Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana - Rafał Kowalczyk,Paweł Średziński - ebook

Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana ebook

Rafał Kowalczyk, Paweł Średziński

0,0

Opis

O KSIĄŻCE:
Ta książka odkrywa przed nami kolejną wielką zwierzęcą postać. Jest tak samo fascynująca jak wilk czy niedźwiedź, a jednak wcześniej nie doczekała się właściwego dla siebie miejsca w polskiej literaturze. Reprezentuje dzikość w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jest bystra i pełna nieznanych nam umiejętności. A jednocześnie tak krucha w obliczu okrucieństwa polującego na nią człowieka.
Przed Państwem borsuk – bohater złożony, pasjonujący i nieuchwytny. Autorzy tworzą o nim opowieść pełną, podmiotową. Starają się zrozumieć swojego bohatera, spojrzeć na świat jego oczami, zapraszają do jego niesamowitego świata ciemności. I – co najważniejsze – jednoznacznie stają po stronie swojego bohatera, pokazując, że najwyższa pora, by zapewnić borsukom należną ochronę.

KAROLINA KUSZLEWICZ, adwokatka, twórczyni projektu edukacyjnego W imieniu zwierząt i przyrody

Autorzy przenoszą nas w niezwykły świat „króla podziemi”. Rozległe systemy nor, w których borsuki żyją, funkcjonujące nieprzerwanie setki lat, są jak podziemne zamki arystokratów. W norach borsuki spełniają wszystkie funkcje życiowe: śpią, rodzą się i umierają. Przedstawione w tej książce wyniki badań oraz relacje osób, które z borsukami spotykają się na co dzień, czynią z niej kompendium wiedzy, jakiego w Polsce dotąd nie wydano.
Autorzy nie tylko zdejmują z borsuka odium szkodnika, ale piszą o jego niezwykle ważnej roli w ekosystemie i wysuwają istotny postulat objęcia borsuka ochroną prawną. Nie ma żadnego uzasadnienia, aby był nadal na liście gatunków łownych.

ROBERT MAŚLAK, zoolog, Uniwersytet Wrocławski

Mało które z mieszkających w naszym kraju zwierząt obdarzone jest takim urokiem i otoczone sympatią jak borsuki. Zresztą trudno się dziwić, ten biało-czarny pysk z niewielkimi uszami i oczami jak paciorki potrafi oczarować każdego, nawet jeśli tylko zobaczy się go na zdjęciu lub rysunku. A ktoś, kto zobaczy borsuka w naturze nie zapomni tego nigdy. Mimo całej sympatii, jaką wzbudzają borsuki, powszechna wiedza na temat tych niezwykłych łasicowatych zwierząt jest niezbyt wielka. Pora ją uzupełnić, by polubić borsuki jeszcze bardziej. Dlatego bardzo polecam książkę Pawła i Rafała, z której dowiecie się bardzo wiele o życiu tych pięknych zwierząt.

ADAM WAJRAK, przyrodnik i dziennikarz

O AUTORACH:
Rafał Kowalczyk, naukowiec, obrońca dzikiej przyrody, popularyzator nauki. Z wykształcenia leśnik, od 32 lat mieszka i pracuje naukowo w Puszczy Białowieskiej. W Instytucie Biologii Ssaków PAN prowadzi badania dotyczące ekologii i zarządzania populacjami ssaków drapieżnych i kopytnych, w tym żubra. Jest przewodniczącym Komitetu Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej PAN oraz członkiem Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Jego pasją jest fotografia przyrodnicza.

Paweł Średziński. ur. 1978, doktor nauk humanistycznych, historyk, publicysta, dziennikarz, miłośnik przyrody. Autor książek Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych (dwa tomy), Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma, Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej… oraz (wspólnie z Piotrem Dombrowskim) Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy. Przez kilkanaście lat pracował w organizacjach zajmujących się ochroną przyrody. Publikuje m.in. w OKO.press i „Więzi”. Pisze o przyrodzie, ludziach, pograniczu, Bliskim Wschodzie i Afryce. Jeden z bohaterów książki Marcina Dorocińskiego Na ratunek. Rozmowy o zwierzętach, naturze i przyszłości naszej planety. Laureat Stołka Roku „Gazety Wyborczej”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 178

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.


Podobne


Wstęp. Jego Wysokość Borsuk

Wstęp

Jego Wyso­kość Bor­suk

Bor­suk był bar­dzo ważną oso­bi­sto­ścią i choć wizy­to­wano go rzadko, odczu­wało się jego nie­wi­dzialny wpływ na wszyst­kich.

Ken­neth Gra­hame, O czym szu­mią wierzby

Bor­suk to praw­dziwy król. Zaraz, kró­lem pusz­czy jest prze­cież żubr albo wilk, ale bor­suk? Jak się jed­nak oka­zuje, bor­suki mają wiele wspól­nego z kró­lami i innymi koro­no­wa­nym gło­wami. Umiej­sco­wie­nie ich sie­dzib – nor – jest sta­ran­nie wybie­rane w tere­nie – czę­sto miesz­czą się one na pagór­kach lub wzgó­rzach. Nory mają liczne kom­naty, do któ­rych wiodą wąskie kory­ta­rze. Są zamiesz­ki­wane przez setki lat, roz­bu­do­wy­wane i dzie­dzi­czone z poko­le­nia na poko­le­nie. Czy to nie przy­wo­dzi na myśl pała­ców i zam­ków ludz­kich wład­ców? Bor­suk jest panem swo­jego pod­ziem­nego kró­le­stwa.

Bor­suk to też jedno ze zwie­rząt pro­wa­dzą­cych głów­nie nocny tryb życia. Ze swo­jej kry­jówki wycho­dzi tuż przed zmro­kiem, wraca do niej przed świ­tem. Można więc go nazwać kró­lem nocy.

