Alchemia „Alchemika” - Wojciech Eichelberger, Wojciech Szczawiński - ebook

Alchemia „Alchemika” ebook

Wojciech Eichelberger, Wojciech Szczawiński

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Komentarz do książki, która poruszyła setki milionów ludzi z niemal wszystkich zakątków świata, wywodzących się z różnych kultur, praktykujących różne religie, młodych i starych – wszyscy oni znajdują w Alchemiku Paula Coelho coś wspólnego. Ja też wiele lat temu znalazłem się wśród tych ludzi. Zafascynował mnie fenomen uniwersalnej – przekraczającej wszelkie podziały – popularności tej prostej przypowieści. Postanowiłem zgłębić jej tajemnicę.

Stało się dla mnie jasne, że tajemnicą jednoczącą tak wielu różnych ludzi jest duchowy, mistyczny przekaz opowieści o pasterzu z Andaluzji – że jest to opowieść o wewnętrznej podróży ku prawdzie o świecie i o człowieku. Alchemik i Alchemia„Alchemika” pomagają odnaleźć drogę w trudnych czasach, w których żyjemy. Na tyle trudnych, że – jak skonstatował ktoś mądry i przenikliwy – albo wiek XXI będzie wiekiem duchowym, albo go wcale nie będzie.

Daj sobie spokój to przesłanie wszystkich moich książek. Ale droga do wewnętrznego spokoju prowadzi przez samopoznanie i samozrozumienie. Nie licz na to, że inni dadzą ci spokój – tylko ty sam możesz go sobie dać.

Wojciech Eichelberger

Wojciech Eichelberger

Trener, coach, psychoterapeuta. Twórca idei i programu Instytutu Psychoimmunologii – IPSI, którego misją jest humanizowanie biznesu. Współtwórca platformy Positive Life organizującej psychologiczne szkolenia i kursy on-line. Jedna z wybitnych postaci polskiej psychologii i psychoterapii. Autor wielu bestselerowych książek z pogranicza psychologii, antropologii i duchowości. Od wielu lat obecny w radiu, telewizji, w renomowanych czasopismach i dziennikach. W pracy z ludźmi odwołuje się do podejścia integralnego, które prócz psychiki bierze pod uwagę ciało, energię i duchowość.

Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Polonia Restituta za działalność konspiracyjną w okresie stanu wojennego.

Wojciech Szczawiński

Absolwent filozofii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. Autor wywiadów-rzek: Dziecięce pytania każdego z nas z Grzegorzem Mitrowskim, filozofem, Warto mimo wszystko z Anną Dymną, aktorką, W poszukiwaniu mistrzów życia, Rozmowy o duchowości z Wojciechem Eichelbergerem, psychoterapeutą, i Tadeuszem Bartosiem, filozofem oraz wyboru wypowiedzi pacjentów domów hospicyjnych Myśli przy końcu drogi.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 122

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



O Autorach

Woj­ciech Eichel­ber­ger

Tre­ner, coach, psy­cho­te­ra­peuta. Twórca idei i pro­gramu Insty­tutu Psy­cho­im­mu­no­lo­gii – IPSI, któ­rego misją jest huma­ni­zo­wa­nie biz­nesu. Współ­twórca plat­formy Posi­tive Life orga­ni­zu­ją­cej psy­cho­lo­giczne szko­le­nia i kursy on-line. Jedna z wybit­nych postaci pol­skiej psy­cho­lo­gii i psy­cho­te­ra­pii. Autor wielu best­se­le­ro­wych ksią­żek z pogra­ni­cza psy­cho­lo­gii, antro­po­lo­gii i ducho­wo­ści. Od wielu lat obecny w radiu, tele­wi­zji, w reno­mo­wa­nych cza­so­pi­smach i dzien­ni­kach. W pracy z ludźmi odwo­łuje się do podej­ścia inte­gral­nego, które prócz psy­chiki bie­rze pod uwagę ciało, ener­gię i ducho­wość. Odzna­czony Krzy­żem Kawa­ler­skim Polo­nia Resti­tuta za dzia­łal­ność kon­spi­ra­cyjną w okre­sie stanu wojen­nego.

www.woj­cie­che­ichel­ber­ger.pl

Woj­ciech Szcza­wiń­ski

Absol­went filo­zo­fii na Wydziale Nauk Spo­łecz­nych Uni­wer­sy­tetu Ślą­skiego. Autor wywia­dów-rzek: Dzie­cięce pyta­nia każ­dego z nas z Grze­go­rzem Mitrow­skim, filo­zo­fem, Warto mimo wszystko z Anną Dymną, aktorką, W poszu­ki­wa­niu mistrzów życia, Roz­mowy o ducho­wo­ści z Woj­cie­chem Eichel­ber­ge­rem, psy­cho­te­ra­peutą, i Tade­uszem Bar­to­siem, filo­zo­fem oraz wyboru wypo­wie­dzi pacjen­tów domów hospi­cyj­nych Myśli przy końcu drogi.

