Kochaj się i baw - Marcin Góral - ebook

Kochaj się i baw ebook

Marcin Góral

3,8

Opis

Baza, którą powinna poznać każda para, chcąca rozjwijać swój związek i poszerzać seksualne horyzonty. Seksowna rywalizacja, dreszczyk emocji i uczta dla zmysłów — jeśli tego poszukujecie, znajdziecie to w środku. Dzięki tej książce zrozumiecie, dlaczego przestrzeganie zasad może dostarczać więcej emocji, niż ich łamanie i przeobrazicie DOWOLNĄ grę w niegrzeczną grę erotyczną. Stworzycie też własną, niepowtarzalną księgę miłości i nauczycie się czerpać radość zarówno z dawania, jak i brania.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 106

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (10 ocen)
3
4
1
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Marcin Adam Góral

Kochaj się i baw

Zbiór erotycznych gier i zabaw dla par

© Marcin Adam Góral, 2021

Baza, którą powinna poznać każda para, chcąca rozjwijać swój związek i poszerzać seksualne horyzonty. Seksowna rywalizacja, dreszczyk emocji i uczta dla zmysłów — jeśli tego poszukujecie, znajdziecie to w środku.

Dzięki tej książce zrozumiecie, dlaczego przestrzeganie zasad może dostarczać więcej emocji, niż ich łamanie i przeobrazicie DOWOLNĄ grę w niegrzeczną grę erotyczną. Stworzycie też własną, niepowtarzalną księgę miłości i nauczycie się czerpać radość zarówno z dawania, jak i brania.

ISBN 978-83-8245-152-8

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Zdjęcie na okładce: Aloha Hawaii/Shutterstock.com

Słowem wstępu

W sumie mógłbym tutaj napisać kilka bezsensownych zdań na odczep się. Przecież nie po to kupiliście tę książkę, żeby słuchać jakichś psychologicznych pierdół, ale po to, żeby się dobrze bawić. Szybkie przejście do konkretów. Jak wszystko w tych czasach; fast-food, szybki seks, niezobowiązująca znajomość, proste (a często prostackie) kino. Właściwie w tym wyścigu szczurów zapominamy o tym, że nie cel jest najważniejszy, tylko droga którą podążamy. Bo cel jest chwilową nagrodą, a droga — długotrwałym procesem. Cel nie zawsze będzie osiągalny, za to droga może bawić i uczyć. Ta droga może zaprowadzić nas do skrzyżowania, dając nam szansę by zrozumieć, że cel do którego zmierzamy może nie być wart naszego wysiłku. Innym razem może się okazać, że gdybyśmy wybrali inny zakręt, doszlibyśmy do tego samego miejsca znacznie szybciej. Podejmujemy decyzje, popełniamy błędy i się na nich uczymy.

Zadajcie sobie pytanie, po co kupiliście tę książkę? Żeby dowiedzieć się jak doprowadzić siebie czy partnera do orgazmu? Mogliście przecież zerwać z siebie ubrania i po prostu to zrobić. Jeśli nie wyszłoby za pierwszym razem, to udałoby się wam za pięćdziesiątym.

Mam nadzieję, że wielu z was zrobiło to dlatego, bo w głębi duszy wiecie, że orgazm jest właśnie tylko celem. Wy jednak chcecie zwiedzić wszystkie drogi do niego prowadzące. Delektować się tym co na nich napotkacie. Przeżywać to w każdy możliwy sposób. Ba! Może nawet zapomnieć o celu i po prostu cieszyć się chwilą.

1.1. Prawdziwy cel

Najprawdopodobniej należycie do jednej z trzech grup:

— Chcecie ubarwić wasze życie erotyczne. Jesteście oboje świadomi waszej seksualności i nie wstydzicie się jej. Poszukujecie inspiracji i zamierzacie odkryć, gdzie leżą wasze granice, a potem je przesuwać. Jeżeli należycie do tej grupy, możecie od razu przeskoczyć do części drugiej. Najbliższe rozdziały nie są wam niezbędne, by cieszyć się sobą, choć mimo wszystko zachęcam by je przeczytać.

