Testosteron. Klucz do męskości - Ewa Kempisty-Jeznach - ebook

Testosteron. Klucz do męskości ebook

Ewa Kempisty-Jeznach

4,1

Opis

Mężczyznami rządzi testosteron. To od niego zależą zachowanie, styl życia, zdrowie, a nawet wierność lub jej brak w związku. I oczywiście ochota na seks.

Problem niedoboru testosteronu z roku na rok dotyczy coraz młodszych panów. W swoim gabinecie autorka każdego dnia spotyka ludzi koło trzydziestki, z problemami wywołanymi niskim poziomem hormonu - malejącą potencją, stanami depresyjnymi. Ludzi zmęczonych wspinaczką po szczeblach kariery czy zmaganiami we własnych firmach - bez napędu i ochoty do życia. Większość z nich zżera stres i wygórowana ambicja, aspiracje rodziców czy partnerek. To wszystko odciska piętno na męskości, pozbawiając panów ich najważniejszego paliwa - testosteronu. Ba, potrafią sobie nawet zaszkodzić, żyjąc, wydawałoby się, zdrowo! Na przykład uprawieniem sportu. Bo testosteron niektórych dyscyplin, choćby popularnego biegania, zwyczajnie nie lubi.

Okazuje się, że gwałtowny spadek tego hormonu jest odnotowywany w całej męskiej populacji, skutkiem tego jest zanik plemników. Czy to oznacza wizję świata, w którym kobiety obywają się bez mężczyzn? Czy scenariusz kultowej "Seksmisji" stanie się rzeczywistością? Gatunkowi "mężczyźni" pozostało naprawdę niewiele czasu…

Ewa Kempisty-Jeznach, doktor nauk medycznych i certyfikowany lekarz medycyny męskiej, obrazowo tłumaczy, jak funkcjonują faceci, i pomaga zrozumieć przyczyny konkretnych zachowań i reakcji.

Tę książkę powinien znać każdy mężczyzna i przeczytać każda kobieta. Dzięki temu w wielu związkach pojawi się znacznie więcej empatii i miłości.

Autorka z pasją pisze o testosteronie, określając go królem męskich hormonów.

Ma poczucie misji, jak pomóc kobietom i mężczyznom wzajemnie się zrozumieć.

Ma też poczucie, że nieraz przejaskrawia rzeczywistość, ale jak pisze, czyni to celowo w trosce o przyszłe pokolenia. Odwołuje się do własnej praktyki z pacjentami, co czyni książkę bardziej interesującą i zrozumiałą. Choć we wstępie autorka wskazuje, że jest to książka dla kobiet o mężczyznach, ja rekomenduję ją również mężczyznom.

Zbigniew Izdebski, profesor seksuologii

Jeśli współczesna kobieta chce zrozumieć mężczyznę musi przeczytać tę książkę!

Skomplikowany świat męskich i żeńskich hormonów przedstawiony w przystępnej i lekkiej formie, staje się nagle jasny i zrozumiały. Jestem przekonana, że to książka nie tylko ciekawa, ale też bardzo ważna, nie tylko dla kobiet!

Agata Młynarska

Doskonała książka o mężczyźnie i jego królewskim hormonie testosteronie. Autorka obala mit, że testosteron to tylko seks i siłownia. Ukazuje jego pozytywny wpływ na całokształt męskiego życia.

Marcin Prokop

Błyskotliwa książka o mężczyźnie napisana przez kobietę. Demaskuje tajniki męskiej natury. Objaśnia słabości silnej płci. Mężczyźni jeszcze nigdy nie byli tak obnażeni. Bez wątpienia najlepsza z dotychczasowych publikacji o tej tematyce.

Patryk Vega

Wciągająca opowieść o tym, że mężczyźni są światu naprawdę potrzebni. Tytułowy testosteron to jedynie pretekst do holistycznego spojrzenia na męskość.

Janusz Leon Wiśniewski, dr hab., chemik, informatyk, autor bestsellera "Samotność w sieci"

Dr n. med. Ewa Kempisty-Jeznach - jest jedynym w Polsce lekarzem medycyny męskiej z międzynarodowym certyfikatem Lekarza od Zdrowia Mężczyzn (Männerärztin CMI). Ukończyła wrocławską Akademię Medyczną, gdzie przez 5 lat pracowała w Klinice Endokrynologicznej. Praktykowała w najlepszych klinikach endokrynologii w Katowicach i w Warszawie. Następnie, przez 32 lata prowadziła we Frankfurcie nad Menem własną, prywatną Klinikę Medycyny Męskiej. Jest założycielką Poradni Medycyny Zdrowia Mężczyzn w Polsce Swissmed Gdańsk, Kliniki Wellness z Medycyną Męską w Szpitalu Medicover w Warszawie oraz Polskiego Towarzystwa Promocji Medycyny Męskiej "Achilles", a także współorganizatorką Międzynarodowego Kongresu Zdrowia Mężczyzn w Szwecji. Uczestniczyła w wielu międzynarodowych kongresach i konferencjach dotyczących medycyny męskiej. Jest członkinią Niemieckiego Towarzystwa Zdrowia Mężczyzn, Niemieckiego Towarzystwa Medycyny Ogólnej oraz Międzynarodowego Towarzystwa Zdrowia Mężczyzn. Autorka "Książki tylko dla mężczyzn".

Mężczyznami rządzi testosteron. To od niego zależą zachowanie, styl życia, zdrowie, a nawet wierność lub jej brak w związku. I oczywiście ochota na seks.

Problem niedoboru testosteronu z roku na rok dotyczy coraz młodszych panów. W swoim gabinecie autorka każdego dnia spotyka ludzi koło trzydziestki, z problemami wywołanymi niskim poziomem hormonu - malejącą potencją, stanami depresyjnymi. Ludzi zmęczonych wspinaczką po szczeblach kariery czy zmaganiami we własnych firmach - bez napędu i ochoty do życia. Większość z nich zżera stres i wygórowana ambicja, aspiracje rodziców czy partnerek. To wszystko odciska piętno na męskości, pozbawiając panów ich najważniejszego paliwa - testosteronu. Ba, potrafią sobie nawet zaszkodzić, żyjąc, wydawałoby się, zdrowo! Na przykład uprawieniem sportu. Bo testosteron niektórych dyscyplin, choćby popularnego biegania, zwyczajnie nie lubi.

Okazuje się, że gwałtowny spadek tego hormonu jest odnotowywany w całej męskiej populacji, skutkiem tego jest zanik plemników. Czy to oznacza wizję świata, w którym kobiety obywają się bez mężczyzn? Czy scenariusz kultowej "Seksmisji" stanie się rzeczywistością? Gatunkowi "mężczyźni" pozostało naprawdę niewiele czasu…

Ewa Kempisty-Jeznach, doktor nauk medycznych i certyfikowany lekarz medycyny męskiej, obrazowo tłumaczy, jak funkcjonują faceci, i pomaga zrozumieć przyczyny konkretnych zachowań i reakcji.

Tę książkę powinien znać każdy mężczyzna i przeczytać każda kobieta. Dzięki temu w wielu związkach pojawi się znacznie więcej empatii i miłości.

Autorka z pasją pisze o testosteronie, określając go królem męskich hormonów.

Ma poczucie misji, jak pomóc kobietom i mężczyznom wzajemnie się zrozumieć.

Ma też poczucie, że nieraz przejaskrawia rzeczywistość, ale jak pisze, czyni to celowo w trosce o przyszłe pokolenia. Odwołuje się do własnej praktyki z pacjentami, co czyni książkę bardziej interesującą i zrozumiałą. Choć we wstępie autorka wskazuje, że jest to książka dla kobiet o mężczyznach, ja rekomenduję ją również mężczyznom.

