Król w obiektywie - Sharon Kendrick - ebook + książka

Król w obiektywie ebook

Sharon Kendrick

0,0
11,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Król Konstandin dowiaduje się, że Emerald Baker, z którą sześć lat temu spędził noc, urodziła jego syna. Natychmiast decyduje, że się pobiorą i chłopiec będzie się wychowywał w pałacu. Ale Emerald, choć wciąż kocha Konstandina, nie zamierza się zgodzić, dopóki nie pozna warunków, w jakich ona i jej dziecko mieliby odtąd żyć. Chce się też przekonać, czy królowi zależy również na niej, a nie tylko na dziedzicu. By lepiej poznać jego intencje, przyjmuje zlecenie na sesję zdjęciową w pałacu…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 155

Rok wydania: 2025

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Sharon Kendrick

Król w obiektywie

Tłumaczenie:

Anna Nowak

Tytuł oryginału: The King’s Hidden Heir

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2024

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2024 by Sharon Kendrick

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2025

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

[email protected]

www.harpercollins.pl

ISBN: 978-83-291-1648-0

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek

Prolog

Londyn

Jego ciało spowijała poświata porannego słońca. Ciężkie udo przerzucił przez jej biodro, wgniatając ją w miejsce, w którym bardzo chciała pozostać. Przy nim, obok niego. A także, jak wiele razy tej nocy, pod nim.

Wzrok Emerald błądził po rozgrzanym, lśniącym muskularnym ciele, a jej myśli leniwie wypełniał zachwyt nad siłą i pięknem tego mężczyzny.

– Nie śpię. – Jego dźwięczny głos z wyraźnym akcentem rozbrzmiał w pokoju. Zarumieniła się i westchnęła.

– To było fantastyczne.

– Tak, zgadzam się.

– Naprawdę? – Musnęła palcem jego nagie ramię.

– Naprawdę. – Zdjął nogę z jej biodra i nagle z otwartego okna doleciał ją chłodny powiew, który sprawił, że zadrżała. – Powinnaś była mi powiedzieć.

Z początku chciała udać, że nie wie, o czym mówi, ale metaliczny ton jego głosu podpowiedział jej, że ten mężczyzna nie lubi gierek.

Choć co ona mogła o nim wiedzieć? Jedynie to, co wiedzieli wszyscy – był księciem. Oraz bogatym przystojniakiem, za którym uganiały się wszystkie kobiety, a jednak on wybrał właśnie ją. Trudno było w to uwierzyć.

Co prawda, nie wiedziała o jego pozycji, kiedy pierwszy raz się spotkali. Po prostu przyjęła jego drogi kaszmirowy płaszcz i w zamian podała mu numerek w szatni klubu dla dżentelmenów, w którym sobie dorabiała. Kiedy skrzyżowały się ich spojrzenia i dostrzegła szafirowy blask jego oczu, od razu ją zauroczył. Oczywiście nie dała tego po sobie poznać. Nie była głupia.

– Chodzi ci o to, że byłam dziewicą? – zapytała ostrożnie.

– Na pewno nie o moje wielkie zdziwienie, kiedy twoja karta płatnicza została odrzucona – odparł ironicznie.

Emerald zastanawiała się, czy specjalnie chciał podkreślić, jak różnią się ich sytuacje życiowe. Tak jakby nie zdawała sobie z tego sprawy! Cóż, nie miało to znaczenia. On na samym początku zapowiedział jej, że to nie będzie długotrwała relacja, a ona odparła, że nie obchodzi jej to. I przekonywała samą siebie, że to prawda.

W końcu takie magiczne połączenie nie zdarza się co dzień, trzeba więc z niego korzystać, kiedy jest to możliwe. Dzięki temu przekonaniu przeżyła najpiękniejszą noc w swoim życiu. A potem odejdzie w swoją stronę i uda, że jej nie zależy.

Rozdział pierwszy

Northumberland, sześć lat później

Patrzył wprost na nią, a widok jego twarzy skręcał jej serce w spazmie bólu. Emerald nie spodziewała się, że po sześciu latach wciąż będzie robił na niej takie wrażenie. Przed jej oczami przesuwały się niechciane wspomnienia, podczas gdy na ekranie wyświetlano jego szlachetne rysy. Oliwkową skórę, kruczoczarne włosy i niesamowicie niebieskie oczy zawdzięczał Grekom, którzy najechali jego kraj pięćset lat wcześniej. Pełne, zmysłowe usta musiały być dziedzictwem po Włochach, którzy znaleźli się tam kilka dekad później.

