Naoczni świadkowie cudów - Randy Clark - ebook + książka

Naoczni świadkowie cudów ebook

Randy Clark

4,3

Opis

To były słowa Jezusa, kiedy został zapytany: „Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też innego oczekiwać mamy?”(Łuk. 7:20). Odpowiedział podając dowody. To były Jego referencje kiedyś i to są nadal Jego referencje dzisiaj. Jeśli Jezus uzdrawiał ludzi kiedyś, czemu nie mielibyśmy się spodziewać także dziś uzdrowień?
W swojej nowej książce Naoczni świadkowie cudów, Randy Clark twierdzi, że nadal Bożym pragnieniem jest uzdrawianie ludzi. Nigdy wcześniej żaden usługujący Ewangelią nie posunął się tak daleko, by z tak ogromną skrupulatnością odnotować tak wiele cudów. Twoja wiara będzie wzrastać w miarę jak będziesz czytał świadectwo za świadectwem tych zadziwiających uzdrowień, które mają miejsce na całym świecie.
Naoczni świadkowie cudów to kompendium całego kościoła: Anglikanie, Baptyści, Metodyści i Katolicy poparli tą książkę. Randy dokładnie konsultował wszystkie przypadki z lekarzami medycyny i psychiatrami. Przedmowa do książki została napisana przez dwóch sceptycznych profesorów uniwersyteckich, których Randy przekonał do siebie swoim bezpośrednim i otwartym podejściem do służby.
Naoczni świadkowie cudów” SĄ NIEZWYKŁĄ KSIĄŻKĄ, KTÓRA ZACHĘCI CIĘ, BYŚ UWIERZYŁ RAZ JESZCZE.

 

DR Randy Clark jest założycielem Global Awakening, służby nauczania, uzdrawiania i udzielania, która jest ponad denominacyjna. Jako międzynarodowy mówca, prowadzi Apostolic Network of Global Awakening i często podróżuje biorąc udział w konferencjach, międzynarodowych misjach, szkoleniach liderów i pomocy humanitarnej. Randy uzyskał tytuł doktorancki na United Theological Seminary, wraz z żoną DeAnne mieszkają w Pensylwanii.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 245

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (4 oceny)
1
3
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Chwała Bogu za Naocznych świadków cudów

„Dr Randy Clark jest od wielu lat moim serdecznym przyjacielem. Jego pasją jest poznawanie Boga i umożliwianie poznawania Go innym. Randy chce być katalizatorem, który pociągnie wielu do bliższej relacji z Bogiem. Modlę się, by dzięki tej książce twoja wiara wzrosła, a twój głód był potęgowany, kiedy będziesz czytał te pełne mocy świadectwa!”.

HEIDI G. BAKER

współzałożycielka i CEO Iris Global

„To jest wspaniała książka! Randy Clark pisze: «Życie chrześcijanina z założenia nigdy nie miało być nudne». A potem to po prostu udowadnia. Naukowymi dowodami oraz logicznymi argumentami demontuje pokrętne rozumowanie tych, którzy sceptycznie podchodzą do cudów, jednocześnie empirycznie dowodząc realności ponadnaturalnej Bożej mocy tu na ziemi. Naoczni świadkowie cudów została napisana w otwarty sposób (pod żadną denominacją), stawiając wyzwanie wierzącym, by aktywnie parli w stronę ponadnaturalności i stawiając wyzwanie Kościołowi, by coraz lepiej weryfikował i rejestrował ponadnaturalne uzdrowienia. W końcu, ta książka daje ekscytujące «doładowanie» wierzącym – by żyli pełnią Bożej przemieniającej mocy, byśmy mogli towarzyszyć Mu w ściąganiu nieba na ziemię”.

BILL JOHNSON, Bethel Church, Redding, CA; autor Decydujący moment i Bóg jest dobry

„Wszystko, co mogę powiedzieć, to «w końcu!». Całe moje życie czekałem na taką książkę, bym mógł dzielić się owocami służby uzdrowienia. To jest bardzo dobry dokument, który da ludziom, którzy są wierzący, ale mają sceptyczną naturę, zielone światło, by w końcu uwierzyć w to, co podejrzewali: Bóg jest uzdrowicielem i uzdrowienie może zostać dowiedzione! Wierzę, że Kościoły, poszczególni ludzie i lekarze, wszyscy odnajdą tu odświeżający wzór, w jaki sposób mówić o prawdziwych historiach i jak za ich pomocą budować wiarę. Randy Clark prowadzi Ciało Chrystusa do wiarygodności, jeśli chodzi o służbę uzdrowienia, a te historie nie tylko wywołują emocjonalną reakcję; one wywołują duchowy rozpęd”.

SHAWN BOLZ, pastor i autor Przetłumaczyć Boga

„Raz na jakiś czas pojawia się książka, którą chciałbyś włożyć w ręce każdego, wierzącego i wątpiącego! Szóstego czerwca 1995 roku Randy Clark został użyty przez Boga, by popchnąć mnie, konserwatywnego baptystycznego pastora, do miejsca, które na zawsze zmieniło moje życie i służbę. Stałem się naocznym świadkiem znaków i cudów i od tego czasu ponad milion imion zostało dodanych do Księgi Życia Baranka. Randy jest naukowcem i gawędziarzem; jego książka napisana jest z pasją człowieka, który podąża za Jezusem całym sobą! Ta książka jest materiałem wybuchowym, a jego osobiste doświadczenia otworzą twoje oczy, byś zobaczył Bożą rękę działającą w zachodnim świecie”.

LEIF HETLAND, przewodniczący Global Mission Awareness, autor

Chrzest miłości i Pogromcy olbrzymów

Chcę dedykować tę książkę ludziom, którzy pomogli mi jako mentorzy, doradcy i profesjonalni współpracownicy w mojej doktoranckiej pracy naukowej. Pomogliście mi rozwinąć głód uczenia się i bronienia wiary raz na zawsze przekazanej świętym. Wiary, która nie jest ograniczona do doktrynalnego wyznania, ale tej, która rozwija Boże Królestwo poprzez znaki, cuda i uzdrowienia.

Andrew Sung Park, PhD, profesor teologii i etyki na United Theological Seminary, mentor i doradca

Jon Ruthven, PhD, emerytowany profesor Regent University School of Divinity, mentor kadry pedagogicznej

Gary Greig, PhD, były asystent profesora Starego Testamentu na Regent Divinity School, mentor kadry pedagogicznej

Martin Moore-Ede, MD, PhD, były profesor medycyny na Harvard Medical School, specjalistyczny doradca

Stephen Mory, MD, PhD, psychiatra, specjalistyczny doradca

John Park, MD, specjalista terapii bólu, specjalistyczny doradca

Mary Healy, PhD, współpracownik na Scripture at Sacred Heart Major Seminary, doradca w kwestiach rzymskokatolickich

Craig Keener, PhD, profesor Nowego Testamentu na Asbury Theological Seminary, doradca w zakresie Nowego Testamentu

Candy Gunther Brown, PhD, profesor religioznawstwa na Indiana University, doradca medyczny

Joshua Brown, PhD, profesor nauk psychologicznych i umysłowych na Indiana University, doradca medyczny

Michael McClymond, PhD, profesor nowożytnego chrześcijaństwa na Saint Louis University, doradca w zakresie historii teologii

PRZEDMOWA

Jako profesor nauk ścisłych na dużym uniwersytecie badawczym nabrałem dość krytycznego stosunku wobec twierdzeń dotyczących dowodów naukowych. W nauce poziom wiedzy rozwija się poprzez kwestionowanie, dobrze przygotowane zgłębianie tematów i wnikliwą analizę. Ponad dekadę temu, na początku mojej kariery, doświadczyłem osobistego kryzysu zdrowotnego, w wyniku którego miałem umrzeć w bardzo krótkim czasie, pomimo najlepszej kuracji medycznej. Tamto doświadczenie, które rozegrało się w ciągu roku, zmotywowało mnie, by zbadać temat niemedycznych uzdrowień. Chciałem zrozumieć, czego doświadczali tacy ludzie, i będąc sceptycznym naukowcem, chciałem zobaczyć dowody, jeśli jakiekolwiek w ogóle są, że uzdrowienie miało miejsce niezależnie od medycznej interwencji. Moją intencją było przyjrzenie się doświadczeniom i dowodom, by zrozumieć, co mogłoby ostać się wobec krytycznej analizy. Pragnąłem uzdrowienia dla siebie samego, nie chciałem marnować czasu na zabawianie się wielkimi hipotezami pozbawionymi dowodów.

To, co na początku odkryłem, wydawało się potwierdzać moje podejrzenia – w większości przypadków zielonoświątkowi i charyzmatyczni chrześcijanie, którzy świadczyli o uzdrowieniu poprzez modlitwę, wydawali się stosunkowomało dbać o dowody. Wystarczało im po prostu złożenie świadectwa o doświadczeniu uzdrowienia wobec słuchających wiernych, którzy nie wymagali żadnych dowodów. To mi przeszkadzało. Zauważyłem, że przywódcy innych religii byli bardziej skłonni, by ich praktyki i efekty były badane naukowymi metodami i w mojej opinii to było wspaniałe. Sam dalajlama zwrócił się do neurobiologów, by przebadali buddyjską medytację i jej wpływ na mózg. Neurochirurdzy kognitywni, wielu moich akademickich kolegów, zanotowali interesujące rezultaty badań na buddyjskich mnichach i podczas badań nad medytacją. To z kolei w znaczny sposób zwiększyło wpływ tych praktyk na zachodnią kulturę. Zastanawiałem się, dlaczego społeczności chrześcijańskie przykładają tak mało wagi do uważnego rozpatrywania i dowodów swoich własnych praktyk i świadectw?

Wbrew obecnemu kontekstowi po raz pierwszy spotkałem Randy’ego Clarka na dużym spotkaniu, na którym był głównym mówcą. Uderzyło mnie to, jak był przystępny, a w kolejnych rozmowach jeszcze bardziej uderzyło mnie to, jak bardzo dba o badania i dowody, dotyczące modlitwy o uzdrowienie. W tym samym czasie moja żona, Candy Gunther Brown, także zaczęła badać świadectwa uzdrowienia jako profesor religijnego kierunku na dużym uniwersytecie badawczym. Randy Clark pomógł naszej ekipie badawczej w dostępie do wielu grup, w których świadectwa uzdrowienia były powszechne, szczególnie u Heidi Baker w Mozambiku i wielu innych w Brazylii, Kanadzie i w Stanach Zjednoczonych. Powstała z tego spora liczba prac naukowych, łącznie z książką mojej żony Testing Prayer (Harvard University Press) i jej artykułem szacującym poprawę słuchu i wzroku po modlitwie o uzdrowienie, opublikowanym w autoryzowanym czasopiśmie Southern Medical Journal. Te wszystkie działania pomogły określić dziedzinę badań naukowych dotyczącą modlitwy wstawienniczej.

Po wstępnej partii badań Randy Clark, moja żona, ja oraz inni doktorzy i naukowcy zajmujący się medycyną zaczęliśmy zastanawiać się, w jaki sposób moglibyśmy zwiększyć skalę badań i dotrzeć do większej liczby świadectw uzdrowień z przełomowymi pytaniami. W wyniku tego powołany został GMRI – Global Medical Research Institute (Instytut Globalnych Badań Medycznych globalmri.org), organizacja non profit, której misją jest wnikliwe biomedyczne dociekanie i krytyczne badania chrześcijańskich praktyk modlitwy o uzdrowienie.

