Miasta-ogrody jutra - Ebenezer Howard - ebook + książka

Miasta-ogrody jutra ebook

Howard Ebenezer

0,0
27,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Miasto i wieś należy pożenić, aby z tego radosnego związku powstała nowa nadzieja, nowe życie i nowa

Ebenezer Howard
W 1898 roku nieznany nikomu szeregowy brytyjski stenograf, Ebenezer Howard, opublikował książkę, która radykalnie zmieniła sposób myślenia o mieście i wsi: To-morrow. A Peaceful Path to Real Reform [Jutro. Spokojna droga do prawdziwych reform]. Utopijna z pozoru wizja sieci miast-ogrodów, łączących zalety dużych aglomeracji (możliwości zatrudnienia) i wsi (czyste powietrze i woda, niewielkie czynsze), otoczonych pasami uprawnej ziemi, miała w przekonaniu Howarda silne oparcie w ekonomii. Projekt miał bowiem pragmatyczny i praktyczny wymiar – autor przykładał wielką wagę do precyzyjnego wyliczenia kosztów budowy i rentowności całego przedsięwzięcia. Najważniejszym, dziś całkowicie niemal pomijanym aspektem koncepcji miasta-ogrodu była jednak zmiana społeczna – przeformułowanie struktury własności i zapewnienie godnych warunków życia ludziom uciekających ze wsi przed wyzyskiem i robotnikom gnieżdżącym się w ciasnych, pozbawionych dziennego światła lichych mieszkaniach.
Świeżość i rewolucyjny rys idei zawartych w publikacji, wznawianej od 1902 roku pod tytułem Garden Cities of To-morrow (Miasta-ogrody jutra) sprawiły, że szybko zyskały one wielką popularność i żarliwych wyznawców – w całej Europie jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać społeczne komitety założycielskie kolejnych miast-ogrodów (najbardziej znane to Letchworth Garden City i Welwyn Garden City). Pomysły Howarda przekonały Le Corbusiera, który nawiązał do nich w wydanej w 1924 roku „Urbanistyce”, a po nim kolejne  pokolenia planistów, wizjonerów, decydentów i deweloperów. Jednak stopniowo zmieniana, wypaczana i wybiórczo traktowana koncepcja została ostatecznie sprowadzona w szerokim społecznym odbiorze do obrazu podmiejskiego osiedla z parkiem.
Sama idea miasta-ogrodu pozostaje jednak ciągle jednym z najczęściej cytowanych i wykorzystywanych pomysłów i odbija się echem we współczesnych projektach miast i dzielnic. Lektura marzycielskiego tekstu Howarda przypomina przypomina o podstawowych zasadach, które zawsze powinny towarzyszyć planowaniu: wygody i ekonomii przyjętych rozwiązań z punktu widzenia użytkowników, powszechnej dostępności dóbr natury i kultury, zachowania i budowania więzi społecznych.

Tłumaczenie: Martyna Trykozko
Wstęp: Dorota Leśniak-Rychlak

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 194

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ebenezer Howard

Miasta-ogrody jutra

przełożyła Martyna Trykozko

Tytuł oryginału: Garden Cities of To-morrow

Tłumaczenie: Martyna Trykozko

Tłumaczenie posłowia: Grzegorz Piątek

Słowo wstępne: Dorota Leśniak-Rychlak

Redakcja merytoryczna: Grzegorz Piątek

Redakcja: Jolanta Pieńkos, Joanna Myśliwiec

Korekta: Joanna Myśliwiec

Redaktor prowadząca: Aleksandra Stępnikowska

Skład ebooka: Peter Łyczkowski

Fotografia autora: Aleksander Bassano © National Portrait Gallery, Londyn

Wydanie I papierowe

© 2015, Fundacja Centrum Architektury, Warszawa

© 2015, Instytut Kultury Miejskiej, Gdańsk

ISBN: 978-83-943750-0-3

E-book

ISBN: 978-83-961764-1-7

Spis treści

Nigdy nie należy być zbytnim realistą

Wstęp

Magnes miasta-wsi

Dochody miasta-ogrodu i ich źródła – część rolnicza

Dochody miasta-ogrodu – część miejska

Dochody miasta-ogrodu – ogólne uwagi na temat wydatków

Dodatkowe szczegóły dotyczące wydatków miasta-ogrodu

Administracja

Działalność komunalno-prywatna. Opcja lokalna. Ruch antyalkoholowy

Działania na rzecz wspólnoty

Możliwe trudności

Wyjątkowe połączenie koncepcji

Dalsza droga

Miasta społeczne

Przyszłość Londynu

Posłowie autora

Nota edytorska

Nigdy nie należy być zbytnim realistą

Dorota Leśniak-Rychlak

„Fałsz tego przekonania leży w całkowitym ignorowaniu możliwości istnienia alternatywy wobec tego, co poznał nasz umysł”.

Ebenezer Howard, Miasta-ogrody jutra

„Który to już raz. I zawsze to samo. Próbować. Pudłować. Trudno. Spróbować jeszcze raz. Spudłować jeszcze raz. Spudłować lepiej”.

