Dobranoc, Auschwitz - Aleksandra Wójcik, Maciej Zdziarski - ebook

Dobranoc, Auschwitz ebook

Aleksandra Wójcik, Maciej Zdziarski

0,0
38,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Polacy, którzy przeżyli Auschwitz

Ostatni moment, by posłuchać ocalonych

JÓZEF PACZYŃSKI, rocznik 1920. Więzień numer 121 – z pierwszego transportu, fryzjer komendanta Rudolfa Hössa. Na pytanie, czemu nie poderżnął mu gardła, będzie musiał odpowiadać przez całe życie.

MARCELI GODLEWSKI, 1921, AK-owiec, egzekutor Kedywu. Po wielu miesiącach przesłuchań trafia do obozu, skąd ucieka przy pierwszej okazji.

LIDIA MAKSYMOWICZ, najmłodsza. Uwięziona jako trzyletnia dziewczynka. Wystraszone dziecko ukrywające się pod pryczą przed wzrokiem doktora Mengele.

KAROL TENDERA, więzień numer 100 430. Zakażony tyfusem w ramach eksperymentu medycznego. Nigdy nie pogodzi się z tym, że można bezkarnie mówić o „„polskich obozach zagłady”.

STEFAN LIPNIAK, 1924. Czterdzieści cztery miesiące za drutami. Cała młodość. Niewiele o tym mówi, bo życie to nie tylko obóz.

Mija 70 lat. Byli więźniowie Auschwitz nadal żyją i są wśród nas. Spotykamy ich na ulicy, w tramwaju, w aptece. Mijamy w pośpiechu, nie zwracając uwagi. Wciąż mają dużo do opowiedzenia. Oto ich historie.

Aleksandra Wójcik (ur. 1987) – dziennikarka, reporterka, publikowała . w „‚Dzienniku Polskim” i miesięczniku „‚Świat Problemów”. Pracuje w Instytucie Łukasiewicza.

Maciej Zdziarski (ur. 1979) – prezes Instytutu Łukasiewicza. W przeszłości dziennikarz Trójki, TVP i Radia Kraków, później manager w korporacjach. Fotograf przyrody, autor książki „Na skrzydłach. O ludziach, ptakach i radości życia” (wyd. 2022).

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 163

Data ważności licencji: 12/13/2026

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Projekt okładki

Anna Slotorsz/ artnovo.pl

 

Fotografie na pierwszej stronie okładki

Ptak zrywający się do lotu znad ogrodzenia – fot. Andrzej Banaś

Brama obozu – domena publiczna

 

Opieka redakcyjna

Krzysztof Chaba

 

Wybór ilustracji

Aleksandra Wójcik

Maciej Zdziarski

Krzysztof Chaba

 

Adiustacja

Irena Gubernat

 

Korekta

Łukasz Mackiewicz / eKorekta24.pl

Aleksandra Ptasznik

Agnieszka Kochanowska-Sabljak

 

Copyright © by Aleksandra Wójcik, Maciej Zdziarski

© Copyright for this edition by SIW Znak Sp. z o.o., 2023

 

ISBN 978-83-240-8835-5

 

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: [email protected]

Wydanie II, Kraków 2023

Skład wersji elektronicznej na zlecenie Wydawnictwa Znak: Monika Lipiec /Woblink

Zamordowanym i tym, którzy przeżyli,

ale nikt nie zapisał ich opowieści

Część I. Pacjenci

Pan Cogito

może być z siebie dumny

 

przekroczył granicę życia

wielu innych zwierząt

 

Zbigniew Herbert, Pan Cogito a długowieczność

 

Sny gęste i okrutne

Śnione duszą i ciałem:

Wrócić, zjeść, opowiedzieć.

 

Primo Levi, Wstawać (tłum. Jarosław Mikołajewski)

Rozdział pierwszy. W Krakowie

1.

Starszy mężczyzna mieszka przy Zdrowej 13. Co kilka tygodni zakłada garnitur i wyjeżdża z Krakowa. Nie peszy go publiczność. Przeciwnie, lubi scenę i salę wypełnioną po brzegi. Przemawia w skupieniu. Czeka na pytania, szczególnie na jedno, które pada najczęściej:

– Dlaczego pan go nie zabił?

