Efekt oczekiwań, czyli neuronauka w praktyce - David Robson - ebook + książka

Efekt oczekiwań, czyli neuronauka w praktyce ebook

Robson David

0,0
79,70 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Słyszałeś o efekcie placebo i o tym, jak pigułki cukrowe mogą przyspieszyć gojenie. Ale czy wiesz, że pozorowane operacje serca często działają równie dobrze, jak zakładanie prawdziwych stentów? Ta książka odkrywa nowe techniki uzdrawiające wywodzące się z neuronauki i kwantowości, które możesz wykorzystać, aby poprawić kondycję, produktywność, zdrowie i odzyskać poczucie szczęścia. Dowiesz się jak twoja świadomość, podświadomość i przekonania kształtują rzeczywistość i wpływają na samospełniające się przepowiednie. Przekonania mogą nawet zmienić proces zdrowienia po ciężkiej chorobie. Nauczysz się obracać negatywne uczucia na swoją korzyść. Techniki i ćwiczenia umysłu opisane w książce pomogą ci zwiększyć kreatywność, poprawić pamięć. Zmień nastawienie, a zmieni się twoje życie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 479

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



REDAKCJA: Irena Kloskowska

SKŁAD: Krzysztof Nierodziński

PROJEKT OKŁADKI: Krzysztof Nierodziński

TŁUMACZENIE: Emilia Kiszycka

Wydanie I

Białystok 2023

ISBN 978-83-8301-324-4

Tytuł oryginału: The Expectation Effect: How Your Mindset Can Change Your World

Copyright © David Robson, 2022

© Copyright for the Polish edition by Studio Astropsychologii, Białystok 2022

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy żadna część tej książki nie może być powielana w jakimkolwiek procesie mechanicznym, fotograficznym lub elektronicznym ani w formie nagrania fonograficznego. Nie może też być przechowywana w systemie wyszukiwania, przesyłana lub w inny sposób kopiowana do użytku publicznego lub prywatnego – w inny sposób niż „dozwolony użytek” obejmujący krótkie cytaty zawarte w artykułach i recenzjach.

Książka ta zawiera informacje dotyczące zdrowia. Wydawca dołożył wszelkich starań, aby były one pełne, rzetelne i zgodne z aktualnym stanem wiedzy w momencie publikacji. Tym niemniej nie powinny one zastępować porady lekarza lub dietetyka, ani też być traktowane jako konsultacja medyczna lub inna. Jeśli podejrzewasz u siebie problemy zdrowotne lub wiesz o nich, powinieneś koniecznie skonsultować się z lekarzem, zanim samodzielnie rozpoczniesz jakikolwiek program poprawy zdrowia. Wydawca ani Autor nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek negatywne skutki dla zdrowia, mogące wystąpić w wyniku stosowania zaprezentowanych w książce metod.

Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku.

www.facebook.com/Wydawnictwo.Studio.Astropsychologii

15-762 Białystok

ul. Antoniuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – redakcja

85 654 78 06 – sekretariat

85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

85 654 78 35 – www.talizman.pl – detal

strona wydawnictwa: www.studioastro.pl

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.psychotronika.pl

WSTĘP

Umysł jest swoim własnym panem i sam potrafi niebem uczynić piekło i piekłem niebo.

– John Milton, Raj utracony

Nasze oczekiwania są jak powietrze, którym oddychamy – towarzyszą nam wszędzie, choć rzadko jesteśmy świadomi ich obecności. Możesz zakładać, że twoje ciało jest odporne, bądź też bardziej podatne na choroby. Możesz myśleć, że z natury jesteś szczupły i wysportowany lub że masz predyspozycje do przybierania na wadze. Możesz wierzyć, że przeżywane stresy szkodzą twojemu zdrowiu i że po źle przespanej nocy staniesz się chodzącym zombie.

Założenia te mogą wydawać się nieuniknionymi, obiektywnymi prawdami. Ale w tej książce chcę ci pokazać, jak owe przekonania same w sobie potrafią głęboko kształtować zdrowie i samopoczucie oraz że nauczenie się, jak zresetować własne oczekiwania dotyczące tych kwestii może w sposób niezwykły przełożyć się na nasze zdrowie, szczęście i wydajność.

