Emil i my. Monolog wielodzietnej matki - Magdalena Moskal - ebook

Emil i my. Monolog wielodzietnej matki ebook

Moskal Magdalena

4,4

Opis

Wielodzietna matka feministka, zwolenniczka wolności wyboru, domagająca się szacunku dla każdej decyzji. Wychowuje troje dzieci, jedno z niepełnosprawnością. Nie pasuje do żadnego schematu, wyprowadza z równowagi konserwatystów i osoby progresywne. Walczy z szeroko rozumianym systemem – opieki medycznej, pomocy społecznej, przekonaniami innych ludzi. Daje odpór piętnującym słowom niektórych lekarzy i pielęgniarek, oceniającym spojrzeniom urzędników i przechodniów, systemowej przemocy państwa wobec osób z niepełnosprawnością.

Magdalena Moskal pisze o wszystkim, co pozostaje wciąż poza sferą zainteresowania mediów, instytucji oraz państwa: o pracy opiekuńczej, o trosce, o mentalnym i emocjonalnym obciążeniu matek. Tekst utkany jest z zapisu doświadczeń i lektur, w których autorka szuka tropów do interpretacji swojego położenia. W końcu zaczyna widzieć siebie jako tricksterkę wywracającą – bo nie ma innego wyjścia – zastany porządek.

To książka pełna czułości i miłości, ale też złości i determinacji.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 217

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (58 ocen)
30
19
9
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ANIATwiggy

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna książka. Autorka jest erudytką, pięknie pisze. Książka jest o pracy opiekuńczej, o emocjach autorki, o wychowywaniu dzieci. Ciekawe przemyślenia. W bonusie jest kilkustroniciwa bibliografia i świetne przypisy.Ta proza bardzo przypomina mi książki R. Cusk.
00
Ddragonka

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobra książka o pracy opiekuńczej
00
polahira

Nie oderwiesz się od lektury

Sztos!
00
Patrycja689

Nie oderwiesz się od lektury

warta przeczytania książka
00
kasiavon

Dobrze spędzony czas

Ważna, mądra książka
00

Popularność




List do czy­tel­nicz­ki

O czym to ma być? – py­ta Łu­kasz, ci­chy bo­ha­ter tej opo­wie­ści.

O ma­cie­rzyń­stwie ja­ko zno­ju. O ma­cie­rzyń­stwie ja­ko źró­dle si­ły. Ale do si­ły do­cho­dzi się przez znój – przy­naj­mniej tak by­ło w mo­im przy­pad­ku.

Naj­pierw chcia­łam za­wal­czyć o pod­mio­to­wość swo­ją i Emi­la ja­ko dziec­ka z nie­peł­no­spraw­no­ścią, o na­szą pod­mio­to­wość wo­bec sys­te­mu: służ­by zdro­wia, szko­ły, pań­stwa i tak da­lej. Ale kie­dy jeź­dzi­łam od szpi­ta­la do szpi­ta­la na au­to­pi­lo­cie, nie by­łam zdol­na do żad­nej me­ta­re­flek­sji. Ona po­ja­wi­ła się do­pie­ro, gdy ochło­nę­łam (czy­taj: wy­szłam ze szpi­ta­la, zde­cy­do­wa­łam się na te­ra­pię) i sa­ma zo­ba­czy­łam w Emi­lu oso­bę, a za tym po­szło pod­mio­to­we trak­to­wa­nie in­nych: star­szych dzie­ci, in­nych lu­dzi, wresz­cie sie­bie. I tak do­tar­łam do pra­cy opie­kuń­czej.

Pra­ca opie­kuń­cza to nie jest za­sób na­tu­ral­ny, to czy­jaś pra­ca, naj­czę­ściej sła­bo wy­na­gra­dza­na[1]. Uzy­ska­nie pod­mio­to­wo­ści, przej­ście od isto­ty za­leż­nej do sa­mo­dziel­nej, ge­ne­ru­je ogrom­ne kosz­ty, nie tyl­ko emo­cjo­nal­ne, któ­re ktoś mu­si po­nieść: naj­czę­ściej ro­dzi­ce, głów­nie mat­ka.

