Jak uzdrowić siebie - Brianna Wiest - ebook + audiobook

Jak uzdrowić siebie ebook i audiobook

Wiest Brianna

4,6

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

12 osób interesuje się tą książką

Opis

NAJLEPSZA LEKTURA NA CZAS ZMIANY, IDEALNA DLA TYCH, KTÓRZY CHCĄ SOBIE POMÓC.
Uzdrowienie nie jest wydarzeniem jednorazowym, ale zapoczątkowane przez tego typu sytuację. Nagła strata, zakończenie związku, zmiana pracy, kłopoty ze zdrowiem czy śmierć bliskiej osoby zaburzają nasze wyobrażenie przyszłości. Prawdziwe uzdrowienie polega na wyrwaniu się z głębokiej nieświadomości, wyzwoleniu istoty, w którą się przeistoczyliśmy, i świadomym poskładaniu w jedną całość prawdy o tym, kim mieliśmy się stać. Brianna Wiest dzieli się z czytelnikami refleksjami, które pomogą im odnaleźć duchowy azyl oraz wstąpić na ścieżkę prawdziwej transformacji. Słowa autorki są niczym balsam na duszę w drodze do przemiany.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 229

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 6 godz. 4 min

Lektor:
Oceny
4,6 (33 oceny)
25
3
4
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Sylwek3112

Nie oderwiesz się od lektury

Warto!
00
mlenah

Nie oderwiesz się od lektury

Moim zdaniem najlepsza książka tej autorki!
00
JustynaMyszor

Nie oderwiesz się od lektury

wyjątkowa książka
00
Kirkby

Nie oderwiesz się od lektury

świetna książka, bardzo polecam zwłaszcza tym, którzy chcą cieszyć się pełnią życia
00
n-socha1993

Nie oderwiesz się od lektury

Powiedzieć, że wspaniała, to jak nic nie powiedzieć. Każde słowo trafia prosto w serce i daje ukojenie. Od pierwszych stron wiedziałam, że ta pozycja trafi na stałe do mojej biblioteczki, bo na pewno będę do niej wracać. Polecam każdemu!
00

Popularność




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dla tych, którzy stają na życiowym rozdrożu…

 

Istnieje tylko jedna droga: ta, która prowadzi do waszej prawdy.

 

WSTĘP

 

 

 

 

 

Uzdrowienie nie jest wydarzeniem jednorazowym.

Oczywiście, może zostać zapoczątkowane tego typu wydarzeniem – najczęściej jest nim pewna nagła strata, która zaburza nasze wyobrażenie przyszłości. Niemniej jednak prawdziwe uzdrowienie polega na dopuszczeniu, by ów zamęt pozwolił nam wyrwać się z głębokiej nieświadomości, wyzwolił istotę, w którą się przeistoczyliśmy, i umożliwił nam świadome poskładanie w jedną całość prawdy o tym, kim mieliśmy się stać.

Doświadczenia, które są katalizatorami uzdrowienia, nie próbują nas zmusić do dojścia do siebie po ciosie otrzymanym przez nasze ego; w wielu przypadkach jednak sprawiają, że w ogóle po raz pierwszy dostrzegamy swoje ego. To moment pojednania, w którym jesteśmy zobowiązani do uświadomienia sobie, że – jak powiedział Michael Murphy – „ma się narodzić lepsze życie”.

Jeśli nie odpowiemy na to wezwanie, będzie nieustannie powracało, pojawiając się w naszym życiu pod postacią zbliżonych do siebie schematów i uczuć. Ciągle będziemy zadawać sobie podobne pytania: „Jak to możliwe, że nadal tu jestem?” albo „Jakim cudem znów się tutaj znalazłem?”. To samo ostrzeżenie będzie powracać dopóty, dopóki nasza podświadomość nie zdecyduje się na wyruszenie w podróż do własnej przemiany. To proces polegający na przywróceniu pamięci o doskonałej, całościowej i kompletnej prawdzie o tym, kim jesteśmy. To zadanie na całe życie, ponieważ codziennie, dzień po dniu, musimy pielęgnować ogrody naszych umysłów. Jak dzieci, które nie są w stanie zarządzać sobą w pełni. Nasze życie wymaga od nas lepiej funkcjonującej, dorosłej postaci, która ma wzgląd na przyszłość, potrafi wystąpić naprzód i zasiąść na fotelu kierowcy.