Samuel Beckett, Worstward Ho1

Ebenezer Howard nie był architektem. Nie był też urbanistą. Był szeregowym urzędnikiem, a jego wizja miasta-ogrodu, choć opierała się na ambitnej konstrukcji społeczno-przestrzennej, miała przede wszystkim pragmatyczny i praktyczny charakter. Niemal połowę publikacji, w której wyłożył swoje idee, zajmują drobiazgowe wyliczenia finansowe. Niech nie zniechęcą nas jednak do lektury najdrobniejsze szczegóły zakładania i funkcjonowania miasta-ogrodu. Mamy w ręku książkę wykładającą jedną z nowoczesnych urbanistycznych teorii, która w największym prawdopodobnie stopniu wpłynęła na kształt XX-wiecznych miast na całym świecie. Paradoksalnie jej twórca pozostaje stosunkowo mało znany.

Koncepcja miasta-ogrodu, proponująca zmianę zarówno społeczną, jak i przestrzenną, wyrasta z głębokiej krytyki stosunków społecznych okresu narodzin nowoczesności i ich efektu, jakim było dziewiętnastowieczne miasto. Autor zakłada możliwość ustanowienia nowego modelu relacji w wyniku przestrzennego przeorganizowania rzeczywistości. Narracja wokół wizji Howarda opiera się na sprzecznościach. Pierwsze podstawowe pytanie brzmi: czy koncept miasta-ogrodu jest utopią, a jeśli tak, co o tej utopijności świadczy? Wszak w różnych miejscach globu powstało wiele miast-ogrodów, nierzadko jako rezultat wielkoskalowych polityk będących w różnym stopniu realizacją idei Howarda, sam zatem fakt urzeczywistnienia świadczyłby o braku jednego z podstawowych wyznaczników utopii – wpisanej weń porażki.

Do pytań o utopię i znaczenie myślenia utopijnego jeszcze powrócimy, tymczasem przyjrzyjmy się twórcy idei garden-city. Ebenezer Howard urodził się 29 maja 1850 roku w Londynie w rodzinie skromnego sklepikarza. Edukację ukończył w wieku 14 lat. Był szeregowym urzędnikiem w firmie maklerskiej, następnie nauczył się systemu stenografowania Pitmana i otworzył niewielki zakład zajmujący się zapisem przemówień. W 1871 roku wyjechał do Ameryki, gdzie pracował bez powodzenia jako rolnik w Nebrasce. Po przeprowadzce do Chicago pisywał raporty dla czasopism i sądów. Wkrótce powrócił do Wielkiej Brytanii i do stenografii – do końca życia dokumentował posiedzenia brytyjskiego parlamentu dla firmy Hansard, w której pracę rozpoczął w 1872 roku. We wspomnieniach innych jawi się jako niczym nie wyróżniający się mężczyzna, jak wcielenie słownikowej definicji everymana. Jego współpracownik i późniejszy propagator idei miasta-ogrodu, Frederic James Osborn, zauważył, że był to „człowiek, którego łatwo minąć w tłumie, skromny i bardzo łagodny, powszechnie lubiany, zwłaszcza przez dzieci” 2. Sam Howard miał kiedyś powiedzieć, że ogromnie go cieszy wykonywany zawód, jako że dzięki niemu pozostaje niemal niewidocznym obserwatorem ważnych, dokumentowanych przez niego wydarzeń 3.

Pomimo łagodnego charakteru Howard wyprzedził swój czas (używając modernistycznej terminologii) i osiągnął sukces w dziedzinie marketingu politycznego. Potrafił za pomocą kilku diagramów przedstawić swoją ideę w klarowny sposób, a jednocześnie z ogromną pasją i przekonaniem w to, że inna niż mu współczesna organizacja świata jest możliwa. Objechał niezliczoną liczbę różnego rodzaju stowarzyszeń i organizacji kościelnych, spółdzielni mieszkaniowych i klubów dyskusyjnych w Wielkiej Brytanii i w Europie, głosząc nowinę o nowym świecie w swoim odczycie zatytułowanym The Ideal City Made Practicable. A Lecture Illustrated with Lantern Slides. Pomysł stworzenia lepszego środowiska do życia, a co za tym idzie – nowego uniwersalnego modelu, propagował w języku esperanto, który również pozostał utopią jako marzenie o pozbawionej barier uniwersalnej komunikacji międzyludzkiej.

Koncepcja miasta-ogrodu sytuuje się z jednej strony w długiej tradycji myśli utopijnej, sięgającej korzeni Platońskiej republiki czy Utopii Thomasa More’a, z drugiej zaś osadzona jest w nurcie poszukiwań idealnego miasta – toposu towarzyszącego kulturze od wyobrażeń Nowej Jerozolimy poprzez Sforzindę i Palma Nuova do współczesnego Poundbury. Oba te tematy były szeroko dyskutowane w okresie narodzin nowoczesności i podczas rewolucji przemysłowej, która spowodowała dramatyczne zerwanie zarówno z dotychczasową organizacją społeczną, jak i skalą urbanistyczną. Dyskusjom tym towarzyszyło nie tylko przekonanie o konieczności zmiany relacji społecznych, ale przede wszystkich wyrastająca z dziedzictwa oświecenia wiara w możliwość wykreowania lepszego świata.