Zbigniew Izdebski, profesor seksuologii

Jeśli współczesna kobieta chce zrozumieć mężczyznę musi przeczytać tę książkę!

Skomplikowany świat męskich i żeńskich hormonów przedstawiony w przystępnej i lekkiej formie, staje się nagle jasny i zrozumiały. Jestem przekonana, że to książka nie tylko ciekawa, ale też bardzo ważna, nie tylko dla kobiet!

Agata Młynarska

Doskonała książka o mężczyźnie i jego królewskim hormonie testosteronie. Autorka obala mit, że testosteron to tylko seks i siłownia. Ukazuje jego pozytywny wpływ na całokształt męskiego życia.

Marcin Prokop

Błyskotliwa książka o mężczyźnie napisana przez kobietę. Demaskuje tajniki męskiej natury. Objaśnia słabości silnej płci. Mężczyźni jeszcze nigdy nie byli tak obnażeni. Bez wątpienia najlepsza z dotychczasowych publikacji o tej tematyce.

Patryk Vega

Wciągająca opowieść o tym, że mężczyźni są światu naprawdę potrzebni. Tytułowy testosteron to jedynie pretekst do holistycznego spojrzenia na męskość.

Janusz Leon Wiśniewski, dr hab., chemik, informatyk, autor bestsellera "Samotność w sieci"

Dr n. med. Ewa Kempisty-Jeznach - jest jedynym w Polsce lekarzem medycyny męskiej z międzynarodowym certyfikatem Lekarza od Zdrowia Mężczyzn (Männerärztin CMI). Ukończyła wrocławską Akademię Medyczną, gdzie przez 5 lat pracowała w Klinice Endokrynologicznej. Praktykowała w najlepszych klinikach endokrynologii w Katowicach i w Warszawie. Następnie, przez 32 lata prowadziła we Frankfurcie nad Menem własną, prywatną Klinikę Medycyny Męskiej. Jest założycielką Poradni Medycyny Zdrowia Mężczyzn w Polsce Swissmed Gdańsk, Kliniki Wellness z Medycyną Męską w Szpitalu Medicover w Warszawie oraz Polskiego Towarzystwa Promocji Medycyny Męskiej "Achilles", a także współorganizatorką Międzynarodowego Kongresu Zdrowia Mężczyzn w Szwecji. Uczestniczyła w wielu międzynarodowych kongresach i konferencjach dotyczących medycyny męskiej. Jest członkinią Niemieckiego Towarzystwa Zdrowia Mężczyzn, Niemieckiego Towarzystwa Medycyny Ogólnej oraz Międzynarodowego Towarzystwa Zdrowia Mężczyzn. Autorka "Książki tylko dla mężczyzn".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 175

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (97 ocen)
42
31
14
8
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
patryk_hd

Nie polecam

Książka jednostronna, na wskroś przesiąknięta stereotypami, sprowadzająca facetów do koni rozpłodowych, których głównym zadaniem jest zaliczanie. Po kilku stronach skapitulowałem.
00
sariq

Z braku laku…

dużo słabsze od "książki tylko dla mężczyzn". Autorka powołuje się na jakieś badania, których nie wykazuje w bibliografii, niesmak budzą też popisy w postaci wyśmiewających komentarzy nt. pacjentów, po prostu słabe
00
staszekswierk

Nie oderwiesz się od lektury

zachęcam do lektury nie tylko kobiety, ale również tych, którzy chcą pogłębić 2 wcześniejsze książki tej autorki. bardzo ciekawy i praktyczny poradnik dla wszystkich
00

Popularność




 

Copyright © Ewa Kempisty-Jeznach, 2018

Projekt okładki: Agata Wawryniuk

Ilustracje na okładce: © lushik/iStockphoto.com

Redaktor prowadzący: Anna Derengowska

Redakcja: Jan Osiecki, Ewa Charitonow

Korekta: Katarzyna Kusojć, Bożena Hulewicz

ISBN 978-83-8295-596-5

Warszawa 2022

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

 

Wstęp

Słowo do Czytelniczek

Drogie Panie,

moja Książka tylko dla mężczyzn1 spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem. Jednak podczas spotkań autorskich często słyszałam prośby, żeby napisać podobną pozycję, tym razem przeznaczoną dla kobiet. Na stawiane przeze mnie pytanie „dlaczego? ”, panowie tłumaczyli, że chcieliby, aby ich żony, partnerki, dziewczyny zrozumiały, z jakich powodów oni są inni, z jakich powodów odmiennie funkcjonują, zachowują się i reagują. Jeden z nich oświadczył pół żartem, pół serio:

– Pani doktor, chodzi o taki instruktaż dla żony, ułatwiający zrozumienie mojego zachowania. Coś, co pozwoli jej otworzyć mnie, zajrzeć do wnętrza i zobaczyć te mechanizmy, które napędzają moje działania.

Stąd wziął się podtytuł tej książki: Klucz do męskości. Jej celem jest ułatwienie nam, kobietom, zrozumienia męskiego gatunku i działania jego królewskiego hormonu – testosteronu.

Dlaczego panowie tak usilnie szukali u mnie wsparcia i pomocy w zrozumieniu relacji męsko-damskich? W moim przekonaniu – rzeczywistość XXI wieku to dla nich niezwykłe wyzwanie.

Współczesne kobiety są zupełnie inne niż ich matki czy babcie. A zatem różnią się od tych, które mężczyzna poznał w rodzinnym domu. Są wyzwolone, wyemancypowane, patrzą na świat z zupełnie innej perspektywy niż ich poprzedniczki. Problem w tym, że ten punkt widzenia nie zawsze odpowiada mężczyznom. Zapewne dlatego dziś tak wielu panów potrzebuje pomocy i wyjaśnienia, w mediach lub książkach, ich roli w związkach.

Czy świat zmienił się tak bardzo? Rozejrzyjmy się wokół. Kobiety wciąż jeszcze, w większości przypadków, otrzymują niższe pensje niż mężczyźni (nawet te pracujące na analogicznych stanowiskach), mimo to stale powiększa się grupa pań, której udział w budżecie domowym jest większy niż jej partnera. Współczesne kobiety są również często lepiej wykształcone od mężczyzn, z którymi dzielą życie. Taka sytuacja przerasta mężczyznę, uderza w jego kruche ego. W końcu to panowie od wieków byli postrzegani (a może raczej sami stworzyli taki obraz?) w podziale ról jako ci, którzy przynoszą do jaskini upolowaną zwierzynę. Zadaniem kobiety było utrzymanie porządku i przygotowanie pożywienia, a przede wszystkim urodzenie potomstwa (najlepiej płci męskiej), a następnie wychowanie go.

Obecnie trwa zmiana w kwestii podziału obowiązków w rodzinie. Kobiety zaczynają dominować w związkach, firmach, a nawet w wojsku. Mężczyźni podlegają im coraz częściej. Taka sytuacja wywołuje nie tylko ekonomiczne, ale również psychiczne napięcia. Mężczyznom trudno ją zaakceptować, zwłaszcza że z racji wychowania i przypisywanych im dotychczas kulturowo ról lubią mieć poczucie władzy. Kobiety, odbierając im to, ryzykują rozpad związków. Ich mężowie czy partnerzy zwyczajnie mogą poszukać sobie kogoś, kto wpasuje się w przyjęte przez nich wyobrażenia.