To podróż, ponieważ żadne uzdrowienie, obojętnie, czy to fizyczne, czy duchowe, nie jest zjawiskiem przebiegającym w sposób liniowy lub harmonijny. Życie utyka w jednym punkcie, zanim ma szansę się rozwinąć, i stopuje swój bieg, nim zdoła wykonać skok naprzód. Zamiast stawiać opór tej niepewnej równowadze, powinniśmy spróbować ją zaakceptować. Im dłużej tego unikamy, tym dłużej będziemy roztrząsać jakieś wydarzenie lub ich ciąg, który pojawił się na naszej drodze, aby nas przebudzić, odsuwając w czasie podjęcie o wiele trudniejszego, ale znacznie bardziej satysfakcjonującego wysiłku.

Pod wieloma względami podróż ku uzdrowieniu jest nie tyle rozdziałem historii twojego życia, ile zmianą sposobu pisania całej poświęconej mu książki. To zmiana sposobu, w jaki poruszasz się po świecie – przejście od rozczarowania faktem, że życie nie spełniło wszystkich twoich oczekiwań, do poszerzenia twojej perspektywy, dzięki której dostrzeżesz całą magię, cuda, zachwyt, cierpienie, stratę, zysk oraz przeciwieństwa, które czynią nas wszystkich doskonale i nieprzewidywalnie ludzkimi.

Nasze uzdrowione wersje nie są wcale naszymi naj­doskonalszymi wersjami. Nie są odporne na smutek, cierpienie ani strach. Po prostu nie dają się dłużej kontrolować tym doświadczeniom. Odczuwają smutek, kiedy przychodzi pora na jego odczuwanie, podobnie jest z rozpaczą i zadowoleniem. Obawiają się rzeczy nieznanych lub ważnych (albo i jednych, i drugich), ale nie pozwalają, aby te emocje uniemożliwiły im pójście naprzód. Życie potrafi stawiać przed nami wiele trudnych wyzwań i być wyjątkowo niesprawiedliwe, a bez umiejętności nawigowania pośród emocji, które towarzyszą aktualnie przeżywanym przez nas doświadczeniom, często wpadamy w pułapkę dawnych historii, budowanych wokół podobnych zdarzeń.

Gdy umiemy dokonać walidacji, zaakceptować oraz przepracować własne ludzkie doświadczenia, pozostając niezależnymi od kogokolwiek innego, dzieje się magia. Zaczynamy na nowo łączyć się ze swymi autentycznymi uczuciami, wsłuchujemy się w najbardziej subtelne instynkty oraz przestajemy sabotować inspirujące myśli i uczucia. Dzięki temu jesteśmy w stanie zapoczątkować nieoczekiwany rozwój wypadków. Z biegiem czasu zauważamy, że każde z tych doświadczeń łączy wspólny mianownik, którym jest cichy przewodnik naszych dusz: wszechobecny i nieustannie prowadzący nas poza granice tego, co widzimy w czasie rzeczywistym.

Gdy zaczynamy dostrzegać tę moc, zaczynamy jej bardziej ufać. A gdy zaczynamy jej bardziej ufać, zaczynamy uważniej za nią podążać. Odczuwamy dłuższe okresy spokoju i miłości. Dzięki temu nowemu, skoncentrowanemu, stabilnemu spojrzeniu nasze życie odzyskuje harmonię. Dociera do nas, że nigdy tak naprawdę nie byliśmy zagubieni, a jedynie zapewnialiśmy sobie przestrzeń do przepracowania pewnych rzeczy, zanim mogliśmy skoncentrować się na ruszeniu naprzód.

Twoim głównym celem jest osiągnąć uzdrowienie.

Sam fakt, że będziesz osobą, którą było ci pisane się stać, wywrze ogromny wpływ na całe twoje otoczenie. Już nic nigdy nie będzie takie samo. Jeśli nie potrafisz wyobrazić sobie, w jaki inny sposób mógłbyś zostawić po sobie spuściznę, pomóc innym lub zrobić coś pożytecznego ze swoim życiem, najważniejszym punktem zaczepienia, od którego możesz zacząć, jest twoje wnętrze.