Ciem­no­ści wypeł­niają też świat ksią­żek poświę­co­nych bor­su­kom, które uka­zały się w języku pol­skim. Oprócz star­szych mono­gra­fii przy­rod­ni­czych autor­stwa Pio­tra Sumiń­skiego czy ostat­niej napi­sa­nej przez Prze­my­sława Kurka i Łuka­sza Piech­nika mamy jesz­cze garść arty­ku­łów nauko­wych. Ktoś powie, że nie powin­ni­śmy się porów­ny­wać do Wiel­kiej Bry­ta­nii – lidera, jeżeli cho­dzi o liczbę wyda­nych ksią­żek o bor­su­kach. Tam jed­nak bor­suk to zwie­rzę naro­dowe, chro­nione kra­jo­wym pra­wem, które prze­szło długą ścieżkę od bycia ofiarą ludzi do uzy­ska­nia sta­tusu ich ulu­bieńca. Nie ulega wąt­pli­wo­ści, że bor­suk zasłu­guje na nie­jedną książkę. Mamy nadzieję, że nasza sku­tecz­nie przy­czyni się do popu­la­ry­za­cji wie­dzy o tym nie­zwy­kłym gatunku.

Posta­no­wi­li­śmy napi­sać tę opo­wieść razem, jako współ­au­to­rzy. Z jed­nej strony eks­pert, eko­log, badacz ssa­ków. Z dru­giej publi­cy­sta, miło­śnik przy­rody, a przede wszyst­kim łosi, bor­su­ków i wom­ba­tów. Nasze różne doświad­cze­nia i per­spek­tywy spra­wiły, że bor­suk docze­kał się swo­jej dru­giej książki po pol­sku, która nie jest mono­gra­fią przy­rod­ni­czo-łowiecką. Oczy­wi­ście nie zapo­mi­namy o Tar­mosi – bo bor­suk stał się rów­nież boha­te­rem książki dla dzieci napi­sa­nej przez Toma­sza Samoj­lika.

Zabie­ramy cię na wyprawę do świata bor­su­ków. Wspól­nie odwie­dzimy Pusz­czę Bia­ło­wie­ską, Kar­paty, lasy nad jezio­rem Wigry, Pusz­czę Kam­pi­no­ską i kilka innych zakąt­ków naszego kraju, gdzie spo­tkamy te wspa­niałe zwie­rzęta. Chcemy, aby ta książka pomo­gła dostrzec w bor­suku wszystko, co czę­sto nam umyka, gdy nasz boha­ter kryje się w mroku nocy, a w dzień w swoim pod­ziem­nym kró­le­stwie.

Ta opo­wieść powsta­wała przez kilka lat, ale cie­szymy się, że razem z nami poznasz zwie­rzę, które z pew­no­ścią zasłu­guje na szcze­gólną uwagę. Nie­stety wciąż nie jest chro­nione pol­skim pra­wem, co spra­wia, że los bor­su­ków w Pol­sce jest nie­pewny. Może po prze­czy­ta­niu naszej książki i ty dołą­czysz do grona miło­śni­ków tego gatunku?

Paweł i Rafał

Księga pierwsza. Borsucza biografia

Księga pierw­sza

Bor­su­cza bio­gra­fia

Rafał Kowal­czyk

Opowieść pierwsza. Niedźwiedź to miniaturowy? A może wielka łasica?

Opo­wieść pierw­sza

Niedź­wiedź to minia­tu­rowy? A może wielka łasica?

Bor­suk zjawi się tu któ­re­goś dnia.Zawsze się od czasu do czasu poja­wia;wów­czas cię przed­sta­wię.

Ken­neth Gra­hame, O czym szu­mią wierzby

Bor­suk jest zwie­rzę­ciem wyjąt­ko­wym pod wie­loma wzglę­dami, a jego wygląd nie przy­po­mina żad­nego innego ssaka dra­pież­nego. Zna­ko­mity szwedzki przy­rod­nik Karol Lin­ne­usz, twórca pod­staw nowo­cze­snej tak­so­no­mii, w swoim dziele Sys­tema Natu­rae z 1758 roku zali­czył bor­suka do rodziny niedź­wie­dzi. Nazwał go nawet Ursus meles, co dosłow­nie ozna­cza ‘mio­do­wego niedź­wie­dzia’. Skąd ta nazwa? Według Lin­ne­usza bor­suki, podob­nie jak niedź­wie­dzie, zdra­dzały upodo­ba­nie do miodu, co po czę­ści jest prawdą. Spójrzmy jed­nak na punkt widze­nia Lin­ne­usza. Czyż bor­su­kowi z jego dłu­gim futrem, krót­kim ogo­nem, masyw­nymi łapami zakoń­czo­nymi dłu­gimi pazu­rami, sto­po­chod­no­ścią i zwią­za­nym z tym koły­szą­cym cho­dem, ale też zapa­da­niem w sen zimowy nie jest bli­żej do niedź­wie­dzia niż do zwin­nej kuny, smu­kłej łasicy czy kró­lo­wej rzek, wydry, z rodziny łasi­co­wa­tych, do któ­rej cztery lata po Lin­ne­uszu zali­czył go fran­cu­ski przy­rod­nik i filo­zof Mathu­rin Jacques Bris­son?

Ubar­wie­nie bor­suka ma odstra­szać intru­zów.

To, co łączy bor­suka z innymi łasi­co­wa­tymi, to podobne uzę­bie­nie, para gru­czo­łów przy­od­by­to­wych wytwa­rza­ją­cych wydzie­linę, która spra­wia, że mają dość mocny, cha­rak­te­ry­styczny zapach, oraz wydłu­żony kształt ciała i krót­kie nogi nada­jące ich ruchom cha­rak­te­ry­styczne sinu­so­idalne falo­wa­nie. Te ostat­nie cechy spra­wiają, że przed­sta­wi­ciele ich rodziny w toku ewo­lu­cji stali się wyspe­cja­li­zo­wa­nymi wspi­na­czami jak kuny, pły­wa­kami jak wydry i norki, łow­cami gry­zoni w ich norach jak łasice i gro­no­staje czy miesz­kań­cami nor – jak bor­suki.

