Grzeszny rok - Paulina Świst, K.N. Haner, Kinga Litkowiec, K.C. Hiddenstorm, Joanna Gajewczyk, D.B. Foryś, Małgorzata Falkowska, Alicja Skirgajłło, Iza Maciejewska, Aniela Wilk, Marta Matulewicz, Daria Skiba, Anna Crevan Sznajder - ebook
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Jaka pora roku jest najlepsza na miłość? W którym miesiącu uczucia i namiętności płoną najmocniej? To oczywiste, że na te pytania nie ma jednoznacznych odpowiedzi, ale to nie znaczy, że nie można ich szukać… W tej książce robi to trzynaście czołowych polskich autorek literatury kobiecej. I to jak! Miłość, pożądanie i seks wypełniają cały rok: od stycznia do grudnia, od wiosny do zimy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 389

Data ważności licencji: 12/1/2026

Oceny
4,1 (146 ocen)
76
34
18
14
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
FascynacjaKsiazkami

Nie oderwiesz się od lektury

Świetnie napisana antologia z 12 opowiadaniami na każdy miesiąc roku plus gratis-na sylwester💖 💖Kiedyś nie lubiłam antologii,jednak teraz je uwielbiam-krótkie historie z szybkim biegiem akcji idealne są do kawie i nie tylko 💖 🌟Poznanie wielu bohaterów dostarczaja mnóstwa emocji i gorących scen w nich zawartych powodujące szybsze bicie serca i wypieki na twarzy🔥 🌟Zawarte opowiadania są znanych już dla mnie autorek,ale także poznaje styl pisarski nowych autorów♥️ ♥️Każde z opowiadań przypada na dany miesiąc plus na koniec jest kalendarz miesiąca i święta,które przypadają na każdy dzień. 📚Cała antologia wraz z opowiadaniami jest niezwykle dopracowana.Dostarcza niesamowitych emocji,wrażeń oraz niejednokrotnie ostrych i pikantnych scen,które rozgrzewają czytelnika🔥 Każda z historii jest wyjątkowa z różnorodnym tematem,które urozmaicają fabulę antologii. Dzięki temu nie można się nudzić przy jej czytaniu,a wręcz nie można się od niej oderwać. 💖Gwarantuje moc wrażeń i uniesień ...
00
kakasia

Nie oderwiesz się od lektury

Rewelacyjna 🔥
00
kladen2878

Dobrze spędzony czas

👍
00
emiliamiyy

Nie polecam

zanada
00
MonikaW78

Z braku laku…

Dziwaczne te opowiadania. Nie lubię tego typu wydawnictw. nieszczególnie przypadło mi do gustu. Przemęczyłam. Totalnie nie trafiła do mnie tematyka opowiadań. Ta forma z racji na objętość, nie pozwala autorom się rozpisać wykazać. Wszystko jest skrótowe, po łebkach. Podobał mi się czerwiec za styl pisarki Anieli Wilk. Lipiec i sierpień także dodaję o listy. Generalnie oprócz czerwca żadne z opowiadań nie zrobiło na mnie większego wrażenia.
00



Opracowanie graficzne i projekt okładki: Marta Lisowska

Redakcja: Jacek Ring

Redaktor prowadzący: Grażyna Muszyńska

Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz

Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

Korekta: Katarzyna Szajowska

Zdjęcie na okładce

© LIGHTFIELD STUDIOS/AdobeStock

Nowy rok. Nowa ja © K.N. Haner

Szkocki pocałunek © Joanna Gajewczyk

Saint Patrick’s Day © Daria Skiba

Prima aprilis © Marta Matulewicz

Majowa burza © Iza Maciejewska

The Passenger © Aniela Wilk

Kolejny lipiec © Małgorzata Falkowska

Sierpień © K.C. Hiddenstorm

Pustynna burza © Anna Crevan

Oni wrócili © Kinga Litkowiec

Między nami © D.B. Foryś

W górskiej chacie © Alicja Skirgajłło

Sylwester © Paulina Świst

© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2022

ISBN 978-83-287-2010-7

Wydawnictwo Akurat

Wydanie I

Warszawa 2022

Jest szósta pięćdziesiąt jeden, drugi stycznia nowego dwa tysiące dwudziestego drugiego roku, a siostra wpada do mojego pokoju i od progu zaczyna bezlitosne budzenie.

– Celia, wstawaj! – pieje na cały głos.

– Chyba zwariowałaś. – Nawet nie wychylam się spod cieplutkiej puchowej kołdry.

– Zapomniałaś, że jest nowy rok, a co za tym idzie, mamy plany: nowy rok, nowa ja! – Ekscytuje się od progu.

– To twoje plany… – burczę na nią, bo od razu się domyślam, co zaplanowała.

– Co? No weź. Pod choinką znalazłaś karnet na siłownię! – Entuzjazm w jej głosie wcale nie słabnie, co sprawia, że to mnie robi się słabo.

Boże, ale ona czasami bywa namolna.

– Tak, domyśliłam się, że to od ciebie – odpowiadam z niechęcią.

– Więc rusz tyłek, idziemy na siłkę, będziemy się pocić i…

– Nie wierzę, że masz zamiar się spocić – przerywam jej.

– No dobra, ja nie, ale tobie przyda się ruszyć tyłek. Na brzuchu robi ci się oponka, a uda lada moment zaleje obrzydliwy cellulit. Jak tak dalej pójdzie, to zaraz będziesz kupować ciuchy w dziale dla grubasów. – Jej takt i dobór słów tak mnie wzruszają, że przewracam oczami, a po chwili wyglądam spod kołdry i wbijam w nią spojrzenie pełne wściekłości.

– Spierdalaj – warczę.

Co ją to obchodzi? Może nie jestem tak idealna jak ona, ale naprawdę nie mam zamiaru się tym przejmować. Czuję się ze sobą całkiem dobrze, nie spędzam przed lustrem wielu godzin, by być gotowa do wyjścia, a jak się chociaż trochę podmaluję, to jestem taką laską siedem na dziesięć. I mam gdzieś, że Gloria zawsze i wszędzie jest dziesiątką.

– Ej, no proszę cię. Chodź tam ze mną chociaż raz! – Siostra przysiada na łóżku i na mnie spogląda.

To szczeniackie proszące spojrzenie ma opanowane do perfekcji.

– Jeden raz i dasz mi spokój? – Łamię się już w pierwszej sekundzie.

Jak to możliwe, że ona ma na mnie taki wpływ? Okej, jesteśmy bliźniaczkami, dwujajowymi, ona jest o dziesięć minut starsza, ale od zawsze było tak, że to Gloria jest w stanie namówić mnie do najdziwniejszych rzeczy, nawet gdy kompletnie nie mam na nie ochoty.

– Myślę, że ci się spodoba! – Gloria zrywa ze mnie kołdrę i dodaje: – Za pół godziny wychodzimy. – Przygląda mi się. – Umyj włosy – dodaje, krzywiąc się słodko, i szybko wychodzi z pokoju.

Opadam na poduszki, zakrywam oczy dłońmi i wzdycham ciężko: na co ja się znowu dałam namówić?

Wsiadamy z Glorią do naszego czerwonego chevroleta camaro i zanim zdążę zapiąć pas, ona rusza z piskiem opon. Nie wiem, dlaczego pozwoliłam jej prowadzić. Żołądek podchodzi mi do gardła, bo Gloria lubi szybką i dyna­miczną jazdę. Robi to chyba tylko po to, by rykiem silnika obudzić wszystkich sąsiadów. I to jest w sumie całkiem zabawne.

Mieszkamy w okolicy, gdzie sąsiadów ocenia się po tym, jak duży mają dom, jak dobrym jeżdżą autem i ile pieniędzy zgromadzili na kontach. Nasz ojciec jest jednym z zarządców rodzinnej spółki deweloperskiej, a tym samym my jesteśmy dziedziczkami ogromnego imperium. Dzięki temu możemy martwić się o wszystko, ale nie o pieniądze.

Dojeżdżamy prawie do centrum Atlanty. Mogłam się domyślić, że siłownia, na którą zabiera mnie siostra, to nie jeden z baraków dla osiłków na obrzeżach miasta. Gloria jest tak podekscytowana, że wyrywa naprzód, a ja ledwo za nią nadążam. Jestem zaspana… i głodna. W dodatku nie wypiłam nawet kawy. Idę za nią, wchodzimy do jednego z wyższych budynków w okolicy, a ja od razu wiem, że na pewno pojedziemy na samą górę, bo to tam znajduje się ta pieprzona siłownia. Zerkam na spis firm i pięter, na których się znajdują, i co? BINGO!

