Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
47 osób interesuje się tą książką
Niezapłacona rata, faktura, mandat, kredyt na zero procent, który przez drobne niedopatrzenie kończy się windykacją – dłużnikiem można stać się bardzo łatwo. A dług to nie tylko debet na koncie czy wpis w rejestrze dłużników. To przede wszystkim emocje: niepewność, strach, bezsilność i poczucie wstydu.
Dlaczego tak mało wiemy o pieniądzach? Po co się zadłużamy? Czy robimy to inaczej niż Czesi, Duńczycy czy Amerykanie? Co nasze zadłużenie mówi o naszym podejściu do kwestii zaufania? Jak żyć z długiem? A gdy stracimy kontrolę – co zrobić, żeby z niego wyjść?
Aleksandra Gałka-Reczko, laureatka Konkursu Reporterskiego Wydawnictwa Poznańskiego, wysłuchała dziesiątek opowieści – czasem bolesnych, czasem absurdalnych, ale zawsze prawdziwych. Artysta, który wpadł w spiralę długu, by rozwijać swój teatr, owoc jego pasji. Małoletnia M., która odziedziczyła dług po swoim dziadku. Naukowczyni, która chwilówkami finansowała swoje wystawne życie w stolicy. „Robin Hood dłużników”, były windykator, który teraz pomaga dłużnikom. I wreszcie – komornik, który pokazuje, jak to wszystko wygląda „po drugiej stronie lustra”. To tylko niektóre z tych opowieści. Wszystkie składają się na reporterską podróż po Polsce zadłużonej – tej widocznej w raportach i opracowaniach oraz tej ukrytej za fasadą „dobrego życia”. To także książka o tym, jak dług kształtuje nasze codzienne wybory i marzenia. A być może też o tym, jak wiele możemy się dowiedzieć o sobie właśnie wtedy, gdy jesteśmy pod kreską.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 516
Rok wydania: 2025
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © Aleksandra Gałka-Reczko Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2025
Redaktorzy prowadzący: Oliwia Łuksza, Bogumił Twardowski
Marketing i promocja: Agata Gać
Redakcja: Adrian Stachowski
Korekta: Małgorzata Tarnowska, Anna Gądek
Łamanie: Stanisław Tuchołka | panbook.pl
Projekt layoutu okładek serii: Ula Pągowska
Projekt okładki: Tomasz Reczko
Fotografia na okładce: Arkadiusz Ziółek / East News
Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.
ISBN 978-83-68610-27-7
Wydawnictwo Poznańskie Sp. z o.o. ul. Fredry 8, 61-701 Poznań tel. 61 853-99-10redakcja@wydawnictwopoznanskie.plwww.wydawnictwopoznanskie.pl
Konwersja do formatu ePub 3: eLitera s.c.
Tomaszowi, wobec którego mam tysiące długów wdzięczności
...i odpuść nam długi nasze, jak i my odpuszczamy dłużnikom naszym...
Mt 6,12, Nowodworski Grecko-Polski InterlinearnyPrzekład Pisma Świętego Starego i Nowego Przymierza
Pożyczki są niesprawiedliwe. Pożyczasz na krótko, oddajesz na zawsze. Pożyczasz cudze, oddajesz własne.
Autor nieznany
Komornicy pół żartem, pół serio dzielą ludzi na tych, którzy są dłużnikami, byli dłużnikami albo nimi zostaną. W której grupie jesteś dziś ty? Wystarczy niezapłacona faktura, zaległa rata za lodówkę, zapomniany mandat. Albo: masz kredyt, spłacasz go regularnie, ale przez niedopatrzenie zostały dwa złote z groszami. Zostać dłużnikiem to wcale nie jest jakaś arcytrudna sprawa.
Zresztą Polki i Polacy, jak sporo innych narodowości, są dłużnikami już na poziomie języka. „Jestem ci winien”, „mam u ciebie dług”, „wiszę ci”, „jestem zobowiązana”, „muszę ci się odpłacić”, „policzymy się”, „jestem ci krewna”, „jestem twoim dłużnikiem”.