To, że stałyśmy się wyzwolone, nie jest jedynym problemem mężczyzn. Jest jeszcze drugi niezwykle ważny aspekt. Otóż my, kobiety z XXI wieku, jesteśmy nie tylko wyzwolone, ale i wymagające względem partnera. Mamy wysokie oczekiwania: mężczyzna powinien być męski, silny, mądry, dżentelmeński, a jednocześnie stanowczy, dobry i sprawiedliwy, ciepły, wyrozumiały i opiekuńczy, a także pewny siebie. Niestety, ku rozczarowaniu wielu z nas, coraz trudniej znaleźć na matrymonialnym rynku ideał. Spora część tych, wydawałoby się, typowo męskich cech po prostu znika na naszych oczach. Na naszych oczach ginie król wszystkich hormonów w męskim organizmie: testosteron.

Co zatem robić, aby ratować zagrożoną płeć?

Zwraca się do mnie po radę także wiele kobiet, zarówno młodych dziewcząt, jak i dojrzałych pań. Zadają mi wciąż to samo pytanie: „Dlaczego tak się dzieje? ”.

Otóż problem jest bardzo złożony. Odgrywają tu rolę czynniki społeczne, kulturowe, środowiskowe, ale i stres.

W tej książce wyjaśnię dokładnie, co się dzieje, aby kobiety zrozumiały, co zmieniło się w życiu współczesnego mężczyzny w porównaniu z poprzednimi pokoleniami i dlaczego w jego organizmie następuje spadek poziomu testosteronu. A także podam wskazówki dotyczące tego, jak możemy mężczyznom pomóc.

Naprawdę warto z nich skorzystać, bo przecież każda z nas marzy skrycie, aby u swego boku mieć wspaniałego faceta. Bo nasza kobieca satysfakcja z życia jest w jakimś stopniu uzależniona także od posiadania partnera, kochanka, ojca potomstwa, opiekuna i żywiciela.

Jako certyfikowany lekarz medycyny męskiej, z międzynarodowym certyfikatem Health of Men, czuję się w obowiązku pomóc zarówno mężczyznom, jak i kobietom. Także zrozumieć siebie nawzajem. Jeśli osiągnę ten cel, w wielu związkach nastąpi wzrost empatii i miłości. Choć jednocześnie biję w tej książce na alarm – gatunek męski ginie! W całej populacji mężczyzn gwałtownie spada poziom testosteronu, zanikają plemniki. Czy to oznacza, że żartobliwa wizja świata, w którym kobiety obywają się bez mężczyzn, przedstawiona w kultowej Seksmisji, stanie się wkrótce rzeczywistością?

Niektórzy mogą odnieść wrażenie, że przejaskrawiam problem, ale ludzkości pozostało naprawdę niewiele czasu na zachowanie gatunku.

Codziennie w gabinecie spotykam młodych panów około trzydziestki z problemami – spadającą potencją i libido. Widzę ich w depresji, zmęczonych, rozleniwionych, bez napędu i ochoty do życia. Większość jest zestresowana, zżerana przez wygórowane ambicje, a niekiedy również aspiracje rodziców czy partnerek. Są wykończeni pięciem się po szczeblach korporacyjnej kariery czy zmaganiem z trudnościami we własnych firmach. Do eskalacji zła przyczyniła się technika, media społecznościowe, telefony komórkowe. Owszem, ułatwiają codzienność, ale generują dodatkowy stres.

W tej książce wskażę na wrogów testosteronu, a jednocześnie podam recepty, jak walczyć o męską męskość.

Wierzcie mi, Panie, że warto.

1 Ewa Kempisty-Jeznach, Książka tylko dla mężczyzn, Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.

 

CZĘŚĆ I

INSTRUKCJA OBSŁUGI MĘŻCZYZNY

 

Rozdział 1

Kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa

Powstało sporo publikacji o różnicy płci, jak choćby praca Johna Graya, amerykańskiego terapeuty, Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus, wydana w 1992 roku. To ona zapoczątkowała całą serię książek i artykułów poświęconych temu tematowi. A mimo to wciąż brakuje na rynku fachowych wydawnictw zajmujących się zagadnieniem w kontekście działania hormonów.

Moją książką postaram się wypełnić tę lukę.

 

Nasze życie jest podporządkowane głównemu zadaniu, wpisanemu w działania instynktowne: rozmnażaniu się i utrzymaniu ciągłości gatunku homo sapiens, człowieka myślącego. Gdyby nie ten genetycznie zakodowany w nas imperatyw i związane z nim życie seksualne, kobiety na pewno chętniej przebywałyby we włas­nym gronie, mężczyźni zaś wśród mężczyzn. Choć zapewne w tym miejscu część pań – ze względu na życie erotyczne – się z taką moją tezą nie zgodzi.

Dlaczego zatem uważam, że lepiej nam w towarzystwie osób tej samej płci? Po prostu rozumiemy się lepiej i mamy więcej wspólnych tematów do rozmowy. Dlatego mężczyźni tak chętnie wyjeżdżają na wspólne wypady, spotykają się we własnym gronie przy piwie czy uprawiają razem sport. My, kobiety, mamy z kolei swoje spotkania i przyjemności, do których nie dopuszczamy panów.

Z powodu uwarunkowań biologicznych i wynikającej z nich seksualności staramy się jednak żyć w lepszej lub gorszej symbiozie z płcią przeciwną. Wynika to z uczuć związanych z działaniem emocji, takich jak: chęć uwiedzenia mężczyzny, rozkochania go w sobie, zazdrość o inną kobietę, walka o zainteresowanie oraz uczucie partnera, ból spowodowany męską zdradą. A także z uczuć związanych z macierzyństwem: troski o potomstwo, cierpienia z powodu wyrządzanych mu krzywd, również bólu związanego z trudnością zajścia w ciążę czy urodzeniem upośledzonego dziecka. Kobieta, dzięki żeńskim hormonom – estrogenom – jest przez biologię skazana na dużo więcej niż mężczyzna uczuć i emocji, nierzadko określanych przez płeć przeciwną jako „histeryczne”. Tyle że świat testosteronu takiej dawki odczuć po prostu nigdy nie zrozumie do końca…

 

Molekuły miłości i innych uczuć, czyli hormony, takie jak serotonina, oksytocyna, dopamina, a przede wszystkim wspomniane estrogeny – powodują, że w kobietach buzuje prawdziwy gejzer emocji. Testosteron działa inaczej. Dzięki niemu mężczyzna jest samczy, ale nie tkliwy, opiekuńczy, lecz nie płaczliwy, stanowczy i mało emocjonalny. On też produkuje w organizmie – choć w nikłej ilości – estrogeny. To im zawdzięcza romantyzm i wrażliwość, sentymentalność i czułość, czyli cechy, które czynią go atrakcyjnym w oczach pań. Są one widoczne tym wyraźniej, im niższy jest poziom testosteronu. Co ciekawe, naukowcy stwierdzili, że u świeżo upieczonego ojca jego poziom spada wyraźnie, a stan ten utrzymuje się około pół roku. W efekcie nawet macho staje się zwariowanym i zakochanym w potomstwie tatusiem. Mimo że z czasem stężenie testosteronu powraca do stanu wyjściowego, ten chwilowy wybryk natury od milionów lat pomaga kobiecie zatrzymać w domu mężczyznę, aby w tym szczególnym momencie chronił progeniturę przed wrogim światem zewnętrznym. Ta zmiana w działaniu organizmu powoduje również spadek męskiego libido w okresie okołoporodowym i karmienia piersią, a więc wtedy, gdy partnerka nie ma czasu ani ochoty na seks. Notabene wtedy także u pań notuje się zaburzenia gospodarki hormonalnej, a później powrót do standardu sprzed ciąży. Stąd właśnie u wielu depresja poporodowa, efekt tego chaosu.