– Serio, przecież tu chodzą wszystkie laski z Instagrama i celebrytki. – Karcę Glorię spojrzeniem, a ona się uśmiecha.

– Daj spokój, dziś na pewno będzie mało ludzi – odpowiada zadowolona i wchodzi do windy.

Ja się waham, ale moja siostra przytrzymuje przycisk, by drzwi się nie zamknęły.

– Obiecałaś: jeden raz! – podkreśla wymownie, a ja przewracam oczami i do niej dołączam.

Kilka sekund później mkniemy windą na górę, mnie żołądek podchodzi do gardła, a potem szybko opada prosto do dupy. Robi mi się niedobrze, a to dziwne uczucie dyskomfortu nie opuszcza mnie przez kolejną chwilę. Docieramy do przeszklonych drzwi i mam ochotę zamordować Glorię.

– Dziś pewnie będzie mało ludzi? – mówię, patrząc na te tłumy osób, których większość udaje, że ćwiczy.

Grupki dziewczyn robią sobie zdjęcia przed lustrami, napakowani faceci prężą się i udają twardzieli, trenerzy personalni tylko czekają na okazję, by kogoś wyrwać. Ja pierdolę. Co ja tu robię? To najbardziej lanserska siłownia w tym pieprzonym mieście.

– Oj, najwidoczniej każdy pomyślał tak jak ja. – Gloria się śmieje i wchodzi pewnym krokiem przez szklane drzwi, a ja za nią, bo nie chcę zostać tu sama.

Na ogromnej przestrzeni jest bardzo dużo sprzętów, których na pewno nie umiem obsłużyć, ale chociaż widok wynagradza to, że zaraz zrobię z siebie idiotkę. Widać całe miasto, które dopiero budzi się do życia.

Stajemy przy recepcji i akurat przechodzi jeden z tych trenerów albo osiłków. Trudno go skategoryzować. Wysoki, dobrze zbudowany brunet zatrzymuje się, patrzy na nas badawczo i pyta nagle:

– Też przyszłyście porobić sobie zdjęcia na insta? – Jego mina jest tak wymowna, że prawie parskam śmiechem.

– My? Nie! – obrusza się moja siostra. – Mamy karnety, chcemy skorzystać z wielu usług – dodaje, rozglądając się po sali, jakby kogoś wypatrywała, a następnie podaje karty członkowskie brunetowi.

Ten kiwa głową i znowu na nas spogląda.

– Wychodzi na to, że macie pakiet VIP, czyli oprócz siłowni macie dostęp do strefy SPA oraz basenów i saun – wyjaśnia.

– O super, to ja posiedzę w jacuzzi – odzywam się, a Gloria trąca mnie w bok.

– Co? Jak w jacuzzi? Masz spocić tyłek na siłowni! – Wbija we mnie spojrzenie.

Czemu mówi to przy obcym facecie? To niefajne. Niezręczne. I nie w porządku.

Nie odpowiadam na jej słowa, ale brunet marszczy brwi i pyta:

– Chcecie ćwiczyć z trenerem?

– Tak, najlepiej z tamtym. – Gloria wskazuje nagle na jednego z mężczyzn, którzy jako jeden z nielicznych coś „robi”.

Ten akurat pokazuje jednej z dziewczyn, jak poprawnie skorzystać z maszyny. To nie do wiary, że trzeba człowiekowi wyjaśniać, jak jeździć na rowerku stacjonarnym. Chyba że mają tu jakieś specjalne kosmiczne rowerki. Zaraz pewnie się przekonam.

– Okej, to możliwe, ale nie dziś. Muszę was wpisać w grafik, a teraz mogę wam ewentualnie pokazać, co na początek. Byście się za bardzo nie spociły – proponuje brunet.

Zerkam na Glorię, a potem na niego.

– A można się na razie rozejrzeć? – pyta Gloria.

– Tak, proszę, ale najpierw zapraszam do szatni – odpowiada uprzejmie mężczyzna i wskazuje, dokąd powinniśmy iść.

– Okej, to idziemy się przebrać. – Gloria się uśmiecha, a ja się krzywię.

– Ale ja jestem gotowa – odpowiadam, patrząc po sobie.

Mam na sobie spodnie dresowe, adidasy, bluzę, a pod tym koszulkę bokserkę. To nie jest odpowiedni strój na siłownię?

– Nie wzięłaś stroju? – Gloria patrzy na mnie z niedowierzaniem, ale zanim odpowiem, dodaje: – Przecież do karnetu dostałaś ode mnie strój, legginsy i top. – Wbija we mnie wzrok pełen dezaprobaty.

– Tak, nawet go przymierzyłam, ale te legginsy wpijały mi się w tyłek, a top jest za mały. W dodatku różowy to nie jest mój ulubiony kolor – burczę na nią.

Brunet przysłuchuje się nam uważnie.

Mam wrażenie, że uważa nas za idiotki albo że go bawimy. A może jedno i drugie?

– Twój strój jest w porządku – wtrąca się nagle. – Masz dres, który nie krępuje ruchów, odpowiednie obuwie. – Patrzy na Glorię i dodaje: – A ty musisz zmienić buty. Nie wpuszczę cię na salę w butach na koturnie.

– Ja mam wszystko przygotowane! – Gloria pokazuje swoją sportową torbę, którą kupiła jedynie po to, by tu przyjechać. – Idę się przebrać! – Wbija we mnie wzrok i rusza w kierunku szatni.

Zostaję sama z brunetem. Przez sekundę jest dziwnie, ale coś w jego oczach sprawia, że się uśmiecham.

– Twoja przyjaciółka na pewno przyjechała tu tylko po to, by robić sobie zdjęcia – stwierdza i ma całkowitą rację.

Chociaż mam też drugą teorię, bo skoro pytała o konkretnego trenera personalnego, to najwidoczniej zobaczyła go gdzieś na Instagramie i postanowiła go sobie noworocznie wyrwać na randeczkę. Cała Gloria.

– To moja siostra. – Wzdycham ciężko.

– O ja pierdolę…

– Bliźniaczka – dodaję, a on robi taką minę, że zaczynam się śmiać.

– To niemożliwe.

– Bliźniaki dwujajowe. Wiem, nie ma sprawiedliwości. – Uśmiecham się pod nosem.

– Bez urazy, ale to tobie się poszczęściło – stwierdza nagle, całkowicie mnie zaskakując.

Trudno mi to ukryć, a wtedy on się uśmiecha.

– Poszczęściło mi się?

– No tak, masz mózg… – mówi, a ja naprawdę staram się nie roześmiać.

Okej, odebrał moją siostrę jako tępą i płytką laskę. To tylko pozory, bo Gloria naprawdę ma drugą twarz. Potrafi być opiekuńcza, jest bardzo rodzinna i bywa miła.

– A ona idealną figurę. – Nie wiem, dlaczego to powiedziałam.

Brunet nagle bezczelnie mnie obczaja.

– To kwestia gustu. Ty masz dobry tyłek – odpowiada i nagle wyciąga do mnie dłoń. – Jestem Leo – przedstawia się.

– Celia. – Ściskam mu dłoń, a w tym samym czasie wraca do nas Gloria.

– To ja idę się rozejrzeć! – oznajmia zadowolona.

Przebrała się w taki sam strój, jaki dostałam od niej pod choinkę. Specjalnie wyprofilowane superobcisłe legginsy podkreślają jej tyłek, wpijając się w rowek. Nie zdążyłam zauważyć, ale dam sobie rękę uciąć, że z przodu legginsy podkreślają także jej „Bożenę”. Top opina piersi, ale uważam, że akurat to mam od niej lepsze.

– Namówiła cię, żebyś tu z nią przyjechała? – pyta Leo.

– A jak myślisz? – Śmieję się i zbieram się w sobie, by przymierzyć się do którejś z maszyn.

– Myślę, że wcale nie chcesz tu być. I tak naprawdę nie potrzebujesz. Co chcesz zmienić w swoim wyglądzie? Chcesz wyrzeźbić brzuch, uda? – pyta, przyglądając mi się swoim okiem profesjonalisty.

– Teraz to chciałabym wrócić do łóżka i spać dalej.

Leo znowu się uśmiecha, gdy słyszy to szczere wyznanie

– Okej, to może pokażę ci chociaż naszą siłownię, oprowadzę po strefie SPA, a potem wskoczymy razem do sauny? – proponuje, a ja parskam śmiechem.

– Powiedz, że żartujesz…

– Oczywiście, że żartuję. – Mruga do mnie, ale zbliża się o krok. – A tak serio, to daj mi swój numer. Pójdziemy razem na kawę. Kiedyś – proponuje.

