Kościół, który wyznaję. Między zgorszeniem a nadzieją - ks. Andrzej Draguła - ebook

Kościół, który wyznaję. Między zgorszeniem a nadzieją ebook

ks. Andrzej Draguła

5,0

Opis

Niebanalne, esencjonalne i prowokujące do myślenia teksty o Kościele

Być z Kościołem, gdy przeżywa momenty swojej świetności, swój „złoty wiek”, nie jest trudno. Wyzwaniem stają się chwile, w których przechodzi on przez „noc”; okresy, gdy zmaga się ze swoimi grzechami. Jak pisać o kondycji wspólnoty uczniów Jezusa, nie tylko nie bojąc się trudnych tematów, ale także wyznając Kościół, który ma być miejscem, gdzie szuka się wiary? Ksiądz Andrzej Draguła stara się znaleźć balans między koniecznym realizmem a chroniącą od rozpaczy nadzieją.

Kościół, który wyznaję, widzi grzech, osądza go, ale się na nim nie zatrzymuje. Widzi dalej i żyje nadzieją, którą pokłada w tym, którego Mistycznym Ciałem jest – w Chrystusie, oraz w Duchu Świętym, który go jednoczy i udziela mu własnej świętości.

Autor nie daje banalnych odpowiedzi na nurtujące wielu ludzi pytania o Kościół, ale pisząc o sytuacji katolików, kwestii apostazji, przyszłości parafii czy seminariów duchownych, szuka przestrzeni wiarygodności oraz symptomów zmian. Wychodzi naprzeciw człowiekowi XXI wieku, jego oczekiwaniom i tęsknocie za wspólnotą ludzi wierzących, którym „radość i nadzieja, smutek i trwoga” współczesnych nie są obce. Nie traci wiary w to, że pojawiają się jaskółki zwiastujące wiosnę Kościoła w Polsce.

ks. Andrzej Draguła (ur. 1966) dr hab. teo­logii, profesor w Insty­tucie Nauk Teologicznych Uniwersytetu Szczecińskiego. Zajmuje się teologią pastoralną w perspektywie kulturowej, związkami między teologią a kulturą oraz werbalną i ikoniczną komunikacją religijną. W Wydawnictwie WAM opublikował m.in.: Czy Bóg nas kusi? 55 pytań o wiaręPlaża zbawionych. Kazania na czasieBóg incognito. Kazania z nadzieją.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 235

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




ks. An­drzej Draguła

Koś­ciół, który wyznaję

Między zgor­szeniem a nadzieją

Wstęp

Wiara spod chóru

W jednym z sem­in­ar­iów, gdzie w 2023 roku prowadz­iłem dzień skupi­enia, klerycy zapy­tali mnie o moich mis­trzów duch­ow­ych. Przyznaję, że mi­ałem trud­ności z odpow­iedzią, bo ja w gruncie rzeczy takow­ych mis­trzów nie mi­ałem. Moja wiara i moje po­wołanie kapłańskie były za­wsze – jeśli można tak pow­iedzieć – „niezrzeszone”, przez nikogo nieuwar­unkow­ane. I może dlat­ego w os­tat­nim cza­sie kryzysów Koś­cioła ani moja wiara, ani moje po­wołanie nie zach­wiały się i nie run­ęły. Nie zn­aczy to oczy­wiście, że w mo­jej wi­erze i w moim po­wołaniu nigdy nikogo nie było. Byli mis­trzowie, nauczy­ciele, kapłańskie wzory, ale nikt moim ży­ciem duch­owym nie za­wład­nął. Może dlat­ego, że za­wsze cen­iłem sobie nieza­leżność, os­ob­ność i auto­nomię.

W Lub­sku, małym mi­asteczku niedaleko niemieck­iej gran­icy, gdzie mieszkałem, w latach 80. min­ionego wieku nie było zbyt wielu okazji do szczegól­nych duch­ow­ych natch­nień, teo­lo­gicz­nych in­spir­acji czy za­pozn­awania się ze szkołami duch­o­w­ości. Wzrastałem w rodzinie charak­teryzującej się prostą wiarą ży­wiącą się przede wszys­tkim pobożnoś­cią ludową, do której do dzisiaj mam nie tylko wspom­ni­eniowy sen­ty­ment, ale którą nadal uważam za is­totny kanał trans­feru wiary i którą wciąż karmię moją os­obistą duch­o­w­ość. Moja śp. Mama do końca ży­cia była zelat­orką róży Ży­wego Różańca. W pudle z różnymi dok­u­mentami i fo­to­grafiami z min­io­nych lat zn­alazłem niedawno jej zdjęcie jako chorążej niosącej sztandar pod­czas pro­cesji Bożego Ciała albo par­afi­al­nego odpustu, trudno zgad­nąć. Taka była codzi­en­ność mo­jej młodzieńczej wiary.

Je­dyny fer­ment duch­owy stanow­iła wów­czas tradycyjna wielko­postna obecność fran­ciszkanów – za­wsze z katowickich Panewnik – na rekolekc­jach par­afi­al­nych. I tyle. Wszys­tko inne było jeszcze dalekie i nieo­siągalne. Nie byłem lektorem ani nawet min­is­trantem. Ot, po­wołanie spod chóru, i to prawie dosłownie. Moim ulu­bionym miejscem był os­tatni boczny ołtarz po prawej stronie w koś­ciele Mari­ackim, zwanym przez wszys­tkich mieszkańców miasta „dużym”. To był ołtarz z fig­urą Matki Bożej Królowej: z Jezusem trzy­manym na lewej ręce, z ber­łem w prawej i z koroną na głowie. W domu była gruba, napuchła od powkłada­nych do niej obrazków prymi­cyj­nych i kolę­dow­ych, tak zwana książeczka do nabożeństwa mo­jej śp. Mamy i Ży­woty świę­tych pióra ks. Pio­tra Skargi. Nawet nie pam­iętam, czy w domu była Bib­lia. Później – chyba przy okazji wstąpi­enia do sem­in­arium – dostałem od księdza pro­boszcza Nowy Test­a­ment w przekładzie ks. Sew­eryna Kow­al­skiego.