To również najtrudniejsze miejsce na start.

Znacznie łatwiej jest skupiać się na tym, co na zewnątrz, i wytykać palcami wszystko, co – według nas – inni robią źle. O wiele większym wyzwaniem jest spojrzenie na siebie w lustrze i szczere przyznanie się do tego, że nie potrafimy żyć zgodnie z naszym prawdziwym potencjałem ani okreś­lić tych obszarów w życiu, w których nadal mamy trochę przestrzeni na rozwój, a potem nieustannie motywować się do robienia wszystkiego, aby owe zmiany miały okazję się zamanifestować.

Gdy odzyskujemy kontrolę nad przeznaczeniem, jakie ma być naszym udziałem, uzdrowiona zostaje cała wspólnota, ponieważ wszyscy jesteśmy fragmentami jednej całości. Doskonałość będzie niemożliwa, ponieważ to właśnie przez kontrast ten świat staje się tym, czym miał być – poligonem doświadczalnym dla rozwoju duszy. Nie chodzi tu o próbę podbicia świata i uczynienie z niego najlepszej możliwej wersji, ale o to, by w końcu zrobić to, co od początku było naszym zamiarem: przebudzić się, pamiętać, być świadkiem tego, jak nasz własny potencjał wzmacnia się i utrwala.

Tak jak nie ma dwóch identycznych osób, tak każdy cel, do którego czujemy się powołani, jest jedyny w swoim rodzaju. Dokładnie taki sam jest zamiar tej książki: ukazanie każdemu z nas małych i wielkich sposobów, dzięki którym możemy wywrzeć wpływ na otaczających nas ludzi w tym zakątku świata, w którym przyszło nam żyć, w konkretny sposób i w czasie, który należy tylko do nas.

Nie ty jeden słyszysz wołanie, aby wyrwać się z życia, które sobie zaplanowałeś, po to, by móc poświęcić się w pełni takiemu, które od dawna na ciebie czekało. Jeśli wystarczająco wielu z nas będzie potrafiło to zrobić, jestem zdania, że będziemy mieć potencjał, aby zaobserwować olbrzymie zmiany we współdzielonej materialnej rzeczywistości. Nie ma takiej osoby, która nie potrzebowałaby uzdrowienia, ponieważ nie ma nikogo, kto nie potrzebowałby wyrwania się z nieświadomości i poprowadzenia ku wszystkiemu, co życie ma do zaoferowania.

Ta książka to zbiór esejów, które napisałam na przestrzeni wielu lat własnej podróży; rozpoczęłam ją jako dziewczyna cierpiąca z powodu poważnych zaburzeń psychicznych i emocjonalnych, a kończę jako odpoczywająca na kalifornijskim wybrzeżu w chłodny letni wieczór kobieta – zdrowa, zorganizowana, świadoma i rozkwitająca – która pisze te słowa z myślą o tobie.

Skoro sięgnąłeś po tę książkę, to znaczy, że już jesteś na drodze ku uzdrowieniu i odnalezieniu prawdziwego celu w życiu. Mam nadzieję, że moje słowa dodadzą otuchy twojemu sercu w trakcie podróży, którą twoja odważna dusza właśnie rozpoczęła.

 

Do zobaczenia po drugiej stronie.

Brianna Wiest, styczeń 2022

 

JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO SAMOUZDROWIENIA

 

 

 

 

 

Rozpoznajesz to znajome, tępe uczucie w brzuchu – jakby coś było nie tak, choć nie jesteś w stanie określić, co dokładnie. Zaczynasz tworzyć podsumowanie swojego życia. Wymieniasz na liście pracę, zarobki, znajomych, to, co pomyślałby teraz o tobie ktoś z dawnych czasów, patrząc na twoje nowe, fajne zdjęcie profilowe na Facebooku. Te elementy, złożone w całość, tworzą obraz, który powinien niwe­lować tamto nieprzyjemne uczucie.

A jednak tak nie jest.

