39,99 zł
Peter A. Levine, twórca metody Somatic Experiencing® (SE, Doświadczenie Somatyczne) i pionier w leczeniu traumy, dzieli się swoją osobistą historią dorastania wśród przemocy, leczenia ran i poszukiwania drogi do uzdrowienia.
Levine łączy bolesne wspomnienia z obrazami dziecięcej radości i pokazuje, jak praktyka SE pomogła mu stopniowo rozplątać emocjonalne węzły traumy i odnaleźć wewnętrzną siłę. Opisuje także sny i wizje, które prowadziły go przez lata pracy.
Zanim sam doświadczył pełni uzdrowienia, Levine pomógł tysiącom ludzi. W książce odsłania źródła swojej metody – od obserwacji dzikich zwierząt, przez odkrycia neurobiologii, po ponad pięćdziesiąt lat doświadczeń klinicznych. Jego świadectwo uczy, że każda trauma kryje w sobie historię wartą opowiedzenia, a dzielenie się nią może stać się początkiem odzyskiwania nadziei, godności i pełni życia.
PETER A. LEVINE jest amerykańskim psychologiem i psychoterapeutą. Zdobył stopień doktora z biofizyki medycznej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, a także z psychologii na Uniwersytecie Międzynarodowym. Levine był konsultantem ds. stresu w NASA. Jest autorem wielu publikacji na temat leczenia traumy, a jego najpopularniejsza książka Obudźcie tygrysa. Leczenie traumy została wydana w 20 językach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 194
Tytuł oryginału: An Autobiography of Trauma Copyright © 2024 by Peter A. Levine Copyright © 2025 for the Polish edition by Wydawnictwo Czarna Owca Copyright © 2025 for the Polish translation by Tomasz Wyżyński All rights reserved
Redakcja: Ida Świerkocka Korekta: Maciej Korbasiński, Beata Wójcik Projekt okładki: Krzysztof Rychter Zdjęcie na okładce: Lookout by Guy Coheleach Tłumaczenie Przedmowy dr. Petera Levine’a do wydania polskiego: Małgorzata Sieczkowska Wersja elektroniczna w systemie Zecer: Róża Rozaxa
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.
Wydanie pierwsze Warszawa 2025 ISBN 978-83-8382-541-0
Książkę tę z miłością dedykuję
dwóm ważnym osobom, które wspierały moją podróż.
Po pierwsze, Laurze Regalbuto, której bezkompromisowe rady redakcyjne były światłem przewodnim w czasie całego przedsięwzięcia.
Przenikliwie wskazywała niekonsekwencje
i wieloznaczności w moich myślach,
okazując się naprawdę niezastąpiona.
Po drugie, mojemu drogiemu przyjacielowi Butchowi Schumanowi,
który niestrudzenie wspierał instytucje
promujące leczenie dzieci dotkniętych traumą.
Świat stał się dzięki niemu lepszy.
WSTĘP
Chociaż przez długi czas byłem osobą publiczną, moi najbliżsi mogą potwierdzić, że jestem z natury nieśmiały, a czasem skrępowany. Cenię prywatność i często waham się, czy stanąć w świetle jupiterów albo zwrócić na siebie uwagę. Postanowiłem napisać tę książkę i ujawnić wiele intymnych szczegółów swojego życia, więc czuję się bezbronny, narażony na zranienie. Jeszcze bardziej przykre jest to, że – jak wkrótce opowiem – życie mojej rodziny znalazło się kiedyś w niebezpieczeństwie, ponieważ zaczęła rzucać się w oczy. Z tego powodu już od dzieciństwa boję się wyróżniać.
Pierwotnym celem tej książki miało być ujawnienie ukrytych albo wypartych części mojej przeszłości, a następnie ich połączenie, abym był ich w pełni świadomy. Kiedy zmagałem się z podjęciem decyzji, czy podzielić się z wami tą historią, miałem sen. Stałem na skraju otwartego pola, trzymając w dłoniach plik stronic napisanych na maszynie. Patrzyłem na łąkę i poczułem silny wiatr wiejący od tyłu. Uniosłem ręce i rozrzuciłem kartki, by wylądowały tam, dokąd zaniesie je wiatr. Drodzy Czytelnicy, ofiaruję wam te osobiste, bolesne wspomnienia jako dar serca. Zapraszam, byście towarzyszyli mi w trudnej, ambitnej wędrówce, która w końcu przyniesie uzdrowienie.
Pragnę, by te wspomnienia były dla was katalizatorem: moja opowieść i emocje pokazują, że nawet po głębokiej traumie można osiągnąć spokój wewnętrzny i zdrowie. Mam nadzieję, że moja historia zachęci was, abyście opowiedzieli wasze. Jestem przekonany, że wszyscy mamy w sobie wartościowe historie, które pomogą zagoić rany.
W końcu zadaję sobie pytanie. Moja historia to odbicie życia, więc czy jej opowiedzenie coś w nim zmieni? Publikuję tę książkę dla siebie i dla Czytelników, staniecie się świadkami moich przeżyć. Zacznę od początku.
