Biznesmen z Mediolanu (Światowe Życie Ekstra) - Hewitt Kate - ebook

Biznesmen z Mediolanu (Światowe Życie Ekstra) ebook

Hewitt Kate

3,8

Opis

Włoski biznesmen Antonio Rossi poznał Maisie Dobson w Nowym Jorku, w rocznicę śmierci brata. Maisie okazała mu współczucie i zrozumienie. Spędzili razem noc. Jednak później Antonio zaczął żałować, że powiedział jej o sprawach, o których z nikim nie rozmawiał. Było mu wstyd tej chwili słabości i gdy kilka tygodni później Maisie pojawia się w jego biurze, Antonio udaje, że jej nie poznaje. Nie przychodzi mu nawet do głowy, że tym razem to ona ma mu coś ważnego do powiedzenia…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 153

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (91 ocen)
32
25
21
11
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Kate Hewitt

Biznesmen z Mediolanu

Tłumaczenie: Agnieszka Wąsowska

HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2020

Tytuł oryginału: The Secret Kept from the Italian

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2019

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2019 by Kate Hewitt

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2020

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harpercollins.pl

ISBN 978-83-276-4945-4

Konwersja do formatu EPUB, MOBI: Katarzyna Rek / Woblink

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Na trzydziestym pierwszym piętrze biurowca było zupełnie ciemno, a dźwięk toczącego się po korytarzu wózka, który pchała Maisie Dobson, był jedynym, jaki dało się słyszeć.

Była druga w nocy i Maisie czuła się bardzo zmęczona. O dziewiątej rano miała zaplanowane spotkanie ze swoim naukowym opiekunem na uczelni i czuła, że zaśnie w jego połowie. Zawsze marzyła o tym, żeby skończyć szkołę muzyczną, ale najpierw musiała zdobyć na to pieniądze. Umiała ciężko pracować, żeby osiągnąć to, czego pragnęła.

Nagle spostrzegła, że w jednym z pokoi na końcu korytarza pali się światło. Pomyślała, że ktoś zapewne zapomniał je zgasić, choć poczuła cień niepokoju. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło, a w większości biur światło wyłączało się automatycznie. O tej porze wszyscy pracownicy poszli już do domu i nikogo nie powinno tu być. Maisie pchała dalej wózek, a serce ciężko waliło jej w piersiach.

Zatrzymała wózek przed drzwiami oświetlonego biura, wzięła głęboki wdech i przekręciła klamkę. W środku siedział mężczyzna.

Maisie znieruchomiała. To nie był zwykły mężczyzna. Nie, ten był… Nie mogła znaleźć odpowiednich słów, żeby go opisać. Miał kruczoczarne włosy i ciemne grube brwi. Długie rzęsy rzucały cień na wystające kości policzkowe. Mężczyzna spoglądał na niemal całkowicie opróżnioną szklaneczkę whisky, którą trzymał w smukłych palcach.

Miał rozluźniony krawat i rozpięte górne guziki koszuli. Emanowała z niego jakaś siła, charyzma, której nie sposób było się oprzeć. Maisie mimowolnie weszła do pokoju.

Nieznajomy podniósł wzrok i spojrzał na nią przenikliwie niebieskimi jak niebo oczami.

– Witam – powiedział z uśmiechem, który wcale nie wydał jej się przyjemny. Jego głos brzmiał jak ciekły miód i nosił ślad obcego akcentu. – Jak się miewasz w ten cudowny wieczór?

W jego oczach dostrzegła coś, na widok czego ścisnęło jej się serce. Postąpiła kolejny krok do przodu.

– Ja całkiem nieźle. Należałoby raczej spytać, jak ty się czujesz – powiedziała, spoglądając na prawie pustą butelkę po whisky.

Mężczyzna przechylił na bok głowę.

– To bardzo dobre pytanie.

– Naprawdę?

Jego smutek był tak przejmujący, że nie sposób było pozostać wobec niego obojętnym. Maisie miała w sobie wiele miłości do ofiarowania i niewiele osób, które mogła nią obdzielić. Jej brat Max już się usamodzielnił i chciał zacząć życie na własny rachunek. Cały czas powtarzała sobie, że to bardzo dobrze.

– Tak – odparł mężczyzna, prostując się gwałtownie w fotelu. – Powinienem się czuć doskonale, czyż nie?

Maisie skrzyżowała ramiona na piersiach.

– Tak? A to dlaczego? – Nieznajomy zaintrygował ją. Kim był? Raczej tu nie pracował. Sprzątała w tym biurowcu od sześciu miesięcy i nigdy wcześniej go nie spotkała. Miała dziwne wrażenie, że nie pasuje do tego miejsca, był na to zbyt silny, zbyt charyzmatyczny. Nawet kiedy był pijany, jak teraz, emanowała z niego jakaś moc, której trudno się było oprzeć.

