Franciszek Pieczka. Portret intymny - Stoparczyk Katarzyna - ebook

Franciszek Pieczka. Portret intymny ebook

Stoparczyk Katarzyna

4,7

Opis

Niezwykły talent, wyrazista postać. Kim był, że każdy chciał się z nim zaprzyjaźnić?

Brał wszystko na dystans – może z wyjątkiem studiów aktorskich, do których pchała go potężna siła artystycznego powołania. Grał postaci zadumane jak Jańcio Wodnik czy Stanisław Japycz z Rancza – ale nawet pancerniak Gustlik był typem refleksyjnym.

Korzenie miał na Śląsku, ale w warszawskiej Falenicy założył swoje drugie rodzinne gniazdo. Po spektaklach pędził do domu i zapominał o uroku scenicznych desek – wolał obrabiać deski na budowę i przyuczać dzieci do bycia „złotą rączką”.

Autorka miała tę książkę napisać razem z Franciszkiem. Nie zdążyli. Zatem po jego śmierci, aby dopełnić zobowiązanie, wyruszyła z mikrofonem do bliskich artysty. Rozmawiała z synem Piotrem i córką Iloną, z najbliższymi krewnymi i sąsiadami aktora, a także z przyjaciółmi z artystycznego świata, jak Daniel Olbrychski, Jan Jakub Kolski czy Kazimierz Kaczor. Dała nam wielobarwną mozaikę opowiadań i oryginalny portret tego niezwykłego człowieka.

 

Katarzyna Stoparczyk – dziennikarka, autorka książek, reżyserka spektakli teatralnych. Stworzyła kultową radiową audycję Dzieci wiedzą lepiej, współtworzyła także format telewizyjny Duże Dzieci. Nagrodzona m.in prestiżowym tytułem Mistrz Mowy Polskiej Vox Populi. Dzisiaj tworzy międzynarodowy program Dajcie nam głos!!! Kasia Stoparczyk i dzieci (dostępny na YouTubie). Franciszka poznała, kiedy gościł u niej w audycji Myślidziecka 3/5/7 (wywiad ukazał się w książce Jak mieć w życiu frajdę). W radiowym studiu Franciszek zaprosił ją do swojego świata, a potem zaproponował współpracę – i tak się zaprzyjaźnili.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 86

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (56 ocen)
44
9
2
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Boborb

Nie oderwiesz się od lektury

Pamiętam z dzieciństwa przyjazdy Pana Franciszka z rodziną do Godowa. Czytając jego wspomnienia odbyłem podróż w czasie. Mam też przed oczami obraz ojca Pana Franciszka z długą fajką z porcelanowym cybuchym, jak siedzi na werandzie przed domem Pieczków. Super że fajka jest w posiadaniu syna Piotra.
20
beanal

Nie oderwiesz się od lektury

Piękny człowiek, piękna książka!
10
moniniawil

Nie oderwiesz się od lektury

Dawno nie Czytałam.tak ciekawej autobiografii. Polecam
10
justyna_gazda

Nie oderwiesz się od lektury

Pan Franciszek cudowny czlowiek i Kasia świetnie pisze...
10
pkwiatkowska

Nie oderwiesz się od lektury

Obraz Franciszka Piłeczki widziany oczami najbliższych w formie krótkich opowiadań. Zwyczajne rodzinne życie porządnego człowieka, którego pracą było aktorstwo. Tak wlasnie- pracą - wykonywaną sumiennie i z talentem, a nie sensem życia. Mało kto potrafi rozdzielić pracę zawodową od życia rodzinnego jak robił to Pan Franciszek; żałuję , że tego nie potrafię. Kilkadziesiąt opowiadań i w żadnym nie ma opisu "gwiazdorzenia" a o przygotawnaiach do ról dowiadujemy się mimochodem w jednym zdaniu, które łatwo przegapić. W całej książce brak jest czegokolwiek co miałoby jakikolwiek cień skandalu, a jednak czyta się znakomicie.
10