— Czujecie, że w waszym związku na poziomie seksualnym jest coś nie tak i chcecie to zmienić. Być może wasz partner jest dojrzalszy w tej materii i chcecie się przed nim otworzyć. Poszukujecie więc czegoś by go zaskoczyć. Brak wam pewności siebie i odwagi, by wyjść poza sztywne granice, które wyznaczyliście. Uważacie, że seks to zło konieczne i chcecie zrewidować ten pogląd.

— Jesteście dość świadomi swojej seksualności, lecz wasz partner niekoniecznie. Szukacie ciekawych pomysłów, by rozpalić w nim ciekawość. Nie chcecie go spłoszyć swoją wybujałą fantazją, ale jednocześnie chcielibyście nie musieć jej już dłużej ukrywać. Poszukujecie czegoś grzeczniejszego na start, by — być może — zarazić partnera swoją zdrową, seksualną energią i w przyszłości spróbować czegoś ostrzejszego.

Bez względu na to w której grupie się znajdujecie, każde z was znajdzie tutaj coś dla siebie — choć w ostatnim przypadku osiągnięcie zamierzonego efektu może być kłopotliwe lub czasochłonne, lecz nie niemożliwe.

I jeszcze jedno. Bardzo często będę tu pisał o “partnerze” w osobie męskiej. Nie znaczy to, bynajmniej, że te wszystkie uwagi kieruję do kobiet. Partnerem jest zarówno mężczyzna jak i kobieta i nawet wasza orientacja nie ma tutaj znaczenia. Ogranicza was tylko wyobraźnia.

1.2. Po co nam seks?

Jeśli zadaliście sobie to pytanie, to czemu nie iść o krok dalej? Po co nam partner czy małżonek? No bo umówmy się — jest powód dla którego wiążemy się z osobami płci przeciwnej (bądź tej samej, jeżeli nie jesteśmy osobami heteroseksualnymi).

Małżonek jest bowiem zarówno rodziną, przyjacielem, jak i kochankiem. Jeżeli seks nie byłby dla nas ważny, nie wchodzilibyśmy w związki. Bo po co? Przytulić i pocieszyć może przyjaciel dowolnej płci. Nie musielibyśmy się bać zdrady, bylibyśmy całkowicie wolni i decydowali tylko o sobie.

Powiecie, że z partner potrzebny jest do posiadania dzieci. Po pierwsze to dość przedmiotowe. Ani mężczyzna nie jest dawcą nasienia, ani kobieta inkubatorem. Jeśli jednak byłby to jedyny cel bycia w związku, to równie dobrze dwoje przyjaciół mogłoby się umówić na jeden numerek, spłodzić potomka i odhaczyć swój udział w rozwoju ludzkości. Zrzucić się na jego wychowanie, nie mieć do siebie pretensji o spotykanie się z innymi, nie wymagać od siebie zupełnie niczego.

Tak to jednak nie działa. Jeżeli patrzysz na osobę i wydaje ci się ona atrakcyjna, to dlatego, że podświadomie chcesz zaciągnąć ją do łóżka, a nie grać z nią w planszówki i pić piwo — choć na dłuższą metę, bez tego drugiego się nie obejdzie.

Kochamy się, bo to nas zbliża. Seks to hormony — poprawiają nam nastrój, działają przeciwbólowo, powodują że chcemy więcej. To przyjemność, która nic nie kosztuje (zapomnijcie na chwilę o środkach antykoncepcyjnych i kosztach wychowania potomstwa). Jeżeli pożądamy drugiej osoby, chcemy ją dotykać, głaskać, pieścić i by ona robiła to z nami. Chcemy ją smakować i czuć jej zapach. Jest dla nas wyjątkowa i nie potrzebujemy drugiej takiej w naszym życiu.