– Nie zabiłem, bo to nie miałoby sensu – powtarza. A ludzie kiwają głowami.

Mówi o sobie:

– Skończyłem dopiero dziewięćdziesiąt pięć lat.

Chodzi do przychodni przy Dietla 64, ale zanim lekarka zapyta o zdrowie, on wyrywa się pierwszy:

– Jak pani się dziś czuje?

Nie ma czasu na choroby, tak jest zajęty. Prawie do końca słyszy od ludzi:

– Przecież mógł pan go zabić! Wystarczył jeden ruch brzytwą.

Z czasem pojmuje, że nie tak łatwo wyjaśnić sprawy oczywiste. Aż dociera tutaj. Na cmentarz Rakowicki.

Wnuki zmarłego (przyjechały z Francji) patrzą z zaciekawieniem na schodzących się powoli żałobników. Ksiądz odprawia mszę bez homilii. Nie ma delegacji ani sztandarów. Niektórzy okazują zdziwienie:

– Czy na pewno trafiliśmy na WŁAŚCIWY pogrzeb?

Tego dnia odbywa się aż siedem pochówków. Dziennikarze wyglądają na zdezorientowanych. Dopiero później, upewnieni, że wszystko jest w porządku, wynajdują rozmówcę z opaską na ramieniu i proszą, żeby opowiedział o zmarłym do kamery. Nie wszyscy założyli opaski, chociaż trzymają się w jednej grupie. Próbują żartować:

– To co, zbieramy się? (W sensie: na tamten świat…)

W każdym razie pogrzeb jest właściwy, bo na tabliczce przybitej do krzyża zgadza się nazwisko: Józef Paczyński.

Siedemdziesiąt pięć lat wcześniej, 13 czerwca 1940 roku, mężczyzna, który leży teraz w trumnie, zostaje przywieziony do obozu koncentracyjnego. Trafia do pracy w sklepie fryzjersko-kosmetycznym, tylko dla esesmanów. Pewnego dnia przychodzi podoficer z rozkazem, by kleine Pole, mały Polak, ostrzygł i ogolił Rudolfa Hössa. Potem będzie opowiadał tę historię tysiące razy:

– Kleine Pole to byłem ja. Ręce mi się trzęsły, nogi mi się trzęsły. Zaprowadzili mnie do domu Hössa. Obsłużyłem go, pokropiłem wodą kolońską i zapudrowałem.

Klient wyraża zadowolenie z usługi. Paczyński przychodzi więc z brzytwą co tydzień, nie licząc powtórek w snach.

Urszula, córka Józefa, uważa, że to niesprawiedliwe: jej ojciec wiele zrobił w życiu, a i tak wszyscy zapamiętają go jako fryzjera komendanta Auschwitz.

2.

Kilka dni przed śmiercią Paczyńskiego doktor Alicja Klich-Rączka dzwoni do Paryża.

– Stan pani taty jest poważny.

– Mogę przyjechać w czerwcu. Mam zajęcia, których nie da się odwołać.

Zimą ojciec alarmował ją, że umiera. Przyleciała i wcale tak źle nie było. Skąd mogła wiedzieć, że tym razem będzie inaczej?

Każdego ranka prysznic, gimnastyka, głębokie wdechy przy otwartym oknie. Ścisła dyscyplina. A jednak coś zaczyna się psuć. W grudniu 2014 roku Józef nie przychodzi na wigilię byłych więźniów. W styczniu nie jedzie na obchody siedemdziesiątej rocznicy wyzwolenia obozu. W marcu jest coraz słabszy. W kwietniu zgłasza się na badania do kliniki przy Śniadeckich. Lekarka przykłada sondę do brzucha. Patrzy na ekran. Za chwilę powie pacjentowi, co zobaczyła.

Paczyński wraca do mieszkania. Zabiera potrzebne rzeczy, zamyka drzwi. Zostaje przyjęty na oddział. Po dwóch tygodniach, 26 kwietnia 2015 roku, o pierwszej w nocy melduje lekarzowi dyżurnemu:

– Spróbuję zasnąć.

