Dwunastu gniewnych ludzi. Najgroźniejsi polscy gangsterzy. Część 1 - Przemysław Słowiński - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

Dwunastu gniewnych ludzi. Najgroźniejsi polscy gangsterzy. Część 1 ebook i audiobook

Przemysław Słowiński

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

36 osób interesuje się tą książką

Opis

Historia Polski to nie tylko kronika wielkich zwycięstw na polach bitew i przegranych powstań narodowych, ale również awanturnicze dzieje przestępczości zorganizowanej. Przemysław Słowiński kreśli barwny i wstrząsający obraz minionych lat, przedstawiając sylwetki najgroźniejszych polskich gangsterów, którzy dzięki bezwzględności oraz powiązaniom ze światem polityki dorobili się ogromnych fortun.

Autor odsłania kulisy działania mafijnych struktur, pokazuje mechanizmy korupcji, a także opisuje najgłośniejsze afery, napady, wymuszenia i porwania. Wszystko to idealnie układa się w opowieść o czasach, gdy prawo niejednokrotnie przegrywało z brutalną siłą.

Książka łączy rzetelną dokumentację z żywym, reporterskim stylem, dzięki czemu wciąga niczym dobrze napisany kryminał. Znajdziemy w niej historie między innymi Bogusława Bagsika, Andrzeja Kolikowskiego „Pershinga” oraz Henryka Niewiadomskiego – bohaterów mrocznych rozdziałów współczesnej historii Polski.

Kolejna część ukaże się już wkrótce!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 239

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 11 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Michał Białecki

Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł: Dwunastu gniew­nych lu­dzi. Naj­groź­niejsi pol­scy gang­ste­rzy. Część 1

Fragment

Co­py­ri­ght © Prze­my­sław Sło­wiń­ski, 2025

This edi­tion: © Gyl­den­dal Astra/Gyl­den­dal A/S, Co­pen­ha­gen 2025

Pro­jekt okładki: Da­niel Na­tka­niec

Re­dak­cja: Anna Po­inc-Chra­bąszcz

Ko­rekta: Anna No­wak

ISBN 978-91-8076-770-5

Kon­wer­sja i pro­duk­cja e-bo­oka: www.mo­ni­ka­imar­cin.com

Gyl­den­dal Astra /Gyl­den­dal A/SKla­re­bo­derne 3 | DK-1115 Co­pen­ha­gen K

www.gyl­den­dal.dk

www.gyl­den­da­la­stra.pl

Wstęp

Dzien­ni­ka­rze na­zy­wali ją ma­fią, przed­sta­wi­ciele or­ga­nów ści­ga­nia i wy­miaru spra­wie­dli­wo­ści de­fi­nio­wali „za­le­d­wie” jako prze­stęp­czość zor­ga­ni­zo­waną. Można się spie­rać o na­zew­nic­two, ale jedno jest pewne: w la­tach 90. ubie­głego wieku zna­ko­mi­cie funk­cjo­nu­jące grupy gang­ster­skie za­gra­żały po­rząd­kowi praw­nemu Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej. Za­kłó­cały dzia­ła­nie pra­wie wszyst­kich in­sty­tu­cji spo­łecz­nych i były nie­bez­pieczne dla oby­wa­teli.

Gdy zor­ga­ni­zo­wana prze­moc i ko­rup­cja wdarły się już w Pol­sce w każdy kąt i w każdą sferę ży­cia spo­łecz­nego, dzien­ni­ka­rze ogło­sili wszem wo­bec, że oto na­ro­dziła się nad Wi­słą ro­dzima od­miana ma­fii. To oni na­zwali te grupy od nazw miast, w któ­rych pro­wa­dziły dzia­łal­ność: „Prusz­ków”, „Wo­ło­min” czy „Otwock”. Zwró­cili rów­nież uwagę na ist­nie­nie w Pol­sce tak zwa­nego ka­pi­ta­li­zmu po­li­tycz­nego – zja­wi­ska po­le­ga­ją­cego na łą­cze­niu ukła­dów wła­dzy ze świa­tem biz­nesu, co sprzyja prze­stęp­czo­ści zor­ga­ni­zo­wa­nej i daje nie­ogra­ni­czone moż­li­wo­ści pro­wa­dze­nia in­te­re­sów na wielką skalę. Uprzy­wi­le­jo­wana po­zy­cja umoż­li­wia do­stęp do pre­fe­ren­cyj­nych kre­dy­tów, kon­ce­sji, li­cen­cji, taj­nych in­for­ma­cji go­spo­dar­czych i ban­ko­wych. Przed­sta­wi­ciele ka­pi­ta­li­zmu po­li­tycz­nego blo­ko­wali two­rze­nie prawa po­zba­wio­nego luk, po­zwa­la­ją­cego na zwal­cza­nie prze­stęp­czo­ści. Tak ro­dziły się po­li­tyczno-kry­mi­na­lne ko­losy fi­nan­sowe i „szara strefa”, które w znacz­nym stop­niu zdo­mi­no­wały ży­cie go­spo­dar­cze na­szego kraju.

