Nie ma jednej Rosji - Barbara Włodarczyk - ebook + audiobook + książka

Nie ma jednej Rosji ebook i audiobook

Barbara Włodarczyk

4,7
29,98 zł
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 29,98 zł

TYLKO U NAS!
Synchrobook® - 2 formaty w cenie 1

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym. Zamów dostęp do 2 formatów w stałej cenie, by naprzemiennie czytać i słuchać. Tak, jak lubisz.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.

Dowiedz się więcej.
Opis

Rosja z książki Barbary Włodarczyk to nie tylko Moskwa i stołeczny glamour. Dziennikarka podpatruje nastolatki w czasie szkoleń ze strzelania w moskiewskiej szkole kadetek, śledzi historię dziewczyny porwanej w Dagestanie, w wiosce Niżniewasiliewka spotyka milionera, który przeżył nagłe nawrócenie duchowe. Bohaterowie jej opowieści to ludzie prości, z pozoru wręcz przeciętni, a jednak zdumiewający, podobnie jak czasy, w którym przyszło im żyć.

Ich losy pozwalają czytelnikowi dojrzeć wszystkie przemiany, które zaszły w Rosji w ciągu ostatnich dekad. „Nie ma jednej Rosji” - książkowy debiut Barbary Włodarczyk -to świadectwo wieloletniej, rzetelnej pracy dziennikarskiej. Zbiór reportaży, napisanych z werwą i prostotą, odsłania cząstkę owej jakoby nieuchwytnej „rosyjskiej duszy”.

Barbara Włodarczyk po studiach dziennikarskich podjęła pracę w redakcji publicystyki międzynarodowej TVP. W latach 2004–2009 była korespondentką TVP w Moskwie, obecnie jest komentatorem politycznym TVP. W ramach cyklu „Szerokie tory” zrealizowała ponad 100 reportaży poświęconych życiu mieszkańców byłego ZSRR. Cykl nagrodzony został między innymi Grand Press i The International Chicago Televisions Awards w kategorii filmów dokumentalnych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 317

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 9 godz. 7 min

Lektor: Krystyna Czubówna

Oceny
4,7 (228 ocen)
172
43
12
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
PrzemekW100

Nie oderwiesz się od lektury

Rewelacja
10
pasqda75

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna książka!!!
00
aga4343

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna.
00
chicaJola12

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo lubię Barbarę Włodarczyk , mogę godzinami słuchać jej opowieści . Tym razem zdecydowałam się na książkę . Jest to zbiór reportaży , bardzo ciekawych i różnorodnych . I czyta to fantastyczna lektorka !♥️ Bardzo polecam !
00
Aleksandras2405

Nie oderwiesz się od lektury

Opowieść z rodzaju tych słodko-gorzkich. Bawi i przeraża. Ukazuje wiele absurdów, które dla Rosjan są codziennością.
00

Popularność




Opie­ka re­dak­cyj­na: KRZYSZ­TOF LI­SOW­SKI, PIOTR TOM­ZA
Re­dak­cja: WOJ­CIECH ADAM­SKI
Ko­rek­ta: ETEL­KA KA­MOC­KI, ANNA RUD­NIC­KA, LI­DIA TI­MO­FIEJ­CZYK, MAŁ­GO­RZA­TA WÓJ­CIK
Pro­jekt okład­ki, stron ty­tu­ło­wych i opra­co­wa­nie gra­ficz­ne: RO­BERT KLE­EMANN
Re­dak­cja tech­nicz­na: BO­ŻE­NA KOR­BUT, RO­BERT GĘ­BUŚ
W książ­ce wy­ko­rzy­sta­no fo­to­gra­fie po­cho­dzą­ce z cy­klu do­ku­men­tal­ne­go pt. Sze­ro­kie tory emi­to­wa­ne­go przez Pro­gram 1 Te­le­wi­zji Pol­skiej S.A.
Fo­to­gra­fie na stro­nach 7, 78, 93, 149, 156, 189, 202, 227, 232, 244 są au­tor­stwa Bar­tło­mie­ja Kłę­bow­skie­go, na stro­nach 249, 264 – Ja­nu­sza Ko­wal­skie­go
© Co­py­ri­ght by Bar­ba­ra Wło­dar­czyk © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2013
Wy­da­nie dru­gie
ISBN 978-83-08-05170-2
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Dłu­ga 1, 31-147 Kra­ków tel. (+48 12) 619 27 70 fax. (+48 12) 430 00 96 bez­płat­na li­nia te­le­fo­nicz­na: 800 42 10 40 e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl Księ­gar­nia in­ter­ne­to­wa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl
Kon­wer­sja: eLi­te­ra s.c.
Za­miast wstę­pu

