Miarka za miarkę - William Shakespeare - ebook

Miarka za miarkę ebook

William Shakespeare

0,0

Opis

”Miarka za miarkę” to komedia autorstwa Williama Shakespeare’a z roku 1603. Trudno ją jednoznacznie zaklasyfikować do kategorii komedii lub tragedii.

 

Głównym tematem sztuki jest kontrast między władzą polityczną a sprawiedliwością w kontekście biblijnym. Dramat jest oparty na motywach z twórczości renesansowego włoskiego autora Giambattisty Giraldiego Cinzia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 98

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wydawnictwo Avia Artis

2018

ISBN: 978-83-65922-43-4
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (http://write.streetlib.com).

Osoby

Wincencjo — książęAngelo — namiestnik w nieobecności KsięciaEskalus — stary pan, kolega Angela w namiestnikostwieKlaudio — młody szlachcicLucjo — dziwakDwóch innych podobnego charakteru szlachcicówStróż więzieniaTomasz — mnichPiotr — mnichSędziaŁokieć — głupowaty sługa policyjnyPianka — głupowaty szlachcicPompej — służący Pani PrzepieczonejAbhorson — katBarnardyn — rozpustny więzieńIzabela — siostraKlaudiaMariana — narzeczonaAngelaJulia — kochankaKlaudiaFranciszka — zakonnicaPani Przepieczona — rajfurkaPanowie, szlachta, straż, oficerowie, służba.

Scena w Wiedniu.

Akt I

Scena 1

Pokój w pałacu Księcia. Wchodzą Książę, Eskalus, panowie, służba.

KSIĄŻĘ

Eskalus...

ESKALUS

Panie.

KSIĄŻĘ

Chcieć ci wykładać rządu tajemnice,

Byłoby tylko słowa marnotrawić,

Bo wiem, że twoja w rzeczach tych nauka

Prześciga wszystko, co mógłbym powiedzieć;

Jedno więc tylko teraz mi zostaje:

Przyrzucić władzę do twojej zasługi,

Wolne ci pole działania zostawić.

Nie znam prawnika dosyć ćwiczonego

Samotną pracą i długą praktyką,

Co by cię przeszedł znajomością ludzi

I ustaw naszych, i prawnych terminów.

Papier ten nasze zawiera zlecenia,

A pragnę, żebyś wiernie się ich trzymał.

Niechaj Angelo stawi się przed nami.

Wychodzi sługa.

Jak sądzisz, naszą zastąpi osobę?

Trzeba ci wiedzieć, że go wybieramy

Naszym zastępcą na czas oddalenia.

Naszym postrachem i łaską odziany,

Wszystkie przybory władzy naszej weźmie.

Co o tym myślisz?

ESKALUS

Jeśli mąż jest w Wiedniu

Godny tej łaski i takich honorów,

Mężem tym jeden Angelo.

WchodziAngelo.

KSIĄŻĘ

Przychodzi.

ANGELO

Zawsze książęcym rozkazom posłuszny,

Przybiegam, panie, po twoje zlecenia.

KSIĄŻĘ

Słuchaj, Angelo, życie twoje całe

Głośnym jest świadkiem duszy twej przymiotów,

Lecz sam nie jesteś swych cnót właścicielem,

Nie masz więc prawa w cieniu ich marnować!

Co my z pochodnią, niebo robi z nami;

Jak dla niej samej nie palim pochodni,

Tak cnoty nasze, gdyby na jaw nie szły,

Śpią w naszej duszy, jak gdyby nie były.

Duch nasz odbiera piękne dary nieba,

Tylko ażeby piękności był twórcą;

Natura bowiem nigdy nie pożycza,

Choćby skrupułu swej doskonałości,

Żeby zarazem, gospodarna pani,

Od swych dłużników, jak chciwy wierzyciel,

Nie wymagała dzięków i procentów.

Lecz na co długie mowy do człowieka,

Co zna tak dobrze wielkość mych poruczeń?

Przyjm więc, Angelo, w mej nieobecności

Władzę mą całą; śmierć i przebaczenie

W twym będą sercu i na twym języku.

Stary Eskalus, choć pierwszy wybrany,

Twym jest podwładnym. To twa nominacja.

ANGELO

Racz, panie, metal mój wprzód wypróbować,

Nim tak szlachetny, wielki wizerunek

Na nim wyciśniesz.

KSIĄŻĘ

Nie szukaj wybiegów;

Nasz wybór długich skutkiem jest rozmysłów,

Przyjmij więc honor, który ci dajemy.