Poczuła zawroty głowy i odwróciła się od laptopa dokładnie w momencie, w którym jej siostra wpadła pędem do małej kuchni domu, który współdzieliły.

– Słyszałaś o…? – Ruby zawiesiła głos, zerkając z niepokojem to na nią, to na ekran za jej plecami. Emerald wypuściła ze świstem powietrze.

– Oczywiście, że słyszałam – odparła cicho. – W całym internecie aż huczy. Nie chcę na to patrzeć, ale nie mogę się oderwać.

– Rozumiem. Teraz pozostaje pytanie, co zamierzasz z tym zrobić? – Ruby czekała, ale Emerald milczała, przełykając ciężko ślinę i znów spoglądając na zdjęcia przystojnego mężczyzny. Zrobiło jej się niedobrze, a jej bliźniaczka zniecierpliwiła się. – Emerald? Słyszysz mnie? Pytałam, co zrobisz!

Czy naprawdę musiała coś robić? Mogła przecież zakopać głowę w piasek i udać, że nic się nigdy nie wydarzyło. Przecież tamtego mroźnego angielskiego poranka Konstandin jasno dał jej do zrozumienia, że nie zamierza się z nią więcej spotykać. Starał się być delikatny, nie obraził jej, ale wiedziała, że nie mogło być mowy o pomyłce.

– Nie marnuj czasu na marzenia o mnie, Emerald. Nie jestem częścią rynku matrymonialnego, więc nie bawię się w związki. Rozumiesz?

Oczywiście, że rozumiała. On był księciem, a ona szatniarką. Przeżyli fajną noc i tyle. Powinna być wdzięczna, że jest z nią szczery.

Szczególnie że zaledwie kilka dni po ich pełnej pasji nocy jego starszy brat został postrzelony podczas polowania i zmarł, czyniąc tym samym księcia Konstandina królem Sofnantis. Jeśli miała jakieś naiwne nadzieje, to wraz z tą chwilą zostały one zdmuchnięte. Nie tylko przez awans jej kochanka, lecz również jego następstwa. Bowiem w krótkim czasie po pogrzebie, co przez niektórych uważane było za obraźliwe, i mimo tego, że zaklinał się, że nigdy się nie ożeni, Konstantin poślubił narzeczoną swojego zmarłego brata, z którą żył długo i szczęśliwie.

Tak przynajmniej sądziła, oglądając ich zdjęcia w złotych winietach, wypuszczane regularnie na konta społecznościowe rodziny królewskiej, na których widok zawsze się wzdrygała.

Jednak najnowsze doniesienia były szokujące. Król i królowa Sofnantis niedawno rozwiedli się po cichu i w „przyjaznej atmosferze”. Emerald zastanawiała się, czy coś takiego jak przyjazna atmosfera podczas rozwodu jest w ogóle możliwe. Para prosiła o uszanowanie ich prywatności i odmówiła dalszych komentarzy.

Emerald miałaby czas, by przyjąć wieści spokojnie i się nad nimi zastanowić, gdyby nie fakt, że Konstandin był właśnie na oficjalnej wizycie w Londynie, dużo łatwiej dostępny niż za bramami swojego lśniącego pałacu. Czyżby los dawał jej szansę, by zrobiła to, co chciała zrobić lata temu?

Głos Ruby wdarł się w jej rozmyślania.

– Na twoim miejscu trzymałabym się od niego z daleka. I tak nie będzie chciał się z tobą zobaczyć – dodała jej bliźniaczka z brutalną szczerością.

– Na pewno. Tylko to, czego on chce, nie jest tutaj najważniejsze. Tak jak moje zranione uczucia. – Emerald nagle zaschło w ustach. – On ma syna. Syna, o którym nie wie, a o którym ma prawo się dowiedzieć.