Ten ból utrudnia ci życie. Osiąga punkt kulminacyjny i eksploduje. Rozpraszają cię wiadomości, twoja praca, posty na Twitterze lub coś, co akurat w tym momencie przeraża cię jeszcze bardziej. Ciągnie się to tak długo, aż któregoś dnia uświadamiasz sobie, że jesteś udręczony i obciążony bólem, którego nie potrafisz do końca rozszyfrować. Stopniowo zaczynasz się załamywać. Coraz trudniej ci wstać z łóżka i wyjść na zewnątrz. Coraz łatwiej pić więcej alkoholu. To samo może się tyczyć jedzenia, robienia zakupów albo wrzucania zdjęć na Instagram. Każdy ma inny nałóg.

Im bardziej jesteś zdezorientowany tą mało znaczącą, ale przerażającą emocją, której nie potrafisz rozgryźć, tym jest gorzej. A im jest gorzej, tym większego nabierasz przekonania, że to ostrzeżenie przed rzeczami, które dopiero mają nadejść. Zaczynasz łączyć myśli z emocjami i lękać się zmyślonych rzeczy. Dochodzisz do wniosku, że są pozbawione logiki. Przesadzasz. Jesteś przekonany, że twój świat zmierza ku końcowi, a te „przeczucia”, którym od tak dawna bezwarunkowo ufałeś, są w istocie ostrzeżeniami nakazującymi ci się ukryć.

Nie dostrzegasz faktu, że w rzeczywistości nic złego się nie dzieje.

Tak naprawdę wszystko jest w porządku, dzięki czemu w końcu czujesz się na tyle bezpiecznie, aby odczuwać to, co naprawdę odczuwasz. Przestań dokonywać projekcji. Przestań opowiadać bajki. Te tępe, nieprzyjemne odczucia nie biorą się z przyszłości – są zakorzenione w przeszłości.

A ty dźwigałeś je ze sobą przez cały ten czas.

Jeśli nie uporamy się z przepracowaniem doświadczeń natury emocjonalnej, pozostaną one z nami jak pożywienie, którego nie jesteśmy w stanie metabolizować, albo jak stare ubrania, których nigdy nie mieliśmy czasu spakować i wyrzucić na śmietnik. Zdarza się, że zapewniają nam pokarm duchowy, wiedzę oraz pomocne wskazówki. Kiedy indziej są tylko pozostałościami po dawno zamkniętym rozdziale naszego życia.

Tak czy inaczej, to sygnały wskazujące obecność obszarów, w których nie jesteśmy jeszcze wolni.

Gdy osiągniesz gotowość do uzdrowienia, będziesz musiał schronić się w bardzo bezpiecznym dla ciebie miejscu i skupić na tych niepokojących uczuciach. Niech pokażą ci źródło, z którego się biorą. Zaczniesz przypominać sobie momenty, które wyparłeś z pamięci, oraz emocje, o których zapomniałeś, że kiedykolwiek zdarzyło ci się je odczuwać. Przeszłość wróci w krótkich przebłyskach i kadrach. Powoli, z biegiem czasu, zorientujesz się, co tak naprawdę jest źródłem bólu – mianowicie ta część ciebie, której musiałeś się pozbyć, a potem zbudować mur wokół swojego serca, ponieważ tuż za nim znajdowała się rana, której w tamtym czasie nie potrafiłeś uleczyć.

Gdy będziesz gotowy, przekroczysz ten mur.

Będziesz wiedział, że gniew, smutek i niepokój to zasłony, swoiste wyzwalacze – usiłujące cię obudzić, a nie zwalić z nóg. Jeśli trzeba, będziesz musiał płakać. Płakać za trzynasto­letnim sobą ze złamanym sercem czy za szesnasto­latkiem, którego znajomi byli dla niego wredni. Będziesz musiał opłakać to, co straciłeś, i moment, w którym do tego doszło. Będziesz musiał cofnąć się w czasie i umieścić się w tych wspomnieniach jako dorosła osoba, żeby przekazać dziecięcej wersji siebie to, co akurat potrzebowała powiedzieć, choć w tamtej chwili nie potrafiła znaleźć właściwych słów albo odwagi. Będziesz to robił raz za razem, dopóki nie zorientujesz się, że jest ci lżej na duszy. Że uwalniasz nagromadzone emocje. Choć nie możesz zmienić przeszłości, jesteś w stanie w pewien sposób zmienić swoją narrację.