Niniejsza książka opisuje głęboko traumatyczne przeżycia, więc może wywołać u Czytelników nieprzyjemne reakcje, emocje i obrazy. Gdyby tak się stało, mam nadzieję, że skorzystacie z fachowej pomocy psychologicznej. Specjaliści w zakresie metody Somatic Experiencing (SE) mogą odwiedzić stronę www.traumahealing.org.
Zawsze byłem pod wrażeniem angielskiej nazwy Warszawy – Warsaw to miasto, które widziało (saw) wojnę (war). Imponuje mi motywacja, z jaką Wy, Polki i Polacy, budowaliście później swoją indywidualną i zbiorową rezyliencję oraz nieustannie przekształcaliście społeczną rzeczywistość, stając się wkrótce zalążkiem zmian demokratycznych dla dużej części Europy.
Wiadomo mi, że polscy terapeuci zawsze byli zainteresowani nowymi metodami terapeutycznymi i szybko wprowadzali je do praktyki w swoim kraju. Podobnie było z metodą SE, Somatic Experiencing – najpierw profesjonalnie popularyzowaną w internecie i wkrótce wprowadzoną do praktyki szkoleniowej i terapeutycznej. Wyrażam uznanie dla terapeutek i terapeutów różnych modalności, którzy w procesie wieloletniego specjalistycznego szkolenia poznają to nowoczesne podejście w terapii traumy, transformują swoją traumę i stają się profesjonalnym źródłem leczenia całego kalejdoskopu traum, należących do ludzkiego doświadczenia.
Dziękuję wszystkim, którzy się przyczynili do wydania moich książek po polsku – tłumaczom, twórcom serii wydawniczej Terapia Traumy, wydawcom.
I wreszcie moi Czytelnicy! Tysiące polskich Czytelniczek i Czytelników, którzy rozpoznają siebie i historie swoich bliskich na kartach moich książek. Dziękuję za Waszą poznawczą pasję i otwartość na uzdrawianie psyche poprzez włączanie świadomości soma.
Z zaufaniem oddaję w Wasze ręce moją autobiografię, książkę dla mnie szczególną, w której odkrywam przed Wami historię mojej traumy, cichej inspiratorki moich naukowych dociekań i odkryć oraz przewodniczki w transformacji ku pełni życia. Ja wiem i Wy wiecie, że trauma należy do życia, ale nie musi być wyrokiem na całe życie.
Z radością istnienia,
Peter Levine
Wiosna, 2025
1
Co jest prawdziwsze od prawdy?
Odpowiedź: Opowieść.
Przysłowie żydowskie (z wykładu Isabel Allende na konferencji TED)
Wszyscy mamy coś do opowiedzenia. Oto moja historia, moja prawda. Zawiera w sobie inne historie, podobnie jak matrioszka mająca we wnętrzu inne matrioszki. Mój przyjaciel Ian powiedział kiedyś: „Najkrótsza droga między dwoma punktami nie zawsze jest linią prostą”. Te wspomnienia opisują moją wędrówkę duchową. Często odbywałem ją samotnie, podążałem krętymi ścieżkami i popełniałem błędy.
Jedna z głównych zasad metody terapii traumy, którą rozwinąłem w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat, polega na tym, by nie prosić ludzi, żeby zmagali się z traumą bezpośrednio. Łagodnie ich zachęcamy, by spojrzeli z boku na trudne doznania, emocje i obrazy, pomagamy skupić się na kluczowych doświadczeniach zapamiętanych przez ciało. Później następuje przypomnienie pozytywnych uczuć, co stanowi wstęp do pogodzenia się z przerażającym epizodem, na przykład napaścią na tle seksualnym. Dlatego zacznijmy od opisu moich dwóch radosnych przeżyć z dzieciństwa, które stały się dla mnie oparciem. Okazały się niesłychanie ekscytujące, stanowiły symbol bezpieczeństwa, ciepła i miłości.
Moje dzieciństwo było pełne przemocy i śmiertelnych zagrożeń, jednak kilka razy czułem się kochany i chroniony. Pamiętam te dwa przeżycia, które wypełniły moje serce radością i ciepłem. Uważam, że te doświadczenia zmysłowe i emocjonalne pozwoliły mi przetrwać to, co z pewnością mogło mnie zniszczyć.
Rankiem w dniu moich czwartych urodzin obudziłem się i zobaczyłem coś cudownego. Rodzice zakradli się do mojej sypialni w środku nocy, gdy mocno spałem. Później rozłożyli w pokoju i pod moim łóżkiem tory wymarzonej kolejki elektrycznej marki Lionel.
Czy wyobrażacie sobie mój zachwyt, gdy po przebudzeniu zobaczyłem pociąg jadący po szynach? Natychmiast wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do panelu pozwalającego regulować szybkość jazdy. Z radością nacisnąłem guzik uruchamiający syrenę lokomotywy. Moim zdaniem to doświadczenie nauczyło mnie ciekawości i przekonało, że jestem kochany. Kiedy przypominam sobie ten dzień, myślę o jeszcze wcześniejszym wydarzeniu, gdy ogarnęła mnie ogromna radość. Serdeczny gest ojca sprawił, że poczułem się wyjątkowy.
