Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Ella wydaje się zwykłą nastolatką, a jednak, gdzie się pojawi, dzieją się dziwne rzeczy. W dzisiejszych czasach posądzenie kogoś o czary brzmi raczej niedorzecznie, ale… czy dziewczyna na pewno pochodzi z tego świata? Aby odkryć swoją tożsamość, dostrzec w sobie moc i nauczyć się żyć ze swoją odmiennością, Ella przemierzy krainy równoległe, pozna elfy i smoki, i przeżyje niezwykłe przygody, dzięki którym wreszcie zrozumie, że inny to znaczy wartościowy.
Świetnie napisana powieść fantasy o akceptacji samego siebie. Książka nagrodzona w VI Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży, zorganizowanym przez Fundację „ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom" we współpracy z wydawnictwami Papilon, Literatura i HarperKids, pod honorowym patronatem Biblioteki Narodowej, przy finansowym wsparciu Partnerów Konkursu – Fundacji PZU oraz Fundacji „AMF Nasza Droga".
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 137
Rok wydania: 2025
Projekt okładki: Sabina Bauman
Ilustracja na okładce: Marcin Minor
Projekt logo serii: Marta Gierych
Wydawczyni prowadząca serię: Magdalena Gredecka
Opieka redakcyjna: Agnieszka Trzebska-Cwalina
Redakcja: Maria Bogucka
Korekta: Małgorzata Podlewska, Agnieszka Trzebska-Cwalina
Koordynacja produkcji: Jolanta Powierża
© Agnieszka Rautman-Szczepańska
© HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2025
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
HarperCollins jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC.
Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Bez ograniczania wyłącznych praw autora i wydawcy, jakiekolwiek nieautoryzowane wykorzystanie tej publikacji do szkolenia generatywnych technologii sztucznej inteligencji (AI) jest wyraźnie zabronione. HarperCollins korzysta również ze swoich praw na mocy artykułu 4(3) Dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym 2019/790 i jednoznacznie wyłącza tę publikację z wyjątku dotyczącego eksploracji tekstu i danych.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
ul. Domaniewska 34a
02-672 Warszawa
www.HarperKids.pl
ISBN: 978-83-291-0158-5
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek
– Trzy światy z tą dziewczyną! – powiedział ojciec, gdy wszedł do domu.
Nie bardzo było wiadomo, czy na dzień dobry chciał się pożalić, czy tylko westchnąć do swoich myśli, podsumowując kolejny wybryk swojej córki.
Z kuchni odpowiedział mu rytmiczny stukot. Jego siostra Lukrecja właśnie rozbijała mięso na kotlety. Ot, normalny dzień w normalnym domu w zwyczajnym świecie, gdzie ludzie jedzą na obiad schabowe, chodzą do pracy w jednakowych garniturach, mają te same fryzury i poglądy. A w weekendy obowiązkowo stawiają się na wiecach poparcia dla ujednoliconego porządku Naszego Świata, który zakłada czystość człowieczej rasy. Ludzie mają wyglądać jak ludzie, a dla wszelkiej maści odmieńców nie ma w nim miejsca.
A tu takie coś! Jego córka po prostu nie umie nie rzucać się w oczy i chyba już nigdy się tego nie nauczy.
– Ale ja nie chciałam. Tak jakoś wyszło. Samo – bąknęła cicho Ella, wlokąc się za ojcem z opuszczonymi ramionami.
– Oczywiście, zawsze jakoś tak samo wychodzi. Ciekawe, że tylko tobie – zrzędził mężczyzna, zdejmując marynarkę.
Tak bardzo chciałby, żeby jego córka była normalna. Żeby umiała się wpasować w ramy ustalonego z góry porządku i nie zwracała na siebie uwagi, bo kiedyś może to się dla niej źle skończyć.
Dźwięk tłuczka ustał, a w drzwiach kuchennych pojawiła się kobieta średniego wzrostu o włosach w kolorze mysiego blondu, spiętych w luźny koczek. Wycierała ręce w szmatkę i z ciepłym uśmiechem przyglądała się bratu i jego córce. Po ich minach domyśliła się, że w szkole znów musiało dojść do jakiegoś incydentu z udziałem Elli. Dla Lukrecji nie było niczym nadzwyczajnym, że w okresie dorastania robi się czasem jakieś głupie rzeczy. Jednak obecnie nauczyciele jakby zapomnieli, że sami byli kiedyś w wieku swoich uczniów i nie zawsze ich zachowanie było tak sztywne jak teraz. Z kolei jej brat był ostatnią osobą, która miała prawo wytykać córce błędy młodości.
– Witajcie, kochani. Obiad za kwadrans. Myjcie ręce i przestańcie się na siebie boczyć – powiedziała.
– Cześć, Lukierku. Czy ty wiesz, co twoja bratanica dziś zmalowała? Ja chyba przez nią osiwieję!