Równocześnie z wydaleniem łożyska w ciągu kilku dni po porodzie w organizmie młodej matki gwałtownie spada poziom progesteronu i estrogenów. To wywołuje rewolucję hormonalną, a w konsekwencji mnóstwo dolegliwości nie tylko fizycznych, ale i psychicznych: bóle głowy i stawów, problemy ze snem, nasilone koniecznością wstawania do płaczącego dziecka, wypadanie włosów oraz spadki nastrojów i brak libido. Wiele młodych matek wpada w depresję poporodową objawiającą się niską samooceną, napadami płaczu i nadwrażliwością.

 

Same więc Panie widzicie, jak ogromną rolę odgrywają w naszym życiu hormony.

Musicie zrozumieć, że rewolucje hormonalne dotykają także mężczyzn. Panowie, tracąc testosteron z powodów, o których napiszę w dalszej części książki, stają się zarówno fizycznie, jak i psychicznie labilni. Jego brak wywołuje u nich zmiany fizyczne: otyłość, zwłaszcza brzuszną, bóle stawów i głowy, szumy w uszach czy zanik mięśni. Dochodzi również do zmian psychicznych, wahań nastroju, nieuzasadnionego rozdrażnienia, a w końcu nawet stanów depresyjnych i lękowych. A także bezsenności, braku libido i aktywności życiowej.

Często mężczyzna nie rozumie, co się z nim dzieje. Mimo ewidentnych sygnałów ostrzegawczych jest przekonany, że wszystko jest z nim w porządku. A już na pewno nie wpadnie na pomysł, że za problemem kryje się spadek testosteronu.

Dlatego to kobieta jest jedyną osobą, która obserwując bacznie partnera, może zwrócić mu uwagę, że dzieje się coś złego w jego organizmie i że naprawdę warto wykonać diagnostykę hormonalną. Z doświadczenia wiem, że na początku nie spodoba mu się ten pomysł i zareaguje oporem, ale w końcu – zapewne ciekawość dotycząca jego męskości i lęk przed jej utratą – pomogą mu podjąć decyzję o udaniu się do lekarza.

Kobiety w przeszłości pielęgnowały ogniska domowe, były opiekunkami, czułymi kochankami. Zadaniem mężczyzny była troska o materialne zaspokojenie rodziny: pożywienie i obrona przed wrogiem. Rola samca w stadzie ograniczała się do aktu poczęcia. To kobieta była odpowiedzialna za wychowanie córek oraz opiekę nad chłopcami do chwili inicjacji i wkroczenia w męski świat. Pozostałości takiego podziału są widoczne dość jaskrawo w kulturze chińskiej, hinduskiej i arabskiej, lecz także (choć w mniejszym stopniu) w naszych zachodnich zwyczajach i sposobie myślenia. Panowie od zawsze pragnęli, i pragną, męskich potomków, nie tylko dlatego w momencie dojrzewania rozumieją ich lepiej i mogą wspólnie wypełniać podobne męskie zadania. Synowie, przekazując nazwisko rodowe kolejnym pokoleniom, przyczyniają się nie tylko do zachowania gatunku, ale, co równie ważne, do ciągłości rodu. Świat córek, zbliżony do świata ich matek, jest całkowicie odmienny. Niezwykle ciekawy, pełen uczuć i emocji.

Czy piękniejszy? Nie wiem. Ale na pewno inny i często kompletnie dla panów niezrozumiały.

 

Rozdział 2

Kobieta – istota doskonała

Emancypacja dała kobietom nie tylko prawo, ale i możliwość pełnego uczestnictwa w życiu społecznym. Dzięki niej panie zyskały nie tylko przywilej głosowania w wyborach, lecz także powszechną zgodę na obejmowanie kierowniczych stanowisk w korporacjach czy pełnienia najważniejszych ról w polityce. Mogą wykonywać zajęcia i odgrywać role zarezerwowane przez lata wyłącznie dla mężczyzn: od pracy na suwnicy przez obronę kraju z karabinem w ręku po pilotowanie samolotu czy kierowanie światowym mocarstwem atomowym (jak w przeszłości Margaret Thatcher, a obecnie Theresa May). A jednocześnie biologia niezmiennie od wieków stoi na stanowisku, że wyłącznie one mogą być matkami, partnerkami, żonami.

 

Drogie Panie, czy przechodząc codziennie te parę metrów z auta do biurowca, w którym pracujecie, w wysokich obcasach i wąskiej spódnicy, siedząc przy biurku, pijąc kolejny łyk kawy, którą kupiłyście w automacie przy wejściu, w kieracie pracy, dostrzegacie to, co dzieje się wokół Was?

A gdzie dom? Gdzie rodzina? Czy tak ma wyglądać życie kobiety w XXI wieku?

Obok, przy korporacyjnych biurkach, siedzą Wasi koledzy. W garniturkach, ustylizowani, pachnący, wręcz zbyt piękni jak na kanon męskiej urody i o zbyt kobiecych sylwetkach i ruchach. Wychudzeni, bo wciąż biegają, nawet przed pracą, zaliczający maratony, na lunch jedzący sałatę, popijający ją wysoko zmineralizowaną wodą. Niezdecydowani, bez inicjatywy, również siedzą przed ekranami komputerów. Wyglądają na zagubionych.

Tacy mało męscy, estrogenowi… Przy nich wiele z Was jawi się jako silne, zdecydowane, pełne wigoru i pomysłów.

Wyglądacie przez okno i na placu budowy nowego wieżowca widzicie opalone, umięśnione, często wytatuowane ciała mężczyzn tryskających testosteronem.

Kiedyś, podczas rozmowy z profesorem Michaelem Oettelem, moim światowej sławy naukowym przewodnikiem po świecie hormonów, dowiedziałam się o obawie środowiska, że w XXI wieku dojdzie do wymiany hormonalnej w obrębie płci. Brzmi jak absurd? Powiedział mi o tym były dyrektor naukowy firmy JenaPharm, koncernu-producenta większości środków antykoncepcyjnych i środków hormonalnej terapii zastępczej dla kobiet oraz preparatów testosteronowych dla mężczyzn. Takiego ostrzeżenia nie można lekceważyć.

W moim gabinecie obserwuję, jak z każdym rokiem spada u mężczyzn poziom testosteronu na korzyść estrogenów. Wśród kobiet zaś odnotowuję zjawisko odwrotne – rośnie testosteron, spadają estrogeny.

Czyżby początek nowej rzeczywistości?

Przez pokolenia kobiety zachodziły w ciążę zbyt łatwo, często zbyt szybko i zbyt wcześnie. Kulała edukacja seksualna, a w jej efekcie antykoncepcja. Wiele z bólem serca decydowało się na aborcję.

Natomiast dzisiaj problemem jest zajście w ciążę i jej utrzymanie. Co piąte małżeństwo ma problemy z płodnością, coraz więcej młodych par musi korzystać z dobrodziejstwa zapłodnienia in vitro.

Świat się zmienił, ale czy na lepsze? Czy nieuchronnie, choć małymi krokami, zbliżamy się do wymierania w obrębie naszego gatunku męskich osobników?