Jak o tym wszyst­kim opo­wie­dzieć? Je­śli nie wie­my jak, to mo­że naj­le­piej chro­no­lo­gicz­nie. Wa­dą chro­no­lo­gii w na­szej kon­kret­nej sy­tu­acji wy­da­je się to, że naj­moc­niej­sze wy­da­rze­nia po­ja­wia­ją na po­cząt­ku, a wra­ca­nie do rów­no­wa­gi, któ­re nie jest aż tak eks­cy­tu­ją­ce, nie ma na­tu­ral­nej pu­en­ty. Na ra­zie nie wiem, jak z te­go wy­brnąć. Ale mo­że uda mi się na­wią­zać z czy­tel­nicz­ką re­la­cję i wte­dy mi to wy­ba­czy? W ży­ciu rzad­ko po­ja­wia­ją się na­tu­ral­ne pu­en­ty, chy­ba że bę­dzie to śmierć.

W tek­ście, któ­ry chcia­łam na­pi­sać – któ­ry na­pi­sa­łam – po­ja­wi­ły się ja­ko po­wra­ca­ją­ce mo­ty­wy: od­po­wie­dzial­ność, za­ufa­nie, tro­ska – sa­me du­że po­ję­cia. Źle się ni­mi my­śli, trze­ba je prze­ro­bić na kon­kret, dzia­nie się, zwy­kłe ży­cie.

Bar­dzo przy­dat­ny oka­zał się dla mnie zor­ga­ni­zo­wa­ny przez Spół­dziel­nię Prak­tyk Wy­wro­to­wych wy­kład eko­no­mist­ki pro­fe­sor­ki An­ny Za­cho­row­skiej-Ma­zur­kie­wicz, któ­ra po­mo­gła mi zro­zu­mieć kwe­stie pra­cy opie­kuń­czej i tro­ski. O kosz­tach pra­cy opie­kuń­czej nie mó­wi się ca­łej praw­dy. Ma­ło kto po­za oso­ba­mi na ano­ni­mo­wych fo­rach pi­sze o tym, że opie­ka nad oso­bą cho­rą czy z nie­peł­no­spraw­no­ścią lub nad­po­bu­dli­wym dziec­kiem wy­ssie z nas ostat­ki sił, ty­le, ile ma­my, al­bo i wię­cej. Dla­te­go trze­ba sie­bie chro­nić i mieć z kim się po­dzie­lić. Im więk­sza ta gru­pa, tym mniej­sze ob­cią­że­nia. Gdy­by każ­dy po­świę­cił go­dzi­nę dzien­nie in­nym, przez wo­lon­ta­riat, in­klu­zję, w szko­le, w do­mu, w ro­dzi­nie, wszyst­ko by­ło­by do ogar­nię­cia. Ale jest ry­zy­ko, że pra­ca opie­kuń­cza, pra­ca tro­ski, któ­ra zo­sta­nie upu­blicz­nio­na, wy­ję­ta ze sfe­ry pry­wat­nej tak­że za po­mo­cą obo­wiąz­ko­wych dla wszyst­kich na­kła­dów fi­nan­so­wych, zwol­ni nas – w na­szym prze­ko­na­niu – ze świad­cze­nia jej na rzecz naj­bliż­szych.

