Kobiety bez twarzy. Pierwszy szok - Tanya Valko - ebook + audiobook + książka

Kobiety bez twarzy. Pierwszy szok ebook

Tanya Valko

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Pierwsza książka z dwutomowego cyklu powieściowego „Kobiety bez twarzy”.

Poruszająca, oparta na faktach powieść, która wciąga czytelnika w zamknięty i często niezrozumiały świat Królestwa Arabii Saudyjskiej. Autorka, arabistka przez wiele lat mieszkająca w krajach Bliskiego Wschodu, snuje opowieść zainspirowaną własnym pięcioletnim pobytem w Saudii, ukazując realia życia kobiet – zarówno cudzoziemek, jak i rdzennych mieszkanek tego konserwatywnego państwa.

Poznajcie rodzinę Koziełów: przebojową Hankę, jej spokojnego męża Piotra oraz nastoletnią buntowniczkę Karolinę, którzy próbują odnaleźć się w świecie, gdzie codzienność wyznacza rytm modlitw, a łamanie surowych norm grozi poważnymi konsekwencjami. Przez pryzmat ich losów czytelnik staje się świadkiem groteskowych nieporozumień, wstrząsających wydarzeń, ale także szczerych przyjaźni i zaskakujących odkryć.

Autorka z dużą odwagą i ironią opisuje absurdy codzienności – od obowiązkowej abai, przez dramaty związane z opieką medyczną czy restrykcyjnym kierowaniem się tradycyjnymi zwyczajami, aż po publiczne egzekucje, wszechobecną, lecz dziurawą cenzurę i niepokojąco swobodny dostęp do narkotyków. Zadaje trudne pytania, jednak potrafi też dostrzec cienie i blaski funkcjonowania w ortodoksyjnej muzułmańskiej rzeczywistości.

To opowieść o odwadze, determinacji i sile przetrwania, ale także o fascynacji inną kulturą – czasem szokującą, czasem urzekającą. W „Kobietach bez twarzy”usłyszycie szczery, mocny głos tej, która dzięki temu, że długie lata żyła w Saudii, mogła opowiedzieć swoją niezakłamaną historię.

Tanya Valko to pseudonim absolwentki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Była nauczycielką w Szkole Polskiej w Libii, a następnie przez prawie dwadzieścia lat asystentką ambasadorów RP. Mieszkała w Libii i Arabii Saudyjskiej oraz w Indonezji. Po ponad 25 latach na obczyźnie w 2018 roku zostawiła za sobą dyplomatyczne życie i wróciła do Polski.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 381

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Copyright © Tanya Valko, 2025

Projekt okładki

Sylwia Turlejska

Agencja Interaktywna Studio Kreacji

www.studio-kreacji.pl

Zdjęcia na okładce

© grey/Adobe Stock

© katiekk2/Adobe Stock

Redaktor prowadzący

Anna Derengowska

Redaktor prowadzący

Anna Derengowska

Redakcja

Anna Płaskoń-Sokołowska

Korekta

Grażyna Nawrocka

ISBN 978-83-8391-849-5

Warszawa 2025

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

[email protected]

Nie ma dwóch takich samych ziarenek piasku,

podobnie jak nie ma

dwóch takich samych istot ludzkich,

tak samo myślących i reagujących.

Paulo Coelho,

Rękopis znaleziony w Akce

Książka jest inspirowana przeżyciami autorki. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych zdarzeń i osób jest przypadkowe.

OD AUTORKI

Drogi Czytelniku,

powieść Kobiety bez twarzy. Pierwszy szok, którą trzymasz w ręku, bazuje na moich własnych doświadczeniach zdobytych podczas pobytu w Królestwie Arabii Saudyjskiej w latach 2007–2012, zatem w pełni opiera się na faktach, które jednak czasami na potrzeby fabuły beletryzuję.