Biologia jest bardziej przyjazna kobietom, choćby dlatego, że życiem pań rządzi więcej niż jeden hormon płciowy. Kobiety zostały wyposażone w trzy estrogeny: estron, estradiol i estriol, jak również w progesteron. Natomiast męskim życiem steruje tylko ten jeden jedyny: testosteron. Tymczasem o sile płci decyduje właśnie liczba hormonów. Panie żyją dłużej niż mężczyźni, to fakt bezsporny. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego2 w 2016 roku przeciętna długość męskiego życia wynosiła niecałe siedemdziesiąt cztery lata, podczas gdy kobiecego niemal osiemdziesiąt dwa. W porównaniu z rokiem 1990 wydłużyła się odpowiednio o prawie osiem i siedem lat.

Aspekt, na który warto zwrócić uwagę: zarówno w Polsce, jak i w innych krajach występuje nadumieralność mężczyzn. Jednak w naszym kraju skala tego zjawiska znacznie przewyższa statystyki.

Czyżby kończyła się era męskiej dominacji? Dziś tysiące kobiet rządzą w polityce, w pracy i w życiu. Tymczasem jeszcze sto lat temu było to niemożliwe. Norwegia pierwsza, w 2004 roku, zagwarantowała paniom czterdziestoprocentowy parytet w radach nadzorczych spółek państwowych. Obecnie w 19 ze 194 istniejących państw na czele rządów stoją kobiety, choćby wspomniana już szefowa rządu Wielkiej Brytanii Theresa May, kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Chorwacji Kolinda Grabar-Kitarović. Mężczyźni zaś coraz częściej zajmują się dziećmi, gotują, piorą, wynoszą śmieci, sprzątają mieszkania. A nawet biorą urlopy tacierzyńskie i zostają w domu, podczas gdy ich małżonki rozwijają kariery i zarabiają pieniądze.

Panie, według statystyk, w Polsce żyją przeciętnie osiem lat dłużej niż panowie, choć w ostatniej dekadzie obserwuje się spadek tej przewagi. Najwyraźniej mężczyźni zaczęli odrobinę dbać o siebie, panie zaś dopadł wyścig szczurów. Kobiety jednak są lepiej przystosowane do życia społecznego i zawodowego. Coraz więcej z nich osiąga sukcesy. Tylko czy o tym właśnie marzyły pierwsze sufrażystki i emancypantki? Czy wzajemne przenikanie się płci nie zaszło już zbyt daleko? Czy kilka najbliższych pokoleń zdecyduje o dalszych losach ludzkości? Odpowiedzi na to pytanie udzielą zapewne dopiero nasze dzieci i wnuki, choć już dziś widać pewne oznaki tego, co ma nadejść.

Mężczyźni są zmęczeni – nie tylko odgrywaniem tradycyjnych ról, gonitwą w pracy, karierą. Zajmuje ich również walka z coraz silniejszą konkurencją ze strony płci przeciwnej. Dom przestał być azylem, bo i tam dopada ich niepewność siebie, wśród wyemancypowanych, nowoczesnych, świetnie wyedukowanych kobiet z oczekiwaniami. To rodzi napięcia; z badań wynika, że związki, w których partnerka ma wyższe wykształcenie lub lepiej zarabia, są potencjalnie bardziej narażone na rozpad.

Współcześni mężczyźni – najczęściej bezskutecznie – poszukują odpowiedzi na pytanie: jak to wszystko pogodzić i zorganizować? Po cichu podziwiają kobiety za ich umiejętności jednoczesnego zarządzania domem, pracą zawodową i wychowaniem dzieci i… frustrują się coraz częściej. Zdają sobie sprawę, że w dużej mierze nie są w stanie sprostać wszystkim zadaniom i wymaganiom stawianym im przez partnerki.

 

Drogie Panie, to mężczyźni poprosili mnie o napisanie tej książki. Pragnęli pomocy, wytłumaczenia Wam, jak czuje się w dzisiejszych czasach facet u Waszego boku. Wiem, że część z Was uzna tę książkę za kontrowersyjną, mam jednak prośbę: po jej przeczytaniu zastanówcie się nad związkiem, który tworzycie. Może da się coś zmienić, tak żeby wspólne życie z mężczyzną było prawdziwą relacją między dwojgiem kochających się ludzi, nie tylko związkiem partnerskim.

2 Trwanie życia w 2016, GUS, Warszawa 28.07.2017, s. 15, http://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/trwanie-zycia/trwanie-zycia-w-2016-r-, 2,11.html, dostęp: 1.07.2018.

 

Rozdział 3

Hormony męskie i żeńskie

Aby zrozumieć, jak działa mężczyzna, musimy powrócić do korzeni.

Na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej znajduje się powszechnie podziwiany wspaniały fresk Michała Anioła, przedstawiający biblijną scenę stworzenia Adama i Ewy. Od początku świata zadaniem każdego Adama było (jest i będzie) rozmnażanie. Właśnie w tym celu powstała Ewa.

Adam doprowadza do poczęcia, Ewa zaś przez dziewięć miesięcy nosi dziecko w swoim łonie. A wszystko to dla zachowania na Ziemi naszego gatunku. Właśnie w tym celu mężczyźni zostali wyposażeni przez naturę w testosteron, bez którego prokreacja jest niemożliwa. Ten hormon śmiało można nazwać „hormonem seksu” (notabene to samo zadanie ma także u kobiet).

Mężczyźni produkują go przede wszystkim w jądrach, choć niewielka ilość powstaje również w nadnerczach. Nie jest to hormon wyłącznie męski, jest obecny także u pań. Połowa krążącego w krwiobiegu kobiety testosteronu produkowana jest w nadnerczach i jajnikach, druga połowa powstaje w efekcie konwersji obwodowej z innych hormonów, głównie androstendiolu. Proces ten zachodzi w tkance tłuszczowej, mięśniach i wątrobie.

Mimo że kobiece nadnercza produkują znacznie więcej testosteronu, niż powstaje w całym męskim organizmie, finalnie jego stężenie jest niższe aż dziesięciokrotnie, ponieważ większość jest zużywana do produkcji kolejnych hormonów, typowo kobiecych. Ale nawet tak znikoma ilość powoduje, że kobieta ma ochotę pójść do łóżka z mężczyzną.

A zatem, drogie Panie, czy łatwiej Wam teraz wyobrazić sobie, jaką ochotę na seks mają tryskający testosteronem młodzi mężczyźni?

Angielscy ginekolodzy, pierwsi w Europie, zaczęli stosować testosteron u kobiet do leczenia oziębłości seksualnej, zwłaszcza w okresie przekwitania. Obecnie wykorzystuje się go również w leczeniu po zabiegach in vitro, u pań, u których po kilkukrotnej stymulacji jajników ustała produkcja estrogenów i testosteronu.

Utrata hormonów wywołuje nie tylko spadek libido, ale jest również przyczyną spadku energii życiowej. Terapia hormonalna pomaga, ale mimo wielu zalet ma i minusy. Skutkiem ubocznym bywa zazwyczaj lekki trądzik. Podczas kongresu lekarskiego w belgijskiej Brugii od kolegi ginekologa dowiedziałam się także, że jego pacjentki od lat leczone testosteronem skarżą się na lekki wąsik, choć niezwykle rzadko. Na szczęście to delikatne owłosienie daje się łatwo usunąć laserem. Mój kolega podkreślił jednocześnie, że naprawdę warto korzystać z dobrodziejstw terapii mimo tego drobnego dyskomfortu, gdyż według relacji jego pacjentek seks staje się nagle dla nich „doznaniem nieziemskim”.

Pani Iwona

Trafiła do mnie z polecenia sąsiadki, której mąż jest moim pacjentem.

