Julia Roberts. Na własnych zasadach - Magda Patryas - ebook + audiobook

Julia Roberts. Na własnych zasadach ebook i audiobook

Patryas Magda

3,8

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

„Jestem zwykłą osobą, która ma niezwykłą pracę” – mówi o sobie Julia Roberts, jedna z największych i najlepiej opłacanych gwiazd Hollywood. Sama sięga po to, czego chce – czy jest to wymarzona rola, czy kandydat na męża. Uznawana za najpiękniejszą kobietę świata, prostolinijna, naturalna i pewna siebie, „Pretty woman” po swojemu rozgrywa życie i nie daje się wtłoczyć w żaden schemat. Odważnie zabiera głos w ważnych sprawach. Pytania o wiek najczęściej kwituje wzruszeniem ramion i słowami: „to tylko liczba”.  Bogato ilustrowana biografia pióra Magdy Patryas, dziennikarki i autorki książki o T.Love „Potrzebuję wczoraj”, to portret wyjątkowej kobiety, która żyje na własnych zasadach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 104

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 32 min

Oceny
3,8 (12 ocen)
5
2
2
3
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Agnieszka1975Siwek

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dużo informacji, przekazane w interesujący sposób.
00
Kat12345

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo fajnie napisana pozycja
00
zaczytana_mam

Nie oderwiesz się od lektury

Mam dziś dla Was recenzje biografi Juli Roberts Lubicie biografie? Jeśli tak to ta Wam się na pewno spodoba. A jeśli nie to warto po nią sięgnąć może dzięki niej sie przekonacie do tego typu książek. Podoba mi się jak lekko jest napisana świetnie się ja czyta i co najważniejsze nie zanudza na śmierć jak niektóre 🙈 Autorka książki świetnie ja napisała brawa za to.👏 Znajdziecie w środku mnóstwo zdjęć Juli i jej rodziny ❤ A całość autorka w świetny sposób połączyła z wypowiedziami Aktorki. Mogło by się wydawac ze Aktorka miałam cudowne życie ale ale wcale takie nie było. Chwilami smutno mi się czytało i naprawdę szczerzę jej współczułam ehhh no cóż ale mimo tego że dorastała w takiej rodzinie a nie innej jest świetna kobieta wspaniała żoną i cudowna matką. Jestem pełna podziwu dla Juli... Kochani tak książka jest dowodem na to ze nie ważne w jakiej rodzinie sie wychowasz jeżeli o czymś marzysz i dążysz do tego możesz to osiągnąć ! ❤ Moim zdaniem jest to najlepsza biografia ja...
00

Popularność




fot. NG Collection / Interfoto / Forum

fot. RexShutterstock/EAST NEWS

(Nie)zwykła dziewczyna

J estem zwykłą dziewczyną, która stoi przed chłopakiem, prosząc go, by zagłosował” („I am just a girl standing in a front of a boy asking him to vote”), brzmiało hasło, które na instagramowym koncie Julii Roberts, obserwowanym przez ponad dziewięć milionów ludzi, pojawiło się w listopadzie 2020 roku, tydzień przed wyborami prezydenckimi w USA. Był to tylko jeden z licznych postów, w których autorka namawiała swoich rodaków, by poszli na wybory prezydenckie, a jednocześnie parafraza kultowego zdania, które Julia Roberts wypowiedziała w niezapomnianymNotting Hill do Hugh Granta: „Jestem zwykłą dziewczyną, która stoi przed chłopakiem, prosząc go, by ją kochał” („I am just a girl standing in a front of a boy asking him to love her”).

Nie było wątpliwości co do tego, którego z kandydatów popiera. Od lat angażuje się w społeczne przedsięwzięcia i zawsze jest po stronie postępu. I demokratów.

W 2014 roku wzięła udział w kampanii „Nature is speaking” promującej ochronę środowiska naturalnego. W jednym z filmów wyprodukowanych przez twórców kampanii matka natura mówiła jej głosem: „Twoje działania zadecydują o twoim losie. Ja jestem naturą. Jestem przygotowana do ewolucji”. W 2019 roku wsparła Michelle Obamę w pracy nad realizacją programu „The Girls Opportunity Alliance” zainicjowanego przez Obama Foundation, fundację, którą prowadzą były prezydent USA i jego żona. Program ma na celu wzmocnienie poprzez edukację pozycji dorastających dziewcząt na całym świecie. Wcześniej, w 2016 roku, aktorka dopingowała demokratkę Hillary Clinton w jej walce o fotel prezydencki. O poprzedniku Baracka Obamy, republikaninie i konserwatyście George’u W. Bushu powiedziała, że jest kompromitujący. Gdy jego nieletnia wtedy córka Jenna została przyłapana na piciu alkoholu, co wywołało ogólnonarodowy skandal, Julia Roberts powiedziała: „Weźmy wszyscy głęboki oddech i zastanówmy się, jak to jest być córką Busha. (…) Na jej miejscu też poszłabym się upić”.

W dzień po inauguracji Trumpa dołączyła do Marszu Kobiet w Waszyngtonie z dwunastoletnią wówczas córką, Hazel. Celem tych marszów jest walka między innymi o prawa kobiet, prawa człowieka, reformę rasistowskiego wymiaru sprawiedliwości, prawa osób nieheteroseksualnych. Ten z 2017 roku uznawany jest za wyjątkowy, ponieważ był jednocześnie protestem przeciwko nowemu przywódcy USA, który słynął z wypowiedzi antyfeministycznych i obraźliwych dla kobiet. Był to również najliczniejszy jednodniowy protest w historii USA. „Chciałam, żeby (Hazel) poczuła, że wciąż jest dla niej miejsce na świecie, że wciąż może wierzyć w to, w co wierzyła, nawet jeśli ktoś taki został prezydentem” – oświadczyła aktorka.

Julia z mężem, Dannym Moderemfot. Backgrid/East News

W 2020 roku Julia zaangażowała się w walkę z dezinformacją na temat wirusa COVID-19. Wzięła udział w akcji „Pass the mic” („Przekaż mikrofon”), której celem było przyciągnięcie uwagi mieszkańców USA do tego, co mówią eksperci zajmujący się zdrowiem, a w nagłośnieniu tematu pomogły znane osoby. W ramach tej akcji aktorka zrobiła wywiad z doktorem Anthonym Faucim, słynnym szefem Amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych. Rozmawiali przede wszystkim o tym, dlaczego to takie ważne, by nosić maseczkę ochronną. Aktorka od początku pandemii regularnie wrzucała swoje zdjęcia w maseczkach – jedna z nich miała nadruk z twarzą prezydenta Baracka Obamy. Podkreślali także, jak istotne jest, by zachowywać dystans społeczny. Julia 20 maja 2021 roku zamieściła na Instagramie swoje zdjęcie z podpisem: „W pełni… ZASZCZEPIONA!!! Wdzięczna ponad miarę. Jeśli nie jesteś zaszczepiony i masz okazję, by to zrobić – ruszaj natychmiast!”.

To właśnie Julia Roberts. Jedna z największych gwiazd Hollywood. Wielokrotnie uznawana za najpiękniejszą kobietę świata. Powszechnie znana jako „pretty woman”. Laureatka Oscara i trzech Złotych Globów. Aktorka, która przebiła szklany sufit, bo była pierwszą, której zapłacono za rolę dwadzieścia milionów dolarów. A następnie pierwszą, której za rolę zapłacono dwadzieścia pięć milionów. Przemyślnie planująca własną karierę. Oddana matka i żona. Osoba o wysokiej świadomości społecznej. Nie ma chyba takiej sfery życia, w której nie byłaby prymuską.

Media przez lata pisały głównie o romansach, które nawiązywała i nagłaśniały wszystkie zdarzenia utrwalające wizerunek Julii jako trzpiotki. By być sprawiedliwym, trzeba przyznać, że miały o czym pisać, bo do czasu, kiedy w wieku trzydziestu pięciu lat wzięła ślub ze swoim obecnym mężem, rzeczywiście nie przejmowała się konwenansami i prowadziła dość szalone życie. Jednak trzpiotką nie była nigdy. A zawodowo od samego początku kariery – a kiedy ją rozpoczęła nie miała jeszcze dwudziestu lat – podejmowała przemyślane decyzje. „Wszystko, co (w życiu) robiłam, miało swój cel, choć kierowałam się instynktem i starałam się to (czego się podjęłam) wykonywać w najlepszy możliwy sposób” – powiedziała.

Czasem się myliła, ale nigdy nie wynikało to z braku refleksji. Tak jest do teraz. Wszystko ma przemyślane. Na każdy temat – własne zdanie. Którego z pewnością nie zachowa dla siebie. Próbka jej możliwości?

„Śmieję się w duchu, kiedy ludzie mówią: nie sądzę, żeby Julia mnie lubiła. Kochanie, jeśli cię nie lubię, z pewnością się o tym dowiesz”.

Moim zdaniem sława nie odmienia ludzi. Ludzie sami zmieniają się, gdy nabierają doświadczenia i zyskują coraz więcej wiedzy o świecie.

fot. FP PHOTO / ANNE-CHRISTINE /EAST NEWS

Trudne dzieciństwo

fot. Splash News/EAST NEWS

Dowcip to klucz do serca każdego człowieka — bo kto z nas nie kocha się śmiać?

Urodziła się 28 października 1967 roku w Atlancie, stolicy stanu Georgia, jako Julie Roberts. Julią została dopiero w 1988 roku, kiedy przy rejestracji w Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych okazało się, że już jest inna aktorka, która nazywa się Julie Roberts.

Była trzecim dzieckiem Waltera Grady’ego i Betty Lou Robertsów (panieńskie nazwisko Betty Lou to Bredemus).

Rodzice przyszłej gwiazdy poznali się, odbywając służbę wojskową. Byli żołnierzami – aktorami. Występowali w przedstawieniach przygotowywanych dla członków amerykańskich sił powietrznych. Pierwszy raz spotkali się na planie sztuki George Washington Slept Here w reżyserii Rance’a Howarda, a potem przez jakiś czas wspólnie podróżowali z jednej amerykańskiej bazy wojskowej do drugiej z kolejnymi produkcjami teatralnymi.

Jedenastoletnia Julia z przyrodnią siostrą Nancy Motes, mamą Betty Lou Motes, siostrą Lisą Roberts i ojczymem Michaelem Motesem.fot.Coleman-Rayner/EAST NEWS

Betty i Walter pobrali się w 1955 roku. Oboje mieli wtedy po dwadzieścia jeden lat. Zaraz po ślubie Betty zgodnie z panującymi w owym czasie obyczajami została przeniesiona do rezerwy – na pożegnanie otrzymała wojskowe odznaczenie. Walterowi pozostały jeszcze dwa lata służby, dlatego ich pierwsze dziecko, Eric, urodziło się w 1956 roku, jeszcze w Biloxi w stanie Mississipi, gdzie znajduje się baza amerykańskiej marynarki wojennej, na terenie której mieszkali.

Po dwóch latach młodzi małżonkowie przenieśli się do Nowego Orleanu, ponieważ Walter podjął studia dramatopisarskie na tamtejszym uniwersytecie Tulane’a. Porzucił je na rok przed ukończeniem. Uznał, że profesorowie niczego więcej już go nie nauczą. Wtedy rodzice Julii Roberts przeprowadzili się do niewielkiego Decatur, położonego na przedmieściach Atlanty. W 1960 roku cała rodzina zamieszkała na osiedlu apartamentów przy Scott Boulevard.

W Atlancie Betty pracowała w dziale reklamy Uniwersytetu Emoryego, natomiast Walter wciąż podejmował rozmaite prace, które zwykle szybko tracił. Albo go wyrzucano, albo zwalniał się sam – zwykle z powodu nieporozumień z przełożonymi. W ciągu następnych kilku lat był między innymi współpracownikiem Academy Theater w Atlancie, sprzedawcą mleka w spółdzielni Atlanta Dairies, budował także dekoracje dla związanej z branżą telewizyjną firmy Harrington Scenic and Lighting. Nigdzie nie zagrzał miejsca zbyt długo. Ludzie, którzy znali go w tamtym czasie, twierdzą, że – delikatnie rzecz ujmując – nie miał najłatwiejszego charakteru.

Rodzice przeszłej laureatki Oscara i trzech Złotych Globów nie porzucili swoich artystycznych pasji. W 1964 roku rozpoczęli produkcję (lokalnego), sobotniego porannego programu telewizyjnego dla dzieci „Bum Bum and His Buddies” („Bum Bum i jego kumple”), potem stworzyli kolejną krótką serię telewizyjną zatytułowaną Creole Capers (w wolnym tłumaczeniu „Kreolskie harce”). W 1964 roku założyli the Atlanta Actors and Writers Workshop, pracownię warsztatów aktorskich dla dzieci i młodzieży, która działała przez następne sześć lat. Uczestnikami prowadzonych przez nich zajęć z aktorstwa (Betty) i dramatopisarstwa (Walter) były między innymi wszystkie dzieci pastora Martina Luthera Kinga. Najbardziej uzdolniona z młodych Kingów Yolanda brała nawet u Waltera prywatne lekcje i grywała główne role w napisanych przez niego sztukach. Warsztaty odbywały się w prywatnym mieszkaniu Robertsów. Już pod koniec 1965 roku brało w nich udział około czterdziestu osób, a uczniów wciąż przybywało.

Gdy Betty spodziewała się kolejnego dziecka, a uczestników warsztatów było coraz więcej, mieszkanie przy Scott Boulevard przestało im wystarczać. Przenieśli się do dużego dwupiętrowego wiktoriańskiego domu, stojącego przy Juniper Street 849 w centrum Atlanty. Od tej pory warsztaty odbywały się na pierwszym piętrze tego budynku w specjalnie przygotowanych do tego celu salach.

Pomimo wspólnych pasji Betty i Walter nie byli dobrym małżeństwem, wciąż dochodziło do awantur. Sytuację rodzinną pogarszały jeszcze kłopoty finansowe, w które małżonkowie co i rusz popadali. Mimo to dziesięć lat po narodzinach pierwszego dziecka rodzina znów się powiększyła. W 1965 roku na świat przyszła starsza siostra Julii – Lisa. Po kolejnych dwóch latach urodziła się Julia. Sytuacja finansowa Robertsów była w tamtym czasie na tyle nieciekawa, że szpitalny rachunek za narodziny przyszłej gwiazdy opłaciła jedna z matek dzieci, które uczęszczały na warsztaty aktorskie. Matką tą była żona Martina Luthera Kinga, Coretta Scott King. Wsparła Robertsów, z którymi była zaprzyjaźniona, w podziękowaniu za okazywaną życzliwość i artystyczną opiekę nad jej dziećmi.

W lutym 1971 roku rodzina przeprowadziła się do jeszcze większego domu. Atmosfery w rodzinie to jednak nie poprawiło. Betty i Walter kłócili się coraz częściej i coraz bardziej gwałtownie. Pamięta to nie tylko Eric, który był w owym czasie nastolatkiem, ale także jego siostry.

Jako najmłodsze dziecko Julia zachowała bardzo niewiele wspomnień z tego okresu, a te, które jej pozostały, nie należą do najprzyjemniejszych. Wspominała na przykład, że kiedyś rodzice zaczęli gwałtowną awanturę, gdy akurat bawiła się z siostrą w urządzanie przyjęcia dla lalek – miała około czterech lat. Pamięta, jak obie z Lisą robiły wszystko, by ich lalkowe przyjęcie trwało nadal, udając, że nie słyszą kłótni.

Znajomi Robertsów z tamtego czasu wspominają o tym, że Walter nadużywał alkoholu. W domu pojawiały się także narkotyki. Nic dziwnego, był to przecież przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a echa obyczajowej rewolucji docierały także na południe Stanów Zjednoczonych. Nie najlepiej układały się również sprawy intymne małżonków. Po wielu latach brat Julii Eric wspominał, że jego matka nie była wierną żoną, o czym ojciec doskonale wiedział, i że bezpośrednim powodem zupełnego rozpadu ich związku był jej romans z przyszłym mężem, niejakim Michaelem Motesem.

