Ukraińcy i Polacy - Hud Bohdan - ebook

Ukraińcy i Polacy ebook

Hud Bohdan

0,0
38,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Autor w sposób kompetentny przedstawia ekonomiczne, religijne i narodowe aspekty trwającego w XIX i XX wieku antagonizmu pomiędzy Ukraińcami i Polakami na terenach należących do Imperium Rosyjskiego.

Za szczególnie ważne uważam rozdziały odnoszące się do okresu 1918–1945. Dla czytelnika polskiego często przyzwyczajonego do tekstów prezentujących konflikt polsko-ukraiński w sposób czarno-biały, nie będzie to lektura łatwa i przyjemna. Jednak ustaleń profesora Bohdana Huda, opartych na bogatej kwerendzie archiwalnej i na znajomości właściwie całej literatury przedmiotu, nie da się zlekceważyć. Dyskusja z nim i ewentualne korekty będą wymagały od podejmujących ten trud badaczy równie rzetelnej wiedzy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 781

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Konsultacja i redakcja naukowaprof. dr hab. Jarosław Reszczyński

RecenzenciProf. dr hab. Wiesław Caban Prof. dr hab. Wałenty Baluk

RedakcjaBohdan Huk Iwan Kozłowski

Korekta i redakcja stylistycznaElżbieta Morawska

Projekt okładkiAlina Wiszenko-Zabrowarny

IndeksAndrij Diduch

Copyright © by Bohdan Hud, 2020 Copyright © for the Polish edition by Pracownia Wydawnicza, 2020 Copyright © for the Polish translation by Anna Korzeniowska-Bihun and Mariya Hud, 2020

ISBN 978-83-954000-5-6

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana jako źródło danych i przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu bez pisemnej zgody posiadacza praw.

Wydanie drugie, poszerzone i uzupełnione, Warszawa 2018

Pracownia Wydawnicza ul. Jasna 4A, 05-540 Zalesie Górne tel. (48) 604 221 396 www.pracowniawydawnicza.pl [email protected]

Skład wersji elektronicznej [email protected]

Słowo do polskiego czytelnika

Gdy naukowiec wraca do wydawałoby się już wszechstronnie opracowanego problemu badawczego, należy przyznać, że problem ten nadal jest nie do końca opracowany, wnioski zaś pozostają dyskusyjne, to znaczy nieostateczne. Właśnie z tego powodu autor niniejszego opracowania naukowego poczuł się zmuszony po raz kolejny zagłębić się w meandry stosunków polsko-ukraińskich XIX i pierwszej połowy XX wieku, którym dotąd poświęcił zresztą już wiele artykułów i kilka książek.

Niestety kwestia „Wołynia ’43” dawno wyszła poza ramy dyskusji naukowej. Stała się bowiem przedmiotem szczególnego zainteresowania dziennikarzy, historyków-amatorów, przedstawicieli ruchów społecznych i co najbardziej niebezpieczne – polityków. W kilku ostatnich latach na licznych przykładach widzimy, że instrumentalizacja historii przez nich, dokonywana na ogół w ich partykularnych interesach, jest chyba główną przyczyną, że „upiory przeszłości” nie tylko poważnie zatruwają codzienne relacje między dwoma sąsiednimi narodami, mogą też w sposób negatywny wpłynąć na ich przyszłość.

Potwierdza to słuszność stanowiska Jerzego Giedroycia, który w jednym ze swych ostatnich wywiadów stwierdził, że ciągłe grzebanie w historii jest sprawą bardzo szkodliwą. Dodam, że również niebezpieczną. Można oczywiście zrozumieć tych polityków, którzy bohaterskie strony historii narodowej wykorzystują ku „pokrzepieniu serc”. Trudno jednak zrozumieć, a tym bardziej usprawiedliwiać tych, którzy tragiczne strony przeszłości wykorzystują nie jako słowo przestrogi, nie jako gorzkie, ale niezbędne do uzdrowienia chorego organizmu lekarstwa, lecz kopania rowów między ludźmi, społeczeństwami oraz narodami.

Dziś wśród historyków ukraińskich i polskich brakuje niestety wspólnego podejścia do przedstawienia zarówno genezy, jak i charakteru ostatniej fazy polsko-ukraińskiego konfliktu „o ziemię”/terytorium, korzeni którego, jak się wydaje, należy szukać „kiedyśmy byli Kozakami”. Na ogół przedstawiciele „obu stron” ograniczają się do mniej lub bardziej precyzyjnej analizy wydarzeń z okresu międzywojennego XX wieku, zapominając, iż polityka polskich elit społecznych wobec ludności ruskiej/ukraińskiej Prawobrzeżnej Ukrainy – z Galicją Wschodnią włącznie – ma swą kilkusetletnią historię. Używając określenia marszałka Józefa Piłsudskiego z 1920 roku, była to niestety polityka „poniżenia i ucisku”. Jej konsekwencją było powstanie w relacjach polsko-ukraińskich circulus vitiosus (błędnego koła) ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami tego zjawiska.

W zaistniałej sytuacji polscy i ukraińscy naukowcy powinni zamyślić się nad słowami francuskiego historyka Daniela Beauvois, który na podstawie własnych badań stwierdził, że straszna rzeź wołyńska z lat 1943‒1944 miała głębokie korzenie w historii i dlatego w poszukiwaniach głównych przyczyn polsko-ukraińskich animozji czasów najnowszych trzeba wyjść poza ramy „komfortowego” z naukowego punktu widzenia okresu międzywojennego. Warto też wziąć pod uwagę, iż rozwój historyczny Wołynia w znacznym stopniu różnił się od procesów zachodzących w Galicji Wschodniej, w tym także w latach 1921‒1939. Dlatego nie można unikać charakterystyki specyfiki społecznej sytuacji oraz dominujących ideologemów na terenach zachodniowołyńskich zarówno przed pierwszą wojną światową, jak i w następnych dwudziestu latach, natomiast w sposób obiektywny wskazać, że kreatorami antypolskich postaw miejscowej ludności byli przede wszystkim działacze rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, w tym – tzw. czarnej sotni, później zaś komuniści z KPZU. Wtedy czytelnik zrozumie, że przyczyną tragicznych wydarzeń w latach 1942‒1944 była nie tyle ideologia tzw. integralnego nacjonalizmu Dmytra Doncowa, zupełnie zresztą nieznana chłopom wołyńskim, ile proste i zrozumiałe hasło „Lachy za Bug!”, rzucone na początku XX wieku w „masy ludu pracującego” przez popów-czarnosecińców i podtrzymane później przez komunistycznych agitatorów.

Zaskakuje też bezkrytyczne podejście historyków po obu stronach granicy do dokumentów archiwalnych, zwłaszcza tych, które dotyczą okresu wiosny-jesieni 1943 roku. Czy warto po raz kolejny przypominać, na ile tendencyjne dane zawierają na przykład protokoły z przesłuchań NKWD, do których dziś jest otwarty dostęp w archiwach Ukrainy? Niemniej historycy zarówno ukraińscy, jak i polscy chętnie powołują się na „zeznania” byłych upowców, wymuszone przed śledczymi przy pomocy tortur. Na przykład jeden z nich miał stwierdzić, że ze swoim oddziałem w ciągu dwóch dni wymordował 15 tys. Polaków w pięciu rejonach Wołynia. Trzeba więc zdawać sobie sprawę, na ile podobne „zeznania” są dalekie od rzeczywistości. Jednocześnie z niewielkimi wyjątkami w ukraińskich i polskich pracach historycznych praktycznie nieobecne są powołania na dokumenty Delegatury Rządu i Dowództwa Armii Krajowej, przechowywane w Archiwum Akt Nowych i Dziale Rękopisów Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. A to właśnie one spisane według relacji świadków wydarzeń pomagają uświadomić sobie, że wydarzenia wołyńskie wiosny-lata 1943 roku miały w znacznym stopniu cechy rewolty chłopskiej, sprowokowanej antypolską agitacją nie tylko nacjonalistyczną, ale również sowiecką i niemiecką. Nastroje chłopów i wydarzenia te były oczywiście wykorzystane także przez kierownictwo OUN/UPA. Ważne jest także uświadomienie sobie, że zarówno nacjonaliści ukraińscy, jak i Sowieci byli zainteresowani „oczyszczeniem” terenów Wołynia z ludności polskiej.