Od nie­peł­no­spraw­no­ści, przez kry­zys re­la­cyj­ny, do pra­cy opie­kuń­czej i tro­ski, tak­że wo­bec zdro­wych dzie­ci – ta­ki łuk mo­gła­by za­kre­ślić ta opo­wieść. W to­ku roz­wa­żań zro­zu­mia­łam, że do­świad­cza­nie nie­peł­no­spraw­no­ści, jak wie­le in­nych kwe­stii, jest funk­cją sta­tu­su spo­łecz­ne­go i eko­no­micz­ne­go. Po dro­dze na­po­tka­łam wie­le waż­nych za­gad­nień, opi­sa­nych już w psy­cho­lo­gii i ba­da­niach spo­łecz­nych: pa­ren­ty­fi­ka­cję, wzrost po­trau­ma­tycz­ny (lub też za­paść), za­ufa­nie i ka­pi­tał spo­łecz­ny, od­po­wie­dzial­ność za pod­ję­te de­cy­zje, do­bre re­la­cje z ro­dzi­ca­mi i do­ra­sta­ją­cy­mi dzieć­mi, któ­re sa­me kie­dyś za­świad­czą, że wszyst­ko nam się uda­ło. Lub też nie.

– A nie uwa­ża­cie, że wred­ne dzie­ci to są te za­nie­dby­wa­ne przez ro­dzi­ców? – za­py­tał nas kie­dyś dwu­na­sto­let­ni Ku­ba. Ka­ta­rzy­na Schier, na­ukow­czy­ni i prak­ty­ku­ją­ca psy­cho­te­ra­peut­ka, zwra­ca uwa­gę na ogrom­ną ska­lę nad­użyć wo­bec dzie­ci, tak­że ta­kich mniej oczy­wi­stych niż wy­ko­rzy­sty­wa­nie sek­su­al­ne. Dla­te­go trze­ba wal­czyć o to, że­by coś się zmie­ni­ło, że­by ko­lej­ne po­ko­le­nia nie mu­sia­ły dźwi­gać wie­lo­po­ko­le­nio­wej trau­my. Zo­bacz­cie: wszyst­ko się zmie­nia, ale po­wo­li, jak po­dej­ście do pe­do­fi­lii, kwe­stii #me­too i nie­peł­no­spraw­no­ści. Zmie­nia się w ska­li po­ko­le­nia, więc mo­że na­sze jesz­cze jest w pro­ce­sie i do­pie­ro ko­lej­ne na tej zmia­nie coś zy­ska.

Po­nie­waż pi­szę o so­bie, ale tak­że o mo­ich bli­skich, wiel­ką trud­ność sta­no­wi­ło dla mnie to, co na­pi­sa­łam, ale jesz­cze więk­szą to, cze­go osta­tecz­nie nie na­pi­sa­łam. Ca­ły ten tekst jest świa­dec­twem wal­ki o to, jak po­wie­dzieć o spra­wach istot­nych z punk­tu wi­dze­nia ro­dzi­ny, zdra­dza­jąc w jak naj­mniej­szym stop­niu jej wspól­ne se­kre­ty. Ma­ria Re­imann za­uwa­ży­ła, że uży­wa swo­jej nie­peł­no­spraw­no­ści, że­by na­pi­sać Nie przy­wi­tam się z pań­stwem na uli­cy. Mnie też po­sta­wio­no już za­rzut – choć książ­ka się jesz­cze nie uka­za­ła – że wy­ko­rzy­stu­ję swo­ją sy­tu­ację mat­ki dziec­ka z nie­peł­no­spraw­no­ścią. Jed­no­cze­śnie po­no­szę na co dzień i w ca­łej roz­cią­gło­ści kosz­ty tej sy­tu­acji, więc chy­ba mam do te­go pra­wo. Na pew­no nie zga­dzam się na trak­to­wa­nie dzie­ci z nie­peł­no­spraw­no­ścią ja­ko wi­ze­run­ko­we­go tła dla lu­dzi bez nie­peł­no­spraw­­no­ści oraz trak­to­wa­nie ich przed­mio­to­wo w waż­nych spo­łecz­nych de­ba­tach.