Przyjrzyjmy się przez chwilę miastom w epoce industrializacji, tym „szatańskim młynom” Williama Blake’a opisanym w poemacie Jerusalem (1804). Za przykład niech posłuży nam XIX-wieczny Londyn, bezpośredni punkt odniesienia dla naszego autora. To ośrodek, którego populacja wzrosła w ciągu stulecia z 900 tysięcy do 4,5 miliona mieszkańców, miejsce pełne ludzi żyjących na skraju nędzy, stłoczonych, pozbawionych kontaktu z naturą, w warunkach urągających zasadom powstającej właśnie nowej nauki – higieny. Mimo tego trwał wciąż masowy exodus ze wsi do miast w poszukiwaniu pracy i chleba. Ludzie uciekali ze wsi – gdzie nie mieli szans na posiadanie ziemi na własność, skazani na wyzysk przez wielkich właścicieli ziemskich – do miast, w których wchłonięci przez ogromne fabryki pracowali ponad siły, żyjąc w biedzie w zatłoczonych i pozbawionych światła mieszkaniach. Był to czas ucisku, społecznej niesprawiedliwości, rozkwitu wczesnego kapitalizmu, ale również początków jego żarliwej krytyki, także na gruncie angielskim. Właśnie w Wielkiej Brytanii Fryderyk Engels doświadczył skutków rewolucji przemysłowej, co przyczyniło się znacząco do sformułowania tez Manifestu komunistycznego. William Morris opublikował głośną powieść News from Nowhere [Wieści znikąd] (1890). Kształtował się tam również nurt reformatorsko-kooperatywistyczny, między innymi z inspiracji Johna Ruskina. Z książki Sezam i lilije Ruskina Howard zaczerpnął motto rozdziału IMiast-ogrodów jutra, w którym przedstawia wizerunek miasta nawiązujący do średniowiecznego ideału, o wyraźnych granicach, otoczonego murami, pozbawionego „cuchnących i wstrętnych przedmieść”, z pobliskimi ogrodami i wreszcie z rozpościerającym się widokiem na „odległy widnokrąg”. Współczesne miasta opisywał natomiast z użyciem dosadnych określeń jako „wrzody na obliczu naszej pięknej wyspy” czy rozrastający się nowotwór, krytykując bezkształtne przedmieścia chaotycznie otaczające dawne centra 4.

Kuratorzy pawilonu brytyjskiego na Biennale Architektury w Wenecji w 2014 roku zwrócili uwagę na futurystyczno-nostalgiczny charakter wizji Howarda, specyficzny dla brytyjskich koncepcji modernizacji 5. Wizja ta znajduje genealogię we wspomnianym już poemacie Blake’a, będącym alternatywnym hymnem Wielkiej Brytanii,aprzytaczanym przez Howarda w książce niemal jak zawołanie bojowe: „Myśl moja już nie spocznie w boju / Nie uśnie miecz w uścisku rąk, / Póki nie stanie Jeruzalem / W Anglii zielonej, kraju łąk”; w ideach Johna Ruskina czy wizji organizacji świata we wspomnianych Wieściach znikąd. Reformy w wydaniu brytyjskim nie mają orientacji technicznej, lecz są przejawem tęsknoty za tym, co już było, za naturą w czystej postaci i krajobrazem nieskalanym industrializacją. Zmiana, postęp to zatem równocześnie powrót. Tak jest u Morrisa, dojrzymy to także w koncepcji małżeństwa miasta i wsi, zaproponowanej przez Howarda, podobne wątki znaleźć możemy choćby w Milton Keynes 6 czy w aktywności na rzecz krajobrazu i miast realizowanej współcześnie przez księcia Karola.

Jaka była motywacja Howarda, gdy podejmował ambitne zadanie określenia nowego porządku? Dowiemy się tego z relacji z rozmowy starzejącego się już wizjonera ze wspomnianym Osbornem. Gdy Osborn miał wyruszyć w podróż, żeby przekonywać rząd Wielkiej Brytanii i innych krajów do wdrażania modelu zaproponowanego przez Howarda, usłyszał od swego mentora: „Mam nadzieję, chłopcze, że będziesz miał przyjemną podróż, ale z pewnością tracisz czas. Jeśli będziesz czekał na to, że władze rozpoczną budowę nowych miast, to staniesz się starszy niż Matuzalem, nim zaczną. Jedynym sposobem, żeby cokolwiek zrobić, jest zrobienie tego samemu” 7.

Takie było też podejście Howarda: jeśli marzysz o lepiej urządzonym świecie, zrób go sobie sam. O tym też mówił, uprzedzając nieco bieg wydarzeń, podczas swojego pobytu w Krakowie w 1912 roku, kiedy przyjechał z odczytem na międzynarodowy Kongres Esperanto:

„Na zarzut, że projekt ten [uporządkowania Krakowa – przyp. DLR] jest zbyt abstrakcyjny i idealistyczny, odrzekł, że nie trzeba nigdy być zbytnio realistą w planach humanitarnych, trudności jest i tak zbyt wiele i zawsze tylko słaby procent dążeń da się urzeczywistnić, dlatego też dążenia powinny zawsze być jak najdalej idące, by było z czego tracić, gdyż o znacznych zyskach nigdy mowy być nie może. Procent zaś strat zależy tylko od zapału, energii i wytrwałości idealistów biorących się do dzieła” 8.

Wizja idealnego miasta Howarda miała charakter – jak to określa Robert Fishman – prefiguracyjny. „Idealny model miasta nie jest tylko biernym, piktograficznym zapisem relacji stanowiących ład w obrębie idealnego społeczeństwa, ale także i przede wszystkim wzorem, który aktywnie »wymusza« metamorfozę owych relacji, jest ich prefiguracją” – komentuje za Fishmanem Adam Czyżewski w antropologicznym studium Trzewia Lewiatana9. Howard odrzucał działanie planistyczne poddane zasadom obowiązującej logiki – nie zgadzał się z opinią, że urbanista musi działać w zgodzie z systemem. Jego pomysły, podobnie jak propozycje Franka Lloyda Wrighta i Le Corbusiera, były „social thought in three dimensions” – trójwymiarową myślą społeczną10.

