Poezja naszych dni. Tom 2 - Antologia - ebook

Poezja naszych dni. Tom 2 ebook

Antologia

5,0

Opis

Poezja naszych dni to zbiór wierszy opublikowanych przez Wydawnictwo Borgis w ramach projektu, którego celem było stworzenie antologii poezji współczesnej podejmującej tematy bliskie człowiekowi XXI wieku.

W książce znalazło się 165 utworów 34 poetów – są to teksty zarówno debiutantów, jak i pisarzy mogących pochwalić się sporym dorobkiem literackim. Autorzy reprezentują różne pokolenia, wykonują różne zawody, pochodzą z różnych zakątków Polski, więc spojrzenie każdego z nich na otaczającą nas rzeczywistość jest inne i niepowtarzalne. Różnorodna jest również tematyka wierszy – mówią one o miłości i rozmaitych jej obliczach, opiewają piękno natury, ale też pokazują kruchość naszej egzystencji. Kilka z nich nawiązuje do życia w cieniu pandemii koronawirusa oraz szukania swego miejsca w postpandemicznej rzeczywistości.

Pomimo swej odmienności wszystkie teksty opublikowane w drugim tomie antologii Poezja naszych dni składają się na portret świata, w którym żyjemy, gdzie problemy codzienności są równie ważne jak ponadczasowe uczucia i wartości.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 87

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Redaktor prowadzący

Agnieszka GortatKinga KosibaMonika Bronowicz-Hossain

Redakcja i korekta

Agata Czaplarska

Opracowanie graficzne i skład

Marzena Jeziak

Projekt okładki

Aleksandra Sobieraj

© Copyright to anthology by Borgis 2021

Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydanie I

Warszawa 2021

ISBN 978-83-66616-93-6

Wydawca

Borgis Sp. z o.o.ul. Ekologiczna 8 lok. 10302-798 Warszawatel. +48 (22) 648 12 [email protected]/borgis.wydawnictwowww.instagram.com/wydawnictwoborgis

Druk: Sowa Sp. z o.o.

Spis treści

Od Wydawcy 7

AUTORZY

Marek Biegalski 9

Marzena Czubecka 17

Żaneta Dakowicz 29

Patrycja Dańków 37

Martyna Dębska 45

Andrzej Drozd 57

Ilona Dzijak-Muniak 67

Anna Magdalena Filipiak-Matras 75

Jacek Karol Grzybowski 85

Monika Hankus 95

Anna Jagodzińska 107

Lech Jakubowski 117

Aleksandra Katka 129

Joanna Klepner 135

Kacper Kordalski 143

Tomasz Koźmiński 153

Regina Maria Kusak 165

Grzegorz Kwiecień 181

Nastya Litvinova 193

Bernard Łach 201

Natalia Łopuszyńska 209

Marta Majka 217

Wiktor Okrój 225

Bożena Rudnicka 229

Michał Franciszek Sadowski 237

Lilia Skutnik 245

Monika Stanisławowska 253

Kamila Staszczyk 261

Szarobury 269

Ada Szwarc 285

Janina Węglarz 297

Władysław Zatorski 307

Angelika Żak 317

Agnieszka Żuk 327

Jedyną rzeczą, która może uratować świat,jest odzyskanie świadomości o świecie.To właśnie czyni poezjaAllen Ginsberg

Oddajemy w ręce czytelników książkę, która jest efektem wspólnej pracy ludzi wrażliwych na brzmienie i znaczenie słów. Dziś, kiedy naszą komunikację zdominowała szybka wymiana informacji, poezja staje się sposobem na przywrócenie piękna dialogu z drugim człowiekiem, nawet jeśli rozmawiamy z kimś, kogo nie widzimy, kogo nie potrafimy dotknąć lub usłyszeć. Ale na tym polega wyjątkowość wierszy. Dzięki temu, że twórczość poetycka jest tak intymnym, osobistym i delikatnym sposobem wyrażania siebie, jesteśmy w stanie zaufać poetom, w których widzimy ludzi czujących i wiedzących więcej, chcących dzielić się z innymi swoimi emocjami i doświadczeniem.

