Jego orgazm później. Poradnik dla myślących kobiet - Ian Kerner - ebook

Jego orgazm później. Poradnik dla myślących kobiet ebook

Ian Kerner

4,1

Opis

„Jego orgazm później” proponuje kobietom niekiedy radykalne, lecz zawsze fachowe porady dotyczące najrozmaitszych spraw, od natury męskiego pożądania począwszy, aż po skuteczne techniki seksualne. Autor kieruje całą uwagę na kwestię męskiej seksualności, wyjaśnia najbardziej powszechne seksualne nawyki i udziela fachowych odpowiedzi na najczęściej zadawane przez kobiety pytania. Jako seksuolog-terapeuta przeprowadził liczne rozmowy z mężczyznami, nie tylko na temat najlepszego seksu, jakiego zaznali, ale również na temat najlepszego seksu, jakiego nie zaznali: przeżyć, o jakich zawsze marzyli i snuli o nich fantazje, ale obawiali się tym podzielić ze swymi partnerkami. Książka napisana w równie dowcipnym i intrygującym, jak „Jej orgazm najpierw” stylu, jest doskonałym przewodnikiem dla par, pozwalającym w pełni cieszyć się seksem i zyskać pewność, że partner przeżywa to samo.

Ian Kerner - doktor nauk medycznych, uchodzi za najbardziej porywającego i najmodniejszego seksuologa naszych czasów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 248

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (133 oceny)
62
36
21
10
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
szczerapoezja

Nie oderwiesz się od lektury

świetna, dojrzała, intrygująca książka poruszająca tak „niebezpieczny” temat i przestrzeń do polemiki. również jej ogromnym plusem jest humor autora i kreowanie swojej wypowiedzi (wraz z perswazją) w taki sposób, iż jesteśmy w stanie mu zaufać i poczuć się jak na rozmowie z dobrym, bezwstydnym przyjacielem.
00
MariaWojtkowiak

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
00
Lutensa

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo wciągająca, napisana świetnym, prostym językiem obowiązkowa lektura dla każdego. Świetna do czytania w podróży, porządna dawka rzetelnych informacji oraz elementy humorystyczne nie pozwalają zasnąć. Książka ułatwiła mi zrozumienie zasad działania męskiego pobudzenia, usystematyzowała wiedzę, pozwoliła poczuć się swobodnie w procesie poszerzania swojej seksualności oraz, co najważniejsze, pozostawiła z ogromną motywacją do praktycznego wykorzystania informacji :) Dla mnie 10/10.
00

Popularność




WSTĘP: Kobieta na roz­ko­ły­sa­nym moście

Uwaga: Książka ta nie jest wska­zana dla kobiet cier­pią­cych na lęk wyso­ko­ści.

Pozwolę sobie wyja­śnić: jeśli kie­dy­kol­wiek zda­rzy ci się zna­leźć na prze­pra­wie przez Capi­lano River w kana­dyj­skim sta­nie North Van­co­uver, będziesz miała do wyboru dwa mosty. Pierw­szy z nich zde­cy­do­wa­nie nie jest prze­zna­czony dla ludzi o sła­bych ner­wach. Sze­roki na zale­d­wie pół­tora metra, a długi na ponad sto trzy­dzie­ści metrów most Capi­lano Canyon Suspen­sion zbu­do­wany jest tylko z lin oraz desek i koły­sze się groź­nie na wie­trze jakieś sie­dem­dzie­siąt pięć metrów nad spie­nio­nymi kaska­dami rwą­cej wody – scena jakby żyw­cem wyjęta z filmu Hitch­cocka Zawrót głowy. Jakiś wybór? Tak, jest – solid­nej kon­struk­cji most przę­słowy, umiesz­czony trzy metry nad lustrem wody.

W 1974 roku dwaj znani psy­cho­lo­go­wie Arthur Aron i Donald Dut­ton wyko­rzy­stali te mosty w pew­nym genial­nym eks­pe­ry­men­cie, który miał na celu zgłę­bie­nie tajem­ni­czej natury pociągu sek­su­al­nego. Został on nie­for­mal­nie nazwany Stu­dium roz­ko­ły­sa­nego mostu, lecz ja wolał­bym posłu­żyć się tu okre­śle­niem test „Jeśli ma taką ochotę”.

Dwu­czę­ściowy eks­pe­ry­ment prze­bie­gał mniej wię­cej tak – w pierw­szym dniu, ile­kroć jakiś samotny męż­czy­zna posta­na­wiał przejść przez wiszący most, w samym środku prze­prawy zacze­piała go piękna młoda kobieta. Przed­sta­wiała się jako pro­wa­dzący bada­nie psy­cho­log, po czym pytała, czy nie zechciałby wziąć udziału w krót­kim son­dażu.

W dru­gim dniu ta sama kobieta wyko­ny­wała iden­tyczne czyn­no­ści, zacze­pia­jąc męż­czyzn na sta­bil­nym moście.

Cał­kiem pro­ste, prawda? W tym wszyst­kim kryła się jed­nak mała sztuczka. Kiedy każdy z męż­czyzn wypeł­nił ankietę, kobieta wrę­czała mu swój numer tele­fonu i mówiła, że może do niej zadzwo­nić jesz­cze tego wie­czoru, by zapy­tać o wynik… jeśli ma taką ochotę.

O czym nie wie­dzieli badani, praw­dziwy eks­pe­ry­ment nie opie­rał się na odpo­wie­dziach udzie­lo­nych przez męż­czyzn w ankie­cie, ale na tym, co nastę­po­wało póź­niej. Aron i Dut­ton posta­no­wili spraw­dzić, który z męż­czyzn zate­le­fo­no­wał do pięk­nej pani psy­cho­log i, co waż­niej­sze, dla­czego to uczy­nił. Innymi słowy, przed­mio­tem ich stu­dium nie było samo spo­tka­nie na moście, ale spo­sób, w jaki to wyda­rze­nie wpły­nęło na dal­szy bieg wypad­ków. Naukowcy chcieli zba­dać fun­da­menty sek­su­al­nego pożą­da­nia, nie tylko od strony mecha­ni­zmu kie­ru­ją­cego roz­mową męż­czyzny z atrak­cyjną dziew­czyną. Inte­re­so­wało ich rów­nież to, jak pierw­sze spo­tka­nie prze­obra­ziło się w dłu­go­trwałe pra­gnie­nie bli­skiego kon­taktu. Czy dresz­czyk emo­cji towa­rzy­szący prze­cho­dze­niu przez roz­ko­ły­sany most, w prze­ci­wień­stwie do pro­za­icz­nego prze­ży­cia, jakie daje solidna kon­struk­cja mostu sta­bil­nego, wzmaga siłę roman­tycz­nego przy­cią­ga­nia?

Gdyby posłu­żyć się ter­mi­no­lo­gią fachową – Aron i Dut­ton testo­wali kon­cep­cję zwaną nie­wła­ści­wym przy­dzia­łem, znaną rów­nież jako teo­ria prze­nie­sie­nia pod­nie­ce­nia.

Dawne emo­cje, wywo­łane przez jakąś sytu­ację – powiedzmy, przej­ście po chy­bo­tli­wym moście – mogą wzma­gać będący ich następ­stwem stan emo­cjo­nalny (w tym przy­padku jest to wspo­mnie­nie spo­tka­nia z piękną panią „psy­cho­log”). Albo też, ujmu­jąc to w prost­sze słowa – czy adre­na­lina spra­wia, że łatwiej ule­gamy roz­tkli­wie­niu?

Jaka jest odpo­wiedź? Oczy­wi­ście, że tak.

Aron i Dut­ton odkryli, że męż­czyźni zacze­pieni na roz­ko­ły­sa­nej kładce, w porów­na­niu z panami z solid­nego mostu, nie tylko czę­ściej dzwo­nili do pani psy­cho­log w spra­wie wyni­ków ankiety, ale byli o wiele bar­dziej skłonni, by umó­wić się z nią na randkę!