Gdy miałem dwa lata, ojciec był kierownikiem obozu letniego w Nowej Anglii. Mam jego czarno-białą fotografię z tego okresu, która wywołuje we mnie to wspomnienie. Stał w basenie, a ja pobiegłem i wskoczyłem do wody. Zadbał, żeby nic mi się nie stało, kiedy znalazłem się pod powierzchnią. Pamiętam dotyk jego dłoni delikatnie obejmujących moje biodra. Później powoli wyjął mnie z wody i posadził na trawie na skraju basenu. Wiele razy zrywałem się z miejsca, pędziłem po trawniku i wskakiwałem do basenu, a ojciec znowu mnie łapał. Po serii skoków woda stała się moim naturalnym żywiołem. Ojciec delikatnie trzymał moje wyciągnięte ramiona, a ja leżałem na brzuchu i poruszałem nogami, po raz pierwszy próbując pływać. Później zakochałem się w pływaniu. Jako dorosły zawsze poszukuję miejsc, gdzie mogę mieć kontakt z wodą.
Te wspomnienia są zakodowane w ciele i przypominają, że jako dziecko byłem kochany. Wiele razy pozwalały mi radzić sobie z przykrościami, które dzięki nim nie zdołały mnie przytłoczyć ani zniszczyć. W późniejszym okresie życia pomogły mi przezwyciężyć traumę, którą za chwilę opiszę.
Gdy byłem dzieckiem i nastolatkiem, moja rodzina przez długi czas otrzymywała śmiertelne groźby od nowojorskiej mafii. Ojca wezwano do sądu na świadka, by zeznawał przeciwko Johnny’emu „Dio” Diocardiemu, bezwzględnemu mafiosowi z rodziny Lucchese1. Próbując chronić matkę, mnie i moich młodszych braci, ojciec odmówił złożenia zeznań, chociaż zażądał tego młody i ambitny Robert F. Kennedy, w owym czasie główny doradca Komisji Dochodzeniowej Senatu prowadzącej śledztwo w sprawie haraczy pracowniczych. Zobacz ilustrację 1 z fotografią Johnny’ego Dio, która daje o nim lepsze pojęcie niż tysiąc słów.
Aby zmusić ojca do milczenia, w wieku dwunastu lat zostałem brutalnie zgwałcony przez gang należący do mafii z Bronksu, prawdopodobnie tak zwanych Fordham Daggers2. Do tej brutalnej napaści doszło w gęstych krzakach w parku, w którym wcześniej się bawiłem i który stanowił moje ulubione miejsce spacerów; był położony w pobliżu mojego domu. Ukrywałem gwałt przed wszystkimi, zwłaszcza przed sobą. Zagrzebałem go w głębinach podświadomości, ale ciało go pamiętało. Kiedy szedłem codziennie rano do szkoły, moje ciało się napinało i wstrzymywałem oddech, jakbym szykował się na następny atak. Ale jeszcze bardziej destrukcyjny był ciągły lęk: cierpiałem z powodu zagrożenia mojej rodziny i braku poczucia bezpieczeństwa.
Nigdy nie potrafiłem opowiedzieć rodzicom o tym ataku, bo potwierdziłbym przed samym sobą, że padłem ofiarą przemocy. Jednak utkwił głęboko w mojej psychice jako źródło wstydu i przekonania, że jestem „zły”. Aby zapomnieć o koszmarnym zagrożeniu, starannie unikałem stawania na szczelinach między płytami chodnikowymi, gdy pokonywałem półtora kilometra, wracając ze szkoły do domu. Wierzyłem, że ten klasyczny rytuał może zmniejszyć zagrożenie. Na dodatek nieustannie modliłem się do Boga, by chronił mnie przed kolejną napaścią. Kładłem dłoń na czubku głowy, zakrywając ją niczym ortodoksyjni Żydzi. Robiłem to, choć moi rodzice nie byli praktykującymi wyznawcami judaizmu. Kiedy ojciec to zauważył, zaczął mnie przedrzeźniać i wyśmiewać. Było to upokarzające i budziło we mnie lęk. Gdy teraz o tym myślę, uważam, że na swój sposób próbował mnie chronić: zniechęcał mnie do gestów mogących narazić mnie na szyderstwa. Niestety, skutek był zupełnie odwrotny. Czułem, że mnie wyśmiewa i upokarza, pozostawia zupełnie samego z obezwładniającym strachem.
Minęło czterdzieści lat, nim zdołałem dotrzeć do zakodowanego w ciele wspomnienia brutalnego gwałtu, a potem uwolniłem się od traumy. Później stopniowo odzyskałem własną tożsamość i szacunek do samego siebie. Opiszę, jak odkryłem to wspomnienie i jak się wyleczyłem.
