Anna & Elsa. Niech żyje królowa! Tom 1. Disney Kraina Lodu - Erica David - ebook

Anna & Elsa. Niech żyje królowa! Tom 1. Disney Kraina Lodu ebook

David Erica

4,6

Opis

Opowieści z serii „Anna i Elsa” to lektury idealne dla czytelniczek powyżej szóstego roku życia. Ucieszą z pewnością fanów i fanki mroźnego królestwa Arendelle i jego mieszkańców, ponieważ opowiadają o wydarzeniach, których nie znamy z filmów animowanych osadzonych w świecie Krainy Lodu. Można je także czytać jako samodzielne powieści, w dowolnej kolejności.

Elsa uczy się, jak rozdzielić dzień na obowiązki i przyjemności. Gdyby nie Anna, zapewne cały dzień spędzałaby na przyjmowaniu interesantów. Wraz z pomocą siostry i ukochanych przyjaciół Elsa będzie uczyć się, że można połączyć przyjemne z pożytecznym, a dbałość o poddanych nie musi wiązać się z odmawianiem sobie czasu wolnego.

W tomie „Niech żyje królowa” przeczytacie o tym, gdzie siostry jadają najsmaczniejszy deser w Arendelle, udacie się wraz z nimi nad zamarznięte jezioro, będziecie towarzyszyć podczas pikniku, a także dowiecie się, jak powstaje nowy system kanalizacji w Arendelle.

„Anna i Elsa” to seria opowieści osadzonych w świecie znanym z filmów animowanych studia Disney „Kraina Lodu”. Wydarzenia rozgrywają się po objęciu tronu Arendelle przez Elsę, której w obowiązkach królewskich pomaga młodsza siostra Anna.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 48

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (10 ocen)
6
4
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Kolekcje



Rozdział 1

Królowa Aren­delle Elsa wyj­rzała przez zam­kowe okno. Była piękna pogoda. Słońce świe­ciło jasno, a jego pro­mie­nie odbi­jały się w wodach zatoki.

Miesz­kańcy Aren­delle wła­śnie roz­po­czy­nali nowy dzień wypeł­niony pracą. Kupcy otwie­rali okna i drzwi skle­pów, rybacy wyru­szali na wybrzeże, a męż­czyźni i kobiety zaj­mu­jący się pozy­ski­wa­niem lodu wybie­rali się nad jeziora poło­żone wysoko w górach.

Elsa cie­szyła się, że ma takich pod­da­nych. Zaufali jej, cho­ciaż była inna niż więk­szość wład­czyń, które raczej nie miały mocy wycza­ro­wy­wa­nia lodu i śniegu. Mało która kró­lowa potra­fiła stwo­rzyć cho­dzą­cego i mówią­cego bał­wana, nie wspo­mi­na­jąc już o tym, że zwy­czajne kró­lowe nie roz­pę­ty­wały sro­gich zim, które sku­wały lodem wsie i mia­sta! Jesz­cze nie­dawno Elsa bar­dzo się mar­twiła, że z powodu tej odmien­no­ści lud Aren­delle jej nie zaak­cep­tuje. Wszy­scy jed­nak powi­tali młodą kró­lową z otwar­tymi ramio­nami.

Elsa cof­nęła się od okna.

Na dwo­rze było tak pięk­nie, że miała ochotę wyjść na zewnątrz. Nie­stety, nie pozwa­lały jej na to kró­lew­skie obo­wiązki. Pode­szła do biurka. Cze­kały tam na nią plany sys­temu kana­li­za­cji miej­skiej, nad któ­rymi ostat­nio pra­co­wała. Rury i kanały miały dostar­czyć wodę do każ­dego domu, a budow­ni­czo­wie cze­kali już tylko na akcep­ta­cję pla­nów przez kró­lową, żeby zacząć pracę.