Węszący bor­suk.
Łapy bor­suka to narzę­dzia do kopa­nia.

Jesz­cze do lat 90. ubie­głego wieku uwa­żano, że w całej Eura­zji wystę­puje jeden gatu­nek bor­suka. Wyróż­niano co prawda kilka pod­ga­tun­ków, jed­nak dopiero zaawan­so­wane bada­nia filo­ge­ne­tyczne i mor­fo­lo­giczne pozwo­liły wyróż­nić trzy gatunki bor­su­ków: euro­pej­skiego, azja­tyc­kiego i japoń­skiego. Róż­nią się one pod wzglę­dem gene­tycz­nym, ale widoczne są też róż­nice w prze­biegu i wyglą­dzie pasów na gło­wie oraz odcie­niu ubar­wie­nia, kształ­cie kości prą­cia1 i uzę­bie­niu. Gra­nicą roz­dzie­la­jącą zasięgi bor­suka euro­pej­skiego i azja­tyc­kiego jest Wołga. Bor­suk japoń­ski wystę­puje na Wyspach Japoń­skich i jest naj­mniej­szy z trzech gatun­ków bor­su­ków żyją­cych w Eura­zji.

To, co zwraca szcze­gólną uwagę w wyglą­dzie bor­suka, to kon­tra­stu­jące ubar­wie­nie jego głowy. Dwa czarne pasy na bia­łym tle, bie­gnące od szyi przez uszy do nosa. To dość nie­ty­powe w świe­cie zwie­rząt, bo naj­czę­ściej są one ubar­wione jed­no­li­cie, więc nie mają tak wyraź­nych wzo­rów. Naukowcy od dawna się zasta­na­wiają, czemu służy takie umasz­cze­nie. Czy pasy na gło­wie bor­suka speł­niają taką samą funk­cję jak u zebry? W wypadku praw­do­po­dob­nie naj­sław­niej­szego pasia­stego zwie­rzę­cia udało się to jed­nak odkryć. Od dawna sądzono, że pasko­wa­nie zebr jest stra­te­gią obrony przed dokucz­li­wymi owa­dami. Chyba każdy z nas widział kie­dyś roje róż­nej maści gzów, jusz­nic i much krą­żą­cych latem nad koniem czy krową. Dzieje się tak dla­tego, że duże ciemne obiekty przy­cią­gają te owady. Aby spraw­dzić, jak dzia­łają pasy, poma­lo­wano w ten spo­sób kilka krów i obser­wo­wano, czy to spo­wo­duje, że będą one przy­cią­gać mniej owa­dów. Oka­zało się, że na pasia­stych kro­wach sia­dało pra­wie dwu­krot­nie mniej owa­dów niż na ich jed­no­ko­lo­ro­wych kole­żan­kach. Ale czy ochrona przed dokucz­li­wymi owa­dami ma jakieś zna­cze­nie dla bor­su­ków? Wszak więk­szość czasu spę­dzają one w norach i są aktywne głów­nie w nocy, a więc nie mają prak­tycz­nie do czy­nie­nia z gzami i innymi tego typu owa­dami. Przy­czyna ich ubar­wie­nia musi być więc inna.

Naukowcy zasta­na­wiali się, czy pasy nie mają zna­cze­nia w roz­po­zna­wa­niu się bor­su­ków i ich komu­ni­ka­cji. Pomocne oka­zało się porów­na­nie z innymi dra­pież­ni­kami oraz zwie­rzę­tami, które rów­nież mają pasy lub inne wzory na ciele. Jaskrawe, czę­sto kon­tra­stowe ubar­wie­nie jest cha­rak­te­ry­styczne dla zwie­rząt, które dys­po­nują bro­nią w postaci tru­ci­zny, żądła bądź innymi środ­kami słu­żą­cymi do obrony i zdo­by­wa­nia pokarmu. Wszy­scy znamy osy, szer­sze­nie czy jado­wite węże. Takie ubar­wie­nie jest dobrze widoczne dla poten­cjal­nych wro­gów i sta­nowi sygnał, że lepiej uni­kać wyra­zi­ście ubar­wio­nych zwie­rząt. Ostrze­gaw­cze ubar­wie­nie fachowo jest nazy­wane ubar­wie­niem apo­se­ma­tycz­nym2. Bor­suki nie wydzie­lają jed­nak żad­nej tru­ci­zny ani nie żądlą. Ale ich śred­niego roz­miaru kuzyni, jak skunksy czy zorille, które mogą padać ofiarą więk­szych dra­pież­ni­ków, wyko­rzy­stują owo apo­se­ma­tyczne ubar­wie­nie, aby ostrze­gać o swoim agre­syw­nym zacho­wa­niu czy wydzie­la­niu nie­przy­jem­nego zapa­chu.

Jed­nym ze spo­krew­nio­nych z bor­su­kiem ssa­ków dra­pież­nych, zna­nym ze swej bojo­wej postawy, jest ratel, zwany tez mio­do­że­rem, wystę­pu­jący z Afryce Środ­ko­wej i Azji Połu­dnio­wej. Potrafi on obro­nić się przed znacz­nie więk­szymi dra­pież­ni­kami. O jego poten­cjale obron­nym infor­muje kon­tra­stowe ubar­wie­nie: sre­brzy­sty płaszcz na gło­wie i grzbie­cie oraz czarno ubar­wiona reszta ciała. Wysu­nięto nawet hipo­tezę, że ubar­wie­nie mło­dych gepar­dów, które czę­sto padają ofiarą innych dra­pież­ni­ków, ewo­lu­owało tak, aby upodob­nić je wła­śnie do mio­do­że­rów. Zapew­nia im to pewien rodzaj ochrony, ponie­waż nie­wiele zwie­rząt zna­ją­cych agre­syw­ność rateli odważy się je zaata­ko­wać. Porów­na­nie ubar­wie­nia mło­dych gepar­dów i rateli poka­zuje, że są one nie­mal iden­tyczne. To tak zwana mimi­kra bate­sow­ska (od nazwi­ska Henry’ego Wal­tera Batesa, który to zja­wi­sko opi­sał), czyli upodob­nia­nie się gatun­ków bez­bron­nych do form mają­cych narządy obronne lub prze­ja­wia­ją­cych takie zacho­wa­nia.

