Myśl jak da Vinci - Daniel Smith - ebook + audiobook

Myśl jak da Vinci ebook i audiobook

Smith Daniel

4,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Słynny z tworzenia niektórych z najbardziej ikonicznych obrazów w europejskim malarstwie - w tym „Mona Lizy" i „Ostatniej Wieczerzy” - Leonardo da Vinci wywarł wpływ na pokolenia artystów i myślicieli, kontynuując to nawet po ponad 500 latach. Choć nie możemy liczyć na powtórzenie jego osiągnięć, da Vinci wykazywał postawę wobec życia, z której wszyscy możemy się uczyć.

 

Był prawdziwym polimatą, był także rzeźbiarzem, architektem, muzykiem, matematykiem, inżynierem i anatomem. Z niezaspokojonym pragnieniem wiedzy da Vinci nigdy nie był zadowolony z tego, co już stworzył, często kierowując swoje myśli na nowe, nieodkryte tematy. Dostrzegał związki między sztuką a nauką, nieustannie dążąc do doskonałości i precyzji w swojej pracy, co zaowocowało wieloma technikami, które wykorzystujemy do dziś. 

 

Dzięki książce „Myśl jak da Vinci", ty także możesz nauczyć się myśleć jak człowiek renesansu, wykorzystać swoje szanse i talenty, być wynalazcą, eksperymentować i wyobrażać sobie to, co niemożliwe. 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 182

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 4 godz. 35 min

Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału:

How to Think Like da Vinci

Copyright © by Daniel Smith

Copyright © for the Polish ebook edition by XAUDIO Sp. z o. o.

Copyright © for Polish translation by Małgorzata Maruszkin

Redakcja: Aleksandra Zok-Smoła

Projekt okładki: XAUDIO

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw.

ISBN 978-83-8341-086-9

Wydanie I

Warszawa 2023

Wydawca:

XAUDIO Sp. z o.o.

e-mail: [email protected]

www.xaudio.pl

Wprowadzenie

Na przestrzeni około pięciu i pół stulecia, które upłynęło od jego narodzin, Leonardo da Vinci stał się symbolem. W całych dziejach ludzkości chyba nie ma słynniejszego twórcy. Gdyby poprosić dowolną osobę, nawet kompletnie niezainteresowaną sztuką, by wymieniła nazwisko choć jednego artysty, są spore szanse, że jeśli nie rzuci „Picasso”, powie „da Vinci”. Jego Mona Liza jest najbardziej rozpoznawalnym obrazem na świecie, również dlatego, że dzieło tak często jest przerabiane. Od pokoleń studenci na całym globie dekorują ściany akademików podobiznami tajemniczo uśmiechającej się kobiety palącej jointa lub ozdobionej okularami w grubych oprawkach czy znakiem pokoju.

Da Vinci stał się także symbolem geniuszu. Można się zastanawiać, czy postrzeganie go w tych kategoriach niesie jakiś pożytek, bo przecież pojęcie geniuszu jest płynne. Co sprawia, że uważamy kogoś za geniusza? Wybitna inteligencja? Niedoścignione talenty? A może pewien rodzaj boskości, płynący od sił nadprzyrodzonych? Już samo określenie wyobcowuje jednostkę z otaczającego ją świata. Da Vinci mógł mieć cechy geniusza, niemniej jednak patrzenie na niego tylko z tej perspektywy od razu sprawia, że wydaje się daleki, nieosiągalny, z innego wymiaru. Po prostu nie da się widzieć w genialnym da Vinci jednego z nas. Przy takim podejściu łatwo wyrządzić niedźwiedzią przysługę tej niesłychanie złożonej i wielopłaszczyznowej postaci. Z całą pewnością da Vinci został pobłogosławiony niezwykłymi zdolnościami w wielu dziedzinach. Możliwe – co sugerowali niektórzy uczeni – że jego mózg pod względem budowy różnił się od mózgów większości z nas. Umiejętność opanowywania wiedzy z tak różnych obszarów z niezrównaną łatwością może wskazywać na nadzwyczajny stopień rozwoju półkul mózgowych. Czyżby występowały między nimi połączenia, dzięki którym szybko następujące wydarzenia postrzegał w zwolnionym tempie? Na dodatek da Vinci mierzył się z wieloma innymi wyzwaniami, jakie przed każdym z nas stawia życie, i na dodatek z kilkoma innymi. Przede wszystkim dobrze znał gorycz porażki, wierzył, że czas jest jego wiecznym wrogiem, a zegar nie sprzyja wielu z jego najbardziej ambitnych projektów.

Jego życie osobiste także było mocno skomplikowane, oględnie rzecz ujmując. Nic nie wskazywało na to, że środowisko, w którym się urodził, może wydać na świat geniusza. Pod względem emocjonalnym nigdy nie uwolnił się od poczucia braku wsparcia ze strony rodziców, gdyż wychowywali go liczni krewni, a pracować zaczął jako ledwie podrośnięty nastolatek. Z kolei na jego dorosłe relacje rzutowały przypisywane mu skłonności homoseksualne.

Jakiekolwiek demony nękały go w sferze osobistej, jego dorobek twórczy nie ma sobie równych w historii. Pozostawił dzieła sztuki, dzięki którym jest uznawany za jednego z największych artystów, jakich nosiła ziemia, a to zaledwie część szerszego obrazu. Niezrównany malarz, rzeźbiarz i muzyk był też wybitnym naukowcem, który rysował latające maszyny, o stulecia wyprzedzając swoje czasy, i zgłębił anatomię człowieka lepiej niż ktokolwiek przed nim. Dał się poznać jako utalentowany matematyk, zadziwiająco zdolny inżynier i architekt, wynalazca, który ulepszał wszystko, począwszy od sprzętów kuchennych, skończywszy zaś na prototypach łodzi podwodnych, był botanikiem, projektantem, kartografem, filozofem… Można by jeszcze długo wymieniać.

