Era Mileia - Philipp Bagus - ebook

Era Mileia ebook

Philipp Bagus

0,0

Opis

80 lat populizmu. Jeden człowiek, który to przerwał.
Argentyna przez dziesięciolecia dryfowała w stronę upadku gospodarczego. Inflacja, rozdęty aparat państwowy, kolejne fale interwencjonizmu i obietnice bez pokrycia – wszystko to było codziennością obywateli. Aż nagle pojawił się on. Człowiek z głośnym głosem, jeszcze głośniejszymi ideami i bezczelną szczerością, której nikt się nie spodziewał.

Javier Milei – libertariański ekonomista, który został prezydentem.
W książce „Era Mileia”, Philipp Bagus – niemiecki ekonomista związany z austriacką szkołą ekonomii – analizuje, jak to możliwe, że w kraju o tak długiej historii etatyzmu i populizmu, obywatele zagłosowali na człowieka, który mówi: „Nie jestem tu po to, żeby cię kupować, tylko żeby cię uwolnić.”To nie jest książka o teorii. To książka o odwadze.
Bagus nie snuje marzeń. On pokazuje fakty:

Dlaczego publiczne zaufanie do Mileia w ogóle się pojawiło
Co sprawiło, że liberalne idee mogły przebić się przez medialny hałas
Jakie decyzje były konieczne, by społeczeństwo odrzuciło stare nawyki
I dlaczego – według Balcerowicza – ta zmiana to znak granicy odporności społeczeństwa na populizm
To książka o gospodarce, ale jeszcze bardziej – o polityce odwagi, uczciwości i radykalnej zmiany kursu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 267

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



WSTĘP DO POLSKIEGO WYDANIA

Argentyna w swojej historii przeszła drogę od bycia jednym z najbogatszych państw świata do biednego kraju, trapionego przez chroniczną inflację i korupcję. Argentyna uzyskała niepodległość od Hiszpanii w 1816 roku. Następne 50 lat było okresem wojen domowych i sporów o przyszły kształt nowego państwa. Paraliżowało to potencjał wzrostu gospodarki, którego źródłem jest dominacja własności prywatnej. Wreszcie w 1853 roku uchwalono konstytucję, która stworzyła podstawy dla liberalizacji gospodarki i postawiła fundament pod przyszły wzrost, utrzymujący się aż do lat sześćdziesiątych XX wieku. Konstytucja m.in. gwarantowała podział władz, nadawała wszystkim (a nie tylko obywatelom, co było ważne w kontekście masowej migracji) prawa do wolności osobistej, chroniła własność i swobodę wyznania, a także zniosła wewnętrzne cła. System sądownictwa był wzorowany na amerykańskim.

W latach 1862–1880 panowały – jak to się określa w literaturze – rządy liberałów. W tym okresie PKB per capita wzrósł z ok. 49% do 65% PKB per capita w Stanach Zjednoczonych1. W późniejszym okresie Argentyna dzięki industrializacji, powszechnej edukacji i masowej migracji z Europy nadal szybko nadganiała najbogatsze kraje świata, by pod koniec XIX wieku dostać się do absolutnej czołówki – w 1886 roku argentyński PKB per capita wynosił 83% amerykańskiego.

Źródła późniejszych problemów gospodarczych Argentyny są dobrze opisane – pod rządami Juana Peróna Argentyna osunęła się w spiralę populizmu: zwiększania wydatków budżetowych, niekontrolowanej emisji pieniądza oraz nacjonalizacji prywatnych przedsiębiorstw co zwiększyło udział państwa w gospodarce. Od dojścia Peróna do władzy w 1946 roku PKB per capita w stosunku do amerykańskiego spadł z poziomu 50% do 31% w 2022 roku. Juan Perón pełnił urząd prezydenta w latach 1946–1955 oraz 1973–1974, lecz pomimo jego odejścia peronizm w znaczeniu populistycznej polityki pozostał.

Próby liberalnych reform były podejmowane, ale trwały krótko. Reformatorskie rządy, jak np. w 2001 roku, upadały po próbach obniżania deficytu i wprowadzania zmian zalecanych np. przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Następnym efektem populistycznych decyzji kolejnych rządów – niektórych stojących w politycznej, ale nie ideowej opozycji do dyktatora – było dziewięć bankructw tego kraju, siedem okresów inflacji przekraczającej 50% rocznie, zatrzymanie wzrostu gospodarczego i powiększanie dystansu dzielącego Argentynę od czołówki państw rozwiniętych. Nowe gabinety, wybrane w demokratycznych wyborach, szybko powracały do polityki protekcjonizmu, zwiększania podaży pieniądza i rozszerzania udziału państwa w gospodarce. Społeczeństwo Argentyny okazało się zatrute populizmem.