Przyglądam mu się uważnie i nie wiem, co myśleć. Tak dawno nikt nie zwracał na mnie większej uwagi, że nie umiem się zachować. Ostatnie pół roku leczyłam po trudnym rozstaniu złamane serce, więc nie myślałam o związkach, randkach, kawkach z kolesiami z siłowni.

– To zupełnie nie w moim stylu. Wybacz – zbywam go, bo nie jestem przekonana do dawania swojego numeru bądź co bądź obcemu facetowi.

– Okej, to wezmę numer twojej siostry. – Mruga do mnie żartobliwie, a ja się uśmiecham.

– Ona chyba poluje na tamtego trenera personalnego. – Kiwam głową w stronę Glorii, która właśnie próbuje zwrócić na siebie uwagę wysokiego, czarnoskórego i bardzo przystojnego mężczyzny.

– Oczywiście, wszystkie panny z insta na niego lecą. – Leo przewraca oczami. – Trzymam go tu tylko dlatego, że przyciąga dziewczyny, które dla niego kupują karnety – dodaje.

Nie wiem, czy mówi serio, czy żartuje?

– A ty czym się tu zajmujesz? – pytam, bo w sumie jestem ciekawa.

Leo z wyglądu także jest bardzo atrakcyjny. Nie jest wymus­kany ani zbytnio zadbany, jego szczękę zdobi niewielki zarost, a włosy nie są idealnie ułożone na żel. W dodatku, gdy się uśmiecha, to w policzkach robią mu się dwa dołeczki.

– W zasadzie to wszystkim – odpowiada i pokazuje, byśmy przeszli korytarzem. – Chodź, pokażę ci tę strefę SPA – dodaje.

Wcale nie chce mi się ćwiczyć, więc to idealna propozycja.

– Okej! – Uśmiecham się i czuję ulgę, że udało mi się wymigać od tyrki na siłowni.

Wiem, wiem, może powinnam się trochę poruszać, ale nienawidzę, gdy się mnie do czegoś zmusza lub coś mi się każe. Obiecuję sobie, że przyjadę tu jeszcze kiedyś, ale sama, z własnej woli i z lepszym nastawieniem.

Leo oprowadza mnie po całym spa, pokazuje baseny, sauny, jakby chciał mi zareklamować to miejsce. Tracimy na to dobrą godzinę, ale naprawę fajnie nam się rozmawia. W dodatku dawno mi się nie zdarzyło, by jakiś mężczyzna wykazał zainteresowanie mną, a nie Glorią. Gdy chodzimy gdzieś razem, to ona jest w centrum uwagi, bo to lubi. Ja się trzymam z boku, nie potrzebuję ani nie lubię błyszczeć. Czasami naprawdę się zastanawiam, jakim cudem jesteśmy bliźniaczkami. Nawet fizycznie jesteśmy do siebie niepodobne, zwłaszcza teraz, gdy Gloria rozjaśniła włosy i jest jasną blondynką, a ja zostałam przy swoim naturalnym kasztanowym kolorze.

Wracamy na salę ćwiczeń, a ja od razu zauważam, że Glorii udało się dopchać do trenera, z którym tak bardzo chciała ćwiczyć. Właśnie rozmawiają. Mowa ciała mówi za nich, a ja śmieję się pod nosem. Zerkam na Leo, który przewraca oczami, bo właśnie dostrzegł to, co ja.

– Ona liczy na coś więcej czy raczej chce po prostu spróbować czarnego kutasa? – Jego bezpośredniość totalnie mnie rozbawia.

– Nie mam pojęcia. Trudno za nią nadążyć. – Zaczynam się śmiać.

– Mogę jej wysłać zdjęcia, jeśli chce. Owen nie stroni od nudesów, w sieci też krąży kilka filmików, ale nie mam pojęcia, czemu to aż tak jara te wszystkie panny. – Leo wzdycha, a ja zerkam na niego.

– Może mu zazdrościsz? – rzucam żartobliwie, a on wbija we mnie spojrzenie.

– Czego? Kutasa do kolan czy tego, że nikt nie traktuje go poważnie?

– Do kolan?! – Staram się ukryć zdziwienie, ale moja mina wiele mówi. – To możliwe?

– Owszem, ale to naprawdę nic fajnego – wyjaśnia, jakbyśmy rozmawiali o czymś normalnym, a nie o penisie trenera personalnego, na którego napaliła się moja siostra.

Trochę ją znam i najwidoczniej chce spróbować czegoś ekstremalnie szalonego. Skoro dla niej to randka z panem „do kolan”, to ja nie mam zamiaru się wtrącać.

– Powinnam ją uprzedzić? – pytam, i to całkiem poważnie.

– Twoja siostra na pewno doskonale wie, zapewne po to was tu zaciągnęła. – Leo się uśmiecha. – Miło się gada, ale muszę wziąć się do roboty. Na pewno nie ma szans, byśmy poszli na kawę? – pyta na koniec.

Jest mi bardzo miło, ale czuję, że nie jestem na to gotowa.

– Następnym razem wrócimy do tematu, okej? – proponuję z uśmiechem.

– Przecież już tu nie przyjdziesz… – Leo wbija we mnie spojrzenie.

– Przyjdę, ale sama i wtedy, gdy będę miała na to ochotę – deklaruję całkiem na serio.

– No dobra, nic na siłę. Miło cię było poznać, Celio. – Posyła mi na koniec naprawdę słodki uśmiech.

W sekundę czuję się zawstydzona, więc kiwam jedynie głową i uciekam do szatni, by poczekać na Glorię, która dołącza do mnie po dwudziestu minutach. Jest pełna emocji, ale zadowolona. Widzę, że oczekuje ode mnie, że zapytam ją o tego trenera, ale nie wiem, czy znowu chcę o nim słuchać. To, co powiedział mi Leo, w zupełności mi wystarczy.

Kilka dni później…

Jest piątkowy wieczór, a ja właśnie skończyłam pomagać ojcu w sprawdzaniu rocznego raportu zadań działu marketingu jego firmy. Tata jest zadowolony, a ja się cieszę, że mogłam nauczyć się czegoś nowego. Wiadomo, moja przyszłość jest już zaplanowana. Jako dwudziestojednoletnia spadkobierczyni rodziny McKennedych wiem, co będę robić po studiach. Już teraz powoli wdrażam się w sprawy firmy, by za dwa lata objąć stanowisko dyrektora operacyjnego, a docelowo prezesa. Gloria oczywiście obrała tę samą ścieżkę, ja nie mam z tym problemu, ale czuję między nami rywalizację. Teraz nasze zapędy gasi ojciec, który doskonale wie, co robi, i traktuje nas sprawiedliwie. W tak dużej firmie znajdzie się przecież miejsce dla nas obu.

– Jakie macie z Glorią plany na wieczór? – pyta ojciec, gdy przechodzimy z gabinetu do salonu.

– Ja nie mam żadnych, ale Gloria szykuje się chyba na jakąś imprezę – wyjaśniam.

Ojciec zerka na mnie i wzdycha.

– A mogłabyś pójść z nią? – pyta, a tak naprawdę prosi.

Wiem, co ma na myśli.

Zawsze jest spokojniejszy, gdy idziemy gdzieś razem.

Nigdy nie chciałyśmy ochrony, by rówieśnicy traktowali nas normalnie. Wystarczy, że do szkoły odwoził nas szofer.

– Mam mieć na nią oko? – Uśmiecham się, bo doskonale wiem, że o to chodzi.

– Tak, wiesz, że się martwię, bo ona ostatnio w ogóle mnie nie słucha. Zdaję sobie sprawę, że to przejściowe, więc nie naciskam, ale…

– Dobrze, tato, pójdę z nią – zgadzam się.

W sumie nie mam nic innego do roboty, a tak dawno nigdzie nie byłam, że dobrze będzie się wystroić i dokądś iść.

– To świetnie, potrzebujesz czegoś? Poprosić kierowcę, by was zawiózł?

– Zapytam Glorii i dam znać, bo nawet nie wiem, co to za impreza – przyznaję.

– Bawcie się dobrze, Celio. – Ojciec całuje mnie w policzek, a ja ruszam w kierunku schodów, by iść na górę, a potem prosto do pokoju Glorii. Już z półpiętra słyszę, że moja siostra głośno słucha muzyki i zapewne jest w szale imprezowych przygotowań. Zaglądam do niej, gdy akurat kończy się malować.

– Co to za okazja? – pytam, ale najpierw ściszam muzykę, by Gloria mnie usłyszała.

– Jest karnawał, więc trzeba się bawić – odpowiada zadowolona.

– Mogę iść z tobą? – Staram się wypaść naturalnie, ale ona od razu wie, co się święci.

– Ojciec ci kazał? – Gloria wbija we mnie spojrzenie.

