Głos przeszłości. Wprowadzenie do historii mówionej - Paul Thompson, Joanna Bornat - ebook

Głos przeszłości. Wprowadzenie do historii mówionej ebook

Paul Thompson, Joanna Bornat

0,0

Opis

Paul Thompson, Joanna BornatGłos przeszłości. Wprowadzenie do historii mówionej

To jedna z najbardziej wpływowych i inspirujących książek dotyczących historii mówionej. Co stanowi istotę metody historii mówionej jako źródła wiedzy? Jakie są jej relacje z innymi dyscyplinami? Jak przygotować się do rozmów i w jaki sposób prezentować ich efekty? Głos przeszłości odpowiada na te i wiele innych pytań. Zawiera też przegląd inspirujących projektów wykorzystujących nagrania historii mówionej realizowanych w różnych zakątkach świata.

To obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy już zajmują się historią mówioną. Dla pozostałych może stanowić świetną zachętę do rozpoczęcia tej przygody.

Głos przeszłości łączy ducha idealizmu czasów nadziei z dzisiejszymi problemami społecznymi i słownictwem. Książka stanowi pomoc dla specjalistów od historii mówionej, narracji biograficznej oraz realizatorów projektów lokalnych z całego świata. Oryginał ukazał się w czterech wydaniach – ostatnie, które stało się podstawą polskiego tłumaczenia, chwyta rozwój w badaniach z zakresu historii mówionej, czego świadectwem są setki książek, artykułów, a także dzieł cyfrowych, co stanowi o znaczeniu internetu jako nowego środka komunikacji. Historia stała się bardziej demokratyczna, dostępna i zrozumiała.

"Historia mówiona i narracje biograficzne polegają na wysłuchiwaniu i rejestrowaniu ludzkich wspomnień i doświadczeń życiowych. Wykorzystuje się je w wielu formach pracy historycznej, społecznej czy politycznej, podejmowanych przez animatorów społeczności lokalnej (community workers), badaczy, historyków, antropologów, socjologów, etnologów, psychologów i innych. Historię mówioną i narracje biograficzne można prezentować w postaci filmów, audycji radiowych i telewizyjnych, ścieżek edukacyjnych, książek, stron internetowych, wystaw w muzeach i innych miejscach; można je też archiwizować i udostępniać wszystkim zainteresowanym.

(...) Nastąpił też rozwój różnych dziedzin badań naukowych, takich jak badania nad pamięcią i analiza narracyjna, które mogą dostarczyć nowych metod prowadzenia wywiadów i ich interpretacji, chociaż do tej pory miały tylko ograniczony wpływ na praktykę. Mamy wreszcie nowe formy działań wykorzystujących ustne wspomnienia, ale w inny sposób i w innym celu: pracę nad wspomnieniami pomagającą osobom starszym, dramę opartą na wspomnieniach oraz – to najbardziej uderzająca forma – komisje prawdy, których celem jest ułatwienie politycznego i osobistego pojednania poprzez umożliwienie ludziom przedstawienia ich trudnych wspomnień".

fragment przedmowy

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 1141

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Spis treści

Od wydawcy

Wstęp do polskiego wydania Głosu przeszłości

Marta Kurkowska-Budzan, Piotr Filipkowski

Przedmowa do czwartego wydania

Rozdział 1

Historia a społeczeństwo

Rozdział 2

Historycy wobec historii mówionej

Rozdział 3

Historia mówiona w innych kulturach

Rozdział 4

Równoległe nurty

Rozdział 5

Wkład teorii w historię mówioną

Lynn Abrams

Rozdział 6

Osiągnięcia historii mówionej

Rozdział 7

Źródła

Rozdział 8

Pamięć i jaźń

Rozdział 9

Projekty

Rozdział 10

Wywiad

Rozdział 11

Po wywiadzie

Rozdział 12

Interpretacja

Aneks

Bibliografia

Przypisy

Od wydawcy

Głos przeszłości jest jedną z pierwszych publikacji Centrum Archiwistyki Społecznej. Nie jest to decyzja przypadkowa. Archiwa społeczne, które wspiera nasza instytucja, często podejmują działania w nurcie historii mówionej. Czasem chodzi o skrupulatnie przygotowane projekty badawcze, kiedy indziej – o intuicyjnie podejmowane inicjatywy, bez wcześniejszego przygotowania metodologicznego. W jednym i w drugim przypadku książka Paula Thompsona i Joanny Bornat okaże się nieocenioną pomocą.

W Polsce istnieje ponad 600 archiwów społecznych działających w 300 miejscowościach. Aż co szóste z nich zajmuje się historią mówioną. Niekiedy są to jednorazowe projekty, na przykład nagrywania najstarszych mieszkańców danej miejscowości, ale częściej – systematyczne, rozłożone w czasie, budowanie archiwum nagrań. Tematyka dźwiękowych zbiorów społecznych jest tak różnorodna jak zainteresowania ich twórców. Fundacja Ważka z Wrocławia dokumentuje dźwięki tradycji Dolnego Śląska – muzykę wiejską, poezję ludową i opowieści o lokalnych obrzędach. Białostocki Ośrodek Kultury nagrywa praktyków języka esperanto. Fundacja Kultury Wizualnej Chmura rejestruje wywiady z trójmiejskimi artystami. Fundacja Wielki Człowiek przechowuje nagrania dotyczące wybitnego himalaisty Jerzego Kukuczki. Natomiast Stowarzyszenie Arteria wsłuchuje się w opowieści kobiet, które pracowały w Stoczni Gdańskiej.

Te i inne inicjatywy zawiązały się nie tylko po to, aby gromadzić zbiory, lecz także po to, aby odpowiadać na ważne społecznie pytania – o rolę kobiet w historii, o tożsamość polskich miejscowości, o relacje między różnymi narodowościami. Historia mówiona dla wielu archiwów społecznych jest sposobem na oddanie głosu grupom społecznym do tej pory niewysłuchanym i na spojrzenie na bliską im historię z nowej perspektywy. „Niewątpliwie może ona przeobrazić zarówno treść historii, jak i cel” – piszą o historii mówionej Thompson i Bornat. Archiwiści społeczni konsekwentnie podążają za tym założeniem.

Społeczne archiwa historii mówionej nie leżą na peryferiach polskiej mapy dziedzictwa kulturowego. Wręcz przeciwnie – wśród inicjatyw dotyczących historii mówionej – wyróżniają się pod względem liczby i różnorodności podjętych tematów. W Polsce historia mówiona jako metoda dokumentowania najpierw została podjęta przez środowiska podziemne w okresie PRL. Później rejestrowaniem nagrań zajęły się organizacje pozarządowe i instytucje kultury. Największe obecnie w Polsce archiwum nagrań historii mówionej działa przy Fundacji Ośrodka KARTA i Domu Spotkań z Historią. Polską specyfiką jest to, że historia mówiona dominuje jako praktyka pozaakademicka, podejmowana przez NGO-sy i instytucje kultury.

Oddajemy w ręce praktyków i teoretyków historii mówionej niezwykle cenną publikację, która otwiera serię wydawniczą poświęconą historii mówionej. Znajdują się w niej nie tylko – jakże ważne – wskazówki metodologiczne, lecz także przykłady projektów realizowanych w szkołach i na uczelniach, w społecznościach lokalnych i na przykład pod postacią dramy. Czytelnicy Głosu przeszłości na pewno odszukają inspiracje do spoglądania na historię mówioną z wielu różnorodnych perspektyw.

 

Joanna Łuba

wicedyrektorka Centrum Archiwistyki Społecznej

Wstęp do polskiego wydania Głosu przeszłości

Marta Kurkowska-Budzan, Piotr Filipkowski

Książka Paula Thompsona The Voice of the Past – Głos przeszłości to tytuł dość dobrze znany w środowisku akademickim w Polsce. Jej fragmenty w polskim tłumaczeniu ukazały się w 2010 roku w tomie Teoria wiedzy o przeszłości na tle współczesnej humanistyki pod redakcją Ewy Domańskiej oraz w roku 2018, w specjalnym tomie branżowego czasopisma „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”1. Daty obu tych publikacji są symptomatyczne, bo właśnie w pierwszej dekadzie XXI wieku można mówić o rosnącym zainteresowaniu ze strony polskich historyków akademickich historią mówioną pochodzącą ze świata anglojęzycznego, a także o rozwoju historii publicznej (w oryg. public history) w Polsce2. Jeszcze przed opublikowaniem tych dwóch tekstów rodzimi praktycy historii mówionej mogli zetknąć się z The Voice of the Past za pośrednictwem polskiej literatury fachowej i popularnonaukowej, gdzie jako manifest oral history umieszcza się tę książkę najczęściej w pierwszej piątce przypisów. Jednak – jak to bywa z klasyką – częstotliwość powoływania się na jej idee niekoniecznie koresponduje z rozpowszechnioną znajomością treści oryginału.

Pełne polskie wydanie The Voice of the Past, uzupełnione o teksty Joanny Bornat i Lynn Abrams, to szansa na bezpośrednie odczytanie idei głoszonych przez współtwórców ruchu historii mówionej, ale także okazja do poznania i zrozumienia źródeł i kontekstów rozwoju nauk historycznych w XX wieku. Paul Thompson kształcił się w Uniwersytecie Oksfordzkim w latach 50. i 60., kiedy nauki historyczne stały u progu fundamentalnej przemiany w nowoczesne, interdyscyplinarne badania nad społeczeństwem w procesie zmian. Cechą, która była w owym czasie charakterystyczna dla angielskiej nowej historii, okazuje się zaangażowanie społeczne historyków. Thompsona wypada uznać za współtwórcę tej naukowej rewolucji, a jego nowatorskie podejście do historii społecznej w dalszej konsekwencji wzbudziło potężny ruch oral history na Wyspach Brytyjskich, szybko przekroczyło ich granice i stało się wzorem dla tej dyscypliny na całym świecie.

Spójrzmy więc na życiowe i naukowe ścieżki Autora, a przy okazji na środowisko, w którym ukształtował się jako badacz – i które potem sam tworzył. Opowiedział o nich w wywiadzie opublikowanym w 2020 roku3. Z autobiograficznej relacji wyłania się najpierw chłopiec o zainteresowaniach artystycznych, odkrywający rodzimy krajobraz i walory architektury (w tym jej historię), stosunkowo wcześnie ukształtowany politycznie, przynajmniej jeśli chodzi o fundamenty przekonań. Obydwa wątki będą się splatać. Dzięki własnej rodzinie już jako chłopiec poznał artystyczne i społeczne pisma Johna Ruskina. Na studiach szybko nawiązał kontakt z kolegami i pracownikami (przede wszystkim z Raphaelem Samuelem) Ruskin College. Była to związkowa uczelnia ufundowana w 1899 roku w Oksfordzie dla robotników i przedstawicieli klas nieuprzywilejowanych. Wyróżnikiem Ruskin College był także profil naukowy, w tym nacisk na nauki społeczne.

