Dzieje Ukrainy - Leszek Podhorodecki - ebook + książka

Dzieje Ukrainy ebook

Podhorodecki Leszek

4,5

Opis

Dzikie Pola, szumiące stepy i nostalgiczne krajobrazy - taki obraz Ukrainy utrwalił się w świadomości historycznej Polaków. Polska literatura hasała po tej ziemi równie pięknie jak polska konnica po jej stepach. Ile w tym obrazie mitu, a ile rzeczywistości? Wiedza historyczna Polaków o sąsiednim kraju, z którym łączy nas tyle więzi, daleko odbiega od oczekiwań. Ukraina to kolebka państwa rosyjskiego, Rosjan i Ukraińców łączy niewątpliwie więcej niż Ukraińców i Polaków. Krwawa przeszłość i wzajemne oskarżenia zaowocowały nieufnością, którą trudno przezwyciężyć. Książka Leszka Podhorodeckiego, wyważona, choć pełna pasji badawczej, pozwoli lepiej zrozumieć przeszłość Ukrainy.

Publikację uzupełnia tekst prof. dr. hab. Michała Klimeckiego poświęcony dziejom Ukrainy w XX wieku

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 417

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




1. Zamierz­chłe czasy

1. Zamierz­chłe czasy1

Ukra­ina zaj­muje obszar 603 700 km2. Od połu­dnia oble­wają ją wody Morza Czar­nego i Azow­skiego, na pół­nocy gra­ni­czy z Bia­ło­ru­sią. Całą nie­mal powierzch­nię kraju zaj­mują obszary ogrom­nej Niziny Wschod­nio­eu­ro­pej­skiej. Góry wystę­pują tylko na połu­dnio­wym zacho­dzie (Kar­paty) i na Pół­wy­spie Krym­skim. Od pół­noc­nego zachodu roz­ciąga się pła­ska i bagni­sta połu­dniowa część Pole­sia, w cen­trum repu­bliki leży rów­ninna Nizina Nad­dnie­przań­ska prze­cho­dząca stop­niowo na pół­noc­nym wscho­dzie w Wyżynę Środ­ko­wo­ro­syj­ską. Część połu­dniową zaj­muje obszerna rów­nina Niziny Czar­no­mor­skiej, lekko nachy­lona ku połu­dniowi i roz­cięta sze­ro­kimi doli­nami rzek. Zachod­nią część Ukra­iny zaj­muje Wyżyna Wołyń­sko-Podol­ska i Wyżyna Nad­dnie­przań­ska, rów­ninna i pocięta jarami rzek. Na lewym brzegu Dnie­pru roz­ciąga się Wyżyna Nada­zow­ska, a dalej na wschód – Doniecka. Kli­mat kraju jest umiar­ko­wa­nie cie­pły, kon­ty­nen­talny.

Opady są tu różne; więk­sze na Pole­siu i w górach, mniej­sze na Nizi­nie Czar­no­mor­skiej, szcze­gól­nie w jej wschod­niej czę­ści. Sieć rzeczna jest gęsta, tylko na Nizi­nie Czar­no­mor­skiej wystę­puje znaczny nie­do­bór wil­goci. Pod wzglę­dem bio­ge­ogra­ficz­nym Ukra­ina dzieli się wyraź­nie na trzy strefy: lasów, bagien, tor­fo­wisk, łąk i pastwisk, pełna ryb i wod­nego ptac­twa. W lasach można tu spo­tkać rysie, wilki, dziki, kuny, lisy, gro­no­staje, zające, w rze­kach i jezio­rach – bobry, nutrie, wydry i norki. Prze­wa­żają tu gleby dar­niowe, piasz­czy­sto-gli­nia­ste, w dużych ilo­ściach wystę­pują też pia­ski. Nad gór­nym Dnie­prem, Dnie­strem oraz na przed­gó­rzu Kar­pat roz­ciąga się roz­le­gła strefa laso­stepu obej­mu­jąca ponad 1/3 powierzchni całego kraju. Wiel­kie obszary poro­śnięte ongiś ste­pem łąko­wym są dziś prze­zna­czone pod uprawę, szcze­gól­nie psze­nicy, bura­ków cukro­wych i warzyw. Step lesi­sty, nie­gdyś poro­sły tra­wami i lasami liścia­stymi, pokryty licz­nymi bagnami, obec­nie jest w dużej mie­rze rów­nież zago­spo­da­ro­wany, a z boga­tej fauny zostały pod ochroną nie­liczne tylko zwie­rzęta. Dalej na połu­dnie, aż do wybrzeży Morza Czar­nego i Azow­skiego, roz­ciąga się strefa ste­powa. Daw­niej, szcze­gól­nie na wio­snę, step prze­kształ­cał się w bajeczny ogród, pełen zie­lo­nych soczy­stych traw, ste­po­wych owsów, barw­nych kwia­tów: lilii, tuli­pa­nów, nar­cy­zów i hia­cyn­tów, wcze­sną jesie­nią pod palą­cymi pro­mie­niami słońca stop­niowo tra­cił barwę, żółkł, sza­rzał i jało­wiał. Tylko cza­sem pada­jące desz­cze na krótko przy­wra­cały mu buj­niej­sze życie. Dziś teren ste­pów – odpo­wied­nio nawod­niony – nie­mal cał­ko­wi­cie prze­zna­czony został pod uprawę. O cha­rak­te­rze gospo­dar­czym tego regionu zade­cy­do­wały żyzne czar­no­ziemy i gleby kasz­ta­nowe, pozwa­la­jące uzy­ski­wać wyso­kie plony w rol­nic­twie.

Kar­paty to kra­ina buj­nych lasów liścia­stych i igla­stych, boga­tych w róż­no­rodną zwie­rzynę – niedź­wie­dzie, lisy, wilki, dziki, rysie, sarny, kuny, bor­suki i tchó­rze. Góry Krym­skie pokryte są pię­trami roślin­no­ści typo­wej dla róż­nych stref: od śród­ziem­no­mor­skiej z cypry­sami, cedrami i magno­liami u pod­nóża, aż do kar­ło­wa­tych sosen na szczy­tach.

Ina­czej przed­sta­wiał się kra­jo­braz Ukra­iny przed tysią­cami lat, gdy poja­wił się tu czło­wiek pier­wotny. Cie­pły kli­mat, bujna roślin­ność i bogaty świat zwie­rzęcy sprzy­jały byto­wa­niu ludzi. Naj­star­sze ślady czło­wieka odkryto w miej­sco­wo­ści Gera­si­mowka nad Morzem Azow­skim, na pogra­ni­czu Ukra­iny i Repu­bliki Rosyj­skiej, oraz w Luce Wró­blew­skiej koło Kamieńca Podol­skiego, gdzie zna­le­ziono pry­mi­tywne odłupki kamienne – pierw­sze narzę­dzia pracy. Ze względu na póź­niej­sze zlo­do­wa­ce­nia, które nanio­sły na badane miej­sca grubą war­stwę osa­dów, dato­wa­nie pierw­szych zna­le­zisk jest bar­dzo utrud­nione. Uczeni sza­cują je na około 300 000 lat p.n.e., czyli okres wcze­snego pale­olitu. Pier­wotni ludzie miesz­kali w jaski­niach, utrzy­my­wali się ze zbie­rac­twa i myśli­stwa, w poszu­ki­wa­niu żyw­no­ści prze­no­sili się stale z miej­sca na miej­sce.

Około 100 000 lat temu na tereny Europy Wschod­niej nad­cią­gnęły z pół­nocy wiel­kie lodowce. Ukra­ina pokryła się lodem, śnie­giem, tun­drą i ubo­gim laso­ste­pem, doli­nami Dnie­pru i Donu lodo­wiec dotarł daleko na połu­dnie. Część kraju prze­kształ­ciła się w ponury step pokryty skąpą roślin­no­ścią. Więk­szość zwie­rząt uszła przed zim­nem na połu­dnie, do suro­wego kli­matu przy­sto­so­wały się jedy­nie nie­które gatunki: mamuty, jele­nie, jaski­niowe niedź­wie­dzie, wło­chate noso­rożce. Zmiana warun­ków przy­rod­ni­czych wpły­nęła rów­nież na tryb życia ludzi. Pod­sta­wo­wym zaję­ciem stało się teraz polo­wa­nie na gru­bego zwie­rza, wyma­ga­jące kolek­tyw­nego współ­dzia­ła­nia wszyst­kich człon­ków powsta­ją­cej spo­łecz­no­ści. Naj­waż­niej­szymi narzę­dziami stały się kamienne skro­baki słu­żące do obróbki skór, noże myśliw­skie, oszczepy. Ludzie nauczyli się chro­nić teraz przed zim­nem; zaczęli miesz­kać w pie­cza­rach, ubie­rali się w skóry, roz­pa­lali ogni­ska za pomocą tar­cia dwóch kawał­ków drewna, odży­wiali goto­wa­nym już poży­wie­niem. W licz­nych pie­cza­rach – na Kry­mie, Nad­dnie­strzu, Nad­dnie­przu, Woły­niu i nad pół­noc­nym Doń­cem – zostały odkryte liczne ślady ognisk roz­pa­la­nych przez pier­wot­nych ludzi. Żyli oni w nie­wiel­kich gro­ma­dach, two­rzą­cych nie­trwałe grupy, podobne do stada małp człe­ko­kształt­nych.

W środ­ko­wym okre­sie pale­olitu (od ok. 40 000 lat p.n.e.) kamienne narzę­dzia stały się bar­dziej uroz­ma­icone. Świad­czyło to o sta­łym, choć powol­nym, roz­woju sił wytwór­czych. Prze­wa­żały róż­nego rodzaju pię­ściaki, zgrze­bła, noże, ostrza do oszcze­pów, poja­wiły się wyroby z rogu i kości. W okre­sie tym wykształ­ciły się pry­mi­tywne wie­rze­nia reli­gijne – ani­mizm, magia i tote­mizm – odzwier­cie­dla­jące sła­bość czło­wieka wobec sił przy­rody. Postęp spo­łeczny wyra­żał się rów­nież w opa­no­wa­niu umie­jęt­no­ści budo­wa­nia domostw naziem­nych – namio­to­wych kon­struk­cji wspar­tych na pio­nowo wbi­tych dłu­gich kościach mamu­tów. Osie­dla ludz­kie poja­wiły się w doli­nach rzek, w oko­li­cach boga­tych w roślin­ność i zwie­rzęta, albo na tere­nach posia­da­ją­cych zasoby krze­mie­nia, słu­żą­cego za pod­sta­wowy suro­wiec przy wyro­bie narzę­dzi. Dzięki lep­szej broni i spraw­niej­szej orga­ni­za­cji polo­wań ludzie zdo­by­wali coraz wię­cej żyw­no­ści i mogli two­rzyć już zapasy pozwa­la­jące im miesz­kać w jed­nym miej­scu przez dłuż­szy czas. Nastę­po­wała ewo­lu­cja fizycz­nego i umy­sło­wego roz­woju gatunku homo sapiens – czło­wieka rozum­nego.

Naj­więk­sze zna­le­zi­ska z tego okresu pocho­dzą z miej­sco­wo­ści Rożok nad Morzem Azow­skim i Moł­dowa nad Dnie­strem.

W gór­nym pale­oli­cie, 30 000–15 000 lat p.n.e., kli­mat Europy Wschod­niej zaczął się ocie­plać: lodowce kur­czyły się i odpły­wały stop­niowo na pół­noc. Ostat­nia faza zlo­do­wa­ce­nia na Ukra­inie miała miej­sce około 24 000–20 000 lat temu. Nastą­pił wów­czas wyraźny postęp w orga­ni­za­cji spo­łe­czeń­stwa. Na miej­sce nie­trwa­łego daw­niej stada ludz­kiego poja­wiła się orga­ni­za­cja rodowa, w któ­rej domi­nu­jącą rolę odgry­wała począt­kowo kobieta. Zwią­zek krwi opie­rał się na matce, gdyż ojciec dziecka był wów­czas zwy­kle nie­znany. O kul­cie matki w okre­sie matriar­chatu świad­czą liczne zna­le­zi­ska pry­mi­tyw­nych rzeźb przed­sta­wia­jące postać kobiety. Dowo­dem roz­wi­ja­ją­cej się sztuki są rów­nież malo­wi­dła w pie­cza­rach przed­sta­wia­jące dzi­kie zwie­rzęta – mamuty, pół­nocne jele­nie, dzi­kie konie i inną grubą zwie­rzynę łowioną przez czło­wieka.

W okre­sie mezo­litu (ok. 15 000–6000 lat p.n.e.) kli­mat oraz świat roślinny i zwie­rzęcy upodob­niły się do dzi­siej­szych. Czło­wiek żył już w znacz­nie korzyst­niej­szych warun­kach, stale uspraw­niał też swoje narzę­dzia pracy, dosko­na­lił broń. Nastę­po­wało zróż­ni­co­wa­nie kul­tury mate­rial­nej pier­wot­nych ple­mion. Pod­sta­wową bro­nią stał się łuk i strzały z kamien­nymi lub kościa­nymi ostrzami, upo­wszech­niły się oszczepy, har­puny do łowie­nia ryb. Kamienne narzę­dzia były już coraz bar­dziej uroz­ma­icone. Oswo­jone zostało pierw­sze zwie­rzę – pies. Ludzie pro­wa­dzili w dal­szym ciągu ruchliwy tryb życia i w pogoni za zwie­rzętami prze­no­sili się z miej­sca na miej­sce, potra­fili jed­nak mie­sią­cami prze­by­wać w jed­nej oko­licy, zamiesz­ku­jąc jaski­nie, pie­czary lub budu­jąc pry­mi­tywne kon­struk­cje sza­ła­sowe. Najbar­dziej zaawan­so­wane w roz­woju były ple­miona żyjące na Kry­mie i nad Dnie­strem. Na obsza­rach tych stwier­dzono początki hodowli i rol­nic­twa. Pod­sta­wo­wymi narzę­dziami słu­żą­cymi do uprawy były motyki i sierpy z krze­mien­nymi ostrzami.