– A jakie ty masz prawa? – zaoponowała Ruby. – Czemu twoje uczucia się nie liczą? Jest królem, jednym z najpotężniejszych ludzi na ziemi i, na miłość boską, pokazał już, jaki potrafi być nieczuły. Kilka tygodni po waszym romansie i śmierci rodzonego brata wziął za żonę jego narzeczoną! Nie boisz się, że kiedy przedstawisz mu jego syna i dziedzica, on… – zrobiła pauzę i jej ton złagodniał – spróbuje odebrać ci Aleka?

– To już tak nie działa – oświadczyła słabo Emerald, czując, jak nagły strach wywołany słowami siostry podpełza jej do gardła. – Mężczyźni nie odbierają już tak łatwo kobietom dzieci tylko dlatego, że mają władzę.

– Naprawdę? Chyba o czymś zapominasz, Emmy. On ma wszystkie bogactwa świata, ale nie ma jednej rzeczy, której nie kupią pieniądze, czegoś super ważnego dla króla: dziedzica. Nie sądzisz, że kiedy spojrzy na Aleka, który jest najinteligentniejszym i najśliczniejszym chłopcem na ziemi, to postanowi, że chce go mieć dla siebie? Nawet jeśli będzie musiał się wysilić, żeby to załatwić?

– Przecież nie muszę zabierać go ze sobą! – Emerald żachnęła się. – Pojadę tam sama i wymyślę, jak mu to wszystko wytłumaczyć. Jeśli będzie się zachowywał jak jakiś despotyczny szaleniec, to ucieknę, zanim się czegoś dowie.

– Chyba wiedziałaś, czy jest szaleńcem, kiedy się z nim przespałaś, nie?

Emerald nie chciała myśleć, co powiedziałaby Ruby, gdyby się przyznała, że poszła z facetem do łóżka, zupełnie go nie znając. Jej siostra nie znała szczegółów tej krótkiej relacji, a Emerald było trochę wstyd, że zaszła w ciążę z człowiekiem, z którym łączyły ją jedynie krótkie wymiany zdań przy oddawaniu płaszczy. Oczywiście poza tym jednym wieczorem, kiedy zabrał ją na kolację, a ona wpadła jak śliwka w kompot.

Z drugiej strony, nie była pierwszą kobietą, której zawrócił w głowie jakiś mężczyzna i która musiała poradzić sobie z niezaplanowaną ciążą. Rozumiała obawy siostry, ale musiała wreszcie powiedzieć Konstandinowi o jego synu. Poza tym należało się to również chłopcu.

Tylko jak miała się do niego zbliżyć? Nie mógł poruszać się po mieście już tak swobodnie, jak za dawnych czasów, kiedy nie był królem. Emerald odwróciła się do komputera w zamyśleniu. Wystarczyło kilka kliknięć myszki, by dotrzeć do oficjalnego terminarza królewskich zobowiązań w Londynie. Tego wieczora odbywał się bankiet w Pałacu Buckingham, a następnego dnia rano król miał oglądać paradę kadetów. Na tych wydarzeniach na pewno ochrona będzie wzmocniona, nie znajdzie przestrzeni na rozmowę. Przejrzała listę, aż w końcu jej wzrok padł na jeden z punktów.

Prywatne królewskie przyjęcie odbędzie się w centrum Londynu. Dyrektor Colonnade Club oświadczył, że jest „zachwycony i zaszczycony” faktem, że Król chętnie wraca w znajome progi.

Emerald wróciła do swojego pokoju, by uciec spod badawczego spojrzenia siostry. Skromny domek, w którym mieszkała z synem i Ruby, teoretycznie miał trzy sypialnie, ale ta należąca do Emerald była nie większa niż składzik. Nie przeszkadzało jej to. Wiedziała, że to przez jej nieplanowaną ciążę ich życie się skomplikowało, dlatego to jej siostrze należy się większy pokój. Jej pomoc przy dziecku była nieoceniona, choć teraz, gdy chłopiec poszedł do szkoły, było im o wiele łatwiej.

Zadrżała na myśl, jak może zmienić się ich życie. Z jakiegoś powodu napawało ją to lękiem.

Chwyciła za telefon i znalazła kontakty, do których nie dzwoniła od lat. Pierwszy numer już nie działał, a drugiego nikt nie odebrał. Jednak za trzecim razem usłyszała znajomy, kobiecy głos.

– Emmy? To ty?

– To ja! Co słychać, Daisy?

