Kochać Zapomnieć? - Patey-Grabowska Alicja - ebook

Kochać Zapomnieć? ebook

Patey-Grabowska Alicja

0,0

Opis

 

Wspaniały zbiór opowiadań i wierszy stanowiących swoiste motta do kolejnych historii. Bohaterka to alter ego dla autorki, ale też dla wielu polskich kobiet. Wspaniała, uniwersalna, niezapomniana, szczera lektura.

 

Wzruszająca opowieść o życiu kobiety.

 Czy wypada się zakochać, kiedy włosy przyprószone są siwizną, a świadomość nieomal bez reszty wypełniają wspomnienia?

Bohaterka książki ma wiele wspomnień. Dobrych i pięknych – związanych ze szczęśliwą miłością. Ale też złych, pełnych odrazy i buntu, kiedy powracają sceny z dzieciństwa i drugiej wojny światowej. Całe jej życie to mozaika chwil, dla których tłem jest przede wszystkim Warszawa – z czasów wojny, powojennej odbudowy miasta, długich lat PRL, stanu wojennego, aż po wydarzenia współczesne. Czy z takim bagażem doświadczeń można jeszcze myśleć o miłości? A może lepiej i o niej zapomnieć?

 Ewa Gruda  − literaturoznawczyni

 

 Za zatrzymanie ulotnych chwil w obiektywie 

wielkie podziękowania dla Wojciecha Męczyńskiego

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 45

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wydawnictwo składa podziękowania

panu Rafałowi Korzeniowi

z PRACOWNI INTROLIGATORSKIEJ

ul. Śniadeckich 12/16 w Warszawie

za udostępnienie czcionek do zdjęć.

Edycja © SILVER oficyna wydawnicza, 2022

Tekst © Alicja Patey-Grabowska

All rights reserved

Wszelkie prawa zastrzeżone

Książka, którą kupiłeś, jest dziełem twórców i wydawcy. Prosimy, żebyś przestrzegał praw, które im przysługują. Możesz ją udostępnić nieodpłatnie bliskim i znajomym, ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A jeśli ją kopiujesz, rób to wyłącznie na użytek osobisty.

Szanujmy cudzą własność i prawo. Więcej informacji znajdziesz na www.legalnakultura.pl

Wydawczyni i Autorka

Warszawa 2022

Wstęp

Kochać — Zapomnieć? jest zbiorem miniaturowych opowiadań, osadzonych w polskich realiach współczesnych, a nawiązujących przez losy jednostek — w tym głównej bohaterki — do dramatów najnowszej historii.

Opowiadania, ukazujące relacje międzypokoleniowe i dylematy moralne, są realistyczne, wręcz drapieżne w formie, a poprzedzają je, niby motta, wiersze autorki — znanej poetki.

Powracającymi tematami są miłość niwelująca nienawiść oraz motyw przebaczenia, ale bez opuszczania kurtyny na przeszłość. Opis współczesności, w której wielką rolę odgrywa pamięć dramatycznych, przejmująco opisanych wydarzeń z historii naszego kraju, przenika duch głębokiego humanizmu. W niektórych opowiadaniach można doszukać się wątków autobiograficznych autorki.

Krzysztof Saturnin Schreyer

Przed…

Jeszcze cisza

brzmi muzyka w uszach

Jeszcze powietrze faluje w słońcu

Jeszcze ptak ćwierka

na gałęzi

i matka kołysze

dziecko do snu

Jeszcze chłopiec dziewczynę

obejmuje

jeszcze pocałunek ich łączy

Już wskazówki zbliżają się

do zera

gdy już nic jak było

nie będzie

Z albumu

Na stoliku przede mną leży oprawiony w skórę album, pachnący piwniczną stęchlizną. Dostałam go od ciotki Felicji, która przeżyła powstanie warszawskie na Starym Mieście.

— Daję ci go, Wandziu, bo są tu zdjęcia twojej babci, twoich dziadka i ojca, oraz twoje, gdy miałaś półtora roku. Mnie już niepotrzebny, wiesz, jestem chora, a przeszłość zaniosę do grobu. Zdjęcia mam tu. — Wskazała palcem na pomarszczone szerokie czoło.

— Co też ciocia mówi — zaprotestowałam, ale z radością przyjęłam prezent.

Siedzę w fotelu owinięta zielonym wełnianym szalem, przy lampie, której abażur rzuca tajemnicze, słonecznoksiężycowe światło na pożółkłe fotografie.

Jestem wzruszona. Te zdjęcia to wycinek z życia mojej rodziny, mojego miasta.

Pierwsza fotografia, zupełnie pożółkła. Na odwrocie wyblakła, nieczytelna pieczęć zakładu fotograficznego i rok: 1912. W tle czteropiętrowe kamienice czynszowe z pilastrami, płaskorzeźbami, kariatydami podtrzymującymi balkony. Na wybrukowanej jezdni — furmanki, dorożki zaprzężone w dorodne konie, na chodnikach — damy w długich sukniach, ściśnięte niewiarygodnie w pasie, w kapeluszach o szerokich rondach przybranych kwiatami, piórami, a nawet ptakami. „Co za wspaniałe stroje” — myślę. Mężczyźni też w kapeluszach, z przewagą białych (słomkowych?), ale i w czapkach. Nikt z odkrytą głową! Dostojni, eleganccy, brodaci Izraelici w czarnych kapeluszach, białych szalach i białych skarpetkach. Widać też kobiety, których głowy oraz plecy przykryte są kraciastymi chustami. To służące.

— Tak się ubierały — wspomina ciocia Felicja.

— Co za przekrój społeczeństwa! — szepczę w zachwycie.

