Kometa nad Doliną Muminków - Tove Jansson - ebook + audiobook + książka

Kometa nad Doliną Muminków ebook i audiobook

Jansson Tove

4,6

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

11 osób interesuje się tą książką

Opis

Życie Muminków i ich przyjaciół z Doliny skupia się wokół domu Mamy i Tatusia Muminka, gdzie każdy może liczyć na pomoc i przyjaźń. Panna Migotka, Paszczak, Mała Mi, Włóczykij, Ryjek, czy straszna Buka tworzą galerię postaci, które na zawsze pozostaną w pamięci czytelników.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 113

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 3 godz. 17 min

Lektor: Krzysztof Kowalewski

Oceny
4,6 (330 ocen)
243
49
31
3
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Joanna7505

Nie polecam

Niestety lektor jest tak beznadziejny, że nie da się tego w ogóle słuchać :( . Przez cały czas Krxysztof Kowalewski ma zadyszkę i czyta ciągiem, bez żadnej modulacji głosu. Niestety z uwagi na kiepskiego lektora, nie sięgnę po kolejne części Muminków, a bardzo szkoda, bo chętnie n bym przesłuchała wszystkie dostępne części :(
62
arhkym

Dobrze spędzony czas

4,5. Nie wierzę, że dopiero teraz czytam Muminki. W porównaniu do pierwszego opowiadania, "Kometa..." jest o wiele lepsza. Opowieść pełna dziwności, którą... wszyscy akceptują. Jednocześnie jestem lekko w szoku, że w książce kierowanej bardziej do dzieci, jest tak silna atmosfera armageddonu, aż sama momentami się trochę bałam.
30
Mskora1

Nie oderwiesz się od lektury

fajna
00
kukis

Nie oderwiesz się od lektury

Śmiałam się serdecznie, wcale nie mam wrażenia, że to książka dla dzieci.
00
NuriaInez

Nie oderwiesz się od lektury

Syn lat prawie 7 mówi, że tak fajnej książki jeszcze nie słuchał;)
00

Popularność




Muminki w wersji do słuchania

http://www.nk.com.pl/muminki-9-audiobookow/1473/ksiazka.html

Rozdział 1

Tego samego dnia, w którym Tatuś Muminka ukończył budowę mostu na rzece, mały zwierzaczek Ryjek zrobił odkrycie. Znalazł całkiem nową ścieżkę. Ginęła w gęstym, ciemnym lesie i Ryjek długo stał, nie mogąc oderwać od niej oczu.

„Trzeba o tym powiedzieć Muminkowi – pomyślał. – Będziemy musieli razem ją zbadać, bo sam nie zaryzykuję”. Położył dwie gałęzie na krzyż, żeby oznaczyć to miejsce, i popędził do domu, jak tylko mógł najszybciej.

Dolina, w której mieszkali, była bardzo piękna. Pełno w niej było szczęśliwych małych stworzonek i dużych zielonych drzew. Rzeka płynąca wśród łąk omijała zakolem niebieski dom Muminków, by dalej toczyć swe wody w stronę wciąż nowych okolic, gdzie z pewnością inne małe zwierzątka zastanawiały się, skąd też ona przypływa.

„Dziwna rzecz z tymi rzekami i drogami – rozmyślał Ryjek. – Widzi się je, jak pędzą w nieznane, i nagle nabiera się strasznej ochoty, żeby samemu też się znaleźć gdzie indziej, żeby pobiec za nimi i zobaczyć, gdzie się kończą...”.

Kiedy Ryjek dotarł do domu, Muminek zawieszał właśnie huśtawkę w ogrodzie.

– Hej! – powiedział Ryjek. – Odkryłem ciekawą ścieżkę. Wygląda niebezpiecznie.

– Jak niebezpiecznie? – spytał Muminek.

– Powiedziałbym, że niezwykle niebezpiecznie – odparł poważnie mały zwierzaczek Ryjek.

– W takim razie musimy wziąć ze sobą kanapki i sok – postanowił Muminek.

Podszedł do okna kuchennego i powiedział:

– Mamusiu, posłuchaj. My dziś będziemy jeść poza domem.

– Dobrze – odpowiedziała Mama Muminka. – Nie mam nic przeciwko temu.

Nakładła kanapek do koszyka stojącego koło zlewu i dołożyła jeszcze garść cukierków z jednego pudełka, dwa jabłka z drugiego, cztery małe kiełbaski, które zostały z poprzedniego dnia, i butelkę soku, takiego, co już był zmieszany z wodą i zawsze stał gotowy do picia na półce przy kominie.

– Świetnie – powiedział Muminek. – Hej, na razie! Wrócimy, jak wrócimy.

– Hej, hej! – odpowiedziała Mama.