Eks­klu­zyw­na re­stau­ra­cja w Mo­skwie. Zło­to, mar­mu­ry, krysz­ta­ły. Wła­ści­ciel lo­ka­lu, ro­syj­ski mi­liar­der Tel­man Isma­iłow, ob­cho­dzi pięć­dzie­sią­te uro­dzi­ny. Spe­cjal­nie dla nie­go śpie­wa Jen­ni­fer Lo­pez. Wy­ko­nu­je czte­ry pio­sen­ki. Za dwa mi­lio­ny do­la­rów. Na ko­niec ju­bi­lat wrę­cza jej pre­zent. Zło­ty mi­kro­fon z bry­lan­to­wy­mi zdo­bie­nia­mi...

Wio­ska Ro­ma­no­wo w cen­tral­nej Ro­sji. Sta­rusz­ka w sta­rych roz­dep­ta­nych wa­lon­kach z tru­dem prze­bi­ja się przez śnież­ne za­spy. Dźwi­ga dwa wia­dra z wodą. Ze stud­ni. Miesz­ka w drew­nia­nej wa­lą­cej się cha­łu­pie. W domu nie ma wody ani ogrze­wa­nia, ani gazu. Jest za to te­le­wi­zor, a w nim co­dzien­nie przy­wód­cy pań­stwa za­pew­nia­ją, że Ro­sja to bo­ga­ty kraj...

Cen­trum Mo­skwy, plac Błot­ny. Po­nad 30 ty­się­cy osób skan­du­je: „Ro­sja bez Pu­ti­na!”. De­mon­stran­tów nie zra­ża ani śnieg, ani mróz. Mają dość fał­szerstw pod­czas wy­bo­rów. W In­ter­ne­cie moż­na zo­ba­czyć dzie­siąt­ki przy­kła­dów szwin­dli: za­mia­ny kart do gło­so­wa­nia, ku­po­wa­nia gło­sów, za­stra­sza­nia lu­dzi...

Stu­dio te­le­wi­zyj­ne. „Wła­di­mi­rze Wła­di­mi­ro­wi­czu, sza­cun!”. Mło­dy hi­pho­po­wiec kła­nia się Pu­ti­no­wi. Pre­mier ubra­ny w spor­to­wą blu­zę stoi pod sce­ną, na któ­rej wy­stę­pu­ją ra­pe­rzy.

– To swój gość – mówi na­sto­la­tek. – On nie po­zwa­la ob­ra­żać Ro­sji.

Ro­sja to róż­no­rod­ny i barw­ny świat. To no­wo­bo­gac­ka Mo­skwa i sier­mięż­na pro­win­cja, czy­li „głu­bin­ka”. To Eu­ro­pa i Azja. To ma­rze­nia o in­te­gra­cji z Za­cho­dem i no­stal­gia za ZSRR. Spę­dzi­łam w Ro­sji wie­le lat. Spo­ty­ka­łam się z mi­lio­ne­ra­mi i z bez­dom­ny­mi. Wi­dzia­łam sa­lo­ny w iście car­skim sty­lu i mrocz­ne wię­zie­nia. Bra­łam udział w ob­rzę­dach od­pra­wia­nych przez sza­ma­na nad Baj­ka­łem i w tre­nin­gu dzie­wię­cio­let­nich ka­de­tek, któ­re w kil­ka se­kund skła­da­ją ka­łasz­ni­ko­wa. Ob­ser­wo­wa­łam z bli­ska sek­tę, któ­ra czci Pu­ti­na jako nowe wcie­le­nie apo­sto­ła Paw­ła, i tre­nin­gi neo­fa­szy­stów. Ra­zem z ma­szy­ni­stą mo­skiew­skie­go me­tra po­zna­wa­łam ta­jem­ni­ce naj­słyn­niej­szej ko­lei pod­ziem­nej, a z czar­no­skó­rym rad­nym za­mia­ta­łam uli­ce. Za każ­dym ra­zem prze­ko­ny­wa­łam się, że NIE MA JED­NEJ RO­SJI. Wbrew na­zwie krem­low­skiej par­tii[1]...

[1] Jed­na Ro­sja – naj­więk­sza par­tia po­li­tycz­na w Ro­sji. Ma obec­nie zde­cy­do­wa­ną więk­szość w Du­mie Pań­stwo­wej, po­pie­ra po­li­ty­kę Krem­la i jest za­ple­czem po­li­tycz­nym Wła­di­mi­ra Pu­ti­na.