Przejdźmy kilka dekad do przodu. Kiedy rozwijałem metodę leczenia traumy, którą nazwałem Somatic Experiencing (SE), zacząłem przeżywać niepokojące sensacje i wyobrażałem sobie dziwne, ulotne obrazy. Czułem ściskanie w żołądku i w gardle, pojawiała się w nim biała, lepka flegma. Przykre objawy nie ustawały, więc zdałem sobie sprawę, że najwyższy czas, bym ja również poddał się terapii. Przysłowie głosi, że zawsze uczymy innych tego, czego sami najbardziej chcemy się nauczyć. Wezwał mnie Chiron, archetyp skrzywdzonego uzdrowiciela3.
Zastanawiając się nad swoimi problemami, pokornie poprosiłem jednego z terapeutów, których przeszkoliłem, by pomógł mi zrozumieć możliwe źródła niepokojących symptomów. Kiedy rozpocząłem autoanalizę, pojawiły się wspomnienia, które za chwilę opiszę. Z początku skupiłem uwagę na doświadczeniach fizycznych, a później na niepokojących obrazach, i ukryte wspomnienia zaczęły wychodzić na jaw.
Trauma nie polega na tym, co się nam przydarzyło; jest raczej tym, co w nas tkwi, bo nie ma empatycznego świadka, który zdawałby sobie z niej sprawę.
Peter A. Levine
W dalszej części rozdziału pojawią się wyraziste szczegóły brutalnego gwałtu, które mogą wytrącić Czytelników z równowagi. Zamieszczam te szczegóły (choć prawdopodobnie są trudną lekturą), by zilustrować, że nawet po takim koszmarnym przeżyciu, przy zastosowaniu odpowiednich narzędzi i kompetentnego, empatycznego wsparcia, można się wyleczyć i odesłać traumę w przeszłość, gdzie jest jej miejsce.
Kolega, a zarazem terapeuta siedzący naprzeciwko mnie zauważył, że lekko poruszam stopami; zwrócił moją uwagę na te subtelne, prawie niezauważalne ruchy. Nagle w mojej wyobraźni pojawił się obraz z dzieciństwa: pędziłem po owalnej bieżni w pobliżu naszego mieszkania. Terapeuta kazał mi się skupić na sile moich nóg. W metodzie Somatic Experiencing często przywołujemy wewnętrzną siłę, by wywołać pozytywne emocje związane z doświadczeniami fizycznymi, nim stopniowo, łagodnie odkryjemy istotę traumy.
Poczułem, że mój oddech się pogłębia; przez moje ciało przepłynęło przyjemne doznanie. Powoli się rozejrzałem i zobaczyłem ukochany park, gdzie czułem się bezpieczny jako dziecko. Zacząłem przypominać sobie magię tego miejsca; codziennie mijałem je w drodze do domu ze szkoły średniej. Po przybyciu do domu około trzeciej po południu zwykle jadłem garść ciasteczek czekoladowych marki Pepperidge Farm i chodziłem na rutynowy spacer do Reservoir Oval Park, położonego naprzeciwko naszego mieszkania w domu na piątym piętrze przy Wayne Avenue 3400.
Zamiast iść dwie przecznice do bramy parku, przechodziłem na drugą stronę ulicy, przeskakiwałem przez płot z kutego żelaza, po czym ruszałem przez gęste krzaki do bieżni leżącej w dole. Biegałem na niej, ciesząc się siłą swoich mięśni. To triumfalne doświadczenie stanowiło antidotum na moje chude nogi, osłabione przez stres wywołany problemami sądowymi ojca i strachem przed zemstą mafii. Czułem, jak moje stopy uderzają w żużlową bieżnię; były smukłe, słabe, lecz nabierały siły. Wykorzystywałem źródła potężnej energii tkwiącej w ciele, w czasie biegu znajdowałem siłę i stabilność. To wspaniałe wspomnienie sprawiło mi przyjemność. Jednak w mojej wyobraźni nagle pojawiło się coś mrocznego. Na początku była to trudna do określenia niepewność, której oznaką były bladość i nierówny oddech. Na szczęście wcześniejsze doznania dały mi poczucie siły i mogłem dalej analizować przykre przeżycia.
Przypomniałem sobie pewien jesienny dzień. Kiedy wszedłem do parku, miałem niejasne poczucie, że coś jest nie tak. Pamiętam, że zauważyłem kilku nastoletnich członków gangu; wyglądali groźnie i palili papierosy obok gęstych krzaków. Szczególnie wyraźnie zapamiętałem ich staroświeckie motocyklowe czapki ze skórzanymi daszkami. Koncentrując się na tych obrazach, miałem świadomość czającego się niebezpieczeństwa i poczułem ściskanie w żołądku. „Wspomnienia ciała” zaczęły stopniowo się pojawiać z coraz dokładniejszymi detalami. Na początku przypomniałem sobie, że przeskoczyłem w biegu przez ogrodzenie i wylądowałem po drugiej stronie, po czym popędziłem stromym zboczem w stronę gęstych krzewów.
