Jak rzucić wszystko i wyjechać w tropiki - Lenarcik Marek - ebook

Jak rzucić wszystko i wyjechać w tropiki ebook

Lenarcik Marek

3,0

Opis

Któż z nas nie zastanawiał się nad radykalną zmianą stylu życia? I nie marzył o zamieszkaniu w egzotycznym kraju na drugim końcu świata? Niestety zerwanie z codziennymi obowiązkami i przełamanie bezpiecznej rutyny nie jest rzeczą łatwą. Na szczęście niektóre osoby mają w sobie tyle energii, motywacji i wiary w przyszłość, że… realizują swoje marzenia. Do takich rewolucjonistów należy autor książki „Jak rzucić wszystko i wyjechać w tropiki”. 

 

Jego opowieść to przewodnik po egzotycznych podróżach, a jednocześnie – miejscami mocno bezpruderyjna, bezpośrednia i szczera refleksja o współczesnej codzienności, w której zamykamy się, świadomie skazując na nudę i powtarzalność.

 

Książka przeprowadzi cię za rękę przez wszystkie kroki niezbędne do realizacji marzeń o zamieszkaniu pod palmami od wyboru kraju do rozpoczęcia twojej przygody przez porady dotyczące mieszkania, pracy i biznesu po znalezienie seksownej, uległej i posłusznej żony. Ufając człowiekowi, który ostatnie 12 lat spędził w krajach takich jak Tajlandia, Birma czy Kolumbia, jesteś w dobrych rękach.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 146

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (2 oceny)
0
0
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ma­rek Le­nar­cik
Jak rzu­cić wszyst­ko 
i wy­je­chać w tro­pi­ki

Wer­sja de­mon­stra­cyj­na

Wy­daw­nic­two Psy­cho­skok Ko­nin 2022

Ma­rek Le­nar­cik „Jak rzu­cić wszyst­ko i wy­je­chać w tro­pi­ki”

Co­py­ri­ght © by Ma­rek Le­nar­cik, 2022

Co­py­ri­ght © by Wy­daw­nic­two Psy­cho­skok Sp. z o.o. 2022

Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne.

Żad­na część ni­niej­szej pu­bli­ka­cji 

nie może być re­pro­du­ko­wa­na, po­wie­la­na i udo­stęp­nia­na 

w ja­kiej­kol­wiek for­mie bez pi­sem­nej zgo­dy wy­daw­cy.

Re­dak­tor pro­wa­dząca: Re­na­ta Grze­śko­wiak

Ko­rek­ta: Bo­gu­sław Ju­siak, Ro­bert Olej­nik

Re­dak­cja: Bo­gu­sław Ju­siak

Pro­jekt okład­ki: Adam Brych­cy

Skład: Ja­cek An­to­niew­ski

Skład epub i mobi: Adam Brych­cy

ISBN: 978-83-8119-915-5

Wy­daw­nic­two Psy­cho­skok Sp. z o.o.

ul. Spó­łdziel­ców 3, pok. 325, 62-510 Ko­nin

tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

http://www.psy­cho­skok.pl/http://wy­daw­nic­two.psy­cho­skok.pl/ e-mail:wy­daw­nic­two@psy­cho­skok.pl

Mor­fe­usz: Ma­trix jest wszędzie, ota­cza nas ze wszyst­kichstron. Na­wet tu i te­raz. Wi­dzisz go, wy­gląda­jąc przezokno i włącza­jąc te­le­wi­zor. Czu­jesz, gdy idziesz do pra­cyczy do ko­ścio­ła, gdy pła­cisz po­dat­ki. To świat, któ­rypo­sta­wio­no ci przed ocza­mi, by prze­sło­nić praw­dę.

Neo: Jaką praw­dę?

Mor­fe­usz: Że je­steś nie­wol­ni­kiem. Jak wszy­scy inni, uro­dzi­łeśsię w kaj­da­nach. W wi­ęzie­niu, któ­re­go nie mo­żesz po­czućani do­tknąć. W wi­ęzie­niu umy­słów. Nie­ste­ty, nie da sięwy­tłu­ma­czyć, czym jest Ma­trix. Sam mu­sisz się prze­ko­nać.

Dia­log z fil­mu Ma­trix, 1999 r.

