Granik 334 p.n.e. - Issos 333 p.n.e - Michał Piekarski - ebook

Granik 334 p.n.e. - Issos 333 p.n.e ebook

Michał Piekarski

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Wczesną wiosną 334 roku p.n.e. Aleksander Macedoński, mający niewiele ponad 20 lat, ale wojowniczy i już doświadczony na polach bitew władca Macedonii, rzucił wyzwanie imperium perskiemu Achemenidów. Na czele kilkudziesięciotysięcznej armii wkroczył do Azji Mniejszej. Najpierw skierował się do Troi, gdzie oddał hołd bohaterom „Iliady” Homera. Potem wyruszył przeciwko wojskom perskich satrapów z zachodnich prowincji wspartym przez greckich najemników, które zebrały się nad rzeką Granik. Szalę na korzyć Aleksandra przeważył śmiały atak na perskie centrum i śmierć Mitrydatesa, zięcia Wielkiego Króla Dariusza III.

Armia macedońska zajęła zachodnią część dzisiejszej tureckiej Anatolii i skierowała się ku Syrii. W listopadzie 333 roku p.n.e. pod Issos na obecnym pograniczu turecko-syryjskim zastąpił jej drogę Dariusz III z potężnymi siłami, ustawionymi w dogodnym do bitwy terenie. Aleksander znowu odważnie zaatakował przeciwnika i zmusił króla perskiego do panicznej ucieczki. Zdobył wrogi obóz, pojmał matkę Dariusza, żonę oraz dwie córki i syna. Wielkie zwycięstwo otworzyło mu drogę do podboju Egiptu. Tę historię zajmująco opisuje Michał Piekarski, znawca wojskowości starożytnej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 337

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wstęp

Z nie­kła­maną przy­jem­no­ścią mam zaszczyt przed­sta­wić Czy­tel­ni­kom kolejną książkę, a samemu wró­cić w świat Alek­san­dra Wiel­kiego. Tym razem jed­nak prze­nie­siemy się z gór Afga­ni­stanu czy par­nych lasów Indii do regio­nów bliż­szych zarówno nam, jak i sta­ro­żyt­nym Gre­kom. Dra­mat roze­grał się na tere­nach dzi­siej­szej Tur­cji. Tam roz­po­częła się gra, któ­rej stawką było wła­da­nie nad naj­więk­szym dotych­czas z ist­nie­ją­cych impe­riów – Kró­le­stwo Ache­me­ni­dów.

Obie tytu­łowe bitwy sta­no­wią klamrę dla pod­boju Azji Mniej­szej przez Mace­doń­czy­ków. Od star­cia pod Gra­ni­kiem roz­po­częła się tak naprawdę główna część wyprawy – i o mało co się nie zakoń­czyła. Wystar­czyłby tylko jeden, cel­nie wymie­rzony cios włóczni czy mie­cza, a histo­ria Alek­san­dra zakoń­czyłaby się szyb­ciej, niż zaczęła. Nato­miast póź­niej­sze o rok Issos było pierw­szym poje­dyn­kiem pomię­dzy mło­dym władcą a Dariu­szem III, Wiel­kim Kró­lem Per­sji. Miała dra­ma­tyczny prze­bieg, pod­czas któ­rej Alek­san­der for­suje trudno dostępną rzekę, falanga mace­doń­ska praw­do­po­dob­nie ponosi naj­więk­sze straty pod­czas całej wyprawy na wschód i znaj­duje się na kra­wę­dzi zała­ma­nia, a per­ska pan­cerna jazda pod dowódz­twem Naba­rza­nesa śmiało natarła na Tesa­lów Par­me­niona.

Pod­czas mało­azja­tyc­kich kam­pa­nii Alek­san­der nie stał się jesz­cze potom­kiem boga Amona, przej­mu­ją­cym wschod­nią ety­kietę dwor­ską i prze­pych. Dopiero dal­sze pod­boje (któ­rych przed­sma­kiem było zdo­by­cie per­skiego obozu pod Issos) takim go uczy­niły. Wciąż był jesz­cze niczym pro­sty hetajr, równy pośród rów­nych. Wal­czył w pierw­szym sze­regu, odno­sił rany, bie­sia­do­wał, a jego ówcze­sna pro­stota i poczu­cie humoru zacho­wały się w prze­ka­zach po dziś dzień.

Pod­czas pisa­nia książki korzy­sta­łem przede wszyst­kim z pod­sta­wo­wych źró­deł histo­rycz­nych – Arriana, nieco zre­ha­bi­li­to­wa­nego Kur­cju­sza, Plu­tar­cha i Dio­dora. Choć są to dzieła znacz­nie póź­niej­sze, to opie­rają się one na pra­cach powsta­łych krotko po wypra­wie przez uczest­ni­ków wyprawy np. Pto­le­me­usza Lagidy. Prze­kaz bywa nie­raz wykrzy­wiony, ale dzi­siaj sta­nowi pod­stawę dla rekon­struk­cji prze­biegu zda­rzeń (i zarze­wia spo­rów doty­czą­cych wia­ry­god­no­ści). Pomoc­ni­czo wspie­ram się, przy zacho­wa­niu oczy­wi­ście ostroż­no­ści źró­deł znacz­nie mniej pew­nych, takich jak Polia­nos, Iti­ne­ra­rium Ale­xan­dri1 czy świa­to­wej sławy, wie­lo­wie­kowy best­sel­ler, jakim było Romans o Alek­san­drze nie­zna­nego autora lub auto­rów ukry­wa­ją­cych się pod mia­nem Pseudo-Cal­li­sthe­nes.

Dużą rolę ode­grała rów­nież lite­ra­tura przed­miotu, zarówno ta z początku XX wieku, ale przede wszyst­kim ta współ­cze­sna. Niniej­sza praca uwzględ­nia (i mam nadzieję popu­la­ry­zuje) naj­now­sze usta­le­nia. Na prze­strzeni lat zmie­niło się nasze postrze­ga­nie impe­rium ache­me­nidz­kiego, roli najem­ni­ków grec­kich w Per­sji czy rekon­struk­cji szcze­gó­łów doty­czą­cych armii mace­doń­skiej i per­skiej2. Wiele kwe­stii wciąż pozo­staje spor­nych np. prze­bieg bitwy nad Gra­ni­kiem czy dokładna loka­li­za­cja miej­sca bata­lii pod Issos. Dys­ku­sje wciąż się toczą, dla­tego też sta­ra­łem się przed­sta­wić różne punkty widze­nia i nie­raz wyklu­cza­jące się hipo­tezy. Sam zachę­cam do śle­dze­nia tro­pów wska­za­nych w przy­pi­sach i biblio­gra­fii.

W niniej­szym tek­ście chro­no­lo­gia odnosi się do dat przed począt­kiem naszej ery. Tam, gdzie jest ina­czej, okre­ślam to jako n.e. W nawia­sach obok antycz­nych nazw geo­gra­ficz­nych miast, rzek czy gór sta­ra­łem podać współ­cze­sne miano loka­li­za­cji.

Rozdział I. Światło ze wschodu

Skró­towy opis mło­do­ści Alek­san­dra jest ele­men­tem wielu bar­dzo dobrych bio­gra­fii. Nie będziemy zatem roz­trzą­sać jego histo­rii od naj­młod­szych lat, gdyż i tak zacho­wane źró­dła na ogół mają war­tość czy­sto aneg­do­tyczną. Przed­sta­wiają następcę tronu jako osobę nie­tak­towną i łamiącą wszel­kie reguły, acz nie­zwy­kle inte­li­gentną. W niniej­szym roz­dziale sku­pię się raczej na sytu­acji Mace­do­nii w przeded­niu wyprawy na wschód, przy­czy­nach, które dopro­wa­dziły do tego kroku elity mace­doń­skie oraz ostat­nich przy­go­to­wa­niach. Następ­nie omó­wię teatr dzia­łań wojen­nych i odpo­wiem na pyta­nie, czy obraz deka­denc­kiej Per­sji jest bli­ski rze­czy­wi­sto­ści. Przy­bliżę rów­nież pozo­sta­jącą nieco w cie­niu Alek­san­dra syl­wetkę Dariu­sza III.

Potencjał militarny Macedonii

O sile mili­tar­nej każ­dego pań­stwa decy­dują czyn­niki gospo­dar­cze i demo­gra­ficzne. By pod­bić tak duże kró­le­stwo, jakim było impe­rium per­skie, Alek­san­drowi potrzebne było odpo­wied­nie zaple­cze. Mace­do­nia speł­niała ide­al­nie to kry­te­rium. Była kra­iną roz­cią­ga­jącą się pomię­dzy szczy­tami gór Pin­dos na zacho­dzie aż po rzekę Nestos na wscho­dzie. Kli­mat sprzy­jał roz­wo­jowi rol­nic­twa i hodowli koni oraz bydła. Stało się to naj­pierw pod­stawą do dyna­micz­nego roz­woju gospo­dar­czego, który następ­nie pozwo­lił na eks­pan­sję mili­tarną skie­ro­waną nie tylko prze­ciwko naj­bliż­szym sąsia­dom.

Roz­wój gospo­dar­czy Mace­do­nii wyraź­nie przy­spie­szył za cza­sów Filipa II, choć roz­po­czął się już za jego poprzed­ni­ków. Za jego pano­wa­nia (ok. 359–336) nastą­pił nie tylko szybki roz­rost ist­nie­ją­cych miast, ale rów­nież pro­ces zakła­da­nia nowych kolo­nii woj­sko­wych wzdłuż gra­nic z ple­mio­nami ili­ryj­skimi czy na tere­nie Pół­wy­spu Chal­cy­dyc­kiego.

Nie­któ­rzy bada­cze wska­zują na pewne podo­bień­stwa pomię­dzy mode­lem gospo­dar­czym kró­le­stwa Filipa II i póź­nej Repu­bliki Rzym­skiej. Roz­wój obu państw napę­dzany był pod­bo­jami i usta­na­wia­niem kolo­nii woj­sko­wych3. Było rów­nież kilka zasad­ni­czych róż­nic, przede wszyst­kim w podziale zysków uzy­ska­nych z pod­bo­jów. W Rzy­mie były one dzie­lone pomię­dzy nie­wielką war­stwę rzą­dzą­cych, która następ­nie loko­wała je w laty­fun­diach czy w roz­woju archi­tek­to­nicz­nym sto­licy. W Mace­do­nii dochody z łupów wojen­nych, podat­ków i eks­plo­ata­cji zaso­bów natu­ral­nych tra­fiały w prze­wa­ża­ją­cej czę­ści od razu do skarbca kró­lew­skiego. Wów­czas mace­doń­ski władca peł­nił główną decy­zyjną funk­cję przy usta­la­niu wydat­ków i nie musiał się przej­mo­wać poli­ty­kier­stwem cha­rak­te­ry­stycz­nym dla grec­kiej polis czy rzym­skiego senatu. A wydatki były prze­zna­czane na roz­wój armii, kolejne kam­pa­nie wojenne i łapówki dla grec­kich stron­ni­ków (gwoli ści­sło­ści Filip II wraz z dwo­rem lubo­wał się w zbyt­kach i ich nie uni­kał. Mimo wszystko główny stru­mień pie­nię­dzy był prze­zna­czany sys­te­ma­tycz­nie na roz­wój pań­stwa).

