39,92 zł
"Tylko świnie siedzą w kinie, co bogatsze, to w teatrze” – to słynne hasło malowane na warszawskich murach przez w ramach małego sabotażu na wiele lat ukształtowało postrzeganie przez polskie społeczeństwo życia artystycznego w okresie niemieckiej okupacji. Konspiracyjny ZASP i Tajna Rada Teatralna już w 1940 r. wydały zakaz występów w koncesjonowanych przez okupanta teatrach. Na widowniach nie brakowało jednak stęsknionych za swoimi ulubieńcami warszawiaków. Z tego powodu nie wszyscy artyści podporządkowali się zakazom, byli tacy, którzy nie zrezygnowali z wykonywania zawodu. Im poświęcona jest ta książka.
Oby nigdy nie przyszło nam żyć w czasach wojny i stawać przed podobnymi dylematami, z jakimi mierzyli się oni ponad osiemdziesiąt lat temu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
„Tylko świnie siedzą w kinie, co bogatsze to w teatrze” – to słynne hasło malowane na warszawskich murach przez Szare Szeregi w ramach małego sabotażu na wiele lat ukształtowało postrzeganie przez polskie społeczeństwo życia artystycznego w okresie niemieckiej okupacji. Nawet widmo ostracyzmu społecznego nie odstraszało jednak części mieszkańców stolicy przed przychodzeniem do kina i teatru w czasach, gdy wobec wszechobecnego niemieckiego terroru każdy dzień mógł okazać się ich ostatnim. Chociaż konspiracyjny Związek Artystów Scen Polskich (ZASP) i Tajna Rada Teatralna już w 1940 roku wydały decyzję o bojkocie koncesjonowanych przez okupanta teatrów, które w odróżnieniu od tajnych grup teatralnych nazywano teatrami jawnymi, na widowniach Komedii, Teatru Małych Form Miniatury czy Teatru Rozmaitości Jar nie brakowało stęsknionych za swoimi ulubionymi artystami warszawiaków1. Liczby mówią zresztą same za siebie – wystawiany w 1941 roku spektakl teatru Komedia Znajda obejrzało łącznie 15 207 osób, a jego wznowienie dwa lata później – 20 824 widzów2.
Od kiedy w kwietniu 1940 roku otworzył podwoje prowadzony przez Stanisława Heinricha teatrzyk rewiowy Kometa, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać w Warszawie nowe mniej lub bardziej ambitne sceny teatralne, z Teatrem Miasta Warszawy (współdzielonym w budynku dawnego Teatru Polskiego z niemieckim Theater der Stadt Warschau) pod dyrekcją Igo Syma i Komedią zarządzaną przez Józefa Artura Horwatha na czele. Prezentowano w nich sztuki w języku polskim i dla polskiej publiczności, a niekiedy nawet polskich autorów, jak choćby Moralność pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej czy Głupi Jakub Tadeusza Rittnera. Chociaż podlegały one niemieckiej cenzurze, aktorzy starali się na różne sposoby wplatać w nie elementy patriotyczne, czego najlepszym przykładem był wystawiony w 1944 roku pod „neutralnym” tytułem Sen nocy lipcowej spektakl Krakowiacy i górale. Wśród artystów, którzy grali na okupacyjnych scenach Warszawy, znalazły się zresztą takie przedwojenne gwiazdy, jak Kazimierz Junosza-Stępowski, Antoni Fertner, Józef Węgrzyn, Adolf Dymsza, Maria Malicka, Ina Benita, Helena Grossówna czy Irena Malkiewicz-Domańska3.
Skomplikowane historie aktorów grających na deskach teatrów jawnych, którzy niejednokrotnie łączyli występy na scenie z pracą w konspiracji, opisywałem już w mojej wydanej w 2021 roku książce Zagadka Iny Benity. AK-torzy kontra kolaboranci4. Zauważyłem wówczas, że większość dyrektorów okupacyjnych scen i scenek to postaci, które są już dziś zupełnie zapomniane i trafiły na tak zwany śmietnik historii. O osobach takich jak Stanisław Heinrich, Józef Artur Horwath czy Jan Ludwik Kamienobrodzki nawet w publikacjach poświęconych teatrowi czasów wojny wspomina się jedynie pokrótce, przytaczając meldunki Polskiego Państwa Podziemnego dotyczące ich podejrzanych poczynań. Ich historia nie zaczęła się jednak w czasie drugiej wojny światowej, a ich przedwojenne życiorysy są często dość zaskakujące w kontekście dokonanych przez nich w okupacyjnej rzeczywistości wyborów. W publikacji Granice zdrady. Artyści w czasie okupacji przybliżam więc losy tych kontrowersyjnych postaci od początku do końca, posiłkując się dokumentami, wspomnieniami i artykułami prasowymi.
Świat artystyczny czasów wojny to jednak nie tylko teatry jawne, ale także utwory literackie z prasy gadzinowej, krótkometrażowe filmy o charakterze propagandowym czy polakożerczy film Heimkehr w reżyserii Gustava Ucicky’ego, w którym wystąpiło kilku polskich aktorów zwerbowanych (niejednokrotnie szantażem) przez współpracującego z Niemcami Igo Syma. W książce opisuję więc także losy takich postaci, jak kierownik administracyjny Film- und Propagandamittel-Vertriebsgesellschaft Franciszek Petersile, naczelna poetka „Nowego Kuriera Warszawskiego” i „Fali” Helena Wielgomasowa czy grający w Heimkehrze Bogusław Samborski i Wanda Orzechowska-Szczepańska. Ich historie, choć w komunistycznej rzeczywistości przedstawiane jako przykłady zaprzedania się niemieckiemu okupantowi, po dokładniejszym zbadaniu okazują się o wiele bardziej skomplikowane i wymykają się jednoznacznej ocenie.
W ostatnim rozdziale przybliżam zaś życiorysy dwóch młodziutkich artystek, które w przededniu drugiej wojny światowej rozpoczynały dopiero karierę, a w warunkach okupacyjnych z powodzeniem ją rozwijały. Lida Abti, uczennica słynnej śpiewaczki operowej Ady Sari, nazywana była przez prasę gadzinową „słowikiem Warszawy”, z kolei Iwonka de Petry, jedna z dziecięcych gwiazd przedwojennego filmu Przez łzy do szczęścia, zyskała miano „polskiej Szirlejki”. Obie po wojnie znalazły się na emigracji, gdzie z mniejszym lub większym powodzeniem kontynuowały działalność artystyczną.
O tym, jak trudno oceniać po latach, kto w czasie wojny zachował się właściwie, najlepiej świadczy anegdota przytoczona przez aktora i reżysera Jerzego Waldena w książce wspomnieniowej Teatr potrzebny z 1964 roku:
Kiedyś, skręcając z ulicy Cegielnianej [obecnie Jaracza – przyp. aut.] w Piotrkowską [w Łodzi], wpadłem nieoczekiwanie w objęcia koleżanki, z którą przed laty uczyłem się aktorstwa pod kierunkiem [Aleksandra] Zelwerowicza. Po radosnych powitaniach zadałem jej zbanalizowane, ale podyktowane życzliwością pytanie: – Co się z tobą działo podczas tych strasznych lat okupacji? Obrzuciła mnie dumnym spojrzeniem. – Nie rozumiem. Znasz mnie dobrze, więc wiesz, że nie potrafiłabym splamić godności polskiej aktorki. Nie zhańbiłam się współpracą z hitlerowcami. Nie występowałam na scenie. Pracowałam ciężko jako kelnerka. Ucałowałem z szacunkiem dłonie polskiej Joanny d’Arc – w tym wypadku to określenie lepiej pasowało niż: Dziewica Orleańska – i wzruszony ruszyłem w dalszą drogę. Po kilku minutach spotkałem drugą koleżankę. Nauczony poprzednim doświadczeniem tym razem sformułowałem pytanie rozsądniej. – Oczywiście za okupacji pracowałaś jako kelnerka? Wzrok nie może zabijać. Tylko to uratowało mi życie. Ale nie oszczędziła mi tonu pełnego pogardy. – Od razu widać, że długie lata spędziłeś z dala od kraju. Uczciwa Polka nie splamiłaby się usługiwaniem szwabom. Przez cały czas okupacji pracowałam ciężko w moim fachu. Odszedłem otumaniony. Od owych spotkań upłynęło już wiele lat. Potrafiłem przez ten czas znaleźć odpowiedź na szereg skomplikowanych problemów. Jednego tylko nie udało mi się wyjaśnić do dzisiaj: która z moich szlachetnych koleżanek miała rację?5
Pozostawiam zatem odpowiedź na to pytanie czytelnikowi, nie narzucając swojej oceny, lecz pozostawiając mu pole do własnej opinii i refleksji na temat dokonanych przez dwanaścioro bohaterów tej książki wyborów. Oby nigdy nie przyszło nam żyć w czasach wojny i stawać przed podobnymi dylematami, z jakimi mierzyli się oni ponad osiemdziesiąt lat temu.
Igo Sym
Kulisy upadku słynnego amanta
Przed wojną Igo Sym był gwiazdą polskiej, niemieckiej i austriackiej kinematografii, przyjaźnił się z Marlene Dietrich oraz występował z pieśniarką Warszawy Hanką Ordonówną. W czasie okupacji pokazał swoje mroczne oblicze, a za zdradę ojczyzny zapłacił najwyższą cenę.