Będziesz musiał się trochę spocić. Porozciągać i rozruszać określone części ciała oraz zwrócić szczególną uwagę na to, gdzie odczuwasz napięcie i dyskomfort, a także w których miejscach tłumisz i gromadzisz cały ból.

Będziesz musiał sobą potrząsnąć. Położyć się na podłodze i dosłownie wytrząsnąć z ciała wszystko, czego się trzymasz. Będziesz musiał pozwolić sobie poczuć się bezbronnym i małym – choć przed tymi dwoma uczuciami bronimy się najmocniej.

Będziesz musiał się poddać. Dzięki wypłakaniu się, spoceniu i potrząśnięciu samym sobą przestaniesz z tym walczyć. Ujrzysz swoje dawne życie takim, jakim było, i zobaczysz swoją przyszłość taką, jaka jest: pełna nadziei i potencjału.

W końcu podniesiesz się, a twój świat zacznie się zmieniać.

Zakończysz pewne relacje i śmiało wkroczysz w nowe. Zadzwonisz do kogoś, z kim od dawna nie rozmawiałeś. Nagle poczujesz chęć wzięcia udziału w nowych zajęciach albo usiądziesz do wysłania e-maila z rezygnacją. Zaczniesz pisać, czytać, przesiadywać na zewnątrz, popijać wodę i być wdzięcznym za te proste, poprawiające komfort życia rzeczy. Będziesz lepiej sypiał. Stopniowo zaczniesz wracać do swojego prawdziwego „ja”. Odnajdziesz w sobie ten emocjonalny ogień i spalisz wszystko, co blokuje ci możliwość autentycznego połączenia się ze światem.

Zrozumiesz, że kiedy kogoś tracisz, musisz się wypłakać.

Kiedy jesteś sfrustrowany, musisz poddać się tej frustracji.

Kiedy chcesz coś powiedzieć, musisz się odezwać.

W trakcie procesu uzdrowienia nie odkrywasz tylko tego, jak wrócić i naprawić rzeczy, których nie dokończyłeś. Uczysz się także, jak przeć naprzód, jak żyć bardziej uważnie, jak przeżywać doświadczenia w czasie rzeczywistym. Im częściej to robisz, tym większej nabywasz świadomoś­ci i zaczynasz być bardziej obecny w swoim życiu. Zaczynasz mówić, odczuwać i być sobą od nowa.

Gdy czujesz się wystarczająco silny, aby móc dostrzec to, co złe, zaczynasz odkrywać swoją duszę.

Ona od zawsze tam była. Tyle że tkwiła ukryta pod licznymi warstwami różnych osobowości, stylów, poglądów i idei, które przywarły do ciebie niczym tarcza.

Nigdy nie byłeś zagubiony.

To twoja dusza była ukryta.

Przez cały ten czas, kiedy odczuwałeś dyskomfort, twoja najgłębiej ukryta jaźń próbowała do ciebie przemówić i przypomnieć o swojej obecności. Twoje wnętrze mówiło ci: „Nie zatrzymuj się. W życiu jest coś więcej niż to”.

 

PRZECZYTAJ TO, JEŚLI JESTEŚ GOTOWY ZMIENIĆ SWOJE ŻYCIE

 

 

 

 

 

A co, jeśli w chwilach, w których czujesz się najbardziej samotny, zaczynasz sobie uświadamiać, że jesteś też wolny?

A gdybyś zaczął dostrzegać, że wtedy, kiedy odczuwasz największy strach, jesteś także całkowicie nieobarczony oczekiwaniami innych, zdolny do zdefiniowania siebie na nowo, eksplorowania życia na własnych warunkach i wsłuchania się w dźwięk własnego głosu? Co, jeśli życie w pojedynkę, w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu, jest oznaką samo­wystarczalności oraz odwagi? A może już ci się to udało? Może zamiast wierzyć, że samotność jest symbolem porażki, uświadamiasz sobie, że to dowód świadczący o zrealizowaniu najbardziej śmiałego planu ze wszystkich?