W śmierci naszego „Ja” leży źró­dło życia serca

Imam Ja’Far al-Sadiq, VIII w.

Chcie­li­by­śmy być nie­śmier­telni. Chcie­li­by­śmy, aby świat trwał wiecz­nie, nie­zmienny, nie­na­ru­szony i przy­wdzie­wał jedy­nie szaty kolej­nych pór roku. Dążymy zatem upo­rczy­wie do stwo­rze­nia swo­jej małej sta­bi­li­za­cji, w któ­rej możemy ukryć się i zapo­mnieć, że wszystko prze­mija wokół nas: ludzie, rze­czy, zda­rze­nia… I w miarę upływu czasu zapo­mi­namy rów­nież o tym, jak żyć chcie­li­śmy naprawdę, zapo­mi­namy o marze­niach, które nie pozwa­lały nam spać, gdy byli­śmy mło­dzi i pełni entu­zja­zmu.

Alche­mik Paula Coelho przy­po­mina nam o tym wszyst­kim, co pocho­wa­li­śmy skrzęt­nie po stry­chach i piw­ni­cach naszych umy­słów i serc, i pew­nie dla­tego stał się czymś w rodzaju pod­ręcz­nika życia. O ana­lizę sym­boli i komen­tarz do tek­stu poku­sił się Woj­ciech Eichel­ber­ger w roz­mo­wie z Woj­ciechem Szcza­wiń­skim. Ich praca zaowo­co­wała książką, którą wła­śnie trzy­ma­cie w ręku. Oprócz klu­cza do Alche­mika znaj­dzie­cie w niej reflek­sje na tematy bli­skie każ­demu z nas, bo doty­czące psy­chiki czło­wieka.

1. Pokora

Woj­ciech Szcza­wiń­ski

WAlche­mik to feno­men na rynku księ­gar­skim. Mało którą książkę okre­śla się mia­nem kul­to­wej, a tak się stało w jej przy­padku. W Pol­sce sprze­dano jej bli­sko milion egzem­pla­rzy; na świe­cie zaś liczba ta sięga 150 milio­nów. Ba, powieść Coelho docze­kała się nawet wydań w języku Bra­ille’a. Z czego wynika, twoim zda­niem, tak ogromna popu­lar­ność opo­wie­ści o wędrówce i przy­go­dach paste­rza San­tiago?

„Sprze­dawca pra­żo­nej kuku­ry­dzy…” – powie­dział sam do sie­bie, nie koń­cząc zda­nia. Lewant zaczął wiać teraz jesz­cze moc­niej i chło­piec poczuł jego podmuch na twa­rzy. To prawda, że niósł ze sobą bole­sne wspo­mnie­nie o Mau­rach, ale niósł też zapach pustyni i woń kobiet o zasło­nię­tych czar­cza­fami twa­rzach. Niósł ze sobą wszyst­kie trudy i marze­nia męż­czyzn, któ­rzy wyru­szyli nie­gdyś w nie­znane, szu­ka­jąc złota, przy­gód i Pira­mid. Młody czło­wiek pozaz­dro­ścił wia­trowi swo­body i zro­zu­miał, że sam mógłby być jak wiatr. Nie powstrzy­my­wało go nic, jedy­nie on sam.

Woj­ciech Eichel­ber­ger

W Na spo­tka­niach z Pau­lem Coelho wielu czy­tel­ni­ków twier­dzi, że prze­czy­ta­nie Alche­mika odmie­niło ich życie – nadało mu inny, głęb­szy wymiar i wyzwo­liło w nich ener­gię i wiarę, jakich nie spo­dzie­wali się w sobie odna­leźć.