Ale wróćmy do naszych bor­su­ków. One rów­nież potra­fią być bar­dzo agre­sywne. W inter­ne­cie można zna­leźć nagra­nia z foto­pu­ła­pek poka­zu­jące bor­suka bro­nią­cego się sku­tecz­nie przed całą grupą wil­ków. Nie odwraca się on od prze­ciw­ni­ków, prze­ciw­nie – eks­po­nuje pasko­waną głowę. Dodat­kowo stro­szy sierść i unosi ogon, dzięki czemu wygląda na o wiele więk­szego, niż jest w rze­czy­wi­sto­ści. Cał­kiem nie­dawno foto­pu­łapka Insty­tutu Bio­lo­gii Ssa­ków PAN w Bia­ło­wieży udo­ku­men­to­wała taką inte­rak­cję – na zdję­ciach widać wilka, który omija bojowo nastro­szo­nego bor­suka. Barwy wojenne sku­tecz­nie znie­chę­cają prze­ciw­ni­ków, zwłasz­cza że bor­suki potra­fią bole­śnie ugryźć, wbi­ja­jąc w ciało wroga swoje masywne zęby. Taka ochrona przy­daje się szcze­gól­nie ze względu na fakt, że nory bor­su­ków są dość czę­sto odwie­dzane prze duże dra­pież­niki: wilki i rysie.

Wilk z respek­tem mija­jący bor­suka.

Gdy bor­suk wycho­dzi z nory, naj­pierw w jej wylo­cie poja­wia się podłużna głowa. Zwie­rzę węszy i roz­gląda się dookoła. Dobrze widoczne kon­tra­stowe paski mają za zada­nie odstra­szyć poten­cjal­nych wro­gów. Czy ta broń jest sku­teczna? Wiele wska­zuje, że tak, bo bor­suki dość rzadko padają ofiarą innych dra­pież­ni­ków. W Pusz­czy Bia­ło­wie­skiej zna­leź­li­śmy 130 ofiar wil­ków i 170 zwie­rząt zabi­tych przez rysie. Nie było wśród nich bor­suków, choć oprócz ssa­ków kopyt­nych znaj­do­wa­li­śmy zające, jenoty, ptaki i inne zwie­rzęta. Co prawda w odcho­dach wil­ków i rysiów zda­rzają się śla­dowe szczątki bor­suków, ale może to sta­no­wić kon­se­kwen­cję zja­da­nia bor­su­czej padliny.

Odstra­sza­jący cha­rak­ter ma zapewne kon­tra­stu­jące z oto­cze­niem sre­brzy­ste ubar­wie­nie bor­su­czego grzbietu. Bor­suki są aktywne głów­nie w nocy i nie potrze­bują masku­ją­cych kolo­rów, które upo­dab­niają zwie­rzęta do oto­cze­nia, co możemy zaob­ser­wo­wać w wypadku rysia, który musi pod­kra­dać się nie­po­strze­że­nie do swo­ich ofiar czy ukry­wać się w gąsz­czu lasu pod­czas odpo­czynku. Bor­su­cza stra­te­gia jest dokład­nie odwrotna. Chcą być dobrze widoczne, roz­po­zna­walne. Ich ubar­wie­nia nie da się pomy­lić z ubar­wie­niem innych zwie­rząt. Zapewne cho­dzi o to, by poten­cjalni intruzi wie­dzieli, z kim mają do czy­nie­nia.

Ten wyjąt­kowy wygląd spra­wił, że futro bor­suka stało się ele­men­tem ozdob­nym. W XVIII i XIX wieku w Pusz­czy Bia­ło­wie­skiej wśród tam­tej­szych straż­ni­ków zapa­no­wała moda, aby swoje torby przy­ozda­biać skórą bor­suka. Futra upo­lo­wa­nych dra­pież­ni­ków, takich jak lisy, bor­suki, kuny czy wydry, sta­wały się wła­sno­ścią polu­ją­cych, ale o ile pozo­stałe spie­nię­żano, to „skóry bor­su­cze nie poja­wiały się w sprze­daży, gdyż żaden z miesz­ka­ją­cych w lesie chło­pów, nie­za­leż­nie od tego, czy był myśli­wym, czy też nie, zarówno na polu, jak i w lesie nie poja­wiał się bez swo­jej bor­su­czej torby”3. Zostało to nawet uwi­docz­nione na ryci­nie z początku XIX stu­le­cia.

Nie tylko futro, lecz także same włosy bor­suka są dość wyjąt­kowe. To nie jest miękka sierść, która ma zapew­nić cie­pło w cza­sie zim­nych dni i nocy, jak u innych dra­pież­ni­ków, ale raczej sztywna szcze­cina, przy­po­mi­na­jąca nieco okrywę wło­sową dzika. Bor­suki mają oczy­wi­ście włosy puchowe, tak samo jak inne zwie­rzęta, ale to sztywne włosy ości­ste nadają ich futru okre­ślony cha­rak­ter. Zresztą szcze­ci­nia­stość tych wło­sów można uznać za prze­kleń­stwo bor­su­ków – to ze względu na tę cechę na nie polo­wano. Zanim do powszech­nego uży­cia weszły elek­tryczne lub ręczne golarki, męż­czyźni powszech­nie uży­wali pędzli, mydeł lub pia­nek do gole­nia oraz brzy­twy. Naj­bar­dziej cenione pędzle robiono wła­śnie z sier­ści bor­suka. Cią­gle zresztą można takie pędzle kupić, choć za cał­kiem sporą kwotę. W nie­któ­rych kra­jach, mię­dzy innymi na Wyspach Bry­tyj­skich, wytwa­rza­nie takich narzę­dzi z wło­sia bor­suka zostało zaka­zane. Ale sierść tego zwie­rzę­cia służy też do pro­duk­cji pędzli do malo­wa­nia oraz pędzel­ków do japoń­skiej i chiń­skiej kali­gra­fii. Na szczę­ście cenione wło­sie bor­suka jest coraz czę­ściej zastę­po­wane wło­sami z two­rzyw sztucz­nych.

To, co rzuca się w oczy, gdy się patrzy na bor­suka, to jego masywne przed­nie łapy zwień­czone zaska­ku­jąco dużymi pazu­rami. Nie powinno to dzi­wić u zwie­rzę­cia, które więk­szość swo­jego życia spę­dza w norach. Two­rze­nie dzie­sią­tek metrów roz­le­głych kory­ta­rzy i ich coroczne odna­wia­nie to praca dla wytraw­nego kopa­cza. W rze­czy­wi­sto­ści więk­szość aspek­tów życia bor­su­ków jest zwią­zana z kopa­niem, grze­ba­niem, roz­dra­py­wa­niem i wszel­kimi odmia­nami tych czyn­no­ści. Aby zapew­nić sobie schro­nie­nie, miej­sce odpo­czynku, roz­rodu, ale też snu zimo­wego, bor­suki muszą kopać. Wydrą­żyć nową norę lub co rok odna­wiać starą. Nie­które kory­ta­rze i komory się zapa­dają, inne są pełne paso­ży­tów do tego stop­nia, że nie da się już ich zamiesz­ki­wać, w jesz­cze innych znaj­dują są zwłoki członka rodziny. Nora wymaga więc cią­głej pracy. Sze­ro­kie łapy umoż­li­wiają zbie­ra­nie i wcią­ga­nie suchych liści, trawy i mchu, które służą do wyście­la­nia komór w norze. To zapew­nia izo­la­cję od gruntu, szcze­gól­nie zimą. Bor­suki zagar­niają ten mate­riał łapami i cofa­jąc się, wcią­gają ściółkę pod zie­mię. Ta prak­tyka jest nazy­wana włó­cze­niem.

Zdo­by­wa­nie pokarmu przez te dra­pież­niki rów­nież jest zwią­zane z kopa­niem. Pazury i łopa­to­wate koń­czyny przed­nie umoż­li­wiają grze­ba­nie w ziemi, ale też roz­dra­py­wa­nie i roz­dzie­ra­nie spróch­nia­łego drewna. Nawet bor­su­cza toa­leta i zna­ko­wa­nie gra­nic tery­to­rium wiążą się z kopa­niem – odchody bor­su­ków lądują zazwy­czaj w wygrze­ba­nych przez nie doł­kach, które są rów­nież zna­kami gra­nicznymi infor­mu­ją­cymi inne osob­niki tego gatunku o tym, że teren jest już zajęty. Te cha­rak­te­ry­styczne bor­su­cze latryny można zna­leźć wcze­sną wio­sną i jesie­nią w pobliżu nor, a w okre­sie let­nim, kiedy bor­suki pene­trują swoje tery­to­ria, zazwy­czaj przy dro­gach, czę­sto wyzna­cza­ją­cych gra­nice obsza­rów zasie­dlo­nych przez poszcze­gólne grupy rodzinne tych zwie­rząt.

Opi­su­jąc bor­suka, nie można pomi­nąć róż­nic masy ciała mię­dzy przed­sta­wi­cie­lami tego gatunku żyją­cymi w róż­nych stre­fach kli­ma­tycz­nych oraz wahań ich wagi w cyklu rocz­nym. Masa ciała różni się też nieco u sam­ców i samic, co wska­zuje na nie­wielki dymor­fizm płciowy. W całym swoim zasięgu wio­sną i wcze­snym latem samce bor­suka ważą śred­nio 9,5, a samice 8,6 kilo­grama. Zmie­nia się to nie­li­niowo wraz z sze­ro­ko­ścią geo­gra­ficzną. Nie­li­niowo, bo nie ma tu zasto­so­wa­nia tak zwana reguła Berg­manna, która mówi, że zwie­rzęta sta­ło­cieplne jed­nego gatunku są tym więk­sze, im chłod­niej­szy jest kli­mat. Gdyby tak było, masa ciała bor­su­ków w Euro­pie powinna wzra­stać z połu­dnia na pół­noc – ale tak nie jest. Najwięk­sze bor­suki żyją w stre­fie umiar­ko­wa­nej, a więc w Euro­pie Środ­ko­wej, i ważą śred­nio 10,2 kilo­grama. Znacz­nie mniej­sze zamiesz­kują strefę śród­ziem­no­mor­ską – śred­nio 7,8 kilo­grama – i Skan­dy­na­wię – 7,9 kilo­grama.

Róż­nice w wadze zwie­rząt wyni­kają z dostęp­no­ści pokarmu. W cen­trum swo­jego zasięgu, gdzie kli­mat jest dość łagodny – lata nie są upalne, a zimy zbyt mroźne – bor­suki mają naj­szer­szą niszę pokar­mową, a więc przyj­mują naj­bar­dziej zróż­ni­co­wany pokarm, co ozna­cza więk­szą dostęp­ność poży­wie­nia, szcze­gól­nie w okre­sach, kiedy jest go mniej. Na połu­dniu jest mniej pokarmu pod­czas gorą­cych i suchych okre­sów let­nich, na pół­nocy zaś w cza­sie dłu­gich i śnież­nych zim. To prze­kłada się na roz­miary i masę ciała bor­su­ków. Na obsza­rach połu­dnio­wych, gdzie śro­do­wi­sko jest ubo­gie w pre­fe­ro­wany przez bor­suki pokarm, selek­cja natu­ralna fawo­ry­zuje mniej­sze osob­niki, które potrze­bują mniej poży­wie­nia, aby osią­gnąć doro­słość. Na pół­nocy okres wege­ta­cyjny jest krótki, a bor­suki zapa­dają w kil­ku­mie­sięczny sen zimowy. Ponie­waż bor­suki rosną w pierw­szym roku życia, w Skan­dy­na­wii ten okres roz­woju trwa zale­d­wie kilka mie­sięcy, bo bor­suki rodzą się póź­niej i zapa­dają w sen zimowy wcze­śniej niż w Euro­pie Środ­ko­wej, co nie pozwala im osią­gnąć roz­mia­rów odpo­wia­da­ją­cych ich kuzy­nom z cen­trum zasięgu. W związku z tym, że żero­wa­nie bor­su­ków polega głów­nie na kopa­niu, popu­la­cje pół­nocne od póź­nej jesieni do wcze­snej wio­sny zma­gają się z twar­dym, zamar­z­nię­tym grun­tem, a na połu­dniu ogra­ni­cze­niem dla kopa­nia jest twarda i sucha gleba latem. To powo­duje, że znaczna część ener­gii jest zuży­wana na zdo­by­wa­nie pokarmu i prze­trwa­nie, nie zaś zwięk­sze­nie roz­mia­rów ciała.

Naj­bar­dziej zna­mienne dla bor­su­ków są jed­nak sezo­nowe zmiany masy ciała zwią­zane z gro­ma­dze­niem zapa­sów tłusz­czu na okres zimowy, który te zwie­rzęta prze­sy­piają. W Pusz­czy Bia­ło­wie­skiej wio­sną bor­suki ważyły śred­nio nie­wiele ponad 10 kilo­gra­mów, póź­nym latem i jesie­nią nastę­po­wał nato­miast wzrost masy ich ciała do poziomu około 19 kilo­gra­mów. Naj­cięż­szy bor­suk, z jakim mie­li­śmy do czy­nie­nia, ważył 20 kilo­gra­mów! Taka waga i zgro­ma­dzone zapasy tłusz­czu to gwa­ran­cja prze­trwa­nia zimy, która w warun­kach Pusz­czy Bia­ło­wie­skiej mogła trwać nawet cztery mie­siące. Naj­niż­sza tem­pe­ra­tura, jaką pamię­tam ze swo­jego 30-let­niego pobytu w tej pusz­czy, to minus 34 stop­nie Cel­sju­sza. W cza­sie zimy bor­suki tra­ciły aż 9 kilo­gra­mów, czyli 46 pro­cent jesien­nej masy ciała.

Jak się póź­niej oka­zało, bia­ło­wie­skie bor­suki, które żyły na jed­nym z pol­skich bie­gu­nów zimna, nie są pod tym wzglę­dem rekor­dzi­stami. Prze­gląd lite­ra­tury na temat zmian masy ciała bor­su­ków wyka­zał, że maga­zy­no­wa­nie tłusz­czu w dużym stop­niu zależy od kli­matu, to jest od śred­niej tem­pe­ra­tury w naj­zim­niej­szym mie­siącu, czyli w stycz­niu. W regio­nach o cie­płym kli­ma­cie, na połu­dniu i zacho­dzie Europy, masa ciała zwie­rząt wzra­stała sezo­nowo o 25–27 pro­cent, a na pół­noc­nym wscho­dzie, w euro­pej­skiej czę­ści Rosji, gdzie bor­suki zapa­dały w sen zimowy trwa­jący nawet pół roku, aż o 117 pro­cent – choć nie osią­gały tam impo­nu­ją­cej wagi. Jak już wcze­śniej wspo­mnia­łem, na pół­nocy dra­pież­niki te są o wiele mniej­sze niż w cen­trum Europy. Tam, gdzie sezon wege­ta­cyjny jest zbyt krótki, aby zgro­ma­dzić odpo­wied­nie zapasy tłusz­czu i prze­żyć długi okres nie­do­stęp­no­ści pokarmu i dłu­giego snu zimo­wego, bor­suki po pro­stu nie wystę­pują.

Zmiany kli­matu i coraz łagod­niej­sze zimy wpły­wają zapewne na dłu­gość snu zimo­wego bor­su­ków i wiel­kość gro­ma­dzo­nych przez nie zapa­sów tłusz­czu. Może się jed­nak oka­zać, że to pułapka. Jeśli nagle zda­rzy się mroźna i długa zima, to wiele zwie­rząt, szcze­gól­nie mło­do­cia­nych osob­ni­ków, przy­sto­so­wa­nych do łagod­niej­szych warun­ków, nie prze­żyje. Zmiany kli­matu i nie­prze­wi­dy­wal­ność warun­ków zimą roz­re­gu­lo­wują natu­ralny rytm życia bor­su­ków i wielu innych zwie­rząt, co w nie­któ­rych przy­pad­kach może pro­wa­dzić nawet do ich śmierci.

Opowieść druga. Nieuchwytny jak borsuk

Opo­wieść druga

Nie­uchwytny jak bor­suk

Kochany, stary Bor­suk. Jego nikt nie zaczepi.

Ken­neth Gra­hame, O czym szu­mią wierzby

Pozna­wa­nie tajem­nic życia bor­su­ków jest nie­zwy­kle trudne. Pro­wa­dzą one dość skryty tryb życia, przez więk­szość dnia ukry­wa­jąc się w norach. Są aktywne jedy­nie nocą. Zazwy­czaj rzadko spo­ty­kamy bor­suki pod­czas tere­no­wych wędró­wek. Można je pod­glą­dać tylko, kiedy wie­czo­rami wycho­dzą ze swo­ich nor na żero­wa­nie.