Karol Antoni Juliusz Sym przyszedł na świat 3 lipca 1896 roku w Innsbrucku jako syn Antoniego Syma i Julianny Anny z Seppich. Ojciec aktora był polskim leśnikiem, który przez wiele lat pracował w austro-węgierskich lasach państwowych w Gmunden, Innsbrucku, Niepołomicach i Mikuliczynie. Następnie po pierwszej wojnie światowej był inspektorem okręgowym Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie, a w latach 1928–1930 – dyrektorem Dyrekcji Lasów Państwowych w Białowieży6. Matka artysty miała z kolei pochodzenie włosko-austriackie – była córką ślusarza Petera Ernesta Seppiego i Julianny Anny ze Steixnerów7. Karol Antoni Juliusz miał dwóch starszych braci – biochemika i enzymologa Ernesta Teofila oraz kompozytora Alfreda Aleksandra8. Jak wynika z zapisu z księgi chrztów katedry św. Jakuba w Innsbrucku, został ochrzczony 15 lipca 1896 roku przez księdza Josefa Riesera, a do chrztu trzymała go ciotka Anna Steixner. Czterdzieści pięć lat po powstaniu oryginalnego wpisu wprawna ręka austriackiego urzędnika dopisała przy akcie: „Zmarł 7 marca 1941 roku w Warschau-Stadt”9.
Karol Sym zdobywał kolejno edukację w Cesarsko-Królewskim VIII Gimnazjum i Cesarsko-Królewskiej II Szkole Realnej we Lwowie, po czym przez ostatni rok uczył się w gimnazjum w Innsbrucku, gdzie w 1915 roku zdał maturę10. W tym samym roku wstąpił na ochotnika do armii Austro-Węgier, w ramach której walczył na froncie włoskim. Zaczynał od stopnia podchorążego, aby w ciągu następnych dwóch lat awansować kolejno na kadeta, chorążego i podporucznika. Znany był z odwagi i męstwa, a za zasługi na froncie włoskim otrzymał Krzyż Wojskowy Karola. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości przeszedł do polskiej armii i brał udział między innymi w bitwie pod Skoczowem w styczniu 1919 roku, za co otrzymał Medal Pamiątkowy za Obronę Śląska Cieszyńskiego (Medal Śląski). „Stały charakter, jest pod każdym względem wzorowym i dzielnym oficerem, najlepszym przykładem dla podwładnych, odpowiada wymaganiom oficera zawodowego nadzwyczajnie” – pisał o nim w opinii z 10 października 1919 roku dowódca 3 Batalionu 12 Pułku Piechoty Ziemi. Nic więc dziwnego, że już na początku 1920 roku Sym został mianowany porucznikiem i zaczął pełnić funkcję adiutanta – kolejno w XI Brygadzie Piechoty, 6 Dywizji Piechoty Wojska Polskiego oraz Departamencie I Piechoty Ministerstwa Spraw Wojskowych. W końcu w lutym 1921 roku objął funkcję adiutanta dowódcy Obozu Warownego „Toruń” Edmunda Hausera, lecz już po pięciu miesiącach został zdemobilizowany11.
W czasach, kiedy Polska formowała swoje granice po odzyskaniu niepodległości, Karol Antoni Juliusz Sym z dumą nosił mundur i szczycił się polskim pochodzeniem, podobnie zresztą jak jego starsi bracia Ernest i Alfred. Adam Steinborn, który w latach 1920–1921 niejednokrotnie spotykał Syma w Toruniu u swoich rodziców Ottona i Heleny Steinbornów, tak zapamiętał przyszłego aktora:
Znałem Igo Syma na początku lat dwudziestych, wówczas adiutanta generała Józefa Hallera [w rzeczywistości Sym był adiutantem generała Edmunda Hausera – przyp. aut.]. Był zięciem Juliana Fałata: mężem Kuki Fałatówny. Bywał razem z Fałatem u moich rodziców w Toruniu. Miałem w albumie rodzinnym jego zdjęcie przy stole w domu rodziców, w mundurze polskiego oficera12.
Związek Karola Syma z córką słynnego akwarelisty Heleną Ritą Zdzisławą Fałatówną, zwaną Kuką, zaczął się na początku 1918 roku, kiedy przebywał on na kuracji w sanatorium doktora Ludwika Jekelsa w Bystrej, po tym jak został ranny na froncie włoskim. Placówka mieściła się w pobliżu domu Fałatów, więc Kuka często odwiedzała rannych żołnierzy, którzy leczyli się u doktora Jekelsa. W czasie jednej z wizyt poznała przystojnego żołnierza i zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. O rodzącym się uczuciu między Kuką i Julkiem, jak powszechnie nazywano Syma, wkrótce dowiedział się ojciec dziewczyny. W liście z lutego 1918 roku pisał do córki:
Co to za Lejtnant Julian Sym w Sanatorium w Bystry, do którego wysłałaś kartę? Zaczynasz znowu urządzać jakieś poza plecami moimi rendez vous i szacherki. Jesteś za młoda i uważam za najlepsze, abyś zlikwidowała twoją karierę artystyczną i wróciła do Bystry. Jestem bardzo przygnębiony i czuję, że ty mnie pochowasz wkrótce do grobu. Tylko Ty!13
Nie był jednak w stanie zapobiec rozwojowi wydarzeń, więc po początkowej niechęci do wybranka córki pogodził się w końcu z jej życiowym wyborem.
Ślub Syma i Fałatówny odbył się 19 czerwca 1920 roku w kościele garnizonowym przy placu Saskim w Warszawie14. Niemal od samego początku stosunki między małżonkami nie układały się najlepiej: Kuka okazała się osobą o chimerycznym usposobieniu, a z czasem zaczęła zdradzać pierwsze objawy załamania nerwowego. Kiedy kilka miesięcy po ślubie zaszła w ciążę, zamiast cieszyć się perspektywą macierzyństwa, rozważała aborcję, od której usiłował odwieść ją ojciec. Ostatecznie ciąża zakończyła się najprawdopodobniej naturalnym poronieniem15. Jedyny syn pary Julian Piotr Sym przyszedł na świat 29 maja 1922 roku w Krakowie, cztery miesiące po tym, jak jego rodzice podjęli decyzję o separacji. Korespondencja między prawnikami Syma i Fałatówny dotycząca przeprowadzenia ich rozwodu trwała niemal dwa lata, zanim 24 stycznia 1924 roku dowódca 12 Pułku Piechoty Oswald Frank wydał zaświadczenie o udzieleniu Karolowi Symowi rozwodu z Heleną z Fałatów „na podstawie ich zgodnej prośby”16.
Chociaż Sym dał Julianowi Piotrowi swoje nazwisko, nigdy nie interesował się jego losem, być może powątpiewając w swoje ojcostwo. W czasie procesu rozwodowego, który toczył się przed Sądem Konsystorskim Ewangelicko-Reformowanym w Warszawie, brat Kuki Lucjan Fałat i Mirosława Szydłowska, bratowa jej kochanka majora Mirosława Szydłowskiego, zeznali bowiem, że Fałatówna „oddaje się cudzołóstwu”17. Wyłączną opiekę nad synem sąd powierzył Kuce, która już pod koniec 1924 roku wyszła za prawnika Mariana Józefa Niemczewskiego i doczekała się jeszcze dwojga dzieci – Lucyny i Lucjana18. Julian Piotr większość czasu spędzał jednak u swojego dziadka Juliana Fałata w Bystrej, ponieważ Kuka zaczęła mieć coraz większe problemy natury psychicznej i nie była w stanie zajmować się dzieckiem. Chłopiec przejawiał ponoć talenty artystyczne, lecz jego przedwczesna śmierć 20 października 1929 roku na zapalenie opon mózgowych uniemożliwiła mu ich rozwinięcie19. Okrutny finał spotkał również byłą żonę Syma – 16 marca 1931 roku popełniła samobójstwo, skacząc z trzeciego piętra mieszkania przy ulicy Senatorskiej 19 w Warszawie20. W tym czasie Karol Sym był już wielką gwiazdą austriackiej i niemieckiej kinematografii występującą pod pseudonimem artystycznym Igo Sym.
Zanim jednak przyszły gwiazdor kina zadebiutował na wielkim ekranie, w latach 1922–1924 przebywał w Żywcu, gdzie jego ojciec sprawował urząd starszego radcy leśnictwa w majątkach arcyksięcia Karola Stefana Habsburga21. Z racji wykonywanego zawodu Antoni Sym mieszkał wraz z żoną w należącym do dynastii Habsburgów Starym Zamku, którego historia sięgała końca XV wieku, więc i jego syn znalazł dla siebie miejsce w okazałej posiadłości22. Wkrótce po przyjeździe do Żywca Karol zatrudnił się jako referent do spraw ekonomicznych w tamtejszej filii Banku Gospodarstwa Krajowego, lecz – jak wspominał po latach w wywiadach prasowych – praca ta nie spełniała jego ambicji23. Aktywnie zaangażował się też w życie artystyczne miasta, już wówczas kiełkowała bowiem w jego głowie myśl o karierze aktorskiej. W lutym 1924 roku został jednym z założycieli żywieckiego Towarzystwa Śpiewaczego „Lutnia”, lecz już po kilku miesiącach przeprowadził się do Warszawy, gdzie kontynuował karierę w bankowości w centrali Banku Gospodarstwa Krajowego24.
