LUST. Julie Jones: osiem opowiadań erotycznych - Julie Jones - ebook + audiobook

LUST. Julie Jones: osiem opowiadań erotycznych ebook i audiobook

Julie Jones

3,2

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Osiem opowiadań erotycznych popularnej autorki Julie Jones: Peep Show, Nie musisz zdejmować kapelusza, Hotel California, Sześćdziesiąt cztery, Wśród drzew, Wszystko w twoich rękach, Próba generalna, Wieczór premiery.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 99

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 39 min

Lektor: Katarzyna Pająk

Oceny
3,2 (9 ocen)
1
2
5
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Podobne


Julie Jones

Julie Jones: osiem opowiadań erotycznych

Lust

Julie Jones: osiem opowiadań erotycznych opowiadanie erotycznetłumaczenie Marcelina Stark, Zuzanna Zywert, LUST Copyright © 2020, 2020 Julie Jones i LUST Wszystkie prawa zastrzeżone ISBN: 9788726536300

1. Wydanie w formie e-booka, 2020

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora.

Peep show

Ten dzień zaczął się dokładnie tak, jak każdy inny tego lata. Z filiżanką kawy w jednej ręce i pudełkiem chusteczek higienicznych w drugiej, otworzył drzwi balkonowe, wyszedł na zewnątrz i czekał. Rolety w mieszkaniu, na które co chwila spoglądał, były jeszcze zaciągnięte, ale wiedział, że wraz z ich podniesieniem i otwarciem okien, jego oczom ukaże się prawdziwie niebiański widok.

Kupno tego pustego poddasza nad lokalem, który zajmował, było najlepszą decyzją, jaką kiedykolwiek podjął. Ale dołączenie tej wspaniałej przestrzeni do jego mieszkania w Londynie – na którym teraz, gdyby tylko chciał je sprzedać, mógłby nieźle zarobić (nie żeby potrzebował pieniędzy, raczej nie należał do ludzi rozrzutnych) – nie było wcale głównym powodem tego, że poddasze stało się jego ukochanym miejscem na świecie. Nie. Ale kiedy wychodził na balkon i zbliżał się odrobinę do barierki, miał doskonały widok na mieszkanie usytuowane dokładnie naprzeciwko. To właśnie stanowiło dla niego największy plus tej lokalizacji. A raczej lokatorka, która była najbardziej seksowną kobietą, jaką widział. Warto przy tym dodać, że był znanym aktorem, który od prawie dwudziestu pięciu lat cieszył się sławą. Przez te wszystkie lata spotkał wiele pięknych kobiet i nie wstydził się przyznać, ile z nich udało mu się przelecieć. Był tak dumny ze swoich podbojów, że nie omieszkał umieścić ich w swojej autobiografii. Jego własna matka była wściekła, kiedy dotarła do tych fragmentów, ale on nie żałował. Nie używał pseudonimu, ale uważał, że pasuje do niego „ogier”. Nick „Ogier” Walker brzmiało nieźle.

Nie musiał długo czekać na moment, kiedy rolety odsłoniły jego ulubiony widok. Zobaczył ją – stojącą niemal naprzeciwko niego, kompletnie nagą. Długie blond loki spływały wzdłuż jej pięknej twarzy, opadały na ramiona i kończyły się dokładnie na wysokości jędrnych piersi, sięgając sterczących sutków. Ten nieziemski widok doprowadził go do pełnego wzwodu. Złapał się balustrady i rozpiął dżinsy. Jego oczy prześlizgnęły się po jej jędrnym ciele, aż znalazły gładko ogoloną (a może była to depilacja brazylijska, nie widział z takiej odległości) cipkę. Zawsze uwielbiał wygolone kobiety bez śladu owłosienia. Zawsze. Podniecało go, kiedy wyraźnie widział drogę do cipki, a język bez przeszkód mógł wślizgnąć się pomiędzy nabrzmiałe, purpurowe wargi sromowe, bez włażących do ust włosów. Myśl, że liże swoją sąsiadkę, sprawiła, że prawie doszedł. Zamknął oczy, przełknął ślinę i zaczął sobie wyobrażać konie. Nienawidził koni. Myślenie o tych odpychających stworzeniach zawsze pomagało mu opóźnić wytrysk. Tym razem jednak nie poszło tak łatwo, ale przynajmniej udało mu się trochę zmniejszyć puls, dzięki czemu nie waliło mu tak serce, które zwykle w takim momencie rozrywa żebra i niczym jakiś obcy wyrywa się na zewnątrz. Mógł już otworzyć oczy? Czy jeszcze nie?