Bor­suk jest jed­nym z 12 ssa­ków dra­pież­nych żyją­cych w Pusz­czy Bia­ło­wie­skiej. Umyka przed dużymi dra­pież­ni­kami – wil­kiem i rysiem – choć rzadko pada ich ofiarą. Kon­ku­ruje z dwoma innymi dra­pież­ni­kami śred­niej wiel­ko­ści użyt­ku­ją­cymi nory – lisem i jeno­tem. Żyje obok kilku innych, jak kuna domowa i kuna leśna, wydra, tchórz, norka ame­ry­kań­ska, gro­no­staj i łasica, z któ­rymi ma mniej wspól­nego, choć należy do tej samej rodziny łasi­co­wa­tych.

Bor­suk z obrożą tele­me­tryczną.
Ostroż­ność po wyj­ściu z nory.

Pod koniec lat 80. ubie­głego wieku moi starsi kole­dzy roz­po­częli kom­plek­sowe bada­nia wymie­nio­nych wyżej gatun­ków. Prace te zaowo­co­wały dzie­siąt­kami publi­ka­cji, w tym napi­saną przez kie­ru­ją­cych bada­niami Bogu­miłę i Wło­dzi­mie­rza Jędrze­jew­skich mono­gra­fię na temat ssa­ków dra­pież­nych Pusz­czy Bia­ło­wie­skiej. Książki i arty­kuły z tego okresu są źró­dłem ogrom­nej wie­dzy, która była klu­czowa dla ochrony nie­któ­rych zwie­rząt z tej grupy, szcze­gól­nie wil­ków i rysiów. Swoją karierę w zespole bada­ją­cym te gatunki roz­po­czą­łem na początku lat 90. w pro­jek­cie rysio­wym, ale kilka lat póź­niej przy­pa­dło mi w udziale zba­da­nie trzech gatun­ków: bor­suka, lisa i jenota, które, jak przy­pusz­cza­li­śmy, miały wiele ze sobą wspól­nego. Na pod­sta­wie tych obser­wa­cji powstał mój dok­to­rat na temat bor­suka, a bada­nia nad jeno­tem były dru­gimi, po fiń­skich, doty­czą­cymi tego gatunku, które wyko­nano w Euro­pie.

Rafał pod­czas zakła­da­nia obroży tele­me­trycz­nej bor­su­kowi.

Metody badaw­cze, które wtedy sto­so­wano, obej­mo­wały zbie­ra­nie odcho­dów w celu pozna­nia diety bor­su­ków i pobie­ra­nie pró­bek gleby, które poma­gało okre­ślić dostęp­ność dżdżow­nic, czyli pod­sta­wo­wego pokarmu tych dra­pież­ni­ków, ale przede wszyst­kim tele­me­trię, któ­rej byli­śmy pre­kur­so­rami w Pol­sce. By zało­żyć zwie­rzę­ciu obrożę z nadaj­ni­kiem radio­te­le­me­trycz­nym, trzeba je naj­pierw odło­wić. W wypadku bor­su­ków miało to być sto­sun­kowo pro­ste – wcze­śniej prze­czy­ta­łem wiele publi­ka­cji o bor­su­kach na Wyspach Bry­tyj­skich, gdzie dra­pież­niki te masowo odła­wiano do puła­pek klat­ko­wych.

Pierw­sze próby odłowu pod­ją­łem wła­śnie z kil­ku­na­stoma ochot­ni­kami z Anglii, któ­rych do Bia­ło­wieży razem z paroma klat­kami do odłowu przy­wiózł mój póź­niej­szy dłu­go­letni współ­pra­cow­nik i przy­ja­ciel Simon Roper. W ciągu dnia spraw­dza­li­śmy usta­wione przy norach bor­su­czych pułapki, wie­czo­rami pro­wa­dzi­li­śmy tam obser­wa­cje. Jako przy­nętę sto­so­wa­li­śmy to, co dzia­łało w warun­kach angiel­skich, czyli orzeszki ziemne. Po kilku dniach bez­sku­tecz­nych prób odłowu uzna­li­śmy, że bia­ło­wie­skie bor­suki nie znają smaku orzesz­ków, więc czas na pol­skie przy­smaki, a więc dżem mali­nowy z płat­kami owsia­nymi, miód, a nawet szynkę. Oka­zało się, że przy­nęty te dość szybko zni­kały z kla­tek, pod­bie­rane przez gry­zo­nie, sójki, a nawet osy i szer­sze­nie, któ­rym szcze­gól­nie zasma­ko­wały pla­stry wędliny. Po dwóch tygo­dniach bez żad­nych rezul­ta­tów Anglicy wró­cili do domu, a ja zosta­łem z pro­ble­mem: jak zła­pać bor­suki z Pusz­czy Bia­ło­wie­skiej? Oka­zały się one tak odmienne od pra­wie „udo­mo­wio­nych” bry­tyj­skich kuzy­nów, i to nie tylko w podat­no­ści na zła­pa­nie, ale jak się potem oka­zało, także pod wzglę­dem zacho­wa­nia i eko­lo­gii. Uku­li­śmy wtedy nawet ter­min: „pier­wotne bor­suki z pier­wotnego lasu”.

Węch to ważny zmysł bor­su­ków.
Cha­rak­te­ry­styczny trop bor­suka.

Po nie­uda­nych pró­bach schwy­ta­nia bor­su­ków uda­łem się na Wyspy Bry­tyj­skie, które są mekką stu­diów nad tym gatun­kiem, aby poznać meto­dykę badań, spo­tkać czo­ło­wych naukow­ców i zdo­być doświad­cze­nie. Pierw­sze kroki skie­ro­wa­łem do sta­cji badaw­czej w Wood­che­ster Park w zachod­niej Anglii, gdzie od 20 lat obser­wa­cje pro­wa­dził współ­au­tor zna­nej bor­su­czej mono­gra­fii – Chris Che­ese­man. Po przy­jeź­dzie na miej­sce, zakwa­te­ro­wa­niu w poko­jach gościn­nych nad typo­wym angiel­skim pubem i spró­bo­wa­niu piwa z bro­waru, który w swoim logo miał oczy­wi­ście bor­suka, następ­nego ranka zosta­łem zabrany na spraw­dze­nie puła­pek przy norach.