W sem­in­arium również nigdy nie za­p­isałem się do żad­nej or­gan­iz­a­cji. Byłem je­dynie członkiem teatru – Paradyskiej Sceny Re­li­gijnej „Lo­gos” – gdzie prócz sztuk Ro­mana Brand­staet­tera i jasełek graliśmy także dramaty Eu­gène’a Ion­esco i Maurice’a Maeterlincka. Za­wsze byłem za­fascy­now­any słowem – na­jpi­erw teat­ralnym, a później kaznodziejskim. Poza tym byłem duch­owo niezrzeszony. Nie byłem w oazie, nie wyr­uszyłem na Drogę Neokat­echumen­alną, nie byłem członkiem Odnowy w Duchu Świętym, nie by­wałem na rekolekc­jach ig­nac­jańskich, nie prze­jąłem żad­nej z tych form duch­o­w­ości. Co środę chodz­iłem na Nowennę do Matki Bożej Nieusta­jącej Pomocy, która była odprawiana „dla chęt­nych” przed obrazem Matki Bożej Paradyskiej. Czekałem na maj i czer­wiec, miesiące nazn­aczone wieczornymi nabożeńst­wami.

Fascy­nowali mnie mnisi, owszem, nawet pisałem pracę ma­gister­ską o starożyt­nych regułach za­kon­nych. Trochę mnie tam ciągnęło. Może to był wpływ po­cyster­skiej at­mos­fery sem­in­arium w Paradyżu? Może jeszcze kiedyś zostanę ob­latem bene­dyk­tyńskim, zobaczymy. Czytałem wów­czas Sied­mi­op­iętrową górę To­masza Mer­tona, a po­tem Źródło na pustyni mi­ast: regułę ży­cia Jero­zolim­skich Wspól­not Mon­astycz­nych autorstwa Pierre’a-Marie Delfieux. Pam­iętam, że ta os­tat­nia książka była moją lekturą pod­czas rekolekcji przed diakon­atem. Wydawała mi się ciekawym połączeniem ży­cia mniszego i obecności wśród ży­wiołów świ­ata. Za­wsze mi­ałem w sobie to rozdarcie. Po latach zn­alazłem u ks. Janusza Stan­isława Pasi­erba zdanie, które po­mo­gło mi wyrazić ten stan: „Żyć między niebem a ziemią to nie jest sytu­acja to­war­zyska”1. W sem­in­arium odkryłem ks. Pasi­erba, teo­loga, his­toryka sztuki, po­etę, który wys­tar­czył mi na lata i wciąż mnie in­spiruje, co widać także w tej książce. Jego mówienie i pis­anie o wi­erze przez pryzmat kul­tury i sztuki nadal po­zostaje dla mnie niedościgłym wzorem.

Moimi prze­wod­niczkami w tym cza­sie zostały – bo dałem się poprowadzić kobi­etom – św. Teresa z Lisieux, do której później, po wielu latach, po­jechałem z piel­grzymką, Edyta Stein oraz Anna Kam­ieńska, której Not­at­nik mam sczytany do szczętu. Dużą rolę ode­grał Gustaw Her­ling-Grudz­iński – jego opowiadania wciąż są dla mnie in­spir­acją duch­ową oraz wzorem stylu, który cza­sami staram się nieudol­nie naślad­ować. Poza tym chyba nikt ze współczes­nych pol­skich autorów nie po­trafi tak jak on pisać o ta­jem­nicy zła, ujawniać mys­terium iniqui­tatis. Wciąż wracam do opowiadań z tomu Wieża. Kiedy cza­sami ktoś mnie pyta o moje lektury, za­wsze odpowiadam, że szukam w nich słów, którymi mógłbym wyrazić to, co sam czuję. Z tam­tych cza­sów pochodzi także moje przy­wiąz­anie do Twi­er­dzy Ant­oine’a de Saint-Exupéry’ego. Nikt z tych autorów nigdy jed­nak nie „sko­lonizował” mo­jego ży­cia wewnętrznego. Niczyja wiara, po­wołanie czy mądrość nigdy nie były dla mnie kotwicą.

Kilka lat po moich świę­ce­n­iach odszedł z kapłaństwa wikary, który był moim kat­echetą w klasie mat­ur­al­nej i który jako pier­wszy wiedział o moim zami­arze wstąpi­enia do sem­in­arium. Ta in­form­acja – choć prze­cież przykra i bardziej niż dzisiaj owiana at­mos­ferą skan­dalu czy zgor­szenia – nie zburzyła mo­jej kapłańskiej przyszłości. Prze­cież nie chciałem być jego klonem, naślad­owcą, lecz księdzem. On był tylko kimś, kto mi pomógł zobaczyć siebie po dru­giej stronie prezbi­terium. Byłem za­wsze os­obny, „niepar­zysty” – jakby pow­iedzi­ała Ania Tokarska, zielono­gór­ska po­etka, którą mi­ałem okazję poznać os­obiście. Może właśnie dlat­ego niczyje ode­jście z Koś­cioła, porzu­cenie kapłaństwa czy ujaw­ni­enie jakiejś prawdy o kimś nigdy nie było dla mnie po­wo­dem kryzysu. Zresztą kon­fes­jonał mnie po­tem nauczył, jaka jest con­di­tio hu­mana i że gor­szenie się cudzym grze­chem jest raczej dowo­dem obłudy. Muszę dodać, że późniejsze lata nauczyły mnie jeszcze jed­nego: odróżniać grzech od przestępstwa.

Nie była to też wiara naz­byt – jeśli tak mogę pow­iedzieć – koś­cielna, w tym sen­sie, bym się fascy­nował in­stytucją Koś­cioła, wpatry­wał w biskupów, in­teresował ich ży­ciem. Za mo­jego dzieciństwa i młodości biskup przyjeżdżał do par­afii od wielkiego święta, bierz­mował tłum młodych ludzi z kilku par­afii i tyle go widzi­ano. Trzeba było sobie radzić bez codzi­en­nych wiado­mości z ży­cia epi­sko­patu. Może to nie świad­czy o mnie dobrze, bo koledzy jeżdżą tam co rusz, ale w Rzymie byłem tylko raz w ży­ciu, z okazji Wielkiego Ju­bileuszu Chrześ­cijaństwa. Po­jadę na następny. Może więc mało rzym­ska jest ta moja wiara. Nie to było dla mnie punk­tem odniesi­enia, a już na pewno nie in­stytucja Koś­cioła. Za­wsze była nim dla mnie wiara ludu Bożego, doświad­czenie mod­lącej się wspól­noty ludzi pod­czas litur­gii czy nabożeństwa.

