Energia i cywilizacja. Tak tworzy się historia - Vaclav Smil - ebook + książka

Energia i cywilizacja. Tak tworzy się historia ebook

Vaclav Smil

0,0
79,00 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Przeczytaj wywiad z Autorem w PolityceOd drewna do węgla, od węgla do... Krótka historia energetyki

:Ceny energii rosną. Jak przetrwać zimę (a także lato) i nie zbankrutować

Energia jest warunkiem wszystkiego. Energia ukształtowała Ziemię przez ruchy płyt tektonicznych i doprowadziła do bujnego rozwoju niezliczonych form życia. Wszystkie te ekosystemy i układy troficzne zależały od przepływu energii i ona modyfikowała je w ograniczonym stopniu. Ten prastary układ został zmieniony przez człowieka: jedyną istotę, która, używając intelektu, systematycznie ujarzmiała i wykorzystywała różne formy energii. Epokowe odkrycia niemal zawsze miały związek z energią i konsekwentnie wpływały na rolnictwo, przemysł, wojny, ekonomię, urbanizację, sposób życia, politykę czy środowisko.

W tej książce - monumentalnym dziele wybitnego myśliciela - znajdziemy dogłębne, szczegółowe i równocześnie panoramiczne wyjaśnienie znaczenia ludzkich zdolności przetwarzania energii w odniesieniu do działania mechanizmów kulturowego i cywilizacyjnego postępu w ciągu ostatnich 10 tysięcy lat. Przedstawiono tutaj szeroką gamę metod, których użyła ludzkość, aby zmusić energię do napędzania rozwoju, i zarazem konsekwencje tych procesów: wpływ rosnących możliwości wykorzystania coraz większych ilości energii na życie człowieka. Publikacja ta w oryginalny, a przy tym mądry sposób poszerza horyzonty i pozwala spojrzeć na historię ludzkiej cywilizacji z zupełnie innej perspektywy.

W książce:

  • rozwój wiedzy o pozyskiwaniu, przekształcaniu i wykorzystywaniu energii
  • kontrola zasobów i przepływów energii a kontrola społeczeństw
  • różne drogi intensyfikacji produkcji energii na przestrzeni cywilizacji
  • innowacje w pozyskiwaniu energii a konsekwencje społeczne, polityczne i środowiskowe
  • ery i transformacje energetyczne w historii świata

Energia i cywilizacja: poznaj fascynującą historię świata!

O książce w mediach:

: Energetyzująca historia energii i cywilizacji

: Jakie były początki rolnictwa? Dlaczego ludy zbieracko-łowieckie zaczęły uprawiać ziemię?

: "Energia i cywilizacja. Tak tworzy się historia" - recenzja i ocena

: Energia jest uniwersalną walutą

: "Energia i cywilizacja" Vaclava Smila już w polskiej wersji!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 946

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Vaclav Smil

Energia i cywilizacja.

Tak tworzy się historia

Przekład: Joanna Sugiero

Tytuł oryginału: Energy and Civilization: AHistory

Tłumaczenie: Joanna Sugiero

ISBN: 978-83-289-0545-0

© 2017 Massachusetts Institute of Technology

All rights reserved. No part of this book may be reproduced in any form by any electronic or mechanical means (including photocopying, recording, or information storage and retrieval) without permission in writing from the publisher.

Polish edition copyright © 2022, 2023 by Helion S.A.All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.

Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź towarowymi ich właścicieli.

Autor oraz wydawca dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz wydawca nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.

Drogi Czytelniku!

Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres: https://editio.pl/user/opinie/enercv_ebook

Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.

Helion S.A.

ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice 

tel. 32 230 98 63 

e-mail: [email protected] 

WWW: https://editio.pl (księgarnia internetowa, katalog książek)

Poleć książkęKup w wersji papierowejOceń książkę
Księgarnia internetowaLubię to! » nasza społeczność

Przedmowa ipodziękowania

Książkę Energy in World History skończyłem pisać w lipcu 1993 r.; została wydana rok później i była wznawiana jeszcze przez następne dwie dekady. W 1994 r. rozpoczęła się wielka ekspansja badań nad energią, a ja wniosłem w nią pewien wkład, wydając dziewięć książek o zagadnieniach związanych ściśle z energią, a także dwanaście interdyscyplinarnych pozycji, których spore fragmenty były poświęcone energii. Dlatego kiedy postanowiłem wrócić do tego fascynującego tematu, było dla mnie oczywiste, że powierzchowna aktualizacja wybranych zagadnień nie wystarczy. W rezultacie powstała praktycznie nowa książka, której nadałem nowy tytuł. Zawiera ona prawie 60% więcej tekstu niż oryginał, 40% więcej rysunków i ponad dwukrotnie więcej odwołań. Ramki umieszczone w różnych rozdziałach zawierają zaskakujące obliczenia, a także wiele szczegółowych objaśnień ważnych tematów i kluczowych tabel. Oprócz tego zamieściłem tu cytaty z rozmaitych źródeł, od klasycznych — Apulejusza, Lukrecjusza i Plutarcha — po słowa XIX- i XX-wiecznych obserwatorów, takich jak Braudel, Eden, Orwell i Senancour. Grafiki zostały zaktualizowane i przygotowane przez firmę Bounce Design w Winnipeg; 24 archiwalne zdjęcia pozyskane z Corbis w Seattle zostały zabezpieczone przez Iana Saundersa i Anu Horsman. Tak jak we wszystkich interdyscyplinarnych badaniach tego typu, ta książka nie mogłaby powstać, gdyby nie praca setek historyków, naukowców, inżynierów i ekonomistów.

Winnipeg, sierpień 2016 r.

Rozdział 1. Energia i społeczeństwo

Energia jest jedyną uniwersalną walutą, jaka istnieje; abyśmy mogli cokolwiek zrobić, jedna z jej licznych form musi ulec transformacji. Przykładami tych transformacji, obserwowanymi we wszechświecie, są potężne rotacje galaktyk i reakcje termonuklearne zachodzące w gwiazdach. Na Ziemi natomiast obejmują one szeroki zakres, od terraformujących sił płyt tektonicznych przesuwających się na dnie oceanu i tworzących nowe łańcuchy górskie po kumulatywne erozyjne działanie maleńkich kropli deszczu (już starożytni Rzymianie mawiali gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo, czyli ‘kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym padaniem’). Życie na Ziemi — nadal jedyne życie, jakie znamy w całym wszechświecie, pomimo podejmowanych od dziesięcioleci prób wychwycenia sygnałów pochodzących z cywilizacji pozaziemskiej — byłoby niemożliwe bez reakcji fotosyntezy przekształcającej energię słoneczną w fitomasę (masę roślinną). Od tej przemiany zależy przetrwanie gatunku ludzkiego, a nasze ucywilizowane istnienie jest zdeterminowane wieloma innymi przepływami energii. Oto co napisał na ten temat Richard Adams [1982, s. 27]:

Potrafimy myśleć szeroko, ale jeśli nie będziemy mieć potrzebnych środków, żeby przekształcić te myśli w działanie, pozostaną one tylko myślami. […] Koło historii toczy się w nieprzewidywalny sposób. Jednakże wydarzenia historyczne zawsze przyjmują strukturę lub tworzą organizację, która musi być zgodna z ich energetycznymi komponentami1.

Ewolucja społeczności ludzkich przyniosła skutki w postaci większych populacji, coraz bardziej złożonych relacji społecznych i produkcyjnych, a także poprawy jakości życia rosnącej liczby ludzi. Z fundamentalnej perspektywy biofizyki można postrzegać prehistoryczną ewolucję człowieka oraz całą historię ludzkości jako misję, której celem jest kontrolowanie większych zasobów i przepływów bardziej skoncentrowanych i zróżnicowanych form energii, a następnie przetwarzanie ich na ciepło, światło oraz ruch tańszymi sposobami, przy niższych kosztach i z większą wydajnością. Ta tendencja została zgeneralizowana przez Alfreda Lotkę (1880 – 1949), amerykańskiego matematyka, chemika i statystyka, w sformułowanej przez niego zasadzie maksymalizacji przepływu energii: „W każdym rozważanym przypadku naturalna selekcja będzie działać w taki sposób, aby zwiększyć masę całkowitą systemu organicznego, zwiększyć tempo krążenia materii po tym systemie, a także zwiększyć energię całkowitą przepływającą przez ten system, dopóki istnieją nieużywane pozostałości materii i dostępnej energii” [Lotka 1922, s. 48].

Historia następujących po sobie cywilizacji — największych i najbardziej złożonych organizmów w biosferze — przebiegała właśnie według tego schematu. Zależność ludzkości od coraz większych przepływów energii może być postrzegana jako nieunikniona kontynuacja ewolucji organicznej. Wilhelm Ostwald (1853 – 1932, laureat Nagrody Nobla z 1909 roku w dziedzinie chemii za pracę dotyczącą katalizy) był pierwszym naukowcem, który wyraźnie rozszerzył drugą zasadę energetyki na wszelkie działania, a w szczególności na całość działań człowieka: „Nie wszystkie energie są gotowe na tę transformację, a jedynie pewne ich formy, które w związku z tym otrzymały nazwę energii swobodnej. […] Wolna energia jest zatem kapitałem konsumowanym przez wszelkiego rodzaju istoty, a wszystko, co się dzieje, jest efektem jej konwersji” [Ostwald 1912, s. 83]. Skutkiem tych przemyśleń było sformułowanie przez niego imperatywu energetycznego: „Vergeude keine Energie, verwerte sie”, czyli: „Nie marnuj energii, tylko ją użytkuj” [Ostwald 1912, s. 85].

Trzy kolejne cytaty to parafrazy przemyśleń Ostwalda sformułowane przez jego naśladowców. Niektórzy z nich sprawili, że połączenie między energią a wszystkimi ludzkimi działaniami zostało jeszcze bardziej deterministycznie zdefiniowane. Na początku lat 70. XX w. Howard Odum (1924 – 2002) zaproponował pewną wariację głównego tematu rozważań Ostwalda: „Dostępność źródeł energii określa możliwy zakres wykonywanej pracy, a kontrola nad przepływem tej energii określa moc człowieka w jego działaniach i w jego względnym wpływie na naturę” [Odum 1971, s. 43]. Ronald Fox tak podsumował swoją książkę na temat energii i ewolucji, którą napisał pod koniec lat 80. XX w.: „Doskonalenie mechanizmów kulturowych następowało wraz z doskonaleniem procesu łączenia strumieni energii” [Fox 1988, s. 166].