– Wszystko w porządku. Co się z tobą stało? Zniknęłaś z dnia na dzień i to bez słowa!

Serce Emerald przyspieszyło. Nie miała ochoty odpowiadać na takie pytania, zwłaszcza teraz. Nikt nie wiedział, że była w ciąży, gdy opuszczała Londyn. Chciała, by tak pozostało.

– Postanowiłam porzucić miasto i zaznać spokojnego życia na wsi. A tak szczerze, otwierałyśmy z siostrą biznes cateringowy i w Northumberland było taniej – powiedziała zgodnie z prawdą i zawahała się. – Pracujesz może nadal w Colonnade?

– Tak! I nawet dostałam awans. Jestem kierowniczką sali.

– Co ty?!

– No. – Chwila ciszy. – Tęskniliśmy, Emmy. Wszyscy stali bywalcy cię kochali.

Jeden w szczególności, pomyślała Emerald kwaśno, choć raczej nie była to miłość inna niż fizyczna. Odchrząknęła.

– Słuchaj, będę za tydzień w Londynie. Bardzo chciałabym się z wami wszystkimi zobaczyć, ale… cienko u mnie z kasą. Może byłaby szansa na jedną zmianę w klubie?

– Może by była – odpowiedziała Daisy wolno po chwili zastanowienia rozbawionym tonem, jakby miała coś na myśli. – Pamiętasz tego przystojnego księcia, który był członkiem klubu, zanim został królem?

Przed oczami Emerald pojawiło się nagie ciało w złotej poświacie i ciężkie udo zarzucone na jej biodra. Przełknęła ślinę.

– Coś kojarzę.

– Urządza u nas wielką imprezę. Chyba chce sobie powspominać stare, dobre czasy. Zaprosił sporo ludzi, więc na pewno przyda nam się dodatkowa para rąk, szczególnie tak zaufanych jak twoje. Tylko że nie będziesz tam oficjalnie, bo nie mogę zorganizować tego przez agencję, kiedy w grę wchodzi członek rodziny królewskiej.

Gardło Emerald się zacisnęło, bo ta okazja wydawała się zbyt dobra, by była prawdziwa. Czyżby wreszcie los miał się do niej uśmiechnąć, dając jej swobodny dostęp do pilnie strzeżonego króla?

– Tak będzie super – powiedziała chrapliwie do słuchawki. – Będę ci winna przysługę, Daisy.

– Daj spokój. Słuchaj, przyjdź w sobotę koło piątej, znajdziemy ci jakiś stary uniform.

Konstandin rozejrzał się i jego wzrok spoczął na kłębiącym się tłumie, który powoli wypełniał salę bankietową klubu. Czy popełnił błąd, wracając? Usiłował chyba przypomnieć sobie mężczyznę, którym kiedyś był. Przecież właśnie tutaj, w Londynie, posmakował prawdziwej wolności, zanim na jego niechętne ramiona spadł ciężar królewskich obowiązków. Tamten czas wydawał mu się snem.

Wtedy, względnie anonimowy, podróżował, gdzie chciał. Robił, co chciał, nie przejmując się nadanymi mu tytułami. Było mu dobrze, bo przecież nigdy nie czuł powołania do rządzenia. Bardziej interesowało go rozwijanie swojego biznesu motoryzacyjnego, który przynosił astronomiczne zyski. Ludzie wtedy pytali go, czemu tak ciężko pracuje, skoro wcale nie musi. Wzruszał ramionami, pozwalając im się zastanawiać.

Odpowiedź była prosta. Jego ojciec padł ofiarą słabej psychiki, a brat chciwości i egotyzmu. Nie zamierzał być taki jak oni, chciał znaleźć swoją własną drogę. Poza tym zanudziłby się, gdyby tylko grzebał w królewskim skarbcu i łapał muchy.

Niestety okrutny los nie był zainteresowany jego dobrymi intencjami i wciągnął go w matnię królewskich obowiązków, gierek i układów. I teraz jego praca stała się tylko przykrym obowiązkiem. Polem minowym. Przymusem.