1.3. Monogamia i monotonia

W początkowych etapach związku wszystko, co przed chwilą opisałem jest naturalne. Nie zastanawiamy się nad tym co robimy. Czasem nawet nie zastanawiamy się nad konsekwencjami (dlatego edukacja seksualna w młodym wieku jest bardzo ważna). Po prostu przy każdej sposobności nasze dłonie wnikają pod ubranie partnera. Wyjdźcie z domu i zwróćcie uwagę na młode pary. Uśmiechają się do siebie, przytulają i całują się namiętnie, gdy jedno siedzi drugiemu na kolanach — w autobusie, w parku, na plaży. Nie przejmują się co ludzie o nich pomyślą, bo skupiają się tylko na sobie.

Potem przychodzi dorosłość. Pojawiają się nowe obowiązki. Wyprowadzamy się od rodziców i musimy sami o siebie zadbać. Studiujemy, idziemy do pracy, poznajemy nowych ludzi, odkrywamy świat. Okazuje się wtedy, że jest wiele ciekawych rzeczy do robienia poza migdaleniem się ze sobą. I nie ma w tym absolutnie nic złego do momentu, kiedy zauważymy, że inni ludzie też są atrakcyjni, a seks z naszym partnerem — mimo, że przyjemny — nie smakuje tak samo jak kiedyś. Budzi się w nas niebezpieczna ciekawość.

Dzieje się tak dlatego, że genetycznie nie jesteśmy przystosowani do monogamii. Jest dla nas nienaturalna. Mężczyźni podświadomie szukają innych partnerek, bo zaprogramowani są, by spłodzić jak najwięcej potomstwa. Kobiety teoretycznie są mniej skłonne do takich poszukiwań. Znajdują jednego samca, który zapewni im dom, bezpieczeństwo i opiekę ich potomstwu. Ale gdy na horyzoncie pojawi się silniejszy osobnik, który może zrobić to lepiej…

My oczywiście uważamy się za ludzi myślących, potrafiących przeciwstawić się pierwotnym instynktom. Ale ta siła woli nie jest nieskończona. Wszystkiemu winna jest monotonia — zabójcza dla związków. I nie ma znaczenia jak bardzo się kochacie i co sobie ślubowaliście. Po kilku, czasem kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu latach jedno z was nie wytrzyma i postanowi zaspokoić swoją ciekawość.

Bo nawet jeśli kochacie pierogi ruskie, to gdybyście byli zmuszeni jeść je dzień w dzień przez kolejne 70 lat życia, zrzygalibyście się nimi w końcu. Zwłaszcza gdy w pobliżu będziecie czuć zapach smażonego kurczaka, grzybów, pizzy czy nawet znienawidzonego przez was szpinaku — którego wchłonęlibyście bez wahania, byleby tylko odpocząć od tych pieprzonych pierogów. To jest też między innymi powód dla którego niektórzy faceci — mając wręcz idealne partnerki — zdradzają je, lub odchodzą do znacznie mniej atrakcyjnych. Nie chodzi o to, że poprzednia była zła, tylko że ta jest inna.

Dlatego walka z nudą związku zawsze powinna być dla was priorytetem. Możecie ją zacząć od robienia nowych, pasjonujących rzeczy; wycieczki do niezwiedzonych wcześniej miejsc, chodzenie na koncerty, poznawanie nowych ludzi. Rzeczy w tym, że to wszystko można robić z przyjaciółmi, a wy jesteście także kochankami. Nie zapominajcie więc o strefie intymnej. Ta książka wam w tym pomoże.

1.4. Wstyd

Największym wrogiem stojącym na drodze rozwoju waszej seksualności jest wstyd. Przybiera on wiele różnych form; możemy wstydzić się własnego ciała, wstydzić się reakcji innych — w tym partnera — czy czuć wstyd przed samym sobą. Powody są różne i chciałbym je pokrótce wyjaśnić.