Idea miasta-ogrodu była zatem wynalazkiem (Howard chciał być postrzegany właśnie jako wynalazca) człowieka, który spędził życie, stenografując posiedzenia brytyjskiego parlamentu. Być może z tego doświadczenia wynikało jego nikłe zaufanie do roli państwa w kreowaniu nowego porządku. Nie można jednak powiedzieć, że brakowało mu przygotowania do podjętej roli. Horyzonty urzędnika były rozległe – zetknął się z czołowymi myślicielami swojej epoki. Uczestniczył aktywnie w ruchu The Radicals, dzięki któremu poznał koncepcję społecznej naprawy na niewielką skalę poprzez aktywność spółdzielczą. Wysłuchał licznych odczytów ważnych autorytetów naukowych, w tym Charlesa Darwina i Henry’ego George’a. Bliskie mu były również założenia kiełkującej nowej nauki – higieny; w swych wspomnieniach przyznaje się do inspiracji książką Hygeia, a City of Health Benjamina Warda Richardsona. Zaczerpnął z niej ogólne zasady organizacji miasta, wiele szczegółowych rozwiązań (rozproszenie populacji, wprowadzenie szerokich alej miejskich, konieczność kanalizacji) oraz niezbite przekonanie o wpływie moralnej kondycji na zdrowie człowieka. Howard zetknął się także z politycznymi teoriami Thomasa Spence’a i Howarda Spencera11, dotyczącymi zmiany systemu własności ziemi. Sam George Bernard Shaw był gorącym orędownikiem budowy miast-ogrodów i wspomagał to przedsięwzięcie finansowo, a wiele znanych osobistości znalazło się w utworzonym rok po pierwszym wydaniu książki Garden City Association. Angielski urzędnik znał koncepcje anarchisty Piotra Kropotkina i pastora Williama Bootha, z pewnością bliski mu był utopijny socjalizm Williama Morrisa i nurtu Arts & Crafts. Frontyspis książki (edycji z 1902 roku) zdobi notabene ilustracja autorstwa Waltera Crane’a – uczestnika ruchu Odnowy Sztuk i Rzemiosł, będąca jednocześnie kolejnym dowodem na futurystyczno-nostalgiczny charakter idei Howarda: postać kobieca trzyma w ręku model miasta – gotyckiej Nowej Jerozolimy.

Głównym impulsem dla Howarda do rozpoczęcia prac nad własną teorią była lektura głośnej powieści Edwarda Bellamy’ego Looking Backward [Patrząc wstecz], której egzemplarz otrzymał od przyjaciela z Ameryki. Bohater książki po zapadnięciu w długi sen budzi się w 2000 roku i zastaje świat przemodelowany pod względem stosunków społecznych, ze znacjonalizowanym handlem i przemysłem, całą armią urzędników i robotników; to świat, w którym wyeliminowano konkurencję. Po jej przeczytaniu Howard wspomina:

„Wybrałem się w zatłoczone części Londynu i kiedy przechodziłem ciemnymi wąskimi ulicami, widziałem straszliwe mieszkania, w których mieszka większość ludzi, obserwowałem z jednej strony manifestacje oddolnego poszukiwania porządku i rozmyślałem na temat absolutnej niesprawiedliwości naszego systemu ekonomicznego, nagle naszło mnie wszechogarniające przekonanie o czasowości wszystkiego, co zobaczyłem, i przeświadczenie o całkowitej nieodpowiedniości tego dla życia pracą w nowym porządku – porządku sprawiedliwości, jedności i przyjaźni” 12.

Z tego impulsu zrodził się własny wynalazek Howarda. W rozdziale XMiast-ogrodów jutra stwierdza skromnie, że jego propozycja reformy polega tylko na połączeniu ze sobą elementów, które już wcześniej istniały i były głoszone przez innych reformatorów. Wymienia koncepcje zorganizowanej migracji mieszkańców autorstwa Wakefielda i Marshalla, teorie Spence’a i Spencera oraz modelowe miasto Victoria Jamesa S. Buckinghama. Howard doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że prawdziwe wynalazki – jak maszyna parowa Jamesa Watta – nie opierały się na jednym genialnym pomyśle, lecz powstawały w procesie kolejnych udoskonaleń i modyfikacji, w wyniku nałożenia się różnych czynników umożliwiających zmianę myślowego horyzontu13. Opisał miasto-ogród jakoWyjątkowe połączenie koncepcji. „Z genialnością i cierpliwością wielkiego wynalazcy złożył z części przygotowanych dla innych celów nowe pożyteczne urządzenie, stworzył model nowego środowiska i nowego społeczeństwa” – pisze górnolotnie, choć bez przesady, Robert Fishman14. Howard proponował rozwiązanie dalekie od romantycznej fikcji – wskazywał drogę reform poprzez stworzenie nowego miasta i uspołecznienie własności ziemi. Pierwsza książka wizjonera wydana w 1898 roku za pożyczone 50 funtów nosiła tytuł: To-morrow. A Peaceful Path to Real Reform [Jutro. Pokojowa droga do prawdziwych reform]. Drugie wydanie ukazało się zaledwie 4 lata później, w znacznie wyższym nakładzie i znalazło szeroki odzew. Za pomocą urbanistyki Howard zamierzał zmienić bieg cywilizacji i zachęcić ludzkość do zakładania nowych ośrodków miejskich, których organizacja umożliwiałaby funkcjonowanie w harmonii z przyrodą, w społeczności zaangażowanej na rzecz wspólnego dobra, przy całkowitym przebudowaniu relacji społecznych i stosunków własności. Lewis Mumford w 1938 roku opisał 3 warunki, które idealne miasto-ogród powinno spełniać: (1) własność ziemi musi być komunalna, (2) rozwój terytorialny i liczba mieszkańców ograniczone, (3) konieczne są ścisłe powiązania funkcjonalne między miastem a terenami przyległymi 15.