Wrócę do tego eks­pe­ry­mentu nieco póź­niej, oma­wia­jąc rolę, jaką pod­nie­ce­nie i ory­gi­nal­ność odgry­wają w pro­ce­sie pobu­dza­nia naszego natu­ral­nego „sek­su­al­nego oka­blo­wa­nia”. Naszki­cuję wtedy rów­nież moje wła­sne podej­ście do wspa­nia­łego seksu przez pry­zmat pomy­słu z roz­ko­ły­sa­nym mostem (bez obaw, nie cho­dzi mi o upra­wia­nie go pod­czas sko­ków na bun­gee – cho­ciaż praw­do­po­dob­nie nie byłoby to bole­sne, łatwo tu o wypa­dek).

Opie­ra­jąc się na mym doświad­cze­niu w pracy z parami, jestem z całego serca prze­ko­nany, że pod war­stwami ozdob­nej pościeli, jaka okrywa nasze mał­żeń­skie łoża, znaj­duje się taki roz­ko­ły­sany most, ocze­ku­jący w peł­nej goto­wo­ści na ryzy­kowne poczy­na­nia. Wszak więk­szość z nas wie­dzie swoje życie sek­su­alne, prze­cho­dząc po trwa­łej, sta­bil­nej kon­struk­cji, i czę­sto nie zda­jąc sobie z tego sprawy. Jako wasz zaprzy­jaź­niony sek­su­olog i tera­peuta z sąsiedz­twa posłużę wam pomocą w wyko­na­niu owego ogrom­nego kroku ponad spie­nio­nymi kaska­dami sza­le­ją­cymi na dnie prze­pa­ści, kroku pozwa­la­ją­cego wkro­czyć na roz­ko­ły­sany most pożą­da­nia wiszący pod samym nie­bem.

Nim jed­nak zaczniemy poważ­nie roz­trzą­sać temat, pozwolę sobie na odro­binę poezji opie­wa­ją­cej kobiety na roz­ko­ły­sa­nym moście.

Oto Beatry­cze Dan­tego, Daisy Gatsby’ego, to Ginewra, Julia, Helena i Eury­dyka… Albo, patrząc na to z bar­dziej współ­cze­snej per­spek­tywy, kobieta na roz­ko­ły­sa­nym moście jest Ange­liną, byłą żoną Billy’ego Boba, są to Nicole i Katie, żony Toma, była i obecna, obie połą­czone w jedno, to Jes­sica, była żona Nicka (zanim jesz­cze popa­dła w ano­rek­sję i zaczęła kła­mać na potęgę), to Jen­ni­fer, żona Brada – to zna­czy, chyba Ange­lina…1 No dobra, po krót­kim zasta­no­wie­niu docho­dzę do wnio­sku, że lepiej jed­nak pozo­stać przy kla­syce.

Łapiesz, o co cho­dzi? Kobieta na roz­ko­ły­sa­nym moście to przę­dza, z któ­rej utkane są marze­nia, to złoto, z któ­rego wykuta jest miłość od pierw­szego wej­rze­nia. Jest sek­sowna i pod­nie­ca­jąca – to ucie­le­śnie­nie atrak­cyj­no­ści i czy­sta esen­cja powabu.

Wierz­cie w to albo i nie, ale naj­więk­szym atu­tem kobiety na roz­ko­ły­sa­nym moście nie jest jej uroda ani jej ciało. To jej mózg. To jej wie­dza na temat psy­cho­lo­gii sek­su­al­nej oraz umie­jęt­ność jej zasto­so­wa­nia – to roze­zna­nie, na który z mostów należy wkro­czyć w pierw­szej kolej­no­ści.

Cel, jaki chcę osią­gnąć na stro­nach tej książki, jest o wiele bar­dziej ambitny niż tylko dostar­cze­nie wam zbioru atrak­cyj­nych porad i tech­nik sek­su­al­nych. Chcę dać wam wię­cej niż spo­sób postę­po­wa­nia. Chcę dać wam wizję, spo­sób na to, jak myśleć i być.

Nie­za­leż­nie od tego, jaki jest twój wygląd, twoje ciało i wiek, czy jesteś samotna, czy masz part­nera, czy wybie­rasz się na swoją trze­cią, czy trzy­ty­sięczną randkę, nie chcę niczego poza tym, by uczy­nić z Cie­bie kobietę z roz­ko­ły­sa­nego mostu.

Przed­mowa

Inspi­ra­cja do napi­sa­nia Jego orgazm póź­niej poja­wiła się w podroży, kiedy jeź­dzi­łem po całym kraju, pro­mu­jąc książkę Jej orgazm naj­pierw. Na każ­dym z eta­pów tej rekla­mo­wej wyprawy kobiety przy­cho­dziły do mnie z pyta­niami i komen­ta­rzami.

Wiele z nich owład­nęła bez reszty filo­zo­fia zawarta w Jej orgazm naj­pierw, jed­nak potrze­bo­wały wska­zó­wek co do tego, jak spra­wić, by ich faceci prze­czy­tali tę książkę bez urazy. Jest to temat, do któ­rego powrócę póź­niej – jak obcho­dzić się z takim wszyst­ko­wie­dzą­cym na temat seksu, który tak naprawdę nie wie nic. Inne dzię­ko­wały mi za swoje fan­ta­styczne orga­zmy i pytały o prze­wod­nik, z któ­rego mogłyby dowie­dzieć się, jak nie pozo­sta­wać dłużną.

Prawdę mówiąc, byłem nieco zasko­czony tak ogrom­nym zapo­trze­bo­wa­niem. Z pew­no­ścią nie bra­kuje porad­ni­ków w tej dzie­dzi­nie! Chyba głów­nym powo­dem, dla któ­rego napi­sa­łem Jego orgazm póź­niej, była nabrzmiała (tylko bez sko­ja­rzeń) kwe­stia dogo­dze­nia męż­czyź­nie. Książka ta powstała jako śro­dek słu­żący do wyrów­na­nia poziomu sek­su­al­nej gry. Naj­wy­raź­niej jed­nak coś cią­gle było nie tak. Kiedy zapy­ta­łem kobiety, czego ocze­kują od sek­su­al­nego porad­nika na temat zado­wa­la­nia męż­czyzn, każda z nich powie­działa to samo – „prze­wod­nika dla myślą­cych kobiet – książki, która nie trak­tuje nas albo naszych part­ne­rów jak głup­ków”.

Wciąż powta­rzano mi, że sek­su­alne porad­niki czę­sto „ogłu­piają” męską sek­su­al­ność. Redu­kują sztukę uwo­dze­nia męż­czy­zny do paru efek­ciar­skich sztu­czek. Poń­czo­chy, mecha­niczne zabawki, spe­cjalne tech­niki obcią­ga­nia albo nowa pikantna pozy­cja były chyba wszyst­kim, co miało spra­wić, że męż­czy­zna się śli­nił i osią­gał sek­su­alne zado­wo­le­nie. Prawda jest jed­nak taka, że męż­czy­zna, podob­nie jak kobieta, jest bar­dzo zło­żony, trudny do roz­szy­fro­wa­nia i czę­sto – nie­zro­zu­miały. W rze­czy­wi­sto­ści nasze życie sek­su­alne na pewno nie jest łatwe. To morze, pełne pod­tek­stów, nie­po­ro­zu­mień i wie­lo­znacz­no­ści, nie­wy­po­wie­dzia­nych potrzeb i grzesz­nych pra­gnień.

Pewna kobieta, tro­chę powy­żej trzy­dziestki, pod­su­mo­wała to dosko­nale: „Nie ma nic dal­szego od prawdy, jak prze­sąd, że faceci myślą za pomocą swo­ich fujar albo że posia­dają dwie głowy. Męż­czy­zna ma tylko jedną głowę, a jeśli naprawdę chcesz zro­zu­mieć jego penisa, musisz naj­pierw wnik­nąć w jego umysł”.

Trudno się z tym nie zgo­dzić. Całe szczę­ście, że męż­czyźni uwiel­biają roz­ma­wiać (ze mną) o sek­sie. I nie mam tu wcale na myśli swo­jego gabi­netu. Robią to wszę­dzie. Nie mogę przejść ulicą, żeby ktoś mnie natych­miast nie zacze­pił. Dorę­czy­ciel prze­sy­łek kurier­skich, dozorca bloku, sąsiad z gór­nego pię­tra. Do licha! O tym, co kręci sprze­dawcę ze sto­iska ze sło­dy­czami w pobli­skim skle­pie spo­żyw­czym, wiem wię­cej niż jego żona. Oczy­wi­ście w tym rów­nież tkwi pro­blem.