Peronizm zdominował historię Argentyny po drugiej wojnie światowej aż do końca 2023 roku. Kraj od dekad pogrążony w chronicznym i głębokim kryzysie gospodarczym wybrał wtedy na prezydenta ekonomistę o radykalnie wolnorynkowych poglądach, zwolennika austriackiej szkoły ekonomii i zadeklarowanego libertarianina.

Książka Philippa Bagusa Era Mileia. Argentyna na nowej ścieżce stanowi interesującą próbę opisania tego fenomenu. W przeciągu roku rządów Javiera Mileia inflacja spadła z 25% miesięcznie w momencie objęcia przez niego urzędu do 2,5% miesięcznie w grudniu 2024 roku. Argentyna zakończyła 2024 rok z nadwyżką budżetową. Odsetek ludzi żyjących w ubóstwie w drugiej połowie 2024 roku zaczął spadać, a płace realne – rosnąć. Bank Światowy prognozuje na 2025 rok wzrost PKB na poziomie 5%. Poparcie dla prezydenta wzrosło: z 55,7% w drugiej turze wyborów do ok. 65% według sondaży ze stycznia 2025 roku. Niestety nowy prezydent wciąż nie zliberalizował handlu międzynarodowego poprzez zmniejszenie ceł i bardzo długo zwlekał z uwolnieniem kursu peso.

Porównując sytuację Argentyny z innymi krajami, które przeszły transformację gospodarczą, można dostrzec zarówno podobieństwa, jak i różnice. Polska na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku zmagała się z hiperinflacją, a na dodatek – w odróżnieniu od Argentyny – z dominacją państwa w gospodarce. Sytuacja Polski w 1989 roku była jeszcze trudniejsza, gdyż strona podaży była kontrolowana przez państwo w o wiele większym stopniu niż w Argentynie, a więc reformy musiały prowadzić nie tylko do opanowania hiperinflacji, ale też do liberalizacji i prywatyzacji gospodarki.

Philipp Bagus nie tylko opisuje życie i drogę do władzy Javiera Mileia. Najważniejsze wydają się opisy błędnej polityki ekonomicznej, jaką prowadziły przez dziesięciolecia argentyńskie władze. Przedstawione są przyczyny błędów oraz ich ideowe – etatystyczne – podłoże. Autor przybliża czytelnikowi najważniejsze nurty liberalizmu, ale też różne formy etatyzmu.

Ciekawa jest droga Javiera Milei do władzy. Ekscentryczny, radykalny i uczciwie prezentujący przyczyny zapóźnienia gospodarczego Argentyny Milei wygrał wybory, mimo że nie posiadał żadnego zaplecza politycznego. Przekonał wyborców bezpardonową krytyką etatyzmu, socjalizmu i skorumpowanej klasy politycznej, połączoną z obietnicą natychmiastowych i głębokich, choć bolesnych dla wielu reform. Podczas kampanii potrafił wygłaszać na bazarach małe wykłady z ekonomii, tłumacząc ludziom mechanizmy powstawania inflacji czy szkodliwość deficytu finansów publicznych.

Javier Milei podczas kampanii w 2023 roku zaproponował radykalny program: likwidację banku centralnego i dolaryzację gospodarki, redukcję wydatków budżetowych o 15% PKB, prywatyzację większości państwowych przedsiębiorstw, deregulację i obniżenie podatków. Ta uczciwa intelektualnie narracja trafiła na podatny grunt: społeczeństwo zmęczone wieloletnią stagnacją i inflacją zapragnęło w końcu zmiany. Wynik wyborów był więc wyrazem zarówno desperacji, jak i niespotykanej dotąd świadomości ekonomicznej Argentyńczyków.

Javier Milei przeszedł głęboką ewolucję poglądów na gospodarkę. Rozpoczynał jako postkeynesista, wierzący w aktywną rolę państwa w gospodarce. Następnie ewoluował w kierunku ekonomii neoklasycznej, by ostatecznie, pod wpływem lektury dzieł Murraya Rothbarda, Ludwiga von Misesa i Friedricha Augusta Hayeka, stać się zwolennikiem austriackiej szkoły ekonomii.