Przyjrzyjmy się teraz pokrótce diagramom Howarda – głównym nośnikom jego idei, które weszły do kanonu najważniejszych przedstawień graficznych w historii urbanistyki. W pierwszym z nich – sławnym i wielokrotnie publikowanym schemacie Trzy magnesy (s. 33) – Howard wymienił wady i zalety miasta oraz wsi. Miasto oferuje możliwość pracy i rozrywki, ale cechują je wyższe koszty najmu i ceny oraz złe warunki życia. Wieś z kolei nie stwarza miejsc pracy ani okazji do życia towarzyskiego, choć powietrze jest czyste, a krajobraz piękny. Pomiędzy trzema magnesami Howard umieścił zasadnicze pytanie: Co wybiorą ludzie? Implikowana odpowiedź brzmi oczywiście: do miasta-ogrodu – łączącego zalety miasta i wsi, będącego swoistym kluczem uniwersalnym. „Społeczeństwo i natura są stworzone po to, aby cieszyć się nimi jednocześnie. Dwa magnesy należy więc połączyć w jeden – tak jak mężczyzna i kobieta swoimi różnorodnymi darami i zdolnościami dopełniają się nawzajem, tak wieś powinna się dopełniać z miastem” – stwierdza Howard. I obiecuje mieszkańcom obok piękna natury intensywne życie towarzyskie, a w zasięgu kilkuminutowego spaceru parki i pola uprawne. Czynsze i ceny będą w modelowym mieście niskie, a zarobki wysokie, na przykład dzięki usytuowanym w mieście fabrykom czy inwestycjom przyciągniętym przez niskie ceny gruntów. W idealnym obrazie rysowanym przez Howarda woda i powietrze są czyste w wyniku dobrego systemu kanalizacji, a domy i ogrody jasne. Wreszcie na samym końcu umieścił dwie najważniejsze wartości, które rozkwitnąć miały w nowym ośrodku: wolność i współpracę. Miałyby one, jak starał się wykazać, stać się kluczowe dla sukcesu budowy i funkcjonowania miast-ogrodów.

Howard zaproponował zatem pozostawienie za sobą starych miast z ich wadliwą organizacją społeczną i rozpoczęcie budowy na tak zwanym surowym korzeniu nowego organizmu, łączącego miasto i wieś, ograniczonego wielkościowo, ze ścisłą granicą miejską (kręgiem linii kolejowej) i określoną populacją – 30 tysięcy mieszkańców miasta, zajmujących 1000 arów z otaczającym je pasem 5 tysięcy arów farm i pastwisk, które uprawiać miało kolejne 2 tysiące osób. Nowatorskie było przyjęcie zasady wspólnej własności ziemi będącej w ręku rady miasta i miasta jako spółki przynoszącej zysk. Przyjęcie takiej konstrukcji finansowej oznaczało, że Howard zdiagnozował przyczyny współczesnego kryzysu właśnie w fakcie własności gruntów, szczególnie w monopolu wielkich właścicieli ziemskich, którzy posiadali większość działek w Królestwie. W 1873 roku oficjalne statystyki pokazywały, że 80 procent ziemi w Wielkiej Brytanii znajdowało się w ręku mniej niż 7 tysięcy właścicieli16. Koncept ekonomiczny zasadzał się na zakupie przez spółkę powstającego miasta-ogrodu tanich gruntów, których wartość wzrosłaby dzięki inwestycjom w miejski ośrodek. Pierwotni inwestorzy spółki miasta-ogrodu mieli otrzymać zwrot swojego wkładu finansowego z niewielkim zyskiem (5 procent dywidendy), pozostały dochód z opłaty podatkowo-czynszowej zamierzano przekazać na kolejne udogodnienia dla mieszkańców. Propozycja własnościowa, jak sam pisze, była wyważona – Howard rozumiał przywiązanie do indywidualnej inicjatywy, odżegnywał się od propagowania komunizmu i socjalizmu (choć nie od związków z tymi teoriami), lecz wierzył w postęp możliwy dzięki jednostkowym wspólnym działaniom w stronę aktywności na rzecz społeczności i współpracy, a nie wyniszczającej konkurencji 17.