Wydaje się, że społeczeństwo wokół nas jest pruderyjne. Mi osobiście rzadko zdarza się rozmawiać z kimkolwiek o seksie. Temat jakby nie istniał — ani wśród rodziny, ani wśród przyjaciół. Czasem mam wrażenie, jakby nikt tego nie robił. Otrzeźwienie przychodzi, gdy nagle okazuje się, że powieści erotyczne i ich ekranizacje biją w ostatnich czasach wszelkie rekordy.

Wychodzi więc na to, że głębi duszy nie jesteśmy więc wcale tacy grzeczni. W przeciwnym wypadku erotyki i poradniki seksualne nie znikałyby tak szybko z półek, a kina nie pękałyby w szwach w pierwszych dniach po premierze. Nie mówiąc już chociażby o różnicy między ilością ludzi oglądających pornografię i tych, którzy się do tego przyznają.

Z jakiegoś powodu wmawiamy sobie jednak, że seks to zło i należy się go wstydzić, jednocześnie podświadomie czując potrzebę z nim obcowania. Może to być spowodowane dzieciństwem (rodzice, którzy nie okazywali sobie uczuć i przełączali kanał w telewizji, gdy pojawiała się scena miłosna, żeby nas nie gorszyć), religią czy nieprzyjemnymi doświadczeniami z przeszłości. Swoją drogą czy to nie zabawne, że jeśli na ekranie ludzie odrąbują sobie łby to wszystko jest w porządku, ale jak para kochanków uprawia namiętny, niczym nieskrępowany seks, to następuje wielkie oburzenie i cenzura. Bo to już jest pornografia. Tylko w którym wariancie pokazuje się krzywdę, a w którym przyjemność?

Z drugiej strony mamy też nadmierną seksualizację społeczeństwa. Gdzie się nie obejrzymy — golizna i wulgarność. Kino, muzyka, teledyski, reklamy, media społecznościowe. Taka presja na niektórych działa zachęcająco, na innych wręcz przeciwnie. Do tego stopnia, że z jednej strony mamy seksbombę, która nie boi się wyjść do klubu w przezroczystych ubraniach i zamieszczać półnagich zdjęć w internecie, a która w łóżku okazuje się martwą kłodą. Z kolei zwyczajna, nieśmiała szara myszka, pod osłoną nocy staje się dzikim i nieokiełznanym demonem seksu.

Pokazujemy innym to, co chcemy by zobaczyli, a nie prawdziwego siebie. Jeżeli postępuje tak większość z nas, to tak naprawdę nikt nie może być na sto procent pewien, co jest normalne i naturalne, a co nie.

Tutaj pojawia się wstyd przed własnym ciałem. Przeglądamy zdjęcia w mediach społecznościowych i widzimy modelki bez skazy, wyginające się w seksownych strojach kąpielowych. Potem patrzymy w lustro i naszym oczom ukazuje się zgoła odmienny widok. Popadamy w kompleksy.

A czy zdajecie sobie sprawę, że takie zdjęcia zazwyczaj są robione po lekkim posiłku, z wciągniętym brzuchem (nawet największa chudzina po zjedzeniu kebaba, będzie miała wystający brzuszek) i toną makijażu na twarzy. Na koniec grafik spędza grube godziny, żeby wymazać celulit, rozstępy i pryszcze, odchudzić uda i powiększyć biust. Czasem efektem ubocznym tych prac potrafi być odcięta noga albo zakrzywiona rzeczywistość wokół “modelki”.

Innymi słowy jesteście okłamywani. Nikt nie jest idealny. Spójrzcie jeszcze raz w lustro i dostrzeżcie w sobie to piękno, które widzi w was partner.