Kiedy to zrobił, jej już nie było. Weszła do łazienki na końcu mieszkania. Mógł przecież zabrać lornetkę, idąc tutaj… ale może lepiej nie. Myślał o tym przez całe lato, ale nie chciał ryzykować, że ktoś go nakryje. Wiedział wprawdzie, że nikt nie może go zobaczyć – był jedynym lokatorem na najwyższym piętrze w tym budynku – ale nigdy nic nie wiadomo. Nick Walker przyłapany z lornetką podczas podglądania swojej sąsiadki. Coś takiego raczej kiepsko przysłużyłoby się jego karierze. No, a poza tym nie chciał się narażać na docinki agenta, który pewnie wytykałby mu to do końca życia. Nie. W związku z tym jej chwilowe znikniecie potraktował jako okazję do wyciszenia się. Wiedział, że zaraz wróci. W końcu zajmowała mieszkanie typu studio, nie mogła więc schować się w sypialni czy przedpokoju. A jeśli zdecyduje się zaciągnąć rolety? W razie czego miał w telefonie pełno rozebranych fotek i konto VIP na każdej porno stronie. Nie żeby to wolał, ale zawsze to jakieś wyjście.

Jego obawy okazały się niepotrzebne. Znowu się pojawiła. Nie musiał się nawet przesuwać – to było tak, jakby obserwował przepływające chmury. Udało mu się uspokoić twardniejącego penisa, który wysuwał się z bokserek i niezapiętego rozporka. Trzymał go mocno lewą ręką i zaczął ruszać nią w tę i z powrotem. Kiedy brała prysznic, powinien wykorzystać jakoś efektywniej ten czas – na przykład skupić się na swojej lewej ręce. Wyobrażałby sobie wtedy, że to ona go dotyka, że jego długie palce przemieniają się w jej małe, idealnie wypielęgnowane dłonie.

Jego oczy chłonęły piękność w oknie. Była jeszcze mokra. Drobne kropelki wody sprawiały, że jej gładka skóra jeszcze bardziej lśniła w słońcu. Włosy związała w kok na czubku głowy. Dokładnie tak jak każdego ranka, wycisnęła krem z tubki i wmasowała go w dłonie, a następnie rozprowadzała go od kostek po szczupłych łydkach i do góry wzdłuż gładkich ud. Znowu wycisnęła trochę kremu na ręce i teraz cała jej uwaga skupiła się na ramionach. Obróciła się, skręcając tułów, aby sięgnąć do pleców i z odwróconymi do okna małymi, przypominającymi brzoskwinię pośladkami zaczęła wklepywać w nie krem. Wydawało się, że je pieści. Nie mógł już tego dłużej wytrzymać i teraz ani myślenie o matce, ani o koniach nie było w stanie powstrzymać go przed orgazmem. Kilka ruchów i eksplodował w swoją rękę. Zobaczył gwiazdy, w głowie miał kompletną pustkę, świat wirował i aby nie stracić równowagi, musiał się mocno przytrzymać barierki. Minęło kilka chwil, aby wszystko wróciło do normy i nie patrząc przed siebie, zaczął szukać chusteczek higienicznych, które postawił gdzieś na stoliku obok. Wycierając ręce, zauważył kilka kropel spermy na podłodze, schylił się więc, żeby je wytrzeć. Kiedy się podnosił, rzucił spojrzenie na jej okno. To nie mogła być prawda. Odwróciła się i patrzyła prosto na niego. Nie mógł się mylić. Jej brązowe oczy napotkały jego błękitne spojrzenie. Czuł, jak płoną mu policzki. Wiedział, że są purpurowe. Zobaczyła go. Miał nadzieję, że zauważyła tylko, że ją obserwuje, ale nie był tego pewien. To już i tak było wystarczająco złe. Widziała go. Kurwa.

Nie spuszczając z niego wzroku, smarowała się dalej, powoli masując swoje perfekcyjne piersi w rozmiarze D. O tak, wiedział. Znał się na rozmiarach biustu i nigdy się nie mylił. Miała 75 D. Na pewno. 75 D, która pieści siebie samą. Chwyciła prawy sutek i zaczęła pocierać go między kciukiem a palcem wskazującym, od czasu do czasu lekko go szczypiąc. Drugą rękę położyła na płaskim brzuchu, na pępku, na biodrach, aż zaczęła ją zsuwać niżej, pomiędzy uda. Przesuwała ją w tę i z powrotem, pieszcząc się tym samym sposobem, w jaki on to robił przed chwilą. Wiedziała! Och! Jak? Wiedziała. Kurwa.