Antologia „Poezja naszych dni” tom 2 to zbiór niezwykły: jego autorzy piszą bowiem o codzienności, eksplorują przestrzeń naszych wspólnych doświadczeń, w których pojawiają się najróżniejsze emocje – te pozytywne, związane z nadzieją na lepszą przyszłość, ale też i takie, które odczuwamy wtedy, gdy nie wszystko układa się zgodnie z naszymi planami. Autorzy „Poezji naszych dni” dzielą się swoim życiem, budując ponadczasową przestrzeń wspólnej refleksji o świecie i przywracając tym samym poezji należyte miejsce w literackim dialogu o sprawach ważnych, bo dotyczących człowieka.

Wydawca

Marek Biegalski urodził się w 1957 roku w Legionowie. Ukończył filologię polską na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego, religioznawstwo ze specjalizacją filozofia religii na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz Podyplomowe Studium Dziennikarstwa na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Należy do Oddziału Morskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej w Gdańsku. Mieszka w Starogardzie Gdańskim. Stypendysta Prezydenta Miasta Starogard Gdański. Nominowany do nagrody Kociewskie Pióro 2012. W 2014 roku otrzymał Kociewskie Pióro 2013. Lubi dobrą muzykę, ceni interesującą literaturę i teatr, pasjonują go podróże. Wydał kilka tomików poezji i prozy.

Wiersze:

Dziwne

O świcie

Opodal lawendowych pól

Wiatru dwaj prorocy

Wśród gałęzi

Dziwne

osnute gęstą siwą mgłą

okna drewnianego domu

odbijają kiedy tylko chcą

stonowany pejzaż słoneczny

który na pewno nikomu

nigdy zaszkodzić nie może

ni być plamą na czyimś honorze

melodyjny ten rytm taneczny

powtarzają krok po kroku

nawet wtedy kiedy zimne czoła

kryją w chmurnym sinym mroku

i nikt im że ma być inaczej

wytłumaczyć już nie zdoła

bo one pewne siebie są raczej

O świcie

stale pogodną jesienią o świcie

wysoki brzozowy las umiera

i tak jest jak w niejednym micie

chłodny wiatr zwiędłe listowie

po ziemi sowicie poniewiera

a każdy z nas dziś tego się dowie

że pozostanie na nim dotyk zieleni

jedynie u schyłku nocy na ziemi

coś jednak czasem się zmieni

słońce je swoim blaskiem ozłoci

ciepło łagodnie się w nim okoci

ale częściej mróz je zmrozi do kości

i napoi srebrzystym nektarem bez litości

Opodal lawendowych pól

tam daleko na błękitnym lawendowym pola skraju

tuż przy krzyżu na szerokim letnim dwóch dróg rozstaju

rośnie dumnie i szczerze sosna zielonolistna a jej szpiczaste

igiełki rozsiewają z wiatrem zwiewne i aromatyczne kwiecie pylaste

dając słoneczny jaskrawy barwny i przyjemny zapach sosnowego igliwia

taki co to bardziej do poważnych cnót upoważnia niż serce wędrowca roztkliwia

uwzniośla też i na wskroś powietrze przenika kolorowy lecz zwięzły wzór trawnika

co to rozsiadł się był tu w całej swojej pachnącej kwiecistości jak z tego wynika

przy wiejskiej piaskiem złotym rozsypanej malowniczo i cicho wijącej się drodze

tak majestatycznie jakby to z niej powstał świątek klęczący milcząco na jednej nodze

Wiatru dwaj prorocy

pewien wiatr silny wiatr pełen zaklętej mocy

kręcone wciąż rozwiane włosy swoje miał

bo drugi wiatr także mocno obok niego wiejący

z ułańską wprost fantazją nimi ciągle targał

i tak ze sobą co dnia szli od świtu aż do ciemnej nocy

a wyglądali dokładnie tak jak ze starego przymierza

dwaj szlachetni uczeni starzy i bardzo dziwni prorocy

chociaż nikt z nich nigdy nie wiedział dokąd zmierza

i jaka w przyszłości będzie ich nauk zwięzła synteza

skoro jak dotąd nikt z ludzi im swoich losów nie powierza

ludzkimi dziejami bowiem niezmiennie rządzi naukowa heureza

Wśród gałęzi

Nad uchylonymi na północ szklistymi oknami,

rzucając żółtymi ‒ brzdąc ‒ żołędziami,

rozrośnięty w górę, rosochaty dąb wysoki

rozpostarł był swój rozłożysty cień szeroki.