Muminek z Ryjkiem wyszli. Za ogrodem i łąkami droga wiodła stromym zboczem pod górę, aż do skraju ciemnego lasu, w którym nigdy dotąd nie byli. Doszedłszy tam, postawili koszyk na ziemi i spojrzeli w dół na dolinę. Dom Muminków był malutki jak kropka, a rzeka wyglądała jak wąska zielona wstążka. Huśtawki w ogóle nie było widać z tej wysokości.

– Jeszcze nigdy nie byłeś tak daleko od twojej Mamy – powiedział Ryjek. – Tylko ja tu byłem, i to bez ciebie. A teraz pokażę ci moją ścieżkę, którą odkryłem całkiem sam.

Zaczął dreptać dokoła, węszyć i prychać, sprawdzać położenie słońca i w ogóle dziwnie się zachowywać, aż w końcu wykrzyknął:

– Tu! Znalazłem ją! No i co? Co ty na to? Czy nie wygląda niebezpiecznie? Możesz iść naprzód.

Muminek wszedł bardzo ostrożnie w zieloną ciemność. Ogarnęła ich zupełna cisza.

– Patrz na wszystkie strony, czy nie grozi skądś jakieś niebezpieczeństwo – szepnął Ryjek.

– Nie mogę patrzeć równocześnie na wszystkie strony – odparł Muminek z wyrzutem. – Ty patrz do tyłu, bo ja już nie dam rady.

– Nie, nie, do tyłu nie! – jęknął Ryjek bojaźliwie. – O wiele gorzej, jak ktoś idzie za tobą, niż jak idzie naprzeciw ciebie. Zresztą robisz to wszystko na własne ryzyko!

– No to idź przodem – rzekł Muminek.

– Nie, nie! Nie chcę! – bronił się Ryjek. – Czy nie możemy iść obok siebie?

W końcu ruszyli razem, tuż przy sobie. Gdy weszli głębiej w las, zrobiło się bardziej zielono i o wiele ciemniej. Ścieżka najpierw pięła się pod górę, a potem schodziła w dół i stawała się coraz węższa, aż w końcu nie było jej już wcale, był tylko mech i paprocie.

– Każda droga musi gdzieś prowadzić – rzekł Muminek. – Coś tu jest nie w porządku. Ta ścieżka nie może się tak po prostu skończyć, i już. – Zrobił kilka kroków po mchu.

– A jeżeli nigdy nie trafimy z powrotem do domu? – przestraszył się Ryjek.

– Cicho bądź – szepnął Muminek. – Słyszysz?

W głębi, za drzewami, coś lekko szumiało. Muminek przeszedł jeszcze kilka kroków i stanął, węsząc z podniesionym pyszczkiem. Wiatr był wilgotny i pachniał przyjemnie.

– Morze! – zawołał Muminek i puścił się biegiem, bo jeśli za czymś przepadał, to za kąpielą.

– Zaczekaj! – krzyknął Ryjek. – Nie zostawiaj mnie samego!

Ale Muminek zatrzymał się dopiero, gdy zobaczył morze przed sobą. Usiadł uroczyście na piasku, żeby popatrzeć na fale, które przepływały równo, jedna po drugiej, wszystkie z grzebieniem białej piany na wierzchołku. Po chwili wyszedł też z lasu Ryjek, siadł koło Muminka i powiedział:

– Uciekłeś ode mnie. Opuściłeś mnie w niebezpieczeństwie.

– Bo tak się ucieszyłem – wyjaśnił Muminek. – Nie wiedziałem, że tędy też można dojść do morza. Spójrz, co za fale!

– Wyglądają na zimne i złe – powiedział Ryjek. – Jak się w nie wejdzie, to się jest mokrym, a jak się na nich płynie, to się wymiotuje.

– Nie lubisz nurkować? – zdziwił się Muminek. – A umiesz nurkować z otwartymi oczami?

– Umiem, ale nie chcę – odpowiedział Ryjek.

Muminek wstał i poszedł prosto w stronę morza.

– Robisz to na własne ryzyko – zawołał za nim Ryjek. – Nigdy nie wiadomo, co tam można zobaczyć w głębi!

Lecz Muminek dał nura w ogromną falę, całą prześwietloną słońcem. Najpierw zobaczył tylko zielone, świetliste bańki, a potem cały las wodorostów kołyszących się nad piaskiem. Były pięknie fryzowane, ozdobione muszelkami, różowymi w środku i białymi na zewnątrz. Dalej woda ciemniała coraz bardziej, zaś całkiem w dole rozwierała się czarna jama, czyli bezdenna głębia. Muminek zawrócił, wybił się do góry i gdy nadeszła fala, dał się jej unieść aż na brzeg. Na brzegu siedział Ryjek i wzywał pomocy.