GMRI bada poszczególne przypadki oraz próby kontrolne. Jeśli chodzi o raporty indywidualnych przypadków, patrzymy na zapiski medyczne każdego przypadku przed i po deklarowanym uzdrowieniu. Zachowujemy jego anonimowość i rozważamy wszystkie możliwe sposoby wyjaśnienia dokumentacji medycznej. W niektórych przypadkach odkryliśmy wiarygodne medyczne wyjaśnienia deklarowanych uzdrowień, ale w innych przypadkach nasi medyczni eksperci nie znaleźli wiarygodnego wytłumaczenia, biorąc pod uwagę obecny stan wiedzy medycznej.

W próbach kontrolnych przyglądamy się grupom osób, pytając, czy konkretne praktyki i doświadczenia wiary przeciętnie wiążą się z różnymi rezultatami zdrowotnymi. Jestem wdzięczny za entuzjazm Randy’ego Clarka w badaniu doświadczeń uzdrowienia i wnikliwym analizowaniu wszystkich dostępnych dowodów, niezależnie od tego, do czego może to doprowadzić. Mam nadzieję, że wartość, jaką dostrzega w medycznych dowodach, zainspiruje innych w jego społeczności, by także zaczęli przykładać wagę do dowodów i naukowych badań nad przypadkami uzdrowień. Wierzę, że byłoby to dobre dla wszystkich, zarówno dla wierzących, jak i dla sceptyków.

W dalszej części Randy Clark zapewnia doskonałe miejsce w pierwszym rzędzie dla praktyk i doświadczeń modlitwy o uzdrowienie, dzięki którym przez lata widział niezliczone i często dramatyczne przypadki. To są te rodzaje świadectw, które są inspirujące na poziomie ludzkim, będąc równocześnie bogatym źródłem etnograficznych materiałów badawczych na poziomie akademickim. Osobiście jestem wdzięczny wielu chrześcijanom, w tym Randy’emu Clarkowi, którzy modlili się o moje uzdrowienie. Dziś żyję i mam się dobrze, pomimo początkowych słabych prognoz medycznych i braku dostępu do jakiegokolwiek sensownego leczenia. Randy Clark wnosi wyjątkową perspektywę, splatając swoje obszerne doświadczenia razem z historycznymi rewizjami i własną perspektywą teologiczną. Trzeba przyznać, że nie stroni od wielu wyjaśnień dotyczących zjawisk, które obserwuje, takich jak efekt placebo. Jego praca doktorska dotycząca osób z chirurgicznie wszczepionym metalem, podsumowana w tej książce, stanowi śmiałą próbę odkrywania nowych granic w świadectwach duchowych uzdrowień. Te odkrycia zachęcają do dalszych badań indywidualnych przypadków, zbierania dowodów medycznych, a także wykonywania badań kontrolnych, które umożliwiłyby stawianie wniosków na poziomie populacji. Mam nadzieję, że ta książka pomoże zainspirować takie działania.

JOSHUA BROWN, PHD;

profesor psychologii i nauk umysłowych

Indiana University

Jako profesor religii ostatnie piętnaście lat spędziłam, badając praktyki duchowego uzdrowienia. Obserwując gwałtowny wzrost globalnego zielonoświątkowego i charyzmatycznego chrześcijaństwa, zaczęłam się zastanawiać, co stoi za tym wzrostem.

Moje badania wskazywały na bezprecedensowe znaczenie Bożego uzdrowienia i uwolnienia. Wielu ludzi na całym świecie pociąga ruch zielonoświątkowy, ponieważ potrzebują – i wydaje się, że doświadczają – niemedycznego uzdrowienia. Istnieje wiele możliwych wyjaśnień takich doświadczeń. Przebadałam zarówno medyczne, jak i niemedyczne interpretacje. Moje badania obejmują porównania medycznych dokumentacji sprzed i po doświadczeniach uzdrowienia; ankiety wśród praktykujących modlitwę; badania kliniczne i wieloletnie obserwacje.

Prowadzenie empirycznych badań nad modlitwą o uzdrowienie wymaga współpracy praktyków, w tym najlepiej liderów dużych i mających wpływ służb. Nie zawsze łatwo jest o taką współpracę. Wielu zielonoświątkowych liderów i członków Kościołów waha się, czy współpracować z profesjonalnymi badaczami z różnych powodów: nie widzą wartości w medycznych dociekaniach, martwią się, że medyczne analizy osłabią wiarę, albo boją się medialnych skandali czy procesów sądowych.

Pierwszy raz spotkałam Randy’ego Clarka w 2003 roku. Zwróciłam się do niego i do kilku innych zielonoświątkowych liderów, prosząc o zgodę na rozdanie ankiety uczestnikom spotkań, na których oferowano modlitwę o uzdrowienie. Podczas gdy inni zielonoświątkowi liderzy albo jawnie odmawiali, albo teoretycznie się zgadzali, ale nic za tym nie szło, Randy Clark chętnie zgadzał się na badania naukowe.

Zachęcał uczestników spotkań, by poświęcili czas na wypełnienie mojej ankiety i by dawali mi kopie dokumentów medycznych sprzed i po doświadczeniu uzdrowienia. Przedstawił mnie także innym znaczącym liderom i namawiał ich, by współpracowali ze mną pomimo niezdecydowania. Bez pomocy Randy’ego Clarka nie udałoby mi się przeprowadzić badań, które w rezultacie zaowocowały artykułem Study of the Therapeutic Effect of Proximal Intercessory Prayer (STEPP) on Auditory and Visual Impairments in Rural Mozambique [Badanie efektu terapeutycznego modlitwy wstawienniczej (STEPP) w zaburzeniach słuchowych i wizualnych na obszarach wiejskich w Mozambiku – przyp. tłum.] w czasopiśmie „Southern Medical Journal” (2010); oraz książką Testing Prayer: Science and Healing (Harvard University Press, 2012) [Badając modlitwę: nauka i uzdrowienie – przyp. tłum.].

Oprócz pozytywnego nastawienia wobec dociekań ze strony postronnych badaczy, Randy Clark wykazuje wyjątkową chęć, by badać pod kątem medycznym zjawiska uzdrowień, tak często zgłaszanych podczas jego spotkań. Zainteresowanie to zainspirowało go do napisania pracy doktorskiej dotyczącej długoterminowych skutków uzdrawiających doświadczeń u osób z udokumentowanymi schorzeniami, które wymagały chirurgicznego wszczepienia metalu. Jest to pionierski wysiłek, który powinien zostać wzięty pod uwagę przez praktykujących modlitwy, lekarzy, naukowców i ubezpieczycieli, bo pokazuje, jakie mogą być efekty modlitwy.

Potrzeba więcej tego rodzaju poważnych badań, jeśli przywódcy religijni i świeccy mają przebić się przez zamieszanie i kontrowersje wokół uzdrawiających praktyk modlitewnych.

Niedostatek takich badań zmotywował nas do założenia Global Medical Research Institute [Instytutu Globalnych Badań Medycznych – przyp. tłum.]. Misją GMRI jest umożliwienie przeglądu dokumentacji medycznej sprzed i po nadzwyczajnych doświadczeniach uzdrowieńczych przez panel specjalistów medycznych; publikowanie raportów medycznych przypadków niewytłumaczalnych doświadczeń uzdrowieńczych i wspieranie wnikliwych badań klinicznych.

Przykład Randy’ego Clarka pokazuje, że większość obopólnych podejrzeń dzielących praktykujących modlitwę o uzdrowienie a tych, którzy uzdrowienia badają, jest niepotrzebnych. Obie zainteresowane strony mogą skorzystać na odkrywaniu tego, co się dzieje, kiedy ludzie modlą się o uzdrowienie.

CANDY GUNTHER BROWN, PHD;

profesor religioznawstwa na Indiana University, autorka Testing Prayer: Science and Healing i The Healing Gods: Complementary and Alternative Medicine in Christian America

WPROWADZENIE

Nie każde wprowadzenie jest początkiem relacji. Czasem ktoś jest wprowadzany do towarzystwa i przedstawiany formalnie jakiejś osobie, z którą kilka godzin wcześniej już rozmawiał. Chciałbym, żebyście poznali historię, zanim oficjalnie przedstawię wam całą załogę. Praca doktorska, doradcy i mentorzy razem ze służbą Global Awakening, gdzie rozegrała się większość historii, oraz ja sam – zostaniemy wprowadzeni na końcu tej książki. Wybór należy do Ciebie: możesz przeczytać wprowadzenie, zanim zaczniesz czytać książkę, podczas jej lektury lub jak już przeczytasz Naocznych świadków cudów. Ten fragment tekstu jest wprowadzeniem do struktury tej książki i jej celu.

Książka Naoczni świadkowie cudów składa się z dwóch części. Pierwsza skomponowana jest ze świadectw, które w większości rozegrały się na moich oczach. Te świadectwa dotyczą cudów i sfery ponadnaturalnej. Pierwsza część składa się z pięciu rozdziałów.

Praca ta zaczyna się od dowodów na cuda. Ludzie często mówią: „Uwierzę, kiedy zobaczę”. Na to pragnienie odpowiadamy, zaczynając od pokazania cudów. Ponadto do filmów ze świadectwami o uzdrowieniach i cudach, o których już wspominałem, dodałem także moje osobiste doświadczenia z aniołami i sferą duchową, które miałem podczasmiędzynarodowych podróży misyjnych. Potem mówię o podróżach poza ciałem. Niektóre historie mówią o ludziach, którzy umarli, a potem wrócili do życia („Umarli powstają do życia”), inne o ludziach, którzy zostali zabrani do nieba, ale nie umarli fizycznie, jeszcze inne o doświadczeniach na krawędzi śmierci. Podaję także historię o bilokacji. Następnie mówię o słyszalnym Bożym głosie. Dzielę się historią o ksenolalii, zdolności do mówienia językiem lub językami w sposób ponadnaturalny, bez wcześniejszego uczenia się ich. W końcu opisuję liczne uzdrowienia fizyczne, łącznie z uzdrowieniami z zaburzeń afektywnych dwubiegunowych, schizofrenii, porażenia czterokończynowego i paraplegii, ślepoty, głuchoty itd. Opowiadam historie ludzi uzdrowionych z choroby Parkinsona, raka, stwardnienia rozsianego, ludzi po amputacjach, a także historie poszczególnych ludzi, uzdrawianych świętym śmiechem.

Część druga, która składa się z dziesięciu rozdziałów, porusza problemy związane z cudami. Odnoszę się w niej do sceptyków, ich definicji cudów i ich argumentów przeciwko cudom, a także do tego, w jaki sposób próbują je tłumaczyć. Będę dotykał kwestii ich pokrętnych argumentów, które sprawiają, że niemożliwe jest udowodnić cuda według ich logiki. Ponadto przestawię biblijną definicję, która odnosi się do dzisiejszych cudów i która przedstawia argumenty opowiadające się za cudami. Będę także rozważał różnicę pomiędzy dwoma konserwatywnymi światopoglądami dotyczącymi cudów i porównam ich stanowiska w świetle Biblii. Załączam analizę biblijnych fragmentów, które różnymi słowami określają demonstrację Bożej mocy, w nich zawarte jest pojęcie cudu, chociaż samo słowo cud nie zostało użyte. Analizuję trzy różne światopoglądy utrzymywane przez biblijnych naukowców, które mają wpływ na ich zrozumienie cudów zarówno w czasach biblijnych, jak i dzisiaj. W końcu przyglądam się możliwościom, dzięki którym ci, którzy pytają: „Teraz, kiedy uwierzyłem, jaki jest kolejny krok?”, mogą wzrastać w sferze ponadnaturalnej w swojej służbie.