Oprócz stosunkowo nielicznych ukończonych dzieł pozostawił tysiące stron szczegółowych zapisków, które są dla nas chyba najlepszym źródłem pozwalającym poznać jego umysł i charakter. Już za życia otaczała go tak wielka sława, że współcześni mu biografowie z zapałem dokumentowali jego poczynania. Wyróżniał się wśród nich Giorgio Vasari (który opisywał Leonarda jako „męża o królewskiej duszy i niezwykle szerokim umyśle”).

Korzystając z tych źródeł – i dzięki wiekom badań prowadzonych przez późniejszych uczonych – możemy wydobyć da Vinci – człowieka z mitów, które narosły wokół jego postaci. Okazuje się, że jest ciekawszy, niżby wskazywały otaczające go legendy. Na kolejnych stronach mam nadzieję zabrać was w podróż przez jego złożony charakter, wypatrując tego, co sprawiło, że stał się wielki, jednak nie pomijając wad, niedoskonałości i słabości, dzięki którym widzimy w nim człowieka.

Liana Bortolon tak pisała w książce The Life, Times and Arts of Leonardo [Życie, czasy i sztuka Leonarda]:

„Z racji wielokierunkowych zainteresowań, które kazały mu zgłębiać każdą dziedzinę wiedzy, […] Leonardo może być uznawany, w dużej mierze słusznie, za wszechstronnego geniusza par excellence, wraz ze wszystkimi niepokojącymi podtekstami zawartymi w tym określeniu. W zetknięciu z geniuszem człowiek czuje się dziś równie niezręcznie, co w XVI stuleciu. Upłynęło pięć wieków, a my wciąż spoglądamy na Leonarda z podziwem”.

Jednak zasłona geniuszu spowijała go zbyt długo. Odkrywanie na nowo człowieka w Leonardzie to wzbogacające i wdzięczne doświadczenie.

Kamienie milowe w niezwykłym życiu

1452

Leonardo przychodzi na świat 15 kwietnia w okolicach Vinci, nieopodal miasta-państwa Florencji. Jest synem z nieprawego łoża miejscowego notariusza Piera oraz młodej dziewczyny z ludu.

Połowa lat 60. XV wieku

Leonardo trafia na naukę zawodu do pracowni szanowanego florenckiego artysty Andrei del Verrocchia. Pozostanie tam 13 lat.

1469

Wawrzyniec Medyceusz (zwany Wspaniałym) obejmuje władzę we Florencji. Jako czołowy mecenas czasów odrodzenia, stał się jednym z najważniejszych patronów da Vinciego.

Około 1470 roku

Da Vinci współtworzy obraz Verrocchia „Tobiasz i Anioł”.

1472

Da Vinci zostaje przyjęty do Florenckiej Gildii Malarzy. W tym samym roku do grona jej członków dołącza Sandro Botticelli.

1473

Da Vinci tworzy najwcześniejszy szkic, który przetrwał do naszych czasów – krajobraz ze święta Santa Maria delle Neve. Zaczyna pracę nad obrazem „Madonna z goździkiem”, uznawanym za jedno z jego najwcześniejszych samodzielnych dzieł malarskich.

1474

Kończy swój pierwszy znany portret przedstawiający Ginewrę de Benci.

1475

W Republice Florenckiej przychodzi na świat Michał Anioł Buonarroti, wielki rywal da Vinciego na polu sztuki. Leonardo jest głównym twórcą (malowanego prawdopodobnie wraz z Verrocchiem) obrazu „Zwiastowanie”.

1476

Da Vinci zostaje publicznie oskarżony o czyny homoseksualne, jednak sąd szybko oddala zarzuty.

1481

Da Vinci dostaje z klasztoru San Donato zlecenie namalowania „Pokłonu Trzech Króli”, który jest uznawany za dzieło sztuki, mimo że artysta obrazu nie ukończył.

1482

Przenosi się do Mediolanu, gdzie pracuje głównie dla księcia Ludwika Sforzy.

1483

Da Vinci otrzymuje zamówienie od Konfraterni Niepokalanego Poczęcia na namalowanie „Madonny wśród skał”. W tym samym roku w Urbino urodził się Rafael, który dołączy do da Vinciego i Michała Anioła jako trzeci z najwybitniejszych twórców sztuki renesansu.

1483

Da Vinci zajmuje się projektowaniem maszyn latających. Mediolan nawiedza zaraza.

Około 1487 roku

Da Vinci bierze się za dogłębne studiowanie anatomii.

1488

W Wenecji umiera Verrocchio.

1490

Na zlecenie Sforzy da Vinci rozpoczyna prace nad od dawna omawianym projektem gigantycznej statuy z brązu przedstawiającej konia. W domu Leonarda zamieszkuje Salai.

1492

We Florencji umiera Wawrzyniec Medyceusz, co dla miasta oznacza koniec złotego wieku renesansu. Krzysztof Kolumb odkrywa Nowy Świat.

1493

Da Vinci kończy pracę nad wielkim glinianym modelem posągu konia Sforzy („Gran Cavallo”).

1495

W refektarzu przy mediolańskiej bazylice Santa Maria delle Grazie Da Vinci zaczyna malować „Ostatnią Wieczerzę”.

1496

Opatruje ilustracjami traktat matematyczny De divina proportione napisany przez Fra Lukę Pacioliego.

1498

Da Vinci ozdabia wnętrza Sala delle Asse, komnaty w mediolańskim zamku Sforzów. Nadal z wielkim zaangażowaniem projektuje maszyny latające.

1499

Wojska francuskie zdobywają Mediolan. Po kilku miesiącach od wkroczenia najeźdźców da Vinci opuszcza miasto.

1500

Podróżuje – najpierw jedzie do Mantui, gdzie maluje portret Izabelli d’Este, a następnie wraca do Florencji, gdzie maluje „Świętą Annę Samotrzeć”.

1502

Da Vinci przyjmuje posadę inżyniera wojskowego u Cezara Borgii, pierwszego księcia Valentinois. W tej roli objeżdża z oddziałami księcia region Romanii. Zostaje przedstawiony Niccolo Machiavellemu, florenckiemu dyplomacie, który zyska sławę jako autor traktatu politycznego Książę.

1503

Po powrocie do Florencji da Vinci zaczyna pracę nad największym zleceniem, jakie kiedykolwiek przyjął, obrazem „Bitwa pod Anghiari”, powstającym w Sali Rady Palazzo Vecchio. Do stworzenia na przeciwległej ścianie innej sceny batalistycznej został zatrudniony Michał Anioł. Da Vinci opracowuje projekt zmiany biegu rzeki Arno, by pozbawić szlaku żeglownego Pizę, nieodległe miasto rywalizujące z Florencją. Plan upada. Da Vinci zaczyna pracę nad obrazem „Mona Liza”.

1504

Umiera Ser Piero, ojciec Leonarda, nie pozostawia nieślubnemu synowi spadku.

1505

Da Vinci porzuca, z racji nieudanych eksperymentów z techniką fresków, i tak już opóźnione prace nad „Bitwą pod Anghiari”.

1506

Charles d’Amboise, francuski gubernator Mediolanu, wzywa Da Vinciego do miasta.

1507

Da Vinci zostaje nadwornym malarzem i inżynierem króla Francji Ludwika XII. Pracuje nad drugą wersją „Madonny wśród skał”, zatrudnia jako sekretarza Francesca Melziego. Umiera Francesco, stryj Leonarda, i pozostawia bratankowi znaczny majątek ziemski, tym samym naruszając wcześniejszą umowę z Ser Piero, co staje się początkiem trwającego kilka lat sporu sądowego Leonarda z resztą rodziny.

1508

Michał Anioł rozpoczyna prace nad freskami Kaplicy Sykstyńskiej.

1511

Narodziny Giorgio Vasariego, wielkiego kronikarza czasów renesansu, którego dzieła stanowią jedno z najważniejszych źródeł informacji o życiu da Vinciego.

1513

Da Vinci przenosi się do Rzymu, zamieszkuje w komnatach na terenie Watykanu i zaczyna badania nad właściwościami luster. Prawdopodobnie w tym czasie powstaje słynny autoportret przechowywany w Turynie.

Około 1515

Mechaniczny lew zbudowany przez Da Vinciego budzi zachwyt świeżo koronowanego króla Francji Franciszka I.

1516

Da Vinci przyjeżdża na dwór Franciszka I i żyje w luksusie we francuskim Amboise.

1519

Drugiego maja Leonardo da Vinci umiera w zamku Cloux w Amboise.

Podciągnij się za włosy

„W puchu lub w pierzu kto lega, temu do sławy za daleka droga”

Dante Alighieri Boska Komedia, Piekło, cytowany przez Leonarda da Vinci w zapiskach

Próbujący nakreślić okoliczności narodzin prawdopodobnie najbardziej światłego umysłu w historii ludzkości raczej nie trafiliby z opisem warunków, w jakich ujrzał świat Leonardo da Vinci. Oto chłopiec, urodzony wcale nie w sławnym rodzie utalentowanych myślicieli, nawet nie w rodzinie zamierzającej kształcić potomka, by dużo osiągnął. Tak naprawdę zanosiło się raczej na to, że Leonarda czeka życie pełne zmagań z losem, nie miał widoków na świetlaną przyszłość, a jego możliwości znacząco ograniczała sytuacja, w jakiej przyszedł na świat.

Da Vinci urodził się na głębokiej prowincji włoskiej Toskanii 15 kwietnia 1452 roku. W tamtych czasach Włochy nie były zjednoczonym państwem, jakie dziś znamy, lecz zlepkiem wielu potężnych miast-państw. Miejsce narodzin Leonarda znajdowało się niedaleko Florencji, kolebki sztuki renesansu, nurtu, który rozprzestrzeniał się w całej Europie. Renesans (słowo zapożyczone z francuskiego) był kulturowym „odrodzeniem” zapoczątkowanym w połowie XIV wieku, odwołującym się do klasycznej kultury Grecji i Rzymu, która stała się inspiracją dla zadziwiającego rozkwitu twórczego obejmującego obszary od północnej Europy aż po Italię. Choć da Vinci zapisze się na kartach historii jako jeden z trzech najwybitniejszych przedstawicieli renesansu, z pewnością nie zapewniło mu tego urodzenie. Wręcz przeciwnie: dorastał jako nieślubny syn zimnego i nieobecnego ojca i niezamężnej matki wywodzącej się z ludu.

Jego ojciec, Piero Fruosino di Antonio da Vinci, pochodził z zamożnej rodziny, która wydała kilka pokoleń notariuszy pilnie dbających o porządek w stertach dokumentów, czym położyli podwaliny pod rozwój płynącego z handlu bogactwa Florencji (i dzięki czemu miasto miało pieniądze na szczodre wspieranie artystów). Nazwisko „da Vinci” określa pochodzenie rodu „z miasta Vinci”, choć pewności co do dokładnego miejsca narodzin Leonarda nie mamy. Niektórzy utrzymują, że przyszedł na świat w maleńkiej wiosce Anchiano, nieco oddalonej od Vinci.

Mówi się, że nazwa „Vinci” wywodzi się z łacińskiego vincere, czyli ‘zwyciężać’. To jasna sugestia dla tych, którzy chcą ukazywać Leonarda jako kulturowego wojownika, wykuwającego zwycięską drogę przez życie. Tak naprawdę nazwa pochodzi od starego włoskiego słowa określającego rodzaj występującej w okolicy wierzbiny, tradycyjnie używanej do wyplatania koszy. Jasne, Leonardo urodził się niedaleko głównego ośrodka renesansu, jednak wychowywał się w zapadłej dziurze – nie wszyscy jej mieszkańcy zapuszczali się do miasta.

Co więcej, jako dziecko z nieprawego łoża, nie mógł wstąpić na uniwersytet ani wykonywać wolnych zawodów. Zrządzeniem losu (przez to, iż rodzice nie mieli ślubu) Leonardo został pozbawiony szans na karierę w wielu dobrze płatnych profesjach, gdzie mógłby znakomicie wykorzystywać swe rozliczne talenty, co z pewnością zapewniłoby mu dobrobyt.

Nie bardzo mógł też liczyć na emocjonalne wsparcie rodziców. Wystawne chrzciny, na które stawiło się dziesięcioro rodziców chrzestnych, mogłyby sugerować, że pochodzenie z nieprawego łoża początkowo wcale nie stanowiło żadnej przeszkody. Jednak Ser Piero („Ser” oznacza szlachetne pochodzenie) był mężczyzną ambitnym i szybko się rozejrzał za małżonką, która pomogłaby mu w awansie społecznym. Natomiast matka Leonarda, Caterina, która urodziła go, mając około dwudziestu pięciu lat, prawdopodobnie pochodziła ze starej rodziny (tu zdania są mocno podzielone), jednak nie mogła się pochwalić zamożnością. Choć biografowie z czasów jej współczesnych nie są zgodni co do tego, czym się trudniła, wiele wskazuje na to, że była dziewką służebną.

Niewiele wiadomo o relacjach Ser Piera i Cateriny, niewykluczone jednak, że łączyła ich prawdziwa miłość. Intrygują notatki sporządzone przez ponadpięćdziesięcioletniego da Vinciego: „Mężczyzna odbywający stosunek w sposób agresywny i nie dość łagodny spłodzi dzieci skore do gniewu i niegodne zaufania. Jeśli jednak stosunkowi między kobietą i mężczyzną towarzyszyć będą obopólna miłość i pożądanie, to poczęty potomek będzie nad wyraz inteligentny, dowcipny, żywy i pełen uroku”. Wszyscy są zgodni, że da Vinci był „nad wyraz inteligentny, dowcipny, żywy i pełen uroku”, może zatem starał się dać do zrozumienia, że jego rodzice bardzo się kochali. Niezależnie od wszystkiego zakładanie, że się pobiorą, było niemożliwe do realizacji.

Nie minął rok, a oboje byli już po ślubie, tyle że z innymi partnerami: on pojął za żonę szesnastoletnią córkę zamożnego notariusza, a ona wyszła za Accattabrigę, wypalacza wapnia. Leonardo prawdopodobnie zamieszkał z matką i ojczymem w Campo Zeppi, na zachód od Vinci, gdzie rodzina Accattabrigi prowadziła interesy.

Przez następne lata Ser Piero był niemal nieobecnym ojcem, choć Leonardo doświadczył troski i opieki ze strony stryja o imieniu Francesco, który pozostał w Vinci, gdzie parał się uprawą roli i winorośli. I znów nie mamy pewności co do tego, jak ojczym traktował Leonarda, jednak w przyszłości Leonardo napisze jedno z lekko tajemniczych proroctw (które powinniśmy raczej postrzegać jako „słowa pełne mądrości” i „zagadki”, a nie „przepowiednie”): „Ojcowie i matki będą czerpać więcej radości z pasierbów niż z własnych dzieci”. Odnosił się do drzew, które muszą żywić przeszczepione pędy, niemniej można się tu doszukiwać głębszego znaczenia.

Kiedy Leonardo miał może dwa lata, nastąpił kolejny zwrot w pełnym wybojów procesie wychowawczym: trafił pod opiekę dziadków ze strony ojca, będących już w podeszłym wieku i niezdolnych emocjonalnie i fizycznie do zajęcia się ruchliwym malcem wymagającym ciągłej uwagi. Zatem pieczę nad dzieckiem przejął niestrudzony stryj Francesco, który zajął się nim z oddaniem i otwartym sercem. Nasuwa się przypuszczenie, że właśnie on uformował Leonarda, który nareszcie czuł się chciany i zadbany. Wymagało to jednak ogromnych zasobów wiary w siebie i determinacji ze strony Leonarda – musiał pokonać mało obiecujące początki i stać się jedną z najbardziej znaczących postaci w dziejach. Zarazem możemy domniemywać, że odrzucenie, jakiego doznał w dzieciństwie, napędzało pragnienia, by pozostawić po sobie na świecie nieusuwalny ślad oraz zdobyć podziw i uznanie szerokich rzesz.

W harmonii z Naturą

„Ci, którzy stosują miarę inną, niż niesie Natura, mistrzyni wszelkich władców, trudzą się na próżno”

Z zapisków Leonarda da Vinci

Da Vinci kierował się wrodzonym uwielbieniem dla Natury, która nie tylko stanowiła inspirację dla wielu jego wybitnych osiągnięć, lecz służyła mu za podstawę filozofii życiowej. Wierzył, że Natura jest doskonała pod każdym względem – estetyki, mechaniki i jako zrównoważony mikrokosmos – a człowiek może co najwyżej starać się odwzorowywać ją w sztuce i powielać w nauce. Tak myślał o nowinkach technologicznych:

„Choć pomysłowość ludzka może dokonać wielu wynalazków, które – wspierane maszynami – wypełniają to samo zadanie, nigdy nie wynajdzie nic piękniejszego ani prostszego, ani lepiej służącego celowi, niż czyni to sama Natura. W osiągnięciach Natury niczego nie brakuje i nic nie jest zbędne”.

Jego romans z Naturą zaczął się wśród otaczających Vinci wzgórz, gdzie wraz ze stryjem Francescem doglądał upraw, sadów, gajów oliwnych i winnic. Młody Leonardo miał dociekliwy umysł i chętnie poznawał przyrodę, czerpiąc z niej inspiracje już we wczesnym dzieciństwie. Wielki dokumentalista renesansu Giorgio Vasari zanotował, że da Vinci „badał właściwości roślin, obserwował ruchy na nieboskłonie, drogę Księżyca i wędrówkę Słońca”.