– Ale, tatku, ja nie chciałam. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Przepraszam. Gdybym tylko umiała to kontrolować.
– Czas najwyższy, moja panno, nauczyć się trzymać emocje na wodzy. Nie jesteś już małym dzieckiem.
– Ależ, Ludwiku…
Ciotka próbowała się wtrącić do rozmowy, żeby nieco ostudzić atmosferę, ale jej brat był zbyt wzburzony, aby jej słuchać, a ona zdała sobie sprawę, że nie jest to zwykła złość. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że pod szorstką reakcją krył się strach o jedynaczkę.
– Co „Ludwiku”? Może nie mam racji? Chyba już pora, aby znów pakować manatki i znaleźć sobie inne miejsce do życia. Tutaj robi się zbyt niebezpiecznie. Za bardzo zwracamy na siebie uwagę. Ella za bardzo zwraca na siebie uwagę.
– Oj, daj już spokój, braciszku. Wiesz, że to nie jej wina – oznajmiła ciotka.
– No wiem. Gdybym nie spotkał jej matki…
– …tobyś nie miał kochanej Elli, prawda? – dokończyła Lukrecja, która zawsze łagodziła wszelkie niesnaski między ojcem a córką.
Ludwik kochał Ellę najbardziej na świecie i ciągle się niepokoił, że kiedyś spotka ją coś złego przez te jej oryginalne cechy. Nie ulegało wątpliwości, że dziewczyna odziedziczyła po matce niezwykłą moc, której znaczenia nikt z rodziny do końca nie rozumiał, a sama Ella nie bardzo zdawała sobie sprawę, czym dysponuje i jak tym się posługiwać. Roztaczała wokół siebie aurę inności, a dziwne rzeczy wiecznie jej się przydarzały. Często działo się to, gdy była zdenerwowana, wzburzona lub podekscytowana, jakby miała w sobie nadmiar energii elektrycznej, która uchodziła z niej wtedy w postaci małych iskierek strzelających wzdłuż jej warkocza, sięgającego dziewczynie do pasa.
Dziś, kiedy wredna Luiza na podwórku szkolnym kolejny raz zwyzywała ją od dziwolągów, Ella aż zawrzała ze złości. Próbując się uspokoić, zamknęła powieki i wypowiedziała w duchu słowa, które zawsze ją wyciszały. Chociaż nie znała ich znaczenia, to miała wrażenie, że były w języku, w jakim mama śpiewała jej kołysanki, i dlatego je pamiętała.
Eluna elalena eli elo. Eluna elalena eli elo.
Były jak zaklęcie, a jednocześnie stanowiły jedyne wspomnienie mamy.
– O nie! Ona znowu to robi! Wiedźma! Przestań, czarownico.
Ella otworzyła oczy i zobaczyła, że jej koleżanka wrzeszczy, czerwona na twarzy, usiłując przygładzić straszliwie skołtunione włosy, które przypominały właśnie snopek siana rażony piorunem. Z kolei warkocz Elli jeszcze przez chwilę delikatnie iskrzył, otulony błyszczącą poświatą, aż wreszcie zgasł i dziewczyna poczuła spokój.
– Niezła sztuczka. Nie rozczesze tego do Nowego Roku. – Tomek był wyraźnie rozbawiony. – Może wreszcie przestanie się tak wymądrzać – dodał, a Ella nawet się lekko uśmiechnęła.
Jednak inni uczniowie już zawołali nauczycielkę i dziewczyna wiedziała, że tata znowu będzie wezwany do szkoły na rozmowę.
Właściwie do tego przywykła. Co najmniej raz w tygodniu ojciec musiał wysłuchiwać od nauczycieli skarg na córkę. O tym, jak to w obecności Elli sklejają się kartki w zeszytach, gasną światła w salach czy plączą się sznurówki w butach, przewracając swoich właścicieli. Z czasem zaczęto jej przypisywać nawet takie rzeczy, z którymi nie miała nic wspólnego. Jeśli ktoś nie odrobił zadania domowego, to winna była Ella. Ktoś inny zapomniał drugiego śniadania, więc to sprawkaElli. Brak mydła w toalecie. Ella. Możecie się domyślić, na kogo zwalano, gdy padało przez trzy dni z rzędu. No właśnie.
Dlatego dzisiejszy epizod raczej nie wzbudził jakiejś nadmiernej sensacji. Ale dziewczyna miała już tego wszystkiego serdecznie dość. Do tego jeszcze te jej niesforne włosy iskrzące w najbardziej nieodpowiednim momencie. Nie mówiąc o wstydliwej deformacji ucha, którą skrzętnie i z powodzeniem ukrywała pod odpowiednią fryzurą lub nakryciem głowy.
Ella najbardziej na świecie chciała być normalna jak wszyscy. Wiedziała, że dla odmieńców nie ma miejsca w Naszym Świecie. Każdy, kto nie pasował do kanonu czystego gatunku zwykłych ludzi, musiał się liczyć z ryzykiem utraty wolności. Od wczesnego dzieciństwa słyszała, że ma być jak inne dzieci, żeby nie trafić do Półświata.