Popularność




Katarzyna Stoparczyk

Franciszek Pieczka

Portret intymny

Moja opowieść o panu Franciszku. Wstęp

Ta opowieść zaczyna się w radiowym studiu. Przy mikrofonie siedzi starszy, nieco przygarbiony pan. Uważnie patrzy mi w oczy. I choć przyszedł, by rozmawiać, w tej chwili oboje milczymy. Ale nie jest to milczenie krępujące. Wiemy, że to właśnie ono powoli zaczyna nas prowadzić. Do bliskości i prawdy, do uśmiechu i łez, którymi dotychczas Franciszek tak oszczędnie dzielił się ze światem.

– Wie pani, ja się śmierci nie boję. Swoje przeżyłem. Już nie mam jakichś aspiracji życiowych, ani osobistych, ani zawodowych. Tylko Boga proszę, żeby odejść spokojnie, bez boleści. No i żeby później spotkać się z małżonką. Tam, na górze. Może już przygotowała dla mnie jakieś przyjęcie?

Do tego przyjęcia pasują piosenki Édith Piaf, o które kilka dni wcześniej prosi mnie Franciszek. Jego ulubione, jeszcze z czasów młodości. Przywodzą na myśl przebojowego chłopaka, tak niepodobnego do dzisiejszego Franciszka.

– Przyszedłem do sekretariatu i mówię: „Chciałem z panem ministrem roz­mawiać”. Patrzy na mnie sekretarka jak na wariata. „Czy jest pan umówiony?”. Ja mówię, że nie. „A to które drzwi są?”. A ona pokazuje mi drzwi. Nie czekając dalej, otwieram je i wparowuję do gabinetu.

Chłopak uzyskuje to, po co przyszedł, czyli zgodę ministra szkolnictwa wyższego na zmianę kierunku studiów. Z dokumentem w dłoni zjawia się w prywatnym mieszkaniu rektora Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, profesora Aleksandra Zelwerowicza. I choć dawno jest po egzaminach, zostaje przyjęty. Dla aktorstwa najpierw sprzeciwia się woli ojca, a potem opuszcza ukochany Śląsk, z którego jednak mentalnie nigdy nie wyjeżdża.

W roku 2015 Muzeum Kinematografii ogłasza plebiscyt. Na pierwszych trzech miejscach listy filmów wszech czasów znajdują się Ziemia obiecana Andrzeja Wajdy, Rękopis znaleziony w Saragossie Wojciecha Jerzego Hasa i Popiół i diament, także Andrzeja Wajdy. Aktor Franciszek Pieczka gra w dwóch z nich.

W całym swoim życiu wciela się w blisko 450 znakomitych, filmowych ról. To zaskakujące, że na festiwalach polskich filmów otrzymuje tylko dwie nagrody.

Ludzie ze środowiska próbują to wytłumaczyć. Wiedzą, że Franciszek nie bywa na branżowych rautach. Nie należy do tak zwanego towarzystwa. Na szczęście świat teatru nagradza Franciszka inaczej.

Jest wielkim aktorem, ale także niezwykłym człowiekiem.

– Właśnie. Talent talentem, zawód zawodem, ale gdzieś tam zawsze ten człowiek zza podszewki wychodzi.

Kiedy kończymy rozmawiać, Franciszek zostawia nam jeszcze przesłanie:

– Pozostań zawsze sobą. Bądź taki, żebyś mógł o każdej porze dnia spojrzeć w lustro i nie musiał się wstydzić. Bądź prawym człowiekiem. Po prostu.

Kiedy radiowa lampka gaśnie, wsiadamy do samochodu.

– Jaki ten świat ładny. – Pan Franciszek obserwuje go z fotela pasażera.

Jedziemy razem do Falenicy, w której kupił dom i odnalazł swoją drugą ojczyznę. Z tej podróży najbardziej zapamiętam jego zachwyt. Jesiennymi liśćmi, które tańczą nad dachem sunącego samochodu, polami, które jeszcze przed chwilą rodziły, a teraz szykują się do zimy. I łąką, pełną niechcianej nawłoci, która ciągnie się aż po horyzont.