Czekała na jego odpowiedź. Ból, który najwyraźniej odczuwał, przypomniał jej o własnym bólu.

– Dlaczego powinienem się czuć doskonale? – Jego usta wykrzywiły się w drwiącym uśmiechu. – Mógłbym wymienić kilka powodów. Jestem bogaty, zrobiłem karierę i mogę mieć każdą kobietę, której zapragnę. Mam domy w Mediolanie, Londynie i na Krecie. Mam też jacht, prywatny odrzutowiec i… – Posłał jej sardoniczne spojrzenie. – Mam kontynuować?

– Nie. – Ten mężczyzna ewidentnie nie należał do tego miejsca. Powinien zajmować całe górne piętro albo nawet mieć własny biurowiec. Kim był? – Żyję na tym świecie wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że to nie daje szczęścia – oznajmiła, choć osobiście uważała, że na pewno pieniądze ułatwiają życie. Zawsze jej ich brakowało i zawsze ciężko pracowała, żeby je zarobić.

– Żyjesz wystarczająco długo? – W jego oczach dostrzegła rozbawienie i zainteresowanie. – Wyglądasz na dziewczynę, która ledwie co skończyła szkołę.

– Mam dwadzieścia cztery lata – odparła z godnością. – Jestem studentką. Sprzątanie to moja nocna praca.

– A więc jest już noc? – Wyjrzał przez okno na rozjarzony od świateł Chrysler Building. – Ciemna, zimna noc.

Maisie była przekonana, że nie ma na myśli pogody.

– Dlaczego siedzisz w tym pustym biurze i pijesz? – spytała miękko.

Przez chwilę nie odpowiadał, po czym nagle przeniósł na nią wzrok i uśmiechnął się promiennie.

– Na szczęście nie jestem już sam. – Sięgnął po szklankę nalał do niej whisky i wyciągnął w jej stronę. – Dlaczego nie miałabyś się ze mną napić?

– Nie mogę. Jestem w pracy. – Maisie postąpiła krok do tyłu.

– W pracy?

– Sprzątam tu. To jest ostatnie biuro na tym piętrze.

– W takim razie prawie już skończyłaś.

To prawda, ale dochodziła trzecia, a jutro rano miała zajęcia.

– Mimo to się nie napiję. Muszę dokończyć sprzątanie – oznajmiła stanowczo.

– Co tu jest do sprzątania? – Mężczyzna rozejrzał się wokół.

– Muszę opróżnić kosze, zetrzeć kurze, odkurzyć wykładzinę…

– W takim razie pozwól, że ci pomogę, a potem się napijemy.

Popatrzyła na niego zaskoczona.

– Nie możesz…

– Ale chcę. – Zerwał się z krzesła zadziwiająco żwawo i wyjął ze stojącego przy drzwiach wózka ścierkę i butelkę z płynem czyszczącym. Przesunął ręką papiery na biurku i popsikał blat sprayem. Maisie patrzyła na niego zaskoczona. Kiedy umył biurko, zabrał się za stolik do kawy.

– Czemu tak stoisz bezczynnie? – spytał ją.

– Kim ty jesteś?

– Antonio Rossi. – Sięgnął po kosz na śmieci i opróżnił jego zawartość do plastikowego worka wiszącego na wózku. – A ty?

– Maisie.

– Miło mi cię poznać, Maisie. – Skinął głową w kierunku odkurzacza. – Jeszcze tylko wykładzina i możemy iść się napić.

Była doprawdy urocza. Jego pomoc totalnie ją zaskoczyła, podobnie zresztą jak jego samego. Nigdy tego nie robił, choć w swoim życiu wykonywał już znacznie gorsze prace.

Maisie mu się spodobała. Jej kasztanowe loki, duże zielone oczy i kształtne ciało skryte pod niebieskim uniformem sprawiały bardzo miłe wrażenie. Miał ochotę się z nią napić. Już dawno odkrył, że alkohol jest najlepszym sposobem na to, by zapomnieć. Zaraz po nim był seks.

Maisie sięgnęła po sznur od odkurzacza i włączyła wtyczkę do kontaktu. Antonio niecierpliwym gestem wyjął jej go z ręki.

– Ja to zrobię – oznajmił i zabrał się za odkurzanie. Miał lekkie poczucie winy, że uwodzi sprzątaczkę w pustym biurze, ale gdyby naprawdę nie życzyła sobie jego towarzystwa, zapewne by odeszła. I bez tego miał wystarczająco dużo grzechów na sumieniu.

A może miała męża albo chłopaka? Choć miał wrażenie, że kiedy na niego popatrzyła, coś zaiskrzyło. Żeby to sprawdzić, musnął delikatnie jej rękę, kiedy odstawiał odkurzacz. Tak, bez wątpienia Maisie zareagowała.