Odjazd nasz śpieszny nie daje nam czasu

O ważnych z tobą rozmówić się sprawach;

Lecz gdy pozwolą czas i interesa,

Damy ci listem wiadomość o sobie,

Jak wy listownie wszystko opowiecie,

Co się tu dzieje. Teraz bądźcie zdrowi!

A mam nadzieję, że wiernie i pilnie

Będziecie pełnić powierzoną władzę.

ANGELO

Pozwól nam, panie, byśmy cię część drogi

Odprowadzili.

KSIĄŻĘ

Pośpiech nie dozwala.

Zresztą, na honor, nie troszczcie się o nic;

Całą wam moją powierzyłem władzę,

Możecie prawo ostrzyć lub łagodzić,

Jak to myśl wasza za stosowne uzna.

Dajcie mi rękę. Odjeżdżam tajemnie;

Choć lud mój kocham, mam jakąś odrazę

Na próżne dawać mu się widowisko

Ni mi do smaku, chociaż w dobrej chęci,

Głośne oklaski i krzykliwe „wiwat”!

Liche mam zdanie o rozumie ludzi,

Co za takimi gonią się fraszkami.

Raz jeszcze jeden bywajcie mi zdrowi!

ANGELO

Niechaj Bóg waszym poszczęści zamiarom!

ESKALUS

I niech szczęśliwie do domu was wróci!

KSIĄŻĘ

Dzięki wam za to; bywajcie mi zdrowi!

Wychodzi.

ESKALUS

Pozwól mi, panie, szczerze z sobą mówić,

Albowiem wiele na tym mi zależy,

Bym poznał całą władzy mej rozciągłość.

Wiem, że mam władzę, lecz jaka jej siła,

Jaka natura, nie rozumiem jeszcze.

ANGELO

I ja nie więcej. Odejdźmy na stronę,

A cała nasza w sprawie tej wątpliwość

Skończy się wkrótce.

ESKALUS

Jestem na rozkazy.

Wychodzą.

Scena 2

Ulica. Wchodzą Lucjo i dwaj szlachcice.

LUCJO

Jeśli książę z innymi książętami nie pogodzi się z królem węgierskim, to wszyscy książęta rzucą się na króla.

PIERWSZY SZLACHCIC

Niech nam da niebo swój pokój, ale nie pokój króla węgierskiego!

DRUGI SZLACHCIC

Amen.

LUCJO

Kończysz jak pobożny korsarz, który wypłynął na morze z dziesięcioma przykazaniami, ale wyskrobał jedno z tablicy.

DRUGI SZLACHCIC

Nie kradnij?

LUCJO

To właśnie przykazanie wyskrobał.

PIERWSZY SZLACHCIC

Bo to przykazanie nakazywało kapitanowi i jego ludziom wyrzec się własnego rzemiosła; boć, żeby kraść, wypłynęli. Nie ma między nami jednego żołnierza, który by odmawiając modlitwy przed obiadem, smakował w prośbie, która błaga o pokój.

DRUGI SZLACHCIC

Nie słyszałem jednego żołnierza sarkającego na tę modlitwę.

LUCJO

Coś mi się wszystko zdaje, że nie byłeś tam nigdy, gdzie odmawiają modlitwy.

DRUGI SZLACHCIC

Nigdy? Przynajmniej tuzin razy.

PIERWSZY SZLACHCIC

A na jaką nutę śpiewanych?

LUCJO

Na jaką chcesz nutę i w jakim chcesz języku.

PIERWSZY SZLACHCIC

A ja bym jeszcze dodał: i w jakiej chcesz religii.

LUCJO

A czemu nie? Modlitwa jest modlitwą na przekór wszystkim dysputom; jak na przykład: z ciebie łotr wierutny mimo wszelkich cnót.

PIERWSZY SZLACHCIC

Przypuśćmy. Z jednej jesteśmy sztuki, jednymi wystrzyżeni nożycami.

LUCJO

Zgoda, toć krajka i aksamit jedną robią sztukę: ty jesteś krajką.

PIERWSZY SZLACHCIC

A ty aksamitem. To prawda, trzy razy postrzyżonym aksamitem. Ja też wolę być krajką angielskiego szaraczku niż jak ty strzyżonym na francuski aksamit. Czy się jasno wytłumaczyłem?

LUCJO

Bardzo jasno. Z mowy twej widzę, że nie bez kosztów przyszedłeś do takiej nauki. Twoje własne zeznanie uczy mnie, jak pić twoje zdrowie: zawsze pierwszy, a nigdy po tobie i nigdy z twojej szklanki.

PIERWSZY SZLACHCIC

Zdaje mi się, że sam sobie zaszkodziłem. Jak sądzisz?

DRUGI SZLACHCIC

Nie ma wątpliwości, a to czyś zdrów, czy robaczywy.