– Pani Kasiu, ona biegnie ku wieczności. – W oczach Franciszka widzę zadziwienie.

„On wciąż wszystkiemu się dziwi. Ma w sobie świeżość spojrzenia dziecka” – mówią o Franciszku najbliżsi.

Zawożę go pod dom. Jeszcze nie wiem, że będę tu powracać. Że poznam stuletnią, drobnolistną lipę.

– To jedyna przyjaciółka, która jest starsza ode mnie – będzie żartował Franciszek.

Że zobaczę magnolię, która tak wściekle rozrasta się pod oknem jego sypialni. No i poznam Krakersa.

– Krakers to jest kot rasowy! Ogrodowy kot sportowy – przedstawi Krakersa Franciszek.

Uzna, że jest to tytuł uprawniony, ponieważ kot bez ogona biega szybciej. A Krakers właśnie go stracił w podwórkowej bitwie.

– W obronie falenickiej dzielni – z dumą dopowie człowiek, z którym Krakers każdego poranka jada śniadanie.

Franciszek docenia rzeczy małe i potrafi docenić codzienność. To dom jest jego azylem – i rodzina.

A ta książka powstała właśnie dzięki niej. Po śmierci Franciszka jego syn Piotr otwiera przede mną serce i wszystkie rodzinne albumy. Siedząc w ulubionym fotelu jego ojca, trzymam na kolanach całe życie Franciszka. Uchwycone w fotografiach sprzed lat. Obok leżą jego okulary i otwarty laptop. Jakby Franciszek wybiegł z pokoju na chwilę.

Na biurku macha niewidzialnym ogonem kot Krakers. Rozciąga się po kociemu, jakby własnym ciałem strzegł tajemnicy, którą w komputerze nieopatrznie ­pozostawił jego pan.

Ta książka nie mogła być inna. Czytając ją, będziecie wędrowali intymnymi śladami Franciszka. Ścieżkami, które zaprowadzą was do hardego synka ze Śląska. Człowieka, który w swoim długim życiu tak niewielu do siebie dopuścił, ale przecież każdego szanował.

To zastanawiające, że Jan Jakub Kolski, o którym Franciszek powiedział „mój reżyser”, nigdy nie rozmawiał z nim o życiu prywatnym. Kazimierz Kaczor, który w Teatrze Powszechnym przez pół wieku dzielił z Franciszkiem garderobę, odwiedził kolegę w jego domu zaledwie dwa razy. A grająca z nim przez dziesięć lat na planie Rancza Marta Lipińska bezradnie rozkłada ręce, mówiąc „Ja to właściwie niewiele o Franiu wiem”.

Tę książkę oddaję Ci ze wzruszeniem i głębokim przekonaniem, że w czasach kryzysu autorytetów właśnie takich ludzi jak Franciszek najbardziej temu światu potrzeba.

Katarzyna Stoparczyk

Cytaty pochodzą z radiowej, trójkowej audycji Myślidziecka 3/5/7, a także z książki Jak mieć w życiu frajdę. Rozmowy Kasi Stoparczyk

Pokój Pana Gustlika

– Kasia, przyjeżdżaj. Pokój taty stoi pusty. Jego łóżko też. Możesz tu spać.

Zaniemówiłam. Ale jak to? W pokoju pana Franciszka?

– Tak, my tam nic nie zmienialiśmy. I nie zmienimy. Nie damy rady. W przedpokoju ciągle stoją jego kapcie. A pokój stoi tak, jak stał, kiedy tata wyszedł z niego po raz ostatni. I twoja książka też tam leży. I ten list, który napisałaś do taty. Wszystko tam jest. I tak już zostanie. A wiesz, że dzieci też listy do taty piszą? Na cmentarzu zostawiają. Jeden trochę podmókł. Musiałem dmuchać suszarką. Piękny jest, pisany dziecięcą rączką do Gustlika. Przeczytasz?

Model śląski

– Na ten temat nie będę z wami dyskutował! – ostrzegł tubalnym głosem pan Franciszek i przeżegnał się przed kolacją.

W sprawach fundamentalnych był nieprzejednany.

– Na samym początku jest Bóg, zaraz potem rodzina, za nią honor i na końcu tych trzech jest ojczyzna – te wartości i w takiej kolejności były dla Franciszka ważne.

Trzymał się ich na Śląsku, trzymał się w Falenicy.

– Wartości i scalona rodzina – to was uratuje – powtarzał domownikom Franciszek.

Dzisiaj jego syn powtarza to swoim dzieciom. Chociaż nie jest łatwo, Piotr nie odpuszcza. Wie, że ojciec miał rację.

Ostre szpice

Józef Grodoń był myśliwym. Z tego powodu sprawił sobie dwa ostre, agresywne psy. To były szpice. Miały swoje miejsce do życia w obejściu Grodoniów i były trzymane krótko.

Aż pewnego dnia raczkujący Francik zniknął. Najpierw wszyscy go szukali. A kiedy zorientowali się, że wlazł do psiej budy, wpadli w popłoch. Józef poleciał po strzelbę.

– Trudno, jeśli będzie trzeba, odstrzelę im łby. Byle Francikowi włos z głowy nie spadł. – Grodoń stanął w gotowości i zaraz potem zbaraniał.

Francik wkładał paluszki do psich pysków. Wkładał im je też do nosa i do oczu. A one? Szczerzyły kły i odwracały od malucha głowy. Walczyły z własną naturą, dzięki swoim psim zmysłom wiedziały, że to tylko ludzkie dziecko.

W końcu Francik wtulił się w puszystą grzywę jednego z psów i zasnął. Szpice go pilnowały. Nikt nie mógł się do niego zbliżyć. Nawet Józefa uznały za wroga. Jeśli ktokolwiek próbował podejść do ich budy, ochraniały malucha wyszczerzonymi zębami i ciałem. W końcu ktoś wpadł na pomysł, żeby Francika przekupić. Przynieśli słodkie bumbuny.

Po chwili Francik raczkował do słodyczy. I znowu był ich.

Pochodzenie miał akurat OK

Powojenne lata pięćdziesiąte nie były łatwe, także dla młodego Franciszka. Bolała go niesprawiedliwość. Wystarczył fakt, że koledzy nie mieli właściwego pochodzenia. Ich talent, młodzieńcza ambicja nie miały znaczenia. Franciszek nie mógł przeboleć, że komunizm odbierał im życiową szansę. A kiedy na pierwszym roku studiów aktorskich uczelniany partyjny sąd koleżeński postanowił relegować jednego ze studentów, Franek wstawił się za kolegą.

W sali gimnastycznej wypełnionej po brzegi młodymi adeptami sztuki aktorskiej on jeden podniósł rękę na znak sprzeciwu. Chwilę wcześniej władze uczelni dowiedziały się, że relegowany chłopak miał ciotkę, która posiadała majątek ziemski i była hrabiną. Nikt się nie przejął losem chłopaka. Przyszli aktorzy byli raczej pochłonięci żałobą po Stalinie.

Sprawę odfajkowano i tyle. Poza jednym. Franciszek wylądował u najwyższej, uczelnianej instancji. Na dywaniku. Jak się okazało, nie można było go wyrzucić, ponieważ według ówczesnych, komunistycznych standardów, Franciszek pochodzenie miał akurat OK.

Tąpnęło

– Synek, pod ziemią deszcz ci nie pada na głowę. No i zawsze masz ciepło – mówił tata.

– Ojciec wyobrażał sobie, że górnik to jest stabilny fach, a ja pod ziemią prawie życie straciłem. – Franciszek wiedział, o czym mówi, w końcu pracował w kopalni przez rok.