Piękna kobieta o kruczych włosach, upiętych artystycznie do góry, pachnąca dobrymi perfumami, usiadła naprzeciwko mnie.

– Mam bliźnięta, córkę i syna z in vitro, które dał mi Bóg po pięciu latach walki z niepłodnością – zaczęła. – Bardzo przeżywałam leczenie i chyba się wypaliłam. A teraz jestem przewrażliwioną matką, całe moje życie kręci się wokół dzieci. Nie mam ochoty na seks, na życie towarzyskie. Mąż twierdzi, że mam depresję. Jest też zazdrosny, o mój czas i miłość.

– Ile dzieci mają lat? – zapytałam.

– Trzy – odparła i pokazała mi na ekranie smartfona fotografię uroczej dwójki o czarnych jak u niej kręconych włosach i pięknych dużych oczach. Nic dziwnego, że zwariowała na ich punkcie, bo maluchy były boskie!

Zachwyciwszy się szczerze urodą bliźniąt, poczułam z ich matką niespodziewaną bliskość. A ona rozpoczęła opowieść o swoim życiu seksualnym, które się nie układa. O tym, że mąż zaraz po porodzie był najczulszym partnerem i ojcem, lecz po krótkim czasie się zmienił. Obecnie sypiają osobno. Seksu nie uprawiali od czterech miesięcy.

– Ile mąż ma lat?

– Czterdzieści.

– To niebezpieczny wiek dla mężczyzny3.

– Wiem – powiedziała ze smutkiem pani Iwona. – Moja mama, gdy się jej zwierzyłam z problemów, zaczęła mnie straszyć, że może odejść do innej. Obawiam się, że mama ma sporo racji. Co robić?

Widać było, że pragnie wyrzucić z siebie to, co ją męczy od długiego czasu.

– Naprawdę nie mam w ogóle ochoty na seks – ciągnęła. – Zbadałam hormony, zarówno tarczycowe, jak i estrogeny. Poziom tych ostatnich był bardzo niski. Endokrynolog przepisał mi hormony tarczycy i estrogeny poszły w górę, ale nadal czuję się zmęczona i mam niskie libido. Wysłał mnie do psychiatry, ale nie poszłam…

– Dlaczego?!

– Bałam się, że dostanę antydepresanty – wyjaśniła z rozbrajającą szczerością. I zamilkła w oczekiwaniu na moją reakcję.

– Pani Iwono, wyślę panią na badanie testosteronu – zaproponowałam. – Nie mogę wykluczyć, że to on jest winowajcą pani braku zainteresowania seksem i wiecznego zmęczenia.

Po dwóch dniach wyniki badania krwi były na moim biurku, a przede mną ponownie siedziała pani Iwona. Okazało się, że poziom testosteronu jest znacznie poniżej normy.

– I co teraz? – zapytała pacjentka.

– Zaprosimy pani męża i spróbujemy uratować państwa małżeństwo.

Po kilku dniach przyszli do mnie oboje. Uderzające było to, że zarówno pani Iwona, jak i pan Arek zachowywali się jak para obcych sobie ludzi. Żadnej wymiany spojrzeń czy uśmiechu podczas rozmowy.

Sytuacja była napięta. Nie wiedziałam, od czego zacząć. Chyba to nie był najlepszy pomysł, pomyślałam sobie i nieco zakłopotana zdecydowałam odezwać się pierwsza.

– Panie Arku, czy pamięta pan czas zaraz po urodzeniu się dzieci? Żona mówiła mi, że był pan czuły i ciepły, a później nastąpiła radykalna zmiana. Powiem panu dlaczego. Otóż poród to hormonalna rewolucja w organizmach i matki, i ojca. U mężczyzny następuje przejściowy spadek testosteronu, a wskutek zachwiania równowagi śladowe ilości estrogenów w jego organizmie sprawiają, że staje się czuły, ciepły, opiekuńczy. Momentami wręcz kobiecy. I podobnie jak partnerka w tym okresie, też nie ma specjalnej ochoty na seks. Taki stan trwa u niego około pół roku, później wszystko powraca do normy. U pana żony gospodarka hormonalna również powinna się wyrównać. Ale przeszkodziło temu długotrwałe i powtarzające się leczenie gonadotropinami w trakcie stymulacji jajników podczas procedury in vitro. Stres związany z wieloletnim niezachodzeniem w ciążę i lęk o zdrowie tak ciężko wywalczonego potomstwa wywołały u żony spadek nie tylko poziomu estrogenów, ale i testosteronu – wyjaśniłam. – Poziom estrogenów udało się już unormować, teraz czas na testosteron, czyli hormon seksu. W tej kwestii jednak wiele zależy od pana. Musi pan pomóc żonie. Ja przepiszę jej testosteron i maść estrogenową do pochwy, do stosowania przed seksem, pana zadaniem będzie natomiast stworzenie odpowiedniej atmosfery. Zacznie pan adorować żonę jak za dawnych czasów – ciągnęłam, zobaczywszy na twarzy pana Arka zaskoczenie. – Wiem, że mężczyzna lubi kochać się rano, bo wtedy wprost zalewa go wyprodukowany nocą testosteron. Nierzadko budzi się z porannym wzwodem i dużą ochotą na seks. Natomiast kobiece estrogeny są hormonami nastroju i emocji, dlatego sprzyja im światło świec i noc za oknem. Ładne miejsce w naturze, piękny hotel, elegancka pościel, tajemniczy nastrój – to wszystko działa na kobietę. Mam zatem do pana prośbę: po dziesięciu dniach kuracji, kiedy żona odczuje jej pierwsze efekty, proszę zaprosić ją w jakieś piękne miejsce. A wieczorem po kolacji zadbać o nastrój, dobre wino. I zacząć wszystko od nowa – zakończyłam.

Z pacjentką tym razem nie rozmawiałam, tylko przepisałam jej testosteron i nawilżający dopochwowy krem estrogenowy. Aby pozbawić panią Iwonę wywołanych ich niskim poziomem trwającego od miesięcy odczucia suchości w pochwie i bólu podczas stosunku. Dolegliwości również niesprzyjającej udanemu życiu seksualnemu.

Pożegnaliśmy się i umówili na kolejną wizytę, ale mimo to ta sympatyczna para nie pojawiła się w moim gabinecie. Często o nich myślałam.

Zjawili się niespodziewanie dopiero po sześciu miesiącach. Czy przyszli, bo wciąż mają problem? – zastanawiałam się, czekając, co powiedzą.

– Pani doktor, wszystko się udało – zaczął pan Arek. – Zatem pani pierwszej zdradzę pewną tajemnicę. Nawet mama mojej żony jeszcze nic nie wie. Iwonka zaszła w ciążę, ale tym razem bez pomocy in vitro. Mieliśmy tak wspaniały seks, to chyba te hormony i orgazmy tak się wszystkie wymieszały, że będziemy mieć dziecko!

Tym razem naprzeciwko mnie siedziała para kochających się ludzi, spoglądających na siebie z zainteresowaniem i zaangażowaniem.

Bogu dzięki, pomyślałam, że, my, lekarze, mamy dziś do dyspozycji leki hormonalne! Dzięki nim możemy pomagać ludziom kochać się i mieć potomstwo.

