Kładę wam na sercu. Rekolekcje z ojcem Franciszkiem od Krzyża Jordanem - Ks. Józef F. Tarnówka SDS - ebook

Kładę wam na sercu. Rekolekcje z ojcem Franciszkiem od Krzyża Jordanem ebook

Ks. Józef F. Tarnówka SDS

0,0

Opis

Osoba ojca Franciszka od Krzyża Jordana i jego duchowość są darem i dumą nas, salwatorianów. Tym darem chcemy się nie tylko dzielić z innymi, ale również wciąż na nowo, coraz głębiej go poznawać i zapalać jego przykładem.
 
Sięgając do tej publikacji, poznasz nie tylko postać naszego Założyciela, ale też odkryjesz to, co nas inspiruje, coś, co stało się naszą tożsamością. Jak choćby troska o zbawienie wszystkich, którą nieustannie miał przed oczami ojciec Franciszek, prosząc: „O Jezu, dla mnie ukrzyżowany! O Ojcze, moje Wszystko, o jedno Cię proszę, o jedno tylko, Wszechmocny Panie, oto moje pragnienie: żebym mógł uratować wszystkich!”.
 
Podczas lektury towarzyszyć Ci będzie ta modlitwa prosto z nieba, wspierana z ziemi przez wszystkie salwatorianki i wszystkich salwatorianów.
 
Służenie drugiemu człowiekowi i Bogu to kroczenie do świętości. Tu znajdziesz wskazówki, jak to czynić, niezależnie od tego, kim jesteś. Pozwól się poprowadzić przez ojca Franciszka od Krzyża Jordana.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 264

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Redakcja

Magdalena Mnikowska

Korekta

Anna Śledzikowska

Projekt okładki

Artur Falkowski

Redakcja techniczna

Artur Falkowski

Imprimi potest

ks. Józef Figiel SDS, prowincjał

© 2021 Wydawnictwo SALWATOR

ISBN 978-83-7580-817-9

Skład wersji elektronicznej

Monika Lipiec /Woblink

Wydawnictwo SALWATOR

ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków

tel. (12) 260-60-80, faks (12) 269-17-32

e-mail: [email protected]

www.salwator.com

Wstęp

Rok 2021 zostanie na zawsze zapamiętany przez całą Rodzinę Salwatoriańską jako ten, w którym wieloletnie starania związane z procesem beatyfikacyjnym czcigodnego sługi Bożego ojca Franciszka Marii od Krzyża Jordana zostaną w końcu uwieńczone długo oczekiwaną uroczystością beatyfikacji, która ma się dokonać w dniu 15 maja 2021 roku w arcybazylice św. Jana na Lateranie w Rzymie. Jest to niezwykle radosne wydarzenie, bo przecież tak długo oczekiwaliśmy na ten moment. I można je niewątpliwie traktować w kategorii pewnego sukcesu. Jednak tak naprawdę będzie miało ono taki wymiar tylko wtedy, jeśli nas zainspiruje i zmobilizuje do wielu wysiłków, tak by jeszcze bardziej żyć duchem ojca Jordana. Przygotowania do beatyfikacji nie mogą się bowiem ograniczyć tylko do płaszczyzny logistycznej. Tutaj chodzi o coś więcej. Musimy sobie zadać następujące pytania: co wspólnego ma beatyfikacja Założyciela salwatorianów z nami? Czy beatyfikacja zmieni coś w naszym postrzeganiu Jordana i jak wpłynie na naszą religijność? Kim jest dla nas nasz błogosławiony (od 15 maja 2021 roku) Założyciel? Beatyfikacja, jednym słowem, musi przełożyć się na naszą pobożność w ten sposób, aby utrwalił się kult błogosławionego w naszej praktyce zakonnej, który trwale stanie się impulsem dla naszego apostolstwa.

Z radością więc pragnę przyjąć inicjatywę ks. Józefa Tarnówki SDS, który dostrzegając znaczenie tego wydarzenia dla całego zgromadzenia, podjął się zadania przygotowania rekolekcji z ojcem Jordanem, tak by idee, które przyświecały naszemu Założycielowi, na nowo zostały w nas rozpalone. Owocem jego przemyśleń jest ta właśnie publikacja, z której nie tylko możemy poznać dziedzictwo duchowe naszego Założyciela, ale przede wszystkim zakosztować tego ducha, którym się kierował. Ojciec Franciszek jawi się w niej jako ten, który nigdy nie zrezygnował z drogi wyznaczonej mu przez Opatrzność i nie załamał się z powodu wielu porażek i rozczarowań. Podejmował wiele wysiłku i czynił to z wielkim oddaniem, a Bóg dał mu niezłomne serce i wytrwałość. Konsekwencją Chrystusowego pragnienia zbawienia świata jest bowiem krzyż: „Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem»” (Łk 14, 27).

Wielkim walorem tych rozważań ks. Józefa Tarnówki jest usytuowanie ich na kanwie nauczania Biblii i Magisterium Kościoła. W ten sposób łatwo można dostrzec, że program formacyjny Założyciela oparty jest właśnie na tych dwóch podstawowych źródłach i z nich wypływa. To stąd biorą początek cnoty, którymi się kierował, a więc: ufność Opatrzności, ubóstwo, wierność Kościołowi, miłość wzajemna, dążenie do świętości, a których polecił przestrzegać w swoim testamencie, skierowanym do swych duchowych spadkobierców.