Nic więc dziwnego, że przedstawiciele konspiracji polskiej często zauważali w antypolskich działaniach dowództwa UPA wszechobecną „rękę Moskwy”. Tym bardziej że „depolonizacyjna akcja” zaczęła się tuż po tym, jak w lutym 1943 roku doszło do zaostrzenia stosunków między Kremlem a polskim rządem emigracyjnym. Przyczyną była kwestia przyszłych granic Polski na wschodzie, inaczej – terytorialna przynależność Wołynia i Galicji Wschodniej po zakończeniu wojny. Z tego powodu w dokumentach konspiracji polskiej niejednokrotnie podkreśla się, że antypolska akcja UPA i watah chłopskich była wyraźnie na rękę Stalinowi, który zaprzeczał zasadności pretensji polskich emigracyjnych kręgów rządowych wobec terenów tzw. Zachodniej Ukrainy i Białorusi. Jak lubił mawiać, nie ma człowieka, nie ma problemu! Ponadto kontakty między NKWD i UPA oraz sowieckie wpływy w szeregach nacjonalistów ukraińskich potwierdzają niemieckie dokumenty, wspomnienia aktywnych członków OUN i relacje polskich świadków tych wydarzeń.

Dokumenty Delegatury Rządu podważają też twierdzenie niemal ogółu polskich historyków, że terror samoobrony polskiej, oddziałów partyzanckich oraz 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK w stosunku do prawosławnej ludności chłopskiej miały charakter jedynie „akcji odwetowych”, a ich ofiarami byli niemal wyłącznie mężczyźni w wieku od 16 do 60 lat. W rzeczywistości według relacji K. Banacha swoim okrucieństwem wobec dzieci, kobiet i starców często nie różniły się od antypolskich wypraw upowskich i chłopskich (tzw. siekierników). Spotykało się to z odmową i protestami nawet w środowisku wołyńskiej inteligencji polskiej. Ludzkie zezwierzęcenie było niestety „chlebem powszednim” po obu stronach konfliktu, a mniejszą liczbę antyukraińskich akcji ze strony Polaków można wytłumaczyć znaczną liczebną i organizacyjną przewagą Ukraińców.

To, co napisałem wyżej, uzasadnia moim zdaniem potrzebę nowego spojrzenia na dotychczasową koncepcję genezy „Wołynia ’43”, a także pogłębionego, wszechstronnego zbadania przyczyn oraz charakteru konfliktu polsko-ukraińskiego w czasach najnowszych, zwłaszcza jego ostatniej fazy w latach drugiej wojny światowej, ponieważ wiadomo, że diabeł tkwi w szczegółach. Właśnie takie zadanie postawiłem sobie w tej książce przeznaczonej dla czytelnika polskiego i ukraińskiego.

Za cenne wskazówki i uwagi dziękuję profesorom: Stanisławowi Grodziskiemu, Wiesławowi Cabanowi i Jarosławowi Reszczyńskiemu.

Wyrażam wdzięczność Kapitule Nagrody imienia Iwana Wyhowskiego, a także Uniwersytetowi Jagiellońskiemu, Uniwersytetowi im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Katolickiemu Uniwersytetowi Lubelskiemu Jana Pawła II. Stypendia, które uzyskałem z tych instytucji, pomogły w przygotowaniu niniejszej publikacji naukowej.

Za wsparcie finansowe wydania książki pragnę serdecznie podziękować Pani Tatianie Jeremiejewej oraz Panu Ihorowi Kawyczowi – Prezesowi Organizacji Społecznej „Pidhirci-Szołom”.

Szczególne podziękowania należą się Profesorowi Jarosławowi Hrycakowi i Redaktorowi Tomaszowi Sakiewiczowi za wsparcie finansowe mojej kwerendy naukowej w Archiwum Akt Nowych i w Dziale Rękopisów Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.

Bohdan HudLwów, maj 2018

Wstęp

Wyjaśnienie właściwych przyczyn oraz charakteru konfliktów polsko-ukraińskich w czasach nowych i najnowszych, to znaczy od końca XVIII do połowy XX wieku, pozostaje jednym z ważniejszych zadań polskiej i ukraińskiej nauki historycznej. Niestety wyniki dotychczasowych badań naukowych zarówno w Polsce, jak na Ukrainie nie dają obywatelom naszych krajów pełnej satysfakcji. Ograniczają się bowiem do tradycyjnych, wywodzących się z pozytywizmu, opisów przebiegu różnych wydarzeń historycznych, a mianowicie wojen kozacko-szlacheckich, powstań czy buntów czerni ukraińskiej przeciwko magnatom polskim bądź antypaństwowej działalności ukraińskiego podziemia nacjonalistycznego w okresie międzywojennym itp. bez głębszej socjologicznej analizy motywów tych zjawisk[1].

Ponadto większość ukraińskich i polskich naukowców na pierwszy plan tradycyjnie wysuwa czynnik etniczny/narodowy, co stwarza wrażenie, że na historię prawie wyłącznie składają się waśnie między narodami. Także, kierując się patriotycznymi pobudkami, źródeł tych waśni zaczynają poszukiwać już we wczesnym średniowieczu, czyli w czasach, gdy narody – jak pojmujemy je współcześnie – jeszcze się nie ukształtowały. Edward Keenan z Uniwersytetu Harvarda słusznie zauważył, że nie należy analizować kwestii „narodu” i „etniczności” na przykładzie społeczeństw przednowoczesnych, gdyż „pierwsze pojęcie nie oznaczało prawie niczego, a drugie często miało mniejszą wartość niż inne «przynależności» – rodzinne, społeczne (...) itp.”[2]

Próbując zgłębić omawiane zagadnienie badacze niewątpliwie napotkają pewne trudności. W naszej sytuacji chodzi między innymi o terminologię, która jest wykorzystywana we współczesnej historiografii, a zwłaszcza: „Ukraina” i „Polska”, „Ukraińcy” i „Polacy” czy też „naród” i „narodowy”. Mając w pamięci słowa Keenana, że w wielu regionach Europy w epoce średniowiecza, a nawet w XVIII i pierwszej połowie XIX wieku nowoczesne narody jeszcze się nie ukształtowały, a na Ukrainie proces przechodzenia „z chłopstwa w naród” (Eugen Weber) trwał do końca pierwszej wojny światowej[3], tradycyjne stosowanie współczesnej terminologii w opisach czasów przednowoczesnych, a nawet nowoczesnych, wydaje się niezbyt precyzyjne. Trudno jednak tu o zasadniczą zmianę, zaznaczę jedynie, że stosowanie w pierwszych rozdziałach tej książki współczesnej terminologii historyczno-politologicznej jest rzeczą wymuszoną, a więc umowną. Jednocześnie pragnę zasygnalizować, że dla przybliżenia czytelnikowi ducha minionej epoki będą używane archaiczne dziś wyrazy, to znaczy Rusin, ruski, Lach, lachy etc.[4]

Należy także zwrócić uwagę na pewne kwestie o charakterze teoretycznym, które powinny być pomocne w określeniu obiektu badawczego, a zatem w osiągnięciu wyznaczonego celu. Chodzi między innymi o brak uniwersalnej definicji zjawiska konfliktu i różne sposoby jego rozumienia w zależności od dziedziny nauki, która się nim zajmuje. Z powodów oczywistych historyków obowiązuje definicja przyjęta w socjologii. Zgodnie z ujęciem socjologicznym konfliktem społecznym są relacje między grupami ludzi bądź klasami, wynikające z rozbieżności ich żywotnych interesów[5].

Zgodnie z tą definicją, ramy socjologiczne badanych konfliktów polsko-ukraińskich wyznaczają dwie grupy społeczne, stanowiące zdecydowaną większość mieszkańców Ukrainy Prawobrzeżnej w czasach nowożytnych aż do 1918 roku. Z jednej strony była to ludność prawosławna, w znacznie mniejszym stopniu unicka/greckokatolicka, należąca w znakomitej większości do stanu chłopskiego . Z drugiej zaś dużo mniej liczna, jednak o wiele bardziej wpływowa warstwa szlachecka z wielkimi posiadaczami ziemskimi/magnatami na czele.

