Na dachu. Lesbijki. Opowiadanie erotyczne LGBT+ - Ola Maj - ebook

Na dachu. Lesbijki. Opowiadanie erotyczne LGBT+ ebook

Ola Maj

4,3

Opis

Środek lata, najlepszy festiwal rockowy w Polsce, pole namiotowe i dwudziestoletnia dziewczyna, która w środku nocy wychodzi z namiotu, żeby potańczyć, zamiast spać. Pod sceną z grającym dla tłumów DJ-em obserwuje seksowne dziewczyny, marząc o tym, żeby ta impreza skończyła się dla niej inaczej niż w samotności. Kiedy tuż obok dostrzega piękną blondynkę w różowej spódniczce, robi jej się gorąco. Chwilę później okazuje się, że wspólne kołysanie biodrami w rytm pulsującej wokół muzyki, wyzwala w nich obu pragnienie, które wymaga ugaszenia. Dokąd ich to zaprowadzi? Gdzie w tłumie roztańczonych festiwalowiczów znajdą dla siebie ciche miejsce?

"Lesbijki. Opowiadania erotyczne LGBT+" to cykl seksownych, nietuzinkowych opowiadań, których akcja zawsze rozgrywa się między kobietami. Ciekawe scenerie i sytuacje. Skala napięć, różne doświadczenia i gwałtownie wybuchająca namiętność. To wszystko w emocjonujących historiach, które fascynują!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 18