Wyrażam nadzieję, że książka ta nie tylko będzie służyć jako pomoc w przygotowywaniu rekolekcji, konferencji i dni skupienia, ale przede wszystkim jej lektura jeszcze bardziej rozpali gorliwość duchowych synów i córek ojca Jordana, a także tych wszystkich, którzy zachwycili się jego dziełem. Niech też będzie inspiracją do podejmowania wysiłków, by nasze współczesne salwatoriańskie życie było jak najbliższe ideałom, które przyświecały naszemu Założycielowi. Niech jego dewiza życiowa: „Dopóki jest na świecie jeszcze jeden człowiek, który nie zna Boga i nie kocha Go ponad wszystko, nie możesz ani chwili spocząć” (DD II/1), stanie się autentycznie sensem naszego życia.

ks. Józef Figiel SDS

prowincjał

Głos uczestnika rekolekcji

Drogi Czytelniku, a może lepiej Bracie Salwatorianinie, Siostro Salwatorianko!

Zbliża się dzień beatyfikacji naszego czcigodnego ojca Założyciela, ojca Franciszka Marii od Krzyża Jordana. Głęboko ufam, że książka, która trafia do twoich rąk, i zawarte w niej rekolekcyjne rozważania pomogą ci się do tego wydarzenia dobrze i owocnie przygotować. Ksiądz Józef Tarnówka SDS, nasz Współbrat, z synowską czcią i oddaniem, a zarazem z poznawczą pasją wydobył z życia i nauczania ojca Jordana myśli, wskazania, zachęty, które powinniśmy wszyscy dobrze znać i do nich się odwołując, kształtować swoje codzienne salwatoriańskie życie.

Z tych rozważań dowiecie się o waszym „zapisaniu” w Sercu Zbawiciela i sercu ojca Założyciela. Będziecie mogli zweryfikować wasz salwatoriański profil i przekonać się, na ile jest on zgodny ze standardami zaproponowanymi przez ojca Jordana, a ile trzeba wam jeszcze poprawić, wyprofilować. Cytowane przez ks. Józefa i przez niego nazwane „frazy” Założyciela pomogą sformułować pytania: jaka jest wasza wierność Bogu w rzeczach wielkich i małych? Zapytają o wasz przykład życia i jego jakość, o waszą cześć dla Matki Zbawiciela i dla Jego krzyża. Być może – tak jak ja, piszący te słowa – przeżyliście już wyżej wspomniane rekolekcje. Jeśli tak, to ta książka będzie dla was doskonałym źródłem powrotu do wysłuchanych treści, aby przypomnieć je sobie, aby nimi żyć. Jeżeli ta książka i zawarte w niej treści pierwszy raz trafią do waszych rąk, to proszę, nie odkładajcie tej lektury na bliżej nieokreślone jutro. Czytajcie, rozważajcie, zamieniajcie w salwatoriański czyn miłości.

Nie życzę wam lektury przyjemnej, ale inspirującej, prowokującej, wymagającej, może niekiedy zawstydzającej. Może uda się nam nie rozczarować ojca Jordana i będzie on mógł z dumą mówić o nas Zbawicielowi i Jego Matce, wypraszając potrzebne nam łaski.

Z salwatoriańskim pozdrowieniem w Chrystusie Zbawicielu

ks. Ryszard Stankiewicz SDS

Uwagi wstępne autora

Rekolekcje są specyficznym rodzajem literackim i rzadko dostają szanse drukowanej publikacji. Są one przede wszystkim żywym słowem, chociaż przygotowanym w formie notatek prowadzącego. Rządzą się więc innymi prawami, niż to jest w przypadku tekstu przygotowywanego dla czytelnika. Słuchacz – rekolektant – jest też czytelnikiem, ale innym. Rekolekcjonista jest też lektorem, ale innym. Te uwagi są oczywistością dla wszystkich uczestniczących w rekolekcjach, zwłaszcza zamkniętych, dla osób zakonnych czy księży. Tłumaczą jednak autora i specyfikę tekstu, który został tak przygotowany do druku, aby zaprezentować wszystkie opracowane konferencje, chociaż nie wszystkie były prezentowane w ramach poszczególnych serii.

Tak więc wytłumaczyć musi się rekolekcjonista, gdyż przeprowadził te rekolekcje na zaproszenie sióstr – trzy serie, oraz trzy serie dla współbraci w okresie od 2018 do 2020 roku1. Tak więc dojrzewały one wraz z kolejnym spotkaniem modlitewnym z ojcem Franciszkiem od Krzyża Jordanem. Skupienie i modlitwy uczestniczek i uczestników tych spotkań w różnych miejscach w kraju inspirowało do tego dojrzewania także prowadzącego. Oprócz konferencji istotnym ich elementem była wspólna modlitwa liturgiczna, a centrum stanowiła Eucharystia z homilią wyznaczoną przez codzienną liturgię słowa. Toteż zapis samych wygłoszonych konferencji byłby nieco uboższy bez homilii – przynajmniej niektórych wybranych. One pomogą wejść także w atmosferę wyznaczaną przez słowo Boże, które sprawiało, że każda seria rekolekcji była inna. Jako prowadzący, a zarazem uczestnik tych modlitewnych spotkań mogę potwierdzić tę kolejną oczywistość. Także reakcje uczestników ujawniały nie tylko potrzebę wzrostu w duchowości salwatoriańskiej, ale podobnie niemałą tęsknotę za pojawiającą się na horyzoncie beatyfikacją Założyciela. Perspektywa nieba – według życzenia ojca Franciszka od Krzyża – powinna zawsze nas mobilizować. Szczególnie gdy patrzymy na naszą drogę do Boga, która w sposób pewny prowadzi salwatorianki i salwatorianów do szczęśliwości wiecznej.