Elsa usia­dła przy biurku. Chwilę póź­niej drzwi do kom­naty się otwo­rzyły i do środka jak burza wpa­dła Anna, jej młod­sza sio­stra. Oczy lśniły jej z pod­eks­cy­to­wa­nia.

– Wiesz, jaki dzi­siaj dzień? – spy­tała.

– Wto­rek? – strze­liła Elsa.

– Dziś jest dzień, w któ­rym skre­ślamy z listy pozy­cję numer trzy! – wykrzyk­nęła Anna. Pod­bie­gła do sio­stry i roz­wi­nęła zwój per­ga­minu. To była słynna Lista rze­czy do zro­bie­nia w Aren­delle. Anna pro­wa­dziła ten spis, odkąd Elsa została kró­lową. Teraz odchrząk­nęła i prze­czy­tała: – Fan­ta­styczne flan­gen­dor­fery Flo­riana!

– Flan­gen… co? – zająk­nęła się Elsa.

– Flan­gen­dor­fery – wyja­śniła rado­śnie Anna. – To naj­pysz­niej­szy deser w całym Aren­delle!

Elsa pokrę­ciła głową zdzi­wiona. Ni­gdy nie sły­szała o flan­gen­dor­fe­rach.

– Nie cie­szysz się…? – zapy­tała zdu­miona Anna. Wzięła sio­strę za rękę i pomo­gła jej wstać z krze­sła.

– Cie­szę, ale… mam pracę – wes­tchnęła Elsa.

– Jak możesz pra­co­wać w taki piękny dzień? – zapy­tała Anna i zawi­ro­wała w pro­mie­niach słońca wpa­da­ją­cych do pokoju przez okno. – No chodź, Elso! Tylko jeden mały flan­gen­dor­fer!

Elsa przy­gry­zła wargę i się zamy­śliła. Rze­czy­wi­ście dzień był prze­piękny! Może naprawdę jeden malutki flan­gen­dor­fer jej nie zaszko­dzi?

– No dobrze – zgo­dziła się.

Anna wydała wtedy z sie­bie trium­falny okrzyk.

– Uwiel­biam nasze wizyty w mie­ście! Tam jest tyle cie­ka­wych rze­czy do zoba­cze­nia!

Radość Anny była zaraź­liwa, więc już po chwili Elsa uśmie­chała się sze­roko.

Sio­stry opu­ściły zamek, prze­szły przez bramy i ruszyły bru­ko­wa­nymi ulicz­kami mia­sta.

Teraz wszyst­kie sklepy były już otwarte. Miej­ski rynek wypeł­niły róż­no­barwne stra­gany. Nie­któ­rzy kupcy wysta­wiali na sprze­daż doj­rzałe, soczy­ste owoce, inni – piękne szale i biżu­te­rię. Wielu z nich machało przy­jaź­nie do Anny i Elsy.

– Czy to nie cudowne? – zachwy­cała się księż­niczka. – Spójrz tylko, ile tu cie­ka­wych rze­czy!

Elsa zauwa­żyła dziew­czynkę z bukie­tem kwia­tów w rącz­kach, toru­jącą sobie drogę przez tłum. Miała dwa ciemne war­ko­czyki, które pod­ska­ki­wały przy każ­dym jej kroku. Rado­śnie pod­bie­gła do Elsy. Chciała dać mło­dej kró­lo­wej kwiaty. Elsa uśmiech­nęła się do niej ser­decz­nie.

– Jak ci na imię? – spy­tała.

– Ingrid – odparła cicho dziew­czynka. Teraz, kiedy stała twa­rzą w twarz z kró­lową, bar­dzo się dener­wo­wała. Spu­ściła wzrok i dygnęła nie­śmiało.

– Wszystko w porządku, nie wstydź się! – pró­bo­wała ją ośmie­lić Elsa, kiedy brała z jej drżą­cych rąk kwiaty. – Dzię­kuję ci za bukiet.

Ingrid stała bez ruchu, nie­zdolna wykrztu­sić nawet słowa. Wyglą­dała, jakby zupeł­nie nie miała pomy­słu, co ze sobą zro­bić!