– Tak. – Wzdycham, przewracając oczami.

– Okej, możesz iść ze mną, ale pod warunkiem że wybiorę ci ciuchy, zrobię ci włosy i cię umaluję – mówi, a ja zaczynam się śmiać.

– Ale nie zrób ze mnie ostatniej wywłoki, okej?

– Będziesz wyglądać jak milion dolców! – Gloria odsuwa się od swojej toaletki zastawionej kosmetykami i pędzi do garderoby. – Masz ogolone nogi?! – woła.

– Tak, a co?

– Całe? – dopytuje.

– Tak, a co? – powtarzam, a wtedy ona wychodzi z garderoby, w dłoni trzymając wieszak z ultrakrótką kiecką, całą ze złotych cekinów.

– Oszalałaś… – stwierdzam.

– Ja mam taką samą, ale srebrną. – Wskazuje na wieszak, gdzie wisi jej kreacja na wieczór.

– Ale ja mam większy rozmiar niż ty… – próbuję ne­gocjować.

Gloria jest szczupłą, wręcz filigranową kobietą, a ja mam krągłości. Mam tyłek, uda, biust, a po świętach naprawdę odstaje mi brzuszek.

– Celia, przecież dobrze mnie znasz. To oczywiste, że ta złota jest w twoim rozmiarze. Wiedziałam, że kiedyś cię namówię na jakąś imprezę – wyjaśnia zadowolona. – I mam też odpowiednią bieliznę, więc zrobimy ci talię jak Kim Kardashian, założysz dobry stanik i wszyscy faceci dziś będą nasi – dodaje.

– Więc celem tego wieczoru jest wyrywanie facetów? – Krzywię się lekko.

– Tak, ale na pewno znajdziemy też kogoś dla ciebie. Kiedy ostatnio się z kimś pieprzyłaś? – pyta wprost, a ja zaczynam się zastanawiać.

– Po rozstaniu z Kevinem nie miałam nikogo… – przyznaję.

– To już ponad pół roku! – Gloria patrzy na mnie z niedowierzaniem. – Wydawało mi się, że spotykasz się z jakimiś kolesiami na bzykanie…

– Nie, próbowałam, ale to chyba nie dla mnie.

– Okej, nic na siłę, siostro, ale może poznasz dziś kogoś fajnego. To będzie naprawdę zajebisty wieczór – zachęca mnie, podchodzi i przygląda mi się. – Wyprostujemy ci włosy, podkreślimy oczy i będzie idealnie, ale mamy na to tylko godzinę! – dodaje i zaczyna odprawiać te swoje czary, dzięki którym po godzinie wyglądam jak nie ja.

Mam pięknie wygładzone lśniące włosy, mocno umalowane oczy, a moja usta błyszczą jak tafla wody. O dziwo, w złotej sukience, która ledwo zasłania mi tyłek, czuję się naprawdę dobrze, choć wiem, że będę musiała w niej uważać. Chwilę potem schodzimy na dół, gdzie ojciec życzy nam dobrej zabawy, a kierowca już czeka. W szampańskich nastrojach, bo w aucie wypijamy po trzy kieliszki trunku, docieramy pod klub. Przed wejściem jest ścisk, kolejka ciągnie się aż za róg, ale gdy podjeżdżamy i wysiadamy, to ruszamy od razu do wejścia dla VIP-ów. Nikt nas nawet nie legitymuje, bo Gloria na pewno zadbała o to, żebyśmy były na liście gości. Wśród młodego pokolenia Atlanty jesteśmy uznawane za celebrytki, choć w zasadzie bardziej Gloria niż ja.

– Czyja to impreza? – pytam, bo widać, że nie każdy może tu być.

Od razu dostrzegam, że to sama śmietanka. Twarze, które znam z mediów społecznościowych lub z reality show.

– Thomasa Moora – wyjaśnia Gloria, a ja zastygam.

Thomasa Moora?

– Mojego byłego faceta? – piszczę, a moje serce prawie staje.

– Przecież minęło już tyle czasu, daj spokój. – Gloria gromi mnie spojrzeniem, bym nie przesadzała.

Czuję się oszukana, choć nawet nie pytałam, ale powinna mi powiedzieć, że to jego impreza. Przecież doskonale wie, jaka byłam w nim zakochana i jak bardzo cierpiałam po tym, gdy okazało się, że przez rok się mną bawił, zdradzał mnie, a był ze mną tylko dlatego, że jestem z McKennedych. Wybrał sobie mnie na łatwy cel, żeby o nim pisano, żeby zdobyć sławę i fejm. Udało mu się.

– On tu jest? Będzie? Czy tylko to organizuje? – Zaczynam panikować, bo nie chcę go widzieć.

– Nie wiem, nie z nim gadałam w sprawie zaproszenia – odpowiada i nagle macha do kogoś.

Podnoszę wzrok i widzę, że to ten czarnoskóry trener z siłowni, ale dostrzegam także Leo. Na jego widok mi­mowolnie się uśmiecham. Okej, może on uratuje mi ten wieczór.

– Jesteście, to świetnie. Mamy lożę! – Osiłek wita się z moją siostrą, a potem zerka na mnie. – Nie mieliśmy okazji się poznać, jestem Trevor – przedstawia się.

– Celia – odpowiadam, a mężczyzna zagarnia nas i prowadzi prosto do loży.

Jest tu sporo osób, ale ja od razu łapię kontakt wzrokowy z Leo, który wstaje z miejsca i wychodzi mi na spotkanie.

– Jak dałaś się na to namówić? – Podchodzi, uśmiechając się szeroko, a następnie obejmuje mnie i całuje w policzek.

– Nie pytaj, potrzebuję drinka i towarzysza do momentu, aż stąd wyjdę – odpowiadam, rozglądając się za Thomasem.

– Możemy wyjść nawet teraz, ale pod warunkiem że pojedziemy do mnie. – Leo mruga do mnie, a ja się śmieję.

– Najpierw drink, nie myśl, że jestem taka łatwa – odpowiadam w podobnym tonie.

Jego spojrzenie sunie po mojej skórze. Leo szybko lustruje wzrokiem całą moją sylwetkę, ale jego spojrzenie ostatecznie skupia się na moich oczach.

– Nie myślę tak, przecież wiesz – mówi, podaje mi drinka i razem zajmujemy miejsce w loży.

Kręci się tu sporo osób, nie jestem w stanie zapamiętać ich imion, ale witam się uprzejmie i staram się mieć oko na Glorię, która siedzi na kolanach Trevora. Zastanawiam się, czy już go wyrwała, czy ma zamiar zrobić to dziś?

– Co tu robisz? – Nachylam się do Leo.

– Właściwie to nie wiem – odpowiada rozbawiony. – Zaprosili mnie chyba tylko dlatego, że jestem właścicielem najbardziej lanserskiej siłowni w Atlancie – wyjaśnia, wzruszając ramionami.

– Nie mówiłeś, że jesteś właścicielem…

– Mówiłem, że zajmuję się tam wszystkim, więc to rozumie się samo przez się. – Puszcza do mnie oko. – W dodatku Thomas Moore, to dobry kumpel Trevora – dodaje.

Staram się zachować normalnie, ale momentalnie cała się spinam. Nim zdążę o tym pomyśleć, do naszej loży dołącza właśnie Thomas. W pierwszej chwili mnie nie zauważa albo nie poznaje. Dopiero gdy podaje rękę Leo, a potem patrzy na mnie, w jego oczach dostrzegam zaskoczenie.

– Cześć, piękna! – zwraca się do mnie, uśmiechając się szeroko.

– Hej… – wyduszam z siebie, ale jestem cała sparali­żowana.

Chwytam swojego drinka, ale Thomas kładzie dłoń na moim nadgarstku.

– Nie pij tego kolorowego gówna, mam w swojej loży najlepszego szampana. Przesiądź się do nas – proponuje jak gdyby nigdy nic.

Patrzę mu w oczy, a z boku dostrzegam na sobie wzrok Leo.

– Znacie się? – wtrąca mężczyzna.

– Tak, nawet bardzo dobrze – odpowiada Thomas i bez pytania przysiada się do nas. Siada obok mnie, po drugiej swojej stronie mam Leo i czuję, że to nie jest komfortowa sytuacja. – Ile to już minęło, Celio? Pół roku? – pyta, patrząc mi prosto w oczy.

W dodatku bezczelnie się uśmiecha, a mnie zasycha w gardle.

– Tak, to pół roku temu okazało się, że bezlitośnie się mną bawiłeś – wyduszam z siebie.