Co, jeśli zamiast żywić przekonanie, że twoja praca nie jest wystarczająco satysfakcjonująca – przez zarobki, pozycję czy z innych powodów, z których ma wynikać twoja rzekoma niedostateczność – zaczniesz sobie uświadamiać, że żaden szereg zadań nigdy nie będzie w stanie zdefiniować ciebie jako całości? A jeśli zdałeś sobie sprawę, że praca to środek do osiągnięcia pewnego celu, a fakt, że robisz cokolwiek, aby przyczynić się do zwiększenia dobrobytu i bezpieczeństwa twojej rodziny, jest ważnym, ale tylko jednym z wielu aspektów sukcesu? A może zamiast wierzyć, że musisz być najlepszy, aby być wystarczająco dobry, zorientowałeś się, że posiadanie miejsca i zajęcia, dla których wstajesz rano, są celem oraz darem, które nigdy nie powinny być traktowane jako coś oczywistego?

Może zamiast wierzyć w to, że poniosłeś porażkę, zaczniesz zdawać sobie sprawę, że jest ona tylko sposobem, w jaki życie popycha cię w innym kierunku? Może zamiast wyliczać wszystkie chwile, w których coś nie poszło dokładnie po twojej myśli, weźmiesz pod uwagę fakt, że prawdopodobnie dzięki temu udało ci się trafić na coś lepszego? Może odnalazłeś podziw i szacunek w świadomoś­ci, że istnieje wszechpotężna, ochraniająca cię moc – której pewnie nie jesteś w stanie nazwać, zobaczyć na własne oczy ani w nią uwierzyć – która uniemożliwia ci zdobycie najbardziej pożądanych przez ciebie rzeczy, ponieważ zostało ci przeznaczone coś zupełnie innego?

Może zamiast trzymać się myśli, że twoje życie miało się rozwijać bezproblemowo i bez zakłóceń, zrozumiesz, że odwaga konieczna do otwarcia sobie tych wszystkich drzwi, nawet jeśli są zamknięte, stanowi nieodłączną część całego procesu?

Może zamiast tracić nadzieję w świat i życie samo w sobie, pozwoliłbyś na to, aby porażki umocniły twoją wiarę, pomagając dostrzec drogę, którą masz podążać, oraz siłę, która cię na niej trzyma, bez względu na to, jak bardzo starasz się z niej zboczyć?

Może zamiast mieć komuś za złe, że nie jest dokładnie taki, jak sobie wyobrażałeś, uświadomisz sobie, że oddanie komuś swojego czasu to ostateczne poświęcenie i synonim miłości? Co, gdybyś tak doszedł do wniosku, że nikt nie ma obowiązku odpowiadać twoim wyobrażeniom, a najcudowniejszą rzeczą, jaką możemy dla kogoś zrobić, jest uwolnić tę osobę od oczekiwań tkwiących w naszej głowie? Gdybyś nagle uświadomił sobie, że możesz ją obdarować miłością, którą chcesz się dzielić, nawet jeśli ta osoba nie jest taka jak w twoim umyśle? Co, jeśli darem, który otrzymujesz właśnie teraz, jest możliwość obserwowania czyichś uczuć i niedoskonałości? A jeśli na końcu tej drogi chodzi o pokochanie kogoś razem z jego wadami, tak aby móc w identyczny sposób pokochać swoje własne?

A co, jeśli życie, które sobie wymarzyłeś, nie polega na tym, że robisz w nim wszystko perfekcyjnie, przed wymyś­loną w głowie publicznością, ale przypomina raczej takie, w którym dbasz i troszczysz się o garstkę rzeczy, odpuszczając całą resztę trosk, które nie robiłyby nic innego, jak tylko ograniczały cię w miłości i życiu?