Nie trzeba być naukowcem, żeby rozumieć połączenie między dostępnością energii a postępem społecznym. Oto co napisał Eric Blair (George Orwell, 1903 – 1950) w 1937 roku w drugim rozdziale Drogi na molo wWigan po tym, jak odwiedził podziemną kopalnię węgla:

Nasza cywilizacja, z całym szacunkiem dla Chestertona, jest oparta na węglu, w sposób bardziej kompletny, niż na pierwszy rzut oka nam się wydaje. Maszyny, które utrzymują nas przy życiu, oraz te, które produkują inne maszyny, są bezpośrednio lub pośrednio uzależnione od węgla. W metabolizmie świata Zachodu górnik jest drugi pod względem ważności i ustępuje miejsca tylko temu, który orze ziemię. Jest swoistą kariatydą, która dźwiga na swoich barkach prawie wszystko, co nie jest brudne. Z tego powodu rzeczywisty proces wydobywania węgla jest wart obserwowania, jeśli tylko trafi ci się okazja i będziesz chciał zadać sobie ten trud [Orwell 1937, s. 18].

Jednak sparafrazowanie tego fundamentalnego powiązania (tak jak to zrobił Orwell) jest czymś zupełnie innym niż twierdzenie, że doskonaleniu strumienia energii zawsze towarzyszy doskonalenie mechanizmów kulturowych (co zrobił Fox). Wniosek Orwella jest niepodważalny. Natomiast stwierdzenie Foxa to po prostu parafraza deterministycznego poglądu wyrażonego dwa pokolenia wcześniej przez antropologa Lesliego White’a (1900 – 1975), który nazwał go pierwszym ważnym prawem rozwoju kultury: „Przy założeniu, że pozostałe czynniki pozostają niezmienne, stopień rozwoju kultury zależy bezpośrednio od ilości energii przypadającej na każdego pracującego mieszkańca rocznie” [White 1943, s. 346]. Możliwe, że takie kwestie jak fundamentalny komentarz Ostwalda czy wszechogarniający wpływ energii na strukturę i dynamikę ewoluujących społeczeństw (z całym szacunkiem dla Orwella) nie podlegają żadnej dyskusji, ale deterministyczne powiązanie między poziomem wykorzystania energii a kulturowymi osiągnięciami jest już dość wątpliwe. Wspomniany tu związek przyczynowy (lub jego brak) analizuję w ostatnim rozdziale tej książki.

Fundamentalna natura tej koncepcji jest czymś niekwestionowalnym. Oto co napisał na ten temat Robert Lindsay [1975, s. 2]:

Jeżeli potrafimy określić jednym słowem ideę, która ma zastosowanie do każdego aspektu naszej egzystencji, w taki sposób, aby poczuć, że naprawdę dobrze ją rozumiemy, to osiągnęliśmy coś ekonomicznego i potężnego. To właśnie się dzieje z ideą wyrażoną za pomocą słowa „energia”. Żadna inna koncepcja tak bardzo nie zunifikowała naszego zrozumienia tego zjawiska.

Czym jednak jest energia? Zaskakujące jest to, że nawet laureaci Nagrody Nobla mają ogromne trudności z udzieleniem satysfakcjonującej odpowiedzi na to pozornie proste pytanie. Richard Feynman (1918 – 1988) w swoich słynnych Wykładach zfizyki podkreślił: „Musimy zdać sobie sprawę z tego, że fizyka współczesna nie mówi właściwie, czym jest energia. Nie uważa się, że energia występuje w postaci małych porcji o określonej wielkości”2 [Feynman 1988, 4 – 1].

Wiemy jedynie, że materia to energia w stanie spoczynku i że energia manifestuje się na wiele różnych sposobów, a te rozmaite formy energii są powiązane poprzez liczne konwersje, z których wiele ma charakter uniwersalny, wszechobecny i nieustający, podczas gdy inne są konkretnie zlokalizowane, nieczęste i efemeryczne (rysunek 1.1). Zrozumienie tych zasobów, potencjałów i transformacji wzrosło i zostało usystematyzowane w XIX w., a później poszerzyliśmy je o nową wiedzę w XX w., gdy — co jest istotne w kontekście złożoności transformacji energii — odkryliśmy, jak uwolnić energię jądrową (teoretycznie pod koniec lat 30., a praktycznie przed 1943 r., gdy uruchomiono pierwszy reaktor) wcześniej, niż zrozumieliśmy, jak działa fotosynteza (której fazy zostały odkryte dopiero w latach 50.).

Rysunek 1.1

Macierz konwersji energii; tam, gdzie jest więcej możliwości, podano jedną lub dwie podstawowe transformacje

Przepływy, zasoby i regulacja

Wszystkie znane formy energii są kluczowe dla istnienia ludzkości — jest to fakt, który należy sobie uświadomić, zanim dokonamy jakiejkolwiek próby uporządkowania tych form według ich ważności. Wiele wydarzeń w historii ludzkości zostało zdeterminowanych i ograniczonych zarówno przez uniwersalne i planetarne przepływy energii, jak i przez regionalne lub lokalne ich manifestacje. Fundamentalnymi cechami wszechświata rządzi energia grawitacyjna, która porządkuje niezliczone galaktyki i układy gwiazd. To właśnie dzięki grawitacji nasza planeta krąży w odpowiedniej odległości od Słońca i posiada wystarczająco masywną atmosferę, aby na Ziemi mogło istnieć życie (ramka 1.1).

Ramka 1.1

Grawitacja iżycie na Ziemi

Zakres istnienia metabolizmu opartego na węglu jest zdefiniowany przez punkt zamarzania wody — która musi się znajdować w stanie ciekłym, aby cząsteczki organiczne mogły powstawać i wchodzić ze sobą w reakcje (dolna granica) — oraz przez temperatury i ciśnienie powodujące destabilizację aminokwasów i rozkład białek (górna granica). Strefa Ziemi, która może być stale zamieszkana — czyli promień orbitalny, w którym warunki życia na tej planecie są optymalne — jest bardzo wąska [Perkins 2013]. Niedawno obliczono, że znajdujemy się jeszcze bliżej granicy, niż sądziliśmy: Kopparapu wraz ze współpracownikami [2014] odkryli, że z perspektywy składu naszej atmosfery oraz ciśnienia Ziemia orbituje na wewnętrznej krawędzi strefy zamieszkania — tuż poza promieniem, w którym niekontrolowany efekt cieplarniany wywołałby nieakceptowalnie wysokie temperatury.

Do tego efektu nie doszło, ponieważ około dwóch miliardów lat temu dwutlenek węgla (CO2) został pochłonięty przez ocean, algi i archeony, ale gdyby nasza planeta znajdowała się zaledwie 1% dalej od Słońca, praktycznie cała woda zostałaby zamrożona w lodowcach. A nawet gdyby temperatury mieściły się w optymalnym zakresie, planeta nie byłaby w stanie zapewnić warunków do przetrwania wysoce zróżnicowanym formom życia bez swojej unikalnej atmosfery zdominowanej przez azot, wzbogaconej przez tlen z fotosyntezy i zawierającej wiele ważnych gazów śladowych, które regulują temperaturę na jej powierzchni. Z kolei ta cienka gazowa pokrywa nie mogłaby trwale istnieć, gdyby planeta nie była wystarczająco duża, aby wytworzyć siłę grawitacyjną przytrzymującą atmosferę na miejscu.

Tak samo jak w przypadku wszystkich innych aktywnych gwiazd, Słońce jest napędzane przez syntezę jądrową, a produkt tych reakcji termojądrowych dociera do Ziemi w postaci energii elektromagnetycznej (promieniowania słonecznego). Jej strumień obejmuje szerokie spektrum długości fal, włącznie ze światłem widzialnym. Około 30% tego potężnego przepływu jest odbijane przez chmury i powierzchnie, około 20% wchłaniane przez atmosferę i chmury, a reszta, czyli mniej więcej połowa całego promieniowania, jest wchłaniana przez oceany i kontynenty, przetwarzana na energię cieplną, a potem odprowadzana z powrotem do przestrzeni kosmicznej [Smil 2008a]. Energia geotermiczna Ziemi generuje dużo mniejszy strumień ciepła: jej źródłem jest pierwotna akrecja grawitacyjna masy planetarnej i rozpad materiałów promieniotwórczych. Aktywuje ona potężne procesy tektoniczne, które zmieniają układ oceanów i kontynentów, a także wywołują wybuchy wulkanów i trzęsienia ziemi.

Tylko niewielki ułamek energii promieniowania, która dociera do Ziemi (mniej niż 0,05%), jest przekształcany przez rośliny w nowe zasoby energii chemicznej za pomocą fotosyntezy i tworzy niezastąpiony fundament dla wszystkich wyższych form życia. Metabolizm zwierząt umożliwia przemianę składników odżywczych w rozwijające się tkanki, podtrzymuje funkcje organizmów i utrzymuje stałą temperaturę u przedstawicieli wszystkich bardziej rozwiniętych gatunków. Trawienie również powoduje wytwarzanie energii mechanicznej (kinetycznej) — w tym przypadku jej źródłem są pracujące mięśnie. Z perspektywy konwersji energii zwierzęta są w naturalny sposób ograniczone przez wielkość swoich ciał i dostępność składników odżywczych. Fundamentalne cechy wyróżniające nasz gatunek są rozszerzeniem tych fizycznych ograniczeń, które jest skutkiem bardziej wydajnego używania mięśni oraz z ujarzmienia form energii obecnych poza naszymi ciałami.

Te zewnątrzustrojowe formy energii, odblokowane przez intelekt człowieka, są wykorzystywane do przeróżnych zadań jako główna siła napędzająca bądź też jako paliwo, które uwalnia ciepło w procesie spalania. Czynniki aktywujące dostawy energii zależą od przepływu informacji oraz od ogromnej liczby urządzeń, od tak prostych narzędzi jak tłuki kamienne i dźwignie po skomplikowane silniki spalające paliwo i reaktory uwalniające energię wytworzoną w reakcji rozszczepienia jądrowego. Ewolucyjna i historyczna kolejność wydarzeń, jakie przyczyniły się do postępów dokonanych przez ludzkość, jest łatwa do nakreślenia w szerokich kategoriach jakościowych. Podobnie jak w przypadku organizmów nieprzeprowadzających fotosyntezy, najbardziej fundamentalnym zapotrzebowaniem człowieka na energię jest potrzeba pożywienia. Poszukiwanie i zbieranie jedzenia przez homininów bardzo przypominało praktyki zdobywania pożywienia stosowane przez ich przodków, ssaki naczelne. I chociaż niektóre naczelne — a także kilka innych ssaków (w tym wydry i słonie), pewne gatunki ptaków (kruki i papugi), a nawet niektóre bezkręgowce (głowonogi) — wykształciły niewielki zakres podstawowych umiejętności stosowania narzędzi [Hansell 2005; Sanz, Call, Boesch 2014; rysunek 1.2], tylko hominini doprowadzili tę umiejętność do takiego poziomu, że używanie narzędzi stało się ich cechą wyróżniającą.