Przyjazd do stolicy okazał się dla Syma strzałem w dziesiątkę. W 1925 roku, po kilkumiesięcznym kursie w Instytucie Filmowym Wiktora Biegańskiego, zadebiutował na wielkim ekranie rolą adwokata Tadeusza Wyzewicza w filmie Wampiry Warszawy. Tajemnica taksówki nr 1051, a następnie zagrał jeszcze w dwóch polskich filmach – O czem się nie myśli i Kochanka Szamoty. Już w lipcu 1926 roku młody gwiazdor filmowy wyjechał do Wiednia na zaproszenie dyrektora wytwórni Sascha-Film Alexandra Kolowrata i trafił na plan filmu Die Pratermizzi w reżyserii Gustava Ucicky’ego. Posługiwał się już wówczas imieniem Igo, pod którym odtąd znała go polska i zagraniczna kinematografia. Film Die Pratermizzi pojawił się na ekranach kin 7 stycznia 1927 roku, a dzięki staraniom Igo Syma w czasie jego wiedeńskiej premiery zagrano polski hymn, podkreślając w ten sposób pochodzenie grającego główną rolę aktora25.
Pierwszy austriacki film Igo Syma spotkał się z pozytywnymi recenzjami krytyków, nic więc dziwnego, że Ucicky obsadził go w roli architekta Maxa Stögera w swojej kolejnej produkcji Giełda miłości (Café Elektric). Główną rolę w obrazie zagrała Marlene Dietrich, wówczas dopiero wschodząca gwiazda światowej kinematografii. Między nią a Symem nawiązała się przyjaźń, której materialnym dowodem jest muzyczna piła podarowana artystce przez polskiego amanta z dedykacją: Now Suidy [Sweetie? Lindy? – przyp. aut.] is gone, the sun d’ont [sic!] shine… Igo, Vienna 192726. W lipcu 1933 roku polski aktor z sentymentem wspominał aktorkę na łamach magazynu filmowego „Kino”:
Wówczas była doskonałym typem kochającej matki i żony, wiernej, oddanej bezgranicznie. Miała przy tym naturę dziecka. Gdy raz słyszała moją grę na pile przy akompaniamencie gramofonu, do tego stopnia upodobała sobie ten „instrument”, że podarowałem jej piłę. Cieszyła się jak małe dziecko. Z dużym powodzeniem produkowała się na scenie rewiowej grą na tej pile27.
Kiedy Marlene została ikoną Hollywood, nie utrzymywała już bliższych kontaktów z Symem, za to znajomość z Gustavem Ucickym przyniosła aktorowi w czasie okupacji niesławną rolę naganiacza polskich aktorów do filmu Heimkehr.
Po sukcesie w Austrii przyszedł czas na podbój niemieckiej kinematografii – w latach 1928–1931 Sym zagrał w ponad dwudziestu filmach i to w większości role główne lub przynajmniej pierwszoplanowe. W międzyczasie zaczął też próbować swoich sił na deskach teatru. W lipcu 1928 roku zagrał na swojej „śpiewającej pile” w operetce Artura Tadeusza Müllera Król kawy, a w lipcu 1931 roku wcielił się w postać adiutanta napoleońskiego w wystawionej na deskach wiedeńskiego teatru Komödie operetce Waltera Kolla Majestät lässt bitten (Jego wysokość prosi)28. Pod koniec 1931 roku zdecydował się jednak na powrót do Polski, ponoć z powodu rosnących nastrojów prohitlerowskich w Niemczech, chociaż bardziej prawdopodobne, że ze względu na słabnącą popularność po nastaniu epoki kina dźwiękowego. Sym oczywiście bardzo dobrze mówił po niemiecku, miał jednak problem z wymową „r”, co eliminowało go z pozycji głównego amanta filmowego.
Po powrocie do kraju Igo Sym z miejsca stał się gwiazdą warszawskiej rewii i operetki, występując w teatrach Banda, Morskie Oko, Cyganeria, Wielka Rewia czy Cyrulik Warszawski. Miłośnicy kina mogli go zaś podziwiać w takich polskich filmach, jak Pałac na kółkach, Szpieg w masce i Przebudzenie. Popularność aktora w Polsce była ogromna, o czym świadczy choćby fakt, iż w 1933 roku był drugą osobą w kraju pod względem otrzymywanej korespondencji, a wyprzedzała go jedynie Aleksandra ze Szczerbińskich Piłsudska29. Powrót do ojczyzny zaowocował również kolejnymi romansami Igo Syma, który w latach 1933– –1935 był związany ze słynną aktorką teatralną i filmową Iną Benitą, a następnie zwrócił swoje serce w stronę Hanki Ordonówny30. Historycy i biografowie nie są jednak zgodni, czy romans Syma ze słynną Ordonką był prawdziwą relacją, czy jedynie chwytem marketingowym mającym na celu reklamę ich wspólnych występów scenicznych na terenie całej Polski i wśród Polonii na Łotwie31. Ze względu na znakomitą znajomość języka niemieckiego w 1937 roku Sym pojawił się w filmie Dyplomatyczna żona, który zrealizowano w dwóch wersjach językowych – polskiej i niemieckiej32.
Zapewne to właśnie w czasie pracy na planie Dyplomatycznej żony, a właściwie Abenteuer in Warschau, bo taki tytuł nosiła niemieckojęzyczna wersja filmu, Igo Sym odnowił znajomości z niemieckimi artystami i otrzymał propozycję głównej roli skrzypka Ferdinanda Lohnera w filmie Williego Forsta Serenade. Aktor bez wahania przyjął ofertę, zwłaszcza że jego gaża miała wynosić aż 30 tysięcy marek33. Premiera filmu odbyła się 26 listopada 1937 roku w kinie Gloria Palast w Berlinie, a kilka dni później Igo zaszczycił swoją obecnością jego projekcję w Stettinie (dzisiejszy Szczecin). Po uroczystej szczecińskiej premierze i towarzyszącym jej wystawnym bankiecie Sym po kryjomu opuścił salę balową i udał się bocznymi ulicami do Dowództwa Wywiadu Wehrmachtu (Wehrmachtnachrichtenkommandantur), które mieściło się w budynku towarzystwa ubezpieczeniowego „Germania” na Paradeplatz 16. Nie wiedział, że jest obserwowany przez członków funkcjonującej w Szczecinie placówki wywiadowczej „Port” kierowanej przez chorążego Kazimierza Ziembiewicza ps. „Ziehm”. Sporządzili oni dokładny raport ze swoich obserwacji, który przekazali do centrali Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego w Warszawie. Informacja o domniemanej współpracy uwielbianego aktora z niemieckim wywiadem nie została jednak wówczas potraktowana poważnie i odłożono dokument na półkę34.
Podjęcie przez Syma współpracy z niemieckim wywiadem mogło mieć związek z obawami aktora, czy po latach nieobecności w niemieckiej kinematografii zostanie dobrze przyjęty przez krytykę. Brzmi to jak błahy powód do zdrady, lecz trzeba pamiętać, że wpływ na gusta filmowe w III Rzeszy miało Ministerstwo Propagandy pod przewodnictwem Josepha Goebbelsa i to od jego decyzji zależało, kto będzie ulubieńcem publiczności, a kto nie. Po premierze Serenade aktor mógł odetchnąć z ulgą – partyjna gazeta NSDAP „Der Angriff” napisała o jego roli: „Igo Sym – wspaniały”. Sam zaś w rozmowie z dziennikarzem „Kina” po premierze filmu mówił: „Ten mój come back – to wielki triumf mojej woli”, co mimowolnie nasuwa skojarzenie z tytułem nazistowskiego filmu Leni Riefenstahl35.
W latach 1938–1939 Igo Sym nadal cieszył się w Polsce niesłabnącą popularnością, o czym świadczą jego występy na deskach Teatru Malickiej i Teatru 8.15, a także angaż do dwóch kolejnych filmów – Złota maska, w którym zagrał architekta Raszewskiego, oraz Żona i nie żona, w którym wcielił się w postać Duvala. Pojawiły się one na ekranach kin już w czasach Generalnego Gubernatorstwa – odpowiednio 14 września 1940 i 28 lutego 1941 roku36. W ostatnich dniach sierpnia 1939 roku aktor włączył się w akcję kopania rowów przeciwlotniczych przez mieszkańców Warszawy, a „Express Lubelski i Wołyński” informował: „A oto Igo Sym – jak widać ze zdjęcia – także nie próżnował”37. Kiedy 8 września 1939 roku Niemcy weszli do Warszawy, dołączył z kolei do Straży Obywatelskiej, a 25 września 1939 roku został trafiony niemieckim odłamkiem w bok, kiedy wydobywał rannych spod gruzów zburzonej kamienicy. „Przeniesiono go do schronu Teatru Narodowego, a później Wielkiego, gdzie się schronili i inni aktorzy. Zaraz po kapitulacji zabrały go wielbicielki i uprowadziły na Stare Miasto” – pisała po latach Halina Rozwadowska we Wspomnieniach ważnych i nieważnych38.
