Czesław Miłosz. Inspirujące pragnienie Boga - Krystyna Hoła - ebook

Czesław Miłosz. Inspirujące pragnienie Boga ebook

Krystyna Hoła

4,3

Opis

Czy poezję Czesława Miłosza można określić religijną?

Czy poezję Czesława Miłosza można określić jako religijną, a samego poetę człowiekiem głęboko wierzącym? Autorka dowodzi, że w pewnym stopniu tak. Zainteresowanie religią Miłosz wykazywał od lat najmłodszych i wyraźnie rosło ono wraz z wiekiem noblisty. Krystyna Hoła prowadzi czytelnika przez całą historię życia i twórczości poety, wskazując m.in. postacie, które odegrały w jego życiu ważną rolę i miały wpływ na jego duchowe poszukiwania.

„…jedynie możliwa oryginalność polskiej literatury zależeć będzie od przemyślenia podstawowych kwestii religijnych…”, pisał Miłosz w eseju pt. „Przeciw poezji niezrozumiałej”.
Dodajmy, że jego pisarska oryginalność jest poza dyskusją oraz że do absolutnie podstawowych kwestii religijnych należy pragnienie Boga.
Książka p. Krystyny Hoły pozwala to wszystko jaśniej zobaczyć, głębiej połączyć, lepiej zrozumieć.
I doświadczyć, że występujące w tytule słowo „inspirujące” dotyczy nie tylko Miłosza.


ks. Jerzy Szymik

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 138

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (4 oceny)
2
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




WSTĘP

Czesław Miłosz należy do tych twórców, którzy całą swoją osobowością oraz twórczością „wyrażają wiarę w istnienie porządku świata, zbudowanego na Bożym planie i w tajemniczy sposób podporządkowanego odwiecznemu zamysłowi stwórczemu”[1]. Przy czym nie oznacza to, że wiara pisarza jest silna i trwała, raczej mamy tu do czynienia z inspirującym pragnieniem Boga, polegającym na nieustannym poszukiwaniu dowodów na Jego istnienie.

Czytając jego wiersze, prozę, listy, można odnaleźć wiele tekstów i odniesień nawiązujących do religii, mówiących o wierze i niewierze, przeżyciach osobistych, próbach usystematyzowania swojej wiedzy na temat Boga, związanych ściśle z sumieniem autora, ciągle weryfikowanym poprzez ocenę samego siebie i głębokie poczucie moralności, zarówno osobiste, jak i związane z wizją, powołaniem pisarza. To wszystko jest budowlą, którą krytycy literaccy nazywają sacrum, wciąż zastanawiając się, czy można zaliczyć Miłosza do pisarzy religijnych? Czy tak wiele odniesień, pytań, wahań, ale i wyrażanych pewności daje nam do tego podstawy? Wyjątkowość Miłosza polega na wytrwałości w poszukiwaniu odpowiedzi i zadawaniu pytań nieustannie, z właściwym mu uporem, codziennym wysiłkiem. To pragnienie ma swoją gradację, nasycenie uwarunkowane doświadczeniem życiowym, wpływem ludzi, sytuacją rodzinną czy własnymi odczuciami.

Miłosz odbiera świat zmysłowo, chłonie rzeczywistość, obrazy, dlatego w taki sam sposób chce rozpoznać Boga, dostrzec Jego działanie. Ponad wszystko zaś pragnie pewnej wiedzy, że On istnieje. Jest poetą metafizycznym, który zmaga się ze światem transcendencji, wyczuwając w nim działanie dwóch sił: zła i dobra. Dla niego jednak to za mało, on odbiera, nazywa, opisuje, przeżywa, ale nade wszystko chce rozumieć. Siła wiary jest na tyle mocna, że trwa do końca życia.

 

„O czymkolwiek Miłosz mówił, czy były to sprawy błahe i pozornie nieznaczące, czy uwagi humorystyczne i cyniczne, my, rozmówcy Jego, wiedzieliśmy, że za Jego słowami skrywają się pomyślenia albo dręczące przeczucia spraw wiecznych i najważniejszych. Dlatego rozmowa z Miłoszem nigdy nie była banalna, choćby te sprawy wieczne nie były w niej wprost poruszone”[2]

 

– tak wspominają poetę Tamara i Leszek Kołakowscy. Jaką duchową drogę odnajduje czytelnik w dorobku Miłosza? Jak widzi i rozumie Boga pisarz? Czy można odtworzyć w jego tekstach proces dojrzewania intelektualno-duchowego? Na te pytania (i nie tylko) postaram się odpowiedzieć.