Przedstawiciele tej drugiej grupy byli elementem przeważnie miejscowym – litewsko-ruskim, czyli gente Rutheni, częściowo napływowym, czyli gente Poloni. Z upływem czasu większość elit rdzennych utożsamiła się jednak z religią rzymskokatolicką i kulturą łacińską, stając się lojalnymi obywatelami Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a z czasem nawet „rodowitymi Polakami”[6]. Natomiast przybysze z Korony, którzy przez pokolenia mieszkali na terenach „ruskich”, zaczęli uważać się za autochtonów, inaczej Ukraińców. Byli to ludzie, jak pisał Marceli Handelsman, „szczególnie przywiązani do swej ściślejszej ojczyzny regionalnej, zakochani w jej kolorycie lokalnym, w jej pieśni, jej obyczajach i języku, ale Polacy, którzy gotowi byli powtarzać za Mickiewiczem: „Ukraino, ojczyzno moja”, lecz znali prawdziwie jedną tylko ojczyznę – Polskę”[7].

I jedni, i drudzy na przestrzeni wieków tworzyli „naród polityczny” Rzeczypospolitej, który jednoczył „obywateli” na zasadzie jedności nie kulturowo-religijnej, lecz politycznej[8]. Wymowne jest także to, że dla chłopów ruskich oni byli jednoznacznie Lachami, to znaczy panami[9].

Różnice wynikające z pozycji społecznej, przynależności religijnej oraz pochodzenia etnicznego dwóch dominujących grup ludności tworzyły na ziemiach ukraińskich warunki dla powstawania i rozwijania się dwóch głównych rodzajów konfliktów, zaczynając od początków istnienia Rzeczypospolitej aż do końca drugiej wojny światowej. Przez kilka stuleci był to konflikt społeczno-etniczny, który dopiero na przełomie XIX i XX wieku na pewnych terenach Ukrainy Prawobrzeżnej (zwłaszcza w Galicji Wschodniej) zaczął przekształcać się w etnopolityczny/narodowy. Jednocześnie miał miejsce dość ostry w zależności od regionu konflikt religijny między ukraińską ludnością prawosławną/greckokatolicką i wyznającymi rzymski katolicyzm Polakami.

Zaznaczmy też, iż czynniki społeczne, religijne oraz polityczne w pewnych okresach historycznych były ściśle ze sobą powiązane. W związku z tym w dwóch fazach eskalacji konfliktu polsko-ukraińskiego w pierwszej połowie XX wieku motywy, którymi kierowały się ich strony, wyszły poza granice rozbieżności determinowanych wyłącznie przez interesy stanowe czy klasowe. Doprowadziło to do polaryzacji całego systemu społecznego i miało katastrofalne skutki dla wieloetnicznych i wielokulturowych społeczności badanego regionu.

Granice terytorialne omawianych konfliktów były zmienne. Do drugiej połowy XVII stulecia obszary konfliktogienne rozciągały się od terenów dawnej Rusi Czerwonej i Wołynia aż do Dzikich Pól. Po zajęciu Lewobrzeża przez carstwo moskiewskie i ostatecznym powrocie Prawobrzeża pod władzę Rzeczypospolitej na początku XVIII wieku[10] konflikty polsko-ukraińskie trwały nadal tylko na terenach Ukrainy Prawobrzeżnej. Były to tereny Kijowszczyzny, a także Wołynia, Podola oraz późniejszej Galicji Wschodniej[11] zamieszkane przez mieszaną ludność ukraińsko-polską. Z biegiem czasu pod wpływem przemian politycznych i terytorialnych obszar objęty konfliktami ulegał zmniejszeniu; w latach 20.–40. XX wieku miały one miejsce już tylko w Galicji Wschodniej i w zachodniej części Wołynia.

Wracając do historycznych źródeł omawianych konfliktów, warto po raz kolejny przypomnieć, iż współżycie Rusinów i Polaków w multietnicznej Rzeczypospolitej Obojga Narodów zaczyna się od połowy XVI wieku. Wielu uczonych zarówno ukraińskich, jak i polskich uważa, że w początkowym okresie decydujący wpływ na kształtowanie zasad tego współżycia miały czynniki o charakterze pozaetnicznym. Nie warto więc mówić o przeważnie etnicznych korzeniach polsko-ukraińskich konfliktów, gdyż u swego zarania prawie wszystke konflikty – nawet te, wydawałoby się posiadające pewne cechy etnicznych – były tylko jednym z typów konfliktów społecznych, to znaczy gospodarczych, religijnych etc. Ponadto odpowiedź na pytanie, kiedy konflikt społeczny nabiera cech konfliktu etnicznego, często nie jest łatwa nawet dla specjalistów. Wynika to między innymi z faktu, że katalizatorami wielu interakcji społecznych, uważanych przez niektórych badaczy za antagonizmy etniczne, były, zgodnie z określeniem polskiego socjologa Janusza Muchy, „zbiorowe dobra o pierwotnie pozaetnicznym charakterze”[12].

Socjolodzy podkreślają, że początki konfliktów między poszczególnymi etnosami często są związane z deficytem pewnych dóbr na danym terytorium, przede wszystkim materialnych, których – zdaniem stron sporu – nie można sprawiedliwie rozdzielić[13]. Najczęściej dotyczy to dostępu do ziemi, zasobów wodnych, surowców naturalnych, a także do pracy, władzy itp.[14] Można więc przyznać rację historykowi ukraińskiemu Wołodymyrowi Łytwynowi, że „konflikt ukraińsko-polski [kozacko-chłopskie powstania przeciwko szlachcie pod koniec XVI i na początku XVII wieku – B. H.], który w ciągu kilku lat rozwinął się w potężną rewolucję ukraińską [powstanie pod wodzą Chmielnickiego – B. H.], nie miał charakteru narodowego. (…) Była to walka o ziemię i wolność”[15].

W związku z powyższym historycy zajmujący się relacjami polsko-ukraińskimi w okresie od końca XVI do początku XX wieku, powinni skupiać się na badaniach antagonizmów społecznych między „czernią” kozacką i chłopską oraz szlachtą i magnaterią, jak również religijnych – między prawosławnymi, unitami/grekokatolikami, katolikami obrządku łacińskiego, protestantami oraz wyznawcami wiary mojżeszowej[16]. Mniej więcej wyraźny konflikt o charakterze etnicznym między elitami i niższymi warstwami społecznymi na Ukrainie Prawobrzeżnej zaczyna ujawniać się bowiem znacznie później.

Jak już podkreślano, elity ziem „ukrainnych” Rzeczypospolitej nie były jednorodne. Część miejscowej prawosławnej szlachty i bojarstwa litewsko-ruskiego, przyjmując wyznanie katolickie oraz kulturę łacińską, dość szybko przeszła proces latynizacji/polonizacji, by uzyskać wstęp na salony wyższych sfer arystokratycznych[17]. Druga część – znacznie mniejsza – przez pewien czas trwała jednak przy wierze przodków bądź szukała wyjścia z kryzysowej sytuacji, w jakiej znalazło się prawosławie, w różnych odłamach protestantyzmu[18]. W czasie powstania Chmielnickiego prawie 4 tys. przedstawicieli szlachty ruskiej ze środowiska prawosławnego i protestanckiego przeszło na jego stronę, stając się w ten sposób elitą polityczną państwa kozackiego, które zaistniało na mocy ugody zbaraskiej[19].

Warto też pamiętać, iż bodajże najtragiczniejszym skutkiem powstania Chmelnickiego było straszliwe spustoszenie ziem „ukrainnych”. Kozacy, ich tatarscy sojusznicy oraz tłumy rozwścieczonej czerni wyrzynali lub brali w jasyr nie tylko Polaków i Żydów. Nie znali litości także wobec ruskich rodów szlacheckich oraz mieszczańskich, należących do Kościoła unickiego lub protestanckiego, a nawet Cerkwi prawosławnej. Z drugiej zaś strony wojska polskie i litewskie, oddziały magnackie oraz szlacheckie pospolite ruszenie postępowali tak samo w stosunku do ludności ruskiej, wspierającej Chmielnickiego. Okres drugiej połowy XVII wieku, zwany w ukraińskiej historiografii „Ruiną”, to czasy nieustającej wojny domowej i najazdów turecko-tatarskich, które spowodowały, iż w 1650 roku liczba ludności południowego Wołynia zmniejszyła się o 80–85 procent[20].