Przyz­nam się, że za­wsze przedkładałem mod­litwę wspól­no­tową nad os­obistą. Nie nap­iszę, że nie umiem mod­lić się sam, ale przy­chodzi mi to z trud­noś­cią. Niejed­nok­rot­nie już mówiłem i pisałem, że po­trze­buję tych głosów, które koło mnie, obok mnie i ze mną wołają: „zdrowaś…”, „módl się…”, „zmiłuj się…” i tak dalej. Właśnie dlat­ego wciąż, jeśli tylko mogę, chodzę – jak to czyni lud wi­erny – do koś­cioła na nabożeństwa ma­jowe, na drogę krzyżową, na różaniec, aby odprawić je z ludźmi, dzielić z nimi doświad­czenie mod­litwy, wspól­nego wołania. Teraz, gdy mieszka­jąc w bloku, prowadzę dość pustel­nicze życie, doświad­czam tej po­trzeby jeszcze bardziej. Przyznaję też, że za­wsze z wielką trud­noś­cią znosiłem mszę św. bez ludu, którą cza­sami z konieczności odprawiałem w pustej kap­licy, coram an­gelis, gdy mi­ałem sam sobie odpowiadać „I z duchem twoim” (litur­giści mówią, że wów­czas należy opuszczać ele­menty dia­lo­gowe, ale niew­iele z tej mszy wtedy zostaje…).

Kiedy przy­chodzę rano do zielono­gór­skiej konkatedry pw. św. Jad­wigi i patrzę na tych kilkanaście mod­lą­cych się osób w różnym wieku albo gdy w niedzielę odprawiam mszę św. – za­zwyczaj o 8.45 – u św. Brata Al­berta, albo gdy jadę od wsi do wsi, będąc na za­stępstwie, i spoglądam na tych ludzi spragnio­nych Słowa, to z moją wiarą i moim kapłaństwem czuję się pośród nich jak w domu. Za­wsze, ilek­roć wracałem do siebie z jakichś wielkich de­bat naukow­ych, audycji, na­grań, dys­kusji czy uczo­nych kon­fer­encji, mi­ałem nieod­parte wrażenie, że prawdziwy Koś­ciół jest tutaj, pośród ludzi mod­litwy, ludzi prostej wiary, która – o dziwo – łatwiej roz­poznaje, co to Bóg, co Koś­ciół, a co ksiądz, i co jest w tym wszys­tkim ludzkie, a więc wybacza­lne, a co boskie. To właśnie ta „wiara spod chóru” po­maga mi prz­etrwać trudny czas pol­skiego Koś­cioła. Może komuś to doświad­czenie po­może. Z taką nadzieją oddaję tę książkę do rąk czytel­ników.

1

Apostaci cisi i głośni

Rok dusz­pas­ter­ski 2022/2023, który roz­począł się w pier­wszą niedzielę Ad­wentu 2022 roku, zbliża się ku koń­cowi. Nosił on hasło „Wi­erzę w Koś­ciół Chrys­tusowy”. In­aczej niż to było w ubiegłych latach, w zam­ierzeniu autorów pro­gramu nie miał być to etap jakiegoś długoterminowego cyklu rozłożonego na lata, lecz pro­pozycja, która wyrasta z an­al­izy obecnej, trud­nej sytu­acji Koś­cioła w Polsce. Okazało się jed­nak, że to eklez­jalne hasło dusz­pas­ter­skie ma ciąg dalszy, ponieważ pro­gram dusz­pas­ter­ski na rok 2023/2024 został zatytułow­any „Uczest­niczę we wspól­nocie Koś­cioła”. To Koś­ciół staje, a przyna­jm­niej pow­inien stanąć, w centrum pas­tor­al­nego zaangażow­ania par­afii w na­jbliższym cza­sie.

Powód uczyni­enia z Koś­cioła le­jt­mot­ywu pro­gramu dusz­pas­ter­skiego jest oczy­wisty. O pro­gramie na rok 2022/2023 bp An­drzej Czaja, Prze­wod­niczący Ko­m­isji Dusz­pas­terstwa Kon­fer­encji Epi­sko­patu Pol­ski, pisał, że „wyrasta z an­al­izy ak­tu­al­nej sytu­acji Koś­cioła i dość powszech­nego uzn­awania jej, nie tylko pośród duch­ow­nych, za wyjątkowo trudną. By nie ulec frus­tracji, czy wręcz rezyg­nacji z pod­ję­cia dzieła odnowy i szukania dróg ku temu wiodą­cych, uzn­ano za pier­wszorzędne za­danie na dziś i jutro Koś­cioła w Polsce obudzenie i umoc­ni­enie wiary w Koś­ciół, bo za­czy­namy wąt­pić w to dzieło Boga na ziemi, us­tanowione dla nas grzesz­nych z myślą o naszym zbawieniu”2. Biskup Czaja przed­stawił także szer­oką paletę prob­lemów, z którymi boryka się współczesny Koś­ciół, a jed­nocześnie wskazał na sposoby za­radzenia tym prob­lemom: „Coraz bardziej rozwija się […] niedowiarstwo wzglę­dem Koś­cioła, nie wi­erzy się Koś­ciołowi i ciągle wzrasta poziom ig­nor­ancji w za­kresie pod­sta­wowej wiedzy o Koś­ciele. Stąd i ogromne niezro­zu­mi­enie Koś­cioła, płytkie widzenie jego is­toty, bywa, że nawet w gronie osób duch­ow­nych. Ma też miejsce coraz więk­sze nast­awanie na Koś­ciół i jego funk­c­jonow­anie w świecie, co domaga się pozyty­wnej apo­lo­gii, a nade wszys­tko rozwijania we wspól­nocie Koś­cioła rz­etel­nego przekazu prawdy o Koś­ciele, odsłani­ania jego mis­teryjnego charak­teru, zgłę­bi­ania jego zn­aczenia i war­tości, przy­po­m­in­ania pod­sta­wow­ych treści, zwłaszcza o jego złożonej naturze i zbaw­czej misji”3.