Wstyd przed samym sobą objawia się różnie. Możemy wypierać nasze fantazje erotyczne. Możemy czuć w głębi duszy, że to co chcielibyśmy zrobić z partnerem albo on z nami, jest przekroczeniem jakichś społecznych granic — że jest złe. To ten głos sumienia, który czasem chroni nas przed popełnieniem głupoty, ale czasem też przeszkadza nam w osiągnięciu sukcesu.

Zresztą społeczne granice to kwestia bardzo umowna. Dla jednego seks analny to szczyt perwersji i mocne tabu, a dla drugiego to prosty sposób na zapobieganie niechcianej ciąży. Z kolei samemu miałem kiedyś złe zdanie na temat seksu oralnego. Wiecie jak to jest. Ma się te 11 lat i jak przypadkiem wpadnie wam w ręce płyta z filmem, który nie jest dla was przeznaczony, to i tak ciekawość zwycięży. Co najmniej w 70% filmów porno traktuje się kobiety przedmiotowo. Kadry są wulgarne i właściwie wygląda to tak, jakby mężczyzna “używał” partnerki do zaspokajania własnych potrzeb. Kiedy widziałem, jak te kobiety “robiły dobrze” takim facetom, czułem odrazę. Przez bardzo długi czas unikałem filmów zawierających tego typu sceny. Moje podejście zmieniło się to po przeczytaniu wielu książek i — co jeszcze ważniejsze — gdy trafiłem w końcu na materiały kręcone ze smakiem.

Okazało się, że to wszystko kwestia odpowiedniego podejścia. Jeżeli kochamy się i szanujemy, to nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy oddawali się z partnerem przeróżnym — nawet bardzo perwersyjnym — uciechom pod warunkiem, że robimy to z własnej woli. Do pewnych rzeczy musimy po prostu dojrzeć.

1.5. Fantazja a rzeczywistość

Po pierwsze: fantazje są zdrowe! I nie ma znaczenia, czy fantazjujemy o osobach, miejscach czy konkretnych aktach. Kobieta w myślach może rozłożyć nogi przed przystojnym nieznajomym, którego dosłownie przed chwilą minęła w sklepie. Mężczyzna może fantazjować o trójkącie z koleżankami z pracy. Oboje możecie marzyć o zrobieniu sobie dobrze na szczycie Wieży Eiffla. To wszystko jest normalne. Jak już tłumaczyłem, monogamia nie jest dla nas naturalna oraz nie lubimy monotonii, a wszelkie nasze myśli tylko potwierdzają tę tezę.

Należy jednak jasno wyznaczyć granicę pomiędzy fantazją a rzeczywistością. Fantazje siedzą w naszej głowie i nigdy nie muszą się urzeczywistnić. Możecie w myślach przelecieć całą swoją klasę, ale nie zrobicie tego w prawdziwym życiu, bo to niewykonalne. Możecie wyobrażać sobie, jak wasza sekretarka robi wam dobrze pod biurkiem, ale nie zrobicie tego, bo kochacie swoją partnerkę i jesteście świadomi konsekwencji — choć jeżeli jesteście singlami, znacie chętną sekretarkę i lubicie dreszczyk emocji to proszę bardzo.

Mówiąc inaczej, samymi myślami nie wyrządzicie nikomu krzywdy, dopóki ich nie urzeczywistnicie. Mało tego. Wasze fantazje są niekończącym się źródłem inspiracji. Dzielcie się nimi z partnerem, a dzięki temu odkryjecie co was kręci. Jest szansa, że sporo z nich uda się wam zrealizować. W przypadku reszty ogranicza was tylko wyobraźnia.

Możecie np. puścić głośno muzykę i włączyć dyskotekową lampę udając, że kochacie się na koncercie rockowym, albo zasłonić oczy i skorzystać z zabawek wyobrażając sobie, że zaprosiliście do łóżka trzecią osobę. Tym sposobem bezpiecznie odegracie fantazje, które w rzeczywistości mogłyby być niebezpieczne dla was lub waszego związku.