– Czas leczy rany, mamy nowy rok, nowe możliwości i…

– Przestań, te twoje gadki już na mnie nie działają – przerywam mu. – I wydaje mi się, że w tej loży jest już tłok. Może wrócisz do swojej? – dodaję, wbijając w niego wymowne spojrzenie.

Thomas uśmiecha się wrednie, zerka na mojego towarzysza.

– Lubi oral. I na ostro – rzuca nagle do Leo, wprawiając mnie w osłupienie, a następnie wstaje i odchodzi bez słowa.

Siedzę, jakby ktoś mi właśnie dał w twarz, i nie mogę wydusić z siebie ani słowa. Czuję się zawstydzona i dobrze, że mam sporo makijażu, bo moje policzki zaczynają płonąć.

– Przepraszam cię, ale chcę wracać do domu – mówię po chwili, przerywając ciszę między nami.

Leo siada bokiem, by na mnie spojrzeć.

– Daj spokój, to jemu powinno być głupio – wyjaśnia spokojnie, ale ja mam już łzy pod powiekami.

Nie wiem, co się stało, bo zawsze panuję nad emocjami, ale tym razem czuję, że jestem o krok od wybuchu.

– Proszę cię, odprowadź mnie do wyjścia – dodaję cicho, zerkając na niego, bo widzę, że Thomas nadal jest w loży i mnie obserwuje.

Chciał mnie upokorzyć? Udało mu się.

– Może lepiej zaprowadzę cię na parkiet? On i tak cały wieczór będzie się gapił i cię wypatrywał. Pokaż mu, jak dobrze bawisz się bez niego. – Leo nachyla się do mnie. – Walić go. Wszyscy wiedzą, że ma małego – dodaje, a ja niespodziewanie zaczynam się śmiać, co sprawia, że kilka łez spływa po moich policzkach.

Ciepła dłoń mężczyzny ociera mokre strużki. Ten troskliwy gest sprawia, że wzdycham, czując niewielką ulgę. Uspokajam się, a gdy podnoszę wzrok, by spojrzeć w oczy Leo, on nagle nachyla się do mnie blisko i całuje mnie w usta. Robi to stanowczo, nie waha się. Wsuwa dłoń w moje włosy, a drugą obejmuje mnie i przyciąga do siebie. Jestem zaskoczona, ale to chyba ten miły rodzaj zaskoczenia. Alkohol na pewno dodaje mi odwagi, bo nie protestuję, co Leo traktuje jak zielone światło i pogłębia pocałunek.

– To było miłe – stwierdzam, gdy odrywamy się od siebie.

Czuję w całym ciele ten przyjemny dreszcz, a złe myśli uleciały w niepamięć. W dodatku dostrzegam, że Thomas nadal jest w loży i widział pocałunek. Jego wkurzone spojrzenie daje mi sporo satysfakcji.

– Jeśli chcesz mnie wykorzystać, by przez cały wieczór robić mu na złość, to nie mam nic przeciwko. – Dłoń Leo ląduje na moim kolanie.

Obejmuje mnie i się przybliża, a ja wcale nie czuję się niekomfortowo. To dla mnie miła odmiana.

– Nie chcę cię wykorzystać, Leo. Jeśli ten wieczór skończy się tak, że wylądujemy u ciebie, to tylko dlatego, że oboje tego chcemy, a nie dlatego, żeby zrobić na złość Thomasowi – odpowiadam i znowu zostaję pocałowana.

Przeszywa mnie kolejny dreszcz.

Ja pierdolę.

Od razu czuję, że pragnę tego gościa, ale czy to dobry pomysł, by wyjść z klubu z facetem, którego widzę drugi raz w życiu? Zerkam na swoją siostrę, która stoi tuż obok Trevora i na pewno nie ma takich dylematów. I dobrze, że nie ma. Zazdroszczę jej tej przebojowości i pewności siebie. Czasami chciałabym mniej analizować i może to właściwy moment, żeby przestać myśleć i dać się ponieść emocjom.

– Nie będę ci prawił banalnych komplementów, że wyglądasz dziś jak chodzący seks, ale chyba sama wiesz, że spodobałaś mi się od pierwszego spotkania – mówi Leo, i wydaje się, że szczerze.

– Próbujesz mnie namówić? – żartuję, a on się śmieje.

– Nie wiem, wychodzę na desperata? – Krzywi się, ale widzę, że ma do siebie dystans.

– Nie, wiem, że nie jesteś desperatem, ale ja… Pół roku temu ten chuj złamał mi serce i od tamtej pory… – przyznaję i policzki mi płoną, bo właśnie sobie uświadamiam, że przyznałam się obcemu facetowi, że od pół roku nie uprawiałam seksu.

– Sugerujesz, że mam być delikatny? Oczywiście zakładając, że… – Leo puszcza do mnie oko, a ja się śmieję. – Że dasz mi sprawdzić, czy naprawdę tak bardzo lubisz oral i na ostro – dodaje zadowolony.

Jego zachowanie sprawia, że się rozluźniam.

– Powiem ci coś w tajemnicy. – Daję mu znak, by nachylił się, ponieważ chcę mu coś szepnąć na ucho. Leo robi to bez wahania. – Lubię, bardzo to lubię. – Jestem bezwstydna i podoba mi się taka wersja mnie.

Leo zastyga w bezruchu, ale po chwili odsuwa się i patrzy mi prosto w oczy. Widzę w nich ogień i już wiem, że oboje chcemy jak najszybciej wyjść z klubu.

To jednak nie takie proste, bo muszę mieć oko na Glorię. Zostajemy więc w loży, gdzie z każdą sekundą napięcie między nami rośnie. Na szczęście Leo ma plan i proponuje Trevorowi, Glorii i jeszcze jednej parze, byśmy zmyli się z tej drętwej imprezy. Nikt nie protestuje, więc chwilę później opuszczamy klub, a następnie limuzyną jedziemy do apartamentu Leo, który mieszka w budynku naprzeciwko swojej siłowni. Mieszkanie jest ogromne, nowoczesne i bardzo ładnie urządzone. Zastanawiam się, czy Leo doszedł do tego wszystkiego sam, czy pochodzi z takiej rodziny jak nasza. Nie chcę pytać, bo to mało odpowiedni temat na ten wieczór. Przechodzimy wszyscy do salonu, Leo proponuje alkohol i kontynuujemy wieczór. Śmiała Gloria zaczyna zwiedzać apartament, a gdy wychodzi na taras i dostrzega na nim podgrzewane jacuzzi, nie waha się ani chwili. Zrzuca z siebie sukienkę, buty i wskakuje do wanny z bąbelkami w kusych stringach, a Trevor dołącza do niej zupełnie nagi. Przez sekundę mignął mi jego penis i…

– Ja pierdolę! – piszczę, patrząc na Leo, który tak się śmieje, że mało nie spadnie z sofy.

– Mówiłem! – odpowiada, a ja wciąż jestem w szoku.

– Myślałam, że takie rzeczy to tylko w pornosach – szepczę do niego.

– Mało w życiu widziałaś… – stwierdza, ale nie złośliwie.

– Najwidoczniej. – Zaczynam się śmiać, a następnie zerkam na parę, która przyjechała z nami z klubu.

To też jakiś kumpel Leo i Trevora, z dziewczyną. I oni także w ogóle się nie krępują. Nie mogę uwierzyć, gdy nagle od namiętnych pocałunków od razu przechodzą do pieszczot. Wysoki blondyn rozpina pasek, rozporek i wyciąga swojego kutasa, którego dziewczyna od razu zaczyna ssać bez wahania. Czuję się… dziwnie. Nieco niekomfortowo, a jednocześnie nie mogę przestać się gapić. Zerkam na Leo, który wydaje się niewzruszony, ale bacznie ich obserwuje. Widzi, że jestem zaintrygowana.

– Chcesz iść gdzieś, gdzie będziemy sami? – proponuje, a ja nie wiem, co odpowiedzieć.

Zerkam na niego, a potem znowu na parę obok nas. Łapię kontakt wzrokowy z blondynką, która nagle przysuwa się do mnie. Wyraźnie daje mi do zrozumienia, że chce mnie pocałować. Jestem tak oszołomiona, że nie umiem podjąć decyzji. Usta kobiety lądują na moich. Są tak miękkie i czułe, że tracę rozum i odwzajemniam się. Wszystko w moim ciele zaczyna pulsować. Blondynka przysuwa się bliżej, popychając mnie na oparcie, ale nie przerywa pocałunku. Zatracam się w tym, a po chwili czuję na sobie wzrok Leo. Zerkam na niego, jestem rozpalona i w emocjach przyciągam go do nas, by dołączył. Całuję go, a potem patrzę, jak on całuje blondynkę. Nie mija chwila, a ten drugi mężczyzna także się przyłącza. Nie całuję go, to dla mnie chyba za wiele, ale z przyjemnością patrzę, jak zrywa z blondynki sukienkę i zaczyna lizać jej tyłek, a potem cipkę.