Nieuchronna stała się potrzeba ponownej kolonizacji opustoszałych terenów Kijowszczyzny i Bracławszczyzny. Rozpoczęła się ona już w ostatniej ćwierci XVII wieku i była kontynuowana w wieku XVIII. Jednym z jej skutków było to, że ogromne przestrzenie urodzajnych ukraińskich czarnoziemów znalazły się we władaniu polskich rodów magnackich – Potockich, Branickich, Czartoryskich, Lubomirskich, Sanguszków i innych, we władaniach których mieszkała też liczna szlachta małorolna. Przyznając lata „wolnizny” i różne „swobody”, magnaci zasiedlili swe majątki ludnością ruską z dawnej Rusi Czerwonej, Wołynia, Polesia, a nawet Lewobrzeża. Przybywali tu także polscy chłopi – Mazurzy. Ci ostatni rychło asymilowali się z „ruskim morzem”, przyjmowali „miejscowy” język i tradycje, zachowując jednocześnie obrządek katolicki. Dlatego też ludność ukraińska nazywała ich „łacinnikami”[21].

Tak więc w czasach inkorporacji Ukrainy Prawobrzeżnej do Cesarstwa Rosyjskiego na jej terenach zaistniała sytuacja charakterystyczna, zdaniem czeskiego badacza Mirosława Hrocha, dla wielu terenów Europy Środkowo-Wschodniej. „Cudzoziemska klasa panująca” dominowała tam nad etnicznymi grupami rdzennych mieszkańców, autochtonów, a ci ostatni, choć od stuleci zasiedlali te tereny, nie mieli „własnych” elit i jedności politycznej, dłuższej tradycji literackiej etc.[22] Niemniej nawet wtedy, gdy różnice natury etnicznej między elitami a ludnością pospolitą na Ukrainie Prawobrzeżnej były już wyraźne, przez cały XIX wiek na jej terenach prawie nie było przykładów poważnych konfliktów o charakterze międzyetnicznym[23].

Nie budzi zarazem wątpliwości, że podziały społeczne na ziemiach Ukrainy Prawobrzeżnej wyraźnie pokrywały się z podziałami etnicznymi i religijnymi. Jednak z powodu spóźnionego kształtowania się świadomości narodowej Ukraińców na terenach naddnieprzańskich głównymi katalizatorami napięć między wsiami ukraińskimi a polskimi dworami ziemiańskimi do końca pierwszej wojny światowej były czynniki społeczno-etniczne[24]. Oprócz tego na niektórych terenach wspólnie zamieszkiwanych przez Ukraińców i Polaków – Galicja Wschodnia i Wołyń zachodni[25]– zachowały one swoje znaczenie na równi z czynnikami narodowo-politycznymi do czasów drugiej wojny światowej.

Jak tłumaczył wybitny historyk polski Roman Wapiński, „wyraźne, trwałe zakłócenie dominujących w społecznościach wiejskich klimatów swojskości dało o sobie znać dopiero wówczas, gdy wchodzący w ich skład poczuli się członkami dwóch różnych wspólnot wyobrażonych. W części w wyniku żywiołowego zwiększania udziału w życiu publicznym, będącym naturalną konsekwencją przemian społeczno-gospodarczych i ustrojowych, głównie jednak – jak się wydaje – w rezultacie nasilającego się oddziaływania polskich i ukraińskich środowisk politycznych. Propagując hasła sprzyjające upowszechnieniu poczucia więzi narodowej, przyczyniały się one – nierzadko mimowiednie – do zwiększenia dystansu wobec mówiących innym językiem czy też wyznających inną wiarę. „Obcy-swój” nagle stawał się „obcym-obcym”[26].

W ten sposób na końcowym etapie konfliktu polsko-ukraińskiego czynniki społeczne oraz religijne weszły w ścisłe związki z narodowo-politycznymi. Owa „piekielna mieszanka” sprawiła, że jego ostatnia faza, przypadająca na lata 1939–1947, była wyjątkowo zacięta i okrutna. Krwawą kulminację kilkuwiekowego sporu między Ukraińcami a Polakami o wyjątkowe prawo do ziemi, na której wspólnie mieszkali, można porównać chyba z rzezią chorwacko-serbską, która prawie w tym samym czasie miała miejsce na Bałkanach[27].

Należy też jeszcze raz podkreślić, że w pierwszej połowie XX wieku przestrzenny zasięg konfliktu między Ukraińcami a Polakami uległ znacznemu zawężeniu. Przyczyną tego zjawiska było zarówno wyniszczenie wielu tysięcy Polaków, jak i ich ucieczki i wysiedlenia najpierw na terenach naddnieprzańskich w czasach rewolucji bolszewickiej oraz wojny domowej w byłym Cesarstwie Rosyjskim (1917–1921) i okresie międzywojennym, a nieco później w latach 1939–1947 w Galicji Wschodniej i na zachodnim Wołyniu. Spowodowało to ich ostateczne wyjście z obszaru konfrontacji, wskutek czego multietniczne Galicja Wschodnia i Wołyń zachodni przeistoczyły się w obszary prawie monoetniczne.

Zarazem zwrócę uwagę czytelnika na fakt, że znaczący wpływ na nasilenie się antagonizmów między Ukraińcami a Polakami zarówno w kwestii własności ziemskiej, jak i w zatargach terytorialnych, miała trzecia strona – imperialistyczna „biała” i „czerwona” Rosja, która przez ponad półtora stulecia skutecznie realizowała rzymską zasadę divide et impera. To właśnie przemożny wpływ Moskwy w latach drugiej wojny światowej sprzyjał eskalacji polsko-ukraińskiego konfliktu na Wołyniu, o czym świadczą dokumenty konspiracji polskiej[28]. Także „fajką Stalina” zostały nakreślone nowe wschodnie granice Polski Ludowej. Dodajmy do tego, że po zakończeniu działań wojennych na mocy decyzji Kremla znaczna większość ludności ukraińskiej i polskiej z terenów galicyjsko-wołyńskich w wyniku akcji przesiedleńczo-wysiedleńczej została rozdzielona granicą państwową według kryterium narowościowego[29].

Dzisiaj, zwłaszcza po październikowych wyborach parlamentarnych w Polsce 2015 roku, w których zwyciężyła partia Prawo i Sprawiedliwość, problem genezy, przebiegu oraz charakteru konfliktów polsko-ukraińskich (zwłaszcza w latach drugiej wojny światowej) stał się przedmiotem wyjątkowego zainteresowania nie tylko zawodowych historyków, lecz także znacznych rzesz społeczeństwa ukraińskiego i polskiego. Nietrudno jednak zauważyć, że nawet w takiej, wydawałoby się sprzyjającej naukowym badaniom, sytuacji w świadomości większości obywateli Ukrainy i Polski jedna z najbardziej krwawych kart nie tylko regionalnej, ale także europejskiej historii pozostaje zapisana w sposób zazwyczaj mniej lub bardziej odbiegający od rzeczywistości historycznej.

Przyczyny tego stanu rzeczy są dla mnie dość oczywiste. Przeprowadzona analiza prac ukraińskich i polskich historyków o wydarzeniach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1939–1947 pozwala stwierdzić, że i jedni, i drudzy, a także liczni publicyści podchodzą do tematu w sposób uproszczony. Wielu z nich nie dostrzega głębszych przyczyn tej krwawej tragedii. W swych poszukiwaniach korzeni konfliktu ograniczają się przeważnie do okresu międzywojennego, obwinianiając za to, co się stało na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach drugiej wojny światowej, nowoczesne teorie nacjonalistyczne, organizacje, które je wyznawały oraz realizowały w praktyce, co najwyżej – dyskryminacyjną politykę narodowościową rządów Drugiej Rzeczypospolitej[30]. Wypada zatem przypomnieć, że konflikt polsko-ukraiński na Prawobrzeżnej Ukrainie trwał nie 20 czy 25 lat, lecz kilka stuleci[31]. Jednak wielu badaczy z Ukrainy i Polski nadal sprowadzają swoje wnioski do konstatacji faktu, że „cywilizowany” XX wiek wpisał do historii stosunków naszych narodów stronice nie mniej tragiczne niż poprzednie „barbarzyńskie” stulecia, to znaczy sidemnastowieczna chmielnicczyzna, osiemnastowieczna koliszczyzna czy dziewiętnastowieczne powstanie styczniowe.