Dlatego też zamysł przedstawienia tych rekolekcji w formie tutaj prezentowanej. Nadzieja na pogłębienie zbliżenia z duchowością ojca Jordana wśród uczestników, ale i na nowych „rekolektantów” zmobilizowała do pracy, aby przygotować także prezent na zbliżającą się beatyfikację naszego Założyciela. Oczywiście w pierwszej kolejności sięgać będą po tę pozycję z biblioteki salwatoriańskiej nasze siostry i współbracia. Ufam, że pomoże im to nie tylko w duchowym przygotowaniu do uroczystości w Rzymie, ale również w prezentacji bogactwa duchowego źródła, z którego czerpiemy my, salwatorianie. W tymże duchu Franciszka od Krzyża ta publikacja jest skierowana do wszystkich, z którymi dzielimy się nie tylko radością wyniesienia na ołtarze sługi Bożego, ale również jego serdeczną troską o zbawienie wszystkich: „O Jezu, dla mnie ukrzyżowany! O Ojcze, moje Wszystko, o jedno Cię proszę, o jedno tylko, Wszechmocny Panie, oto moje pragnienie: żebym mógł uratować wszystkich!”2.

Ktokolwiek sięgnie po te strony, niech wie, że towarzyszyć mu będzie ta modlitwa prosto z nieba, wspierana z ziemi przez wszystkie salwatorianki i wszystkich salwatorianów. Szczególnie dedykuję te zapiski wszystkim tym, którzy już spotkali na swojej drodze tego heroicznego sługę Bożego, który żył dla chwały Bożej i zbawienia wszystkich ludzi. Jego zbliżająca się beatyfikacja potęguje wiarę w jego wstawiennictwo u Boga. Wszystkim czytelnikom niech towarzyszy Duch Święty, który jest zawsze wzywany na początku każdego spotkania rekolekcyjnego, aby to On był prowadzącym do nawrócenia.

„Oddawaj Bogu wszelką chwałę i dziękuj Mu wciąż za wiele darów, których On udzielił tobie, najbardziej niegodnemu”3 – te słowa ojca Jordana z jego Dziennika przyjmuję za swoje. Jemu samemu jestem wdzięczny za to, że przyjął mnie i pozwala stawać się jego duchowym spadkobiercą. Podziękowania wyrażam także bliźnim. Najpierw s. Marta Majerczyk SDS, a potem ks. Tomasz Raćkos SDS – poprzez propozycję prowadzenia tych rekolekcji w naszych prowincjach – przyczynili się do ich powstania i rozwoju. Im wyrażam moją wdzięczność także za zaufanie, jakie mi okazali, gdyż dzięki temu doznałem wielu łask Bożych i wyrazów ludzkiej łaskawości. Jednym z nich była życzliwa „oferta” tej publikacji ze strony ks. Józefa Figla SDS, prowincjała salwatorianów w Polsce. Wdzięczność – mówił ojciec Jordan – skłania przełożonych do życzliwości, czego mogłem doświadczyć również od wielu uczestniczek i uczestników, np. od ks. prof. Zygmunta Hajduka SDS czy też od tak wytrawnych mistrzów rekolekcji jak ks. Krzysztof Seweryn SDS i ks. Ryszard Stankiewicz SDS, któremu dziękuję za wprowadzające słowo.

Wrocław, we wspomnienie bł. Salomei, 19 listopada 2020

Konferencja przygotowawcza. Z serca do serca

„Nowe czasy” zawsze oskarżają „stare czasy”! Gdyby ich nie oskarżały, nie miałyby racji bytu. Powiedzenie: czasy się zmieniły albo teraz mamy inne czasy, oznacza, że stare idee, prawa, zwyczaje, obyczaje, moralność tracą swoją obowiązywalność. Tradycja musi być przełamana. Wzorce mają być wymyślane. Pojęcia otrzymują nowe znaczenie. Rozum zostaje podporządkowany rodzącym się uczuciom i subiektywnym odczuciom. Czy kontynuować tradycję salwatoriańską, sięgając do Założyciela? Czy też raczej w tzw. nowych czasach iść ze słynnym „duchem czasu”? Jeśli ten związek frazeologiczny oznacza: atmosferę umysłową (duchową) charakterystyczną dla jakiegoś okresu historycznego, a nieobowiązującą w innych, to zapytajmy się: co to dla nas oznacza, że właśnie teraz Kościół – po 100 przeszło latach od śmierci Jordana – będzie beatyfikował Założyciela salwatorianów i salwatorianek? Mamy powrócić do ducha Jordana czy tylko pochwalić się błogosławionym Założycielem?