Dzięki ciekawym losom rodziny Koziełów, przebojowej feministki Hanki, jej ugodowego męża Piotra oraz ich krnąbrnej córki Karoliny, poznacie ich kiepskie próby adaptacji w konserwatywnym świecie arabskim. Zdarzą się groźne, ale i komiczne sytuacje, a liczne nieporozumienia zarówno rozbawią, jak i wywołają dreszcz emocji.

Hanka, moje alter ego, jak ja z wykształcenia arabistka, znająca język i kulturę, a także mająca kilkunastoletni staż w krajach Orientu, ciągle miała pod górkę, bowiem nic nie może przygotować człowieka do życia w wahabickiej1 Arabii Saudyjskiej. Każdy musi zupełnie zmienić swoją codzienną rutynę, bo tam pierwszą czynnością dnia było nie wypicie kawy, ale sprawdzenie godzin modłów. Pięć razy dziennie, jak Saudia długa i szeroka, życie zamiera, gdyż wyznawcy islamu modlą się w meczetach, na ulicach czy w miejscach pracy i absolutnie nie wolno im w tym przeszkadzać.

Wyjście do marketu spożywczego dla kobiety mogło zakończyć się aresztem, nie wspominając o plątaniu się po centrach handlowych w porze niedozwolonej dla samotnych pań. Obowiązujący strój cudzoziemce też mógł przysporzyć nie lada zmartwień, bo nie zawsze wystarczała czarna, długa do ziemi abaja2 – zdarzało się, że musiała także zasłonić włosy, nawet obcięte na zapałkę.

Żyjąc dłuższy czas za granicą, człowiek musi korzystać ze służby zdrowia w miejscu zamieszkania. Jakie były placówki medyczne w ultrakonserwatywnym i arcybogatym kraju na Półwyspie Arabskim? Czy rzeczywiście kobiety nie miały szans na rutynowe badania? Czy Hanka i jej nastoletnia córka Karolcia nie chodziły do ginekologa? A biedne Saudyjki?! Czy podli mężowie zabraniali im leczenia?! Co z chirurgią plastyczną, która na początku naszego milenium rozwinęła swe skrzydła na całym świecie? Dopiero w Saudii Hanka zetknęła się z zabiegami upiększającymi na tak szeroką skalę, a zaprzyjaźnieni doktorzy uchylili jej rąbka tajemnicy, zdradzając, jak podchodzą do tych kwestii Saudyjki.

W Królestwie Arabii Saudyjskiej notorycznie łamano prawa człowieka. Publiczne wymierzanie kary było rodem ze średniowiecza, a wykonywanie kary głównej wręcz nieludzkie, nieetyczne, niemoralne, okrutne… Znajome Hanki stały się przypadkowymi świadkami obcięcia ręki za kradzież. Czego szukały w miejscu kaźni?! Czemu poszły na plac Ścięć w Rijadzie? Jak zareagowały na krew i zagrzewające kata okrzyki rozentuzjazmowanego tłumu? I jak to traumatyczne przeżycie wpłynęło na psychikę europejskich kobiet?

Cenzurę prasy Hanka doskonale pamiętała jeszcze z czasów komuny, więc nie przeżyła tak wielkiego szoku, jak przyjezdni z krajów demokratycznych. Lawirowała w poszukiwaniu prawdy, w czym bardzo przydatny okazał się internet. Można w nim było znaleźć nie lada cacuszka, które czasami rozbawiały, a innym razem przyprawiały o dreszcz przerażenia. Media społecznościowe działały całkiem sprawnie, istniały nawet portale randkowe, z których korzystali także cudzoziemcy. Czy wiązało się z tym jakieś ryzyko, czy może internetowe znajomości były nieszkodliwe?