Nagle, choć biegłem bardzo szybko, ogarnęło mnie poczucie bezpośredniego niebezpieczeństwa. Działo się coś strasznego. Zagrażało mi coś koszmarnego. Poczułem napięcie mięśni szyi i barków. A także strach i ściskanie w żołądku – nie mogłem złapać tchu. Rzuciłem się do przodu. Miałem jeszcze jedno „wspomnienie ciała”: ktoś skoczył na mnie od tyłu i przewrócił. Czułem, jak moja twarz wbija się w ziemię, a czoło uderza w duży kamień. Rozpaczliwie usiłowałem się uwolnić, ale bezskutecznie; chwycono mnie za ramiona i boleśnie przyciśnięto do ziemi. Znalazłem się w pułapce jak bezbronne zwierzę. Ktoś zaczął zdzierać ze mnie spodnie. Natychmiast straciłem przytomność. Chyba zemdlałem. Wszystko było nieruchome, zapadła absolutna cisza.
Mój terapeuta niezwykle łagodnie położył dłoń na moim ramieniu i wyrwał mnie z głębokiego szoku. Przestałem odczuwać brutalny gwałt i zacząłem odzyskiwać świadomość otoczenia. Przed zakończeniem sesji odkryłem, że moje ciało jest w stanie zrobić coś, czego nie potrafiło zrobić w chwili gwałtu. Jedna z podstawowych zasad Somatic Experiencing polega na odkrywaniu nowych, potężnych doświadczeń tkwiących w naszych ciałach, negujących poczucie bezradności, piętno traumy. Z pomocą terapeuty, jego doświadczenia i wsparcia, poczułem, że odzyskuję energię życiową. Ogarnęła mnie wściekłość, miałem ochotę się bronić, walczyć, a w końcu zatriumfować nad napastnikami. W moich obezwładnionych ramionach i nogach pojawiła się potężna siła. W końcu zacząłem odczuwać szczególne uniesienie, jak w chwili, gdy przeskakiwałem przez płot i biegałem po bieżni. Później pojawiła się inna reakcja obronna: odruch wymiotny wywołany przez odrazę. Wyrzygałem gęsty, lepki płyn o wyglądzie i zapachu spermy.
Odkrycie i przepracowanie wspomnień ciała usunęło wiele symptomów, które sprawiły, że poprosiłem o pomoc. Współczułem samemu sobie i płakałem nad losem zgwałconego, porzuconego dziecka; kołysałem je w ramionach, oddając mu sprawiedliwość. „Tak, Peterze, to się naprawdę zdarzyło. Ale to już przeszłość”.
W czasie kilku następnych sesji pokonałem demona wstydu i wszechobecną świadomość, że jestem zły. Autentyczne współczucie dla samego siebie i pogodzenie się z sobą pozwoliło mi umieścić wspomnienie gwałtu w odległej przeszłości, gdzie było jego właściwe miejsce. Zły czar prysł, byłem wolny. Żyłem. Czułem się zdrowy.
Prawda zmienia barwę w zależności od światła, a dzień jutrzejszy może być jaśniejszy niż wczorajszy. Pamięć to wybór obrazów, niekiedy trudno uchwytnych […], a czasem głęboko zakodowanych w umyśle.
Kasi Lemmons, Magia Batistów
Z pomocą braci zacząłem porządkować fragmenty całej historii. Dowiedziałem się od nich, że mafia powiedziała ojcu: „Jeśli będziesz zeznawać, znajdziesz swoją rodzinę martwą w East River”. Nie mogąc uzyskać od władz ochrony rodziny, ojciec rok po roku zmagał się z prokuratorami, próbując uniknąć więzienia za odmowę złożenia zeznań. Sprawę rozpatrywał w końcu Sąd Najwyższy i ojciec trafił za kratki za „obrazę sądu”. Sędzia Earl Warren złożył zdanie odrębne, w którym napisał, że była to najgorsza decyzja podjęta kiedykolwiek przez Sąd Najwyższy. Ojciec musiał odsiedzieć rok i jeden dzień. Okrutny, dodatkowy dzień w praktyce uniemożliwił mu powrót do nauczania w szkole publicznej – złamało mu to serce.
Jak możecie sobie wyobrazić, długi strach i niepewność okazały się dla nas ciężkim przeżyciem. Przestałem wierzyć, że świat jest bezpieczny i przewidywalny. Mimo to zdołałem wrócić do zdrowia, chociaż jakaś cząstka mojej psychiki na zawsze pozostała wśród krzaków w parku; pamiętam również, jak niesprawiedliwie potraktowano mojego ojca. Straciłem niewinność, która została zmiażdżona i zbrukana, lecz w końcu ją odzyskałem.
Po sesji terapeutycznej przez jakiś czas miewałem „epizodyczne wspomnienia”. Nie były one jednak tak pełne emocji jak na początku. Oto dodatkowe szczegóły, które poznałem. Przede wszystkim przypomniałem sobie, że w naszym domu panowała mroczna aura zagrożenia, gdy odwiedzał nas adwokat mafii, który rozmawiał z moimi rodzicami. Wizyty te miały rzekomo „pomóc” ojcu, by nie złożył zeznań przed prokuratorem okręgowym i wielką ławą przysięgłych; powinien powołać się na piątą poprawkę do konstytucji. Jednak prawdziwy motyw sprowadzał się do tego, by nie obciążył Johnny’ego Dio.