Wydaje się, że „nowe czasy”, które są przed nami, zapraszają nas do „starych”, to znaczy do czerpania ze źródła naszej tożsamości. W Gaudium et spes Sobór Watykański IIwezwał Kościół do„badania znaków czasu i wyjaśniania ich w świetle Ewangelii” (KDK 4). To sprawiło, że „znaki czasu” zadomowiły się w teologii katolickiej i w refleksji pastoralnej. One stanowią „wezwanie do nowych poszukiwań i wypracowywania nowych rozwiązań odwiecznych problemów i nowych sposobów działania w duchu Ewangelii”. „Historia […] jest przestrzenią ciągłego objawiania się Bożego Ducha”;„Duch Boży […] przedziwną opatrznością kieruje biegiem czasu i odnawia oblicze ziemi” (KDK 26)4. Na ile pokieruje nami, salwatorianami, Duch Boży w następnych latach? Czy odnowi nas ta beatyfikacja? Dekret o przystosowanej do współczesności odnowie życia zakonnego „Perfectae caritatis” zaapelował o „nieustanne powracanie do źródeł wszelkiego życia chrześcijańskiego i do pierwotnego ducha stanowiącego natchnienie dla instytutów, jak też ich przystosowanie do zmienionych warunków naszej doby”5.

My mamy do czego wracać, gdyż tradycja salwatoriańska to bogactwo duchowe! O to zadbał nasz Założyciel. Włączył w swoją duchowość elementy duchowości benedyktyńskiej, franciszkańskiej, ignacjańskiej oraz szczególne nabożeństwo do Eucharystii, męki Pańskiej i Krzyża Świętego, Matki Bożej, apostołów i świętych, jak również rozmiłowanie w Piśmie Świętym, pielgrzymowaniu do miejsc świętych, lekturach duchowych i różańcu. Czy to znaczy, że my nie mamy duchowości własnej? Czy nasza duchowość to trochę taka rodzina patchworkowa: tj. zrekonstruowana – po kolejnych rozwodach? Nie mamy nic swojego, tylko okruchy z dobrze zastawionych innych stołów?

Odpowiedź Franciszka od Krzyża Jordana jest jednoznaczna – udzielona w 1899 roku: „Jeśli żyjecie w jedności i rezygnujecie z własnej opinii, jeśli ją podporządkowujecie duchowi Założyciela6, to będziecie żyć w pokoju z przełożonymi i z sobą, będziecie szczęśliwi już na tej ziemi i przyczynicie się do szczęścia wielu innych”7. I dalej: „U początku Towarzystwa pewien wielki człowiek o głębokiej duchowości zapytał mnie: Czy pozyskał już Ojciec jednego człowieka, który żyje całkowicie zgodnie z duchem Ojca? Odpowiedziałem: Tak, mam jednego, który jest mi całkowicie poddany, a on mi na to powiedział: Towarzystwo jest zatem gotowe. I tak było, a osoba, o którą chodziło, jest nadal wśród nas, ponieważ całkowicie się podporządkowała – jest to o. Bonawentura!”8. Czy mnie pozyskał już Założyciel zakonu, do którego wstąpiłem i w nim żyję?

Słowa ojca Jordana świadczą o tym, że miał on świadomość tego, że – z Bożą pomocą – wypracował duchowość założyciela, a nie tylko był Założycielem, tj. organizatorem życia wspólnego. Tak bardzo mu zależało, aby formować – jak się to dzisiaj mówi – swoich braci i swoje siostry w różnych ważnych momentach życia zgromadzenia i w cotygodniowych „kapitułach”9. Dlatego Przemówienia na kapitułach – głównie w domu macierzystym – stały się przekazem duchowości ojca Założyciela. Prostym, ojcowskim, z serca do serca. Nie są to tylko wykłady duchowości, ale troska o swoje duchowe dzieci. Dlatego tak często użyte są słowa: kładę wam na sercu! I tak często powtarzające się tematy stają się upomnieniami ojca przepełnionymi miłością. Ojciec Franciszek od Krzyża nie pisał swoich gotowych konferencji, czasem kreślił tylko szkice, zapisując luźne myśli. Do dyspozycji mamy stenogramy jego wystąpień wiernie zapisywane przez różnych współbraci.

W drugim zachowanym in extenso, a później opublikowanym Przemówieniudo misjonarzy wyjeżdżających do Assam, 12 grudnia 1890 roku z jego ust padają bardzo mocne słowa: „Taka jest potrójna wierność, boska nauka, którą chcę wam położyć na sercu”. Posłuchajmy tych słów:

Z całego serca pragnę wam dać wiele, bardzo wiele. Nie mogę wam dać ziemskich bogactw, pieniędzy i innych dóbr, ale jako wasz duchowy ojciec mogę i chcę dać wam trzy pouczenia, które, jestem tego pewien, przeprowadzą was przez burze i cierpienia waszego apostolskiego powołania. Jest to potrójna wierność, która powinna cechować zarówno was, jak i wszystkich członków Towarzystwa. Po pierwsze. Trzymajcie się niewzruszenie Stolicy Świętej i głowy naszego świętego Kościoła. Bądźcie zawsze gotowi oddać wasze życie, a gdyby to było konieczne, waszą ostatnią kroplę krwi za naukę Chrystusa. Nie odstępujcie ani na krok od tej boskiej, opartej na skale Piotra, nauki. Po drugie. Czcijcie z dziecięcą miłością i przywiązaniem Najświętszą Dziewicę Maryję, Królową Apostołów i naszą Matkę, która od pierwszych chwil istnienia naszego Towarzystwa otacza je swoją potężną obroną i wspiera serdeczną pomocą. Dlatego nie powinno być nikogo w waszym Towarzystwie, kogo by nie ożywiała głęboka cześć i miłość do Maryi. Wszędzie tam, gdzie istnieje nasze Towarzystwo, powinny rozbrzmiewać Jej chwała i cześć. Po trzecie. Na koniec mówię wam: bądźcie też wierni waszemu przełożonemu, waszemu duchowemu ojcu. Jeśli już dzieciom, które czczą swego naturalnego ojca i swoją matkę, Bóg obiecuje swoje błogosławieństwo i długie życie, to o ile bardziej wynagrodzi tych, którzy czczą, kochają i są posłuszni aż do śmierci swemu ojcu duchowemu, sprawcy ich wyższego życia? Taka jest potrójna wierność, boska nauka, którą chcę wam położyć na sercu. Jeśli ją zachowacie, to mogę wam obiecać, że już na tej ziemi znajdziecie prawdziwy pokój oraz powodzenie w waszych pracach. Żadne cierpienie, żaden krzyż nie będzie dla was za ciężki. Cokolwiek was spotka, będziecie trwać i nie zachwiejecie się. Ta duchowa więź, ta potrójna wierność będzie nas łączyć, nawet jeśli cieleśnie będziemy oddzieleni. Ta myśl powinna rozgrzewać nasze serca, nawet jeśli nasi współbracia będą przebywać w Himalajach, w Afryce lub Ameryce czy też w krajach Europy, wszędzie będzie nas łączyć ta więź, a żadnego z nas, jestem o tym głęboko przekonany, nie zabraknie na naszym spotkaniu w niebie10.

Wierność nauce Kościoła, Matce Boskiej i zgromadzeniu daje pokój serca i powodzenie apostolskie. Trzymajcie się niewzruszenie nauki Kościoła, czcijcie z dziecięcą miłością Najświętszą Marię Pannę oraz bądźcie też wierni waszemu duchowemu ojcu, Założycielowi – te trzy sformułowania oddają już ducha, czyli duchowość prorocką naszego ojca. Historia misji w Assam pokaże, że byli tacy, którzy naprawdę wzięli je sobie do serca – jak o. Otto Hopfenmüller – i tacy, którzy zawiedli, w których zwyciężyła ludzka słabość i pycha. Doprowadziło to do wieloletnich starań Założyciela o utrzymanie tej misji i wspólnoty ją tworzącej. Skąd nasz ojciec wiedział, że pojawią się problemy z wiernością nauce Kościoła, z dziecięcą pobożnością i posłuszeństwem duchowemu ojcu? Czy nie jest to znak dla nas, znak mówiący o tym, że duch Boży przemówił nie tylko przez założenie, ale także przez duchowość tego założenia? Mówiąc inaczej: Pan Bóg nie tylko chciał, aby byli salwatorianie, ale chciał, aby salwatorianie byli w duchu, którym natchnął ojca Franciszka Marię od Krzyża!

Ojciec nasz wiedział, kim mamy być, czyli jakiego ducha mamy mieć w sobie:

Moim gorącym pragnieniem jest to, aby przenikał was prawdziwy duch Towarzystwa. Tak wiele od tego zależy, być może zbawienie tysięcy i milionów ludzi. Dlatego chciałbym wam dzisiaj położyć na sercu jedną sprawę, która na zawsze należeć będzie do istoty naszego Towarzystwa: jest to uniwersalność, omnibus et ubique [wszędzie i wszystko].A zatem Towarzystwo cechuje uniwersalność! […] Naszym zadaniem, zadaniem naszego Towarzystwa, duchem naszego Towarzystwa jest ubique et omnibus. Dlatego ważne jest, aby każdy z was był przeniknięty tym duchem: praedicate verbumDei omnibus creaturis, tak jak to codziennie słyszycie w intentio societatis, gdzie wyrażone są cel i zadanie Towarzystwa, jego uniwersalność.Musicie to sobie wziąć do serca. Nie starajcie się ograniczać do tych miejsc, gdzie najłatwiej odnieść sukces. Musicie działać wszędzie, gdzie są dusze – chciałbym wam to zostawić jako testament. Starajcie się poznać dobre cechy każdego ludu, interesujcie się wszystkimi ludami; […] wszędzie myślcie: to są moi bracia, których muszę uratować!, a zatem starajcie się zachować ducha uniwersalizmu!11

Uniwersalność to najczęściej deklarowana przez nas cecha, gdy pytają o naszą charakterystykę inni. Gdy jednak spoglądniesz, drogi bracie, w swoje serce salwatoriańskie, to czy ta uniwersalność jest charakterystyczna dla twojej duchowości? Najczęściej popełniamy błąd koncentrowania się na środkach, wszelkimi środkami, a nie duchem Jordana. Mamy „zachować ducha uniwersalizmu!”.