Joseph Camp­bell, jeden z naj­wy­bit­niej­szych mito­gra­fów i antro­po­lo­gów XX wieku, potwier­dził w swo­ich bada­niach hipo­tezę Carla Gustava Junga, że mity, przy­po­wie­ści i baśnie, posia­da­jące moc roz­ja­śnia­nia ludz­kich umy­słów, czer­pią je z głę­bin zbio­ro­wej pod­świa­do­mo­ści wspól­nej wszyst­kim ludziom bez względu na czasy, w któ­rych żyli, sze­ro­kość geo­gra­ficzną, kul­turę czy rasę. Dzięki temu mogą być one bez trudu i przez wszyst­kich odczy­ty­wane jako meta­fory opi­su­jące jakiś aspekt naszej odwiecz­nej podróży ku praw­dzie. Zwłasz­cza przez tych, któ­rzy tej prawdy na róż­nych ścież­kach aktyw­nie poszu­kują. To oni sta­no­wią grupę naj­wdzięcz­niej­szych odbior­ców mitu i przy­po­wie­ści, uży­wa­jąc ich jako map, nie­zbęd­nych w odnaj­dy­wa­niu drogi na bez­dro­żach i manow­cach umy­słu. Popu­lar­ność Alche­mika świad­czy nie­wąt­pli­wie o tym, że jest to przy­po­wieść poszu­ki­wana przez poszu­ku­ją­cych. Ozna­cza to, że musi być zwią­zana z prze­ka­zem mitu uni­wer­sal­nego, że czer­pie z arche­ty­pów zbio­ro­wej pod­świa­do­mo­ści i doty­czy odwiecz­nej ludz­kiej potrzeby odkry­wa­nia tajem­nic ist­nie­nia.

W Wydaje się jed­nak, że mity i baśnie nie mają żad­nego prze­ło­że­nia na nasze codzienne życie. Ota­cza­jąca nas rze­czy­wi­stość jest tak sza­le­nie zło­żona, że trudno porów­ny­wać ją do kra­iny spo­koju anda­lu­zyj­skich bez­droży i miast, po któ­rych poru­sza się pasterz San­tiago, boha­ter Alche­mika.

W Przy­po­wie­ści mają to do sie­bie, że nie opi­sują życia i świata w spo­sób dosłowny. Na tym zasa­dza się ich moc obja­śnia­jąca. Wystę­puje tu wiele pojem­nych meta­for i sym­boli, które każdy z nas może bez trudu odnieść do swo­jego indy­wi­du­al­nego losu i dzięki nim lepiej zro­zu­mieć sie­bie oraz etap wędrówki, na jakim się znaj­duje.

W Są jed­nak tacy, dla któ­rych opo­wieść Coelho o wędrówce paste­rza San­tiago to histo­ria pełna nie­do­rzecz­no­ści. Uwa­żają nawet tę książkę za gra­fo­mań­ską.

