Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Adolf Baudon – Miesiąc ze św. Józefem – rozmyślania praktyczne
Chwała Jezusowi i Maryi Przenajświętszej!
Święty Józefie, przeczysty oblubieńcze Najświętszej Maryi Panny, piastunie Boskiego Dzieciątka Jezus, oto na cześć Twoją ja, jeden ze sług Twoich, poświęcam to pisemko. Żywot Twój był ubogi i ukryty, skromny i prosty. W tych cnotach – tak małych w oczach świata, a tak wielkich w oczach Boga – pragnę siebie kształcić i pragnę, aby się w nich ćwiczyli całym sercem czytelnicy moi.
Próżność, miłość pozorów, żądza rozkoszy i zbytku za dni naszych świat opanowały, a nawet i samych chrześcijan. Oni, którzy być powinni solą tej ziemi, oddają się – przeciwnie – bez wyrzutów sumienia wszelkim wyuzdaniom wieku, wszelkim wymysłom pychy, wszelkim zaciętym walkom miłości własnej.
O, bądź ich wzorem, Ty, wielki, święty, żyjący przykładzie cnót wewnętrznych i niezgłębionych. Uproś Boga, który Ci niczego nie odmawia, aby wzruszył ich serca i umysły oświecił. Uproś też, aby raczył pobłogosławić tę – jedynie na chwałę Jego świętego imienia napisaną – książeczkę i mnie, jej autora, iżbym pozostał zawsze tak skromny i ukryty, jaki Ty byłeś w ubogim domku nazaretańskim.
Tobie ofiaruję niniejsze rozmyślania praktyczne. Spraw, aby zasługiwały na tę nazwę, aby były pełne gruntownych myśli, płodne w rzeczywiste skutki pobożności i aby po ich przeczytaniu, podczas poświęconego Tobie miesiąca, wierni słudzy Twoi stali się gorliwszymi czcicielami Jezusa Chrystusa i Jego Boskiego Ojca.
APPROBATUR nr 353
Datum Varsaviae d. 1 (13) Februarii 1791, Praelatus Metropolitanus Varsaviensis, St. Zwoliński
Tekst wg wydania: Drukarnia Jana Jaworskiego, Warszawa 1871. Tytuł oryginalny: „Rozmyślania praktyczne na miesiąc świętego Józefa” Dokonano niezbędnych korekt w zakresie ortografii, pisowni łącznej i rozłącznej, pisowni małą i wielką literą. Nieliczne wyrazy, obecnie nieużywane, uwspółcześniono.
KSIĄŻKA:
Oprawa miękka – miła w dotyku dzięki okładzinie soft – touch
Wydanie I
Format 11,5 x 18 cm
Liczba stron – 214
ISBN 978-83-67415-39-2
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 170
Rok wydania: 2022
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Adolf Baudon
Miesiącze Świętym Józefem
ROZMYŚLANIA PRAKTYCZNE
„NA JEJ GŁOWIE”
WYDAWNICTWO ŻYCIA WEWNĘTRZNEGO
2022
Redakcja: zespół „naJejgłowie”
Korekta: Weronika BorowskaRafał Fałda
APPROBATUR nr 353
Datum Varsaviae d. 1 (13) Februarii 1791
Praelatus Metropolitanus Varsaviensis, St. Zwoliński
Tekst wg wydania: Drukarnia Jana Jaworskiego, Warszawa 1871. Tytuł oryginalny: „Rozmyślania praktyczne na miesiąc świętego Józefa”
Dokonano niezbędnych korekt w zakresie ortografii, pisowni łącznej i rozłącznej, pisowni małą i wielką literą. Nieliczne wyrazy, obecnie nieużywane, uwspółcześniono.
Wydanie I
ISBN 978-83-8366-033-2
Wydawnictwo Życia Wewnętrznego
Kielnarowa 224c, 36-020 Tyczyn
tel.: +48 501 202 186
e-mail: [email protected]
www.naJejglowie.pl
APROBATA
Franciszek Mikołaj, Magdalena Morlot, z łaski Bożej i świętej Stolicy Apostolskiej kardynał kapłan świętego Kościoła rzymskiego z tytułem Ś. Ś. Nereusza i Achileusza, arcybiskup paryski:
Na skutek przychylnego sprawozdania egzaminatora przez nas wyznaczonego,
zatwierdziliśmy i zatwierdzamy Rozmyślania praktyczne na miesiąc świętego Józefa, i zalecamy je wiernym jako książkę pełną wiary i pobożności.
Dano w Paryżu za naszym podpisem i herbu naszego pieczęcią oraz za kontrasygnatą sekretarza arcybiskupstwa naszego roku Pańskiego tysiąc osiemset pięćdziesiątego siódmego, dnia trzynastego listopada.
✝F.N.,
Arcybiskup paryski,
za rozkazem Jego Eminencji,
E.J. Lagarde,
tyt. kon. wikariusz generalny
Święty Józefie, przeczysty oblubieńcze Najświętszej Maryi Panny, piastunie Boskiego Dzieciątka Jezus, oto na cześć Twoją ja, jeden ze sług Twoich, poświęcam to pisemko. Żywot Twój był ubogi i ukryty, skromny i prosty. W tych cnotach – tak małych w oczach świata, a tak wielkich w oczach Boga – pragnę siebie kształcić i pragnę, aby się w nich ćwiczyli całym sercem czytelnicy moi.
Próżność, miłość pozorów, żądza rozkoszy i zbytku za dni naszych świat opanowały, a nawet i samych chrześcijan. Oni, którzy być powinni solą tej ziemi, oddają się – przeciwnie – bez wyrzutów sumienia wszelkim wyuzdaniom wieku, wszelkim wymysłom pychy, wszelkim zaciętym walkom miłości własnej.
O, bądź ich wzorem, Ty, wielki, święty, żyjący przykładzie cnót wewnętrznych i niezgłębionych. Uproś Boga, który Ci niczego nie odmawia, aby wzruszył ich serca i umysły oświecił. Uproś też, aby raczył pobłogosławić tę – jedynie na chwałę Jego świętego imienia napisaną – książeczkę i mnie, jej autora, iżbym pozostał zawsze tak skromny i ukryty, jaki Ty byłeś w ubogim domku nazaretańskim.
Tobie ofiaruję niniejsze rozmyślania praktyczne. Spraw, aby zasługiwały na tę nazwę, aby były pełne gruntownych myśli, płodne w rzeczywiste skutki pobożności i aby po ich przeczytaniu, podczas poświęconego Tobie miesiąca, wierni słudzy Twoi stali się gorliwszymi czcicielami Jezusa Chrystusa i Jego Boskiego Ojca.
Pożytek wypływający z nabożeństwa do św. Józefa, a szczególnie z poświęcenia na to nabożeństwo całego miesiąca.
[Przed rozpoczęciem tego rozmyślania i następnych uklęknij i postaw siebie w obecności Boga; wzywaj światła Ducha Świętego i polecaj się orędownictwu Najświętszej Panny, odmawiając modlitwy: Przybądź, Duchu Święty i Pozdrowienie anielskie; wezwij św. Józefa, a potem czytaj powoli każdy punkt rozmyślania celem wyprowadzenia z niego dla siebie wszelkich praktycznych wniosków].
Bóg, według nauki Kościoła świętego, chce, abyśmy wielbili święte sługi Jego – i za ich wstawieniem się chętniej niż na proste prośby nasze łask nam swoich udziela. Wynagradza im tym sposobem wierność, jaką mieli za życia, służąc Mu męczeństwem lub apostolstwem, nauką lub miłosierdziem, pokorą lub cierpliwością w doświadczeniach, i chce, aby czynienie dobra na ziemi już po śmierci, jako ciąg dalszy ich świętego posłannictwa, było cząstką ich chwały niebieskiej.
Wyłączając zaś Najświętszą Dziewicę: który święty pracował dla Jezusa Chrystusa i dla chwały Jego więcej niż św. Józef? Apostołowie głosili imię Jezusa ukrzyżowanego, męczennicy krwią swoją stwierdzili Jego naukę, doktorzy Kościoła udowodnili pismami czystość wiary świętej, mężowie miłosierdzia wspierali ubogich, ale św. Józef samemu Jezusowi Chrystusowi, Jego świętemu człowieczeństwu, Jego Boskiej osobie, dał to wszystko, co inni święci czynili dla Jego ciała duchowego.