Złocistą alejką przeszły małe chude wiewiórki;

spacerując, dbają o swe zwinne wizerunki.

Wśród gałęzi zaśpiewały dwie szare przepiórki,

nastroszyły śliskie piórka i ostre pazurki,

a w oddali nad krętym i zimnym strumykiem,

tam, gdzie tylko wiatr jest prawdziwym muzykiem,

przemknęła szybko biała wydra mykiem, mykiem.

Marzena Czubecka urodzona 4 czerwca, dziecko wolności. Mieszka i pracuje w Mielcu.

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego ‒ polonistka i właścicielka butiku z włoską odzieżą Garderoba Styl. Kocha życie i ludzi. Wolność to dla niej wartość ‒ wolność wyboru i słowa. Pasjonuje ją literatura, film i moda. Nigdy nie bywa obojętna ‒ to jej słabość.

Za swoje najwspanialsze osiągnięcie uważa bycie sobą w świecie, który nieprzerwanie próbuje uczynić człowieka kimś innym. „Może kiedyś ktoś napisze mój życiorys ‒ jak mówi ‒ na razie pisze go życie.”

Wiersze:

*** (Czemu tak mało…)

*** (Nawet jeśli przyklejam…)

*** (Zatrzymaj…)

*** (Tęsknoty…)

*** (W miłości wszystko…)

***

Czemu tak mało

miłości czystej

prostej

bez lęków

Czemu tak mało

spełnień

gestów przyjaznych

i dobrych

Czemu tak mało

słów

ciepłych

mądrych

sprawiedliwych

Czemu tak mało

nas

mało bliskości

i prawdy

ten niedosyt

wielki

wymościł sobie

gniazdo

nie pytając

o pozwolenie…

***

Nawet jeśli przyklejam

uśmiech

nie jest mi do niego

bliżej

choć śmiać się

mogę

z wielu powodów

wystarczy

głupia mina

mem

słowo

żart zwykły

niezwykły

w twoim wydaniu

mogę

uśmiechnąć się

na dzień dobry

i na do widzenia

całując szorstki

policzek

i zmarszczkę

przecinającą czoło

choć

śmiać się

bez strachu o jutro

bez podtekstów

z radości czystej

śmiać się

niedoskonale

chichotać

zanosić się

ze śmiechu

możliwe

i jednocześnie nie

trudne

ale

trudniej jest płakać

nie narażając się

na śmieszność

***

Zatrzymaj

wracającą z daleka

przekraczającą granice wyobraźni

wyłaniającą sięze snu

z myśli samotnychi złotych

oczekującą

za rogiem

spotkania

twarzą w twarz

Ocal przed

głęboką studnią

zawróć spragnioną

Zatrzymaj

w drodze do…

Chwyć za rękę

przywróć

oddech bezpieczny

Niech zrozumie

kim jestjeśli jest…

***

Tęsknoty

siostry moje

naiwne

jak młode panny

i ciągle zdziwione

że nikt ich nierozumie

w sprzeczności swejdoskonałe

boją się wypłynąć

na szerokie wody

a uparły się jepokonać

nie wiem

nie strach

nie głębokość

jest problemem

tylko celnieokreślony

bo gdyby go dotknąć

zmaterializować

przygarnąć

nasycić zmysły

trzeba by opuścićgniazdo

przestać

wieszać sięna szyi

i ciosać kołkina głowie

***

W miłości wszystko

powinno być inaczej

a jednak

słowo kocham

odmieniane przez

czasy i osoby

zasługuje

co najwyżej

na tryb warunkowy

nie ma pewności

czy uniesienie

jest najwznioślejsze

a pocałunek słodki

bo przypadków jest wiele

a przymiotnik możemy stopniować

każde ty i ja

może zamienić się

miejscami z on i ona

po co stawiać pytania