1.6. Zabawa

Porzućcie seks jako coś śmiertelnie poważnego. Bawcie się nim. Nie bójcie się zrobić czegoś szalonego a potem się z tego śmiać. Nie obawiajcie się, że wam się nie uda. Kiedy przyjdzie wam do głowy coś ciekawego, zadajcie sobie pytanie “dlaczego by nie?” i zróbcie to. Życie jest za krótkie, żeby wasz seks był nudny.

Tak jak dzieciaki bawią się w chowanego, tak wy bawcie się sobą. Przebierajcie się, używajcie zabawek, nie oszczędzajcie śmiechu, wyjdźcie z sypialni. Nie bójcie się rozmawiać z innymi parami. Wymieniajcie się doświadczeniami. Skończcie z udawaniem, że seks nie istnieje — wszyscy wiedzą skąd się biorą dzieci.

Nie bójcie się otworzyć przed partnerem. Znacie powiedzenie: “Bądź damą w dzień, a dziwką w nocy”? Niech tyczy się was obojga. Szanujcie się na co dzień, komplementujcie i zwracajcie się do siebie z miłością, za to gdy przyjdzie czas igraszek, zostawcie swoje zahamowania przed drzwiami sypialni (lub gdziekolwiek indziej jesteście) i oddajcie się sobie w pełni. To wasze życie i zróbcie z nim co chcecie.

Gry

Tym razem już bez zbędnego gadania. W tej części przedstawię wam kilka pieprznych gier. Pominąłem najprostsze i najbardziej oczywiste — na te wpadniecie sami. Wybrałem takie, które pozwolą wam zrozumieć, na ile różnych sposobów możecie się razem bawić. Poczujecie smak ryzyka i rywalizacji — delektujcie się nim. Dostosowujcie reguły do waszych potrzeb i nie bójcie się urozmaiceń.

2.1. Twister

Mata z kolorowymi polami i dwoje dorosłych ludzi, próbujących się na niej utrzymać i przybierających przy tym przeróżne pozycje. Nie potrzebuję dodawać nic więcej, żebyście zrozumieli w czym rzecz.

Do pełni szczęścia wystarczy wprowadzić tylko parę przyjemnych zasad. Przede wszystkim ubrania — albo ich brak. Rozbieranie się po przegranej rundzie będzie zatem najciekawszą formą rozgrywki. A to, jak dokładnie będzie ona wyglądała, zależy już tylko od tego, który wariant gry was zadowoli:

— Jeden na jednego. W tej grze jedno z was siedzi na boku i kręci wskazówką, a drugie wykonuje ruchy. Osoba grająca — przyjmując pozycje — może kusić partnera, eksponując strategiczne rejony swojego ciała (np. wyginając ciało i wypinając pośladki). Kiedy nie jest już w stanie ustać, jej kolejka kończy się, ilość ruchów, które zrobiła jest zapisywana i następuje zamiana miejsc. Po pełnej rundzie osoba, która wykonała mniej ruchów, ściąga element garderoby lub wykonuje zadanie — jeśli nie ma już niczego na sobie. Może to być dawanie/branie przyjemności wedle życzenia zwycięzcy, przyjęcie konkretnej pozycji lub cokolwiek innego, co przyjdzie wam do głowy. Gra kończy się, kiedy zapragniecie czegoś więcej — możecie nawet wykorzystać do tego matę! Opcjonalnie, do standardowych poleceń typu “prawa ręka na czerwone”, możecie dodać inne np. “ręka/noga do góry”, albo nawet pieprzniejsze, jak “dłoń na pośladku/piersi/miejscu intymnym”.

— Gra we dwójkę. Poruszacie się po macie oboje. Losujecie ruch na zmianę. Robi to ktoś to ma wygodniejszą pozycję lub wygrał poprzednią rundę. Są też aplikacje na smartfona, które same losują ruch co określony interwał czasowy lub na komendę głosową. Kto pierwszy upadnie lub nie zdąży wykonać ruchu, rozbiera się. Zakres ruchów można rozszerzyć w podobny sposób, jak opisany powyżej.