Ksi­ążkę de­dy­ku­ję ma­mie – Gra­ży­nie Le­nar­cik, ta­cie– Je­rze­mu Le­nar­ci­ko­wi oraz sio­strze – Ka­ta­rzy­nieFer­re­ira. Dzi­ęku­ję, że ni­g­dy nie stra­ci­li­ście wia­ry,że to co ro­bię ma sens.

Pro­log

Ni­g­dy nie chcia­łem miesz­kać w Pol­sce. Może to wy­ciecz­ka do Bu­łga­rii z mamą w wie­ku pi­ęciu lat, ko­lo­nie we Wło­szech, gdy by­łem na­sto­lat­kiem, lub pierw­sza pod­róż jako dzien­ni­karz do Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa spra­wi­ły, że po­łk­nąłem pod­ró­żni­czy ha­czyk. Nie po­win­no więc cię zdzi­wić, że tuż po obro­nie pra­cy li­cen­cjac­kiej z po­li­to­lo­gii w 2006 roku na­tych­miast zwia­łem do Ir­lan­dii, gdzie dwa lata wcze­śniej po­mo­głem prze­pro­wa­dzić się moim ro­dzi­com i sio­strze. Bio­rąc pod uwa­gę co naj­mniej kwe­stio­no­wa­ną uro­dę Ir­lan­dek, wy­je­cha­łem z nowo po­zna­ną dziew­czy­ną, z któ­rą za­miesz­ka­łem w Du­bli­nie. Rzu­ci­łem mało do­cho­do­we dzien­ni­kar­stwo i zna­la­złem pra­cę w dzia­le wspar­cia biz­ne­so­we­go jed­nej z du­żych firm kon­sul­tin­go­wych.

Ra­zem za­ra­bia­li­śmy w su­mie nie­złe pie­ni­ądze. Wy­naj­mo­wa­li­śmy ład­ne miesz­ka­nie, ku­pi­li­śmy sa­mo­chód, wy­pa­sio­ny te­le­wi­zor i Play­sta­tion 3. Pla­no­wa­li­śmy ślub, dom na kre­dyt i dzie­ci. Po­tem po­ja­wi­ła się ona – de­pre­sja spo­wo­do­wa­na chu­jo­wą po­go­dą, kor­po­ra­cyj­ną nudą i zmęcze­niem zwi­ąz­ko­we­go ma­te­ria­łu. Zro­bi­łem stu­dia ma­gi­ster­skie z mi­ędzy­na­ro­do­wych stu­diów nad po­ko­jem (M. Phil in In­ter­na­tio­nal Pe­ace Stu­dies) w du­bli­ńskim Tri­ni­ty Col­le­ge, ale nie po­pra­wi­ło to mo­je­go sa­mo­po­czu­cia. Po­sta­no­wi­łem wró­cić do pi­sa­nia, bo wy­da­wa­ło mi się, że ono wła­śnie spra­wia mi naj­wi­ęk­szą sa­tys­fak­cję.

Żeby jed­nak pi­sać, trze­ba mieć o czym. Dwu­ty­go­dnio­wy wy­skok do Ira­nu tuż przed wy­bo­ra­mi pre­zy­denc­ki­mi i zie­lo­ną re­wo­lu­cją w 2009 roku, prze­jazd sa­mo­cho­dem z No­we­go Jor­ku do Los An­ge­les w trzy ty­go­dnie, a przede wszyst­kim wa­ka­cje w Taj­lan­dii od­mie­ni­ły moje ży­cie. Ku­pi­łem bi­let w jed­ną stro­nę do Azji Po­łu­dnio­wo-Wschod­niej i po­sta­no­wi­łem zo­stać sław­nym ko­re­spon­den­tem za­gra­nicz­nym i pi­sa­rzem. Plan B na wy­pa­dek po­ra­żki za­kła­dał zro­bie­nie pa­pie­rów umo­żli­wia­jących ucze­nie an­giel­skie­go, zo­sta­nie na­uczy­cie­lem i pi­sa­nie po go­dzi­nach.

Re­ali­za­cję pla­nu roz­po­cząłem od kop­ni­ęcia mo­jej obec­nej la­ski w dupę. To był mój trze­ci „po­wa­żny” zwi­ązek. Żad­na z mo­ich do­tych­cza­so­wych ko­biet nie grze­szy­ła wy­bit­ną uro­dą, in­te­lek­tem czy in­te­re­su­jącą oso­bo­wo­ścią, ale umów­my się, że naj­lep­sze dupy nie były za­in­te­re­so­wa­ne wów­czas moc­no oty­łym qu­asi­mo­do. Choć ko­bie­ty nie były moją głów­ną mo­ty­wa­cją, mia­łem na­dzie­ję, że w Azji będzie le­piej.