Ilość narkotyków na lokalnym rynku budziła oburzenie i zdziwienie, a to, co działo się w placówkach edukacyjnych, sprawiało, że włos się jeżył na głowie. Dowiecie się o tym z ekstremalnych przeżyć Karolci Koziełówny, uczennicy szkoły międzynarodowej. Za posiadanie czy handel używkami groziła w Królestwie kara śmierci – ścięcie głowy przez zawodowego kata – a mimo to nawet nastolatkowie mieli do nich dostęp.

Podczas pięciu lat pobytu w Arabii Koziełowie poznali wielu Saudyjczyków oraz obcokrajowców, z którymi wspierali się każdego dnia, pomagali sobie we wszystkim, by przetrwać trudne chwile. Zdarzało się, że przyjezdni za żadne skarby świata nie potrafili wytrzymać w wahabickim wądołku, nawet za horrendalnie wysoką pensję i niewyobrażalny komfort. Wielu stamtąd uciekło, aż się kurzyło, ale byli też tacy – i to nie tylko Polacy, również Brytyjczycy, Niemcy czy Amerykanie – którzy mieszkali w Arabii Saudyjskiej nie parę lat, lecz całe dekady. Przedłużali swój pobyt z roku na rok, marząc, by nie musieli stamtąd wyjechać. Więc coś jednak takiego było i jest w Królestwie Dwóch Świętych Meczetów, co przyciąga ludzi bardziej niż mamona. Odmienny świat wabi przede wszystkim osoby odważne i ciekawe innych kultur, tak jak moi główni bohaterowie.

Nie każde nieprzychylne słowo i szkalująca opinia o Arabii Saudyjskiej, z jakimi można się powszechnie spotkać, są wiarygodne. Trzeba spędzić tam na miejscu trochę czasu, by naprawdę poznać ten jeden z najmniej otwartych na świat krajów muzułmańskich. Dzięki temu można zdobyć bezcenne doświadczenie, a na jego podstawie wysnuć obiektywne wnioski. Życie w Królestwie jest osobliwe, czasami niełatwe i brawurowe, trudne i depresyjne, ale bywają również wesołe i cudowne, niebanalne i ekscytujące momenty. Niestety, w ostatnich latach mowa nienawiści i hejt zalewają kraje arabskie, bo współcześnie sercami ludzi w każdym społeczeństwie zawładnęła wrogość, która dotyczy w zasadzie każdej dziedziny.

Mam nadzieję, drogi Czytelniku, że po przeczytaniu powieści Kobiety bez twarzy. Pierwszy szok inaczej spojrzysz na Arabię Saudyjską, nie będziesz wierzyć ślepo w każdy stereotyp, nie dasz się pchnąć w stronę islamofobii czy rasizmu. Taki przyświeca mi cel.

1Wahabizm – ultrakonserwatywny islamski ruch religijno-polityczny.

2Abaja – przeważnie czarny luźny płaszcz noszony przez kobiety i mężczyzn.

KRÓLESTWO WAHABITÓW3 WITA

3Wahabita – wyznawca wahabizmu obowiązującego w Arabii Saudyjskiej.

Burzowe chmury

Kiedy Hanka Kozieł dowiedziała się, że na następną placówkę dyplomatyczną Ministerstwo Spraw Zagranicznych kieruje jej męża Piotra do Rijadu, a nie, jak obiecało, do turystycznego Kairu, była w równej mierze zaskoczona co wściekła. Dyrektor generalny oświadczył, że w ortodoksyjnym Królestwie Arabii Saudyjskiej potrzebują w ambasadzie najlepszych, zatem niezastąpiony będzie doświadczony konsul, a do tego świetny arabista. Piotr spełniał oba te kryteria. Dyplomata był usatysfakcjonowany pochwałą, jednak co z Hanką, jego połowicą? Kobietą na siłę i całkiem nieoczekiwanie wrzucaną w czarno-biały świat, który jej oferował tę ponurą czerń? Jakim cudem Polka, która latem chodziła rozebrana jak do rosołu, miała się zaadaptować w miejscu, gdzie czarne zwoje materiału owijały niewiasty od stóp do głów nawet latem przy temperaturze powyżej skali na termometrach, nieraz ponad pięćdziesięciu pięciu stopni Celsjusza? W jaki sposób pyskata baba będzie funkcjonować tam, gdzie pozbawi się ją prawa głosu? Jak urodzona kokietka w przestrzeni publicznej miałaby stać się niewidzialnym atomem tlenu? Słyszała opowieści o tym, że sama nie będzie mogła wejść do restauracji albo baru szybkiej obsługi, nawet by zamówić jedzenie na wynos. Nie wolno jej też będzie wsiąść za kółko, by pojechać do galerii handlowej czy na spotkanie z koleżankami, a nawet samodzielnie zrobić nieodzownych zakupów spożywczych.