Amerykański antropolog David Graeber twierdzi, że dług jest zalążkiem wszystkich relacji społecznych i jako taki pojawił się na długo przed pieniądzem. Od pierwszych sekund życia zależymy od innych – ciąży zatem na nas dług wobec rodziców, przodków, akuszerek i opiekunek, które nas doglądają. To właśnie poczucie zobowiązania w wyrafinowany sposób pomagało podporządkować dłużników rządzącym. W końcu ci, którzy nie zdołali spłacić swoich wierzycieli, tracili podmiotowość, stając się niewolnikami. Graeber twierdzi, że świat dawno już przestał dzielić się na bogaczy i biedaków, a podział przebiega dziś raczej na linii dłużnicy–wierzyciele.
Większość religii zakłada, że człowiek przychodzi na świat z długiem i musi go kornie spłacać bogom. Oczywiście najlepiej byłoby go spłacać w dobrych uczynkach, ale ludzie mają problem z byciem dobrymi. Do świątyń zanosili więc srebro, złoto, martwe zwierzęta, a czasem też martwych ludzi.
W buddyzmie natomiast chodzi o osiągnięcie stanu zwanego aṇaṇa, czyli „bez długu”. Ireneusz Kania, wybitny polski tłumacz, eseista i poliglota, wskazywał, że pole semantyczne długu wiąże się ze słowami „wina”, „powinność”, „obowiązek”, „grzech”, „błąd” i „pomyłka”, a ich wspólnym mianownikiem jest poczucie braku: „Takie przekonanie łączy niemalże wszystkie starożytne kultury i odsyła do czegoś poza światem albo do prapoczątków jego i człowieka. Mówiąc o długu, mówimy wyraźnie o poczuciu jakiegoś braku” – powiedział w jednym z wywiadów1.
Brytyjski socjolog Geoffrey Ingham zauważył natomiast, że w językach indoeuropejskich, do których należy też grupa języków słowiańskich, słowo „dług” jest synonimem winy lub grzechu. Język obnaża też związki pieniądza (niemieckiego Geld) z odszkodowaniem (staroangielskie Geild), podatkiem (gockie Gild) oraz winą (angielskie guilt)2. W języku niemieckim wina i dług to jedno i to samo słowo – Schuld. Anglosasi są dla siebie nieco bardziej łaskawi, bo w ich słownikach prócz słowa debt figuruje też credit, który jest nie tylko kredytem w rozumieniu pożyczki, ale także „zaufaniem”, „chlubą”, „uznaniem”. Czy to możliwe, że już lingwistyczne niuanse mają wpływ na to, że Amerykanom w kredycie łatwiej zobaczyć także szansę?
Gdy zbierałam historie opisane w tej książce, często zastanawiałam się, czy ilustrują one jakieś cechy charakterystyczne dla Polaków. Czy jest coś, co nas wyróżnia? Jakie mamy podejście do pożyczania jako naród? Wiedziałam, że w poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania będę musiała zapukać przede wszystkim do drzwi domów i mieszkań zadłużonych, ale i uniwersytetów, kancelarii komorniczych i organizacji pozarządowych czy zwrócić się do rejestrów dłużników.
– Polacy kulturowo nie rozumieją kredytów, boją się ich. Stygmatyzują dług i dłużnika. A nie powinny być to pojęcia pejoratywne, ponieważ to pojęcia neutralne. Tak nas wychowano, że najlepiej to za swoje. Tymczasem cała gospodarka zbudowana jest na kredycie. Także finanse gospodarstw domowych – podkreślał Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej oraz wykładowca Szkoły Głównej Handlowej.
– Polacy to straszni pesymiści, ale w sprawach finansowych pojawia się narracja „co, ja nie dam rady?” albo „jakoś to będzie”. Wtedy zakładają różowe okulary – oceniał Robert Damski, komornik sądowy.
– Polacy zadłużają się, bo muszą, Amerykanie zadłużają się, bo mogą – tłumaczył Łukasz Gębski, ekonomista i przedsiębiorca.
– Jesteśmy tacy sami jak Czesi, Duńczycy czy inne narody. Nie należy świrować. Nie jesteśmy pod względem zadłużania w żaden sposób wyjątkowi. Nie polonizowałbym na siłę problemu, bo dług jest problemem ludzkim, nie polskim! – oponował Wojciech Morawski, historyk gospodarczy i finansista.