Jordan mówi: praedicate verbumDei omnibus creaturis (głoście słowo Boże wszelkiemu stworzeniu). Chciałbym zaprosić was do wspólnej refleksji nad naszą duchowością, tożsamością. Kim jesteśmy, czyli: 1) jakie są podstawowe elementy naszej salwatoriańskiej tożsamości?; 2) jakie z tego wynikają dla nas zadania?

Ojciec Jordan mówił:

Naszym głównym zadaniemjest naśladowanie Zbawiciela. […] zasłużyć sobie na nazwę prawdziwego salwatorianina. Jest rzeczą pewną, że nazwa ta została dla nas zachowana przez Opatrzność Bożą. Chciałbym też, abyście byli wdzięczni Boskiemu Zbawicielowi za to, że powołał was do tak wzniosłego zadania – do pójścia Jego śladami! Zadaniem naszego Towarzystwa musi być studium i rozważanie tego Boskiego wzoru – powinien to być główny przedmiot naszego studium! Znajdziemy tam również cel naszego Towarzystwa!12

Kilka miesięcy później, w Wielki Piątek 1900 roku – dzień szczególny dla naszej tożsamości – ojciec Jordan tłumaczył:

Dzisiejszy dzień powinien nam przypominać, że mamy żyć jako salwatorianie. Obyśmy w tych dniach lepiej zrozumieli, co to znaczy nazywać siebie salwatorianami, Salvatores mundi. Chciałbym wam dzisiaj położyć na sercu sprawę, która pozwoli wam wiernie służyć Boskiemu Zbawicielowi, Zbawicielowi świata – chodzi o cierpienie i posłuszeństwo. Salwatorianin to salvator mundi. Odkupiciel i Zbawiciel świata […] stał się posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Moim pokarmem jest pełnić wolę Ojca, który Mnie posłał.Wola Boża jest dla was jasna. Waszym zadaniem jest wypełnianie woli Bożej w naśladowaniu Chrystusa. Obyście kiedyś mogli powiedzieć: byłem posłuszny, spełniłem wolę Boga Najwyższego, wolę przełożonego; obyście na koniec mogli powiedzieć: wykonałem dzieło, a zatem posłuszeństwo. Starajcie się naśladować Boskiego Zbawiciela, Zbawiciela świata, upodabniajcie się do Niego, poznawajcie Go!, a zatem posłuszeństwo!Następnie zaś waszym zadaniem jako salwatorianów jest cierpienie. Chcecie dokonać wielkich rzeczy, chcecie uczestniczyć w dziele ratowania dusz. Wiecie, że jeśli tego pragniecie, to musicie dużo cierpieć. Znana zasada mówi, że sukcesy są tu proporcjonalne do cierpień. Jeśli zatem chcecie wiele zdziałać na chwałę Bożą i dla ratowania dusz, to jako prawdziwi salwatorianie musicie naśladować Chrystusa w cierpieniu, nie cofać się, gdy czeka was ból i cierpienie, lecz z odwagą stawić im czoła. Przez to zdziałacie wiele dla chwały Boga. Bądźcie prawdziwymi salwatorianami! Każdego dnia rozmyślajcie nad tymi słowami, dziękujcie Bogu, że w swojej dobroci dał wam to powołanie. […] Bądźcie salwatorianami przez niezachwiane posłuszeństwo aż do śmierci na krzyżu! Starajcie się być podobni do Zbawiciela, tak abyście byli Go godni13.

To bardzo wymagające zadania, które stawia przed nami nasz ojciec, gdyż chce, abyśmy stawali się jak nasz Zbawiciel, pełniąc wolę Ojca Niebieskiego do końca. Tak rozwija i precyzuje odpowiedź na pytanie:

Kim jest prawdziwy salwatorianin? Dwa punkty są tu szczególnie ważne: duch apostolski i duch zakonny. Obydwa są konieczne – jeden nie może istnieć bez drugiego. Dlatego prośmy Matkę Bożą o ten podwójny dar. Pamiętajcie zawsze o tym, że z jednej strony ten drugi duch nie może się ostać bez pierwszego, a z drugiej gdy ten pierwszy zostanie nazbyt uwypuklony, to ten drugi zostaje zagubiony. Jak wielu wpadło już w pułapkę złośliwego wroga przez to, że nazbyt pielęgnowali ducha apostolskiego, a zapomnieli o duchu zakonnym, sądząc, że dokonają więcej, jeśli będą niezależni, postrzegając zakon jako przeszkodę w swej działalności – aż w końcu rozczarowani zbyt późno dostrzegli swój błąd. A zatem nadmierna troska o ducha apostolskiego prowadzi do utraty ducha zakonnego. Dlatego trzeba przede wszystkim posiadać ducha zakonnego, do czego się zobowiązaliśmy, i żyć zgodnie z nim. […] Prawdziwy salwatorianin to zarazem zakonnik i apostoł14.