Zacznijmy więc od dowodów na cuda – realnych, wizualnych dowodów – takich, które możesz zobaczyć.

NAGRANIA ŚWIADECTW

Wielu ludzi, którzy doświadczyli opisanych w dalszej części uzdrowień, zgodziło się podzielić swoimi świadectwami zaraz po tym, jak nastąpiło uzdrowienie. Te świadectwa zostały nagrane i są dostępne online na stronach globalawakening.com/eyewitnesstomiracles. Ten adres internetowy znajdziecie także w przypisach końcowych, odnoszących się do świadectw uzdrowienia. Jedną rzeczą jest przeczytać historię, inną zobaczyć kogoś, kto opowiada o tym zaraz po uzdrowieniu. Nagrania sprawiają, że ta książka staje się jeszcze bardziej wiarygodna i ujmująca. Wpisując powyższy adres w wyszukiwarkę internetową, znajdziecie każdą historię opisaną w tej książce. Dla tych, którzy są bardziej zainteresowani tematem, setki nagrań uzdrowień są dostępne na YouTube.com. Poszukajcie kanału Global Awakening na YouTube, ma on logo człowieka spadającego tyłem na glob ziemski. Poniżej playlisty wybierzcie „Notable Testimonies” [„Godne uwagi świadectwa” – przyp. tłum.], a zobaczycie wiele świadectw uzdrowień, wiele jeszcze zostanie tam umieszczonych.

CZĘŚĆ PIERWSZA

DOWODY NA CUDA

Ślepi widzą, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, a ubogim głoszona jest ewangelia.

Łk 7,22

Rozdział 1

ŚLEPI WIDZĄ

W tym rozdziale przyjrzymy się niesamowitym świadectwom tych, którzy byli niewidomi, a teraz widzą. Zaczniemy od historii z Brazylii.

Uzdrowienie gałki ocznej mężczyzny z południowej Brazylii

Gałka oczna młodego mężczyzny z Brazylii została uzdrowiona przez modlitwę. Według jego matki nie widział on na lewe oko niemal nic poza czarną plamą od czasu, jak był małym dzieckiem. Lewe oko widziało na 5 procent, wszystko było rozmyte i zamglone. Po tym jednak, jak ktoś się o niego pomodlił, ten młody człowiek powiedział, że widzi. Jego matka potwierdziła, że nigdy nie był w stanie zobaczyć liczb, ale kiedy został uzdrowiony, potrafił podać każdą, którą mu pokazywano.

Oprócz tej niezwykłej historii kolejne opowiadania pokazują, że Bóg jest zainteresowany przywracaniem wzroku ślepym.

MĘŻCZYZNA UZDROWIONY ZE ŚLEPOTY W LEWYM OKU

W Forteleza, w Brazylii, mężczyzna ślepy od urodzenia został uzdrowiony i mógł widzieć. Aktualizując tę historię, dowiedzieliśmy się od pastora i innych ekspertów, że mężczyzna urodził się bez nerwu wzrokowego znajdującego się z tyłu oka. Miał miejsce cud stwórczy, jego nerw wzrokowy urósł tam, gdzie go wcześniej nie było.

BELFAST, IRLANDIA – KOBIETA PONOWNIE CZYTA

W ciągu ostatnich piętnastu lat widziałem, jak setki ślepych oczu zostało otwartych i wielu, którzy byli ślepi, zostało uzdrowionych. Przeważająca większość tych uzdrowień miała miejsce w Brazylii, inne wydarzyły się w Indiach, Kambodży, Argentynie, Irlandii, Gwatemali i kilku innych krajach, łącznie ze Stanami Zjednoczonymi. Pierwszą osobą, która została uzdrowiona ze ślepoty, kiedy ja się modliłem, była kobieta z Irlandii Północnej. Pamiętam ją do dziś. Byliśmy w jej domu i powiedziała mi i mojemu współpracownikowi, Markowi Endresowi, że tęskni za tym, by móc znowu czytać Biblię. Cukrzyca zniszczyła jej oczy i przestała widzieć. Modliliśmy się i Bóg przywrócił jej wzrok.

ARGENTYNKA ODZYSKUJE WZROK

Kilka tygodni później Kirk Hintz, mój przyjaciel z Kościoła w St. Louis, był ze mną w Argentynie. Było nas w tej podróży misyjnej jedenastu. To był pierwszy raz, kiedy w podróży misyjnej był ze mną. Kirk przygotowywał się do snu w naszym pokoju hotelowym, kiedy powiedział: „Teraz rozumiem, jak bardzo sceptyczni jesteśmy w Ameryce Północnej. Siedzę sobie tutaj, rozmyślam o tym, co zobaczyłem na własne oczy i zmagam się z tym, by uwierzyć w to, czego byłem świadkiem. Dziś wieczorem modliłem się o kobietę, która była głucha na lewe ucho i ślepa na lewe oko. Jej oko było białe zamiast brązowe. Za drugim razem, kiedy się o nią modliłem, ona otworzyła swoje oko i było ono zupełnie normalne, kolor zmienił się z powrotem na brązowy i mogła znów widzieć”. Nigdy nie zapomnę tego czołowego zderzenia Kirka z zachodnim sceptycyzmem.

KOBIETA ŚLEPA Z POWODU CUKRZYCY PO RAZ PIERWSZY WIDZI TWARZ SWOJEGO MĘŻA

Następnego wieczoru modliłem się o kobietę, która chorowała na neuropatię i miała problemy z okrężnicą. Bóg uzdrowił ją, za co była Mu ogromnie wdzięczna. Kiedy już wychodziła, powiedziała mi, że jest także niewidoma z powodu przewlekłej cukrzycy. Kilka tygodni wcześniej modliłem się o kobietę w Irlandii Północnej, ślepą z powodu cukrzycy, byłem więc podekscytowany, by zobaczyć kolejne tego typu uzdrowienie. Wahała się, nie chciała, żebym modlił się o nią, była wystarczająco wdzięczna za uzdrowienie z ciężkiego bólu brzucha. Powiedziałem jej o kobiecie, która została uzdrowiona właśnie ze ślepoty spowodowanej cukrzycą kilka tygodni wcześniej i poprosiłem, by pozwoliła mi się o siebie pomodlić. Zgodziła się.

Modliłem się o nią kilka razy, aż zaczęła ponownie odzyskiwać wzrok. Na początku mogła zobaczyć jedynie jasność wielkiej lampy, która wisiała nad nami. Po jakimś czasie mogła już zobaczyć pewne zarysy, ciągle jednak nie była w stanie powiedzieć, co widzi. Po tym, jak pomodliliśmy się ponownie, odróżniała już ludzi, ale byli bardzo niewyraźni, nie widziała też jeszcze kolorów. Potem Pan przycisnął mnie, żebym powiedział jej, że pomodlę się o nią jeszcze jeden raz i po tym razie będzie widzieć wszystko wyraźnie.

Zacząłem się o nią modlić i podczas tej modlitwy jej mąż, który także był niewidomy, stał kilka kroków przed nią. Kiedy skończyłem się modlić, zszedłem z jej pola widzenia. Zobaczyła i rozpoznała swojego męża, padli sobie oboje w objęcia, płacząc z wdzięczności, że mogli siebie zobaczyć. Byli pierwszymi niewidomymi ludźmi, którzy zostali uzdrowieni podczas mojej posługi. Tego się nigdy nie zapomina.

SZEŚCIU LUDZI UZDROWIONYCH JEDNEJ NOCY W BRAZYLII

Większość uzdrowień ze ślepoty, które wydarzyły się na moich oczach w ciągu jednej nocy, miało miejsce w Goiania, tętniącym życiem mieście liczącym ponad milion ludzi w południowej Brazylii. Byłem tam w Kościele Videra, wysoko wykształconej społeczności, która urosła od trzech tysięcy, kiedy byłem tam z wizytą po raz pierwszy, do około trzydziestu tysięcy uczęszczających. Ponownie miałem ze sobą ekipę około siedemdziesięciu ludzi z Global Awakening International Ministry. Pastor Aloisio Silva nigdy wcześniej nie widział uzdrowienia ze ślepoty, aż do tego wieczoru. Obecne było mocne namaszczenie do uzdrawiania niewidomych. On sam modlił się o dwoje ludzi, którzy zostali uzdrowieni ze ślepoty. Tej nocy jeszcze czterech ludzi zostało uzdrowionych.

Modliłem się o jedną z tych osób. Była nią całkowicie niewidoma kobieta. Podczas wywiadu z nią, wypytując o możliwą przyczynę choroby, by modlić się bardziej szczegółowo, odkryłem, że nie ma żadnej naturalnej przyczyny jej choroby. Modliłem się kilka razy, ale nie było żadnej poprawy. Za każdym razem pytałem, czy cokolwiek się poprawiło i za każdym razem odpowiedź brzmiała: „Nie”.

Wtedy poczułem, że muszę zapytać ją, konkretnie kiedy straciła wzrok. Co się wtedy wydarzyło? Czy wydarzyło się coś traumatycznego, zanim przestała widzieć?

Odpowiedziała:

– Jedynym traumatycznym wydarzeniem była śmierć mojego ojca.

– Jak szybko po śmierci ojca straciłaś wzrok? – zapytałem.

– Natychmiast.

Drążyłem dalej:

– Czy byłaś przy ojcu, kiedy umierał?

– Tak – powiedziała.

W końcu zapytałem jej:

– Czy dotykałaś twojego ojca, kiedy umarł?

– Tak.

Nagle poczułem, że wiem, dlaczego ona jest niewidoma. Nie było to spowodowane naturalną przyczyną; nie było to również spowodowane psychologiczną traumą z powodu śmierci ojca. Myślę, że było to spowodowane duchem cierpienia, który był w jej ojcu i który przeszedł na nią w momencie jego śmierci.

Powiedziałem jej: „Pomodlę się o ciebie jeszcze jeden raz i po tej modlitwie będziesz mogła widzieć”.

To jest coś, co nazywam darem wiary. Nie mówię tego ludziom, by zbudować ich wiarę. Jak dotąd, nie było żadnej poprawy. Pomodliłem się: „Rozkazuję duchowi cierpienia, by opuścił tę kobietę i nakazuję jej oczom widzieć. Oczy, w imieniu Jezusa, nakazuję wam widzieć. Nakazuję duchowi cierpienia wynosić się w imieniu Jezusa”.

Potem powiedziałem jej, żeby otworzyła oczy. Kiedy to zrobiła, znów widziała. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, że mogliśmy być świadkami, jak niewidomi odzyskują wzrok tej nocy, odkrywaliśmy, jaki autorytet mamy w imieniu Jezus.

NAJWIĘKSZY CUD W GOIANIA

Tej nocy był tam także mężczyzna, który nie został uzdrowiony ze swojej ślepoty, na którą cierpiał od ponad pięćdziesięciu lat. Sześciu zostało uzdrowionych, a on nie. Ta historia jest bardzo niezwykła. Kobieta z naszej ekipy poczuła, że powinna pomodlić się o tego mężczyznę. Podążając za sposobem, w jaki się modliliśmy, chyba że Duch Święty poprowadzi nas inaczej, przeprowadziła z nim wywiad, by dowiedzieć się, co jest nie tak z jego oczami. Jego oczy były pokryte bielmem z powodu dwudziestocentymetrowej szramy ciągnącej się przez całą źrenicę i rogówkę. Zamiast brązowych, hiszpańskich oczu jego były mlecznobiałe. Był zupełnie ślepy, od pięćdziesięciu lat nic nie widział.