W okre­sie neo­litu (ok. 6000–1800 lat p.n.e.) wystę­pują już róż­nice regio­nalne. Na połu­dnio­wym, ste­po­wym obsza­rze kraju wyod­ręb­nia się kul­tura hodow­lano-rybacka, na lewo­brzeżu (tereny na wschód od Dnie­pru) i Pole­siu – łowiecko-zbie­racka, na pra­wo­brzeżu – rol­ni­czo-hodow­lana.

W IV tysiąc­le­ciu p.n.e., w okre­sie tzw. ene­olitu, mię­dzy Dnie­strem i Dnie­prem powstała kul­tura try­pol­ska, mająca istotny wpływ na roz­wój pra­wo­brzeż­nej Ukra­iny. Nazwa jej pocho­dzi od miej­sco­wo­ści Try­polje (obwód kijow­ski), gdzie doko­nano pierw­szych odkryć. W doli­nie Dnie­stru i Bugu odko­pano ogó­łem ponad 20 osad. Każda skła­dała się z 8–10 okrą­głych zie­mia­nek oraz naziem­nych, dłu­gich i wąskich budowli z bitej gliny, z licz­nymi pale­ni­skami wewnątrz domów. Pod­sta­wo­wym zaję­ciem miesz­kań­ców tych osie­dli było rol­nic­two. Upra­wiano głów­nie psze­nicę, jęcz­mień i proso, posłu­gu­jąc się kamien­nymi oraz kościa­nymi moty­kami, a także sier­pami z krze­mien­nymi ostrzami. Ziarno było prze­cho­wy­wane w gli­nia­nych jamach, a mie­lone w kamien­nych żar­nach. Poważną rolę w gospo­darce odgry­wała też hodowla bydła roga­tego i trzody chlew­nej, a póź­niej rów­nież koni. Lud­ność kul­tury try­pol­skiej zaj­mo­wała się także zbie­rac­twem i rybo­łów­stwem, znała ponadto nie­które rze­mio­sła, jak tkac­two lub garn­car­stwo.

Cera­mika począt­kowo ozda­biana była wyłącz­nie orna­men­tyką rytą, potem rów­nież malo­waną. Na Ukra­inie poja­wiły się wtedy pierw­sze wyroby z mie­dzi, przede wszyst­kim szy­dła i haczyki na ryby.

W środ­ko­wej fazie kul­tury try­pol­skiej (ok. 3000–2700 lat p.n.e.) powstały liczne osady skła­da­jące się z wiel­kich domostw zbu­do­wa­nych z gliny, o powierzchni docho­dzą­cej do 140 m2. W pomiesz­cze­niach tych miesz­kały całe rody wraz z żywym inwen­ta­rzem. W póź­niej­szej fazie ple­miona kul­tury try­pol­skiej roz­wi­nęły eks­pan­sję w kie­runku Woły­nia i Pole­sia, na lewo­brzeże oraz wybrzeże czar­no­mor­skie. W dal­szym ciągu w budow­nic­twie prze­wa­żały wiel­kie domy rodowe. Na ste­po­wym połu­dniu wyraź­nie wzra­stała rola hodowli, co wią­zało się z nasi­le­niem kon­tak­tów z ple­mionami koczow­ni­czymi Przed­kau­ka­zia i Powołża. Postę­pu­jące wyraź­nie zróż­ni­co­wa­nie kul­tury try­pol­skiej wyra­żało się przede wszyst­kim w regio­na­li­za­cji obrządku grze­bal­nego. Nad środ­ko­wym Dnie­prem i Dnie­strem prze­wa­żał obrzą­dek szkie­le­towy połą­czony czę­sto z kamienną obstawą grobu, na wybrzeżu czar­no­mor­skim poja­wiły się wiel­kie kur­hany. Na pozo­sta­łych obsza­rach Ukra­iny roz­wi­jały się w tym cza­sie inne kul­tury.

W XVII stu­le­ciu p.n.e. zaczyna się na Ukra­inie epoka brązu, a od około 700 r. p.n.e. – epoka żelaza. Na­dal wystę­po­wało znaczne zróż­ni­co­wa­nie kul­tu­rowe. Na ste­po­wym połu­dniu żyła lud­ność paster­ska posia­da­jąca oży­wione kon­takty z odle­głymi tere­nami i prze­no­sząca na swój obszar zdo­by­cze obcych ludów, głów­nie z Przed­kau­ka­zia. Ona też jako pierw­sza na Ukra­inie poznała i roz­po­wszech­niła brąz, a potem żelazo, roz­wi­nęła rów­nież ośrodki pro­duk­cji tych metali. Suro­wiec spro­wa­dzano z Kau­kazu, tere­nów zakar­pac­kich i, być może, aż z Uralu. Na ślady wydo­by­cia rodzi­mej mie­dzi natra­fiono w chu­to­rze Kali­now­ski, w obwo­dzie doniec­kim. Z brązu wyra­biano przede wszyst­kim broń i ozdoby.

Rosnąca rola męż­czy­zny pro­wa­dziła do istot­nych prze­mian spo­łecz­nych – nastą­pił okres patriar­chatu. Pro­ces zróż­ni­co­wa­nia spo­łecz­nego naj­wcze­śniej roz­po­czął się wśród ple­mion koczow­ni­czych, wyod­ręb­niła się ary­sto­kra­cja, poja­wili się pierwsi nie­wol­nicy. W odkry­tych na połu­dniu Ukra­iny (np. koło Ode­ssy) wiel­kich gro­bach-kur­ha­nach spo­tyka się zwłoki ary­sto­kra­tów z bro­nią meta­lową i cen­nymi przed­mio­tami, a także nie­wol­ni­kami zabi­ja­nymi po śmierci pana, mają­cymi mu słu­żyć w życiu poza­gro­bo­wym. Kul­turę tę przy­pi­suje się Kim­me­rom, ludowi poświad­czo­nemu w źró­dłach antycz­nych – assy­ryj­skich i u Hero­dota – żyją­cemu nad Morzem Czar­nym w końcu II i począt­kach I tysiąc­le­cia p.n.e.

Na Woły­niu, połu­dnio­wym Pole­siu i środ­ko­wym Nad­dnie­przu powstały w tym okre­sie lokalne ośrodki znaj­du­jące się pod sil­nym wpły­wem środ­ko­wo­eu­ro­pej­skiej kul­tury łużyc­kiej, obej­mu­ją­cej swym zasię­giem Łużyce, Pol­skę i część Cze­cho­sło­wa­cji. Cha­rak­te­ry­zo­wała się ona spe­cy­ficzną cera­miką – naczy­niami o kan­cia­stym pro­filu, zdo­bio­nym guzami – ogól­nym pod­nie­sie­niem poziomu życia lud­no­ści, zasto­so­wa­niem meta­lur­gii do rol­nic­twa, wzro­stem gęsto­ści zalud­nie­nia i postę­pu­ją­cym zróż­ni­co­wa­niem spo­łecz­nym. Połu­dniowo-zachod­nia Ukra­ina wraz z przy­le­ga­jącą doń czę­ścią Kar­pat i Pod­kar­pa­cia znaj­do­wała się pod wpły­wem potęż­nego ośrodka węgier­sko-sied­mio­grodz­kiego, potem dostała się w zasięg cywi­li­za­cji Scy­tów. Część pół­nocno-wschod­nia, poło­żona w dorze­czu Desny i gór­nego biegu Dońca, cha­rak­te­ry­zo­wała się pry­mi­tywną gospo­darką leśną. Zna­jo­mość metalu na tym tere­nie była znacz­nie opóź­niona. Rów­nież wysoki poziom w epoce brązu osią­gnęła lud­ność kul­tury koma­row­skiej. Nazwa jej pocho­dzi od wyko­pa­lisk w Koma­ro­wie (oko­lice Sta­ni­sła­wowa). Zna­le­ziono tu ślady uprawy ziemi, hodowli bydła roga­tego, owiec, trzody chlew­nej i koni, garn­car­stwa, tkac­twa, obróbki kamie­nia, rogu i kości, drewna. Lud­ność kul­tury koma­row­skiej miesz­kała w zie­mian­kach i drew­nia­nych budow­lach naziem­nych z pale­ni­skiem wewnątrz. Zmar­łych paliła na sto­sach lub cho­wała w pozy­cji wypro­sto­wa­nej albo skur­czo­nej na boku. Groby były wypo­sa­żone w naczy­nia, wyroby z brązu, krze­mie­nia, cza­sem nawet ze złota, w póź­niej­szym okre­sie rów­nież z żelaza. Na ste­pach czar­no­mor­skich i na Kry­mie roz­wi­jała się w epoce brązu kul­tura gro­bów kata­kum­bo­wych. Zmar­łych cho­wano w gro­bow­cach skła­da­ją­cych się z głę­bo­kiej jamy i niszy wyko­pa­nej w ścia­nie tej jamy. W niszy ukła­dano zwłoki zmar­łego, następ­nie zawa­lano je bel­kami lub pły­tami kamien­nymi, na wierz­chu grobu usy­py­wano wysoki kur­han. Gro­bowce były wypo­sa­żone w naczy­nia z cha­rak­te­ry­stycz­nym orna­men­tem sznu­ro­wym, narzę­dzia z kamie­nia, brązu, mie­dzi i kości. Lud­ność tej kul­tury utrzy­my­wała się z hodowli i myśli­stwa, znała też uprawę ziemi, choć nie odgry­wała ona w gospo­darce poważ­niej­szej roli.

W XII w. p.n.e. nad środ­ko­wym Dnie­prem ukształ­to­wała się kul­tura czar­no­le­ska (od m. Czarny Las w obwo­dzie kiro­wo­gradz­kim). Twórcy jej zaj­mo­wali się rol­nic­twem i hodowlą, pro­wa­dzili osia­dły tryb życia i budo­wali duże grody. Dzięki czę­stym kon­tak­tom z lud­no­ścią strefy ste­po­wej poznali wcze­śnie brąz i żelazo. Na wyso­kim pozio­mie roz­woju stali też miesz­kańcy połu­dnio­wej, górzy­stej czę­ści Krymu, utoż­sa­miani czę­sto ze zna­nymi ze źró­deł antycz­nych Tau­rami. Budo­wali oni duże domy o kon­struk­cji słu­po­wej, wzno­sili rów­nież osady obronne, chro­nione murami zbu­do­wa­nymi z dużych blo­ków kamien­nych. Na niż­szym pozio­mie roz­woju znaj­do­wała się lud­ność pozo­sta­łych kul­tur wystę­pu­ją­cych wów­czas na Ukra­inie.

W poło­wie VII w. p.n.e. na stepy połu­dniowe wtar­gnęła fala koczow­ni­czych Scy­tów, ludu pocho­dze­nia indo­irań­skiego przy­by­łego praw­do­po­dob­nie z głębi Azji lub znad ste­pów nad­ka­spij­skich. Scy­to­wie wyparli Kim­me­rów – któ­rzy uszli do Azji Mniej­szej i na Kau­kaz – pod­po­rząd­ko­wali sobie liczne osia­dłe ludy rol­ni­cze i utwo­rzyli obszerne pań­stwo się­ga­jące od Donu na wscho­dzie po dolny Dunaj na zacho­dzie oraz środ­kowy bieg Bohu, Dnie­pru i Donu na pół­nocy. Źró­dła sta­ro­żytne okre­ślały ich pań­stwo mia­nem Scy­tia. „Zie­mia ta jest rów­niną obfi­tu­jącą w trawę i dobrze nawod­nioną – noto­wał Hero­dot, autor pierw­szego w histo­rii opisu ziem ukra­iń­skich. – Prze­pły­wają przez nią rzeki Ister (Dunaj) o pię­ciu ujściach, potem Tyras (Dniestr), Hypa­nis (Bug), Bory­ste­nes (Dniepr), Pan­ti­kaos, Hipa­kir, Ger­ros, Tanais (Don)… Z rzek Bory­ste­nes jest naj­po­ży­tecz­niej­szy, ponie­waż uży­cza bydłu obok zamu­lo­nych rzek naj­pięk­niej­szych i naj­le­piej utrzy­ma­nych pastwisk i zawiera sta­now­czo naj­lep­sze i naj­licz­niej­sze ryby; także jego woda jest bar­dzo przy­jemna do picia, a pły­nie on czy­sty obok zamu­lo­nych rzek, dalej na jego brze­gach naj­le­piej udają się zasiewy zboża, a tam, gdzie się nie obsiewa ziemi, rośnie naj­buj­niej­sza trawa. Przy jego ujściu sama z sie­bie osa­dza się sól w nie­zmier­nej ilo­ści. Dostar­cza też wiel­kich ryb bez ości, które nadają się do mary­no­wa­nia, nadto wiele innych god­nych podziwu pło­dów”.

Scy­to­wie znaj­do­wali się na eta­pie roz­kładu wspól­noty pier­wot­nej. O postę­pu­ją­cym wśród nich pro­ce­sie zróż­ni­co­wa­nia spo­łecz­nego świad­czą naj­le­piej gro­bowce-kur­hany, masowo odkry­wane na połu­dniu Ukra­iny. Arche­olo­go­wie znaj­dują w nich broń, naczy­nia gli­niane, arty­styczne wyroby ze złota, sre­bra i brązu, zwłoki żon i nie­wol­ni­ków, pomor­do­wa­nych pod­czas uro­czy­sto­ści pogrze­bo­wych, szkie­lety koni bojo­wych wraz z całym rynsz­tun­kiem. Szcze­gól­nie bogate były groby kró­lów. Odkryty w pobliżu Niko­pola (koło Dnie­pro­pie­trow­ska) tzw. czer­tom­licki kur­han ma 20 m wyso­ko­ści i 350 m obwodu. W wiel­kich kryp­tach pod­ziem­nych spo­czy­wały zwłoki króla i kró­lo­wej, sze­ściu wojow­ni­ków i 11 koni bojo­wych. W gro­bowcu zna­le­ziono wielką ilość cen­nych przed­mio­tów: miecz, koł­czan na strzały, odzież ze zło­tymi i srebr­nymi ozdo­bami, srebrne i złote naczy­nia. Wśród Scy­tów pano­wał ustrój demo­kra­cji wojen­nej. Pod­sta­wo­wym ich zaję­ciem była wojna, a głów­nie orga­ni­zo­wa­nie łupie­skich wypraw, mają­cych wzbo­ga­cić ary­sto­kra­cję i dać szansę awansu pro­stym wojow­ni­kom.