Znamienny jest debiut publikacyjny Paula Thompsona: biografia Williama Morrisa – XIX-wiecznego artysty, pisarza, postaci niezmiernie ważnej dla historii ruchu socjalistycznego w Wielkiej Brytanii. Autor mówi o nim: „Jest moim bohaterem z powodu tego rodzaju socjalizmu, który obejmuje sztukę i który jest demokratyczny. Myślę, że zacząłem czytać Williama Morrisa, zanim poszedłem na uniwersytet w Oksfordzie, do Corpus Christi College, tak mi się wydaje […]”4. Podczas studiów Thompson zetknął się ze środowiskiem marksistowskich historyków skupionych wokół czasopisma „Past and Present”. W Polsce najbardziej rozpoznawanym z tej grupy jest Eric Hobsbawm. Thompson wspomina kontakt z Trevorem Astonem – mediewistą, redaktorem „Past and Present” – jako intelektualny przełom w swoim podejściu do historii architektury, zapewniający łączność między tą ostatnią a historią społeczną, stanowiącymi wówczas dwa główne obszary jego zainteresowań5: „Z tym, co oglądałem własnymi oczami, zsumowałem rodzaj marksistowskiej analizy. […] Chciałem wtedy stworzyć pomost między tymi dwoma podejściami”.

Intelektualny ferment widoczny w latach 60. na Wyspach Brytyjskich był naznaczony obecnością idei francuskiej szkoły „Annales”6. Badania annalistów były (i są nadal) wzorem tego, co nazywamy interdyscyplinarnym podejściem do historii, a najwybitniejszym reprezentantem tego nurtu po II wojnie światowej i patronem przedsięwzięć tego typu stał się Fernand Braudel. „Historia totalna”, którą postulował i realizował, wymaga od historyka postawienia pytań i sformułowania problemów. Zadaniem badaczy jest rozumienie zjawisk, a nie – opis danego wycinka czasu i przestrzeni. Konceptualizację pytań i problemów mają wspierać dostępne teorie stworzone przez nauki społeczne oraz – wynikające z tych teorii – metody pozwalające uzyskiwać standaryzowane wyniki. Preferuje się więc metody ilościowe (na przykład statystykę). „Historia totalna” powinna zatem być interdyscyplinarna, nic więc dziwnego, że często, a zwłaszcza w latach 70. i 80. XX wieku, okazywała się przedsięwzięciem zespołowym. Historycy stawali się badaczami społecznymi, z tą różnicą w stosunku do na przykład socjologów, że do wyjaśniania problemów stosowali głównie kategorię związku przyczynowo-skutkowego.

„Całą zatem przeszłość należy zrekonstruować” – oznajmił Fernand Braudel w 1950 roku7. Nic nie brzmi bardziej rewolucyjnie dla historyków niż odrzucenie dotychczasowej interpretacji dziejów. W Wielkiej Brytanii rewolucyjnym manifestem nowej historii stała się seria trzech numerów „Times Literary Supplement” z 1966 roku, zatytułowana New Ways in History, a zwłaszcza artykuł Keitha Thomasa The Tools and the Job8. Thomas krytykuje w nim tradycyjną historiografię za to, że wszelki postęp w tej dziedzinie polega nie na błyskotliwych syntezach (zatem nie zachodzi przez doskonalenie ludzkiej myśli), lecz na „odkrywaniu” nowych faktów albo nawet tylko nowych źródeł. Konceptualizacja, teoria i jej narzędzia są przez historyków lekceważone – autor apeluje więc o skierowanie łaskawszego oka na to, co historii mają do zaoferowania nauki społeczne, takie jak socjologia, ekonomia i demografia, antropologia i psychologia społeczna.

Warto zaznaczyć, że socjologia była w Oksfordzie do lat 60. ledwie tolerowana, a historycy mogli ją poznawać dopiero od 1960 roku i tylko na jednym seminarium. Paul Thompson uzyskał w Oksfordzie licencjat z historii, ale już doktorat, obroniony w 1964 roku, został zdefiniowany jako studia społeczne, co wydaje się dość symboliczne dla przemian, które zaczęły wtedy zachodzić w brytyjskiej akademii. Jego kariera wiąże się jednak nie z Oksfordem, a z wydziałem socjologii na Uniwersytecie Essex. To jeden z kilku uniwersytetów powstałych w okresie prosperity gospodarczej w Wielkiej Brytanii, które dawały zatrudnienie młodej generacji naukowców. Była to dla nich szansa na zbudowanie od podstaw nowej historii, tej „całkowitej rekonstrukcji przeszłości” w interdyscyplinarnej perspektywie. Na tych właśnie uczelniach powstawały więc samodzielne wydziały historii gospodarczej i społecznej oraz – oczywiście – nauk społecznych.

Eric Hobsbawm, aby wyjaśnić fenomen szybkiego wzrostu popularności historii wzorowanej na naukach społecznych, wskazywał na społeczne i polityczne zapotrzebowanie na określone badania. Oto dekolonizacja i dążenia nowych krajów przyciągnęły uwagę rządów, organizacji międzynarodowych i naukowców, co zaowocowało rozwojem nauk społecznych. Te z kolei skierowały się ku badaniom historycznym w poszukiwaniu wyjaśnienia procesów transformacji społeczeństw. Socjologowie zaczęli potrzebować historyków, historycy – socjologów, a „nowi historycy” (bo tak sami się zaczęli identyfikować) odnaleźli się we właściwym czasie i miejscu9.

Uczeni dyskutujący o koncepcji historii jako nauki społecznej (zwanej dziś social science history) określali ją jako badanie struktur i procesów zmiany. To „historia kontekstu i procesu” – mówił Edward Palmer Thompson. Ten historyk, w Polsce zupełnie zapomniany, należał do starszej generacji marksistów tworzących wspomniane środowisko „Past and Present”. Po 1956 roku, kiedy w grupie doszło do rozłamu – częściowo z powodów politycznych, a częściowo w rezultacie indywidualnych wyborów metodologicznych10, Edward P. Thompson zdefiniował swoją postawę jako „socjalistyczny humanizm”. W klasycznej pracy The Making of the English Working Class twierdził, że kiedy zatrzymamy czas w którymś punkcie historii, nie zobaczymy klas – zobaczymy jedynie zbiór doświadczeń ludzkich. Właśnie potoczne doświadczenia opisał i przeanalizował w przedziałach czasowych, kiedy widoczny staje się proces – zmiana społeczna, zmiana wzorców wzajemnych stosunków ludzi, idei, instytucji. Klasy nie „są”, a „dzieją się” – pisał Edward P. Thompson11.

Tak więc marksizm jako teoria nadal był atrakcyjny dla badaczy społecznych, ale wśród angielskich uczonych widoczne stało się odchodzenie w kierunku własnych jego wariantów i interpretacji, uwzględniających zwłaszcza koncepcję „people” (ludu, zwykłych ludzi) i podkreślanie jego sprawczości w dziejach12.

Ów „rewizjonizm”, także w stosunku do zasad social science history, która przecież poruszała się w świecie modeli, wielkich struktur i długiego trwania, miał związek z jednoczesnym zaangażowaniem ludzi akademii w działalność społeczną i polityczną. Historycy brytyjscy młodego pokolenia nie izolowali się w archiwach i bibliotekach, reagowali na to, co się dzieje w społeczeństwie i kulturze. Raphael Samuel pisał, że sposób, w jaki rozwijała się nowa historia w Wielkiej Brytanii, był echem tego, co działo się w szeroko pojętej kulturze na Wyspach. A była to „nowa fala” w kinematografii: filmy o prowincji, bohaterowie z klasy robotniczej mówiący gwarą wschodniego Londynu – cockneyem. Do tego brzmienie robotniczego Liverpoolu wyniesione zostało do rangi muzyki narodowej. Postęp technologiczny i związana z tym deindustrializacja zmieniły fabryki w zabytki, a szybka modernizacja życia wywołała w społeczeństwie swoistą industrialną nostalgię, co z kolei wśród historyków zaowocowało zainteresowaniem wiekiem XIX, dziejami przemysłu i klasy robotniczej – stosunkowo nieodległą historią, żywą w transmisji międzypokoleniowej w rodzinach i w lokalnych społecznościach13.

The Edwardians. The Remaking of British Society (Edwardianie. Przebudowa społeczeństwa brytyjskiego; wyd. 1 – 1975, wyd. 2 – 1992) to przełomowa książka Paula Thompsona, już w tytule oddająca cechy paradygmatu, w jakim powstały badania. Zadaniem badaczy dziejów społecznych okazuje się „poszukiwanie związków między transformacjami w skali makro z doświadczeniami społecznymi w skali mikro”14 – pisał Charles Tilly. Celem projektu Thompsona stała się analiza społeczeństwa brytyjskiego na początku XX wieku, prowadzona pod kątem struktury i zmiany społecznej. Korpus źródłowy stanowiło ponad czterysta wywiadów z ludźmi urodzonymi przed 1906 rokiem, dobranych na zasadzie próby reprezentatywnej, opartej na danych ze spisu powszechnego z 1911 roku. Zachowano proporcje płci, miejsca zamieszkania (wieś, miasto, przedmieście), regionu (Anglia, Walia, Szkocja) i zawodowo-społeczne (sześć grup zawodowo-społecznych). Dodatkowo wykorzystano dane i analizy statystyczno-demograficzne pochodzące z najnowszych badań prowadzonych między innymi przez Cambridge Group for Population Studies. Rezultaty badań dały Autorowi nową teoretyczną perspektywę na zmianę społeczną, którą dostrzegł on jako dwukierunkową: powodowaną z góry, przykładowo – w wyniku prowadzonej polityki, ale też oddolną, czyli wynikającą z jednostkowych zachowań15. Wyjątkowość tej książki polegała na wprowadzeniu tak dużej liczby materiałów z wywiadów do badań z zakresu social science history, co środowisko naukowe doceniło jako podejście odświeżające i nowatorskie16. Historia społeczna, operująca kategoriami takimi jak klasa czy rodzina, stosowała je w badaniach kwantytatywnych (czego doskonałym przykładem są osiągnięcia angielskiej demografii historycznej). Przez to stosunkowo szybko pojawiły się wobec niej zarzuty, że traci z oczu doświadczenia zwykłych ludzi, o których przecież chodziło większości jej badaczy o lewicowych inklinacjach. Już w 1966 roku wspomniany Edward P. Thompson sformułował ideę history from below i odniósł ją do historiografii akademickiej. Pisał, że historyk powinien spojrzeć na dzieje z perspektywy zdominowanych, anonimowych mas ludzi żyjących z własnej pracy – i próbować ich zrozumieć. Ilościowe źródła nie tylko gubią doświadczenia indywidualne, lecz także mogą prowadzić do wniosków z nimi sprzecznych. Dał wreszcie do zrozumienia, że źródła jakościowe mają moralną przewagę nad kwantytatywnymi, ponieważ te ostatnie sprowadzają życie ludzkie do średnich statystycznych17.