Kobieta z naszej ekipy dowiedziała się z wywiadu, że kiedy miał pięć lat, pewien człowiek przypadkowo wlał mu do oczu kwas solny. Jego ślepota spowodowana była naturalną przyczyną, wyeliminowała więc źródło psychosomatyczne lub ducha cierpienia. Potem przemówiła do jego stanu zdrowia, nakazując jego oczom, by były zdrowe, by szrama zniknęła, by źrenica i rogówka zostały odtworzone. Po nakazującej modlitwie poinstruowała mężczyznę, by otworzył oczy i sprawdził, czy może coś zobaczyć.

Kiedy otworzył oczy, nadal nie widział nic. Od początku spotkania ta kobieta czuła, że ma modlić się o tego mężczyznę. Modliła się o niego przez całą godzinę podczas uwielbienia, potem dwie godziny podczas nauczania i usługiwania słowem wiedzy, potem przez kolejną godzinę, podczas gdy ekipa modliła się z nakładaniem rąk. Modliła się przez ponad cztery godziny o tę jedną osobę.

Zazwyczaj jest tak wielu ludzi, o których trzeba się modlić, że proszę ludzi z ekipy, by nie modlili się za długo o jedną osobę. (Było około sześć tysięcy ludzi tego wieczoru). Czasem jesteśmy tak przytłoczeni liczbą ludzi proszących o modlitwę, że instruuję członków ekipy modlącej się, by modlili się o dwie osoby naraz, nakładając obie ręce. Nie stoimy zbyt długo przy jednej osobie, aż w widoczny sposób zacznie się coś z nim lub z nią dziać podczas modlitwy. Nic takiego nie działo się temu mężczyźnie.

Dlaczego ta kobieta została przy nim i modliła się tak długo? Powiedziała komuś innemu z grupy, że za każdym razem, kiedy chciała skończyć się modlić i przejść do kolejnej osoby, słyszała wyraźnie: „Nie przestawaj się modlić”. Kiedy jednak ten wieczór, pełen uzdrowień ze ślepoty i innych chorób się skończył, ten mężczyzna nadal był zupełnie ślepy. Zastanawiam się, jak ta kobieta się czuła tej nocy. Może zadawała sobie pytanie, czy dobrze słyszała Boga, czy też minęła się z Bożymi wskazówkami.

Następnego ranka wyjechała razem z grupą z powrotem do Ameryki i do innych krajów reprezentujących naszą grupę misyjną.

Trzy dni później leciałem z południowej do północnej Brazyli, by dołączyć do innej grupy misyjnej. Zaraz po przylocie zadzwonił mój telefon. Dzwonił pastor kościoła, który właśnie opuszczaliśmy. Był bardzo podekscytowany. Opowiedział mi historię, którą właśnie wam opowiedziałem. Potem dodał: „Kiedy wieczór się skończył, ten mężczyzna nadal nic nie widział. Nie widział też nic następnego ranka i wieczoru. Ale na trzeci dzień rano, chociaż poszedł spać zupełnie ślepy, obudził się z zupełnie zdrowymi oczami i dobrym wzrokiem”.

Ponieważ cała dokumentacja jego choroby znajdowała się w miejscowym szpitalu, wszyscy wiedzieli, że był ślepy od pięćdziesięciu lat. Pastor powiedział mi: „Jest teraz w szpitalu po raz trzeci. Lekarze ciągle pytają go: »Powiedz nam, jak to się stało, że znów widzisz?« (takie same pytania, jakie w Ewangelii Jana 9 zadawano mężczyźnie ślepemu od urodzenia)”. „To jest największy cud w historii naszego miasta!” – dodał.

Ci ludzie – i wielu innych – mocno uchwyciło się Bożych obietnic uzdrowienia. Jestem pewien, że każdy z nich dziś także zaświadczyłby entuzjastycznie: „Panie, mój Boże, wzywałem cię i uzdrowiłeś mnie” (Ps 30,3). Czy ty także zawołasz dziś do Niego?

ROZDZIAŁ 2

CHROMI CHODZĄ

Kiedy Jan wysłał swoich uczniów, by zapytali Jezusa o dowód na to, że jest On zapowiedzianym Mesjaszem, Jezus powiedział im: „Idźcie i powiedzcie Janowi, co zobaczyliście i co usłyszeliście: [...] chromi chodzą” (Łk 7,22). Osobiście byłem świadkiem, jak chromi zaczynali chodzić dzięki Bożej mocy, nadal obecnej i aktywnej dzisiaj. Ten rozdział opisuje ich historie.

ODWOŁANIE ZAPLANOWANEJ AMPUTACJI STOPY

Kiedy usługiwałem w Guarulhos w Brazylii, pewnego wieczoru w 2011 roku miałem bardzo niewyraźne i krótkie wrażenie. Nie byłem pewny, ale czułem, że usłyszałem słowo „rower” lub „motocykl”. Potem miałem kolejne wrażenie, że jest na spotkaniu osoba, która została ranna. Przyznaję, że to wrażenie było tak niewyraźne, że nie byłem pewny, czy pochodzi ono od Boga, ale chciałem się dowiedzieć, czy miałem rację, powiedziałem więc: „Myślę, że jest tu osoba, która została ranna podczas jazdy na rowerze lub motocyklu”. Natychmiast zauważyłem młodą kobietę, która zaczęła się trząść. Siedziała naprzeciwko mnie, gdzieś w trzecim rzędzie, na brzegu krzesła. Wiedziałem, że to chodzi o nią. Zszedłem z podwyższenia, żeby dowiedzieć się więcej. Wiedziałem przez to, co się z nią działo, że Bóg ją dotyka. Kiedy doszedłem do jej miejsca, zauważyłem aparaty ortopedyczne (rodzaj szyn zawijanych na ramionach powyżej łokcia), które leżały na podłodze pod jej krzesłem. Zauważyłem także bandaż, który owinięty był wokół jej kostki, okrywający ścięgno Achillesa i piętę.

Przeprowadziłem z nią wywiad i dowiedziałem się, że miała wypadek na motocyklu piętnaście lat wcześniej. Jej pięta dostała się między szprychy tylnego koła. To spowodowało, że duży kawałek mięśnia został oderwany z jej pięty i okolic ścięgna Achillesa. Miała kilka operacji. Jej lekarz próbował przeszczepić mięsień, ale operacja się nie powiodła. Kobieta miała na pięcie dziurę tak dużą i tak głęboką, że można było umieścić w niej piłeczkę do golfa. Kiedy próbowała chodzić bez kul, rana pogłębiała się jeszcze bardziej. Od piętnastu lat nie była w stanie chodzić bez kul.

Przyszła do kościoła, ponieważ słyszała, że ma się odbyć spotkanie z modlitwą o uzdrowienie. Nie należała do tego Kościoła, była baptystką, a to był charyzmatyczny Kościół liczący około osiem tysięcy wiernych. Skorzystała z publicznego transportu przez miasto São Paulo, które liczy około 45 milionów ludzi. Powodem, dla którego odbyła tę żmudną wędrówkę, było to, że lekarz powiedział, że w najbliższym tygodniu będzie musiał amputować jej stopę, ponieważ wdaje się w nią martwica. Fragment jej ciała umierał, a rozwijająca się infekcja mogła zagrozić życiu, jeśli stopa nie zostanie amputowana.

Nigdy nie słyszała o mnie, a ja nie zauważyłem jej, zanim nie zapytałem o osobę mającą wypadek. Nie widziałem, jak przyszła na spotkanie o kulach. Jakkolwiek wiedziałem, że Bożą wolą jest uzdrowić ją, bo dał mi słowo wiedzy. Podjąłem ryzyko – wypowiedziałem to słowo. To, co stało sie później, było potwierdzeniem, że właściwie je usłyszałem. Także fakt, że Boża moc przechodziła przez ciało kobiety, powodując lekkie drżenie, zachęciło moją wiarę. Nie tylko opowiedziała mi całą historię, ale pokazała zdjęcia dziury w pięcie, które były bardzo obrazowe. (Później, kiedy pokazywałem te zdjęcia w innym kościele i opowiadałem to świadectwo, pewna młoda kobieta zemdlała i musiano ją wynieść ze spotkania).

Zacząłem się o nią modlić. Powiedziała mi, że czuje, że coś się dzieje w jej pięcie. Następnie, że czuje, że powinna spróbować chodzić bez kul. Kiedy to zrobiła, uśmiech pojawił się na jej twarzy, ponieważ po raz pierwszy od wypadku mogła chodzić bez bólu. Powiedziała, że czuje się tak, jakby chodziła po marshmallows [słodkie pianki – przyp. tłum.]. Następnego dnia ponownie była w kościele, tańcząc na scenie.

W ciągu kolejnych kilku tygodni dziura zaczęła się wypełniać. Martwicze miejsca z czarnego koloru zaczęły zmieniać się na różowy. Nie potrzebowała amputacji. Kilka lat później przyszła na jedno z moich spotkań i tańczyła na scenie. Wyszła za mąż.

Jestem podekscytowany tym, że podjąłem ryzyko, by zrobić z siebie głupka i powiedzieć coś, co wydawało mi się, że Bóg do mnie mówi tam, w tym kościele. Wykorzystując tę szansę i robiąc krok wiary, odkryłem, że miałem rację. Moje pytanie o to, czy na sali znajduje się osoba po wypadku motocyklowym, wywołało wiarę w uzdrowienie w tej dwudziestoośmioletniej kobiecie i zaowocowało moją wiarą, jako posługującego uzdrowieniem. Jeszcze bardziej ekscytujące było to, że nie była ona jedyną osobą która miała mieć przeprowadzoną amputację, a która w przeciągu niecałego tygodnia została uzdrowiona. Tak samo stało się w przypadku dwóch innych kobiet.

ODWOŁANIE ZAPLANOWANEJ AMPUTACJI NOGI

W 2010 roku byłem w Uberlandii w Brazylii, w Kościele liczącym kilka tysięcy członków. W czasie posługiwania pewna kobieta poprosiła o modlitwę. Kiedy przeprowadziłem z nią wywiad, by dowiedzieć się, jaka jest jej potrzeba, pokazała mi swoją nogę. Po wewnętrznej stronie poniżej kolana widniała wielka rana, która od kilku lat była zainfekowana. Kobieta powiedziała nam, że rana ma długość około 10 centymetrów i około 3 centymetrów szerokości. Była tak głęboka, że można było zobaczyć kość. Lekarze próbowali stosować wiele różnych antybiotyków, by powstrzymać tę zjadliwą infekcję. Czterech lekarzy zgodnie uznało, że zaczęła się wdawać martwica i że w kolejnych tygodniach trzeba uciąć nogę poniżej kolana.

Kiedy zacząłem się o nią modlić, powiedziała, że czuje, jak moc przepływa przez jej nogę, szczególnie w miejscu, gdzie znajdowała się otwarta rana. Modliłem się kilka razy o jej uzdrowienie, nakazując infekcji, by odeszła, a ciału, żeby się odnowiło.