Szcze­gól­nie jeden facet, Char­lie, przy­pra­wia mnie o uśmiech. Jest on przed­sta­wi­cie­lem firmy far­ma­ceu­tycz­nej i nasze biura sąsia­dują ze sobą, więc cza­sem spo­ty­kamy się przy auto­ma­cie do kawy. Char­lie, bar­dzo podobny do Geo­rge’a Clo­oneya, wie­dzie życie sek­su­alne, jakiego więk­szość męż­czyzn mogłaby mu tylko pozaz­dro­ścić. Za każ­dym razem, kiedy go widzę, przy­suwa się bli­ziutko i mówi przy­ci­szo­nym, ale entu­zja­stycz­nym tonem: „Dok­to­rze, ostat­niej nocy upra­wia­łem naj­wspa­nial­szy seks w swoim życiu. Ona była nie­sa­mo­wita. Mogę panu opo­wie­dzieć?”.

To moment, w któ­rym z reguły mu prze­ry­wam i roz­po­czy­nam wykręty. W końcu ja też mam swoje życie. Mam pacjen­tów, naglące ter­miny, a w domu żonę i syna – gdy­bym więc zawsze ule­gał każ­demu, kto mnie zaga­duje, niczego bym nie doko­nał.

Kiedy jed­nak pod­ją­łem decy­zję o napi­sa­niu Jego orgazm póź­niej, dokład­nie wła­śnie to robi­łem – zatrzy­my­wa­łem się i wysłu­chi­wa­łem każ­dego faceta, który chciał poroz­ma­wiać o sek­sie. Tak naprawdę – to sam ich wyszu­ki­wa­łem. Pod­czas podróży pro­mu­ją­cej moją książkę w każ­dym mie­ście spo­ty­ka­łem naj­roz­ma­it­szych męż­czyzn. I zawsze, kiedy zasia­da­łem po raz pierw­szy do roz­mowy, zaczy­na­łem od tego samego wpro­wa­dze­nia: „Opo­wiedz mi o naj­wspa­nial­szym sek­sie w twoim życiu”.

A facet spra­wiał, że zamie­nia­łem się w słuch. Nie tylko słu­cha­łem opo­wie­ści o naj­lep­szym sek­sie, jaki kie­dy­kol­wiek upra­wiał, ale rów­nież, co waż­niej­sze, o naj­lep­szym sek­sie, jakiego ni­gdy nie zaznał – doświad­cze­niach, jakie zawsze były przed­mio­tem jego pra­gnień i marzeń, któ­rymi jed­nak bał się podzie­lić ze swoją part­nerką w oba­wie, by jej nie ura­zić albo nie wyjść na dzi­waka. Ponie­waż tak wiele razy sły­sza­łem pyta­nie „czy jestem nor­malny?”, teraz jestem prze­ko­nany, że kiedy docho­dzi do zbli­że­nia sek­su­al­nego, jedyną nor­malną rze­czą jest to, że każdy jest inny.

Żeby naprawdę poznać męż­czy­znę, musisz prak­tycz­nie zna­leźć się w jego skó­rze, w jego gło­wie, i poczuć, jak to jest mieć penisa oraz wszyst­kie fan­ta­zje, pra­gnie­nia, obawy i nie­po­koje, które się z tym wiążą. Potrak­tuj więc część pierw­szą tej książki jako swój wła­sny, oso­bi­sty Zakrę­cony pią­tek2 – znajdź się w ciele męż­czy­zny i zobacz, co tak naprawdę go kręci.

Upra­wiać wspa­niały seks. To wcale nie zna­czy orien­to­wać się w tech­ni­kach i wie­dzieć, co działa. To zna­czy wie­dzieć, jak i dla­czego to działa. Począw­szy od naj­now­szych odkryć na temat „che­mii mózgu” zwią­za­nej z pożą­da­niem aż po fizjo­lo­gię zbli­że­nia i prze­gląd trzech róż­nych typów erek­cji, jakie są udzia­łem męż­czyzn, zabie­ram was w nie­sa­mo­witą podróż w głąb męskiego ciała, mózgu i umy­słu, w któ­rej nie pomi­niemy żad­nego zakątka, wąwozu ani naj­drob­niej­szej szcze­liny.

Co się tyczy czę­ści dru­giej, pamię­taj­cie o moim ostrze­że­niu, że nie jest to książka prze­zna­czona dla kobiet z lękiem wyso­ko­ści. Zapewne wie­cie, że nie mia­łem na myśli wyso­ko­ści w dosłow­nym zna­cze­niu. Cho­dzi mi o lata­nie w takim sen­sie, w jakim poj­muje je Erica Jong3 – osią­ga­nie nowych wyżyn przy­jem­no­ści, intym­no­ści i ero­tycz­nej kre­atyw­no­ści. Bądź­cie zatem gotowe na przej­ście po roz­ko­ły­sa­nym moście oraz nie­złe zamie­sza­nie, ponie­waż w tej czę­ści książki poja­wią się wresz­cie tak­tyki, tech­niki i porady.

Wyja­śniam jed­nak – Jego orgazm póź­niej nie jest ency­klo­pe­dią pozy­cji spół­ko­wa­nia ani kata­lo­giem tech­nik i sztu­czek. Nie mam na celu dawać wam prze­wod­nika typu „wszystko w jed­nym” czy „posu­nię­cie po posu­nię­ciu” (prze­pra­szam, nie mogłem powstrzy­mać się przed uży­ciem tego słowa), ale raczej przej­rzy­stą, kon­kretną i osią­galną wizję sek­su­al­nej przy­jem­no­ści, w któ­rej po każ­dej z tech­nik nastę­puje dzia­ła­nie, a całość jest dosko­nal­sza od sumy poszcze­gól­nych ele­men­tów. (I ow­szem, dla wszyst­kich tych kobiet, które mnie o to bła­gały, wizja zawiera w rze­czy samej szcze­gó­łowy opis dosko­na­łego obcią­ga­nia).

Opa­no­wa­nie sztuki fel­la­tio jest jed­nak zale­d­wie jed­nym z przy­stan­ków na dro­dze do satys­fak­cji. Sek­su­alna przy­jem­ność wykra­cza poza tak­tykę. Nasza sek­su­alna toż­sa­mość – oraz wyra­ża­nie, zaspo­ka­ja­nie i roz­wój owej toż­sa­mo­ści – ma fun­da­men­talne zna­cze­nie dla naszego ogól­nego zdro­wia oraz powo­dze­nia intym­nych związ­ków. Jeżeli więk­szość z nas żyje w świe­cie, gdzie naj­lep­szy seks wszech cza­sów jest tym, czego ni­gdy nie zazna­li­śmy, nic dziw­nego, ze sek­su­alne nie­za­do­wo­le­nie sta­nowi jedną z głów­nych przy­czyn roz­wo­dów.

Tak naprawdę Jego orgazm póź­niej jest natu­ral­nym roz­wi­nię­ciem femi­ni­stycz­nej filo­zo­fii zawar­tej w Jej orgazm naj­pierw. W książce tej zachę­ca­łem męż­czyzn, by wyzwo­lili się z „wyob­co­wa­nia w obco­wa­niu” i upra­wiali seks nie tylko peni­sem, ale całym swym jeste­stwem.

Choć męskie geni­ta­lia bez wąt­pie­nia znaj­dują się w epi­cen­trum doświad­cza­nej przez niego sek­su­al­nej roz­ko­szy, to mogą rów­nież sta­no­wić prze­szkodę na dro­dze do peł­niej­szego dozna­nia. Penis – roz­miar, wytrzy­ma­łość, wydaj­ność – czę­sto jest cen­tral­nym punk­tem męskiego nie­po­koju zwią­za­nego z sek­sem. „Czy jestem dosta­tecz­nie duży, czy nie jestem zbyt duży, czy stanę na wyso­ko­ści zada­nia, czy to wytrzy­mam, a co, jeżeli skoń­czę zbyt wcze­śnie, a co, jeżeli to będzie trwało zbyt długo?”. I tak dalej, i tak dalej.

