Facecje z dawnej Polski - Teodor Tyc, Wielu autorów - ebook

Facecje z dawnej Polski ebook

Teodor Tyc, Wielu autorów

0,0
11,10 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
  • Wydawca: Armoryka
  • Język: polski
  • Rok wydania: 2022
Opis

Z dawnych kronik zebrał, opracował i tłumaczył Teodor Tyc. Czytając niedawno krwiste, wesołe powiastki Balzaca „Contes drólatiques”, malujące tak niebywale świetnie, choć i bardzo rubasznie za wzorem ‘Dekameronu’, ‘Heptameronu’ i Rabelaisa średniowiecze francuskie, zamyśliłem się frasobliwie nad tym, że my, Polacy, podobnego utworu nie posiadamy.  Prawda, że nasze medium aevum, uboższe, cichsze, zaściankowe, wypłowiałe, nie zna żarów krucjatowych ani awentiur cudownych ani Gralowych misterji, o skiopodach, nibelungach, trojańczykach, Aleksandrach, Blanchefleurach, Lanzelotach, Tristanach ani marzy. Ale mimo to poeci znaleźliby w tem szaraczkowem naszem średniowieczu niejedną rzecz godną swego pióra. Nie mówimy wcale o aktach i dyplomatach, z których dałoby się wysnuć tyle wątków powieściowych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 46

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



 

 

 

Facecje z dawnej Polski

 

 

Z dawnych kronik zebrał,

opracował i tłumaczył

Teodor Tyc

 

 

 

Armoryka

Sandomierz

 

 

Projekt okładki: Juliusz Susak

 

Tekst wg edycji z roku 1917. 

Zachowano oryginalną pisownię.

 

© Wydawnictwo Armoryka

 

Wydawnictwo Armoryka

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

http://www.armoryka.pl/

 

ISBN 978-83-7639-428-2 

 

 

 

PRZEDMOWA

Czytając niedawno krwiste, wesołe powiastki Balzaca „Contes drólatiques”, malujące tak niebywale świetnie, choć i bardzo rubasznie za wzorem Dekameronu, Heptameronu i Rabelaisa średniowiecze francuskie, zamyśliłem się frasobliwie nad tem, że my, Polacy, podobnego utworu nie posiadamy.

 Jeśli pominiemy naturalnie pomnikowych „Krzyżaków”, to na ogół polski romans historyczny, jak w tematach szlacheckiej Polski długo trzymał się płaskich i niezabawnych gawęd kontuszowych, pełnych zawiesistych wąsów, karabel, kontuszów i głów pustych, tak i średniowiecza naszego bynajmniej nie zgłębił. Kraszewski w swej wielkiej serji powieściowej, malującej w panoramie nasze dzieje, trącał o niektóre zajmujące motywy i postacie średniowiecza, ale w zbyt bladem i pospiesznem wykonaniu nie zdołał ich zupełnie wyczerpać.[„O Petrku Właście” – „Stach z Konar” – „Waligóra” – „Syn Jazdona” – „Pogrobek” – „Semko” – „Strzemieńczyk”].

 Prawda, że nasze medium aevum, uboższe, cichsze, zaściankowe, wypłowiałe, nie zna żarów krucjatowych ani awentiur cudownych ani Gralowych misterji, o skiopodach, nibelungach, trojańczykach, Aleksandrach, Blanchefleurach, Lanzelotach, Tristanach ani marzy. Ale mimo to poeci znaleźliby w tem szaraczkowem naszem średniowieczu niejedną rzecz godną swego pióra. Nie mówimy wcale o aktach i dyplomatach, z których dałoby się wysnuć tyle wątków powieściowych. Także kroniki, legendy, roczniki obok najsuchszych szczegółów przynoszą sceny i motywy różnorodne, obfitsze, barwniejsze, powiastki jakieś dowcipne lub budujące, motywy często obce, zachodnie czy też wschodnie.

 Zaplątały się one z ustnej tradycji w pisma uczonych dziejopisów i stamtąd nieraz po latach wędrowały znów między ludzi.

 Wybraliśmy z nich niektóre, przełożyliśmy na mowę polską, pozwalając sobie na pewną dowolność, temperując trochę przesadę Wincentego, poprawiając budowę zdań pamiętnikarza z Czarnkowa, i podajemy te jaskrawe miniatury i mgliste zarysy – w myśli dwojakiej: po pierwsze, aby zwrócić uwagę na motywy powieściowe czy nowelowe, kryjące się po zbutwiałych kronikach, po drugie, aby przedstawić nanowo w polskiej szacie moralia i jovialitates średniowiecza, które nieraz pewnie przez usta kleryków szperających po zapylonych „oślich skórach”, znajdywały drogę w świeckie koła białychgłów i „rycerzstwa” polskiego.