Może właśnie dlatego wielu ludzi, zarówno Ukraińców, jak i Polaków, nadal zadaje sobie podstawowe pytania: komu wioski na prawym brzegu Dniepru w wieku XIX i na początku XX wieku kojarzyły się z obrazem Arkadii „miodem i mlekiem płynącej”, a kto – jak Taras Szewczenko – nie miał przyczyn nazywać je rajem? W jakim stopniu fobie społeczne i narodowościowe miały wpływ na genezę straszliwych pogromów agrarnych, na skutek których w latach 1917–1918 prawie całkowicie zlikwidowano wielką polską własność na Kijowszczyźnie, Podolu i wschodnim Wołyniu? Dlaczego na ogół nieprzychylni wobec bolszewików chłopi Ukrainy Prawobrzeżnej wiosną 1920 roku nie wsparli wspólnej akcji wojskowej Ukraińskiej Republiki Ludowej i Drugiej Rzeczypospolitej przeciwko bolszewikom? Skąd wzięły się owe ostre animozje między Ukraińcami i Polakami na terenach województw wschodnich i południowo-wschodnich odrodzonego państwa polskiego w okresie międzywojennym oraz bestialskie ukraińsko-polskie rzezie[32] w czasie drugiej wojny światowej i pierwszych lat powojennych?

Na te pytania trudno udzielić obiektywnych i popartych niepodważalnymi faktami odpowiedzi, które mogłyby pogodzić dzisiejsze pokolenia obu narodów. Są one jednak zbyt ważne zarówno dla Ukraińców, jak i Polaków, by ich rozwiązanie odwlekać w nieskończoność.

Poszukując odpowiedzi na te pytania, warto też pamiętać, że konflikty polsko-ukraińskie czasów najnowszych wyraźnie różnią się od konfliktów na przykład między Niemcami a Francuzami czy Niemcami i Anglikami. Za wyjątkiem krótkiego okresu (1918–1919) nie były to konflikty między państwami czy całymi narodami. Dochodziło do nich przeważnie na wspólnie zamieszkanych przez Ukraińców i Polaków terenach Naddnieprza, Wołynia i Galicji Wschodniej i miały one w większości, jak słusznie zauważył Izaak Babel, charakter wojen obywatelskich, inaczej – „chłopów przeciw panom”[33]. Ich główną przyczyną były więc kwestie społeczne, a także religijne. W związku z powyższym charakter relacji i zatargów polsko-ukraińskich w wieku XIX i w okresie międzywojennym XX wieku, zwłaszcza na terenach Naddnieprza i Wołynia, należy badać nie tylko przy pomocy metod historii politycznej, również gospodarczej i społecznej.

Badania historyczne, oparte na dokumentach z archiwów zarówno ukraińskich, jak i polskich jednoznacznie potwierdzają, że chłopi byli główną siłą napędową wszystkich bez wyjątku przypadków eskalacji konfliktu polsko-ukraińskiego w badanym przez nas okresie. Dodajmy, że nowoczesny ukraiński ruch nacjonalistyczny w gruncie rzeczy – fizycznie i mentalnie – był też ruchem chłopskim. Na Wołyniu i w Galicji Wschodniej UPA składała się prawie wyłącznie z miejscowych chłopów i z tego chyba powodu stosowała najokrutniejsze metody zwalczania/mordowania przeciwnika, typowe dla tak zwanych wojen chłopskich[34].

Paradoks ówczesnej sytuacji polegał także na tym, że znaczna część (a może nawet większość) autorów „etnicznej czystki” na Wołyniu ze strony ukraińskiej nie posiadała wyraźnie określonej tożsamości narodowej/etnicznej. Nazywali siebie „prawosławnymi”, „tutejszymi” czy też „banderowcami”[35]. Nie ma więc poważnych podstaw, by mówić o „zderzeniu dwóch narodów” na Wołyniu, a tym bardziej na Polesiu, w latach 1943–1944, jak to czyni wielu historyków ukraińskich i polskich. Można natomiast zgodzić się z tezą polskiego pisarza, autora licznych książek historycznych Sławomira Kopra, że na Wołyniu w owym czasie miały miejsce „setki małych wojen etnicznych między sąsiadami”[36]. Według relacji świadków niejednokrotnie ruszały „do dzieła” całe ukraińskie wsie i okolice, wyrostków, kobiet i starców nie wyłączając[37]. Watahy te kierowały się nie pobudkami walki „o samostijną Ukrainę”, lecz chęcią wzbogacenia się kosztem zagarniętego mienia i ziemi obcych-obcych[38]. W związku z powyższym, jak wspominał komendant obwodu AK Zdołbunów w latach 1942–1944 kapitan Wincenty Romanowski, „ruchowi banderowców sprzyjała większość społeczeństwa ukraińskiego”. Bez powszechnej pomocy ze strony tysięcy mieszkańców wsi, uważał on, podobnej masowej zbrodni (czyli akcji depolonizacyjnej) „nie byłyby w stanie dokonać nawet najlepiej zorganizowane grupy terrorystów”[39].

Biorąc pod uwagę przytoczone fakty, należy stwierdzić, iż koncepcja genezy wydarzeń wołyńskich w latach drugiej wojny światowej, zgodnie z którą niemal jedyną przyczyną etnicznej czystki na Wołyniu były ideologia i praktyka OUN, jest poważnym uproszczeniem ówczesnej sytuacji. Oprócz nacjonalistów na Wołyniu działali bowiem Sowieci i Niemcy, a także liczne bandy zwykłych maruderów bez określonej tożsamości czy ideologii. O roli ich wszystkich w rozpętaniu polsko-ukraińskiego konfliktu mówi się na razie niewiele[40]. Sytuacja na terenach wołyńskich w latach 1943–1944 była więc o wiele bardziej skomplikowana. Dlatego jej dotychczasowy historiograficzny obraz wymaga rzetelnej, naukowo uzasadnionej korekty opartej na archiwalnych dokumentach, relacjach świadków, materiałach prasy i in., a nie popularnych, pozbawionych nierzadko aparatu naukowego opracowań, wnioski w których zrobione według zasady „uważam, że...”, „jeśli ta hipoteza jest prawdziwa, to...”, „można z dużym prawdopodobieństwem założyć, iż...” etc.

Jednocześnie wydaje się bezdyskusyjne, iż w antypolskim tandemie UPA–chłopi właśnie ta pierwsza siła odegrała główną rolę jako struktura zorganizowana. Nie potrafiła jednak – co niezwykle ważne – przeprowadzić „akcji depolonizacyjnej” na terenach położonych na wschód od dawnej sowiecko-polskiej granicy, gdzie działała Grupa „04” „Tiutiunnyk”, gdyż wskutek osobliwości rozwoju historycznego tych ziem w okresie międzywojennym stosunek miejscowej ludności ukraińskiej do swoich polskich sąsiadów był zupełnie inny niż na Wołyniu zachodnim. W tej sytuacji jak widzimy ideologia nacjonalistyczna i mobilizacyjne zdolności UPA okazały się mało przydatne do rozpętania antypolskiego terroru.

* * *

Niniejsza praca jest drugim – zmienionym i uzupełnionym – wydaniem opublikowanej w 2013 r. monografii Ukraińcy i Polacy na Naddnieprzu, Wołyniu i w Galicji Wschodniej w XIX i pierwszej połowie XX wieku. Uwzględniono w nim wyniki najnowszych badań historyków ukraińskich, polskich i zachodnich oraz zaprezentowano nowe, w tym wcześniej niewykorzystywane, dokumenty archiwalne.

Praca ta jak i poprzednia składa się ze wstępu, sześciu rozdziałów i zakończenia. We wstępie wyjaśniłem najważniejsze teoretyczne aspekty badań nad charakterem konfliktów polsko-ukraińskich w czasach nowych i najnowszych.

W rozdziale pierwszym poddałem krytycznej analizie dorobek historiografii ukraińskiej, polskiej, rosyjskiej i zachodniej poświęconej kwestii charakteru polsko-ukraińskiego konfliktu w wieku XIX oraz w pierwszej połowie XX wieku; wskazałem główne archiwa Ukrainy i Polski, gdzie zostały zgromadzone dokumenty dotyczące zasygnalizowanego wyrzej problemu badawczego.

W rozdziale drugim zaprezentowałem wielopłaszczyznowy obraz relacji społecznych i etnicznych na terenach Ukrainy Prawobrzeżnej (Kraju Południowo-Zachodniego) od czasów jej inkorporacji do Cesarstwa Rosyjskiego po zdławienie powstania styczniowego. Szczególną uwagę poświęciłem wpływowi animozji między chłopami a szlachtą na stosunek miejscowej ludności ukraińskiej do polskich powstań narodowych.

Rozdział trzeci poświęciłem analizie ambiwalentnej polityki władz carskich Kraju Południowo-Zachodniego wobec ogółu szlachty polskiej z jednej strony oraz magnaterii – z drugiej, po roku 1863. Przedstawiłem też istotne zmiany sytuacji gospodarczej ziemiaństwa polskiego na przełomie wieków oraz kształtowanie nowego typu stosunków między chłopami małorolnymi a wielkimi posiadaczami ziemskimi przed wybuchem pierwszej wojny światowej.

