Jak pytać, by dostać odpowiedź - Maryann Karinch, James O. Pyle - ebook

Jak pytać, by dostać odpowiedź ebook

Maryann Karinch, James O. Pyle

0,0
28,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Pytaj mądrze, dostawaj odpowiedzi, których potrzebujesz!

"Jak pytać, by dostać odpowiedź" to przewodnik, który ujawnia tajniki efektywnego zadawania pytań i zdobywania informacji. Napisany został przez współautorkę bestsellerowego "Podręcznika manipulacji" Maryann Karinch i weterana śledztw Jamesa O. Pyle’a.

Książka wprowadza w sprawdzone techniki rozmowy, które pomogą ci dowiedzieć się dokładnie tego, czego potrzebujesz, niezależnie od sytuacji. Przedstawia zasady budowania zaufania, rozumienia ludzkich emocji i formułowania pytań w sposób, który otwiera rozmowę. Dzięki tej książce nauczysz się, jak sprawnie komunikować się zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym, lepiej radzić sobie w negocjacjach oraz wzmacniać swoje relacje z innymi. Autorzy podpowiadają również, jak uzyskać informacje od innych, nawet tych, którzy początkowo mogą być oporni na rozmowę.

"Jak pytać, by dostać odpowiedź" to idealna pozycja dla wszystkich, którzy chcą wzmocnić swoje umiejętności interpersonalne i poszerzyć możliwości komunikacyjne.

Poznaj sekrety rozmowy doświadczonego śledczego!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Podziękowania

James O. Pyle

Pra­gnę podzię­ko­wać wni­kli­wemu i intry­gu­ją­cemu przy­ja­cie­lowi Gre­gowi Har­tley­owi za napi­sa­nie przed­mowy, a także Mary­ann Karinch za roz­wi­nię­cie moich pomy­słów, zro­zu­mie­nie, na czym polega zada­wa­nie wła­ści­wych pytań, oraz uję­cie moich pre­zen­ta­cji, idei i roz­wią­zań w cie­kawy i przy­stępny dla czy­tel­ni­ków spo­sób. Dzię­kuję też mojej uko­cha­nej żonie, która po upły­wie ćwierć­wie­cza nie prze­stała we mnie wie­rzyć, oraz moim pię­ciu „uro­dzo­nym ofi­ce­rom śled­czym” – Jimmy’emu Jame­sowi, Cor­rie Annie, Sha­ron Marie, Jamiemu Dale’owi Doro­thea i Megan Marie Louise Pyle – za cie­ka­wość i pra­gnie­nie odkry­wa­nia nowych rze­czy, które od nich prze­ją­łem, aby teraz prze­ka­zać je wam, dro­dzy czy­tel­nicy i czy­tel­niczki, w nadziei, że wzbo­gacę w ten spo­sób wasze zawo­dowe kariery i życie oso­bi­ste.

Dla braci i sióstr bro­nią­cych naszej wspa­nia­łej ojczy­zny jestem tylko przy­szy­wa­nym krew­nym. Z głębi serca dzię­kuję tysiącom ame­ry­kań­skich żoł­nie­rzy, agen­tom wywiadu i kade­tom, któ­rych mia­łem zaszczyt uczyć. Dzię­kuję wam za uwagę, służbę oraz poświę­ce­nie, zarówno teraz, jak i w przy­szło­ści.

Maryann Karinch

Dzię­kuję cie­kaw­skiemu i nie­da­ją­cemu się wypro­wa­dzić z rów­no­wagi współ­au­to­rowi niniej­szej książki Jimowi Pyle’owi oraz Gre­gowi Har­tley­owi, wspa­nia­łemu przy­ja­cie­lowi, który nas ze sobą poznał i bar­dzo wydat­nie przy­czy­nił się do jej napi­sa­nia. Pra­gnę podzię­ko­wać Jimowi McCor­mic­kowi, mojej mamie oraz bratu za nie­usta­jące wspar­cie i pomocne uwagi. Dzię­kuję też oso­bom, które pomo­gły w powsta­niu tej książki; tym, które znam oso­bi­ście – Judith Bailey, dok­to­rowi Davi­dowi She­re­rowi, dok­to­rowi Bobowi Dome­ie­rowi, Jef­fowi Toiste­rowi, Susan RoAne, Pete­rowi Ear­ne­stowi oraz dok­to­rowi Have­nowi Cay­lo­rowi i jego aniel­skim, mądrym i peł­nym werwy dzie­ciom, Car­te­rowi i Ammo­nowi; oraz tym, któ­rych nie znam, a któ­rych pracę bar­dzo sza­nuję – Terry’emu Gros­sowi z NPR, Chri­sowi Wal­lace’owi z Fox News, sier­żan­towi szta­bo­wemu Eri­cowi Mad­do­xowi oraz Jamiemu McKen­zie z From Now On. Dzię­kuję rów­nież puł­kow­ni­kowi Harry’emu R. Bailey­owi za ugosz­cze­nie mnie i Jima na star­cie naszej współ­pracy. Jestem ponadto wdzięczna za wspar­cie udzie­lone przez wydaw­nic­two Career Press i zespół zło­żony z Adama Schwartza, Micha­ela Pye’a, Kir­sten Dal­ley, Lau­rie Kelly-Pye, Karen Roy, Alli­son Olsen, Rona Fry’ego, Kary Kum­pel i Jeffa Pia­sky’ego.

Przedmowa autorstwa Gregory’ego Hartleya

Przed­mowa autor­stwa Gre­gory’ego Har­tleya

W cza­sie swo­jej zawo­do­wej biz­ne­so­wej kariery wiele razy obser­wo­wa­łem ludzi, któ­rzy prze­py­tu­jąc kan­dy­da­tów lub pró­bu­jąc roz­wią­zać pro­blemy, zamiast pro­wa­dzić dyna­miczną roz­mowę, trzy­mali się sztywno listy punk­tów wyma­ga­ją­cych poru­sze­nia. Zda­nie: „Czy masz jakieś…”, padało w nich nie­ustan­nie. Sta­ra­łem się ich wów­czas prze­ko­ny­wać, że mówią do dru­giej osoby, ale z nią nie roz­ma­wiają. Sfera biz­ne­sowa to wyci­nek ludz­kiej aktyw­no­ści i nie byłem wcale zdzi­wiony, gdy dowia­dy­wa­łem się, że ludzie ci postę­po­wali podob­nie poza miej­scami pracy, w życiu pry­wat­nym. Doce­nia­jąc moją wie­dzę w dzie­dzi­nie ludz­kiego zacho­wa­nia, część z nich pro­siła mnie o napi­sa­nie książki na temat pozy­ski­wa­nia infor­ma­cji, która mogłaby uspraw­nić ich roz­mowy z klien­tami i innymi oso­bami. Roz­ma­wia­jąc o tym pomy­śle z Jimem, powie­dzia­łem mu, jak bar­dzo ludzie potrze­bują umie­jęt­no­ści wspo­ma­ga­ją­cych kon­wer­sa­cję.

Kiedy spo­tka­łem Jima po raz pierw­szy, słu­żył w 82 Dywi­zji Powietrz­no­de­san­to­wej armii Sta­nów Zjed­no­czo­nych i odpo­wia­dał za prze­słu­chi­wa­nie więź­niów. Wra­cał wła­śnie do Mon­te­rey w Kali­for­nii, aby nauczyć się języka arab­skiego. Uczy­li­śmy się go razem w arab­skiej szkole przez dwa lata i przez ten czas dość dobrze pozna­łem Jima. Oka­zał się jed­nym z naj­in­te­li­gent­niej­szych żoł­nie­rzy, z jakimi spo­tka­łem się w życiu. Zanim został śled­czym w armii, pra­co­wał w róż­nych zawo­dach. Stale obser­wo­wał ludzi, któ­rych oce­niał ze względu na ich wypo­wie­dzi. Bar­dzo czę­sto, znacz­nie czę­ściej niż typowa doro­sła osoba, pytał: dla­czego? Kiedy zgło­si­łem się na szko­le­nie z pro­wa­dze­nia prze­słu­chań, zało­ży­łem, że zro­zu­miem w końcu to, o czym mówił Jim.