Kapitulacja Warszawy i wkroczenie do miasta niemieckich wojsk rozpoczęły jednak zupełnie nowy rozdział w życiu Syma, który zdjął maskę polskiego patrioty i pokazał swoje prawdziwe oblicze. W październiku 1939 roku zaczął pracować jako tłumacz w magistracie, a miesiąc później przeniósł się do komendantury niemieckiej, gdzie zajmował się rejestracją samochodów. Jaga Boryta, siostra aktora Zbigniewa Sawana, wspominała w 1995 roku w książce A chciałam być tylko aktorką…:
Kiedy Zbyszko Sawan przy rejestrowaniu samochodu w jakimś tam niemieckim urzędzie natknął się na urzędującego Syma, ten żalił mu się, że pomawiają go o folksdojczostwo, a on jest tylko tłumaczem. Niemcy go do tego zmusili, a przecież nie mógł się wyprzeć, że zna perfekt niemiecki39.
W tym czasie pojawiły się pierwsze pogłoski o tym, że aktor denuncjuje swoich kolegów po fachu. Kiedy 24 października 1939 roku Niemcy aresztowali słynnego konferansjera Fryderyka Jarosyego, oskarżał on co prawda o zadenuncjowanie go reżysera Jana Fethkego, lecz w rozmowie z Romanem Fajansem w 1945 roku dodawał, że w czasie przesłuchania „oskarżyciel hitlerowski odczytał między innymi teksty wszystkich przedwojennych antyhitlerowskich konferansjerek oskarżonego, stenografowanych w swoim czasie troskliwie przez Igo Syma”40. Zaledwie tydzień po Jarosym aresztowano Hankę Ordonównę, co również wiązano z działalnością Syma.
Opowiadała mężowi w Tel Awiwie, że obiecał jej Igo Sym przynieść pewnego umówionego dnia o godzinie 6 wieczorem do jej domu (w alei Szustra) trochę zapasów żywności – o które wówczas było trudno bardzo – lecz o godz. 6 [wieczorem] zamiast Syma z zapasami zjawiło się gestapo, z nakazem aresztowania
– wspominała po latach sąsiadka aktora Aniela Lawińska41. Sama Ordonka pisała jednak w swoim pamiętniku, że owe zapasy żywności przyniósł jej aktor i reżyser Tymoteusz Ortym-Prokulski i to właśnie jego podejrzewała o denuncjację42. Faktem jest jednak, że Sym odmówił pomocy pieśniarce, kiedy wysłała do niego gryps z Pawiaka z prośbą o ratunek43.
Z całą zaś pewnością już wówczas nagabywał polskie aktorki, które jesienią 1939 roku zaczęły pracować w kawiarniach artystycznych, aby wróciły do swojego zawodu i oddawały swe usługi na rzecz niemieckiej kinematografii. Lidia Wysocka wspominała po latach:
I Sym od razu mi przyprowadził pewnego dnia do kawiarni jakieś strasznie grube fisze z Ufy – najpotężniejszej wytwórni filmowej niemieckiej. Zaproponowano mi, że ja pojadę do tej Ufy, że oni mnie będą uczyli języka i będę gwiazdą filmu niemieckiego […]. Oczywiście odmówiłam, komentując to w ten sposób, że jest wrzesień i nie jestem w nastroju, żeby w tej sytuacji robić jakąkolwiek karierę, […] nie czuję się na siłach psychicznie44.
22 grudnia 1939 roku otwarto z kolei w dawnej siedzibie kina Palladium przy ulicy Złotej 7 pierwsze kino przeznaczone tylko dla Niemców o nazwie Helgoland i mianowano Syma jego kierownikiem. W kolejnych miesiącach aktor zaczął też najprawdopodobniej sprawować pieczę nad kinem Atlantic przy ulicy Chmielnej 3345.
Aktywność Igo Syma w niemieckich urzędach szybko zwróciła uwagę wywiadu i kontrwywiadu Związku Walki Zbrojnej. Jego oficerowie zaczęli bacznie obserwować każdy krok aktora, podejrzewając, że może współpracować z gestapo. 19 kwietnia 1940 roku donoszono: „W październiku zgłosił się jako tłumacz. Obecnie pracuje w Reichspropaganda, przemawiał przy otwieraniu kin. Wyraźnych dowodów współpracy nie ma”. Dokładniejszą jego charakterystykę przedstawili trzy dni później „dr K” i „Zawadzki”:
Przed wojną germanofil, bywalec klubu hitlerowskiego przy ulicy Fredry 6. Natychmiast po wkroczeniu Niemców do Warszawy wypłynął jako tłumacz w magistracie. Następnie pracował w komendanturze przy rejestracji samochodów. Często spotyka się z cywilnymi osobnikami, z którymi rozmawia po niemiecku. Wyciąga ludzi na rozmowy polityczne46.
Obserwacją Igo Syma zajmowali się przede wszystkim Stanisław Łaniewski ps. „Dach” i Roman Niewiarowicz ps. „Łada”, ale meldunki na jego temat pochodziły też od innych osób. 14 kwietnia 1940 roku „Wisła” pisał o Symie: „Aktor, szpieg niemiecki, obecnie kierownik teatru Helgoland (Palladium) i Atlantic”. 26 kwietnia 1940 roku „Dach” raportował z kolei:
W sferach artystycznych powszechnie jest uważany za agenta gestapo. Powierzono mu zorganizowanie teatru „Komedia Polska”. W czasie wizyt w urzędach niemieckich z innymi artystami w sprawach związanych z organizacją teatru legitymował się zaświadczeniem gestapo i pozdrawiał Niemców Heil Hitler. Na tę okoliczność są świadkowie.
Dopiero jednak 7 czerwca 1940 roku „Dach” i „Wisła” napisali z całą stanowczością w swoim raporcie: „Współpracuje z gestapo”, a 12 lipca 1940 roku ich ustalenia potwierdził „Edward”47.
Wspominany w meldunkach teatr Komedia rozpoczął działalność 22 maja 1940 roku przy ulicy Kredytowej 14, gdzie wcześniej znajdowało się dość prymitywne kino Olza. W niemieckich archiwach zachowały się fotografie dokumentujące przygotowania do otwarcia okupacyjnej sceny. Widać na nich Igo Syma w towarzystwie reżysera Romana Niewiarowicza, dyrektora sceny Józefa Artura Horwatha oraz jednej z głównych aktorek Komedii – Iny Benity. Aktor cały czas był pod urokiem swojej dawnej partnerki i nie można wykluczyć, że to właśnie pod wpływem żywionych do niej uczuć postanowił otworzyć ten przybytek sztuki. Wiadomo, że Benita uczestniczyła w spotkaniach organizacyjnych Komedii, a na jednym ze zdjęć trzyma nawet makietę sceny, co świadczy o jej większym zaangażowaniu w przedsięwzięcie. Aktorka okazała się jednak odporna na urok dawnego kochanka, ponieważ kiedy kilka miesięcy później proponował jej rolę w filmie Heimkehr, odpowiedziała mu z całą stanowczością: „Tu [w Polsce – przyp. aut.] jadłam chleb, nie zagram w antypolskim filmie”48.
Najważniejszą funkcją, jaką sprawował Igo Sym w okupowanej Warszawie, było jednak stanowisko intendenta (dyrektora) Teatru Miasta Warszawy, który obok niemieckiego Theater der Stadt Warschau funkcjonował w murach przedwojennego Teatru Polskiego. Przygotowania do otwarcia tego nowego przybytku sztuki, w którym cztery razy w tygodniu prezentowano spektakle dla Niemców, a trzy razy dla Polaków, rozpoczęły się wiosną 1940 roku. Do Polski przybył wówczas jako referent ds. kultury i teatru w Warszawie Niemiec Erich Claudius, który jeszcze w czasach Republiki Weimarskiej próbował swoich sił jako aktor, producent, reżyser i scenarzysta, choć w żadnej z tych dziedzin nie odniósł większych sukcesów49. Miał za to piękną córkę z pierwszego małżeństwa Marieluise Claudius, popularną aktorkę teatralną i filmową, znaną między innymi z roli hrabiny Cosel w polsko-niemieckim filmie August Mocny z 1936 roku. To właśnie Claudiusowi powierzono zorganizowanie wraz z Symem Theater der Stadt Warschau – Teatru Miasta Warszawy, w którym pierwszy z nich miał odpowiadać za polski zespół, drugi zaś – za niemiecki50.
Wybór Ericha Claudiusa na referenta ds. kultury i teatru w okupowanej stolicy był dosyć zaskakujący, ponieważ nie cieszył się on wśród członków NSDAP dobrą opinią, a kilka lat przed wybuchem wojny przed Komisją Dochodzeniowo-Arbitrażową (Untersuchungs- und Schlichtungsausschuss) toczyło się postępowanie zmierzające do wykluczenia go z partii za „podejrzane zachowania biznesowe” i „niemoralne prowadzenie się”51. Życie prywatne Claudiusa faktycznie było dość burzliwe. Po rozwodzie z aktorką Lisbeth Reschke, z którą doczekał się wspomnianej już Marieluise, ożenił się z Ilse Petiscus, z którą miał dwoje dzieci Bernwarda i Utę, lecz na początku lat trzydziestych porzucił ją dla Marie Charlotte Steche, która współpracowała z nim w zakresie promowania „dzieł niemieckiej sztuki wysokiej” za granicą. „Jego zaciekłym przeciwnikiem był Friedrich Uebelhoer, oficer SS i członek NSDAP w Reichstagu, w 1940 roku mianowany inspektorem okręgu Rzeszy w Kraju Warty i prezydentem rejencji kalisko-łódzkiej” – opowiada wnuk Claudiusa Alexander Netschajew. Dodaje on, że w utrzymaniu się w szeregach NSDAP pomogło ponoć Claudiusowi wsparcie ze strony samego Rudolfa Hessa52.