Pierw­szym skład­ni­kiem docho­dów kró­lew­skiego skarbca były łupy wojenne pocho­dzące z nie­ustan­nych kam­pa­nii wojen­nych. Tuż przed wyprawą na wschód mace­doń­scy żoł­nie­rze złu­pili zie­mie nale­żące do ple­mion Tra­ków, Getów i grec­kie mia­sto Teby. Nie­raz były one bar­dzo znaczne – w 335 roku p.n.e. do ochrony kon­woju z łupami zdo­by­tymi na Tra­kach prze­zna­czono aż dwa taxeis pie­choty dowo­dzone przez Filipa i Mele­agera. Nie wszyst­kie dobra tra­fiały bez­po­śred­nio do króla – żoł­nie­rze doko­ny­wali rabunku rów­nież w celu napeł­nie­nia wła­snej kie­szeni.

Sys­tem podat­ków i opłat w Mace­do­nii w przeded­niu wyprawy na wschód jest dość mgli­ście poświad­czony przez źró­dła. Wiemy o tra­fia­ją­cych bez­po­śred­nio do mace­doń­skiego skarbca opła­tach tar­go­wych i cel­nych z Tesa­lii czy dzie­się­ci­nie nało­żo­nej na Tra­ków. Zacho­wała się rów­nież infor­ma­cja o opła­tach por­to­wych z 370 roku – ale przez cały rok dochód tego tytułu wyniósł jedy­nie 20 talen­tów, choć z bie­giem czasu mógł on ulec zwięk­sze­niu. Na przy­kład w latach 359–354 Filip zdo­był dla Mace­do­nii kolejne porty, takie jak Pydnę i Amfi­po­lis.

W samej Mace­do­nii rów­nież nakła­dano daniny. Praw­do­po­dob­nie te nało­żone przez lokalne wła­dze miej­skie mogły w dużej mie­rze pozo­sta­wać do dys­po­zy­cji miesz­kań­ców. Ponadto ist­niał poda­tek grun­towy od samo­dziel­nych wła­ści­cieli i dzier­żaw­ców ziem kró­lew­skich, choć nie jest znany jego cha­rak­ter. Praw­do­po­dob­nie stawka podat­kowa była zależna od pro­duk­cji rol­nej. Takie majątki były nie­raz bar­dzo roz­le­głe; zacho­wała się infor­ma­cja Tepompa, iż 800 hetaj­rów miało taki sam mają­tek jak 10 000 ówcze­snych naj­bo­gat­szych Gre­ków4.

Waż­nym źró­dłem roz­woju gospo­dar­czego Mace­do­nii była obec­ność licz­nych złóż surow­ców mine­ral­nych. Dzięki nim mogli bez­po­śred­nio pozy­ski­wać kru­szec do skarbca czy mate­riał na broń, uzy­sku­jąc samo­wy­star­czal­ność. Mace­doń­czycy wydo­by­wali złoto w Kre­sto­nii i Myg­do­nii, miedź w Ema­thii i w kilku innych miej­scach, cynę w Salet­ska, molib­den (sto­so­wany do sto­pów stali) w Eor­dai, a rudy żelaza w Pie­rii i Amfak­si­tis5.

Pod­boje tery­to­rialne Filipa II powięk­szyły znacz­nie dochody z tytułu wydo­by­cia surow­ców. Zaję­cie Amfi­po­lis w 357 roku pozwo­liło Mace­doń­czy­kom na uzy­ska­nie dostępu do nowych kopalni sre­bra w Bisal­tii, w 355 roku uzy­skano dostęp do kopalni sre­bra i złota w górach Pan­ga­jon, a w 348 roku, po poko­na­niu Związku Chal­ki­dyc­kiego, prze­jęto dal­sze kopal­nie złota i sre­bra. Jed­no­cze­śnie przy­pi­suje się Fili­powi uspraw­nie­nie urzą­dzeń tech­nicz­nych już posia­da­nych kopalni do tego stop­nia, że mogły one przy­no­sić 1000 talen­tów rocz­nie.

Eks­plo­ata­cja nowych złóż na początku pano­wa­nia Filipa nie spo­wo­do­wała natych­mia­sto­wej emi­sji monet w zna­czą­cych licz­bach. Stało się to dopiero po 340 roku. Do tej pory Mace­doń­czycy i inne ludy bał­kań­skie lubo­wały się w kosz­tow­nych przed­mio­tach ozdob­nych, ale nie uży­wały złota jako środka płat­ni­czego. Wcze­śniej, od końca V wieku korzy­stały z monet z brązu. Monety bite ze złota i sre­bra, które poja­wiły się za cza­sów Filipa II, słu­żyły głów­nie do finan­so­wa­nia kolej­nych przed­się­wzięć woj­sko­wych. Dzięki wydat­kom wiele monet tra­fiło do ogól­nego obiegu i pozwo­liło na roz­wój całej gospo­darki.

Kolej­nym, nie­mniej istot­nym, źró­dłem zaso­bów natu­ral­nych Mace­do­nii były roz­le­głe lasy. W znacz­nej czę­ści sta­no­wiły wła­sność kró­lew­ską. Pozy­skane z nich drewno można było prze­zna­czyć na pro­duk­cję żelaza – do wypro­du­ko­wa­nia tony metalu potrzeba było 65 metrów sze­ścien­nych drewna. Ponadto las przy­da­wał się przy wypa­sie świń, dostar­czał surowca na włócz­nie, machiny oblęż­ni­cze i tar­cze. Uzy­ski­wano z niego rów­nież dzi­czy­znę i miód przy­datne do apro­wi­za­cji armii. Jed­nak przede wszyst­kim drewno było przed­mio­tem han­dlu z grec­kimi poleis z połu­dnia. Teo­frast z Ere­sos uwa­żał, że w Euro­pie drzewa odpo­wied­nie do budowy okrę­tów wystę­pują tylko w Mace­do­nii, nie­któ­rych oko­li­cach Tra­cji i dzi­siej­szych Włoch.

Pozy­ski­wa­nie drewna z mace­doń­skich lasów było tak istotne dla gospo­darki, że nie­któ­rzy zauwa­żyli podo­bień­stwo sta­ro­żyt­nej Mace­do­nii do państw współ­cze­snego Bli­skiego Wschodu „z jego rezer­wami ropy tak despe­racko poszu­ki­wa­nymi przez prze­my­słowy Zachód. Ana­lo­gia ta może być dalej posu­nięta w świe­tle cią­głego zaan­ga­żo­wa­nia Ateń­czy­ków z ich powta­rza­ją­cymi się inter­wen­cjami kolo­nial­nymi, dyplo­ma­tycz­nymi oraz woj­sko­wymi w Mace­do­nii i jej oko­li­cach”6.

Zaan­ga­żo­wa­nie Ateń­czy­ków w Mace­do­nii prze­bie­gało dwu­to­rowo. Przy­bie­rało postać dyplo­ma­tyczną, np. na mocy trak­tatu han­dlo­wego z 423 roku mace­doń­ski król Per­dik­kas zobo­wią­zał się sprze­da­wać wio­sła wyłącz­nie Ate­nom. W póź­niej­szym cza­sie podobne trak­taty przy­zna­wały Ateń­czy­kom mono­pol na han­del odpo­wied­nim drew­nem na pokłady trier. Ist­niała także alter­na­tywna droga przy­musu bez­po­śred­niego. Na przy­kład na prze­ło­mie 417 i 416 roku Tuki­dy­des odno­to­wuje ateń­ską blo­kadę mor­ską brze­gów Mace­do­nii, ponie­waż Mace­doń­czycy nie wsparli ataku na port w Amfi­po­lis.

W wyniku nie­ustan­nych kam­pa­nii wojen­nych Mace­doń­czycy roz­bu­do­wali i utrzy­my­wali infra­struk­turę woj­skową. Już wcze­śniej, naj­praw­do­po­dob­niej pod koniec V wieku, za pano­wa­nia króla Arche­alosa, pań­stwo zapew­niało żoł­nie­rzom rynsz­tu­nek bojowy. Mimo wewnętrz­nych zawi­ro­wań sys­tem ten odzie­dzi­czył Filip II. W więk­szych mia­stach, jak Pella czy Amfi­po­lis, roz­bu­do­wano sieć arse­na­łów i maga­zy­nów ze zbo­żem. Prze­cho­wy­wana pań­stwowa broń ozna­czana była inskryp­cjami: „Dla Filipa” czy też „MAK”.

Warsz­taty pro­du­ku­jące uzbro­je­nie zaczepne i ochronne sta­rano się wzno­sić nie­da­leko pie­ców hut­ni­czych. Mogli tam pra­co­wać nie tylko nie­wol­nicy, ale rów­nież wyspe­cja­li­zo­wani wolni rze­mieśl­nicy. Mace­doń­scy władcy korzy­stali nie tylko z wła­snych pod­da­nych, ale też emi­gran­tów – Gre­ków czy słyn­nych ze sztuki kowal­skiej Pajo­nów. Dzięki temu poja­wiły się liczne inno­wa­cje, np. Karu­na­ni­thy spe­ku­luje, że to w Mace­do­nii doszło do mody­fi­ka­cji heł­mów attyc­kich poprzez doda­nie płyty czo­ło­wej. Wska­zuje rów­nież, że sarisy zna­le­zione w mace­doń­skich gro­bow­cach miały skru­pu­lat­nie dopra­co­wane groty7. Moż­liwe, że poszcze­gólne miej­sca wyspe­cja­li­zo­wały się w pro­duk­cji kon­kret­nych rodza­jów broni: heł­mów, włóczni etc. Oprócz warsz­ta­tów typowo płat­ner­skich funk­cjo­no­wały zakłady zaj­mu­jące się wyłącz­nie pro­duk­cją drzewc (zwane dory­xe­ion) w Ksy­lo­po­lis, któ­rego nazwa to dosłow­nie „mia­sto drewna”8.

Mace­doń­czycy mogli sobie pozwo­lić na wysta­wie­nie licz­nej kon­nicy z wielu powo­dów. Na tere­nie kró­le­stwa znaj­do­wało się wiele pierw­szo­rzęd­nych pastwisk oraz pól upraw­nych zbóż paszo­wych. Dzięki nim moż­liwe było utrzy­my­wa­nie ogrom­nych stad koni. Opiekę nad zwie­rzę­tami objęły pań­stwowe stad­niny, które obok koni prze­zna­czo­nych dla króla mogły dodat­kowo zaopa­try­wać hetaj­rów. Pocho­dzące z nich wierz­chowce ozna­czano pięt­nem w kształ­cie laski Her­mesa. Obok nich funk­cjo­no­wały rów­nież pry­watne stad­niny moż­nych9. Oprócz roz­wi­nię­tej hodowli spo­rym źró­dłem pozy­ski­wa­nia zwie­rząt dla Mace­doń­czy­ków było prze­chwy­ce­nie stad scy­tyj­skich w trak­cie nad­du­naj­skich kam­pa­nii Filipa.