Nie ulega wąt­pli­wości, że prawda o Koś­ciele jest dzisiaj na­jbardziej kontestow­aną częś­cią katol­ickiego Credo. I nie chodzi tutaj oczy­wiście o teor­etyczne kon­trow­er­sje, eklez­jolo­giczne herezje czy spory wśród teo­lo­gów co do natury Koś­cioła. Ludzi nie za­jmuje py­tanie, czy Jezus chciał, czy nie chciał za­łożyć Koś­cioła. Chodzi raczej o pełza­jącą kontest­ację prak­tyczną, zane­gow­anie jego konieczności poprzez form­alną apostazję, stopniowe porzu­canie prak­tyk, a cza­sami także dys­tans do Koś­cioła jako in­stytucji z jed­noczesną deklaracją po­zostania przy wi­erze. Wydaje mi się, że is­tot­nym prob­le­mem Koś­cioła w Polsce nie są akty form­al­nej apostazji, ale raczej pro­ces apostazji cichej, stopniowej, tak jak to było – dla przykładu – w przypadku ak­t­ora Ar­tura Bar­cisia, który nawet wydał w tej kwestii oświad­czenie: „Ponieważ kole­jny raz pisze się o mnie nieprawdę, jestem zmuszony za­re­agować. Wbrew temu, co nap­isał wczoraj «Su­per Ex­press», a wcześniej wiele in­nych pism, nigdy nie dokon­ałem aktu apostazji. Po prostu, jak więk­szość Po­laków, nie chodzę do Koś­cioła. Wolę chodzić do lasu”4. Można by za­ryzykować stwi­er­dzenie, że wiarę eklez­jalną zami­enił na duch­o­w­ość na leśnej po­lanie. Trudno orzekać o przyczyn­ach takiej decyzji. Jedno jest pewne: „chodzenie do koś­cioła” przestało być war­toś­cią na tyle is­totną, by poświęcać na to czas.

Pe­do­filia i pan­demia

Według da­nych In­sty­tutu Statystyki Koś­cioła Katol­ickiego (ISKK) w latach 2006–2009 na mocy form­al­nego aktu z Koś­cioła wys­tąpiło 1057 osób, a w roku 2010 – 459. To nie są – albo przyna­jm­niej nie były – duże liczby. I chyba dlat­ego na stronie ISKK czytamy: „W związku ze stosunkowo niew­ielką skalą zjaw­iska, ISKK nie kontynuował prac badaw­czych ak­tów apostazji w Polsce”5. Do prob­lemu powró­cono jed­nak w 2011 roku. ISKK prze­prowadził badanie pi­lotażowe wśród osób, które dokon­ały aktu form­al­nego wys­tąpi­enia z Koś­cioła. „Badanie wskazało, że za­s­ad­niczo są to os­oby z dużych mi­ast i stosunkowo młode, zaś na­jważniejszą przyczyną form­alną wys­tąpień z Koś­cioła nie jest brak wiary, lecz negaty­wne postrzeganie in­stytucji Koś­cioła” – stwi­er­dził w wy­wiadzie pra­sowym ks. dr hab. Wo­j­ciech Sadłoń SAC, wicedyrek­tor ISKK6.

Apostazji stosunkowo jest niew­iele, ale za to by­wają głośne, jak choćby ta za­pow­iedzi­ana przez Daw­ida Pod­si­adłę, który w podkaście Wo­jew­ódzkiKędzi­er­ski pow­iedział: „Nie chcę za­burzać statystyk i korzys­tać z przy­wile­jów or­gan­iz­a­cji, z którą niew­iele mnie łączy”7. Jak twi­er­dzi, jest w kon­f­likcie z in­stytucją, a nie z wiarą. Ut­wór Post, który jest artystyczną wer­sją apostazji8, miał być według niego formą pięt­now­ania hi­pokryzji, a nie wiary. Ma rację Joanna Podgór­ska, która na łamach „Polityki” pisała: „Niby to tylko jedna apostazja. Ale tu chodzi o artystę, który zagrał na­jwięk­szy kon­cert w his­torii pol­skiej muzyki, gro­madząc na Sta­di­onie Śląskim 65-tysięczny tłum; chodzi o artystę, którego ludzie uważnie słuchają. Dla wielu, którym chodz­iła po głowie myśl o apostazji, jego deklaracja może stać się im­pulsem, by w końcu to zrobić”9. Czy sam artysta dokonał apostazji? Nie wiem. W podkaście za­powiadał je­dynie, że udało mu się już otrzymać akt chrztu i że gdy będzie w rodzin­nych stronach, to będzie chciał tego aktu dokonać.

Dzi­en­nikarz portalu OKO.press, który pil­nie śledzi zjaw­isko apostazji i mu – co tu dużo mówić – kibicuje, pisze: „Form­alne wys­tąpi­enie z Koś­cioła, zwane powszech­nie – cza­sem niesłusznie – apostazją, ut­ra­ciło na naszych oczach swój głównie re­li­gijny charak­ter. Od kilku lat, a dzisiaj w szczegól­ności, Po­lacy wys­tępują z Koś­cioła w ramach protestu prze­ciw jego naduży­ciom i roli, jaką odgrywa w niszczeniu pol­skiej de­mokracji. Nie zaś głównie dlat­ego, że po­trze­bują podkreś­lić w ten sposób swój ateizm”10. Jest w tym stwi­er­dzeniu dużo prawdy. Współczesne ode­jś­cia – przyna­jm­niej te, z którymi mamy do czyni­enia w Polsce – za­s­ad­niczo nie mają charak­teru doktryn­al­nego, nie są nową re­form­acją wynika­jącą ze sprze­ciwu wobec teo­lo­gicz­nych in­ter­pretacji tej czy in­nej prawdy dog­matycznej (us­praw­ied­li­wienie przez łaskę, rola Pisma Święt­ego, re­defin­icja kapłaństwa powszech­nego i hier­arch­icznego) bądź określo­nych re­li­gij­nych prak­tyk (odpusty). W dużej mierze – bo niewyłącznie – są pro­testem prze­ciwko Koś­ciołowi, jak to było w przypadku cytow­anego Pod­si­adły. Prob­le­mem jest Koś­ciół, a nie Pan Bóg. Przyna­jm­niej tak się wydaje na pod­stawie pobieżnego oglądu.

Z mo­jego doświad­czenia mogę pow­iedzieć, że spotykam się z przyna­jm­niej trzema po­wod­ami ode­jść. Pier­wszym – i tutaj zgodzę się z dzi­en­nikar­zem OKO.press – jest protest prze­ciwko naduży­ciom w Koś­ciele, a zwłaszcza wobec przypadków pe­do­filii wśród duch­ow­nych oraz sposobu radzenia, a raczej ni­eradzenia sobie z tym prob­le­mem przez poszczegól­nych biskupów czy też epi­sko­pat pol­ski in gre­mio. Drugi powód jest, ogól­nie mówiąc, natury politycznej. Stosunek do Koś­cioła jest w dużej mierze odbi­ciem politycznej po­laryz­a­cji pol­skiego społeczeństwa, w tym sporu o kształt de­mokracji. Jest to zresztą ele­ment szer­szego zjaw­iska, którym jest postępujące od kilku lat up­artyjni­enie prob­lemów natury re­li­gijno-mor­al­nej. Abor­cja jest obec­nie w Polsce przed­mi­otem sporu o charak­terze politycznym, a właś­ciwie partyjnym, a nie stricte świ­ato­poglą­dowym, co wcale nie służy samej sprawie. Nie dys­ku­tujemy dzisiaj o mor­al­nej ocenie abor­cji, lecz ewen­tu­al­nego rozmówcę defini­ujemy przez frak­cję polityczną, którą reprezen­tuje. Trzeci powód ode­jść to postępujące os­ł­a­bi­enie więzi z re­li­gią i Koś­ciołem na skutek pro­cesów seku­laryz­a­cyj­nych, w tym pom­ni­ejszenie roli moty­wacji społeczno-kul­tur­ow­ych i porzu­canie wiary jako ży­ciowo zbęd­nej. Is­tot­nym katal­iz­atorem tego pro­cesu była pan­demia. Wielu pozbawio­nych przez ten czas bez­pośred­niego kon­taktu z dusz­pas­terstwem nie powró­ciło do dawnego prak­tykow­ania wiary.