Wśród ple­mion scy­tyj­skich liczeb­no­ścią i bit­no­ścią wyróż­niali się Scy­to­wie kró­lew­scy, miesz­ka­jący na obsza­rach mię­dzy dol­nym Dnie­prem i Donem. Były to trzy odrębne ple­miona. Władca naj­sil­niej­szego z nich, Para­la­tów, spra­wo­wał naczelną wła­dzę poli­tyczną i woj­skową. Scy­to­wie kró­lew­scy wyraź­nie domi­no­wali nad pozo­sta­łymi ple­mionami. Na pół­noc od Scy­tów kró­lew­skich miesz­kali Scy­to­wie koczow­nicy, zaś na zachód, na pra­wym brzegu Dnie­pru, pocho­dzące zapewne z daw­niej­szej fali migra­cyj­nej odrębne ple­miona ora­czy i rol­ni­ków, pro­wa­dzące osia­dły tryb życia. Pierwsi z nich znali już orkę sprzę­żajną, dru­dzy sto­so­wali jesz­cze uprawę moty­kową. Były to zapewne pod­bite przez Scy­tów ludy rol­ni­cze. Zamiesz­ki­wały one otwarte osady lub grody, roz­wi­nęły pro­duk­cję cera­miki nawią­zu­ją­cej do okresu przed­scy­tyj­skiego, stop­niowo ule­gały jed­nak kul­tu­rze scy­tyj­skiej, co w kon­se­kwen­cji pro­wa­dziło do uni­fi­ka­cji kul­tu­ro­wej tych róż­no­rod­nych ple­mion.

Władcy scy­tyj­scy orga­ni­zo­wali wiel­kie wyprawy wojenne do odle­głych nawet krain. Wia­domo, że pod koniec VII w. p.n.e. Scy­to­wie dotarli do Egiptu. W poło­wie VI w. pod­jęli jedną lub dwie wyprawy na zachód i przy­czy­nili się do zała­ma­nia głów­nych ośrod­ków kul­tury łużyc­kiej. Cią­głymi napa­dami na sąsia­dów nara­zili się potęż­nemu władcy per­skiemu Dariu­szowi I, który w 514–513 r. p.n.e. zor­ga­ni­zo­wał wielką wyprawę na pół­noc. Scy­to­wie umie­jęt­nie zasto­so­wali wów­czas tak­tykę wojny pod­jaz­do­wej, wcią­gali prze­ciw­nika w głąb ste­pów, nisz­czyli jego siły nagłymi ata­kami, aż wresz­cie zmu­sili do odwrotu. Boga­ce­nie się ary­sto­kra­cji drogą łupie­skich wypraw i han­dlu z kolo­niami grec­kimi dopro­wa­dziło do pogłę­bie­nia róż­nic spo­łecz­nych i zwięk­szało uza­leż­nie­nie pro­stych rol­ni­ków oraz paste­rzy od war­stwy panu­ją­cej.

Okres naj­więk­szego roz­woju pań­stwa scy­tyj­skiego przy­pada na IV i III w. p.n.e. – szcze­gól­nie na lata pano­wa­nia króla Ate­usza. Głów­nym ośrod­kiem było wów­czas „kamienne gro­dzisz­cze” nad dol­nym Dnie­prem, sie­dziba kró­lew­ska. Eks­pan­sja Scy­tów za Dunaj dopro­wa­dziła do kon­fliktu z Mace­do­nią. W 339 r. p.n.e. woj­ska króla Filipa II roz­biły Scy­tów. W bitwie tej zgi­nął król Ate­usz. Kilka lat póź­niej koczow­nicy zre­wan­żo­wali się i zadali klę­skę trac­kiemu namiest­ni­kowi Alek­san­dra Wiel­kiego. Stwo­rzone przez Ate­usza pań­stwo prze­trwało do III w. p.n.e., kiedy na jego obszary wtar­gnęły za wschodu koczow­ni­cze ple­miona Sar­ma­tów. Część poko­na­nych Scy­tów wyco­fała się na Krym i tu zało­żyła swą nową sto­licę – Neapol Scy­tyj­ski (na przed­mie­ściach obec­nego Sym­fe­ro­pola), część wywę­dro­wała nad dolny Dniestr i Dunaj, reszta pod­po­rząd­ko­wała się najeźdź­com i stop­niowo ule­gła asy­mi­la­cji. Scy­tyj­skie pań­stwo na Kry­mie osią­gnęło naj­więk­szy roz­kwit w II w. p.n.e., gdy pod­po­rząd­ko­wało sobie kolo­nie grec­kie na tym tere­nie. Uza­leż­nione potem przez króla Pontu Mitry­data Eupa­tora, prze­trwało do III w. n.e.

Na wyprawy wojenne Scy­to­wie jeź­dzili konno, uży­wali też wozów o czte­rech peł­nych kołach tar­czo­wych. Uzbro­jeni byli w łuki, strzały, mie­cze, topory, włócz­nie i oszczepy oraz tar­cze; bogatsi wojow­nicy nosili pan­ce­rze z łusek brą­zo­wych lub żela­znych, a cza­sem i grec­kie hełmy. Na co dzień męż­czyźni zakła­dali dłu­gie spodnie i kaftan prze­pa­sany pasem, spi­cza­ste czapy, buty z krót­kimi cho­lew­kami. Kobiety nosiły dłu­gie szaty.

Scy­to­wie dopro­wa­dzili do dosko­na­ło­ści meta­lur­gię i obróbkę brązu oraz żelaza, słabo nato­miast opa­no­wali pro­duk­cję cera­miki. Cha­rak­te­ry­zo­wała się ona ozdo­bami w postaci zwie­rząt. Dobrze roz­wi­nięta była obróbka skór, kości i drewna. Pro­wa­dzili oży­wiony han­del z kolo­niami grec­kimi zakła­da­nymi od VIII w. p.n.e. na pół­noc­nych wybrze­żach Morza Czar­nego. W okre­sie naj­więk­szego nasi­le­nia ruchu kolo­ni­za­cyj­nego (VII i VI w. p.n.e.) znaczną rolę odgry­wały grec­kie mia­sta-pań­stwa. Olbia poło­żona na pra­wym brzegu limanu2 Bohu, Cher­so­nez nie­opo­dal dzi­siej­szego Sewa­sto­pola, Tyras przy ujściu Dnie­stru, Tanais przy ujściu Donu i Pan­ti­ka­pe­jon (na miej­scu obec­nego Ker­czu). Olbia stała się poważ­nym ośrod­kiem pro­duk­cji rze­mieśl­ni­czej i han­dlu, pod­stawą gospo­darki Cher­so­nezu była uprawa zboża i win­nej lato­ro­śli. Mia­sta grec­kie nad Morzem Czar­nym kupo­wały od Scy­tów zboże, futra, miód, wosk, sól, drewno, nie­wol­ni­ków, sprze­da­wały im wino, oliwę, tka­niny, cera­mikę, biżu­te­rię, wyroby arty­styczne, broń, przed­mioty meta­lowe. Wymiana han­dlowa mię­dzy ple­mio­nami tubyl­czymi i kolo­niami przy­spie­szała pro­ces hel­le­ni­za­cji ary­sto­kra­cji scy­tyj­skiej, a z dru­giej strony przy­czy­niała się do wzro­stu wpły­wów scy­tyj­skich na kul­turę grecką.

Ści­sła więź mię­dzy przy­by­szami a tubyl­cami była szcze­gól­nie wyraźna w Kró­le­stwie Bospo­rań­skim, zjed­no­czo­nym ok. 480 r. p.n.e. przez wład­ców Pan­ti­ka­pe­jonu i obej­mu­ją­cym mia­sta hel­leń­skie na pół­wy­spie Kercz oraz Kuba­niu. Po 480 r. doszła tu do wła­dzy dyna­stia Spar­ta­ki­dów, która drogą pod­bo­jów roz­sze­rzyła posia­dło­ści pań­stwa i pod­po­rząd­ko­wała sobie nie tylko mia­sta grec­kie, ale i nie­które ple­miona scy­tyj­skie miesz­ka­jące nad Morzem Azow­skim. Od IV w. p.n.e. Kró­le­stwo Bospo­rań­skie stało się głów­nym dostawcą zboża dla Aten. Pomyśl­nie roz­wi­jała się tu rów­nież hodowla, rybo­łów­stwo i rze­mio­sło. W pań­stwie ist­niał już ustrój nie­wol­ni­czy, przy czym klasa panu­jąca skła­dała się zarówno z Gre­ków, jak Scy­tów.

W 107 r. p.n.e. w Pan­ti­ka­pe­jo­nie wybu­chło powsta­nie nie­wol­ni­ków pod wodzą Sau­ma­kosa. Ruch powstań­czy osią­gnął wiele suk­ce­sów i dopiero inter­wen­cja wojsk pon­tyj­skich króla Mitry­data Eupa­tora dopro­wa­dziła do klę­ski nie­wol­ni­ków. Odtąd pań­stwo bospo­rań­skie poczęło uzna­wać zwierzch­nic­two Pontu.

Zakła­dane przez Gre­ków mia­sta oto­czone były wyso­kimi murami obron­nymi z sys­te­mem wież i bram. Wewnątrz znaj­do­wała się zabu­dowa muro­wana, cią­gnąca się wzdłuż regu­lar­nej sieci bru­ko­wa­nych ulic, roz­cho­dzą­cych się od cen­tral­nie poło­żo­nego placu. W życiu każ­dego mia­sta poważną rolę odgry­wał port przyj­mu­jący statki z całego basenu Morza Śród­ziem­nego. Czę­ste napady ludów bar­ba­rzyń­skich dopro­wa­dziły jed­nak do stop­nio­wego upadku miast grec­kich. „Mia­sto Olbia wiel­ko­ścią nie odpo­wiada swo­jej poprzed­niej sła­wie – pisał Dion Chry­zo­stom żyjący na prze­ło­mie I i II w. n.e. – wsku­tek wie­lo­krot­nego znisz­cze­nia i wojen, znaj­du­jąc się już tak dawno wśród bar­ba­rzyń­ców i przy tym nie­mal naj­bar­dziej wojow­ni­czych, było ono cią­gle nara­żone na napa­ści i kilka razy zostało już zdo­byte przez wro­gów. Ostat­nie i bar­dzo mocne znisz­cze­nie miało miej­sce nie wię­cej niż 150 lat temu. Geto­wie3 zdo­byli je, jak rów­nież i pozo­stałe mia­sta na lewym brzegu Pontu aż do Apo­lo­nii. Skut­kiem tego inte­resy tam­tej­szych Hel­le­nów ule­gły cał­ko­wi­tej ruinie. Nie­któ­rych miast zupeł­nie nie odbu­do­wano, inne zaś znaj­dują się w nędz­nym sta­nie, a przy tym napły­nęła do nich masa bar­ba­rzyń­ców”.

Po klę­sce Mitry­data VI w woj­nie z Rzy­mem Kró­le­stwo Bospo­rań­skie zna­la­zło się w orbi­cie wpły­wów impe­rium i osta­tecz­nie zostało włą­czone w skład Cesar­stwa, podob­nie jak pozo­stałe kolo­nie grec­kie zruj­no­wane najaz­dami bar­ba­rzyń­ców. Póź­niej­sze zała­ma­nie się pań­stwa rzym­skiego dopro­wa­dziło do cał­ko­wi­tego upadku miast hel­leń­skich nad Morzem Czar­nym.

W stre­fie oddzia­ły­wa­nia kul­tury antycz­nej znaj­do­wały się tylko połu­dniowe poła­cie dzi­siej­szej Ukra­iny. Pół­nocną część zamiesz­ki­wały ple­miona nie­pod­po­rząd­ko­wane Scy­tom. Hero­dot podaje nazwy tych ludów: Aga­tyrsi, Neu­ro­wie, Andro­fa­go­wie i Melan­chle­no­wie. Znały one orkę sprzę­żajną, upra­wiały psze­nicę i proso, sprze­da­wały zboże kolo­niom grec­kim, hodo­wały bydło, zaj­mo­wały się myśli­stwem, rybo­łów­stwem i rze­mio­słem. Budo­wały wiel­kie osie­dla ota­czane wyso­kimi wałami, nawet do 10 m. Naj­więk­sze tego typu osady arche­olo­go­wie odkryli w Nie­mi­ryw­sku koło Win­nicy i Biel­sku koło Połtawy. Chaty w tych osa­dach budo­wane były z drewna i gliny. Ludy miesz­ka­jące poza zasię­giem wpły­wów scy­tyj­skich stwo­rzyły wiele odręb­nych kul­tur.

Po zła­ma­niu potęgi scy­tyj­skiej w II w. p.n.e. więk­szość ste­po­wych obsza­rów dzi­siej­szej Ukra­iny opa­no­wali Sar­maci. Mimo pew­nych podo­bieństw kul­tu­ro­wych do poko­na­nych przez sie­bie koczow­ni­ków stali na znacz­nie niż­szym szcze­blu roz­woju niż Scy­to­wie. Dobit­nie świad­czy o tym ubó­stwo kur­ha­nów sar­mac­kich. Nowi zdo­bywcy ata­ko­wali nie tylko kolo­nie grec­kie nad Morzem Czar­nym, ale rów­nież nad­du­naj­skie pro­win­cje Cesar­stwa Rzym­skiego.

W III w. n.e. na stepy czar­no­mor­skie przy­byli nowi zdo­bywcy – ger­mań­scy Goto­wie. Przy­wę­dro­wali znad Wisły, a pod­po­rząd­ko­waw­szy sobie Sar­ma­tów, wspól­nie z nimi urzą­dzali łupie­skie wyprawy na zie­mie Cesar­stwa Rzym­skiego. Po zdo­by­ciu Dacji napie­rali sil­nie na gra­nice impe­rium wzdłuż Dunaju, wypra­wiali się też do Azji Mniej­szej. Stop­niowo wyod­ręb­niły się dwie grupy: Wizy­go­tów, usa­do­wio­nych w Dacji4 i na zachód od Dnie­stru, oraz Ostro­go­tów, miesz­ka­ją­cych na ste­pach po wschod­niej stro­nie Dnie­stru, w kie­runku Dnie­pru i Donu.

Po okre­sie wojen z Rzy­mem Goto­wie zawarli układ z cesa­rzem Kon­stan­ty­nem I i jako sojusz­nicy impe­rium osła­niali odtąd jego gra­nice. Ich eks­pan­sja skie­ro­wał się teraz na pół­noc i dopro­wa­dziła do utwo­rze­nia przez króla Ostro­go­tów Her­ma­na­ryka ogrom­nego pań­stwa we wschod­niej Euro­pie. Doszło wów­czas do pierw­szego zatknię­cia się Gotów ze wschod­nimi Sło­wia­nami.

Na widowni euro­pej­skiej Sło­wia­nie poja­wili się sto­sun­kowo późno, nie ulega jed­nak wąt­pli­wo­ści, że tereny mię­dzy Odrą i Dnie­prem musieli już zamiesz­ki­wać od tysiąc­le­cia. Docie­ra­jące do sta­ro­żyt­nych wia­do­mo­ści o tym ludzie były bar­dzo skąpe i nie­do­kładne. Histo­rycy przy­pusz­czają, że wśród wymie­nio­nych przez Hero­dota pół­noc­nych sąsia­dów Scy­tów znaj­do­wali się Sło­wia­nie. Szcze­gól­nie odnosi się to do Neu­rów, zapewne też i do Scy­tów-ora­czy. Rzym­scy auto­rzy nie mieli wielu infor­ma­cji o ludach miesz­ka­ją­cych na tere­nie kształ­tu­ją­cej się Sło­wiańsz­czy­zny. „Nie­któ­rzy […] twier­dzą, że zie­mie te (od Bał­tyku) aż do rzeki Wistuli (Wisły) zamiesz­kują Sar­maci, Wene­dzi, Ski­ro­wie i Mir­ro­wie” – pisał Pli­niusz w I w. n.e. „Co się zaś tyczy Peu­cy­nów, Wene­dów i Finów, to nie wiem, czy mam ich zali­czyć do Ger­ma­nów czy Sar­ma­tów” – wtó­ro­wał mu nie­pew­nie Tacyt.

Obec­nie uważa się, że wymie­nieni przez obu sta­ro­żyt­nych auto­rów Wene­do­wie byli Sło­wia­nami, potwier­dzają to bowiem sze­roko podej­mo­wane bada­nia naukowe (szcze­gól­nie arche­olo­giczne i etno­gra­ficzne). Slo­wia­nie nale­żeli do grupy ludów indo­eu­ro­pej­skich, przy­wę­dro­wali ze ste­pów czar­no­mor­skich, kaspij­skich lub kazach­stań­skich. Bal­to­sło­wia­nie zajęli znaczną część wschod­niej i środ­ko­wej Europy. Z bie­giem lat grupa ta ule­gła podzia­łowi: Bał­to­wie opa­no­wali obszary nad­mor­skie, Sło­wia­nie około połowy II tysiąc­le­cia p.n.e. zasie­dlili tereny mię­dzy Dnie­prem i Odrą, a więc i pół­nocną oraz zachod­nią Ukra­inę. W póź­niej­szym okre­sie ule­gli podzia­łowi na grupę wschod­nią i zachod­nią.

Wcze­sno­śre­dnio­wieczne źró­dła bizan­tyj­skie wymie­niają we wschod­niej Euro­pie Antów, Skla­wi­nów, przod­ków Sło­wian bał­kań­skich, zamiesz­ku­ją­cych w poło­wie VI w. obszary nad­dnie­strzań­skie i sta­no­wią­cych już wów­czas poważną siłę poli­tyczną oraz mili­tarną. Wypo­sa­że­nie gro­bów świad­czy o postę­pu­ją­cym szybko pro­ce­sie zróż­ni­co­wa­nia spo­łecz­nego wśród Sło­wian. Obok ubo­gich mogił zacho­wały się bogate gro­bowce, gdzie znaj­dują się szkie­lety koni, dro­go­cenna cera­mika, ozdoby, przed­mioty zbytku impor­to­wane z Impe­rium Rzym­skiego, monety z wize­run­kami cesa­rzy. Ary­sto­kra­cja sło­wiań­ska posia­dała bogac­twa pocho­dzące głów­nie z łupów wojen­nych (do nich nale­żeli rów­nież nie­wol­nicy), na wie­cach for­so­wała swoje decy­zje i wybie­rała ze swego grona wodza – księ­cia.

Więk­sze i trwal­sze orga­ni­zmy pań­stwowe two­rzyły się począt­kowo w naj­bar­dziej roz­wi­nię­tych rejo­nach Sło­wiańsz­czy­zny: nad gór­nym Dnie­strem, środ­ko­wym Dnie­prem, na Woły­niu. Nie ulega wąt­pli­wo­ści, że „impe­rium goc­kiemu” Her­ma­na­ryka pod­le­gały różne odłamy Sło­wian: Wene­do­wie i Skla­wi­no­wie. W IV w. do więk­szego zna­cze­nia doszło pań­stwo Antów, zamiesz­ku­ją­cych tereny nad środ­ko­wym Dnie­prem, któ­rzy pod wodzą swego księ­cia, Boza, potra­fili sta­wiać sku­teczny opór Gotom. Następca Her­ma­na­ryka, Wini­tar, poko­nał wresz­cie Antów i poj­mał ich władcę, jego synów oraz 70 ary­sto­kra­tów. Pierw­szy histo­ryczny władca Antów zgi­nął w męczar­niach na krzyżu, podob­nie jak wszy­scy przy­wódcy ple­mienni i syno­wie księ­cia wzięci do nie­woli wraz z Bozem. Po tej klę­sce ośro­dek pań­stwowy nad Dnie­prem roz­padł się, a wła­dza Gotów prze­su­nęła się daleko na pół­noc.

Wkrótce póź­niej na ste­pach czar­no­mor­skich poja­wili się nowi przy­by­sze, Huno­wie, lud pocho­dze­nia azja­tyc­kiego, który zdo­był sobie w histo­rii zło­wrogą sławę. W 375 r. prze­kro­czyli oni Don i znisz­czyli pań­stwo Her­ma­na­ryka, doko­nu­jąc przy tym maso­wych rzezi i ogrom­nych znisz­czeń. W wyniku najazdu Hunów został zaprze­pasz­czony nie­mal cały doro­bek kul­tu­ralny i mate­rialny ludów zamiesz­ku­ją­cych stepy czar­no­mor­skie. Wyko­pa­li­ska arche­olo­giczne świad­czą, że po tej kata­stro­fie nastą­pił wyraźny regres gospo­dar­czy i obni­że­nie poziomu życia.

W V w. Huno­wie prze­su­nęli się na zachód i zdo­byw­szy Nizinę Panoń­ską (dzi­siej­sze Węgry), utwo­rzyli tu swoje pań­stwo. Po śmierci króla Attyli potęga okrut­nych koczow­ni­ków zała­mała się i wkrótce wszyst­kie ludy ste­pów czar­no­mor­skich odzy­skały nie­za­leż­ność. Nie długo jed­nak zaznały spo­koju! Ste­pami czar­no­mor­skimi, niczym sze­roką bramą, wle­wały się do Europy kolejne fale dzi­kich koczow­ni­ków, napa­stu­ją­cych bez prze­rwy spo­kojne, osia­dłe ludy. W VI w. przy­byli Awa­ro­wie, któ­rzy na obsza­rze dzi­siej­szych Węgier utwo­rzyli swe pań­stwo i pod­jęli łupie­skie napady na sąsia­dów, zanim nie zostali pobici, a potem kom­plet­nie znisz­czeni przez woj­ska Karola Wiel­kiego. W VI–VII w. koczo­wali w ste­pach Buł­ga­rzy. Część ich powę­dro­wała póź­niej na Pół­wy­sep Bał­kań­ski, reszta osie­dliła się nad Wołgą i Kamą. Nowymi najeźdź­cami na ste­pach stali się z kolei Pie­czyn­go­wie.

2. Sło­wia­nie wschodni

Wywo­łana przez najazd Hunów „wędrówka ludów” przy­czy­niła się do wzmo­że­nia aktyw­no­ści Sło­wian, któ­rzy od końca IV w. poczęli napie­rać na sąsied­nie ludy i zaj­mo­wać nowe tereny dogodne do kolo­ni­za­cji. Po upadku pań­stwa Hunów sze­roka fala osad­nic­twa sło­wiań­skiego dotarła do Morza Czar­nego i dol­nego biegu Dunaju. W V. w. miesz­ka­jący dotąd nad Dnie­strem Skla­wi­no­wie zaata­ko­wali gra­nice Cesar­stwa Bizan­tyj­skiego. Całe pano­wa­nie cesa­rza Justyna (518–527) i Justy­niana (527–557) wypeł­nione było walką z napie­ra­ją­cymi za Dunaj Skla­wi­nami. Szcze­gól­nie aktywni byli oni w latach 545–557, wów­czas bowiem gro­mad­nie poczęli osie­dlać się na zdo­by­tych tery­to­riach. Dopiero wtar­gnię­cie Awa­rów na stepy czar­no­mor­skie i zie­mie nad­du­naj­skie prze­rwało na pewien czas migra­cję ludów sło­wiań­skich. Po zwy­cię­skich woj­nach ze Sło­wianami Awa­ro­wie prze­bili się na Nizinę Panoń­ską i tu zało­żyli swoje pań­stwo.

Miesz­ka­jące na połu­dniu ple­miona wschod­nio­sło­wiań­skie musiały uznać zwierzch­nic­two nowych zdo­byw­ców, jed­nak część ich – szcze­gól­nie miesz­ka­jący nad dol­nym Duna­jem Anto­wie i Skla­wi­no­wie, prze­dzie­leni od Awa­rów łukiem Kar­pat – w dal­szym ciągu ata­ko­wała gra­nice Cesar­stwa. Po roz­gro­mie­niu kaga­natu awar­skiego przez Fran­ków napór Sło­wian na Pół­wy­sep Bał­kań­ski wzmógł się jesz­cze bar­dziej. W efek­cie od VIII w. „cała zie­mia grecka zesło­wiańsz­czyła się i stała się bar­ba­rzyń­ska” (wg słów cesa­rza Kon­stan­tyna VII Por­fi­ro­ge­nety, panu­ją­cego w latach 911–959), a zwy­cię­scy Skla­wi­no­wie dotarli aż do Azji Mniej­szej, Syrii, na wyspy Morza Egej­skiego i przy­czy­nili się do upadku ustroju nie­wol­ni­czego panu­ją­cego dotąd w Cesar­stwie. Jed­no­cze­śnie Sło­wianie wschodni nacie­rali w kie­runku pół­noc­nym i pół­nocno-wschod­nim, wypie­ra­jąc Bał­tów znad wschod­niej czę­ści Zatoki Fiń­skiej oraz zaj­mu­jąc słabo zalud­nione tereny zamiesz­kane przez ple­miona ugro­fiń­skie. W rezul­ta­cie obszar opa­no­wany przez Sło­wian wschod­nich był bar­dzo roz­le­gły i obej­mo­wał zie­mie od dol­nego Dunaju po jeziora Ładoga i Onega, od Bugu po górny bieg Donu, Oki i Wołgi. Jedy­nie nad Morzem Azow­skim, mię­dzy Dnie­prem i Donem żyli koczow­nicy: naj­pierw Awa­ro­wie, któ­rzy zało­żyli tu tzw. wschodni kaga­nat, następ­nie Cha­za­ro­wie, a w IX w. Węgrzy.

Na obsza­rze wschod­niej Sło­wiańsz­czy­zny ukształ­to­wały się nastę­pu­jące ple­miona: nad środ­ko­wym Dnie­prem – Pola­nie (być może odłam Polan wiel­ko­pol­skich, który zawę­dro­wał kie­dyś na wschód), nad Pry­pe­cią – Drew­la­nie, na pół­noc od nich, mię­dzy Pry­pe­cią a Dźwiną – Dre­go­wi­cze, koło jeziora Ilmen – Sło­wia­nie ilmeń­scy, nad górną Wołgą i na wschód od gór­nego Dnie­pru – Kry­wi­cze, na lewym brzegu Dnie­pru, na pół­noc od Polan – Sie­wie­rza­nie, nad Sożą – Rady­mi­cze, nad górną Oką – Wia­ty­cze, na Woły­niu – Dule­bo­wie zwani też Buża­nami lub Woły­nia­nami, nad Dnie­strem – Tywercy i Uli­cze. Nie­które z tych ple­mion, szcze­gól­nie Polan, Sie­wie­rzan, Dule­bów, Tywer­ców i Uli­czów, możemy uznać za przod­ków narodu ukra­iń­skiego. Panu­jące na tak obszer­nym tere­nie róż­no­rodne warunki geo­gra­ficzne i przy­rod­ni­cze wpły­wały na poziom roz­woju ple­mion wschod­nio­sło­wiań­skich. Naj­wyż­szy sto­pień zaawan­so­wa­nia osią­gnęły ludy strefy laso­ste­pów żyjące nad środ­ko­wym bie­giem Dnie­pru, Dnie­stru i Bugu. Tu powstały też pierw­sze orga­ni­zmy pań­stwowe.

Bizan­tyj­ski histo­ryk z VI w. Pseudo-Mau­rycy tak cha­rak­te­ry­zo­wał Antów i Skla­wi­nów: „Kolor ich skóry i wło­sów nie­zbyt biały lub zło­ci­sty i nie­zu­peł­nie czarny, a jed­nak są oni ciem­no­czer­woni. W żaden spo­sób nie można ich skło­nić do nie­wol­nic­twa lub pod­le­gło­ści w swoim kraju. Są liczni, wytrzy­mali, zno­szą łatwo upał, zimno, deszcz, brak odzie­nia i poży­wie­nia. Do przy­by­wa­ją­cych do nich cudzo­ziem­ców odno­szą się przy­chyl­nie i oka­zu­jąc im oznaki swej przy­chyl­no­ści (przy ich prze­cho­dze­niu) z jed­nego miej­sca na dru­gie, strzegą ich w razie potrzeby, tak że gdyby się oka­zało, że wsku­tek nie­dbal­stwa tego, kto przyj­muje u sie­bie cudzo­ziemca, ten ostatni poniósłby (jaki­kol­wiek) uszczer­bek, ten który go przyj­mo­wał wcze­śniej, roz­po­czyna wojnę (z win­nym), uwa­ża­jąc za sprawę swego honoru pomścić cudzo­ziemca. Znaj­du­ją­cych się u nich jeń­ców nie trzy­mają jak inne ple­miona w nie­woli przez czas nie­ogra­ni­czony, lecz ogra­ni­cza­jąc (czas nie­woli) do okre­ślo­nego ter­minu, pro­po­nują im wybór: czy chcą oni też zostać się tam (gdzie się znaj­dują) na pra­wach ludzi wol­nych i przy­ja­ciół?”. Według Pro­kopa z Ceza­rei Anto­wie byli ludźmi: „nader wyso­kiego wzro­stu i olbrzy­miej siły”.

Pod­sta­wo­wymi zaję­ciami Sło­wian wschod­nich było rol­nic­two i hodowla. „Mają wielką ilość wszel­kiego bydła i plo­nów zło­żo­nych w sto­gach, a przede wszyst­kim prosa i beru”5 – pisał Pseudo-Mau­rycy. Podobne opi­nie wyra­żali inni histo­rycy bizan­tyj­scy. Nad gór­nym Dnie­prem, Wołgą i Oką prze­wa­żała jesz­cze gospo­darka żarowa, wyma­ga­jąca wspól­nej pracy dużych rodzin patriar­chal­nych, obej­mu­ją­cych 2–3 poko­le­nia. Sło­wia­nie odrą­by­wali naj­pierw korę, a po uschnię­ciu drzewa ści­nali pnie potrzebne na budu­lec i opał, resztę zaś roślin­no­ści pod­pa­lali. Popiół ze spa­lo­nego w ten spo­sób lasu słu­żył za nawóz. Ogo­ło­cony z drzew teren eks­plo­ato­wany był przez kilka lat, następ­nie porzu­cano go i pod­pa­lano las w innym miej­scu. Na bez­le­śnych tere­nach użyt­ko­wano pole przez kilka lat, po czym opusz­czano je na dłuż­szy okres.

Na połu­dnio­wych, czar­no­ziem­nych i ste­po­wych obsza­rach, posia­da­ją­cych od dawna kon­takt z wysoko roz­wi­niętą tech­niką antyczną, uprawa orna znana była już od V w. p.n.e., roz­po­wszech­niła się jed­nak znacz­nie póź­niej. Gra­nicę sta­no­wił tu VII w. n.e., gdy wszyst­kie ple­miona połu­dniowo-wschod­nie prze­szły od wędrow­nego rol­nic­twa wypa­le­ni­sko­wego do tech­niki ornej z uży­ciem radła i sochy z żela­znym oku­ciem. Od VI–VII w. poja­wiły się też pługi odwra­ca­jące całą skibę, gdy dotąd ryso­wano tylko wierzch­nią war­stwę ziemi. Rol­nic­two orne roz­wi­jało się począt­kowo jako dwu­po­lówka, przy czym pola leżące w pobliżu domo­stwa były upra­wiane każ­dego roku i nawo­żone przez bydło.

Sło­wia­nie upra­wiali nie tylko proso, ale i psze­nicę, jęcz­mień, żyto, groch, wykę, len, grykę, socze­wicę, mak, czo­snek, cebulę, kono­pie, zaj­mo­wali się też ogrod­nic­twem. Dowo­dzą tego wyko­pa­li­ska arche­olo­giczne. W gro­dzi­sku odkry­tym koło wsi Kara­czewka w pobliżu Char­kowa zna­le­ziono nasiona zbóż, gryki, lnu i maku, a także żarna, sierpy, natra­fiono rów­nież na doły wygła­dzane gliną i wap­nem, słu­żące do prze­cho­wy­wa­nia zboża. Podob­nie wyglą­dały zna­le­zi­ska na Knia­zio­wej Górce nad Rosją oraz w kur­ha­nach Drew­lan, gdzie odkryto ponadto resztki sochy. O wyjąt­ko­wej roli rol­nic­twa świad­czy też kalen­darz sło­wiań­ski, dzie­lący czas na okresy odpo­wia­da­jące kolej­no­ści prac rol­nych. Sty­czeń, czyli sie­czeń, był okre­sem rąba­nia drewna na opał, luty, czyli suchy – okre­sem susze­nia drewna, kwie­cień – traw­nyj – wzro­stu traw, sier­pień – okre­sem żniw (zboże ści­nano sier­pami, dopiero póź­niej roz­po­wszech­niły się kosy uży­wane począt­kowo do żęcia trawy). Zboże młó­cono na kle­pi­sku, prze­pę­dza­jąc bydło lub uży­wa­jąc cepów, mie­lono w obro­to­wych żar­nach kamien­nych, trans­por­to­wano w wor­kach. Poję­cie „dosta­tek” ozna­czało wów­czas obfi­tość zboża. Przy żni­wach pra­co­wały począt­kowo nie­mal tylko kobiety.

Przej­ście do rol­nic­twa ornego stało się bodź­cem do roz­woju hodowli, bowiem do pracy na roli wprzę­gnięto zwie­rzęta. O poważ­nej roli hodowli w gospo­darce Sło­wian wschod­nich świad­czy fakt, że wśród licz­nych kości zwie­rząt znaj­do­wa­nych przez arche­olo­gów aż ponad 80% sta­no­wiły szczątki zwie­rząt oswo­jo­nych: bydła roga­tego, koni, świń, w mniej­szym stop­niu owiec i kóz. Dane te dowo­dzą rów­nież, że myśli­stwo, podob­nie zresztą jak rybo­łów­stwo i bart­nic­two, odgry­wało tylko dru­go­rzędną rolę w gospo­darce. Tylko w pół­noc­nej, lesi­stej czę­ści Sło­wiańsz­czy­zny zaję­cia te były bar­dziej roz­po­wszech­nione.

Poważną rolę w życiu gospo­dar­czym odgry­wało rze­mio­sło oraz han­del. Na tere­nie wschod­niej Sło­wiańsz­czy­zny arche­olo­go­wie odkryli liczne narzę­dzia żela­zne pocho­dzące z I–V w. n.e. – kosy, sierpy, lemie­sze do płu­gów, sie­kiery, dłuta, noże, szpilki, klu­cze, a także broń: mie­cze, groty do strzał, oszczepy, czę­ści tarcz. Szcze­gól­nie bogaty asor­ty­ment wyro­bów żela­znych zna­le­ziono w tzw. Paster­skim Gro­dzi­sku koło mia­steczka Smili nad środ­ko­wym Dnie­prem. Rów­nież wysoki poziom osią­gnęło garn­car­stwo. W tej dzie­dzi­nie pro­duk­cji spe­cja­li­zo­wały się nie­które rejony Sło­wiańsz­czy­zny, w kilku róż­nych miej­sco­wo­ściach zna­le­ziono sko­rupki setek naczyń. O roz­woju złot­nic­twa mówią zna­le­zi­ska w Paster­skim Gro­dzi­sku, gdzie odkryto liczne bran­so­lety, blaszki, klamry, sprzączki, wisiorki itp. Mieli też Sło­wia­nie doświad­czo­nych tka­czy, kraw­ców, szew­ców, sto­la­rzy, bed­na­rzy i innych rze­mieśl­ni­ków.

Han­del roz­wi­jał się już w pierw­szych wie­kach naszej ery. Na tery­to­rium dzi­siej­szej Ukra­iny odkryto ponad 1000 zna­le­zisk monet rzym­skich; 140 z nich zali­czono do skar­bów, nie­które posia­dały do 30 000 monet! Sło­wia­nie sprze­da­wali Rzy­mia­nom zboże, bydło, nie­wol­ni­ków, pro­dukty leśne, kupo­wali oliwę, wino, cera­mikę, broń oraz wyroby meta­lowe. W póź­niej­szym okre­sie roz­wi­nął się han­del z Ara­bami, świad­czą o tym rów­nież zna­le­ziska, szcze­gól­nie monet.

Roz­wój sił wytwór­czych wpły­nął na ewo­lu­cję sto­sun­ków spo­łecz­nych. W pierw­szych wie­kach naszej ery wśród Sło­wian wschod­nich pano­wał ustrój rodowo-ple­mienny. Ród peł­nił w spo­łe­czeń­stwie pod­sta­wowe funk­cje gospo­dar­cze. Jego człon­ko­wie zaj­mo­wali okre­śloną wspól­notę tery­to­rialną (jedna lub kilka pobli­skich osad), wspól­nie pra­co­wali i kon­su­mo­wali wypro­du­ko­wane przez sie­bie dobra. Ród peł­nił też poważne funk­cje spo­łeczne – utrzy­my­wał wewnętrzną zgodę mię­dzy człon­kami, chro­nił ich przed zama­chami i napa­dami z zewnątrz, regu­lo­wał codzienne życie, usta­na­wiał prawa i obo­wiązki swo­ich człon­ków. W całej wschod­niej Sło­wiańsz­czyź­nie pano­wało wów­czas prawo „krwa­wej zemsty” rodo­wej, ist­niała głę­boka soli­dar­ność mię­dzy wszyst­kimi ludźmi nale­żą­cymi do jed­nego rodu. Wyż­szą jed­nostkę orga­ni­za­cyjną sta­no­wiło ple­mię, sku­pia­jące więk­szą liczbę rodów miesz­ka­ją­cych na danym tere­nie. Na jego czele stali naczel­nicy obie­rani na wiecu z udzia­łem wszyst­kich doro­słych męż­czyzn. Wła­dza ich była nie­wielka. Z jed­nej strony ogra­ni­czało ich zgro­ma­dze­nie ludowe, z dru­giej – star­szy­zna ple­mienna. Naczel­nicy byli wodzami, sędziami i kapła­nami w jed­nej oso­bie. „Skla­wi­no­wie i Anto­wie – pisał Pro­kop z Ceza­rei (zm. po 562) – nie pod­le­gają wła­dzy jed­nego czło­wieka, lecz od dawna żyją w ludo­władz­twie, i dla­tego każde szczę­ście i nieszczę­ście w ich życiu jest dla nich wspólną sprawą”.

Główną funk­cją orga­ni­za­cji ple­mien­nej było zdo­by­wa­nie nowych tery­to­riów i łupów, obrona przed wro­giem, wydzie­la­nie tere­nów dla poszcze­gól­nych rodów. Miało to ogromne zna­cze­nie wobec nie­prze­rwa­nego nie­mal stanu wojny.

Przej­ście do uprawy sprzę­żaj­nej przy­czy­niło się do stop­nio­wego zmniej­sze­nia roli rodu, bowiem dzięki nowej tech­nice moż­liwa stała się indy­wi­du­alna uprawa ziemi w ramach kil­ku­oso­bo­wej rodziny, wzro­sła znacz­nie pro­duk­cja rolna, powięk­szyły się zapasy żyw­no­ści. Nowe osady były już teraz zakła­dane nie przez rody, ale przez poje­dyn­cze rodziny lub grupy rodzin. Od VII w. n.e. ustrój rodowy poczyna ule­gać wyraź­nemu roz­kła­dowi, jego miej­sce zaj­muje wspól­nota tery­to­rialna oparta nie na związku krwi – jak było dotych­czas – lecz na wspól­nym miej­scu zamiesz­ka­nia. Wspól­nota sąsiedzka znana na Rusi pod nazwą mir (na pół­nocy) i wierw (na połu­dniu) dzie­liła zie­mię mię­dzy człon­ków, spra­wo­wała nad­zór nad jej uprawą, roz­strzy­gała spory mię­dzy człon­kami, orga­ni­zo­wała obronę przed wro­giem – były to więc zada­nia, jakie uprzed­nio wypeł­niała wspól­nota rodowa.

W obrę­bie wspól­noty tery­to­rial­nej ist­niała już pry­watna wła­sność ziemi ornej będą­cej we wła­da­niu poszcze­gól­nych rodzin, nato­miast lasy, łąki, pastwi­ska i wody sta­no­wiły na­dal wła­sność wspólną. O pro­ce­sie prze­mian spo­łecz­nych świad­czą zmiany w budow­nic­twie. Odkryte nad Romną (dopływ Suły) gro­dzi­sko patriar­chalne – Mona­sty­rysz­cze – skła­dało się z 20–25 wiel­kich zie­mia­nek zbu­do­wa­nych cia­sno obok sie­bie. Każde pomiesz­cze­nie prze­zna­czone było dla 70–80 osób. Arche­olo­go­wie odna­leźli rów­nież wiel­kie domy zbu­do­wane z drew­nia­nych bali, o powierzchni 50–100 m2 . Żyły w nich całe rodziny obej­mu­jące 2–3 poko­le­nia. Nato­miast we wsi Bory­szew, poło­żo­nej koło źró­deł Donu, odkryto póź­niej­szą osadę z VIII–X w. posia­da­jącą 200–250 jed­no­ro­dzin­nych zabu­do­wań, czę­ściowo wgłę­bio­nych w zie­mię. Przy­le­gały do nich zabu­do­wa­nia gospo­dar­cze: obory, jamy do prze­cho­wy­wa­nia zbóż i susze­nia ryb. Część zabu­do­wań była gro­dzona pło­tem, co naj­le­piej świad­czy o indy­wi­du­al­nym cha­rak­te­rze gospo­darki. W leś­kow­skim osie­dlu koło Czer­kas natra­fiono na indy­wi­du­alną zagrodę skła­da­jącą się z ośmiu pomiesz­czeń: budynku miesz­kal­nego, trzech obór, chlewa, sto­doły i dwóch komór słu­żą­cych do pro­duk­cji narzę­dzi. Domy z IX–X w. posia­dały tylko 15–20 m2 powierzchni i wyraź­nie prze­zna­czone były dla kil­ku­oso­bo­wej rodziny.