Kiedy Erich Claudius, jego trzecia żona Marie Charlotte i ich ukochany jamnik Wurschtel przybyli do Warszawy, nie zostali przyjęci przez polskie środowisko artystyczne z otwartymi ramionami, chociaż część aktorów – zapewne z obawy przed represjami – starała się pozyskać ich względy. Bohdan Korzeniewski wspominał po latach, jaki widok zobaczył z okna mieszczącej się w foyer Teatru Polskiego kawiarni Bazar: „Przed budynek wychodzi para. Wysoki dorodny intendent ze swoją grubą niemiecką żoną. Kroczą dumnie pod rękę, a trzy kroki za nimi idzie uśmiechnięty Jerzy Leszczyński, prowadząc na smyczy ich pieska”53. Kilka miesięcy później Leszczyński został zresztą jednym z aktorów i reżyserów Teatru Miasta Warszawy, lecz po wyreżyserowaniu sztuki Papa coś nabroił, w której zagrał także jedną z ról, zrezygnował z pracy w teatrze, obawiając się kary ze strony Polskiego Państwa Podziemnego54.
Niemiecki intendent nie dożył jednak otwarcia Theater der Stadt Warschau – Teatru Miasta Warszawy w październiku 1940 roku, ponieważ już 13 lipca 1940 roku zmarł nagle w hotelu Bristol w tajemniczych okolicznościach. Po wojnie reżyser Roman Niewiarowicz ujawnił na łamach „Tygodnika Powszechnego”, że to właśnie jego brygada zlikwidowała go przy pomocy trucizny55. Rodzina Claudiusa miała jednak inne informacje dotyczące jego śmierci.
W naszej rodzinie kariera Ericha była przedstawiana inaczej – jako idealista przyjechał do Warszawy, zauważył, jak okrutni byli dla polskiej ludności naziści, a potem został przez nich zamordowany. Uważam, że to piękna bajka, ale nie ma żadnego pokrycia w faktach. Fakt, że Erich został wyeliminowany przez polskie podziemie, wydaje mi się bardzo prawdopodobnym wyjaśnieniem jego niespodziewanej śmierci
– tłumaczy Alexander Netschajew56. Ilse Claudius, druga żona referenta ds. kultury i teatru w Warszawie, wspominała zresztą w rozmowie z wnukiem, że na krótko przed śmiercią były mąż odwiedził ją w Berlinie i powiedział jej: „Nie wiem, czy poradzę sobie w Warszawie”. Pocieszała go wówczas, nazywając Ein Stehaufmännchen-Männchen, czyli mężczyzną, który zawsze się podnosi, niezależnie od tego, ile razy upadnie57. Okazało się jednak, że starcie z brygadą polskich patriotów było dla Ericha Claudiusa śmiertelnym ciosem…
Niedługo po śmierci Claudiusa ukazał się pierwszy numer magazynu dla Niemców w Generalnym Gubernatorstwie „Warschauer Kulturblätter” poświęconego niemieckiej kulturze i sztuce w okupowanej Warszawie. Otwierał go portret zmarłego referenta opatrzony wzruszającą laudacją:
Drogi Claudiusie, byłeś artystą w pełnym tego słowa znaczeniu. Miałeś obsesję na punkcie sztuki i ogromną miłość do niej. Ale byłeś kimś więcej, byłeś wojownikiem. Nie szukałeś wrogów, ale ich dostrzegałeś i podejmowałeś walkę. Wielka bitwa i trudne potyczki nie osłabiły cię, nie rzuciły na ziemię, lecz uczyniły silnym i dojrzałym. Z jaką radością przyjąłeś powołanie do Warszawy. Jak szczęśliwy byłeś tutaj, w swojej pracy. Jak pokonałeś trudności – ile szczegółowej pracy, aby wszystko przygotować do wielkiego intelektualnego dzieła, które wyraźnie przed sobą widziałeś i które chciałeś zbudować dla Niemców – dla Niemiec. Chciałeś dać z siebie wszystko, wcielić pomysły w życie. Z tą nadzieją i z tą wizją odszedłeś od nas. Ale przekazałeś nam swoje plany i pomysły, a one zostaną zrealizowane, Erichu Claudiusie58.
Przedstawienie musiało jednak trwać dalej. Od 24 lipca do 1 września 1940 roku odbywały się w warszawskim Teatrze Na Wyspie Sommerspiele dla niemieckich żołnierzy, których przygotowaniem zajmował się tuż przed śmiercią niemiecki referent. Wystawiono wówczas Ifigenię w Taurydzie Johanna Wolfganga Goethego, Głośną tajemnicę Pedra Calderona i Zielonego Gila Tirsa de Moliny59. Chociaż w sztukach występowali przede wszystkim niemieccy aktorzy, za scenografię odpowiadał ceniony Stanisław Jarocki, a na scenie można było podziwiać kilku polskich tancerzy60. Było to swego rodzaju preludium przed rozpoczęciem pierwszego sezonu działalności Theater der Stadt Warschau – Teatru Miasta Warszawy.
Pismem z 23 sierpnia 1940 roku prowadzenie Theater der Stadt Warschau – Teatru Miasta Warszawy powierzono Igo Symowi i wdowie po Erichu Claudiusie Marie Charlotte Claudiusowej, uznając, że specyfika pracy tego dwujęzycznego teatru wymaga obecności dwóch osób na kierowniczych stanowiskach. Kompetencje Claudiusowej przedstawiano następująco:
Pani Claudius jako Niemka Rzeszy i wieloletnia członkini partii czuwa przede wszystkim nad ochroną niemieckich interesów kulturalnych i gwarantuje, że idee narodowosocjalistyczne znajdą swe odzwierciedlenie w duchu i praktyce codziennej działalności Theater der Stadt Warschau.
Do jej obowiązków należały też między innymi organizacja niemieckiego zespołu, troska o realizację zadań społecznych Theater der Stadt Warschau, jak również prowadzenie korespondencji oraz opracowywanie planów organizacyjnych i projektów artystycznych61.
Igo Symowi przekazano w nadzór przede wszystkim sprawy związane z polską sceną ze względu na jego „dokładną znajomość polskich warunków i języka polskiego, bogate doświadczenie zdobyte w polskim środowisku artystycznym, jak również dokładną znajomość warszawskich warunków gospodarczych i kulturalnych”. Jemu też przypadał w większym stopniu „nadzór nad sprawami finansowymi i administracyjnymi”, ponieważ „opanował te zagadnienia dzięki swojej wieloletniej pracy na stanowisku prokurenta banku”. W dokumencie podkreślono, że „realizacja kierownictwa artystycznego, nadzór nad próbami, warsztatami i wszelkimi pracami związanymi ze spektaklami jest w każdym przypadku przedmiotem ścisłej współpracy”. Oficjalnie jednak Igo Sym miał figurować jako pierwszy we wszelkiej dokumentacji dotyczącej działalności teatru62. Zgodnie z umową zawartą 1 września 1940 roku z gubernatorem Ludwigiem Fischerem gaża Syma jako dyrektora (intendenta) teatru wynosiła 1171 złotych63.
Oficjalne otwarcie Theater der Stadt Warschau nastąpiło 6 października 1940 roku w obecności generalnego gubernatora Hansa Franka, a sześć dni później podwoje otworzył Teatr Miasta Warszawy. Na łamach prasy gadzinowej pisano, że w repertuarze znajdą się przede wszystkim „dobre operetki, komedie, a poza tym i dramaty”, a także wyraźnie zaznaczono, że „z repertuaru są wyłączone oczywiście sztuki pisarzy żydowskich, jak również sztuki tłumaczone przez żydów, które w dotychczasowym repertuarze polskim odgrywały znaczną rolę”64. Chociaż część polskiego społeczeństwa przychodziła na spektakle Teatru Miasta Warszawy i innych teatrów jawnych, Polskie Państwo Podziemne ostro krytykowało je na łamach konspiracyjnej prasy, a nawet organizowało akcje małego sabotażu, takie jak choćby rozpylanie w teatrach gazów łzawiących i wywołujących wymioty. Powszechna była też opinia, że dyrektor Sym to „kanalia” i „jeden z najniżej stojących intelektualnie aktorów warszawskich”65.