Hanka bulwersowała się straszliwie, przez co w domu trwały niekończące się awantury.

– Ja tam nie pojadę! Nie dam się zamknąć w klatce! Nie ma mowy! Jestem wyemancypowaną kobietą! Feministką! – darła się bez umiaru na spolegliwego męża, ledwo małżonkowie wracali do tematu wyjazdu. – Nie ma mowy! Tym razem ci nie ulegnę!

Każda sprzeczka kończyła się łzami, choć Hanka z natury była raczej przebojowa niż rozhisteryzowana.

Nie wyobrażała sobie siebie nie tyle w upiornie gorącym klimacie, bo do tego już przywykła, od lat włócząc się po krajach Orientu, ile w państwie religijnych oszołomów. Nigdy by nie przypuszczała, że ktoś wpadnie na taki idiotyczny pomysł, żeby ją tam wysyłać. W zasadzie nie ją, ale jej faceta, arabistę i dyplomatę w jednym, a ją przy okazji, i to chyba po złośliwości.

– Hanuś, jak ty tam wytrzymasz? – pytały koleżanki z fitnessu, na którym prawie codziennie w pocie czoła uprawiała fitbox, by osiągnąć szczupłą sylwetkę i perfekcyjną kondycję fizyczną. – Będziesz się ubierać jak tamtejsze baby? – niepokoiły się. – Chodzić w burce? – Ta wizja wprawiała kumpele w rozbawienie, zwłaszcza że czterdziestoparolatka nosiła się jak nastolatka, bo nadal się nią czuła. – Pozwolą ci samej wyjść z domu?

– Co wy pieprzycie?! – Hankę kumpelki wkurzały jeszcze bardziej niż jej mąż, bo on przynajmniej z grubsza wiedział, co ich tam czeka, a te idiotki opierały się tylko i wyłącznie na rozpowszechnianych, przeważnie nieprawdziwych, pogłoskach. – Piotras raczej nie zmieni wiary i nie stanie się zaborczym muzułmaninem! Poza tym będę pracować, więc jakoś muszę dotrzeć do roboty. I na pewno nie kanałami.

Postanowiła więcej nie poruszać z nimi tego drażliwego tematu, a zamiast tego na spokojnie wszystko sobie przemyśleć. Nie byli przecież typową polską rodziną, która w niedzielę chadza do kościoła, a potem je obiadek składający się z rosołu i schabowego z tłuczonymi ziemniakami i kapustą. Z ukochanym mężem przeszli już suchą stopą przez niejedno piekło, a to tylko dlatego, że zawsze trzymali się razem.