W rozdziale czwartym przedstawiłem tragiczny obraz bezwzględnego zniszczenia „ziemiańskiej Arkadii” w guberniach kijowskiej, wołyńskiej i podolskiej byłego imperium Romanowów w końcowej fazie pierwszej wojny światowej; wyjaśniłem czytelnikowi okoliczności pogromów dworów i folwarków polskich przez żywioł żołniersko-chłopski; uwzględniłem rolę propagandy bolszewickiej i czarnosecinnej w rozegraniu tego dramatu dziejowego.

W rozdziale piątym omówiłem główne kierunki dyskryminacyjej polityki rządów Drugiej Rzeczypospolitej, w tym polityki rolnej, wobec mniejszości słowiańskich, przede wszyskim ukraińskiej, w województwie wołyńskim, częściowo – w województwach poleskim, lwowskim, tarnopolskim i stanisławowskim; pragnąłem także wyjaśnić skalę wpływu tych polityk na zaostrzenie stosunków między Ukraińcami a Polakami, wzmocnienie nastrojów komunistycznych i nacjonalistycznych we wschodniogalicyjskich oraz wołyńskich społecznościach wiejskich.

W rozdziale szóstym pokazałem, iż obok innych czynników, zwłaszcza narodowościowego i religijnego, wątek społeczno-etniczny miał znaczący wpływ na eskalację i przebieg polsko-ukraińskiego konfliktu na Wołyniu w latach drugiej wojny światowej.

W podsumowaniu jeszcze raz podkreśliłem znaczenie czynnika społeczno-etnicznego, zwłaszcza w społecznościach typu agrarnego, dla rozwoju konfliktów etnicznych. Wykorzystałem tę tezę dla analizy przebiegu wydarzeń na terenach wiejskich Prawobrzeżnej Ukrainy od rozbiorów Rzeczypospolitej do połowy lat 40. ubiegłego wieku. Wnioski z tej analizy zmusiły mnie do ponownego nagłośnienia kwestii pilnej potrzeby korekty koncepcji genezy tak zwanej tragedii wołyńskiej[41] oraz charakteru wydarzeń z lat 1943–1944.

Na zakończenie chciałbym wyrazić nadzieję, że książka ta będzie przyjęta przez historyków, dziennikarzy oraz zwykłych czytelników z zainteresowaniem i stanie się przyczynkiem do dyskusji w duchu sine ira et studio. Musimy bowiem wspólnie dbać, by „upiory przeszłości” nie wpływały negatywnie na relacje między Ukraińcami a Polakami.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

1 Według Johna W. Mc Davida i Herberta Harariego, teza o „irracjonalności” pewnych zjawisk historycznych wiąże się z niezrozumieniem przez badaczy motywów wyzwalających określone zachowania lub też pojawia się w pracach naukowych wtedy, gdy ustalenia prowadzące do powyższych wniosków były oparte „na wyrywkowych badaniach empirycznych oderwanych od całokształtu sytuacji społecznej, na bazie której powstawały”, zob.: J. W. Mc David, W. Harari, Social Psychology. Indyvidual, Groups, Society, New York 1968, cyt. za: H. Pietrzak, Agresja, konflikt, społeczeństwo, Tyczyn 2000, s. 134.

2 E. Keenan, Rosijśki istoryczni mify, per. W. Szowkuna, Kyjiw 2001, s. 69.

3 Jednak, zdaniem P. Eberhardta, już pod koniec XIX i na początku XX wieku pojawiły się „nowe zjawiska społeczno-narodowe na wschodnich kresach historycznej Rzeczpospolitej. Nastąpiło odrodzenie narodowe (...). Przedstawiciele tych nowych ruchów narodowościowych reprezentowali poglądy coraz bardziej separatystyczne i wrogie wobec koncepcji odrodzenia Rzeczyposplitej w jej przedrozbiorowych granicach historycznych”, P. Eberhardt, Kresy Wschodnie – granice, terytorium, ludność polska, [w:] K. Jasiewicz (red.), Europa nieprowincjonalna. Przemiany na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina, wschodnie pogranicze III Rzeczypospolitej Polskiej) w latach 1772–1999, Warszawa–London 1999, s. 31. Porównując obie, trochę wzajemnie sprzeczne, opinie, należy mieć w pamięci trafną uwagę M. Przeniosły, że badanie relacji między pewnymi grupami społecznymi (w tym etnicznymi) nie należy do zadań prostych. Specyfika tematyki powoduje, że wyniki badań często są niejednoznaczne, a czasem pozostają bardziej w sferze przypuszczeń niż konkretnych i precyzyjnych wyjaśnień, M. Przeniosło, Chłopi i ziemianie Królestwa Polskiego w latach I wojny światowej – stosunki wzajemne, „Dzieje Najnowsze” 2001, R. XXXIII, nr 4, s. 3.

4 Por.: D. Sapa, Między polską wyspą a ukraińskim morzem. Kresy południowo-wschodnie w polskiej prozie 1918-1988, Kraków 1998. Autorka pisze: „Posługuję się nazwami Ukrainiec, ukraiński, mając pełną świadomość ich stosunkowo późniego (politycznie, nie etymologicznie) zaistnienia, na określenie narodowości ruskiej. Dla ujednolicenia nazewnictwa zrezygnowałam z równoległego stosowania nazw Ukrainiec – Rusin, ukraiński - ruski”, ibidem, s. 9.

5The New Encyclopaedia Britannica, vol. 3, Chicago 1993, s. 529; Mała encyklopedia powszechna PWN, Warszawa 1970, s. 327.

6 Jak pisał Tadeusz Konwicki, Ukraińcy „dali nam [Polakom] rozbestwioną magnaterię, dali nam przerażających warchołów”, T. Konwicki, Kalendarz i klepsydra, Warszawa 1976, s. 129.

7 M. Handelsman, Ukraińska polityka ks. Adama Czartoryskiego przed wojną Krymską, Warszawa 1937, s. 3. Stefan Kieniewicz też pisał, że „kresowiacy mieli świadomość dwoistości kultury miejscowej, określali się jako »Litwini« czy też »Ukraińcy«, nie przestając się czuć Polakami”, S. Kieniewicz, Daniel Beauvois o kresach południowych, „Przegląd Historyczny” 1986, t. LXXVII, zesz. 4, s. 774. Więcej o tym w: K. Pułaski, Kronika polskich rodów szlacheckich Podola, Wołynia i Ukrainy, t. 2, Warszawa 1991, s. IV; T. Chynczewska-Hennel, Gente Ruthenus – Natione Polonus, „Warszawskie Zeszyty Ukrainoznawcze” 1998, 6–7, s. 35–44; J. Widacki, Kniaź Jarema, Kraków 1997, s. 11–20, 287.

8 E. Gellner, Priszestwije nacyonalizma. Mify nacyi i kłassa, [w:] B. Anderson, O. Bauer, M. Hroch i dr., Nacyi i nacyonalizm, Moskwa 2002, s. 153. Do grona „obywateli” należało jedynie około 8–10 procent ogółu mieszkańców Rzeczypospolitej (zob.: R. Wapiński, Polska na styku narodów i kultur. W kręgu przeobrażeń narodowościowych i cywilizacyjnych w XIX i XX wieku, Gdańsk 2002, s. 15).

9 Jak podkreślał etnograf i działacz kulturalny Tadeusz Rylski, już w drugiej ćwierci XIX wieku na Kijowszczyźnie, Wołyniu i Podolu słowo „Lach” stało się jedynie wspomnieniem specyficznego losu tego kraju, który przez długi czas należał do Rzeczypospolitej. Zatem większość miejscowych ziemian była spolonizowaną szlachtą litewsko-ruską albo Polakami. Z czasem słowo „Lach” prawie straciło swe etniczne znaczenie i stało się jedynie odpowiednikiem słowa „pan”, zob.: Selanśkyj ruch na Ukrajini. 1826–1849 rr. Zbirnyk dokumentiw i materialiw, Kyjiw 1985, s. 351.