Roman Pomianowski, psycholog, który od piętnastu lat pracuje z osobami zadłużonymi, w ogóle nie chciał wchodzić w porównania Polski do innych narodów, bo zauważa różnice już między rodakami:
– Rejony zachodnie zamieszkuje więcej osób podejmujących pewne ryzyko finansowe: zaciągnęły pożyczki, inwestowały. Natomiast na wschodzie ludzie częściej akceptują niższy standard życia, są bardziej ostrożni.
Fakt, że Polacy pożyczają inaczej w zależności od regionu, z którego pochodzą, potwierdzają dane Biura Informacji Kredytowej, a dokładniej dane dotyczące tak zwanego ukredytowienia. Wyraźnie wyższy poziom tego wskaźnika mają województwa w północno-zachodniej części kraju, a dużo niższy w rejonie południowo-wschodnim3. W większym stopniu wynika to z czynników kulturowych niż ekonomicznych. Północno-zachodnią Polskę charakteryzuje wyższa skłonność do konsumpcji niż południowo-wschodnią część kraju.
Ukredytowienie to po prostu liczba osób mających zobowiązanie z tytułu zaciągniętego kredytu czy pożyczki w relacji do wszystkich dorosłych. W Polsce wynosi 46,9 procent. Oznacza to, że prawie co drugi Polak jest obecnie kredyto- lub pożyczkobiorcą (co daje ponad 15 milionów osób)4. Na koniec kwietnia 2025 roku łączne zadłużenie wszystkich polskich gospodarstw domowych wyniosło 768 miliardów złotych. Oznacza to, że średnio na każdego mieszkańca Polski (wliczając w to dzieci) przypada prawie 20,5 tysiąca złotych zadłużenia. Gdyby odsiać nieletnich (choć dług ich nie omija, o czym w jednym z rozdziałów), to kwota ta urośnie do niespełna 25 tysięcy złotych. Liczby wywołują nieprzyjemne poruszenie – zwłaszcza gdy pomyśli się o świeżo powitym noworodku z tykającym nad główką licznikiem zadłużenia. Ale w ekonomii danych nie interpretuje się pojedynczo. Na świecie popularną miarą jest zestawienie wartości kredytów gospodarstw domowych z PKB. Współczynnik ten wynosi dla Polski 21,2 procent i jest jednym z najniższych w Unii Europejskiej. Tymczasem w Finlandii sięga 95 procent, w Hiszpanii – 85, a w Holandii – 81. Co by oznaczało, że faktycznie jako naród wcale nie jesteśmy tacy pierwsi do pożyczania.
To, jak zaciągamy kredyty, to jedno. Ważniejsze jest, jak je spłacamy.
Z danych BIK-u wynika, że najbardziej rzetelni są mieszkańcy południowo-wschodniej Polski, najmniej zaś – północno-zachodniej części kraju. Ze wszystkich województw najbardziej niezawodni są mieszkańcy podkarpackiego – tylko 5,3 procent kredytobiorców ma opóźnienia powyżej dziewięćdziesięciu dni, najmniej rzetelni są natomiast mieszkańcy województw zachodniopomorskiego (9,1 procent) i warmińsko-mazurskiego (8,7 procent).
Analitycy wyliczyli, że na koniec 2024 roku nieuregulowane w terminie zobowiązania miało 2,6 miliona osób, na łączną kwotę 87 miliardów złotych5. W przeliczeniu na jednego „niesolidnego” daje to 33,4 tysiąca złotych. Oznacza to, że osoba z najniższą krajową musiałaby pracować na odrobienie tego długu dziewięć i pół miesiąca. Długo? Rekordzista miał sześćdziesiąt osiem lat i 92 miliony złotych do spłaty (kwota rośnie skokowo – gdy zaczęłam dokumentować tę książkę cztery lata temu, jego zadłużenie nie przekraczało jeszcze 73,4 miliona złotych).
Lubię liczby. „Bez danych jesteś kolejną osobą z opinią”, przestrzegał amerykański ekonomista William Edwards Deming. W tej książce jednak liczby – paradoksalnie – nie liczą się aż tak bardzo. Zarówno przepisy, jak i statystyki związane z tematem długu dynamicznie się zmieniają. Dlatego, choć nie unikam wskaźników finansowych, przekonałam się, że najbardziej interesujący jest nie sam dług i jego nominały, ale człowiek i jego życie z długiem.