Rysunek 1.2

Szympans zwyczajny (Pan troglodytes) w Gabonie używający narzędzi do rozłupania orzechów (Corbis)

Narzędzia dały nam mechaniczną przewagę w zdobywaniu pożywienia, budowaniu schronień i wytwarzaniu prymitywnych ubrań. Ujarzmienie ognia znacząco rozszerzyło obszar ludzkich siedlisk i jeszcze bardziej odróżniło nas od zwierząt. Nowe narzędzia umożliwiły udomowienie zwierząt, budowanie bardziej złożonych maszyn napędzanych siłą mięśni oraz przetworzenie pewnego ułamka energii kinetycznej wiatru i wody na potrzebną moc. Te nowe napędy podstawowe zwielokrotniły siłę, jaką władał człowiek, ale przez długi czas ich używanie było ograniczane przez naturę i przez potęgę ujarzmionych przepływów. Bardzo dobrze to widać na przykładzie żagli — pradawnych, skutecznych narzędzi, których możliwości były ograniczone przez całe tysiąclecia przez przeważające wiatry i stałe prądy morskie. To właśnie te prądy pod koniec XV w. pokierowały europejskie żaglowce przez ocean aż do Karaibów. Również one sprawiły, że Hiszpanie nie odkryli Hawajów, mimo że przez 250 lat — między rokiem 1565 a 1815 —hiszpańskie statki handlowe, galeony z Manili (Galeón de Manila) raz albo dwa razy do roku przepływały Ocean Spokojny z Meksyku (Acapulco) do Filipin [Schurz 1939].

Kontrolowane spalanie w ogniskach, paleniskach i piecach przekształciło energię chemiczną roślin w energię termiczną. To ciepło zaczęło być wykorzystywane bezpośrednio w domostwach i w zakładach przemysłowych, gdzie topiono metale, wypalano cegły, a także wykonywano i przetwarzano niezliczoną liczbę produktów. Spalanie paliw kopalnych sprawiło, że wszystkie te tradycyjne metody bezpośredniego wykorzystywania ciepła zwiększyły swój zasięg i skuteczność. Wiele fundamentalnych wynalazków umożliwiło przekształcanie energii termicznej pochodzącej ze spalania paliwa kopalnego w energię mechaniczną — najpierw przy użyciu silników parowych i spalinowych, a potem w turbinach gazowych i rakietach. Wytwarzamy elektryczność, spalając paliwa kopalne i ujarzmiając energię kinetyczną wody, od 1882 roku, a stosując metodę rozszczepienia izotopu uranu — od 1956 roku.

Spalanie paliw kopalnych i wytwarzanie prądu umożliwiło powstanie nowej formy cywilizacji wysokoenergetycznej, której ekspansja objęła całą planetę. Wśród stosowanych przez nią głównych źródeł energii coraz większą rolę zaczynają odgrywać źródła odnawialne, a zwłaszcza energia słoneczna (ujarzmiona przez urządzenia fotowoltaiczne albo elektrownie słoneczne) oraz wiatr (konwertowany przez wielkie turbiny wiatrowe). Oczywiście u podstaw tego rozwoju leży cały zbiór innych wynalazków. Stosując analogię do modelu przepływu, można powiedzieć, że człowiek musiał postawić i aktywować ciąg bram (zaworów) w odpowiedniej kolejności, aby umożliwić przepływ ludzkiej inwencji.

Najznakomitsze z tych bram wymagały uwolnienia dużych potencjałów energii, włącznie z możliwością edukacji, przewidywalnymi regulacjami prawnymi, transparentnymi zasadami ekonomii, odpowiednią dostępnością kapitału i warunkami sprzyjającymi przeprowadzaniu podstawowych badań. Nic dziwnego, że zazwyczaj trzeba całych pokoleń, żeby mogły nastąpić zwiększone albo lepsze jakościowo przepływy energii albo żeby człowiek opanował całkowicie nowe źródła energii i zaczął je wykorzystywać na dużą skalę. Odpowiedni moment, siła i struktura tych przepływów energii to czynniki, które są niebywale trudne do przewidzenia. W najwcześniejszych fazach takich przekształceń nie da się oszacować potencjalnego wpływu nowych napędów podstawowych i baz paliwowych na takie aspekty naszego życia jak rolnictwo, przemysł, transport, osadnictwo, działania wojenne i środowisko naturalne Ziemi. Konieczne jest przeprowadzenie rachunków ilościowych, żeby zrozumieć ograniczenia naszych działań i rozmiary naszych osiągnięć, a to wymaga wiedzy na temat podstawowych naukowych miar i koncepcji.

Koncepcje i miary

U podstaw wszystkich rodzajów konwersji energii leży kilka fundamentalnych zasad. Każda forma energii może zostać przetworzona w ciepło, czyli w energię termiczną. Podczas dowolnej z tych konwersji nigdy nie dochodzi do strat energii. Zachowanie energii — pierwsza zasada termodynamiki — jest jedną z najbardziej fundamentalnych uniwersalnych prawd. Jednak im bardziej przesuwamy się po łańcuchu konwersji, potencjalna energia użytkowa stopniowo maleje (ramka 1.2). Ten nieunikniony skutek został wyrażony w drugiej zasadzie termodynamiki, a miarą służącą do określania utraty energii użytkowej jest entropia. Chociaż ilość energii we wszechświecie jest stała, konwersje energii zwiększają jej entropię (czyli zmniejszają użyteczność). Kosz z ziarnami albo baryłka ropy naftowej to zapasy energii o niskiej entropii. Dzięki procesowi metabolizmu lub spalania są one w stanie posłużyć do bardzo użytecznej pracy. Oba te zasoby kończą ostatecznie jako przypadkowy ruch delikatnie podgrzanych cząsteczek powietrza, osiągając nieodwracalny stan wysokiej entropii odzwierciedlający niemożliwą do odzyskania utratę użyteczności.

To jednokierunkowe entropiczne rozproszenie prowadzi do utraty złożoności, a także wywołuje większy nieład i większą homogeniczność w dowolnym zamkniętym układzie. Jednak wszystkie żywe organizmy, od najmniejszych bakterii po światową cywilizację, jak dotąd stawiają opór temu trendowi, importując i metabolizując energię. To oznacza, że każdy żywy organizm musi być otwartym układem podtrzymującym proces ciągłego przypływu i odpływu energii oraz materii. Organizmy te nie mogą znaleźć się w stanie chemicznej i termodynamicznej równowagi, dopóki żyją [Prigogine 1947, 1961; von Bertalanffy 1968; Haynie 2001]. Ich negentropia — rozwój, odnawianie się i ewolucja — powoduje większą heterogeniczność oraz wzrost strukturalnej i systemowej złożoności. Podobnie jak w przypadku wielu innych ważnych kroków w rozwoju nauki, pełne zrozumienie tych prawd nastąpiło dopiero w XIX w., gdy szybko rozwijające się dziedziny fizyki, chemii i biologii znalazły punkt wspólny: transformację energii [Atwater, Langworthy 1897; Cardwell 1971; Lindsay 1975; Müller 2007; Oliveira 2014; Varvoglis 2014].

Ramka 1.2

Malejąca użyteczność przekształconej energii

Ta zasada dotyczy dowolnej formy przekształcania energii. Jeżeli czytelnik używa światła elektrycznego do oświetlenia tej strony, energia elektromagnetyczna tego światła jest tylko małą cząstką energii chemicznej zawartej w bryle węgla, która została użyta do jej wytworzenia (w 2015 roku 33% elektryczności w Stanach Zjednoczonych zostało wyprodukowanych przy udziale węgla). Co najmniej 60% energii węgla uległo stracie, zamieniając się w ciepło, które ulotniło się przez komin fabryczny i zostało schłodzone przez wodę. Jeżeli natomiast czytelnik używa starej jarzeniówki, to ponad 95% dostarczonej elektryczności kończy jako ciepło, ponieważ metal w zwojach żarnika opiera się prądowi elektrycznemu. Światło docierające do kartki jest przez nią wchłaniane albo odbijane i wchłaniane przez jej otoczenie, skąd jest ponownie odbijane w formie ciepła. Energia chemiczna węgla, charakteryzująca się niską entropią, została rozproszona jako ciepło o wysokiej entropii, które ogrzało powietrze wzdłuż kabli i wokół żarówki i spowodowało niedostrzegalny wzrost temperatury nad kartką. Żadna energia nie została utracona, ale jej wysoce przydatna forma została zdegradowana do takiego stopnia, że straciła ona swoją praktyczną użyteczność.

To połączenie zainteresowań wymagało dokonania kodyfikacji standardowych miar. Do mierzenia energii zaczęto stosować dwie jednostki: kalorię (jednostkę metryczną) oraz brytyjską jednostkę ciepła (Btu). Obecnie podstawową naukową jednostką energii jest dżul — nazwa ta pochodzi od nazwiska angielskiego fizyka Jamesa Prescotta Joule’a (1818 – 1889), który opublikował pierwsze dokładne obliczenie równoważności pracy i ciepła (ramka 1.3). Moc określa tempo przepływu energii. Pomysłodawcą pierwszej standardowej jednostki mocy — konia mechanicznego — był James Watt (1736 – 1819) Chciał on definiować moc swoich silników parowych w zrozumiały dla wszystkich sposób, dlatego wybrał oczywiste porównanie z napędem, który miały one zastąpić — z zaprzężonym koniem, często wykorzystywanym jako siła napędowa w młynach albo pompach (rysunek 1.3, ramka 1.3).