LUCJO

Patrzcie, patrzcie, zbliża się pani Uśmierznicka.

PIERWSZY SZLACHCIC

Pod jej dachem tyle kupiłem chorób, że mi wypadają...

DRUGI SZLACHCIC

Na ile?

LUCJO

Zgadnij.

DRUGI SZLACHCIC

Na trzy tysiące talarów rocznie.

PIERWSZY SZLACHCIC

I trochę więcej.

LUCJO

Francuską koronę w dodatku.

PIERWSZY SZLACHCIC

Tylko choroby we mnie widzisz, ale się mylisz, jam czerstwy jak rydz.

LUCJO

Nie przeczę; ale twoje: czerstwy, nie znaczy: zdrowy, ale wyschły. Kości twoje wyschły; bezbożność ucztowała na tobie.

Wchodzi Rajfurka.

PIERWSZY SZLACHCIC

Witamy! W którym dziś biodrze głębsza scyjatyka?

RAJFURKA

Dobrze, dobrze, tylko że nie pora teraz żartować; aresztowano tam i poprowadzono do więzienia człowieka, który wart takich jak wy wszyscy pięć tysięcy.

PIERWSZY SZLACHCIC

Kogo? Powiedz, proszę.

RAJFURKA

Kogoż, jeśli nie Klaudia, sinior Klaudia.

PIERWSZY SZLACHCIC

Klaudio w więzieniu? To być nie może!

RAJFURKA

A ja wiem, że to jest. Widziałam sama, jak go aresztowano, jak go poprowadzono; ale co gorsza, za trzy dni utną mu głowę.

LUCJO

Mimo naszych żartów nie chciałbym, żeby go to spotkało. Czy jesteś tego pewna?

RAJFURKA

Zbyt tylko pewna; a za to jedynie, że pani Julii zrobił dziecko.

LUCJO

Zaczynam wierzyć, że to być może; dwie już godziny minęły, jak miał przyjść do mnie, a on zawsze był słowny.

DRUGI SZLACHCIC

Prócz tego, zgadza się to, jak wiesz, z tym, cośmy przed chwilą mówili.

PIERWSZY SZLACHCIC

A przede wszystkim zgadza się to z ostatnią proklamacją.

LUCJO

Spieszmy wywiedzieć się o prawdzie.

Wychodzi Lucjo i szlachcic.

RAJFURKA

Tak więc trochę przez wojnę, trochę przez potnicę, trochę przez szubienicę, a trochę przez ubóstwo, dość, że straciłam całą klientelę. Wchodzi Pompej. A ty tu po co? Co za nowiny przynosisz?

POMPEJ

Prowadzą tam człowieka do więzienia.

RAJFURKA

Co on zrobił?

POMPEJ

Panią...

RAJFURKA

Ale jakie jego przewinienie?

POMPEJ

Łowił pstrągi nie w swej rzece.

RAJFURKA

Co? Czy jakiej pannie zrobił dziecko?

POMPEJ

Nie, ale z panny zrobił panią. Jak to, czy nie słyszałaś o proklamacji?

RAJFURKA

O jakiej proklamacji, człowieku?

POMPEJ

Że wszystkie domy na przedmieściach Wiednia będą zburzone?

RAJFURKA

A co zrobią z domami w samym mieście?

POMPEJ

Zostawią je na zasiew; a i one także ten sam los byłby spotkał, gdyby nie jeden mądry obywatel, który się wstawił za nimi.

RAJFURKA

Jak to, wszystkie nasze domy schadzek na przedmieściach mają być zburzone?

POMPEJ

Z ziemią zrównane.

RAJFURKA

A to mi zmiana w rzeczypospolitej! A ze mną co się stanie?

POMPEJ

Ba, ba, nie lękaj się niczego. Dobremu konsyliarzowi nie braknie nigdy na klientach. Zmieniając mieszkanie, nie potrzebujesz zmieniać rzemiosła, a ja zawsze twoim będę pomocnikiem. Nie trać serca, zmiłują się nad tobą ludzie; ty, co prawie straciłaś oczy na publicznej służbie, znajdziesz u ludzi poważanie.

RAJFURKA

Co nam tu wypadnie robić, chłopcze mój, Tomaszu? Idźmy do domu.

POMPEJ

Właśnie nadchodzi sinior Klaudio pod strażą dozorcy więzienia, a z tamtej strony zbliża się, widzę, pani Julia.

Wychodzą.

Scena 3

Klasztor. Wchodzą Stróż więzienia, Klaudio, Julia, straż, Lucjo, dwaj szlachcice.

KLAUDIO

Czemu po mieście wodzisz mnie jak dziwo?

Wedle rozkazu zamknij mnie w więzieniu.