10 Po traktacie pruckim, 12 lipca 1711 roku.

11 Galicja Wschodnia – określenie używane po 1850 roku dla wschodnich terenów Królestwa Galicji i Lodomerii ze Lwowem, Stanisławowem, Tarnopolem, Przemyślem, Sanokiem i Krosnem w granicach lwowskiego sądu apelacyjnego. Stolicą regionu był Lwów. W 1910 r. w Galicji Wschodniej mieszkało około 4634,1 tys. osób. Według kryterium wyznaniowego Rusinów (grekokatolików) było 2970,9 tys. (61,7%), Polaków (rzymskich katolików) 1066,7 tys. (25,3%), żydów (wyznanie mojżeszowe) 581,5 tys. (12,4%). Natomiast we Lwowie Polaków było więcej niż Ukraińców – odpowiednio 51,0% i 18,9%, a także 27,7% Żydów, zob.: P. Eberhardt, Przemiany narodowościowe na Ukrainie..., s. 60–64; Cimek H. Przynależność Galicji (Małopolski) Wschodniej – w koncepcjach polskich klubów ludowych w 1919 r., „Polityka i Społeczeństwo” 2008, nr 5, s. 10; por.: T. Dąbkowski, Ukraiński ruch narodowy w Galicji Wschodniej. 1912–1923, Warszawa 1985, s. 28–29.

12 J. Mucha, Konflikt etniczny jako typ konfliktu społecznego, [w:] I. Kabzińska-Stawarz, S. Szynkiewicz (red.), Konflikty etniczne. Źródła – typy – sposoby rozstrzygania, Warszawa 1995, s. 31.

13 J. Mucha, Konflikt i społeczeństwo – z problematyki konfliktu społecznego we współczesnych teoriach zachodnich, Warszawa 1978, s. 12; M. Malikowski, Świadomość historyczna jako źródło współczesnych konfliktów polsko-ukraińskich, [w:] M. Malikowski, Z. Seręga (red.), Konflikty społeczne w Polsce w okresie zmian systemowych. Studia, komunikaty, eseje, t. 2, Rzeszów 2000, s. 344–353; Ł. Kapralska, Pluralizm kulturowy i etniczny a odrębność regionalna Kresów południowo-wschodnich w latach 1918–1939, Kraków 2000, s. 53; Ju. Kohutiak, Konflikt etnicznyj, etno.uaweb.org/glossary/k.html [dostęp: 15.12.2005].

14 Typowym przykładem tego, jak problem ziemi przeradza się w konflikt międzyetniczny, były wydarzenia z lat 1919–1920 na Zakaukaziu. Rząd tzw. dasznackiej Armenii odmówił nadawania ziemi pod pastwiska chłopom azerskim. Skutkiem tej fatalnej decyzji była rzeź Ormian w Azerbejdżanie i Azerów w Armenii. Całe rejony, liczne wsie i miasteczka zostały zrujnowane i spalone, a ich mieszkańcy wymordowani. Tego typu konflikty, wywołane brakiem niezbędnej do przetrwania ziemi, miały wtedy miejsce także w Turkiestanie i innych regionach byłego Cesarstwa Rosyjskiego, zamieszkanych przez etnicznie zróżnicowaną ludność, zob.: S. D. Kawtaradze, Etnopoliticzeskije konflikty na postsowietskom prostranstwie, Moskwa 2005, s. 72; A. G. Zdrawomysłow, Socyołogija konflikta. Rossija na putiach prieodolenija krizisa, Moskwa 1995, s. 223; W. Bułdakow, Krasnaja smuta. Priroda i posledstwija rewolucyonnogo nasilja, Moskwa 1997. Bezpośrednią przyczyną niedawnego konfliktu między plemionami Hutu i Tutsi był brak ziemi pod pastwiska, którą Tutsi zaczęli pozyskiwać kosztem terenów uprawnych należących do Hutu, zob.: Ludobójstwo w Rwandzie, Rzeź, która w 1994 roku pochłonęła prawie milion ofiar, forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=9871 [dostęp: 7.05.2010]. Więcej szczegółów na ten temat w: A. Habrat, Konflikty narodowościowe (wybrane aspekty), [w:] A. Żuk (red.), Konflikt i walka, Lublin 1996, s. 45–59.

15 W. Łytwyn, Tysiacza rokiw susidstwa i wzajemodiji, Kyjiw 2002, s. 18.

16 Na temat strukturalnej charakterystyki konfliktów: A. R. Akłajew, Etnopoliticzeskaja konfliktołogija. Analiz i mieniedżmient, Moskwa 2005, s. 78–80. Więcej szczegółów na temat wpływu czynników religijnych i etnicznych na rozwój konfliktów między różnymi narodami, zob.: W. Żelazny, Etniczność..., s. 125–131; idem, Religia jako istotny komponent etniczności, „Przegląd Religioznawczy” 2002, nr 4(206), s. 95–105, zwłaszcza podrozdział „Religia jako zastępczy konflikt etniczny” (s. 97–98).

17 W pierwszej połowie XVII wieku z wielmożnych rodów ruskich jedynie Kisielowie i Czetwertyńscy trwali przy starej wierze, zob.: J. Żak-Bucholc, Unia brzeska i sytuacja prawosławia w okresie powstania Chmielnickiego, cz. 1, www.racjonalista.pl/kk.php/s,99 [dostęp: 17.12.2011].

18 B. Hud, Wielokulturowość Rzeczypospolitej: ukraiński punkt widzenia, [w:] Aktualne zagrożenia dla wartości związanych z wielokulturowością, Bielsko-Biała 2009, s. 107–114.

19 N. Jakowenko, Zradływyj perewerten’ czy cementujuczyj fermentnacji, „Nasze mynułe” 1993, część 1, s. 184–189.

20 O. Zinczenko, Płan „B” Bohdana Chmelnyćkoho. Czy prohołoszuwaw win nezałeżnist’Ukrajiny?, www.istpravda.com.ua/articles/2010/12/27/11084/ [dostęp: 03.01.2011].

21 Osiemnastowieczna kolonizacja Prawobrzeża prawdopodobnie niewiele różniła się od tej, którą opisał Karol Szajnocha. Pisał on, że kanclerz Jan Zamojski na Ukrainie „majętności swoje zbiegami i hultajami z dziwnemi, a niesłychanemi wolnościami osadzał. Lubo by największy był niecnota, coby zabił ojca, matkę, brata rodzonego i pana, przytulenie i pieczę im dawał, aby tylko wsie swoje ludem zagęścił, którego tam prawem nikomu nagabać nie pozwolił”, Dzieła Karola Szajnochy, t. VIII, Warszawa 1877, s. 145. Tłumaczy to w znacznym stopniu, dlaczego ruchy hajdamackie miały taką szeroką bazę społeczną.

22 M. Hroch, Ot nacyonalnych dwiżenij k połnostju sformirowawszejsia nacyi: process stroitielstwa nacyj w Jewropie, [w:] B. Anderson, O. Bauer, M. Hroch i dr., Nacyi i nacyonalizm, s. 123.

23 W XIX wieku we wsiach ukraińskich na Ukrainie prawobrzeżnej utrzymywał się stan, którego sens oddał w swych wspomnieniach ziemianin Leon Sapieha. „Kwestie narodowościowe u włościan nie mają żadnego znaczenia. Nie pojmują wyrazów «Polak» i «Rusin», jak tylko oznaczające różnicę obrządku, że Polak chodzi do kościoła a Rusin do cerkwi”, L. Sapieha, Wspomnienia (Z lat od 1803 do 1863 r.), Lwów, b.r.w., s. 256. Ten stan według moich badań trwał do pierwszej wojny światowej. Należy też dodać, że Ernest Gellner traktował taką sytuację za typową dla wszystkich społeczeństw agrarnych. Twierdził, że w agrarnych wspólnotach lokalnych określone grupy społeczne/etniczne w dużym stopniu są izolowane i nikt nie dąży do kulturowej jednorodności. Ponadto „szacunek dla odrębności kulturowej stanowi... jeden z głównych punktów etykiety”. Sytuację zmieniła się wraz z powstaniem nowoczesnych industrialnych społeczeństw i nacjonalizmów, zob.: E. Gellner, Narody i nacjonalizm, przeł. T. Hołówko,Warszawa 1991, s. 81.

24 R. Potocki, Idea restytucji Ukraińskiej Republiki Ludowej (1920–1939), Lublin 1999, s. 36–37.

25 Pod nazwą „Wołyń zachodni” czy też „Wołyń” w odniesieniu do lat 20.–40. ubiegłego stulecia będziemy rozumieć województwo wołyńskie oraz południową część województwa poleskiego Drugiej Rzeczpospolitej, zob.: T. Snyder, Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś. 1569–1999, Sejny 2006, s. 160.