W Polsce Era Mileia powinna być czytana uważnie – jako studium przypadku, ale również jako impuls do refleksji nad rolą idei i szczerości w polityce. Wygranie wyborów nawet w tak przesiąkniętym od dekad etatyzmem kraju jak Argentyna przez otwarcie liberalnego kandydata okazało się możliwe. Opisy zjawisk i ich przyczyn zawarte w książce powinny stanowić dla nas przestrogę, by nie powtarzać błędów populistów. Wejście na ścieżkę głoszonych przez populistów niebezpiecznych obietnic i fałszywych haseł „sprawiedliwości społecznej” może sprowadzić na kraj katastrofę trwającą całe pokolenia.

Era Mileia to opowieść o tym, jak pozbawiona zaplecza, ale zdeterminowana jednostka, wyposażona w odpowiednią wiedzę, może zyskać poparcie społeczne i przeprowadzić zwycięską kampanię opartą na intelektualnej uczciwości. Zwycięstwo Mileia pokazuje, że istnieje granica odporności społeczeństw na populizm. Niestety w Argentynie granica ta została osiągnięta dopiero po prawie 80 latach od objęcia władzy przez Juana Peróna.

 

Leszek Balcerowicz, Bartłomiej Jabrzyk

kwiecień 2025 roku

1Obliczenia własne na podstawie Maddison Project Database 2023.

ROZDZIAŁ 1. WPROWADZENIE

Niebo jest szare. Dość zimno jak na tę porę roku w Madrycie. Jest 19 stycznia 2024 roku. Czekam w kolejce w punkcie odbioru paczek. Nagle słyszę znajomy głos, głos Javiera Mileia – nowego prezydenta Argentyny. Kobieta za ladą słucha na YouTubie nagrań z Mileiem, obsługując klientów. Mówi on o konieczności przywrócenia prawa i porządku w Argentynie.

Kiedy przychodzi moja kolej, pytam ją, dlaczego słucha Mileia. To nie pierwszy raz, kiedy odbieram u niej paczki. Kobieta – prawdopodobnie właścicielka – wygląda na nieco ponad 60 lat, jest drobna i krępa. Pochodzi z Ameryki Południowej. Trochę ospała, nieco zrzędliwa i szorstka w obejściu. Jednak gdy słyszy nazwisko Mileia, jej twarz rozpromienia uśmiech. „Tak, lubię go”, odpowiada. Pokazuję jej na telefonie selfie, które zrobiłem sobie kiedyś z Mileiem. Jej twarz znów się zmienia. Tym razem radość przechodzi w zdumienie. Patrzy na mnie jak na istotę z innej planety.

Z mojego punktu widzenia to, że znam Javiera Mileia, nie jest niczym niezwykłym. W końcu liczba zwolenników austriackiej szkoły ekonomii, do których obaj należymy, nie jest aż tak duża. Austriacy (jak na siebie mówimy) przeważnie znają się nawzajem. Dla mnie dziwne jest raczej to, że ktoś taki jak ta kobieta interesuje się tymi kwestiami – nawet jeśli tylko powierzchownie. Starsza kobieta, o której poziomie wykształcenia mogę tylko spekulować i która prawdopodobnie nigdy nie miała okazji być na uniwersyteckim wykładzie, ogląda z wypiekami na twarzy na YouTubie filmiki Mileia, w których opowiada on o szkole austriackiej, Misesie, Hayeku, libertarianizmie i anarchokapitalizmie. Nigdy nie sądziłem, że te tematy mogą zainteresować szerokie masy. A jednak.

Z ciekawości pytam, dlaczego lubi Mileia. Podaje dwa powody. Po pierwsze, Milei jest blisko ludzi. Po drugie, dba o biednych. Pytam ją, czy pochodzi z Argentyny. Jej akcent i wygląd na to nie wskazują. Mówi, że jest Boliwijką. Boliwijczycy nie bardzo lubią Argentyńczyków.

Żegnam się z nią z niedowierzaniem. Od tamtego momentu zawsze gdy przychodzę po odbiór paczki, wita mnie z uśmiechem na twarzy.

Fenomen Javiera Mileia jest jeszcze bardziej niezwykły i ważniejszy, niż myślałem. W małym kiosku na przedmieściach Madrytu rdzenna Boliwijka słucha słów Mileia o wolności. Wygląda na to, że Milei jest bliski wygrania wojny kulturowej.

Jego błyskawiczna kariera polityczna, zwieńczona zdobyciem fotela prezydenckiego, i związana z nią nadzieja na globalną zmianę polityczną to jedno z najbardziej fascynujących wydarzeń politycznych w najnowszej historii. I jeden z najbardziej niewiarygodnych i spektakularnych sukcesów politycznych w historii. Anarchokapitalista prezydentem 46-milionowego kraju. Jak to możliwe?