I wtedy to się stało. Pocierała łechtaczkę coraz mocniej, patrząc na niego, właściwie zaglądając mu w oczy. Znowu poczuł znajomy ruch na dole. Jego penis się obudził. Nagle. Wcisnęła dwa palce jeszcze głębiej, po czym przesuwała je z powrotem powoli, poprzez łechtaczkę, brzuch, gardło, brodę, aby na koniec wsunąć je do ust. Ssała je mocno, a drugą ręką sięgnęła do piersi. Przerwała nagle, zabrała rękę i oparła się nią o balkonowe okno. Oblizała palce, rozsunęła nogi szerzej i zaczęła pieścić łechtaczkę.

Jego penis był twardy jak nigdy. Nie mógł go wcisnąć z powrotem do spodni bez uszczerbku na tej najcenniejszej części ciała. Co miał robić? Upewnił się, że jego ręka jest powyżej barierki, żeby mogła widzieć, jak pluje sobie na dłoń, sięga po niego i zaczyna pracować. Czubek penisa był jeszcze wilgotny i gdyby spojrzał na niego, zobaczyłby nabrzmiałą żołądź z widocznymi żyłami i napletkiem przesuwającym się w tę i z powrotem. Nie mógł jednak oderwać wzroku od spektaklu, który rozgrywał się przed jego oczami. Widział różne pokazy na żywo, koledzy zabierali go do klubów i stawiali mu numer z tańcem erotycznym – tak kończyła się każda wizyta w Amsterdamie – albo ze striptizem, poza tym chodził na dziwki (tak, płacił za seks), ale czegoś takiego jeszcze nie widział. Kompletnie go zaczarowała. Grała nim. Miał ochotę opuścić spodnie jeszcze niżej, by móc sięgnąć do jąder. Albo lepiej, plunąć na palec i wsunąć go do tyłka. Był wystarczająco doświadczony, żeby wiedzieć, że palec albo dwa w odbycie, nie oznaczają, że jest gejem – zresztą mało go to obchodziło, wiedział tylko, że dzięki temu orgazm byłby silniejszy. Właściwie mógł się puścić barierki. Mógłby wtedy zwiększyć intensywność ruchów, no i ten palec… Wyobrażał sobie ją leżącą na plecach, siebie pieprzącego ją nieprzerwanie i jej palec w jego odbycie.

Zakręciło mu się w głowie, gdy poczuł ten moment zagubienia, podniecenia i zmiany przepływu krwi. Przechylił się jeszcze bardziej i gapił się na nią pożądliwie. Patrzył na jej piersi wznoszące się i opadające w szybkim rytmie. Jej palce rozdzieliły wargi sromowe i wślizgnęły się do cipki, dzięki czemu widział łechtaczkę. Zawsze kochał kobiety, które skupiały się tylko na pieprzeniu. Nie miał nic przeciwko grze wstępnej, seksowi oralnemu i palcówkom, ale nic nie sprawiało mu większej przyjemności niż doprowadzanie ich do orgazmu dzięki swojemu wielkiemu penisowi, który właściwie każdą z nich był w stanie zaprowadzić na szczyt.

Zaczęła poruszać biodrami do rytmu z pracą palców, a on powtarzał jej ruchy, sam posuwając biodrami i pracując swoją zaciśniętą pięścią. Widział, że ona jest już blisko (tak, pieprzył już wystarczająco dużo kobiet, żeby wiedzieć, kiedy udają orgazm, a kiedy nie). Chciałby być tam z nią i słyszeć, jak jęczy. Bo pieprzył ją, jakby nie było nic poza nimi. Bo wypełni ją zaraz całą swoim nasieniem. Zmienił uchwyt, chwycił się jeszcze mocniej i długimi intensywnymi ruchami w szybkim tempie coraz bardziej zbliżał się do finału. Kiedy zobaczył jej drżące z rozkoszy ciało, przysunął się jeszcze bardziej do balustrady i to było niewiarygodnie cudowne. Wydyszał „o kurwa” i doszedł. Tryskał olbrzymią ilością spermy, która lądowała na nowych poduszkach na fotelach, na dżinsach od Gucciego i na bokserkach. Skończy się pewnie na tym, że będzie musiał je wyrzucić z powrotem do prania, ale teraz miał to gdzieś. Wyciskając ostatnią kroplę z penisa, pomyślał jeszcze, że wolałby, żeby jego sperma znalazła się na jej twarzy zamiast na pieprzonych poduszkach, po czym spojrzał w górę.

Pieściła swoją lewą pierś. Leniwie. Kiedy ich oczy znowu się spotkały, uniosła powoli dwa palce, te, które przed chwilą miała w cipce, i wetknęła sobie w usta. Smakowała siebie. Zanim opuściła rolety, mrugnęła do niego i rzuciła znaczący uśmieszek. Zostawiła go w tym pełnym spermy otoczeniu. A on to uwielbiał.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.