Przyjrzał się kolumnom zdobiącym pomieszczenie, od których legendarny klub wziął swoją nazwę. To było miejsce spotkań wielkich i bogatych, którzy za jego murami zrzucali swoje maski poważnych ludzi. Pewnie dlatego właśnie tutaj poznał kobietę, która oczarowała go swoim umysłem i ciałem, i sprawiła, że zachował się tak nietypowo.

Przed Emerald spotykał się jedynie z kobietami o podobnej pozycji społecznej. Księżniczki i szlachcianki były nudne, ale wystarczające na jakiś czas. Tak było prościej. Jednak raz pozwolił się oczarować blondynce o intensywnym spojrzeniu i ciętym języku, która okazała się dziewicą. Pozwolił gibkiej, bystrej szatniarce być odmianą w jego poukładanym życiu, a w zamian otrzymał najfantastyczniejszą noc, jaką pamiętał.

Poczuł napływające ciepło, kiedy przypomniał sobie ich spotkanie. Czasem miał wyrzuty sumienia, że odebrał jej niewinność. A może wyrzucał sobie swoje nierozważne zachowanie? W dodatku często fantazjował o kolejnej nocy bez zobowiązań z tą śliczną kobietą. Czy to właśnie dlatego wybrał to miejsce?

Jego sekretarz, który wisiał nad jego ramieniem cały wieczór, teraz szeptał mu coś do ucha.

– Miles Buchanan z żoną stoją po drugiej stronie, wasza wysokość. Wie pan, że ostatnio przekazali sporą sumę na pańską fundację?

– Tak, oczywiście – odparł Konstandin, starając się ukryć zniecierpliwienie. Po co w ogóle wyprawiać przyjęcie, jeśli i tak jest się tak znudzonym? – Przyprowadź ich.

Konstandin obserwował, jak mężczyzna zbliża się do pary w rogu, ale był tak pogrążony w swoich rozmyślaniach, że nie usłyszał, że ktoś za nim staje. Dopiero gdy damski głos za jego plecami odchrząknął, powrócił do rzeczywistości.

– Przepraszam. Wasza wysokość?

Przybierając kamienną maskę chłodnej uprzejmości, przygotował się do pozbycia się niechcianej atencji od kogoś, kto złamał królewski protokół i pierwszy się do niego zbliżył. Nauczył się to robić w ostatnich dniach, kiedy ogłoszono, że rozwiódł się z żoną i wiele zdeterminowanych kobiet czyhających na męża z wyższych sfer próbowało wkraść się w jego łaski. Jednak lodowate powitanie zamarło mu na ustach, gdy jego wzrok padł na twarz w kształcie serca i wielkie, zielone oczy. Z początku sądził, że to złudzenie, wywołane erotycznymi marzeniami, ale potem dostrzegł kukurydzianozłote włosy spięte w gładki kok, które pamiętał rozrzucone na poduszkach.

– To ty – wymamrotał mimowolnie, co było dziwne, bo zwykle długo zastanawiał się nad tym, co powie.

– Dobry wieczór, wasza wysokość. – Wyciągnęła w jego stronę tacę, ale on nawet nie zauważył stojących na niej kieliszków. Obejmował tylko spojrzeniem cudownie obcisłą koszulę i spódnicę, które podkreślały jej kobiecą figurę. Poczuł palenie głodu, które próbował bezskutecznie ugasić przez te wszystkie lata.

– Emerald – powiedział nagle.

– Jupi! – Przez jej twarz przebiegł cień ulgi. – Pamiętasz, jak się nazywam.

– To nietrudne – odparł jadowicie, próbując w ten sposób uspokoić szalejący ogień pożądania, który znienacka go zaatakował. – Masz plakietkę z imieniem.

– To prawda. – Jej policzki zaczerwieniły się, a on odwrócił wzrok od jej bluzki.

– Poza tym to bardzo oryginalne imię – zauważył cicho.

– Tak jak Konstandin – zgodziła się, równie cicho, ale weselej.

Złamała protokół, nazywając go tak publicznie, co jeszcze podkreśliło fakt, że czuła, że ma do tego prawo. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, Konstandin zrozumiał, że najgrzeczniej byłoby po prostu ją odprawić. Nie był już mężczyzną, który flirtował z nią w szatni, a tym bardziej tym, który śmiał się, nakrywając ich pościelą. Powinien jej przypomnieć, że jest królem. Powinien przypomnieć o tym samemu sobie. Ewidentnie dawał się ponosić swoim prymitywnym pragnieniom. Niemądrze byłoby ponownie zbliżać się do tej kobiety.