Nie wierzysz mi? Przyjrzyjmy się zatem jednemu, dość intrygującemu badaniu przeprowadzonemu przez naukowców z Uniwersytetu Harvarda. Uczestnikami tego badania byli członkowie kadry sprzątającej w jednym z amerykańskich hoteli. Ich praca jest często dość obciążająca pod względem fizycznym, a jednocześnie bardzo różni się od ćwiczeń na siłowni. Aby zmienić sposób postrzegania przez kadrę sprzątającą ich własnej sprawności fizycznej badacze wyjaśnili im, że nakład energii, jaką wkładają w odkurzanie podłogi, zmianę pościeli czy przesuwanie mebli w ciągu jednego tygodnia odpowiada wysiłkowi podczas ćwiczeń wykonywanych w celu zachowania dobrego zdrowia. Miesiąc później naukowcy stwierdzili, że kondycja pracowników sprzątających wyraźnie się poprawiła, a nawet zaobserwowali znaczące zmiany w ich wadze i poziomie ciśnienia krwi. Zadziwiające jest to, że zmiana ich przekonań na temat własnego ciała i nowe oczekiwania wobec wykonywanej pracy przyniosły wymierne korzyści fizjologiczne – bez jakiejkolwiek modyfikacji stylu życia1.

Odkryjemy, w jaki sposób takie „efekty oczekiwań” mogą również wpływać na naszą podatność na choroby, zdolność do utrzymania wagi, a także na krótko- i długoterminowe konsekwencje działania stresu i bezsenności. Jak za chwilę pokaże poniższa historia, siła oczekiwań jest tak potężna, że może nawet decydować o długości życia.

***

Począwszy od końca lat 70. ubiegłego wieku, do amerykańskiego Centrum Kontroli Chorób zaczęły napływać raporty o niepokojącej liczbie niedawnych imigrantów z Laosu, którzy umierali we śnie. Byli to prawie sami mężczyźni w wieku od około 25 do 40 lat i w większości pochodzili z prześladowanej grupy etnicznej Hmong, którzy uciekli z Laosu po dojściu do władzy komunistycznego ruchu politycznego Pathet Lao. Dla ich bliskich jedynym ostrzeżeniem przed śmiercią był odgłos ich walki o oddech, a nawet sporadyczne sapanie, jęk lub płacz. Zanim jednak nadeszła pomoc, mężczyźni już nie żyli.

Mimo wszelkich starań epidemiolodzy nie znaleźli dobrego medycznego wytłumaczenia zespołu nagłej nieoczekiwanej śmierci nocnej (ang. sudden unexplained nocturnal death syndrome, SUNDS). Autopsje nie wykazały żadnych dowodów na zatrucie, nie było też nic szczególnie niepokojącego, jeśli chodziło o ich dietę czy zdrowie psychiczne. Jednak w szczytowym okresie śmiertelność wśród młodych mężczyzn plemienia Hmong była tak wysoka, że SUNDS był przyczyną większej liczby zgonów niż wszystkie inne główne przyczyny razem wzięte. Dlaczego zatem tak wielu pozornie zdrowych dorosłych umierało we śnie?

Śledztwo przeprowadzone przez antropolożkę medyczną Shelley Adler w końcu rozwiązało tę zagadkę. Otóż przekazy ludowe plemienia Hmong głoszą, że nocą po świecie wędrował zły demon o nazwie „dab tsog”. Znalazłszy ofiarę, kładł się na jej ciele, paraliżował ją i zakrywał jej usta tak, że nie mogła już oddychać.