Gang­ste­rzy zmo­no­po­li­zo­wali prze­myt spi­ry­tusu, pa­pie­ro­sów i nar­ko­ty­ków, pro­wa­dzili nie­le­galne roz­lew­nie al­ko­holu i wy­twór­nie am­fe­ta­miny. Han­dlo­wali bro­nią, ra­bo­wali banki, kan­tory i kon­woje z go­tówką. Kra­dli sa­mo­chody oso­bowe, do­ko­ny­wali upro­wa­dzeń po­jaz­dów prze­wo­żą­cych war­to­ściowe to­wary oraz po­rwań dla okupu. Ścią­gali ha­ra­cze od kup­ców, re­stau­ra­to­rów, wła­ści­cieli agen­cji to­wa­rzy­skich, a na­wet zna­nych biz­nes­me­nów. Pro­wa­dzili roz­le­głe in­te­resy, co­raz czę­ściej in­we­stu­jąc pie­nią­dze w le­galną dzia­łal­ność go­spo­dar­czą: w nie­ru­cho­mo­ści, tu­ry­stykę, prze­mysł re­kre­acyjny czy roz­ryw­kowy. Spo­rym uzna­niem cie­szyło się za­kła­da­nie firm trans­por­to­wych, co w du­żym stop­niu uła­twiało prze­myt. Na­le­żąca do ma­fii firma Venta w Pa­bia­ni­cach (fi­gu­ru­jąca w do­ku­men­tach cel­nych jako kon­tra­hent fran­cu­skiej „Do­uzies Car­re­lage” – han­del wy­ro­bami ce­ra­micz­nymi), spro­wa­dzała na przy­kład przez przej­ście gra­niczne w Świecku spi­ry­tus za­miast ce­ra­miki. Kluby spor­towe słu­żyły zor­ga­ni­zo­wa­nej prze­stęp­czo­ści do pra­nia brud­nych pie­nię­dzy. Nie­ja­sne sys­temy ich fi­nan­so­wa­nia, mało przej­rzy­sty spo­sób roz­li­cza­nia do­cho­dów z me­czów, za­wie­ra­nia umów i prze­pro­wa­dza­nia trans­fe­rów umoż­li­wiały gang­ste­rom do­ko­ny­wa­nie mi­lio­no­wych nad­użyć.

W boks i ko­szy­kówkę in­we­sto­wał mię­dzy in­nymi osła­wiony „Per­shing” – An­drzej Ko­li­kow­ski. Agen­cje to­wa­rzy­skie oprócz tego, że przy­no­siły duże do­chody, po­zwa­lały le­ga­li­zo­wać lewe fak­tury. Sta­no­wiły rów­nież przy­krywkę dla han­dlu nar­ko­ty­kami i ży­wym to­wa­rem. Ma­fia kon­tro­lo­wała po­nad 80 pro­cent agen­cji to­wa­rzy­skich. Nad mo­rzem oraz na Ma­zu­rach na­le­żało do niej dzie­więć na dzie­sięć dys­ko­tek.

Gang­ste­rzy nie pła­cili po­dat­ków, a mimo to ma­fij­nych bos­sów ni­gdy nie spo­ty­kała żadna do­le­gli­wość ze strony kon­troli skar­bo­wej. Nikt nie py­tał ich o źró­dło po­cho­dze­nia pie­nię­dzy, za które wy­bu­do­wali luk­su­sowe wille i ku­pili ele­ganc­kie sa­mo­chody. Fi­skus wo­lał kie­ro­wać swoje za­in­te­re­so­wa­nie na chcące do­ro­bić so­bie do nędz­nej eme­ry­tury bab­cie, które sprze­da­wały oscypki pod dwor­cem.