W Wraż­li­wość wielu z nas została stę­piona przez życie wypeł­nione codzienną rutyną, goni­twą za rze­czami i pie­niędzmi. Wtedy ukryty prze­kaz baśni czy przy­po­wie­ści nie jest w sta­nie poru­szyć ani naszych serc, ani umy­słów. Tym bar­dziej, że może się on kłó­cić z wybo­rami, któ­rych doko­na­li­śmy i któ­rych nie chcemy już poda­wać w wąt­pli­wość. Przy­po­mi­namy wów­czas Sprze­dawcę Pra­żo­nej Kuku­ry­dzy, któ­rego San­tiago spo­tyka na swo­jej dro­dze. Możemy też być podobni do Sprze­dawcy Krysz­ta­łów, bo jak on prze­sta­li­śmy podą­żać naszą drogą i nie lubimy, kiedy nam się przy­po­mina o nie­zre­ali­zo­wa­nych marze­niach i aspi­ra­cjach. Wielu z nas upo­dab­nia się do Anglika zaczy­ta­nego w tajem­ni­czych, skom­pli­ko­wa­nych księ­gach, któ­rego drażni mono­to­nia i oczy­wi­stość pustyni. Wtedy będzie nas razić for­malna skrom­ność przy­po­wie­ści i trudno nam będzie zgo­dzić się na to, że ważne prawdy odnaj­dują naj­peł­niej­szy wyraz w oszczęd­nej i lako­nicz­nej for­mie. Aby móc przy­jąć pro­stotę przy­po­wie­ści, przy­po­minającą chro­pawe i nie­po­radne, ale pły­nące pro­sto z serca opo­wie­ści dzia­dów – trzeba zacho­wać w sobie coś z dziecka. Baśnie, któ­rych słu­cha­li­śmy w dzie­ciń­stwie, gdy nasza wraż­liwa wyobraź­nia łap­czy­wie chło­nęła meta­fory i sym­bole, były w swo­jej kon­struk­cji bar­dzo pro­ste. Dzięki temu wła­śnie zapa­dły głę­boko w nasze umy­sły, two­rząc pierw­sze matryce pojęć i zna­ków pozwa­la­ją­cych rozu­mieć świat. Jeśli uchro­ni­li­śmy w sobie dziecko, to książki zbli­żone tre­ścią i formą do Alche­mika, takie jak np. Mały Książę Anto­ine’a de Saint-Exupéry’ego albo Kubuś Pucha­tek Alana Ale­xan­dra Milne’a, na­dal ocza­ro­wują nas i wzru­szają, skła­niają do reflek­sji nad sobą i otwie­rają oczy na sprawy, któ­rych ist­nie­nia nie podej­rze­wa­li­śmy. Jeśli tak się dzieje, to speł­nia się kry­te­rium pozy­tyw­nej oceny war­to­ści przy­po­wie­ści. Kry­te­ria este­tyczne i for­malne, wła­ściwe przy oce­nia­niu innych gatun­ków lite­rac­kich, nie znaj­dują tu zasto­so­wa­nia. Przy­po­wie­ści i baśnie nie ule­gają bowiem modom, nie miesz­czą się w żad­nych uzna­wa­nych kon­wen­cjach, a ich twórcy nie aspi­rują do lite­rac­kich salo­nów. Od nie­pa­mięt­nych cza­sów są opo­wia­dane i pisane w podobny spo­sób. Naj­waż­niej­sza jest w nich pro­stota, uni­wer­sal­ność prze­kazu i funk­cja tera­peu­tyczna. Dla­tego kry­tycy i znawcy lite­ra­tury zawie­szają swoje surowe stan­dardy i oceny w odnie­sie­niu np. do baśni Hansa Chri­stiana Ander­sena czy Ody­sei Homera. Nie przy­cho­dzi im do głowy, aby dzieła te nazy­wać gra­fo­ma­nią. Alche­mik nie­przy­pad­kowo zyskał repu­ta­cję waż­nej i pomoc­nej przy­po­wie­ści, i z pew­no­ścią zasłu­guje na uwagę i sza­cu­nek.

W A czy baśnie i mity znaj­dują zasto­so­wa­nie w psy­cho­te­ra­pii?

W Poczy­na­jąc od Zyg­munta Freuda i Carla Gustava Junga, psy­cho­te­ra­peuci czę­sto się do nich odwo­łują. Mity poma­gają lepiej zro­zu­mieć to, co dzieje się w ludz­kich umy­słach. Ist­nieje także ważna metoda w psy­cho­te­ra­pii pole­ga­jąca m.in. na opo­wia­da­niu baśni i przy­po­wie­ści. Ludzie, słu­cha­jąc ich, two­rzą w pod­świa­do­mo­ści nowe matryce zna­czeń, w lep­szy, twór­czy spo­sób opi­su­jące i porząd­ku­jące ich życiowe doświad­cze­nie. Podob­nie rzecz się ma z Alche­mi­kiem. Jest to przy­po­wieść, dzięki któ­rej możemy zacząć ina­czej postrze­gać i rozu­mieć zarówno sie­bie, jak i ota­cza­jący świat. Każdy, bez względu na płeć, wiek, reli­gię czy sta­tus spo­łeczny, może w histo­rii paste­rza San­tiago roz­po­znać swoje losy. Wszy­scy czu­jemy, roz­my­ślamy, marzymy, cier­pimy i pasiemy swoje owce, wędru­jąc po bez­dro­żach życia – i na prze­kór wszyst­kiemu sta­ramy się pozo­stać wierni naszej Legen­dzie.

W Niby tak. Jed­nak róż­nica polega na tym, że w baśniach boha­te­rom poma­gają różne cza­ro­dziej­skie przed­mioty. Na przy­kład San­tiago posiada Urim i Tumim – magiczne kamie­nie, które pozwa­lają mu podej­mo­wać trafne decy­zje. Tym­cza­sem w real­nym życiu czło­wiek zdany jest wyłącz­nie na sie­bie. Zapy­tam więc po raz kolejny: jak świat baśniowy ma się do naszej rze­czy­wi­sto­ści?