Kiedy się poznali, oboje byli świeżo po maturze i łączyło ich jedno wspólne marzenie: dalekie podróże i poszerzanie horyzontów. Pobrali się już w czasie studiów – przerywanych licznymi dziekankami i wyjazdami do pracy w krajach arabskich –i chociaż wkrótce urodził się im syn Rafał, a tuż przed obroną pracy magisterskiej córka Karolina, realizowali swoją pasję, twierdząc, że dzieci ich nie ograniczają, a jedynie przejmą od nich globtroterskie zamiłowanie. Dlatego nigdy nie udało im się dłużej zagrzać miejsca w Polsce, a w swoim rodzinnym Krakowie byli gośćmi. Jednak za żadną cenę nie zamieszkaliby tam, gdzie jest niebezpiecznie i gdzie panują ekstremalne warunki – właśnie ze względu na swoje pociechy. Teraz Rafał był już dorosłym, dwudziestojednoletnim mężczyzną, miał partnerkę i mieszkał z nią za granicą, ale Karolcia wciąż jeszcze pozostawała przy rodzicach. Córuś była tak samo niepokorna jak jej mama, dlatego Hanka martwiła się przede wszystkim o nią. Czy młódka podda się restrykcjom konserwatywnego kraju? Czy zechce żyć według narzuconych jej kuriozalnych reguł? Tego najbardziej się obawiała. Przecież nie zostawią nieodpowiedzialnej piętnastolatki samej w Polsce, gdyż ich wyjazd to nie wakacyjna przygoda, lecz długoterminowy, co najmniej czteroletni pobyt daleko od domu. Hanka nie spała po nocach, płacząc w poduszkę, a nerwy miała coraz bardziej zszargane.

***

– Sławek i Irena zaprosili nas na kolację – zakomunikował żonie zasmucony jej postawą Piotr. – Może jak z nimi pogadasz, to zmienisz zdanie.

– Niby dlaczego? – nieprzyjemnie burknęła Hanka, bo od nominacji męża inaczej się do niego nie odzywała. – Ich też gdzieś wysyłają? Do Afganistanu czy Pakistanu? Irka będzie chodzić w czadorze? Choć w jej przypadku to bez różnicy, jakie wyświechtane łachy na siebie narzuci. – Złośliwy charakter kobiety w stresie coraz bardziej dawał o sobie znać.

Obie pary pochodziły z Krakowa, ale zarówno jedni, jak i drudzy przenieśli się do Warszawy i na dokładkę mieszkali po sąsiedzku w tej samej dzielnicy. Stolica dawała więcej możliwości, więc koledzy ze studiów liczyli na błyskotliwą karierę w MSZ. Jednak ministerstwo jakoś nie widziało dla nich miejsca w wygodnych biurach centrali, a jedynie na trudnych misjach dyplomatycznych.

– Dostałem przydział do biednego, przereklamowanego, przeludnionego i zapyziałego Egiptu – ogłosił niezadowolony Sławek, ledwo Koziołki, jak ich nazywali przyjaciele, weszli do mieszkania arabistów. – Niech to szlag trafi!

Hanka zamarła, bo to przecież oni planowali tam pojechać. Mieli to obiecane i ponoć pewne jak w banku, szwajcarskim banku. Zacisnęła szczękę, bo myślała, że pęknie. Cała czwórka była tak zawiedziona i zestresowana, że nawet nie siedli do stołu, by coś zjeść, a tylko uzupełniali szkło. O dziwo, Hanka milczała, jakby język połknęła, choć przeważnie buzia jej się nie zamykała i pytlowała jak najęta. Do tej pory nikt nie potrafił jej przegadać.

Sławek aż tak bardzo nie martwił się wyjazdem do Egiptu, jak jego żona, która diametralnie różniła się od żony Piotra. Irka, w przeciwieństwie do cieszącej się życiem i impulsywnej Hanki, była cicha i małomówna, wycofana i pochłonięta własnymi sprawami. Jej przyodziewek także pozostawiał wiele do życzenia. W odróżnieniu od modnego i dopasowanego do ciała ubioru jej koleżanki nosiła szerokie sukmany i czarne legginsy. Zupełnie jakby starała się ukryć szczupłą i zgrabną sylwetkę. Będąc ambitną arabistką i intelektualistką, nie przykładała najmniejszej wagi do swojego wyglądu. Mysiobure włosy, które nigdy nie widziały farby, zawsze spinała w kitkę i nie robiła makijażu, nie kładła nawet błyszczyku na wyblakłe usta. Nic dziwnego, że po ukończeniu studiów nie zrezygnowała z kariery i nadal pracowała naukowo. Natomiast Hanka, chcąc pomóc mężowi związać koniec z końcem i zapewnić rodzinie dobre warunki życia, zrezygnowała z etatu na uczelni i chwytała się różnych zawodów, całkiem niezwiązanych ze swoją profesją. Dopiero gdy wyjechali do krajów arabskich, odświeżyła znajomość języka, co przydawało jej się w miejscach, gdzie mieszkali.