Biografia to gatunek wyjątkowy. Ma do spełnienia trudne zadanie, jakim jest opis życia, doświadczeń i myśli innej osoby. To właśnie czyni ją jednak ciekawą, ponieważ jest zbiorem poglądów piszącego oraz tych badaczy, którzy wcześniej próbowali uporządkować fakty, zrozumieć pisarza. Tworzy się więc swego rodzaju bogactwo spojrzeń na autora i jego dorobek literacki. Ponadto każdy z interpretatorów posiada własną, indywidualną perspektywę. „Cała interpretacja (…) zależy od umysłowości tego, kto się jej podejmuje”[3]. W tym wypadku będzie to dostrzeżone u Miłosza pragnienie Boga, przedstawienie jednego z wielu aspektów życia człowieka, jednak moim zdaniem najważniejszego. Biografia posiada w swoim obrębie gatunkowym dwie oceny: obiektywną, na co pozwala spojrzenie z dystansu, oraz subiektywną, ponieważ widzimy innych wyłącznie przez pryzmat własnych poglądów, myśli, przeżyć. A więc biograf wychwytuje w twórczości pisarza nowy sens.

Czesław Miłosz w poezji i utworach prozatorskich, listach i swobodnych wypowiedziach ciągle wracał do tematu Boga. Boga w świecie, ludziach, a przede wszystkim w sobie samym. Z niezwykłą wytrwałością starał się zrozumieć naturę Stwórcy i odnaleźć Jego obecność, działanie. Poglądy przekazane w dzieciństwie będą mu towarzyszyć w dorosłym życiu i przyczynią się do zwycięstwa światopoglądu religijnego. Zaowocują nieraz powrotem do Tego, który zdaje się milczeć. Miłosz będzie starał się do końca uporządkować myśli, wzbogacając swoją poezję o przestrzeń metafizyczną, zostawiając czytelnika z pytaniami i zachętą, by wierzyć. Mimo wszystko, a czasem wbrew wszystkiemu. Zaprzeczając rozumowemu ujęciu, bo Jego nie można pojąć intelektem. Św. Jan od Krzyża pisał, że „Bóg przebywa i jest obecny substancjalnie w każdej duszy”[4]. Ten, który zapragnął stworzenia, utrzymuje również jego bytowanie, inaczej przestałoby istnieć. Stąd rodzi się pragnienie bycia z Bogiem, dzielenia się z Nim wszystkimi doświadczeniami życiowymi. Jest to naturalna skłonność duszy ukształtowanej do relacji. Św. Tomasz z Akwinu wyrażał to, twierdząc, że Bóg jest obecny w dziele, które stworzył i podtrzymuje je, dopóki ono istnieje. J. Maritain tak tłumaczy antropologiczny punkt widzenia świętego: człowiek jest „maleńką cząstką materii będącą jednocześnie światłem samym w sobie – istotą żebrzącą, a komunikującą się z Istotą Absolutną – śmiertelnym ciałem o wartości wiecznej”[5]. Podsumowując, powołaniem człowieka jest życie przyrodzone i nadprzyrodzone. Nieśmiertelna dusza pragnie „transcendentować świat materialny i poszukiwać Boga”[6]. Święty uważał, że istnienie Boga

 

„nie jest artykułem wiary w ścisłym znaczeniu, ponieważ jest to prawda, której można dowieść; akt wiary staje się czymś pośrednim pomiędzy przygotowującym go osądem rozumowym, a naukowym dowodem”[7].

 

Czy dlatego Miłosz zgłębiał teologiczne dzieła Akwinaty? Wiara może być oparta na rozumowych argumentach lub objawiona przez Stwórcę – co jest łaską, dlatego często człowiek posiada głębokie przekonanie, którego nie potrafi wyjaśnić czy udowodnić.