Milei pojawił się znikąd. To prawda, wcześniej zdołał zasłynąć w Argentynie jako wojowniczy, zabawny, a czasem nieco obsceniczny gość programów telewizyjnych, ale do polityki wchodził jako zupełny outsider. Było to zaledwie cztery lata temu – w 2021 roku. Bez struktur. Bez partii. W peronistycznej Argentynie, kraju od dziesięcioleci przesiąkniętym ideami socjalistycznymi, został pierwszym na świecie liberalno-libertariańskim prezydentem.

Podczas kampanii wyborczej wygłaszał na targowiskach wykłady na temat ekonomii. Zmienił kształt debaty publicznej, zdołał zdominować kampanię wyborczą i wprowadzić do dyskursu idee wolności oraz postulat radykalnych reform z koniecznością zniesienia banku centralnego na czele.

Milei nie jest pierwszym wolnorynkowym reformatorem. Na początku XXI wieku kanclerz Gerhard Schröder w ramach swojej Agendy 2010 z powodzeniem zreformował rynek pracy w Niemczech. Ale Schröder nie zrobił tego, by dotrzymać obietnicy wyborczej, ale dlatego że nie miał innego wyboru. Podobnie było w przypadku Ludwiga Erharda, ponad pół wieku wcześniej, po II wojnie światowej. Jego libertariańskie reformy – reforma walutowa i wprowadzenie gospodarki rynkowej – stanowiły dla osłabionego wojną kraju prawdziwą terapię szokową. Ale Erhard nie zapowiadał reform w trakcie kampanii wyborczej, on po prostu wykorzystał okazję, by przeforsować zmiany, które uważał za słuszne. I Niemcy powinny mu być za to wdzięczni.

Zadziwiające jest więc nie tylko to, że Milei proponuje jeszcze bardziej radykalne reformy niż Erhard, ale że chęć wprowadzenia tych reform ogłosił podczas kampanii wyborczej i że został wybrany, by je przeprowadzić.

Fenomen Mileia rodzi ważne pytania. Jak to możliwe, że zupełny outsider, prowadząc kampanię wyborczą opartą na radykalnej krytyce państwa, został pierwszym libertariańskim prezydentem w historii? Patrząc trzeźwo, zakrawa to na cud. I dalej. Jakie dokładnie są idee Mileia? Czym jest libertarianizm i czym się różni od innych nurtów liberalnych? Czym jest anarchokapitalizm, który popiera Milei? I wreszcie, jak należy rozumieć wojnę kulturową, o której tak często mówi Milei, a która jest obecnie na ustach wszystkich w Ameryce Łacińskiej?

Javier Milei przygotowuje się do podjęcia walki o idee wolnościowe na całym świecie. Jego znakomite przemówienie wygłoszone w styczniu 2024 roku do zgromadzonych na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos elit politycznych i biznesowych, jego słynne wystąpienie na konferencji amerykańskich konserwatystów CPAC w Stanach Zjednoczonych w lutym 2024 roku, jego portret na okładce tygodnika „Time” w maju i świetne wystąpienie przed Organizacją Narodów Zjednoczonych we wrześniu 2024 roku rodzą kolejne pytania. Czy fenomen Mileia przybierze globalny charakter? Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego światowego sojuszu przeciwko lewicowej kulturze spod znaku woke, sojuszu na rzecz prawdy i wolności? Pierwszym owocem wysiłków Mileia, by uczynić wojnę kulturową globalną, jest jego zauważalny wpływ na kampanię prezydencką Donalda Trumpa z 2024 roku, a także na retorykę i działania Elona Muska i Viveka Ramaswamy’ego, którzy skopiowali od Mileia pomysł stworzenia ministerstwa deregulacji, a także symboliczną piłę łańcuchową mającą ciąć wydatki państwowe.

Lewica, jak się zdaje, zaczyna panikować. Boi się, że polityka Mileia okaże się skuteczna. Próbują wszystkiego, aby do tego nie dopuścić. W ostatnich dziesięcioleciach świat coraz szybciej przesuwał się w lewo, w kierunku etatyzmu. Czy mamy jednak do czynienia z odwróceniem tego trendu? Czy jesteśmy u progu libertariańskiej rewolucji?

I wreszcie – czego fenomen Mileia może nauczyć inne kraje? Czy jego zwycięską strategię da się skopiować w innych częściach świata? Jak powinien wyglądać polityczny przełom oparty na libertariańskich ideach? Milei pokazał, że taki przełom jest możliwy. Wreszcie nadszedł czas. Niech żyje wolność. Viva la libertad, carajo!