skoro odpowiedź

roi się od

wielokropków i pauz

a matematyczne iksy

i wypadkowe

budzą napięcie

ale fizyka ich też

nie ogarnie

bo żadna wiedza

nie wytłumaczy

dlaczego…

wy, my, on i ona

przyciągają się jak

dwa bieguny.

Żaneta Dakowicz urodzona w 1973 roku w Suwałkach, absolwentka studiów pedagogicznych na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego filii w Białymstoku. Mąż Dariusz, córki Adrianna i Urszula. Dotychczas pisała tylko „do szuflady”. Wydane wiersze są jej debiutem poetyckim, zaprezentowanym szerszemu gronu odbiorców z nadzieją na przychylne recenzje. Tak jak fotograf robi zdjęcia, tak jej wiersze są próbą zamknięcia w słowach ulotnych momentów, emocji, zapachów i kolorów otaczającej rzeczywistości.

Wiersze:

*** (w tej jednej chwili…)

*** (nocą gdy leżysz przy mnie…)

*** (otulona granatowym jedwabiem nocy…)

*** (wokół rozlewa się…)

*** (zapadłam się w miłość…)

***

w tej jednej chwiliwszystko zamarło

cisza rozlewa się w przestrzeni

zawieszona w niejliczę uderzenia serca

a wszechświat patrzyjak łyżeczką mieszasz kawęw przeciwną stronęjakbyś chciał cofnąć czas

***

nocą gdy leżysz przy mnie

tak blisko

że bliżej już nie ma

czuję Cię dobrze

w oddechu na szyiw objęciu czułym

pachniesz świeżo grejpfrutem

cierpko-gorzkim

***

otulona granatowym jedwabiem nocy

leżę wtulona w Twoje ramię

zazdrosna Wenus

mruga złośliwie

jakby chciała zgasnąć

wdycham zapach Twój

ciepły jeszcze słońcemoddycham bezpiecznie

obok przycupnęła samotność

skulona i zimna

dziś nie położy się

przy mnie

***

wokół rozlewa się

wieczorna cisza

ciepły wiatr

gładzi mnie łaskawie

resztki słońca

przebłyskują z nieba

zapach lawendy

sączy spokój

lody czekoladowe

ten chłodny balsam

gaszą wewnętrzny pożar

nade mną zwisaskrzydło anioła Twego

otula mnie całą

***

zapadłam się w miłość

miękkie odczuwanie Ciebie

pocałunek zachłanny

lecz krótki

odbicie nieba w oku

bicie serca niepewnepachnące powietrze

zapadłam się w Ciebiezapadłam się w błękit

nie chcę wyjść

Patrycja Dańków urodziła się po to, by tworzyć.

Ukończyła animację kultury na jednej z wrocławskich uczelni oraz socjologię ze specjalnością psychologia społeczna i coaching w Warszawie.

W sztuce umiłowała malarstwo, dlatego ukończyła szwedzką szkołę Vedic art®, uczącą pracy z podświadomością za pośrednictwem malarstwa.

Na co dzień prowadzi sesje coachingowe na platformie internetowej Avigon®. Obecnie pracuje nad książka pt. „Tato. 40 listów do ojca”, napisanej z pozycji dorosłej kobiety patrzącej oczami dziecka. Praca na charakter naukowo-badawczy, jest terapeutycznym doświadczeniem osobistym, które służy do przepracowania relacji córka-ojciec.

W listopadzie zeszłego roku zrealizowała wystawę szesnastu żywych obrazów „O kobiecie”, pod natchnieniem których po raz pierwszy od piętnastu lat zaczęła pisać poezję.

Prowadzi warsztaty z rozwoju osobistego, warsztaty Vedic art® oraz „kobiece kręgi”.