Czesław Miłosz miał różne momenty swoich walk duchowych, które prowadziły go od pewności do zwątpienia. Mimo tych wahań, podłoże, grunt światopoglądowy, od początku do końca było chrześcijańskie. Celem tej książki jest interpretacja w ujęciu biograficznym tych treści twórczości Miłosza, które w bezpośredni lub pośredni sposób odnoszą się do wiary chrześcijańskiej. Jej zamierzeniem jest ukazanie religijnej czy teologicznej świadomości i wyobraźni Miłosza, dzięki którym można zarysować kształtowanie się drogi duchowej, a także określenie funkcji elementów biblijnych w budowaniu tekstów literackich, co pozwoli na głębsze zrozumienie konkretnych utworów (…) dotarcie wreszcie poprzez te motywy do sposobów myślenia i przeżywania człowieka, do jego antropologicznej i religijnej świadomości[8]. Julia Hartwig we wstępie do wydania Wierszy wszystkich noblisty napisała, że

 

„Jasność i ciemność rozdziela w swoich wierszach z rozmysłem. Kieruje nim poczucie poetyckiej misji: sławi dobro i wyraża dziękczynienie za dar istnienia… Wspomaga go w tym religijna wiara, w której mimo chwil zwątpienia trwa niezachwianie. Należy do tych, którzy otwarcie mówią, kim są i do czego przynależą: jest chrześcijaninem i synem Kościoła, pisze wiersz na cześć Papieża. Jak godzi szlachetną prostotę tych wyznań z towarzyszącym mu niepokojem myśli, który czyni jego poezję tak pasjonującą w lekturze? Wynika to zapewne z bogactwa jego osobowości unikającej łatwych rozwiązań”[9].

[1] Z. Zarębianka: Wtajemniczenia(w) Miłosza. Kraków 2014, s. 178.

[2]T. Kołakowska, L. Kołakowski: Rozmowy (w:) Obecność. Wspomnienia o Czesławie Miłoszu. Red. A. Romaniuk, Warszawa 2013, s. 156.

[3]E. Stein:Byt skończony a byt wieczny.Kraków 1995, s. 395.

[4] Św. Jan od Krzyża: Dzieła.Kraków 2010, s. 247.

[5] Ks. J. Grzybowski:Człowiek jako osoba w metafizyce św. Tomasza z Akwinu, „Warszawskie Studia Teologiczne”, XVI/2003, s. 228.

[6] Tamże, s. 229.

[7] Św. Tomasz z Akwinu: De veritate, q 14 a.9 a.9 (w:) Dysputy problemowe. O synerezie. O sumieniu. Tłum A. Białek, Lublin 2010.

[8] Por. Biblia a literatura. Red. S. Sawicki, J. Gotfryd, Lublin 1986, s. 10.

[9] Cz. Miłosz: Wiersze wszystkie, Kraków 2011, s. I.

DZIECIŃSTWO NAD NIEWIAŻĄ.O ŚWIĘTOŚCI ROZPROSZONEJ[1]

Czesław Miłosz urodził się 30 czerwca 1911 roku w Szetejniach jako syn Weroniki i Aleksandra, inżyniera drogowego. Od 1914 do 1918 roku podróżował z rodzicami po Rosji, ze względu na powołanie ojca do armii carskiej, w Rżewie był świadkiem rewolucji październikowej. Później wrócił na Litwę.

Wydarzenia z dzieciństwa, niezwykła przyroda nad Niewiażą, silna osobowość babki Józefy Syruć, uczciwość dziadka w stosunku do chłopów, zasłyszane legendy, tradycje i kultura litewska na zawsze zostaną w pamięci pisarza i wyrzeźbią fundament jego duszy, co znajdzie swoje odbicie w całej twórczości. Bardzo ciekawa, bo pełna sprzeczności była jego miłość do matki. Jak pisze Andrzej Franaszek:

 

„W oczach Czesława matka była osobą mądrą, wielowymiarową, tolerancyjną, ciekawą innych ludzi i mającą silną potrzebę okazywania im dobroci. (…) Od wczesnego dzieciństwa, z którego zapamiętał bój w obronie jej świętości – „dzieci mówiły różne bezmyślne wierszyki, skacząc. Kiedy ja powiedziałem »matka, matka«, to one zaczęły krzyczeć: »Matka-szmatka«. Rzuciłem się wtedy na takiego małego chłopczyka, kopiąc go”[2].