Pamiętam, jak wymykałem się z sypialni i chowałem pod wąskim stolikiem na telefon, po czym usiłowałem podsłuchiwać rozmowy w salonie. Rodzice nigdy nie rozmawiali z dziećmi o tym, co się dzieje, ale ja i moi młodsi bracia wyczuwaliśmy na podstawie ich reakcji, że dzieje się coś bardzo złego.
Te ukryte czynniki stresujące i podsłuchiwane rozmowy podkopały moją energię życiową i wiarę w siebie. Były jeszcze bardziej szkodliwe dla mojego zdrowia psychicznego niż głębiej ukryte, druzgocące przeżycia doświadczone w dzieciństwie.
Po długoletniej walce mój ojciec, który konsekwentnie odmawiał zeznań, by chronić rodzinę, w końcu oddał się w ręce władz i zaczął odsiadywać karę więzienia mającą trwać rok i jeden dzień. Skończyłem siedemnaście lat i studiowałem na pierwszym roku Uniwersytetu Michigan. Nagle otrzymałem brutalny, ostry list od matki. Pamiętam, że się załamałem: łkałem spazmatycznie na podłodze, pełen żalu i poczucia winy.
W czasie pobytu ojca w więzieniu jego firma odzieżowa zbankrutowała. Wskutek głębokiego stresu, stojąc wobec perspektywy nędzy, matka dostała wrzodów żołądka i przeżyła załamanie nerwowe. Ciężar utrzymania rodziny spoczywał wyłącznie na jej wątłych barkach; w końcu wzięła się w garść i zdobyła kwalifikacje nauczycielskie, by zarabiać w trakcie nieobecności ojca.
Odwiedziłem go w więzieniu po powrocie do Nowego Jorku w czasie ferii wiosennych. Dzieliło nas grube szkło i żelazne kraty; zmartwiałem, czułem się niezręcznie. Nie mogłem wykrztusić słowa i nie powiedziałem: „Kocham cię”. Kiedy ja i matka wychodziliśmy w ciszy z sali widzeń, poszedł za nami jeden ze strażników i dotknął mojego ramienia. Odwróciłem się i spojrzałem mu w oczy. Ich wyraz był zaskakująco łagodny.
– Chcę, byś wiedział, synu, że twój tata nie jest przestępcą – rzekł cicho. Poinformował mnie, że ojciec prowadzi bibliotekę więzienną i że uczy więźniów umiejętności, które przydadzą się po zwolnieniu. Jest w tym coś ironicznego, lecz ojciec wrócił do swojej pierwszej miłości: nauczania. Matka poszła za jego przykładem, a później moi bracia i ja kontynuowaliśmy tradycję pracy w sferze edukacji, każdy na swój sposób. Uważam, że odziedziczyłem po rodzicach fascynację nauczaniem, które stało się moją pasją, a nawet obsesją.
Pewnego dnia spotkałem dyrektora szkoły, w której pracowała matka. Wziął mnie na stronę i powiedział, że matka jest jedyną osobą potrafiącą uczyć najbardziej zaburzone dzieci. Podał przykład: opisał autystyczne dziecko, które szło do toalety, gdy pozostałe dzieci wracały do domów. Matka cierpliwie czekała przeszło godzinę, aż chłopiec w końcu wyjdzie z toalety, by go przytulić i kołysać. Nie pamiętałem, by matka tak mnie przytulała, ale mogę wyobrazić sobie to, co opisał dyrektor.
Moi bracia, Jon i Bob, również przeżyli w dzieciństwie traumatyczne wydarzenia, czemu trudno się dziwić. W moim przypadku doszło do połączenia instynktu nauczycielskiego ze skłonnością do niekonwencjonalnych metod uzdrowicielskich. O ile wiem, nie mam wśród przodków lekarzy, i domyślam się, że byli nimi rabini, przywódcy duchowi swoich społeczności (a także uzdrowiciele). To dziedzictwo ujawniło się w postaci wieloletnich badań nad stresem i traumą, a także we wrodzonym pragnieniu odzyskania zdrowia. W gruncie rzeczy nie powinno dziwić, że moja praca doktorska z zakresu biofizyki nosiła tytuł Akumulacja stresu.
W dzieciństwie i młodości doświadczałem straszliwych przeżyć, które pozostawiły głębokie ślady w mojej psychice, a także zwykłych „traum”. Omówię je w czasie tej wędrówki. Jeden z moich przyjaciół zauważył kiedyś, że „praca badawcza to autoanaliza”. Przez całe życie prowadzę autoanalizę, by łagodzić niepotrzebne cierpienia, leczyć traumę – zarówno swoją, jak i niezliczonych ludzi na świecie.