Inną ważną jednostką jest gęstość energetyczna, czyli ilość energii znajdującej się w określonej masie zasobów (ramka 1.4). Wartość ta ma krytyczne znaczenie dla produktów spożywczych: żywność o niskiej gęstości energetycznej nie może stać się podstawowym pożywieniem, nawet jeśli mamy go w bród. Na przykład społeczeństwa przedkolumbijskie zamieszkujące dzisiejsze tereny Doliny Meksyku zawsze żywiły się dużymi owocami, które rosły na wielu gatunkach kaktusów z rodzaju Opuntia [Sanders, Parsons, Santley 1979]. Jednak podobnie jak w przypadku większości innych owoców, miąższ owoców opuncji składa się głównie z wody (88%). Oprócz tego zawiera niecałe 10% węglowodanów, 2% białka i 0,5% tłuszczów, a jego gęstość energetyczna wynosi zaledwie 1,7 MJ/kg [Feugang i in. 2006]. To oznacza, że drobna kobieta, której jedynym źródłem węglowodanów są owoce opuncji (oczywiście przy nierealistycznym założeniu, że nie ma ona praktycznie żadnego zapotrzebowania na dwa pozostałe makroskładniki), musiałaby zjadać 5 kg tych owoców dziennie. Taką samą ilość energii mogłaby wytworzyć z zaledwie 650 g mielonego zboża spożytego pod postacią tortilli albo tamali.

Ramka 1.3

Mierzenie energii imocy

Oficjalna definicja dżula (J) brzmi: praca wykonana przez siłę o wartości jednego niutona przy przesunięciu punktu przyłożenia siły o jeden metr. Podstawową jednostkę energii można też zdefiniować, określając wymagania dotyczące ciepła. Jedna kaloria (1cal) to ilość ciepła potrzebna do tego, aby podnieść temperaturę 1 cm3 wody o 1°C. Jest to bardzo niewielka ilość energii: uzyskanie takiego samego efektu dla 1 kg wody wymaga 1000-krotnie większej energii, a dokładnie 1 kilokalorii (1 kcal; pełną listę przedrostków wielokrotności znajdziesz w dodatku w podrozdziale „Podstawowe miary”). Pamiętając o stosunku ciepła do pracy, wystarczy tylko zamienić kalorie na dżule (jedna kaloria równa się mniej więcej 4,2 J). Zamiana jednostek jest równie prosta w przypadku wciąż jeszcze popularnej angielskiej niemetrycznej jednostki miary — brytyjskiej jednostki ciepła, bowiem jedna Btu zawiera mniej więcej 1000 J (a dokładnie 1055 J). Dobrym kryterium porównawczym jest średnie dzienne zapotrzebowanie na pożywienie. W przypadku większości dorosłych osób prowadzących umiarkowanie aktywny tryb życia jest to 2 – 2,7 Mcal, czyli około 8 – 11 MJ, a żeby dostarczyć organizmowi 10 MJ, można na przykład zjeść 1 kg pełnoziarnistego chleba.

W 1782 roku James Watt w swojej książce Blotting and Calculation Book obliczył, że koń zaprzężony do młyna pracuje w tempie 32 400 stopofuntów na minutę. Rok później zaokrąglił tę liczbę do 33 000 stopofuntów [Dickinson 1939]. Swoje obliczenia oparł na założeniu, że średnie tempo chodzenia konia wynosi około trzech stóp na sekundę, ale nie wiemy, dlaczego określił średni uciąg na poziomie około 180 funtów. Bywały zwierzęta, które miały aż tak dużą siłę, ale większość koni w XVIII-wiecznej Europie nie byłaby w stanie osiągnąć mocy jednego konia mechanicznego. Obecnie standardowa jednostka mocy — 1 wat (W) — jest równa przepływowi 1 dżula (J) w ciągu sekundy. Jeden koń mechaniczny jest równy mniej więcej 750 W (a dokładnie 745,699 W). Spożycie 8 MJ dziennie odpowiada mocy 90 W (8 MJ ÷ 24 h × 3600 s), czyli mniej niż wynosi moc standardowej żarówki (100 W). Podwójny toster potrzebuje mocy 1000 W, czyli 1 kW; małe samochody wytwarzają około 50 kW; a duża elektrownia węglowa lub jądrowa produkuje elektryczność na poziomie 2 GW.

Rysunek 1.3

Dwa konie obracają kołowrót, który pompuje wodę we francuskiej fabryce dywanów z połowy XVIII w. (reprodukcja z Encyclopédie [Diderot i d’Alembert 1769 – 1772]). W tamtych czasach typowy koń nie był w stanie pracować ze stałą mocą jednego konia mechanicznego. James Watt świadomie dokonał tego przeszacowania, żeby mieć pewność, że jego klienci, którzy w miejsce żywych zwierząt zamontują silniki parowe z mocą określoną w koniach mechanicznych, będą usatysfakcjonowani

Ramka 1.4

Gęstość energetyczna produktów spożywczych ipaliw

Klasyfikacja

Przykłady

Gęstość energetyczna (MJ/kg)

Produkty spożywcze

Bardzo niska

warzywa, owoce

0,8 – 2,5

Niska

bulwy, mleko

2,5 – 5,0

Średnia

mięso

5,0 – 12,0

Wysoka

płatki śniadaniowe i nasiona roślin strączkowych

12,0 – 15,0

Bardzo wysoka

oleje, tłuszcze zwierzęce

25,0 – 35,0

Paliwa

Bardzo niska

torf, zielone gałęzie, trawa

5,0 – 10,0

Niska

resztki pożniwne, drewno wysuszone na powietrzu

12,0 – 15,0

Średnia

suche drewno

węgiel kamienny

17,0 – 21,0

18,0 – 25,0

Wysoka

węgiel drzewny, antracyt

28,0 – 32,0

Bardzo wysoka

ropa naftowa

40,0 – 44,0

Źródło: Dokładna gęstość poszczególnych produktów spożywczych i paliw została podana w: Merrill, Watt [1973], Jenkins [1993] oraz USDA [2011].

Gęstość mocy to tempo produkcji lub zużywania energii na jednostkę obszaru. Zatem jest ona krytycznym strukturalnym wyznacznikiem w systemach energetycznych [Smil 2015b]. Na przykład wielkość miasta we wszystkich tradycyjnych społeczeństwach zależała od drewna opałowego i węgla drzewnego i była wyraźnie ograniczona przez naturalnie niską gęstość mocy produkcyjnej masy roślinnej (ramka 1.5, rysunek. 1.4). Gęstość mocy zrównoważonego rocznego wzrostu drzewa rosnącego w umiarkowanym klimacie jest w najlepszym razie równa 2% gęstości mocy konsumpcji energii obejmującej tradycyjne miejskie ogrzewanie, gotowanie i produkcję. Dlatego miasta musiały czerpać paliwo z pobliskich terenów, których obszar był co najmniej 30-krotnie większy od nich samych. To spowodowało spowolnienie rozwoju miast, nawet jeśli inne zasoby, takie jak jedzenie i woda, były dostępne w wystarczających ilościach.

Rysunek 1.4

Węglarstwo w Anglii na początku XVII w. przedstawione w książce Silva Johna Evelyna [1607]

Jest jednak jeszcze inna miara, która odgrywa istotną rolę w kontekście rozwijającego się przemysłu: sprawność przemiany energetycznej. Ten stosunek „wejścia — wyjścia” opisuje wydajność konwerterów energii takich jak piece, silniki czy źródła światła. Nie mamy żadnego wpływu na rozproszenie energii, ale możemy poprawić sprawność przemiany, zmniejszając ilość energii potrzebnej do wykonania określonych prac (ramka 1.6). Te udoskonalenia są obwarowane fundamentalnymi ograniczeniami (termodynamicznymi, mechanicznymi), ale w przypadku pewnych procesów udało nam się zbliżyć do granic praktycznej sprawności. W większości przypadków jednak — obejmujących między innymi popularne konwertery energii, takie jak silniki wewnętrznego spalania i źródła światła — wciąż można jeszcze wiele poprawić.

Ramka 1.6

Zwiększanie sprawności iparadoks Jevonsa

Postęp techniczny przyniósł znaczącą poprawę wydajności w wielu obszarach, a historia oświetlenia jest jednym z najlepszych tego przykładów [Nordhaus 1998; Fouquet, Pearson 2006]. Świece przetwarzają w światło zaledwie 0,01% energii chemicznej łoju lub wosku. Żarówki stworzone przez Edisona w latach 80. XIX w. były mniej więcej 10-krotnie wydajniejsze. Na początku XX w. elektrownie opalane węglem miały sprawność na poziomie 10%, a żarówki zmieniały nie więcej niż 1% elektryczności w światło, co oznacza, że jedynie około 0,1% energii chemicznej węgla zmieniało się w światło [Smil 2005]. Obecnie najlepsze elektrownie z gazowymi turbinami w układzie kombinowanym (używające gorącego gazu wylotowego z turbiny gazowej do tego, aby wytworzyć parę do turbiny parowej) mają sprawność na poziomie około 60%, podczas gdy maksymalna sprawność świetlówek wynosi 15%, podobnie jak diod elektroluminescencyjnych (LED) [USDOE 2013]. To oznacza, że około 9% energii gazu ziemnego kończy jako światło — jest to 90-krotny zysk w porównaniu z końcem lat 80. XIX w. Tak duża poprawa pomogła zaoszczędzić kapitał, zmniejszyć koszty operacyjne, a także obniżyć negatywny wpływ działalności człowieka na środowisko.

Jednak w przeszłości wzrost sprawności konwersji nie zawsze przynosił realną oszczędność energii. W 1865 angielski ekonom Stanley Jevons (1835 – 1882) zauważył, że wprowadzeniu wydajniejszych silników parowych towarzyszył duży wzrost konsumpcji węgla. Doszedł on do następującego wniosku: „Kompletnym błędem jest zakładanie, że ekonomiczne zużycie paliw jest równoznaczne ze zmniejszeniem konsumpcji. W rzeczywistości jest zupełnie na odwrót. Zazwyczaj jest tak, że nowe systemy ekonomiczne prowadzą do zwiększenia konsumpcji zgodnie z zasadą zaobserwowaną w wielu analogicznych przypadkach” [Jevons 1865, s. 140]. Jego spostrzeżenie zostało potwierdzone przez wielu innych badaczy [Herring 2004, 2006; Polimeni i in. 2008], jednak w bogatych krajach — tych, w których wysokie wykorzystanie energii na mieszkańca doprowadziło lub może doprowadzić do osiągnięcia poziomu nasycenia — efekt ten słabnie. W rezultacie efekt odbicia wywołany wyższą sprawnością na etapie końcowym często jest niewielki, a z czasem maleje jeszcze bardziej. Z kolei pewne ogólnogospodarcze wzrosty mogą być nieistotne, a nawet przynosić pozytywne skutki netto [Goldstein, Martinez i Roy 2011].