Sek­su­olo­dzy nazy­wają to „postawą widza” – ów pro­ces, w któ­rym ktoś obser­wuje wła­sne zaan­ga­żo­wa­nie w akt zbli­że­nia sek­su­al­nego, zamiast cał­ko­wi­cie zagłę­bić się w sie­bie. Ci, któ­rych naj­sil­niej nęka ta skłon­ność, będą osą­dzać i oce­niać swoje wyczyny nawet w trak­cie ich doko­ny­wa­nia. Nie­któ­rzy tera­peuci są prze­ko­nani, że zacho­wy­wa­nie postawy widza jest pod­sta­wową przy­czyną wielu męskich sek­su­al­nych nie­do­ma­gań. Antro­po­log Lio­nel Tiger w książce The Dec­line of Males pisze: „Intym­ność staje się sztuką osią­gnięć”.

Nie twier­dzę wcale, że typowy facet jest „widzem” i sta­nowi to dla niego jakąś formę nie­do­ma­ga­nia, po pro­stu zaob­ser­wo­wa­łem, że więk­szość męż­czyzn cierpi na tym w róż­nym stop­niu. Na tej samej zasa­dzie kobieta może nie doświad­czyć orga­zmu, przej­mu­jąc się zbyt­nio tym, jak wygląda w cza­sie sto­sunku, czy jest dosta­tecz­nie wil­gotna, wystar­cza­jąco szczu­pła, czy aby nie za wolno docho­dzi, czy może nie jest zbyt gło­śna albo za cicha. Podob­nie męska zdol­ność do osią­ga­nia sek­su­al­nej przy­jem­no­ści jest osła­biona przez pod­świa­dome poczu­cie bycia obser­wo­wa­nym, zwłasz­cza kiedy obser­wa­tor prze­obraża się w naj­su­row­szego kry­tyka – sie­bie samego.

Prawdę mówiąc, zwią­zane z sek­sem nie­po­koje męż­czyzn cią­gle wzra­stają. Ma to wiele wspól­nego z roz­po­wszech­nie­niem por­no­gra­fii, zwłasz­cza kiedy dostęp do niej jest uła­twiony dzięki inter­ne­towi, i poja­wia się ona w głów­nym nur­cie kul­tury maso­wej. Kiedy na rynku uka­zują się takie książki, jak How to Have a XXX Sex Life, albo Porn Star Secrets of Sex, jedną z naj­lep­szych rze­czy, jakie możesz zro­bić dla męż­czy­zny, to zapew­nić go, że nie musi powta­rzać tego, co widział na fil­mie, żeby cię zado­wo­lić. Teraz, bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek, kobiety powinny pod­jąć aktywną rolę w misji wyzwa­la­nia męż­czyzn z ich wła­snych, uciąż­li­wie wyso­kich, odre­al­nio­nych stan­dar­dów. Dla­czego? Dla­tego że obok por­no­gra­fii prze­mysł far­ma­ceu­tyczny pod­suwa coraz to młod­szym męż­czyznom leki sty­mu­lu­jące erek­cję, takie jak Via­gra, Levi­tra i Cia­lis, i bom­bar­duje ich tre­ściami mar­ke­tin­go­wymi, które wzmac­niają skon­cen­tro­waną na peni­sie i opartą na spół­ko­wa­niu wizję seksu. Ta z kolei żeruje na lekach zwią­za­nych z wydaj­no­ścią i pod­trzy­muje w męż­czyź­nie postawę widza.

Jak zauwa­żył autor zamiesz­czo­nego ostat­nio w „New York Time­sie” arty­kułu, „Wielu męż­czyzn zażywa Via­grę, aby zmniej­szyć pre­sję dosko­na­łej wydaj­no­ści, jaka towa­rzy­szy naszej prze­peł­nio­nej sek­su­al­no­ścią epoce”. Wkrótce pre­zer­wa­tywę w port­felu opty­mi­stycz­nie uspo­so­bio­nego nasto­latka zastąpi pre­zer­wa­tywa ukryta w małej nie­bie­skiej pigułce. Ile­kroć wygła­sza­łem wykład na uczelni, zawsze zdu­mie­wał mnie i przy­gnę­biał las rąk, który poja­wiał się po zada­niu pyta­nia, ilu z zebra­nych męż­czyzn regu­lar­nie zażywa Via­grę. I to nie dla­tego, jak cheł­pli­wie pod­kre­ślali, że tego potrze­bują, ale po to, by zapew­nić sobie lep­szy wzwód. Bo czyż to nie jest to, czego pra­gną kobiety?!

Jed­nakże, jak poświad­czy wiele kobiet, sam fakt, że męż­czy­zna ma erek­cję, wcale jesz­cze nie zna­czy, że wie, co z nią zro­bić. Wydaje się, że wraz z roz­po­wszech­nie­niem Via­gry nad­cho­dzą „cięż­kie czasy” dla kobie­cego orga­zmu. Musisz odpo­wied­nio ukie­run­ko­wać part­nera i poka­zać mu, jak może wyko­rzy­stać w łóżku sku­pie­nie na wła­snym peni­sie.

Nawet jeżeli jest to książka o zado­wa­la­niu męż­czyzn, twoja przy­jem­ność pozo­staje fun­da­men­tal­nym pra­wem i nie­od­łączną czę­ścią seksu. Jego orgazm może nastą­pić póź­niej, ale nie zapo­mi­naj, że ty powin­naś szczy­to­wać naj­pierw, a potem jesz­cze raz (i jesz­cze, i jesz­cze raz). Wszak w tym celu los obda­rzył cię łech­taczką – wyko­rzy­staj ją wie­lo­krot­nie! Jak stwier­dził wzięty pisarz i zoo­log Desmond Mor­ris w będą­cej hoł­dem dla kobie­cego ciała książce Naga kobieta: „Każda kobieta posiada piękne ciało – piękne, ponie­waż sta­nowi ono olśnie­wa­jące zwień­cze­nie milio­nów lat ewo­lu­cji. Pełne jest ono zdu­mie­wa­ją­cych form dosto­so­wa­nia oraz drob­nych sub­tel­no­ści, które czy­nią zeń naj­bar­dziej zna­czący orga­nizm na tej pla­ne­cie”4. Oszu­ki­wa­nie natury nie jest tu dobrym roz­wią­za­niem. Pro­wa­dzi tylko do błęd­nego koła uraz, oskar­żeń i zło­ści, nie zaś do wspa­nia­łego seksu. Twoja przy­jem­ność jest nie­zbędna dla jego przy­jem­no­ści.

To, co dajesz z sie­bie w łóżku, jest zale­d­wie tak dobre jak to, co otrzy­mu­jesz. W świe­tle tej zasady Jego orgazm póź­niej w rów­nym stop­niu doty­czy two­jej rado­ści seksu, jak i rado­ści two­jego part­nera. Pamię­taj zawsze, że naj­sek­sow­niej­sza rzecz, jaką kobieta może zro­bić dla męż­czy­zny (i dla sie­bie samej), to cie­szyć się szcze­rze i w pełni.

Femi­nistki w latach sześć­dzie­sią­tych i sie­dem­dzie­sią­tych wal­czyły zawzię­cie o przy­wró­ce­nie kobie­tom prawa do zado­wo­le­nia z seksu. Uczy­niło to z femi­ni­zmu syno­nim sek­su­al­nego wyzwo­le­nia i rów­no­upraw­nie­nia. Na szczę­ście wiele współ­cze­snych kobiet wyro­sło w duchu sek­su­al­nych przy­wi­le­jów i ni­gdy nie poznały tematu z innej strony. Ich walka nie toczy się wcale o prawo do sek­su­al­no­ści, ale raczej o to, jak z niej korzy­stać. Współ­cze­sna kobieta ma wol­ność wyboru, ale co z nią zrobi?