Od mo­je­go wy­jaz­du z Eu­ro­py mi­nęło po­nad dzie­si­ęć lat. Miesz­ka­łem w Bir­mie, Taj­lan­dii i Kam­bo­dży. Zje­ździ­łem wi­ęk­szo­ść Da­le­kie­go Wscho­du, od Ko­rei Po­łu­dnio­wej po Ti­mor Wschod­ni. Spędzi­łem dużo cza­su w Mek­sy­ku, Ekwa­do­rze, Bra­zy­lii i Ko­lum­bii. Po wie­lo­let­niej tu­łacz­ce po­sta­no­wi­łem osie­dlić się w moim ulu­bio­nym mie­ście – Bang­ko­ku.

De­ka­da w tro­pi­kach to co naj­mniej dwa­dzie­ścia lat gdzie­kol­wiek in­dziej. Bo jak ina­czej wy­ja­śnić, że od 2009 roku pra­co­wa­łem jako wy­kła­dow­ca na uni­wer­sy­te­cie, me­na­dżer ró­żnych dzia­łów w kil­ku fir­mach tu­ry­stycz­nych, a ta­kże jako dy­rek­tor sprze­da­ży i mar­ke­tin­gu w luk­su­so­wym ho­te­lu na­le­żącym do jed­nej ze zna­nych mi­ędzy­na­ro­do­wych kor­po­ra­cji?

Ni­g­dy się nie oże­ni­łem ani nie mam dzie­ci (a przy­naj­mniej nic mi o tym nie wia­do­mo!). Ale mam za sobą po­wa­żne zwi­ąz­ki z Taj­ką, Ko­lum­bij­ką, Bir­man­ką. Zwi­ąz­ki te prze­pla­ta­ne były set­ka­mi in­nych przy­gód z In­do­ne­zyj­ka­mi, Mek­sy­kan­ka­mi, We­ne­zu­el­ka­mi i bo­go­wie ra­czą wie­dzieć kim jesz­cze…

Spa­lo­na tro­pi­kal­nym sło­ńcem skó­ra, zszar­ga­ne ner­wy i za dużo jak na mój wci­ąż mło­dy wiek si­wych wło­sów na gło­wie to naj­lep­sze do­wo­dy, że mam za sobą ostrą jaz­dę bez trzy­man­ki. I choć mie­wa­łem mo­men­ty, że chcia­łem wró­cić do Eu­ro­py i uło­żyć so­bie ży­cie jak nor­mal­ny czło­wiek – wiesz, żona, dom na kre­dyt, dzie­ci… – to ni­g­dy tego nie zro­bi­łem. Tak głu­pie po­my­sły prze­cho­dzi­ły mi do gło­wy z re­gu­ły po kil­ku ty­go­dniach spędzo­nych zimą na Sta­rym Kon­ty­nen­cie.

Ta ksi­ążka nie jest jed­nak ani o mnie, ani dla mnie. Jak rzu­cićwszyst­ko i wy­je­chać w tro­pi­ki jest dla cie­bie. Je­śli czy­tasz te sło­wa, to praw­do­po­dob­nie my­śla­łeś nie raz, że coś cię w ży­ciu omi­ja. Że co­dzien­ne dy­ma­nie w kor­po od dzie­wi­ątej do pi­ątej przez naj­bli­ższe czter­dzie­ści lat, eme­ry­tu­ra i śmie­rć to nie naj­lep­sza stra­te­gia. Że w ży­ciu musi cho­dzić o coś wi­ęcej, nie­za­le­żnie od tego jak wy­glądasz, ile za­ra­biasz i co po­tra­fisz. Do­bra wia­do­mo­ść jest taka, że masz ra­cję.

Ży­cie jest pe­łne mo­żli­wo­ści, o ja­kich ci się na­wet nie śni­ło. Już od daw­na ży­je­my w cza­sach, w któ­rych mo­że­my miesz­kać gdzie­kol­wiek, cie­szyć się wszyst­kim, co ten świat ma do za­ofe­ro­wa­nia, i za­ra­biać na ży­cie na mi­lion ró­żnych spo­so­bów, o któ­rych nie uczo­no nas w szko­łach. Czy­taj da­lej, a po­ka­żę ci jak.