Li­dia z po­tiom­ki­now­skiej wio­ski
Fot. Bar­tło­miej Kłę­bow­ski
.

– Niech pani zo­ba­czy, u nas we wsi wszyst­kie baby cho­dzą te­raz na ob­ca­sach – pięć­dzie­się­cio­pię­cio­let­nia Lida po­ka­zu­je mi nogę w czar­nym bot­ku na wy­so­kim słup­ku. Jest wy­raź­nie za­do­wo­lo­na, ale uśmie­cha się tyl­ko pół­gęb­kiem, bo nie ma przed­nich zę­bów. – Jak nam as­falt po­ło­ży­li, to fil­co­we wa­lon­ki po­szły w kąt. Daj Pa­nie Boże zdro­wia Dmi­tri­jo­wi Ana­to­lie­wi­czo­wi Mie­dwie­die­wo­wi! Tu była głu­cha wieś. Do­pie­ro jak ON przy­je­chał, wszyst­ko się zmie­ni­ło.

Wio­ska Man­su­ro­wo pod Kur­skiem nie ma w Ro­sji rów­nych so­bie. Na dro­dze as­falt, przy niej zna­ki dro­go­we i no­wo­cze­sna bud­ka te­le­fo­nicz­na. A w cha­łu­pach pla­sti­ko­we okna, cen­tral­ne ogrze­wa­nie, to­a­le­ty jak w mie­ście i su­per­szyb­ki In­ter­net, cho­ciaż mało kto tu wie, jak się nim po­słu­gi­wać. Domy obi­te ja­sny­mi drew­nia­ny­mi pa­ne­la­mi przy­po­mi­na­ją fiń­skie osie­dle. Jest świa­to­wo i no­wo­cze­śnie. A wszyst­ko dzię­ki temu, że stąd wy­wo­dzi się dzia­dek i oj­ciec Dmi­tri­ja Mie­dwie­die­wa. I pre­zy­dent po­sta­no­wił od­wie­dzić ro­dzin­ne stro­ny...

Jest lu­to­wy mroź­ny po­ra­nek. Mi­nus dwa­dzie­ścia stop­ni. Do tego za­mieć. Wraz z eki­pą zdję­cio­wą je­dzie­my tak­sów­ką z Kur­ska do Man­su­ro­wa. W mie­ście pro­po­no­wa­no nam wy­na­jem za­chod­niej li­mu­zy­ny, ale wy­bra­li­śmy sta­rą woł­gę. I dzię­ki Bogu, bo ża­den inny sa­mo­chód (oczy­wi­ście z wy­jąt­kiem wy­pa­sio­nych dżi­pów, któ­ry­mi jeż­dżą ro­syj­scy kre­zu­si) nie dał­by so­bie rady na za­śnie­żo­nych i dziu­ra­wych dro­gach „głu­bin­ki”. Ope­ra­tor Wa­len­tin i dźwię­ko­wiec Lena są Ro­sja­na­mi i wie­le już w swo­im kra­ju wi­dzie­li, ale wi­dok Man­su­ro­wa robi na nich spo­re wra­że­nie.

Tuż za ta­bli­cą z na­zwą miej­sco­wo­ści za­czy­na się inny świat. Więk­szość oko­licz­nych wio­sek jest zimą cał­ko­wi­cie nie­prze­jezd­na, a tu – rów­niut­ka dro­ga, któ­rą oczysz­cza wła­śnie cię­ża­ro­wy ka­maz z wiel­kim płu­giem.

– Ta­kie­go od­śnie­ża­nia nie ma na­wet na wie­lu uli­cach Mo­skwy – za­uwa­ża Wa­len­tin i od razu wy­cią­ga ka­me­rę.

Chwi­lę póź­niej po­ja­wia się mi­li­cja. No­wiut­ką te­re­no­wą niwą. Pa­trol spraw­dza, czy we wsi pa­nu­je spo­kój. Mi­li­cjan­ci przy­glą­da­ją się nam z cie­ka­wo­ścią, ale nie za­cze­pia­ją. Wi­dać, że przy­wy­kli do obec­no­ści pra­sy. Od­kąd Dmi­trij Mie­dwie­diew od­wie­dził Man­su­ro­wo, do wio­ski za­czę­li zjeż­dżać dzien­ni­ka­rze z róż­nych miast. Na­wet z od­le­głej o sześć­set ki­lo­me­trów Mo­skwy.

Przy dro­dze rzu­ca się w oczy błysz­czą­cy czer­wo­ny te­le­fon z czar­ny­mi przy­ci­ska­mi. Nad nim nie­bie­ska osło­na w kształ­cie musz­li. Wszyst­ko nowe, lśnią­ce.