Przygotowania do wyprawy

Nie posia­damy infor­ma­cji, kiedy dokład­nie Filip II pod­jął roz­wa­ża­nia nad zor­ga­ni­zo­wa­niem wyprawy prze­ciwko Per­som. Moż­liwe, że jedną z iskier zapal­nych był uro­czy­sty tekst Izo­kra­tesa z 346 roku skie­ro­wany do mace­doń­skiego władcy. Grecki mówca sta­rał się prze­ko­nać adre­sata do zjed­no­cze­nia miast grec­kich, a następ­nie skie­ro­wa­nia połą­czo­nych sił prze­ciw Per­som. Krzysz­tof Nawotka uważa, że począ­tek ukła­da­nia pla­nów wśród mace­doń­skiej elity nastą­pił ok. 342 roku pod­czas kam­pa­nii prze­ciwko Tra­kom, a czyn­nie przy­go­to­wa­nia przy­spie­szyły po poko­na­niu Aten i Teb bitwie pod Che­re­oneją w 338 roku10.

Jed­nym z istot­niej­szych kro­ków stało się powo­ła­nie przez Filipa II w poło­wie 337 roku Związku Korync­kiego, zwa­nego rów­nież Hel­leń­skim. Jej druga nazwa sta­nowi świa­dome nawią­za­nie do poprzed­nika z 481 roku, który nomi­nal­nie kie­ro­wał anty­per­skim opo­rem. Mace­doń­ski władca spryt­nie zagrał pro­pa­gan­dowo, gdyż nazwa i cel suge­ro­wały prawną suk­ce­sję obu orga­ni­za­cji poli­tycz­nych.

W rze­czy­wi­sto­ści orga­ni­za­cję pod­po­rząd­ko­wano wyłącz­nie inte­re­som Filipa II. Zwią­zek objął pra­wie całą Gre­cję kon­ty­nen­talną i nie­które wyspy na Morzu Egej­skim. Miał na celu zagwa­ran­to­wa­nie pokoju w Gre­cji oraz dostar­cze­nie Mace­doń­czy­kom kon­tyn­gen­tów woj­ska i floty na poczet przy­szłej wyprawy na Per­sję, pro­por­cjo­nalne co do liczby posia­da­nych oby­wa­teli. Oprócz pan­hel­leń­skiego pokoju w trak­ta­cie były inne pozy­tywne dla Hel­le­nów zało­że­nia, takie jak gwa­ran­cja wol­nej żeglugi czy brak inter­wen­cji w sprawy wewnętrzne.

W 336 roku z ręki zama­chowca padł Filip II. Pro­ces przy­go­to­wań do wyprawy był daleko posu­nięty, a część sił pod wodzą Par­me­niona już brała udział w akcji prze­ciwko Per­som. Osoba Filipa II budziła respekt, ale i nie­chęć u sąsia­dów. Gdy go zabra­kło, natu­ral­nie wielu z nich ruszyło do walki z mace­doń­ską domi­na­cją w regio­nie. W wyniku śmierci sta­rego władcy prze­rwano na krótko przy­go­to­wa­nia, gdyż zaszła koniecz­ność ure­gu­lo­wa­nia sytu­acji poli­tycz­nej na połu­dnio­wych Bał­ka­nach przed pla­no­waną wyprawą.

Pierw­szym zada­niem Alek­san­dra zwią­za­nym z nad­cho­dzącą wyprawą stało się zabez­pie­cze­nie swego zaple­cza. Lata 336–334 były nazna­czone kil­koma kam­pa­niami wojen­nymi. W trak­cie walk zdo­byto tro­chę łupów, a żoł­nie­rze nabrali jesz­cze wię­cej nie­zbęd­nego doświad­cze­nia. Wio­sną 335 roku Alek­san­der prze­pro­wa­dził ope­ra­cję wojenną w górach Hemus (która prze­szła do histo­rii dzięki opi­sowi Arriana for­telu z tar­czami: oto pod­czas jed­nego ze starć Tra­ko­wie sto­czyli ze szczy­tów wozy na nacie­ra­ją­cych Mace­doń­czy­ków, ci zaś roz­stą­pili się, a tam, gdzie nie było miej­sca, poło­żyli się pła­sko na ziemi, nakry­wa­jąc tar­czami)11. Następ­nie Arge­ada poko­nał Try­bal­lów. Ostat­nim akor­dem wyprawy było roz­bi­cie ple­mie­nia Getów na pół­noc­nych brze­gach Dunaju.

Wcze­snym latem 335 roku Alek­san­der bły­ska­wicz­nym mar­szem przez tery­to­rium Agrian i Pajo­nów doszedł do Lyn­ke­stis, jed­nej z krain Gór­nej Mace­do­nii. Jej bez­pie­czeń­stwu zagro­ził władca jed­nego z ple­mion Ili­rów o imie­niu Klej­tos. Dzięki bły­sko­tli­wym manew­rom dało się zasko­czyć pogrą­żony we śnie obóz najeźdź­ców i doko­nać ich pogromu. Póź­niej do samej śmierci Alek­san­dra gra­nica z Illi­rami była już spo­kojna.

Kolejna kam­pa­nia nastą­piła już w Gre­cji wła­ści­wej. Sam Zwią­zek Koryncki, mimo że przy­no­sił pokój, nie był zbyt popu­larny wśród Gre­ków. W końcu został narzu­cony od gór­nie przez Mace­doń­czy­ków. Pierw­sze próby jego zerwa­nia nastą­piły jesz­cze jesie­nią 336 roku przez Tesa­lów i Beotów, ale wystar­czyła zwy­kła demon­stra­cja woj­skowa armii mace­doń­skiej, by zacho­wać spo­kój. Teraz jed­nak, zapewne latem 335 roku Tebań­czycy zerwali sojusz z Mace­do­nią i zablo­ko­wali kró­lew­ski gar­ni­zon w Kad­mei (cyta­deli wzno­szą­cej się nad mia­stem). Wiele innych poleis roz­wa­żało ten sam krok. W Eli­dzie doszło do anty­ma­ce­doń­skiego prze­wrotu, a Ateń­czycy pojęli nawet uchwałę o wysła­niu woj­ska na pomoc Tebom. Na szczę­ście dla nich nie zdą­żyło ono wyru­szyć z Attyki na czas.

Sytu­acja sta­wała się groźna i ist­niało ryzyko, że w wyniku wyda­rzeń Zwią­zek Hel­leń­ski posy­pie się jak domek z kart. W poło­wie wrze­śnia 335 roku armia mace­doń­ska dotarła pod mury zbun­to­wa­nego mia­sta. Z początku Alek­san­der dał szansę na poko­jowe roz­wią­za­nie sporu. Gdy roz­mowy zakoń­czyły się fia­skiem, Mace­doń­czycy zde­cy­do­wali się na szturm polis. Mia­sto zostało zdo­byte i nie­zwy­kle surowo uka­rane. Decy­zję o losie bun­tow­ni­ków miał pod­jąć Zwią­zek, ale ponie­waż na miej­scu byli głów­nie wrogo nasta­wieni sąsie­dzi, tacy jak Fokij­czycy, zade­cy­do­wano o zbu­rze­niu Teb. Było to nie­wąt­pli­wie na rękę Alek­san­drowi. Ster­ro­ry­zo­wał resztę Gre­cji, która pod wra­że­niem bły­ska­wicz­nej kam­pa­nii zacho­wała spo­kój aż do wystą­pie­nia króla Sparty Agisa III w 331 roku. Ale nawet wów­czas więk­szość Hel­le­nów wybrała neu­tral­ność niż sojusz ze Spar­ta­nami. Suk­ces poli­tyczny Alek­san­dra odbył się kosz­tem tebań­skiej tra­ge­dii, w wyniku któ­rej życie stra­ciło ponad 6000 ludzi, a 30 000 zostało sprze­da­nych w nie­wolę12.

W kon­tek­ście przy­go­to­wań do wyprawy na wschód inną ważną kwe­stią poli­tyczną była pod­jęta jesz­cze za życia Filipa II próba pozy­ska­nia sojusz­ni­ków w Azji Mniej­szej. Moż­liwe, że pota­jem­nie kon­tak­to­wano się z przed­sta­wi­cie­lami miast grec­kich. Kam­pa­nia Par­me­niona w Azji i łatwość, z jaką nie­które poleis prze­cho­dziły na stronę mace­doń­ską, sta­nowi poważny argu­ment za tą hipo­tezą.

Jed­nak nie tylko Grecy z Azji Mniej­szej upa­try­wali szansę w pla­no­wa­nej wypra­wie mace­doń­skiej na wschód. Wybuch tzw. afery Pik­so­da­rosa jest prze­słanką, że Filip II poszu­ki­wał wpły­wów jesz­cze dalej na wschód. Pik­so­da­ros pocho­dził z rodu Heka­tom­ni­dów. Rzą­dził satra­pią Karii od ok. 341 lub 340 roku, uzur­pu­jąc sobie wła­dzę swo­jej star­szej sio­stry Ady. W koń­cówce 337 roku lub wio­sną 336 roku (dato­wa­nie jest nie­pewne, jedy­nym naszym źró­dłem jest Plu­tarch) mało­azja­tycki dyna­sta wysłał swo­ich ludzi do Pelli, aby szu­kać soju­szu z Mace­do­nią (choć są prze­słanki, że to Filip II mógł zaini­cjo­wać kon­takt, bo prze­bieg afery jest cha­rak­te­ry­styczny dla poli­tyki mał­żeń­skiej pro­wa­dzo­nej przez dwór mace­doń­ski)13. Pik­so­da­ros mógł bowiem w cza­sie cha­osu po śmierci dotych­cza­so­wego Wiel­kiego Króla Artak­serk­sesa III solid­nie roz­wa­żać zmianę suwe­rena14.

Filip II nie był obo­jętny na korzy­ści pły­nące z karyj­skiego sojusz­nika i wysto­so­wał pro­po­zy­cję mał­żeń­stwa córki Pik­so­da­rosa, młod­szej Ady, z jego upo­śle­dzo­nym synem Arr­hi­da­eu­sem. Plany te zostały jed­nak zakłó­cone przez Alek­san­dra, który wysłał swo­jego wysłan­nika, ofe­ru­jąc sie­bie w miej­sce brata. Wście­kły Filip dowie­dział się o intry­dze, zwy­my­ślał Alek­san­dra i wygnał z kraju nie­któ­rych z jego towa­rzy­szy zamie­sza­nych w sprawę.