Weź nie­bie­ską pi­gu­łkę, a hi­sto­ria się sko­ńczy, obu­dzisz się we wła­snym łó­żku i uwie­rzysz we wszyst­ko, w co ze­chcesz. Weź czer­wo­ną pi­gu­łkę, a zo­sta­niesz w kra­inie cza­rów i po­ka­żę ci, do­kądpro­wa­dzi kró­li­cza nora.

Mor­fe­usz w fil­mie Ma­trix

Wpro­wa­dze­nie

Dłu­go za­sta­na­wia­łem się, jak po­win­na wy­glądać struk­tu­ra tej ksi­ążki, abyś mógł wy­ci­ągnąć z niej jak naj­wi­ęcej. Roz­my­śla­jąc, ja­kie ele­men­ty są nie­zbęd­ne do uda­nej prze­pro­wadz­ki w tro­pi­ki i szczęśli­we­go ży­cia pod pal­ma­mi, za­czy­nam od dzie­si­ęciu po­wo­dów, dla któ­rych war­to wy­je­chać w tro­pi­ki. Za­kła­da­jąc, że uda mi się zmo­ty­wo­wać cię do wy­jaz­du, w na­stęp­nej ko­lej­no­ści do­ra­dzam, gdzie wy­je­chać, przy­gląda­jąc się ta­kim za­gad­nie­niom, jak mo­żli­wo­ści za­wo­do­we, ży­cie to­wa­rzy­skie i bez­pie­cze­ństwo.

Za­kła­da­jąc, że już wiesz, czy będziesz te­sto­wał czy­sto­ść ko­ka­iny w Ko­lum­bii, czy spraw­dzał, czy to praw­da, że Azjat­ki mają w po­przek, będziesz mu­siał gdzieś za­miesz­kać, o czym trak­tu­je roz­dział „Jak zna­le­źć miesz­ka­nie w tro­pi­kach”.

Za­kła­da­jąc, że nie je­steś mi­lio­ne­rem, ko­lej­nym kro­kiem będzie pew­nie pró­ba zna­le­zie­nia pra­cy. O tym trak­tu­je ko­lej­ny roz­dział pod ty­tu­łem „Jak zna­le­źć pra­cę w tro­pi­kach”. Gdy sy­tu­acja za­wo­do­wo-fi­nan­so­wo jest już sta­bil­na, to być może będziesz chciał zna­le­źć so­bie eg­zo­tycz­ną dziew­czy­nę. O tym opo­wia­dam w „Jak zna­le­źć żonę w tro­pi­kach”. Gdy sto­pień two­je­go pod­nie­ce­nia si­ęga ze­ni­tu, wy­le­wam ci na gło­wę ku­beł zim­nej wody. W roz­dzia­le „Bla­ski i cie­nie tro­pi­ków” spro­wa­dzam cię na zie­mię, po­ka­zu­jąc ciem­niej­szą stro­nę ży­cia pod pal­ma­mi.

Je­że­li je­steś ko­bie­tą… to nie czy­taj da­lej, bo naj­praw­do­po­dob­niej ta ksi­ążka ci się nie spodo­ba, do ni­cze­go się nie przy­da i nie po­lu­bisz mnie jako czło­wie­ka. Wy­star­czy spoj­rzeć na ty­tu­ły kil­ku re­cen­zji mo­ich de­biu­tanc­kich wy­po­cin, ta­kie jak „Czy seks sprze­da wszyst­ko?”, „Fa­rang bzy­ka w Kra­inie Uśmie­chu” czy „Taj­ski epi­zod z dresz­czy­kiem, czy­li por­no re­por­taż z Taj­lan­dii”, by zro­zu­mieć, że swo­ją twór­czo­ść ad­re­su­ję do mężczyzn przez duże M.