– Myślałem, że się utopiłeś – lamentował. – Albo że zjadł cię rekin. Co by się ze mną stało bez ciebie?

– Nie bądź głupi – odparł Muminek. – Jestem przyzwyczajony do morza. Zresztą, kiedy byłem tam w wodzie, przyszła mi pewna myśl do głowy. Doskonały pomysł, który jest oczywiście tajemnicą.

– Jak wielką? – spytał Ryjek. – Czy taką jak „niech mnie czeluść pochłonie”?

Muminek skinął głową potakująco.

– „Niech mnie czeluść pochłonie” – wymamrotał Ryjek. – „Niech sępy rozdziobią moje suche kości i niech już nigdy więcej nie jem lodów, jeżeli nie zachowam tej tajemnicy nad tajemnice”. No, mów.

– Zostanę poławiaczem pereł i będę chował moje perły w skrzyni – oznajmił Muminek. – Wszystkie białe kamienie są perłami. Wszystkie, które są bardzo białe i bardzo okrągłe!

– Ja też chcę zostać poławiaczem pereł! – zawołał Ryjek. – Ale będę je łowił na plaży. Wszędzie na brzegu pełno jest kamieni, białych i okrągłych.

– Nic nie rozumiesz! – oburzył się Muminek. – One są perłami tylko wtedy, kiedy znajdują się pod wodą. Hej, na razie!

I znów wszedł w spienione fale.

– To kim ja mam być wobec tego? – krzyknął za nim Ryjek.

– Możesz być takim, co szuka skrzynki dla poławiacza pereł – odparł Muminek i dał nura.

Ryjek ruszył pomału wzdłuż brzegu.

– Zawsze tylko on robi to, co przyjemne – mruczał sam do siebie. – A wszystko dlatego, że ja jestem taki mały.

Rozglądał się przez chwilę za skrzynkami, ale żadnych nie było. Nic, tylko trawa morska i trochę drewna. Samotna plaża ciągnęła się daleko, a na jej końcu stała wysoka skała, schodząca wprost do wody. Była całkiem mokra od piany.

„To przestało być zabawne – myślał Ryjek. – Chciałbym kiedyś urosnąć i mieć z kim się bawić...”.

I w tym właśnie momencie Ryjek dostrzegł malutkiego kotka, który spacerował sobie po szczycie skały. Miał czarno-białe łaty i bardzo cienki ogonek, sterczący całkiem pionowo. Ryjek tak się ucieszył, że aż go coś zabolało.

– Kotku! – zawołał. – Kiciuniu, chodź no tutaj, przywitaj się ze mną. Tak mi się przykrzy samemu!

Mały kotek rzucił mu przez ramię żółte spojrzenie i poszedł dalej. Wtedy Ryjek zaczął się gramolić na mokrą, stromą skałę, wspinał się coraz wyżej i wciąż wołał i wołał kotka. Kiedy wreszcie znalazł się na szczycie, zobaczył go stąpającego po samej krawędzi przepaści, a potem balansującego z gracją na wąskiej półce skalnej.

– Nie odchodź ode mnie! – zawołał Ryjek. – Ja cię tak lubię!

Ale kotek kroczył dalej, nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. U podnóża skały huczało morze. Ryjek poczuł, że ma miękkie nogi, serce zaczęło mu łomotać. Ale mimo to ruszył za kotkiem. Czołgał się bardzo powoli i cały czas myślał: „Ach, taki malutki, mięciutki, mój własny rozkoszny kociaczek... jeszcze mniejszy niż ja sam... ach, bądźcie dobrzy, wszyscy opiekunowie małych zwierzątek, bądźcie dobrzy i zróbcie tak, żebym go znalazł, żebym mógł zaimponować Muminkowi...”.

Nigdy dotąd nie był w takim strachu i nigdy też nie czuł się tak odważny. Wtem zobaczył przed sobą grotę: otwór w skalnej ścianie, a w głębi prawdziwą grotę!

Wstrzymał oddech. Taką grotę znajduje się jeden jedyny raz w życiu albo może nigdy. Miała gładkie, ciemne ściany, jej dno pokrywał śliczny piasek, a przez szczelinę w pułapie widać było niebieskie niebo. Piasek był nagrzany słońcem.

Ryjek wpełznął do środka, położył się na brzuchu w smudze słońca i pomyślał: „Tu będę mieszkał do końca życia. Zbuduję sobie małe półeczki i urządzę miejsce do spania w piasku, a wieczorem będę zapalał świecę. Co też Muminek powie?”.

A tymczasem nieżyczliwy kotek znikł z horyzontu.

Droga powrotna wydała mu się Ryjkowi mniej niebezpieczna. Zresztą nie może się chyba nic zdarzyć komuś, kto właśnie odkrył grotę!