A życie z długiem to – jak opowiedzieli mi bohaterowie tych reportaży – ciągle wyciszony telefon, bezsenne noce, gotowanie wysokokalorycznych posiłków z najtańszych produktów, jedzenie od poniedziałku do czwartku takiego samego obiadu, jeżdżenie na drugi koniec miasta po tańszy proszek do prania, przyjmowanie reklamówki używanych ubrań. To rozstania, ciągłe odmawianie – sobie i innym, ale też odmawianie modlitw; to kłamanie, uciekanie, proszenie i przepraszanie, to gula w gardle przy otwieraniu skrzynki na listy, to ciarki, gdy słyszysz pukanie do drzwi, to odpuszczanie marzeń – także tych o założeniu rodziny. Ale życie z długiem to także zamawianie kolejnej butelki prosecco, wakacje za granicą, zmiana oznaczenia płci w dokumentach, przepisywanie mieszkania na matkę, samochodu na brata, żaglówki na jeszcze kogoś innego... tylko kogo?
Wstyd lub strach sprawiły, że niektóre z opowieści, których wysłuchałam, nie pojawią się w tej książce. Zerwany raptownie kontakt, oczekiwanie na klatce schodowej na umówione spotkanie, nieodebrane połączenia. To ludzie duchy – wyjaśniła mi córka zadłużonego przedsiębiorcy hazardzisty – którzy opanowali sztukę znikania do mistrzostwa. Jak jej ojciec, ukrywający się przed fiskusem i kilkunastoma innymi wierzycielami. Nie widziała go od szesnastu lat. Zrezygnowała jednak z podzielenia się ze mną swoją historią.
Bywało, że bohaterowie zgłaszali się z silną potrzebą opowiedzenia swoich dłużnych perypetii. Potem jednak wysyłali wiadomości – „Miałem sen, to znak, by siedzieć cicho” albo „Ta historia musi umrzeć”. Inni za rozmowę żądali pieniędzy, a reportaż takich transakcji uznać nie może.
Dlatego wdzięczna jestem tym, którzy podzielili się swoimi „dłużnymi losami”. Opowiedzieli o finansowych zmaganiach, choć czasem kryły się za nimi błędy, do których przecież nie tak łatwo się przyznać. Pewien dłużnik na białej ścianie swojego pokoju napisał czarnym flamastrem „TO JEST WOJNA”. Obok tych słów wisi zegar, a poniżej widnieją szczegółowo rozpisane długi z podziałem na bankowe, telekomunikacyjne i chwilówki.
Jeśli walka z długami jest jak wojna, to podczas prac nad tą książką spotkałam prawdziwych wojowników. Niektórzy, co prawda, przez pewien czas swojego przeciwnika unikali, uciekali przed nim, ale ostatecznie się z nim zmierzyli – lub wciąż się mierzą.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
1 M. Burzyk, Dług metafizyczny, „Znak”, nr 721, czerwiec 2015, https://www.miesiecznik.znak.com.pl/7212015z-ireneuszem-kania-rozmawia-mateusz-burzykdlug-metafizyczny/. ↩
2 D. Graeber, Dług. Pierwszych pięć tysięcy lat, tłum. B. Kuźniarz, Warszawa 2018, s. 84–85. ↩
3 Według danych Biura Informacji Kredytowej najwyższy poziom ukredytowienia odnotowuje się w województwach wielkopolskim (51,8 procent) i pomorskim (51,7 procent), natomiast najniższy w świętokrzyskim (36,9 procent) i podlaskim (38,4 procent). ↩
4 BIK: Na koniec 2024 roku za prawie 70 procent kredytów odpowiadały kredyty mieszkaniowe, za około 23 procent – kredyty gotówkowe, za niecałe 4 procent – ratalne, a za 1,2 procent – pożyczki pozabankowe. ↩
5Co czwarty Polak zrealizował swoje plany finansowe w 2024 roku. Jak będzie w kolejnym?, BIG Info Monitor, https://media.big.pl/informacje-prasowe/845810/co-czwarty-polak-zrealizowal-swoje-plany-finansowe-w-2024-roku-jak-bedzie-w-kolejnym. ↩