Wresz­cie na ko­niec wstę­pu zgła­szam go­to­wość do od­pie­ra­nia za­rzu­tów, któ­re na pew­no się po­ja­wią. Kin­ga Du­nin kil­ka lat te­mu w ta­ki spo­sób zre­cen­zo­wa­ła Mat­kę fe­mi­nist­kę: „Graff pięk­nym ję­zy­kiem psy­cho­te­ra­pii opi­su­je pro­ble­my ko­biet z kla­sy śred­niej” (pierw­sza zwró­ci­ła na to uwa­gę An­na Kraw­czak). Zda­ję so­bie spra­wę, że to zda­nie moż­na od­nieść rów­nież do mo­je­go tek­stu, ale uwa­żam, że ta­ki wła­śnie ję­zyk – uwzględ­nia­ją­cy zdo­by­cze psy­cho­lo­gii dzie­cię­cej – jest praw­do­po­dob­nie je­dy­nym wła­ści­wym, któ­rym na­le­ży mó­wić do dzie­ci i o dzie­ciach. Kla­sa śred­nia sta­no­wi, we­dług róż­nych sza­cun­ków, po­ło­wę na­sze­go spo­łe­czeń­stwa. Jej prak­ty­ki ko­piu­je z ko­lei kla­sa lu­do­wa i z roz­pę­du kla­sa wyż­sza. Ewa Ka­le­ta pi­sa­ła, że ja­ko spo­łe­czeń­stwo urwa­li­śmy się w po­ło­wie se­sji te­ra­peu­tycz­nej. Mo­że war­to by­ło­by ją do­koń­czyć, je­śli nie dla nas, to wła­śnie dla na­szych dzie­ci.

Z po­zdro­wie­nia­mi,

Mag­da

Przy­pi­sy

[1] Jaś Ka­pe­la, Opie­ka to pra­ca, nie za­sób na­tu­ral­ny [roz­mo­wa z An­ną Wiatr], https://kry­ty­ka­po­li­tycz­na.pl/kul­tu­ra/czy­taj-da­lej/opie­ka-to-pra­ca-nie-za­sob-na­tu­ral­ny/ [do­stęp 8.02.2021].

Re­dak­cja: Mag­da­le­na Haj­duk-Dę­bow­ska

Kon­sul­ta­cja me­ry­to­rycz­na: dr Na­ta­lia Pa­mu­ła

Ko­rek­ta: Agniesz­ka Stę­plew­ska, Mar­cin Grab­ski

Pro­jekt gra­ficz­ny: Prze­mek Dę­bow­ski

Kon­wer­sja do for­ma­tów EPUB i MO­BI: Mał­go­rza­ta Wi­dła

Co­py­ri­ght for the Text © Mag­da­le­na Mo­skal, 2021

Co­py­ri­ght for this Edi­tion © Wy­daw­nic­two Ka­rak­ter, 2021

ISBN 978-83-66147-85-0

157. pu­bli­ka­cja Wy­daw­nic­twa Ka­rak­ter

Pro­jekt zre­ali­zo­wa­ny przy wspar­ciu fi­nan­so­wym Na­gro­dy Kra­ko­wa Mia­sta Li­te­ra­tu­ry UNE­SCO, re­ali­zo­wa­nej przez Kra­kow­skie Biu­ro Fe­sti­wa­lo­we ze środ­ków Gmi­ny Miej­skiej Kra­ków

Dzie­sięć pro­cent do­cho­du ze sprze­da­ży książ­ki zo­sta­nie prze­ka­za­ne na rzecz War­szaw­skie­go Ko­ła Pol­skie­go Sto­wa­rzy­sze­nia na rzecz Osób z Nie­peł­no­spraw­no­ścią In­te­lek­tu­al­ną, Or­ga­ni­za­cję Po­żyt­ku Pu­blicz­ne­go, KRS 0000162557.

Wy­daw­nic­two Ka­rak­ter

ul. Gra­bow­skie­go 13/1, 31-126 Kra­ków

ka­rak­ter.pl