– Wszystko okej? – pyta Leo, gdy nic nie robię ani nie mówię, po prostu patrzę.

– Tak – odpowiadam, dysząc. – Rozbierz mnie – proszę, a on się uśmiecha.

Błyskawicznie pozbywam się wstydu i moja sukienka ląduje na podłodze. Mój zdrowy rozsądek najwyraźniej poszedł spać.

Chwilę potem leżę na plecach, a między moimi nogami układa się blondynka, która zaczyna pieścić mnie ustami. Za nią klęczy blondyn i wbija się w nią od tyłu. Jego ruchy są gwałtowne, a ona przenosi to na mnie, pieprzy mnie mocno i szybko, przez co ja ledwo powstrzymuję krzyk rozkoszy. Moje ciało pokrywa się potem, zerkam na Leo, który dopiero teraz powoli zaczyna się rozbierać. Nie mogę się skupić. Dostaję orgazmu, a jednocześnie patrzę, jak Leo zsuwa spodnie i chwyta w dłoń sterczącego i twardego penisa. Jestem oszołomiona, podniecona widokiem i tym, że Leo obchodzi sofę, staje za nią i daje do zrozumienia, że któraś z nas ma się nim zająć. Blondynka zerka na mnie, jej usta lśnią od wilgoci, a ona jęczy i zaczyna drżeć. Jej śliczna twarz płonie, widać na niej emocje i to, jak jej dobrze.

– Chodź tu do mnie, Celio – słyszę głos Leo, a sekundę potem jego dłonie mnie przyciągają.

Mężczyzna chwyta mnie i po chwili siedzę na oparciu sofy, a on staje przede mną i wsuwa mi dłoń we włosy. Chcę się zsunąć, klęknąć, by sprawić mu przyjemność ustami, ale on ma inny plan. Chwyta moją brodę, bym wstała, a ja robię to bez wahania. Następnie odwraca mnie, zgina wpół i wchodzi we mnie jednym mocnym i pewnym pchnięciem. Z moich ust wyrywa się krzyk rozkoszy. Zamykam na chwilę oczy, by zapanować nad emocjami, ale to zbyt trudne, bo atakuje mnie tak wiele bodźców. Leo porusza się szybko i mocno. Tak jak lubię. W dodatku para, która pieprzy się obok nas, znowu przysuwa się bliżej. Wyciągam dłoń, chwytam brodę dziewczyny, która ujeżdża swojego partnera i całuję ją. Mam wrażenie, że osiągam z nią orgazm dosłownie w tym samym czasie. Uśmiecham się do niej. Jej rozmarzone oczy i rozpalona skóra są pociągające i tak piękne, że nie umiem się opanować i znowu zaczynamy się całować. Wtedy Leo przyciąga mnie do siebie, odwraca przodem i jęczy w moje usta.

– Skup się na mnie, skarbie – mówi, kładzie dłonie na moich ramionach i sprawia, że klękam przed nim.

Oblizuję usta, a następnie bez zastanowienia chwytam jego męskość w dłoń i zaczynam go pieścić. Wszystko we mnie pulsuje. Nie umiem się opanować, biorę go głęboko, aż zaczynam się dławić, ale to takie przyjemne, że wszystkie zmysły eksplodują. Mija chwila i wracamy na sofę. Leo opada na nią, siada, a ja na niego. Nabijam się na sterczącego kutasa i zaczynam go ujeżdżać. Patrzymy sobie w oczy i w tym momencie jesteśmy tu tylko my. Nie zwracamy uwagi na parę obok, która właśnie zalicza kolejną pozycję z kamasutry. Czuję usta Leo na swoich piersiach, a dłonie na pośladkach, dociska mnie do siebie mocno i jęczy. Poruszam się coraz wolniej, bo wiem, że zaraz dojdę, a ten orgazm sprawi, że opadnę z sił. Chcę przedłużyć tę niepowtarzalną chwilę, ale Leo wprawia moje biodra w ruch i bezlitośnie zaczyna pieprzyć mnie szybciej.

– O kurwa, tak… – jęczę i dochodzę tak intensywnie, że nogi zaczynają mi drżeć.

Zastygam, jednak Leo cały czas się porusza.

– Mogę w tobie? – Dyszy ciężko, a ja kiwam głową i uśmiecham się zadowolona, że pyta.

Sekundę później zalewa mnie w środku cudowne ciepło, które sprawia, że czuję się najlepiej na świecie. Opadam w jego ramiona, którymi obejmuje mnie i przyciąga do siebie.

Przez chwilę nic nie mówimy. Mam w głowie pustkę, jest mi błogo i cudownie.

– Na pewno wszystko okej? – pyta Leo, odgarniając mi włosy z twarzy.

Zerkam na niego i staram się nie zawstydzić.

– Tak, ale oni jeszcze nie skończyli… – odpowiadam.

Para obok nas przeszła do kolejnej rundy albo pozycji. Nie mam pojęcia. To przepiękny widok, ale chyba mam dość.

– Chodźmy do jacuzzi – proponuje i wstaje, podnosząc mnie.

Obejmuję go, a on znowu zaczyna mnie całować.

Wychodzimy na taras, a ja kulę się, bo jest może z osiem stopni, a my przecież jesteśmy nadzy. Szybko jednak docieramy do wanny pełnej ciepłej wody. Nie ma w niej Glorii i Trevora, ale zapewne przenieśli się do środka. Leo włącza jacuzzi i znowu zaczynamy się pieprzyć. Parująca woda sprawia, że atmosfera robi się jeszcze gorętsza. Jestem nienasycona i czuję to z każdym ruchem bioder, gdy ostro ujeżdżam Leo. Po chwili dochodzę i znowu się w niego wtulam. Zerkam w stronę salonu, gdzie dostrzegam Glorię, która okryta ręcznikiem kłóci się z Trevorem. Nie słyszę, co mówi, bo drzwi są zamknięte, a Leo skutecznie sprawia, że znowu skupiam się na nim. Nie chcę teraz myśleć o dramach mojej siostry.

– Czeka na nas jeszcze moja sypialnia – zapowiada Leo, a ja się uśmiecham.

Biorę kieliszek z szampanem z tacy i wychylam go jednym haustem. Jestem nieźle wstawiona, ale ogarniam, co się dzieje. Właśnie przeżyłam najbardziej szalony wieczór w życiu. Siedzę w jacuzzi w przystojnym brunetem, któremu dobrze z oczu patrzy, i czuję się świetnie.

– Okej, salon, jacuzzi, sypialnia, a co potem? – pytam niepewnie.

– Potem będzie już rano, więc pójdziemy na jakieś śniadanie albo coś. – Patrzy mi prosto w oczy. – Czy pytasz o coś innego? – Wyczuwa mnie w sekundę.

– Nie wiem, potem… Zadzwonisz? Albo coś? – Chcę wiedzieć, czy to dla niego tylko jednorazowy numerek.

Znam siebie. Wiem, jak szybko potrafię zaangażować się w relację z facetem, i od razu wolę wiedzieć, na czym stoję.

– No, wiesz, nie bardzo… – odpowiada wprost, a ja zastygam.

Zerkam na niego. Mam wrażenie, że zaraz dopadnie mnie zażenowanie, ale Leo nagle się uśmiecha.

– Nie dałaś mi swojego numeru i nie będę miał jak zadzwonić. – Jego dłoń ujmuje moją twarz. – Jakie mam szanse, że dasz mi ten numer? – dodaje.

Czuję niewyobrażalną ulgę.

– Masz bardzo duże szanse – odpowiadam, uśmiecham się i całuję go w usta. – A teraz może pokażesz mi swoją sypialnię? – sugeruję bezwstydnie, a Leo przyciąga mnie do siebie.

– Z największą przyjemnością, Celio.

Zakochałam się.

Na zabój.

I to z wzajemnością.

Moja relacja z Leo zaczęła rozwijać się tak szybko, że sami chwilami byliśmy przerażeni tym, co do siebie czujemy. Oprócz miliona tematów do rozmów, nieokiełznanej namiętności i tego, że potrafiliśmy rozbawić siebie nawzajem do łez, okazało się, że po prostu się polubiliśmy. Co w dzisiejszych czasach wcale nie jest takie oczywiste. Gdy myślę o moim związku z Thomasem, to przypominam sobie, że mieliśmy dobry seks, chwilami dobrze nam się gadało, ale ja go tak naprawdę nawet nie lubiłam, bo to buc, jakich mało. Leo to jego całkowite przeciwieństwo, a co najważniejsze, nie spotyka się ze mną dla sławy. W dodatku dzięki naszym łóżkowym ekscesom całkowicie porzuciłam myśli, że powinnam ruszyć tyłek na siłownię. Duża ilość seksu to jednak doskonały trening, zwłaszcza na pośladki i uda.