Tym­cza­sem współ­cze­sny męż­czy­zna ocze­kuje odpo­wie­dzi. W zetknię­ciu z nie­za­leżną, sek­su­al­nie wyzwo­loną kobietą męskość znaj­duje się w sta­nie płyn­nym i łatwo ją zagar­nąć. Z tego wła­śnie względu podwójne ude­rze­nie por­no­gra­fii i Via­gry jest takie prze­ko­ny­wa­jące – i nie­bez­pieczne. Dok­tor Derek C. Polon­sky, psy­chia­tra kli­niczny i sek­su­olog i tera­peuta z Harvard Medi­cal School, twier­dzi: „Sce­na­riusz, według któ­rego postę­puje wielu męż­czyzn, jest zna­ko­mi­cie dopa­so­wany do roz­nie­ca­nia nie­po­koju i poczu­cia odosob­nie­nia. (…) Czę­sto opiera się on na ode­rwa­nych od rze­czy­wi­sto­ści fil­mo­wych obra­zach sek­su­al­no­ści, w któ­rych nastę­puje płynne przej­ście poprzez nasi­la­jące się stany sek­su­al­nego pod­nie­ce­nia i nie­mej, zzia­ja­nej namięt­no­ści. Zazwy­czaj męż­czy­zna nadaje im tempo i cały czas dokład­nie wie, co sprawi przy­jem­ność jego part­nerce”. Dobra wia­do­mość jest jed­nak taka, że obec­nie, bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek, sce­na­riu­sze sek­su­alne (spo­soby upra­wia­nia seksu) doj­rzały do wpro­wa­dze­nia w nich popra­wek, i dla­tego kobiety powinny wyko­rzy­stać oka­zję zmie­nie­nia swo­jej bier­nej postawy w czyn. Teraz wasza kolej, by wyjść na pro­wa­dze­nie.

W pierw­szym odcinku serialu Seks w wiel­kim mie­ście Car­rie roz­my­śla, czy w cza­sach, kiedy kobiety czę­sto cie­szą się takimi samymi zarob­kami, wpły­wami i suk­ce­sami jak męż­czyźni, mogą rów­nież tak samo jak oni czer­pać przy­jem­ność z seksu. O ile moja odru­chowa odpo­wiedź będzie brzmiała „tak”, to po chwili zasta­no­wie­nia stwier­dzam, że dzi­siej­sza kobieta może wię­cej. Zamiast cie­szyć się sek­sem podob­nie jak męż­czy­zna, może ona nauczyć swego part­nera cie­szyć się sek­sem tak, jak cie­szy się nim kobieta – spra­wić, by był on bar­dziej zmy­słowy oraz intymny, bar­dziej oparty na otwar­ciu i więzi, czy wresz­cie, bar­dziej sku­piony na przy­jem­no­ści oby­dwojga, nie zaś na momen­cie wytry­sku. Pyta­nie, które czę­sto zadaję moim pacjent­kom, brzmi: „Czy seks jest przy­jemny nawet wtedy, kiedy nie masz orga­zmu?”. Pra­wie wszyst­kie odpo­wia­dają, że tak, czę­sto poda­jąc intym­ność i przy­wią­za­nie jako główne powody, dla któ­rych pra­gną się kochać. Teraz męż­czyźni rów­nież mogą się cie­szyć i cie­szą się bli­sko­ścią. Dla nich jed­nak orgazm i seks to wła­ści­wie jedno i to samo. Ma to korze­nie w bio­lo­gii, która każe im szu­kać moż­li­wo­ści roz­rzutu nasie­nia. Ogól­nie rzecz bio­rąc, męż­czyźni są ukie­run­ko­wani na osią­gnię­cie celu, pod­czas gdy kobiety czer­pią radość z roz­ma­itych ele­men­tów całego prze­ży­cia, nawet jeśli nie jest im dane „dojść” do końca. Pora poka­zać męż­czy­znom, jak oddzie­lić zmy­słowe dozna­nie sek­su­alne od poje­dyn­czego strzału w postaci orga­zmu. Oto ścieżka pro­wa­dząca do praw­dzi­wej przy­jem­no­ści – nie poje­dyn­cza tech­nika, lecz podej­ście do sek­su­alnego zado­wo­le­nia, które inspi­ruje męż­czyzn ku osią­ga­niu nowych pozio­mów pod­nie­ce­nia, świa­do­mo­ści oraz intym­no­ści.

We wstę­pie mówi­łem o poetyc­kim ide­ale – o kobie­cie na roz­ko­ły­sa­nym moście. W rze­czy­wi­sto­ści jed­nak nasze życie sek­su­alne wcale ide­ału nie przy­po­mina. To dla­tego trzy­mam na biurku opra­wioną foto­gra­fię mostu nad Capi­lano River – nie tylko po to, by poka­zy­wać ją pacjen­tom, lecz także po to, by przy­po­minała mi, jako męż­czyź­nie i mężowi, że rów­nież powi­nie­nem mieć ochotę wkro­czyć na ten most, bo tylko jeśli nań wejdę, spo­tkam na jego środku pod­nie­ca­jącą kobietę. Cała rzecz w tym, by natra­fić na sie­bie w poło­wie drogi, wyru­szyć we wspólną podróż i dążyć ku nie­ustan­nemu roz­wo­jowi.

Quiz

Książkę tę może­cie czy­tać w dowolny, naj­wy­god­niej­szy dla sie­bie spo­sób. Jeśli jed­nak macie ochotę pomi­nąć część pierw­szą i od razu przejść do tech­nik zawar­tych w czę­ści dru­giej, naj­pierw popro­szę was o zasta­no­wie­nie się nad kil­koma pro­stymi pyta­niami.

Jaka jest naj­lep­sza zabawka sek­su­alna, któ­rej nie można kupić?

Jakie są trzy typy erek­cji, jakich doświad­czają wszy­scy męż­czyźni?

Czy twój facet udaje? Dokład­nie tak – 

udaje

. Skąd masz taką pew­ność?

W jaki spo­sób pra­wi­dłowo zasto­so­wany masaż mied­nicy może naprawdę pomóc w powięk­sze­niu członka twego part­nera?

Jeżeli, jak napi­sał poeta Ogden Nash, „Cukie­reczki są pyszne, ale sznaps działa szyb­ciej”, to jakie są natu­ralne sty­mu­la­tory sek­su­alne, oddzia­łu­jące na nasz mózg i jak je wyzwo­lić?

Jaka jest róż­nica pomię­dzy orga­zmem a eja­ku­la­cją i czy są one ze sobą nie­ro­ze­rwal­nie połą­czone?

Czy znasz zasad­ni­cze róż­nice pomię­dzy orga­zmem „lokal­nym” a „glo­bal­nym” i czy wiesz, jak dopro­wa­dzić do tego dru­giego?

Jeśli nie jesteś pewna odpo­wie­dzi na któ­re­kol­wiek z tych waż­nych pytań, wtedy, zgod­nie z duchem Jej orgazm naj­pierw, odłóż na potem swoje natych­mia­stowe zado­wo­le­nie i prze­czy­taj Jego orgazm póź­niej od początku do końca.

Post­scrip­tum

Gdy wró­ci­łem do Nowego Jorku z podróży pro­mu­ją­cej moją książkę, nie­malże zapo­mnia­łem o Char­liem (tym kobie­cia­rzu o apa­ry­cji Geo­rge’a Clo­oneya). Kiedy więc wpa­dłem na niego przy auto­ma­cie do kawy, jak na komendę wyre­cy­to­wał: „Dok­to­rze, ostat­niej nocy upra­wia­łem naj­wspa­nial­szy seks w swoim życiu. Ona była nie­sa­mo­wita. Mogę panu opo­wie­dzieć?”. Ku zdu­mie­niu Char­liego przy­tak­ną­łem i zapro­si­łem go do biura, by wysłu­chać jego wynu­rzeń.

Nie posia­da­łem się ze zdzi­wie­nia, gdy pierw­szą rze­czą, któ­rej dowie­dzia­łem się o życiu sek­su­al­nym Char­liego, było to, że wszyst­kie te panienki, za któ­rymi nie­ustan­nie się uga­niał, oka­zały się jedną kobietą. Od dzie­wię­ciu lat była jego żoną i matką dwojga dzieci, z trze­cim w dro­dze.

Char­lie ni­gdy nie prze­stał być zako­chany w swo­jej żonie, a ich seks po dziś dzień wciąż jest fan­ta­styczny.

Chce­cie poznać jego tajem­nicę?

Wyja­wię ją wam.

Ale naj­pierw…

Drogi Ianie

Drogi Ianie,

Czy bycie sek­su­olo­giem i tera­peutą nie pozba­wia cię czę­ści respektu i przy­jem­no­ści zwią­za­nych z sek­sem? Bądź co bądź seks to coś wię­cej niż tylko mecha­nika i pozy­cje (wło­żyć A do B i krę­cić aż do skutku) – to wyraz miło­ści. A czy miłość nie jest w końcu tajem­ni­cza i nie­po­zna­walna?