Pier­wsze badanie re­li­gijności Po­laków w cza­sie pan­demii mi­ało miejsce na przełomie maja i czer­wca 2020 roku. Była to początkowa faza pan­demii nazn­aczona stopniowym za­ostrz­aniem ogran­iczeń możli­wości pub­licznego spra­wow­ania kultu re­li­gijnego, czego apo­geum przypadło na święta Wielkanocy, gdy w litur­gii mo­gło brać udział tylko pięć osób. W tej sytu­acji biskupi powszech­nie udzielali dys­pensy od uczest­nictwa we mszy św. w niedziele i święta na­kazane, zachęca­jąc jed­nocześnie do korzys­tania z trans­misji litur­gii za pomocą środków społecznego przekazu oraz do or­ganizow­ania róż­nych form litur­gii do­mowej11. Dusz­pas­terstwo Koś­cioła w Polsce przeszło w tryb awaryjny.

Trzy czwarte Po­laków deklarowało w tych pier­wszych bada­niach, że pod­czas pan­demii ich zaangażow­anie re­li­gijne było na takim samym poziomie jak wcześniej (75%). Wśród po­zostałych nieco więcej osób uważało, że ich ak­ty­wność re­li­gijna wzrosła – tak swoją sytu­ację postrzegał co ósmy badany (12%), a co dziesiąty był zdania, że jego zaangażow­anie re­li­gijne spadło (10%). Jak czytamy w komunikacie z badań: „Bazując wyłącznie na deklarac­jach, można by wnioskować, że racja jest po stronie tych ko­ment­at­orów ży­cia społecznego, którzy widzieli w tym okresie sz­ansę na wzrost re­li­gijności Po­laków”12. ­Sąd­zono ­bowiem, że – podob­nie, jak to było w min­io­nych wiekach pod­czas powraca­ją­cych w Europie epi­demii chorób za­kaź­nych, w tym „czarnej śmierci” – stan powszech­nego zagrożenia ży­cia skłoni ludzi do postaw bardziej re­li­gij­nych, a nawet do powrotu do Koś­cioła tych, którzy już od niego odeszli. Tak się jed­nak nie stało. Znami­enne są słowa jed­nego z autorów „dzi­en­ników pan­dem­icz­nych”: „Powszechne zagrożenie, bezbron­ność i dramat dużych grup społeczności na całym świecie nie wy­wołują zdecy­dow­anego ski­erow­ania się ku re­li­gijności, do dewocji czy wzmoc­ni­enia wiary w dzi­ałanie, re­stryk­cyjne lub zbawienne, Opatrzności. […] Szukamy raczej rac­jon­al­izmu i fak­tyczności, skuteczności postę­pow­ania polityków, lekarzy, naukow­ców, za­r­ządza­ją­cych. Kole­jna próba? W trud­nych chwilach gro­madz­iliśmy się, spotykaliśmy, dzieliliśmy, wymi­eni­aliśmy i staraliśmy się być razem. To na­jlepsze okoliczności do tworzenia i wznoszenia mod­litw. Teraz tak nie jest”13.

Badania dotyczące poszczegól­nych prak­tyk i ak­ty­wności re­li­gij­nych prowadzą jed­nak do bardziej realistycznej konkluzji: „ludzie pon­ad­prze­cięt­nie zaangażow­ani w życie re­li­gijne przed pan­demią pode­j­mowali w cza­sie autoizolacji na­jwięcej ak­ty­wności z ob­szaru wiary i w związku z tym jeszcze po­głęb­ili swoją re­li­gijność. Os­oby sporadycznie prak­tykujące lub wcześniej niebiorące udzi­ału w prak­tykach re­li­gij­nych nie nawró­ciły się zaś masowo, cho­ciaż części z nich zdar­zyło się oglądać mszę św. w telew­izji”14. Na tej pod­stawie pro­gno­zow­ano wów­czas: „Praw­do­podob­nie za­równo ci, którzy widzą w pan­demii sz­ansę na wzrost re­li­gijności, jak i upatrujący w niej przyczyn zm­niejszenia zaangażow­ania re­li­gijnego mają częś­ciowo rację. Re­li­gijność Po­laków po pan­demii może się spolaryzować, co będzie je­dynie kontynu­acją ob­ser­wow­anego od jakiegoś czasu trendu”15. Mówiąc in­aczej, przewidy­wano, że pan­demia wzmocni postawy re­li­gijne jed­nych – prak­tykują­cych reg­u­larnie, a os­ł­abi postawy dru­gich – prak­tykują­cych niereg­u­larnie i nieprak­tykują­cych. Kole­jne badania potwi­er­dz­iły kontynu­ację za­ob­ser­wow­anej tend­encji.

W pier­wszej połowie września 2020 roku prze­prowad­zono następne badania, które mi­ały pokazać, jak zmi­en­iła się re­li­gijność Po­laków już w cza­sie trwa­jącego zagrożenia epi­demi­olo­gicznego. W porównaniu z poprzed­nim okre­sem zaangażow­anie re­li­gijne więk­szości Po­laków za­s­ad­niczo nie uległo zmi­anie. Ponad połowa bada­nych (56%) odpowiadała, że tyle samo czasu co wcześniej poświęca na mod­litwę, medytację i inne prak­tyki re­li­gijne, a prawie jedna czwarta (23%), że w ogóle nie uczest­niczy w prak­tykach re­li­gij­nych. Można było jed­nak za­ob­ser­wować jedną is­totną zmi­anę. Spośród tych, których zaangażow­anie w tym cza­sie się zmi­en­iło – in­aczej niż w poprzed­nich bada­niach – więcej było tych, którzy wskazy­wali na spadek zaangażow­ania (13%) niż jego wzrost (6%). Jak czytamy w komunikacie z badań: „Można więc pow­iedzieć, że jeśli zniesi­enie ogran­iczeń dotyczą­cych mod­litwy wspól­no­towej w koś­ciele spo­wodowało jakieś zmi­any w ży­ciu re­li­gijnym, to raczej negaty­wne niż pozyty­wne, choć u więk­szości Po­laków po­zostało to bez wpływu na zaangażow­anie re­li­gijne”16. „Uwolni­enie” mszy św. spod rygorów pan­dem­icz­nych nie spro­wokowało tłum­nego powrotu wi­er­nych do świątyń.