– Co za draństwo! – po raz pierwszy Hanka i Piotr usłyszeli, jak Irena podnosi głos. – MSZ robi nam na złość! Chcą mi zmarnować życie! – rozpaczała, że to nie oni spędzą najbliższe lata w kraju wahabitów, i płakała rzewnymi łzami, które jej koleżanka po fachu z godnością połykała.

– Irenko, uspokój się…

Sytuacja stawała się coraz bardziej krępująca i Piotr co chwilę rzucał żonie wymowne spojrzenie, by jak najszybciej się stąd zmyli.

– Mam chodzić do oklepanego muzeum archeologicznego w Kairze i gapić się na głupiego Tutenchamona?! – Gospodyni ubodła tymi słowami gości, którzy o niczym innym bardziej nie marzyli. – Będę się lampić na debilne mumie?! I co? Co nowego w nich odkryję? Napisano na ten temat już tysiące opracowań!

– Ty zawsze znajdziesz coś niezwykłego. Masz nosa – pocieszał połowicę Sławek.

– Odkopię kolejnego faraona? – Irka szlochała rozpaczliwie, nie zdając sobie sprawy, jaka jest żałosna. – Planowałam napisać pracę doktorską, a nawet przygotować się do habilitacji, bo przecież Królestwo Saudów jest kolebką islamu i źródłem, z którego nieprzerwanie czerpią wszyscy muzułmanie na całym globie. O tym mało kto spoza świata arabskiego publikuje.

– Coś by się znalazło. – Panowie byli na bieżąco w temacie, więc nie do końca zgadzali się z jej opinią. – Teraz już nie ma dziewiczych tematów…

– A mogłam pojechać do Mekki i zobaczyć Ka’abę4. – Orientalistka wyła jak bóbr.

– Z tą Ka’abą byłoby ciężko, bo do najświętszego miejsca islamu niemuzułmanów nie wpuszczają. – Piotr zbierał się do wyjścia, bo wizyta okazała się wielkim fiaskiem, choć miał nadzieję, że słowa koleżanki może choć trochę przekonają Hankę, że w Saudii jest całkiem interesująco, a dla niektórych nawet pasjonująco.

– Chcę do Medyny! Do Meczetu Proroka Muhammada. – Ircia rwała włosy z głowy. – W dupie mam piramidy!

Spoceni z nerwów Koziełowie wyrwali się od szczęściarzy, za jakich uważali znajomych ze studiów, po niespełna dwóch godzinach. Hanka szła jak lunatyczka, bo dopiero teraz puściły jej nerwy. Twarz miała mokrą od łez.

– A ja bym nie narzekała, mogąc obcować ze starożytnościami – powiedziała przez zęby. – Tutenchamon nie jest głupi, mumie też nie. Jeździlibyśmy na weekendy do Hurghady i Szarm el-Szejk, do Marsa Alam… – Głos jej się rwał. – Nurkowalibyśmy w Morzu Czerwonym z ławicami kolorowych rybek i podziwiali rafę koralową.

– Arabia Saudyjska leży nad tym samym morzem. Znajduje się dokładnie po drugiej stronie – tłumaczył jej mąż, ale jego niepewna mina świadczyła, że przewiduje ripostę żony.

– Fajnie. Tylko że w abai trochę ciężko pływać – podsumowała Hanka, po czym niemal biegiem puściła się do domu.

***

Ostatecznie Hanka i Piotr oraz Irena i Sławek postanowili, że spróbują zamienić się placówkami, lecz raz podjęta przez dyrektora generalnego decyzja nigdy nie zostaje zmieniona. Ministerstwo robi, co chce, nie zważając na ludzkie marzenia i preferencje. Tak było, jest i pewnie będzie.

Koziełom wykupiono bilety lotnicze, bo dłużej nie było co zwlekać. Nie mieli zresztą innego wyjścia: bezrobotny arabista to zdecydowanie gorsza opcja niż dyplomata w Rijadzie. Hanka beznamiętnie zabrała się do pakowania, ale robiła to na oślep, nawet za bardzo nie wiedziała, co wrzuca do walizek. Po głowie tłukły się jej jedynie ostrzeżenia dotyczące pierwszych surowych, acz kuriozalnych zakazów.

– Pamiętajcie, że w Królestwie nie wolno manifestować się z żadnymi symbolami religii innej niż islam – grzmiała pracownica MSZ na roboczym spotkaniu przedwyjazdowym. – Nie noście ani krzyżyka, ani nawet medalika. – Wgapiała się w zawieszkę na szyi Hanki, której ta nie ściągała od dnia narodzin syna, traktując ją bardziej jako amulet niż wyznanie wiary.

– Będą zaglądali pod czarne łachy, do których noszenia mnie zmuszą? – Arabistka powoli odzyskiwała rezon, choć nadal zalewała ją żółć. – Rozbiorą mnie? Wezmą na osobistą?

– Chwycą za łańcuszek i zerwą. – Baba taksowała pyskatą lodowatym wzrokiem. – Jeśli jest mocny, skaleczą cię. I po co ci to?

– Dla zasady.

– Oni mają inne. Absolutnie nie zabierajcie ze sobą dekoracji świątecznych, nawet w bagażu zasadniczym czy kargo – kontynuowała wdrażanie dyplomatów w reguły, z którymi orientaliści do tej pory jeszcze się nie zetknęli, choć uważali, że są ludźmi doskonale znającymi kraje arabskie, zjeżdżone przez nich wzdłuż i wszerz. W jednym z nich przecież mieszkali ponad dekadę.

– Przez cztery lata mamy nie obchodzić Bożego Narodzenia ani Wielkanocy?! Bańki choinkowe im przeszkadzają czy żółte kurczaczki i puchate zajączki?

– Droga pani! – udarła się zniecierpliwiona prowadząca. – Jeśli znajdą ozdoby bożonarodzeniowe, będziecie mieć kłopoty. Mogą na was nałożyć grzywnę, i to wysoką. Ale jeśli macie zamiar robić wszystko po swojemu… – Już stała w drzwiach. – Nie wiadomo, czy was nie wydalą za coś takiego. – Zrobiła wielkie oczy, a Hanka jeszcze większe.

– Do tej pory obchodziliśmy z Arabami ich święta, Eid al-Fitr na zakończenie ramadanu czy Eid al-Adha, święto ofiarowania – wyjaśniał uprzejmie Piotr. Nawet arabiście tak surowy konserwatyzm islamski nie chciał się w głowie pomieścić. – Oni zaś z wielką chęcią celebrowali nasze obrządki. Choinki i migające kolorowe lampki wręcz wzbudzały w nich euforię. Wszędzie je ustawiali: w sklepach, na ulicach, w szpitalach, nawet w urzędach państwowych.

– To byli inni Arabowie – powiedziała martwym głosem pracownica protokołu dyplomatycznego. – W Saudii są wahabici.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI

4Ka’aba – sanktuarium w Mekce odwiedzane przez muzułmanów podczas pielgrzymek.

Spis treści

OD AUTORKI

KRÓLESTWO WAHABITÓW WITA

Burzowe chmury

Punkty orientacyjne

Okładka