Kiedy mówimy o sprawności w kontekście produkcji artykułów spożywczych (obliczamy ją, dzieląc energię w pożywieniu przez energię produktów użytych do uprawy lub hodowli), paliw lub elektryczności, zazwyczaj określamy ją mianem zwrotu energii. W tradycyjnym rolnictwie opartym wyłącznie na sile zwierząt pociągowych zwrot energii netto musiał wynosić dużo więcej niż jeden: jadalne plony musiały zawierać więcej energii niż jedzenie i pasza stanowiące pożywienie nie tylko dla ludzi i zwierząt produkujących te plony, ale również dla niepracujących członków rodziny. Jednak pojawia się niemożliwy do rozwiązania problem, gdy próbujemy porównać pod kątem zwrotu energii tradycyjne agrokultury napędzane wyłącznie energią pochodzenia zwierzęcego (czyli obejmujące tylko transformację promieniowania słonecznego zachodzącą tuż po jego wchłonięciu) ze współczesnym rolnictwem, które jest zasilane bezpośrednio (paliwo do pracy na polu) i pośrednio (energia potrzebna do syntetyzowania nawozów i pestycydów, a także do budowania sprzętów używanych na roli), co automatycznie przekłada się na niższy zwrot energii niż w tradycyjnym rolnictwie (ramka 1.7).

Ramka 1.7

Porównanie zwrotu energii wprodukcji żywności

Od wczesnych lat 70. XX w. ludzie używają współczynników zwrotu energii do udowodnienia wyższości tradycyjnego rolnictwa nad współczesną gospodarką rolną, charakteryzującą się niskim zwrotem energii. Takie porównania są oparte na błędnym myśleniu, które nie uwzględnia zasadniczej różnicy między tymi dwoma współczynnikami. W przypadku tradycyjnego rolnictwa mamy do czynienia z prostym stosunkiem wartości energetycznej żywności zebranej podczas zbiorów do wartości energetycznej żywności i paszy potrzebnych do wyprodukowania tych zbiorów przy wykorzystaniu siły roboczej ludzi i zwierząt. Natomiast we współczesnym rolnictwie głównym mianownikiem są nieodnawialne paliwa kopalne potrzebne do zasilania urządzeń rolniczych, a także do produkcji tych urządzeń oraz środków chemicznych używanych do uprawy; wkład w postaci siły roboczej jest natomiast nieznaczący.

Jeżeli ograniczymy się do prostego porównania ilości spożywanej energii do nakładu pracy, okaże się, że współczesne systemy — z minimalnym wkładem siły roboczej człowieka i zerowym wkładem siły zwierząt pociągowych — są lepsze niż wszystkie tradycyjne praktyki. Gdyby jednak w koszcie wyprodukowania zboża uwzględnić również wszystkie przekształcone paliwa kopalne i elektryczność (sprowadzając je najpierw do wspólnego mianownika), zwrot energii we współczesnym rolnictwie byłby dużo mniejszy niż w rolnictwie tradycyjnym. Wykonanie takiego obliczenia jest możliwe dzięki fizycznej równoważności energii. Zarówno pożywienie, jak i paliwo można wyrazić w identycznych jednostkach. Pozostaje jednak oczywisty problem wynikający z porównywania dwóch fundamentalnie różnych kwestii: nie ma satysfakcjonującego sposobu na proste i bezpośrednie porównanie zwrotu energii w dwóch systemach rolnictwa, które są oparte na dwóch kompletnie różnych rodzajach nakładu energetycznego.

I wreszcie ostatnia miara: energochłonność, która określa koszt produktów, usług — a także samej energii — a nawet łączne wyniki ekonomiczne w standardowych jednostkach energii. Weźmy dla przykładu kilka powszechnie używanych materiałów: aluminium i plastik są bardzo energochłonne, natomiast szkło i papier są stosunkowo mało energochłonne. Drewno (pomijając koszt jego fotosyntezy) jest najmniej energochłonnym z szeroko stosowanych materiałów (ramka 1.8). Postęp techniczny, jaki się dokonał w ciągu ostatnich dwóch stuleci, przyniósł znaczący spadek energochłonności w różnych obszarach naszego życia. Najbardziej zauważalnym z nich jest chyba przetapianie surówki hutniczej w wielkich piecach opalanych koksem — proces, podczas którego obecnie zużywa się mniej niż 10% energii na jednostkę masy gorącego metalu w porównaniu z tą, jaka była zużywana w produkcji surówki opartej na węglu drzewnym w epoce przedindustrialnej [Smil 2016].

Energetyczny koszt energii (często nazywany EROI od angielskich słów energy return on investment, chociaż bardziej poprawne byłoby EROEI — energy return on energy investment, czyli zwrot energii wobec energii zainwestowanej) to wiele mówiący wskaźnik — pod warunkiem, że porównujemy wartości, które zostały obliczone za pomocą identycznych metod przy użyciu standardowych założeń i jasno określonych ograniczeń analitycznych. Współczesne wysokoenergetyczne społeczeństwa preferują używanie paliw kopalnych, które mają najwyższy zwrot energii netto — stąd nasze upodobanie do ropy naftowej (mówiąc ogólnie) i do bogatych złóż na Bliskim Wschodzie (mówiąc bardziej szczegółowo); wysoka gęstość energetyczna ropy i związane z nią duże możliwości transportowania to kolejne oczywiste zalety (ramka 1.9).

Ramka 1.8

Energochłonność popularnych materiałów

Materiał

Koszt energetyczny (MJ/kg)

Proces

Aluminium

175 – 200

metal z boksytu

Cegły

1 – 2

wypalane z gliny

Cement

2 – 5

z surowych materiałów

Miedź

90 – 100

z rudy

Materiały wybuchowe

10 – 70

z surowych materiałów

Szkło

4 – 10

z surowych materiałów

Żwir

< 1

wydobywany

Żelazo

12 – 20

z rudy żelaza

Drewno

1 – 3

z drzewostanu

Papier

23 – 35

z drzewostanu

Plastik

60 – 120

z węglowodorów

Sklejka

3 – 7

z drzewostanu

Piasek

< 1

wydobywany

Stal

20 – 25

z surówki hutniczej

Stal

10 – 12

ze złomu

Kamień

< 1

wydobywany

Źródło: Smil [2014b].

Ramka 1.9

Zwrot energii wobec energii inwestowanej

Różnice w jakości i dostępności paliw kopalnych są gigantyczne: spróbujmy na przykład porównać cienkie warstwy podziemnych pokładów niskojakościowego węgla z grubą warstwą dobrego węgla kamiennego, który można wydobywać w kopalniach odkrywkowych — albo supergigantyczne złoża paliw kopalnych na Bliskim Wschodzie z niskowydajnymi szybami, które wymagają ciągłego pompowania. Z tego powodu konkretne wartości EROEI znacząco się od siebie różnią i mogą się zmieniać wraz z powstawaniem coraz wydajniejszych technik wydobycia. Poniższe zakresy to tylko przybliżone wskaźniki, które pokazują różnice między czołowymi metodami wydobywania i konwersji paliwa [Smil 2008a; Murphy, Hall 2010]. Dla produkcji węgla mieszczą się one w zakresie 10 – 80, dla ropy naftowej i gazu mogą wynosić od 10 do sporo ponad 100; dla dużych turbin wiatrowych w najbardziej wietrznych lokalizacjach mogą sięgać 20, ale zwykle nie przekraczają 10; dla fotowoltaicznych ogniw słonecznych nie są wyższe niż 2; a dla współczesnych biopaliw (etanol, biodiesel) wynoszą w najlepszym razie tylko 1,5, chociaż ich produkcja często wiąże się ze stratami energii i z zerowym zyskiem netto (EROEI wynosi zaledwie 0,9 – 1,0).

Zawiłości i zastrzeżenia

Używanie standardowych jednostek do mierzenia zasobów energii i jej przepływów jest oczywistym i rozsądnym rozwiązaniem z fizycznego i naukowego punktu widzenia, jednak sprowadzanie do wspólnego mianownika często prowadzi do błędnych wniosków. Przede wszystkim miary te nie są w stanie odzwierciedlić kluczowych jakościowych różnic pomiędzy różnymi formami energii. Dwa rodzaje węgla mogą mieć identyczną gęstość energetyczną, ale jeden z nich może się spalać bardzo czysto i pozostawiać po sobie tylko niewielką ilość pyłów, natomiast drugi może się palić intensywnie, emitując duże ilości dwutlenku siarki i pozostawiając dużo odpadów w postaci niedopałów. Duże zasoby węgla o wysokiej gęstości energetycznej, będącego doskonałym paliwem do silników parowych (przymiotnik „bezdymny” często używany w tym kontekście należy traktować w kategoriach relatywnych), to jeden z kluczowych czynników, które zapewniły Wielkiej Brytanii dominację w XIX-wiecznym transporcie morskim, ponieważ ani Francja, ani Niemcy nie posiadały aż tyle węgla.

Abstrakcyjne jednostki energii nie są w stanie odzwierciedlić różnicy między biomasą jadalną a niejadalną. Identyczne masy pszenicy i suchej słomy pszennej zawierają praktycznie taką samą ilość energii cieplnej, jednak słoma, składająca się głównie z celulozy, hemicelulozy i ligniny, nie jest trawiona przez ludzi, natomiast pszenica, zawierająca około 70% złożonych węglowodanów (w tym skrobi) i aż do 14% białka, jest doskonałym źródłem podstawowych składników odżywczych. Jednostki te nie informują również dokładnie o źródle wartości energetycznej, co ma duże znaczenie z punktu widzenia prawidłowej diety. Wiele pokarmów wysokoenergetycznych nie zawiera białka i lipidów (bądź też ma ich bardzo mało) — dwóch składników odżywczych potrzebnych do prawidłowego rozwoju organizmu; mogą one też nie dostarczać niezbędnych mikroskładników, czyli witamin i mikroelementów.

Istnieją jeszcze inne ważne cechy, których nie da się uwzględnić, używając abstrakcyjnych miar. Dostęp do zapasów energii jest bez wątpienia kluczową kwestią. Drewno z pnia i drewno z gałęzi mają tę samą gęstość energetyczną, ale bez dobrych toporów i pił ludzie w wielu przedindustrialnych społeczeństwach mogli pozyskiwać tylko ten drugi rodzaj paliwa. Do dziś jest to normą w najbiedniejszych częściach Afryki i Azji, gdzie kobiety i dzieci ręcznie zbierają drzewną fitomasę. Forma tej fitomasy — a co za tym idzie, również możliwości jej transportu — również ma znaczenie, bo osoby te niosą potem zebrane drewno (gałęzie) na rękach do domu, często pokonując długie dystanse. Łatwość używania i sprawność przemiany mogą być czynnikami decydującymi o wyborze określonego paliwa. Dom można ogrzewać drewnem, węglem, olejem opałowym albo gazem ziemnym, ale sprawność najlepszych pieców gazowych wynosi obecnie aż do 97%, dzięki czemu są one dużo tańsze w obsłudze niż dowolna inna opcja.