 

Młodzi mężczyźni zaczynają życie seksualne od masturbacji. Chłopcy w wieku dojrzewania często porównują długość swoich penisów w stanie erekcji. Sprawą honoru jest jak najdłuższy. Czasem ci gorzej wyposażeni przez naturę odczuwają kompleksy, które później przenoszą na całokształt ich już męskiego życia. Stają się nieśmiali i niepewni, unikają wspólnych pryszniców po uprawianiu sportu czy na szkolnych wycieczkach. Ich kompleksy wynikają nierzadko nie tylko z długości, ale i budowy, jego kształtu i wielkości w obwodzie.

Za tym wszystkim stoi testosteron, odpowiedzialny w wieku dziecięcym za rozwój męskich genitaliów, a w wieku dojrzewania za tak zwane wtórne cechy płciowe: owłosienie ciała, zarost. A także za poziom libido. W ostatnich latach pojawia się coraz więcej prac naukowych udowadniających rolę testosteronu w procesie wzwodu penisa. Otóż w prąciu odkryto receptory testosteronu, w dwudziestu procentach są odpowiedzialne za jego twardość w chwili erekcji. Za pozostałe osiemdziesiąt procent odpowiada stan jego naczyń krwionośnych, w tym ciał jamistych.

Zarówno testosteron, jak i hormony żeńskie – takie jak estradiol, estron i estriol – powstają z tej samej matki. Jest nią cholesterol, który za pomocą enzymu 17α-hydroksylazy ulega przemianie w pregnenolon. Od tego momentu produkcja testosteronu odbywa się dwiema drogami: jedna prowadzi przez DHEA (dehydroepiandrosteron) i androstenediol, druga przez 17α-hydroksyprogesteron i androstendion.

W tym miejscu kończy się proces chemiczny przebiegający w organizmie mężczyzny. On otrzymał już swój testosteron. U kobiety natomiast reakcja trwa i z testosteronu tworzą się dwie kolejne substancje – estron i estradiol, z których powstaje produkt końcowy, czyli estriol.

Zawsze, gdy o tym mówię czy piszę, nasuwa mi się analogia z Księgą Rodzaju, dotyczącą powstania człowieka. Ewa powstała z żebra Adama, bo żeńskie hormony wywodzą się z męskiego testosteronu. Ale przecież… Do ósmego tygodnia ciąży wszyscy jesteśmy rodzaju żeńskiego, bo dopiero wówczas z embrionu żeńskiego może rozwinąć się embrion męski.

Może to jednak Ewa była pierwsza?

3 Więcej o tak zwanym kryzysie wieku średniego u panów w kolejnych rozdziałach.

Rozdział 4

Powstanie mężczyzny

Co się dzieje, gdy po ośmiu tygodniach z embrionu żeńskiego tworzy się mężczyzna? Oczywiście zaczyna się, jeszcze w brzuchu matki, pierwsza produkcja testosteronu. Zgodnie z założeniem natury najwyższy poziom tego hormonu mają chłopcy po czternastym roku życia. I do czterdziestki produkują go w dużych ilościach. Ale po przekroczeniu wieku symbolicznie uznawanego za połowę życia panowie zaczynają tracić swój najważniejszy hormon, mniej więcej w tempie około dwóch procent rocznie.

Popularnie okres ten nazywamy „andropauzą”, a w języku medycznym PADAM (z ang. partial androgen deficiency in aging male), czyli zespołem częściowego niedoboru androgenów w starszym wieku, lub ADAM (z ang. androgen decline in aging men), czyli zespołem spadku androgenów u starzejących się mężczyzn.

W ostatnich latach obserwuje się jednak radykalną zmianę tej prawidłowości. Coraz więcej mężczyzn traci testosteron w młodym wieku, grubo przed czterdziestym rokiem życia! Codziennie obserwuję w moim gabinecie młodych mężczyzn borykających się z wynikającymi z tego faktu problemami.

Na świecie publikuje się coraz więcej prac naukowych o tym, że spadek testosteronu w męskiej populacji notuje się już po trzydziestym piątym roku życia. W związku z tą nową sytuacją zdecydowano zmienić nazwę medyczną zespołu utraty hormonu, usuwając z niej określenie „w starszym wieku”.

Ukuto jednocześnie nowe nazwy: TDS (z ang. testosterone deficiency syndrome) – zespół niedoboru testosteronu, lub LOH (z ang. late-onset hypogonadism), czyli hipogonadyzm o późnym początku.

Pan Wojtek

Już podczas pierwszego spotkania zauważyłam, że jest introwertycznym i smutnym człowiekiem. Mimo że miał dopiero trzydzieści dziewięć lat, wyglądał znacznie starzej: szpakowate włosy, duże zakola na czole, zaokrąglona twarz z zapadniętymi oczami. Siedział skulony, ponury, zamknięty w sobie. Na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie nieśmiałego, pełnego kompleksów mężczyzny. Na wszystkie zadawane pytania odpowiadał lakonicznie.

– Jestem bardzo zmęczony – westchnął, gdy próbowałam dowiedzieć się o powód wizyty.

Taką odpowiedź usłyszałam trzykrotnie.

Jak wyjaśnił, po powrocie z biura często zasypia. To nie podoba się jego żonie, która zarzuca mu (co gorsza, nie tylko w cztery oczy, ale i wśród znajomych), że stał się leniwy i gnuśny.

– Najgorzej, że mówi to również dzieciom… – Wypuścił powietrze.

Jego dwie córki były niezwykle ambitne i należały do najlepszych uczennic w szkole.

– A do tego postarzałem się i straciłem humor. To denerwuje mnie bardziej niż wieczne zmęczenie.

Pan Wojtek zaobserwował, że pracuje wolniej i mniej uważnie. Zaczął się bać, że zauważą to nie tylko jego młodsi koledzy, ale i szef firmy.

– Do tej pory wszystko szło bardzo sprawnie, ale ostatnie pół roku było koszmarem.

Przyznał, że stracił ochotę na życie towarzyskie.

– W odwiedziny do znajomych żona zaczęła chodzić sama, a później czynić mi z tego powodu wyrzuty. Kłócimy się o to bez przerwy. A ja po prostu nie mam ochoty nikogo widywać. Przestałem się interesować innymi, bo męczą mnie wszelkie kontakty z ludźmi.

Jak podkreślił, był już u lekarza rodzinnego i posłusznie wykonał wszystkie podstawowe badania, z których wynika, że jest zdrowy. A gdy podczas którejś kolejnej wizyty poskarżył się, że przemęczenie nie mija, lekarz uznał, że to depresja, i chciał wysłać go do psychiatry.

– A zatem dlaczego, zamiast u psychiatry, znalazł się pan w moim gabinecie? – zapytałam zaciekawiona.

Okazało się, że żona podsunęła mu moją Książkę tylko dla mężczyzn. Po jej lekturze stwierdził, że opisane są w niej jego dolegliwości.

– Ten opis naprawdę do pana pasuje? – zdziwiłam się. – Przecież narzeka pan wyłącznie na zmęczenie. Tymczasem tam jest i o libido, i o potencji, a także o wielu innych sprawach.

– To wszystko też… – odpowiedział niepewnie. Zupełnie jak ktoś przyłapany na gorącym uczynku.

– Co z pana życiem seksualnym? – zapytałam wprost.

– Od dawna nie istnieje – odparł, unikając mojego wzroku.

– Od jak dawna? – drążyłam.

– Chyba mniej więcej od roku…

– Nie spał pan z żoną, ani żadną inną kobietą, od roku? – zadałam pytanie, aby upewnić się, że na pewno dobrze zrozumiałam.

– Tak – odparł krótko.

– Czy z braku ochoty, czy z powodu zaburzeń potencji?

– I tego, i tego – odpowiedział.