W Magiczne przed­mioty sym­bo­li­zują naszą wewnętrzną rze­czy­wi­stość: nasze wady i zalety, pra­gnie­nia i ukryte moż­li­wo­ści. Na przy­kład czapka nie­widka może sym­bo­li­zo­wać trans­pa­rent­ność, przej­rzy­stość – czyli taki spo­sób ist­nie­nia wśród ludzi, który im nie zagraża i spra­wia, że w obec­no­ści innych czują się swo­bod­nie i zacho­wują szcze­rze. Kij samo­bij, który sam decy­duje, komu i za co spra­wić lanie, może repre­zen­to­wać np. los, karmę albo sumie­nie, wypła­ca­jące dawkę cier­pie­nia za każdy popeł­niony błąd.

W Ale co z kamie­niami Urim i Tumim? Każdy z nas chciałby mieć takie kamyki. Pozwo­li­łyby nam one uni­kać wielu życio­wych błę­dów i roz­cza­ro­wań.

W Urim i Tumim znaj­dują się w głę­bo­kim worku i są zupeł­nie nie­wi­doczne. San­tiago otrzy­mał je od mędrca, Króla Salemu, Mel­chi­ze­de­cha, który radził mu, by w sytu­acji, gdy nie będzie wie­dział co począć, się­gał do worka i w ciemno wycią­gał jeden z kamieni. Gdy wycią­gnie biały, to decy­zja jest na „tak”, jeśli czarny, to decy­zja jest na „nie”. Urim i Tumim to w isto­cie dar wewnętrz­nej mądro­ści, którą pra­gniemy w sobie odszu­kać, by w każ­dej sytu­acji móc podej­mo­wać szyb­kie i jed­no­znaczne decy­zje. W głębi naszych umy­słów rze­czy­wi­ście kryje się mądrość, która zawsze wie, kiedy powie­dzieć „tak”, a kiedy „nie”. To Intu­icja. Żeby móc z niej korzy­stać, trzeba chcieć i umieć się­gać głę­boko w swój pod­świa­domy, intu­icyjny umysł, zaufać mu i mieć odwagę wybrać drogę, którą wska­zuje.

W Jed­nak intu­icja bywa czę­sto zawodna. Nie zawsze można na niej pole­gać. Co gor­sza – chwi­lami pod­po­wiada nam bez­na­dziejne pomy­sły.

W Intu­icja bywa zawodna, gdy jest rzadko uży­wana. Jeśli pozba­wieni jeste­śmy wiary w swój wewnętrzny głos, to mamy kło­poty z doko­ny­wa­niem wybo­rów, brniemy w nie­koń­czące się roz­wa­ża­nia „za” i „prze­ciw”, do niczego nie docho­dzimy, i wiele życio­wych szans umyka nam sprzed nosa. Więk­szość decy­zji i tak podej­mu­jemy w spo­sób irra­cjo­nalny, zawie­rza­jąc nie­ja­snym pod­szep­tom intu­icji. Nie jeste­śmy w sta­nie prze­wi­dzieć przy­szło­ści, nawet tej naj­bliż­szej, możemy ją jedy­nie prze­czu­wać. Mędrzec ostrzega San­tiago, że bez pomocy pod­świa­do­mo­ści nie odnaj­dzie drogi w swo­jej wewnętrz­nej podróży, gdzie dro­go­wska­zami są tajem­ni­cze znaki, czy­telne i roz­po­zna­walne jedy­nie dzięki intu­icji.

W Co rozu­miesz przez „wewnętrzną podróż”?