Z drugiej jednak strony już tak długo odmawiał sobie wszystkich przyziemnych przyjemności, których inni mężczyźni nawet nie doceniają. Tylko przez jakieś archaiczne nakazy i poczucie obowiązku. Poza tym może się dowiedzieć, co u niej słychać, to przecież nic złego.

– Jestem zdziwiony, że nadal tu pracujesz – powiedział. – Czy nie zamierzałaś wyjechać z Londynu?

– Zamierzałam. – Długie rzęsy zatrzepotały. – A ja jestem zdziwiona, że to pamiętasz.

– Pamiętam wszystko, Emerald – poinformował ją łagodnie. – A ty?

Zobaczył, jak jej oczy ciemnieją, jak rozchylają się jej usta, a policzki robią się prawie szkarłatne. Przypomniał mu się jedwabisty dotyk jej skóry, gorąco jej warg i napięcie ciała. Nie miał pojęcia, czemu z nią wszystko było dużo bardziej intensywne niż z innymi kobietami.

– Jestem przekonana, że z łatwością mogłabym ożywić twoje wspomnienia, gdyby nadarzyła się okazja – zaoferowała.

– Mówisz?

Puls mu przyspieszył i już zaczął usprawiedliwiać się w głowie za to, co miał zamiar zrobić. Przecież całe jego życie nie mogło polegać tylko na służbie koronie. Przyglądał się kosmykowi falujących włosów, który wymknął się z ciasnego koka. Może i nie miała żadnej pozycji społecznej, ale okazała się najdyskretniejszą z kobiet, jakie znał. Ich wspólna noc była tajemnicą. Emerald nigdy nie próbowała nic uzyskać, biegnąc do gazet. Gdyby to zrobiła, z pewnością miałby kłopoty, zwłaszcza że niedługo później brał ślub z Luljetą. Była idealną kandydatką na kochankę.

Zaschło mu w ustach i zwilżył wargi.

Tak łatwo mogli to powtórzyć, bez zobowiązań i złamanych serc. Dwoje dorosłych podejmujących dorosłe decyzje. Kątem oka dostrzegł, że Lorenc ruszył w jego stronę, więc postanowił działać szybko.

– Emerald…

– Ma pan ochotę na lampkę, wasza wysokość? – zapytała grzecznie, wyciągając w jego stronę tacę, jakby nagle przypomniała sobie, że jest w pracy.

– Nie, nie teraz. – Potrząsną głową. Ledwie zauważalnie uniósł palec, dając znać sekretarzowi, by jeszcze nie podchodził. – I na pewno nie tu. Udało mi się już zapomnieć, jak okropne mają wino.

– Nasz sommelier byłby przerażony, gdyby to usłyszał.

– Moglibyśmy spotkać się później – zaproponował gorączkowo. – Chciałabyś? Czy jesteś zajęta po pracy?

Zobaczył błysk zadowolenia w jej pięknych oczach, ale po chwili przyćmiło go coś innego. Coś, co nie do końca potrafił uchwycić. Zmarszczył brwi, ale rozciągnęła zmysłowe wargi w uśmiechu, co skutecznie odwróciło jego uwagę.

– Nie, jestem wolna. Bardzo chętnie. Właśnie…

– Ludzie, z którymi muszę porozmawiać, czekają – wciął się niespokojnie, machając dłonią. – O której kończysz?

– O jedenastej – odparła po krótkiej pauzie.

Konstandin zacisnął usta i zerknął na stary zegar nad ich głowami. Poczuł zawód, że to dopiero za kilka godzin, ale tylko skinął głową. Głód, który trawił go od środka, będzie musiał poczekać.

– Samochód będzie czekał na tyłach. Ale postarajmy się utrzymać to wszystko tak incognito, jak to możliwe – wyszeptał miękko. – Nie zamierzamy chyba ogłaszać naszego ponownego spotkania światu, prawda?

– Absolutnie – odparła promiennie, ale zauważył, że kiedy się odwróciła, kieliszki na jej tacy zaczęły dzwonić, jakby trzęsły się jej dłonie.

Rozdział drugi

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji