Walka Lutra z katolicyzmem - Teodor Jeske-Choiński - ebook

Walka Lutra z katolicyzmem ebook

Teodor Jeske-Choiński

3,2

Opis

Nikt by się w Niemczech nie spodziewał, że jakiś syn chłopski przewróci do góry nogami religię katolicką i rządy panujących książąt. Tym mistrzem był Marcin Luter. Luter wesoły, bawiący się chętnie świecki uczony ze swoimi kolegami, zmienił się nagle. Nikt by nie uwierzył, że śpiewak, grajek i hulaka zamknie się w murach klasztornych. I nikt by się nie spodziewał, że tę nagłą zmianę wywołał strach przed śmiercią. Luter udał się na wakacje do swoich rodziców. Wracając piechotą do Erfurtu, szedł przez wioskę Stotternheim. Nagle zahuczała nad jego głową burza, pioruny padały tuż obok niego. Tak się przeraził, iż runął na ziemię i krzyczał na głos: „Pomóż mi dobra, święta Anno, chcę być zakonnikiem!” Skąd mu ten strach przed śmiercią przyszedł, nie wiedział zapewne sam. Co mu przyszło do głowy, nie wiadomo. Wiadomo tylko, że go ten dziecinny strach zaprowadził do klasztoru. Pożegnawszy się ze swoimi kolegami, znikł w murach klasztoru augustiańskiego w lipcu 1505 roku. Rok próby nauczył go posłuszeństwa dla przeora i przykrej pracy. Kazano mu zamiatać, czyścić krużganki, podwórze i żebrać po domach miasta. Nie smakowała mu ta ostra próba nowicjusza, ale wytrzymał ją. A co było dalej, dowiesz się, miły czytelniku, doczytawszy książkę o końca.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 55

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,2 (5 ocen)
1
1
1
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Teodor Jeske-Choiński

Walka Lutra z katolicyzmem

Armoryka Sandomierz

Projekt okładki: Juliusz Susak 

 

Na okładce: Lucas Cranach Starszy (1472-1553), Marcin Luter (fragment) (1529),

(licencjapublic domain), źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Martin_Luther,_1529.jpg (This file has been identified as being free of known restrictions under copyright law, including all related and neighboring rights). 

 

Tekst według edycji: Teodor Jeske-ChoińskiWalka Lutra z katolicyzmem Synowie St. Niemiry, Warszawa 1920. Zachowano oryginalną pisownię.

 

Copyright © 2014 by Wydawnictwo „Armoryka”

 

Wydawnictwo ARMORYKA

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

tel +48 15 833 21 41

e-mail:[email protected] 

http://www.armoryka.pl/ 

 

ISBN 978-83-7950-375-9

 

Walka Lutra z katolicyzmem

I.

 

 

Niktby się w Niemczech nie spodziewał, że jakiś syn chłopski przewróci do góry nogami religię katolicką i rządy panujących książąt. Tym mistrzem był Marcin Luther, który przyszedł na świat 10 Listopada 1483 roku w Eisleben. Luthrem nazwał się sam dopiero wtedy, kiedy go nauka posadziła na krześle profesorskiem w uniwersytecie wittenberskim. Jego rodzina, która była bardzo liczną w wioskach saskich, nie miała wcale stałego nazwiska. Zamiast nazwiskiem posługiwała się różnemi imionami jak naprzykład: Luder, Lüder, Leuder i t. p., co potwierdził pisarz niemiecki, Juliusz Köstien, w swojem dziele p. t. „Życie Luthra” (Luthers Leben, 1883 r.). 

Ojciec Marcina Luthra, Jan, mieszkał przed jego narodzeniem w Eisleben, w Möhra, gdzie mu było wygodnie i bez troski. Posiadał ładny domek chłopski i kawał urodzajnej ziemi: Gdyby umiał żyć spokojnie i nie obrażać swych sąsiadów, byłby się był dorobił z czasem znacznego mienia chłopskiego. Ale charakter jego nie znosił cierpliwości. Gwałtowność kipiała w jego duszy, jego mocne pięści tańcowały po łbach jego bliźnich, co potrafili także jego krewni i sąsiedzi. Chłopi w Möhra lubili bić sąsiada, a on ich. 

Od historyków dowiadujemy się różnych awantur ojca Luthra. Jedni mówią, że rodzic Marcina zabił w gniewie jakiegoś chłopa, pasącego swojego konia na jego łące, inni twierdzą, że tego nigdy nie było. 

Coś jednak musiało się stać tak albo owak, bo ojciec Luthra drapnął galopem z Möhry, zostawił na miejscu swoje mienie i uciekł z żoną do Eisleben, bojąc się zapewne kary panującego księcia saskiego (Kurfürsta). W Eisleben nie był długo, zaledwie pół roku, bo nie miał tam żyć z czego. Przeniósł się do miasta Mansfeld, gdzie mógł pracować i zarabiać w kopalniach złota i srebra. 

Próżniakiem nie był, głupim także nie. Pracował dużo, służył uczciwie swojemu panu, hrabiemu Mansfeldowi, i dorobił się znów mająteczku. Drobnego wzrostu, ale silny i zręczny robotnik, stanął na czele swoich towarzyszów. 

Pracował dużo ojciec Luthra, pracowała także jego matka, Małgorzata, do której był podobny. Przynosiła z lasu sama na plecach ciężkie drzewo i gospodarowała w domu od rana do nocy. 

Łukasz Cranach, znakomity malarz niemiecki w owym czasie, malował w 1527 r. portrety rodziców Luthra, które się dotąd utrzymały. Żadnych typów chłopskich nie widzi się na portretach Cranacha. Matka Luthra, szpetna, pospolita, robi wrażenie kobiety zniszczonej zbyt ciężką pracą. Nie tak jej mąż... Ojciec Luthra nie robi wrażenia zniszczenia zdrowia; przeciwnie, wygląda na portrecie jak człowiek energiczny, zdrowy i umiejący myśleć. 

 

 

II.

 

 

Oboje rodzice Luthra nie pieścili swojego Marcinka. Trzymali go w mocnych szponach, nie pozwalali mu bawić się z innymi chłopcami, zabronili mu chodzić po ogrodzie i zrywać z drzew gruszki, jabłka, orzechy. Gdy dzieciak zrabował raz w ogródku kilka orzeszków, wybiła go matka tak okrutnie, iż jego twarz oblała się krwią. Ojciec trzymał go w twardej obroży i śledził jego każdy ruch. Był tak surowym, iż wystraszony chłopczyna uciekł z domu na pewien czas. 

Gdy się ojciec dorobił znów mająteczku, postanowił wykierować swojego najstarszego syna na uczonego męża. 

Pierwszym nauczycielem Luthra był przyjaciel jego ojca, obywatel mansfeldski, Oemler. Rozkoszy nie miał w tej szkole młodziuchny Marcinek, razem ze swoimi kolegami. Bezlitosny bat pracował bezustannie na prawo i lewo o byle co. Późniejszy reformator religijny dziwił się, że mu belfer dał bez żadnej przyczyny aż piętnaście batów. 

Po skończeniu małej szkółki powędrował Marcin Luther w czternastym roku swojego życia z wolą ojca do Magdeburga. W tem mieście uczył się tylko jeden rok i udał się do szkoły w Eisenach w r. 1498. 

Znalazłszy się w nowem mieście, nie wiedział młody student, co ma z sobą robić, z czego żyć, bo jego ojciec nie był w możności dostarczać mu tyle pieniędzy, ile ich potrzebował. Niepotrzebnie się smucił. W owym czasie pomagali sobie ubodzy studenci śpiewami, muzyką i żebraniną. Śpiewali, grali na różnych instrumentach, prosząc o jałmużnę. 

Tej sztuki nauczył się Marcin prędko, prędzej, niż się spodziewał pomocy dobrych ludzi. Pani Cotta, małżonka bogatego męża, pochodzącego ze szlachty włoskiej, słuchała z przyjemnością jego śpiewu i deklamacyi. Polubiwszy biednego studenta, zaprosiła go do siebie, do swojego sutego stołu, pozbawiając go w ten sposób troski o „wikt i opierunek”. 

Wygramoliwszy się z przykrej biedy, żył Marcin Luther wesoło. W szynku pił z kolegami piwo, wino, śpiewał różne pieśni i grał na lutni. W roku 1501 przeniósł się do Erfurtu, do najznakomitszego uniwersytetu saskiego, w którym uczył się aż do roku 1505 filozofii humanistycznej, gramatyki i retoryki. Najchętniej czytywał dzieła autorów rzymskich: Owidiusza, Virgila, cicerona, Plauta i innych pisarzów. Języka łacińskiego nauczył się doskonale. 

Postępował szybko w górę, ucząc się chętnie filozofii i prawa. Po roku mianowano go „bakalarzem” a po trzech latach „magistrem”. Były to pierwsze stopnie zdolnych studentów. 

Nie śniło mu się odziać się w suknie kapłańskie i być księdzem. Jego ojciec, Jan, był przeciwny kapłaństwu i chciał, by jego najstarszy syn stał się świeckim uczonym. 

Rzecz dziwna... 

Wesoły, bawiący się chętnie świecki uczony ze swoimi kolegami, zmienił się nagle. Niktby nie uwierzył, że śpiewak, grajek i hulaka zamknie się w murach klasztornych. I niktby się nie spodziewał, że tę nagłą zmianę wywołał strach przed śmiercią. 

Luther