Po upły­wie lat w tro­pi­kach od­kry­łem w so­bie tra­dy­cjo­na­li­stę, któ­ry nie wie­rzy w rów­no­upraw­nie­nie płci. Przez ty­si­ące lat to mężczy­źni po­lo­wa­li, wal­czy­li z wro­gi­mi ple­mio­na­mi i za­pew­nia­li ro­dzi­nom byt i bez­pie­cze­ństwo. Ko­bie­ty dba­ły o swo­ich mężczyzn, opie­ko­wa­ły się dzie­ćmi i opie­ko­wa­ły się do­mo­wym ogni­skiem. Wspó­łcze­sny mężczy­zna po­wi­nien za­ra­biać wy­star­cza­jąco dużo, by utrzy­mać swo­ją ro­dzi­nę i chro­nić ją przed po­ten­cjal­ny­mi nie­bez­pie­cze­ństwa­mi. Wspó­łcze­sna ko­bie­ta po­win­na pod­dać się jego woli i spra­wić, by jej opie­kun ni­g­dy nie stra­cił mo­ty­wa­cji.

Nie­za­le­żnie od tego, czy się ze mną zga­dzasz, czy nie, w Jakrzu­cić wszyst­ko i wy­je­chać w tro­pi­ki ko­bie­ta nie ma cze­go szu­kać. Zrób więc wszyst­kim przy­słu­gę, od­daj tę ksi­ążkę swo­je­mu mężczy­źnie i bądź do­brą dziew­czy­ną/żoną/ko­chan­ką/mat­ką. Jak będziesz grzecz­na, to może twój je­dy­ny cię ze sobą za­bie­rze ;)

Roz­dział 1Dziesięć powodów, dla których warto rzucić wszystko i wyjechać w tropiki

Dzie­ci­ństwo spędzo­ne w ko­mu­ni­zmie pa­mi­ętam jak przez mgłę. Moja mat­ka po­ma­ga­ła bab­ci pro­wa­dzić mały sklep z wa­rzy­wa­mi i owo­ca­mi. Mój oj­ciec imał się ró­żnych za­jęć, od bu­dow­lan­ki, przez pra­ce se­zo­no­we w za­chod­niej Eu­ro­pie, po by­cie tak­sów­ka­rzem. Nie na­rze­ka­li­śmy na brak pie­ni­ędzy, choć nie­wie­le mo­żna było za nie ku­pić. Raz na ja­kiś czas od­wie­dza­li­śmy Bal­to­nę lub Pe­wex – je­dy­ne skle­py, w któ­rych za do­la­ry mo­żna było ku­pić smacz­niej­sze, ład­niej­sze i cie­kaw­sze pro­duk­ty z Za­cho­du.

Na wa­ka­cjach w Bu­łga­rii mama ku­pi­ła mi ple­cak do szko­ły tyl­ko dla­te­go, że był ład­ny i ko­lo­ro­wy. Mó­wi­ła, że zwró­ci­ła na nie­go uwa­gę, bo w Pol­sce wszyst­ko było sza­re, brzyd­kie i ni­ja­kie. Kil­ka razy po­je­cha­li­śmy do Ber­li­na na wi­ęk­sze za­ku­py. Choć wol­no nam było wje­chać je­dy­nie do wschod­niej części mia­sta, to pa­mi­ętam, że czy­sto­ść, or­ga­ni­za­cja i no­wo­cze­sno­ść zro­bi­ły na mnie wra­że­nie i utwier­dzi­ły w prze­ko­na­niu, że poza Pol­ską, a zwłasz­cza na Za­cho­dzie, jest le­piej.

W dru­giej po­ło­wie lat dzie­wi­ęćdzie­si­ątych, gdy w Pol­sce za­częły po­ja­wiać się pierw­sze su­per­mar­ke­ty, ro­dzin­ny sklep nie przy­no­sił już ta­kich zy­sków jak kie­dyś. War­sza­wę za­la­ła fala tak­só­wek, co spra­wi­ło, że mój oj­ciec też miał mniej klien­tów. W domu za­częło się mó­wić o mo­żli­wo­ści emi­gra­cji do Sta­nów Zjed­no­czo­nych.