– Więc jak? Napijesz się ze mną?

– Naprawdę nie powinnam…

Antonio wyjął z szuflady czystą szklankę i nalał jej.

– To takie nudne słowo, nie sądzisz? Nie powinniśmy pozwolić, żeby naszym życiem rządziły jakieś „powinnam”.

– Czy to nie jest oksymoron?

Roześmiał się, zaskoczony jej pytaniem.

– W rzeczy samej – odparł, podając jej szklankę.

Wzięła ją i spojrzała na niego uważnie.

– Co tu robisz?

– To zależy od tego, co masz na myśli, mówiąc „tu”.

– Mam na myśli ten pusty biurowiec.

– Pracowałem. – A przynajmniej do chwili, w której znów wróciły czarne myśli i ponure wspomnienia.

– Pracujesz tu? – W jej głosie dało się słyszeć niedowierzanie.

– Nie całkiem. Zostałem wynajęty do wykonania pewnej pracy.

– Jakiej konkretnie?

Zawahał się. Nie bardzo chciał mówić o tym, co robił, żeby nie generować plotek. Uznał jednak, że dziewczyna nie stanowi zagrożenia.

– Zajmuję się oceną ryzyka związanego z przejmowaniem firm przez inne firmy, żeby jak najbardziej zminimalizować straty.

Jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia.

– Chcesz powiedzieć, że ta firma będzie przejęta przez inną?

– Tak. Znasz kogoś, kto tu pracuje?

– Tylko innych sprzątających. Myślisz, że nasze posady będą zagrożone?

– Nie wydaje mi się. Biura zawsze musi ktoś sprzątać.

– Och! – Maisie najwyraźniej poczuła ulgę. – To dobrze.

– Wypijemy za to? – Antonio uniósł do góry szklankę. – Twoja praca to jedna z nielicznych, które nie są zagrożone.

– Przykro mi to słyszeć.

– Cincin.

Maisie upiła niewielki łyk whisky, przełknęła go i skrzywiła się.

– Co znaczy „cincin”?

– To toast, który wznosi się we Włoszech.

– A więc jesteś Włochem?

– Winny.

To słowo samo spłynęło z jego ust. Był winny nie tylko swojego pochodzenia, ale także wielu innych rzeczy.

– Nigdy nie byłam we Włoszech. Na pewno jest tam bardzo pięknie.

– Rzeczywiście, w niektórych rejonach jest.

Maisie upiła kolejny łyk alkoholu.

– Mocna rzecz. Mam wrażenie, że łykam ogień.

– To prawda. – Dopił swoją porcję i zamknął oczy. Bez trudu mógł przywołać w pamięci twarz brata, młodą, roześmianą, beztroską. Jeśli jednak dłużej będzie miał zamknięte oczy, twarz się zmieni. Stanie się blada i pozbawiona życia. Chodnik wokół niej będzie pokryty krwią.

Dlatego musiał pić.

– Dlaczego tu siedzisz? – spytała miękko Maisie, patrząc na niego pytająco. – Dlaczego pijesz tu samotnie po nocy?

Antonio wzruszył ramionami i już chciał powiedzieć coś, żeby ją zbyć, kiedy zaskoczyła go kolejnym stwierdzeniem.

– Wyglądasz tak smutno. Mam wrażenie, że jesteś równie smutny jak ja.

– Ty?

Zamknęła oczy, żeby nie mógł w nie spojrzeć.

– Moi rodzice zmarli, kiedy miałam dziewiętnaście lat. Kiedy na ciebie spojrzałam, pomyślałam, że wyglądasz tak jak ja wtedy.

Jej szczerość była porażająca. Z wrażenia zupełnie nie wiedział, co powiedzieć.

– To dlatego, że ja też kogoś straciłem i dziś o nim myślałem.

Co on mówi? Nigdy nikomu nie wspominał o Paolu. A już na pewno nie obcej osobie. Starał się o nim nie myśleć, ale oczywiście nie było to realne. Paolo zawsze był w jego świadomości. Ścigał go. Oskarżał. Sprawiał, że nie mógł zaznać spokoju.

– Kogo? – Jej oczy patrzyły na niego współczująco, a usta były lekko rozchylone. Miał ochotę wziąć ją w ramiona, ale jeszcze bardziej chciał z nią rozmawiać. Chciał powiedzieć jej całą prawdę, a przynajmniej tyle, ile mógł ujawnić.

– Brata. Mojego małego brata.

ROZDZIAŁ DRUGI

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
OKŁADKA
KARTA TYTUŁOWA
KARTA REDAKCYJNA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
ROZDZIAŁ JEDENASTY