Twórczy dorosły to dziecko, które przetrwało.
Profesor Julian F. Fleron (zdanie często przypisywane Ursuli K. Le Guin)
Mimo tych trudnych początków wierzę, że rodzice zawsze szanowali i wspierali moją wrodzoną ciekawość, pragnienie poznania świata. Pracowałem przeszło czterdzieści pięć lat z tysiącami dorosłych i wieloma dziećmi. Zrozumiałem, że wszystkie dzieci i większość dorosłych, którzy zachowali młodzieńcze cechy, są ciągle nieskażeni, mają ten sam wrodzony pociąg do poszukiwań i odkryć. Ten bardzo silny impuls można wykorzystać w terapii.
Wszyscy potrafimy odzyskać zdrowie. Wierzę, że ludzie mają w sobie fundamentalny, pierwotny pociąg do zdrowia. Wiąże się on z dostępem do części ludzkiej natury, które zawsze są ukryte, żyją poza traumą, są wiecznie zdrowe i nienaruszone. Tę część umysłu można nazwać „Prawdziwym Ja” albo „Rzeczywistym Ja”. Jungowski psychoanalityk James Hollis zdefiniował „Ja” (pisane dużą literą) jako „celowość organizmu, dążenie do istnienia w najpełniejszym wymiarze”1. Chciałbym dodać, że ten impuls polega na tym, by stać się Prawdziwym Ja, bardziej podobnym do siebie, własnej roli społecznej i osobowości. Z moich doświadczeń wynika, że dążenie to jest podobne do wrodzonego impulsu skłaniającego do eksploracji i odkryć.
Smutne, że ta pierwotna, instynktowna energia jest zbyt często spychana w głąb psychiki przez opresyjną, nadmierną socjalizację albo tłumiona przez toksyczny stres i traumę. Tak czy inaczej, każdy z nas ma w sobie to potężne źródło siły, która czeka na swój moment, gotowa się obudzić. Doświadczyłem głębokiej traumy, lecz uważam, że twórcza ciekawość, wewnętrzna energia i radość były zawsze obecne w moim życiu i pomogły mi iść naprzód.
2
Moją pracę terapeutyczną opisywano niekiedy jako prawie mistyczną lub szamańską. Z pewnością wpłynęły na mnie badania szamańskich praktyk leczniczych w różnych kulturach, spotykałem również szamanów i plemiennych uzdrowicieli z całego świata, jednak przez całe życie demonstrowałem, że takie określenia są mylące i żałośnie nieadekwatne. Innymi słowy, moim celem było dowieść, że stworzona przeze mnie metoda może być nauczana i stosowana w świeckim społeczeństwie zachodnim. Tradycja leżąca u podstaw mojej pracy ma źródło w obiektywnych naukach biologicznych. Mój kontakt z ucieleśnioną duchowością jest oparty na twardych jak skała fundamentach biofizyki, neurobiologii i etologii4 w połączeniu z teorią systemów i teorią układów złożonych.
Około 1972 roku zacząłem uczyć swojej metody leczniczej kilkunastu błyskotliwych terapeutów z Berkeley w trakcie spotkań odbywających się w mojej „chatce na drzewie” przy McBryde Avenue 6182. Dzisiaj, po pięćdziesięciu latach, w końcu udowodniłem, że ta forma leczenia nie jest po prostu efektem moich indywidualnych talentów. Rozwijająca się metoda terapeutyczna, obecnie nazywana Somatic Experiencing (SE), czerpie z doświadczeń żywego, obdarzonego wrażliwością ciała. Jest naprawdę oparta na zasadach naukowych i można jej nauczać, przekazywać adeptom. Jedno z wyzwań związanych z nauczaniem Somatic Experiencing, a także badaniem jego skuteczności, polega na tym, że metoda ta nie jest ściśle zdefiniowaną techniką, lecz raczej organicznym procesem opartym na podstawowych zasadach i elementach. Jednak mimo tych utrudnień kilka badań naukowych dowiodło, że Somatic Experiencing prowadzi do skutecznych, solidnych wyników klinicznych.
Tak czy inaczej, od chwili narodzin z „parszywą dwunastką” w mojej skromnej chatce na drzewie metoda ta opanowała cały świat. W 2022 roku stosowano ją w czterdziestu czterech krajach dzięki pilnej pracy ponad siedemdziesięciu trenerów. Łącznie wyszkolili oni ponad 60 000 terapeutów. Kiedy zastanawiam się nad tym sukcesem i trajektorią swojego życia, jestem naprawdę zdumiony. Nie zdając sobie sprawy, stałem się kimś w rodzaju „proroka”, choć zupełnie się tego nie spodziewałem i wydawało się to mało prawdopodobne.
Gdyby mnie spytano, czy spełniłem swoją misję, odpowiedziałbym łagodnym „tak”. W tej chwili odpowiedzialność spoczywa na międzynarodowej społeczności praktyków Somatic Experiencing, których zadanie polega na propagowaniu mojej metody na całym świecie, by pomagać pacjentom.