Lati­tia, dwa­dzie­ścia osiem lat, mene­dżer w agen­cji rekla­mo­wej

Cóż za wspa­niałe pyta­nie, które pomaga mi sfor­mu­ło­wać wstępne prze­my­śle­nia na temat męskiej sek­su­al­no­ści! Im wię­cej dowia­duję się na temat natury miło­ści oraz wyra­ża­nia jej poprzez sek­su­alną bli­skość, tym wię­cej zyskuję dla niej respektu. Cza­sami myślę jed­nak, że uży­wamy zda­nia „miłość jest tajem­ni­cza”, aby unik­nąć odpo­wie­dzial­no­ści za ciężką pracę, jaką nie­sie ze sobą sek­su­alna intym­ność. Żyjemy w kul­tu­rze, któ­rej edu­ka­cja sek­su­alna jest nie­zmier­nie potrzebna. Pomimo lubież­nej, a nawet nie­doj­rza­łej fascy­na­cji „wyglą­dem” i „sty­lem” seksu, a być może w zgo­dzie z nią, pozo­sta­jemy żało­śnie dzie­cinni w swym cie­le­snym tre­no­wa­niu przy­jem­no­ści.

Powo­dem numer dwa roz­wo­dów w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, po kon­flik­tach natury finan­so­wej, jest nie­za­do­wo­le­nie sek­su­alne, a główna część tego pro­blemu to brak poro­zu­mie­nia i niski poziom wie­dzy. Kiedy docho­dzi do roz­mów o sek­sie z part­ne­rem, prze­ła­my­wa­nie lodów przy­po­mina roz­bi­ja­nie góry lodo­wej, a wszy­scy wiemy, jaki los spo­tkał nie­gdyś „Tita­nica”.

Aby przy­bli­żyć wam mą filo­zo­fię kli­niczną, pozwolę sobie pokrótce wyja­śnić moje podej­ście do nowego pacjenta czy też pary. Tera­pia sek­su­olo­giczna, ogól­nie rzecz bio­rąc, wyko­rzy­stuje model zwany POWK­SIT5, w któ­rym poszcze­gólne litery ozna­czają kolejno przy­zwo­le­nie, ogra­ni­czoną wie­dzę, kon­kretne suge­stie oraz inten­sywną tera­pię. Naj­pierw pacjent potrze­buje przy­zwo­le­nia, aby otwar­cie i bez­piecz­nie skon­fron­to­wać swój pro­blem z tera­peutą. Po dru­gie, potrze­buje on dokład­nych infor­ma­cji – począw­szy od oko­licz­no­ści natury fizjo­lo­gicz­nej aż po reak­cje psy­cho­lo­giczne – aby upo­rać się z pro­blemem. Następ­nie konieczne są kon­kretne suge­stie, które pozwolą mu wró­cić na drogę sek­su­al­nego zdro­wia. W nie­któ­rych oko­licz­no­ściach pacjent może potrze­bo­wać inten­syw­nej tera­pii, zwy­kle jed­nak pierw­sze trzy kroki wystar­czają.

Dosto­so­wa­łem ten model do mojej wła­snej wer­sji robo­czej, którą nazwa­łem podej­ściem typu „Zobacz mnie, poczuj mnie, dotknij mnie, uzdrów mnie” (tak, dora­sta­jąc, sporo słu­cha­łem grupy The Who6). Aby porada miała szanse powo­dze­nia, trzeba przede wszyst­kim zoba­czyć pacjenta. Jest to ważne, jeśli wziąć pod uwagę, jak wielu ludzi żyje w cichej roz­pa­czy doty­czą­cej ich związ­ków. Następ­nie należy wyczuć tę osobę. Jej nie­po­kój emo­cjo­nalny powi­nien być sku­tecz­nie wyra­żony i znany part­ne­rowi. Trze­cia, cie­le­sna część przy­biera formę sek­su­al­nych i zaży­łych „zadań domo­wych”, które są oma­wiane na kolej­nych sesjach. Wszystko to musi nastą­pić jesz­cze przed tym, zanim ktoś roz­pocz­nie swój pro­ces ozdro­wie­nia. Odpo­wia­da­jąc zatem na pyta­nie mojej czy­tel­niczki, stwier­dzam, że miłość istot­nie jest tajem­ni­cza. W prze­ci­wień­stwie do sek­su­al­nej igno­ran­cji, która sta­nowi wypad­kową leni­stwa, uprze­dzeń i lęków. Im wię­cej dowia­du­jemy się o sek­sie, tym wię­cej możemy doce­nić, zro­zu­mieć i zasma­ko­wać.

Hej, to, że roz­bi­jamy górę lodową, nie ozna­cza, że musimy tara­no­wać ją stat­kiem!

Część I: CIAŁO MĘŻ­CZY­ZNY

ROZ­DZIAŁ 1: Pod jego pan­ce­rzem – co kryje się w męskim ciele

Seks ma swój wła­sny język. Zna­cie to stare powie­dze­nie: „Cza­sem naj­lep­sza obrona jest dosko­na­łym ata­kiem”? No cóż, nie do wszyst­kiego to pasuje. Jeżeli roz­ma­wiamy o sek­sie, cza­sem naj­lep­sza obrona tak naprawdę w ogóle nie jest obroną.

Wyobraźmy sobie coś takiego – facet budzi się w środku nocy i powoli prze­mie­rza ciemny pokój zasta­wiony meblami. Jedną rękę trzyma wycią­gniętą przed sie­bie, szu­ka­jąc po omacku drzwi łazienki i wyłącz­nika świa­tła. Jak myśli­cie, gdzie jest druga ręka?

Osła­nia jego geni­ta­lia.

To oczy­wi­ste, prawda? Męż­czyźni tro­skli­wie chro­nią swoje intymne czę­ści ciała. Bo niby czemu mie­liby tego nie robić? Prze­cież nikt by nie chciał, aby klej­noty rodzinne ule­gły znisz­cze­niu.

Ale co by było, gdy­bym powie­dział wam, że taka idea osła­nia­nia się wykra­cza o wiele dalej poza pro­sty odruch i sta­nowi raczej klucz do zgłę­bie­nia wewnętrz­nych zaka­mar­ków i ciem­nych zauł­ków męskiej sek­su­al­no­ści?

Pozwolę sobie roz­wi­nąć powyż­szy temat. Narządy płciowe męż­czy­zny znaj­dują się na zewnątrz. Od naj­młod­szych lat chłopcy odru­chowo je osła­niają. Z upły­wem czasu jed­nak ta instynk­towna potrzeba osła­nia­nia wyraża się jako cią­głe uczu­cie skry­to­ści, fizyczne napię­cie, które osta­tecz­nie ogar­nia cały obszar mied­ni­cowy. Jeśli mi nie wie­rzysz, kiedy następ­nym razem będziesz na par­kie­cie, przy­patrz się face­tom tań­czą­cym obok cie­bie. Ich ręce i nogi wyglą­dają tak, jakby wszy­scy oni wyko­ny­wali „taniec bra­ku­ją­cych bio­der”. Nic dziw­nego, ze Elvisa okrzyk­nięto kró­lem.

Na prze­strzeni lat roz­ma­wia­łem z nie­zli­czo­nymi tera­peu­tami medycz­nymi, krę­ga­rzami oraz instruk­to­rami tańca i jogi. Wszy­scy zauwa­żali, że bio­dra doro­słego męż­czy­zny czę­sto znaj­dują się w sta­nie naprę­że­nia. Każdy z tych spe­cja­li­stów pra­cuje z męż­czy­znami, poma­ga­jąc im „otwo­rzyć się” – cza­sem poma­gają im w opa­no­wa­niu bólu ple­ców, cza­sem uła­twiają powrót do zdro­wia po ura­zach, w innych znów przy­pad­kach poka­zują, jak należy zatań­czyć na wła­snym weselu, nie poru­sza­jąc się przy tym jak potwór Fran­ken­ste­ina.

Będąc tera­peutą sek­su­olo­giem, mam przede wszyst­kim na celu pomóc wam wyzwo­lić jego bio­dra, aby mógł doświad­czać seksu w mniej zaha­mo­wany, a bar­dziej zmy­słowy i pod­nie­ca­jący spo­sób.