Kil­ka lat pó­źniej, gdy wcho­dzi­li­śmy do Unii Eu­ro­pej­skiej, za­pa­dła de­cy­zja, że jed­nak wy­je­dzie­my do Ir­lan­dii, bo przy­naj­mniej będzie­my tam mo­gli pra­co­wać le­gal­nie. W gło­wie mi się wów­czas nie mie­ści­ło, że wy­jazd na Za­chód, do kra­ju bo­gat­sze­go, do pra­cy, to nie je­dy­na mo­żli­wo­ść opusz­cze­nia Pol­ski. Kil­ka lat w zim­nym, desz­czo­wym Du­bli­nie spra­wi­ło, że od­kry­łem, iż Ame­ry­ka, Eu­ro­pa Za­chod­nia czy na­wet Au­stra­lia to nie je­dy­ne opcje…

Po­wo­dów do wy­jaz­du z Pol­ski czy Eu­ro­py może być wie­le i jest to kwe­stia bar­dzo in­dy­wi­du­al­na. Oto kil­ka z nich, o któ­rych nie wie­dzia­łem przed wy­jaz­dem:

Cie­ka­we ży­cie

Wy­je­żdża­jąc, wie­dzia­łem, że będzie cie­ka­wie, choć nic nie przy­go­to­wa­ło mnie na to jak bar­dzo. Już w ci­ągu pierw­szych ty­go­dni uga­nia­łem się za du­cha­mi w Sin­ga­pu­rze; do­ku­men­to­wa­łem pra­cę psy­chia­trów na Bali w In­do­ne­zji i or­ga­ni­za­cji po­za­rządo­wych pra­cu­jących z cho­ry­mi na AIDS w Kam­bo­dży, a ta­kże pi­łem z żo­łnie­rza­mi ONZ w Ti­mo­rze Wschod­nim. Nic z tego by się nie wy­da­rzy­ło, gdy­bym po trzech la­tach w kor­po­ra­cji nie wy­po­wie­dział naj­wa­żniej­szych słów w moim ży­ciu: „OD­CHO­DZĘ”. Co po­wstrzy­mu­je Cię przed zro­bie­niem tego sa­me­go?

Na­uka

Na swo­jej dro­dze spo­tka­łem wspa­nia­łych lu­dzi i obrzy­dli­wych skur­wy­sy­nów. By­łem ko­cha­ny i ko­cha­łem. By­łem zdra­dza­ny, oszu­ki­wa­ny, wra­bia­ny, wy­sta­wia­ny, okra­da­ny, a na­wet na­pad­ni­ęty w bia­ły dzień. Ale prze­trwa­łem, a moja pod­róż trwa na­dal.

Je­śli ju­tro wy­sa­dzisz mnie w kra­ju, w któ­rym ni­g­dy nie by­łem, to praw­do­po­dob­nie szyb­ko na­wi­ążę nowe przy­ja­źnie, wy­naj­mę miesz­ka­nie w bez­piecz­nej oko­li­cy i znaj­dę pra­cę lub wy­my­ślę przy­naj­mniej dzie­si­ęć spo­so­bów na za­ra­bia­nie pie­ni­ędzy. Żad­na szko­ła nie na­uczy cię wi­ęcej. Żad­na nor­mal­na pra­ca nie da ci wi­ęcej do­świad­cze­nia w tak krót­kim cza­sie. Cze­go no­we­go na­uczy­łeś się ostat­nio? Czy była to wie­dza przy­dat­na? Co mo­żesz zro­bić, by uczyć się wi­ęcej cie­ka­wych, przy­dat­nych rze­czy?

Styl ży­cia

W pra­cy spędza­my wi­ęk­szą część swo­je­go ży­cia. Jak wy­gląda twój ty­po­wy dzień/ty­dzień/mie­si­ąc? Czy je­steś za­do­wo­lo­ny ze swo­jej pra­cy, a więc i ży­cia? A może nie­ustan­nie pa­trzysz na ze­ga­rek, by w ko­ńcu wy­bi­ła go­dzi­na wy­zwo­le­nia? Czy gry­ma­sisz w ka­żdy po­nie­dzia­łek i z nie­cier­pli­wo­ścią wy­pa­tru­jesz pi­ąt­ku? Je­śli tak, to wiedz, że sym­pa­ty­zu­ję z tobą, bo też by­łem w tej sy­tu­acji. Wie­rzę jed­nak, że styl ży­cia mo­żna wy­kre­ować. Mój jest bli­ski ide­ału, któ­ry stwo­rzy­łem so­bie w gło­wie wie­le mie­si­ęcy temu.