W tym samym czasie Igo Symowi powierzono kolejne odpowiedzialne zadanie. Reżyser Gustav Ucicky, znany dobrze aktorowi z czasów jego kariery w austriackiej kinematografii, otrzymał od władz niemieckich zadanie zrealizowania filmu, który pokazywałby rzekome prześladowanie niemieckiej mniejszości narodowej przez Polaków w 1939 roku, a tym samym uzasadniał działania wojenne prowadzone przez nazistów. Dyrektor Teatru Miasta Warszawy miał werbować polskich aktorów do antypolskiej czy wręcz polakożerczej produkcji. 13 grudnia 1940 i 4 stycznia 1941 roku Sym zawarł umowy z wytwórnią Wien-Film, zgodnie z którymi miał pełnić przy filmie funkcję tłumacza, chociaż sam w piśmie do wytwórni z 2 stycznia 1941 roku określił się mianem jej męża zaufania i pełnomocnika. Zgodnie z kontraktami miał otrzymywać za swoją pracę tygodniowe wynagrodzenie w wysokości 125 marek niemieckich plus 250 złotych. Przysługiwały mu również dieta 20 marek niemieckich dziennie na pobyt w Wiedniu oraz bilety na pociąg drugiej klasy z wagonem sypialnym z Warszawy do Wiednia i z powrotem66. Wiadomo jednak, że w prace nad filmem Heimkehr zaangażowany był już znacznie wcześniej. Kapitan Wehrmachtu Wilm Hosenfeld, który pełnił funkcję oficera łącznikowego przy ekipie filmowej, zapisał bowiem w swoim dzienniku pod datą 26 sierpnia 1940 roku: „Z filmowcami z towarzystwa Wien-Film szukaliśmy plenerów w okolicach W[arszawy]. Reżyseria: [Gustav] Ucicky; scenografia: [Walter] Röhrig; produkcja: [Erich] von Neusser; zdjęcia: [Günther] Anders; kierownik letnich plenerów: Igo Sym”67.
Namówienie polskich artystów do zagrania w ohydnym dziele niemieckiej propagandy stanowiło jednak dla Syma nie lada wyzwanie. Aktor niejednokrotnie posługiwał się przy tym procederze szantażem, a jako osoba obeznana w polskim świecie artystycznym znał wiele tajemnic i niewygodnych faktów. W przypadku Bogusława Samborskiego i Józefa Kondrata wykorzystał żydowskie pochodzenie ich żon – odpowiednio Stelli (Stefanii) Tarapani i Guty Blumenfeld. Niektórym aktorom groził z kolei, że za odmowę przyjęcia roli mogą zostać wywiezieni do obozów koncentracyjnych. Ostatecznie na skutek działań Syma udało się zwerbować – oprócz wspomnianych Samborskiego i Kondrata – między innymi Michała Plucińskiego, Stefana Golczewskiego, Juliusza Łuszczewskiego, Bolesława Dominiaka i Tadeusza Żelskiego. Odmówili mu natomiast stanowczo tacy artyści, jak: Kazimierz Junosza-Stępowski, Roman Dereń, Antoni Różycki, Lili Zielińska czy Ina Benita. W przypadku kilku aktorów, między innymi Jerzego Pichelskiego, Stanisława Grolickiego, Franciszka Dominiaka i Hanny Chodakowskiej, umowy zostały podpisane, lecz artyści zerwali je, kiedy tylko pojawiła się taka możliwość po śmierci Syma68.
O tym, jak wyglądały kulisy zatrudniania polskich aktorów do filmu Heimkehr, wspominał szczegółowo namawiany przez Syma do przyjęcia roli Feliks Żukowski w grudniu 1972 roku w rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim”. W czasie spotkania w hotelu Bristol Igo Sym powiedział mu, że film będzie kręcony w Polsce, a o tym, kto kogo zagra, zadecyduje reżyser Ucicky. Żukowski był bardzo zdziwiony, kiedy dowiedział się, iż nie dostanie scenariusza, lecz jednocześnie Sym zapewniał go: „Bądźcie dobrej myśli. Gwarantuję wam i doskonałe papiery, i nietykalność”. Początkowo aktorowi kolaborantowi pomagał Jerzy Gabryelski, reżyser między innymi Czarnych diamentów, któremu Igo powiedział, że zakłada „towarzystwo filmowe” mające wyprodukować we współpracy z Wien-Filmem kilka dzieł „o wolnych tematach” w polskiej i niemieckiej wersji językowej. Kiedy Gabryelski dowiedział się, jaka jest prawdziwa idea filmu, natychmiast się wycofał. Wcześniej jednak zdążył pokazać Ucicky’emu zdjęcia z Czarnych diamentów i to właśnie na nich reżyser wypatrzył Żukowskiego69.
Po krótkiej rozmowie z Igo Symem Żukowski został wezwany do dwupokojowego apartamentu, w którym na czas pobytu w Warszawie mieszkał Gustav Ucicky.
Zwracał się do mnie po niemiecku, a ja słabo znałem ten język. Wyglądało trochę na to, że on bada, czy Polacy mogą się z nim porozumieć. Powiedział, że chciałby, abym zagrał w jego filmie. Wtedy moja znajomość niemieckiego gwałtownie się pogorszyła… Wreszcie Ucicky zrezygnował
– wspominał w „Dzienniku Łódzkim” Żukowski. Domyślał się już, że może chodzić o film antypolski, więc zrobił wszystko, aby go nie zaangażowano. Sym miał wówczas powiedzieć oburzony: „Przecież lepiej grać, niż być w Oświęcimiu”, na co Żukowski odparł: „To jeszcze nie znaczy, że my musimy być w Oświęcimiu. A poza tym nie rozumiem, co to ma znaczyć, że ty nam grozisz…”70. Po latach zaangażowany w okupacyjne życie teatralne reżyser Tymoteusz Ortym wspominał w publikowanych w odcinkach wspomnieniach Gdzie hrabiny były kelnerkami, że Ucicky – najwidoczniej w przeciwieństwie do Syma – „był bardzo życzliwie ustosunkowany do polskich aktorów i narzucone mu przez Goebbelsa zadanie traktował z widocznym zażenowaniem”, a każdego z aktorów witał słowami: „Przypadł mi niemiły udział zaproponowania panu udziału w filmie przeciwko-polskim. Nie sądzę, by zgodził się pan na moją propozycję”71. Do rewelacji Ortyma – choćby ze względu na jego okupacyjną działalność – należy podchodzić z pewnym dystansem, lecz z zachowanych relacji wynika, że to Sym był w tym duecie „złym policjantem”, który straszył artystów konsekwencjami za odmowę udziału w filmie.
Zachowało się wiele relacji ukazujących Igo Syma w skrajnie negatywnym świetle jako człowieka całkowicie zaprzedanego Niemcom i oddanego propagandzie okupanta. Kiedy Gena Galewska, córka scenografa Józefa Galewskiego i żona pisarza Tadeusza Wittlina, spotkała go na ulicy z opaską ze swastyką na rękawie marynarki, odpowiedział zaskoczonej znajomej: „A pani sobie wyobrażała, że dawniej żyłem tylko z teatru? Nic podobnego”. Jej ojciec Józef Galewski pisał wręcz w swoim niepublikowanym pamiętniku:
Igo Sym kiedyś w rozmowie z córką wyszedł z siebie i zawołał: „Wszyscy Polacy powinniście zginąć w Oświęcimiu lub w więzieniu!”. Widząc, że córka tym się zdenerwowała, zaczął ją przepraszać, że powiedział to na żarty i w końcu mówi: „W razie jeśli ojciec, pani lub matka będzie miała jakąś nieprzyjemność od władz niemieckich, proszę się zaraz powołać na mnie i dać mi znać”. Ale on miał tę nieprzyjemność, że go zabili i nie potrzebowaliśmy jego opieki i interwencji72.
Choć trzeba uczciwie przyznać, że Sym nie należał do NSDAP, SS ani SA, jak również nie pojawia się na liście żołnierzy Wehrmachtu, miał inne poważne grzechy na sumieniu, za które w końcu przyszło mu zapłacić73.
Prowadzenie koncesjonowanych przez okupanta kin i teatru, werbowanie aktorów do antypolskiego czy wręcz polakożerczego filmu, a ponoć także praca lektora w niemieckim tygodniku dźwiękowym… Dla polskiego podziemia były to wystarczające zarzuty, by rozpocząć przygotowania do likwidacji aktora-kolaboranta. Decyzję w tej sprawie – nie wyrok, jak można przeczytać w licznych publikacjach – wydał najprawdopodobniej komendant Okręgu Warszawa Miasto ZWZ Zdzisław Zajączkowski74. Początkowo Roman Niewiarowicz sugerował, aby podobnie jak w przypadku Ericha Claudiusa wykorzystać truciznę i upozorować atak serca, ale Stanisław Łaniewski powiedział mu, że likwidacja Syma ma być „silnym wstrząsem dla społeczeństwa i daniem dowodu, że polskie władze podziemne działają”. Zamiast trucizny miał być więc wykorzystany „Vis” cal. 9, czyli krótka broń palna. „Łada” zaproponował wówczas „Dachowi”, by przeprowadzić akcję na ulicy Oboźnej, dającej możliwość szybkiego zniknięcia sprawców. Cynk o tym, że zbliża się Sym, miał dać likwidatorom aktor Maksymilian (Marek) Szacki. „Po wyroku ja miałem wbiec przerażony do gmachu Teatru Polskiego [Teatru Miasta Warszawy – przyp. aut.], a obydwaj «strzelcy» mieli zniknąć w dwóch przeciwległych kierunkach” – wspominał Niewiarowicz w artykule Prawda o Igo Symie opublikowanym w 1946 roku w „Tygodniku Powszechnym”. Sam musiał być obecny przy likwidacji, aby wykluczyć pomyłkę strzelców i przypilnować, by zrobili wszystko zgodnie z rozkazem. Akcję jednak odwołano, ponieważ Sym został pilnie wezwany do Wiednia w sprawie formalności dotyczących filmu Heimkehr75.