W Wewnętrzna podróż to poszu­ki­wa­nie samego sie­bie, swo­jej praw­dzi­wej istoty, podą­ża­nie tam, gdzie spo­dzie­wamy się zna­leźć naj­więk­szy skarb, czyli odpo­wie­dzi na pyta­nia: Kim jestem? Jaki jest sens mojego życia? Napo­tkany przez San­tiago mędrzec mówi, iż w dzie­ciń­stwie i mło­do­ści nie boimy się marzyć o tym, co chcie­li­by­śmy w życiu osią­gnąć. Jed­nak w miarę upływu czasu jakaś tajem­ni­cza siła spra­wia, że o tych marze­niach zapo­mi­namy lub dajemy się jej prze­ko­nać, że są one nie­zisz­czalne. Powoli zanika nasza indy­wi­du­al­ność i wyra­zi­stość, a także zdol­ność do podą­ża­nia za wewnętrz­nym gło­sem. W rezul­ta­cie, jako doro­śli, utoż­sa­miamy się z tym, co posia­damy, a nie z tym, co jest naszą – głę­boko ukrytą w ser­cach i umy­słach – istotą. Dla­tego tak czę­sto czu­jemy się nie­szczę­śliwi i zagu­bieni.

Pośród meta­for zawar­tych w Alche­miku jedną z naj­istot­niej­szych jest sprze­da­wa­nie owiec. Gdy San­tiago decy­duje się po dłu­gich waha­niach sprze­dać swoje owce, jego życie zmie­nia się dia­me­tral­nie. Porywa go gwał­towny bieg zda­rzeń i pasterz staje się nie­stru­dzo­nym, peł­nym wiary i deter­mi­na­cji poszu­ki­wa­czem skarbu.

W Co wła­ści­wie sym­bo­li­zują owce?

W W kon­tek­ście losów boha­tera Alche­mika, który całe swoje młode życie spę­dził wypa­sa­jąc samot­nie stado owiec, zwie­rzęta te sym­bo­li­zują to, do czego czu­jemy się przy­wią­zani: codzienną rutynę naszych myśli, zacho­wań, nawy­ko­wych sądów i wybo­rów; to, czego nauczy­li­śmy się i co wydaje nam się wystar­cza­jącą wie­dzą o świe­cie, o nas samych i o życiu. Wszystko to Coelho ujął w meta­forę stada owiec, które należy sprze­dać, jeśli chcemy udać się na poszu­ki­wa­nie skarbu. Sprze­da­nie owiec, a więc zakwe­stio­no­wa­nie wystar­czal­no­ści i traf­no­ści tego, co wiemy i potra­fimy, jest koniecz­nym pierw­szym kro­kiem, który musimy posta­wić, zanim wyru­szymy w wewnętrzną podróż. Tak jak pyta­nie daje począ­tek poszu­ki­wa­niu odpo­wie­dzi, a odczu­cie braku staje się bodź­cem do znaj­do­wa­nia satys­fak­cji, tak zwąt­pie­nie i pokora są nie­zbęd­nym warun­kiem pod­ję­cia wyprawy po skarb prawdy. Wtedy porzu­camy powszechne wyobra­że­nia na temat suk­cesu i szczę­ścia i roz­po­czy­namy nie­bez­pieczną, fascy­nu­jącą wędrówkę.

W Czy jest to moż­liwe w życiu każ­dego czło­wieka?

W Ci z nas, któ­rzy naprawdę chcą odmie­nić swoje życie, są do tego zdolni. Co wię­cej – nie mają innego wyj­ścia. Jeśli rze­czy­wi­ście pra­gniemy zro­zu­mieć samych sie­bie i odna­leźć drogę speł­nie­nia, musimy „sprze­dać wszyst­kie owce”, a następ­nie zadać sobie pyta­nie: Kim jestem bez tego wszyst­kiego? Kim jest ten, który ni­gdy niczego nie posia­dał? Kto patrzy, czuje, sły­szy i myśli?

Prze­ży­wamy nasze życie pod dyk­tando nawy­ków i ste­reo­ty­pów, zgod­nie ze wzor­cami wynie­sio­nymi z dzie­ciń­stwa i obo­wią­zu­ją­cymi w naszym oto­cze­niu. Nie wie­dząc o tym, śnimy nasze życie zamiast po pro­stu żyć. Mimo fru­stra­cji, smutku i roz­pa­czy nie chcemy uwie­rzyć, że nasze samo­po­czu­cie wynika z tego, jak myślimy i jak żyjemy. Upo­rczy­wie wma­wiamy sobie i innym: Ja jestem w porządku, to życie jest złe i okrutne.