– Spotykasz się dziś z Leo? – Dociera do mnie głos Glorii, która zagląda do mojego pokoju.

– Tak, ale dopiero późnym wieczorem, a co? – Podnoszę wzrok i patrzę na siostrę.

– Nic… – wzdycha, a ja od razu wiem, że coś się stało.

– Pokłóciłaś się z Trevorem? – pytam, wstaję z łóżka i podchodzę do niej.

Po pamiętnym wieczorze nie tylko moje życie uczuciowe uległo zmianie. Gloria zaczęła spotykać się z czarnoskórym trenerem, ale ta relacja od samego początku była bardzo burzliwa.

– Zerwałam z nim, bo okazało się, że pieprzy połowę siłowni. – Gloria wzdycha z żalem. – Ale co sobie poruchałam, to moje – dodaje, a uśmiech w sekundę pojawia się na jej twarzy.

– Potrzebujesz wieczoru na wylanie gorzkich łez? – pytam, obejmując ją na pocieszenie.

– Zwariowałaś? W dupie go mam. W dodatku wiesz co? On miał serio za dużego… – wyznaje, a ja parskam śmiechem.

– Teraz to już nie twój problem – odpowiadam.

– No wiem, ale ten kolega Leo był fajny. Pamiętasz? – pyta, a ja mam ochotę przewrócić oczami.

– On ma dziewczynę – przypominam jej.

Chodzi jej o blondyna, który zabawiał się z nami tamtego wieczoru. Swoją drogę, nie widziałam tej pary już ani razu. Może to i lepiej? Wszystko pozostanie naszą słodką tajemnicę.

– Cholera, serio? Myślałam, że to jakaś przypadkowa laska. – Gloria krzywi się słodko.

Rozmawiałam na ich temat z Leo. Blondyn i blondynka to starzy znajomy Leo, którzy żyją na swój sposób, mają otwarty związek, ale tak jest im najlepiej.

– Nieprzypadkowa.

– Ale przecież pieprzyliście się we czwórkę, więc może… – mówi jakby z wyrzutem.

To trochę dziwne, że siostra widziała mnie w akcji, ale staram się o tym nie myśleć.

– Chcesz spróbować trójkąta? – pytam wprost, a Gloria patrzy na mnie wymownie.

– To byłoby coś nowego. – Oczy błyszczą jej z ekscytacji.

Moja szalona i nienasycona siostra nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Zaczynam się śmiać.

– To co? Mam poprosić Leo, by cię z nimi umówił? – pytam na koniec.

– Tak, koniecznie mu przekaż, by dał im mój numer! – odpowiada Gloria, całuje mnie w policzek i szybko wychodzi z pokoju.

Zerkam na szafkę nocną, gdzie leży mój telefon. Podchodzę tam, biorę go i odczytuję wiadomość od Leo:

Za pół godziny będę wolny. Przyjechać po Ciebie? <3

Uśmiecham się. Serce wariuje mi z radości. Odpisuję:

Przyjedź. Kolacja i seks?

Nie czekam długo na odpowiedź.

Seks. Kolacja. Seks.

Odpisuję:

Czekam niecierpliwie.

Następnie idę do łazienki wziąć błyskawiczny prysznic. Potem przebiorę się w coś, z czego Leo będzie mógł mnie szybko rozebrać, a co jednocześnie pasuje jako strój na kolację. Godzinę później zapominam o całym świecie, bo wsiadam do auta Leo, który na dzień dobry wita mnie namiętnym pocałunkiem, a ja już wiem, że darujemy sobie wyjście do knajpy. Jedziemy do niego i pogłębiamy naszą znajomość.

Miłość można spotkać dosłownie wszędzie. I wcale nie potrzeba dużo czasu, by zrozumieć, że to właśnie TA osoba jest tą właściwą. Trzeba po prostu otworzyć serce i odważyć się pokonywać własne ograniczenia.

Ja otworzyłam serce, pokonałam ograniczenia, a dokładnie rok później zostałam narzeczoną. Najszczęśliwszą narzeczoną na świecie.

Śnieg za oknem prószył leniwie, rozjaśniając nieco wieczorową porę. Początek lutego był w tym roku wyjątkowo zaśnieżony i padało prawie codziennie. Jakby wszechświat chciał przykryć wszystko białym puchem niczym grubą pierzyną, pod którą chcemy zasnąć i zapomnieć o wszelkich troskach.

Musiałam przyznać przed sobą, że odpowiadało mi to, pomimo niechęci do tej pory roku. Nie lubiłam zimna, sportów zimowych, watowanych kurtek, w których wyglądałam na tęższą niż w rzeczywistości, i wiecznie przemarzniętych dłoni. Jednak tym razem odnalazłam spokój w chłodzie zimowego śniegu, który czarował widok za oknem drobnymi płatkami zamarzniętej wody opadającymi w spokojnym tempie.

– Mamo! – Antoś wpadł z krzykiem do kuchni. – Mamo! Co robisz? Teraz tak tu ładnie pachnie. W końcu. – Zrobił znaczącą minę, dając wyraz swojemu niezadowoleniu z wcześniejszych aromatów, które unosiły się po całym mieszkaniu.

– Piecze się ucierane ciasto z owocami. Twoje ulubione.

– Z owocami? To nieulubione.

– Jak to? Przecież lubisz borówki.

– Ale nie w cieście, mamo. Zapomniałaś? Teraz ciasto będzie zepsute.

Uśmiechnęłam się i zmierzwiłam mu włosy. Mój siedmiolatek był wybrednym smakoszem i czasem przerażało mnie to, że zmieniał swoje upodobania kulinarne z prędkością światła. Nie nadążałam za nim w tej kwestii, ale też nie chciałam dać się zwariować.

– Zdradzę ci tajemnicę, chcesz?

Źrenice mu się rozszerzyły i już wiedziałam, że go przekonam. Antoni, jak wszystkie dzieciaki, uwielbiał tajemnice.

– Chcę – odpowiedział, wdrapując się na wysokie krzesło barowe.

– Dobrze. Sądzę, że na nią zasłużyłeś. Rano dowiedziałam się, że te dzieci, które jedzą więcej owoców, nawet gdy są w cieście, mają więcej siły i mogą być jeszcze szybsze, kiedy biegają, pływają czy grają w piłkę.

– To ja! To ja! Ja przecież lubię pływać.

– No właśnie. Wiem, że chcesz być najszybszym pływakiem, dlatego upiekłam to ciasto z owocami.

Słuchał mnie uważnie i analizował wszystko w małej główce. Widziałam, że przez sekundę lekko się skrzywił. Byłam przekonana, że w tym momencie wyobrażał sobie smak plac­ka, który nadal siedział w piekarniku. Za chwilę jednak jego buzia przybrała inny wyraz, ewidentnie wskazujący na dumanie nad zaletami jedzenia owoców podanych w różnej formie. Wszystko to trwało dosłownie chwilkę i decyzja w głowie mojego syna zapadła.

– Dobra. Zjem to ciasto. Chcę być superpływakiem. A skąd się o tym dowiedziałaś?

Mój cwaniaczek mnie nie zawiódł. Zawsze był dociekliwy i nie odpuścił, jeśli nie uzyskał odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania.

– A tego ci nie powiem. To jest część tej tajemnicy, której nie mogę zdradzić. Teraz możemy jeść więcej owoców, jak myślisz?

Skrzywił się, ale widząc moją pełną oczekiwania i zachęty minę, szybko się odezwał:

– Okej. Będę jadł dużo wszystkiego. To dawaj mi same owoce, mamo.

– Dobrze, dobrze, najpierw zjemy ciasto, jak się upiecze.

– Super – stwierdził i już uciekał do swojego pokoju. Zatrzymał się jeszcze w drzwiach. – Mamo, a co to tak śmierdziało wcześniej?

– Raczej pachniało, Antoni.

– Nie, mamo. To śmierdziało, aż chciałem się wyrzygać.

– Antoni, jak ty mówisz?!

– Normalnie. Serio mi się chciało rzygać.

– Mówi się wymiotować.

– A to nie to samo?

– Nie mędrkuj już. To była papryka. Robiłam taki specjalny sos, ajvar.

– Nie rób go więcej, mamo. – Mówiąc to, ostentacyjnie zatkał palcami nos i odszedł.