– Nikt z tego nie ko­rzy­sta? – py­tam męż­czy­znę, któ­ry wy­szedł zo­ba­czyć, co za jed­ni fil­mu­ją jego wio­skę.

– Niee, to te­le­fon mię­dzy­na­ro­do­wy. A tu lu­dzie nie mają ni­ko­go za gra­ni­cą – mówi.

– A przej­ście dla pie­szych po­trzeb­ne? – pa­trzę na no­wiut­ki znak dro­go­wy „Uwa­ga pie­si”.

– Co pani?! Jaki tam u nas ruch? W Man­su­ro­wie miesz­ka wszyst­kie­go ze trzy­sta osób.

Męż­czy­zna od­po­wia­da krót­ko, ale kon­kret­nie. Do­sko­na­le na­da­je się na bo­ha­te­ra te­le­wi­zyj­ne­go re­por­ta­żu. Poza tym ma bar­dzo wy­ra­zi­stą fi­zjo­no­mię, a ka­me­ra ta­kich lubi. Wy­glą­da jak ty­po­wy ro­syj­ski chłop, bez okre­ślo­ne­go wie­ku. Twarz w bruz­dach, zło­te zęby, po­god­ne nie­bie­skie oczy. A jaka czap­ka! Brą­zo­wa pa­pa­cha z praw­dzi­we­go fu­tra. Bo­ga­te ele­gant­ki w Mo­skwie pła­cą cięż­kie pie­nią­dze za po­dob­ne czap­ki. No może za tro­chę lep­sze. W ro­syj­skiej sto­li­cy w ce­nie są przede wszyst­kim nor­ki i so­bo­le, a to, co ma na gło­wie męż­czy­zna, zro­bio­no z kró­li­ka. Pa­pa­cha od­cią­ga uwa­gę od brud­nej i wy­pło­wia­łej ku­faj­ki.

– Wi­dział pan pre­zy­den­ta Mie­dwie­die­wa z bli­ska, jak tu przy­jeż­dżał? – py­tam i ką­tem oka do­strze­gam, że Wa­len­tin fil­mu­je na­szą roz­mo­wę. Stoi da­le­ko, ale w kla­pie kurt­ki mam ukry­ty mi­kro­fon bez­prze­wo­do­wy i wszyst­ko się na­gry­wa.

– Ja nie tyl­ko wi­dzia­łem, ale i rękę mu po­da­łem. Sło­wo ho­no­ru! – męż­czy­zna mówi z ta­kim za­pa­łem, jak­by opo­wia­dał o naj­szczę­śliw­szym dniu w swo­im ży­ciu. – Przy nim sta­ła ochro­na, ro­zu­mie pani. I do­pie­ro za trze­cim po­dej­ściem uda­ło mi się z nim przy­wi­tać. Ży­czy­łem mu po­wo­dze­nia i... głu­pio mi to mó­wić, ale po­wie­dzia­łem mu, że po jego uści­sku nie będę mył ręki przez mie­siąc!

Nie mam wąt­pli­wo­ści. Mu­szę na­kło­nić roz­mów­cę, żeby zgo­dził się zo­stać bo­ha­te­rem re­por­ta­żu. Ro­bi­łam to dzie­siąt­ki razy i zwy­kle się uda­wa­ło, cho­ciaż ni­g­dy nie było ła­two. Mało kto chce od­kry­wać swo­je ta­jem­ni­ce przed ob­cy­mi ludź­mi i go­dzi się, by ka­me­ra cho­dzi­ła za nim krok w krok przez cały dzień.

– Pro­po­nu­ję panu świet­ną trans­ak­cję – za­ga­jam. – Sfil­mu­je­my je­den dzień z pana ży­cia. Pan po­ka­że nam wio­skę, a w za­mian do­sta­nie od nas pły­tę z na­gra­niem.

– Za nic w świe­cie! – męż­czy­zna gwał­tow­nie zmie­nia ton. – Tu już byli tacy, co wy­cią­ga­li z nas róż­ne rze­czy, a po­tem pi­sa­li, że Man­su­ro­wo to niby taka po­tiom­ki­now­ska wio­ska.

– To zna­czy jaka? – spraw­dzam, czy męż­czy­zna ro­zu­mie sens okre­śle­nia „po­tiom­ki­now­ska”.

– No taka nie­praw­dzi­wa, na po­kaz.

Za­pra­sza­my do za­ku­pu peł­nej wer­sji książ­ki