Czy można powiedzieć o mnie: prawdziwy salwatorianin? Czy mam ducha apostolskiego i ducha zakonnego? Mamy umacniać nasze święte powołanie apostolskie15, do czego wzywa nas ojciec Franciszek i stwierdza: „Wiemy, jak wielka jest łaska powołania zakonnego, i wiemy też, że można ją stracić”16. I dodaje: „Zwłaszcza osoby zakonne powinny być umocnione w miłości, tak aby mogły być apostołami!”17.

Czy to jest dla nas historia, czas przeszły? Czy to są dla nas tylko historyczne przemówienia historycznej postaci? Na ile ta postać ma dla nas znaczenie? Czy nadal, niezależnie od wieku i podejmowanych zadań, jesteśmy gotowi, aby podejmować WYZWANIA w duchu Jordana? Czy jest on dla nas postacią historyczną? Czy postacią aktualną, wpisaną w naszą pobożność? Ojciec Franciszek Maria starał się nam kłaść na sercu swoje nauki, abyśmy odkrywali to Jego serce kochające nas z nieba; teraz już to wiemy, bo beatyfikacja tuż. Dlatego konieczne jest dla nas – jak powiedział w prywatnej rozmowie ks. Adam Teneta – przetłumaczenie historii na pobożność! Trzeba doprecyzować: przetłumaczenie historii zgromadzenia na pobożność salwatoriańską, czyli Jordanowską!

Święci i błogosławieni w niebie są to pośrednicy wybrani przez Boga, aby być dla grzesznych ludzi na ziemi osłoną przed złem, wsparciem w czynieniu dobra i wzorem życia według Ewangelii. Bóg bowiem dzieli się troską o zbawienie ludzi, o ocalenie ich od skutków grzechów z wybranymi sprawiedliwymi. Sprawiedliwi wstawiają się za swoimi braćmi i siostrami, błagając Boga o miłosierdzie, ofiarując Bogu swoje modlitwy, cierpienia i życie! Błogosławiony – już wkrótce – ojciec Jordan ma stać się dla nas zdrojem naszej pobożności. Tak chce Bóg i to wyraża przez decyzję Kościoła, zaliczając naszego Założyciela w poczet błogosławionych. Praźródłem naszej pobożności jest oczywiście Bóg, który najpełniej objawił się w Jezusie Chrystusie i kieruje Kościołem przez Ducha Świętego.

Jesteśmy włączeni przez chrzest w świętych obcowanie Kościoła, a przez profesję zakonną w salwatoriańską drogę do świętości. U początku tej drogi stoi Franciszek od Krzyża! Będąc salwatorianami, jesteśmy ludem Jana Chrzciciela Jordana, Franciszka Marii od Krzyża, który otrzymał w czerwcu tego roku po raz kolejny pieczęć Kościoła świętego, że prowadzi swój lud – powierzony mu przez Boga – drogą zbawienia. Historia nasza mówi m.in. o błogosławieństwie papieża Leona XIII u początku, o decretum laudis dla nas, potem dla sióstr, o ostatecznym zatwierdzeniu Towarzystwa i Kongregacji, aż w końcu o zatwierdzeniu cudu Boga za wstawiennictwem naszego ojca. Tyle jest dowodów na to, że Bóg dzieli się z ojcem Jordanem troską o salwatorianów i słucha jego wstawienniczej modlitwy za nas.

Upowszechnił się w naszych wspólnotach zwyczaj modlitwy o rychłą beatyfikację. Zaczęliśmy też polecać Założycielowi nasze szczególne troski, nawet postaraliśmy się o nowenny w trudnych przypadkach. Teraz nie wiedzieliśmy przed wyznaczonym terminem beatyfikacji, czy dalej prosić: „Jezu, Zbawicielu świata… wsław go tu, na ziemi, chwałą błogosławionych”, czy układać sobie nową modlitwę, bo ta już została wysłuchana.

Kiedy jednak opóźniał się werdykt Kościoła, a ojciec Jordan – jak Mojżesz – pozostawał u Boga na górze Objawienia, to czy my nie zrobiliśmy sobie bożków z naszej własnej pobożności, naszej duchowości i życia zakonnego, jak Izraelici pod górą Synaj? Pytanie okrutne, prowokacyjne, zadane po to, aby wrócić do naszego Mojżesza i prosić dalej o prowadzenie przez pustynię naszego czasu próby.

Kiedy Mojżesz długo przebywał na Górze z Bogiem, lud zebrał się u Aarona, aby zrobić sobie boga. „Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej” (Wj 32, 1)18. Nie było przywódcy, bo był u Boga, i niecierpliwość kazała stworzyć sobie kult Boga prawdziwego, ale według własnego pomysłu: „Izraelu, oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej”(Wj 32, 4). Nie chcieli innego Boga, ale chcieli decydować o ich Bogu.Niepotrzebny był im Mojżesz i tablice przymierza zwartego według Bożych przykazań. Wspólną decyzją ustanowili swój nowy kult, a przez to zasadę życia wspólnotowego: „Wstawszy wcześnie rano, dokonali całopalenia i złożyli ofiary biesiadne. I usiadł lud, aby jeść i pić, i wstali, żeby się bawić” (Wj 32, 6).