Nie fedrował węgla, tylko robił przekopy. To była ciężka praca w ścianie. W dodatku groziła pylicą, czyli nieodwracalnym zniszczeniem płuc. Górnik przodowy był rozliczany od metrów. Szedł jak najszybciej do przodu i nie dbał o to, co za sobą zostawia. A za nim szedł Franciszek.

– Myśmy mieli wielkie szufle i łopaty, bo właśnie trwał odstrzał. Gdzieniegdzie leżały stalowe płyty, żeby łatwiej było zbierać węgiel.

W pewnym momencie od skalnej ściany oderwał się kamień, który uderzył Franciszka w głowę. Na szczęście chłopak miał na głowie kask. Stracił równowagę i upadł. Górnik przodowy odruchowo pociągnął go za nogę. I wtedy rozległ się huk. Wielka, kamienna ściana runęła. W miejsce, gdzie przed chwilą leżał Franciszek, z impetem uderzyła lawina potężnych kamieni.

Proboszcz w bryczce

– Jak wam nie wstyd! – krzyczała babcia Francika, kiedy chłopi prowadzili brudne krowy przez wieś.

Pochodziła ze śląskiej rodziny. A w śląskiej rodzinie od pokoleń wpajano człowiekowi, że w życiu najważniejsze są czystość, porządek i ład.

Podobne wartości wyznawała rodzina Henryki. Dziadek Franciszka był zagorzałym patriotą, walczył w powstaniu śląskim. Dziadek Heni był powstańcem wielkopolskim, który znalazł schronienie we francuskiej wsi.

Obaj pracowali pod ziemią, w kopalni. Jeden we Francji, drugi na polskim Śląsku.

Ale poza wzorcami patriotycznymi i umiłowaniem porządku spoiwem było tu coś jeszcze: rozsądna, myśląca wiara.

– Proszę księdza, ja nie zdążył do spowiedzi przystąpić, bom grób Pański przed Wielką Nocą budował – bił się w pierś dziadek pana Franciszka.

Podobno proboszcz odpowiedział:

– Ty, Francek, ni mosz się z czego spowiadać. Przecie ty, chopie, w butach do nieba pódziesz – rozgrzeszył go naprędce proboszcz i odjechał bryczką.

Spis treści

Moja opowieść o panu Franciszku. Wstęp

Pokój Pana Gustlika

Model śląski

Ostre szpice

Pochodzenie miał akurat OK

Tąpnęło

Proboszcz w bryczce

© Wydawnictwo WAM, 2024

© Katarzyna Stoparczyk, 2024

© Piotr Pieczka, 2024

Opieka redakcyjna: Damian Strączek

Redakcja: Anna Śledzikowska

Korekta: Magdalena Koch

Projekt okładki: Ilona Gostyńska

Fot. na pierwszej stronie okładki © Adam Kozak / Agencja Wyborcza

Fot. na ostatniej stronie okładki © archiwum autorki

Opracowanie graficzne i skład: Lucyna Sterczewska

Fotografie pochodzą z archiwum rodziny Franciszka Pieczki i archiwum autorki za wyjątkiem:

z archiwum Bogumiła Burzyńskiego – s. 241

ze zbiorów Jana Jakuba Kolskiego – s. 201, 212

East News – s. 216

InPlus / East News – s. 62-63, 102-103, 155, 167, 180, 193, 204-205

Polfilm / East News – s. 86, 176, 189

fot. Henryk Rosiak / CAF / PAP – s. 38-39

fot. Ireneusz Sobieszczuk / TVP / PAP – s. 221

fot. Piotr Liszkiewicz / East News – s. 98-99

fot. Renata Pajchel / East News – s. 222

fot. Ryszard Pieńkowski / East News – s. 70

fot. Stefan Maszewski / Reporter / East News – s. 202

fot. Wojciech Frankowski / East News – s. 187

ePub e-ISBN: 978-83-277-3674-1

Mobi e-ISBN: 978-83-277-3675-8

MANDO

ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200

www.wydawnictwomando.pl

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-255

e-mail: [email protected]