Wiersze:

(Nie)skończony

Anioł

Czas na miłość

OBIETNICA

Oczy kobiety

(Nie)skończony

A gdyby takpozwolić mu

być

żyć

wyć

ryć

myć

tyćsyć

a nawet zżyć?

Anioł

Głowa pełna

pięknych myśli‒ niczym anioł ‒

narodziliśmy się

z miłości

i dla miłościzostaliśmy stworzeni.

Szkoda tylko, że z wiekiem o tym zapominamy.

Czas na miłość

‒ To już? ‒ zapytała Mi.

‒ Już. Lepszy czas niż teraz nie nadejdzie ‒

odpowiedział Łość.

OBIETNICA

Obiecuję Ci

miłość jakość uczciwość

wierność radość sytość

ufność żywość czułość

dbałość hojność jasność

jurność lekkość mądrość

ważność bliskość delikatność

uczynność dojrzałość elitarność

namiętność odżywczość rozmaitość

rzetelność sensowność stabilność

sumienność wrażliwość cierpliwość

lubość atrakcyjność aktywność

etyczność dzielność intymność

kobiecość lojalność twórczośćpiękność wytrwałość czystość

oraz

że wszystko to najpierw sobie dam,

a potem Tobie.

Oczy kobiety

Spojrzeniem odgaduję żywioły:

wodę i ogień,niebo i piekło.

Widzę dobro i zło.

W oczach ukryty jest sekret,

sekret pięknakażdego z nas.

Zobacz,

jacy jesteśmy piękni,

gdy

patrzymy sercem.

Martyna Dębska dwudziestojednoletnia studentka, którą pasjonuje obserwacja świata wokół niej. To, co ją otacza, to, czego doświadcza, znajduje ujście w jej wierszach. W wersy wpisuje część siebie. Kroczy drogą codzienności, zabarwiając ją poezją, znajdując w niej wytchnienie, niekiedy łzy. Słowa w tej drodze pomagają i są jej nieodłączną częścią.

Wiersze:

Bieg

Uczta

Igła w stogu pytań

Połowicznie

Przystanek

Bieg

Dotknij mnie,

po prostu dotknij.

Przy świetle księżyca,pod osłoną najjaśniejszej z gwiazd.

To mnie ocali

od stania się na zawsze zimą.

Lodowacieję,gubią się nurty rzek.

Dotknij mnie,

bez lęku, że staniesz się lodem,

oceny.

Przejedź dłonią po skórze,

jakbyś dotykał aksamitu,

drogiego i pięknego.

Trzeba z czułością,gdzie się ona podziała?

Mam w sobie odwrotny bieg dnia,

lęk oceanu przed suszą,uciekającą przed drapieżnikiem zwierzynę.

Dotknij mnie,

tylko Tobie pozwolę.Zachowaj mnie w prawdzie.

Zwierzyna wiecznie ucieka,

szuka schronienia.

Gdy się zatrzyma na polu walki,będzie za późno.

Dotknij mnie,

czemu nie odwrócisz biegu rzeki?

Nie zatrzymasz biegnącego lękuszukającego schronienia przed zimą życia?

Nie pozwól, by było za późno.

Za zimno.Za mało czule.

Nie daj mi zamarznąć.

Dotknij mnie.

Uczta

Pragnienia nie ugaszę byle czym.

To pragnienie chce konkretu.

Żadnych zamienników,

nie oszukają go

sztuczne miłości,

sztuczne kwiaty,które nie więdną, choć powinny.

Nie zapełni go podróż za milion,

czas go nie złagodzi,a fałsz go nie zachwyci.

To pragnienie człowieczeństwa,

głębokiej miłości,istnienia i w swoich, i cudzych oczach.

Świat dyskomfortu wmawia,

że sztuczne pragnienia są prawdziwe,

a my chcemy w to wierzyć,

bo sprzedaje nam łatwiejzaspokajalne potrzeby.

Ma być łatwo

czy prawdziwie?

Świat ma się śmiać,

gdy powinien płakać,

a płakać,gdy powinien się śmiać?