Rok później, kiedy wróciliśmy do tego Kościoła, była tam ta kobieta – z promiennym uśmiechem. Nadal miała obie nogi. Bandaża już nie było, można było zobaczyć miejsce, gdzie znajdowała się dziura w jej nodze. Ciało zarosło dziurę. Powiedziała mi, że kiedy w kolejnych tygodniach po modlitwie udała się do lekarzy, byli oni w szoku, widząc, że miejsca objęte martwicą ponownie stały się zdrowym ciałem, a co najważniejsze, nie było infekcji, której przez kilka lat nie byli w stanie wyleczyć. Lekarze pytali, co się stało. Powiedziała im, że została uzdrowiona po modlitwie. Poniżej znajduje się dalsza część jej historii. (Jest to przełożone przez tłumacza świadectwo, które Josilla opowiedziała po portugalsku).

W zeszłym roku Josilla przyszła po modlitwę. Od dziesięciu lat zmagała się z licznymi infekcjami w nodze. Rana była niczym otwarty wrzód. Można było zobaczyć kość, bo rana była tak głęboka. Robiły się zakrzepy. Codziennie trzeba było zmieniać opatrunek, co każdorazowo wiązało się z kosztem około 80 dolarów, ponieważ musiał to robić lekarz, który najpierw zdejmował bandaż, a potem oczyszczał ranę. To było straszne. Lekarze zdecydowali się amputować nogę, zanim choroba rozprzestrzeni się. Kiedy przyszła na spotkanie rok temu, ktoś zaczął modlić się o nią i poczuła, jakby ciepła woda spływała jej po nodze. Ktoś otrzymał słowo wiedzy odnośnie do jej stanu zdrowia, zdjęła więc opatrunek. Randy modlił się o nią przez około 10 minut i ból ustał. Opuchlizna zeszła, a opatrunek już nigdy nie został założony. Po swoim uzdrowieniu była badana przez zespół sześciu lekarzy. Potem zrobiono jej kolejne badania. Pobrano kilka próbek do badania i nie znaleziono żadnego zakażenia. Nie odczuwa żadnego bólu, a blizna jest coraz mniejsza.

KOBIETA DOTKNIĘTA CZTEROKOŃCZYNOWYM PORAŻENIEM UZDROWIONA Z POSTĘPUJĄCEGO STWARDNIENIA ROZSIANEGO

Kilka lat później byłem w Brazylii z kolejną grupą posługujących. (Zawsze zabieram ze sobą grupę, kiedy jadę do Brazylii. Około połowa uzdrowień ma miejsce podczas posługiwania grupy, połowa, kiedy posługuję zza pulpitu). Jednym z członków ekipy był Dennis McCormick, programista z Nowej Anglii. Gdy trwał czas posługiwania, pewna rodzina przyniosła do niego kobietę, która była dotknięta porażeniem czterokończynowym, wywołanym zaawansowanym stadium stwardnienia rozsianego.

Dennis modlił się o nią przez prawie dwie godziny, podczas których stopniowo przyjmowała uzdrowienie. Pomimo że uzdrowienie nie nastąpiło natychmiast, kiedy Dennis skończył się modlić, kobieta była w stanie poruszać ramionami i nogami i mogła sama chodzić. Dennis był uzależniony od radości i podekscytowania ludzi uzdrowionych podczas jego modlitwy. Przez kolejnych kilka lat był ze mną w Brazylii parę razy. Później przeprowadził się do naszej kwatery głównej w Mechanicsburg w Pensylwanii i stał się jednym z moich stażystów.

Wielu ludzi z mojej grupy doświadczyło wylania Ducha Świętego uzdalniającego ich do modlenia się w autorytecie imienia Jezus i widziało uzdrowienia i cuda w dzisiejszych czasach. Jezus obiecał, że będziemy robić większe rzeczy niż On – jeśli tylko uwierzymy (J 14,12). Moc kładzenia rąk na chorych i bycia świadkiem ich uzdrowienia to jedne z wielu korzyści wynikających z ukrzyżowania, zmartwychwstania i wniebowstąpienia Jezusa, ta moc jest dostępna dzisiaj – ale tylko dla tych, którzy uwierzyli (Mk 16,15–18).

MĘŻCZYZNA Z BLISKIEGO WSCHODU, Z PORAŻENIEM CZTEROKOŃCZYNOWYM, STAJE NA NOGI

Mój przyjaciel, Leif Hetland, apostoł i ewangelista, który ma potężny dar uzdrawiania i jest świadkiem wielu cudów, podzielił się następującymi dwiema historiami uzdrowień ludzi z porażeniem czterokończynowym. Pierwszy mężczyzna pochodził z kraju na Bliskim Wschodzie.

Otrzymałem zadanie, które wydawało się być misją nie do wykonania. Było nim zaniesienie ewangelii o Królestwie do miejsc, gdzie nie było żadnych chrześcijan. Postanowiliśmy z małą grupą z Ameryki przeprowadzić eksplozję uzdrowienia, rozrzuciliśmy po mieście 50 tysięcy ulotek, zapraszając wszystkich chorych i opętanych ludzi, by przyszli na ogromny stadion, ogłosiliśmy, że Jezus tam będzie.

Panowała atmosfera napięcia związanego z bezpieczeństwem, wywołana strachem z powodu wcześniejszych akcji zamachowców-samobójców. Trzeciego wieczoru naszego pobytu na stadion przyszło ponad 22 tysiące ludzi z wszystkimi możliwymi chorobami, tłoczyli się i napierali na scenę. Można było zaobserwować każdy rodzaj raka, paraliżu, ślepoty, głuchoty i innych chorób. W tłumie czuć było desperację.

Nadal pamiętam, jak obecność Jezusa zaczęła rozprzestrzeniać się przez ogromny stadion, eksplodowała radość, kiedy ludzie zaczęli jej doświadczać. Dzięki temu zaczęły mieć miejsce cuda. Guzy znikały, ślepe oczy zaczynały widzieć, głuche uszy zaczynały słyszeć, a dwie osoby z porażeniem czterokończynowym stanęły na nogi – jedna z wózka inwalidzkiego, druga z noszy. Można to zobaczyć na filmiku, który został nagrany podczas tego wydarzenia – stało się to bezpośrednio pod sceną.

Lista cudów była tak długa, że nie byliśmy w stanie się doliczyć, nie mówiąc o innych uzdrowieniach, które także miały miejsce. Jezus pokazywał nam, jak dobry jest Ojciec, a obecność Boża okrywała tłumy pokojem niczym kocem.

Kiedy stałem na scenie, zobaczyłem w oddali ojca, który dźwiga do góry wózek inwalidzki. Potem zobaczyłem, jak opuszcza ten wózek i podnosi młodego chłopca. Potem opuścił go i ponownie podniósł wózek. Nie był w stanie przecisnąć się do przodu z powodu napierającego tłumu. Moje serce było złamane, kiedy ochrona przepchnęła nas dalej. Musieli nas ewakuować stamtąd do samochodów, bo zostalibyśmy zmiażdżeni.

Nadal wstrząśnięty tym, co się wydarzyło przez ostatnie 24 godziny, siedziałem w pokoju w Mariocie, emocjonalnie wyczerpany. Byłem wdzięczny za to, co Ojciec uczynił, jednocześnie jednak doświadczałem głębokiego bólu z powodu niektórych ludzi, którzy przyszli na spotkanie i nie byli w stanie doświadczyć przełomu, którego tak pragnęli. Jednym z obrazów, które utkwiły w moim umyśle, był ojciec z chłopcem i wózkiem inwalidzkim.

Jeszcze tego dnia mój koordynator na Bliskim Wschodzie otrzymał telefon od jednego z organizatorów spotkania. Powiedział, że miała miejsce bardzo dziwna rzecz. Minęły 24 godziny od momentu, jak opuściliśmy spotkanie, ale obecność Boża nadal się utrzymywała i dotykała ludzi. Wiele historii miało swój ciąg dalszy. Podał przykład ojca, który przywiózł na spotkanie swojego syna, dwunastoletniego chłopca z porażeniem czterokończynowym. Ten muzułmanin słyszał historie i świadectwa i chwytając się ostatniej nadziei, przyprowadził na spotkanie syna, mając nadzieję, że może Jezus zrobi coś dla niego.

Ojciec stanął z lewej strony sceny, podnosząc do góry wózek syna, a potem chłopca, mając nadzieję, że ktoś zauważy ich potrzebę. Tej nocy, głęboko rozczarowany, zawiózł z powrotem syna do domu i ułożył go na macie do snu.

Bez wiedzy ojca w ciągu nocy Boża obecność poruszała się nad tym dwunastolatkiem i miał miejsce cud.

Wczesnym rankiem chłopiec odczuł poruszenie w swoich rękach i nogach i ostatecznie znalazł wystarczająco dużo siły, by zrobić coś, czego nie robił nigdy wcześniej. Wstał z maty, poszedł do kuchni i objął swojego ojca, zupełnie zdrowy. Nie umiem myśleć o tej historii, nie wzruszając się. Wierność i obecność Jezusa nadal działa, a słodki buziak od Taty Boga wypełnił to pragnienie mojego serca.

KOBIETA Z PORAŻENIEM CZTEROKOŃCZYNOWYM Z IOWA PONOWNIE CHODZI

W 2009 roku posługiwałem w kościele na wieczornym nabożeństwie niedzielnym w Midwest. Spotkanie się skończyło, a my modliliśmy się o wielu chorych. Około godziny dwudziestej drugiej dwoje ludzi na wózkach inwalidzkich podjechało do przodu. Jedna z osób została sparaliżowana od klatki piersiowej w dół w wyniku wypadku samochodowego które miało miejsce siedem lat wcześniej. Byłem zmęczony, kobieta na wózku także była zmęczona. Myślałem o tym, jakby tu najszybciej znaleźć się w pokoju hotelowym, kiedy pastor odwrócił się do mnie i powiedział: „Jest jeszcze kilku ludzi, o których trzeba się pomodlić, zanim pójdziecie”. Podszedłem do młodej kobiety na wózku – nazwijmy ją Janet – i przedstawiłem się.

Po wypadku samochodowym, w którym brała udział w wieku 18 lat, modliło się o nią wiele osób: Bill Johnson, Randy Clark i ja sam. Fakt, że nadal siedziała na wózku, nie podniósł za bardzo poziomu mojej wiary.

Zapytałem Janet:

– Co chciałabyś, aby ci Ojciec uczynił? Odpowiedziała:

– Chcę, żeby uzdrowił mojego ducha z sieroctwa.

Moje serce ojca trzech córek nagle zaczęło krwawić. Zdałem sobie sprawę, że kiedy modlono się o nią ponad sto razy bez żadnego przełomu, czuła się bardziej jak sierota niż jak ukochana córka.

Zapytałem ją, czy możemy razem wierzyć w to, że będzie w stanie poruszyć choć o centymetr lewą ręką. Zgodziła się. Pomodliłem się i nic się nie wydarzyło. Pomodliłem się drugi raz, potem trzeci i czwarty, a ona nadal nic nie czuła. Nagle jednak zobaczyłem, że jej palce zaczynają się poruszać, a w jej oczach pojawiły się iskry. Powiedziałem: „Czy myślisz, że Bóg jest zmęczony?”, na co ona odpowiedziała:

„Nie”, więc kontynuowaliśmy modlitwę.

Najpierw pomodliliśmy się o jej lewą rękę, potem o drugą. Potem pomodliliśmy się, by była w stanie unieść obie ręce nad głowę. Za każdym razem widzieliśmy konkretny przełom. Kontynuowaliśmy ten proces, krok po kroku prosiliśmy o więcej. Poprosiliśmy pastora seniora, by przyszedł i dołączył do nas, jak dotąd obserwowało nas już 25–30 osób.