Palenie słomą w prostym piecu wymaga częstego dorzucania do ognia, podczas gdy duże kawałki drewna można zostawić na kilka godzin bez konieczności dokładania czegokolwiek. Niewentylowane (bądź słabo wentylowane — przez dziurę w suficie) domowe paleniska opalane suchym obornikiem wytwarzają dużo więcej dymu niż dobrej jakości piece opalane drewnem sezonowym, a spalanie biomasy w pomieszczeniach zamkniętych wciąż jest główną przyczyną chorób układu oddechowego w wielu krajach o niskich dochodach [McGranahan, Murray 2003; Barnes 2014]. W przypadku energii, której pochodzenie nie jest dokładnie określone, takie wskaźniki jak gęstość czy przepływ nie odróżniają energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych od energii z paliw kopalnych, a przecież rozróżnienie to jest fundamentalne dla zrozumienia natury i trwałości obu wspomnianych systemów energetycznych. Współczesne cywilizacje powstały dzięki intensywnemu (i wciąż rosnącemu) spalaniu paliw kopalnych, jednak ta praktyka jest wyraźnie ograniczona przez ilość zasobów obecnych w skorupie ziemskiej, a także przez konsekwencje środowiskowe spalania węgla i węglowodorów. Przetrwanie wysokoenergetycznych społeczeństw zależy wyłącznie od definitywnego przejścia na inne paliwa niż kopalne.

Kolejne trudności pojawiają się, gdy porównujemy wydajność przemiany energetycznej w napędach zwierzęcych i niezwierzęcych. W tym drugim przypadku jest to po prostu stosunek nakładu paliwa lub energii elektrycznej do produkcji energii użytkowej. Natomiast w pierwszym przypadku dzienne spożycie jedzenia (lub paszy) nie powinno być traktowane jako nakład energetyczny potrzebny do wykonania pracy przez człowieka lub zwierzę, ponieważ większość tej energii jest wykorzystywana w podstawowych procesach metabolicznych, czyli we wspomaganiu pracy najważniejszych narządów i w utrzymaniu stałej temperatury ciała — a podstawowy metabolizm odbywa się niezależnie od tego, czy dana osoba lub zwierzę pracuje, czy odpoczywa. Prawdopodobnie najbardziej satysfakcjonującym rozwiązaniem jest obliczenie kosztu energetycznego netto (ramka 1.10).

Należy jednak pamiętać, że nawet w dużo prościej zorganizowanych społeczeństwach niż nasze praca umysłowa (czyli na przykład wymyślenie, jak się zabrać do jakiegoś zadania, jak je wykonać w warunkach ograniczonej siły albo jak obniżyć jego koszt energetyczny) zawsze stanowiła większą część wysiłku niż praca fizyczna, a metaboliczny koszt myślenia — nawet intensywnego — jest bardzo niewielki w porównaniu z fizyczną pracą mięśni. Nie można też zapominać, że rozwój umysłowy wymaga wielu lat nauki języka, socjalizacji i zdobywania umiejętności poprzez zbieranie doświadczenia i podpatrywanie mentorów. Wraz z rozwojem społeczeństw proces nauki stał się dłuższy i trudniejszy, do czego przyczyniło się wprowadzenie formalnych systemów edukowania i szkolenia — usług, które z czasem zaczęły wymagać znaczących pośrednich nakładów energii potrzebnych do wspomagania niezbędnej fizycznej infrastruktury i utrzymania wysokiego poziomu specjalistycznej wiedzy.

I tak koło się zamyka. Przeprowadzanie pewnych obliczeń ilościowych jest niezbędne, ale prawdziwe zrozumienie energii w kontekście jej historii wymaga dużo więcej niż zredukowania wszystkiego do obliczeń numerycznych w dżulach i watach i traktowania ich jak kompleksowego wyjaśnienia wszystkich zagadnień. Ja w swoich rozważaniach uwzględnię oba spojrzenia: poruszę takie kwestie jak wymagania dotyczące mocy i gęstości oraz zwrócę uwagę na stały wzrost wydajności, ale nie zignoruję licznych atrybutów liczbowych, które ograniczają lub wspomagają określone formy użycia energii. I chociaż imperatyw zapotrzebowania na energię i korzystania z niej odcisnął silne piętno na naszej historii, wiele szczegółów, sekwencji i konsekwencji tych fundamentalnych wyznaczników ewolucyjnych może zostać wyjaśnionych tylko poprzez odwołanie się do ludzkich motywacji i preferencji, a także przez uświadomienie sobie zaskakujących i często niewytłumaczalnych decyzji, które ukształtowały historię naszej cywilizacji.

1 Wszystkie cytaty z książek w tłumaczeniu własnym, jeśli nie zaznaczono inaczej — przyp. tłum.

2 Fragment w tłumaczeniu Zofii Królikowskiej pochodzi z polskiego przekładu Feynmana wykłady zfizyki, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1968.

Rozdział 2. Energia w prehistorii

Zrozumienie pochodzenia gatunku Homo i zapoznanie się ze szczegółowymi aspektami procesu ewolucji to misja, która nigdy się nie zakończy, ponieważ nowe odkrycia unieważniają wiele dawnych ustaleń i komplikują ogólny obraz sytuacji, zwłaszcza że nie wpasowują się za bardzo w istniejącą hierarchię [Trinkaus 2005; Reynolds, Gallagher 2012]. W 2015 r. najstarszymi wiarygodnie oszacowanymi szczątkami hominina były te należące do gatunku Ardipithecus ramidus (sprzed 4,4 miliona lat, odkryte w 1994 r.) i do gatunku Australopithecus anamensis (sprzed 4,1 – 5,2 miliona lat, odkryte w 1967 r.). Ważnym nowym odkryciem było to z 2015 r., gdy w Etiopii został znaleziony Australopithecus deyiremeda (sprzed 3,3 – 3,5 miliona lat) [Haile-Selassie i in. 2015]. Do młodszych homininów należą kolejno Australopithecus afarensis (wykopany w 1974 r. w Laetoli w Tanzanii i w Hadarze w Etiopii), Homo habilis (odkryty w 1960 r. w Tanzanii) oraz Homo erectus (gatunek ten powstał 1,8 miliona lat temu, a jego licznych przedstawicieli odkryto w Afryce, Azji i Europie, przy czym najmłodsze znaleziska pochodzą z okresu sprzed około 250 000 lat).

Ponowna analiza kości pierwszego Homo sapiens — chodzi tu o słynne odkrycia Richarda Leakeya dokonane w Etiopii w 1967 r. i w latach następnych — przyniosła nowe wnioski. Szczątki zostały datowane na okres sprzed około 190 000 lat [McDougall, Brown, Fleagle 2005]. Nasi bezpośredni przodkowie byli zatem prostymi zbieraczami-łowcami, a dopiero 100 000 lat temu pierwsze niewielkie populacje naszego gatunku zaczęły się osiedlać, co było konsekwencją udomowienia roślin i zwierząt. Oznacza to, że przez miliony lat strategie pozyskiwania żywności stosowane przez homininów przypominały te stosowane przez ich przodków czyli ssaki z rzędu naczelnych. Teraz dzięki datowaniu izotopowemu mamy już dowody z Afryki Wschodniej na to, że około 3,5 miliona lat temu dieta homininów zaczęła się różnić od tej, jaką stosowały pozostałe małpy człekokształtne. Sponheimer wraz ze współpracownikami [2013] wykazali, że po upływie tego czasu kilkanaście taksonów homininów zaczęło włączać do swojej diety żywność wzbogaconą o 13C (wytworzoną przez C4 albo w fotosyntezie CAM). Mieli oni wysoce zróżnicowaną kompozycję izotopów węgla, nietypową dla ssaków żyjących w Afryce. A zatem w pradawnych czasach żywiono się roślinami przeprowadzającymi fotosyntezę; we współczesnym rolnictwie dwie odmiany uprawne roślin C4 — kukurydza i trzcina cukrowa — przynoszą statystycznie większe zbiory niż dowolny inny gatunek uprawiany ze względu na ziarna lub zawartość cukru.

Pierwszym ewolucyjnym odejściem, które ostatecznie doprowadziło do powstania naszego gatunku, wcale nie były powiększenie się mózgu ani umiejętność budowania narzędzi, lecz dwunożność — strukturalnie nieprawdopodobna i niosąca ze sobą gigantyczne konsekwencje adaptacja, której początki sięgają czasów sprzed siedmiu milionów lat [Johanson 2006]. Ludzie są jedynymi ssakami, których naturalną sylwetką podczas chodzenia jest pozycja wyprostowana (inne ssaki naczelne robią to tylko okazjonalnie), stąd dwunożność może być postrzegana jako krytyczna przełomowa adaptacja, dzięki której ostatecznie staliśmy się ludźmi. Mimo to dwunożność — będąca zasadniczo sekwencją powstrzymywanych upadków — jest ze swej natury niestabilna i niezgrabna: „Ludzkie chodzenie to ryzykowna sprawa. Bez idealnego wyczucia, którego dokładność sięga ułamków sekundy, człowiek upadłby płasko na twarz; prawdę mówiąc, każdy wykonywany przez niego krok to balansowanie na krawędzi katastrofy” [Napier 1970, s. 165]. Oprócz tego, że jesteśmy bardziej podatni na urazy mięśniowo-szkieletowe, dwunożność powoduje również utratę masy kostnej, osteopenię (spadek gęstości kości poniżej normy) i osteoporozę [Latimer 2005] u osób w podeszłym wieku.

Zaproponowano wiele różnych odpowiedzi na oczywiste pytanie: „Dlaczego w takim razie to robimy?”. Niektóre z nich, w tym krótka argumentacja Johansona [2006], wydają się mało przekonujące. Sprawianie wrażenia wyższego po to, żeby zastraszyć drapieżników, nie przyniosłoby żadnego skutku w kontakcie z dzikimi psami, gepardami czy hienami, które nie boją się ssaków dużo większych od siebie. Chodzenie w wyprostowanej pozycji tylko po to, żeby wyglądać na wyższego, niepotrzebnie przyciągnęłoby uwagę drapieżników; sięganie po owoce z niskich gałęzi było możliwe bez rezygnacji z szybkiego biegania na czterech kończynach; a efekt ochłodzenia organizmu można było osiągnąć, odpoczywając w cieniu i szukając pożywienia tylko podczas chłodniejszych poranków lub wieczorów. Najlepszym wytłumaczeniem mogą być różnice w ogólnym zużyciu energii [Lovejoy 1988]. Hominini, podobnie jak wiele innych ssaków, większość swojej energii tracili na rozmnażanie się, jedzenie i zapewnianie bezpieczeństwa, a skoro dwunożność pomogła im osiągać te wszystkie cele, cecha ta została przyjęta na stałe.