Owo poczu­cie naprę­że­nia doty­czy jed­nak cze­goś wię­cej niż tylko sfery fizycz­nej. Męż­czyźni spo­wici są war­stwami ochron­nymi – natury fizycz­nej, emo­cjo­nal­nej, psy­cho­lo­gicz­nej – któ­rych główny splot znaj­duje się w oko­licy bio­der, ale ogar­niają one całe ciało i umysł. Dla­tego też abso­lut­nie każdy męż­czy­zna jest ryce­rzem w lśnią­cej – albo i nie­zbyt lśnią­cej – zbroi.

Wiem, o czym teraz myśli­cie: Pocze­kaj chwilę. Osłona? No pro­szę! To ja jestem ta, która powinna sko­rzy­stać z jakiejś osłony – ile­kroć on pochyla moją głowę, każe otwo­rzyć mi się sze­roko i mówić „Ach!”.

To jest wła­śnie dokład­nie to, o czym mówię. Dla więk­szo­ści męż­czyzn seks zaczyna się i koń­czy na peni­sie i rzadko kiedy wykra­cza poza niego. Począw­szy od lęku przed bru­tal­nym potrak­to­wa­niem jąder, poprzez wraż­liwe oko­lice per­ineum (obszaru pomię­dzy jądrami a odby­tem, prze­peł­nio­nego zakoń­cze­niami ner­wo­wymi, który osła­nia męski punkt G), aż po nie­ty­kalne pośladki, męskie doświad­cze­nia sek­su­alne są kon­tro­lo­wane, ogra­ni­czone i sta­no­wią żywe wcie­le­nie napię­cia.

Nie­które z owych zabez­pie­czeń mają fizjo­lo­giczne i mimo­wolne uwa­run­ko­wa­nia – jak „odruch mię­śnia dźwi­ga­cza jądra”, wyzwa­lany poprzez dotknię­cie wewnętrz­nej czę­ści uda męż­czy­zny (jądra dosłow­nie pod­no­szą się i cho­wają). Wiele z nich ma jed­nak zde­cy­do­wa­nie świa­domą i psy­cho­lo­giczną naturę.

Droga przez męskie doj­rze­wa­nie jest w znacz­nym stop­niu nauką samo­kon­troli. Dok­tor medy­cyny R. Louis Schultz napi­sał w swej nowa­tor­skiej książce Out in the Open: The Com­plete Male Pelvis:

Życie w spo­łe­czeń­stwie wymaga od nas wszyst­kich pew­nego poziomu kon­troli. Zbyt dużo kon­troli może jed­nak spra­wić, że zamie­nimy się w roboty. Kon­trola ozna­cza, by zawsze być w porządku. Nie pozwa­lać, aby uczu­cia wywie­rały wpływ na twoje życie. Nie pozwa­lać, aby radość życia stała się celem. Nie wyra­żać swo­ich uczuć. Być neu­tral­nym, czyli nija­kim. Kon­trola ozna­cza nie być wraż­li­wym. Zmniej­szać przy­jem­ność z upra­wia­nia seksu. Nie być świa­do­mym ani wyczu­lo­nym na uczu­cia innych, jak rów­nież na swoje wła­sne uczu­cia. Kon­trola ozna­cza pozo­sta­wa­nie w cią­gle wyrów­na­nym sta­nie emo­cjo­nal­nym.

Przy­to­czy­łem ten frag­ment w cało­ści, ponie­waż jeżeli nawet prze­ni­kliwe spo­strze­że­nia dok­tora Schultza opie­rają się na jego doświad­cze­niu medyka i spe­cja­li­sty od masażu, zbyt czę­sto sły­sza­łem takie skargi kobiet na temat męż­czyzn: „On nie ma kon­taktu ze swo­imi uczu­ciami”, „On nie potrafi się roz­luź­nić, trzyma wszystko w sobie”, „Upra­wiamy seks, ale nie ma w tym miło­ści”, „Nie roz­ma­wiamy o sek­sie, bo on wyłą­cza się minutę po tym, jak ja zaczy­nam roz­mowę” i tak dalej.

Dok­tor Schultz kon­ty­nu­uje temat kon­troli oraz jej fizycz­nych form wyra­ża­nia: „Osią­gnię­cie takiej kon­troli nie polega na tym, by poczuć i stać się odrę­twia­łym. Odnosi się to do całego ciała, a w szcze­gól­no­ści doty­czy obszaru ano­ge­ni­tal­nego. Osła­nia­nie zaczyna się od naprę­żeń w kło­po­tli­wej oko­licy penisa i odbytu”.

W póź­niej­szej czę­ści mych roz­wa­żań, kiedy mowa będzie o umy­śle męż­czy­zny, rejon ten – obszar ano­ge­ni­talny, czyli kom­pletna mied­nica, jak nazywa go dok­tor Schultz – czę­sto wywiera poważny wpływ na sek­su­alne pra­gnie­nia i fan­ta­zje. Cho­ciaż sil­nie strze­żona i cza­sem trak­to­wana jak tabu, mied­nica jest w końcu rejo­nem, który sygna­li­zuje zanie­cha­nie i kapi­tu­la­cję, to obszar roz­luź­nie­nia i rezy­gna­cji, któ­rym męż­czyźni chcie­liby się pod­dać, ale są na to zbyt bojaź­liwi. Poza peni­sem ist­nieje prze­cież cały świat ero­tycz­nej przy­jem­no­ści, który można odkryć i zba­dać. Dopóki jed­nak on przy­po­mina ela­stycz­nego chiń­skiego akro­batę, obszar ten pozo­sta­nie dzie­wi­czym, cie­le­snym odpo­wied­ni­kiem Zaka­za­nego Mia­sta.

Spójrzmy zatem na kom­pletną mied­nicę i zasta­nówmy się, dla­czego – zarówno z fizycz­nych, jak i psy­cho­lo­gicz­nych przy­czyn – różne jej czę­ści są przed­mio­tem osła­nia­nia.

Ana­to­mia sek­su­alna męż­czy­zny

Pod­sta­wowa sprawa

Zaczy­namy od naj­waż­niej­szego – czę­ścią, która zasłu­guje na naj­więk­szą uwagę, jest żołądź albo – główka. Ten miękki, mię­si­sty obszar, wypeł­niony wraż­li­wymi zakoń­cze­niami ner­wo­wymi, powięk­sza się w trak­cie nara­sta­nia pod­nie­ce­nia. Począw­szy od kra­wę­dzi korony aż do znaj­du­ją­cego się pod spodem wędzi­dełka (które wielu męż­czyzn uważa za swój sek­su­alny „gorący punkt”), żołądź jest bez wąt­pie­nia naj­bar­dziej wraż­liwą fizycz­nie czę­ścią ciała męż­czyzny.

Żołądź, korona i wędzi­dełko

Podob­nie jak główka łech­taczki u kobiety, żołądź jest nie­sa­mo­wi­cie wraż­liwa na dotyk, zwłasz­cza we wcze­snych fazach pod­nie­ce­nia i po nastą­pie­niu orga­zmu. Żołądź jest rów­nież obsza­rem, który męż­czyźni sil­nie pobu­dzają pod­czas mastur­ba­cji, poprze­sta­jąc cza­sem tylko na nim. Dla nie­któ­rych męż­czyzn poszu­ki­wa­nie przy­jem­no­ści ni­gdy nie wykra­cza poza główkę penisa. Jak Sally Tis­dale napi­sała w swej książce Talk Dirty to Me: An Inti­mate Phi­lo­so­phy of Sex: „Sek­su­al­ność męż­czy­zny zdaje się róż­nić zasad­ni­czo od mojej, ponie­waż nie anga­żuje on nic poza główką i trzon­kiem swego penisa, żadna inna część jego ciała nie jest nie­po­ko­jona, doty­kana, obna­żana ani bru­dzona (…)”.