Zajęło nam godzinę i czterdzieści pięć minut, zanim Janet wstała z krzesła i zrobiła pierwszy krok. Niecałe dwadzieścia minut od pierwszego kroku Janet mogła biegać wokół sali, razem ze ścigającymi ją dziećmi. Przyszli jej ojciec i siostra. Jej ojciec był ewangelikiem, który nie wierzył, że Bóg nadal czyni cuda. Był zdumiony dobrocią i łagodnością Pana.

Na kolejnym nabożeństwie w sekundę rozniosło się świadectwo o tym, co Bóg uczynił, wszystko potwierdziła Janet, idąc samodzielnie do przodu i dzieląc się świadectwem. To miejsce eksplodowało radykalnym uwielbieniem. To był mój pierwszy raz, kiedy zobaczyłem tak znaczący cud stwórczy w Ameryce, zacząłem więc wierzyć, że ten Jezus, którego widzę w Afryce, na Bliskim Wschodzie i Azji, jest tym samym także w Ameryce.

OFICER POLICJI ZE ZŁAMANYM KRĘGOSŁUPEM WSTAJE Z WÓZKA INWALIDZKIEGO

W sierpniu 2003 roku byliśmy w Manus, mieście zamieszkanym przez million mieszkańców, głęboko w deszczowych lasach Amazonki w północnej Brazylii. To był nasz pierwszy wieczór, kiedy usługiwaliśmy. W drodze na spotkanie zapytałem w autobusie moją liczącą 80 osób grupę: „Ilu z was otrzymało słowo wiedzy odnośnie do uzdrowienia?”. Prawie trzy czwarte grupy nie otrzymało nigdy słowa wiedzy. Potem zapytałem ich: „Ilu z was modliło się o chorych i widziało uzdrowienie?”. Ponownie trzy czwarte grupy nie widziało nigdy uzdrowienia po swojej modlitwie. Powiedziałem im: „Wierzę, że zanim minie czterdzieści osiem godzin, każdy z was będzie miał słowo wiedzy odnośnie do uzdrowienia i będzie modlił się o kogoś, kto zostanie uzdrowiony”.

Tak się stało – w ciągu 48 godzin każdy z nich otrzymał słowo wiedzy i zobaczył uzdrowienie po swojej modlitwie.

Tego wieczoru, około godziny dwudziestej trzeciej, grupa posługująca i ja mieliśmy słowa wiedzy i widzieliśmy setki uzdrowień dzięki modlitwom. Poprosiłem, żeby grupa zeszła ze sceny i ustawiła się w rzędzie w poprzek sali, którą zapełniało tysiąc osób. Potem zaprosiłem ludzi, by podchodzili do usługujących i mówili, o co chcą się modlić. (Było paru tłumaczy, a nasza ekipa nauczyła się kilku potrzebnych przy posługiwaniu modlitwą zwrotów po portugalsku).

Kiedy ludzie zaczęli podchodzić do przodu, jeden z członków grupy – nazwijmy go Sam – zaczął się denerwować. Nigdy w życiu nie modlił się o nikogo. Tak naprawdę dołączył do grupy, by nabyć doświadczenia w modleniu się o chorych. Jego żona towarzyszyła nam podczas innej wyprawy i kiedy wróciła do domu, opowiedziała mu o wszystkich uzdrowieniach, których była świadkiem.

Będąc alkoholikiem na odwyku, przez trzy lata próbował dołączyć do nas, ale każdego roku, krótko przed wyjazdem, wpadał znowu w picie. Pełen wstydu, rezygnował z wyjazdu. Tego roku zachował trzeźwość.

Kiedy ludzie podchodzili do przodu, zaczął modlić się taką modlitwą: „Boże, ty wiesz, że nigdy nie modliłem się o nikogo, nie wiem, co robić, więc proszę, przyprowadź do mnie jakiś łatwy przypadek – kogoś z bólem głowy albo brzucha”.

Sam popatrzył na tłum i zobaczył, że zbliża się do niego młody człowiek na wózku inwalidzkim. Modlił się: „Nie, Panie, nie to! Łatwy przypadek, ból głowy albo brzucha”. Odwrócił wzrok, żeby nie nawiązywać kontaktu wzrokowego z młodym mężczyzną. Chwilę później jednak chłopak pociągnął go za spodnie.

Choć Sam nigdy nie modlił się o chorych, każdy członek grupy został poinstruowany przez filmiki wideo i książki, w jaki sposób modlić się o chorych. Zrobił wywiad ze sparaliżowanym i dowiedział się, że jest on dwudziestopięcioletnim oficerem policji. Został postrzelony w żołądek, a kula zerwała jego rdzeń kręgowy.

Lot Sama został odwołany w Atlancie, czekał całą noc na lotnisku, potem leciał do São Paulo i następnie do Manaus. Nie spał przez blisko 48 godzin. Podczas modlitwy o paraplegika, ziewał. Ponownie zaczął go wypytywać, żeby dowiedzieć się, czy coś się zmieniło po modlitwie. Paraplegik powiedział mu: „Nie, nic się nie zmieniło”. Sam, który zaczął z bardzo małą wiarą, teraz tracił ją do końca.

Nagle przypomniał sobie pewne stwierdzenie, które zapisałem w Podręczniku dla posługujących: „Nie oczekuję, że kogokolwiek uzdrowicie, tylko Bóg może uzdrawiać, oczekuję jednak, że będziecie kochać ludzi i traktować ich z szacunkiem”. Pomyślał sobie: Niezbyt długo modliłem się o tego młodego mężczyznę; jeśli teraz przestanę, pomyśli, że nie jest cenny. Mimo to nie mam wiary w to, że zostanie uzdrowiony. Mogę poświęcić czas i modlić się o niego, żeby mógł poczuć się doceniony i kochany.

W miarę, jak robiło się późno, Sam stawał się coraz bardziej śpiący. Później opowiadał: „Moja głowa spoczywała na ramieniu paraplegika i zanim zacząłem chrapać, młody meżczyzna wyskoczył z wózka, objął mnie, przytulił twarz do mojego ramienia i zmoczył moją koszulę łzami. Potem odszedł, popychając przed sobą wózek”. Nie udało nam się uchwycić tego na nagraniu. Trudno jest nagrać moment uzdrowienia, gdy ekipa liczy 80 ludzi. Następnego dnia jednak nagraliśmy świadectwo tego młodego człowieka2.

PARAPLEGIK PO WYPADKU SAMOCHODOWYM

Podczas innej wyprawy misyjnej byłem w Belem w Brazylii, w mieście na północy, blisko Amazonki i Oceanu Atlantyckiego. To jest miasto, do którego dotarli pierwsi zielonoświątkowi misjonarze ze Stanów Zjednoczonych w 1909 roku, tam też początki miała denominacja Zborów Bożych w Brazylii, która jest starsza od Zborów Bożych w Stanach Zjednoczonych3. Działałem z denominacją Foursquare w Brazylii, jest to Quadrangular. W spotkaniach na świeżym powietrzu udział brało ponad 25 tysięcy ludzi. Miały one miejsce na prymitywnym stadionie, gdzie nie było żadnych siedzeń. Wszyscy stali przez całe nabożeństwo, które odbywało się trzy dni pod rząd. Stadion był pełny.

Nasz samolot miał opóźnienie i kiedy przyjechaliśmy, spotkanie już się zaczęło. Nie znałem głównego pastora organizującego spotkanie. Podczas pierwszego wieczoru niektóre grupy usługujących z lokalnych kościołów zgłaszały uzdrowienia. Przywiozły kilka wózków inwalidzkich i ustawiły je na podium. Kiedy spotkanie się skończyło, byłem oburzony, widząc, że ci ludzie siadają na wózki i są zawożeni do domu. Tak naprawdę nie zostali uzdrowieni. Byłem zawstydzony tym oszustwem.

Po ostatnim spotkaniu rozmawiałem z dorosłym synem pastora prowadzącego, który stał nad całą denominacją Quadrangularw państwie liczącym setki kościołów. Zapytał mnie, co sądzę o spotkaniach. Nastąpiły setki uzdrowień. Był bardzo podekscytowany i zapraszał mnie na kolejne spotkania. Powiedziałem mu, że było dobrze, ale że jestem rozczarowany. Chciałem zobaczyć jakieś cuda, uzdrowienia ze ślepoty, głuchoty, kogoś, kto wstaje z wózka.

Zapewniono mnie, że był tam przypadek mężczyzny, który został uzdrowiony z paraliżu i który był paraplegikiem od pięciu lat. Syn pastora zapytał:

– Czy nie widziałeś wózka, który był podniesiony wysoko?

Wtedy powiedziałem mu, co zobaczyłem pierwszego wieczoru i jak bardzo byłem oburzony, kiedy zdałem sobie sprawę, że deklarowane uzdrowienia tak naprawdę nie miały miejsca:

– Tak, zobaczyłem wózek uniesiony w powietrze, ale bałem się, że to też nie było prawdziwe, że był to kolejny przypadek zgłoszonego uzdrowienia, które tak naprawdę nie miało miejsca. To dlatego nie zwróciłem uwagi na wózek uniesiony ponad głowami przez liderów waszego Kościoła.

Odpowiedział:

– Randy, osobiście znam tego człowieka. Nie był w stanie ruszać się od pasa w dół po wypadku samochodowym, któremu uległ pięć lat temu. To było prawdziwe uzdrowienie. On chodzi.

Zgodziłem się przyjechać ponownie i przeprowadzić kolejne spotkania. Byłem podekscytowany, że sparaliżowany doświadczył uzdrowienia.

UZDROWIENIE NOGI BRAZYLIJKI

Także w 2010 roku w Brazylii kobieta o imieniu Milena zgłosiła, że osiem lat wcześniej miała wypadek na motocyklu i złamała piszczel. W wyniku tego jedna z jej nóg była ponad 7 centymetrów krótsza. Potem wdało się w nią zakażenie. Okazało się tak paskudne, że lekarze postanowili amputować nogę. Usunęli ścięgno z jej prawego kolana i zastąpili nim ścięgno w lewym kolanie. Chirurdzy musieli umieścić kilka dużych śrub, by utrzymać ścięgno na miejscu.

Latem 2009 roku Milena przyjęła modlitwę od grupy z Youth Power Invasion. Po niej poszła do lekarza, który odkrył, że śruby zniknęły. Teraz jej krótsza noga powodowała ból pleców, ale podczas modlitwy urosła. Dziś już nie utyka i nic ją nie boli.

---

W tych historiach ukazana została uzdrawiająca Boża łaska. Modlę się, by twoja wiara w doświadczenie dobroci Bożej łaski została wzmocniona. Jezus jest „ten sam wczoraj, dziś i na wieki” (Hbr 13,8). Obyś uwierzył i przyjął swoje własne uzdrowienie dzisiaj.

ROZDZIAŁ 3

CHORZY SĄ UZDROWIENI

Wielu chorych ludzi czerpie pocieszenie i nadzieję z Psalmu 107,20, który mówi: „On [Bóg] posyła swoje słowo i uzdrawia ich”. W tym rozdziale podzielę się historiami kilku osób, które były chore, a teraz są zdrowie właśnie dlatego, że On posłał swoje słowo i uzdrowił ich. Bóg nadal posyła swoje konkretne słowa do wierzących na potwierdzenie tego, że uzdrowienie, o które się modlą, jest im dane, lub słowa wiedzy wskazują, co Bóg konkretnie chce uzdrowić w danym momencie. To słowo od Pana objawia Jego wolę, dając albo większą miarę wiary, albo dar wiary osobie potrzebującej uzdrowienia. Tym sposobem słowo od Pana wywołuje wzrost wiary, a w rezultacie dar uzdrowienia.

KOBIETA UZDROWIONA Z ZAKAŻENIA

Dziewiątego czerwca 2004 roku ciało Susan Starr doświadczyło traumy, kiedy kawałek bibuły pozostawiony podczas operacji siedem lat wcześniej zatkał jej jelito; zrobiła się zgorzelina, a następnie jelito pękło w czasie gdy przebywała w swoim ogrodzie.

Susan miała liczne problemy ze zdrowiem przed tym wypadkiem, jej tolerancja na ból była bardzo wysoka. W czasie, kiedy jej jelito było już zakażone, uczyła w szkole i dobrze się bawiła. Kiedy jelito pękło, Susan doznała wstrząsu septycznego. Jej ręce i nogi przykurczyły się, co, jak się później okazało, miało chronić jej głowę i serce. Pozostała w takim stanie do momentu, aż ratownicy medyczni podali jej tlen.

Układ nerwowy Susan mocno ucierpiał. Tej samej nocy została poddana operacji usunięcia 90 centymetrów jelita. Lekarzy nie byli pewni, czy przeżyje.

Po operacji, kiedy jej ciało wracało do zdrowia, często omdlewała. Lekarze powiedzieli jej, że jej układ nerwowy

„wypalił się”. Musiała co rano zażywać leki zapobiegające zbyt szybkiemu biciu serca, a wieczorem brać kolejne, by nie biło zbyt wolno. Zażywała całą masę tabletek – na ciśnienie, temperaturę, oddychanie, trawienie, przepływ krwi. Cierpiała z powodu biegunki każdego dnia, spędzając w łazience około dwóch godzin. Codziennie zażywała od 45 do nawet 55 pigułek, łącznie z lekami przeciwbólowymi.

Susan mówiła, że ból był potworny, ponieważ krew nie dochodziła do stóp. Kiedy budziła się rano, jej ramiona i nogi były niebieskofioletowe. Musiała przestać uczyć, ponieważ ciągle mdlała i musiała potem leżeć do końca dnia. Była na bardzo restrykcyjnej diecie, a jej aktywność była bardzo ograniczona. Lekarze powiedzieli jej, że choroba jest postępująca i nieuleczalna. W miarę upływu czasu choroba dotykała poszczególne organy i ich stan się pogarszał. Susan przeszła kilka kolejnych operacji usunięcia organów.

W tym czasie cały czas szukała uzdrowienia. Prowadziła nawet studium biblijne – na temat uzdrowienia. Chciała uzdrowienia ze wszystkich swoich dolegliwości. Napisała na kartce werset z Psalmu 118,17: „Nie umrę, ale będę żył” i nosiła go przy sobie.

Po jednej z operacji Susan musiała zostać w szpitalu na noc. Przy jej łóżku leżał notatnik i następnego ranka zauważyła, że ktoś napisał w nim pięć razy „Randy Clark”. Nie wiedziała, kto to, więc zaczęła wypytywać wszystkich znajomych. Jeden z jej przyjaciół powiedział jej, kim jestem. Susan zadzwoniła do mnie i próbowała się umówić, ale byłem wtedy w podróży. Sprawdziła mój kalendarz i zobaczyła, że niedługo będę w High Point w Północnej Karolinie na Szkole Uzdrowienia, która była niedaleko jej domu.

Po wyjściu ze szpitala Susan nie czuła się zbyt dobrze. Posługiwała się wózkiem inwalidzkim i chodzikiem. Lekarz powiedział jej mężowi, żeby przygotował się na pożegnanie z nią, bo wkrótce umrze. Susan zaczęła porządkować swoje rzeczy i wydawać je. W kwietniu 2013 roku za radą lekarza została umieszczona w hospicjum.

Kiedy jednak w jej mieście zaczęła się Szkoła Uzdrowienia, Susan udało się dotrzeć na konferencję i usiadła z przodu. Nie była w stanie wytrzymać całego spotkania, wyszła więc po około półtorej godziny. Spała do końca dnia i przez całą noc.

Następnego dnia wstała, ubrała się i wróciła do High Point. Po około 5–10 minutach konferencji jej przyjaciółka podeszła do niej i oznajmiła, że Rodney Hogue chce się modlić o nią. Usiadła z nim i powiedziała, że chce, aby wypowiedział słowa: „Jesteś zdrowa w imieniu Jezusa”. Kiedy Susan powiedziała, co jej dolega, zaczął się o nią modlić. Przywołał wszystkie części jej ciała od czubka głowy do palców u stóp. Susan mówi, że kiedy modlił się o nią, czuła, jakby złota gorąca czekolada spływała po niej.

Kiedy Rodney przemówił do jej płuc, poczuła „płynne złoto” i wiedziała, że coś się wydarzyło. Kiedy przemówił do jej jelita, poczuła, jak się porusza. Straciła panowanie nad stopami, czuła tylko ciepło. Czuła, jakby unosiła się na wodzie i zdała sobie sprawę, że ból zniknął. Jej przyjaciele położyli ją na macie przed kościołem. Pamiętała, że leżąc tam, usłyszała:

„Jedź do Brazylii”.

Wstała i poszła do jadalni. Zobaczyła wystawione jedzenie, którego w tamtym czasie nie mogła jeść. Pomyślała, że to taki sprawdzian od Pana. Zapełniła swój talerz, usiadła i zjadła wszystko. To wtedy uświadomiła sobie, że została uzdrowiona, i poczuła się cudownie.

Tej nocy pojechała na lotnisko, żeby odebrać swojego męża. Nie powiedziała mu jeszcze, co się wydarzyło. Kiedy tylko ją zobaczył, zaczął skakać z radości, krzycząc: „Susan, zostałaś uzdrowiona!”.

Susan wróciła na konferencję uzdrowienia, a jej przyjaciele przybiegli powiedzieć mi, co się stało. Poprosiłem ją na podium. Tydzień wcześniej była przykuta do łóżka. Teraz, stojąc koło mnie, składała swoje świadectwo. W kolejnej przerwie pojawiło się czterech ludzi, którzy poprosili Susan o modlitwę. Zrobiła to, a oni upadli. Potem poszła do łazienki, tam pewna kobieta poprosiła ją o modlitwę. Susan pomodliła się o nią, a kobieta osunęła się na ziemię1.

Od dnia, kiedy została uzdrowiona, zauważyła, że kiedy Bóg chce kogoś przez nią uzdrowić, ma wrażenie, jakby jej ręce palił ogień2.

TRINITY MUSIC CITY, TENNESSEE – UZDROWIENIE Z ZAAWANSOWANEJ CHOROBY PARKINSONA

Pierwszy raz zobaczyłem uzdrowienie z choroby Parkinsona w 1994 lub 1995 roku w Trinity Music City w Hendersonville w Tennessee. Były to najtrudniejsze spotkania tego roku. Działo się to 23 dnia mojego czterdziestodniowego postu. Pościłem ze szczególną intencją przełomu w dziedzinie cudów stwórczych. Tego wieczoru nauczałem o udzielaniu, szczególnie tym, którzy mieli poniżej 30 lat. Zaproszenie do modlitwy dotyczyło tych, którzy czuli powołanie do bycia pastorami, założycielami kościołów, misjonarzami, liderami uwielbienia, ewangelistami. Miałem kłaść na nich ręce i błogosławić to, co Duch Święty robił w ich życiu. Powiedziałem do zgromadzenia: „Tego wieczoru, tylko tego wieczoru, nie będę się modlił o chorych. Jeśli potrzebujesz modlitwy o uzdrowienie, idź na balkon, tam grupa będzie modliła się o ciebie. Ja modlę się dzisiaj tylko o tych młodych ludzi, którzy oddają swoje życie służbie”.

Krótko po tym ogłoszeniu, kiedy modliłem się o młodych ludzi, kobieta o imieniu Anne przyszła do mnie i poprosiła, żebym się o nią pomodlił. Jej mąż, Elvis, stał koło niej. Anne miała tylko 49 lat, a wyglądała, jakby miała 60. Trzęsła się. (W tamtym czasie wielu ludzi na naszych spotkaniach trzęsło się, ale pod działaniem Ducha Świętego).

Powiedziałem jej:

– Dziś wieczorem nie modlę się o uzdrowienie, tylko o udzielenie. Czy nie słyszałaś tego, co powiedziałem?

Odpowiedziała:

– Tak, poszłam na balkon po modlitwę. Nie zostałam uzdrowiona, ale wierzę, że Bóg powiedział mi, że jeśli ty się o mnie pomodlisz, to On mnie uzdrowi.

(Wtedy nie wierzyłem, że to naprawdę Bóg, tylko jej wyobraźnia, więc nie chciałem o nią się modlić. Odkryłem jednak, że czasem łatwiej jest pomodlić się krótko i iść dalej w tym, co czujesz, że Bóg ci mówi).

– Co się dzieje? Jak jest twój problem? – zapytałem. Odpowiedziała:

– Mam chorobę Parkinsona. Trzęsę się tak bardzo, że nigdy nie trzymałam na rękach mojego dwuletniego wnuka. Nie mam pamięci krótkotrwałej. Nie umiem zapamiętać numeru telefonu. Nie mogę chodzić bez pomocy mojego męża, tracę kontrolę nad moim pęcherzem moczowym. Któregoś dnia byłam w sklepie i posikałam się. Miesięcznie wydaję dwieście osiemdziesiąt dolarów na lekarstwa. Powinnam przebywać w domu opieki, ale nie stać nas na to. Nie mogę tak żyć. Potrzebuję uzdrowienia.

Położyłem rękę na jej czole i pomodliłem się: „Przyjdź, Duchu Święty”. Zanim powiedziałem cokolwiek więcej, ona upadła na podłogę. Leżała, ale nie trzęsła się. Zapytałem Elvisa, czy to normalne. Odpowiedział: „Nie, ona nie trzęsie się jedynie wtedy, kiedy głęboko śpi”. Pomyślałem: Cóż, może omdlenie w Duchu jest jak głęboki sen.

Poszedłem dalej, by kontynuować usługiwanie młodym ludziom, którzy podeszli do przodu po modlitwę. Byłem jednak zaintrygowany tym, co się działo z tą kobietą. Podszedłem więc znów do Elvisa i zapytałem:

– Elvis, co to za choroba ten Parkinson?

– To jest choroba, która wyniszcza komórki nerwowe, Anne ma już ponad osiemset milionów zniszczonych komórek.

Kiedy Elvis to powiedział, bardzo się podekscytowałem. Uświadomiłem sobie, że jestem w 23. dniu postu, by widzieć cuda stwórcze. Zszedłem ze sceny i uklęknąłem koło kobiety. Podniosłem lewą rękę, a prawą położyłem na jej czole. Pomodliłem się: „O Boże, powołuję to, czego nie ma, tak jakby było. W imieniu Jezusa, proszę Cię o osiemset milionów nowych komórek mózgowych!”.

Kiedy to powiedziałem, Anne, która dotychczas leżała spokojnie na podłodze, zaczęła wić się i krzyczeć:

– Przestań się modlić! Przestań się modlić! Moja głowa – to mnie zabije!

A ja modliłem się: „O Boże, nie słuchaj jej modlitwy, słuchaj mojej. Więcej! Więcej! Więcej!”.

Nagle całkowicie ucichła. Pochyliłem się nad nią i szepnąłem jej do ucha:

– Co się dzieje?

Odpowiedziała:

– Nic nie czuję. Nic nie słyszę.