 Co do pierwszego punktu nie myślimy tu jedynie o zupełnie prawowiernych „powieściach historycznych”, dających fakta historyczne z akompaniamentem dwóch serc rozkochanych; miłośnikom kaszubszczyzny polecić możnaby gdańskie awantury Mszczuja pomorskiego jako wdzięczny motyw. Myślimy również o śmiałych, rzucających szablonę, wesołych czy smutnych, a żywych, nowelach lub interludjach albo o satyryczno-fantastycznych utworach, któreby kontynuowały lub parodjowały sposób Wincentego, niezdatny dla historji, ale dobry w romansie. A powieści zabawne i ucieszne pisano też bez archeologji.

 Co zaś do materjału powiastki średniowiecznej, to dajemy bez różnicy barwne quodlibet najróżniejszych anegdot, epizodów, mirabiliów, z których jedne są przywoźnym towarem, niektóre przedstawiają się jako prawdziwe wypadki i zdarzenia, zniekształcone nieco w fantazji ludu, inne znów na literackie pomysły zakrawają. Obok pobożnej legiendy o św. Wojciechu mieszczą się humanistyczne apoftegmata arcybiskupa lwowskiego, obok zabawnych epizodów z awantur wielkopolskich Bartosza z Odolanowa jakieś apokaliptyczne przepowiednie, obok powieści o Chrystusie ludowym na Łysej Górze rzucającej dziwne światło na życie religijne warstw wieśniaczych stoją dowcipy żakowskie albo złośliwości i grubijaństwa Stanisława Ciołka (młodszego).

 Za każdym jednak razem pytaliśmy się, zali każda z nich ma znamiona powieści ustnej, zali przed uwięzieniem jej na pergaminie z ust do ust biegała, lub czy też po wysnuciu jej z głowy autorskiej znajdywała czytelników, którzy ją przy wesołym stole biesiadnym w głos powtarzali.

 Mimo tej różnorodności nadaliśmy im jednak jednolity tytuł „Facecji”, pomnąc na to, że już Długosz wspomina o tych staropolskich „facetiis et dicteriis”, któremi przy stole Jagiełłowym długie uczty smakowicie przyprawiano, bo tam pewno nie same tylko figliki i śmiesznostki rozpowiadano, ale za Kazimierza Sprawiedliwego przykładem rozpatrywano i gesta sławnych mężów i cudowne a budujące wypadki.

 Część „Facecji” drukował w styczniu 1917 r. „Kurjer Poznański” (nr. 1, 5, 8, 9). Uwagi krytyczne dające się do nich przyczepić, zachowujemy dla mającej się po wojnie napisać rozprawki o „powiastkach średniowiecznych w Polsce”.

 Zaczem ten zbiorek polskich powiastek średniowiecznych oddajem – w wasze ręce.

FACECJE

O duńskiej przegranej.

(Wincenty t. 2, Monumenta Poloniae historica,

czyli Pomniki dziejowe Polski - dalej: MPH II. 252).

Polacy nietylko bowiem wszystkie narody po tej stronie morza, ale i duńskie wyspy podbili. Potężne ich legjony wprzódy w morskich rozbili bataljach, potem wtargnąwszy w najskrytsze wysp tych kryjówki, naród cały sobie ugięli i króla ich Knuta skuli w kajdany. Dano im do wyboru: albo wieczną płacić daninę, albo nie różniąc się szatą od niewiast, włosy niewieścim obyczajem zapuścić mieli, na znak niewieściej słabości. – Tego znów Knuta wnuk, chcąc pomścić się krzywdy dziadowej, zemstę, która wrogów nie dosięgła, przelał na swoich. Ponieważ bowiem dunowie najpierw z polakami, potem z bastarny źle wojowali, za karę gnuśności, na rozkaz króla swego, do snu się kładąc, głowę na miejscu nóg kłaść musieli, oraz wszelkie posługi, które dotąd mężom czyniono, niewiastom musieli czynić, ażby srom tej przegranej znieśli.

O papieżu Lasocie.

(Annal. Siles. Comp. MPH III. 671).

Papież Lasota, francuz