Paulowi Thompsonowi udało się wprowadzić nową jakość do historii społecznej – satysfakcjonującą z punktu widzenia obowiązującego paradygmatu naukowego i z perspektywy celów moralno-politycznych history from below. Książka Głos przeszłości, wydana trzy lata po The Edwardians, była jej naturalnym dopełnieniem i obie stały się w międzynarodowym obiegu manifestem historii mówionej18.

Gdy w drugiej połowie lat 60. Thompson prowadził badania w ramach projektu „The Edwardians”, zapoznał się z gronem (co prawda – nielicznym) historyków pracy i socjologów, którzy prowadzili już próby rejestrowania na taśmie magnetofonowej wywiadów, głównie z robotnikami. To właśnie z tych środowisk naukowych, ale też z grona historyków radykalnie lewicowych (radical historians) z History Workshops (Warsztatów Historycznych) założonych przez Raphaela Samuela, wyrosło między innymi Oral History Society (Stowarzyszenie Historii Mówionej)19. W 1969 roku Paul Thompson założył pismo „Oral History”, którego był wieloletnim redaktorem naczelnym.

Nie wszyscy lewicowi historycy – jak można byłoby się tego spodziewać – zaakceptowali historię mówioną. Thompson wspomina: „Ku naszemu zaskoczeniu E.P. Thompson pozostał sceptyczny, a Eric Hobsbawm miał otwarcie wrogi stosunek do historii mówionej. Zlecił mi napisanie The Edwardians, ale potem namawiał mnie, żebym wyciął fragmenty relacji”.

Warto podkreślić, że inicjatywy historii mówionej cieszyły się przez jakiś czas wsparciem nowo powstałych publicznych instytucji grantodawczych, takich jak Social Science Research Council. Rada finansowała powyższy projekt Thompsona, z którego materiały zostały zarchiwizowane w rodzimej instytucji (Uniwersytet Essex) i – jak się okazało – cieszyły się dużym zainteresowaniem innych badaczy, którym je udostępniano. W latach 80., kiedy jakościowe badania socjologiczne były dużo liczniejsze, a jednocześnie surowe materiały z tych przedsięwzięć lądowały w koszu lub pozostawały w prywatnych archiwach naukowców, Thompson podjął wyzwanie stworzenia instytucji, która uratuje te źródła przed zniszczeniem, a jednocześnie będzie promowała ich ponowne wykorzystanie. Powstała ona w 1994 roku pod nazwą Economic and Social Data Service Qualidata. Kierował on ESDS Qualidata do 2001 roku, po czym kontynuował z nią współpracę do czasu przejścia na emeryturę w 2008 roku.

Spektakularnym sukcesem organizacyjnym i symbolem historii mówionej jako przedsięwzięcia społecznego jest fundacja National Life Stories (NLS), powołana przez Paula Thompsona w 1987 roku. Ma ona dwa główne cele. Pierwszym jest nagrywanie przez badaczy historii mówionej szerokiej reprezentacji kluczowych grup społecznych, w tym artystów, architektów, finansistów-innowatorów i naukowców. Drugim – nagrywanie pełnych historii życia, czyli od dzieciństwa do chwili obecnej. NLS działa we współpracy z British Library, dokąd trafiają nagrania z projektów dokumentacyjnych. Fundacja realizuje ideę history from below w taki sposób, że przeważająca część projektów jest definiowana przez rodzaj pracy, którą wykonują rozmówcy, a nie – przykładowo – przez region Wielkiej Brytanii czy okres historyczny. Fundacja nagrywała między innymi wywiady z pracownikami różnych gałęzi przemysłu w Wielkiej Brytanii (hutnictwo, górnictwo, przemysł drukarski), instytucji państwowych (poczta) czy zawodów takich jak prawnicy, dentyści, logopedzi. Może to być zastanawiające, zwłaszcza jeśli zestawimy to z dominującą tematyką projektów historii mówionej w Polsce, które skupiają się najczęściej na grupach wiekowych, a jednocześnie wychodzą od doświadczeń wydarzeń lub okresów historycznych zdefiniowanych i zapisanych na kartach podręczników historii. Projekty dokumentacyjne National Life Stories nawiązują do tradycji badawczej brytyjskiej historii, w której tak ważna kategoria klasy nie mogła obyć się bez empirycznych badań nad pracą – także tą metodą20.

 

 

Głos przeszłości to jedna z najważniejszych książek o historii mówionej. Wydanie czwarte z 2017 roku, na którym opiera się niniejszy przekład, wzbogacono o zupełnie nowy rozdział autorstwa Lynn Abrams, dotyczący teorii historii mówionej. Cała książka została poprawiona wspólnie przez Paula Thompsona i Joannę Bornat – emerytowaną profesor historii mówionej, przez wiele lat związaną z Open University (Otwarty Uniwersytet). Jej badania i publikacje – oparte głównie na wywiadach historii mówionej – dotyczą starzenia się i starości, indywidualnej i społecznej pamięci, międzypokoleniowych relacji rodzinnych i opieki społecznej. Bornat miała też istotny wkład w dyskusje metodologiczne toczone w środowisku brytyjskich badaczy, dotyczące zwłaszcza ponownego wykorzystania i reinterpretacji zarchiwizowanych wywiadów biograficznych. Przez wiele lat aktywnie angażowała się w prace brytyjskiego Stowarzyszenia Historii Mówionej i była redaktorką pisma „Oral History”. Poza Otwartym Uniwersytetem wykładała na Uniwersytecie Londyńskim i Uniwersytecie Sussex. Angażowała się też w liczne projekty i inicjatywy społeczne wykorzystujące historię mówioną jako narzędzie animacji środowisk lokalnych21.

Joanna Bornat miała udział w przeredagowaniu całego tekstu czwartego wydania Głosu przeszłości. Poświęcenie coraz większej uwagi – w każdym kolejnym wydaniu – subiektywnym wymiarom historii mówionej można interpretować jako odpowiedź autorów na zmiany zachodzące we współczesnej humanistyce i naukach społecznych. Dynamiczny rozwój interdyscyplinarnych badań nad pamięcią – z jednej strony (niektórzy mówią wręcz o zwrocie pamięciowym), a wariantów socjologicznych i psychologicznych badań narracyjnych – z drugiej, przekłada się na zupełnie nowy kontekst dla praktykowania historii mówionej oraz badań biograficznych opartych na wywiadach narracyjnych. Dotyczy to w pierwszej kolejności projektów naukowych z jej wykorzystaniem, ale te mają przecież wpływ na podejmowane inicjatywy społeczne, edukacyjne czy muzealne. Albo okazują się powiązane z nimi bezpośrednio – co w historii mówionej tak często się zdarza.

Dla polskiego Czytelnika praktykującego historię mówioną – czy to w obszarze akademickim, czy poza nim – te nowe fragmenty Głosu przeszłości mogą stać się szczególnie przydatne, gdyż pozwalają zobaczyć długą i ugruntowaną już tradycję badawczą oral history w kontekście i sąsiedztwie intensywnie rozwijających się u nas badań nad pamięcią (nazywanych niekiedy pamięcioznawstwem)22 oraz socjologicznych badań biograficznych23. Jest to sąsiedztwo inspirujące, poszerzające możliwości interpretacji (wywiadów) historii mówionej, ale nieosłabiające jej odrębności i specyfiki jako metody badań historycznych. Historia mówiona umieszczona w takim kontekście nie roztapia się w memory studies ani w socjologii biograficznej, lecz czerpie inspiracje z tych nurtów badawczych po to, aby lepiej służyć historiografii. I nie jest to już – jak chcieliby liczni krytycy – historiografia „naiwna”, dająca się zredukować do mało przekonujących prób odpowiedzi na pytanie o fakty, do opowiadania, jak naprawdę było. Ma to być historiografia – taką chce wspierać historia mówiona – wnikliwa, zniuansowana i metodologicznie refleksyjna.

Temu samemu celowi służy najkrótszy, piąty rozdział Głosu przeszłości, zatytułowany Wkład teorii w historię mówioną. Napisała go Lynn Abrams, profesor na Uniwersytecie Glasgow, specjalizująca się w historii kobiet oraz w gender studies. To autorka ważnej książki Oral history theory24, w której można znaleźć rozwinięcie wątków tutaj jedynie zasygnalizowanych. Kluczowe przesłanie okazuje się jednak wystarczająco jasne: historia mówiona to historiograficzna praktyka badawcza, którą wspierać i wzmacniać powinna refleksja teoretyczna. Abrams nie mówi nam, jaka teoria najlepiej przysłuży się naszym konkretnym badaniom. Może to być – przykładowo – psychologiczna teoria pamięci, literaturoznawcza teoria narracji, teoria feministyczna albo teoria komunikacji. Kluczowe jest dostrzeżenie napięcia między interakcją samego wywiadu, wypowiadaną i potem zapisaną narracją, a przeszłą rzeczywistością – czy to obiektywną, faktyczną, czy to subiektywną, „doświadczeniową”. Abrams przekonuje nas, zgodnie z dziedzictwem przełomu lingwistycznego w humanistyce, że tego napięcia nie da się usunąć. Aby dotrzeć do przeszłości – jakkolwiek zdefiniowanej – jesteśmy skazani na jej teoretyczną interpretację. Oczywiście, nie tylko wtedy, gdy praktykujemy historię mówioną. Tu jednak problem staje się szczególnie wyraźny – ponieważ pamięć, narracja i komunikacja są skondensowane w wywiadzie historii mówionej szczególnie intensywnie. Nie wystarczy więc tradycyjna krytyka źródeł. Dobra historia mówiona potrzebuje dobrej – i adekwatnej do celów badawczych – teorii. „Dzięki teorii stajemy się lepszymi historykami” – przekonuje nas Abrams – bo dostarcza nam ona narzędzi do interpretacji historii zawartych w opowieściach25. Natrafiamy tu na – znane w badaniach narracyjno-biograficznych opartych na wywiadach – napięcie między historią opowiadaną (life story) a tą, która się naprawdę wydarzyła czy została doświadczona (life history). A jest to przecież ukonkretnienie – kluczowej dla wszelkich badań historycznych – opozycji między historia rerum gestarum (czyli, w uproszczeniu, historiografią) a res gestae (czyli samymi dziejami, dzianiem się przeszłej rzeczywistości).

Warto odnotować, że ten sam postulat ufilozoficznienia badań historycznych i pisarstwa historycznego zgłasza od lat – chociaż na dużo bardziej ogólnym poziomie – Chris Lorenz26. Podkreśla on, że każda przeszłość może stać się przedmiotem wielu różnych historii i że potrzeba teoretycznej (filozoficznej) świadomości, aby uzasadnić – albo rozpoznać – konkretną historiograficzną (re)konstrukcję.

Zatem Głos przeszłości, choć tak praktycznie i empirycznie zorientowany, zachęca do historycznego teoretyzowania. Wskazuje jego możliwe kierunki, ale zostawia nam wybór najbardziej adekwatnego nie tylko do naszych celów poznawczych, lecz także do wrażliwości i badawczego temperamentu.