W górach Laosu Hmongowie mieli możliwość poprosić szamana o wykonanie naszyjnika ochronnego lub mogli złożyć w ofierze zwierzęta, aby przebłagać swoich przodków, aby ci odparli dab tsog. Ale w tamtym czasie mężczyźni z tego plemienia przebywali w Stanach Zjednoczonych, gdzie nie było szamanów i nie istniały żadne sposobności, aby składać rytualne ofiary towarzyszące modlitwom do przodków. Oznaczało to, że nie mieli oni żadnej ochrony przed dab tsog. Wielu z nich natomiast przeszło na chrześcijaństwo, aby lepiej zintegrować się z kulturą amerykańską, całkowicie zaniedbując swoje dawne zwyczaje.

Poczucie winy, że porzucili swoje tradycje było samo w sobie źródłem chronicznego stresu, który mógł zaszkodzić ich ogólnemu zdrowiu. Ale to właśnie w nocy obawy przed nadejściem dab tsog stawały się rzeczywistością. Niepokojące koszmary prowadziły do paraliżu sennego, w którym umysł stawał się świadomy, dając poczucie pełnego przebudzenia, a ciało nie było zdolne do jakiegokolwiek ruchu. Paraliż senny sam w sobie nie jest niebezpieczny – dotyka około 8 procent ludzi2. Jednak w przypadku imigrantów z plemienia Hmong wyglądało na to, że dab tsog przybył, aby dokonać na nich zemsty. W rezultacie, jak stwierdził Adler, panika była tak silna, że mogła nasilić arytmię serca, prowadząc do zatrzymania jego akcji3. A ponieważ liczba ofiar śmiertelnych ciągle rosła, mężczyźni z plemienia Hmong jeszcze bardziej się bali, co doprowadziło do powstania swoistej zbiorowej histerii, która mogła być przyczyną jeszcze większej liczby zgonów. Takie wyjaśnienie jest obecnie przyjmowane przez wielu naukowców4.

Ówczesne gazety opisywały to zjawisko jako „kulturowy prymitywizm” ludzi „zamrożonych w czasie”, którzy „kierowali się przesądami i mitami”. Naukowcy twierdzą jednak, że wszyscy jesteśmy podatni na wierzenia, które są tak samo silne, jak kult dab tsog. Możesz nie wierzyć w demony, ale nawet myśli krążące wokół sprawności fizycznej i oczekiwania względem nieprzemijającego zdrowia mogą realnie przekładać się na długość twojego życia, włączając w to ryzyko choroby serca. Na tym polega ogromna siła efektu oczekiwań. Dopiero gdy rozpoznamy jego wpływ, możemy zacząć go wykorzystywać na naszą korzyść, aby zapewnić sobie dłuższe, zdrowsze i szczęśliwsze życie.

Te prowokacyjne stwierdzenia mogą niebezpiecznie rozbrzmiewać względem treści wielu poradników w obrębie nurtu New Age, takich jak wydany w 35 milionach egzemplarzy bestseller Rhondy Byrne pt. Sekret. Byrne propaguje „prawo przyciągania” – ideę, że na przykład wyobrażenie własnego bogactwa przyniesie więcej pieniędzy. Takie idee to czysta pseudonauka, podczas gdy wyniki badań przedstawione w tej książce są oparte na solidnych eksperymentach, opublikowanych w recenzowanych czasopismach naukowych i można je wyjaśnić za pomocą powszechnie przyjętych mechanizmów psychologicznych i fizjologicznych, takich jak analiza działania układu nerwowego i immunologicznego. Dowiemy się, jak nasze przekonania mogą mieć wiele ważnych konsekwencji życiowych bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych.

Możesz się również zastanawiać, w jaki sposób treść naszych myśli może wpływać na chaos panujący w dzisiejszym świecie. Napisałem znaczną część tej książki w samym środku pandemii Covid-19, kiedy wielu z nas opłakiwało śmierć swoich bliskich i obawiało się o własne życie. Stanęliśmy również w obliczu ogromnej niepewności i niepokojów politycznych, a wiele osób nadal zmaga się z poważnym problemem, który stwarza nierówność społeczna. Nasze własne oczekiwania i przekonania mogą wydawać się mało znaczące w obliczu tych wszystkich barier.