Kole­jne badania prze­prowad­zono w pier­wszej połowie maja 2022 roku, a więc w schyłkowej fazie pan­demii, gdy od ponad miesiąca (od 28 marca) nie obowiązy­wał już na­kaz za­kry­wania ust i nosa w przestrze­niach zamknię­tych (czyli także w koś­ciołach) oraz od ponad dwóch miesięcy (od 1 marca) nie obowiązy­wały żadne lim­ity liczby osób przeby­wa­ją­cych w koś­ciele. Tak więc zewnętrzne ogran­iczenia dla prak­tyk re­li­gij­nych przestały już funk­c­jonować. Ni­estety badania potwi­er­dz­iły pro­gno­zow­any wcześniej trend. Jeszcze w roku 2020 udział osób prak­tykują­cych z wewnętrznej po­trzeby co na­jm­niej raz w ty­god­niu wyn­osił cz­ter­dzieści sześć pro­cent i był bardzo zbliżony do wyniku z 2018 roku (49%). O ile więc przed pan­demią sytu­acja była w mi­arę sta­bilna, o tyle dwa lata pan­demii spo­wodowały, że odsetek Po­laków chodzą­cych do koś­cioła w każdą niedzielę poważnie się zm­niejszył (z 46% do 37%). Jed­nocześnie zwięk­szył się udział osób, które deklarowały, że chodzą do koś­cioła rz­a­dziej niż w Boże Nar­odzenie i/lub Wielkanoc – z jedenastu pro­cent przed pan­demią do pięt­nastu pro­cent po pan­demii. Taka sama zmi­ana (z 11% do 15%) dokon­ała się w przypadku odpow­iedzi „nigdy”, a więc osób, które zaprzestały defin­ity­wnie udzi­ału w msz­ach, nabożeńst­wach i spotka­niach re­li­gij­nych17. Jak czytamy w ko­ment­arzu do badań: „Pan­demia koron­awirusa niewąt­pli­wie odcis­nęła piętno na re­li­gijności Po­laków. Widoczne jest to przede wszys­tkim w odpły­wie z Koś­cioła osób, które wcześniej prak­tykowały reg­u­larnie, i wzroście odsetka bada­nych deklarują­cych, że nigdy nie chodzą do koś­cioła. […]. Do koś­cioła po pan­demii wró­cili przede wszys­tkim ci, którzy mieli z nim więź sil­niejszą niż sama tradycja”18. Należy jed­nak dodać, iż z prze­prowad­zo­nych badań wynika jed­nozn­acznie, że zjaw­isko sł­ab­nącej re­li­gijności jed­nych było sil­niejsze niż zjaw­isko wzmac­ni­ania re­li­gijności dru­gich. Seku­laryz­a­cja wyraźnie przyśpieszyła.

In­form­acje na temat skali zjaw­iska trzeba teraz uzu­pełnić danymi dotyczącymi przyczyn ode­jś­cia z Koś­cioła poprzez porzu­cenie prak­tyk re­li­gij­nych. Ra­port op­ub­likow­any w si­erpniu 2022 roku pokazuje, że po­wody natury stricte re­li­gijnej (teo­lo­gicznej) dotyczą nikłego pro­centa osób porzu­ca­ją­cych prak­tyki re­li­gijne: zmi­ana świ­ato­poglądu, wyzn­ania (3%), ateizm (3%), ag­nostycyzm (1%), re­li­gia jako za­bo­bon i nar­zędzie ogłupi­ania społeczeństwa (1%), opow­iedzenie się po stronie nauki (1%). Na­jwięcej osób wskazało na brak wiary (11%) i postępującą obojęt­ność (18%). Na­jliczniejszą grupę porzu­ca­ją­cych prak­tyki stanowią ci, którzy umieszczają po­wody ode­jś­cia po stronie in­stytucji Koś­cioła. Badanym nie podoba się to, co robi Koś­ciół, zrazili się do Koś­cioła, ponieważ Koś­ciół to or­gan­iz­a­cja mafijna, pato­lo­giczna (12%). Konkretne za­r­zuty dotyczą miesz­ania się do polityki (9%), afer pe­do­fil­skich i ich tuszow­ania (5%) oraz nad­mi­ernego zabie­gania o pien­iądze (4%). Wszys­tko to prowadzi do braku za­ufania do Koś­cioła i księży (7%)19.

Ko­mentując te badania, soc­jolożka re­li­gii Mirosława Grabow­ska stwi­er­dz­iła: „[Anki­etow­ani] tłu­macząc to swoje nieprak­tykow­anie, wskazują przede wszys­tkim na Koś­ciół, księży i wszys­tkie ich grzechy albo wręcz ogól­nikowo, albo całkiem konkret­nie, wytyka­jąc up­olityczni­enie, skandale pe­do­fil­skie, ma­ter­i­al­izm, hi­pokryzję. Warto podkreślić, że wśród po­wodów nieprak­tykow­ania prze­ważają uo­gól­nione nastawienia i oceny, a nie konkretne za­r­zuty. […]. Te os­obiste, negaty­wne doświad­czenia, ob­ser­wacje śro­dow­iskowe, ale za­pewne także przekazy me­di­alne, już ufor­mowały – w niek­tórych śro­dow­iskach społecz­nych – uo­gól­nione postawy dys­tansu i niechęci do Koś­cioła. A uo­gól­nione postawy trudno zmi­enić”20. To na pewno stanowi szer­szy kon­tekst sprzy­ja­jący pod­ję­ciu decyzji o os­tatecznym roz­staniu się z in­stytucją Koś­cioła. W 2019 roku pis­arka Syl­wia Chut­nik przyzn­ała, że nie prak­tykowała wiary i nie wi­erzyła od roku 1990, ale form­al­nego aktu apostazji dokon­ała dopiero teraz „na fali ogól­nego wzburzenia”21. Nie nazwałbym tego „modą na apostazję”, ale na pewno pub­liczne i jawne wys­tąpi­enia ośmielają in­nych do pod­ję­cia często odkładanej przez lata decyzji.