Przez po­nad de­kadę pol­skie or­ga­ni­za­cje prze­stęp­cze ro­sły w siłę, bo­ga­ciły się, kra­dły, prze­my­cały, ra­bo­wały i mor­do­wały w po­czu­ciu nie­mal zu­peł­nej bez­kar­no­ści. Naj­gło­śniejsi gang­ste­rzy, na­wet je­śli tra­fiali za kratki, to na krótko. Opła­cali usługi naj­lep­szych ad­wo­ka­tów, któ­rzy spryt­nie wy­ko­rzy­stu­jąc wszel­kie luki, furtki i nie­do­sko­na­ło­ści w pra­wie, wy­cią­gali ich na wol­ność. Za­stra­szali świad­ków, prze­ku­py­wali sę­dziów. Sko­rum­po­wani ofi­ce­ro­wie po­li­cji do­star­czali kry­mi­nal­nym gru­pom in­for­ma­cji o pla­no­wa­nych ak­cjach i aresz­to­wa­niach. Pro­tek­to­rzy ze sfer biz­nesu uła­twiali pra­nie brud­nych zy­sków w ban­kach, ka­sy­nach i le­gal­nych przed­się­bior­stwach.

Duża część prasy biła na alarm. Po­dob­nie po­li­cjanci (ci nie­sko­rum­po­wani oczy­wi­ście), a także wielu in­nych świa­tłych oby­wa­teli. Po­li­tycy upie­rali się, że w Pol­sce żad­nej ma­fii nie ma. Ro­zu­mieli przez to, iż dzia­ła­jące or­ga­ni­za­cje prze­stęp­cze nie są w ża­den spo­sób po­wią­zane z ist­nie­ją­cym apa­ra­tem wła­dzy i ad­mi­ni­stra­cji. Nie są, bo tego nie udo­wod­niono. To tak jak z ko­rup­cją. Bar­dzo trudno ją udo­wod­nić, więc ofi­cjal­nie nie ist­nieje. A że każde dziecko w tym kraju wie, że w łapę biorą wszy­scy, od babci klo­ze­to­wej po mi­ni­strów… Cóż, nie od dzi­siaj po­wszech­nie wia­domo, że dla po­li­ty­ków ist­nieją dwie wer­sje rze­czy­wi­sto­ści: fak­tyczna (obiek­tywna) i usta­lona, przy czym ta druga jest nie­po­rów­na­nie waż­niej­sza niż pierw­sza. Z punktu wi­dze­nia in­te­re­sów rzą­dzą­cych jest to po­gląd bar­dzo słuszny. Z punktu wi­dze­nia rzą­dzo­nych już znacz­nie mniej, ale kogo in­te­re­sują rzą­dzeni. Wy­bory od­by­wają się prze­cież tylko raz na cztery lata. Trudno wy­ma­gać od po­li­tyka, aby co chwila od­ry­wał się od biurka i oglą­dał rze­czy­wi­stość.

Poza tym po­li­tycy nie zno­szą, kiedy mąci się wy­zna­wany przez nich przej­rzy­sty ob­raz świata. Nie cier­pią stra­sze­nia ich spi­skami czy ma­fiami. Wolą po pro­stu ode­pchnąć od sie­bie złe wie­ści. Hi­sto­ria do­brze zna tego ro­dzaju po­stawy. Nie tak dawno jesz­cze prze­cież za­my­kano uszy przed tymi, któ­rzy do­no­sili o obo­zach kon­cen­tra­cyj­nych, nie wie­rzono w ho­lo­caust, w Gu­łag ani w głód na Ukra­inie.

To zresztą za­le­d­wie kilka lat temu sami po­li­tycy two­rzyli tu kli­mat sprzy­ja­jący zor­ga­ni­zo­wa­nej prze­stęp­czo­ści, im­por­tu­jąc do Pol­ski na po­tęgę spi­ry­tus Royal. Spi­ry­tus pły­nął do Pol­ski już za Ra­kow­skiego, ale w cza­sach Bal­ce­ro­wi­cza stru­my­czek za­mie­nił się w rzekę. Spro­wa­dza­niem tego al­ko­holu zaj­mo­wali się lu­dzie z pierw­szych stron ów­cze­snych ga­zet, z ław sej­mo­wych i rady mi­ni­strów, po­przez two­rze­nie od­po­wied­niego prawa dba­jąc jed­no­cze­śnie, by za­bawa była le­galna i opła­calna. To wła­śnie na tym nie­miec­kim i ho­len­der­skim spi­ry­tu­sie zro­bili swoje ol­brzy­mie ma­jątki. Z pie­nię­dzy za­ro­bio­nych na Roy­alu wy­ro­sły for­tuny póź­niej­szych wiel­kich gwiazd pol­skiego biz­nesu.