Cytując Johansona [2006, s. 2]: „Naturalna selekcja nie może wykreować takiego zachowania jak dwunożność, ale może doprowadzić do wybrania tego zachowania, jeśli ono już się pojawiło”. Patrząc na to z węższej perspektywy, trudno stwierdzić, czy dwunożność przyniosła wystarczającą biomechaniczną przewagę, która przyczyniła się do jej rozpowszechnienia tylko ze względu na koszt energii chodzenia [Richmond i in. 2001]. Sockol, Raichlen i Pontzer [2007] zmierzyli koszt energetyczny spacerujących szympansów i dorosłych ludzi; odkryli, że u ludzi chodzenie kosztuje około 75% mniej energii niż chodzenie na czterech lub na dwóch kończynach u szympansów. Różnica ta jest rezultatem różnic biomechanicznych w anatomii i chodzie — przede wszystkim rozszerzonego biodra i dłuższych kończyn tylnych u ludzi.

Dwunożność rozpoczęła kaskadę gigantycznych zmian ewolucyjnych [Kingdon 2003; Meldrum, Hilton 2004]. Kiedy hominini zaczęli chodzić w wyprostowanej pozycji, zyskali swobodę do noszenia broni w rękach i zanoszenia jedzenia do siedlisk (wcześniej musieli spożywać je na miejscu). Dwunożność była niezbędna do wykształcenia większej zręczności dłoni i rozwinięcia umiejętności korzystania z narzędzi. Hashimoto i jego współpracownicy [2013] doszli do wniosku, że adaptacje, które umożliwiły używanie narzędzi, ewoluowały niezależnie od tych, które były potrzebne do wykształcenia dwunożności, ponieważ zarówno u ludzi, jak i u małp każdy palec ma osobną reprezentację w pierwotnej korze somatosensorycznej, tak samo jak jest fizycznie odseparowany od pozostałych palców u dłoni. Dzięki temu palce mogą być używane niezależnie od siebie w złożonych ruchach podczas używania narzędzi. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że bez dwunożności niemożliwe byłoby używanie korpusu ciała jako dźwigni, która przyspiesza działanie dłoni podczas wytwarzania i używania narzędzi. Dwunożność wyswobodziła również usta i zęby, umożliwiając im wykształcenie bardziej złożonego systemu przywoływania, który jest warunkiem wstępnym do powstania języka [Aiello 1996]. Wszystkie te formy rozwoju wymagały większych mózgów, których koszt energii z czasem zwiększył się aż 3-krotnie w porównaniu z mózgami szympansów i osiągnął poziom aż jednej szóstej całkowitego podstawowego tempa metabolizmu [Foley, Lee 1991; Lewin 2004]. Średni współczynnik encefalizacji (rzeczywista/szacowana masa mózgu podzielona przez masę ciała) wynosi 2 – 3,5 dla ssaków naczelnych i wczesnych homininów, natomiast u ludzi jest to nieco ponad 6. Trzy miliony lat temu Australopithecus afarensis miał mózg o pojemności niecałych 500 cm3; 1,5 miliona lat temu pojemność ta była 2-krotnie większa u Homo erectus, a potem wzrosła średnio jeszcze o 50% u Homo sapiens [Leonard, Snodgrass, Robertson 2007].

Wyższy współczynnik encefalizacji był kluczowy dla zwiększenia złożoności społecznej (która poprawiła szanse na przetrwanie i odróżniła homininów od innych ssaków) i był ściśle związany ze zmianami jakości spożywanego jedzenia. Zapotrzebowanie mózgu na energię jest mniej więcej 16 razy większe niż zapotrzebowanie mięśni szkieletowych, a mózg człowieka potrzebuje 20 – 25% energii metabolizmu spoczynkowego w porównaniu z 8 – 10% u innych ssaków naczelnych i jedynie 3 – 5% u pozostałych ssaków [Holliday 1986; Leonard i in. 2003]. Jedynym sposobem na utrzymanie dużego mózgu przy zachowaniu ogólnego tempa metabolizmu (metabolizm spoczynkowy u człowieka nie jest wyższy niż u innych ssaków o podobnej masie) było zmniejszenie masy innych tkanek o wysokich wymaganiach metabolicznych. Aiello i Wheeler [1995] wysunęli tezę, że zmniejszenie długości przewodu pokarmowego było najlepszą opcją, ponieważ masa jelit (w przeciwieństwie do masy serca czy nerek) może być bardzo różna w zależności od diety.

Fish i Lockwood [2003], Leonard, Snodgrass i Robertson [2007], a także Hublin i Richards [2009] potwierdzili, że istnieje ważna pozytywna korelacja między jakością diety a masą mózgu u ssaków naczelnych, a lepsza dieta homininów, zawierająca mięso, wspomagała większe mózgi, których wysokie zapotrzebowanie na energię było po części rezultatem skrócenia układu pokarmowego [Braun i in. 2010]. Podczas gdy u pozostałych ssaków naczelnych niebędących ludźmi ponad 45% masy przewodu pokarmowego stanowi jelito grube, a tylko 14 – 29% jelito cienkie, u ludzi ten stosunek jest odwrócony: jelito cienkie stanowi ponad 56%, a jelito grube tylko 17 – 25% masy przewodu pokarmowego, co wyraźnie świadczy o dostosowaniu się człowieka do spożywania wysokojakościowych produktów o dużej gęstości energii (mięsa, orzechów), które mogą być trawione w jelicie cienkim. Zwiększona konsumpcja mięsa pomaga również wyjaśnić przyrost masy ciała oraz większy wzrost człowieka, a także mniejsze szczęki i zęby [McHenry, Coffing 2000; Aiello, Wells 2002]. Jednak wzrost spożycia mięsa nie mógł zmienić podstaw energetycznych ewoluujących homininów: aby zdobyć dowolne pożywienie, musieli oni polegać wyłącznie na swoich mięśniach i stosowaniu prostych forteli podczas zbierania, wygrzebywania, polowania i łowienia.

Kiedy zastanawiamy się nad genezą pierwszych drewnianych narzędzi (kijów i maczug), niemożliwe się wydaje, że tylko te z nich, które zachowały się w warunkach beztlenowych (głównie w torfowiskach), zdołały przetrwać bardzo długie okresy. Rozkład nie stanowi problemu w przypadku twardych kamieni używanych do wytwarzania prostych narzędzi, a nowe odkrycia przesunęły do tyłu datę najwcześniejszych weryfikowalnych kamiennych narzędzi używanych przez homininów. Przez kilka dekad zgodnie twierdzono, że najwcześniejsze kamienne narzędzia pochodzą mniej więcej sprzed 2,5 miliona lat. Te stosunkowo małe i proste, charakterystyczne dla kultury olduwajskiej tłuki zbudowane z otoczaków (rdzenie z krawędzią), siekiery i narzędzia odłupkowe znacząco ułatwiły oprawianie zwierząt i łamanie ich kości [de la Torre 2011]. Jednak najnowsze odkrycia w znalezisku Lomekwi w zachodniej Turkanie w Kenii spowodowały przesunięcie daty powstania najstarszych znanych kamiennych narzędzi do około 3,3 miliona lat [Harmand i in. 2015].

Około 1,5 miliona lat temu hominini zaczęli wydobywać większe odłupki, z których byli w stanie wytworzyć dwustronne pięściaki, nacinaki i rozłupce w stylu tych z kultury aszelskiej (1,2 – 0,1 miliona lat temu). Jeden odłupek uzyskany poprzez odpowiednie uderzenie w płaszczyznę surowiaka miał ostre krawędzie tnące o długości nieprzekraczającej 20 cm, a metoda ta pozwalała na wytworzenie wielu ręcznych narzędzi z kamienia (rysunek 2.1). Drewniane włócznie były niezbędne do polowania na większe zwierzęta. W 1948 r. w Niemczech odkryto niemalże kompletną włócznię w szkielecie słonia, którą datuje się na pierwszy interglacjał (125 000 – 115 000 lat temu), a w 1996 r. w odkrywkowej kopalni węgla brunatnego w Schöningen znaleziono włócznie rzucane, których wiek określono na 380 000 – 400 000 lat [Thieme 1997]. Szacuje się, że mocowanie kamiennych grotów do drzewców nastąpiło około 300 000 lat temu.

Rysunek 2.1

Aszelskie narzędzia kamienne, które jako pierwszy stworzył Homo ergaster, zostały uformowane przez odłamanie kamiennych odłupków i wykorzystanie ich krawędzi tnących jako ostrzy (Corbis)

Jednak najnowsze odkrycia w Afryce Południowej sprawiły, że trzeba było cofnąć szacowaną datę rozpoczęcia wytwarzania wieloelementowych narzędzi z trzonkiem o około 200 000 lat. Wilkins i jego współpracownicy [2012] doszli do wniosku, że kamienne ostrza z Kathu Pan, wytworzone około 500 000 lat temu, były używane jako groty włóczni. Prawdziwe bronie o dalekim zasięgu pojawiły się w Afryce 90 000 – 70 000 lat temu [Rhodes, Churchill 2009]. Inne niedawne znalezisko z Afryki Południowej jest dowodem na to, że znaczący rozwój techniczny — wytwarzanie małych odłamków (mikrolitów), głównie z kamieni wystawianych na wysokie temperatury, i wykorzystywanie ich do budowania złożonych narzędzi — miał miejsce już 71 000 lat temu [Brown i in. 2012]. Większe złożone narzędzia zaczęły być powszechnie używane dopiero 25 000 lat temu (okres kultury graweckiej w Europie). Wtedy zaczęto wytwarzać ciesaki i topory, a udoskonalenie metody odłupywania krzemienia przyniosło wiele narzędzi o ostrych krawędziach; w tamtym czasie wynaleziono i zaczęto stosować harpuny, strzałki, piły, wyroby garncarskie oraz przedmioty wykonane z tkanych włókien (ubrania, siatki, kosze).