I zasypia.

Urszula musi odwołać zajęcia w Paryżu. Przyjeżdża do Krakowa dwa dni po śmierci ojca. Zaczynają się przygotowania do pogrzebu.

3.

Marceli Godlewski (nie lubi swojego imienia, woli, żeby nazywać go Markiem, i tak będziemy go nazywać) nie weźmie udziału w ostatnim pożegnaniu Józefa. Siedem tygodni po śmierci kolegi opuści mieszkanie przy ulicy Dywizjonu 303.

Od początku roku dwa razy przechodzi zapalenie płuc. Upada na podłogę. Sięga po telefon. Płacze z bólu i bezsilności. On, który w podziemiu strzelał do zdrajców, zwiał zza drutów i wrócił do partyzantki! W końcu ulega namowom doktor Klich-Rączki i w dziewięćdziesiątym czwartym roku życia przenosi się do domu opieki w Głogoczowie, piętnaście kilometrów od Krakowa.

Przeczuwa, że – podobnie jak Paczyński – niedługo umrze.

4.

Wśród żałobników na pogrzebie Józefa będzie za to Lidia Maksymowicz.

Spojrzy na kondukt i przypomni sobie zdarzenie sprzed kilku lat. Salka stowarzyszenia byłych więźniów, Józef prowadzi obrady. Ktoś podpowiada, że do zebranych dołączyła nowa koleżanka: przeprowadziła się do Krakowa i chce opowiedzieć swoją historię.

Lidia wstaje, przedstawia się numerem 70 072. Do Auschwitz trafiła jako dziecko, była poddawana eksperymentom doktora Mengele.

– Dziękujemy – mówi prowadzący. – Mój numer 121 – dodaje, żeby nowa koleżanka wiedziała, z kim ma do czynienia.

Patrzą sobie w oczy, badają się nawzajem: jeden z pierwszych więźniów, fryzjer komendanta obozu, i mała dziewczynka rzucona w sam środek obozowego piekła.

5.

Karol Tendera składa kondolencje córce Paczyńskiego. Na pożegnanie mówi:

– Jutro przyjdę.

Z mieszkania przy Zdrowej zabiera kartoteki, zeszyty, listy, podziękowania, dyplomy i pieczątki. W ten sposób przejmuje obowiązki przewodniczącego klubu. Wcześniej, przed pogrzebem, dzwoni do Urszuli. Uprzedza, że koledzy przygotowują mowę.

– Proszę pana, mam prośbę, żeby nie przemawiać. Pochowamy go skromnie – odpowiada Paczyńska.

Karol dziwi się, ale szanuje wolę córki Józefa. Życie trwa dalej, a on, były więzień numer 100 430, ma dużo spraw do załatwienia. W pierwszej kolejności zamawia nową pieczątkę. Dotychczasowa wyglądała tak:

 

KLUB BYŁYCH WIĘŹNIÓW

hitlerowskiego obozu koncentracyjnego

AUSCHWITZ-BIRKENAU.

 

Tendera postanawia zamienić przymiotnik „hitlerowski” na „niemiecki”:

 

Klub byłych więźniów

niemieckiego obozu koncentracyjnego

K.L. Auschwitz-Birkenau.

 

Drukuje sobie wizytówki:

 

inż. Karol Józef Tendera

Przewodniczący Zarządu Klubu

b. więźniów niemieckiego obozu

koncentracyjnego K.L. Auschwitz.

6.

Pięć dni przed śmiercią Paczyńskiego Stefan Lipniak idzie na spotkanie z młodzieżą w VI Liceum Ogólnokształcącym przy Wąskiej 7. Rzadko zgadza się na takie występy, ale zrobi to dla Alicji Klich-Rączki, bo to liceum, w którym uczy się córka pani doktor. Prosi, żeby nie przysyłać samochodu, choć ma już dziewięćdziesiąt jeden lat i chore serce.

Gdy wychodził z Auschwitz siedemdziesiąt lat temu, wydawało mu się, że dalej nie pójdzie. A teraz lubi spacerować!

Opowie młodym o Marszu Śmierci.