 

 

Lektura Głosu przeszłości może w niejednym miejscu zaskoczyć polskiego Czytelnika. Przede wszystkim Paul Thompson pokazuje nam z innej perspektywy dzieje polskiej socjologii związane z konkursami pamiętnikarskimi, a przy tym uświadamia, jak wiele oral history zawdzięcza polskim badaczom – od Floriana Znanieckiego począwszy. Thompson, gdy wspomina sytuację w Wielkiej Brytanii w latach 60., kiedy nieliczne grono socjologów i historyków „eksperymentowało” z wywiadami, przyznaje: „Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w Europie i Stanach Zjednoczonych równolegle dzieją się podobne sprawy, nie słyszeliśmy nawet sformułowania oral history”.

Również kiedy Autor przedstawia społeczną rolę oral history, może nas skłaniać do ponownego zastanowienia się nad początkami polskiej historii mówionej. Przywykliśmy postrzegać ją jako obywatelskie przedsięwzięcie tworzące kontrhistorię w stosunku do oficjalnej historiografii komunistycznej oraz jako przedsięwzięcie o wymiarze technologicznym, czyli wywiad z głosem świadka historii zarejestrowanym na nośniku. Ów technologiczny sztafaż historii mówionej warto przy okazji zobaczyć w szerszej perspektywie – powstania i rozwoju historii modernistycznej opisanej wyżej. Wynikający z zasad „historii totalnej” imperatyw poszukiwania nowych źródeł poddających się standaryzacji, technik ich gromadzenia i analizy otwierał historyków na technologie w ogóle. Komputer w social science history zyskał w drugiej połowie lat 60. status nie tylko narzędzia pracy, ale wręcz symbolu tego paradygmatu naukowego27. Paul Thompson w Głosie przeszłości zwraca jednak większą uwagę na cele społeczne historii mówionej niż na narzędzia, za pomocą których zostają utrwalone relacje o doświadczeniach historycznych rozmówców. Jeśli przyjrzeć się jego pracom naukowym, w tym The Edwardians, znaczenie ma treść, a nie – forma i nośnik.

Spróbujmy pod wpływem lektury Głosu przeszłości jeszcze raz zadać pytanie o początki polskiej oral history, a przy tym zastanowić się nad kilkoma faktami z okresu lat 60.–80., które wydają się zapomniane, a które warto zobaczyć w świetle postulatów głoszonych przez wyżej opisanych historyków brytyjskich i samego Paula Thompsona28. W polskiej oficjalnej historiografii wówczas dominującą rolę, rzecz jasna, głównie wskutek sytuacji politycznej, odgrywał marksistowsko-leninowski materializm historyczny („wulgarny marksizm” – jak nazywał to Eric Hobsbawm). W latach 70. zwłaszcza badacze dziejów gospodarczych i społecznych konsekwentnie stosowali teorię marksistowską, przy czym niektórzy – podobnie jak historycy brytyjscy – mocno akcentowali aktywistyczny element materializmu historycznego29. Niezależnie od tego, czy była to historia akademicka czy popularna, poświęcano w tym okresie dużą uwagę tak zwanym klasom uciskanym: robotnikom i chłopom. Ludzie, którzy nie mieli szansy na napisanie swojej historii, dostali tym samym adwokatów z urzędu. Zarazem z symbolicznej sceny historycznej zepchnięte (lub postawione w roli „sił zła”) zostały takie warstwy społeczne jak arystokracja i ziemiaństwo, w pewnej mierze mieszczaństwo i – oczywiście – fabrykanci. Ponieważ polityka władz komunistycznych w Polsce miała jednocześnie aspekt nacjonalistyczny, znalazło to wyraz w wykluczeniu mniejszości narodowych z podręcznikowej historii Polski XX wieku. Cel przywrócenia „klasom uciskanym” głównej roli na arenie dziejów, wyznaczony przez władzę polityczną, był następnie realizowany przez państwowy system instytucji edukacyjnych i kulturalnych: szkołę powszechną, organizacje kształcenia ustawicznego, nadzorowane przez państwo stowarzyszenia i organizacje młodzieżowe, chociażby skautowskie. Prowadziły one przedsięwzięcia edukacyjne, w których składową stanowiły spotkania ze świadkami historii (harcerska gawęda, wieczornica, spotkania z weteranami), wywiady i dokumentowanie lokalnej historii (oczywiście, w ramach dostępnych technologii). Na podstawie wiedzy na temat profilu działalności młodzieżowych i turystycznych organizacji, programów i podręczników szkolnych, a także założeń organizacyjnych wydarzeń turystyczno-edukacyjnych (takich jak rajdy piesze śladami historii), można stwierdzić, że dominującymi wątkami owych rozmów ze świadkami historii stały się doświadczenie II wojny światowej oraz historia lokalna, tradycja i folklor. Ten optymistyczny obraz się pogorszy, gdy uświadomimy sobie, że te projekty realizowano pod auspicjami państwa autorytarnego. Organizacje społeczne i ich przedsięwzięcia były finansowane i kontrolowane przez państwo, które prowadziło ściśle określoną politykę historyczną i dla jej skutecznej realizacji utrzymywało oficjalny urząd cenzorski. Dla porównania: w tym samym czasie w Wielkiej Brytanii społeczne projekty historii mówionej były finansowane również przez państwowe instytucje, natomiast w USA – sponsorowane z prywatnych funduszy.

Paul Thompson wielokrotnie podkreśla, że historia mówiona, zarówno jako projekt amatorski, jak i naukowy, ma potencjał do bycia narzędziem zmiany społecznej. Przyznaje też, że jest to trudne w sytuacji każdej zależności finansowej. Dlatego w praktyce historia mówiona: „opiera się raczej na budzeniu świadomości ludzi i wzmacnianiu ich dumy z własnych doświadczeń i tożsamości […] może przywrócić centralną pozycję ludziom, którzy tworzyli i przeżywali historię, gdy opowiadają ją ich własnymi słowami – w książkach, muzeach, audycjach radiowych czy filmach”30. Thompson dostrzega ten walor demokratyzacji historii w polskich konkursach na pamiętniki, których początek bierze się z konkursów przedwojennych organizowanych przez Floriana Znanieckiego i jego kontynuatorów. W PRL były to przedsięwzięcia o wielkiej skali, w które były zaangażowane instytucje badawcze, biblioteki i popularne czasopisma31. Socjologowie, którzy te badawczo-społeczne akcje prowadzili, dawali autorom poczucie wiary w to, że ich doświadczenie historyczne jest ważne i że oni również mogą pisać historię. Z drugiej jednak strony – archiwum konkursów dobitnie świadczy o tym, że organizatorzy kontrolowali i w pewien sposób cenzurowali wypowiedzi autorów32.

Tych kilka wątków naszkicowanych powyżej pokazuje, że idee oral history pojawiły się w Polsce w tym samym czasie co w krajach zachodnich. Chodzi o oddanie głosu „zwykłym ludziom”, niższym warstwom społecznym, które były dotąd niedostatecznie reprezentowane w historiografii, o zaangażowanie w to lokalnych społeczności i młodego pokolenia („wyprowadzenie edukacji z jej instytucjonalnego schronu na świat”33). Slogan o „wiodącej w dziejach roli ludu pracującego miast i wsi” był nader często przez instytucje oświatowe i kulturalne (a także przez historyków) realizowany mechanicznie i stał się szybko przedmiotem drwin. Ten sam slogan dawał jednak różne możliwości i okazje do upodmiotowienia całych społeczności i pojedynczych ludzi.

Thompson podkreśla, że znaczenie społeczne historii mówionej zależy też od tego, w jakim duchu się jej używa. Dlatego – ze względu na źródła i patronaty nad powyższymi przedsięwzięciami w latach 60. i 70. – współczesny „mit założycielski” polskiej historii mówionej wskazuje na jej początki w późnych latach 80. Był to specyficzny okres, kiedy reżim komunistyczny próbował się reformować, ale chylił się już ku upadkowi, a w nauce toczył się oddolny proces uwalniania historii z ideologii marksizmu-leninizmu.

W utrwalonej wizji rozwoju polskiej historii mówionej panuje przekonanie, że akademickie środowisko długo broniło bastionu nauki historycznej, której stosunek do źródeł wyrasta z tradycji niemieckiej. Obszernie pisze o niej Paul Thompson w niniejszej książce. Warto jednak przypomnieć, że polska historiografia powojenna rozwijała się też pod olbrzymim wpływem szkoły „Annales” i – podobnie jak historia brytyjska – dążyła do naukowego ideału nauk społecznych. W latach 70. pojawiła się w gronie akademickim świadomość potencjału badawczego, jaki mają autobiograficzne relacje ustne nazwane, w ślad za tradycją socjologiczną, „źródłami wywołanymi”34. Wynikało to w dużej mierze z faktu, że historycy zajmujący się badaniem historii Polski XX wieku mieli wówczas utrudniony dostęp do wielu zbiorów archiwalnych, zwłaszcza dotyczących dziejów Polski Ludowej, ale również historii II wojny światowej. Jeden z nich – Tomasz Strzembosz, archiwista i historyk II wojny światowej – podjął trud zbierania relacji ustnych i wspomnień spisanych już w latach 60.35. Po latach wspominał: „Owemu zbieraniu relacji zawdzięczam to, że poznałem setki ciekawych, niezwykle wartościowych ludzi[,] oraz to, że poznałem, więcej – zrozumiałem ich punkt widzenia, poglądy i odczucia, […] nauczyłem się słuchać tego, co oni mają mi do powiedzenia, nawet niekoniecznie w warstwie faktograficznej. Co dla nich jest naprawdę ważne [wyróżnienie oryg.], co jest «ich prawdą» i co chcieliby przekazać historykowi. […] Spotkania te nauczyły mnie także niezwykle cenić i szanować prostych ludzi, szeregowych żołnierzy podziemia, a zarazem współtwórców najważniejszych działań, twórców historii [wyróżnienie oryg.]. Nauczyłem się patrzyć na wydarzenia historyczne ich oczami, odczuwać je sercem. Dzięki tym rozmowom nie byłem «klerkiem», intelektualistą patrzącym na «procesy historyczne» z góry, zimnym okiem”36.

W tych kilku zdaniach autor, historyk akademicki, bynajmniej nie lewicowy, który nigdy nie powoływał się na literaturę z nurtu oral history, wyraził jej najważniejsze idee.