W 1972 roku małżeństwo Betty i Waltera Robertsów dobiegło końca. Doszło do rozwodu. Nieprzyjemnego – towarzyszyły mu wzajemne pretensje, oskarżenia oraz awantury o to, kto uzyska prawo do opieki nad dziećmi. Ostatecznie przyznano ją Betty, ale po kolejnych rozprawach Eric mógł zamieszkać z ojcem, czego bardzo pragnął ze względu na fatalne relacje z ojczymem i matką. Te relacje nie były niczym dziwnym. Nie tylko dlatego, że Eric był osobą, która przypadkiem natknęła się na Betty i Michaela w sytuacji intymnej i powiedziała o tym ojcu. Również dlatego, że drugi mąż jego matki był człowiekiem wyjątkowo nieprzyjemnym, a ona, szczególnie w pierwszym okresie nowego związku, bezkrytycznie popierała działania partnera.

Koniec małżeństwa Robertsów oznaczał także koniec aktorskich aspiracji obojga. Krótko po rozwodzie ojciec Julii zaczął zarabiać na życie sprzedając odkurzacze, co było jedną z rozsądniejszych decyzji w jego życiu. Praca okazała się intratna i dzięki niej Walter po raz pierwszy życiu stanął finansowo na nogi. Swoje artystyczne ambicje przelał potem na syna, który po studiach w Królewskiej Akademii Sztuki Dramatycznej w Londynie oraz w Amerykańskiej Akademii Sztuk Dramatycznych w Nowym Jorku zrobił karierę jako aktor, chociaż była to kariera nieporównywalna z osiągnięciami jego młodszej siostry, która do żadnej szkoły aktorskiej nie uczęszczała.

Betty Lou wyszła za mąż za Michaela Motesa i dość szybko przeniosła się wraz z nim do oddalonej o dwadzieścia pięć kilometrów od Atlanty spokojnej i malowniczej Smyrny, znanej jako „miasto żonkili”, ponieważ każdej wiosny tamtejsze ulice i parki zakwitają tysiącami żółtych kwiatów.

Kiedy Julia przywołuje w rozmowach rzadkie chwile spędzone z ojcem, mówi o wspólnych wycieczkach, radosnych świętach i miłości, jaką ją otaczał. Dobrze wspomina również swoją macochę. Walter nie pozostał bowiem samotny, a jego kolejna partnerka w niczym nie przypominała pierwszej żony – była osobą nieśmiałą, spokojną, dość konserwatywną i bardzo lubiącą dzieci.

Ponieważ matka Julii jak mogła utrudniała byłemu mężowi spotkania z córkami, Walter pisał do nich listy. Był czas, gdy aktorka troskliwie przechowywała tylko jeden z nich, napisany 6 lipca 1977 roku. W jednym z wywiadów powiedziała, że mogłaby dziesięć razy dziennie czytać słowa, które ojciec do niej skierował, i nigdy by się jej to nie znudziło. Sądziła, że to jedyny zachowany list, ale po kilku latach udało jej się odnaleźć jeszcze kilka.

Nowe życie Waltera Robertsa do pewnego momentu układało się naprawdę dobrze, wyłączywszy ciągłe kłótnie z byłą żoną o opiekę nad dziećmi. Był szczęśliwy w małżeństwie, pracował, nieźle zarabiał. Wszystko to skończyło się w jednym momencie. Tragedia wydarzyła się 16 września 1977 roku. Tego dnia Eileen Sellars, druga żona ojca Julii, zginęła w wypadku w czasie wycieczki kajakowej po jeziorze Lanier. Walterowi i Ericowi, którzy byli razem z nią, mimo desperackich wysiłków nie udało się jej uratować.

Starsza siostra Julii – Lisafot.Coleman-Rayner/EAST NEWS

Julia i Lisafot. Everett Collection/EAST NEWS

Po