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (4 oceny)
3
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Na dachu Gorący festiwal Lesbijki. Opowiadanie erotyczne LGBT+ Ola Maj Pociągam od środka za błyskawiczny zamek naszego namiotu i nie zważając na marudzenie kuzynki, która przecież chce już spać, wychodzę na zewnątrz. Owiewa mnie przyjemne, ciepłe powietrze sierpniowego wieczoru. Rozprostowuję nogi, poprawiam stylową, dobrze dopasowaną koszulkę na ramiączkach – najnowszy model z napisem „PolandRock” - i ruszam przed siebie. Nie po to przyjechałam na najlepszy festiwal muzyczny w Polsce, żeby kłaść się spać przed dwudziestą drugą. Moja kuzynka, wymęczona po całym dniu koncertów nie ma ochoty szaleć dalej, ale noc przecież dopiero się zaczyna! – Wyśpię się po śmierci – mówię do siebie i energicznym krokiem mijam kolejne namioty. Tu są tysiące ludzi, na pewno znajdę kogoś, z kim będę się dziś dobrze bawić, a nawet jeśli nie, to pobawię się sama. Nie pierwszy raz, nie ostatni. Mam dwadzieścia lat i całe życie na sen, więc nie zmarnuję dzisiejszej nocy, co to, to nie! Wychodzę na dawny pas startowy lotniska Czaplinek Broczyno i z ulgą stwierdzam, że setki innych osób myślą dokładnie tak samo. Ruch jest tutaj jak w mieście i to w środku dnia! Młodzi, starsi, dzieciaki, mężczyźni, kobiety… dostrzegam przed sobą nawet dwie dziewczyny trzymające się za ręce. Ach! Jak ja im zazdroszczę. Też bym tak chciała. Uśmiecham się pod nosem, myśląc, że tylko w takim układzie byłabym skłonna pójść teraz do namiotu. Z jakąś piękną moją Nią. Mijam szczęśliwą parkę i idę dalej w kierunku, z którego dobiega muzyka. Chcę tańczyć. Chcę się bawić, skakać, wyrzucić z siebie wszystkie emocje, całą energię i pewnie też trochę żal, że nie mam się do kogo poprzytulać. Wokół tylu zakochanych, aż serce boli. Wreszcie docieram pod małą scenę oznakowaną marką zielonego piwa. Sponsor imprezy daje nawet niezłą muzę, więc wbijam się w tłum i już po chwili skaczę wraz z nim ku górze. Przymykam oczy i kołyszę biodrami, faluję, pląsam, płonę. Patrzę na swoje krótkie glany i wydaje mi się, że są idealne do tańca na tej ubitej ziemi. Czuję w nich dosłownie każdy ruch. Czuję się też seksownie, nawet jeśli nikt nie mówi mi, że tak wyglądam. To się po prostu wie. Tańczę dalej, a przez celowo przetarte dziury w czarnych jeansach powietrze muska mi uda. To prawie jak pieszczota. Dźwięki głośnych basów wywołują mi gęsią skórkę na odsłoniętych ramionach. Tańczę i wiruję – kocham ten stan. Tłum wokół mnie gęstnieje, a ja, zrzuciwszy z siebie pierwsze napięcie, zaczynam rozglądać się po ludziach. Nie patrzę na mężczyzn – nie interesują mnie. Patrzę na kobiety. Wysoka szatynka w niebieskiej bandanie buja się w rytm muzyki, nie patrząc na otaczający ją świat. Tuż przy niej nastolatka, zdaje się, że zna nawet tekst kawałka, który właśnie puścił DJ. Dziecko, to widać. Przesuwam wzrok dalej i falując biodrami zmieniam 1 nieco pozycję. Wuszach słyszę tylko bum, bum, bum. I ymc, ymc, ymc. Tańczę. Wpijam spojrzenie w filigranową, szczupłą czarnulkę, która zdaje się nawet na mnie patrzy. Czuję potencjalne zainteresowanie, więc odruchowo prostuję się i tańczę jakby bardziej seksownie. Pierś do przodu! Boże… chyba jestem w desperacji. Nagle zza pleców czarnulki wychyla się jakiś facet i obejmuje ją w pasie. Szkoda, wzdycham. No to spalona. Bujam ciałem na bok i obserwuję jeszcze kilka dziewczyn, z których w każdej jest coś na nie. Chłopak obok, dziewczyna obok, brak jakiegokolwiek sygnału w spojrzeniu, coś nie tego w wyglądzie. Przebijam się przez tłum i przesuwam trochę bliżej sceny. Znów przez kilka minut tańczę jak opętana, nie patrząc na nikogo. Taniec wyzwala we mnie wolność. Jest jak prezent na otarcie łez. Jak nadzieja. Otwieram oczy i widzę przed sobą piękną blondynkę. Ma długie włosy, które sięgają jej aż do pasa i… o Boże! Zamieram na widok jej krótkiej, różowej spódniczki, która jakoś średnio pasuje do klimatu tego festiwalu. Wracam spojrzeniem w górę, rejestrując piękne piersi schowane pod czarną koszulką z wielkim symbolem słońca. Blondynka rzeczywiście wygląda jak słońce. Tańczę dalej, ale szukam jej wzroku, w końcu stoi dokładnie przede mną. Skupiam się z całych sił, widząc, że ona patrzy na moje poszarpane, czarne jeansy. Zarzucam biodrem jakby dla pewności, a jej oczy idą w tym kierunku. Kurczę, czy ona może być zainteresowana? Przez moment zbieram się w sobie. – Fajna spódniczka! – krzyczę do niej, próbując przebić głosem kakofonię dźwięków dobiegających ze sceny. Blondi podnosi wzrok i patrzy na mnie. O Jeeezu, jakie ona ma oczy! Uśmiecha się, czy to ja ślepnę? Uśmiecha! Ej no! Unosi kąciki ust! – Fajne jeansy! – odkrzykuje do mnie. Wysyłam jej najpiękniejszy uśmiech, na jaki mnie stać i nie spuszczając z niej wzroku, przysuwam się o krok, tańcząc teraz tak blisko, że mogłabym ją dotknąć. Blondi robi dość jednoznaczną minę, a przynajmniej tak mi się zdaje, więc ciągnę ten taniec dalej, licząc, że za chwilę się o nią otrę. Patrzę na to słońce nadrukowane na jej koszulce i widzę, jak promienie wzoru delikatnie opierają się na jej dużym biuście. Nawet nie próbuję się w myślach hamować, myśl nie grzech. Laska zdecydowanie mi się podoba, a patrząc na jej ruchy, tak płynne i lekkie, zaczynam mieć pewność, że to działa w dwie strony. Tańczymy dalej obie, co chwilę stykając się spojrzeniem i uśmieszkiem. Ten uśmieszek… mmm, znam go! Ryzykuję i zawadiacko mrugam do niej, a ona w odpowiedzi lekko rozchyla usta. Podoba jej się to! Ach, już wstawiam sobie w głowie sto rzeczy jednocześnie. Od razu podwajam wysiłki i kołyszę ciałem jeszcze bardziej znacząco. Nie szybko, a znacząco. 2 I właśnie wtedy DJ zmienia muzykę, a ja już słyszę pierwsze akordy słynnego „

I want to break free

”, Queen. To znak! Jeden z największych muzycznych hitów LGBT. Nie ma na świecie rankingu, który by tego kawałka nie uwzględniał. Patrzę na blondi i widzę w jej oczach ten sam błysk. Wiem, że ona wie. Ha! Wtej samej chwili postanawiam iść na całość. Raz się żyje. 10