Jest także trudniejsze pytanie: „Czy zrobiłem wszystko, co mogłem?”. Nie znam na nie odpowiedzi, bo moja praca ciągle trwa. Pisanie tej książki było dla mnie sposobem zebrania swoich myśli, wspomnień, marzeń i refleksji. Pytanie: „Czy zrobiłem wszystko, co mogłem?” ma głęboki związek z moimi wysiłkami, by otworzyć się na miłość i zaakceptować świadomość, że jestem kochany. Często poszukiwałem ideału, próbując znaleźć kogoś, kto uwolni mnie od moich ran. W czasie tej wędrówki spotkałem kilka wspaniałych kochanek i zawarłem głębokie, długoletnie przyjaźnie z osobami obu płci.
Wróćmy do 1972 roku. W naszej niewielkiej oazie bratnich dusz w Berkeley moim zadaniem i naszym wspólnym celem było wyjaśnić mechanizmy, zasady i przyczyny mojego wsparcia udzielanego osobom pragnącym wyleczyć się z przytłaczającego stresu i traumy. Staraliśmy się również odkryć sposoby pozwalające metodycznie i holistycznie uczyć innych. W owym czasie pracowałem nad interdyscyplinarnym doktoratem na wydziałach medycyny i biofizyki na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. W ten sposób wkroczyłem w fascynujący świat nauk ścisłych, w tym fizyki kwantowej, matematyki i biologii. Szczególnie interesowałem się układem nerwowym i funkcjonowaniem mózgu. Te badania pomogły mi zrozumieć działanie autonomicznego układu nerwowego, pnia mózgu, móżdżku i układu limbicznego. Są to struktury anatomiczne dzielone przez ludzi z innymi ssakami; kontrolują wszystkie nasze doznania, emocje i percepcje. Ten podstawowy system kształtuje również wiele z naszych przekonań.
Kiedy rozwijałem swoją teorię relacji między ciałem a umysłem, nie korzystałem z tradycyjnego, akademickiego podejścia behawioralno-kognitywnego, lecz szukałem podstaw systemu. Rozpoczynałem pracę terapeutyczną od analizy doznań zmysłowych, a także wewnętrznych impulsów motorycznych i popędów. Według Kybalionu, opartego na hermetycznej filozofii starożytnego Egiptu: „Jak na dole, tak na górze”. Moja teoria próbowała pogodzić te dwie drogi, w górę i w dół, tworząc holistyczny proces uwzględniający wrodzoną mądrość żywego organizmu. Innymi słowy, stworzyłem metodę, która pozwalała ludziom poszukującym zdrowia nawiązać kontakt z doświadczeniami własnego ciała, a także emocjami i znaczeniami wiążącymi się z naszymi interoceptywnymi „pejzażami somatycznymi”.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Johnny „Dio” Dioguardi (wspomniany w filmach Chłopcy z ferajny i Irlandczyk) był brutalnym Amerykaninem włoskiego pochodzenia, który zajmował się przestępczością zorganizowaną i wymuszaniem haraczy. Uczestniczył w głośnym ataku kwasem, który doprowadził do oślepienia i oszpecenia dziennikarza Victora Riesla. Riesel pisał demaskatorskie artykuły o nowojorskiej mafii i fikcyjnych związkach zawodowych, które pomogły Jimmy’emu Hoffie zostać przewodniczącym związku zawodowego Teamsters. (Wszystkie przypisy dolne pochodzą od Autora, z wyjątkiem przypisów podających źródła polskich cytatów przytoczonych w książce; są one oznaczone jako „przyp. tłum.”). [wróć]
Czytałem w internecie, że przed 1953 rokiem, gdy mieszkałem w Bronksie, działał tam gang o nazwie Fordham Daggers. Byłem za mały, by coś o nim wiedzieć, choć zdawałem sobie sprawę, że budzi powszechny lęk. [wróć]
W mitologii greckiej Chiron był synem tytana Kronosa i okeanidy Filyry, którą zgwałcił. Chiron został dwukrotnie zraniony: po raz pierwszy w chwili narodzin, a po raz drugi pod koniec życia. Pierwsza rana to głęboka trauma psychologiczna wskutek gwałtu na matce i późniejszego odrzucenia przez oboje rodziców. Przybranym ojcem Chirona był Apollo. Centaur Chiron, potwór w dosłownym znaczeniu tego słowa, stał się sierotą, a w końcu wyrzutkiem. Jako pół człowiek, pół zwierzę stanowi symbol konfliktu między naszą zwierzęcą naturą a rozumem i dążeniem do boskości, między dionizyjskim szaleństwem centaurów a apollińskim ładem przybranego ojca. Jednak dąży w stronę Apolla, pod wieloma względami przyćmiewa boga światła, staje się mistrzem sztuki i nauki (techne i episteme), próbując zrekompensować odrzucenie w młodości i udowodnić sobie i innym, że on również jest godny miłości i akceptacji. [wróć]
Etologia to badanie dzikich zwierząt w naturalnym środowisku. [wróć]