Wkrótce Roman Niewiarowicz podjął drugą próbę pozbycia się Syma, lecz ona także zakończyła się niepowodzeniem. Tak relacjonował przebieg zdarzeń na łamach „Tygodnika Powszechnego”:
Nagły rozkaz: wykonanie wyroku ma nastąpić w barze-restauracji, prowadzonej przez aktorów w Teatrze Polskim [Teatrze Miasta Warszawy – przyp. aut.], podczas obiadu zorganizowanego przeze mnie. Umawiam się z Symem na godzinę 14:30, zapraszając go na pożegnalny obiad. Zjawiam się pierwszy i zajmuję stolik z kanapką przy barze. Na sali jeden z moich szefów, w towarzystwie Ewy Stojowskiej – aktorki – członka mojej brygady, przy innych stolikach publiczność, a przy stoliku obok, przed barem, dwaj „strzelcy”, ale inni! Znam ich, wiem, kim są, ale to nie ci ludzie, z którymi najdrobniejszy szczegół był omówiony.
Okazało się, że jeden z umówionych strzelców zginął w nagłej strzelaninie, a drugi musiał ukrywać się przed Niemcami76.
Na obiedzie towarzyszyła Symowi intendentka Claudiusowa, z którą Niewiarowicz rozmawiał na temat jej pasierbicy, aktorki teatralnej i filmowej Marieluise Claudius, występującej niegdyś w Hamburgu w jednej ze sztuk reżysera. „Hasłem wykonania ma być moje udanie się do szatni, z której mam na widoku schody wejściowe i w razie czego swobodny obstrzał sali i schodów, jako zabezpieczenie «strzelców» od ewentualnych niespodzianek” – relacjonował Niewiarowicz w „Tygodniku Powszechnym”. Kiedy jednak „Łada” zamówił do stolika trzy kieliszki koniaku, aby uśpić czujność Syma, otrzymał od swojego przełożonego sygnał, że akcja ma zostać wstrzymana77. Dopiero trzecia próba zlikwidowania artysty zakończyła się powodzeniem.
Igo Sym został zastrzelony 7 marca 1941 roku w swoim mieszkaniu przy ulicy Mazowieckiej 10 w Warszawie przez zespół bojowy „ZOM” kontrwywiadu Okręgu Warszawa Miasto Związku Walki Zbrojnej w składzie: podporucznik Bohdan Rogoliński ps. „Szary”, podporucznik Roman Rozmiłowski ps. „Srebrny”, „Zawada” i kapral Wiktor Klimaszewski ps. „Mały” (według relacji Stefana Matuszczyka ps. „Porawa” byli to porucznik Leszek Kowalewski ps. „Twardy” i Rozmiłowski). Ostatnie godziny życia Syma znane są szczegółowo dzięki relacji jego sąsiadki Anieli Lawińskiej, żony aktora i reżysera Ludwika Lawińskiego. Tak opisywała ona przebieg zdarzeń:
W noc poprzedzającą zabójstwo Igo Sym nabity we frak, w którym zawsze pięknie wyglądał, wziął udział w dużym przyjęciu (u Niemców, w alei Szucha), które trwało do rana, po czym udał się na dworzec po swego brata młodszego [starszego o dwa lata Alfreda Syma – przyp. aut.], którego udało mu się zwolnić z niewoli niemieckiej – tuż po przyjęciu przez tegoż „volksdeutsch’ostwa” (o tym wszystkim niedyskretnie poinformowała mnie matka Iga [Julianna Symowa]). Po powrocie do domu cała rodzina, tj. matka, Igo, jego brat i żona brata, zasiedli do śniadania. Dobry nastrój śniadania rodzinnego zakłócił bezlitosny nakaz podziemia78.
Sporządzony przez Związek Walki Zbrojnej raport precyzował, że aktor odebrał starszego brata z dworca o czwartej nad ranem, a więc trzy godziny przed śmiercią79.
Samą likwidację współpracującego z Niemcami artysty dokładnie opisał podporucznik Roman Rozmiłowski ps. „Zawada”, który oddał celny strzał do kolaboranta, w wywiadzie udzielonym prasowemu sprawozdawcy wojennemu Stefanowi Koprowi ps. „Nienaski”:
[Sym] mieszkał na czwartym piętrze przy ulicy Mazowieckiej 10. O godzinie 7.10 zapukaliśmy do drzwi. Otworzyła służąca. – Czy pana dyrektora Syma możemy prosić? – W tej chwili ukazał się Sym. – Czy pan Igo Sym? – Tak. Czym mogę panom służyć? W tej chwili wystrzeliłem, mierząc z Visa prosto w serce. Strzał był celny. Szpicel upadł na twarz bez jęku. Ze schodów zbiegliśmy pędem. Później spokojnie rozeszliśmy się do domów80.
Nieco inną wersję wydarzeń przytoczył Stefan Matuszczyk ps. „Porawa”, dowódca oddziału 993/W kontrwywiadu Komendy Głównej Armii Krajowej w latach 1943–1944, w maszynopisie Likwidacja Igo Syma na ul. Mazowieckiej nr 10:
Pewnego ranka zadzwonili oni [Kowalewski i Rozmiłowski – przyp. aut.] do mieszkania Igo Syma. Po dłuższej chwili oczekiwania męski głos w przedpokoju zapytał po niemiecku: „Kto tam?”. Odpowiedział mu po niemiecku por. „Srebrny”, że listonosz z depeszą. Po chwili słychać było przekręcanie klucza w drzwiach i odsunięcie łańcucha. Drzwi uchyliły się. Por. „Twardy” runął na nie całym ciężarem, odpychając w głąb przedpokoju Igo Syma. Wskakuje za nim do przedpokoju, naciska język spustowy pistoletu – niewypał. Repetuje broń. Igo Sym zdążył w tym czasie wyciągnąć pistolet z kieszeni, jednak „Twardy” uprzedził zdrajcę. Na odgłos strzału wypadł z pokoju jakiś mężczyzna. Był to brat Igo Syma, który został zwolniony z Oflagu i tej nocy przyjechał do Warszawy i zatrzymał się u Igo Syma. Wykonawcy poinformowali go, za co został skazany na karę śmierci Igo Sym. Po zabraniu dokumentów Syma i pistoletu wykonawcy wyszli81.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. T. Mościcki, Teatry Warszawy 1944–1945. Kronika, Warszawa 2012, s. 17–18. [wróć]
2. B. Korzeniewski, Teatr warszawski podczas okupacji, „Pamiętnik Teatralny” 1963, t. 12, z. 1–4 (45–48). [wróć]
3. A. Wysiński, Teatry jawne w Generalnym Gubernatorstwie, „Pamiętnik Teatralny” 1963, t. 12, nr 1–4 (45–48). [wróć]
4. M. Teler, Zagadka Iny Benity. AK-torzy kontra kolaboranci, Warszawa 2021. [wróć]
5. J. Walden, Teatr potrzebny, Warszawa 1964, s. 256–257. [wróć]
6. P. Bajko, Czwarty w Białowieży, „Las Polski” 2012, nr 12. [wróć]
7.Eheverkündigungen in Innsbruck, „Innsbrucker Nachrichten” 1892, nr 135. [wróć]
8. J. Tropiło, Ernest Teofil Sym (1893–1950), weterynarz, biochemik, [w:] Polski słownik biograficzny, t. 46, Kraków 2009–2010, s. 226. [wróć]
9. Metryka chrztu Karla Antona Juliusa Syma, Taufbuch 1876–1897 der Pfarre Innsbruck-St. Jakob, fol. 438. [wróć]
10.Sprawozdanie dyrekcji C.K. Gimnazjum VIII. we Lwowie za rok szkolny 1911, Lwów 1911, s. 80; R. Włodek, Igo Sym (1896–1941), aktor filmowy, kabaretowy, teatralny, dyrektor teatru, [w:] Polski słownik biograficzny, t. 46, Kraków 2009–2010, s. 226–229. [wróć]
11. Akta personalne Juliana Karola Syma, Centralne Archiwum Wojskowe, sygn. AP 20079; Akta personalne Juliana Karola Syma, Centralne Archiwum Wojskowe, sygn. AP 1029/31731/17791. [wróć]
12. A. Steinborn, Wspomnienia z lat 1939–1945, „Rocznik Warszawski” 1987, t. 19. [wróć]
13. List Juliana Fałata do Heleny Fałatówny z ok. 10 lutego 1918 roku, Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej, sygn. MBB/H-FJ/506. [wróć]
14. Metryka ślubu Karola Antoniego Juliusza Syma i Heleny Rity Zdzisławy Fałatówny, Księga zaślubionych parafii rzymskokatolickiej św. Aleksandra w Warszawie, nr 307/1920. [wróć]
15. List Juliana Fałata do Heleny Symowej z 24 października 1920 roku, Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej, sygn. MBB/H-FJ/499. [wróć]
16. Akta personalne Juliana Karola Syma, Centralne Archiwum Wojskowe, sygn. AP 1029/31731/17791. [wróć]