STRÓŻ

Co robię, panie, nie robię w złej myśli,

Ale z wyraźnych poleceń Angela.

KLAUDIO

Tak więc półbożek Władza samowolnie

Żelazną ręką uciskać nas może,

Kogo chce, może łaskami osypać,

Bez miłosierdzia, kogo chce, katować,

Ale się zawsze zowie: Sprawiedliwość.

LUCJO

Jaki jest powód, mój Klaudio, twojego uwięzienia?

KLAUDIO

Zbytek wolności, mój Lucjo, wolności.

Jak przesycenie postu jest rodzicem,

Tak i swawola niewoli jest matką.

Jak szczur swą trutkę pożera łakomie,

Tak serce ludzkie, zguby swojej chciwe,

Truciznę własną pije — i umiera.

LUCJO

Gdybym był pewny, że pod kluczem tak będę mądrze rozprawiał,

posłałbym po którego z moich wierzycieli. Żeby jednak nie kłamać, wyznam, że przenoszę prawić duby na wolności niż moralizować w więzieniu. Jaki twój występek Klaudio?

KLAUDIO

Mówić o tym byłoby nowym występkiem.

LUCJO

Co? Mężobójstwo?

KLAUDIO

Nie.

LUCJO

Wszeteczeństwo?

KLAUDIO

Nazwij tak rzecz, jeśli ci się podoba.

STRÓŻ

W drogę, panie, czas nagli.

KLAUDIO

Jeszcze słowo, dobry przyjacielu. Lucjo, chciałbym ci powiedzieć

jedno słowo.

Bierze go na stronę.

LUCJO

Sto, jeśli ci się przydać na co mogę. Czy taki los czeka wszeteczeństwo?

KLAUDIO

Mnie taki spotkał. Do mej Julii łoża

Kontrakt zupełne nadawał mi prawo.

Wszak znasz ją; ona ślubną jest mi żoną;

Jeśli brak jeszcze pewnych formalności,

Te odłożyłem dlatego jedynie,

By wyrwać posag z szkatuły jej krewnych;

Przed nimi sprawę ukryliśmy całą,

Póki nam lepszych nie pokażą chęci.

Lecz los zawzięty na osobie Julii

Zbyt jasno nasze wypisał zamęście.

LUCJO

Czy zaszła w ciążę?

KLAUDIO

Tak jest, na nieszczęście

Nowy namiestnik, czy to zaślepiony

Blaskiem potęgi uchwyconej świeżo,

Czy, naród cały biorąc za rumaka,

Chciał mu dać uczuć władzy swej ostrogę

W tej zaraz chwili, w której siodła dosiadł;

Czy miejsce samo tyranii jest gniazdem,

Czy też osoba, co na nim zasiadła,

Nie wiem, wiem tylko, że nowy namiestnik

Rozbudził wszystkie prawa zapleśniałe,

Które, jak zbroja rdzą czasu okryta,

Od tak już dawna wisiały na ścianie,

Że dziewiętnaście przeszło lat ubiegło,

Jak się ich żadna nie dotknęła ręka;

Aż nagle, żeby zrobić sobie imię,

Drzemiące prawo do mnie zastosował,

Tak tylko, żeby zrobić sobie imię.

LUCJO

Nie wątpię o tym. Twoja głowa tak słabo teraz na twoim karku

się trzyma, że zakochana mleczarka strąciłaby ją westchnieniem.

Wyślij za księciem; załóż do niego apelację.

KLAUDIO

Chciałem, lecz księcia niepodobna znaleźć.

Proszę cię, Lucjo, zrób mi jedną łaskę;

Dziś siostra moja wchodzi do klasztoru,

Aby rozpocząć próby nowicjatu;

Śpiesz do niej, opisz me niebezpieczeństwo,

Proś w mym imieniu, niechaj mi wyszuka

Przy namiestniku surowym obrońców,

Błagaj, niech sama do niego pośpieszy;

Niemało liczę na jej pośrednictwo,

Bo jest w młodości milcząca wymowa

Na serca mężów silnie działająca,

A przy tym sztukę posiada szczęśliwą,

Że kiedy zechce, budzi przekonanie

Rozumnym słowem w słuchaczów swych myśli.

LUCJO

Daj Boże, aby się jej to udało tak dla pociechy podobnych tobie, którzy inaczej pod surowym staliby prawem, jak dla uratowania twojego życia, które bym widział z żalem tak głupio przegrane w jednej partii mariasza.

KLAUDIO

Dziękuję ci, dobry przyjacielu Lucjo.

LUCJO

Nim dwie godzin upłynie.

KLAUDIO

Stróżu, idźmy teraz.

Wychodzą.