Ma być jak jest,

czy tak, jak chcemy, by było?

Przykrywamy prawdziwe potrzeby ludzkości.

Tego pragnienia nie zaspokoi byle co.

Nie zjem dziś na obiad kolejnej porcji kłamstw.

Nie zadowolę się z pięknie

ozdobionego fałszu,

w który ktoś chce, bym wierzyła,bo tak jest łatwiej.

Podziękuję za takie wypełnienie żołądka,

serca. Bo przez żołądek do serca.

Za takie życie.Ale wy ucztujcie, jeśli chcecie.

Jedzcie i pijcie z tego wszyscy.

Igła w stogu pytań

Żyję w stogu pytań,

poszukuję swojej igły.

Ludzie kopią groby swoim marzeniom,

nawet nie wiedząc,

że marzenia potrafią z-martwych-wstać,

gdy tylko im się na to pozwoli,zamiast ciągle przysypywać je ziemią.

Żyję w stogu pytań,

a mojej igły wciąż nie ma.

Igły ‒

tej jednej jedynej w stogu pytań.

Tej nadziei pośród milionów złudzeń.

Tego piękna wśród pospolitości

i… tej normalności wśród szaleństwa.

Połowicznie

Pochłonięta przez pół-miłości,

opanowana przez pół-moralność,karmiąca się pół-prawdami.

Starając się nikogo nie udawać,

nie jestem nawet w połowie sobą.

Kierują mną złudzeniai sztuczne nadzieje.

Nie mieszczę się w podziałach,

nie chcę się już bardziej rozdrabniać.Wypełnia mnie cisza i chaos.

W moich żyłach płynie na w pół

czerwona krew.

Druga połowa wydaje się być bezbarwna.Jakby gotowa do wymieszania się z farbą.

Jednak ciągle pochłaniają mnie pół-miłości,

zapamiętane pół-pocałunki,w pół przerwane objęcia.

Żyję połowicznie,

zbyt połowicznie,

by umrzeć w całości.

Przystanek

Widziałam Cię na przystanku.

Nie raz i nie dwa.

Widywaliśmy się,

jakbyśmy byli przystankamiw swoich życiach.

Pamiętam te pierwsze skradzione

przez Ciebie pocałunki,

spite z moich ust słowa,płatki śniegu na Twoich rzęsach.

Pamiętam, jak wsiadałam i wysiadałam,

jak z miłosnego przystanku ‒zamienił się w posiwiałą przeszłość.

Widywałam Cię.

Byłeś mi bliski,

mówiłam Ci pierwsze w swoim życiu:„Kocham”.

Dostawałam pierwsze róże,

które z czasem więdły,a nasza miłość kwitła.

Ten przystanek jest piękniejszy

niż inne w moim życiu.Żaden już dla mnie taki nie był.

Spotkam Cię tam kiedyś jeszcze?

Ukradniesz ten ostatni,

nigdy niewypowiedzianypocałunek?

A jak już go ukradniesz,

to co z nim zrobisz?

Przerwana niespodziewanie miłość

szuka odpowiedzi.

Andrzej Drozd poeta, tłumacz. Zadebiutował w 1991 roku opowiadaniem „Anioł”. Jako autor krótkich form literackich współpracował z wieloma czasopismami. W 2000 roku wydał tomik poezji pt. „Krajobrazy pamięci”. Jego wiersze ukazywały się m.in. na łamach „Magazynu Literackiego”.

Wiersze:

Fresk

Iluzjon

Starcy

Tanger

W drodze do Tamanrasset

Fresk

Jakby nigdy nas nie było

pozostało miejsce utkane

z niczego

nieporośnięte lasemnieobmyte morzem

my bez prawa własności

na najmniejszy kamień

na pojedyncze źdźbło trawyna nic

pamięć uporczywie przywołuje

obrazy, wyłania spod warstwy

tynku ukryty fresk

poszarzałe postacie coraz głębiejkierują się wstecz

szukam nas, jakiegoś

zagubionego pod stopami