Wiatr wiał coraz sil­niej. „I oto mam roz­dartą duszę pomię­dzy owce i skarb” – myślał pasterz. Musiał wybrać mię­dzy czymś, do czego przy­wykł, i czymś nie­zna­nym, co pra­gnął mieć. Wpraw­dzie ist­niała jesz­cze córka kupca, ale nie zna­czyła tyle, co owce, bo ona nie była od niego zależna. Może już zresztą go nie pamię­tała? Był pewien, że gdyby nie poja­wił się za trzy dni, dziew­czyna nie odczu­łaby jego braku. Dla niej wszyst­kie dni były jed­na­kowe. A wszyst­kie dni są się takie same wtedy, kiedy ludzie prze­stają dostrze­gać to wszystko, czym obda­ro­wuje ich los, pod­czas gdy słońce wędruje po nie­bie.

W Trudno jed­nak sta­wiać całe swoje prze­szłe życie na „jed­nej szali”. W wielu przy­pad­kach nawyki i ste­reo­typy gwa­ran­tują nam prze­cież wygodę w ukła­da­niu naszych rela­cji ze świa­tem zewnętrz­nym. Poma­gają nam też roz­grze­szać się we wła­snych oczach z braku wiary i z leni­stwa. Czy moż­liwy jest zatem kom­pro­mis: nie pozby­wa­nie się całego stada, lecz sprze­da­wa­nie po jed­nej owcy?

W Dokład­nie o to samo San­tiago spy­tał napo­tka­nego starca. Ten odpo­wie­dział jasno: jeśli pra­gniesz wyru­szyć w podróż po swój skarb, musisz sprze­dać wszyst­kie owce. Albo chcemy odmie­nić nasze życie, albo nie. Jeśli tego rze­czy­wi­ście chcemy, to trzeba to zro­bić rady­kal­nie, uważ­nie wsłu­chu­jąc się w swój wewnętrzny głos. Po to, aby odkryć w sobie to, co zostało głę­boko zako­pane w naszej pod­świa­do­mo­ści, aby odko­pać nasz wyśniony skarb, trzeba wiel­kiej odwagi w pozby­wa­niu się błęd­nych sądów nagro­ma­dzo­nych w naszych umy­słach od nie­pa­mięt­nych cza­sów. Każda postać wewnętrz­nej, ducho­wej podróży nie­odzow­nie zacząć się musi od oczysz­cze­nia, obmy­cia, porzu­ce­nia wszyst­kiego, co skost­niałe i zbędne. „Ziarno musi obumrzeć, aby poja­wił się nowy plon” – mówił Jezus. W chrze­ści­jań­stwie nazywa się to pokorą, w bud­dy­zmie – zwąt­pie­niem. Zwąt­pie­niem we wszystko, co do tej pory uzna­wane było przez nas za nie­pod­wa­żalną i wystar­cza­jącą wie­dzę o życiu. Bo skoro przy­nosi ona tyle cier­pie­nia, to prze­cież nie może być prawdą. Wszy­scy święci i pro­rocy powta­rzają od zawsze, że prawda wyzwala od cier­pie­nia. Dla­tego zwąt­pie­nie i pokora muszą poja­wić się w życiu każ­dego, kto pra­gnie odmie­nić swój los. W prze­ciw­nym razie nie znaj­dziemy powodu, aby roz­po­cząć poszu­ki­wa­nia.

W Ktoś może jed­nak pomy­śleć, że „sprze­dać owce” zna­czy to samo, co uwol­nić się od obo­wiąz­ków codzien­no­ści: porzu­cić pracę, żonę, dzieci, a potem zaszyć się w jakiejś pustelni i roz­my­ślać nad reali­za­cją Wła­snej Legendy. Pasterz San­tiago jest samot­nym wędrow­cem i cho­ciażby dla­tego jego wybory są pro­ste. A ludzie z krwi i kości…

W W ulu­bio­nej modli­twie Ano­ni­mo­wych Alko­ho­li­ków kryje się wska­zówka doty­cząca tej sprawy: „Boże, daj mi pogodę ducha, abym mógł przy­jąć to, czego zmie­nić nie mogę; daj mi siłę, abym mógł zmie­nić to, co zmie­nić mogę; daj mi mądrość, abym mógł odróż­nić jedno od dru­giego”. Meta­forę sprze­da­nia owiec każdy musi odnieść do swo­jej wła­snej wewnętrz­nej i zewnętrz­nej sytu­acji. Jeśli poczu­jemy nie­bu­dzący wąt­pli­wo­ści impuls do porzu­ce­nia całej swo­jej prze­szło­ści i uda­nia się do klasz­toru, pustelni albo na szczyt góry, to widocz­nie takie jest nasze powo­ła­nie.