Tomasz Strzembosz w latach 80. miał już olbrzymie doświadczenie badawcze w prowadzeniu wywiadów. Ten charyzmatyczny nauczyciel akademicki zabierał swoich studentów na wspólne wyprawy w teren. Zaangażowany w niezależny ruch skautowski, cieszył się autorytetem w wielu środowiskach dysydenckich. Te właśnie środowiska, skupione wokół podziemnego pisma „Karta”, zainicjowały w 1987 roku akcję zbierania wspomnień na temat losów obywateli polskich na Wschodzie oraz na temat podziemia zbrojnego w powojennej Polsce. Nagrywano lub spisywano wspomnienia grup wykluczonych przez oficjalną historię. Tematyka tych projektów wpisywała się w szeroki nurt przemian dyskursu publicznego, które zaczęły się w ostatnich dwóch latach tej dekady. Po 1989 roku Tomasz Strzembosz został wiceprzewodniczącym Rady Naukowej Archiwum Wschodniego – jak nazwano kolekcję, która powstała w wyniku tej obywatelskiej akcji37. Zainicjowana w Warszawie, przemieniła się w ogólnopolski ruch społeczny koordynowany przez Zbigniewa Gluzę, który stanął na czele organizacji pozarządowej KARTA. W 2003 roku KARTA powołała wydzielone Archiwum Historii Mówionej.

Historia mówiona, która narodziła się w ostatniej dekadzie PRL, wniosła wkład w zmianę społeczną. Miała też wybitnie kompensacyjny charakter, choć zadośćuczynienie dotyczyło innych grup ludzi: przede wszystkim osób represjonowanych z powodów politycznych, a więc często pochodzących z elit intelektualnych i kulturalnych. Wpisywała się w niemal powszechny społeczny trend „odkłamywania historii”, co także nie było skonfliktowane z tym, co się działo w oficjalnej i w akademickiej historiografii po 1989 roku.

Jednak ani socjologiczna tradycja pamiętnikarska o kilkudziesięcioletnim rodowodzie, ani badania Tomasza Strzembosza, ani nawet Archiwum Wschodnie prowadzone przez Ośrodek KARTA – choć metodologicznie tak bliskie zachodniej oral history – nie stały się samoistnym kapitałem założycielskim polskiej historii mówionej. Do zainicjowania jej rozwoju – pod tą nazwą i w nawiązaniu do tej zachodniej tradycji badawczej – potrzebny był zewnętrzny impuls. Pojawiło się ich kilka, a do najważniejszych z pewnością należały wywiady z ocalałymi z Zagłady nagrywane dla Visual History Archive (tak zwane Archiwum Spielberga)38, a później – międzynarodowe projekty dokumentacyjno-badawcze realizowane przez Ośrodek KARTA: „Mauthausen Survivors Documentation Project” oraz „International Slaves and Forced Labourers Documentation Project”. Ich efektem było powołanie przez KARTĘ Archiwum Historii Mówionej, od 2006 roku prowadzonego wspólnie z Domem Spotkań z Historią – dziś to największa i tematycznie (biograficznie) najbardziej zróżnicowana w Polsce kolekcja wywiadów historii mówionej. Te przedsięwzięcia określiły na następne lata zasadniczy metodologiczny i teoretyczny profil polskiej historii mówionej.

Okazuje się on wyraźnie odmienny od postulowanego przez Paula Thompsona i Joannę Bornat w Głosie przeszłości. Dlatego że – po pierwsze – charakteryzuje go ciągła dominacja historii politycznej i wydarzeniowej, a nie – społecznej, ukierunkowanej na struktury i procesy, których historyczne trwanie jest znacznie dłuższe. Po drugie – wywiad historyczny jest w niej rozumiany najczęściej jako „świadectwo”, a nie – jako historyczne źródło, jedno z wielu, nawet jeśli (jak u Thompsona) z ważnych powodów uprzywilejowane. Po trzecie wreszcie – jego metodologiczna uważność, aby tak rzec, nakierowana jest nierzadko na analizę pojedynczego wywiadu, zwłaszcza na jego warstwę językową, na jego narracyjność. To skupienie na life story, na tym, co opowiedziane, skutkuje nieraz przesunięciem na dalszy plan tego, co doświadczone, faktyczne – a więc historycznie realne (life history). Thompson tymczasem, mimo teoretycznej otwartości i metodologicznej elastyczności, stoi na straży historycznego realizmu. Drogą do niego jest między innymi szukanie „reprezentatywności próby” i budowanie uogólnień wykraczających poza analizy pojedynczych przypadków, choćby najbardziej wyrazistych.

Oczywiście, skrótowo zarysowana powyżej charakterystyka polskiej historii mówionej jest dużym uogólnieniem i uproszczeniem. Przecież składają się dziś na nią – niezwykle zróżnicowane i rozproszone po całym kraju – działania dokumentacyjne, badawcze, edukacyjne i animacyjne. Wiele z nich jest podejmowanych w ramach sieci archiwów społecznych. A jednak towarzysząca tym działaniom refleksja teoretyczna i metodologiczna okazuje się ugruntowana najczęściej w innej tradycji badawczej czy w innych ramach historiograficznych niż Głos przeszłości. Te ramy pozostają często nieuświadomione. Przecież nie sięgamy raczej do wywiadów, aby badać historię polityczną i wydarzeniową w ścisłym, podręcznikowym sensie. Jednak nawet gdy używamy kategorii doświadczenia i w interpretacjach skupiamy się na perspektywie indywidualnej, to interesuje nas często uczestnictwo w (i bycie ofiarą) dużej historii – przeżycia okupacyjne, obozowe, łagrowe, udział w opozycji i tak dalej. Głos przeszłości proponuje alternatywny sposób uprawiania historii mówionej, która dowartościowuje historyczną zwyczajność i „bezwydarzeniową” codzienność. Na poziomie historycznego wyjaśnienia chodzi o poszukiwanie – innych niż wydarzeniowe – „zmiennych wyjaśniających” procesy i doświadczenia historyczne.

Nie namawiamy tutaj, aby przepisywać historię polskiej historii mówionej i wpisywać ją na siłę w inną tradycję. Zachęcamy, aby zobaczyć ją w szerszym kontekście historycznym. I żeby otwierać ją na nowe – a zarazem tak mocno ugruntowane – obszary tematyczne i inspiracje metodologiczne39. Głos przeszłości to szansa na pasjonującą i zaskakującą przyszłość polskiej historii mówionej.

Przedmowa do czwartego wydania

Dlaczego potrzebne jest kolejne wydanie Głosu przeszłości? Można wskazać dwa powody. Po pierwsze – ta książka uchwyciła ducha idealizmu, który towarzyszył historii mówionej w czasach nadziei. Dzisiaj skupiamy się może na innych problemach i używamy innego słownictwa, ale dążenie do sprawiedliwości społecznej pozostaje w centrum tej książki. Dlatego właśnie, rozbudowana i zaktualizowana, nadal stanowi pomoc dla specjalistów od historii mówionej i narracji biograficznych oraz dla realizatorów lokalnych projektów z całego świata. Ukazała się w jedenastu językach, a niektóre z jej fragmentów cytowano na okrągło – widziałem je nawet na koszulkach podczas lokalnych festiwali.

Po drugie – przez piętnaście lat od ukazania się trzeciego wydania nastąpiła eksplozja badań z zakresu historii mówionej, której świadectwem są setki książek i artykułów, a także powstanie dzieł cyfrowych i stron internetowych. Ta eksplozja odzwierciedla znaczenie nowych środków komunikacji, zwłaszcza internetu, oraz popularyzację historii mówionej na całym świecie.

Te zmiany sprawiły, że historia mówiona stała się powszechniej zrozumiała i bardziej demokratyczna niż kiedykolwiek wcześniej. Aby nasza książka nie straciła na użyteczności, musieliśmy w niej dokonać przeglądu tych nowszych prac. Okazało się to pracochłonnym, ale ekscytującym zadaniem. Przy okazji pojawiły się pewne trudne kwestie, takie jak konflikty pamięci albo rola osobistych świadectw w pojednaniu społecznym i politycznym. Znaleźliśmy jednak nie tylko znakomite niedawne przykłady prac poświęconych historii mówionej, lecz także kilka prac wcześniejszych, niedostrzeżonych, chociaż wybitnych.

A zatem czym to wydanie różni się od poprzednich? Pierwsza różnica polega na tym, że pracowałem nad nim wspólnie z Joanną Bornat. Przedyskutowaliśmy cały tekst, ale w rozdziałach od siódmego do dziewiątego to ona przejęła główną rolę. Ta współpraca stanowiła kontynuację naszego wspólnego redagowania czasopisma „Oral History”. Dobrze było znowu połączyć siły, aby nie tylko podzielić się olbrzymim zadaniem dokonania przeglądu literatury, lecz także stworzyć wspólny kontekst dla omawiania problemów i podejmowania wyzwań. Ponieważ w tym wydaniu wciąż pozostało wiele pierwotnego tekstu, „ja” nadal odnosi się do mnie – Paula. Ale pojawiają się też różne formy „my”, czasem oznaczające zarówno autorów, jak i czytelników, czasem – Paula i jego współpracowników, ale najczęściej – autorski duet Paula i Joanny.

Drugim ważnym nowym elementem jest – napisany dla nas specjalnie przez Lynn Abrams – rozdział na temat wkładu teorii w historię mówioną (rozdział 5), zainspirowany jej przystępną książką Oral History Theory (2010). Łączy się on z wieloma argumentami przedstawionymi w innych rozdziałach, ale przedstawia nowy punkt widzenia i spójną ramę teoretyczną dla historii mówionej. Trzecim ważnym czynnikiem była pomoc Roba Perksa w roli redaktora serii i współredaktora bezcennego podręcznika Oral History Reader. Rob podsunął nam pomysły dotyczące rozdziału 11 i wielu innych kwestii.

Głos przeszłości dotyczy, rzecz jasna, historii mówionej (oral history) i narracji biograficznych (life stories). Ale jak definiujemy te terminy?

Historia mówiona i narracje biograficzne polegają na wysłuchiwaniu i rejestrowaniu ludzkich wspomnień i doświadczeń życiowych. Wykorzystuje się je w wielu formach pracy historycznej, społecznej czy politycznej, podejmowanych przez animatorów społeczności lokalnej (community workers), badaczy, historyków, antropologów, socjologów, etnologów, psychologów i innych. Historię mówioną i narracje biograficzne można prezentować w postaci filmów, audycji radiowych i telewizyjnych, ścieżek edukacyjnych, książek, stron internetowych, wystaw w muzeach i innych miejscach, jak również je archiwizować i udostępniać wszystkim zainteresowanym.

Historia mówiona i narracje biograficzne przyjmują trzy nakładające się formy. Pierwszą, najszerzej zakreśloną, staje się właściwa historia mówiona, termin najczęściej używany przez historyków i animatorów społeczności lokalnej, ale też przez nadawców medialnych i wielu badaczy społecznych. Oznacza on rejestrowanie wszelkiego rodzaju wspomnień. Historia mówiona często skupia się na jednym temacie lub jednym etapie życia.

Druga forma, praktykowana zwłaszcza przez antropologów i socjologów jako narzędzie zrozumienia społeczeństw i zmiany społecznej, to narracja biograficzna – nagrywanie historii całego życia, od dzieciństwa do chwili obecnej. A zatem podczas gdy historia mówiona często nie jest narracją biograficzną, zarejestrowane narracje biograficzne zawsze są historią mówioną. W Ameryce Łacińskiej tego rodzaju narracje, łączące pamięć zbiorową i jednostkową, stały się pewną tradycją polityczną, znaną jako testimonio.