Anna zauwa­żyła zmie­sza­nie małej. Nachy­liła się i szep­nęła jej do ucha:

– Ona wcale nie jest taka groźna, na jaką wygląda! – zażar­to­wała i wska­zała na sio­strę, która uśmie­chała się cie­pło.

Elsa nie wyglą­dała ani tro­chę groź­nie!

Ingrid zachi­cho­tała i poma­chała nie­śmiało do kró­lo­wej, a Elsa jej odma­chała.

– Ojej, a co to takiego? Tu, na two­jej sukience? – spy­tała Anna i dotknęła pal­cem nie­bie­skiego kubraczka dziew­czynki.

Zbita z tropu Ingrid spoj­rzała w dół, a wtedy Anna psot­nie zła­pała ją za nos.

– Tylko żar­to­wa­łam! – zawo­łała wesoło księż­niczka i się roze­śmiała.

Ingrid pisnęła zachwy­cona i też się roze­śmiała. Zupeł­nie prze­stała się dener­wo­wać spo­tka­niem z kró­lową. Dygnęła jesz­cze raz i ucie­kła.

– Jakie to uro­cze! – wes­tchnęła cicho Anna. Potem się pochy­liła, żeby pową­chać kwiaty. Wyjęła z bukietu Elsy gałązkę fio­le­to­wego wrzosu i wsu­nęła ją sobie za ucho.

Elsa uśmiech­nęła się do niej. Anna naprawdę umiała postę­po­wać z ludźmi.

Sio­stry prze­ci­skały się przez tłum zebrany na placu.

– Czy na pewno wiesz, dokąd idziemy? – spy­tała w pew­nej chwili Elsa.

– Oczy­wi­ście, że tak! – zapew­niła ją Anna. – Tę wizytę mia­łam w pla­nach wieki temu!

– Wieki temu? – spy­tała z powąt­pie­wa­niem Elsa.

– No, może nie wieki – przy­znała księż­niczka. – Ale na pewno od chwili, gdy zosta­łaś kró­lową.

Elsa wró­ciła myślą do cere­mo­nii koro­na­cyj­nej. Aż do tego dnia bramy zamku były zamknięte i miesz­kań­com kró­le­stwa nie było wolno odwie­dzać rodziny kró­lew­skiej. Prze­strze­gano tego zakazu, aby Elsa nie uczy­niła nikomu krzywdy swoją mroźną magią. Sądziła wów­czas, że jedy­nym spo­so­bem na zapew­nie­nie wszyst­kim bez­pie­czeń­stwa jest trzy­ma­nie ich na dystans.

Jed­nak w dniu, kiedy została kró­lową, bramy zamku otwarto na oścież. Elsa mar­twiła się, że jej sekret wyj­dzie na jaw. Dener­wo­wała się na myśl o spo­tka­niu z miesz­kań­cami kró­le­stwa. Z kolei Anna nie mogła się docze­kać, by ich poznać.

Teraz Elsa czuła ulgę, że nie musi już dłu­żej ukry­wać swo­jej mocy. Ona i Anna mogły opusz­czać zamek, gdy tylko im się podo­bało. Jed­nak cho­ciaż Elsa mogła cho­dzić wszę­dzie i zwie­dzać każdy zaką­tek swo­jego kró­le­stwa, po dłu­gich latach życia w odosob­nie­niu dopiero zaczy­nała się przy­zwy­cza­jać do nowej sytu­acji.

Zamy­ślona, nie zauwa­żyła rybaka sto­ją­cego w pobliżu i nie­chcący wpa­dła na niego. Ryby wysy­pały się z kosza na bruk.

– Ojej, prze­pra­szam! – zawo­łała.

Rybak zaczął uty­ski­wać i zło­rze­czyć. Kiedy jed­nak się zorien­to­wał, z kim ma do czy­nie­nia, natych­miast spu­ścił z tonu.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki