Hamlet - William Shakespeare - ebook

Hamlet ebook

William Shakespeare

5,0

Opis

Na duńskim zamku w Elsynor umiera król Hamlet. Wkrótce potem władzę w państwie obejmuje brat zmarłego – Klaudiusz, który za żonę bierze owdowiałą bratową. Tymczasem do zamku przyjeżdża syn króla Hamleta, o tym samym imieniu. Księciu ukazuje się duch zmarłego ojca, który wyjawia mu prawdziwe okoliczności swojej śmierci. Młody Hamlet postanawia pomścić zamordowanego króla. Jednak zaczynają targać nim emocje i wątpliwości... Będzie musiał dokonać wyboru, który na zawsze odbije się na jego życiu.

"Hamlet" to jedna z najsłynniejszych tragedii wszechczasów. Jest także jednym z najchętniej wystawianych dramatów na scenie światowych teatrów, a zagranie tytułowej roli jest dla aktora największym wyróżnieniem i zarazem największym wyzwaniem.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 167

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




William Shakespeare

Hamlet

Tłumaczenie Józef Paszkowski

Saga

Hamlet

Tłumaczenie Józef Paszkowski

Tytuł oryginału Hamlet

Język oryginału angielski

Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów, z których pochodzi.

Zdjęcia na okładce: Shutterstock

Copyright © 1600, 2021 SAGA Egmont

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788728074404

1. Wydanie w formie e–booka

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

osoby :

klaudiusz — król duński hamlet — syn poprzedniego, a synowiec teraźniejszego króla poloniusz — szambelan horacy — przyjaciel Hamleta laertes — syn Poloniusza woltymand, korneliusz, rozenkranc , gildenstern , ozryk — dworzanie ksiądz marcellus, bernardo — oficerowie francisko — żołnierz rajnold — sługa Poloniusza rotmistrz poseł duch ojca Hamleta fortynbras — książę norweski gertruda — królowa duńska, matka Hamleta ofelia — córka Poloniusza

Panowie, damy, oficerowie, żołnierze, aktorowie, grabarze, majtkowie, posłowie i inne osoby.

Rzecz się odbywa w Elzynorze.

AKT PIERWSZY

SCENA PIERWSZA

Taras przed zamkiem.

francisko na warcie.bernardo zbliża się ku niemu.

bernardo

Kto tu?

francisko

Nie, pierwej ty sam mi odpowiedz;

Stój, wymień hasło!

bernardo

„Niech Bóg chroni króla.”

francisko

Bernardo?

bernardo

Ten sam.

francisko

Bardzo akuratnie

Stawiacie się na czas, panie Bernardo.

bernardo

Tylko co biła dwunasta. Idź, spocznij,

Francisko.

francisko

Wdzięcznym wam za zluzowanie ,

Bom zziąbł i głupio mi na sercu.

bernardo

Miałżeś

Spokojną wartę?

francisko

Ani mysz nie przeszła.

bernardo

Dobranoc. Jeśli napotkasz Marcella

I Horacego, z którymi tej nocy

Straż mam odbywać, powiedz, niech się śpieszą.

Horacy imarcellus wchodzą.

francisko

Zda mi się, że ich słyszę. — Stój! kto idzie?

marcellus

„Lennicy króla.”

horacy

„Przyjaciele kraju.”

francisko

A zatem dobrej nocy.

marcellus

Bądź zdrów, stary.

Kto cię zluzował?

francisko

Bernardo. Dobranoc.

odchodzi

marcellus

Hola! Bernardo!

bernardo

Ho! czy to Horacy

Z tobą, Marcellu?

horacy

Niby on.

bernardo

duch

Witajcie.

horacy

I cóż? Czy owa postać i tej nocy

Dała się widzieć?

bernardo

Ja nic nie widziałem.

marcellus

Horacy mówi, że to przywidzenie.

I nie chce wierzyć wieści o tym strasznym,

Dwa razy przez nas widzianym zjawisku;

Uprosiłem go przeto, aby z nami

Przepędził część tej nocy dla sprawdzenia

Świadectwa naszych oczu i zbadania

Tego widziadła, jeżeli znów przyjdzie.

horacy

Nic z tego; ręczę, że nie przyjdzie.

bernardo

Usiądź

I ścierp, że jeszcze raz zaszturmujemy

Do twego ucha, które tak jest mocno

Obwarowane przeciw opisowi

Tego, czegośmy przez dwie noce byli

Świadkami.

horacy

Dobrze, usiądźmy; Bernardo!

Opowiedz, jak to było.

bernardo

duch, król

Przeszłej nocy,

Gdy owa jasna gwiazda na zachodzie

Tę samą stronę nieba oświecała,

Gdzie teraz błyszczy, i zamkowy zegar

Bił pierwszą, Marcel i ja ujrzeliśmy...

marcellus

Przestań; spojrzyjcie tam: nadchodzi znowu.

duch się ukazuje.

bernardo

Zupełnie postać nieboszczyka króla .

marcellus

Horacy, przemów doń, uczony jesteś.

bernardo

Możeż być większe podobieństwo? powiedz.

horacy

Prawda; słupieję z trwogi i zdumienia.

bernardo

Zdawałoby się, że chce, aby który

Z nas doń przemówił.

marcellus

Przemów doń, Horacy.

horacy

Ktoś ty, co nocnej pory nadużywasz

I śmiesz przywłaszczać sobie tę wspaniałą

Wojenną postać, którą pogrzebiony

Duński monarcha za życia przybierał?

Zaklinam cię na Boga: odpowiadaj.

marcellus

To mu się nie podoba.

bernardo

Patrz, odchodzi.

horacy

Stój! mów; zaklinam cię: mów.

duch znika.

marcellus

Już go nie ma.

bernardo

I cóż, Horacy? Pobladłeś, drżysz cały.

Powieszże jeszcze, że to urojenie?

Co myślisz o tym?

horacy

Bóg świadkiem, że nigdy

Nie byłbym temu wierzył, gdyby nie to

Tak jawne, dotykalne przeświadczenie

Własnych mych oczu.

marcellus

Nie jestże to widmo

Podobne, powiedz, do zmarłego króla?

horacy

Jak ty do siebie. Taką właśnie zbroję

Miał wtedy, kiedy Norweżczyka pobił:

Tak samo, pomnę, marszczył czoło wtedy,

Kiedy po bitwie zaciętej na lodach

Rozbił tabory Polaków. Rzecz dziwna!

marcellus

duch

Tak to dwa razy punkt o tejże samej

Godzinie przeszło marsowymi kroki

To widmo mimo naszych posterunków.

horacy

Co by to w gruncie mogło znaczyć, nie wiem;

Atoli wedle kalibru i skali

Mojego sądu, jest to prognostykiem

Jakichś szczególnych wstrząśnień w naszym kraju.

marcellus

konflikt, przemoc, wojna

Siądźcie i niech mi powie, kto świadomy,

Na co te ciągłe i tak ścisłe warty

Poddanych w kraju noc w noc niepokoją?

Na co to lanie dział i skupywanie

Po obcych targach narzędzi wojennych?

Ten ruch w warsztatach okrętowych, kędy

Trud robotnika nie zna odróżnienia

Między niedzielą a resztą tygodnia?

Co powoduje ten gwałtowny pośpiech,

Dający dniowi noc za towarzyszkę?

Objaśniż mi to kto?

horacy

Ja ci objaśnię.

Przynajmniej wieści chodzą w taki sposób:

Ostatni duński monarcha, którego

Obraz dopiero co nam się ukazał,

Był, jak wiadomo, zmuszony do boju

Przez norweskiego króla, Fortynbrasa ,

Zazdroszczącego mu jego potęgi.