Techniki kultury magdaleńskiej (przypadającej na okres 17 000 – 12 000 lat temu; jej nazwa pochodzi od jaskini w La Madeleine w południowej Francji, gdzie znaleziono narzędzia) pozwalały na wytworzenie mikrowiórów o łącznej krawędzi do 12 m z jednego kamienia, a eksperymenty na współczesnych replikach (przymocowanych do włóczni) potwierdzają ich skuteczność podczas łowów [Pétillon i in. 2011]. Włócznia zakończona kamiennym grotem stała się jeszcze potężniejszą bronią po wynalezieniu atlatla (miotacza oszczepów) w okresie paleolitu późnego. Dzięki zastosowaniu dźwigni prędkość lotu broni wzrosła 2-krotnie; zwiększył się również jej zasięg. Strzały z kamiennymi grotami pomogły uzyskać jeszcze lepsze wyniki, a ich dodatkową zaletą była większa celność.

Nigdy nie poznamy najwcześniejszych dat kontrolowanego używania ognia do ogrzewania się i gotowania: na otwartych przestrzeniach wszystkie znaczące dowody zostały usunięte przez sekwencję wielu wydarzeń, natomiast w jaskiniach zostały zatarte przez następne pokolenia, które również używały ognia. Najwcześniejsza data potwierdzonego użycia kontrolowanego ognia została ostatnio cofnięta: Goudsblom [1992] określił ją na około 250 000 lat temu, a 12 lat później Goren-Inbar ze współpracownikami [2004] cofnęli ją aż do 790 000 lat temu. Tymczasem informacje zawarte w skamielinach sugerują, że konsumowanie jedzenia poddanego obróbce cieplnej zaczęło się dużo dawniej — 1,9 miliona lat temu. Nie ma jednak żadnych wątpliwości co do tego, że w okresie paleolitu górnego (30 000 – 20 000 lat temu), w którym Homo sapiens sapiens wyparł europejskich neandertalczyków, używanie ognia było już powszechne [Bar-Yosef 2002; Karkanas i in. 2007].

Przyrządzanie mięsa na ogniu zawsze było postrzegane jako ważny element ewolucji człowieka; Wrangham [2009] uważa wręcz, że miało ono „gigantyczny” wpływ na naszych przodków, bo znacząco zwiększyło zakres i jakość dostępnego pożywienia, a także przyniosło wiele zmian fizycznych (włącznie z mniejszymi zębami i mniej pojemnym przewodem pokarmowym) i behawioralnych (takich jak potrzeba bronienia zapasów nagromadzonej żywności, która sprzyjała tworzeniu więzi opiekuńczych między kobietami a mężczyznami), które ostatecznie doprowadziły do kompleksowej socjalizacji, osiadłego trybu życia i „samoudomowienia”. Wszystkie prehistoryczne metody gotowania wykorzystywały otwarty ogień: mięso było zawieszane nad płomieniami, zakopywane w gorącym żarze, kładzione na gorących kamieniach, okrywane twardą skórą, pokrywane gliną albo wkładane razem z gorącymi kamieniami do skórzanych worków wypełnionych wodą. Z powodu tej różnorodności metod i przyrządów nie jesteśmy w stanie określić typowej sprawności przemiany energetycznej paliwa. Eksperymenty pokazują, że 2 – 10% energii drewna przekształca się w użyteczne ciepło potrzebne do gotowania, a wiarygodne założenia wskazują na roczną konsumpcję drewna nieprzekraczającą 100 – 150 kg rocznie na osobę (ramka 2.1).

Ramka 2.1

Zużycie drewna podczas przyrządzania mięsa na ogniu

Realistyczne założenia dla określenia wiarygodnego maksimum zużycia drewna podczas przyrządzania mięsa na ogniu w okresie paleolitu górnego [Smil 2013a] są następujące: średnia energia przyjmowana w pokarmach to 10 MJ na osobę (dotyczy dorosłych osobników, dlatego liczba ta jest wyższa niż średnia dla całych populacji), przy czym mięso stanowi 80% (8 MJ) całkowitego spożycia; gęstość energetyczna tuszy zwierzęcej to 8 – 10 MJ/kg (typowa dla mamutów, natomiast dla dużych ssaków kopytnych jest to 5 – 6 MJ/kg); średnia temperatura otoczenia 20°C w ciepłym klimacie i około 10ºC w klimacie chłodniejszym; temperatura mięsa po obróbce cieplnej 80°C (77°C wystarcza, żeby było dopieczone); pojemność cieplna mięsa około 3 kJ/kg×°C; wydajność gotowania na otwartym ogniu jedynie 5%; a średnia gęstość energetyczna drewna suszonego powietrzem 15 MJ/kg. Obliczenia na podstawie tych założeń przynoszą średnie dzienne spożycie na poziomie niecałego 1 kg mięsa mamuciego na osobę (i około 1,5 kg mięsa dużego ssaka kopytnego) oraz dzienne zapotrzebowanie na około 4 – 6 MJ drewna. W skali roku będzie to 1,5 – 2,2 GJ albo 100 – 150 kg drewna (częściowo świeżego, a częściowo wysuszonego). To oznacza, że globalne zapotrzebowanie dla 200 000 ludzi, którzy żyli 20 000 lat temu, wynosiło 20 000 – 30 000 t, co stanowiło nieistotny odsetek (rzędu 10-8) drzewnej fitomasy dostępnej w czasach przed nastaniem rolnictwa.

Ogień był wykorzystywany nie tylko do ogrzewania i gotowania, ale też jako narzędzie inżynieryjne: już 164 000 lat temu ludzie podgrzewali kamienie, żeby udoskonalić proces obróbki odłupków [Brown i in. 2009]. Mellars [2006] wysunął tezę, że istnieją dowody na kontrolowane spalanie roślinności w Afryce Południowej 55 000 lat temu. W okresie wczesnego holocenu palenie lasów (rozumiane jako metoda kształtowania otoczenia) mogło być przeprowadzane po to, aby ułatwić łowy (umożliwiając ponowny wzrost roślin stanowiących pokarm dla zwierząt, a także poprawiając widoczność), umożliwić ludziom przemieszczanie się albo poprawić lub zsynchronizować proces zbierania pokarmów roślinnych [Mason 2000].

Wielka przestrzenna i czasowa różnorodność znalezisk archeologicznych uniemożliwia dokonywanie jakichkolwiek prostych generalizacji dotyczących równowagi energii w prehistorycznych społecznościach. Opisy pierwszych kontaktów ze zbieraczami, którzy przetrwali do czasów obecnych, oraz antropologiczne badania tych osób przynoszą niepewną analogię: informacje na temat grup, które przetrwały w ekstremalnym środowisku na tyle długo, żeby można było je zbadać za pomocą współczesnych metod naukowych, nie mówią zbyt wiele o życiu prehistorycznych zbieraczy żyjących w bardziej umiarkowanym klimacie i na żyźniejszych glebach. Co więcej, wiele przebadanych społeczności zbierackich zostało już wcześniej poddanych długotrwałym wpływom duchownych, rolników i zamorskich emigrantów [Hedland, Reid 1989; Fitzhugh, Habu 2002]. Jednak brak typowych wzorców zachowań nie wyklucza zaakceptowania pewnej liczby imperatywów biofizycznych związanych z przepływami energii i zachowaniami społeczności zbieraczy-łowców.

Społeczności zbieraczy-łowców

Najbardziej kompleksowe zbiory danych pokazują, że przeciętna gęstość zaludnienia współczesnych populacji zbieraczy-łowców — odzwierciedlająca różnorodność naturalnych środowisk, a także umiejętności i techniki zdobywania żywności — ma trzy rzędy wielkości [Murdock 1967; Kelly 1983; Lee, Daily 1999; Marlowe 2005]. Rząd minimalny obejmuje zakres od mniej niż jednej osoby do kilkuset osób na 100 km2 przy globalnej średniej wynoszącej 25 osób na 100 km2 dla 340 przebadanych kultur — jest to zbyt mało, żeby wspierać złożone społeczności w sytuacji wzrostu funkcjonalnej specjalizacji i rozwarstwienia społecznego. Średnia gęstość zaludnienia zbieraczy-łowców była niższa niż gęstość populacji ssaków roślinożernych o podobnej masie, które potrafiły trawić fitomasę celulozową dostępną w bardzo dużych ilościach.

Równania allometryczne dają wynik około 50 kg ssaków na 1 km2, co oznacza zagęszczenie na poziomie 1,3 – 2,4 osobnika na 1 km2 dla szympansów, a dla zbieraczy-łowców, którzy przetrwali do XX w., dużo mniej niż jednej osoby na 1 km2 w ciepłym klimacie, zaledwie 0,24 osoby w Starym Świecie i 0,4 osoby w Nowym Świecie [Marlowe 2005; Smil 2013a]. Gęstość zaludnienia była dużo wyższa w przypadku grup, które połączyły zbieranie powszechnie dostępnych roślin z łowiectwem (wśród dobrze przebadanych przykładów znajdują się grupy z Europy polodowcowej, a z czasów bardziej współczesnych z Doliny Meksyku) oraz społeczności żyjących na terenach nadmorskich, silnie uzależnionych od gatunków wodnych (z dobrze udokumentowanymi stanowiskami archeologicznymi w rejonie Bałtyku i stosunkowo niedawno przeprowadzonymi badaniami antropologicznymi na Wybrzeżu Północno-Zachodnim).

Zbieranie mięczaków, łowienie ryb i polowanie na ssaki morskie powodowały największe zagęszczenie społeczności zbieraczy-łowców i prowadziły do długookresowego, a nawet do trwałego osadnictwa. Wsie na północno-zachodnim wybrzeżu Pacyfiku, z typowymi dużymi domami i zorganizowanymi grupowymi polowaniami na ssaki morskie, stanowiły wyjątek ze względu na osiadły tryb życia ich mieszkańców. Duże zróżnicowanie zagęszczenia nie było wyłącznie skutkiem biosferycznych przepływów energii: nie zmniejszało się ono równomiernie w stronę biegunów i nie rosło w stronę równika (proporcjonalnie do wyższej produktywności fotosyntetycznej). Nie było też bezpośredniego związku między nimi a sumą masy zwierząt, jakie można było upolować na danym terenie. Na zasiedlanie wpływały rozmaite zmienne ekosystemowe, względne uzależnienie od pokarmów roślinnych i zwierzęcych, a także możliwość sezonowego przechowywania jedzenia. Podobnie jak naczelne niebędące ludźmi, wszyscy zbieracze-łowcy byli wszystkożercami, jednak zabijanie większych zwierząt stanowiło duże obciążenie energetyczne, ponieważ prowadziło do uzyskania dużo mniejszych zasobów żywności niż zbieranie roślin, co było naturalną konsekwencją zmniejszającego się transferu energii między poziomami troficznymi.