17. Pismo woźnego Sądu Okręgowego w Warszawie Stanisława Bączkowskiego do Heleny Symowej z 23 czerwca 1923 roku, Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej, sygn. MBB/H-FJ/209. [wróć]
18. Dekret opieki dla Heleny Symowej z 5 maja 1923 roku, Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej, sygn. MBB/H-FJ/2028; M. Aleksandrowicz, W familijnym gronie, „Wystawnik” 2013, nr 6. [wróć]
19.Julian [Sym] [nekrolog], „Kurier Warszawski” 1929, nr 291. [wróć]
20.Tragiczna śmierć córki J. Fałata, „Express Wieczorny Ilustrowany” 1931, nr 77. [wróć]
21.Sekwestr dóbr arc. Karola Stefana, „Ilustrowany Dziennik Polski” 1919, nr 28; Lista znawców dla spraw o wywłaszczenia na rok 1921, „Dziennik Urzędowy Ministerstwa Sprawiedliwości” 1921, nr 4. [wróć]
22. Akta personalne Juliana Karola Syma, Centralne Archiwum Wojskowe, sygn. AP 1029/31731/17791. [wróć]
23. M.L., Igo Sym na deskach teatralnych, „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1931, nr 186. [wróć]
24.Dziesięciolecie „Lutni” żywieckiej, „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1934, nr 57. [wróć]
25. Z. Schindler, Igo Sym (Spec. dla „Przeglądu Wieczornego”), „Przegląd Kresowy” 1930, nr 1. [wróć]
26.The Singing Saw – Die singende Säge, wernersudendorf.de, http://wernersudendorf.de/2019/05/the-singing-saw-die-singende-saege/ (dostęp: 20.12.2020). [wróć]
27. M.S., Sym o swoich partnerkach, „Kino” 1933, nr 28. [wróć]
28. j.w., Śpiewająca piła Igo Syma, „Wieczór Warszawski” 1928, nr 99; J. Ukraińczyk, Igo Sym na scenie wiedeńskiej, „Kino” 1931, nr 31. [wróć]
29. J., Kto odbiera najwięcej listów, „ABC” 1933, nr 209. [wróć]
30. P. Gacek, Ina Benita. Za wcześnie na śmierć, Warszawa 2018, s. 47–48. [wróć]
31. A. Mieszkowska, Hanka Ordonówna. Miłość jej wszystko wybaczy, Warszawa 2019, s. 85–93. [wróć]
32. J. Steiner [J.St.], Gwiazdy, gwiazdy w redakcji, „Kino” 1936, nr 52. [wróć]
33.Sym w Berlinie, „Prawda o Filmie” 1937, nr 5. [wróć]
34. R. Czejarek, Sekrety Szczecina. Część 2, Łódź 2015, s. 11–15. [wróć]
35. J. Steiner [J.St.], Igo Sym i „Serenada”, „Kino” 1938, nr 1. [wróć]
36. K. Trojanowski, Świnie w kinie? Film w okupowanej Polsce, Warszawa 2018, s. 142–145. [wróć]
37.Artyści – ulubieńcy Warszawy kopią rowy ochronne, „Express Lubelski i Wołyński” 1939, nr 239. [wróć]
38. H. Rozwadowska, Wspomnienia ważne i nieważne, Warszawa 1966, s. 83–84. [wróć]
39. J. Boryta-Nowakowska, A chciałam być tylko aktorką…, Warszawa 1995, s. 29. [wróć]
40. R. Fajans, Z Fryderykiem Jarosym, „Parada” 1945, nr 22. [wróć]
41. L. Lawiński, Aczkolwiek, Londyn 1963, s. 87. [wróć]
42. A. Mieszkowska, op. cit., s. 128–131. [wróć]
43. L. Sempoliński, Druga połowa życia, Warszawa 1985, s. 51–52. [wróć]
44.Kino w czasie okupacji – Igo Sym, reż. Krzysztof Gostkowski, Polska 1991. [wróć]
45. Kartoteka kontrwywiadu ZWZ-AK, Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, IPN BU 2450. [wróć]
46.Ibidem. [wróć]
47.Ibidem. [wróć]
48. Wykaz osób występujących w materiałach archiwalnych okresu okupacji rozpracowywanych przez wywiad i kontrwywiad Armii Krajowej, Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, sygn. IPN BU 200/1, t. 1. [wróć]
49.Devoli Deutsche Volkslichtspiele, Devoli G.m.b.H. mit Sitz Naumburg, naumburg-geschichte.de, https://www.naumburg-geschichte.de/geschichte/devoli.htm (dostęp: 2.11.2024). [wróć]
50. M. Teler, Upadły amant. Historia Igo Syma, Warszawa 2021, s. 253–254. [wróć]
51. Informacje p. Alexandra Netschajewa z 9 października 2023 roku. [wróć]
52. Informacje p. Alexandra Netschajewa z 9 października 2023 roku i 19 stycznia 2024 roku. [wróć]
53. M. Szejnert, Sława i infamia. Rozmowa z Bohdanem Korzeniewskim, Kraków 1992, s. 37–38. [wróć]
54.Słownik biograficzny teatru polskiego, t. 1: 1765–1965, red. Z. Raszewski, Warszawa 1973, s. 378. [wróć]
55. R. Niewiarowicz, Prawda o Igo Symie, „Tygodnik Powszechny” 1946, nr 14. [wróć]
56. Informacja p. Alexandra Netschajewa z 9 października 2023 roku. [wróć]
57. Informacja p. Alexandra Netschajewa z 16 października 2023 roku. [wróć]
58.Erich Claudius, „Warschauer Kulturblätter” 1940, nr 1. [wróć]
59. M. Getter, „Warschauer Kulturblätter” – pismo dla społeczności niemieckiej (1940–1943), „Dzieje Najnowsze” 2010, r. 42, nr 1. [wróć]
60. T. Mościcki, Teatry Warszawy 1944–1945. Kronika, Warszawa 2012, s. 763–766. [wróć]
61. Teatr Polski w czasie wojny, Muzeum Teatralne w Warszawie, sygn. D.448–449.III, MT/IX/370. [wróć]
62. Teatr Polski w czasie wojny, Muzeum Teatralne w Warszawie, sygn. D.448–449.III, MT/IX/370. [wróć]
63. Kartoteka Reichsdeutschów i volksdeutschów z dystryktu warszawskiego, Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, sygn. IPN GK 876. [wróć]
64.Otwarcie teatru miejskiego w Warszawie, „Nowy Kurier Warszawski” 1940, nr 235. [wróć]
65. S. Marczak-Oborski, Teatr czasu wojny. Polskie życie teatralne w latach II wojny światowej (1939–1945), Warszawa 1967, s. 310; L. Landau, Kronika lat wojny i okupacji, t. 1, Warszawa 1962, s. 717. [wróć]
66. Umowa Igo Syma z 13 grudnia 1940 roku, ze zbiorów Filmarchiv Austria; List ofertowy Igo Syma z 2 stycznia 1941 roku, ze zbiorów Filmarchiv Austria; Umowa Igo Syma z 4 stycznia 1941 roku, ze zbiorów Filmarchiv Austria. [wróć]
67. W. Hosenfeld, „Staram się ratować każdego”. Życie niemieckiego oficera w listach i dziennikach, Warszawa 2007, s. 362–363. [wróć]
68. Sprawę werbowania polskich aktorów do filmu Heimkehr przez Igo Syma opisuję szczegółowo w: M. Teler, op. cit., s. 238–243. [wróć]
69. J.P., Łódzki aktor Feliks Żukowski opowiada w jaki sposób Niemcy werbowali polskich artystów do filmu „Heimkehr”, „Dziennik Łódzki” 1972, nr 288. Żukowski błędnie wspomina, że Ucicky rezydował w Hotelu Europejskim. [wróć]
70.Ibidem. [wróć]
71. T. Ortym, „Gdzie hrabiny były kelnerkami”. Wspomnienia z „Kresów”, „Kurier Polski” 1962, nr 10. [wróć]
72. J. Galewski, Pamiętnik, maszynopis ze zbiorów Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk, s. 10; B. Kunach, Być tym, co słynie, „Duży Format” 2003, nr 49. [wróć]
73. Kartoteka Reichsdeutschów i volksdeutschów z dystryktu warszawskiego, Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, sygn. IPN GK 876; Informacja Bundesarchiv Berlin z 9 lipca 2021 roku. [wróć]
74. J. Rzepecki, Niewiarowicz w kontrwywiadzie – organizacja podziemia – czy Schiller był oficerem?, „Pamiętnik Teatralny” 1964, t. 13, nr 4 (52). Sprawę likwidacji Igo Syma i rzekomego wyroku omówiłem dokładnie w: M. Teler, op. cit., s. 278–299. [wróć]
75. R. Niewiarowicz, op. cit.[wróć]
76.Ibidem. [wróć]
77.Ibidem. [wróć]
78. L. Lawiński, op. cit., s. 88. [wróć]
79. Materiały wywiadu i kontrwywiadu AK Okręgu Warszawskiego, Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, sygn. IPN BU 380/1, t. 1. [wróć]
80. [S. Koper], Rozmowa z człowiekiem, który zgładził Syma, „Demokrata” 1944, nr 178. [wróć]
81. S. Matuszczyk, Likwidacja Igo Syma na ul. Mazowieckiej nr 10, maszynopis, Archiwum Państwowe w Warszawie, sygn. 72/1332/0/0/72/57. [wróć]