Mężny nasz Hamlet (jako taki bowiem

Słynie w tej stronie znajomego świata)

Położył trupem tego Fortynbrasa,

Który na mocy aktu, pieczęciami

Zatwierdzonego i uświęconego

Wojennym prawem, był obowiązany

Części swych krajów ustąpić zwycięzcy,

Tak jak nawzajem nasz król, na zasadzie

Klauzuli tegoż samego układu,

Byłby był musiał odpowiednią porcję

Swych dzierżaw oddać na wieczne dziedzictwo

Fortynbrasowi, gdyby ten był przemógł .

Owóż syn tego, panie, Fortynbrasa,

Awanturniczym pobudzony szałem,

Zgromadził teraz zebraną po różnych

Kątach Norwegii, za strawę i jurgielt ,

Tłuszczę bezdomnych wagabundów w celu,

Który bynajmniej nie trąci tchórzostwem,

A który, jak to nasz rząd odgaduje,

Nie na czym innym się zasadza, jeno

Na odebraniu nam siłą oręża

W drodze przemocy wyż rzeczonych krain,

Które utracił był jego poprzednik;

I to, jak mi się zdaje, jest przyczyną

Owych uzbrojeń, powodem czat naszych

I źródłem tego wrzenia w całym kraju.

bernardo

duch, król, wojna

I ja tak samo sądzę; tym ci bardziej,

Że to zjawisko w wojennym przyborze

Odwiedza nasze czaty i przybiera

Na siebie postać nieboszczyka króla,

Który tych wojen był i jest sprężyną.

horacy

kara

Znak to dla oczu ducha płodny w groźbę.

Gdy Rzym na szczycie stał swojej potęgi,

Krótko przed śmiercią wielkiego Juliusza

Otworzyły się groby i umarli

Błądzili jęcząc po ulicach Rzymu;

Widziane były różne dziwowiska:

Jako to gwiazdy z ogonem, deszcz krwawy,

Plamy na słońcu i owa wilgotna

Gwiazda , rządząca państwami Neptuna,

Zmierzchła, jak gdyby na sąd ostateczny.

I otóż takie same poprzedniki

Smutnych wypadków, które jako gońce

Biegną przed losem albo są prologiem

Wróżb przyjść mających, nieba i podziemia

Zsyłają teraz i naszemu państwu.

Słońce, Księżyc

duch powraca.

Duch, Odwaga, Przemoc

Patrzcie! znów idzie. Zastąpię mu drogę,

Choćbym miał zdrowiem przypłacić. Stój, maro!

Możesz–li wydać głos albo przynajmniej

Dźwięk jakikolwiek przystępny dla ucha:

To mów!

Jest–li czyn jaki do spełnienia, zdolny

Dopomóc tobie, a mnie przynieść zaszczyt:

To mów!

Masz–li świadomość losów tego kraju,

Które, wprzód znając, można by odwrócić:

To mów!

Albo–li może za życia pogrzebłeś

W nieprawy sposób zgromadzone skarby,

Za co wy, duchy, bywacie, jak mówią,

Skazane nieraz tułać się po śmierci.

Kur pieje.

Mów! Stój! Mów! — zabież mu drogę, Marcellu!

marcellus

Mamże nań natrzeć halabardą ?

horacy

Natrzyj.

Jeśli nie stanie.

bernardo

Tu jest!

horacy

Tu jest!

duch znika.

marcellus

Zniknął.

Krzywdzim tę postać tak majestatyczną,

Chcąc ją przemocą zatrzymać; powietrze

Tylko chwytamy i czcza nasza groźba

Złośliwym tylko jest urągowiskiem .

bernardo

duch, noc, ptak, wierzenia

Chciał coś podobno mówić, gdy kur zapiał.

horacy

Wtem nagle wzdrygnął się jak winowajca

Na głos strasznego apelu. Słyszałem,

Że kur, ten trębacz zwiastujący ranek,

Swoim donośnym, przeraźliwym głosem

Przebudza bóstwo dnia, i na to hasło

Wszelki duch, czy to błądzący na ziemi,

Czy w wodzie, w ogniu czy w powietrzu, śpiesznie

Wraca, skąd wyszedł; a że to jest prawdą,

Dowodem właśnie to, cośmy widzieli.

marcellus

Zadrżał i rozwiał się, skoro kur zapiał,

Mówią, że ranny ten ptak w owej porze,

Kiedy święcimy narodzenie Pana,

Po całych nocach zwykł śpiewać i wtedy

Żaden duch nie śmie wyjść z swego siedliska:

Noce są zdrowe, gwiazdy nieszkodliwe,

Złe śpi, ustają czarodziejskie wpływy,

Tak święty jest ten czas i dobroczynny.

horacy

Słyszałem i ja o tym i po części

Sam daję temu wiarę. Ale patrzcie,

Już dzień w różanym płaszczu strząsa rosę

Na owym wzgórku wschodnim. Zejdźmy z warty.

Moja zaś rada, abyśmy niezwłocznie

O tym, czegośmy tu świadkami byli,

Uwiadomili młodego Hamleta;

Bo prawie pewien jestem, że to widmo,

Milczące dla nas, przemówi do niego.

Czy się zgadzacie na to, co nam zrobić

Zarówno serce, jak powinność każe?

marcellus

Jak najzupełniej, i wiem nawet, gdzie go

Na osobności zdybiemy dziś z rana.

Wychodzą.

SCENA DRUGA

Sala audiencjonalna w zamku.

król, królowa, hamlet, poloniusz, laertes, woltymand,  korneliusz , panowie i orszak.

król

Jakkolwiek świeżo tkwi w naszej pamięci

Zgon kochanego, drogiego naszego

Brata Hamleta, jakkolwiek by przeto

Sercu naszemu godziło się w ciężkim

Żalu pogrążyć, a całemu państwu

Zawrzeć się w jeden fałd kiru , o tyle

Jednak rozwaga czyni gwałt naturze,

Że pomnąc o nim nie zapominamy

O sobie samych. Dlatego — z zatrutą,

Że tak powiemy, od smutku radością,

Z pogodą w jednym, a łzą w drugim oku,

Z bukietem w ręku, a jękiem na ustach,

Na równi ważąc wesele i boleść —

Połączyliśmy się małżeńskim węzłem

Z tą niegdyś siostrą naszą, a następnie

Dziedziczką tego wojennego państwa.

Co wszakże czyniąc, nie postąpiliśmy

Wbrew światlejszemu waszemu uznaniu,

Które swobodnie objawione dało

Temu krokowi sankcje . Dzięki za to. —

A teraz wiedzcie, że młody Fortynbras,

Czyli to naszą lekceważąc wartość,

Czyli to sądząc, że z śmiercią drogiego

Brata naszego w królestwie tym znajdzie

Nieład i bezrząd, i na tym jedynie

Budując płonną nadzieję korzyści,

Nie zaniedbuje naglić nas przez posłów

O zwrot tych krain, które prawomocnie,

Za sprawą świętej pamięci Hamleta,

Brata naszego, z rąk jego rodzica

Przeszły na własność Danii. Tyle o nim.

Terazże o nas i o celu, w jakim

Tu się zeszliśmy. Wzywamy tym pismem

Stryja młodego Fortynbrasa, dzisiaj

Króla Norwegii, który, z sił opadły,

Obłożnie chory, może i nie słyszał

O tych zabiegach swojego synowca,

Aby powstrzymał go od dalszych kroków

W tej sprawie, aby mu wzbronił zbierania

Wojsk i zaciągów złożonych wszak z jego

Wiernych poddanych. Wam zaś, Korneliuszu

I Woltymandzie, poruczamy zanieść

To pismo, łącznie z pozdrowieniem naszym,

Władcy Norwegii, nie upoważniając

Was do wchodzenia z nim w nic więcej nad to,

Co treść powyższych słów naszych zakreśla.

Bywajcie nam więc zdrowi i niech pośpiech

Chwali gorliwość waszą.

Król, Śmierć, Żałoba

Małżeństwo

List

korneliusz i woltymand

Jak we wszystkim,

Tak i w tym starać się będziem jej dowieść.

król

Nie wątpię o tym. Bywajcież nam zdrowi.

korneliusz iwoltymand wychodzą.

Miałeś nas o coś prosić, Laertesie;

Jakiż jest przedmiot tej prośby? Mów śmiało.

Nie traci próżno słów, kto się udaje

Ze słusznym żądaniem do monarchy Danii.

Czegóż byś pragnął, czego bym nie gotów

Spełnić wprzód jeszcze, niżeliś zapragnął?

Głowa nie bliżej jest pokrewna sercu,

Ręka nie skorsza ku przysłudze ustom

Jak tron nasz ojcu twemu, Laertesie,

Czegóż więc żądasz?

laertes

Pozwolenia waszej

Królewskiej mości na powrót do Francji,

Skąd chętnie wprawdzie tu przybyłem, aby

Złożyć powinny hołd przy koronacji

Waszej królewskiej mości, ale teraz,

Gdym już dopełnił tego obowiązku,

Życzenia moje i myśli, wyznaję,

Ciągną mię znowu do Francji; ku czemu

O przychylenie się i przebaczenie

Kornie śmiem waszą królewską mość błagać.

król

ojciec

Cóż na to ojciec waszmości? Przystajeż

Na to, Poloniuszu?

poloniusz

Usilnymi prośby

Póty kołatał do mojego serca,

Ażem do życzeń jego mimochętnie

Przyłożył pieczęć zezwolenia. Racz mu

Wasza królewska mość nie bronić jechać.

król

syn

Jedź więc, rozrządzaj według woli czasem

I łaską naszą. Do ciebie się teraz

Zwracam, kochany synowcze Hamlecie,

Synu mój.

hamlet

na stronie

Trochę więcej niż synowcze,

A mniej niż synu.

król

melancholia

Jakiż tego powód,

Że czarne chmury wciąż cię otaczają?

hamlet

I owszem, panie, jestem wystawiony

Bardo na słońce.

królowa

przemijanie, śmierć

Kochany Hamlecie,

Zrzuć tę ponurą barwę i przyjaźnie

Wypogodonym okiem spójrz na Danię;

Przestań powieki ustawicznie spuszczać

W ziemię, o drogim ojcu rozmyślając.

Co żyje, musi umrzeć; dziś tu gości,

A jutro w progi przechodzi wieczności;

To pospolita rzecz.

hamlet

W istocie, pani,

Zbyt pospolita.

królowa

Gdy wszystkim jest wspólna,

Czemuż się tobie zdaje tak szczególna?

hamlet

żałoba, pozory

Zdaje się, pani! bynajmniej, jest raczej;

U mnie nic żadne „zdaje się” nie znaczy,

Niczym sam przez się ten oczom widzialny

Czarnej żałoby strój konwencjonalny;

Wietrzne z trudnością wydawane tchnienie,

Obficie z oczu ciekące strumienie,

Żałość na widok stawiana obliczem,

Miną, gestami — to wszystko jest niczem.

To tylko zdaje się, bo potajemnie

Można być obcym temu; ale we mnie

Jest coś, co w ramę oznak się nie mieści,

W tę larwę żalu, liberię boleści.

król

grzech, ojciec, syn, śmierć, przemijanie, los, żałoba

Godzien pochwały, Hamlecie, ten smutek,

Którym oddajesz cześć pamięci ojca;

Lecz wiedz, że ojciec twój miał także ojca

I że go także utracił tak samo

Jak tamten swego. Dobry syn powinien

Jakiś czas boleć po śmierci rodzica;

Lecz uporczywie trwać w utyskiwaniach

Jest to bezbożny okazywać upór,

Sprzeciwiający się wyrokom niebios;

Jest to niemęskie okazywać serce,

Niesforny umysł i płochą rozwagę.

Bo skoro wiemy, że coś jest zwyczajnym,

Jak każda inna rzecz najpowszedniejsza,

Na cóż, stawiając opór konieczności,

Brać to do serca? Wstydź się, jest to grzechem

Przeciw naturze, przeciw niebu, przeciw

Zmarłemu nawet; jest to na ostatek

Wbrew rozumowi, który od skonania

Pierwszego z ludzi aż do śmierci tego,

Którego świeżą opłakuj em stratę,

Ciągle i ciągle woła: Tak być musi!

Rzuć więc, prosimy cię, te płonne żale

I pomny, że masz w nas drugiego ojca,

Niechaj się dowie świat, żeś ty najbliższym

Naszego tronu i naszego serca;

Co się zaś tyczy twojego zamiaru

Wrócenia nazad do szkół wittenberskich

Jest on życzeniom naszym wręcz przeciwny;

Przeto wzywamy cię, abyś się zgodził

Na pozostanie tu pod czułą pieczą

Naszego oka, jako nasz najmilszy

Dworzanin, krewny i syn.

królowa

matka, syn

O, Hamlecie,

Nie daj się matce prosić nadaremnie;

Pozostań z nami, porzuć myśl jechania

Do Wittenbergi.

hamlet

Ze wszystkich sił moich

Będę–ć posłusznym, pani.

król

To mi piękna,

Co się nazywa, synowska odpowiedź!

Pójdź, ukochana żono, ta uprzejma,

Nieprzymuszona powolność Hamleta

Rozpromieniła mi serce; dlatego

Każdy wzniesiony dziś na zamku toast

Moździerze wzbiją w obłoki i niebo,

Wtórząc radosnym królewskim wiwatom,

Odpowie ziemi równym grzmotem. Idźmy.

król, królowa i wszyscy próczhamleta wychodzą.

hamlet

vanitas, melancholia, ciało, samobójstwo

Bogdaj to trwałe, zbyt wytrwałe ciało

Stopniało, w lotną parę się rozwiało!

Lub bogdaj Ten, tam w niebie, nie był karą

Zagroził samobójcy! Boże! Boże!

Jak nudnym, nędznym, lichym i jałowym

Zda mi się cały obrót tego świata!

To nie pielony ogród, samym tylko

Bujnie krzewiącym się chwastem porosły.

O wstydzie! że też mogło przyjść do tego!

Parę miesięcy dopiero, jak umarł!

Nie, nie, i tego nie ma — taki dobry,

Taki anielski król, naprzeciw tego

Istny Hyperion naprzeciw satyra;

A tak do matki mojej przywiązany,

Że nie mógł ścierpieć nawet, aby lada

Przyostry powiew dotknął się jej twarzy.

Ona zaś — trzebaż, abym to pamiętał! —

Wieszała mu się u szyi tak chciwie,

Jakby w niej rosła żąda pieszczot w miarę

Zaspokajania jej. I w miesiąc potem...

O, precz z tą myślą!... Słabości, nazwisko

Twoje: kobieta. — W jeden marny miesiąc,

Nim jeszcze zdarła te trzewiki, w których

Szła za biednego mego ojca ciałem,

Zalana łzami jako Niobe — patrzcie! —

Boże mój! zwierzę, bezrozumne zwierzę

Dłużej by czuło żal — zostaje żoną

Mojego stryja, brata mego ojca,

Lecz który tak jest do brata podobny

Jak ja do Herkulesa. W jeden miesiąc,

Nim jeszcze słony osad łez nieszczerych

Z zaczerwienionych powiek jej ustąpił,

Została żoną innego! Tak prędko,

Tak lekko skoczyć w kazirodne łoże!

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.