Warto w tym miejscu nad­mi­enić, że apostazja nie musi być tożsama z wro­goś­cią wobec in­stytucji, nie musi ozn­aczać kruc­jaty prze­ciwko re­li­gii, a także odmowy współ­pracy z osobami wi­erzącymi. W tym samym fe­li­etonie Chut­nik przyzn­awała: „Ale czy mogę mieć coś wspól­nego z wi­erzącymi, prak­tykującymi chrześ­cijanami? Oczy­wiście, mamy różne źródła, ale idziemy często podobną drogą. Przyz­nam, że to dla mnie ważne. Lu­bię ot­war­tość, wbrew temu, co sug­erował ksiądz w kancelarii. […] Traf chciał, że kilka dni później uczest­niczyłam w kon­cercie zespołu Tęskno u Domin­ik­anów. Współor­ganizowała go grupa Cha­rytaty­wni Freta. Robią świetne rzeczy, po­maga­jąc dzieciom i zbi­era­jąc na to fundusze z prawdzi­wym poświę­ceniem. Poczułam, że to pokrewne dusze – społeczne dusze. Bo apostazja nie wpływa na moje po­j­mow­anie duch­o­w­ości w dzi­ałaniu, która idzie sobie wbrew in­stytuc­jom, papi­erom, przymusowym spow­iedziom, ale i me­di­alnym don­iesi­eniom. To się dzieje nieza­leżnie od re­li­gii, poglądów i całego kul­tur­owego szta­fażu”22.

Czas sobie uświadomić, że re­li­gijno-duch­owy pe­jzaż jest bardziej skom­p­likow­any, niż nam się wydaje. Apostazja nie musi ozn­aczać kom­plet­nej niewiary, ta bowiem coraz częś­ciej przyjmuje postać pozain­stytuc­jon­alną, a niere­li­gijność może być tożsama z duch­o­w­oś­cią, której źródła ktoś zna­j­duje poza in­stytucją i tradycją re­li­gijną. Dzisiaj coraz więcej mówi się o duch­o­w­ości ni­eteistycznej, a nawet o re­li­gijnym ateizmie na określe­nie postawy, która odrzuca wiarę w Boga przy jed­noczesnym ak­centowaniu ży­cia duch­ow­ego, którego fun­da­men­tem jest piękno i sens ludzkiego ży­cia23. Znam niejed­nego apostatę i niejed­nego niew­i­erzącego, którego życie i post­awa duch­owa zaprzeczają ste­reo­ty­powi bezbożnego ateisty.

Grzech i wiara w Koś­ciele

Zrodzić się może py­tanie, czy to, co właśnie nap­isałem, nie jest próbą przerzu­cenia odpow­iedzi­al­ności za ode­jście z Koś­cioła wyłącznie na odchodzą­cych. W tekście zatytułow­anym Po­gorzelcy spod znaku nadziei Marek Kita w pewnym sen­sie staje w obronie apostatów – oczy­wiście nie tyle w obronie samej decyzji, co moty­wacji, która do niej prowadzi. Pisząc o skom­pro­mitow­anej in­stytucji Koś­cioła, Kita stwi­er­dza, że „ci, którzy nie mogli w niej wytrzymać, nie są zdra­jcami, lecz ofi­arami zdra­jców”24. Tak, mogę sobie wyo­brazić, że ktoś nie jest w stanie po­zostać w Koś­ciele, który w jego ocenie sprzeniew­i­erzył się swo­jej misji. Kita pisze, że ujawnione skandale „pokazują nie tylko grzech jed­nostek, lecz również grzeszność struk­tur. Tak, uczciwość każe przyznać, że w Koś­ciele ist­nieją «struk­tury grzechu» – «sytu­acje społeczne i in­stytucje prze­ciwne dobroci Bożej»”25. Owszem, struk­tury grzechu, o których pisze Kita, są w Koś­ciele, ale Koś­ciół jako taki nie jest „struk­turą grzechu”. Credo sanc­tam Ec­cle­siam – wyznaję, że Koś­ciół jest święty i że świętość to jego niezby­walne znamię. Cokolwiek by się wydar­zyło w Koś­ciele, wi­erzę, że mys­terium sa­lutis jest w nim więk­sze niż mys­terium iniqui­tatis. In­aczej mu­si­ałbym uwi­erzyć we wszys­tkie pseudoapokalipt­yczne za­pow­iedzi w rychłe zwycięstwo An­ty­chrysta.

Przypisy koń­cowe

1 J.St. Pasi­erb, Gałęzie i liście, Pelplin 1993, s. 60.

2 A. Czaja, Słowo wstępne, [w:] Wi­erzę w Koś­ciół Chrys­tusowy – wstęp i za­łożenia, s. 1, ht­tps://epi­sko­pat.pl/wi­erze-w-kos­ciol-chrys­tusowy-pro­gram-dusz­pas­ter­ski-na-rok-2022-2023/, 27 lis­to­pada 2022, dostęp 19 lipca 2023.

3 Tamże.

4 N. Kodra­tiuk-Świ­er­ub­ska, Ar­tur Bar­ciś dokonał apostazji? Ak­tor wydał oświad­czenie. „Wolę chodzić do lasu”, ht­tps://kobi­eta.gaz­eta.pl/kobi­eta/7,107881,29946794,ar­tur-bar­cis-dokonal-apostazji-ak­tor-wydal-os­wiad­czenie-wole.html#s=amt­pc_FB_Gaz­eta, 6 lipca 2023, dostęp 19 lipca 2023.

5ISKK, Statystyki nt. apostazji w Polsce, ht­tps://iskk.pl/badania/re­li­gijnosc/303-statystyki-nt-apostazji-w-polsce, dostęp 17 lipca 2023.

6Rośnie liczba apostazji. Coraz więcej osób wys­tępuje z Koś­cioła, ht­tps://www.polsat­news.pl/wiado­mosc/2021-03-14/coraz-wiecej-osob-wystepuje-z-kos­ci­ola-rok-2020-mial-byc-rekor­dowy/, 14 marca 2021, dostęp 19 lipca 2023.

7 K. Wo­jew­ódzki, P. Kędzi­er­ski, Dawid Pod­si­adło: Jestem zapro­jek­tow­any na hity, ht­tps://www.you­tube.com/watch?v=UkAnFNn_mSk, 24 paździ­ernika 2022, dostęp 17 lipca 2023.