Wizjoner zastrzegał, że jego propozycje organizacji miasta przedstawione na rycinach książki są jedynie schematami, jednak sugestywność wybranego przezeń wizualnego języka okazała się narzucająca nie tylko jeśli chodzi o przekaz idei, lecz także o centralną formę nowego miasta. Proponował on mianowicie (diagramy na s. 40 i 41) ośrodek składający się z koncentrycznych kręgów, z centralnie umieszczonym ogrodem otoczonym parkiem, z odchodzącymi od niego sześcioma głównymi alejami. Wokół parku znajdować się miały najważniejsze gmachy publiczne, z ratuszem, muzeum, uniwersytetem, a także Kryształowy Pałac o funkcjach komercyjnych. To zielone serce miasta otaczała zabudowa mieszkaniowa o różnej skali, przeznaczona dla mieszkańców w zależności od stopnia zamożności. Kolejny krąg tworzyła centralna Piąta Aleja, w obrębie której sytuowały się najważniejsze instytucje społeczności – szkoły. Howard zakładał, że mieszkańcy wywodzący się z wszystkich warstw społecznych będą mogli żyć w domach otoczonych ogrodami. W myśli angielskiego reformatora pojawia się nowy ważny aspekt – prawo człowieka do przestrzeni – gdy pisze: „Jedną w pierwszych najważniejszych zasad społeczeństwa i jednostki jest to, że każdy mężczyzna, każda kobieta i każde dziecko powinni mieć wystarczającą przestrzeń, żeby żyć, poruszać się i rozwijać” 18.

Całość zespołu otaczać i ograniczać zarazem miała linia kolejowa, blisko której znajdowały się ze strony wewnętrznej zakłady przemysłowe i warsztaty (wśród nich drukarnia i przetwórnia owoców), na zewnątrz zaś farmy, pastwiska i pola uprawne. Otaczające pola były integralną częścią wizji miasta-ogrodu, a nie ewentualnym suplementem – wszak było to małżeństwo miasta i wsi. Dzięki niedużym odległościom wszyscy mieszkańcy mogli się udać pieszo do miejsca pracy, a bliskość gospodarstw zapewnić miała tanią – między innymi dzięki niskim kosztom transportu – i świeżą żywność. Gdzieś na obrzeżach diagramu dostrzec możemy adnotacje Howarda o umiejscowieniu tam ochronek, szpitali dla psychicznie chorych i epileptyków. Z jednej strony widać jego troskę o osoby wykluczone i pozbawione środków do życia, utrzymywane na koszt społeczności, z drugiej zaś przez rysunek przeziera „postępowa” tendencja, zgodnie z którą usuwa on osoby niewpisujące się w pożądany obraz poza pole widzenia, co stanowi pierwszy krok do segregacji społecznej19. Snop światła rozumu wydobywa jednocześnie głębię cienia.

Ekonomiczna konstrukcja miasta-ogrodu zasadzała się na filantropijnej spekulacji gruntami. Zarząd miasta miał sukcesywnie spłacać swoich pierwszych inwestorów, a w końcu całkowicie wykupić ziemię, zaś cały dochód z opłaty podatkowo-czynszowej przeznaczyć na dalsze urządzanie miasta i rozwój korzyści dla obywateli; nie planowano natomiast wprowadzenia opodatkowania. Howard wierzył w rozwój wspólnoty idący w stronę braterstwa i solidaryzmu społecznego – mieszkańcy miasta mieli z własnej woli wspierać szkoły, szpitale, instytucje kultury czy zakłady opiekuńcze. Wprawdzie nie wykluczał wprowadzania do miasta przedsięwzięć o charakterze kapitalistycznym, miał jednak nadzieję na stopniowe wypieranie relacji rynkowych i zastępowanie ich więziami braterskimi i wzajemną pomocą. Mniejsze ośrodki miejskie miały się łączyć w większe klastry z tak zwanym centralnym miastem o znacznie większej skali – zaludnionym przez 58 tysięcy mieszkańców, połączonym z otaczającymi go 6 ogrodowymi satelitami systemem spławnych kanałów (w pierwszym wydaniu książki), zastąpionych szybką linią kolejową (w wydaniu następnym). Łącznie 6 miast-satelitów i centralny ośrodek tworzyło organizm nazwany przez Howarda terminem „miasto społeczne”.

Opis funkcjonowania miasta-ogrodu – wraz ze szczegółowym określeniem relacji komercyjnych w mieście, na przykład dokładnie omówionym przez autora problemem konkurencji i wymiany towarów – stanowi tylko część książki, druga zasadnicza kwestia to pokazanie drogi do utworzenia prototypu nowego organizmu, a co za tym idzie – zalążka nowej społecznej organizacji. Z opisu Howarda widać, że gorąco wierzył, choć nie chciał narzucać tego mieszkańcom, w stopniowe, ale systematycznie postępujące uwspólnotowienie ziemi i miasta. Ta wiara stosunkowo szybko miała zostać poddana próbie.

Wkrótce po publikacji książki rozpoczęto działania mające na celu wcielenie pomysłu miasta-ogrodu w życie. Howard powołał wspomniane już Garden City Association, w ramach którego w 1899 roku powstała spółka First Garden City Ltd. założona dla utworzenia pierwszego miasta-ogrodu – Letchworth. Zakupiono grunty w hrabstwie Hertfordshire, około 50 kilometrów od Londynu. W trakcie realizacji prototypu okazało się, do jakiego stopnia przekonanie Howarda o możliwości stworzenia miasta dla wszystkich było nierealistyczne. Inwestorzy miasta-ogrodu – wśród których znaleźli się magnaci Edward Cadbury (właściciel fabryk czekolady) i William Lever (producent mydła) – byli zainteresowani zyskiem wytwarzanym przez dochód z opłaty podatkowo-czynszowej. Nie udało się pozyskać dla idei żadnej z działających w Wielkiej Brytanii spółdzielni robotniczych, a zatem od początku struktura społeczna Letchworth – wbrew ambicjom ojca-założyciela miasta – odbiegała od tej w zwykłych ośrodkach miejskich; zasiedlili je głównie przedstawiciele wolnych zawodów i wysoko wykwalifikowani rzemieślnicy. Robotników nie stać było na osiedlenie się w mieście, dojeżdżali więc do fabryk rowerami z tańszych przedmieść. W 1904 roku ogłoszono konkurs na projekt pierwszego miasta-ogrodu, który wygrali architekci Raymon Unwin i Barry Parker. W swym projekcie odeszli od koncentrycznego układu Howarda na rzecz bardziej swobodnego i malowniczego planowania na wzór Camilla Sittego. Obaj twórcy zaproponowali również wiele projektów typowych domów reprezentujących odmianę prostej architektury wernakularnej, zaplanowanych staranie pod względem ekspozycji słonecznej i wygody. Architektura Unwina i Parkera wyrastająca z nurtu rodzimego i zainteresowania ideami Arts & Crafts stała się emblematem miasta-ogrodu, jego ogólnoświatową futurystyczno-nostalgiczną wizytówką.

Inauguracja miasta-ogrodu odbyła się z wielką pompą, z udziałem zarówno inwestorów, jak i autorytetów, którzy czasami łączyli obie te role. Letchworth jednak stosunkowo wolno przyciągało nowych osadników i inwestycje. Spółka borykała się z problemami finansowymi, miała kłopoty ze spłatą kredytów zaciągniętych na budowę sieci wodociągowej, uzbrojenia terenu, linii kolejowej itp. Miasto zaczęło przynosić zyski inwestorom po upływie ponad 10 lat. Zasady Howarda, weryfikowane przez rzeczywiste uwarunkowania, zaczęły być coraz mocniej naginane. Świadczy o tym fakt sekretnego zakupu ziemi w 1919 roku pod budowę drugiego miasta-ogrodu Welwyn Garden City – Howard przewidywał bowiem powstanie kolejnego ośrodka dopiero w momencie zapełnienia się wcześniejszego.

Tymczasem w Krakowie i Warszawie uważnie śledzono nowy ruch – w prasie codziennej pojawiły się artykuły analizujące główne założenia koncepcji. Prymat w tym względzie wiedli jednak nie architekci czy urbaniści, ale higieniści, na czele z Władysławem Dobrzyńskim, prezesem Warszawskiego Towarzystwa Higienicznego. W pobliżu Warszawy rozpoczęto budowę kilku miast-ogrodów: w Ząbkach (1912), na Młocinach (1913) i Podkowy Leśnej (1925). Adam Czyżewski w swojej interpretacji antropologicznej idei Howarda stwierdza, że niejednokrotnie (choć nie w wypadku wspomnianych ośrodków) nazwa „miasto-ogród” używana była instrumentalnie jako hasło marketingowe nowych inwestycji o charakterze spekulacji gruntami 20. W Krakowie, gdy przymierzano się do rozbudowy miasta po jego uwolnieniu z pierścienia średniowiecznej twierdzy i zniesieniu rewersów demolacyjnych 21, poszukiwano różnych modeli jego rozwoju. W 1910 roku rozstrzygnięto konkurs urbanistyczny na Wielki Kraków. Wiele nagrodzonych i wyróżnionych planów miasta odnosiło się bardziej lub mniej szczegółowo do koncepcji Howarda. Zwycięski projekt Józefa Czajkowskiego, Władysława Ekielskiego, Tadeusza Stryjeńskiego, Ludwika Wojtyczki i Kazimierza Wyczyńskiego proponował również taką formę miejskiego organizmu, która umożliwiałaby zakładanie dzielnic domów jednorodzinnych w ogrodach. Wkrótce z inspiracji Jerzego Warchałowskiego rozpoczęto przygotowania do Wystawy Architektury i Wnętrz w Otoczeniu Ogrodowym w 1912 roku, zbiegającej się ze wspomnianym już pobytem Howarda w Krakowie. Dla znającego już z prasy teorię miasta-ogrodu środowiska architektonicznego ważniejsze były jednak uwagi Howarda o strukturze urbanistycznej Krakowa oraz proponowane przez niego kierunki rozwoju miasta. Jak pisze sprawozdawca krakowskiego czasopisma „Architekt”, Howard „podziwiał więc dosyć bezkrytycznie wspaniałe położenie Krakowa ze swą wielką ilością zieloności, błoniami, plantacjami, systemem pierścieniowym planu itd. I nazwał Kraków miastem-ogrodem z naturalnego rozwoju” 22.

Rok 1912 to czas największego zainteresowania ruchem budowy miast-ogrodów w Polsce – wtedy też rozumienie koncepcji Howarda było najpełniejsze. Stopniowo jednak następowało rozszerzenie definicji terminu – jako realizacje koncepcji Howarda, także ze względów reklamowych, wskazywano rezydencjonalne zespoły mieszkaniowe posiadające spory procent przydomowych ogrodów. Podobne przesunięcia definicyjne następowały także w większości środowisk zaznajomionych z ideą garden-city.

Lewis Mumford napisał, że książka Howarda „bardziej niż inne publikacje zasłużyła na miano przewodnika nowoczesnej urbanistyki, zmieniającego jej cele” 23. Trzeba pamiętać, że mimo zastrzeżeń i modyfikacji jeszcze za życia Howarda powstały dwa miasta-ogrody w Wielkiej Brytanii, wspomniane Letchworth i Welwyn Garden City. Jednak równolegle, a w sposób bardziej dynamiczny rozwinął się ruch budowy ogrodowych przedmieść – których istnienie z definicji sprzeczne było z decentralistyczną ideą Howarda. Paradoksalnie czasami chodzi tu o realizacje, które wyszły spod ręki tych samym twórców – na przykład Raymond Unwin zaprojektował słynne ogrodowe przedmieście Hampstead Garden Suburb już w 1907 roku.

Jak twierdzi Adam Czyżewski, nie tylko ewoluowała definicja miasta-ogrodu, ale również następowało przesunięcie środka ciężkości w obrębie samej organizacji Garden City Association, która symptomatycznie już w 1907 roku zmieniła nazwę na Garden Cities and Town Planning Association. Najważniejszym zadaniem organizacji stało się bardziej planowanie w obrębie już istniejących ośrodków miejskich niż zakładanie nowych 24. Ożywione kontakty pomiędzy brytyjskimi i niemieckimi architektami i teoretykami architektury, a głównie znajomość Howarda z Hermannem Muthesiusem, architektem i historykiem architektury, a także niemieckim attaché kulturalnym w Wielkiej Brytanii, spowodowały błyskawiczny transfer idei do Niemiec i budowę pierwszego miasta-ogrodu w Hellerau nieopodal Drezna w 1909 roku. Powojenny rządowy ruch budowy nowych miast w Wielkiej Brytanii, kierowany przez spadkobierców idei Howarda, wyrósł bezpośrednio z idei miast-ogrodów. Jeszcze w okresie międzywojennym w latach 30. XX wieku w Stanach Zjednoczonych zainicjowano ruch Greenbelt Cities. Przykłady realizacji powojennych można by jeszcze mnożyć.

Transformacja stosunków społecznych nie nastąpiła jednak nawet w pierwszych realizacjach idei Howarda; podstawowe wartości jego wizji – wspólna własność ziemi oraz ewolucja w stronę społeczności opartej na współpracy – uległy szybkiej weryfikacji w zderzeniu z interesami nastawionych na zysk pierwszych akcjonariuszy spółki, a miasto-ogród powszechnie sprowadzano do wzoru urbanistycznego układu jednorodzinnych domków z własnymi ogrodami. Zapomniano również, że Howard zaczynał opracowanie swojej koncepcji od krytyki zjawiska rozrostu przedmieść. Nawet realizacje autonomicznych ośrodków miejskich swym urbanistycznym układem zbliżonych do koncepcji Howarda poprzez fakt braku podstawowej zasady generującej zmianę były casusami z historii budowy miast, a nie realizacjami przebudowy świata.

Wychodząc od organizacji społecznej i rozwijając postulat wobec organizacji życia, Howard sformułował krytykę kapitalizmu i jego form produkcji przestrzeni. Manuel Castells zauważa, że „idea planowania w swych nowoczesnych przejawach wyrosła z ruchu reform społecznych, których celem miało być łagodzenie ludzkich kosztów kapitalistycznego uprzemysłowienia” 25. W świetle krytyki samego planowania jako łagodzenia wyzysku, ale jednocześnie rozprzestrzeniania się kapitalizmu, dostrzec należy, że idea Howarda sięgała wówczas do samego źródła problemu. Utopijna pozostawała natomiast wiara w szlachetność rodzaju ludzkiego i jego rozwój w kierunku braterstwa. Obecnie wiemy już, że rozpoczynający się, gdy Howard formułował swoje idee, wiek XX skutecznie zweryfikował te założenia. Przyniósł on ludzkości lęk, rozwiały się marzenia o lepszym świecie, a idee perfekcyjnej organizacji i wydajności oraz higieny znalazły przerażające wcielenie w nazistowskich obozach koncentracyjnych. Adam Czyżewski notuje w swoim studium przerażenie podobieństwem planów rozbudowy Auschwitz autorstwa Hansa Strosberga do realizacji miast przez Deustche Gartenstadt Gessellschaft 26. Postęp i higiena – by posłużyć się tytułem wystawy przygotowanej przez Andę Rottenberg w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki w 2014 roku – odsłoniły swą mroczną i straszną stronę.

Trudno po takiej diagnozie zgromadzić argumenty dla narracji opowiadającej się po stronie marzeń o lepszym świecie, gdyż zawsze zawarta jest w niej chęć ulepszania człowieka. A jednak, gdy rozejrzymy się dokoła, okaże się, że wcale nie musimy szukać daleko: utopia nas otacza, przemawia do nas zewsząd – sprywatyzowana, ale nie mniej perswazyjna – co zauważa Zygmunt Bauman, odpowiadając na pytanie o współczesny kryzys utopii:

„Otóż co się zmieniło w dziejach utopii i co (pomyłkowo) poczytywane jest za jej »kryzys«, to przesunięcie oczekiwań i ambicji na lepsze życie z siedziby społeczeństwa na miejsce przez nosiciela utopii wykrojone dla siebie (i być może dla swych bliskich) ze społeczeństwa, przywłaszczone, przez siebie zagospodarowane i przed kaprysami przekornego losu zabezpieczone. Nie o »doskonałym społeczeństwie« ten sen (mało kto zresztą w możliwość takiego społeczeństwa dziś wierzy, a już nikt prawie nie obiecuje, że da się do niego drogą przez Rozum torowaną dotrzeć), ale o własnej wygodnej, wolnej od kłopotów i pełnej przyjemnych doznań niszy. Utopia, jak tyle innych nieodłącznych aspektów ludzkiego życia, uległa prywatyzacji…” 27.

Dziedzictwem