 

W dzieciństwie Czesław chorował na dyfteryt. Jak powtórzą mu we wspomnieniach dorośli, a on uwiecznił w autobiograficznej powieści Dolina Issy:

 

„matka (…) biła głową o ścianę i na kolanach szła przez pokój, krzycząc, błagając zmiłowania. Podniosła złączone ręce i przysięgła: że jeżeli Tomasz wyzdrowieje, ona odbędzie pieszo pielgrzymkę do cudownego obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej w Wilnie. I natychmiast nastąpiło polepszenie”[3].

 

Miłosz zostaje wychowany w atmosferze „świętości rozproszonej”[4], co można wyjaśnić jako typową mieszankę wiary w Boga, diabelskie moce i wyobraźni pogańskiej. Jego wyjątkowe relacje z matką Weroniką i jej silny związek z katolicyzmem są pierwszym pomostem między małym chłopcem z Litwy a Stwórcą. Ukazał to w wersach wiersza, mówiących o jego przeżyciach wewnętrznych, których doświadczył, gdy boso biegał nad Niewiażą, wyczuwając Obecność:

 

„Pełno jej było w powietrzu, dotykała, obejmowała mnie.

 

Przemawiała do mnie zapachami trawy, fletowym głosem wilgi, ćwirem jaskółek”[5].

 

W jego rzeczach osobistych z dzieciństwa był obrazek Matki Boskiej otrzymany od księdza, a Ona podobna do jaskółek. W dziecięcej wyobraźni wiara mieszała się z przyrodą i pięknem, poczuciem estetyki, które już zawsze będą wiernymi towarzyszkami. Natomiast Bóg – Ten zawsze będzie go zaskakiwał:

 

„zesłał mu na pocieszenie myśli, jakie dotychczas nigdy go nie nawiedzały. Lubił rozkraczać nogi, stojąc na trawniku, pochylać się i patrzeć przez ich bramę na drugą stronę: tak odwrócony, park okazywał się niespodzianką. Post również przemieniał nie tylko jego, ale także to, co widział. Więc czy wtedy świat przestawał być, czym był dotąd? Nie. I to nowe i to dawne istniało w nim równocześnie. Jeśli tak, to może niezupełnie ma się rację, wytaczając pretensje do Boga za to, że źle wszystko urządził, bo skąd można wiedzieć, czy któregoś dnia nie obudzimy się i nie odnajdziemy jeszcze jednej niespodzianki, uważając, że dotychczas byliśmy głupi”[6].

 

Miłosz kochał naturę, której pejzaże mają wpływ na religijne uczucia[7]. Godną uwagi jest tu wzmianka o poście, którego przestrzegał, a który zmieniał jego odbiór świata: „wolno było tylko pić wodę, jeść nie (…) czuł, że to jest słuszne, że tak należy, sprawiedliwie”[8]. Według Ojców Kościoła post sprawia, że umysł potrafi dostrzegać świat w wymiarze duchowym, oczyszczenie ciała łączy się z oczyszczeniem ducha, co pozwala na otwarcie się na świat nadprzyrodzony. Św. Jan od Krzyża pisze o poście w pierwszej nocy zmysłów. Oczywiście młody pisarz nie znał jego dzieł, ale wewnętrzna zasada działa również bez tej wiedzy. Jest wyczuciem.

Jako dziecku nie była mu też obcą modlitwa, jak sam wyznaje w noweli Obrachunki, kiedy to był przerażony widmem choroby w swojej rodzinie, patrząc na „kruchość i chwiejność charakteru”[9] swego stryja chorego na gruźlicę, który poddał się zupełnie swojej niemocy. Pisarz szukał pomocy i mocnej ręki potrzebnej w doświadczeniach przynoszonych przez los, która będzie go chronić i da poczucie wsparcia: „modliłem się, modliłem się naprawdę, błagając Boga o siłę, tylko o siłę”[10]. Chodziło o posiadanie siły wewnętrznej, o pewien dar przekraczania siebie, uporu w dążeniu do celu z zachowaniem godności, umiejętności pokonywania własnych słabości związanych z uwarunkowaniami charakteru i odziedziczonych cech rodzinnych. Jego wiara była ufna i pełna nadziei, a koleje losu potwierdzą, że został wysłuchany.