Plan poli­tycz­nego mał­żeń­stwa w końcu spełzł na niczym, a Pik­sa­do­ros pozo­stał lojalny wobec nowego per­skiego władcy Dariu­sza III. Swoją córkę wydał zaś za Persa Oron­to­ba­tesa, który po śmierci monar­chy objął funk­cję satrapy Karii i Licji. Gdyby jed­nak plany matry­mo­nialne doszły do skutku, Filip II mógł zdo­być w satra­pii karyj­skiej bar­dzo dobrą bazę do dzia­łań wojen­nych. Bez walki kon­tro­lo­wałby dużą część mało­azja­tyc­kiego wybrzeża, zasoby pro­win­cji i źró­dło nowych rekru­tów do armii. Heka­tom­ni­dzi byli wów­czas w czo­łówce pod wzglę­dem siły mili­tar­nej i zna­cze­nia poli­tycz­nego w Azji Mniej­szej. Poprzedni władca z tej dyna­stii Mau­zo­los (rzą­dził Karią w latach 377–353) wydat­nie przy­czy­nił się do utrzy­ma­nia wła­dzy per­skiej nad wybrze­żem Morza Śród­ziem­nego. Pik­sa­do­ros z kolei dzięki maria­żowi uzy­skałby w przy­szłej mało­azja­tyc­kiej ukła­dance poli­tycz­nej wysoką pozy­cję jako zięć króla i zaprze­stałby pła­ce­nia daniny Wiel­kiemu Kró­lowi.

Bez­po­śred­nie przy­go­to­wa­nia do wyprawy objęły kilka aspek­tów. Na pierw­szy plan wysu­nęły się kwe­stie gro­ma­dzo­nych zaso­bów (w tym finan­so­wych). O pro­ce­sie zbie­ra­nia zapa­sów czy mobi­li­za­cji siły żywej nie wiemy nic, gdyż nie zacho­wały się na ten temat żadne źró­dła. Nieco wię­cej wiemy o finan­so­wym aspek­cie wyprawy.

Jak wcze­śniej wspo­mnia­łem, kró­le­stwo mace­doń­skie posia­dało duży poten­cjał gospo­dar­czy. Jed­nak w źró­dłach domi­nuje nar­ra­cja uka­zu­jąca Alek­san­dra jako zupeł­nego ban­kruta. Młody władca wyru­sza­jąc na wschód, dys­po­no­wał sto­sun­kowo nie­wiel­kimi jak na tak ambitne zamie­rze­nie finan­sami, mając „na utrzy­ma­nie armii, jak podaje Ary­sto­bu­los, nie wię­cej niż 70 talen­tów. Duris zaś mówi, że żyw­no­ści posia­dał tylko na 30 dni, a One­sy­kry­tos twier­dzi nawet, że zacią­gnął jesz­cze dług w wyso­ko­ści 200 talen­tów”15.

Praw­do­po­dob­nie sytu­acja finan­sowa Alek­san­dra nie malo­wała się w aż tak czar­nych bar­wach. Na przy­kład w źró­dłach doty­czą­cych począt­ków wyprawy prze­wija się motyw wystaw­nych uczt i ofiar bła­gal­nych dla bogów, co musiało kosz­to­wać. Wydaje się, że pod­kre­śla­nie w antycz­nych źró­dłach tych pro­ble­mów miało raczej wydźwięk pro­pa­gan­dowy i miało uwy­pu­klać deter­mi­na­cję mło­dego władcy. Wzmianka o zadłu­że­niu Arge­ady praw­do­po­dob­nie odzwier­cie­dlała krót­ko­ter­mi­nowe pożyczki prze­zna­czone na pokry­cie zbli­ża­ją­cej się wyprawy. Moż­liwe zresztą, że wiele z nich zostało zacią­gnię­tych u mace­doń­skich hetaj­rów. Spłata długu mogła zostać zabez­pie­czona na dobrach kró­lew­skich. Ponadto wielu z pożycz­ko­daw­ców rów­nież wyru­szyło na wschód. Powsta­wał wów­czas samo­na­pę­dza­jący się sys­tem, w któ­rym hetaj­ro­wie-wie­rzy­ciele byli bie­żąco spła­cani łupami wojen­nymi i nada­niami ziem­skimi w Azji, a jed­no­cze­śnie mogli stale poży­czać kolejne kwoty.

Kolej­nym istot­nym aspek­tem przy­go­to­wań do wyprawy było roz­po­zna­nie poten­cjału per­skiej obrony. Temat ten żywo inte­re­so­wał mace­doń­skich wład­ców. Cał­kiem słynna jest, być może apo­kry­ficzna aneg­dota o sied­mio­let­nim Alek­san­drze pyta­ją­cym per­skich posłów „o odleg- łość i dłu­gość dróg, o spo­sób odby­wa­nia podróży w głąb Azji, dowia­dy­wał się o króla i jego sto­su­nek do wro­gów wojen­nych, o siły zbrojne i potęgę Per­sji.”16. Ten zestaw pytań una­ocz­nia nam, o jakie infor­ma­cje cho­dziło Mace­doń­czy­kom.

Już od dru­giej połowy IV wieku Filip II gro­ma­dził wie­dzę i kon­takty w impe­rium Ache­me­ni­dów. Zapewne dużo infor­ma­cji uzy­skał od Her­mia­sza, tyrana Atar­neusy w 342 roku, czy też od Pik­sa­da­rosa. Innym źró­dłem wie­dzy stała się obec­ność poli­tycz­nych emi­gran­tów na mace­doń­skim dwo­rze. Wśród nich prze­wi­nął się grecki najem­nik Mem­non, per­ski ary­sto­krata Sisi­nes czy par­tyj­ski możny Ammi­na­pes. Bez­pieczną przy­stań odna­lazł tam w 356 roku ucie­ka­jący przed Wiel­kim Kró­lem satrapa Fry­gii Hel­le­spon­tyj­skiej Arta­ba­zos II, któ­remu towa­rzy­szył dwór wraz z dobyt­kiem. Wów­czas to Mace­doń­czycy mogli się zapo­znać się z typową irań­ską kul­turą mate­rialną, a w szcze­gól­no­ści z bro­nią17.

Oprócz powyż­szych źró­deł infor­ma­cji Mace­doń­czycy zapewne z uwagą stu­dio­wali prace Kse­no­fonta czy Kte­zja­sza z Kni­dos. Drugi z auto­rów był grec­kim leka­rzem na dwo­rze Artak­sek­sesa II i napi­sał dzieło Per­sika. Do tego docho­dziły wia­do­mo­ści pocho­dzące od wędrow­nych grec­kich najem­ni­ków, akto­rów, kup­ców, podróż­ni­ków czy rze­mieśl­ni­ków. W końcu wresz­cie od Hel­le­nów zamiesz­ku­ją­cych wybrzeża Ana­to­lii.

Na samym końcu należy się pochy­lić nad moty­wami wyprawy Alek­san­dra na wschód. Tak jak zwy­kle bywa, były one zło­żone. Jedną z nich była z pew­no­ścią chęć zdo­by­cia łupów i nowych tery­to­riów. Był to stały motyw towa­rzy­szący poprzed­nim mace­doń­skim pod­bo­jom. Nowe zdo­by­cze były wręcz nie­zbędne dla utrzy­ma­nia armii. Pochła­niała ona olbrzy­mie środki finan­sowe, ale jej roz­wią­za­nie nie wcho­dziło w grę. Bez sta­łych sił zbroj­nych Alek­san­der mógł szybko stra­cić życie.

Mało wiemy na temat pla­no­wa­nego przez Filipa II zasięgu tery­to­rial­nego pod­boju. Ist­nieją prze­słanki, że star­szy z Arge­adów zamie­rzał ogra­ni­czyć eks­pan­sję do tere­nów Azji Mniej­szej. Można to wywnio­sko­wać z tre­ści listu Alek­san­dra do Dariu­sza III. Krzysz­tof Nawotka zauważa, że rówie­śnik Filipa, Anty­gon Jed­no­oki, osią­gnąw­szy wła­dzę kró­lew­ską, zre­zy­gno­wał z prób pod­po­rząd­ko­wa­nia naj­dal­szych ziem. Sku­pił swe wysiłki na tym, by zawład­nąć wschod­nim wybrze­żem Morza Śród­ziem­nego. Może to być prze­słanką do rekon­struk­cji prze­ko­nań i kon­cep­cji ówcze­snej elity mace­doń­skiej18. Z dru­giej strony Alek­san­der mógł mieć zupełne zamie­rze­nia. A po serii zwy­cięstw jego ambi­cje tylko wzro­sły.

Za czy­sto mate­rial­nymi pobud­kami kryły się bar­dziej ambitne cele wojny. Wyprawa od początku była świa­do­mie kre­owana przez mace­doń­ską pro­pa­gandę na pan­hel­leń­ską, anty­per­ską eks­pe­dy­cję. Po pierw­sze nic tak nie łączy jak wspólny wróg, a hasła legi­ty­mo­wały zjed­no­czoną Gre­cję pod hege­mo­nią mace­doń­ską. Po dru­gie wyprawa miała na celu pomsz­cze­nie nie­go­dzi­wo­ści uczy­nio­nych Hel­le­nom przez „bar­ba­rzyń­ców”, np. bez­czesz­cze­nie świą­tyń, bez­względne depor­ta­cje mało­azja­tyc­kich pobra­tym­ców czy też gwałty zadane przez Per­sów w 480 roku.

Pierw­sze oddziały mace­doń­skie wysłane na kon­ty­nent azja­tycki gło­siły wszem wobec wyzwo­le­nie miast grec­kich. Alek­san­der szybko dopra­co­wał pan­hel­leń­ską pro­pa­gandę. Począw­szy od wysła­nia do Aten 300 kom­ple­tów per­skich zbroi, po dekla­ra­cję odbu­do­wa­nia mia­sta Pla­tej­czy­kom za to, że na ich tere­nie roze­grała się słynna bitwa w 479 roku. Nad­cho­dząca wyprawa wpro­wa­dzała bar­dziej uni­wer­sa­li­styczne podej­ście niż dotych­cza­sowe, bar­dziej lokalne rozu­mie­nie poltyki19. W dodatku motyw zemsty za znie­wa­że­nie sank­tu­ariów de facto czy­nił Mace­doń­czy­ków wyko­naw­cami boskiego prawa, a kam­pa­nia wojenna prze­ciw Per­som sta­wała się ponie­kąd świętą wojną. Apo­geum tej zemsty nastą­piło pod­czas spa­le­nia Per­se­po­lis, jed­nej ze sto­lic impe­rium Ache­me­ni­dów.