Ojciec znów musiał się dziś dwoić i troić, żeby wytłumaczyć nauczycielce, że zajście na podwórku szkolnym nie miało absolutnie nic wspólnego z jakimiś nadnaturalnymi mocami. To przecież śmieszne posądzać jego córkę o takie rzeczy w cywilizowanym świecie. Koleżanka, która oskarżyła Ellę, po prostu nie widziała szczotki od kilku dni, a belferka powinna raczej zająć się uczeniem dzieci empatii niż agresji.
Kiedy zorientował się, że może trochę przeholował z tym pouczaniem nauczycielki, dodał coś w stylu: „Ufam pani zdolnościom pedagogicznym” i „Wierzę, że wesprze mnie pani w wychowaniu mojej córki na idealnego obywatela Naszego Świata”. Udobruchana przymilnym słowem mentorka, wiedząc, że Ludwik jest samotnym ojcem, wyraziła zrozumienie dla jego trudnej sytuacji i nieco zbyt gorliwie zapewniła, że zrobi wszystko, aby mu pomóc w trudnym zadaniu wychowawczym.
Mężczyzna przez chwilę miał wrażenie, że za bardzo zagrał na litość, udając rodzica, który nie radzi sobie z nastolatką i jej burzą hormonów. Nienawidził tego, że ciągle musiał coś udawać. Ella z dezaprobatą dostrzegła spojrzenia, jakimi nauczycielka obdarowywała jej ojca. Kobieta najwyraźniej miała do niego słabość. Ale dzięki temu dziewczyna była spokojna, że pani nie napisze żadnego zgłoszenia do ministerstwa w sprawie jej dziwnych wybryków. Jednak obawiała się, że i tak nieuchronnie zbliża się czas kolejnej zmiany szkoły, bo tutaj coraz więcej o niej szeptano. Wiedziała, że wystarczyłby jeden donos, a jej życie, które już i tak było burzliwe, zmieniłoby się w coś dużo gorszego.
Belferka zaaranżowała konfrontację z rozczochraną koleżanką, której włosy teraz jakby trochę oklapły. Luiza była przekonana, że kołtuny pojawiły się za sprawą piekielnego zaklęcia, ale przecież nie mogła powiedzieć tego głośno. Posądzenie kogoś o czary wydawało jej się… głupie. Nie zmieniało to jednak denerwującego faktu, że coś z tą osobliwą Ellą było nie tak. Oskarżenie jej o to, że jest hybrydą, byłoby poważniejsze, a dodatkowo przyniosłoby Luizie szacunek otoczenia jako tej, która czujnie wypatrzyła anomalię w społeczeństwie. Do tego jej mama, zapalona obrończyni systemu, wreszcie byłaby z niej dumna.Ale, niestety, nic w budowie ciała koleżanki nie wskazywało na to, że mogłaby być mieszańcem. Wyglądała jak każdy inny człowiek. Co prawda nie umiała zrobić sobie ładnej fryzury, tylko wiecznie zaczesywała włosy na uszy, ale to przecież jeszcze nie przestępstwo.
Sztuczne uśmiechy i wymuszone podanie rąk na zgodę zakończyły więc sprawę incydentu. Ludwik, patrząc na koleżankę córki, nie do końca wierzył w jej dobre intencje i miał wrażenie, że jest zakłamana jak, nie przymierzając, kołtun, i nie mógł powstrzymać uśmieszku z powodu dosłowności tej sytuacji. Zdawało się, że dziewczyna swoją obecną fryzurą pokazywała, kim tak naprawdę jest. Włosy Elli też wiele o niej mówiły. Jednak na szczęście błyszczały tylko chwilami i nawet jeśli ktoś to zauważył, mógłby jedynie pomyśleć, że były naelektryzowane i dlatego czasem tu i ówdzie przechodzi po nich iskra.
Konfrontacja przebiegała w napiętej atmosferze i z zachowaniem pozorów grzeczności. Obie uczennice oficjalnie przyrzekły już się nie kłócić i nauczycielka zakończyła spotkanie.
Jednak kiedy Ella wychodziła z ojcem z budynku, rozczochrana Luiza stała z rękami na biodrach i patrzyła na nią z takim obrzydzeniem, że dziewczynie aż zrobiło się zimno. Nie mogła pojąć, skąd bierze się w ludziach taka nienawiść. Gdy przechodziła obok koleżanki, usłyszała jej złowieszczy szept.
– Wiem, że nie należysz do naszej rasy! Nie jesteś Człowiekiem! Miej się na baczności.
A gdy się odwróciła, zobaczyła, jak Luiza pokazuje dwoma palcami najpierw na swoje oczy, a potem na nią, sugerując, że będzie ją bacznie obserwować.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