Trzecia forma, najczęściej rejestrowana przez antropologów, etnologów lub folklorystów, to tradycja ustna, opisy przeszłości przekazywane w formie ustnej z pokolenia na pokolenie. Tego rodzaju wspomnienia, praktykowane w większości rodzin, można zarejestrować podczas wywiadu. Jednak tradycja ustna ma większe znaczenie i przyjmuje bardziej rozbudowaną postać w społeczeństwach, w których nie istnieje wiele źródeł pisemnych – i w tym kontekście stała się szczególną formą wiedzy historycznej. Tradycje ustne odegrały i odgrywają również istotną rolę jako świadectwa w walce społeczności autochtonicznych o uznanie ich praw do ziemi.

Te trzy główne formy historii mówionej są głównym przedmiotem naszego zainteresowania w tej książce. Jak się jednak przekonamy, obok nich funkcjonuje wiele innych rodzajów działań, które częściowo opierają się na historii mówionej lub są z nią ściśle związane. Ogłasza się na przykład konkursy na autobiografię obejmujące spisane wspomnienia, ale mające podobne cele jak historia mówiona. Również współczesny reportaż może się opierać na wywiadach podobnych do tych, które prowadzi się w ramach badania historii mówionej; naszym zdaniem projekty poświęcone bardzo niedawnym wydarzeniom nie są jednak historią mówioną, o ile nie wchodzą w głębszą przeszłość – do czego dochodzi na przykład wtedy, gdy rejestrują proces prowadzący do tych wydarzeń i wcześniejsze (lub późniejsze) koleje życia ich uczestników. Nastąpił też rozwój różnych dziedzin badań naukowych, takich jak badania nad pamięcią i analiza narracyjna, mogących dostarczyć nowych metod prowadzenia wywiadów i ich interpretacji, chociaż do tej pory takie badania miały tylko ograniczony wpływ na praktykę. Mamy wreszcie nowe formy działań wykorzystujących ustne wspomnienia, ale w inny sposób i w innym celu: pracę nad wspomnieniami pomagającą osobom starszym, dramę opartą na wspomnieniach oraz – to najbardziej uderzająca forma – komisje prawdy, których celem jest ułatwienie politycznego i osobistego pojednania poprzez umożliwienie ludziom przedstawienia ich trudnych wspomnień.

Chcieliśmy, aby ta książka miała charakter zarówno praktyczny, jak i filozoficzny. W rozdziałach od pierwszego do ósmego przedstawiamy obszerny przegląd głównych cech historii mówionej i narracji biograficznych oraz ich roli społecznej i historycznej, korzeni, rozwoju i popularyzacji na całym świecie, ich miejsca w szerszym ruchu na rzecz badania pamięci (memory movement), wreszcie – kwestii dotyczących natury pamięci jako źródła danych i jej związków z poczuciem „ja”, doświadczeniem i tożsamością.

W rozdziale pierwszym – Historia a społeczeństwo – przedstawiamy pewną wizję społecznych celów historii mówionej: manifest programowy, od dziesięcioleci inspirujący jeden z ważnych nurtów w obrębie historii mówionej. Uważamy, że ten fundamentalny wywód na rzecz potencjalnej wartości społecznej historii mówionej zachował aktualność. Dlatego pozostawiliśmy go w jak najbardziej niezmienionej postaci, zamiast próbować napisać nową wersję, opartą na całkiem nowym zbiorze przykładów. Ten rozdział powstał w bardziej optymistycznym kontekście politycznym i społecznym lat 70. ubiegłego wieku, w dużej mierze na podstawie doświadczeń brytyjskich. Jednak zamykające książkę zestawienie stron internetowych pokazuje, w jak dużym stopniu współczesna historia mówiona stała się praktyką międzynarodową, w której nadal ważne jest zaangażowanie społeczne.

Rozdział drugi – Historycy wobec historii mówionej – rozpoczyna historia historii mówionej, również pozostawiona bez większych zmian, jedynie z dodanym przeglądem najnowszych osiągnięć w badaniach anglojęzycznych.

Rozdziały trzeci i czwarty zostały napisane na nowo. W rozdziale trzecim – Historia mówiona w innych kulturach – przyglądamy się narracjom biograficznym i historii mówionej w różnych miejscach świata, aby określić, jak zróżnicowane konteksty kulturowe i polityczne doprowadziły do powstania różnych podejść do tej praktyki, takich jak testimonio w Ameryce Łacińskiej czy niemiecki wywiad narracyjny. Zasięgaliśmy wprawdzie rady uczonych posługujących się innymi językami, jednak musieliśmy oprzeć ten przegląd przede wszystkim na pracach opublikowanych po angielsku lub przetłumaczonych na ten język oraz na kilku publikacjach po hiszpańsku, francusku i portugalsku, których wartość mogliśmy ocenić samodzielnie. Angielski niewątpliwie w coraz większym stopniu staje się lingua franca, ułatwiającym komunikację międzynarodową, ale zdajemy sobie sprawę, że wiąże się to z pewnymi ograniczeniami, zwłaszcza z możliwością przeoczenia lokalnych prac napisanych w mniej znanych językach.

W rozdziale czwartym – Równoległe nurty – przyglądamy się niektórym pokrewnym rodzajom działań, takim jak rejestrowanie audiowizualne, narracje dotyczące choroby, badania nad pamięcią i oddolne ruchy na rzecz pamięci (memory movements), rodzącym pewne implikacje dla badania historii mówionej i narracji biograficznych.

Zupełnie nowy jest również rozdział piąty – Wkład teorii w historię mówioną – zwięzła i przekonująca relacja autorstwa Lynn Abrams.

Rozdział szósty – Osiągnięcia historii mówionej – został znacznie rozbudowany, tak że objął zarówno najnowszą, jak i wcześniejszą literaturę poświęconą historii mówionej i narracjom biograficznym. Prace w nim omówione pochodzą z całego świata i zostały uporządkowane według obszarów tematycznych. Ten rozdział ma stanowić katalog istotnych prac – udokumentować, co osiągnięto w różnych dziedzinach, i wskazać pewne luki w tych dokonaniach.

Rozdziały siódmy i ósmy stanowią przegląd badań dotyczących pamięci traktowanej jako źródło danych i jej wpływu na jaźń. W rozdziale siódmym – Źródła – omawiamy prace poświęcone wiarygodności pamięci jako źródła danych w badaniach społecznych i historycznych, powstałe na gruncie bardzo zróżnicowanych podejść: od neuronauki aż po społeczne konstruowanie pamięci. W rozdziale ósmym – Pamięć i jaźń– analizujemy pamięć jako aspekt jaźni jednostki i jej samorozumienia oraz omawiamy skutki negatywnych i traumatycznych przeżyć.

W rozdziałach od dziewiątego do jedenastego omawiamy kwestie praktyczne, obejmujące potencjał związany z projektami, prowadzenie wywiadów, prawa autorskie i anonimowość badanych. Zwłaszcza rozdział dziewiąty – Projekty – zawiera nowe przykłady projektów realizowanych w szkołach i na uczelniach, w społecznościach lokalnych i pod postacią dramy. W rozdziale dziesiątym – Wywiad – omawiamy praktyczne kwestie związane z prowadzeniem wywiadu i jego kontekstem, odgrywające kluczową rolę w skutecznym rejestrowaniu historii mówionej i narracji biograficznych. W rozdziale jedenastym – Po wywiadzie– przedstawiamy najnowsze rekomendacje dotyczące porządkowania i archiwizowania zebranego materiału, ze szczególnym uwzględnieniem nowatorskich rozwiązań cyfrowych.

Książkę zamyka gruntownie zredagowany rozdział dwunasty – Interpretacja – poświęcony temu, jak zarejestrowane wspomnienia mogą ułatwić interpretację historii i społeczeństwa. W tym wydaniu po raz pierwszy do tego rozdziału dołączyliśmy wyjątkową międzynarodową bi bliografię prac istotnych dla historii mówionej i dla badania narracji biograficznych, obejmującą zarówno wcześniejsze, jak i nowsze wartościowe pozycje.

W poszczególnych rozdziałach, oprócz podstawowego tekstu, umieściliśmy nowe elementy – ramki, czasem rozwijające główny wywód, najczęściej jednak przedstawiające fragmenty wywiadów zaczerpnięte z omawianych książek. Ramki można czytać jako równoległą ścieżkę dźwiękową, wybrzmiewającą bogactwem prawdziwych głosów z przeszłości.

Na jakiej podstawie wybraliśmy prace, które oceniliśmy i uznaliśmy za godne polecenia? Pojawił się przy tym nowy problem w postaci tego, w jakiej mierze oprócz prac drukowanych rekomendować również źródła cyfrowe. Uważamy strony internetowe za szczególnie cenne narzędzia propagowania aktualnych projektów oraz cenne źródła danych, ale w mniejszym stopniu nadają się one do długotrwałego ich przechowywania lub do przedstawiania rozbudowanych wywodów socjologicznych czy historycznych. Szczególnie problematyczne jest to, że strony internetowe nieustannie się zmieniają i wymagają stałego utrzymywania, a ich platformy szybko mogą się stać niedostępne. Skupiliśmy się więc na źródłach cyfrowych, które prawdopodobnie okażą się wartościowe przez dłuższy czas. W wyborze tych, które postanowiliśmy omówić, kierowaliśmy się przede wszystkim ich dostępnością i prawdopodobieństwem dłuższego istnienia. Głos przeszłości jest skierowany do wszelkiego rodzaju osób zajmujących się historią mówioną, nie tylko do uczonych akademickich. W związku z tym odwołujemy się jedynie do stron internetowych i czasopism, do których można uzyskać łatwy i bezpłatny dostęp za pośrednictwem wyszukiwarki Google albo usługi Google Scholar. Nie używamy natomiast akademickiego systemu DOI.

Aby ocenić wartość źródeł internetowych, książek i artykułów, zadawaliśmy sobie cztery podstawowe pytania. Po pierwsze – chcieliśmy dowiedzieć się jak najwięcej o danym projekcie i osobach, z którymi go zrealizowano. Jakie były temat i cel projektu? Z iloma osobami przeprowadzono wywiady i kim one były? Po drugie – w jakim stopniu projekt dotyczył nowego tematu? Czy umożliwił wgląd w ukryte wcześniej obszary, takie jak przestępczość czy zachowania seksualne, lub umożliwił zarejestrowanie niesłyszalnych głosów, niewidocznych grup społecznych i aspektów życia? Po trzecie – czy dobrze uchwycił ludzkie doświadczenie? Czy przytoczono obszerne cytaty z wywiadów i czy są one sugestywne? Wreszcie – po czwarte – czy badacze sformułowali nowe interpretacje zmiany społecznej lub wydarzeń historycznych? Czy te reinterpretacje zostały przedstawione w logicznej formie i przekonująco poparte zebranymi świadectwami?