Jakież było moje zdu­mie­nie, gdy zoba­czy­łem, że w poło­wie puła­pek sto­ją­cych przy każ­dej ze spraw­dza­nych nor tkwi bor­suk. To wska­zy­wało rów­nież na to, że bor­su­cze klany na Wyspach Bry­tyj­skich liczyły wiele osob­ni­ków. Po zała­do­wa­niu puła­pek z dra­pież­ni­kami do samo­chodu tere­no­wego poje­cha­li­śmy do sta­cji badaw­czej. Tam moje zdzi­wie­nie się­gnęło zenitu, bo zoba­czy­łem taśmę do bada­nia bor­suków. Tak, taśmę – kolejne osob­niki trans­por­to­wano bowiem od sta­no­wi­ska do sta­no­wi­ska, gdzie współ­pra­cow­nicy Chrisa pod­da­wali je okre­ślo­nym pro­ce­du­rom.

Cały cykl zaczy­nał się od poda­nia bor­su­kom środ­ków usy­pia­ją­cych. Potem spraw­dzano indy­wi­du­alny numer wyta­tu­owany na pod­brzu­szu zwie­rzę­cia lub go nada­wano, jeśli dany osob­nik został odło­wiony po raz pierw­szy. Następ­nie za pomocą meta­lo­wych szczo­tek scze­sy­wano ze zwie­rząt paso­żyty zewnętrzne do wor­ków folio­wych. Po waże­niu i mie­rze­niu nastę­po­wały oglę­dziny zewnętrzne w poszu­ki­wa­niu ran, bo angiel­skie bor­suki w zatło­czo­nych norach dość czę­sto kąsają się i dra­pią. Potem pobie­rano krew z żyły jarz­mo­wej na szyi do róż­nego rodzaju testów, rów­nież zwią­za­nych z bada­niem na obec­ność gruź­licy bydlę­cej – bor­suki są jed­nym z jej rezer­wu­arów na Wyspach Bry­tyj­skich. Sta­no­wią przez to zagro­że­nie dla stad zwie­rząt hodow­la­nych, gdyż zazwy­czaj poszu­ki­wały dżdżow­nic wła­śnie na pastwi­skach. Cały pro­ces koń­czył się poda­niem do odbytu spe­cy­fiku wywo­łu­ją­cego defe­ka­cję w celu pozy­ska­nia bor­su­czych odcho­dów do dal­szych badań, mię­dzy innymi nad dietą i paso­ży­tami tych dra­pież­ni­ków. Po wszyst­kim bor­suki były pozo­sta­wiane do wybu­dze­nia i odwo­żone do odpo­wied­niej nory.

Dru­gim miej­scem, które odwie­dzi­łem pod­czas tam­tej wizyty, był Uni­wer­sy­tet Oks­fordzki, gdzie pod kie­row­nic­twem pro­fe­sora Davida Mac­do­nalda – słyn­nego bada­cza dra­pież­ni­ków – pro­wa­dzi się obser­wa­cje bor­su­ków zasie­dla­ją­cych nie mniej słynne Wytham Woods. Bor­su­cze nory znaj­dują się tam na obrze­żach lasu, a tery­to­ria są roz­miesz­czone wokół nich i obej­mują także tereny otwarte.

Żadna z tych wizyt nie przy­bli­żyła mnie jed­nak do tego, jak odła­wiać bor­suki w Pusz­czy Bia­ło­wie­skiej. Nale­żało zasto­so­wać inną metodę – tu pomocne oka­zały się pułapki chwy­ta­jące za łapę, które sto­so­wa­li­śmy do odłowu rysiów. Usta­wi­li­śmy je w pew­nej odle­gło­ści od nor, na widocz­nych ścież­kach, któ­rymi bor­suki zazwy­czaj wędro­wały w głąb lasu. Na rezul­taty nie trzeba było długo cze­kać, bo już następ­nego wie­czora sygnał odbie­rany drogą radiową z sys­temu alar­mo­wego, w który wypo­sa­ży­li­śmy każdą pułapkę, wska­zy­wał, że coś się zła­pało. Nora, z któ­rej docho­dził sygnał, znaj­do­wała się nie­da­leko Bia­ło­wieży, więc dość szybko dotar­li­śmy na miej­sce. Pra­wie ska­ka­li­śmy ze szczę­ścia, gdy w pułapce zoba­czy­li­śmy obiekt naszych badań. Tym razem był to bor­suk, choć cza­sem oka­zy­wało się, że z bor­su­czych ście­żek korzy­stają rów­nież inne zwie­rzęta. Nie było pro­blemu, gdy schwy­ta­li­śmy jenota lub lisa, bo tym dra­pież­ni­kom też zakła­da­li­śmy obroże tele­me­tryczne. Gorzej, gdy w pułapce utkwił dzik.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Kość prą­cia (baku­lum) wystę­puje u ssa­ków dra­pież­nych, owa­do­żer­nych, nie­to­pe­rzy, a nawet nie­któ­rych naczel­nych (jeżeli nie wska­zano ina­czej, wszyst­kie przy­pisy pocho­dzą od auto­rów). [wróć]

2. Ter­min apo­se­ma­tyzm wpro­wa­dził angiel­ski zoo­log sir Edward Bagnall Poul­ton w książce The Colo­urs of Ani­mals wyda­nej po raz pierw­szy w 1890 r. Wyraz pocho­dzi od grec­kich słów ἀπό [apo] – ‘z dala’– i σῆμα [sēma] – ‘znak’ – odno­szą­cych się do zna­ków ostrze­ga­ją­cych inne zwie­rzęta i skła­nia­ją­cych je do trzy­ma­niu się na bez­pieczną odle­głość. [wróć]

3. H. von Auer, Unter Wisen­ten im Urwal­dre­vier. Bia­lo­wice um 1900, Han­no­ver 1998 (jeżeli nie wska­zano ina­czej, wszyst­kie tłu­ma­cze­nia pocho­dzą od auto­rów). [wróć]