Pokiwałam głową i wróciłam do sprzątania blatu. Dobrze wiedziałam, że ta rozmowa podziała tylko przez jakiś czas. Potem znów zaczną się przepychanki z jedzeniem zarówno owoców, jak i warzyw.

Postanowiłam zrobić jeszcze tylko masło i koniec pichcenia na dziś. Nigdy nie byłam przesadnie chętna do gotowania i pieczenia, ale odkąd mąż odszedł, odkryłam, że skupianie się na przygotowywaniu potraw pomaga mi nie myśleć czy raczej nie rozmyślać nad tym, co zaszło. Zmiany są duże i choć ich chciałam, to czułam się dziwnie.

Osiem lat małżeństwa było już przeszłością. Ostatnie trzy stanowiły drogę przez mękę i całkowite nieporozumienie. Mój mąż, już niedługo były, gdyż rozwód przede mną, w pewnym momencie się zmienił i na próżno usiłowałam znaleźć przyczynę tej zmiany. Oczywiście na początku obwiniałam siebie. Skupiona na wychowywaniu dziecka zapomniałam trochę o małżeństwie i o sobie. Dres stał się moim codziennym strojem po pracy, włosy wiecznie związane w kucyk, makijaż ograniczony do kremu BB i wytuszowania rzęs. Praca, dom i obwożenie dziecka po różnych zajęciach dodatkowych powodowały, że padałam z nóg o dwudziestej drugiej. Seks stał się sprawą drugorzędną, a nawet trzeciorzędną. Po prostu nie miałam sił.

A chęci? Może i były, lecz małżonek też przestał się starać i adorowanie mnie poszło w zapomnienie. Chciał mnie brać szybko, najczęściej od tyłu, w łazience czy po cichu w sypialni. Zaspokajał się, nie bacząc na moje potrzeby. Często nie kazał mi nawet całkowicie się rozbierać. Ściągałam tylko spodnie i majtki. Udawałam, że mi to odpowiada, bo tak było łatwiej i w pokręcony sposób czułam, że to mój obowiązek małżeński. Może gdybym częściej się malowała? Ładniej ubierała? Bardziej się starała być dla niego seksowna? Może wtedy nasze relacje nie zepsułyby się i dziś siedziałby w kuchni, chwaląc pyszny obiad i deser, który za dziesięć minut skończy się piec.

Nie zrobiłam tego, choć teraz nie jestem taka pewna, czy wina leżała tylko po mojej stronie. Artur się zmienił i rodzina stała się dla niego niewygodna. Dom traktował jak hotel, mnie jak służącą, a dziecko przydawało się na spotkaniach z jego rodziną, by podkreślić, jakim wspaniałym był ojcem. Bo pomimo odsunięcia się od naszego wspólnego życia i coraz częstszej nieobecności w domu, gdy już w nim przebywał, Antoni był wniebowzięty. Kochał ojca i zabiegał o każdą minutę z nim. Nie mogłam mu tego zabronić, nawet jeśli czasem bolało mnie serce, gdy patrzyłam, jak tuli się do niego i wychwala tatę, że jest najlepszy. Ale dziecko nie rozumiało i nie wiedziało tego, co ja. Zawsze robiłam wszystko, by nie odczuł braku taty lub jego niechęci, a nawet czasem agresji, gdy już pojawiał się w domu wieczorem lub po kilku dniach nieobecności.

Po kolejnej awanturze, która skończyła się wielkim siniakiem na moim ramieniu, uświadomiłam sobie, że go nie kocham. Ciepłe uczucia zniknęły, rozpłynęły się w mieliźnie naszego związku. Nie znalazłam w sobie siły, by odejść, ciągle szukając wymówki. Główną był syn, który przecież potrzebował ojca. Moje potrzeby i uczucia zeszły na drugi plan, ale dla Antosia byłam gotowa przetrwać wszystko. Upokorzenie, smutek, brak wiary w siebie i co równie ważne – brak miłości. Z czasem dostrzegałam, że pomimo moich starań i chęci Artur coraz rzadziej był obecny w domu, ale przede wszystkim w życiu własnego dziecka. Dwoiłam się i troiłam, by spędzali czas razem, godząc się nawet na wspólne wakacje czy wyjazdy. Kończyły się jednak podobnie – ja spędzałam czas z synem, a on z butelką piwa. Bałam się też o mieszkanie. Nie zarabiałam tyle, by kupić czy wynająć nowe, a obecne Artur chciał dla siebie. Powtarzał przy każdej sprzeczce, że gdybym chciała odejść, to mieszkania łatwo nie odda.

Krótka, elektroniczna melodyjka oznajmiła, że dobiegł czas pieczenia. Założyłam ochronne rękawice i wyjęłam blachę z piecyka. Zapachniało intensywnie słodką kruszonką i owocami. Mimowolnie spojrzałam na swój brzuch. Lekko wydęty był widocznym dowodem na to, że jem za dużo. Głównie słodyczy. Zaraz po tym w myślach pojawiło się bolesne wspomnienie, wskutek którego oczy wypełniły się łzami.

Pół roku temu siedziałam w kuchni i jadłam późną kolację. Artura nie było, nawet nie wiedziałam, gdzie przebywał od dwóch dni. W sumie już mnie to nie obchodziło i czułam się swobodniej w domu sama lub tylko z Antosiem. Nagle drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem i małżonek wpadł do mieszkania jak burza. Podszedł do mnie wtedy i powiedział:

– Odchodzę do innej. Nie kocham cię już od dawna. Spas­łaś się. Przypominasz mi mojego kumpla ze studiów, gdyby nie te długie włosy. Wiecznie chodził w dresach i wyglądał jak lump.

O mało nie zakrztusiłam się jedzeniem, a szok wywołany jego słowami skutecznie odebrał mi apetyt i mowę. Patrzyłam, jak pakuje swoje rzeczy, i nie byłam w stanie wykrztusić słowa. Nic wtedy nie czułam. Zastygłam. Byłam tylko biciem serca, szumem spanikowanej krwi płynącej w żyłach i płytkim oddechem, który poruszał moją klatką piersiową. Wtedy wpadł do kuchni Antoś i z płaczem rzucił się na swojego tatę. Gdy ten zignorował reakcję syna, mówiąc, że jest dużym chłopcem i nie powinien płakać, wróciłam do żywych. Zalała mnie tylko jedna emocja – złość. Wszystko skończyło się kolejną ostrą wymianą zdań i Artur wyszedł. Na odchodne stwierdził, że okaże litość, bo nie jest psychopatą, i mieszkanie zostawi nam. W ten sposób chciał zagłuszyć własne wyrzuty sumienia, że zdradził i odszedł do kochanki.

Teraz na to wspomnienie zareagowałam płaczem. Oddałam temu facetowi osiem lat swojego życia i choć ostatnie wspólne trzy stanowiły fikcję związku, to jednak bolało, gdy mężczyzna mówił ci, że jesteś gruba i wyglądasz jak facet. Bolało, że odszedł do innej, nawet jeśli między nami od dawna nie było uczucia. To było silniejsze ode mnie, ta reakcja kobiety porzuconej dla innej. Poczucie, że jestem gorsza, niewystarczająca… brzydsza. Otarłam łzy jedną ręką, w drugiej nadal trzymając gorącą blachę. Intuicyjnie wyczułam, że ktoś mi się przygląda. Antoni stał w progu kuchni i patrzył na mnie. Szybko zrobiłam pogodną minę, postawiłam gotowy wypiek na stole i podeszłam do synka.

– Poczekamy teraz kilka minut, by ciacho wystygło. Zrobię w tym czasie herbaty.

– Znowu płakałaś, mamo.

– Nie, wydawało ci się. To gorąca para buchnęła mi w twarz i dlatego łzy poleciały.

– A ja myślę, że płakałaś. Przez tatę? Zadzwonił?

Spojrzałam na niego i teraz trudno mi było zatrzymać nowe łzy. Mój syn za szybko dojrzał. Cała ta sytuacja wymusiła na nim stresującą czujność i smutek z powodu kłótni rodziców i nieobecności jednego z nich. Za każdym razem starałam się, by nie widział, jak płaczę, lecz nie zawsze mi się to udawało. Okazało się, że ten siedmioletni chłopiec miał w sobie ogromne pokłady współczucia i zrozumienia. Byłam z niego dumna, choć zła na siebie. Czułam się winna, że małżeństwo mi nie wyszło i nie zapewniłam dziecku pełnej, szczęśliwej rodziny.

– Kochanie, nikt nie dzwonił. Nie martw się, lepiej przygotuj się na pyszne ciasto z owocami, a jutro będziesz pływał tak szybko jak Supermen.

Uśmiechnął się i przytulił do mnie bez słowa. Zrozumiałam, że nie kupił mojego kłamstewka.