26 R. Wapiński, Polska na styku narodów i kultur..., s. 53. Pisząc o wspólnotach wyobrażonych, Wapiński zapewne nawiązuje do koncepcji Benedicta Andersona. Sprowadza się ona do stwierdzenia, że narody nie są produktem końcowym konkretnych socjologicznych okoliczności, jak np. język, rasa czy religia. Anderson uważa, że zarówno w Europie, jak i na całym świecie zaistniały one w rzeczywistości za sprawą „zbiorowej wizji” pewnych jednostek, zob.: B. Anderson, Imagined Communities: Reflections on the Origin and Spread of Nationalism, London 1983, a także: P. Chatterjee, Woobrażajemyje soobszczestwa: kto ich woobrażajet?, [w:] B. Anderson, O. Bauer, M. Hroch i dr., Nacyi i nacyonalizm, s. 283–296.

27 Na temat rozmiarów tragedii na Bałkanach zob.: M. Kuczyński, Krwawiąca Europa. Konflikty zbrojne i punkty zapalne w latach 1990–2000, Warszawa 2001, s. 160–161. Tylko na terytorium Bośni chorwaccy i bośniaccy nacjonaliści zamordowali od 200 do 250 tys. Serbów, Żydów i Cyganów (s. 161). Według Grzegorza Motyki w wyniku działań chorwackich ustaszy zginęło ponad 300 tys. Serbów, zob.: G. Motyka, Wołyń ’43. Ludobójcza czystka – fakty, analogie, polityka historychna, Kraków 2016, s. 196.

28 Zob.: Zbiory Specjalne Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (ZS BUW), sygn. 2131. Materiały Biura Informacji i Prasy Komendy Głównej Armii Krajowej (BIP KG AK). Sprawozdanie z sytuacji na terenie Wołynia nr 189/23 z 28 VII 1943 r. k. 15; Archiwum Akt Nowych (AAN), sygn. 202/III/121. Zespół akt Delegatury Rządu RP na Kraj. Departament Informacji i Prasy. Sekcja Wschodnia. Sprawozdania sytuacyjne. 1943–1944. O mordach na Polakach, lipiec 1943 r., k. 375-376 i in.

29 O przesiedleniach i wysiedleniach ludności ukraińskiej i polskiej zob.: I. Cependa, Ukrajinśko-polśki widnosyny 40–50-ch rokiw XX stolittia: etnopolitycznyj analiz, Kyjiw 2009, s. 119–279.

30 Krytyka podobnego podejścia w: L. Zaszkilniak, Wid „rizni” do porozuminnia czy nawpaky? Grzegorz Motyka. Od rzezi wołyńskiej do Akcji „Wisła”: Konflikt polsko-ukraiński 1943–1947. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2011. 522 s. Recenzja, „Ukrajina moderna” 2011, nr 18, s. 248–249. Podobne stanowisko reprezentuje też austriacki badacz Alois Woldan, który zauważył, iż w polskiej literaturze historycznej „bardzo rzadko bada się podłoże ukraińskiego niezadowolenia i szuka przyczyn tego nacjonalizmu, które leżą zarówno w sferze społecznej i politycznej, jak narodowej i kulturalnej”, zob.: A. Woldan, Mit Austrii w literaturze polskiej, Kraków 2002, s. 157.

31Gdy Ukraina była polską kolonią..., http://www.newsweek.pl/historia/ukraina-historia-polskiej-kolonizacji-newsweek-pl,artykuly,286899,1.html [dostęp 20.05.2016].

32 Podzielam stanowisko tych nielicznych polskich uczonych i publicystów, a także autorów wspomnień, którzy w przeciwieństwie do większości swych kolegów obstających przy jednostronnej koncepcji konfliktu polsko-ukraińskiego na Wołyniu i Galicji Wschodniej w czasach drugiej wojny światowej (wyłącznie zabijanie Polaków przez Ukraińców), przyznają, że akty przemocy i okrucieństwa były po obu stronach, por. J. Jastrzębowski, Rozmowy o braciach (z prof. Romanem Szporlukiem, prof. Piotrem Wandyczem i prof. Frankiem Sysynem), „Zeszyty Historyczne” 1989, zesz. 88, s. 3–33; J. Darski, Towarzysze broni, [w:] Stosunki polsko-ukraińskie 1917–1947. Od tragedii do współpracy, Warszawa 1990, s. 28; S. Koper, Ukraina. Przewodnik historyczny. Tragiczne dzieje, polskie ślady, Warszawa 2014, s. 275–278; A. L. Sowa, Stosunki polsko-ukraińskie 1939–1947. Zarys problematyki, Kraków 1998, s. 215–216; S. Dąmbski, Egzekutor, Warszawa 2010, s. 79–88; G. Motyka, UPAdek Wołynia, „Wprost” 2003, nr 26, www.wprost.pl/ar/45707/UPAdek -Wolynia/ [dostęp: 01.12.2011]. Potwierdzają to dokumenty polskie, w tym rządowe: ZS BUW, sygn. 2131. Materiały BIP KG AK. Fragment raportu /z Konopi/, ok. 31.XII.1943 r., k. 17. Sprawa ukraińska, „Zeszyty Historyczne” 1985, zesz. 71, s. 121–153. Nie podważa to jednak faktu, że skala działań „depolonizacyjnych” kierowanych przez UPA i przejawów „zwierzęcej zemsty” ze strony zbrojnych formacji polskich była różna.

33 I. Babel, Dziennik 1920, [w:] idem, Utwory zebrane, przeł. J. Pomianowski, Warszawa 2012, s. 109. W innej swojej noweli „Afońka Bida” Babel pisał: „Frontu pod Lesznowem broniła piechota. Wśród krzywo wykopanych jamek snuło się się płowowłose, nieobute wołyńskie chłopstwo. Oderwano ich wczoraj od sochy po to, by przy Armii Konnej stworzyć pieszą rezerwę. Chłopi poszli ochoczo. Przykładali się do walki z największą pilnością. Ich sapliwa chłopska wściekłość zadziwiła nawet budionnowców. Ich nienawiść do polskiego dziedzica utkana była z niepozornego, ale trwałego surowca”, ibidem, s. 234.

34Newihłastwo – matir uperedżeń – Hieronim Grala, www.zaxid.net/article/40093/ [dostęp: 25.02.2010]

35 AAN, sygn. 203/XV-42. Armia Krajowa. Komenda Obszaru Lwów. Wypadki na Wołyniu w powiecie włodzimierskim, 21.IX.43, k. 12.

36 S. Koper, Ukraina..., s. 277.

37 B. Skaradziński, Ukraińska Powstańcza Armia (cz. I), „Tygodnik Solidarność” 1994, nr 17(292).

38 Zjawisko to było charakterestyczne nie tylko dla Wołynia lat 1943–1944, lecz także innych dwudziestowiecznych konfliktów. Świadczą o tym między innymi wydarzenia w Bośni i Hercegowinie (lata 1992–1995), gdzie bandy maruderów – bośniaccy muzulmanie, tzw. torbari („ludzie z torbami”) – podążali za wojskami regularnymi w drugiej i trzeciej linii i nie tylko rabowali, ale także mordowali, gwałcili ludność serbską itp., J. Anderson, A. Williams, V. Head, Rzezie, masakry i zbrodnie wojenne od starożytności do współczesności, przeł. L. Hess, Warszawa 2007, s. 272.

39 W. Romanowski, Kainowe dni, Warszawa 1990, s.74, 76–77.

40 Według relacji przedstawicieli konspiracji polskiej tak zwane oddziały leśne na Wołyniu na początku składały się z Ukraińców „zwolenników Bandery”. Z czasem jednak przyłączyli się do nich uciekinerzy sowieccy z niemieckiej niewoli; obywatele sowieccy, którzy nie zdołali ujść z Sowietami; uciekinerzy z więzień; Żydzi mordowani przez Niemców; Polacy uciekający z robót itp., zob.: AAN, sygn. 203/XV-42. Armia Krajowa. Komenda Obszaru Lwów. „Kordon sokalski” z drugiej strony. Artykuł ze „Sprawy Polsko-Ukraińskie”, nr 15, 10.X.1943 r., k. 17.

41 Definicja ta wbrew opinii wielu Polaków nie jest „wynalazkiem ukraińskim”, zob. na przykład: Rola Niemców i bolszew.[ików] w tragedii wołyńskiej, „Polska Zwycięży” 1943, nr. 13 (15).