Nowoczesny świat już dawno sprawił, iż większość z nas oderwała się od natury, która zapewnia nam przetrwanie, jednak dla Leonarda związki z przyrodą były oczywiste i wszechobecne. Na przykład drzewka oliwne, które hodował jego stryj, nie tylko dawały owoce zdatne do spożycia, ale też oliwę, która mogła służyć jako dodatek do potraw, lek i paliwo do lamp. I rzeczywiście, zbiory oliwek pojawią się po latach w jednej z jego przepowiedni. Napisze tak: „Spłynie z nieba to, co daje nam żywność i światło”.

Oczywiście podziw, jaki da Vinci czuł dla Natury, najsilniej wyrażał się w malarstwie. Od „Zwiastowania” (powstałego w 1478 roku i będącego jego pierwszym znaczącym samodzielnym dziełem) przez różnorakie wyobrażenia „Madonny z Dzieciątkiem” i znaczące portrety (wśród nich jest oczywiście „Mona Liza”)pejzaż służy mu nie tylko jako tło dla przedstawienia głównych postaci, lecz stanowi integralny element określający nastrój i emocje płynące z obrazu. Maluje pełne życia krajobrazy, często odtwarza wzgórza Toskanii zapamiętane z dzieciństwa. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że da Vinci był pierwszym wielkim malarzem pejzażystą w czasach, gdy dzieła sztuki przedstawiały niemal wyłącznie ludzi lub postacie boskie. Jego najwcześniejszy zachowany datowany rysunek, wykonany w 1473 roku i wystawiany we florenckim muzeum Uffizi, przedstawia okolice Vinci. Kenneth Clark, już w XX wieku, napisał tak:

„Dla Leonarda krajobraz, podobnie jak człowiek, stanowił element rozbudowanej machiny, którą można było stopniowo poznawać, część po części, a jeśli to możliwe – w całości. Skały nie były jedynie motywami dekoracyjnymi. Były częścią kośćca Ziemi jako obdarzone własną anatomią, stworzone przez pradawne wstrząsy sejsmiczne. Chmury nie były przypadkowymi pociągnięciami pędzla niebiańskiego artysty, lecz skupiskiem drobinek powstałych w wyniku parowania wód morskich, które niebawem zasilą rzeki deszczem”.

W jego zapiskach znajdujemy też sceny z życia wiejskiego, szkice, studia i notatki. Opisał dziesiątki gatunków roślin i radził innym artystom, by szukali natchnienia w środowisku naturalnym: „Opuśćcie swe miejskie domy, zostawcie rodzinę i przyjaciół, wyruszcie w wiejskie góry i doliny”.

Jego zaufanie do natury obejmowało szczere współczucie dla świata zwierząt. Troszczył się o ich prawa, wyprzedzając w ten sposób swoje czasy. Jak opowiadał Vasari:

„Wyjątkowo kochał wszelkie zwierzęta, traktował je z cudowną miłością i cierpliwością. Na przykład przechodząc obok miejsc, gdzie oferowano ptaki na sprzedaż, często wyjmował je z klatek gołymi rękami i zapłaciwszy żądaną cenę, wypuszczał je, zwracając im utraconą wolność”.

Opinię tę potwierdzał wieloletni druh i towarzysz Leonarda, Tommaso Masini (znany też jako Zoroastro): „Jakiekolwiek byłyby okoliczności, nie zabiłby nawet muchy; nosił płócienne szaty, byle nie zakładać nic okupionego śmiercią”.

Chwilami wydaje się, że Leonardo czuł większą miłość do świata zwierząt niż do ludzi, a to nastawienie prawdopodobnie odzwierciedlało jego wczesne rozczarowujące doświadczenia dotyczące relacji międzyludzkich. „Człowiek jest obdarzony wielką mocą mowy – napisze już jako dorosły człowiek – jednak jego słowa są przeważnie puste i pełne fałszu. Zwierzęta nie mają tego daru, ale to, co przekazują, jest pożyteczne i szczere”. Jakby chcąc dowieść słuszności tego stwierdzenia, około 1490 roku, kiedy mieszkał w Mediolanie, Leonardo napisał cykl bajek o potrafiących mówić zwierzętach wykorzystujących swe zdolności, by szerzyć mądrość. Geneza bajek nie jest do końca jasna, jednak wydaje się oczywiste, że były oryginalnym pomysłem da Vinciego, a nie przeróbką zasłyszanych ludowych opowieści. Są pełne odrazy do zadawania zwierzętom cierpienia. Bez wątpienia wyrażają jego szczere przekonania, mimo iż Leonardo był gotów dokonywać sekcji zwierząt w imię nauki.

Jego miłość do natury rozkwitła już w dzieciństwie, kiedy przemierzał tereny wokół Vinci, i nie opuściła go aż do śmierci, choć większość dorosłego życia spędził w tętniących gwarem miastach. Zawsze lubił piesze wędrówki, był zwinnym jeźdźcem, dzięki czemu mógł raz po raz „uciekać od tego wszystkiego”. Nawet będąc w podeszłym wieku, trzymał własną stajnię, a majestatyczne stworzenia stały się inspiracją dla pięknych rysunków oraz najambitniejszych projektów rzeźbiarskich.

Wiele mówi też fakt, że da Vinci, który w dorosłym życiu nigdy nie stworzył sobie prawdziwego domu, pierwszy raz nabył coś dla siebie w 1497 roku, gdy kupił posiadłość ziemską z winnicą. Z zamiłowaniem oddawał się tam ogrodnictwu, który to sposób spędzania czasu zawładnął jego wyobraźnią na wiele lat. Wydawać by się mogło, że „dom” w jego rozumieniu był nie tyle stałą konstrukcją z cegieł, ile poczuciem zjednoczenia z ziemią i ukochaną przyrodą.

Siła wody

„Najpierw opisz wszystkie wody i ich wszelki ruch, następnie opisz ich koryta oraz zawarte w nich substancje”

Notatka Leonarda da Vinci na przygotowywanym traktacie o wodzie

Choć da Vinci kochał kwietne kobierce toskańskiej wsi, zachwycał się wszelką roślinnością oraz czuł więź ze zwierzętami (choć często brakowało mu jej w relacjach z ludźmi), zachował respekt wobec potężnych i nieprzewidywalnych sił przyrody, co wyrażało się między innymi w pragnieniu poznania w szczególności natury wody, i to zarówno pod względem naukowym, jak i estetycznym.

