Co robią choinki po świętach? - Katarzyna Śpiewak - ebook + audiobook + książka

Co robią choinki po świętach? ebook

Katarzyna Śpiewak

0,0
37,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Każdy z nas – duży i mały – zastanawiał się kiedyś, co dzieje się z choinkami po świętach. Bo przecież stoją w naszych domach, lśnią tysiącem barw i błyszczą bombkami, a potem nagle znikają! Odpowiedź na to pytanie spróbuje znaleźć Zuzia wraz ze swoimi przyjaciółmi i uroczym psem Korkiem. Kluczem do rozwikłania choinkowej tajemnicy okażą się drewniany bałwanek i równie niezwyczajna choinka, zasadzona po świętach w przydomowym ogródku dziadków Zuzi…

Jak skończy się ta przygoda i dokąd zawędrują mali bohaterowie, żeby poznać prawdę o choinkowym losie?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 28

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



1. Już po świętach…

– Tato, co choinki robią po świętach? – zapytała Zuzia, zdejmując papierowe aniołki z najniższych gałązek drzewka.

Tymczasem Korek leżał pod świerczkiem i raz po raz otwierał swoje rozespane psie ślepia, żeby nie stracić kontroli nad sytuacją w domu. Musiał wiedzieć o wszystkim, co się wokół niego działo.

– No… nie wiem – odparł tata. – Pewnie trafiają na wysypisko śmieci. A może są palone…?

– Tatku! Ale to jest takie niesprawiedliwe! – stwierdziła z żalem Zuzia.

– Dlaczego niesprawiedliwe? – zdziwił się tata.

– No bo my przez dwa tygodnie tak je kochamy… – Zuzia zmarszczyła brwi i ciągnęła z powagą. – Najpierw cieszymy się, kiedy przynosimy choinkę do domu. Potem, kiedy ją stroimy. A najbardziej, kiedy znajdujemy pod nią prezenty! I w ogóle przez cały czas, kiedy tak radośnie mruga światełkami… – w oczach dziewczynki zasrebrzyły się wielkie łzy. –Teraz mamy ją tak po prostu wyrzucić na śmietnik?! – zapytała oburzona.

– Wiem, że to przykre, ale nic innego nie możemy zrobić. Przecież nasza choinka nie ma korzeni. Obcięto je, żeby zmieściła się do niedużej donicy. Gdyby je miała, moglibyśmy posadzić ją w ogrodzie dziadków…

– Tatusiu, no to spróbujmy! – upierała się Zuzia. – Przecież nie straciła jeszcze żadnej igiełki. Popatrz, jaka jest zielona!

Zakłopotany tata podrapał się po głowie i westchnął.

– Spróbować zawsze można, ale nie rób sobie zbyt wielkich nadziei, kochanie! Choinka bez korzeni nie ma szans na przetrwanie. Po kilku tygodniach uschnie i dziadek będzie mógł ją spalić w kominku. Taka jest prawda!

2. W świerkowym lasku

Zuzia postawiła jednak na swoim i tego samego popołudnia choinka trafiła do samochodu taty, który, rad nierad, przetransportował ją do ogródka dziadków.

Kiedy babcia Stasia otworzyła drzwi i ujrzała przytrzymywane przez Zuzię drzewko, stwierdziła:

– O, widzę, że chcecie jej dać drugą szansę…

– Naprawdę macie zamiar ją posadzić? – zapytał zdziwiony dziadek Julek, przyglądając się tacie, który właśnie wyjmował łopatę ze schowka z narzędziami.

– Wiem, że to zupełnie nielogiczne, ale może lepiej zapytaj Zuzię, bo ona jest autorką tego pomysłu – mruknął pod nosem tata, wziął od dziewczynki choinkę i poszedł za dom.

– Zobaczycie, że ona przeżyje… – Zuzia złapała dziadka za szyję i dała mu wielkiego buziaka.

Tata wykopał dołek i posadził choinkę w świerkowym lasku, w którym Zuzia bawiła się latem z Olą i Tomkiem – dziećmi sąsiadów. Może nie był to prawdziwy lasek, ale kilka starych świerków dawało doskonały cień w upalne dni. A obok stała wiekowa lipa, na której mama Zuzi jeszcze jako dziecko spędzała długie godziny. Na drzewie znajdował się bowiem drewniany domek własnoręcznie wykonany przez dziadka. Prawdziwe cudo architektury, które musiał od czasu do czasu naprawiać, bo lipa wciąż rosła…

3. I co dalej?

Mijały tygodnie. Początkowo choinka nie różniła się niczym od swoich ukorzenionych sąsiadek, ale z czasem jej gałązki zaczęły blednąć. Cała rodzina spoglądała ze smutkiem na marniejące w oczach drzewko. Potem choinka zaczęła gubić igiełki. Nikt – z wyjątkiem Zuzi – nie wierzył w to, że dotrwa do wiosny. Aż wreszcie dziadek zdecydował, że porąbie uschnięty świerk na opał. Założył rękawice, żeby się nie pokłuć podczas wyrywania i przenoszenia choinki do szopy z drewnem. Już chciał wyjąć ją z ziemi, bo przecież nie miała korzeni, ale…