A jeśli twoje ciało wygląda dokładnie tak, jak powinno, ale jesteś tak bardzo skupiony na jego mankamentach, których nie zauważa nikt inny, że nie dostrzegasz piękna, które widzą pozostali? Co, jeśli uwierzysz, że coś jest nie tak z twoim ciałem, ponieważ spędziłeś zbyt dużo czasu na fantazjowaniu o tym, jak lekka i wolna byłaby perfekcja? A co, jeśli jedyne, co musisz zrobić, to rozejrzeć się dokoła? Popatrzeć na ludzi, których znasz, których nie znasz i tych, którzy współistnieją obok ciebie? A gdybyś zaczął naprawdę zdawać sobie sprawę z tego, że niemal żadna z osób nie spełnia fantazji o doskonałości, a mimo to wielu z nas nadal jest mocno kochanych, pełnych życia, szczęśliwych, żyjących w zgodzie z własną prawdą i rozwijających się dokładnie tak, jak było im to pisane?

Nie twierdzę, że nie masz w życiu prawdziwych prob­lemów, tylko że wyjątkowo trudno jest je zidentyfikować, kiedy jest się tak bardzo zajętym próbą naprawiania spraw drugorzędnych i roztrząsaniem pytań, na które nie ma odpowiedzi. Możesz spędzić całe swoje życie na zastanawianiu się, czy jesteś wystarczająco wartościowy, dobry, piękny lub odnoszący sukcesy i nigdy nie dojść do żadnego konkretnego wniosku. Masz zatem wybór. Jest nim możliwość zbudowania własnego obrazu na podstawie tego, co już istnieje.

A co, jeśli oczyszczenie umysłu za pomocą pełnych nadziei, radosnych, pozytywnych myśli jest aktem przywrócenia życiowej równowagi, na który już dawno temu powinieneś był się zdecydować, po wielu latach polegania wyłącznie na najbardziej negatywnych scenariuszach, jakie tylko byłeś w stanie wymyślić? A co, jeśli po tym, jak przez całe życie wciskano ci kit, że jego sensem jest możliwie najbardziej idealna egzystencja, mógłbyś otworzyć się na koncepcję, że być może jesteś tu, aby po prostu cieszyć się chwilą, póki możesz?

 

W TYM ROKU ODETNIJ SIĘ OD OSÓB, KTÓRE NIE SĄ GOTOWE CIĘ POKOCHAĆ

 

 

 

 

 

To najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek będziesz musiał zrobić, ale będzie też tą najważniejszą: przestań obdarowywać swoją miłością tych, którzy nie są gotowi cię kochać.

Nie prowadź trudnych i ważnych rozmów z ludźmi, którzy nie chcą się zmienić. Przestań wspierać osoby, które są obojętne na twoją obecność. Nie stawiaj na pierwszym miejscu ludzi traktujących cię jak jedną z wielu opcji. Przestań kochać tych, którzy nie są gotowi, by pokochać ciebie.

Wiem, że twoim pierwszym odruchem jest zrobienie wszystkiego, co w twojej mocy, aby nawiązać z ludźmi dobre stosunki, ale dokładnie ten sam przymus okrada cię z czasu, energii i zdrowego rozsądku.

Gdy zaczniesz w pełni angażować się w swoje życie, z radością, zainteresowaniem i zapałem, nie wszyscy będą gotowi, aby odpowiedzieć tym samym.

Jeśli poczujesz się pominięty, subtelnie znieważony, bezczelnie zapomniany albo zlekceważony przez osoby, z którymi spędzasz najwięcej czasu, to wyrządzasz sobie olbrzymią krzywdę tym, że nadal poświęcasz im swoją energię i czas.

Nie jesteś odpowiedni dla wszystkich, tak samo jak nie wszyscy są odpowiedni dla ciebie. Gdy uda ci się znaleźć tę garstkę osób, z którymi połączy cię szczera przyjaźń, miłość lub autentyczne relacje, zrozumiesz, jakie to wyjątkowe. Będziesz wiedział, że są cenne, ponieważ na własnej skórze doświadczyłeś tego, czym nie są.

Im dłużej jednak będziesz próbował zmusić kogoś, aby cię pokochał, choć nie jest w stanie tego zrobić, tym dłużej odmawiasz sobie przeżycia tego rodzaju relacji. Tymczasem ona na ciebie czeka. Na świecie są miliony ludzi, a wielu z nich uzna cię za kogoś równego im samym, odbierze twoje pozytywne wibracje i pójdzie tą samą drogą, co ty.