Żołądź jed­nak, wsku­tek swo­jej wiel­kiej wraż­li­wo­ści, jest rów­nież obsza­rem chro­nio­nym, zarówno fizycz­nie, jak i psy­cho­lo­gicz­nie. Kiedy docho­dzi do fizycz­nej sty­mu­la­cji żołę­dzi, skargi męż­czyzn nie róż­nią się zbyt­nio od tych wypo­wia­da­nych przez kobiety, które czę­sto narze­kają na face­tów trak­tu­ją­cych łech­taczkę z dzi­kim pośpie­chem. Jak wyznała mi pewna kobieta: „Ile­kroć on kła­dzie się na mnie, przy­po­mina to goni­twę byków w Pam­pe­lu­nie – marzę wyłącz­nie o tym, żeby zejść mu z drogi!”. Ale nie tylko kobiety stają się ofia­rami zbyt­niego pośpie­chu. Oto zapi­ski prze­śla­do­wa­nych peni­sów:

„Doiła mnie, jak­bym był jakąś pie­przoną krową!”.

„Wgry­zła się w mojego fiuta pra­wie tak, jakby to była laska pep­pe­roni!”.

„Uwa­żaj na zęby, uwa­żaj na zęby!”.

Pewien poli­cjant, który widział w życiu dużo obra­żeń i ran, tak oto okre­ślił moż­li­wo­ści oralne swo­jej żony: „Mówię ci, po jej obcią­ga­niu jestem bar­dziej potur­bo­wany niż po obła­wie na han­dla­rzy nar­ko­ty­ków. Na taką obławę mogę się przy­naj­mniej odpo­wied­nio ubrać. Potrze­buję chyba kami­zelki kulo­od­por­nej dla kutasa!”.

Inny rodzaj osła­nia­nia, jaki ogni­skuje się wokół żołę­dzi penisa, to strach przed przed­wcze­snym wtry­skiem. Pra­wie każdy męż­czy­zna do pew­nego stop­nia zmaga się z tą przy­pa­dło­ścią. Nie­zli­czone raporty dono­szą, że nie­po­kój spo­wo­do­wany zbyt wcze­snym wytry­skiem zna­cząco obniża radość męż­czy­zny z upra­wia­nia seksu.

Znana z filmu Seks w wiel­kim mie­ście gwiazda Kim Cat­trall napi­sała w swej książce Satys­fak­cja7: „Faceci z przed­wcze­snym wytry­skiem są zmorą mojej egzy­sten­cji”. A mogę zapew­nić was z męskiej per­spek­tywy, że to nic przy­jem­nego być zmorą kobie­cej egzy­sten­cji, zwłasz­cza jeśli cho­dzi o wydaj­ność sek­su­alną albo Kim Cat­trall. Cho­ciaż jeste­śmy zasy­py­wani rekla­mami Via­gry oraz kon­ku­ren­cyj­nych spe­cy­fi­ków, a impo­ten­cja zdaje się minio­nym pro­ble­mem (prze­szedł­szy przy­ja­zną medial­nie mata­mor­fozę w nie­do­ma­ga­nie erek­cji), to męż­czyźni uskar­ża­jący się na przed­wcze­sny wytrysk na­dal cier­pią w mil­cze­niu. Za inte­re­su­jące uwa­żam to, że wiele kobiet zdaje się uwa­żać przed­wcze­sny wytrysk za kom­ple­ment oraz oznakę wybu­cho­wej namięt­no­ści, pod­czas gdy nie­do­ma­ga­nie erek­cji pra­wie zawsze postrze­gane jest jako znie­waga wska­zu­jąca kobie­cie jej brak atrak­cyj­no­ści sek­su­al­nej.

Wszystko to pro­wa­dzi do tego, że wraż­liwa żołądź staje się areną kon­fliktu. Nie ma nic przy­jem­niej­szego niż jej pobu­dza­nie, ale nazbyt czę­sto takie przy­jem­no­ści oka­zują się nie­zwy­kle iry­tu­jące i przy­tła­cza­jące. Dok­tor Alex Com­fort napi­sał o fel­la­tio w swej książce The New Joy of Sex: „Nie­któ­rzy męż­czyźni nie są w sta­nie przy­jąć nawet naj­mniej­szego poca­łunku geni­tal­nego przed wytry­skiem”.

Złe nawyki zwią­zane z mastur­ba­cją nie polep­szają sytu­acji. Sku­pia­jąc się na główce pod­czas spra­wia­nia sobie przy­jem­no­ści, męż­czyźni pro­gra­mują się na szybki wytrysk, co może dopro­wa­dzić do trwa­ją­cych całe życie pora­żek na tle sek­su­al­nym. Udzie­la­łem porad męż­czyźnie do tego stop­nia prze­ra­żo­nemu wła­snym przed­wcze­snym wytry­skiem, że w ogóle nie uma­wiał się z kobie­tami albo zry­wał obie­cu­jące związki, czę­sto nie wyja­śnia­jąc nawet dla­czego. Zamiast tego wciąż upra­wiał mastur­ba­cję, wspie­ra­jąc się całą kolek­cją fil­mów porno.

Wystar­czy jed­nak powie­dzieć, że krót­ko­wzroczne sku­pie­nie naszej kul­tury na spół­ko­wa­niu i eja­ku­lu­ją­cym peni­sie (naj­le­piej sprze­da­jący się towar), z jego nad­wraż­liwą żołę­dzią w samym cen­trum, zain­spi­ro­wało męż­czyzn do poszu­ki­wa­nia spo­so­bów na odizo­lo­wa­nie się od zbyt­niej przy­jem­no­ści, aby opóź­nić wytrysk. Chro­nicz­nie cier­piący na przed­wcze­sny wytrysk znani są z nakła­da­nia podwój­nych pre­zer­wa­tyw, apli­ko­wa­nia sobie alko­holu albo środ­ków uspo­ka­ja­ją­cych, przy­po­mi­na­nia sobie pod­czas sto­sunku wyni­ków meczów, a nawet z roz­my­śla­nia o zmar­łych, czyli – ze wszyst­kiego, co może zre­du­ko­wać przy­jem­ność. Tak naprawdę jed­nak ich wysiłki są kom­plet­nie chy­bione. Zamiast redu­ko­wać przy­jem­ność, męż­czyźni powinni być raczej zachę­cani do jej zwięk­sza­nia i odpo­wied­niego dozo­wa­nia – tak, aby roz­sze­rzyć dozna­nie sek­su­alne na obszary wykra­cza­jące poza żołądź penisa. Krótko mówiąc, aby zwol­nić.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Autor ma na myśli znane pary mał­żeń­skie ame­ry­kań­skiego show-biz­nesu. Są to: aktorka Ange­lina Jolie, była żona sce­na­rzy­sty, aktora, reży­sera i pio­sen­ka­rza B.B. Thorn­tona; aktorki Nicole Kid­man i Katie Hol­mes – żony, była i obecna, aktora, reży­sera i pro­du­centa fil­mo­wego Toma Cru­ise’a; pio­sen­karka i aktorka Jes­sica Simp­son, była żona pio­sen­ka­rza Nicka Lacheya, oraz aktorka Jen­ni­fer Anni­ston, była żona aktora Brada Pitta – przyp. tłum. [wróć]

Ame­ry­kań­ska kome­dia (reż. Mark Waters, 2003), w któ­rej za sprawą magicz­nego dzia­ła­nia chiń­skich cia­ste­czek z wróżbą matka i córka zamie­niają się cia­łami – przyp. tłum. [wróć]

Ame­ry­kań­ska pisarka (ur. 1942), przed­sta­wi­cielka nurtu femi­ni­stycz­nego w lite­ra­tu­rze, autorka słyn­nej powie­ści Strach przed lata­niem (wyd. 1973), w któ­rej poru­sza tematy sek­su­al­nego tabu w zacho­wa­niach pomię­dzy kobietą a męż­czy­zną – przyp. tłum. [wróć]

Desmond Mor­ris, Naga kobieta, tłum. Piotr Amster­dam­ski, Wydaw­nic­two Alba­tros, War­szawa 2006. [wróć]

W ory­gi­nale PL-I-SS-IT – per­mis­sion, limi­ted infor­ma­tion, spe­ci­fic sug­ge­stions, inten­sive the­rapy – przyp. tłum. [wróć]

„Zobacz mnie, poczuj mnie” to tytuł i pierw­sze słowa pio­senki See me, feel me, nagra­nej przez bry­tyj­ski zespół The Who we wrze­śniu 1970 roku – przyp. tłum. [wróć]

Kim Cat­trall, Mark Levin­son, Satys­fak­cja. Sztuka kobie­cego orga­zmu, tłum. Pamela Haska, Wydaw­nic­two Remi, War­szawa 2006. [wróć]