Za uwagi do wcześniejszych wydań Głosu przeszłości na szczególną wdzięczność zasłużyli Keith Thomas, Geoffrey Hawthorn, Raphael Samuel, Joanna Bornat, Daniel Bertaux, Isabelle Bertaux-Wiame, Luisa Passerini, Ron Grele, Richard Candida Smith, Bill Williams, Colin Bundy, Trevor Lummis, Roy Hay, Michael Winstanley, Gina Harkell, Alun Howkins, Eve Hostetler, William Beinart, Leonore Davidoff, Ken Plummer, Michael Roper, Elizabeth Tonkin i Natasha Burchardt.

W tym wydaniu ponownie, ale w jeszcze większym stopniu, otrzymaliśmy olbrzymie wsparcie od międzynarodowej społeczności osób zajmujących się historią mówioną. Szczególnie pomocne okazały się wskazówki i informacje Kena Plummera dotyczące wcześniejszych prac socjologicznych, Richarda Candidy Smitha i Lindy Shopes – na temat historii mówionej w Stanach Zjednoczonych, Arthura McIvora – o Szkocji, Steve’a Humphriesa – o telewizji brytyjskiej, Julii Letts – o projektach szkolnych, Stevena Rose’a – o badaniu pamięci w neuronauce, Riki van Boeschoten – o Grecji, Jamesa Marka – o Europie Wschodniej, Steve’a Smitha – o Rosji i Chinach, Stevena Higha – o Kanadzie, Pauli Hamilton – o Australii, Anny Green – o Nowej Zelandii, Philippe’a Denisa i Seana Fielda – o Republice Południowej Afryki, Gadiego BenEzera – o Izraelu, Indiry Chowdhury – o Indiach, Xun Zhou – o Chinach oraz Elizabeth Dore i Karen Worcman – o Ameryce Łacińskiej.

Wiele innych osób również przekazało nam cenne informacje i uwagi. Znaleźli się wśród nich: Zibiah Alfred Loakthar, Timothy Ashplant, Angela Bartie, Elaine Bauer, Olivia Bennett, Rina Benmayor, Daniel Bertaux, Sonia Bhalotra, Toby Butler, Anna Bryson, Verusca Calabria, Andrew Canessa, Rebecca Clifford, Giovanni Contini, Agnes Cuevas, Anajose Cuevas, Frances Cornford, Fiona Cosson, Angela David, Bie de Graeve, Alan Dein, Catherine Delcroix, Niamh Dillon, Lindsey Dodd, Anne Erikson, Ruth Finnegan, Pilar Folguera, Margret Frenz, Alexander Freund, Carlos Gigoux, Robert Gildea, Sherna Berger Gluck, Harry Goulbourne, Ron Grele, Carrie Hamilton, David Hardiman, Jenny Harding, Ela Hornung, Silvia Inaudi, Lena Inowlocki, Lynn Jamieson, Margaretta Jolly, Kuldip Kaur, Agnes Khoo, Daniela Koleva, Selma Leydesdorff, Albert Lichtblau, Orvar Löfgren, Hugo Manson, Olivia Marchant, Catherine Merridale, John Morley, Nancy Nicholls, Heather Norris Nicholson, Annika Olsson, Arzu Őztürkmen, Irina Paert, Ella-Maija Peltonen, Andrea Peto, Alessandro Portelli, Anindya Raychaudhuri, Wendy Rickard, Michael Roper, J.P. Roos, Junko Sakai, Linda Sandino, Dorothy Sheridan, Linda Shopes, Lorraine Sitzia, Douglas Smith, Graham Smith, Ann Sproat, Jo Stanley, Penny Sm-merfield, Alistair Thomson, Christoph Thonfeld, Tian Miao, Malin Thor Tureby, Wendy Ugolini, Miroslav Vanĕk, Randolph Vigne, Mercedes Vilanova, Siobhan Warrington, Michelle Winslow, Yang Xiangyin i Valerie Yow.

1

Historiaa społeczeństwo

Społeczne cele historii

Wszelka historia w ostatecznym rozrachunku jest zależna od swojego celu społecznego. Dlatego w przeszłości przekazywano ją w formie tradycji ustnej i spisanych kronik, i dlatego współcześni historycy otrzymują fundusze publiczne, dzieci uczą się historii w szkole, rozkwitają amatorskie stowarzyszenia historyczne, a popularne książki historyczne należą do najlepiej sprzedających się pozycji. Czasem społeczny cel historii jest niejasny. Niektórzy uczeni odtwarzają fakty związane z odległymi problemami, ale przy tym unikają jakiegokolwiek zaangażowania w szersze interpretacje czy współczesne zagadnienia i obstają przy poszukiwaniu wiedzy dla niej samej. Są w tym podobni do współczesnej bezbarwnej turystyki, która wykorzystuje przeszłość, jakby ta była kolejnym egzotycznym krajem, do którego można uciec: dziedzictwem złożonym z budowli i krajobrazu, do tego stopnia oczyszczonym z cierpienia, okrucieństwa i konfliktu, że nawet plantacja niewolnicza dostarcza przyjemnych wrażeń. W obu przypadkach liczy się na korzyści wolne od zakłóceń i nie rzuca się żadnego wyzwania systemowi społecznemu.

W innej skrajnej sytuacji cel społeczny historii może być całkiem jawny: używa się jej do usprawiedliwienia wojen i podbojów, aneksji terytorialnych, rewolucji i kontrrewolucji, panowania jednej klasy czy rasy nad innymi. Kiedy pod ręką nie ma akurat odpowiedniej historii, tworzy się ją na poczekaniu. Biali władcy Afryki Południowej podzielili swoich czarnych poddanych mieszkających w miastach na plemiona i „ojczyzny” (homelands). Walijscy nacjonaliści zbierają się na tradycyjnych festiwalach bardów. Chińczyków podczas rewolucji kulturalnej zmuszano do tworzenia nowych „czterech historii” opisujących walkę ludu o wyzwolenie. Radykalne feministki sięgnęły po historię karmienia dzieci przez mamki, w poszukiwaniu przykładów matek pozbawionych instynktu macierzyńskiego.

Między tymi dwiema skrajnościami znajduje się wiele innych celów, mniej lub bardziej wyrazistych. Dla polityków przeszłość jest kopalnią użytecznych symboli: imperialnych zwycięstw, męczenników, konserwatywnych wartości, marszów głodowych. Niemal równie wymowne są luki w publicznie przedstawianej wersji historii: w Związku Sowieckim przez długie lata milczano na temat Lwa Trockiego, w RFN – o epoce nazistowskiej, a we Francji – o wojnie w Algierii1.

Te różnorakie możliwości są widoczne nawet w potencjalnym wkładzie historii mówionej w działania interwencyjne, czyli w jeden z nowych kierunków powstałych w latach 90., za którym opowiedzieliśmy się z Hugonem Slimem w książce Listening for a Change (1990). W tym przypadku historię uprawia się wyłącznie w konkretnym celu społecznym, jednak można przy tym obierać radykalnie odmienne perspektywy. Wśród uchodźców takich jak Palestyńczycy czy Gwatemalczycy celem projektów z zakresu historii mówionej było wsparcie ludzi w zachowaniu ich kultury poprzez jej zarejestrowanie. Dokumentowanie tradycyjnych praw Indian amerykańskich do ziemi i terenów łowieckich na podstawie świadectw ustnych, coraz częściej wykorzystywane w starciach prawnych, zwykle w bardziej aktywny sposób zmierza do przywrócenia utraconej przeszłości, podobnie jak zbieranie informacji na temat tradycyjnych technik uprawy ziemi w regionach pustynnych, takich jak afrykański Sahel. Z kolei projekty historii mówionej pomagające mieszkańcom brazylijskich faweli zdobyć pewność siebie, dzięki której zaczęli się domagać uznania swoich praw do działek budowlanych i podstawowych usług, takich jak woda i elektryczność, jako że dotyczyły potrzeb nowych osiedli, skupiały się w dużo większym stopniu na moralnej dynamice zmiany poprzez migrację i na mitologizowanych uzasadnieniach praw do obecnej własności2.

W tak różnorodne sposoby zwykli ludzie starają się zrozumieć za pomocą historii zawirowania i zmiany, których doświadczają podczas życia: wojny, przeobrażenia społeczne takie jak zmieniająca się pozycja młodzieży, zmiany technologiczne takie jak koniec epoki silnika parowego czy własną migrację do nowej społeczności. Zwłaszcza historie rodzinne mogą dać jednostce silne poczucie dużo dłuższego trwania, obejmującego nawet czas po jej śmierci. Poprzez historię lokalną wieś lub miasto może próbować nadać znaczenie swojemu zmieniającemu się charakterowi.

Czasem ten rodzaj historii może się stać narzędziem obrony przed zmianą. Jeanette Edwards w książce Born and Bred (2000), będącej portretem miasteczka Bacup, którego mieszkańcy kiedyś trudnili się szewstwem, sugestywnie opisuje, jak dorastanie w tym miejscu i poznawanie lokalnej historii wiąże się nierozerwalnie z poczuciem tożsamości i przynależności, prowadzącym do wykluczenia nowo przybyłych. Jednak w wielu społecznościach to właśnie oni, dzięki zaangażowaniu w lokalną historię, zyskują poczucie zakorzenienia. Wreszcie – za pomocą nauczanej w szkołach historii politycznej i społecznej dzieciom pomaga się zaakceptować system polityczny, w którym żyją, i zrozumieć jego pochodzenie oraz rolę, którą odegrały w nim – i nadal odgrywają – przemoc i konflikt.

Wyzwanie historii mówionej polega częściowo na jej związkach z tym podstawowym celem społecznym historii. Dlatego właśnie u jednych historyków ta odmiana historii wzbudziła tak dużą ekscytację, a innych tak bardzo przeraziła. W rzeczywistości strach przed historią mówioną jako taką jest pozbawiony podstaw. Przekonamy się później, że zawodowi historycy od dawna używali wywiadów jako źródła danych i że ta metoda jest całkowicie zgodna ze standardami nauki. Doświadczenia ze Stanów Zjednoczonych pokazują dość wyraźnie, że metodę historii mówionej można systematycznie stosować w sposób społecznie i politycznie konserwatywny. Przykładowo: w Billy Graham Center od jakiegoś czasu rejestruje się historię religii z perspektywy ewangelikalnej, a w książce Johna Tolanda Adolf Hitler (2014, wyd. oryg. 1976) historia mówiona ociera się o sympatyzowanie z faszyzmem.