Przy­kła­do­wo, gdy pra­co­wa­łem dla bir­ma­ńskie­go biu­ra pod­ró­ży, po­ja­wia­łem się w nim oko­ło dzie­si­ątej rano, cza­sem pó­źniej. Wy­cho­dzi­łem o osiem­na­stej, cza­sem wcze­śniej. Gdy nie mia­łem ocho­ty przy­jść, to wy­sy­ła­łem ma­ila do sze­fo­stwa, że dzi­siaj pra­cu­ję z domu. Cza­sem pra­co­wa­łem do pó­źna, spędza­jąc czas z na­szy­mi za­gra­nicz­ny­mi part­ne­ra­mi w naj­lep­szych lo­ka­lach mia­sta. Śred­nio przez po­ło­wę mie­si­ąca by­łem w pod­ró­ży. I jesz­cze mi za to pła­ci­li! Mo­żna? Mo­żna! Je­stem ży­wym tego przy­kła­dem.

Czy może być le­piej? Oczy­wi­ście! W moim przy­pad­ku było to ca­łko­wi­te unie­za­le­żnie­nie się od lo­ka­li­za­cji. Od 2017 roku po­nie­kąd na boku by­łem za­an­ga­żo­wa­ny w in­we­sty­cje i han­del kryp­to­wa­lu­ta­mi. Trzy lata na­uki, ner­wów i często błęd­nych de­cy­zji za­częło przy­no­sić re­zul­ta­ty w 2020 roku, gdy pan­de­mia CO­VID-19 roz­wa­li­ła świa­to­wą tu­ry­sty­kę. Od dwóch lat żyję tyl­ko z tego, a w mi­ędzy­cza­sie prze­nio­słem się z Kam­bo­dży do Mek­sy­ku, a po­tem do Taj­lan­dii.

Jaki jest twój styl ży­cia? Czy wy­kre­owa­łeś go sam, czy zo­stał ci na­rzu­co­ny? Co mo­żesz zro­bić już dziś, by cie­szyć się ka­żdym ty­go­dniem, a nie ma­rzyć, że może kie­dyś będzie le­piej?

Pod­ró­że

Nie za­uwa­żam już lu­dzi wi­szących na miej­skich au­to­bu­sach ści­ga­jących się w Ran­gu­nie. Nie przej­mu­ję się sen­sa­cyj­ny­mi na­głów­ka­mi w me­diach, bu­ja­jąc się po mek­sy­ka­ńskich mia­stach w środ­ku nocy. Do taj­skie­go je­dze­nia na uli­cy do­sy­pu­ję so­bie jesz­cze wi­ęcej chi­li ku ra­do­ści i nie­do­wie­rza­niu tu­byl­ców.

Mimo że ka­żdy dzień ży­cia w tro­pi­kal­nym kra­ju jest nie­zwy­kle fa­scy­nu­jący, i to na­wet bez ru­sza­nia się z domu, ży­cie emi­gran­ta to ta­kże ogrom­ne mo­żli­wo­ści pod­ró­żo­wa­nia. Wie­le mie­si­ęcy, je­śli nie lat, zej­dzie ci na po­zna­wa­niu kra­ju, w któ­rym zde­cy­du­jesz się za­miesz­kać. Za­wsze też mo­żesz wy­brać się za gra­ni­cę.

Nim za­miesz­ka­łem w Taj­lan­dii, od­wie­dzi­łem Ma­le­zję, Sin­ga­pur, In­do­ne­zję i Ti­mor Wschod­ni. Ucząc na uni­wer­sy­te­cie w Bang­ko­ku, wy­sko­czy­łem do La­osu, Kam­bo­dży, Bir­my i Wiet­na­mu. Miesz­ka­jąc w Bir­mie, wy­bra­łem się na wa­ka­cje do Au­stra­lii, a moi pra­co­daw­cy wy­sła­li mnie słu­żbo­wo do Bra­zy­lii, Chin, Ko­rei Po­łu­dnio­wej i Ro­sji…

A ty jak często pod­ró­żu­jesz i gdzie? Co mo­żesz zro­bić, by pod­ró­żo­wać wi­ęcej i do cie­kaw­szych miejsc?

 Ko­niec wer­sji de­mon­stra­cyj­nej

Dzi­ęku­je­my za sko­rzy­sta­nie z ofer­ty na­sze­go wy­daw­nic­twa i ży­czy­my miło spędzo­nych chwil przy ko­lej­nych na­szych pu­bli­ka­cjach.

Wy­daw­nic­two Psy­cho­skok