Dla Niego uciekał do Egiptu wśród niebezpieczeństw pustyni, aby Go ochronić przed prześladowaniem. Dla Niego opuścił Judeę i osiadł w Galilei, aby Go wyrwać spod zawistnej złości syna Herodowego. Dla Niego pracował własnymi rękami, aby żywić Jego święte ciało. Dla Niego prowadził żywot pokorny i ukryty, nie uczestnicząc ani w tryumfach Jego apostolstwa, ani w radości z Jego zmartwychwstania.
Całe życie św. Józefa poświęcone było Panu Jezusowi naszemu i przez wyjątkową łaskę Boski nasz Zbawiciel chciał być na tej ziemi obdarowywany przez Niego. Dlatego też Bóg, który się nie daje nigdy ubiec w szczodrobliwości, a przyjmując, oddaje zawsze setną miarą, miłuje bez wątpienia św. Józefa nad wszystkich innych świętych, z wyjątkiem najświętszej swej Matki, i chce, aby on nad wszystkich był przez nas wychwalany, wielbiony i wzywany.
Wprawdzie pomiędzy chrześcijanami są tacy, co wszedłszy na manowce błędu, sądzą, iż uczczenie Matki Bożej, św. Józefa i innych świętych pozbawia o tyle tej czci Jezusa Chrystusa, lecz oni nie pojmują owej nieskończonej różnicy, jaka zachodzi pomiędzy czcią przynależną jedynie Bogu a hołdem uwielbienia oddawanym świętym jako Jego uprzywilejowanym stworzeniom. Nie pojmują albo też pojąć nie chcą, że cześć oddajemy tylko jednemu Bogu i dla Niego samego; świętych zaś wielbimy z pobudki Boga.
Ale prawi synowie Kościoła czują wrodzoną skłonność do miłowania świętych. Czczą oni Boga w sposób tak zupełny, że się bynajmniej nie obawiają w czymkolwiek tej czci ująć, uwielbiając świętych. W Bogu nie tylko Pana, ale bardziej jeszcze widzą Ojca; dlaczego kochać by nie mieli tych, których On sam ukochać raczył? Na tym świecie uszanowanie dla ojców naszych pobudza nas do kochania ich przyjaciół i tych, których oni przywiązaniem swym zaszczycają. Dlaczego byśmy podobnego nie doznawali uczucia dla tych, których Ojciec nasz niebieski nazywa swymi ukochanymi, których wieńczy w Niebie i których powołuje do uczestnictwa w Jego wiekuistej szczęśliwości? Oczywiście chrześcijanin nie może się wahać, byle pamiętał o wskazanej w katechizmie różnicy, jaka zachodzi pomiędzy hołdem czci a hołdem uwielbienia.
A w takim razie po Najświętszej Pannie któryż święty w oczach chrześcijańskich wzbudzać może gorętszą pobożność od św. Józefa? Jeżeli kochamy świętych w miarę ich miłości, ich poświęcenia dla Boga, to któryż święty najmocniej Boga ukochał, któryż najwięcej Mu służył? Jezus Chrystus raczył go uczynić dobroczyńcą swoim, chciał mu zawdzięczać utrzymanie swego życia; raczył mu być posłuszny: et erat subditus illis – a był im poddany (Łk 2, 51), a my nie mielibyśmy mieć dla Niego najwyższego szacunku i uwielbienia! Nie ufalibyśmy wstawiennictwu tego, który miał zwierzchnictwo nad Zbawcą naszym? Wykazalibyśmy przez to brak wiary.
Otóż prawdziwi chrześcijanie nie są jej pozbawieni i dlatego żadne nabożeństwo do świętych Pańskich nie jest tak ogólnie upowszechnione, jak nabożeństwo do św. Józefa.
Skorośmy udowodnili wysoką dostojność i możność św. Józefa, to tym samym również to, że nabożeństwo do św. Józefa jest niezaprzeczenie jednym z tych, które Bóg najbardziej zaleca ze względu na łaski przez nie udzielane. Dlatego też chrześcijanie powtarzają słowa pisma świętego: Ite ad Joseph – Idźcie do Józefa, stosując je do ojca karmiciela Zbawcy naszego. Dlatego św. Teresa twierdzi, że św. Józef otrzymuje dla nas wszelkie łaski, o które go prosimy, a doświadczenie uczy sługi św. Józefa, że nie jest płonna taka ufność.