Był tam jed­nym z instruk­to­rów. Na tego typu szko­le­niach kur­sanci zaj­mują się przede wszyst­kim dwoma zagad­nie­niami – „podej­ściami”, czyli „łama­niem” prze­słu­chi­wa­nych, oraz prze­py­ty­wa­niem, czyli pozy­ski­wa­niem od nich infor­ma­cji. Więk­szość osób prze­cho­dzi sto­sun­kowo bez­pro­ble­mowo pierw­szy etap szko­leń, nawet jeśli nie radzą sobie wybit­nie z przy­swa­ja­niem „podejść”, i dopiero nauka zada­wa­nia pytań pozwala stwier­dzić, który kur­sant będzie dobrym, a który kiep­skim śled­czym. Na tym polu nie da się zama­sko­wać braku wie­dzy i umie­jęt­no­ści – dobry śled­czy musi myśleć logicz­nie, trzy­mać się nakre­ślo­nego planu i odzna­czać wyjąt­kową cie­ka­wo­ścią. Bez niej prze­słu­cha­nie szybko zmie­nia się w spraw­dza­nie kolej­nych punk­tów na liście. Jim był świet­nym instruk­to­rem i pró­bo­wał zaszcze­pić w kur­santach wspo­mnianą wcze­śniej cie­ka­wość. Radził im, aby stale zasta­na­wiali się, dla­czego dana osoba powie­działa to, co powie­działa, i nie prze­cho­dzili auto­ma­tycz­nie do kolej­nych pytań.

W swo­jej pracy Jim odzna­czał się wyjąt­kową prze­ni­kli­wo­ścią i zada­wa­niem pytań nakie­ro­wa­nych na prze­słu­chi­wane osoby, dzięki czemu wery­fi­ko­wał ich słowa tak sku­tecz­nie, że pro­ces prze­słu­chi­wa­nia sta­wał się już „podej­ściem”. Przez wiele lat obser­wo­wa­łem, jak dosko­nali swoją metodę, aż w końcu dopro­wa­dził ją do mistrzo­stwa.

Dopiero po zakoń­cze­niu szko­le­nia zorien­to­wa­łem się, że talent Jima nie naro­dził się po osiem­na­stu mie­sią­cach nauki, lecz był sumą doświad­czeń i umie­jęt­no­ści zdo­by­tych rów­nież na innych polach zawo­do­wych oraz w życiu pry­wat­nym. Dzięki temu zro­zu­mia­łem, jak należy roz­ma­wiać z ludźmi w spo­sób pro­duk­tywny i prze­kształ­cać naj­nud­niej­szą roz­mowę w płynną kon­wer­sa­cję. Nie znam lep­szej osoby do napi­sa­nia książki na ten temat niż Jim Pyle.

Jest jed­nym z naj­lep­szych instruk­to­rów nauki zada­wa­nia wła­ści­wych pytań. Zna­ko­mi­cie pro­wa­dzi roz­mowę, stara się dotrzeć do jądra pro­blemu, zbiera infor­ma­cje odno­szące się do zaist­nia­łej sytu­acji i traf­nie okre­śla powody zacho­wań innych osób. Wypra­co­wany przez niego styl prze­py­ty­wa­nia pomoże z pew­no­ścią wielu ludziom w róż­nych sfe­rach ich życia.

Spe­cja­li­styczne umie­jęt­no­ści powstają wtedy, gdy łączymy wie­dzę z ludźmi. Samo wynie­sie­nie talentu do zada­wa­nia wła­ści­wych pytań do poziomu sztuki nie sprawi, że auto­ma­tycz­nie napi­szemy na ten temat dobrą książkę. Pisa­nie to zło­żony pro­ces, a prze­le­wa­nie infor­ma­cji na papier w for­mie zro­zu­mia­łej i uży­tecz­nej dla innych nie jest wcale zada­niem łatwym. Kiedy Jim popro­sił mnie o zna­le­zie­nie kogoś do pomocy w napi­sa­niu książki, mia­łem gotową odpo­wiedź – skie­ro­wa­łem go do Mary­ann.

Zawo­dowe doświad­cze­nie Mary­ann jest rów­nie róż­no­rodne jak Jima. Czę­sto jej powta­rzam, że powinna okre­ślać sie­bie jako „eks­pertkę do pracy w zróż­ni­co­wa­nych zespo­łach”. Mary­ann pomo­gła wielu eks­per­tom spe­cja­li­zu­ją­cym się w bar­dzo odmien­nych dzie­dzi­nach w opu­bli­ko­wa­niu ich prze­my­śleń oraz pomy­słów, jed­no­cze­śnie przy­swa­ja­jąc sobie tę wie­dzę.

Wspól­nie z Mary­ann napi­sa­li­śmy sie­dem ksią­żek poru­sza­ją­cych temat ludz­kiej natury i metod pro­wa­dze­nia prze­słu­chań. Poma­gała mi nie tylko w spra­wach języ­ko­wych i wydaw­ni­czych, lecz rów­nież odno­siła się do opi­sy­wa­nych zagad­nień mery­to­rycz­nych. Bar­dzo szybko przy­swo­iła sobie wie­dzę o zna­cze­niu mowy ciała, którą razem przy­bli­ża­li­śmy czy­tel­ni­kom. Wie­dzia­łem, że świet­nie spełni się w roli part­nerki Jima, zachę­ca­jąc go do wyra­że­nia swo­ich idei w inny niż dotych­czas spo­sób.

Niniej­sza książka jest koń­co­wym wyni­kiem współ­pracy i wspól­nego wysiłku dwóch dobrze mi zna­nych osób. Mary­ann wyśmie­ni­cie oddała pomy­sły i prze­my­śle­nia Jima na temat ludz­kiej natury, aby stały się cie­kawe, a jed­no­cze­śnie uży­teczne dla czy­tel­ni­ków. Mam nadzieję, że spodoba się wam, jak Jim trak­tuje zwią­zek osoby z infor­ma­cją, a także jak opi­suje spo­sób jej pozy­ski­wa­nia. Ja, czy­ta­jąc tę książkę, mia­łem wielką frajdę.

Gre­gory Har­tley jest eme­ry­to­wa­nym ofi­ce­rem śled­czym ame­ry­kań­skiej armii i współ­au­to­rem sied­miu ksią­żek na temat ludz­kiego zacho­wa­nia i umie­jęt­no­ści inter­per­so­nal­nych. Obec­nie pia­stuje kie­row­ni­cze sta­no­wi­sko (dyrek­tora do spraw zarzą­dza­nia pro­jek­tami) w Kone Cor­po­ra­tion.

Wstęp

Już w mło­dym wieku ja i mój brat inte­re­so­wa­li­śmy się samo­cho­dami. Pew­nego dnia popro­si­li­śmy tatę, żeby pod­niósł maskę auta, bo chcie­li­śmy zaj­rzeć do środka. Postę­kał tro­chę, ale speł­nił naszą prośbę, a potem wszedł do domu. Sam widok sil­nika nas nie zado­wo­lił i wspól­nie z bra­tem zaczę­li­śmy roz­bie­rać go na czę­ści. Zanim tata się zorien­to­wał, co robimy, zdą­ży­li­śmy już wyjąć kolek­tor dolo­towy, odłą­czyć kolek­tor wylo­towy i wykrę­cić więk­szość śrub.

Mie­li­śmy prze­chla­pane.

Sedno tej opo­wie­ści polega na tym, że nie chcie­li­śmy znisz­czyć sil­nika. Powo­do­wała nami cie­ka­wość. Prze­py­ty­wa­nie bazuje wła­śnie na tej cesze, a pro­ces, który opra­co­wa­łem z myślą o kur­san­tach uczest­ni­czą­cych w szko­le­niach orga­ni­zo­wa­nych przez Depar­ta­ment Obrony, a który pozna­cie z tej książki, wypo­saży was w narzę­dzia pozwa­la­jące na wydo­by­cie spod maski dowol­nego ele­mentu sil­nika, a nawet tłoku. Zdziwi was ogrom wie­dzy, którą pozna­cie – jeśli tylko zechce­cie – na temat swo­ich klien­tów, kole­gów i kole­ża­nek z pracy, osób ubie­ga­ją­cych się o angaż, han­dlow­ców, przy­ja­ciół, a nawet nie­zna­jo­mych i prze­stęp­ców.

Pierw­szy krok na dro­dze do naucze­nia się, jak zada­wać wła­ściwe pyta­nia, polega na zro­zu­mie­niu mocy, która w nich drze­mie. Posłużmy się przy­kła­dem. Tuż przed świę­tami Bożego Naro­dze­nia sta­łem w kolejce na poczcie. W pew­nym momen­cie do środka weszła kobieta, trzy­ma­jąc w rękach mnó­stwo paczek z pre­zen­tami. „O rety! – powie­dzia­łem – ma pani chyba strasz­nie dużo zna­jo­mych i przy­ja­ciół, prawda?”. Kobieta odparła, że wszyst­kie paczki są dla jej córki (i jej naj­bliż­szych), która zre­zy­gno­wała ze stu­diów, żeby zało­żyć rodzinę. Po chwili dodała, że bar­dzo zde­ner­wo­wał ją doko­nany przez córkę wybór. Wraz z mężem zażą­dali nawet, aby zwró­ciła im cze­sne, jakie opła­cali przez dwa „stra­cone” lata. Wystar­czyło jedno pyta­nie, a nie­znana mi osoba pod­nio­sła „maskę” i odsło­niła kry­jące się pod nią emo­cje.

Ucząc się przy­wią­zy­wać wagę do zada­wa­nych pytań, przyj­mie­cie – do pew­nego stop­nia – nasta­wie­nie moich kur­san­tów, które można opi­sać jed­nym zda­niem: „Prze­słu­cha­nie ni­gdy się nie koń­czy”. Innymi słowy, osoba, któ­rej w trak­cie roz­mowy kwa­li­fi­ka­cyj­nej zada­jemy pyta­nia, może odnieść wra­że­nie, że prze­szli­śmy do bar­dziej bła­hych zagad­nień, kiedy w rze­czy­wi­sto­ści ana­li­zu­jemy szcze­gó­łowo każdą odpo­wiedź, pozy­sku­jąc dzięki temu istotne infor­ma­cje. Choć nie pytamy jej o zagad­nie­nia powią­zane z pracą lub wykształ­ce­niem, możemy się o niej dowie­dzieć bar­dzo wiele. Na przy­kład dzięki pyta­niu „Co myślisz o tej pogo­dzie?” możemy się dowie­dzieć, że udzie­la­jąca odpo­wie­dzi osoba miewa ataki paniki, pro­wa­dząc samo­chód pod­czas ulew­nego desz­czu.

Sekret pozy­ski­wa­nia dowol­nych infor­ma­cji polega po pro­stu na zada­wa­niu dobrych pytań. Więk­szość z nas zadaje nie­stety złe – nauczy­cie­lom, przy­ja­cio­łom, klien­tom, kole­gom z pracy, spe­cja­li­stom, podej­rza­nym. Nawet osoby prze­szko­lone w zada­wa­niu pytań – cho­ciażby dzien­ni­ka­rze i praw­nicy – czę­sto zadają pyta­nia wymu­sza­jące czę­ściowe lub wpro­wa­dza­jące w błąd odpo­wie­dzi. Wła­śnie z tego powodu umie­jęt­ność zada­wa­nia wła­ści­wych pytań przy­daje się w każ­dym zawo­dzie.

W niniej­szej książce, którą napi­sa­łem wspól­nie z Mary­ann, poru­szy­li­śmy nastę­pu­jące zagad­nie­nia:

Dla­czego zada­wa­nie dobrych pytań jest takie trudne. Pyta­nia zada­jemy, gdy tylko nauczymy się mówić. Pro­blem polega na tym, że wraz z naby­waną wie­dzą i rosnącą liczbą przy­swa­ja­nych słów coraz bar­dziej kom­pli­ku­jemy sobie to zada­nie.

Zmiana spo­sobu myśle­nia. Struk­tura i tok efek­tyw­nych pytań wyda­dzą się wam zapewne mało intu­icyjne. Będzie­cie musieli prze­pro­gra­mo­wać odro­binę wła­sne umy­sły, aby upodob­nić się do Sokra­tesa.

Kon­stru­owa­nie dobrego pyta­nia. Efek­tywne prze­py­ty­wa­nie bazuje na dokład­no­ści i sku­tecz­no­ści. W codzien­nym życiu ludzie zada­jący pyta­nia nie myślą ani o jed­nym, ani o dru­gim.

Wyko­rzy­sty­wa­nie róż­nych rodza­jów pytań do wła­snych celów oraz odróż­nia­nie dobrych pytań od złych.

Iden­ty­fi­ko­wa­nie obsza­rów pozy­ski­wa­nych infor­ma­cji i trzy­ma­nie się pytań pozwa­la­ją­cych dowie­dzieć się jak naj­wię­cej o oso­bie, miej­scu, rze­czy lub roz­gry­wa­ją­cym się wyda­rze­niu.

Dosko­na­le­nie nie­zbęd­nych umie­jęt­no­ści słu­cha­nia i spo­rzą­dza­nia nota­tek.

Ana­li­zo­wa­nie odpo­wie­dzi i oce­nia­nie, czy uzy­ska­li­śmy wystar­cza­jącą liczbę infor­ma­cji, a także czy dane te są pełne bądź praw­dziwe.

Wyko­rzy­sty­wa­nie efek­tyw­nego prze­py­ty­wa­nia dla wła­snych korzy­ści w sfe­rze zawo­do­wej, a także szyb­kiego dosko­na­le­nia wła­snych umie­jęt­no­ści.

Kiedy zaj­mo­wa­łem się tym tema­tem zawo­dowo, uwa­żano mnie za dobrego instruk­tora i ofi­cera śled­czego. Innymi słowy, osoby z mojego oto­cze­nia ocze­ki­wały, że będę zada­wał dobre pyta­nia i uzy­ski­wał pożą­dane odpo­wie­dzi. Prze­ka­zuję swoją wie­dzę od 1989 roku. Teraz może­cie sko­rzy­stać z niej rów­nież wy i odnieść ją do wyko­ny­wa­nych przez sie­bie zawo­dów.

Zachę­cam was, aby­ście trak­to­wali prze­py­ty­wa­nie jak uścisk dłoni na powi­ta­nie. Zada­wa­nie pytań jest zapro­sze­niem do nawią­za­nia rela­cji. Nie uwa­żam go – w prze­ci­wień­stwie do nie­któ­rych ludzi – za prze­jaw wścib­stwa lub namol­no­ści, lecz za pro­ces pozwa­la­jący stwo­rzyć więź z drugą osobą i umoż­li­wia­jący jej wyra­że­nie tego, co ma ochotę wyra­zić.

Wprowadzenie. Dlaczego zadawanie pytań jest takie trudne?

Wpro­wa­dze­nie

Dla­czego zada­wa­nie pytań jest takie trudne?

23 czerwca 2013 roku Nik Wal­lenda prze­szedł nad Wiel­kim Kanio­nem po roz­cią­gnię­tym nad nim kablu o śred­nicy pię­ciu cen­ty­me­trów. Bez liny ase­ku­ra­cyj­nej i siatki poko­nał dystans 400 metrów na wyso­ko­ści 450 metrów nad zie­mią. Miliony osób obser­wo­wały ten wyczyn w tele­wi­zji z dzie­cięcą nie­malże fascy­na­cją. Cie­ka­wość widzów prze­ło­żyła się, rzecz jasna, na ogrom pytań: „Co on ma w gło­wie?”, „Jak długo cho­dzi po linie?”, „Co teraz czuje?”, „Gdzie są jego dzieci?”. Wiele z nich poja­wiło się na Twit­te­rze pod hasz­ta­giem #sky­wire i zgod­nie z wymo­gami tego ser­wisu było bar­dzo zwię­złych: „Dla­czego on ma na sobie dżinsy?”, a także „Dla­czego jego żona pozwala mu to robić?”1.

Z mojego punktu widze­nia spek­ta­ku­larny wyczyn Nika Wal­lendy spra­wił, że miliony ludzi zaczęły w końcu zada­wać wła­ściwe pyta­nia. Przy­naj­mniej przez 22 minuty i 54 sekundy, gdyż tyle czasu zajęło akro­ba­cie przej­ście nad wąwo­zem. Wiele pytań roz­po­czy­na­ją­cych się od słów „co”, „kiedy”, „dla­czego”, „gdzie” i „jak” pozwo­liło póź­niej na stwo­rze­nie bar­dzo wyczer­pu­ją­cych i cie­ka­wych opo­wie­ści o samym akro­ba­cie i tym, czego doko­nał.

Zło­żone zagad­nie­nia i tematy, takie jak sto­sunki mię­dzy­na­ro­dowe, budżet czy defi­cyt han­dlowy, zachę­cają do zada­wa­nia bar­dziej „zaawan­so­wa­nych” pytań – umiesz­cze­nia w nich więk­szej liczby słów i odno­śni­ków. Weźmy dla przy­kładu nie­które z pytań zada­nych 30 kwiet­nia 2013 roku pre­zy­den­towi Sta­nów Zjed­no­czo­nych Barac­kowi Oba­mie pod­czas kon­fe­ren­cji pra­so­wej. Pierw­sze dwa zadała ta sama osoba, bez­po­śred­nio jedno po dru­gim. Brzmiały one:

– W kwe­stii Syrii powie­dział pan, że gra­nicą nie do prze­kro­cze­nia będzie nie tyle uży­cie broni che­micz­nej, ile jej upo­wszech­nie­nie, i była to rewo­lu­cyjna zmiana. Czy wia­ry­god­ność USA nie ucierpi, jeśli nie podej­miemy siło­wych dzia­łań? I jesz­cze odno­śnie do Ben­gazi. Mamy osoby, które prze­żyły ten ter­ro­ry­styczny atak i są gotowe zło­żyć zezna­nia…, a twier­dzą, że są powstrzy­my­wane. Czy pozwoli im pan na zło­że­nie zeznań?2

Kolejne pyta­nia zada­wane przez kore­spon­den­tów przy Bia­łym Domu były rów­nie źle sfor­mu­ło­wane:

– Czy przez „rewo­lu­cyjną zmianę” rozu­mie pan dzia­ła­nia mili­tarne armii ame­ry­kań­skiej?3

– Czy pomoże im pan w tym, żeby zło­żyli w końcu swoje zezna­nia?4

– Ważny czło­nek komi­tetu do spraw sił zbroj­nych stwier­dził, że Ben­gazi i Boston dowo­dzą, iż USA odpu­ściły temat bez­pie­czeń­stwa naro­do­wego. Czy ma rację? Czy nasz wywiad coś prze­oczył?5

– Czy otrzy­mu­jemy wszyst­kie potrzebne infor­ma­cje wywia­dow­cze od Rosjan? Czy Ame­ry­ka­nie uda­jący się na duże imprezy powinni być teraz zanie­po­ko­jeni?6

– Czy ma pan wystar­cza­jąco dużo deter­mi­na­cji, aby prze­pchnąć pozo­stałe pomy­sły przez Kon­gres?7

Warto zwró­cić uwagę, że pyta­nia zadano dokład­nie w przed­sta­wio­nej powy­żej kolej­no­ści. Innymi słowy, na pierw­sze dzie­więć pytań – czyli mniej wię­cej na połowę zada­nych w trak­cie kon­fe­ren­cji – pre­zy­dent Obama mógł udzie­lić tylko dwóch odpo­wie­dzi: „tak” lub „nie”. Oczy­wi­ście tego nie zro­bił i omó­wił poru­szane w nich zagad­nie­nia bar­dziej szcze­gó­łowo. Widzo­wie obser­wu­jący kon­fe­ren­cję mogli odnieść wra­że­nie, że dzien­ni­ka­rze świet­nie wyko­nali swoją pracę, wycią­ga­jąc od roz­mówcy istotne infor­ma­cje. W rze­czy­wi­sto­ści zada­wane przez nich pyta­nia dale­kie były od dosko­na­ło­ści, a sko­rzy­stali oni jedy­nie z faktu, że pre­zy­dent Obama chciał poru­szyć kon­kretne i istotne dla sie­bie tematy.

Para­doks prze­py­ty­wa­nia polega na tym, że pro­ste pyta­nia prze­kła­dają się czę­sto na szcze­gó­łowe i trafne odpo­wie­dzi, pod­czas gdy pyta­nia zło­żone – na odpo­wie­dzi zło­żone z jed­nego słowa (jeśli roz­mówca nie ma ochoty na kon­wer­sa­cję) lub całej masy słów (jeśli ma). Na stro­nach tej książki posta­ram się nauczyć was, jak umie­jęt­nie zada­wać pro­ste pyta­nia, aby uzy­ski­wać pożą­dane infor­ma­cje bez względu na temat roz­mowy.

Tech­niki zada­wa­nia pytań omó­wione w tej książce pocho­dzą ze świata wywiadu i roz­po­zna­nia oso­bo­wego. Pro­wa­dze­nie prze­słu­chań jest nauką, gdyż bazuje na nauko­wych roz­wią­za­niach i mode­lach. Jest rów­nież sztuką, gdyż pod pew­nym wzglę­dem przy­po­mina grę aktor­ską na deskach teatru. Na koniec jest też dys­cy­pliną, bo ma okre­śloną struk­turę i sys­tem.

Prze­py­ty­wa­nie to pod­stawa sku­tecz­nego prze­słu­cha­nia i jego klu­czowy ele­ment. Nie­mniej jed­nak, ucząc się zada­wa­nia wła­ści­wych pytań, musimy wziąć w nawias wszyst­kie poglądy na temat prze­słu­chań, jakie wyro­bi­li­śmy sobie przez lata. Pro­ces opi­sany w tej książce nie ma nic wspól­nego z wymu­sza­niem, zastra­sza­niem czy jaki­mi­kol­wiek tech­ni­kami sto­so­wa­nymi pod­czas prze­py­ty­wa­nia osób odma­wia­ją­cych współ­pracy. Może on pomóc w zachę­ce­niu osoby nie­ko­niecz­nie sko­rej do roz­mowy do kon­wer­sa­cji, lecz nie sprawi, że nega­tyw­nie nasta­wieni roz­mówcy nagle zapa­łają do nas sym­pa­tią bądź zaufa­niem.

Na początku nauki mam dla was dobrą wia­do­mość – każdy z nas świet­nie zadaje pyta­nia! Rodzimy się z tą umie­jęt­no­ścią. Gdy tylko nauczymy się pierw­szych słów, zaczy­namy pytać: „dla­czego?”. Małe dzieci każ­dego dnia wery­fi­kują i zbie­rają nowe infor­ma­cje. Ucząc się zada­wa­nia wła­ści­wych pytań, musi­cie odszu­kać w sobie nie­ustę­pli­wość i cie­ka­wość dziecka.

To rzecz jasna nie wszystko. Rów­nie ważne będzie sku­pie­nie. Kiedy dzieci zadają pyta­nia, pra­gną uzy­skać infor­ma­cje na jeden okre­ślony temat. Wska­zują pal­cem owada, któ­rego widzą pierw­szy raz w życiu, i pytają: „Co to?”. Doro­śli sta­rają się uzy­skać jed­no­cze­śnie jak naj­wię­cej infor­ma­cji. Jeśli wskażą pal­cem insekta, wypo­wie­dzą zapewne całą serię zdań: „Tylko popatrz na tego dziw­nego robala. Pierw­szy raz takiego widzę. Skąd on się tu wziął? Myślisz, że gry­zie? A jeśli zje mi pomi­dory?”.

Wła­śnie dla­tego jedną z naj­istot­niej­szych wska­zó­wek zawar­tych w tej książce o pro­ce­sie zada­wa­nia pytań jest: sku­piaj­cie się na jed­nym tema­cie. W prze­ciw­nym razie będzie­cie zmu­szeni do prze­ko­py­wa­nia się przez stertę infor­ma­cji w poszu­ki­wa­niu tej naprawdę istot­nej. I dokład­nie na to ska­zani są kore­spon­denci przy Bia­łym Domu.

Początki procesu przepytywania

W For­cie Huachuca znaj­du­ją­cym się w sta­nie Ari­zona około 25 kilo­me­trów od gra­nicy z Mek­sy­kiem mie­ści się Uni­ted Sta­tes Army Intel­li­gence Cen­ter and School (Szkoła i Cen­trum Wywia­dow­cze Armii Sta­nów Zjed­no­czo­nych). Wła­śnie tam roz­po­czą­łem swoją karierę śled­czego, agenta zaj­mu­ją­cego się pozy­ski­wa­niem infor­ma­cji przez roz­po­zna­nie oso­bowe, a póź­niej instruk­tora pro­wa­dze­nia prze­słu­chań pra­cu­ją­cego dla Depar­ta­mentu Obrony.

W poło­wie lat osiem­dzie­sią­tych XX wieku kurs pro­wa­dze­nia prze­słu­chań reali­zo­wany w For­cie Huachuca trwał zale­d­wie dzie­więć tygo­dni, czyli bar­dzo krótko, zwa­żyw­szy, z jak wielu umie­jęt­no­ści musi korzy­stać ofi­cer śled­czy na służ­bie. Zaję­cia oma­wia­jące tech­niki pro­wa­dze­nia prze­słu­chań, komu­ni­ka­cję z przed­sta­wi­cie­lami innych kul­tur i umie­jęt­no­ści inter­per­so­nalne odby­wały się jedne po dru­gich. Kurs połą­czony był z pro­gra­mem nauki języka pro­wa­dzo­nym w Defense Lan­gu­age Insti­tute (Insty­tu­cie Języka Depar­ta­mentu Obrony), który mie­ścił się w Mon­te­rey w sta­nie Kali­for­nia. W zało­że­niu kur­sanci mieli w krót­kim cza­sie przy­swoić sobie obcy język, aby w razie koniecz­no­ści korzy­stać z niego pod­czas prze­słu­chań.

Nauka zada­wa­nia pytań jest klu­czowa dla wykształ­ce­nia umie­jęt­no­ści pro­wa­dze­nia sku­tecz­nych prze­słu­chań. W For­cie Huachuca kur­sanci poświę­cali dzien­nie 8 godzin, łącz­nie 40 w tygo­dniu, zazna­ja­mia­jąc się z kon­kret­nymi instruk­cjami postę­po­wa­nia, które odno­siły się do wszyst­kich istot­nych z punktu widze­nia woj­sko­wego wywiadu infor­ma­cji – misji, logi­styki, per­so­nelu. Slajd po slaj­dzie – a były ich setki – wpa­jano im listy uło­żo­nych w okre­ślo­nej kolej­no­ści pytań poru­sza­ją­cych ważne zagad­nie­nia. Liczba infor­ma­cji do prze­ka­za­nia była tak duża, że bra­ko­wało chęt­nych do pro­wa­dze­nia zajęć.

Mój dzia­dek zwykł mawiać: „Jeśli weź­miesz pracę, któ­rej nikt nie chce, to prze­sta­niesz się mar­twić o wypłatę”. I z tego powodu zgło­si­łem się na instruk­tora. Szcze­rze znie­na­wi­dzi­łem pod­jętą decy­zję, ale zna­la­złem spo­sób, aby wyko­rzy­stać zdo­byte doświad­cze­nie po odej­ściu ze służby.

Świeżo zało­żona firma Pho­enix Con­sul­ting Group pod­pi­sała umowę z Defense Intel­li­gence Agency (Agen­cją Wywia­dow­czą Depar­ta­mentu Obrony – DIA) na zor­ga­ni­zo­wa­nie i popro­wa­dze­nie kur­sów pro­wa­dze­nia prze­słu­chań. Do tam­tego momentu podobne kursy dla żoł­nie­rzy i pra­cow­ni­ków wywiadu pro­wa­dziły jedy­nie ame­ry­kań­ska armia oraz pie­chota mor­ska. Przez sześć kolej­nych lat Pho­enix Con­sul­ting Group była jedyną pry­watną firmą świad­czącą takie usługi, aż ją prze­jęła i wchło­nęła w swoją struk­turę inna orga­ni­za­cja. Kiedy zaczy­na­łem pracę w Pho­enix, firma znaj­do­wała się pod nad­zo­rem ame­ry­kań­skiego Senatu. Żaden z naszych kur­san­tów nie uczest­ni­czył w skan­da­lach, takich jak tor­tury więź­niów w Abu Ghu­rajb, które zszo­ko­wały opi­nię publiczną i nad­wą­tliły jej zaufa­nie do armii.

W spi­sie instruk­cji dla kur­san­tów, który opra­co­wa­łem w ramach szko­le­nia, zawar­łem naukę prze­py­ty­wa­nia. Nie jej nudną wer­sję wymu­sza­jącą wyucze­nie na pamięć lita­nii pytań zada­wa­nych w okre­ślo­nej kolej­no­ści, ale tę, którą pozna­cie dzięki trzy­ma­nej w dło­niach książce. Moja metoda ma struk­turę i reguły, lecz nie są one tak okrop­nie sztywne. Sty­mu­luje inte­lekt oraz oso­bo­wość korzy­sta­ją­cych z niej osób.

Aby dobrze prze­py­ty­wać, nie musimy wie­dzieć, jakie pyta­nia zada­wać, lecz jak zada­wać je we wła­ściwy spo­sób. Rozu­mie­jąc i sto­su­jąc moją metodę, nie będzie­cie mieli co do tego wąt­pli­wo­ści.

Co będziecie z tego mieli?

W pierw­szym kur­sie zor­ga­ni­zo­wa­nym przez Pho­enix Con­sul­ting Group uczest­ni­czyli człon­ko­wie Navy SEALs (sił spe­cjal­nych ame­ry­kań­skiej mary­narki). Pro­wa­dzi­li­śmy go w bun­krze poło­żo­nym na wybrzeżu Pacy­fiku. Była to naj­lep­sza grupa kur­san­tów, z jaką mia­łem do czy­nie­nia. Pra­gnęli dowie­dzieć się ode mnie wszyst­kiego, aby nie popeł­nić w przy­szło­ści żad­nych błę­dów, ratu­jąc ludz­kie życia.

Zakła­dam, że cha­rak­te­ry­zu­je­cie się tym samym sku­pie­niem oraz zaan­ga­żo­wa­niem i dla­tego będzie­cie rów­nie wyśmie­ni­tymi uczniami. Zapewne ni­gdy nie znaj­dzie­cie się w sytu­acji zagra­ża­ją­cej życiu, lecz macie dobre powody, by nauczyć się, jak wła­ści­wie zada­wać pyta­nia. Umie­jęt­ność ta jest wam potrzebna do reali­za­cji istot­nych dla was celów.

Z tej książki nauczy­cie się, jak:

iden­ty­fi­ko­wać i ćwi­czyć dobre tech­niki zada­wa­nia pytań,

roz­po­zna­wać pyta­nia, któ­rych należy uni­kać,

wybie­rać odpo­wied­nie pyta­nia w przy­padku nie­po­twier­dzo­nych infor­ma­cji lub plo­tek,

ćwi­czyć aktywne słu­cha­nie i wyczer­py­wać wszyst­kie tropy,

iden­ty­fi­ko­wać modele zada­wa­nia pytań,

okre­ślać, kiedy oraz w jaki spo­sób przej­mo­wać kon­trolę nad roz­mową.

Przy­swo­je­nie sobie tej wie­dzy da wam prze­wagę w każ­dej sfe­rze aktyw­no­ści zawo­do­wej i pry­wat­nej – han­dlu, pra­wie, pracy w służ­bach mun­du­ro­wych, obsłu­dze klien­tów, wycho­wy­wa­niu dzieci, zarzą­dza­niu zaso­bami ludz­kimi, doradz­twie, świad­cze­niu usług lekar­skich, naucza­niu, pro­wa­dze­niu nego­cja­cji, dzien­ni­kar­stwie i tak dalej. Ta lista nie ma końca. Nie zada­jemy pytań, jeśli nie potrze­bu­jemy odpo­wie­dzi. Umie­jęt­ność prze­py­ty­wa­nia pozwala nam szyb­ciej je uzy­skać.

Umie­jęt­ność zada­wa­nia wła­ści­wych pytań prze­kłada się na natych­mia­stowe korzy­ści – zada­jemy pyta­nie i otrzy­mu­jemy odpo­wiedź. Dodat­kowo wiąże się ona z korzy­ściami odło­żo­nymi w cza­sie.

Nauka metod prze­py­ty­wa­nia:

Nadaje naszym umie­jęt­no­ściom two­rze­nia rela­cji nowy wymiar. Do pew­nego stop­nia jakość roz­mowy zależy od sto­sun­ków mię­dzy­ludz­kich. Wie­dza na temat tego, kiedy i jakie pyta­nia zadać dru­giej oso­bie, może popra­wić nasze rela­cje z roz­mów­cami. Umie­jęt­ność zada­wa­nia wła­ści­wych pytań zbliża nas tym samym do innych ludzi, nawet jeśli sta­ramy się uzy­skać kon­kretne infor­ma­cje, pro­ces ten może być miły i anga­żu­jący dla obu stron dys­ku­sji.

Pomaga w wykształ­ce­niu umie­jęt­no­ści aktyw­nego słu­cha­nia. Osoby pro­wa­dzące przesłu­cha­nia sto­sują je na dwóch płasz­czy­znach – przez dzia­ła­nie i per­cep­cję. Przez mowę ciała infor­mują prze­py­ty­wane osoby, że uważ­nie słu­chają ich słów, a jed­no­cze­śnie obser­wują wni­kli­wie ich zacho­wa­nie i wyszu­kują w odpo­wie­dziach pod­tek­stów.

Popra­wia kry­tyczne myśle­nie. Nada­wa­nie pyta­niom wła­ści­wej struk­tury uru­cha­mia nasze pro­cesy poznaw­cze. Dba­nie o kształt zdań i dobór słów wymaga od nas dys­cy­pliny. Popra­wiamy kry­tyczne myśle­nie, szu­ka­jąc luk i nie­do­po­wie­dzeń w otrzy­my­wa­nych odpo­wie­dziach, a także zasta­na­wia­jąc się nad kolej­nymi pyta­niami.

Daje dodat­kowe narzę­dzie w kon­tak­tach z innymi oso­bami. Dobrzy sprze­dawcy i han­dlowcy świet­nie znają się na ofe­ro­wa­nych pro­duk­tach, mają cha­ry­zmę i pra­cują dla uzna­nych firm. Umie­jęt­ność zada­wa­nia wła­ści­wych pytań pozwala im szyb­ciej zawie­rać korzyst­niej­sze umowy. Dzięki umie­jęt­no­ści prze­py­ty­wa­nia rodzice nasto­lat­ków dowia­dują się łatwiej i szyb­ciej o rze­czach, które dzieci sta­rają się przed nimi ukryć. Sam jestem rodzi­cem i mogę was zapew­nić, że ni­gdy nie wyko­rzy­sta­łem swo­jej wie­dzy, by zaszko­dzić moim dzie­ciom, lecz po to, aby je chro­nić. Moja doro­sła już córka powie­działa mi nie­dawno: „Wiem, że byłam trud­nym dziec­kiem, ale naro­bi­ła­bym pew­nie znacz­nie wię­cej kło­po­tów, gdy­byś nie był cały czas o jeden krok przede mną”.

Ucząc się zada­wać wła­ściwe pyta­nia, posze­rzamy rów­nież naszą wie­dzę na temat moty­wów innych osób. Jeśli nasi roz­mówcy udzie­lają odpo­wie­dzi nie­pa­su­ją­cych do zamiesz­czo­nych poni­żej typów moty­wa­cji, ozna­cza to, że naj­praw­do­po­dob­niej zmy­ślają.

Roz­mówca chęt­nie dzieli się infor­ma­cjami. Więk­szość ludzi auto­ma­tycz­nie odbiera dzwo­niący tele­fon. Na tej samej zasa­dzie wiele osób ma ochotę odpo­wie­dzieć na usły­szane pyta­nie. Na głów­nej stro­nie ser­wisu MSN.com zamiesz­czony jest kwe­stio­na­riusz odno­szący się do naj­waż­niej­szego wyda­rze­nia, jakie roze­grało się danego dnia. Zazwy­czaj zaczyna się on od zda­nia: „Jakie jest twoje zda­nie na temat…?”. W ciągu kilku godzin od publi­ka­cji odpo­wiada na nie nawet 250 000 ludzi! Osoba umie­jąca zada­wać wła­ściwe pyta­nia z łatwo­ścią uzy­ska pożą­dane infor­ma­cje od roz­mów­ców odczu­wa­ją­cych potrzebę udzie­la­nia odpo­wie­dzi. Jed­nakże wyma­gać to będzie od niej dys­cy­pliny, gdyż roz­mówcy, któ­rzy mają ten­den­cję do mówie­nia o wszyst­kim, łatwo prze­ska­kują z tematu na temat.

Roz­mówca odnie­sie korzyść, jeśli udzieli infor­ma­cji. Osoby, które chcą kupić okre­ślony pro­dukt, mają powód, aby o tym mówić. Jako sprze­dawcy będziemy się sta­rali dowie­dzieć, jakie są ich pre­fe­ren­cje i co je zado­woli. Poten­cjalni klienci udzielą nam sto­sow­nych infor­ma­cji, aby otrzy­mać to, czego pra­gną. Moż­liwe, że nie będziemy w sta­nie im tego zaofe­ro­wać i wów­czas zaczniemy zada­wać dodat­kowe pyta­nia, aż tra­fimy na cechy, które ma ofe­ro­wany przez nas pro­dukt.

Roz­mówca ponie­sie stratę, jeśli nie udzieli infor­ma­cji. Leka­rze pra­cu­jący na oddzia­łach inten­syw­nej tera­pii mają oczy­wi­stą prze­wagę nad swo­imi roz­mów­cami – jeśli ci nie odpo­wie­dzą szcze­rze na zadane pyta­nia, mogą ponieść tra­giczne kon­se­kwen­cje. W więk­szo­ści sytu­acji zależ­ność ta nie jest aż tak dra­styczna. Rodzice, któ­rzy ostrze­gają dzieci, aby powie­działy im prawdę, bo w prze­ciw­nym razie czeka je kara, dają im do zro­zu­mie­nia, że kon­se­kwen­cje mil­cze­nia będą poważ­niej­sze niż chwila szcze­ro­ści.

Roz­mówca uważa, że ma dług i spłaca go, wyja­wia­jąc infor­ma­cje. Taka sytu­acja zazwy­czaj zda­rza się pod­czas wymiany „quid pro quo” – udzie­lamy naszym roz­mów­com infor­ma­cji na wła­sny temat, ocze­ku­jąc, że odwdzię­czą się tym samym. W rzad­szych przy­pad­kach osoby, które fak­tycz­nie zacią­gnęły „dług”, odczu­wają potrzebę udzie­le­nia odpo­wie­dzi na pyta­nia.

Moja przy­ja­ciółka opo­wie­działa mi kie­dyś histo­rię dobrze ilu­stru­jącą zacho­wa­nie osoby, która nie jest moty­wo­wana do udzie­la­nia odpo­wie­dzi zgod­nie z wymie­nio­nymi powy­żej oko­licz­no­ściami. W okre­sie poprze­dza­ją­cym ważne wybory bez­u­stan­nie odbie­rała tele­fony od kan­dy­da­tów i kan­dy­da­tek. Zmę­czona naga­by­wa­niem robo­tów posta­no­wiła poroz­ma­wiać z praw­dziwą osobą pra­cu­jącą w komi­te­cie wybor­czym. W trak­cie roz­mowy z ankie­te­rem udzie­lała jed­nak dzi­wacz­nych, zmy­ślo­nych odpo­wie­dzi. Morał tej opo­wie­ści brzmi: jeśli nabie­rzemy podej­rzeń, że druga osoba nie ma powo­dów, aby z nami roz­ma­wiać, powin­ni­śmy poszu­kać dowo­dów potwier­dza­ją­cych, że infor­ma­cje, któ­rych nam udzie­liła, nie są wia­ry­godne.

Jedna rzecz naraz

Na początku roz­działu zazna­czy­łem, że waż­nym ele­men­tem pro­cesu nauki prze­py­ty­wa­nia jest sku­pia­nie się na jed­nym tema­cie. Ta reguła będzie nam towa­rzy­szyła przez całą książkę. Kon­cen­tra­cja na jed­nej rze­czy może się wyda­wać mało wyma­ga­jąca i nie­sty­mu­lu­jąca inte­lek­tu­al­nie, ale zasta­nów­cie się nad sytu­acjami, w któ­rych nie udaje się nam jej utrzy­mać:

Matka pyta syna koń­czą­cego pierw­szy rok stu­diów: „Co będzie, jak po seme­strze wró­cisz do domu i nie uda ci się zna­leźć pracy?”. Odpo­wiedź wywo­łuje w niej iry­ta­cję: „Zostało jesz­cze kilka dni do końca seme­stru. Aku­rat na posprzą­ta­nie aka­de­mika i ostat­nie imprezy, sama wiesz. Potem wra­cam do domu. Już popra­wi­łem swoje CV i skon­tak­to­wa­łem się z kil­koma oso­bami przez Face­book”. Syn sku­pił się na pierw­szej czę­ści pyta­nia, czyli powro­cie do domu na waka­cje. Matce wyraź­nie zale­żało na dru­giej czę­ści, czyli kon­se­kwen­cjach nie­zna­le­zie­nia pracy, i dla­tego uznała odpo­wiedź za wymi­ja­jącą. Pró­bo­wała sku­pić się na jed­nym, istot­nym dla sie­bie tema­cie, lecz jej się to nie udało.

Poli­cjant zadaje kie­rowcy pyta­nie: „Dla­czego nie zwol­nił pan, skrę­ca­jąc przy szkole?”. Męż­czy­zna odpo­wiada: „Prze­cież zwol­niłem. Gdy­bym tego nie zro­bił, wje­chał­bym na zakrę­cie pro­sto w barierkę”. Poli­cjantowi zale­żało na uzy­ska­niu infor­ma­cji, dla­czego auto jechało z nie­do­zwo­loną pręd­ko­ścią w pobliżu szkoły. Wła­ści­wie posta­wione pyta­nie powinno brzmieć nastę­pu­jąco: „Dla­czego nie zwol­nił pan, zbli­ża­jąc się do szkoły?”.

Wróćmy teraz do początku roz­działu i zestawmy pyta­nia odno­szące się do wyczynu Nika Wal­lendy z pyta­niami zada­nymi przez dzien­ni­ka­rzy na kon­fe­ren­cji pra­so­wej w Bia­łym Domu. Powin­ni­ście dostrzec już róż­nice pomię­dzy dobrymi a złymi pyta­niami. Pro­ste pyta­nia, takie jak: „Dla­czego on ma na sobie dżinsy?”, mają dwie bar­dzo istotne cechy. Wymu­szają opi­sową odpo­wiedź i sku­piają się na jed­nym zagad­nie­niu.

Jeśli zapa­mię­ta­li­ście treść tego roz­działu, zyska­li­ście już 10 pro­cent wie­dzy na temat tego, jak zada­wać wła­ściwe pyta­nia. Teraz czas na kolejne 90!

Rozdział 1. Zmiana sposobu myślenia

Roz­dział 1

Zmiana spo­sobu myśle­nia

Wiem, że mi nie uwie­rzysz, ale naj­wyż­szą formą ludz­kiej dosko­na­ło­ści jest kwe­stio­no­wa­nie sie­bie i innych.

Sokra­tes

Czego nie wiem, a co ty wiesz, i o czym nie dowie­dział­bym się, gdy­bym nie zapy­tał?

Jim Pyle

Zmiana spo­sobu myśle­nia” może mieć różne zna­cze­nie w kon­tek­ście nauki zada­wa­nia wła­ści­wych pytań. Struk­tura i prze­bieg pro­cesu prze­py­ty­wa­nia mogą się wam począt­kowo wyda­wać oso­bliwe. Do udo­sko­na­le­nia tej umie­jęt­no­ści potrzebne będzie „prze­pro­gra­mo­wa­nie” waszych mózgów. Naj­waż­niej­sza zmiana będzie pole­gać na zrów­na­niu prze­py­ty­wa­nia z doko­ny­wa­niem odkryć i postrze­ga­nia go jako wyrazu bez­gra­nicz­nej cie­ka­wo­ści.

Część ludzi nie lubi zada­wać pytań, gdyż uważa takie zacho­wa­nie za namolne i wścib­skie, a tym samym kło­po­tliwe i nie­przy­jemne dla innych. W rze­czy­wi­sto­ści prze­py­ty­wa­nie powinno wywo­ły­wać prze­ciwne odczu­cia, gdyż jest spo­so­bem oka­zy­wa­nia dru­giej oso­bie naszego zain­te­re­so­wa­nia. Bar­dziej przy­po­mina ser­deczny uścisk dłoni niż zło­śliwy kuk­sa­niec pod żebra.

Kiedy mia­łem dzie­więt­na­ście lat, wstą­pi­łem do semi­na­rium. Przez sie­dem lat udzie­la­łem wier­nym odpo­wie­dzi, lecz sam o nic ich nie pyta­łem. Gdy zda­łem sobie sprawę, że zaj­muję się zawo­dowo prze­ka­zy­wa­niem infor­ma­cji – i w dodatku bar­dzo mar­nie na tym zara­biam – posta­no­wi­łem zmie­nić pro­fe­sję. Zna­la­złem zatrud­nie­nie w zawo­dzie, który wyma­gał ode mnie roz­ma­wia­nia, słu­cha­nia i zada­wa­nia pytań – sprze­da­wa­łem miej­sca na cmen­ta­rzu. I była to wyma­rzona fucha, gdyż nowe miej­sce pracy rów­nież było wyjąt­kowe. Na cmen­ta­rzu Forest Lawn Memo­rial Park spo­częli bowiem Hum­ph­rey Bogart, Nat King Cole, Walt Disney, W.C. Fields i Clark Gable (w trak­cie pisa­nia tej książki dołą­czyli do nich Eli­za­beth Tay­lor i Michael Jack­son).

Cho­dzi­łem od drzwi do drzwi i zada­wa­łem wiele pytań. „Jak ważny jest dla pani spo­kój ducha? Co sta­łoby się z pana żoną, gdyby pan nagle zmarł? Co powstrzy­muje panią od pod­ję­cia decy­zji już teraz?” Udzie­la­jąc na nie odpo­wie­dzi, ludzie zapra­szali mnie do świa­tów, w któ­rych żyli. Wię­cej dowia­dy­wa­łem się o ich rodzi­nach, wyzna­wa­nych war­to­ściach, oba­wach, sta­nie zdro­wia i oszczęd­no­ściach niż pod­czas wcze­śniej­szych roz­mów z wier­nymi. Forest Lawn Memo­rial Park umoż­li­wił mi kon­takty z wie­loma oso­bami, a jed­no­cze­śnie zna­cząco pod­re­pe­ro­wał finanse. Oka­zało się bowiem, że zada­wa­nie wła­ści­wych pytań przy­no­siło korzy­ści na co naj­mniej dwóch pozio­mach.

Skupienie na odkrywaniu

Pod­czas pracy nad tą książką spo­tka­łem się kil­ku­krot­nie z kobietą o imie­niu Judith, którą pozna­łem chwilę wcze­śniej8. Nasze roz­mowy posłu­żyły za ilu­stra­cję pierw­szej zasady dobrego prze­py­ty­wa­nia, a jed­no­cze­śnie sta­no­wiły dowód potwier­dza­jący, dla­czego zmiana spo­sobu myśle­nia jest konieczna w kon­tek­ście dosko­na­le­nia inte­re­su­ją­cych nas umie­jęt­no­ści.

Judith nie miała wcze­śniej stycz­no­ści z moim pro­ce­sem zada­wa­nia pytań. Uczest­ni­cząc w naszych spo­tka­niach, nie wie­działa nawet tego, o czym wie­cie już wy, a mia­no­wi­cie jakie zna­cze­nie ma kon­cen­tro­wa­nie się na jed­nej rze­czy naraz. Pod­czas naszej pierw­szej roz­mowy popro­si­łem, aby udzie­liła mi wska­zó­wek – chcia­łem doje­chać autem do miej­sca, w któ­rym ni­gdy nie byłem. Co ważne, Judith nie miała ani samo­chodu, ani prawa jazdy, gdyż ma pro­blemy ze wzro­kiem (to przy­naj­mniej wytłu­ma­cze­nie dla ośmiu koli­zji, które spo­wo­do­wała pod­czas nauki jazdy).

Judith orien­to­wała się mniej wię­cej, gdzie są pół­noc, połu­dnie, wschód i zachód, lecz prze­miesz­cza­jąc się po mie­ście, korzy­stała przede wszyst­kim z auto­bu­sów i kolei, nie znała więc więk­szo­ści nazw ulic znaj­du­ją­cych się pomię­dzy dwoma punk­tami na mapie. Chcia­łem spraw­dzić, czy moja metoda zada­wa­nia pytań pomoże mi dotrzeć z jej domu do miej­sca, w któ­rym jesz­cze nie byłem. Pyta­nia, które zada­łem wów­czas Judith, brzmiały nastę­pu­jąco: „Któ­rędy idziesz z domu na przy­sta­nek? Ile czasu zaj­muje ci przej­ście od domu do przy­stanku auto­bu­so­wego? Co widzisz przez szybę jadą­cego auto­busu? I co jesz­cze?”. Z tych i podob­nych pytań oraz uzy­ska­nych odpo­wie­dzi zdo­ła­łem stop­niowo zło­żyć listę wska­zó­wek kie­ru­ją­cych mnie do punktu prze­zna­cze­nia. Ostatni etap mojej samo­cho­do­wej eska­pady Judith znała jedy­nie z jazdy kolejką, która prze­miesz­czała się po nasy­pie, i pie­szych spa­ce­rów. Pro­sząc ją, aby opi­sała mi, co mija pod­czas spa­ce­rów po lewej i pra­wej stro­nie i co widzi przed sobą i za sobą, uzy­ska­łem infor­ma­cje, które uła­twiły mi dojazd autem. Nie było to łatwe, ale zło­żony z odpo­wie­dzi trój­wy­mia­rowy obraz oko­licy dostar­czył mi wystar­cza­jąco dużo wska­zó­wek, aby się nie zgu­bić.

Pyta­nia takie, jak: „Co widzisz, gdy jesteś w tym miej­scu?”, zachę­cają naszych roz­mów­ców do opi­sa­nia cha­rak­te­ry­stycz­nych punk­tów, tak jakby to oni jechali przez mia­sto. Szu­ka­jąc pomocy w dotar­ciu w okre­ślone miej­sce, chcemy zoba­czyć to, co widzą nasi roz­mówcy – innymi słowy, posłu­żyć się ich oczami.

A teraz wyobraź­cie sobie, że pyta­cie o to samo kogoś, kto nie zna kie­run­ków, mówi w innym języku (jeste­ście zmu­szeni korzy­stać z pomocy tłu­ma­cza), a wszę­dzie poru­sza się pie­szo. Co wię­cej, wie­cie, że infor­ma­cje, które może­cie od tej osoby uzy­skać, ura­tują komuś życie. Wła­śnie w takich warun­kach pra­cują żoł­nie­rze zaj­mu­jący się pozy­ski­wa­niem infor­ma­cji w warun­kach bojo­wych.

Sokrates i ty

Celem opi­sa­nego powy­żej ćwi­cze­nia było udo­wod­nie­nie, że zada­wa­nie wła­ści­wych pytań może poskut­ko­wać uzy­ska­niem potrzeb­nych infor­ma­cji od osoby, która uważa, że ich w ogóle nie ma lub nie jest nam w sta­nie udzie­lić pomocy. Dobre prze­py­ty­wa­nie osób prze­by­wa­ją­cych w miej­scu wypadku lub popeł­nie­nia zbrodni potrafi prze­kształ­cić zwy­kłych prze­chod­niów w waż­nych świad­ków zda­rze­nia.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Konto Bro­oklyn Dec­ker na ser­wi­sie spo­łecz­no­ścio­wym Twit­ter (obec­nie X), @Bro­oklynDec­ker, 19:55, 23 czerwca 2013. [wróć]

2. Ed Henry, kore­spon­dent Fox News w Bia­łym Domu, 30 kwiet­nia 2012, kon­fe­ren­cja pra­sowa z udzia­łem pre­zy­denta Sta­nów Zjed­no­czo­nych Baracka Obamy; www.poli­tico.com/story/2013/04/obama-press-con­fe­rence-syria-sequ­estra­tion-trans­cript-video-90775. Html#ixzz2XctIaijr. [wróć]

3. Ibi­dem. [wróć]

4. Ibi­dem. [wróć]

5. Jes­sica Yel­lin, kore­spon­dentka CNN w Bia­łym Domu, 30 kwiet­nia 2012, kon­fe­ren­cja pra­sowa z udzia­łem pre­zy­denta Sta­nów Zjed­no­czo­nych Baracka Obamy; www.poli­tico.com/story/2013/04/obama-press-con­fe­rence-syria-sequ­estra­tion-trans­cript-video-90775. Html#ixzz2XctIaijr. [wróć]

6. Ibi­dem. [wróć]

7. Jona­than Karl, kore­spon­dent ABC w Bia­łym Domu, 30 kwiet­nia 2012, kon­fe­ren­cja pra­sowa z udzia­łem pre­zy­denta Sta­nów Zjed­no­czo­nych Baracka Obamy; www.poli­tico.com/story/2013/04/obama-press-con­fe­rence-syria-sequ­estra­tion-trans­cript-video-90775. Html#ixzz2XctIaijr. [wróć]

8. Zare­je­stro­wane roz­mowy z Judith Bailey, 25–28 czerwca 2013. [wróć]