Głupotą byłoby twierdzić, że „pozytywne myślenie” może wyeliminować całe to nieszczęście i niepokój – byłbym ostatnią osobą, która mogłaby tak powiedzieć. (Badania naukowe nadal wykazują, że zaprzeczanie trudnościom danej sytuacji prowadzi tylko do jej pogorszenia). Jak jednak wkrótce się przekonamy, nasze przekonania o własnych możliwościach mogą na wiele sposobów wpływać na to, jak radzimy sobie z wyzwaniami i jaki wpływ wywierają one zarówno na nasze zdrowie fizyczne jak i psychiczne. Choć wiele współczesnych kryzysów jest poza naszą kontrolą, nasze reakcje na trudne sytuacje są często wynikiem naszych oczekiwań. Zrozumienie tego faktu pozwala nam zwiększyć naszą odporność i reagować na napotykane problemy w najbardziej konstruktywny sposób.

Co najważniejsze – i co będę podkreślał w całej książce – efekty oczekiwań opisane w tych rozdziałach dotyczą raczej konkretnych przekonań, a nie ogólnie pojętego optymizmu czy pesymizmu. Uzbrojony w naukową wiedzę na temat tego, w jaki sposób twoje oczekiwania kształtują twoje życie, możesz nauczyć się korygować i przewartościowywać swoje myślenie bez oszukiwania samego siebie. Nie trzeba też zamieniać się w pogodną Pollyannę, aby czerpać z tego wymierne korzyści.

***

Sam zrozumiałem ogromną moc oczekiwań siedem lat temu, kiedy przechodziłem przez okres zawirowań w moim życiu.

Jak wielu ludzi, cierpiałem wcześniej na depresję i lęki, ale przez większość życia udawało mi się stawiać czoła różnym falom nieszczęścia i czekać, aż miną. W późniejszym czasie, po okresie silnego stresu, spadki nastroju zaczęły się pogłębiać i wydłużać do tego stopnia, że stawały się nieznośne.

Rozpoznając te objawy, poszedłem do lekarza rodzinnego, który przepisał mi leki antydepresyjne, udzielając kilku typowych ostrzeżeń względem znanych skutków ubocznych, włącznie z migreną. Oczywiście mój nastrój ustabilizował się, ale przez kilka pierwszych dni odczuwałam także przeszywające bóle głowy, które dawały uczucie, jakby ktoś wbijał w moją czaszkę szpikulec do lodu. Ból był tak silny, że doszedłem do wniosku, że z moim mózgiem dzieje się coś strasznego. Jak taka agonia mogła nie być jakimś ostrzeżeniem?

Tak się jednak złożyło, że zacząłem też pisać artykuł popularnonaukowy o efekcie placebo (łac. będę się podobał). Jak powszechnie wiadomo, obojętnie działające pigułki cukrowe często zmniejszają objawy i przyspieszają powrót do zdrowia poprzez samo oczekiwanie pacjenta, że uzdrowią organizm, co zbiega się z fizjologicznymi zmianami w krążeniu krwi, równowadze hormonalnej i odpowiedzi immunologicznej.

Podczas pracy nad moim artykułem odkryłem, że wiele osób przyjmujących tabletki placebo nie tylko odczuwa korzyści płynące z „przyjmowanego” leku, ale również zgłasza jego skutki uboczne, począwszy od mdłości, przez bóle głowy i omdlenia, a nawet niebezpieczne spadki ciśnienia krwi. A im więcej osób dowie się o tych skutkach ubocznych, tym większe prawdopodobieństwo, że i oni będą je zgłaszać. Są to tzw. efekty nocebo (łac. będę szkodzić) i podobnie jak w przypadku placebo, objawy te nie są tylko „wyimaginowane”, ale wynikają z wymiernych zmian fizjologicznych – w tym znaczących zmian w działaniu naszych hormonów i neuroprzekaźników.