Wykształ­ca­jąca się gospo­darka indy­wi­du­alna powo­do­wała powsta­wa­nie nie­rów­no­ści spo­łecz­nych. Wśród ogółu wol­nych chło­pów stop­niowo poczyna wybi­jać się grupa moż­nych posia­da­jąca więk­szą ilość ziemi, narzę­dzi, cen­nych przed­mio­tów, nie­wol­ni­ków zdo­by­wa­nych na woj­nach lub naby­wa­nych drogą han­dlu. Ary­sto­kraci ple­mienni zaczęli stop­niowo narzu­cać swą wolę na wie­cach, wybie­rali też spo­śród sie­bie naczel­ni­ków ple­mien­nych, obej­mo­wali wyż­sze sta­no­wi­ska w orga­ni­za­cji spo­łecz­nej, zdo­by­wali więk­szość łupów wojen­nych; stop­niowo uza­leż­niali od sie­bie ogół chło­pów, zmu­sza­jąc ich do świad­czeń w natu­rze.

Wcze­sno­śre­dnio­wieczna Sło­wiańsz­czy­zna była już poważną potęgą poli­tyczną i mili­tarną. „Gdyby Sło­wia­nie nie byli tak roz­drob­nieni i gdyby pomię­dzy poszcze­gól­nymi ich ple­mio­nami było mniej nie­zgody, to żaden z ludów na świe­cie nie byłby w sta­nie im się oprzeć” – pisał w X w. arab­ski histo­ryk i podróż­nik Masudi. Podobną opi­nię prze­ka­zał żyjący kilka wie­ków wcze­śniej Pseudo-Mau­rycy. „Nie mając nad sobą zwierzch­nika, mają cią­głe zatargi ze sobą – pisał. – Ponie­waż nie ma mię­dzy nimi jed­no­myśl­no­ści, nie zbie­rają się więc razem, a jeśli się zbiorą, to nie docho­dzi do jed­nej decy­zji, gdyż nikt nie chce ustą­pić… Ponie­waż mają oni wielu kró­li­ków pozo­sta­ją­cych ze sobą w nie­zgo­dzie, dobrze jest pozy­skać sobie nie­któ­rych z nich namową albo darami, zwłasz­cza tych, któ­rzy sie­dzą bli­sko pogra­ni­cza (Bizan­cjum), a na innych się wypra­wiać, aby wojna ze wszyst­kimi nie spro­wa­dziła wśród nich jed­no­ści, a nawet jedy­no­władz­twa”.

W okre­sie demo­kra­cji wojen­nej (VI–VII w.) wojow­ni­kami byli wszy­scy doro­śli męż­czyźni. W bar­dziej zaawan­so­wa­nych w roz­woju rejo­nach ist­niały już dru­żyny ksią­żęce zło­żone z naj­spraw­niej­szych wojow­ni­ków. „Każdy uzbro­jony jest w dwa nie­wiel­kie oszczepy, nie­któ­rzy także mają tar­cze, mocne, lecz trudne do prze­no­sze­nia – pisał Pseudo-Mau­rycy. – Posłu­gują się rów­nież drew­nia­nymi łukami i nie­wiel­kimi strza­łami namo­czo­nymi w spe­cjal­nie do tego celu przy­go­to­wa­nym jadzie, sil­nie dzia­ła­ją­cym, jeśli ranny nie przyj­mie wcze­śniej anti­do­tum lub (nie sko­rzy­sta z) innych środ­ków pomoc­ni­czych, zna­nych doświad­czo­nym leka­rzom, lub też nie wytnie ciała wokół miej­sca zra­nie­nia, aby jad nie roz­prze­strze­nił się dalej”. Wojow­nicy sło­wiań­scy uży­wali też topo­rów i cięż­kich oszcze­pów do walki wręcz; bogatsi nosili mie­cze, hełmy i kol­czugi. Miecz sta­no­wił broń naj­cen­niej­szą, ozda­biano go róż­nymi rysun­kami. Był rów­nież sym­bo­lem. Wrę­cza­jąc go swemu synowi, ojciec mawiał: „jedyne to twoje, co zdo­bę­dziesz mie­czem”. Jeśli pra­wu­jący się nie byli zado­wo­leni z wyroku księ­cia, mogli naj­czę­ściej usły­szeć nastę­pu­jące słowa: „Sądź­cie się mie­czem; kto ma ostrzej­szy miecz, ten będzie zwy­cięzcą”. Wojow­nicy skła­dali przy­sięgę na miecz i tar­czę.

O tak­tyce walki Sło­wian infor­muje nas Pseudo-Mau­rycy: „Wal­czyć ze swymi wro­gami lubią oni w miej­scach poro­słych gęstym lasem, w cia­śni­nach, na urwi­skach. Z korzy­ścią dla sie­bie posłu­gują się nie­spo­dzie­wa­nymi ude­rze­niami i pod­stę­pami, zarówno w dzień, jak i w nocy, wymy­śla­jąc wiele (róż­nych) spo­so­bów… Znaj­du­jąc wielką pomoc w lasach, kie­rują się ku nim, gdyż umieją dosko­nale wal­czyć w cia­śni­nach. Czę­sto porzu­cają nie­sioną zdo­bycz (jak gdyby) pod wpły­wem zamie­sza­nia i ucie­kają w lasy, następ­nie zaś, gdy ata­ku­jący rzuca się na zdo­bycz, bez trudu wycho­dzą i zadają straty nie­przy­ja­cie­lowi. Są mistrzami w wyko­ny­wa­niu tego wszyst­kiego róż­nymi wymy­ślo­nymi przez się spo­so­bami mają­cymi na celu zwa­bie­nie prze­ciw­nika”.

Do walki wystę­po­wali pie­szo w luź­nym szyku, usta­wieni rodami i ple­mio­nami, posia­dali rów­nież nie­liczną jazdę. W bitwie obron­nej sypali wały, urzą­dzali zasadzki, wią­zali wozy, two­rząc umoc­niony obóz z kobie­tami i dziećmi wewnątrz. Do szturmu uży­wali dra­bin i machin oblęż­ni­czych. Budo­wali też grody ota­czane fosą i wałem drew­niano-ziem­nym lub zbu­do­wa­nym ze skrzyń drew­nia­nych wypeł­nio­nych zie­mią. Wały wzmac­niane były pali­sadą osło­niętą dasz­kiem w celu ochrony załogi przed strza­łami prze­ciw­nika.

Reli­gia Sło­wian wschod­nich począt­kowo była nie­skom­pli­ko­wana. „Uwa­żają oni – pisał Pro­kop z Ceza­rei – że tylko jeden bóg, twórca bły­ska­wic, jest panem całego świata, i skła­dają mu w ofie­rze woły lub czy­nią inne obrzędy rytu­alne. O prze­zna­cze­niu nic nie wie­dzą ani nie przy­znają mu żad­nej w życiu ludz­kim roli, lecz kiedy śmierć im zaj­rzy w oczy, czy to w cho­ro­bie, czy w chwili nie­bez­pie­czeń­stwa, czy na woj­nie, ślu­bują wów­czas, że jeśli oca­leją, to nie­zwłocz­nie złożą bogu ofiarę w zamian za swe życie, a unik­nąw­szy śmierci (czy­nią) jako ślu­bo­wali i myślą, że za cenę tej ofiary kupili sobie oca­le­nie. Oddają ponadto cześć nim­fom i rze­kom, i wszel­kim innym duchom, skła­dają im wszyst­kie ofiary i za pomocą tych ofiar czy­nią wróżby”.

Sło­wia­nie czcili też siły przy­rody, słońce, zie­mię, księ­życ oraz nie­zli­czone dobre i złe duchy zalud­nia­jące lasy, pola, wody, góry, sza­no­wali też duchy swo­ich przod­ków. Póź­niej poja­wiły się bóstwa spra­wu­jące opiekę nad ple­mio­nami. Sło­wia­nie nie budo­wali jesz­cze świą­tyń i nie mieli kapła­nów, a bóstwom odda­wali cześć zwy­kle w świę­tych gajach lub na uro­czy­skach. Jedno z takich miejsc świę­tych odkryto w wio­sce Iwan­kowce w obwo­dzie chmiel­nic­kim. Zna­le­ziono tu trzy kamienne posagi bóstw, z któ­rych jedno miało trzy twa­rze skie­ro­wane w różne strony świata. Ofiary w pło­dach leśnych, rza­dziej w zwie­rzę­tach, skła­dali ojco­wie rodzin i przy­wódcy ple­mienni.

Sło­wia­nie mieli duże uzdol­nie­nia arty­styczne. Uwi­docz­niali je w ozdo­bach stroju, broni, przed­mio­tów arty­stycz­nych, wyro­bów garn­car­skich. Od Scy­tów prze­jęli styl „zwie­rzęcy”, wyra­ża­jący się ozda­bia­niem przed­mio­tów posta­ciami zwie­rząt, koni, zajęcy, pta­ków. Sto­so­wali też styl „geo­me­tryczny” – orna­ment skła­da­jący się z linii i pro­stych figur: trój­ką­tów, kwa­dra­tów, kół, rom­bów itp. W tzw. mar­ty­now­skim skar­bie (nad Dnie­strem koło Hali­cza) zna­le­ziono liczne blaszki z odle­wa­nymi wyobra­że­niami postaci ludz­kich, świad­czące o wyso­kim pozio­mie sztuki. Jedna z bla­szek przed­sta­wia wojow­nika z tar­czą i wznie­sio­nym do góry topo­rem, na innych widać posta­cie w spodniach do kostek, koszu­lach z dłu­gimi ręka­wami, wyszy­wa­nych na pier­siach haftami, prze­pa­sa­nych sznu­rem lub krajką. Stroje takie do dziś noszą męż­czyźni na Ukra­inie i Bia­ło­rusi.

3. Początki Rusi

Roz­kład sys­temu rodo­wego pro­wa­dził do powsta­nia ustroju feu­dal­nego. Zie­mie sło­wiań­skie na swej dro­dze roz­woju pomi­nęły for­ma­cję nie­wol­ni­czą, cho­ciaż nie­wol­nicy znani tu byli już w sta­ro­żyt­no­ści. Praca ich ni­gdy jed­nak nie stała się pod­stawą pro­duk­cji, a formy nie­wol­nic­twa miały patriar­chalny cha­rak­ter, co pod­kre­ślał już Pseudo-Mau­rycy. W VI–VIII w. we wschod­niej Sło­wiańsz­czyź­nie poczęły kształ­to­wać się sto­sunki feu­dalne, powstała wielka wła­sność ziem­ska, poja­wił się wyzysk chło­pów – człon­ków wspól­noty tery­to­rial­nej – przez panów, wła­ści­cieli umoc­nio­nych dwo­rów budo­wa­nych poza obrę­bem wspól­noty. Możni powięk­szali swoje majątki kosz­tem wspól­noty i stop­niowo uza­leż­niali od sie­bie lud­ność rol­ni­czą. Wewnątrz samej wspól­noty rów­nież pogłę­biały się róż­nice spo­łeczne. Zamoż­niejsi gospo­da­rze wybi­jali się ponad ogół chło­pów, ubożsi nie mogli podo­łać obo­wiąz­kom nakła­da­nym na człon­ków miru i wierwu przez two­rzący się apa­rat pań­stwa feu­dal­nego i opusz­czali wieś, szu­ka­jąc lep­szych warun­ków poza orga­ni­za­cją. W rezul­ta­cie „włó­czę­go­stwa” spa­dali naj­czę­ściej do roli cze­la­dzi, a nawet nie­wol­ni­ków moż­nych panów.

Czyn­ni­kiem przy­śpie­sza­ją­cym pro­ces kształ­to­wa­nia się sil­niej­szych związ­ków ple­mien­nych była koniecz­ność obrony przed obcą agre­sją, na zie­mie wschod­niej Sło­wiańsz­czy­zny wypra­wiali się bowiem Cha­za­ro­wie miesz­ka­jący nad dolną Wołgą i ple­miona koczow­ni­ków znad Morza Czar­nego. Na woj­nach możni zdo­by­wali łupy i nie­wol­ni­ków, dzięki czemu uzy­ski­wali jesz­cze więk­szą prze­wagę nad resztą spo­łe­czeń­stwa. Two­rzona przez klasę panu­jącą wła­dza pań­stwowa żądała od człon­ków wspól­noty podat­ków – pora­dl­nego6 i podym­nego7 – wyma­gała służby woj­sko­wej, robo­ci­zny przy budo­wie gro­dów i dróg, dostar­cza­nia pod­wód urzęd­ni­kom ksią­żę­cym.

Według prze­ka­zów arab­skich w VIII w. na tery­to­rium wschod­niej Sło­wiańsz­czy­zny ist­niały już trzy pań­stwa: Kuja­bia, Sla­wia i Arta­nia. Być może było ich wię­cej, ale nie wszyst­kie są potwier­dzone źró­dłami.

Pro­ce­sowi powsta­wa­nia pań­stwa sprzy­jał roz­wój miast. Zaczątki ich w naj­le­piej roz­wi­nię­tych rejo­nach Ukra­iny można dato­wać już na VII–VIII wiek. Począt­kowo były to ośrodki o cha­rak­te­rze przede wszyst­kim rol­ni­czym, stop­niowo sta­wały się jed­nak cen­trami rze­mieśl­ni­czo-han­dlo­wymi, admi­ni­stra­cyj­nymi i woj­sko­wymi. W IX–X w. na zie­miach wschod­niej Sło­wiańsz­czy­zny było już ponad 20 miast, wśród nich wyróż­niał się Kijów. Początki jego się­gały VIII lub pierw­szych lat IX w. Przed­tem na tere­nie Kijowa ist­niała osada try­pol­ska. Legenda zano­to­wana w Powie­ści lat minio­nych, pod­sta­wo­wym źró­dle do histo­rii pań­stwa sta­ro­ru­skiego, podaje, jak powstało mia­sto: „Było trzech braci. Jed­nego zwali Kij, dru­giego Szczek, trze­ciego Cho­ryw, sio­stra ich zwała się Łybied. Kij sie­dział na górze, gdzie jest dziś zbo­cze Bory­czew, a Szczek sie­dział na górze, który dziś zwą Szcze­ko­wicą, Cho­ryw zaś na trze­ciej górze, nazy­wa­nej od niego Cho­rywica. I zbu­do­wali gród na cześć swego brata naj­star­szego, i nazwali Kijo­wem… A po tych bra­ciach poczęli pano­wać u Polan knia­zio­wie z ich rodu”.

Mia­sto leżało w bar­dzo dogod­nym miej­scu – na skrzy­żo­wa­niu szlaku ste­po­wego, wio­dą­cego z Azji do Europy Środ­ko­wej, z drogą dnie­prową, pod­sta­wową arte­rią komu­ni­ka­cyjną wschod­niej Sło­wiańsz­czy­zny – szybko wyro­sło więc na sto­licę pań­stwa Polan i wiel­kie tar­go­wi­sko oraz punkt prze­ła­dun­kowy towa­rów. Pola­nie toczyli wów­czas cią­głe walki z pół­noc­nymi sąsia­dami ze strefy leśnej – Drew­la­nami i Sie­wie­rza­nami – oraz z najeż­dża­ją­cymi stale z połu­dnia Cha­za­rami. W VIII w. musieli nawet przej­ściowo uznać zwierzch­nic­two cha­natu cha­zar­skiego.

W tym samym cza­sie miesz­ka­jący nad gór­nym Dnie­prem Kry­wi­cze opa­no­wali szlaki wodne wio­dące ku Zatoce Fiń­skiej i nad jezio­rem Ilmen zało­żyli wielki gród han­dlowy zwany Nowo­gro­dem. Roz­wi­ja­jący się mię­dzy Bał­ty­kiem i Morzem Czar­nym han­del przy­cią­gał na zie­mie wschod­niej Sło­wiańsz­czy­zny Nor­ma­nów szwedz­kich zwa­nych Ware­gami (kup­cami). Dniepr stał się ważną arte­rią komu­ni­ka­cyjną, zwaną szla­kiem „Od Ware­gów do Gre­ków”. Trud­niący się han­dlem i roz­bo­jem Ware­go­wie mie­szali się do walk mię­dzyplemiennych we wschod­nie Sło­wiańsz­czyź­nie i naj­mo­wali się do dru­żyn ksią­żę­cych, a nawet wstę­po­wali na służbę do Bizan­cjum. Około 850 r. grupa Ware­gów pod wodzą Askolda i Dira zdo­była wła­dzę w Kijo­wie. W 862 r. w Nowo­gro­dzie prze­jęli wła­dzę skan­dy­naw­scy najem­nicy z Rury­kiem na czele. Dwa­dzie­ścia lat póź­niej następca Ruryka, Oleg (879–912), zamor­do­wał Askolda i Dira, opa­no­wał Kijów i połą­czył pod swym pano­wa­nie oba pań­stwa, two­rząc w ten spo­sób Ruś Kijow­ską. Oleg pod­bił rów­nież ple­miona Rady­mi­czów i Sie­wie­rzan, uzna­jące dotąd zwierzch­nic­two Cha­za­rów, a także ple­mię Drew­lan. Miesz­ka­jący nad Dnie­strem i Duna­jem Tywercy oraz Uli­cze długo bro­nili swej samo­dziel­no­ści, aż wresz­cie ule­gli następcy Olega, Igo­rowi. Ruś Kijow­ska nie obej­mo­wała jed­nak całego tery­to­rium dzi­siej­szej Ukra­iny, bowiem część strefy laso­stepu i nie­mal całą część ste­pową dzier­żyli mocno w swych rękach Cha­za­rzy, po nich zaś dal­sze ludy napły­wa­jące z głębi Azji: Pie­czyn­go­wie i Połowcy.

Okre­śle­nie roli Nor­ma­nów w two­rze­niu pań­stwo­wo­ści ruskiej jest zagad­nie­niem bar­dzo kon­tro­wer­syj­nym. W histo­rio­gra­fii od lat toczą się na ten temat burz­liwe dys­ku­sje. Część bada­czy zwa­nych dziś „nor­ma­ni­stami” wią­zała powsta­nie pań­stwa kijow­skiego przede wszyst­kim z dzia­łal­no­ścią Ware­gów i – zwłasz­cza nacjo­na­li­ści nie­mieccy – zaprze­czali w ogóle zdol­no­ściom Sło­wian do utwo­rze­nia wła­snego pań­stwa. Nato­miast tzw. anty­nor­ma­ni­ści, wśród nich głów­nie histo­rycy radzieccy, nego­wali zupeł­nie ich rolę. Wplą­ta­nie czyn­nika poli­tycz­nego do poważ­nej dys­ku­sji nauko­wej przy­czy­niło się tylko do zaciem­nie­nia pro­blemu. Dopiero bada­nia naukowe histo­ry­ków, wśród któ­rych znaczna rolę ode­grali Polacy (głów­nie prof. Hen­ryk Łow­miań­ski), peł­niej i obiek­tyw­niej wyja­śniły zagad­nie­nie powsta­nie pań­stwa ruskiego.

Nie ulega dziś wąt­pli­wo­ści, że Ware­go­wie nie byli twór­cami pań­stwa, lecz najem­nymi wojow­ni­kami, któ­rzy sku­tecz­nie inter­we­nio­wali w walki mię­dzy­ple­mienne i zdo­byw­szy zgodę czę­ści miej­sco­wego spo­łe­czeń­stwa, zagar­nęli wła­dzę w kilku ist­nie­ją­cych już ośrod­kach. Z pew­no­ścią jed­nak potom­ko­wie Ruryka, legen­dar­nego twórcy dyna­stii panu­ją­cej na Rusi przez kilka stu­leci, ode­grali znaczną rolę w budo­wie pań­stwa ruskiego. Sami Ware­go­wie szybko roz­to­pili się zresztą w masie miej­sco­wej lud­no­ści, prze­jęli jej wie­rze­nia, język i oby­czaje, ule­gli zupeł­nej sla­wi­za­cji.

Nie­wy­ja­śniona jest dotąd sama nazwa „Ruś”. „Nor­ma­ni­ści uwa­żają ją za przy­nie­sioną przez Ware­gów i dowo­dzą, że pocho­dzi od fiń­skiego okre­śle­nia Szwe­dów – Ruotsi. Inni bada­cze wywo­dzą nazwę pań­stwa od rzeki Ros. Pier­wot­nie ter­mi­nem Ruś okre­ślano tylko pań­stwo Polan, stąd wysuwa się przy­pusz­cze­nie, że nazwa pocho­dzi z zamierz­chłych jesz­cze cza­sów. Bizan­tyj­czycy trzy­mali się sta­rej nazwy: Scy­tia lub Tauro-Scy­tia, jed­nak pod­kre­ślali, że sami miesz­kańcy kraju nazy­wają sie­bie Rusami.

Naj­wcze­śniej­szy okres dzie­jów pań­stwa prze­bie­gał pod zna­kiem sta­łych kon­tak­tów z Bizan­cjum, zarówno mili­tar­nych, jak i dyplo­ma­tycz­nych, han­dlo­wych i kul­tu­ral­nych. Pierwsi Rury­ko­wi­cze uwa­żali swój pobyt na Rusi za przej­ściowy i za główny cel owego pano­wa­nia sta­wiali zdo­by­cie Kon­stan­ty­no­pola. Wyprawy na Cesar­stwo trak­to­wali przede wszyst­kim jako oka­zję do zdo­by­cia obfi­tych łupów wojen­nych w boga­tych mia­stach bizan­tyj­skich. Na sto­licę cesar­ską Rusini wypra­wiali się drogą mor­ską, na wiel­kich łodziach mogą­cych pomie­ścić do 40 ludzi.

Po raz pierw­szy wojow­nicy ruscy zaata­ko­wali Bizan­cjum już w 860 r., jesz­cze przed zjed­no­cze­niem pań­stwa. „Onże lud, czę­sto przez innych wspo­mi­nany i wysła­wiany – skar­żył się w kaza­niu patriar­cha kon­stan­ty­no­po­li­tań­ski Focjusz – prze­wyż­sza wszyst­kie inne narody okru­cień­stwem i krwio­żer­czo­ścią. Mówię o Rusach, któ­rzy, pod­biw­szy sąsied­nie ludy, nabrali pychy i powziąw­szy wyso­kie mnie­ma­nie o sobie, pod­nie­śli oręż prze­ciw pań­stwu rzym­skiemu”. Wkrótce potem trak­tat z Bizan­cjum, pierw­szy w histo­rii Rusi układ mię­dzy­na­ro­dowy, przy­wró­cił pokój, choć nie­trwały, nad Morzem Czar­nym.

W 907 r. książę Oleg ponow­nie zaata­ko­wał Kon­stan­ty­no­pol. Wpraw­dzie nie zdo­byli mia­sta, ale „cesarz Leon zawarł pokój z Ole­giem i przy­obie­cał dań pła­cić, i przy­sięgę wza­jem­nie skła­dali. (Bizan­tyj­czycy) sami krzyż cało­wali, a Olega i ludzi jego wezwali do przy­sięgi wedle zakonu ruskiego i klęli się oni na mie­cze i na Peruna, boga swego, i na Wołosa, boga bydła, i pokój utwier­dzili” – noto­wał ano­ni­mowy autor Powie­ści lat minio­nych. Korzystny był też dla Rusi układ han­dlowy z Bizan­cjum zawarty w 911 r. Następca Olega, książę Igor, w 941 i 944 r. pod­jął nowe wyprawy na Kon­stan­ty­no­pol, ale odparty spod murów mia­sta, musiał przy­stać na nowy układ han­dlowy, mniej korzystny dla Rusów.

„Jako bły­ska­wicę, która jest na nie­bio­sach, Grecy mają u sie­bie i pusz­czają ją, paląc nas, wsku­tek tego nie poko­na­li­śmy ich” – tłu­ma­czyli się wojow­nicy po powro­cie do Kijowa. Zasto­so­wany przez obroń­ców „ogień grecki” spa­lił więk­szość ruskich łodzi i zmu­sił napast­ni­ków do odwrotu.

W miarę roz­woju sto­sun­ków han­dlo­wych z Bizan­cjum, władcy kijow­scy żądali od pod­po­rząd­ko­wa­nych im ple­mion coraz więk­szych danin w natu­rze – futer, skór, zboża, miodu, wosku – które prze­zna­czali na eks­port do Cesar­stwa. Stale wzra­sta­jące potrzeby przede wszyst­kim dworu ksią­żę­cego i moż­nych, koniecz­ność utrzy­ma­nia dru­żyny i urzęd­ni­ków, powo­do­wały wzrost obcią­żeń lud­no­ści, co dopro­wa­dziło do bun­tów chłop­skich i poja­wie­nia się ten­den­cji sepa­ra­ty­stycz­nych wśród ple­mion. W walce z bun­tow­ni­kami zgi­nął książę Igor (945). Powsta­nie stłu­miła Olga, ener­giczna wdowa po zabi­tym księ­ciu, która przez wiele lat spra­wo­wała wła­dzę w imie­niu mało­let­niego Świa­to­sława. Wład­czyni ruska pod­trzy­my­wała oży­wione sto­sunki z Bizan­cjum i w 957 r. gościła nawet w cesar­skiej sto­licy. Popie­rała roz­wój pra­wo­sła­wia, prze­ni­ka­ją­cego na Ruś z Bizan­cjum oraz Buł­ga­rii, a pod­czas wizyty w Kon­stan­ty­no­polu przy­jęła nawet chrzest. Ojcem chrzest­nym ruskiej księż­niczki był sam cesarz Kon­stanty Por­fi­ro­ge­neta. Olga nawią­zała rów­nież sto­sunki z dwo­rem Ottona I i spro­wa­dziła do Kijowa nie­miec­kich misjo­na­rzy.

Świa­to­sław nie poszedł śla­dem matki, oparł się na zwo­len­ni­kach pogań­stwa. Ten „gorący, śmiały, gwał­towny i ener­giczny” władca całe nie­mal życie spę­dził na woj­nie. „Zaczął zbie­rać wojów licz­nych i męż­nych i idąc lekko jak ryś, liczne wojny toczył. Cho­dził, nie bio­rąc z sobą wozu ni kotła, lecz pokra­jaw­szy cienko koninę lub dzi­czy­znę, lub woło­winę, na węglach piekł jadło, nie mając ani namiotu, tylko pod­kład posław­szy i sio­dło w gło­wach, tacy sami i inni woje jego byli” – pisał autor Powie­ści lat minio­nych.

W latach 964–966 Świa­to­sław pod­bił ple­mię Wia­ty­czów, następ­nie splą­dro­wał zie­mie Buł­ga­rów nad­woł­żań­skich i wyru­szył na Cha­za­rów, któ­rzy w VIII w. opa­no­wali stepy nad­woł­żań­skie oraz czar­no­mor­skie i utwo­rzyli potężne pań­stwo ze sto­licą Itil przy ujściu Wołgi. Mia­sto rychło stało się poważ­nym ośrod­kiem han­dlo­wym łączą­cym Azję Środ­kową i kraje arab­skie z Buł­ga­rią woł­żań­sko-kam­ską i Sło­wia­nami. Cha­za­ro­wie, lud pocho­dze­nia turec­kiego, pro­wa­dzili na wpół koczow­ni­czy tryb życia, trud­nili się rol­nic­twem, paster­stwem, przede wszyst­kim zaś han­dlem. Do X w. cha­nat cha­zar­ski był potęż­nym pań­stwem, a pod­stawę jego siły sta­no­wiła świetna jazda. W dru­giej poło­wie X w. pań­stwo prze­ży­wało poważny kry­zys wewnętrzny i nie potra­fiło już oprzeć się Rusi­nom. Znisz­czony zupeł­nie Itil ni­gdy nie pod­niósł się z ruin, a cha­nat cha­zar­ski prze­stał ist­nieć. Nad Morzem Azow­skim Świa­to­sław zało­żył gród Tmu­ta­ra­kań, mający sta­no­wić punkt stra­te­giczny do wypa­dów na grec­kie kolo­nie na Kry­mie, odro­dzone we wcze­snym śre­dnio­wie­czu pod opieką Bizan­cjum. Suk­ce­sem wojow­ni­czego księ­cia skoń­czyły się rów­nież wyprawy na pół­nocny Kau­kaz. Eks­pan­sja Rusów nie wszę­dzie miała mili­tarny cha­rak­ter. W X–XI w. wychodźcy z pań­stwa kijow­skiego sko­lo­ni­zo­wali niczyje dotąd i puste obszary za Kar­pa­tami i zbu­do­wali duży gród Użho­rod.

W 968 r. za namową Bizan­cjum Świa­to­sław wyru­szył do Buł­ga­rii. I tym razem odniósł wiel­kie suk­cesy. Po opa­no­wa­niu znacz­nej czę­ści Buł­ga­rii książę posta­no­wił przy­łą­czyć zdo­byte tery­to­ria do Rusi. Cesar­stwo zanie­po­ko­iło się wizją groź­nego i agre­syw­nego sąsiedz­twa, toteż do najazdu na Ruś nakło­niło Pie­czyn­gów. Ten koczow­ni­czy lud pocho­dze­nia turec­kiego już w 915 r. „przy­szedł po raz pierw­szy na ruską zie­mię”. Dosyć inte­re­su­jąca jest tak­tyka walki Pie­czyn­gów. Pod­stawą ich wojsk była lekka jazda, spraw­nie ope­ru­jąca łukiem i włócz­nią. Po zasy­pa­niu prze­ciw­nika strza­łami z łuków ata­ko­wali włócz­niami, a gdy wróg nie zachwiał się, uda­wali ucieczkę, by wcią­gnąć go w zasadzkę. Bitwę roz­strzy­gali zwy­kle szarżą jazdy z mie­czami w dłoni. Za namową Bizan­cjum Pie­czyn­go­wie zaata­ko­wali Kijów i tylko prze­bie­gło­ści woje­wody Pre­ty­cza mia­sto mogło zawdzię­czać swe oca­le­nie. Do Buł­ga­rii, gdzie prze­by­wał Świa­to­sław, czym prę­dzej wysłano gońca z proś­bąo pomoc.

„Ty, książę, obcej ziemi szu­kasz i pil­nu­jesz, a od wła­snej się odda­li­łeś, omal nie wzięli nas Pie­czyn­go­wie, matkę twoją i dzieci twoje” – wedle słów autora Powie­ści lat minio­nych miał oświad­czyć goniec.

Świa­to­sław szybko wró­cił pod Kijów, prze­pę­dził Pie­czyn­gów w stepy i znowu powró­cił do Buł­ga­rii. Upo­jony dotych­cza­so­wymi suk­ce­sami, miał powie­dzieć do matki boja­rów: „Nie­wy­godne jest mi prze­by­wać w Kijo­wie, chcę miesz­kać w Pere­ja­sławcu (Pre­sła­wie) na Dunaju, jako że jest to śro­dek mojej ziemi, jako że tam wszel­kie dobra przy­by­wają. Od Gre­ków złoto, dro­go­cenne tka­niny, wina i prze­różne jarzyny, z Czech i Węgier konie i sre­bro, a z Rusi skóry, wosk, miód i cze­ladź”.

Gdy wysłan­nicy cesa­rza bizan­tyj­skiego przy­byli do obozu ruskiego i zażą­dali opusz­cze­nia Buł­ga­rii, Świa­to­sław „dał posłom rzym­skim taką oto dumną odpo­wiedź: on – jak mówi – nie opu­ści tej boga­tej dziel­nicy, jeśli nie dadzą mu (Grecy) wiel­kiej sumy pie­nię­dzy… Jeśli Rzy­mia­nie – mówi on – nie zechcą mu tyle zapła­cić, to nie­chaj z Europy, która do nich nie należy, prze­sie­dlą się do Azji i nie­chaj nie marzą, że Tauro-Scy­to­wie bez tego się z nimi ugo­dzą”.

Roko­wa­nia nie dały rezul­ta­tów. Mimo to cesarz Jan Tzi­mi­skes przy­słał jesz­cze dru­gie posel­stwo, radząc Rusom „jak przy­ja­cio­łom, nie­zwłocz­nie i bez żad­nych zastrze­żeń opu­ścić zie­mię, która bez­względ­nie do nich nie należy. – Nie usłu­chaw­szy tej rady – mówi cesarz – zerwie­cie nasz sojusz, a nie my to uczy­nimy”. Przy­po­mi­na­jąc Rusom nie­po­wo­dze­nia Igora pod Kon­stan­ty­no­po­lem, cesarz ostrzegł: „Nie sądzę, abyś i ty mógł powró­cić do swo­jej ojczy­zny, jeśli zmu­sisz do wystą­pie­nia prze­ciwko sobie całe woj­sko rzym­skie”.

Wojow­ni­czy książę nie myślał jed­nak ustą­pić. „Nie poj­muję, jaka koniecz­ność zmu­sza rzym­skiego monar­chę, by miał iść do nas – oświad­czył. – Nie­chaj nie tru­dzi się podróżą do naszej ziemi… my sami nie­długo usta­wimy namioty przed bizan­tyj­skimi wro­tami, opa­szemy mia­sto moc­nym wałem i jeśli on (cesarz) zde­cy­duje się zacząć bitwę, męż­nie sta­wimy mu czoło i poka­żemy mu dowod­nie, żeśmy nie biedni rze­mieśl­nicy, żyjący samą pracą, lecz mężni wojow­nicy zwy­cię­ża­jący wro­gów orę­żem, cho­ciaż w nie­świa­do­mo­ści swej uważa on Rusi­nów za słabe kobiety i chce nas zastra­szyć groźbą, jak nie­mow­lęta stra­szy róż­nymi dzi­wa­dłami”.

W 970 r. doszło pod Adria­no­po­lem do wiel­kiej bitwy. Gdy w cza­sie walki zachwiały się sze­regi Rusów i panika ogar­nęła żoł­nie­rzy, nie­ustra­szony Świa­to­sław zawo­łał do swo­ich: „Zgi­nie sława towa­rzyszka oręża Rusów, któ­rzy bez trudu zwy­cię­żali ludy sąsied­nie, bez prze­lewu krwi pod­bi­jali całe kraje, jeśli teraz hanieb­nie ustą­pimy przed Rzy­mia­nami. A więc z męstwem przod­ków naszych i z tą myślą, że ruska siła była do tego czasu nie­zwy­cię­żona, będziemy bić się o życie nasze. Nie mamy zwy­czaju rato­wać się ucieczką do ojczy­zny, lecz albo żyć jako zwy­cięzcy, albo doko­naw­szy zna­ko­mi­tych czy­nów, umrzeć ze sławą”.

Świa­to­sław zdo­łał opa­no­wać panikę i wygrał bitwę, ale następne star­cie skoń­czyło się nie­po­wo­dze­niem wojsk ruskich. Nad Duna­jem doszło więc do roko­wań zakoń­czo­nych pod­pi­sa­niem nowego układu. Na tę uro­czy­stość przy­był sam cesarz w pozła­ca­nej zbroi, oto­czony świtą w lśnią­cych pan­cer­zach. Wyje­chał mu naprze­ciw książę Świa­to­sław. Grecy z cie­ka­wo­ścią przy­glą­dali się ruskiemu władcy.

„Z wyglądu – pisał bizan­tyj­ski histo­ryk Leon Dia­kon – tak się oto przed­sta­wiał: śred­niego wzro­stu, ani zbyt wysoki, ani zbyt mały, o krza­cza­stych brwiach, błę­kit­nych oczach, pła­skim nosie, z ogo­loną brodą i gęstymi, dłu­gimi wiszą­cymi na gór­nej war­dze wło­sami. Głowę miał cał­kiem gołą, po jed­nej tylko stro­nie głowy wisiał pukiel wło­sów, ozna­cza­jący zna­ko­mi­tość rodu, szyja gruba, ramiona sze­ro­kie i cała postać dosyć kształtna. Wyda­wał się ponury i surowy. W jed­nym jego uchu wisiała złota zausz­nica ozdo­biona per­łami, z rubi­nem umiesz­czo­nym na środku. Odzież miał białą, niczym, prócz czy­sto­ści, nie róż­niącą się od innych. Pomó­wiw­szy nie­wiele z impe­ra­to­rem o pokoju, sie­dząc w łodzi na ławce, prze­pra­wił się z powro­tem”.

Powra­ca­jąc znad Dunaju, Świa­to­sław nie wyrzekł się wojen­nych pla­nów wobec Bizan­cjum.

„Pójdę w Ruś, przy­wiodę wię­cej dru­żyny” – powie­dział do swych wojow­ni­ków. Nie zdą­żył jed­nak zre­ali­zo­wać swo­ich zamia­rów. Gdy w 972 r. zdzie­siąt­ko­wana w woj­nie z Bizan­cjum dru­żyna ksią­żęca prze­pra­wiała się przez porohy Dnie­pru, została nie­spo­dzie­wa­nie zaata­ko­wana przez Pie­czyn­gów. W zacię­tej walce zgi­nęła więk­szość Rusi­nów, poległ też Świa­to­sław. Wojow­ni­czy książę miał wów­czas 35 lat.

Na Rusi nastą­pił teraz kil­ku­letni okres walk o wła­dzę mię­dzy synami pole­głego monar­chy. Zwy­cię­sko z nich wyszedł, przy pomocy spro­wa­dzo­nych ze Skan­dy­na­wii oddzia­łów Ware­gów, jeden z młod­szych braci – Wło­dzi­mierz. Pod jego rzą­dami Ruś weszła w okres świet­no­ści i potęgi.

4. Roz­kwit sta­rego pań­stwa

W okre­sie rzą­dów Wło­dzi­mie­rza Wiel­kiego (980–1015) zakoń­czona została budowa pań­stwa ruskiego, które znacz­nie powięk­szyło swe tery­to­rium. Władca kijow­ski narzu­cił try­but ludom fiń­skim, miesz­ka­ją­cym na pół­noc­nym wscho­dzie, i prze­su­nął gra­nice pań­stwa aż do źró­deł Oki. Na zacho­dzie, w 981 r. „poszedł Wło­dzi­mierz na Lachów i zajął grody ich, Prze­myśl, Czer­wień i inne, które dziś są pod wła­dzą Rusi. W tymże roku pobił Wia­ty­czów i nało­żył na nich dań od radła, jaką też ojciec jego brał” (Powieść lat minio­nych). Dzięki roz­sze­rze­niu gra­nic na zacho­dzie Ruś stała się sąsia­dem Pol­ski i Węgier, a zdo­byte przez Wło­dzi­mie­rza Grody Czer­wień­skie były odtąd punk­tem zapal­nym w sto­sun­kach pol­sko–ruskich. Kon­flikt roz­po­czął się w 1013 r., gdy książę pol­ski, Bole­sław Chro­bry, inter­we­niu­jąc na rzecz swego zię­cia Świę­to­pełka, wypra­wił się na Ruś i spu­sto­szył znaczne poła­cie ziemi. W cza­sie dzie­le­nia łupów doszło do kłótni ze sprzy­mie­rzo­nymi Pie­czyn­gami, któ­rzy na roz­kaz Chro­brego zostali wybici przez ryce­rzy pol­skich. W 1017 r. Rusini zre­wan­żo­wali się za najazd i korzy­sta­jąc z ataku cesa­rza nie­miec­kiego na Pol­skę, napa­dli ze wschodu. Po bez­sku­tecz­nym oblę­że­niu Brze­ścia nad Bugiem musieli się jed­nak wyco­fać.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Publi­ka­cja Leszka Pod­ho­ro­dec­kiego należy do naj­cie­kaw­szych kla­sycz­nych skon­den­so­wa­nych kom­pen­diów popu­la­ry­zu­ją­cych dzieje Ukra­iny i cho­ciaż uka­zała się w 1976 roku, nie stra­ciła na aktu­al­no­ści. Natu­ral­nie razi dziś żar­gon „kla­sowy” cha­rak­te­ry­styczny dla PRL, nie­mniej z sza­cunku dla auten­ty­zmu pozo­sta­wiamy go, by udo­stęp­nić obec­nemu poko­le­niu czy­tel­ni­ków to zasłu­gu­jące na przy­po­mnie­nie dzieło. Roz­dział poświę­cony dzie­jom Ukra­iny po 1914 roku, cał­ko­wi­cie zdez­ak­tu­ali­zo­wany w pracy Pod­ho­ro­dec­kiego, napi­sał, spe­cjal­nie do tej edy­cji, prof. dr hab. Michał Kli­mecki. [wróć]

2. Liman – płytka zatoka na wybrzeżu Morza Czar­nego, odcięta mie­rzeją od morza. [wróć]

3. Lud tracki miesz­ka­jący w sta­ro­żyt­no­ści nad dol­nym Duna­jem. [wróć]

4. Dacja – obecna Rumu­nia. [wróć]

5. Ber – roślina zbo­żowa upra­wiana głów­nie na kaszę, także pastewna. [wróć]

6. Pora­dlne – danina zależna od roz­mia­rów ziemi upraw­nej. [wróć]

7. Podymne – danina na rzecz księ­cia ścią­gana od zagrody (dymu) chłop­skiej, świad­czona prze­waż­nie w bydle lub nie­ro­ga­ciź­nie. [wróć]