W końcu wresz­cie w grę wcho­dziły rów­nież oso­bi­sta ambi­cja i wiara we wła­sne moż­li­wo­ści obu monar­chów mace­doń­skich. Wie­lo­krotne źró­dła uka­zują Alek­san­dra jako nie­po­zba­wio­nego entu­zja­zmu i pew­nego roman­ty­zmu mło­dzieńca napę­dza­nego prze­moż­nym pra­gnie­niem zwa­nym pothos. Zapewne zgrabny bon mot Wil­liama Wood­thorpe’a Tarna, iż „Alek­san­der zde­cy­do­wał się na pod­bój Per­sji, gdyż nie przy­szło mu do głowy, że mógłby nie tego nie doko­nać”, zawiera w sobie wiele prawdy20.

Chory człowiek Azji? Persja w przededniu wyprawy Aleksandra Wielkiego

Daw­niej w zachod­niej histo­rio­gra­fii roz­po­wszech­niony był pogląd o schyłku ache­me­nidz­kiej Per­sji w przeded­niu wyprawy Alek­san­dra. Takie rozu­mo­wa­nie wyni­kało ze splotu kilku przy­czyn: opie­ra­niu się na ten­den­cjach grec­kich źró­deł do pod­kre­śla­nia per­skiej deka­den­cji, serii kry­zy­sów wewnętrz­nych pań­stwa per­skiego na prze­strzeni IV wieku, domnie­ma­nego kry­zysu finan­so­wego wywo­ła­nego prze­cho­wy­wa­niem przy­cho­dów w cen­tral­nym skarbcu oraz wstrzą­sów dyna­stycz­nych w trak­cie suk­ce­sji wła­dzy. Dzi­siaj pogląd ten został grun­tow­nie zre­wi­do­wany. Pod­kre­śla się raczej, że Per­sja Ache­me­ni­dów zacho­wała sta­bilny sys­tem rzą­dów, dzięki czemu zdo­łała wyjść z tych pro­ble­mów obronną ręką.

Jedną z waż­niej­szych przy­czyn poglądu o schyłku pań­stwa per­skiego było przy­ję­cie per­spek­tywy antycz­nych grec­kich źró­deł. Było to tym bar­dziej łatwe, że po Per­so­wie nie stwo­rzyli dzieł porów­ny­wal­nych z Wojną pelo­po­ne­ską Tuki­dy­desa czy Dzie­jami Hero­dota. Zacho­wane tek­sty po ludach irań­skich nie dbały o dokładne odda­nie prze­szło­ści czy chro­no­lo­gii wyda­rzeń. Domi­no­wała ustna tra­dy­cja, przy­po­mi­na­jąca bar­dziej hero­iczne poda­nia, pie­śni i legendy. Per­scy Wielcy Kró­lo­wie rów­nież naka­zy­wali wyku­wać w ska­łach sła­wiące ich monu­men­talne inskryp­cje21.

Opie­ra­nie się przede wszyst­kim na grec­kich źró­dłach wywo­łuje sze­reg pro­ble­mów. Przede wszyst­kim nie spo­sób ukryć, że były one czę­sto ten­den­cyjne, a krąg ich zain­te­re­so­wań sku­piał się na zachod­nich rubie­żach impe­rium per­skiego. Czę­sto można odnieść wra­że­nie, że sprawy grec­kie znaj­do­wały się w cen­trum uwagi per­skich decy­den­tów. W końcu źró­dła te czę­sto w spo­sób skró­towy przed­sta­wiały wewnętrzną histo­rię impe­rium Ache­me­ni­dów.

Temat Per­sów w antycz­nej grec­kiej histo­rio­gra­fii sta­no­wił przed­sta­wie­nie „obcego”, który był rady­kal­nym prze­ci­wień­stwem cywi­li­zo­wa­nych Gre­ków. Sta­no­wili oni bar­dziej widzia­dła odbi­ja­jące się w grec­kich oczach niż rze­telny obraz ist­nie­ją­cego ludu. Można się poku­sić o stwier­dze­nie, że treść źró­deł wię­cej mówi o ich auto­rach niż o opi­sy­wa­nych cudzo­ziem­cach. Czę­sto­kroć odwo­ły­wano się do ste­reo­ty­pów, np. toposu nie­prze­li­czo­nych mas żoł­nier­skich lub uka­zy­wa­nia ludów wschod­nich jako nie­wol­ni­ków. Szcze­gól­nie jest to widoczne w uka­zy­wa­niu orga­ni­za­cji impe­rium Ache­me­ni­dów. Grecy, zdaje się, ni­gdy nie pojęli istoty sys­temu quasi- -feu­dal­nego, bio­rąc je za rodzaj nie­wol­nic­twa czy despo­tii.

Daw­niej pomi­jano rów­nież poli­tyczny i ide­olo­giczny kon­tekst opi­sa­nej przez Gre­ków per­skiej „deka­den­cji”. Sła­bość pań­stwa per­skiego miała uka­zać zwy­rod­nie­nie wła­dzy abso­lut­nej lub uwy­pu­klić wła­sne, grec­kie wady. Na przy­kład Izo­kra­tes, powo­łu­jąc się na argu­ment o per­skiej ułom­no­ści, mógł nie opi­sy­wać rze­czy­wi­stego stanu pań­stwa per­skiego, ale posłu­gi­wać się nim dla uza­sad­nie­nia idei grec­kiej zjed­no­cze­nia, dzięki któ­rej Hel­le­no­wie mogliby pod­jąć próbę pod­boju nowych ziem na wscho­dzie. W zasa­dzie w piśmien­nic­twie grec­kim sprzed wyprawy Alek­san­dra nie wystę­po­wały poglądy prze­są­dza­jące o rychłym upadku pań­stwa per­skiego22.

Kolej­nym powo­dem, dla któ­rego daw­niej uwa­żano, że impe­rium per­skie zna­la­zło się w głę­bo­kim kry­zy­sie, były liczne na prze­strzeni IV wieku wstrząsy wewnętrzne. Już pod koniec V wieku wybuchł poważny spór dyna­styczny mię­dzy dwoma braćmi, Cyru­sem Młod­szym i star­szym od niego Arsa­ke­sem (przy­szłym Artak­ser­se­sem II). Obaj byli synami zmar­łego Wiel­kiego Króla Dariu­sza II. Po tron spró­bo­wał się­gnąć młod­szy pre­ten­dent, który uro­dził się już po zdo­by­ciu wła­dzy przez Dariu­sza. Cyrus zebrał w zachod­nich satra­piach armię (w skład któ­rej wcho­dziło rów­nież ok. 13 000 grec­kich najem­ni­ków), ale zakoń­czył życie w bitwie pod Kunaksą w 404 roku.

Artak­ser­se­sowi II udało się obro­nić tron, lecz w mię­dzy­cza­sie chaos na szczy­tach wła­dzy wyko­rzy­stał Egipt. Od koń­cówki pano­wa­nia Dariu­sza II tliło się tam powsta­nie pod przy­wódz­twem pew­nego egip­skiego moż­nego Amyr­ta­josa. Ten ogło­sił się kró­lem Egiptu i do ok. 399 roku ode­rwał całą satra­pię poło­żoną nad Nilem od reszty pań­stwa23. Kró­le­stwo egip­skie przez następne 61 lat pro­wa­dziło samo­dzielną poli­tykę wewnętrzną i zewnętrzną. Czę­sto­kroć zupeł­nie śmiałą, np. wcho­dziło w soju­sze z cypryj­skimi kró­lami prze­ciwko Per­som i wspie­rało ruchy odśrod­kowe w Lewan­cie.

Sece­sja Egiptu poło­żyła się cie­niem na dzieje impe­rium per­skiego przez więk­szość IV wieku. Wydaje się, że kie­ru­nek połu­dniowo-zachodni w poli­tyce per­skiej był znacz­nie istot­niej­szy niż Gre­cja. Ache­me­ni­dzi dość szybko odpu­ścili sobie bez­po­średni pod­bój Hel­lady na rzecz pośred­niego zwięk­sze­nia wpły­wów poli­tycz­nych w poszcze­gól­nych polis. Jed­nak ni­gdy nie miało to miej­sca z pań­stwem nad deltą Nilu. Bez­po­śred­nia kon­trola musiała być zacho­wana za wszelką cenę. Egipt ze swą uro­dzajną deltą i stra­te­gicz­nym poło­że­niem stał w cen­tral­nym punk­cie per­skiej poli­tyki impe­rial­nej. Kolejni Wielcy Kró­lo­wie kon­cen­tro­wali olbrzy­mie zasoby ludz­kie i finan­sowe całego pań­stwa, by odzy­skać wła­dzę nad zbun­to­waną satra­pią. W ciągu całego trwa­nia impe­rium Per­so­wie wypra­wiali się na Egipt aż dwa­na­ście razy (z czego dwie wyprawy osta­tecz­nie nie doszły do skutku). Z kolei sama Hel­lada stała celem per­skich kam­pa­nii jedy­nie trzy­krot­nie, przy czym jedna z nich pozo­stała jedy­nie w fazie przy­go­to­wań24.

Seria nie­uda­nych kam­pa­nii „poże­rała” kolejne masy woj­ska i dre­no­wały zasoby pań­stwa per­skiego. W 404 roku armia prze­zna­czona do odzy­ska­nia kon­troli nad satra­pią została zwią­zana tłu­mie­niem buntu Cyrusa Młod­szego. Pierw­sza, nie­udana próba odbi­cia Egiptu nastą­piła dopiero w latach 390–388. Kolejne wyprawy wojenne prze­ciwko pań­stwu poło­żo­nemu nad Nilem miały miej­sce w 373 i 370 roku. Zasto­so­wano wów­czas duże for­ma­cje najem­nych Gre­ków. Próby te speł­zły na niczym, a w 359 roku z tru­dem odparto napaść na egip­ską na Syrię. Na prze­ło­mie 351 i 350 roku Artak­serk­ses III ponow­nie mimo skon­cen­tro­wa­nia ogrom­nej armii nie odniósł suk­cesu. Dopiero w 340 i 339 roku podobno jedna z naj­więk­szych wypraw w dzie­jach Per­sów osta­tecz­nie prze­ła­mała zacięty opór Egip­cjan i przy­wró­ciła Ache­me­ni­dzie pano­wa­nie nad Nilem.

Rów­nież w Azji Mniej­szej okres pano­wa­nia Artak­ser­sesa II nazna­czony został cha­osem. Już w latach 399–394 Spar­ta­nie pod wodzą swo­jego króla Age­si­la­osa pod­jęli próbę pomocy mało­azja­tyc­kim mia­stom grec­kim. Wojna spu­sto­szyła Fry­gię Hel­le­spon­tyj­ską i znaczne poła­cie Fry­gii Więk­szej, a woj­ska spar­tań­skie dotarły aż pod Gor­dion. W wyniku umie­jęt­nego roz­gry­wa­nia poli­tycz­nych spo­rów pomię­dzy Gre­kami i serii zwy­cięstw floty per­skiej, uko­ro­no­wa­nej bitwą pod Kni­dos w 394 roku, udało się dopro­wa­dzić do zawar­cia w 387 roku Pokoju Kró­lew­skiego. Trak­tat zawie­rał klau­zulę nie tylko umoż­li­wia­jącą Per­som inter­wen­cję w sprawy Gre­ków, a zara­zem przy­wra­cał bez­po­śred­nią kon­trolę nad azja­tyc­kimi poleis.