Zastał Muminka nadal łowiącego perły. Podskakiwał na falach jak korek, a na plaży leżało mnóstwo okrągłych, białych kamyków.

– Ach, jesteś – powiedział Muminek. – Gdzie masz skrzynkę?

– Wyjdź na brzeg! Wyjdź natychmiast! – krzyknął Ryjek. – Znalazłem coś! Coś zupełnie wyjątkowego, i to pokonując najgorsze niebezpieczeństwa, jakie tylko można sobie wyobrazić!

– A dobra ta skrzynka? – spytał Muminek, idąc do brzegu po kolana w wodzie, z łapkami pełnymi pereł.

– Wciąż skrzynka i skrzynka! – wykrzyknął Ryjek. – Ech, ty, z twoimi starymi skrzynkami! A niech cię czeluść pochłonie, ciebie i to wszystko, i tak niczego ci nie będę szukał, bo znalazłem grotę. Moją własną grotę.

– Prawdziwą? – zapytał Muminek. – Z dziurą do włażenia? Ze ścianami ze skał i podłogą z piasku?

– Tak. Ze wszystkim. Ma wszystko, co trzeba – odparł Ryjek. Był tak podniecony, że ledwo się trzymał na nogach. – I ty będziesz mógł chować swoje perły w mojej grocie, jeżeli oddasz mi połowę albo przynajmniej trzy pełne garście!

Gdy perły zostały wniesione do groty, od razu stały się bardziej prawdziwe i białe. Muminek z Ryjkiem leżeli na piasku, patrząc w niebieskie okienko nad swymi głowami. Przez wejście wpadały co jakiś czas słone bryzgi. Pasmo słońca coraz to się poszerzało.

Ryjek miał okropną ochotę opowiedzieć o małym kotku, ale postanowił milczeć. Wpierw odnajdzie kociaka i zaprzyjaźni się z nim. Kotek będzie wszędzie za nim chodził. I Któregoś pięknego dnia wejdą obaj na werandę i wtedy Muminek powie: „Czy to możliwe? Masz swojego własnego kotka, który wszędzie za tobą chodzi?”. Można by wystawiać każdego wieczoru miseczkę mleka w ogrodzie. Każdego wieczoru...

Ryjek westchnął.

– Głodny jestem – powiedział.

Okazuje się, że można ze szczęścia zapomnieć o jedzeniu!

Było już późne popołudnie, kiedy Muminek z Ryjkiem wrócili do niebieskiego domu w dolinie. Pod wieczór rzeka płynęła bardzo spokojnie, a nad nią błyszczał różnymi kolorami świeżo pomalowany most. Mama Muminka właśnie układała muszle wkoło rabat.

– Dobrzeście się bawili? – spytała.

– Byliśmy co najmniej dziesięć mil stąd – powiedział Muminek. – Nurkowałem w ogromnych falach i znalazłem coś nadzwyczajnie pięknego, co zaczyna się na P, a kończy na Y... Ale nie mogę powiedzieć, co to jest, bo to tajemnica!

– A ja znalazłem coś, co zaczyna się na G i kończy na A! – zawołał Ryjek. – A gdzieś w środku ma O i T. Ale więcej nie powiem.

– To nadzwyczajne! – rzekła Mama Muminka. – Tyle ważnych wydarzeń jednego dnia. Zupa stoi w piecyku. Tylko nie hałasujcie łyżkami, bo Tatuś pisze.

I zabrała się z powrotem do układania muszli; kładła je na zmianę: jedną niebieską, dwie białe i jedną czerwoną. Bardzo to ładnie wyglądało.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

Rozdział 2

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 3

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 4

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 5

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 6

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 7

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 8

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 9

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 10

Dostępne w wersji pełnej

Tytuł oryginału szwedzkiego Kometen kommer

© Tove Jansson 1946, rev. ed. 1968

Published by Schildts Förlags Ab, Finland. All rights reserved

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo „Nasza Księgarnia”, Warszawa 1977

© Copyright for the Polish translation by Krzysztof Chłapowski and Marcin Chłapowski

Projekt okładki Mirosław Tokarczyk

Redaktor Małgorzata Grudnik-Zwolińska

Korekta Ewa Mościcka, Roma Sachnowska

Redaktor techniczny Agnieszka Matulka

Korekta pliku po konwersji Irmina Garlej

ISBN 978-83-10-12643-6

Plik wyprodukowany na podstawie Kometa nad Doliną Muminków, Warszawa 2014

www.naszaksiegarnia.pl

Wydawnictwo NASZA KSIĘGARNIA Sp. z o.o.

02-868 Warszawa, ul. Sarabandy 24c

tel. 22 643 93 89, 22 331 91 49,

faks 22 643 70 28

e-mail: [email protected]

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: [email protected]

www.eLib.pl