Im dłużej pozostaniesz w wąskim kręgu znajomości, przywiązany do zażyłości z osobami, które wykorzystują cię jako bufor, spychają na dalszy plan, traktują jak terapeutę i wciągają w swoje emocjonalne gierki, tym dłużej odcinasz się od tych, których towarzystwa pragniesz.

Może jeśli przestaniesz je wspierać, będziesz mniej lubiany.

Może całkiem o tobie zapomną.

Może jeśli przestaniesz się starać, jakaś relacja przestanie istnieć.

Może gdy przestaniesz pisać wiadomości, twój telefon będzie milczał całymi tygodniami.

Może jeśli przestaniesz kogoś kochać, wasz związek się rozpadnie.

To wcale nie znaczy, że zniszczyłeś tę relację. Oznacza to, że jedyną podtrzymującą ją rzeczą była energia, którą wkładałeś w nią ty i tylko ty.

To nie jest miłość. To przywiązanie.

Najcenniejszą i najważniejszą rzeczą, jaką masz w życiu, jest twoja energia. To nie twój czas jest ograniczony, lecz właśnie owa energia. Im więcej jej w coś wkładasz, tym więcej rzeczy jesteś w stanie stworzyć w swoim życiu. To, czemu poświęcasz swój czas, zdefiniuje całą twoją egzystencję.

Kiedy już zdasz sobie z tego sprawę, zrozumiesz, dlaczego jesteś taki niespokojny, gdy spędzasz czas z osobami, które nie są dla ciebie dobre, a także gdy przebywasz w pracy, miejscach lub miastach, które też nie są dla ciebie odpowiednie.

Zacznie do ciebie docierać, że najważniejszą rzeczą, jaką możesz zrobić dla siebie, swojego życia i wszystkich, których znasz, jest chronienie tej energii najzajadlej na świecie.

Uczyń ze swojego życia bezpieczną przystań, do której wstęp mają tylko ci, którzy potrafią się troszczyć, słuchać i tworzyć więzi.

Nie jesteś odpowiedzialny za ratowanie innych ludzi.

Nie jesteś odpowiedzialny za skłonienie ich do myślenia, że chcą zostać uratowani.

Twoim zadaniem nie jest wspieranie osób i oddawanie im swojego życia kawałek po kawałku tylko dlatego, że jest ci ich żal, że źle się z tym czujesz, dlatego, że „powinieneś”, ani dlatego, że poczuwasz się do obowiązku, ponieważ w głębi duszy boisz się, że nie polubią cię z wzajemnością.

Twoim zadaniem jest zdać sobie sprawę, że jesteś panem swojego losu oraz że akceptujesz miłość, której według ciebie jesteś godny.

Postanów, że zasługujesz na prawdziwą przyjaźń, szczere zaangażowanie i absolutną miłość od ludzi, którzy są zrówno­ważeni i potrafią się rozwijać.

A potem poczekaj w ciemnościach, choćby przez chwilę…

…i przekonaj się, jak szybko wszystko zacznie się zmieniać.

 

 

Ciąg dalszy w wersji pełnej

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tytuł oryginału: When You’re Ready, This Is How You Heal

 

Copyright © 2022 by Brianna Wiest

 

All rights reserved

 

Copyright for the Polish edition © 2023 by Grupa Wydawnicza FILIA

 

Wszelkie prawa zastrzeżone.

 

Żaden z fragmentów tej książki nie może być publikowany w jakiejkolwiekformie bez wcześniejszej pisemnej zgody Wydawcy. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.

 

Wydanie I, Poznań 2023

 

Cover design based on original cover © Thought Catalog Books

 

Redakcja: CHAT BLANC Anna Poinc-Chrabąszcz

Korekta: CHAT BLANC Anna Poinc-Chrabąszcz

Skład i łamanie: CHAT BLANC Anna Poinc-Chrabąszcz

 

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej:

„DARKHART”

Dariusz Nowacki

[email protected]

 

eISBN: 978-83-8357-142-3

 

 

Grupa Wydawnicza FILIA Sp. z o.o.

ul. Kleeberga 2

61-615 Poznań

wydawnictwofilia.pl

[email protected]

 

Seria: FILIA NA FAKTACH