Ale na pierwszym planie moja babcia. Też obowiązkowo w czarnej sukni, kapelusiku na bakier i białych długich rękawiczkach. Jedną dłoń schowała w mufce spoczywającej na brzuchu, zawieszonej na ciemnej tasiemce. W drugiej dłoni trzyma smycz z przywiązanym do niej małym pieskiem, ratlerkiem. Obok wysoki mężczyzna z blond wąsami zakręconymi zawadiacko do góry, w białym słomianym kapeluszu, czarnych, lśniących lakierkach i w długim tużurku. W rękach laseczka. To mój dziadek.

— Czy ty wiesz — zwróciła się do mnie ciocia — w jakich okolicznościach twój dziadek poznał babcię?

— Skąd mam wiedzieć, ciociu. Mama mi nie mówiła.

— Więc słuchaj. To było tak. Padał deszcz. Babcia w jednej dłoni trzymała parasolkę, drugą podciągnęła suknię powyżej kostki, żeby jej nie zamoczyć w kałuży. A suknię miała piękną, zieloną, aksamitną. Wtem usłyszała głośny plusk. Odwróciła się. U jej stóp leżał mężczyzna. Nachyliła się nad nim. Był w okropnym stanie, ubranie w błocie, mokre wąsy zwisały mu żałośnie. Przejęta współczuciem babcia osuszyła mu twarz batystową chusteczką. „Jaki przystojny — pomyślała. — A te wąsy! Och! A te oczy jak błękit nieba!” Twój dziadek usiadł (w kałuży!). Schwycił jej dłoń i powyżej długiej rękawiczki złożył gorący pocałunek. Zadrżała. Jeszcze nie wiedziała, że upadł w kałużę, bo zapatrzył się na jej odsłoniętą zgrabną kostkę. Więc widzisz — kontynuowała ciocia Felicja — gdyby nie epizod z kałużą, nie byłoby cię na świecie. Niepojęte są ludzkie losy — westchnęła.

Drugie zdjęcie. Już nie tak zniszczone i pożółkłe, późniejsze, z pieczątką na odwrocie: Zakład fotograficzny Krzemiński, Elektoralna 21 i wyblakłą datą napisaną atramentem: Czerwiec 1939. W tle drzewa. Ogród, chyba Saski. Na chodniku sporo ludzi. Brodaci Izraelici w czarnych kapeluszach i czarnych chałatach, kobiety w kapelusikach nasuniętych na czoło, w sukienkach do pół łydki, pantoflach zapinanych z boku na klamerkę i jedwabnych pończochach uwydatniających pełne łydki. Niektóre mają zarzucone na ramiona lisy. Widać oficerów w rogatywkach i czarnych wysokich butach.

— Dlaczego dziś na ulicy nie widać mężczyzn w mundurach? — głośno się zastanawiam.

Na pierwszym planie kobieta; spod jej kapelusika widać czarną, równo przyciętą grzywkę, duże, zamyślone oczy, drobne, nieco uśmiechnięte usta i owalną twarz. Moją uwagę zwraca elegancki opięty żakiecik i rozkloszowana spódnica. Ma torebkę przewieszoną przez ramię. Nachyla się nad małym, pyzatym, chyba półrocznym dzieckiem w rajtuzkach i białej czapeczce. Trzyma je za rączkę. Obok wysoki mężczyzna w mundurze oficerskim. Czarny wąsik, ciemne oczy spoglądające bystro spod daszka rogatywki. To moi rodzice i ja. Za ojcem oficerem młoda para. Chłopiec o płowych włosach z przedziałkiem z boku, spodnie pumpy. Opiekuńczo obejmuje roześmianą dziewczynę z długim warkoczem przerzuconym na piersi. Brali udział w powstaniu? Przeżyli? A ci oficerowie? Gdzie walczyli? Czy zginęli? Byli w obozach: niemieckim, stalinowskim? Co się stało z moim ojcem — wiem. A ten Izraelita wyglądający tak dostojnie? Był w getcie, przeżył? Jacy oni na zdjęciu żywi… Jeszcze są. Nie spodziewają się tego, co nastąpi za cztery miesiące…

Wszyscy przeminęli. Po niektórych pozostały rodzinne wspomnienia i wzruszenie.

Stoją niezmiennie drzewa w ogrodzie Saskim.

Preludium

Jest taki moment półsnu i półjawy,

kiedy obrazy nakładają się na siebie

i nie wiesz, czy to już było, czy to będzie,

czy może teraz płyną łabędzie po rzece snów?

Jest taki moment półsnu i półjawy,

kiedy obrazy nakładają się na siebie

i nie wiesz, czy jesteś dorosłym, czy dzieckiem,

a może już koniec drogi skąpany we mgle?

I nie wiesz, czy bać się,

by spojrzeć w oczy czasu,

czy cofnąć rzekę do źródła?

***

koniec darmowego fragmentu

zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Tekst: Alicja Patey-Grabowska

Zdjęcia: Wojciech Męczyński

Projekt okładki i stron tytułowych: Krzysztof Rychter

Projekt layoutu i skład: Cyprian Zadrożny

Czcionki: Pracownia introligatorska Rafał Korzeń

Inicjacja projektu i konsultacja: Ewa Gruda

Redakcja: wydawnictwo

Korekta: Magdalena Wołoszyn-Cępa, Ewa Gruda

Zdjęcia okładkowe i na str. 82, 83, 136, 137, 144, 145, 157: zasoby Freepik.com

Przygotowanie wersji e-book: Anita Pilewska

SILVER oficyna wydawnicza Iwona Krynicka

ul. Madalińskiego 67C/5

02-549 Warszawa

[email protected]

ISBN: 978-83-965647-1-9