— Przeszkadzanie. W wariancie gry 1 vs 1, osoba która nie gra, może np. raz na rundę wykorzystać ciekawą pozę partnera i przez krótki okres pieścić jego ciało w odsłoniętych miejscach. W grze dla dwóch graczy obowiązywać za to może zasada, że partnerzy mogą całować, lizać, ssać odkryte rejony swoich ciał przez cały okres rozgrywki — o ile pozycja im na to pozwala. W obu przypadkach łaskotki są zakazane!

— W grze dla dwóch graczy dodać można następującą regułę. Kiedy jeden z graczy przegrywa rundę, może przez pewien czas dowolnie pieścić partnera (który cały czas znajduje się w pozycji, którą wyznaczyła mu gra). Daje to nam np. możliwość celowego poddania rundy, byle tylko wykorzystać pozycję partnera do swoich niecnych celów. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pójść wtedy na całość — jeśli tylko wam to odpowiada.

2.2. Interesy z tobą to prawdziwa przyjemność

Jeśli kiedykolwiek graliście w Monopoly, Eurobiznes czy inną tego typu grę, pamiętacie że stanięcie na polu przeciwnika — zwłaszcza, jeśli jest ono zabudowane — jest bolesnym doświadczeniem. Niejedna przyjaźń zakończyła się w ten sposób i nie jedna plansza została przy tym podarta.

W bardzo łatwy sposób możemy sprawić, by ten element rozgrywki nigdy więcej nie powodował złości. Ogólne założenie gry jest takie, że stając na polu przeciwnika, płacimy mu za nocleg. W praktyce oddajemy mu gotówkę za nic. A gdyby tak, zapłata niosła za sobą rzeczywistą korzyść?

Zróbcie wspólnie tabelę dla poszczególnych kolorów własności. Podzielcie je np. na cztery grupy (2 najtańsze kolory, 2 droższe, 2 jeszcze droższe i 2 najdroższe). Następnie dla każdej grupy zdefiniujcie “zabiegi”. Im więcej domków tym bardziej niegrzeczna “obsługa”. Gdy gracz staje na polu przeciwnika, zostaje obsłużony według zdefiniowanej przez was tabeli, a po wszystkim płaci za usługę zgodnie z oryginalnym cennikiem. Tabela może być wspólna lub zawierać usługi zależne od płci.

Przykładowo dla najtańszej grupy zabiegi mogłyby wyglądać następująco:

— Teren niezabudowany: 30 sekundowy przytulas

— 1 domek: pocałunek

— 2 domki: masaż pleców

— 3 domki: całowanie karku

— 4 domki: namiętne pocałunki

— Hotel: masaż całego ciała

Dla najdroższego z kolei:

— Teren niezabudowany: namiętny pocałunek

— 1 domek: pieszczota manualna miejsc intymnych

— 2 domki: striptiz

— 3 domki: pokaz samo zaspokajania

— 4 domki: seks oralny

— Hotel: 5-cio minutowy stosunek w wybranej pozycji (w tym 69)

Jeśli dacie radę dotrwać do końca gry (albo przez bankructwo jednego z graczy, albo gdy określony przez was czas gry minie), zwycięzca może wykorzystać zgromadzone fundusze do wybrania usług (np. według osobnego cennika z nagrodami), które doprowadzą was oboje do spełnienia.

Zasada opcjonalna:

— Możecie wymyślić dodatkowe mechanizmy pozostałych pól (koleje, darmowy parking). Np. płacąc za kolej możemy przenieść się w wybrane miejsce (choćby pole przeciwnika, na którym znajduje się upragniona przez nas usługa, za którą jesteśmy skłonni zapłacić).

2.3. Rozbierany poker

Rozbierany