Pośrednik, którego Bóg dał ludowi, za długo się modlił i to bezczynne czekanie im się uprzykrzyło. Trzeba było coś robić, trzeba było zaangażować wszystkich, niech każdy da coś z siebie, coś swojego. Trzeba było zrobić akcję, bo z samego przebywania z Bogiem, składania rąk nic nie spadnie z nieba. Liczy się konkret. Pan Bóg liczy na nasze pomysły. Nie można czekać na efekty mistycznych przeżyć Mojżesza. Nie czekają na inny wymiar ludzkiego życia, na nadprzyrodzoność – chociaż są wybrańcami Boga, a więc tworzą wspólnotę nadprzyrodzoną. Opierają się na tym, co już znane, co widzialne, zmysłowe, co obserwowali u Egipcjan – chociaż Pan ich wywiódł z tej ludzkiej przyziemności, aby ich prowadzić w nowe, inne, nieznane, boskie.

„Pan rzekł wówczas do Mojżesza: «Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko zawrócili z drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca” (Wj 32, 7-8). Wtedy Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Pana, Boga swego (por. Wj 32, 11), nawet prosił, aby wykreślił go z księgi życia, a ocalił jego lud. Benedykt XVI powiedział: „Miłość do braci i miłość do Boga splatają się w modlitwie wstawienniczej, są nierozłączne. Mojżesz – orędownik – jest człowiekiem powodowanym dwiema miłościami, które w modlitwie spajają się w jedno pragnienie dobra”19.

Czy uprawnione jest porównanie tej biblijnej sytuacji ludu wybranego z naszą salwatoriańską? Porównanie ojca Jordana z Mojżeszem? Zapewne nie. Chociaż i my długo czekaliśmy na powrót naszego Mojżesza w chwale błogosławionych, to ufam, że nasze oczekiwanie nie zawróciło nas z drogi powołania, którą nam Bóg nakazał, a wskazał ojciec Założyciel. Przypomniałem tę sytuację, aby odpowiedzieć na pytanie: po co jest nam potrzebna beatyfikacja naszego Zakonodawcy? Modlitwa wstawiennicza ma wielką moc. Pod koniec życia ojciec Franciszek zapisał sobie: „Modlitwa jest tym wszechmocnym aktem, który stawia moce nieba do dyspozycji człowieka”20. Modlitwa nasza tu, na ziemi, i modlitwa naszego Założyciela w niebie. To wielka szansa, którą nam daje Bóg.

Przypisy

1 Dlatego też prezentowany tutaj zapis uzupełniony został o „siostry i braci”, chociaż początkowo skierowany był do jednej, a potem do drugiej grupy słuchaczy.

2 Jan Chrzciciel Jordan, Ojciec Franciszek Maria od Krzyża (1848--1918), Dziennik Duchowy (dalej: Dziennik), przeł. ks. J.Fr. Tarnówka SDS, Kraków 2008, s. I/149 (strony są podawane według oryginalnej numeracji Dziennika).

3 Tamże, II/99.

4 D. Dańkowski SJ, Znaki czasu, „Życie Duchowe”, lato 91/2017, https://www.zycie-duchowe.pl/art-21726.znaki-czasu.htm [dostęp: 28.12.2020].

5 Sobór Watykański II, Dekret o przystosowanej do współczesności odnowie życia zakonnego „Perfectae caritatis”, cyt. za: https://seminarium.michalici.pl/storage/v2/public/Seminarium/Dokumenty%20formacyjne/Perfectae%20caritatis.pdf, nr 2, s. 2 [dostęp: 29.12.2020]. 

6 Podkreślenia w tekstach ojca Jordana pochodzą od autora konferencji.

7Przemówienia o. Franciszka Marii od Krzyża Jordana (dalej: Przemówienia), przeł. ks. J. Merecki SDS, Kraków 2010, s. 271.

8 Tamże, s. 272.

9 Por. Słowo wstępne,w: Przemówienia: „Istotnym elementem życia zakonnego jest spotkanie współbraci w czasie kapituły. Na początku było to spotkanie zakonników w celu zastanowienia się nad życiem zakonnym, w czasie którego przełożony przemawiał, komentując regułę zakonną, i dawał zachęty dotyczące życia we wspólnocie” (tamże, s. 6) i dalej czytamy: „Nie zachowały się żadne przemówienia z pierwszych lat kapituł domowych. Posiadamy tylko rękopis ojca Jordana zawierający 60 szkiców i myśli do przemówień kapitulnych. Ojciec Jordan nie opracował pełnych tekstów swoich przemówień. Jesteśmy w posiadaniu jeszcze jednego zeszytu z zapiskami ojca Jordana oraz zbioru 22 luźnych szkiców zawierających myśli do przemówień i inne uwagi” (tamże, s. 6-7).

10Przemówienia, s. 21-22.

11 Tamże, s. 282-284.

12 Tamże, s. 362-363.

13 Tamże, s. 384-385.

14 Tamże,s. 426-427.

15 Por.tamże,s. 206.

16 Tamże,s. 375.

17 Tamże,s. 372.

18 Cytaty biblijne, o ile nie podano inaczej, za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. 5, Poznań 2007.

19 Benedykt XVI, Audiencja generalna, 1.06.2011, cyt. za: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/audiencje/ag_0162011.html [dostęp: 28.10.2020].

20Dziennik, s. IV/10.