W latach 70. pojawiła się rzeczywiście dosyć głęboka różnica pod względem tego, jak wygląda typowy społecznościowy projekt z zakresu historii mówionej w Stanach Zjednoczonych, a jak – w Wielkiej Brytanii. Lokalne projekty brytyjskie wyrastały z długiej tradycji radykalnej: od dziewiętnastowiecznych robotniczych organizacji samokształceniowych, aż po pionierskie działania Instytutu Kobiet i Robotniczego Stowarzyszenia Edukacyjnego z początku XX wieku, w którym – co znamienne – wśród nauczycieli znalazł się socjalistyczny historyk Edward Thompson. W Wielkiej Brytanii pierwotnie fundusze pochodziły przede wszystkim od instytucji edukacyjnych. W latach 1973–1988 wiele projektów sfinansowała Manpower Services Commission (Komisja do spraw Zatrudnienia) w ramach programu redukcji bezrobocia przez dokształcanie – źródło nieco osobliwe, ale bardzo hojne. Od 1997 roku te projekty, głównie ze względu na ich wartość społeczną, mocno wspiera fundacja loterii państwowej. Z kolei w Stanach Zjednoczonych nie rozwinęła się silna tradycja wsparcia państwowego czy stanowego, z istotnym wyjątkiem stanu Kentucky – dlatego amerykańskie społecznościowe projekty historii mówionej zawsze polegały w dużo większym stopniu na wsparciu lokalnego biznesu.

Wpływ źródeł finansowania może być jednym z powodów, dla których historia mówiona nie zawsze jest narzędziem zmiany. Co więcej, w praktyce jej metoda opiera się raczej na budzeniu świadomości ludzi i na wzmacnianiu ich dumy z własnych doświadczeń i tożsamości, a nie – na radykalnym kwestionowaniu ich założeń3. Znaczenie społeczne historii mówionej zależy też od tego, w jakim duchu się jej używa. Jednak niewątpliwie może ona przeobrazić zarówno treść historii, jak i jej cel. Może przeformułować przedmiot jej zainteresowania i otworzyć nowe obszary badawcze, może także przełamać bariery między nauczycielami a uczniami, między pokoleniami, między instytucjami edukacyjnymi a światem zewnętrznym. Wreszcie – może przywrócić centralną pozycję ludziom, którzy tworzyli i przeżywali historię, ponieważ będzie opowiadać ją ich własnymi słowami – w książkach, muzeach, audycjach radiowych czy filmach.

Przeobrażająca rola historii mówionej

Do końca XIX stulecia cel historii miał w zasadzie charakter polityczny i polegał na dokumentowaniu walk o władzę. Niewiele uwagi poświęcano natomiast życiu zwykłych ludzi czy działaniu gospodarki lub religii w czasach kryzysów takich jak reformacja, angielska wojna domowa czy rewolucja francuska. Czas historyczny mierzono okresami panowania konkretnych władców lub całych dynastii. Nawet badaczy historii lokalnej interesowało zarządzanie gminami i parafiami, a nie – życie codzienne mieszkańców. Wynikało to częściowo z tego, że historyków, którzy sami należeli do warstwy rządzącej i zarządzającej, nie interesował punkt widzenia robotników, chyba że wiązał się ze szczególnymi problemami. Nie chcieli oni także się przyglądać zmieniającym się doświadczeniom kobiet. Jednak nawet gdyby zapragnęli napisać odmienną wersję historii, nie okazałoby się to łatwe, ponieważ materiały, na podstawie których ją wówczas tworzono – dokumenty – przechowywali lub niszczyli ludzie o takich samych priorytetach. Im bardziej osobisty, lokalny i nieoficjalny był dany dokument, tym mniejszą miał szansę przetrwać. Sama struktura władzy działała jak wielkie urządzenie rejestrujące – kształtowała przeszłość na własny obraz i podobieństwo.

Nie zmieniło się to nawet po utworzeniu lokalnych archiwów. Rejestry narodzin i małżeństw, protokoły zebrań rad miejskich, rozliczenia zasiłków dla ubogich, krajowe i lokalne gazety, dzienniki szkolne i wszelkiego rodzaju dokumenty prawne przechowuje się w olbrzymich ilościach. Często okazują się dostępne również księgi i rachunki parafialne oraz księgi rachunkowe wielkich prywatnych firm i majątków ziemskich, a nawet prywatna korespondencja arystokracji. Niewiele jednak zachowało się z niezliczonych pocztówek, listów, dzienników i codziennych zapisków kobiet i mężczyzn z klasy robotniczej albo z dokumentów wytwarzanych w małych firmach, takich jak lokalny sklep spożywczy czy drobne gospodarstwo rolne.

W rezultacie, mimo że zakres przedmiotowy historii poszerzono, nie zmienił się jej pierwotny nacisk na kwestie polityczne i administracyjne. Zwykli ludzie pojawiali się w niej na ogół pod postacią bytów statystycznych, zaczerpniętych z jakiegoś wcześniejszego badania przeprowadzonego na użytek administracji. Przykładowo: historię gospodarczą tworzy się na podstawie trzech rodzajów źródeł: zbiorczych zestawień płac, cen i bezrobocia; krajowych i międzynarodowych interwencji politycznych w gospodarce i związanych z nimi informacji; wreszcie – badań konkretnych branż i przedsiębiorstw na podstawie dokumentów powstałych w większych i bardziej rentownych firmach. Na podobnej zasadzie historia pracy przez długi czas obejmowała badania poświęcone – z jednej strony – relacjom między robotnikami a państwem w ogólności, natomiast z drugiej – konkretnym, ale siłą rzeczy instytucjonalnym, sprawozdaniom związków zawodowych i organizacji politycznych klasy robotniczej. Oczywiście, że tego rodzaju sprawozdania czy zamówione opisy własnej historii zostawiają po sobie organizacje większe i odnoszące sukcesy. Historyków społecznych interesowały zwłaszcza zmiany prawne i administracyjne, takie jak powstanie państwa opiekuńczego, albo zbiorcze dane dotyczące rozmiaru populacji, wskaźników urodzeń i średniego wieku zawierania małżeństwa, struktury gospodarstwa domowego i rodziny. Wśród nowszych specjalności w obrębie historii demografia zajmowała się niemal wyłącznie danymi zbiorczymi, historia rodziny, mimo pewnych ambitnych, ale źle obmyślonych prób wejścia na teren historii emocji i uczuć, zwykle podążała koleinami konwencjonalnej historii społecznej, nawet historia kobiet przez wiele lat w znacznym stopniu skupiała się na politycznej walce o równość obywatelską, zwłaszcza o prawa wyborcze.

Rzecz jasna, w każdej z tych dziedzin istnieją ważne wyjątki, pokazujące, że możliwe jest inne podejście, nawet do już istniejących źródeł. Oprócz tego w oficjalnych dokumentach, takich jak sprawozdania sądowe, zachowała się olbrzymia ilość szczegółów osobistych i dotyczących życia codziennego, które można wykorzystać w nowy sposób. Dominujący model pisarstwa historycznego prawdopodobnie odzwierciedla priorytety większości historyków (chociaż już nie samej klasy panującej) w epoce biurokracji, władzy państwa, nauki i statystyki. Nie zmienia to faktu, że stworzenie innego rodzaju historii na podstawie źródeł aktowych pozostaje bardzo trudnym zadaniem, wymagającym szczególnej pomysłowości. Wymownym świadectwem tej sytuacji jest to, że Edward P. Thompson w pracy The Making of the English Working Class (1963) oraz James Hinton w książce The First Shop Stewards’ Movement (1973) w dużym stopniu opierali się na sprawozdaniach płatnych informatorów rządu – odpowiednio – z początku XIX wieku i z lat I wojny światowej. Kiedy historycy socjalistyczni są zmuszeni tworzyć swoje prace na podstawie sprawozdań rządowych szpiegów, bez wątpienia narzuca im to skrajne ograniczenia. Niestety, nie możemy przeprowadzić wywiadów z nagrobkami, jednak wykorzystanie historii mówionej, przynajmniej dla okresu I wojny światowej i ostatnich trzech dekad XIX wieku, zapewnia pomysłowym historykom natychmiastowy dostęp do bogatych i zróżnicowanych danych.

Kiedy historia przyjmuje za swój materiał źródłowy doświadczenia różnych ludzi, zyskuje zupełnie nowy wymiar. Historia mówiona stanowi źródło dosyć podobne do wydanej autobiografii, ale o wiele obszerniejsze. Zdecydowaną większość autobiografii opublikowała wąska grupa przywódców politycznych, społecznych i intelektualnych, a nawet jeśli historycy mają szczęście i udaje im się znaleźć autobiografię osoby, która żyła w określonym miejscu i czasie i należała do badanej przez nich grupy społecznej, to może ona nie poświęcać w niej wiele uwagi interesującym ich sprawom. Specjaliści od historii mówionej – przeciwnie: mogą starannie wybrać osoby, z którymi przeprowadzą wywiad, i tematy, które poruszą. Wywiad umożliwi też odkrycie dokumentów pisemnych i fotografii, które w innym przypadku nie wyszłyby na światło dzienne. Badany świat przestaje się wówczas mieścić w okładkach starego katalogu. Specjaliści od historii mówionej mogą dziś myśleć tak, jakby sami byli wydawcami: wyobrazić sobie, jakiego rodzaju dane są im potrzebne, poszukać ich i je zarejestrować.

Dla większości istniejących odmian historii najważniejsza korzyść płynąca z tego nowego podejścia polega na dopuszczeniu nowego rodzaju danych. Historycy polityki robotniczej mogą zestawić dokumenty rządu czy centrali związkowej z głosami zwykłych robotników, zarówno tych zaangażowanych politycznie, jak i obojętnych. Nie ulega wątpliwości, że powstanie w ten sposób bardziej realistyczny opis przeszłości. Rzeczywistość jest złożona i wielostronna, a główną zaletą historii mówionej jest to, że w dużo większym stopniu niż większość innych źródeł pozwala ona odtworzyć pierwotną wielość perspektyw. Jednak ta zaleta jest ważna nie tylko pod kątem pisania historii. Większość historyków przeprowadza jawne lub ukryte wartościowania – całkiem zasadnie, ponieważ cel społeczny historii wymaga takiego zrozumienia przeszłości, które odnosi ją bezpośrednio lub pośrednio do teraźniejszości. Współcześni zawodowi historycy komunikują swoje przesłanie społeczne mniej jawnie niż kiedyś Thomas Macaulay czy Karol Marks, ponieważ przyjmuje się, że standardy uprawiania nauki pozostają w sprzeczności z otwartym zajmowaniem stanowiska. Jednak to przesłanie społeczne zwykle i tak jest obecne w pracach historycznych, chociaż w zamaskowanej formie. Historycy mogą łatwo poświęcić większą uwagę tym przywódcom społecznym, których sami podziwiają, i zaczerpnąć od nich większość cytatów, a jednocześnie nie przedstawiać własnej opinii na ich temat. Ponieważ większość istniejących dokumentów okazuje się odzwierciedleniem punktu widzenia władzy, nie powinno dziwić, że historycy często uznawali postępowanie rządzących za uzasadnione. Historia mówiona – przeciwnie: umożliwia dużo sprawiedliwszy proces, w którym mogą zeznawać również świadkowie pochodzący z klas podporządkowanych, pozbawionych przywilejów i ujarzmionych. Pozwala stworzyć bardziej realistyczny i uczciwszy obraz przeszłości, stanowiący wyzwanie dla jej przyjętej wersji. Tak rozumiana historia mówiona ma radykalne konsekwencje dla społecznego przesłania historii jako takiej.