Dwa do jeden - Marta Podgórnik - ebook

Dwa do jeden ebook

Marta Podgórnik

0,0
29,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Książka nie zawiera odniesień do wielkiej literatury, nie demonstruje oczytania ani osłuchania, nie epatuje smutkiem ani żalem. Nie dzieje się wśród hałd ani blokowisk, nie mówi o problemach dziewcząt, nie zaprzecza kobiecości. Kontestuje jedynie, odrzuca i obnaża ograniczenia dotyczące wolności jaką jest pisarstwo.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 41

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Marta Podgórnik

Dwa do jeden

Biuro Literackie • Wrocław 2016

Marta Podgórnik: Dwa do jeden

Projekt okładki: Artur Burszta

Zdjęcie na okładce: Elżbieta Lempp

Korekta: Anna Krzywania

Projekt typograficzny i skład wersji elektronicznej: Mateusz Martyn

Copyright © by Marta Podgórnik

Copyright © by Elżbieta Lempp, 2006

Copyright © by Biuro Literackie, 2016

Biuro Literackie

ul. Sokolnicza 5/37, 53-676 Wrocław

tel. 71 346 01 42, [email protected]

www.biuroliterackie.pl

isbn 978-83-65358-01-1

Wszelkie powielanie lub wykorzystywanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż jednorazowe pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.

Spis wierszy

Przepowieść w Ściankach

Stypendia vs. Stypy

Radość i Relaks

Taksówkarz, co brał tylko intratne zlecenia

Zielone Kantyczki

Eklerka na Przyjście

Ci Mili Państwo

Gramatyka Księżycowa

Pieśń Miłosna Pana E.P.R.

Retardacja Jak Nic

Repetytorium dla Adolescencji

Witryna Czasopism

Streszczając Niezaznajomionym Przeminęło z Wiatrem

Wszyscy Wiedzieli

Drobiazgowa Explozja

Z Przekładów

śmierć cywilna

Presuicydalny Ibidem

Sześciotygodniowe Stypendium w Sanockim Sanatorium

Przedśmiertne Wyuzdanie

Jedno z Dopuszczalnych Potknięć

Twarde Okładki, Miękki Podołek

Dom na Peryhelium

Cyraneczki, Łabądki

Perseweracja i ty nad Gwadalkiwir

Meine Liebe Nevermind

Tryb Zastępowania

Oczko w głowie Języczek u Wagi

One – Night – Stand w Mieście Sukcesu

Dziesiątka Kluczy do pełni szczęścia

Miss Mahagonny

Spontaniczny Catering w Podziemiach Barykad

Roztropnie Poniechana Dedykacja

śmierć towarzyska

Przyczynek do Hagiobiografii

carramba dla doreen silvestri

Platynowy Egzemplarz „Sagi Ludzi Lodu”

Wszyscy Wiedzieli

Sprany Tren

Buńczuczne Lata Dróg i Mostów

Znicz, który płonie w tabernakulum mobile

Les Sortiléges De Virginia Woolf

postscriptum z toruńskiego raju

Sobie, na 62. urodziny

Chleb na Wody Płynące

Widokówka w Kopercie

Gilles Villenevue nie wygrał w Imola

w zdrowym ciele zdrowy duch

byty w rozterce

Puntos Suspensivos Rulez

La Muerte Del Torero

Przedrozumienie Poezji

Przepowieść w Ściankach

Dwa przystanki tramwajem, hotel w zbiegu ulic. Raz wino w kuchni,

nieraz piwo w barze: Dzisiaj tu, jutro tam/ Każda radość krótko. Za pięć,

a obrusy różowe jak chmurka, okładka. Wspominać, nie wspominać?

Zimne miasto wieży. Ceglany pył skądinąd. Cieszę się szamponem

i mydłem, i schodzę na następne. W myślach Wólczyńską i Gdańską w 

Kopernika. Liczę na światła w oknach, i do upadłego korzystam z 

toalet, na które mam wyłączność (na słówko wtedy i rozmowę o tym,

czy i jak ważne kwestie skręcą szyjki błahym?). Potem znajdę Studyjny

i wykonam entrée: w foyer darmo wino, i czekaj, co to nie może się

zdarzyć więcej niż ten raz? Wieczór myśli nadejść? Na czas, nadzieje na

to, co nastąpi, że szybko? Jeszcze papieroski, Chmurko przewidująca!

Świadoma mijania zachodu, błędna, na zawsze niedomkniętych torbach,

zapoznana z wszystkimi do gołębiej głębi, z deski w deskę, jestem czym

jestem! I tak do znudzenia.

Stypendia vs. Stypy

dla D.

dłonie nie drżą, grabieją. papieros zastępuje pióro. pod oknem

moknie służbowy samochód; wnosić większą przestrzeń,

byłoby brawurą. Jeden dogmatyczny w postawie gbura; Drugi

myślał, że przejął pałę, i tak mocno trzymał, że tolerował

faszyzm? ledwie wnikam w szum steranej płytki w uszach: sza

ba da ba da nietrzeźwych pożegnań na dworcach: byliśmy

młodzi, a jesteśmy w unii, lecz nie ma komu sądzić po owocach?

a On – jak czytasz – twierdził, że dysponuje przedrozumieniem

bycia: nie jest wspólne, lecz pochodne co do warunków

(w przeciwieństwie do tamtych dwóch punków, cechowała Go

systematyczność; w tym monstrualnym burdelu to akt, na który

mało kogo stać, np. pewna pani, żyjąc na krawędzi,/ nie wiedziała

ani, co się święci./ i ją w mig orientacji łyk zgubił:/ gdy pojęła,

że nikt jej nie lubił/ & zanikły ze światem jej więzi). pysk stuli

w wilgoci tę pleśń. różyczka, ją też trafi szlag, pyłkuje dla zmyłki

jak słoneczniki, nim zeszły za gotówkę, winne twarz któremuś

bądź ze słońc, jako że celą jest dzień, pół noc: piwnica, księżyc.

Ja, zawsze tak nieśmiały, ja bielszy niż śnieg, nie mam łez i dawno

spadł mi cierniowy wianek. spoko, Słonko: idę się odlać, zapalić

a potem przechodzę na bierną agresję: przy lampce chardonnay

drę pasy, a wicher drze się, jakbym spędzał płód.

Radość i Relaks

Oto pierwsza pacjentka naszego docenta, Elżbieta, dwudziestodwulatka,

którą zawał wyrwał z tygodnia spraw do załatwienia; gdy uderzył, ona

oglądała serial w telewizji Polsat, i wcale się nie czuła zestresowana, ani

przemęczona. Jak to w niedzielę, ból się jej nasilał a świat olewał Elę,

choć go przeraziła jej nagła bladość; ona sama zaś miała wrażenie, że

sparzyła się w płuca. Serca wtedy w ogóle nie czuła. Potem pomyślała,

że ktoś ją sztyletował w kiepskim kryminale.

Docent dzieli pacjentki na młodsze (Miałam tyle planów!) i na starsze

(stare); „Jak to – śladu nie ma? A przecież ja się wybieram na rentę!”.

Lecz najsmutniejsze to osieroceni, gdy jeszcze walczą z losem i mają

pretensje: Przecież media podają: z zawałem wygrywasz. To dlaczego

umarła? Nic się nie leczyła, nie robiła badań; pierwszy lekarz dał lek

i odjechał. Drugi kazał włączyć sygnał. Jeszcze sami go uspokajali,

że nerwowa była od zawsze. W kardiologii szybko odtrąbiono sukces

– ostrzega odratowana Ela; i prawie każde zdanie zaczyna od słów.