Znamienny jest zatem powyższy cytat, sugerujący, iż da Vinci pragnie w pełni i pod każdym względem zbadać ów żywioł. „Kodeks z Leicester” (notatnik znajdujący się w posiadaniu Billa Gatesa) zawiera obszerne obserwacje dotyczące geofizyki i wody, czyniące z zapisków rozważania filozoficzne, a zarazem tekst naukowy w tradycyjnym rozumieniu tego słowa.

DZIECIĘ WODY

Obsesja na punkcie wody najprawdopodobniej zaczęła się, kiedy da Vinci był jeszcze dzieckiem. Gdy miał cztery lata, doświadczył pierwszego z dwóch niszczących zjawisk natury, które naznaczyły jego wczesne dzieciństwo. Toskanię nawiedził wówczas huragan, siejąc spustoszenie na lądzie i wodzie i pozostawiając liczne ofiary śmiertelne. Z kolei kiedy Leonardo miał dziesięć lat, rzeka Arno wystąpiła z brzegów i zalała Florencję. Imponujący pomnik cywilizacji okazał się bezbronny wobec naporu wzbierających wód.

Po wielokroć Leonardo usiłował pochwycić majestat wody przejawiający się w różnorodny sposób, ubierając go w słowa i malując pejzaże w dziełach, takich jak „Madonna wśród skał”, lub pobieżnie szkicując w notatnikach. Pozostawił nam także kunsztowny opis wód opływających Cypr, choć brak dowodów na to, że kiedykolwiek odwiedził te strony:

„Z południowych brzegów w pobliżu Cilicia dalej na południe można ujrzeć piękną wyspę, Cypr, królestwo bogini Wenus, urodą przyciągające wielu żeglarzy, których statki i ożeglowanie roztrzaskują się wśród raf otoczonych kipiącymi wodami. To tu piękno rozkosznych wzgórz kusi wędrownych marynarzy, by zatrzymali się i odświeżyli wśród kwietnej zieleni, gdzie wieją umiarkowane wiatry, napełniające wyspę i okoliczne morza rozkosznym zapachem. Ach! Ileż statków tu zatonęło. Ach! Ileż okrętów roztrzaskało się o te skały”.

Na początku lat 90. XV wieku Leonardo opracował zalecenia dotyczące tego, jak przedstawiać burzę w malarstwie:

„Najpierw pokaż rozproszone obłoki miotane wiatrem, przysłonięte chmurami piasku gnanego z wybrzeża, także fruwające gałęzie i liście rozrzucone na brzegu, zmieszane z lekkimi przedmiotami miotanymi wszędzie dokoła… Wiatr roznosi pył wodny znad morza, a burzowe powietrze przybiera postać gęstej, wilgotnej duchoty”.

Leonardo nawet w podeszłym wieku usilnie pragnął doskonalić wyobrażenie burzy. Mając siódmy krzyżyk na karku, przygotował ilustrowany traktat poświęcony biblijnemu potopowi. Vasari tak opisał rysunek da Vinciego przedstawiający Neptuna, boga mórz: „Nieposkromiony ocean i wóz Neptuna zaprzężony w konie morskie, duchy, potwory morskie i wiatr, a gdzieniegdzie zaiste przepiękne głowy bogów morza”.

Da Vinci cenił naturę jako surową i żywiołową siłę, a woda była zarazem wyrazicielką tego, że człowiek nie ma władzy nad całym środowiskiem. Fascynacja wodą jest nie tylko odbiciem zachwytu nad światem przyrody, lecz wyraża pragnienie, by celnie go odwzorować i zrozumieć. Jeśli mamy to w pamięci, znaczące wydaje się (jak jeszcze zobaczymy), że Leonardo opracuje najambitniejsze plany inżynieryjne swoich czasów (zaprojektował nawet wykonany ze skóry strój do nurkowania), pragnąc choć w ograniczonym stopniu ujarzmić wodę.

Chwytaj okazje

„Kiedy Los się do ciebie uśmiecha, chwytaj go mocno i od przodu, gdyż z tyłu – ja ci to mówię – świeci łysiną”

Zapiski Leonarda da Vinci

Biorąc pod uwagę fakt, że Leonardo w żadnej mierze nie był uprzywilejowany z racji urodzenia, podstawowe znaczenie miało dla niego korzystanie z możliwości, kiedy tylko się nadarzą. Powyższy cytat pochodzący z „Kodeksu Atlantyckiego” pokazuje, że tak naprawdę da Vinci nie do końca ufał fortunie i rozumiał, że los bywa przewrotny. Niemniej z rzadka zaprzepaszczał szanse, jakie dawało mu życie.

Pierwszy przełom w jego życiu w znacznej mierze wynikał z faktu, że trudno było przeoczyć jego rozkwitający talent artystyczny. Zawsze miał przy sobie notatnik, rysował wszystko, co zaprzątnęło jego wyobraźnię. Choć Leonardo niewiele otrzymał od ojca, nigdy nie brakowało mu kartek, jako że u notariusza papier był w wielkiej obfitości. Nie trzeba było eksperta, by dostrzec, że Leonardo tworzy dzieła znacznie wykraczające poza umiejętności dzieci w jego wieku. Ser Piero postanowił pokazać rysunki syna zaprzyjaźnionemu malarzowi mieszkającemu we Florencji, Andrei del Verrocchiemu.

Verrocchio poznał się na talencie Leonarda, gdy tylko ujrzał jego prace, i zgodził się przyjąć go do terminu. Młodzieniec przeprowadził się do Florencji i zamieszkał przy pracowni Verrocchia. Znalazłszy się w samym środku renesansowego świata, piął się w górę, aż doceniło go otoczenie Verrocchia, a po kilku dalszych latach został przyjęty w poczet samodzielnych członków Gildii Artystów.