Miłujmy więc św. Józefa i zanośmy do niego żarliwe modły, a jak pobożność wiernych poświęciła jeden miesiąc w roku Najświętszej Maryi Dziewicy, tak poświęćmy ten sam czas Jej przeczystemu Oblubieńcowi. Miesiąc to będzie dla nas ceny niewysłowionej, bo dnia każdego modlić się będziemy w sposób szczególniejszy o łaski duchowe i inne, o których potrzebie może byśmy inaczej w płochości naszej nie pamiętali. Przywiedzeni co dzień do stóp tego potężnego Orędownika, z większą ufnością przekładać mu będziemy potrzeby nasze i nie odejdziemy z pustymi rękami. Błagać go będziemy o pomoc w zwalczeniu naszych namiętności, o nawrócenie zbłąkanych grzeszników, o uzdrowienie chorych, o błogosławieństwo dla rodzin naszych, dla spraw naszych doczesnych; i śmiemy zaręczyć, że miesiąc św. Józefa nie minie bez znakomitej łaski dla każdego, kto nabożeństwu temu wierny będzie.
A więc módlmy się do św. Józefa i czyńmy uważnie rozmyślanie mu poświęcone. Rozmyślanie jest powszechną potrzebą chrześcijanina. Uniesieni wirem spraw doczesnych lub rozkoszy, mało sobie zostawiamy czasu na rozmyślanie o prawie Bożym, toteż coraz to bardziej się skłaniamy do miękkości, obojętności i niedowiarstwa. Obyśmy w końcu ujrzeli zło i zaradzili mu.
Postanowienie praktyczne: Czynić co dzień rozmyślanie, w miarę czasu, którym możemy rozporządzać. Święty Ignacy zaleca je czynić przez całą godzinę lub przynajmniej przez pół. Jeśli ku temu braknie nam gorliwości lub czasu, to poświęćmy rozmyślaniu co dzień kwadrans albo wreszcie choćby pięć minut, ale nie opuszczajmy go nigdy.
Wspomnij na nas, święty. Józefie, i przez przyczynę Twej modlitwy bądź nam pośrednikiem u Pana Jezusa. Wyjednaj nam też łaskę u Przenajświętszej Panny, Oblubienicy Twej, będącej matką Tego, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje przez nieskończone wieki wieków. Amen.1
Święty Józefie, módl się za nami.
Stawić się przed obecnością Boga
Przybądź, Duchu Święty
Zdrowaś, Maryjo
Wezwanie świętego Józefa
Świętość! Oto jest cel i kres żywota chrześcijańskiego; jest to też zarazem cel i zakres tych rozmyślań. Na wstępie tego nabożeństwa cóż ja, człowiek grzeszny, ja, dusza płocha i obojętna, cóż uczynić mogę pożyteczniejszego niż rozmyślać o świętości? Ona jest celem, który osiągnąć powinienem w ciągu tego miesiąca modlitwy i zbawiennej rozwagi. Mogę go dopiąć, mogę stanąć u wskazanego kresu i modląc się ze św. Józefem, stać się chociaż nie równie świętym to przecież z nim razem świętym.
Ktokolwiek tu na ziemi pragnie wieść życie odpowiednie godności chrześcijańskiej, powinien dążyć do świętości. Nie wszyscy są powołani na pustelników, na kapłanów lub zakonników, ale wszyscy są powołani na świętych. Świętość bowiem polega na tym, abyśmy Boga znali, kochali i służyli Mu, każdy według stanu swego; tak więc świętymi być winni zarówno rzemieślnik, jak i mnich, zarówno młodzieniec, jak i starzec, tak prostaczek, jak i mędrzec. Świętość jest jedna co do istoty swojej, ma tylko kształty odmienne; niewzruszona jak Bóg, który jest jej początkiem, urozmaica się do nieskończoności, stosownie do obowiązków ręką Boskiej Opatrzności każdemu wydzielonych.
Bóg jest Panem pełnym słodyczy i sprawiedliwości, wymaga od każdego tego tylko, co kto zdziałać jest w stanie. Pod tym względem pojęcia na świecie bywają na nieszczęście nieraz bardzo błędne.
Kościół dla przyznania świętości wymaga cnót posuniętych aż do bohaterstwa, ale nie ci są tylko świętymi, których Kościół kanonizował i czci publicznej przekazał. Aby być świętym, potrzeba mieć w nienawiści grzech śmiertelny, a nawet i powszedni, potrzeba się go strzec ze wszystkich sił swoich, potrzeba powstawać w momentach upadku, potrzeba kochać Boga z pobudek nadprzyrodzonych. To zaś wszystko jest dla każdego dostępne. Nie wymaga to daru modlitwy, jaki miała sobie udzielony św. Teresa, ani takich umartwień, jakie zadawało sobie i zadaje dotąd tylu świętych. Nie wymaga to mianowicie owego daru czynienia cudów, który był udziałem apostołów i tylu sług Bożych. Nie – świętość, której Bóg wymaga od nas, jest rzeczą daleko prostszą, nie przechodzi granic ani czasu, ani zdrowia, ani sił niczyich. Zależy ona od dokładnego wypełniania przykazań Bożych i kościelnych, na ochoczym pełnieniu obowiązków stanu.
Chcemy na to przykładu? Najświetniejszym jest św. Józef. Czy zdziałał On coś bardzo znakomitego, co nadzwyczajnego? Nie głosił pokuty jak św. Jan Chrzciciel, nie przepowiedział przyjścia Zbawiciela jak prorocy i poprzednik, nie przelał krwi swojej za Niego jak apostołowie. Żył skromnie, w utajeniu, ukrył się nie tylko przed światem, ale nawet przed Kościołem, który mało zna szczegółów z jego życia. A jednak któż na chwilę wątpić może o świętości tego, któremu Jezus Chrystus raczył być posłuszny?
A więc matka rodziny, obarczona obowiązkami domowego gospodarstwa, którą nieodzowne zadania zatrzymują w domu, nie powinna szukać swego uświęcenia w przeciągłych modlitwach. Będzie świętą, jeżeli wznosząc co dzień serce swe ku Bogu i pełniąc wiernie przepisy religii dla miłości Pana – w zjednoczeniu z męką Jezusa Chrystusa i boleściami Jego Matki, a zarazem Matki Utrapionych – cierpliwie znosić będzie znoje, trudy i kłopoty swego powołania.
A więc żołnierz, który pełni swe wojskowe powinności i uświęca posłuszeństwo ludziom myślą, że słucha samego Boga, żołnierz taki, jeżeli przy tym jest czysty i niewinny, zostanie świętym, chociaż nie ma czasu jak mnich się modlić ani nie może tak pościć jak kartuz2.
Niechże więc każdy rozważy, czego Bóg od niego wymaga mocą obowiązków jego powołania, a sam się przekona, że się zdoła uświęcić, nie czyniąc nic nadzwyczajnego, a szczególnie nic niemożliwego.
Duszo chrześcijańska, zastanów się nad tym poważnie, a ogólną tę zasadę zastosuj do położenia swego.
Bynajmniej! Każdy z nas, owszem, aby zostać świętym, musi walczyć ze skłonnością do złego. Tego nieznośna pycha jest głównym wrogiem, tamtego – gniew i zemsta. Jednego z nas panującą wadą jest lenistwo, drugiego – rozkosz, innego znowu zazdrość lub chciwość.
Wszyscy zatem powinniśmy badać siebie pod względem tej panującej wady i starać się ją zwyciężyć. Na to potrzeba nam się modlić, a modlić wiele, aby nas Bóg oświecił i umocnił, abyśmy ujrzeli ranę duszy naszej i mieli męstwo ją uleczyć. Zasięgajmy szczególnie rady naszego spowiednika, ma on w tym zakresie wiedzę i łaski wyjątkowe.
Skorośmy już poznali naszą główną wadę, walecznie wypowiedzmy jej wojnę. Jeżeli jesteśmy pyszni, ćwiczmy się w znoszeniu zniewag, pogardy i wszelkich większych lub mniejszych upokorzeń. Jeżeli jesteśmy gniewliwi i mściwi, starajmy się stać łagodnymi i przebaczającymi. Zmuszajmy się do powściągania złej skłonności, do przezwyciężenia naszych wstrętów, do uprzejmości względem tych, którzy nas obrazili. Zły nałóg się zwycięża ponawianiem i wypełnianiem przeciwnej mu cnoty.
Na koniec walczmy każdego dnia, walczmy nawet każdej godziny. Każdego wieczora badajmy się pod względem panującej przywary, a jeżeli pokusy są silne, a słabość nasza wielka, to badajmy się po kilka razy na dzień, choćby przez jedną lub dwie minuty. Wytrwałością wroga naszego wreszcie zwyciężymy.
A więc śmiało, duszo moja, bądź mężna! Skłonna jesteś do grzechu; Boga obraziłaś, może i śmiertelnie, ale nie upadaj na duchu – zniechęcenie bowiem od szatana pochodzi – uczyń się maluczką w rękach Boga twego jak owo dziecię, co ze szczerością wyznaje swe winy na ręku swej matki, czekając ze drżeniem, ale i z ufnością jej przychylnej rady, łagodnego napomnienia lub też zbawiennej pokuty.
O, mężnie, duszo moja! Potrzeba zostać świętą. Taka wola Boża. Rozpocznij dzisiaj, nie odkładaj na jutro.
Wspomnij na nas, święty. Józefie, i przez przyczynę Twej modlitwy bądź nam pośrednikiem u Pana Jezusa. Wyjednaj nam też łaskę u Przenajświętszej Panny, Oblubienicy Twej, będącej matką Tego, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje przez nieskończone wieki wieków. Amen.
Święty Józefie, módl się za nami.
Stawić się przed obecnością Boga
Przybądź, Duchu Święty
Zdrowaś, Maryjo
Wezwanie świętego Józefa
A więc, duszo moja, jest to już nieodzownym twym postanowieniem zostać świętą. Pomimo całej swej nędzy i przywar pragniesz uczcić Stworzyciela swojego. Na wstępie więc wyzuj się ze słabości swoich i grzechów. Uderz najpierw na ojca wszystkich złości, na pychę, a w tym celu ćwicz się w cnocie pokory.
Pycha tak ściśle przyrosła do naszej upadłej przyrody, że się wciska nawet w najlepsze nasze uczynki. Nieraz się nam wydaje, żeśmy pokorni, bo bezrozumnej pychy naszej nie obwieszczamy jak inni publicznie. Ale niech no kto dotknie drażliwej struny naszej próżności, niech nam odmówi pochwały albo nagrody, do której sądzimy, że mamy prawo, niech mimowolnie zostawi nas w cieniu, gdy inni są na świeczniku, a natychmiast próżność nasza się budzi i jesteśmy zdumieni głębokością rany nagle się nam objawiającej. Ale idźmy dalej.
Tak skłonni jesteśmy do pychy, do miłości własnej, do próżnej chwały, że się one znajdują nawet w pozornej naszej pokorze. Chętnie z pokorą mówimy o sobie, aby nas inni chwalili, uniżamy się, aby nas inni podnosili. Jeśli się nam nawet zdarzyło rzeczywistą mieć pokorę, jeżeli z zaparciem samego siebie znieśliśmy zawstydzenie lub obelgę, natychmiast kusiciel się budzi i szepcze nam do ucha, żeśmy wielkie w cnocie uczynili postępy, aby zostawiwszy nam całą gorycz ofiary, wydrzeć nam za nią nagrodę. To właśnie pycha ma w sobie szczególnie zdradliwego, że najniebezpieczniejsza jest przy cnocie.
Rozpustnik, puszczając wodze namiętnościom, płonie ze wstydu, jest więc nadzieja, że się poprawi, ale chrześcijanin, który – oparłszy się namiętności – ma poczucie pychy, już jest bardzo bliski upadku. Albowiem grzech nieczystości jest prawie zawsze ukaraniem za pychę.
Bóg wyrzekł w księgach świętych: chwały mojej nie dam inszemu (Iz 42, 8). Pycha zaś usiłuje przywłaszczyć sobie chwałę, która się Bogu jedynie należy. Bóg jest prawdą, a pycha kłamstwem. Z tych dwóch powodów Bóg jej nienawidzi i surowo ją karze.
Pycha jest kradzieżą wyrządzoną Bogu. Cóż bowiem takiego posiadamy, co by nie było darem? Ciało nasze, rozum, dusza, bogactwa i potęga, jeśli je mamy, od kogóż pochodzą, jeśli nie od Boga? Dobre uczynki? Któż nam dał siłę do ich spełnienia, jeśli nie Bóg, twórca i źródło wszelkiego dobra? Pysznić się zatem, czyli dla dogodzenia próżności przypisywać to wszystko samemu sobie, to przywłaszczać cześć, która Bogu się tylko należy, a takiego przywłaszczenia Bóg nie cierpi.
Nadto jeszcze koniecznym następstwem pycha jest kłamstwem, bo przypisuje nam to, co do nas nie należy. Gdy więc człowiek odnosi do siebie samego dobro i powodzenie, sprzeciwia się wówczas prawdzie, jest kłamcą, a kłamstwo Bóg najmocniej potępia.
Bóg przeto karze pychę w sposób najsurowszy, a postrzegamy to szczególnie w sprawach ducha, w których ją karze dopuszczeniem nieuleczalnej niepłodności. Pytamy niekiedy, dlaczego pobożne przedsięwzięcie, gruntownie obmyślone – pozornie w celach najbardziej chrześcijańskich – jednak niszczeje i upada pomimo całej gorliwości poświęconej do jego utrzymania. Odpowiedź się znajdzie w sercu założyciela lub założycielki, tajemną pychę karmiących. Przypisywaliśmy sobie chwałę, którą do Boga odnosić należało. Tym dziełem żądaliśmy, aby wsławić imię nasze, pieściliśmy w sobie występną miłość własną, a to uczucie pychy stało się tajemną przyczyną, że to dzieło, jak owo wyklęte figowe drzewo w Ewangelii, owocu nie przyniosło.
Starajmy się przeto zwalczyć w sobie pychę, a wzbudzić prawdziwą pokorę. Im więcej czujemy w sobie skłonności do wynoszenia się i pysznienia, tym więcej winniśmy w nią uderzać pogardą samych siebie, dobrowolnym uniżaniem się, pokorą. Nigdy zły nałóg nie jest gruntownie wyniszczony, dopóki cnota jemu przeciwna nie zostanie w serce wkorzeniona.
Polega ona na skromnym ułożeniu, na mówieniu sobie źle i z wyszukaną pogardą? Ostrożnie! Pod tymi pozorami ukrywać się może najsubtelniejsza pycha. Pokora powinna być przede wszystkim pełna prostoty – a jeżeli święci mówili o sobie niekiedy takie rzeczy, które się nam wydają przesadzone, to pamiętajmy, że oni wcześniej długo rozmyślali nad słabością swoją, a słowa wzgardy, które miotali przeciwko sobie, pochodziły z gorącego uczucia ich serc. Było to zatem uwieńczeniem, nie zaś początkiem pokory.
Pokora raczej polega na tym, aby o sobie mówić jak najrzadziej i tylko w momentach koniecznej potrzeby; aby się starać być zapomnianym, nie zwracając na siebie uwagi ani wytwornością światową, ani przesadną surowością. Polega na tym, aby się cieszyć, kiedy o nas zapominają, a smucić, kiedy nas chwalą. Pokora znosi cierpliwie wzgardę, upokorzenia, zawody, wobec których natura ludzka jest tak drażliwa; pożąda ich nawet, bo wie, że się jej należą i że przez nie staje się podobniejsza do Boskiego Zbawcy naszego. Pokora wreszcie ma zawsze przed oczyma winy nasze, nędze nasze i grzechy; rozmyśla nad ich występnością. Przywodzi na myśl kary, na które przez nie zasłużyliśmy, a gdy już te myśli staną się zwykłymi myślami naszymi, wówczas wyda się nam rzeczą naturalną, żeśmy wzgardzeni, zapomniani, spotwarzeni. To usposobienie przenika całą istotę, staje się punktem poglądu na rzeczy, samym życiem.
O, szczęśliwa dusza, która doszła do tego stanu! Rozważmy to przy zakończeniu tego rozmyślania. Powinniśmy być przeniknieni tymi myślami podczas miesiąca św. Józefowi poświęconego. Święty Józef, jak to wczoraj widzieliśmy, był tak pokorny, minął tak niepostrzeżony! Najświętsza Dziewica wiodła też żywot tak bardzo ukryty! Jakież to wzory dla ludzi wiary.
Wspomnij n