8 Zob. A. Draguła, „Post”. Pod­si­adło wy­puś­cił dżina z butelki, ht­tps://wiez.pl/2022/07/11/post-pod­si­adlo-wy­pus­cil-dz­ina-z-butelki/, 11 lipca 2021, dostęp 17 lipca 2023.

9 J. Podgór­ska, Dawid Pod­si­adło. Ta jedna apostazja może stać się im­pulsem, ht­tps://www.polityka.pl/ty­god­nikpolityka/spoleczenstwo/2187396,1,dawid-pod­si­adlo-ta-jedna-apostazja-moze-stac-sie-im­pulsem.read, 27 paździ­ernika 2022, dostęp 19 lipca 2023.

10 A. Sidor­ski, „Wys­tępuję z Koś­cioła, bo…”. Dlaczego księża już nie chcą uza­s­ad­nień od apostatów, ht­tps://oko.press/wystepuje-z-kos­ci­ola-bo-dlaczego-ksieza-juz-nie-chca-uza­s­ad­nien-od-apostatow, 30 lis­to­pada 2020, dostęp 10 lipca 2023.

11 Zob. J. Łapucha, Prae­ceptum domin­icale w cza­sie pan­demii. Stu­dium z za­kresu języka koś­ciel­nego na przykładzie dok­u­mentów biskupów pol­skich, „Stu­dia Kosz­a­lińsko-Kołobrzeskie” 2021, nr 28, s. 437–455; Ł. Paluch, Litur­gia do­mowa i pan­demia Covid-19. Im­p­likacje dla eklez­jo­gen­ezy, „Stu­dia Theo­lo­gica Ot­to­ni­ana” 2022, nr 38, s. 105–124; J. Pas­twa, Reak­cja na zagrożenie koron­awirusem – an­al­iza pub­likow­a­nych treści w początkowej fazie epi­demii na ofic­jalnej stronie Kon­fer­encji Epi­sko­patu Pol­ski, „Col­loquia Theo­lo­gica Ot­to­ni­ana” 2021, nr 37, s. 169–188.

12Komunikat z badań CBOSWpływ pan­demii na re­li­gijność Po­laków, oprac. M. Bożewicz, nr 74/2020, s. 2; ht­tps://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2020/K_074_20.PDF, czer­wiec 2020, dostęp 13 marca 2023.

13 J. Adam­czyk, Dzi­en­nik wiosny 2020, [w:] Świat w grupie ryzyka, Kraków–Warsz­awa 2020, s. 66–67; zob. A. Draguła, K. Szew­czyk-Haake, Pan­demia i post­pan­demia: prak­tyki re­li­gijne i duch­owe in statu mutationem. Uwagi na mar­gin­esie dzi­en­ników czasu pan­demii, „Kul­tura Współczesna” 2022, nr 4(120), s. 46–51.

14 Komunikat z badań CBOSWpływ pan­demii…, s. 6.

15 Tamże, s. 9.

16 Komunikat z badań CBOSRe­li­gijność Po­laków w cza­sie pan­demii, oprac. M. Bożewicz, nr 137/2020, s. 1, ht­tps://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/ 2020/K_137_20.PDF, paździ­ernik 2020, dostęp 13 marca 2023.

17 Komunikat z badań CBOSZmi­any re­li­gijności Po­laków po pan­demii, oprac. M. Bożewicz, nr 85/2022, s. 2, ht­tps://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2022/K_085_22.PDF, czer­wiec 2022, dostęp 13 marca 2023.

18 Tamże, s. 7–8.

19 Komunikat z badań CBOSDlaczego Po­lacy odchodzą z Koś­cioła?, oprac. M. Grabow­ska, nr 105/2022, s. 4–5, ht­tps://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2022/K_105_22.PDF, si­er­pień 2022, dostęp 17 lipca 2023.

20 Tamże, s. 12–13.

21 S. Chut­nik, Apostazja, czyli „to teraz takie modne”, ht­tps://pub­li­cystyka.ngo.pl/apostazja-czyli-to-teraz-takie-modne-fe­li­eton-chut­nik, 7 marca 2019, dostęp 15 lipca 2023.

22 Tamże.

23 Zob. R. Dwor­kin, Re­li­gia bez Boga, tłum. B. Baran, Warsz­awa 2014, s. 13–25; A. Comte-Spon­ville, Duch­o­w­ość ateistyczna. Wprowadzenie do duch­o­w­ości bez Boga, tłum. E. Aduszkiewicz, Warsz­awa 2011.

24 M. Kita, Po­gorzelcy spod znaku nadziei, „Więź” 2022, nr 3, s. 104.

25 Tamże, s. 103.

Spis treści

Wstęp

Wiara spod chóru

1. Apostaci cisi i głośni

2. Wi­erzyć w Boga, wi­erzyć (w) Koś­ciół

3. W Koś­ciele i poza nim

4. Po­wołany dla wspól­noty

5. Między nawą a ołtar­zem

6. Par­afie przyszłości: łączyć czy dzielić?

7. Sz­ara strefa kato­lików kul­tur­ow­ych

8. Na­jpi­erw ke­rygma

9. Pobożność ludowa w kryzysie

10. Krytyka i ko­lor­atka

Za­kończenie

Pora dnia Koś­cioła

Bib­li­o­grafia

Nota od autora

Przypisy koń­cowe

© Wydawn­ictwo WAM, 2023

Re­cenzent: ks. dr hab. Wit­old Os­tafiński, prof. UPJP2

Opieka redak­cyjna: Joanna Pak­uza

Redak­cja: Marek Gurba

Korekta: Katar­zyna On­derka

Pro­jekt okładki: Mar­cin Kie­dio

Ilus­tracja wykorzys­tana na okładce: © Deep­Green/de­pos­it­pho­tos.com

Skład: Lucyna Ster­czewska

ePub e-ISBN: 978-83-277-3665-9

Mobi e-ISBN: 978-83-277-3666-6

IM­PRIM­ATUR

Zielona Góra, 10.08.2023 r.

Bp Tadeusz Lityński

Biskup Zielono­gór­sko-Gorzowski

Znak: K3-2/23

WYDAWN­ICTWO WAM

ul. Ko­per­nika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200

e-mail: wam@wydawn­ict­wowam.pl

DZIAŁ HAND­LOWY

tel. 12 62 93 254-255

e-mail: han­del@wydawn­ict­wowam.pl

KSIĘGAR­NIA WYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260 • fax 12 629 34 96

www.wydawn­ict­wowam.pl