Chociaż jego umiejętności sprawiły, iż nie brakowało mu zamówień, nie zawsze otrzymywał intratne oferty, jak można by zakładać w odniesieniu do kogoś obdarzonego takim talentem. Zdając sobie z tego sprawę, chętnie przyjmował pomoc. Zdarzyło się tak na przykład w 1481 roku, kiedy otrzymał zamówienie od zamożnego klasztoru Augustynów z San Donato w Scopeto na namalowanie obrazu ołtarzowego, którego tematem miał być pokłon Trzech Króli. W owym czasie akurat nie dopisywało mu szczęście, podejmował się rozmaitych prac w zamian za drewno na opał i musiał prosić o zaliczkę, by mieć na podstawowe zakupy, czyli farby, chleb i wino. Tak się złożyło, że jego ojciec notariusz zajmował się finansami klasztoru, więc możemy zakładać, że właśnie Ser Piero podszepnął to i owo, by zlecenie przypadło synowi.

Umowa z mnichami była złożona (obejmowała udostępnienie malarzowi posiadłości w zamian za zapłacenie przez Leonarda posagu pewnej niespokrewnionej z nim kobiety oraz inne niejasne zapisy), a projekt nie usatysfakcjonował zleceniodawcy (Leonardo nigdy nie ukończył malowidła), niemniej artysta dostał szansę, by znowu stanąć na nogach.

Był też mistrzem w wynajdywaniu patronów i wyczuwał porę, gdy trzeba ruszyć dalej. Medyceusze z całą pewnością od razu poznali się na jego wielkim talencie, a znany jako Anonim Gaddiano autor anonimowego manuskryptu z czasów niemal mu współczesnych utrzymuje, że da Vinci był ulubieńcem Wawrzyńca Wspaniałego. Jakkolwiek było, późniejsi historycy uznawali, że ta relacja była raczej burzliwa, szczególnie że Wawrzyniec równie gorąco wielbił Michała Anioła. Niezależnie od tego w 1490 roku da Vinci przeprowadził się do Mediolanu, gdzie – jak się wydawało – otwierały się przed nim większe możliwości.

Trudno o bardziej wyrazisty opis oportunizmu Leonarda niż to, w jaki sposób wdzięczył się do Ludovico Sforzy, księcia Mediolanu. Napisał do siejącego postrach, wojowniczego Sforzy list, który posłużył jako szczegółowe curriculum vitae.

Da Vinci zapewniał, że czegokolwiek by książę Mediolanu żądał, on mu to dostarczy. Oferował swe usługi zwłaszcza w dziedzinie inżynierii wojskowej, gdyż wiedział, że Sforza nieustannie wypatruje wszelkich nowinek militarnych. Mimo iż nie mógł przedstawić świadectw wcześniejszych osiągnięć, da Vinci podkreślał swe zdolności w tej dziedzinie (i, jak się okazało, miał ich aż nadto). Ażeby już na pewno przyciągnąć uwagę księcia, zachwalał samego siebie jako doskonałego lirnika (i też nie przesadzał), wiedząc, że Sforza jest wielkim miłośnikiem muzyki. Oczywiście taka odwaga popłaciła i nie upłynęło dużo czasu, a da Vinci żył już z pensji u księcia.

Dwie dekady później, kiedy nadeszły złe czasy dla Mediolanu, a do miasta wkroczyły wojska francuskie, da Vinci powrócił do Florencji w charakterze zwycięskiego bohatera. Zatrudnił go Cezar Borgia (Leonardo porzucił go zaledwie kilka miesięcy przed tym, jak gwiazda Borgii zaczęła przygasać), a w końcu trafił na dwór króla Francji. Da Vinci swym postępowaniem w ciągu całego życia doskonale udowodnił, że ma szósty zmysł, pozwalający mu wybierać to, co w danym czasie najlepiej służyło jego interesom.

Życie ucznia artysty

„Wielu pragnie się nauczyć rysować i radować się rysowaniem, jednak nie mają do tego prawdziwych zdolności. Dowodzi tego ich brak wytrwałości, są jak chłopcy, którzy w pośpiechu szkicują wszystko, nigdy niczego nie kończąc ani nie cieniując”

Leonardo da Vinci

Życie ucznia artysty w renesansowej Italii nie było łatwe, jednak ci, którzy byli uzdolnieni i jeszcze się przykładali, mogli pobierać nauki w najrozmaitszych dziedzinach, pod okiem największych mistrzów epoki opanowując umiejętności niezbędne artyście.

Kiedy młody chłopiec (byli to wyłącznie chłopcy, zwykle w wieku 10–15 lat) zaczynał naukę w pracowni, wiedział, że czeka go kilka trudnych lat. Otrzymywał wikt i opierunek oraz niewielkie kieszonkowe, a przede wszystkim zdobywał doświadczenie, ucząc się mądrości od mistrza i u niego praktykując. Pracował ciężko i długo, jednak jeżeli mistrz spoglądał na niego przychylnym okiem, nie było mu źle. W odniesieniu do takiego ucznia jak Leonardo, któremu nieprawe pochodzenie odbierało możliwość nauki wielu profesji, terminowanie w pracowni uznanego artysty dawało szanse wieloletniej i satysfakcjonującej kariery.

Verrocchio był dobrym panem, znanym na scenie artystycznej i obdarzonym talentem, zwłaszcza rysowniczym. Jest uważany za jednego z najwybitniejszych ówczesnych mistrzów rysunku – jeśli nie najwybitniejszego. Choć współcześni mu sugerowali, iż Leonardo nie zaliczał się go grona jego ulubionych uczniów, jakoś dochodzili do porozumienia, o czym świadczy choćby to, że Leonardo pozostał w pracowni Verrocchia 13 lat, mimo iż gdyby tylko chciał, mógłby się usamodzielnić znacznie wcześniej.

Zacznijmy od tego, że da Vinci był w pracowni, czyli w bottega, chłopcem od wszystkiego. Przynieś, podaj, pozamiataj – jak kazał mistrz, ale też dbaj o czystość i ucz się, jak mieszać farby (czyli temperę, wyrabianą z żółtek jaj, która była wówczas podstawą techniki malarskiej, choć da Vinci został w Italii prekursorem stosowania farb olejnych), jak szykować pędzle i przygotowywać drewniane panele, na których malowano (proces obejmował gotowanie desek i pokrywanie ich najpierw klejem, a następnie gruntowanie warstwą miału kredowo-gipsowego zwanego gesso). Jak na ironię niektóre z samodzielnych prac Leonarda ulegną zniszczeniu, kiedy będzie usiłował iść na skróty, stosując niesprawdzone materiały. Czynił tak z oszczędności (był znany z tego, że niekiedy używał tanich desek słabego gatunku) lub z wygody (wystarczy popatrzeć na nieszczęsne dostosowywanie się do obowiązujących reguł malowania fresków widoczne i na „Ostatniej Wieczerzy”, i na „Bitwie pod Anghiari”).

Szkolenie ucznia było oficjalnym zadaniem, które Verrocchio brał bardzo poważnie. W grę wchodziła nie tylko jego reputacja zawodowa: dobrze przyuczony czeladnik był nader pożyteczny i bardzo przydawał się w pracowni. Verrocchio zaczynał od wdrażania uczniów w podstawy szkicowania i rysunku. Prawdopodobnie właśnie u niego Leonardo pobierał pierwsze nauki dotyczące perspektywy i kompozycji obrazu, a zapewne także lekcje rysunku z natury.

Zanim przeciętny adept dotknął pędzla, mijały lata. Nie bez znaczenia pozostawał fakt, że materiały były bardzo drogie, począwszy od pigmentów nadających barwę po drewno topoli, gruszy i orzechowca, służące do wyrobu desek, na których wówczas malowano. Uczniowie poznawali technikę malowania na drewnie, a także zasady powstawania fresków (da Vinci chyba korzystał z dodatkowych lekcji!). W dodatku mogli liczyć na szkolenie z modelowania w glinie i z garncarstwa, rzeźby, złotnictwa, obróbki srebra i architektury.

Jakby tego wszystkiego nie było dosyć, w renesansie pojawił się trend, by zaznajamiać uczniów również z zasadami dotyczącymi „sztuk wyzwolonych”. Chodziło głównie o to, by chłopcy otrzymywali szersze wykształcenie klasyczne, nieodbiegające tak bardzo od standardów największych ówczesnych uniwersytetów. Inicjatywie tej przewodził Lorenzo Ghiberti (1378–1455), który zasłynął stworzeniem ogromnych drzwi florenckiego baptysterium. Od uczniów wymagano studiowania anatomii, arytmetyki, astronomii, filozofii, geometrii, gramatyki, historii oraz medycyny. Przez bottegę codziennie przewijali się rozliczni artyści, nic więc dziwnego, że stała się ona miejscem dyskusji dotyczących kwestii artystycznych, zawodowych i szerszej wymiany myśli. Prawdę powiedziawszy, chłopcy pobierający nauki we Florencji czasów renesansu otrzymywali wykształcenie porównywalne z Uniwersytetem Życia.

Pierwszy istotny wkład Leonarda w znaczące dzieło powstające w pracowni Verrocchia miał miejsce około 1470 roku, kiedy to namalował kota i psa na obrazie zatytułowanym „Tobiasz i Anioł” (można go oglądać w londyńskiej National Gallery). Wielce prawdopodobne, że domalował Tobiaszowi pukle wijących się loków, element, który stanie się znakiem rozpoznawczym późniejszych dzieł da Vinciego. W 1472 roku dołączył do Gildii Malarzy, lecz jego pierwsza znana samodzielna praca („Zwiastowanie”) jest datowana dopiero na 1478 rok.

Mniej więcej w tym samym czasie Leonardo otworzył własną pracownię. Sam musiał odsłużyć swoje i podobnie traktował własnych uczniów. Paolo Giovio, ówczesny kronikarz, pisał, iż zanim uczeń ukończył 20 lat, da Vinci nie dopuszczał go do sztalug i palety, wymagając, by najpierw wprawiał się ołowianym sztyftem, studiował prace twórców klasycznych i nauczył się, jak uchwycić piękno natury i ludzkiego ciała za pomocą najprostszych linii. Z własnego doświadczenia wiedział, że tylko dzięki wytężonej pracy można osiągnąć wielkość.

Bądź człowiekiem renesansu

„Niekiedy, w sposób wykraczający poza to, co tworzy Natura, niebiosa w cudowny sposób obdarzają jednostkę pięknem, wdziękiem i taką obfitością talentów, że inni zostają daleko w tyle. Wszelkie działania tak wyróżnionej osoby wydają się natchnione i wszystko, co czyni, w widomy sposób jest dziełem Boga, a nie sztuką stworzoną przez człowieka”

Giorgio Vasari, Żywoty najsłynniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, 1568

Często mówi się, że Leonardo jak w soczewce skupia wszystko, co można określić mianem „człowieka renesansu”, ale co to tak naprawdę oznacza? W dużym skrócie określa osobnika odnoszącego sukcesy w wielu dyscyplinach, w tym w nauce i sztuce.

Dzisiejszy świat wymusza specjalizację – czy to w chirurgii mózgu, rachunkowości bądź obsłudze klienta. Jednak w kulturze klasycznej królowała wszechwiedza. Wielkie umysły pragnęły zgłębiać nauki obejmujące wszelkie aspekty życia. Nie istniały jasno wytyczone granice, określające, że filozof nie może studiować anatomii, a zarazem być poetą, matematykiem czy astrologiem. I to samo powtórzyło się w czasach renesansu. Europa wyłoniła się z mroków średniowiecza – sformułowanie to bywa kwestionowane, jednak trudno znaleźć argumenty wspierające opinię, jakoby począwszy od V wieku przez kolejne dziesięć stuleci Europę cechował wybitny rozwój – i znów zaczęto cenić osiągnięcia umysłu.