Mniej wię­cej w tym samym cza­sie władca Sala­miny Cypryj­skiej o imie­niu Euago­ra­tos, widząc osła­bie­nie wła­dzy cen­tral­nej, posta­no­wił zrzu­cić per­skie jarzmo. Próbę pod­jął praw­do­po­dob­nie z bez­po­śred­nim wspar­ciem Egiptu i być może cichym karyj­skiego władcy Mau­zo­losa. Po cięż­kich wal­kach, któ­rych szczyt przy­pa­dał na lata 386–383, Per­som udało się spa­cy­fi­ko­wać sepa­ra­ty­styczne dąże­nia cypryj­skie.

W latach sie­dem­dzie­sią­tych IV wieku w Ana­to­lii roz­po­częła się seria bun­tów, z któ­rych pierw­szym było powsta­nie satrapy kapa­doc­kiego Data­mesa w 370 roku. Irań­ski możny otrzy­mał zada­nie przy­go­to­wać kolejną wyprawę na Egipt, ale wsku­tek nie­ja­snych intryg dwor­skich został zmu­szony do zbroj­nego wystą­pie­nia prze­ciwko Artak­set­se­sowi II. Antyczne źró­dła pod­kre­ślają zdol­no­ści dowód­cze Persa. Za każ­dym razem uda­wało mu się umie­jęt­nie odpie­rać siły loja­li­stów. Data­mes został zgła­dzony dopiero w wyniku skry­to­bój­czego zama­chu w 362 roku.

Nie był to koniec wewnętrz­nych wstrzą­sów na zachod­nich rubie­żach pań­stwa. Rewolta Data­mesa stała się jedy­nie pre­lu­dium do tzw. wiel­kiego buntu satra­pów. Te tajem­ni­cze wyda­rze­nia trwały do lat pięć­dzie­sią­tych IV wieku. Według Dio­dora impe­rium Ache­me­ni­dów zna­la­zło się wów­czas na kra­wę­dzi kata­strofy i roz­padu, a Wielki Król miał w krót­kim cza­sie stra­cić dochody równe poło­wie rocz­nego budżetu kró­le­stwa.

Obec­nie trwa oży­wiona dys­ku­sja, czym w isto­cie była rewolta satra­pów, a jej dokładna rekon­struk­cja jest praw­do­po­dob­nie nie­moż­liwa. Wła­ści­wie nie znamy dokład­nej chro­no­lo­gii wyda­rzeń, gdyż dys­po­nu­jemy jedy­nie cha­otyczną, nie­raz sprzeczną rela­cją Dio­dora, zbio­rem aneg­dot zacho­wa­nych u innych antycz­nych histo­ry­ków, mone­tami wyemi­to­wa­nymi przez zbun­to­wa­nych satra­pów i nie­pew­nymi inskryp­cjami.

Naj­praw­do­po­dob­niej nie było poje­dyn­czego, dobrze zor­ga­ni­zo­wa­nego i real­nego zagro­że­nia dla wła­dzy cen­tral­nej. Był za to sze­reg licz­nych lokal­nych ognisk zamętu obej­mu­ją­cych więk­szą część wschod­niego wybrzeża Morza Śród­ziem­nego. Według Dio­dora prze­ciw wła­dzy kró­lew­skiej mieli wystą­pić: satrapa Fry­gii Ario­ba­rza­nes, zarządca Myzji Oron­tes, władca Karii Mau­zo­los oraz satrapa Lidii Auto­fra­da­tes. W przy­padku dwóch ostat­nich moż­nych nie dys­po­nu­jemy żad­nymi dowo­dami na nie­lo­jal­ność wobec Wiel­kiego Króla, oprócz wła­śnie tego nie­ja­snego wpisu Dio­dora. W dodatku na czas owej „wiel­kiej rewolty satra­pów” datuje się (choć nie wszyst­kie były bez­po­śred­nio zwią­zane z opo­zy­cją irań­ską) nie­po­koje wśród wielu ludów azja­tyc­kich, takich jak: Jono­wie, Pizy­dzi, Pam­fi­lo­wie, Cyli­cyj­czycy i Feni­cja­nie.

Zbun­to­wani satra­po­wie nie ata­ko­wali kon­cep­cji rzą­dów Ache­me­ni­dów, lecz ich celem było polep­sze­nie wła­snej pozy­cji. Czę­sto nie­które ogni­ska rewolty po pro­stu poja­wiały się rów­no­le­gle. Bunty nie trwały długo, zwłasz­cza jeśli zbun­to­wany możny padał ofiarą zdrady swo­ich pod­wład­nych lub człon­ków rodziny25.

W 359 roku nastą­pił wyraźny prze­łom, gdy na tron wstą­pił Artak­serk­ses III. Oka­zał się władcą dyna­micz­nym, choć bru­tal­nym. Nowy Wielki Król zapo­cząt­ko­wał pro­ces ści­ślej­szej kon­so­li­da­cji impe­rium per­skiego. Naj­pierw w latach 356–352 prze­ła­mał opór ostat­nich per­skich moż­nych – satrapy Fry­gii Hel­le­spon­tyj­skiej Arta­ba­zosa II i zarządcy Myzji Oron­tesa. Zbie­gło się to z wyda­niem w 356 roku kró­lew­skiego edyktu naka­zu­ją­cego zwol­nie­nie ze służby wszyst­kich najem­ni­ków grec­kich zacią­gnię­tych przez satra­pów. Ruch ten wzmoc­nił wła­dzę cen­tralną na zachod­nich rubie­żach, cho­ciaż nie­któ­rzy powąt­pie­wają w ist­nie­nie tego doku­mentu26.

Pano­wa­nie Artak­sek­sesa III cha­rak­te­ry­zo­wało się sta­łym wzmac­nia­niem wła­dzy kró­lew­skiej, choć nie obyło się bez prze­szkód. W 351 roku wybu­chła nowa fala bun­tów w Lewan­cie i na Cyprze. Epi­cen­trum stał się fenicki Sydon, w któ­rym miesz­kańcy spa­lili część zapa­sów przy­go­to­wa­nych na kolejną kam­pa­nię egip­ską. Sydoń­czycy wsparci oddzia­łami najem­ni­ków grec­kich sta­wili zacięty opór Per­som. Udało im się nawet ode­przeć pierw­szy atak. Dopiero poja­wie­nie się sił głów­nych Wiel­kiego Króla spo­wo­do­wało zdradę króla Sydonu Ten­nesa. Zroz­pa­czeni miesz­kańcy w obli­czu klę­ski sami pod­pa­lili mia­sto i wymor­do­wali swo­ich bli­skich.

Pod­czas kolej­nych kam­pa­nii armia per­ska spa­cy­fi­ko­wała mia­sta cypryj­skie, a będące pod wra­że­niem klę­ski Sydoń­czy­ków inne mia­sta fenic­kie zaprze­stały zamie­szek. Ponow­nie użyto rów­nież depor­ta­cji jako narzę­dzia przy­wra­ca­nia pokoju, prze­sie­dla­jąc nie­które ze spo­łecz­no­ści żydow­skich nad Morze Kaspij­skie. W końcu, jak wcze­śniej wspo­mniano, prze­ła­mano osta­tecz­nie opór Egip­cjan. W 343 roku trzy kor­pusy per­skie pod­jęły sko­or­dy­no­wane ataki na naj­waż­niej­sze punkty oporu nad Nilem, osią­ga­jąc suk­ces.

Nie­kiedy przy­czyn struk­tu­ral­nej sła­bo­ści pań­stwa Ache­me­ni­dów doszu­ki­wano się w nie­wła­ści­wej poli­tyce finan­so­wej pań­stwa. Uwa­żano, że poprzez try­but dre­no­wano pro­win­cje z ich bogactw, które następ­nie maga­zy­no­wano w postaci srebr­nych szta­bek w kró­lew­skim skarbcu w Suzie27. Dzięki pogłę­bio­nym bada­niom nad histo­rią eko­no­mii pań­stwa ache­me­nidz­kiego wiemy już, że sys­tem ten był bar­dziej skom­pli­ko­wany. Więk­szość wpły­wów wyda­wano na bie­żąco na potrzeby armii, admi­ni­stra­cji i pro­jek­tów budow­la­nych. Nie tylko wzno­szono pałace, ale rów­nież sys­temy iry­ga­cyjne i drogi. Zwięk­szał się rów­nież obrót gotów­kowy, gdyż satra­pie na zacho­dzie pre­fe­ro­wały ten spo­sób roz­li­cza­nia28.

Ostat­nią oko­licz­no­ścią świad­czącą o struk­tu­ral­nej sła­bo­ści pań­stwa Ache­me­ni­dów miały być czę­ste i burz­liwe zmiany na tro­nie. Intrygi dwor­skie i waśnie wewnątrz kró­lew­skiej rodziny były znacz­nie bar­dziej nie­bez­pieczne dla jed­no­ści i sta­bil­no­ści pań­stwa niż okre­sowe nie­po­koje i ruchy sepa­ra­ty­styczne w odda­lo­nych od cen­trum satra­piach. Kata­log zamor­do­wa­nych wład­ców z dyna­stii Ache­me­ni­dów jest bar­dzo sze­roki. Począw­szy od zabi­tego w 522 roku Bar­dii po ostat­niego Dariu­sza III, obej­muje aż sie­dem głów koro­no­wa­nych, w tym słyn­nego Kserk­sesa.

Rów­nież Dariusz III doszedł do wła­dzy w bru­tal­nych oko­licz­no­ściach. Dio­dor przy­ta­cza wręcz szek­spi­row­ską histo­rię o Bago­asie, „eunu­chu z przy­ro­dze­nia, lecz twar­dym i wojow­ni­czym z natury”. Był on uprzy­wi­le­jo­wa­nym doradcą na dwo­rze Artak­serk­sesa III, praw­do­po­dob­nie pod koniec jego pano­wa­nia pia­sto­wał urząd chi­liar­chy, dowódcy gwar­dii kró­lew­skiej. Wedle zacho­wa­nych źró­deł eunuch miał wziąć udział w otru­ciu Artak­serk­sesa III i pra­wie wszyst­kich jego synów.

W wyniku mordu ostat­nim pozo­sta­ją­cym przy życiu synem był naj­młod­szy z nich o imie­niu Arses. Kró­le­wicz miał zasiąść na tro­nie pod imie­niem Artak­serk­ses IV jako jeden z naj­bar­dziej tajem­ni­czych Wiel­kich Kró­lów. Jego pano­wa­nie było krót­kie, a póź­niej­sze źró­dło w postaci Justyna wręcz pomija jego osobę. Ist­nie­nie Arsesa oprócz Dio­dora potwier­dza jedy­nie kilka tek­stów babi­loń­skich i mało­azja­tycka inskryp­cja z Ksan­tos29. Młody władca pró­bo­wał wydo­stać się spod kura­teli swego doradcy, lecz zapła­cił za to życiem. Na prze­ło­mie 336 i 335 roku Artak­sek­ses IV rów­nież został otruty wraz ze swymi synami. Z chwilą jego śmierci wygi­nęła główna linia Ache­me­ni­dów.

Ponie­waż Bagoas jako eunuch nie mógł sam zasiąść na tro­nie, został zmu­szony do wybra­nia kogoś z wewnętrz­nego kręgu dwor­skiego. Kan­dy­dat powi­nien być dale­kim krew­nym linii rzą­dzą­cej, jak rów­nież akcep­to­walny dla przed­sta­wi­cieli naj­zna­mie­nit­szych rodów irań­skich. Uzna­nie naj­ła­twiej można było uzy­skać ze względu na oka­zane dotych­czas męstwo. Taką osobą oka­zał się ary­sto­krata, który w przy­szło­ści przy­bie­rze imię Dariu­sza III. Jed­nak zamiast być powolną mario­netką, nie­zwłocz­nie otruł prze­bie­głego doradcę, jakoby uprze­dza­jąc jego zamiary. Warto dodać, że ist­nieje nie­po­ko­jąca teo­ria wyko­rzy­sty­wana pod­czas wyprawy na Per­sję przez mace­doń­ską pro­pa­gandę. Mia­no­wi­cie to Dariusz miał być pro­wo­dy­rem serii otruć, a Bagoas jedy­nie współ­sprawcą od brud­nej roboty. Gdy prze­stał być potrzebny, został bez­zwłocz­nie zli­kwi­do­wany tak jak jego kró­lew­skie ofiary. Jed­no­cze­śnie Dariusz roz­po­czął pro­ces pro­pa­gan­do­wego prze­pi­sa­nia ofi­cjal­nej histo­rii, czego echa dotrwały do nas w histo­rii zacho­wa­nej przez Justyna. Według tej wer­sji wyda­rzeń entu­zja­styczny lud per­ski obwo­łał go kró­lem od razu po śmierci Artak­sek­sesa III. Ta wer­sja eli­mi­nuje cał­ko­wi­cie nie­cne machi­na­cje wymie­nio­nego tan­demu.

Kim był nowy władca, który przy­brał dyna­styczne imię Dariusz? Nie dys­po­nu­jemy na jego temat wie­loma pew­nymi infor­ma­cjami. Ich kata­log został zesta­wiony przez fran­cu­skiego histo­ryka Brianta. Są to: „Imiona jego rodzi­ców, żony, dzieci i brata; imię, które nosił, zanim zasiadł na tro­nie (choć ist­nieją tutaj dwie roz­bieżne tra­dy­cje); strzępy infor­ma­cji na temat sta­tusu na dwo­rze przed obję­ciem wła­dzy; nazwy prze­gra­nych bitew; data śmierci i wiek w tym cza­sie”30.

Prze­wi­ja­jąca się w źró­dłach doty­czą­cych wyprawy Alek­san­dra postać Dariu­sza peł­niła bar­dziej funk­cję tła dla opisu przy­war i zalet Alek­san­dra, niż uka­zy­wała go jako peł­no­prawną, żywą osobę. Warto przy tym oddać spra­wie­dli­wość, że zacho­wany prze­kaz źró­dłowy jest dlań łaskawy, a ostatni z Wiel­kich Kró­lów bywa przy­wo­ły­wany jako przy­kład arche­typ „dobrego prze­gra­nego”, któ­remu oszczę­dzono dehu­ma­ni­za­cji. Monar­chę opi­sy­wano jako jed­nego z naj­przy­stoj­niej­szych męż­czyzn swo­jej epoki, któ­remu nie były obce odwaga i honor.

Nie da się z całą pew­no­ścią zre­kon­stru­ować pocho­dze­nia Dariu­sza III. W grec­kich źró­dłach jest przed­sta­wiany jako autsaj­der z dale­kim powią­za­niem rodzin­nym z główną linią Ache­me­ni­dów. Przy­szły Wielki Król uro­dził się około 380 roku – w chwili śmierci w 330 roku miał zatem oko- ło 50 lat. Jego ojciec Arsa­nes miał być synem Osta­nesa, który z kolei był bra­tem Wiel­kiego Króla Artak­serk­sesa II. Matka Dariu­sza III – Sisy­gam­bis była naj­wy­raź­niej sio­strą wymie­nio­nego Arsa­nesa (lub kuzynką wedle Kur­cju­sza), co przy­po­mina prak­tyki hisz­pań­skich Habs­bur­gów czy Pto­le­me­uszy w Egip­cie. Monar­cha kon­ty­nu­ował tę poli­tykę, poślu­bia­jąc kró­lew­ską księż­niczkę Sta­tejrę, którą Kur­cjusz okre­śla jako sio­strę lub kuzynkę swego męża. Dariusz miał z nią trzy córki i syna. Była to naj­wy­raź­niej ofi­cjalną wer­sja przy­jęta przez dwór per­ski, a jej rolą było powią­za­nie Dariu­sza z dyna­stią Ache­me­ni­dów. Jed­nak już wów­czas był to nad­zwy­czaj skromny zwią­zek.

Zacho­wała się rów­nież prze­ciwna tra­dy­cja, przed­sta­wia­jąca Dariu­sza III jako nie­wol­nika i kuriera. To nie­po­ro­zu­mie­nie wynika z tego, że przy­szły władca miał sta­tus tzw. ban­daka, co ozna­czało dosłow­nie „poplecz­nika/wasala”, ale nie wyklu­czało lep­szego pocho­dze­nia. Nie­mniej wska­zy­wało na to, że przy­szły władca nie posia­dał aż tak wyso­kiej pozy­cji na dwo­rze, jak chciałby to prze­ka­zać potom­no­ści.

Do naszych cza­sów dotrwały dwie wer­sje wcze­śniej­szego imie­nia Dariu­sza III, uży­wa­nego, zanim wstą­pił na tron. Jedną z nich prze­ka­zuje nam Justyn w for­mie Kodom­man. Drugą jest zaś per­skie imię Artašata („pełen szczę­ścia prawdy”). Zacho­wało się ono na babi­loń­skiej tabliczce z obser­wa­cjami astro­lo­gicz­nymi dato­wa­nej na 333 rok: „[Rok] 3 Artašatu [który nazywa się kró­lem] Dariyamuš”31. Jest ono jed­nak nie­wy­mie­nione ni­gdzie indziej. Moż­liwe, że Kodom­man mógł być przy­dom­kiem nada­nym Artašacie, odno­szą­cym się do jego siły fizycz­nej.

Zgod­nie ze zwy­cza­jem pod­czas wstą­pie­nia na tron nowy władca przy­jął dyna­styczne imię „Dariusz”. Jego wybór nie był przy­pad­kowy – pod­kre­ślał zwią­zek z dyna­stią Ache­me­ni­dów, a zara­zem mógł sta­no­wić dobrą wróżbę i wyzna­czał jego ambi­cje, dając do zro­zu­mie­nia, że pra­gnie się inspi­ro­wać czy­nami Dariu­sza I Wiel­kiego.

Kariera Dariu­sza III miała się roz­po­cząć się za pano­wa­nia Artak­serk­sesa III Ochosa. Pod­czas wyprawy wojen­nej prze­ciw koczow­ni­czemu ludowi Kadu­sjów32 młody ary­sto­krata wystą­pił na ochot­nika do walki jed­nym z ich wojow­ni­ków, który miał się cie­szyć wyjąt­kową sławą. Przy ogól­nym aplau­zie woj­ska per­skiego oba­lił prze­ciw­nika33. Opo­wieść o poje­dynku jest topo­sem czę­sto poja­wia­ją­cym się w wielu kul­tu­rach, który legi­ty­mi­zo­wał wła­dzę zwy­cięzcy. Miało to zna­cze­nie, gdyż sta­ro­żytni Irań­czycy chęt­nie pod­kre­ślali wojow­ni­czość wła­snych wład­ców.

Po zwy­cię­stwie Wielki Król uczy­nił Artašatu satrapą Arme­nii. Po suk­ce­sji Arsesa był on zali­czany do „przy­ja­ciół” króla na dwo­rze. Być może w tym cza­sie awan­so­wał ze swo­jej satra­pii do służby pocz­to­wej. Dariusz stał się czę­ścią wewnętrz­nego kręgu kró­lew­skiego praw­do­po­dob­nie od końca pano­wa­nia Artak­serk­sesa II, a na pewno w cza­sach Artak­serk­sesa III.

O pano­wa­niu Dariu­sza III w zasa­dzie nie wiemy nic. Moż­liwe, że po obję­ciu tronu prze­wo­dził jakiejś kam­pa­nii wojen­nej, cho­ciaż zacho­wane źró­dła o tym mil­czą. Ist­nieją poszlaki, że mogła ona być skie­ro­wana prze­ciwko egip­skiemu bun­tow­ni­kowi Cha­ba­ba­szowi. Rebe­lią Cha­ba­ba­sza czę­sto tłu­ma­czy się póź­niej­sze pro­blemy Per­sów w Azji Mniej­szej z Mace­doń­czy­kami czy nie­obec­ność ich floty w decy­du­ją­cym 334 roku.

O Cha­ba­ba­szu zacho­wały się jedy­nie frag­men­ta­ryczne infor­ma­cje z doku­men­tów w rodzaju umowy mał­żeń­skiej pomię­dzy Sati­ret­bin a Dże­dho­rem czy dekret z cza­sów Pto­le­me­usza I, w któ­rym Cha­ba­basz naka­zał zwrot zagar­nię­tej przez Per­sów ziemi nale­żą­cej wcze­śniej do świą­tyni w Per-Wadżet. Naj­praw­do­po­dob­niej posia­dał libij­skie pocho­dze­nie.

Spe­ku­luje się, że począ­tek nowej rebe­lii miał miej­sce zimą z 338 na 337 rok, a kontr­atak Per­sów zapewne w 336 roku, naj­póź­niej zaś w kolej­nym. Naj­praw­do­po­dob­niej nastą­pił on jed­no­cze­śnie od strony morza i od strony Pustyni Synaj­skiej. Wiemy, że per­ska kon­trola została przy­wró­cona w Egip­cie, a nowym per­skim satrapą został Saba­kes. Nato­miast Cha­ba­basz zupeł­nie znika z kart histo­rii. Moż­liwe, że uciekł z nie­do­bit­kami swo­jej armii na połu­dnie, bowiem dys­po­nu­jemy nie­ja­sną inskryp­cją z Kusz opi­su­jącą walki z przy­by­wa­ją­cym z pół­nocy moż­nym Kem­be­swe­de­nem, moż­liwą wer­sją imie­nia Cha­ba­basz34.

Teatr działań wojennych

Przy­szły teatr dzia­łań wojen­nych obej­mo­wał Azję Mniej­szą i Lewant. Pierw­szy z tych regio­nów można podzie­lić na trzy strefy – nad­brzeżne rów­niny, środ­kową Wyżynę Ana­to­lij­ską i pasma gór­skie. Wyżyna na zachod­nim krańcu ma 600 m n.p.m. i w kie­runku wschod­nim wznosi się do 1200 m n.p.m., zamknięta od wschodu niczym amfi­te­atr przez zbie­ga­jące się pasma Gór Pon­tyj­skich i Tau­rusu. Na pół­noc­nym wscho­dzie grzbiety Tau­rus roz­dwa­jają się, two­rząc rów­no­le­gły łań­cuch Anty­tau­rus. Góry te odzna­czają się stro­mymi zbo­czami zakoń­czo­nymi ostrymi szczy­tami. Wszystko to powo­duje, że na pocię­tej głę­bo­kimi wąwo­zami Wyży­nie Ana­to­lij­skiej panują trudne warunki kli­ma­tyczne, cha­rak­te­ry­zu­jące się zmienną pogodą z sil­nymi suchymi wia­trami.

Ana­to­lię prze­ci­nały liczne rzeki wpły­wa­jące do oka­la­ją­cych ją mórz, np. Pro­pon­tydy (Morza Mar­mara) czy Morza Egej­skiego. W pół­noc­nych satra­piach Azji Mniej­szej były to: Hypios, Mean­der, Rhýndakos, na wscho­dzie Halys, na połu­dniu zaś Eury­me­don. Z wielu tych rzek korzy­stano do spła­wia­nia towa­rów ku wybrze­żom. Przy­no­siło to zysk nad­rzecz­nym mia­stom, które chęt­nie pod­kre­ślały dobro­byt poprzez wybi­ja­nie monet z wize­run­kami rzecz­nych bóstw.

Rzeki miały też wymiar obronny. Sta­no­wiły natu­ralną prze­szkodę dla masze­ru­ją­cych armii. Więk­sze naj­ła­twiej można było poko­nać po mostach. Ich obec­ność kana­li­zo­wała ruch, przez co łatwiej można było prze­wi­dzieć przy­szłe manewry wroga. W przy­padku braku odpo­wied­nich prze­praw z łatwo­ścią można było oprzeć na ich brze­gach silną obronę. Per­so­wie dosko­nale o tym wie­dzieli. W cza­sie odwrotu z Mezo­po­ta­mii nad Morze Czarne „dzie­się­ciu tysięcy” grec­kich najem­ni­ków po klę­sce i śmierci Cyrusa Młod­szego pod Kunaksą, per­ski satrapa Lidii Tis­sa­fer­nes gro­ził Gre­kom: „Wszak przy nich [rze­kach] możemy sobie wydzie­lać spo­śród was tylu żoł­nie­rzy, z iloma chcie­li­by­śmy się bić. A są wśród tych rzek takie, przez które nie zdo­ła­li­by­ście się prze­do­stać, gdy­by­śmy was nie prze­prawili”35. Jak się prze­ko­namy, Per­so­wie w ten spo­sób posta­no­wią wyko­rzy­stać rzekę Gra­nik.

Długa linia brze­gowa Azji Mniej­szej jest mocno zróż­ni­co­wana. Wystę­pują liczne pół­wy­spy, osło­nięte zatoki ide­alne do zakła­da­nia por­tów i nie­wiel­kie przy­brzeżne wyspy. Na nad­mor­skich, dobrze nawod­nio­nych i żyznych rów­ni­nach pano­wał łagodny śród­ziem­no­mor­ski kli­mat. Pozwa­lał na uprawę zbóż, wino­ro­śli i gajów oliw­nych. Pod­czas wojny wspo­ma­gało to zaopa­trze­nie armii. W środ­ko­wej czę­ści pła­sko­wyżu miesz­kańcy sku­piali się bar­dziej na paster­stwie i hodowli koni, choć w nie­któ­rych doli­nach rzecz­nych rów­nież roz­wi­jało się rol­nic­two.

Oprócz rol­nic­twa Ana­to­lia posia­dała liczne zasoby natu­ralne. Na połu­dniu, w Cyli­cji, znaj­do­wały się kopal­nie rud żelaza. W cen­trum pół­wy­spu nie­które rzeki pozwa­lały na wypłu­ki­wa­nie złota i sre­bra, np. prze­pły­wa­ją­cej przez Sar­des rzeka Pak­to­los. Słynne cyli­cyj­skie i libań­skie lasy cedrowe dostar­czały zna­ko­mi­tego budulca na okręty.

Azja Mniej­sza była gęsto zalud­nio­nym, praw­dzi­wym tyglem etnicz­nym. Na wybrzeżu mia­sta joń­skie zamiesz­ki­wali w dużej mie­rze Grecy. Oprócz nich obecni byli liczni auto­chtoni posłu­gu­jący się języ­kami indo­eu­ro­pej­skimi z grupy ana­to­lij­skiej. Ludy te wyło­niły się z cha­osu najaz­dów Ludów Morza. Z grub­sza można je podzie­lić na: Cyli­czyj­czy­ków, Licyj­czy­ków, Karów i Lidyj­czy­ków. Do tego docho­dzili posłu­gu­jący odręb­nym języ­kiem Fry­go­wie. Nie­gdyś ludy te posia­dały wła­sne pań­stwa, które zostały pod­bite przez Per­sów. Wciąż jed­nak zacho­wały swój język i kul­turę.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Ano­ni­mowe dzieło z ok. 340 roku n.e. sta­no­wiące skró­cony opis wyprawy Alek­san­dra. Jest szki­cowe i nie­po­zba­wione błę­dów. [wróć]

2. Np. P. Briant, From Cyrus to Ale­xan­der. A history of the Per­sian Empire, Indiana 2002; J. Rop, Greek Mili­tary Service in the Ancient Near East, 401–330 B.C., Cam­bridge 2019; D. Karu­na­ni­thy, Mace­doń­ska Machina Wojenna 359–281 p.n.e., Oświę­cim ٢٠٢٠; S. Man­ning, Armed Force in the Tespid-Acha­me­nid Empire, Ph.D.Diss, Inns­bruck 2018. [wróć]

3.A Com­pa­nion to Ancient Mace­do­nia, red. I. Wor­thing­ton i J. Rois- man, Lon­dyn 2010, s. 489. [wróć]

4. FGrH 15, F 225b. [wróć]

5. N.G.L Ham­mond, Filip Mace­doń­ski, Poznań 2002, s. 23. [wróć]

6.A Com­pa­nion to Ancient Mace­do­nia…, s. 484. [wróć]

7. D. Karu­na­ni­thy, Mace­doń­ska…, s. 91. [wróć]

8.A Com­pa­nion to Ancient Mace­do­nia…, s. 476. [wróć]

9. D. Karu­na­ni­thy, Mace­doń­ska…, s. 122 –123. [wróć]

10. K. Nawotka, Alek­san­der Wielki, Wro­cław 2007, s. 112. [wróć]

11. Arr. I.1. [wróć]

12. K. Nawotka, Alek­san­der…, s. 152–163. [wróć]

13. S. Ruzicka, The “Pixo­da­rus Affairˮ Recon­si­de­red Again, [w:] Phi­lip II and Ale­xan­der the Great: Father and Son, Lives and After­li­ves, pod red. E. Car­ney, D. Ogden, Oxford 2010, s. 5–7. [wróć]

14. K. Nawotka, Alek­san­der…, s. 119. [wróć]

15. Plut. 15. [wróć]

16. Plut. 5. [wróć]

17. J. Mor­gan, Greek Per­spec­ti­ves on the Acha­eme­nid Empire Per­sia thro­ugh the Looking Glass, Edin­burgh 2016, s. 271. [wróć]

18. K. Nawotka, Alek­san­der..,, s. 112–113. [wróć]

19. D.C. Yates, Sta­tes of Memory The Polis Pan­hel­le­nism and the Per­sian War, Oxford 2019, s. 228. [wróć]

20. W.W. Tarn, Ale­xan­der the Great, Cam­bridge 1948, s. 8. [wróć]

21. M.J. Olbrycht, [w:] Histo­ria Iranu, red. A. Kra­sno­wol­ska, Wro­cław 2010, s. 117–118. [wróć]

22. C. Tuplin, The Sick Man of Asia?, [w:] Beetwen Thu­cy­di­de­sand Poly­bios. The Gol­den Ege of Greek Histo­pho­gra­phy, pod red. G. Par­meg­giani, Cam­brige 2014, s. 211–222. Ten tekst stał się inspi­ra­cją dla pod­ty­tułu niniej­szego pod­roz­działu. [wróć]

23. S. Ruzicka, Tro­uble in the West. Egypt and the Per­sian Empire, 525–332 B.C.E., Oxford 2012, s. 40. [wróć]

24. M. Kacza­no­wicz, Egipt: Ostat­nie wieki impe­rium (747–332 p.n.e.), Poznań 2019, s. 162; S. Ruzicka, Tro­uble…, s. 3–13. [wróć]

25. M. Weiskopf, The So-Cal­led Great Satraps Revolt, Stut­t­gart 1989, s. 10. [wróć]

26. J. Rop, Greek Mili­tary…, s. 136–140. [wróć]

27. A.T. Olm­stead, Dzieje impe­rium per­skiego, War­szawa 1974, s. 285. [wróć]

28. K. Nawotka, Alek­san­der…, s. 97; A Com­pa­nion to the Acha­eme­nid Per­sian Empire, red. B. Jacobs, R. Rol­lin­ger, Lon­dyn 2021, s. 971–972. [wróć]

29. P. Briant, Darius in the Sha­dow of Ale­xan­der, Lon­dyn 2015, s. 46–47. [wróć]

30. Tamże, s. 8. [wróć]

31. Za: P. Briant, Darius…, s. 48. [wróć]

32. Kla­syczni auto­rzy wspo­mi­nają o kilku wypra­wach – pod rzą­dami Dariu­sza II, Artak­serk­sesa II i Artak­serk­sesa III – roz­po­czę­tych przez króla prze­ciwko temu ludowi, któ­rego tery­to­rium roz­cią­gało się na pół­noc od Iranu aż po region ota­cza­ją­cego Morze Kaspij­skie. Głów­nym celem tych okre­so­wych „wizyt” było odno­wie­nie trak­tatu o „przy­jaźni i soju­szu”, który łączył per­skich Wiel­kich Kró­lów i drob­nych kró­lów kadu­skich. [wróć]

33. Iust. X.3; Diod. XVII.6. [wróć]

34. S. Ruzicka, Tro­uble…, s. 204. [wróć]

35. Xen. II.5. [wróć]