Dookoła nas panował ogromny hałas, ludzie się modlili

– Jesteś tutaj, Jezus też jest tutaj i Elvis jest tutaj – dodała

Anne.

Potem zaczęła podnosić prawą rękę i wyciągać ją na całą długość. Kręciła nią tam i z powrotem i patrzyła się na nią. Obserwowała, czy się nie trzęsie! Potem zaczęła kreślić półkola lewą ręką i skończyła, dotykając palcem wskazującym swój nos. Powtórzyła to wiele razy. Elvis popatrzył na mnie i zapytał:

– Wiesz, co ona robi?

Odpowiedziałem pytaniem na pytanie:

– Nie, co?

Elvis odrzekł:

– To jest test na Parkinsona, przez kilka lat nie była w stanie tego zrobić.

Potem podniosła się, oparła na łokciu i poprosiła Elvisa, by przyniósł jej szklankę wody. Kiedy wrócił, wypiła ją. Oboje byli podekscytowani. Pomyślałem: Wielka rzecz. Napiła się wody. Wtedy Elvis, zdając sobie sprawę, że nie do końca rozumiem ten podniosły moment, popatrzył na mnie i powiedział:

– Ona nie potrafiła napić się ze szklanki; mogła jedynie pić przez rurkę.

– Czy mogę wejść na scenę? – zapytała Anne. Pomyślałem: Bóg właśnie ją uzdrowił. Ona jest dziś królową; może zrobić, co tylko chce.

Kiedy znalazła się na scenie, obróciła się i złapała Elvisa za rękę, uścisnęła ją i zawołała:

– Ściskam rękę mojego męża!

Tupnęła trzy razy nogą, potem zrobiła krok w kierunku krawędzi sceny. Popatrzyła w oczy ludziom i powiedziała:

– Nigdy nie trzymałam na rękach mojego wnuka, który ma już dwa lata. Mogłabym go upuścić, tak mocno się trzęsłam. Zamierzam iść do domu i wziąć go na ręce. Wydawałam dwieście osiemdziesiąt dolarów miesięcznie na lekarstwa. Tylko pomyślcie, co ja i Elvis teraz będziemy robić z tymi pieniędzmi.

Potem odwróciła się do mnie i zapytała:

– Czy macie pianino?

– Nie, ale jest keyboard – powiedziałem.

– Czy mogę zagrać? – zapytała.

– Oczywiście – odpowiedziałem. Nie wiedziałem, czy ona umie grać, czy nie, ale podeszliśmy do keyboardu i zaczęła grać. Właściwie potrafiła grać całkiem nieźle.

Elvis stał koło mnie ze łzami w oczach i opowiadał:

– Siedem lat temu śpiewałem, a moja żona akompaniowała mi na pianinie. W środku piosenki zatrzymała się, nie była w stanie przypomnieć sobie kolejnej nuty i kolejnego akordu. Zawstydzona wybiegła z budynku. Następnego tygodnia poszliśmy do lekarza i on zdiagnozował chorobę Parkinsona.

Pierwszy raz od siedmiu lat jej palce dotykały klawiatury. Potem zaczęła śpiewać. Niekoniecznie miała talent, jak jej mąż. Ale nikt o to nie dbał. Na własne oczy zobaczyliśmy cud stwórczy. Mózg Anne się zregenerował. Nikt nie dbał o to, że fałszuje. Wszyscy przyłączyli się do jej pieśni.

Na sali nie było suchych oczu.

UZDROWIENIE Z RAKA TRZUSTKI W OSTATNICH TYGODNIACH ŻYCIA

W 1995 roku byłem w Evangel, największym Kościele Zborów Bożych w Kentucky, którego pastorem był Bob Rodgers. Głosiłem na spotkaniu przebudzeniowym. W trakcie usługiwania mechanik z Georgii przyprowadził do mnie młodego mężczyznę – Tony’ego Ellisa. Zapytał, czy mógłbym pomodlić się o niego. Kiedy popatrzyłem na Tony’ego, wiedziałem, że jest chory na raka.

Zapytałem go: „Co się z tobą dzieje? Z czego potrzebujesz zostać uzdrowiony?”. Powiedział mi: „Mam raka trzustki. Mam dwadzieścia trzy lata i jestem pielęgniarzem. Zrobiłem wszystko, co można było zrobić, jeśli chodzi o leczenie, zostało mi tylko kilka tygodni życia”. Dodał, że jest katolikiem. Powiedziałem mu, że pomodlę się o niego, ale: „Tony, nie chcę, żebyś się modlił, kiedy ja będę się modlił o ciebie. Chcę, żebyś się rozluźnił i skupił na swoim ciele. Jeśli zaczniesz czuć cokolwiek, daj mi znać. Około połowy ludzi, którzy są uzdrowieni, czuje coś podczas modlitwy, ale połowa tych, którzy zostają uzdrowieni, nie czuje nic. Moja wiara nie jest oparta na twoich odczuciach, ale na Bogu. Jeśli jednak coś poczujesz, powiedz mi, bo to mnie zachęci i pomoże mi precyzyjniej modlić się o ciebie”.

Kiedy zacząłem się o niego modlić, za moment, zobaczyłem Bożą moc zstępującą na niego. Zaczął się trząść pod Bożą mocą. Kiedy to się wydarzyło, byłem bardzo zachęcony, bo wiedziałem, że Pan się objawił, a Jego moc dotykała Tony’ego. Po prostu odpocząłem w rozkoszowaniu się Panem, wiedząc, że Bóg dotyka go. Od czasu do czasu mówiłem: „Boże, błogosławię to, co Ty robisz. Błogosławię Twoją moc, która dotyka Tony’ego”.

Po około 15 minutach, drgawki i ciepło odeszły. Tony wstał, żeby wyjść, dziękując mi za modlitwę. Powiedziałem:

„Tony, nie sądzę, żebyś miał już sobie iść. Myślę, że jest jeszcze coś, co Bóg chce, żebyś zrobił. Może poczekamy pięć minut i pozwolimy, żeby w tym czasie Bóg cię dotknął ponownie”.

Tony się zgodził. Usiadł z powrotem, a ja znów się pomodliłem: „Panie, nie chcemy przegapić tego, co robisz. Jeśli chcesz zrobić coś więcej w życiu Tony’ego, to jesteśmy gotowi, żeby to przyjąć. Ojcze, jeśli jest więcej, pokaż to Tony’emu lub mnie”. Krótko po tej modlitwie Duch ponownie zstąpił na chłopaka.

Tony doświadczył kilku cyklów dotyku elektryzującej Bożej mocy, trwających od 15 do 20 minut, przedzielonych momentami, kiedy nic nie czuł przez około 5 minut. Modliłem się o niego trzy czy cztery razy dziennie. Za każdym razem doświadczał tych cyklów.

Potem, w ostatnim dniu, kiedy modliłem się o Tony’ego, zobaczył coś na kształt kuli ognia, która zbliżała się do niego. Uderzyła w niego i weszła w jego ciało. To zakończyło proces zdrowienia.

Kilka tygodni później odwiedziłem ponownie ten kościół i mogłem być na chrzcie Tony’ego. Był całkowicie zdrowy. Tony został ewangelistą i czasem modli się o chorych podczas swoich spotkań.

BRAZYLIJKA UZDROWIONA Z IV STADIUM RAKA

Mój zastępca, Tony Jones, modlił się o kobietę w Ribeirão Preto w Brazylii, która była w ostatnim stadium raka. Jej ciało nie reagowało już na tradycyjne leczenie. Kiedy jednak pomodlono się o nią, została natychmiast uzdrowiona.

Kiedy wróciła do swojego lekarza, nie mógł w to uwierzyć. Zapytał ją, co się stało. Co zrobiła? Powiedziała: „Bóg mnie uzdrowił!”. Lekarz powiedział jej, że chce przebadać jej przypadek, żeby spróbować dowiedzieć się, w jaki sposób Bóg ją uzdrowił.

Kilka miesięcy później byłem w tym samym kościele, a ona wyszła do przodu, żeby złożyć świadectwo swojego uzdrowienia. Powiedziała, że jej lekarz był niesamowicie podekscytowany, bo nic więcej nie można było dla niej zrobić, z medycznego punktu widzenia. Powiedział jej: „Wiem, że Bóg cię uzdrowił”.

BÓG UŻYWA DWUNASTOLATKA, BY UZDROWIĆ BYŁEGO ŻOŁNIERZA Z RAKA

Bill Johnson opowiada historię byłego żołnierza z Sacramento Valley, który dowiedział się, że umiera na raka. Jego syn, który był wierzący, zachęcił go, by pojechał do Bethel Church w Redding w Kalifornii po modlitwę, ale on sam był niewierzący, więc nie zgodził się.

W międzyczasie jego stan pogarszał się, więc w końcu się poddał i pojechał. Wszedł do sali, ale nie był zbyt szczęśliwy, że tam przyjechał. Nie był wcale otwarty ani pełen wiary. Był tam, żeby zadowolić syna.

Grupa modlitewna podeszła, żeby się o niego pomodlić, a on powiedział: „Możecie się o mnie pomodlić, ale nie dotykajcie mnie”. Podczas gdy oni się modlili, on zamknął oczy i odpoczywał.

Wtedy dwunastoletni chłopak podszedł i dotknął jego klatki piersiowej, a on upadł na podłogę. Wzburzony zawołał: „Kto mnie popchnął?”. Kiedy jednak zobaczył, że to było dziecko, powiedział: „OK” i wstał. Nie wiadomo do końca, jak bardzo był wtedy świadomy, ale zrozumiał, że nikt go nie popchnął. To Boża moc go uderzyła. Kiedy był na kolejnej wizycie u lekarza, dowiedział się, że nie ma już raka. To, co dla mnie jest jeszcze bardziej ekscytujące, to to, co wydarzyło się potem.

Poszedł ponownie do lekarza i powiedział mu i jego asystentom, że był w Bethel. Wydrukował swoje świadectwo z mapą do Bethel na odwrocie i zaczął rozdawać.

Od tego czasu każdego tygodnia przywoził tam cały samochód ludzi potrzebujących modlitwy. Jedną kobietę musiał przynieść do przodu, ponieważ tak cierpiała z bólu. Została całkowicie uzdrowiona. Przywiózł ją na spotkanie, ale w drodze powrotnej kazała mu się zatrzymać i sama prowadziła przez resztę drogi. Przyprowadził wielu ludzi na spotkania i z tego, co wiem, wszyscy oni zostali uzdrowieni.

Ten były żołnierz oddał swoje życie Panu i przeprowadził się do Redding, dziś jest częścią naszej służby. Przedtem był twardym motocyklistą, facetem, który był bardzo oporny na wszystko, co miało związek z Bogiem, teraz jednak jest delikatnym, radosnym mężczyzną.

REX BURGHER Z MONTANY UZDROWIONY ZE SKLEROZY

Kolejne świadectwo zostało napisane przez człowieka, który mógłby spokojnie powtórzyć słowa Józefa: „Wy zamierzyliście skrzywdzić mnie, ale Bóg obrócił to ku dobremu” (1 Mż 50,20). Bóg nie zsyła chorób. To złodziej, diabeł, który przychodzi, by kraść, zabijać i niszczyć (J 10,10). Bóg jednak może obrócić to, co szatan zamierzył dla naszej zguby, w coś „dobrego” dla Bożej chwały. To właśnie przydarzyło się Rexowi. Kiedyś przytłoczony chorobą, dziś modli się o uzdrowienie tych, którzy chorują na to samo. Oto jego historia, opowiedziana jego własnymi słowami.