Budda opu­ścił pałac swego ojca, żonę, syna i roz­po­czął wędrówkę po Hima­la­jach. Podob­nie Jezus porzu­cił wszystko i udał się na pusty­nię. Nie zro­bili tego po to, by uciec od pro­ble­mów codzien­no­ści i odpo­wie­dzial­no­ści wobec bli­skich, lecz po to, aby odna­leźć skarb prawdy. Odna­leźć go nie tylko dla sie­bie, ale dla nas wszyst­kich, by móc wska­zy­wać nam drogę, dawać wiarę i nadzieję. Jed­nak gdy decy­du­jemy się na drogę odosob­nie­nia, porzu­ce­nia świec­kiego życia i ludzi, któ­rzy nas kochają, to powin­ni­śmy być cał­ko­wi­cie pewni, że nie wybie­ramy ucieczki – lecz podej­mu­jemy naj­trud­niej­sze z wyzwań i zobo­wią­zu­jemy się odna­leźć skarb. W prze­ciw­nym razie nie uczy­nimy zadość cier­pie­niu zada­nemu naszym bli­skim. Nie spła­cimy naszego długu.

W Czy „owcą” może być także życiowy part­ner – mąż albo żona – któ­remu ślu­bo­wa­li­śmy miłość, wier­ność i uczci­wość? Łatwo prze­cież roz­grze­szać sie­bie i krzyw­dzić bliź­nich, twier­dząc, że sprze­da­jemy swoje „owce”.

W Zanim sprze­damy swoje owce, musimy się naprawdę głę­boko zasta­no­wić nad tym, czym one tak naprawdę są. Na pewno nie są tym, z czym roz­sta­jemy się chęt­nie. Dla­tego zamiar sprze­da­nia w cha­rak­te­rze owiec swo­jej rodziny, z którą sobie nie radzimy, będzie błę­dem. Jeśli nato­miast impe­ra­tyw poszu­ki­wa­nia skarbu każe nam roz­stać się z naj­bliż­szymi, ludźmi, któ­rych kochamy i z któ­rymi część naszej duszy za nic w świe­cie roz­stać się nie chce – wtedy pomyłka jest mniej praw­do­po­dobna. Związki mię­dzy ludźmi są na ogół trudne. Cza­sami czu­jemy się jak w pułapce, z któ­rej za wszelką cenę chcemy się wydo­stać. Winą za to najchęt­niej obar­czamy part­ne­rów. Warto jed­nak roz­strzy­gnąć, czy owcą do sprze­da­nia jest rze­czy­wi­ście nasz part­ner czy może raczej nasze poglądy, nawyki i rola, jaką przy­zwy­cza­ili­śmy się odgry­wać w życiu. Bar­dzo praw­do­po­dobne, że po sprze­da­niu tych owiec part­ner, part­nerka czy rodzina okażą się wielką pomocą i inspi­ra­cją w naszej wypra­wie po skarb. „Sprze­da­wa­nie owiec” na pewno nie polega na urzą­dza­niu sobie życia wedle wła­snego widzi­mi­się, lecz na podej­mo­wa­niu wyzwań i budze­niu wol­nego ducha. To jedyny spo­sób na prze­kro­cze­nie wszyst­kiego, co nas krę­puje i ogra­ni­cza.

W To, co nas krę­puje i ogra­ni­cza, czę­sto bywa naszą drugą naturą. Trudno porzu­cić wie­lo­let­nie przy­zwy­cza­je­nia.

W Ale czy mamy inne wyj­ście? Jeśli nie odwa­żymy się wybie­rać tego, co nowe i trudne, to bez końca będziemy drep­tać w kółko po wła­snych śla­dach. Pasterz San­tiago przy­wykł do owiec. Stały się całym jego świa­tem, jedy­nym, jaki znał. Musiał je sprze­dać, zanim wyru­szył po skarb, choć było to bar­dzo trudne. Bo naj­trud­niej jest porzu­cić ulu­bione wyobra­że­nia o sobie i o świe­cie. Przy­znać, że nic nie wiemy.

2. Oddzielenie

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

3. Znaki

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

4. Tęsknota

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

5. Odwaga

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

6. Obecność

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

7. Miłość

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

8. Bóg

Zapra­szamy do zakupu peł­nej wer­sji książki

O książce