In­te­res wy­my­ślili chłopcy ze służb spe­cjal­nych. Kiedy Ja­ru­zel­ski od­gra­żał się jesz­cze, że bę­dzie bro­nił ko­mu­ni­zmu jak nie­pod­le­gło­ści, oni już wę­szyli, jak by tu tę nie­pod­le­głość naj­ko­rzyst­niej sprze­dać no­wym kup­com, i szy­ko­wali się do za­miany ko­mi­te­tów par­tyj­nych na banki. Do­prawdy trudno zro­zu­mieć, jak pań­stwo, któ­rego po­łowa bu­dżetu po­cho­dziła z wód­cza­nego mo­no­polu, mo­gło zro­bić taką głu­potę. Je­dy­nym wy­tłu­ma­cze­niem jest to, że lu­dzie od­po­wie­dzialni za to pań­stwo my­śleli tylko, jak wy­pchać wła­sne kie­sze­nie.

Wszy­scy ci lu­dzie są do dzi­siaj bez­karni. Cho­ciaż wła­ści­wie nie, to nie­prawda. Jed­nego z nich sąd ska­zał na utratę od­zna­cze­nia pań­stwo­wego. Nie trzeba tu­taj wy­mie­niać na­zwi­ska tego naj­do­tkli­wiej spo­nie­wie­ra­nego, bo swego czasu o tym wy­roku nie­za­wi­słego sądu roz­pi­sy­wała się prasa. Po utra­cie me­dalu fa­cet ciężko się roz­cho­ro­wał i do­tąd bar­dzo nie­do­maga. Kil­ka­na­ście lat temu dzien­ni­ka­rze spo­tkali go le­czą­cego sko­ła­tane nerwy na jed­nej z raj­skich wysp. Za­py­tali go na­wet, w jaki spo­sób tak chory czło­wiek zdo­łał tam do­je­chać, a do sądu, w któ­rym to­czyła się ko­lejna z jego spraw, ni­jak nie mógł do­trzeć.

For­mu­ło­wane przez lata po­stu­laty za­ostrze­nia walki z prze­stęp­czo­ścią na­po­ty­kały nie­moż­liwy do prze­ła­ma­nia opór. Dzia­łał tu – i działa zresztą do dziś bar­dzo sku­tecz­nie – praw­dziwy front obrony prze­stęp­ców, utwo­rzony przez wielu par­la­men­ta­rzy­stów, praw­ni­ków i dzien­ni­ka­rzy prze­ciw­sta­wia­ją­cych się za­cie­kle wszel­kim pró­bom zmiany, to zna­czy po­gor­sze­nia sy­tu­acji prze­stęp­ców, a po­lep­sze­nia ich ofiar.

Kto z nas nie sły­szał po­wta­rza­nego do znu­dze­nia ar­gu­mentu, iż „ba­da­nia na­ukowe do­wo­dzą nie­zbi­cie, że to nie wy­so­kość kary, ale jej nie­uchron­ność od­stra­sza od po­peł­nie­nia prze­stęp­stwa”. Dla frontu obrony prze­stęp­ców re­alia nie mają żad­nego zna­cze­nia – (Nowe Pań­stwo – luty 2003): „Wy­niki wie­lo­let­nich ba­dań pro­wa­dzo­nych w USA przez ze­spół kry­mi­no­lo­gów pod kie­row­nic­twem pro­fe­sora Er­ne­sta van den Ha­aga po­twier­dzają to, co pod­po­wiada zdrowy roz­są­dek: za każ­dym ra­zem, gdy ma­leje ry­zyko po­nie­sie­nia kary i jej su­ro­wość – prze­stęp­czość wzra­sta”.

A poza tym może naj­pierw niech bę­dzie ta nie­uchron­ność, a po­tem ob­ni­żajmy wy­so­kość. Na pewno same wy­so­kie kary nie za­ła­twią pro­blemu prze­stęp­czo­ści w Pol­sce, tylko ja oso­bi­ście wolę, aby opi­sy­wane ni­żej in­dy­wi­dua zni­kły za krat­kami na lat dwa­dzie­ścia niż na dwa lata. A Wy, dro­dzy Czy­tel­nicy?

„Kto nie za­po­biega złemu, cho­ciaż może to uczy­nić – rze­cze Tal­mud (Ta­enit 5) – uwa­żany bę­dzie za tego, kto sam to zło po­peł­nił”.