W 1920 roku Miłosz przystępuje do pierwszej Komunii świętej. Wydarzenie to wspomina z dziecięcą szczerością:

 

„Że przylepiony do podniebienia opłatek, który nieśmiało odrywał językiem, jest Ciałem Pana Jezusa, nie umiał sobie przedstawić. Że go to zmieniało i że przynajmniej przez cały dzień był cichy i grzeczny, to jednak było widoczne. Szczególnie trafiły do jego wyobraźni słowa księdza o tym, że dusza ludzka jest jak izba, co powinna być uprzątnięta i przybrana na przyjęcie Gościa”[11].

 

Wtedy też odkrywa, że człowiek jest naturalny i duchowy, jak mówi Masiulis, jest jak owca, nad którą unosi się druga.

[1] L. Vallee:Kochaj dzikiego łabędzia. Przeł. M. Heydel, „Tygodnik Powszechny” 2001, nr 26.

[2] A. Franaszek:Miłosz. Biografia. Kraków 2011, s. 36.

[3] Cz. Miłosz: Dolina Issy. Kraków 1998, s. 251.

[4] L. Vallee:Kochaj..., op. cit., s. 26.

[5] Cz. Miłosz: Wiersze..., op. cit., s. 1302.

[6] Cz. Miłosz: Dolina..., op. cit., s. 226.

[7] Por. Z. J. Nowak:Kazimierz Brodziński wobec Biblii (w:) Biblia a literatura, op.cit., s. 244.

[8] Cz. Miłosz: Dolina..., op. cit., s. 244.

[9] A. Franaszek:Miłosz..., op. cit., s. 40.

[10] Tamże.

[11] Cz. Miłosz: Dolina..., op. cit., s. 42.

OD BUNTU DO PODZIWU.KSIĄDZ CHOMSKI

Po tych wydarzeniach przyszedł zły i powoli „siał chwast”[1] (Mt 13,39) wątpliwości. Miłosz w 1921 roku wraz z rodziną zamieszkał w Wilnie i rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Zygmunta Augusta. Nadal fascynował się przyrodą (jeszcze jako starszy poeta ciągle malował kwiatki na marginesach wierszy). W młodzieńczym wieku poznawał świat natury, przeglądając atlasy, zgłębiając botanikę, ornitologię, został kustoszem Koła Miłośników Przyrody. Jego ojciec zajmował się myślistwem i zabierał go na polowania. Porównywanie się z ojcem, który w tych dziedzinach go przewyższał, przyniosło tylko ból i brak wiary we własne możliwości, a świat przyrody stracił swój początkowy urok, popychając w stronę pytania: unde malum[2]?

 

„Jeżeli prawem Natury jest morderstwo, jeżeli przeżywa silny, a ginie słaby, i tak od milionów, milionów lat, gdzie jest miejsce dla dobrego Boga? Czemu człowiek na malutkiej gwieździe zawieszonej w pustce, nie więcej znaczącej niż drobnoustroje pod mikroskopem, wyłącza swoje cierpienie, takie samo jak ptaka z przestrzelonym skrzydłem i zajęcy pożeranych przez lisy, dlaczego ono ma być tylko godne uwagi i Odkupienia?”[3].

 

Jego rozumienie rzeczywistości jest jeszcze pełne dziecięcej wyobraźni, w której Bóg stwarza harmonijny świat, i ten raj trwa do dziś. Ale brakuje tu prawdy teologicznej o grzechu pierworodnym i jego konsekwencjach, które mają swoje odbicie również w przyrodzie.

Poszukiwanie Miłosza nie kończy się, brnie on w stronę gnostycyzmu i tam otrzymuje pozornie właściwą odpowiedź, z którą będzie się borykał do końca życia. Odkrywając „darwinowską bezwzględną mechanikę”[4], równocześnie spostrzega, że stanowi zupełnie odrębną jednostkę, co dla chłopca w tym wieku oznacza początek budowania własnej tożsamości, powolne żegnanie się z dzieciństwem oraz trudne wybory światopoglądowe. W gimnazjum odkrywa jeszcze inne prawa rządzące w świecie wierzących dorosłych i z tymi prawami nigdy się nie godzi. Cotygodniowe msze w elitarnym towarzystwie zaskakują młodego człowieka, dla którego wiara była czymś czystym i pełnym szczerości. Pierwszy raz dostrzega różnicę pomiędzy prawdziwą, żywą wiarą, a utrzymywaniem pozorów:

 

„Religia jest rzeczą świętą. Jak to może być, żeby ich Bóg był jednocześnie moim Bogiem?”[5].

 

To zdziwienie, a poniekąd bunt, doprowadzą do zgłębiania myśli religijnych, aż do odkrycia, że zło ma w rękach nie tylko naturę, ale i człowieka. Dobroć Boga wpisze się w jednoczesne panowanie zła, którego poeta nie umiał wyjaśnić, jednak mimo licznych wahań i rozczarowań nie rezygnował z pojęcia Boga jako Opatrzności, a siebie nazwał „sekretnym zjadaczem trucizn manichejskich”[6]. Według ks. Jerzego Szymika[7] manicheizm wziął się z głębokiej wrażliwości i chęci wyjaśnienia cierpienia. Miłosz sięgnął po Wyznania św. Augustyna, aby dotrzeć do odpowiedzi. Jak tłumaczy szkocki filozof Alasdair MacIntyre,

 

„Od Augustyna wymagano, żeby jako chrześcijanin umiał dostarczyć alternatywnego wyjaśnienia natury zła w duszy. Zrobił to, umieszczając ludzkie zło w woli. Skutkiem grzechu pierworodnego jest to, że wola każdej bez wyjątku jednostki jest przeniknięta grzechem, zwłaszcza grzechem pychy. Mylnie skierowana wola nie dąży więc do własnych dóbr, lecz do czego innego, wywołując samoniszczący konflikt, niezdolna osiągnąć pokoju, którego pragną wszystkie istoty ludzkie. Nikt nie może sam uwolnić się od tego stanu, to bowiem wymagałoby aktu woli. Każdy jednak akt woli jest skażony samym stanem, od którego wola musi zostać wybawiona. Tylko za sprawą łaski Boga wola może ulec przemianie”[8].

 

W tamtym czasie wpływ na podejście do wiary u Miłosza miały dwie osoby. Pierwsza z nich to matka pisarza Weronika Miłoszowa, praktykująca katoliczka, która jednak nie potrafiła wyjaśnić synowi teologicznych prawd, ale za to wierzyła, że wszystko, co się człowiekowi przydarza, ma swoją przyczynę, „świat był dla niej miejscem sakralnym”[9], i z rozbrajającą szczerością mówiła: „każdy chwali Boga jak umie”[10]. Jednak zbuntowany nastolatek, zgłębiający gnostyckie i manichejskie teorie, nie był w stanie przyjąć prostoty prawdy.

Drugą osobą był ksiądz Leopold Chomski, któremu Miłosz poświecił dwa teksty poetyckie: Do Księdza Ch. i Ksiądz Ch., po latach. To jeden z kilku nauczycieli, który wywarł na młodego ucznia wielki wpływ. I może dlatego pamiętany do końca życia, bo pełen sprzeczności. Spotkanie z księdzem, nauczycielem religii i rygorystą w niewidoczny sposób kształtowało osobowość młodego Miłosza. Była to walka z dojrzewającym chłopcem widzącym w tej sytuacji możliwość postawienia na swoim. Młodzieniec nie przyjął zobowiązania okazywania dowodów uczestnictwa w rekolekcjach i comiesięcznej spowiedzi. Sytuacja stała się napięta i doprowadziła do otwartego konfliktu. W tamtym czasie często wyrzucany za drzwi uczeń dokonał podziału na religię związaną z prawem, kultem i szczerą wiarę, która jest dialogiem wewnętrznym człowieka z Bogiem i miłością do innych, jak to określał – obowiązkiem społecznym. Ks. Chomski, „burza zapomniana”[11], zapewne nie potrafił pogodzić się z młodym buntownikiem, ale jego postawa została zapamiętana przez pisarza – ksiądz stał się dla niego poniekąd niedoścignionym wzorcem. Miłosz zwracał się do niego jako do „słyszącego głosy niemych chórów”[12], ukazując głęboką wiarę nauczyciela. Pisał też o nim:

 

„Góry ciemne jak irys w trawie mokrych sadów,

oczy kobiet, ich uścisk w mgle zbielałej nocy