Sytuacja była niezręczna. Pacjentowi nie było łatwo rozmawiać o intymnych problemach.

– Panie Wojtku, czy mówił pan o tym wszystkim lekarzowi rodzinnemu? Czy próbował pan poratować się niebieską tabletką na potencję?

– Nie było czasu, nie było rozmowy. Poza tym on jest młodszy ode mnie.

– Lekarz nie zapytał pana o to, co ja?

– Nie – padła lakoniczna odpowiedź.

Bywa, że zdobycie zaufania pacjenta jest zadaniem niemal niewykonalnym. Jak zatem mu pomóc?

Zaczerpnęłam głęboko powietrza i nieco zmęczona tą raczej jednostronną rozmową przejrzałam przyniesione przez pacjenta wyniki, które faktycznie nie odbiegały od normy. Były to jednak badania bardzo ogólne: morfologia, lipidogram, kwas moczowy i glukoza. Zleciłam zatem panu Wojtkowi sprawdzenie hormonów: testosteronu całkowitego, testosteronu wolnego, poziomu białek łączących hormony płciowe (SHBG), hormonów przysadki mózgowej (FSH i LH), hormonów tarczycowych i hormonów stresu, czyli kortyzolu i prolaktyny.

Gdy po tygodniu spotkaliśmy się ponownie, mieliśmy odpowiedź. Tak jak przypuszczałam, problem tkwił w bardzo niskim stężeniu testosteronu we krwi, zarówno całkowitego, jak i wolnego. Pozostałe wyniki były w normie.

– Dlaczego tak się dzieje? – zapytał pan Wojtek. – To chyba nie jest efekt stresu, bo kortyzol i prolaktyna są w porządku?

Jest dobrze zorientowany, uśmiechnęłam się w duchu. Musiał dokładnie przeczytać moją książkę.

– Dziś mogą być w normie, ale nie wiemy, jak było rok temu – odparłam.

– A to nie jest tak, że jak stres mija, to poziom testosteronu rośnie z powrotem?

– Nie zawsze. Długotrwały stres potrafi spowolnić produkcję testosteronu w jądrach albo ją czasowo zablokować. A do tego dochodzi jeszcze rozpoczynający się proces starzenia organizmu i związana z nim utrata hormonu – wyjaśniłam.

– No tak, za trzy miesiące skończę czterdziestkę…

– Czy w ostatnich trzech latach zdarzały się panu stresujące sytuacje? Czy jakąś odczuł pan szczególnie? Proszę określić poziom stresu w skali od jeden do dziesięciu.

– Jakiś czas temu w naszej firmie zwolniono jedną piątą pracowników. Bałem się, że mnie również wyrzucą. Nie spałem po nocach, stres był ekstremalny. Na pewno około dziesięciu.

– No, to jesteśmy w domu – podsumowałam tę część rozmowy.

– A co dalej? – zapytał pan Wojtek.

– Zacznijmy od tego, czy ma pan zamiar mieć jeszcze dzieci?

– Nie – odparł po chwili zastanowienia. – Mam dwie córki i wypełniłem plan – dodał.

– Trzeba zmienić cały styl pana życia. Umówię pana z trenerem sportowym, żywieniowym i osobą, która pomoże panu w walce nie tylko z obecnym, ale i potencjalnym stresem. Poza tym przepiszę panu żel z testosteronem do codziennego użycia. Musi smarować pan nim brzuch i ramiona. To jeszcze nie koniec. Przepiszę panu na początek niebieską tabletkę, aby podjął pan na nowo życie seksualne. Zapewniam, że żona będzie z pana bardzo zadowolona – powiedziałam. – A jeżeli pan sobie życzy, mogę panu umówić wizytę u seksuologa.

Pan Wojtek pojawiał się w moim gabinecie regularnie. Przychodził na spotkania jak w zegarku, zarówno na to pierwsze, po sześciu tygodniach od rozpoczęcia kuracji, jak i to po trzech miesiącach. Obserwowałam zachodzące w nim zmiany, jak zaczyna się uśmiechać. Na pytania odpowiadał coraz to głośniej, pewniej i śmielej. Przepoczwarzał się na moich oczach z zastraszonego i zmęczonego w szczęśliwego, uśmiechniętego i pewnego siebie mężczyznę.

Po sześciu miesiącach był już zupełnie innym człowiekiem. Przyszedł do mnie w dopasowanym garniturze, podkreślającym zgrabną sylwetkę. Schudł osiem kilogramów, poruszał się energicznie. Dietetyk i trener sportowy także odnieśli sukces.

– Panie Wojtku, a jak z seksem? – zapytałam.

– A wie pani, że jak w młodości? A nawet lepiej. Robimy z żoną takie różne głupoty, których nie próbowaliśmy nigdy przedtem – odparł otwarcie, z nieukrywanym zadowoleniem.

Ta jego odwaga, otwartość i soczysty język były, mimo wszystko, zaskakujące.

– Jestem szczęśliwym człowiekiem i czuję się znów młody – dodał.

Testosteron i niebieska tabletka dodały panu Wojtkowi pewności siebie. Odzyskał humor, dobre samopoczucie, a także życie seksualne, znacznie lepsze niż przed kuracją. Przestał odczuwać nieustanne zmęczenie i senność. Sport, odpowiednie odżywianie, z akcentem na ograniczenie spożywanych węglowodanów, a także szczera rozmowa z seksuologiem dopełniły działań lekarza medycyny męskiej.

Testosteron sprawił, że życie pana Wojtka stało się na powrót szczęśliwe, pełne energii. A przede wszystkim bardziej męskie.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

PEŁNY SPIS TREŚCI:

Wstęp. Słowo do Czytelniczek

CZĘŚĆ I. INSTRUKCJA OBSŁUGI MĘŻCZYZNY

Rozdział 1. Kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa

Rozdział 2. Kobieta – istota doskonała

Rozdział 3. Hormony męskie i żeńskie

Rozdział 4. Powstanie mężczyzny

Rozdział 5. Testosteron kontra estrogeny

Rozdział 6. Słońce – przyjaciel hormonów

Rozdział 7. Męskie przekwitanie

Rozdział 8. Historia testosteronu i jego działanie

Rozdział 9. Testosteron – cudowne panaceum?

CZĘŚĆ II. ZDROWIE

Rozdział 10. Choroby XXI wieku

Rozdział 11. Typowo męskie problemy

Rozdział 12. Prostata

CZĘŚĆ III. MĘSKIE PROBLEMY A SEKS I PŁODNOŚĆ

Rozdział 13. Nie umiemy zajść w ciążę!

Rozdział 14. Kłopoty w łóżku

Rozdział 15. Leki a seks

Rozdział 16. Gdy kończy, zanim zacznie

Rozdział 17. Homoseksualizm

CZĘŚĆ IV. MĘSKA MIŁOŚĆ

Rozdział 18. Miłosny odjazd hormonalny

Rozdział 19. Barwy miłości

Rozdział 20. Paleta barw miłości

CZĘŚĆ V. STYL ŻYCIA I DIETA MĘŻCZYZNY

Rozdział 21. Co z tym sportem?

Rozdział 22. Co powinien jeść zdrowy facet?

Rozdział 23. Cała prawda o laktozie

Rozdział 24. Gluten

Rozdział 25. Nietolerancja fruktozy

Rozdział 26. Mięso

CZĘŚĆ VI. CO BĘDZIE Z MĘŻCZYZNAMI?

Rozdział 27. Metroseksualizm a testosteron

Rozdział 28. Najważniejszy hormon

Rozdział 29. Czy testosteron umarł?