W przypadku wielu leków przeciwdepresyjnych zdecydowaną większość działań niepożądanych można wyjaśnić raczej reakcją nocebo niż nieuniknioną reakcją. Innymi słowy, okropny ból, który odczuwałem podczas przyjmowania leków był całkowicie realny – jednakże był on wynikiem oczekiwań mojego umysłu a nie rzeczywistego, chemicznego działania leków. Dzięki tej wiedzy ból wkrótce zniknął. Po kilku kolejnych miesiącach przyjmowania antydepresantów (bez skutków ubocznych) ustąpiły dręczące mnie objawy depresji i niepokoju. Świadomość, że wiele objawów odstawienia leku może wynikać z efektu nocebo niewątpliwie pomogła mi ostatecznie odzwyczaić się od przyjmowania leków.

Od tego czasu z uwagą śledzę badania nad zdolnością umysłu do kształtowania naszego zdrowia i samopoczucia oraz naszych możliwości fizycznych i umysłowych. Obecnie staje się jasne, że reakcje placebo i nocebo na leki to tylko dwa przykłady tego, w jaki sposób przekonania mogą stać się samospełniającymi się przepowiedniami, zmieniającymi nasze życie na lepsze lub gorsze. W literaturze naukowej zjawiska te są różnie nazywane: „efektami oczekiwań”, „kompleksem Edypa” (czyli samospełniającym się proroctwem opisanym w słynnej sztuce Sofoklesa) oraz „w pełni świadomymi reakcjami”. Dla uproszczenia używam pierwszego z nich – „efektów oczekiwań” – do opisania wszystkich zjawisk naukowych, które leżą u podstaw konsekwencji naszych przekonań w świecie rzeczywistym.

Badania nad kadrą sprzątającą we wspomnianym wcześniej hotelu to tylko jeden z przykładów najnowocześniejszych analiz, ale istnieje też wiele innych fascynujących odkryć. Tzw. „narzekające śpiochy” – ludzie, którzy znacznie wyolbrzymiają ilość czasu, który spędzają przewracając się z boku na bok każdej nocy – są narażone na większe zmęczenie i słabą koncentrację w ciągu dnia, podczas gdy osoby, które nie skarżą się na bezsenność wydają się unikać złych skutków bezsenności.

Z kolei przekonania na temat konsekwencji występowania lęku mogą zmieniać fizjologiczne reakcje na stres, wpływając zarówno na krótkoterminową wydajność oraz mogą mieć długoterminowe skutki dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Pozytywne i negatywne samospełniające się przepowiednie mogą także wpływać na wydajność pamięci, koncentrację i odczucie zmęczenia podczas wykonywania trudnych zadań umysłowych, a także kreatywność w rozwiązywaniu problemów. Nawet poziom inteligencji – od dawna uważany za cechę niezmienną – może wzrastać lub spadać w zależności od oczekiwań.

Odkrycia te skłaniają niektórych naukowców do kwestionowania podstawowych ograniczeń mózgu sugerując, że każdy z nas może mieć niewykorzystane rezerwy umysłowe, które możemy uwolnić, jeśli wykształcimy odpowiedni sposób myślenia. A to ma bezpośrednie implikacje w obszarach pracy i edukacji oraz sposobów, w jakie radzimy sobie, znajdując się w innych stresujących sytuacjach.

Najbardziej zdumiewające wyniki dotyczą procesu starzenia się. Ludzie z bardziej pozytywnym nastawieniem do swoich schyłkowych lat rzadziej cierpią na niedosłuch, wątłość i choroby – a nawet chorobę Alzheimera – niż osoby, które kojarzą starzenie się ze starością i niepełnosprawnością. Natomiast rzeczywistość jest taka, że jesteśmy tak młodzi, jak czujemy się w środku.

Jak pokazuje harwardzkie badanie dotyczące sprzątaczek hotelowych, nasze oczekiwania nie są czymś niezmiennym. Kiedy już zdamy sobie sprawę z tego, jak nasze oczekiwania wpływają na nasze życie, badania oferują kilka bardzo prostych technik psychologicznych, które wszyscy możemy zastosować, aby poprawić nasze zdrowie fizyczne i psychiczne oraz wyzwolić nasz pełny potencjał intelektualny. Zacytuję tu słowa jednej z najbardziej wpływowych badaczek w tej dziedzinie, Alii Crum z Uniwersytetu Stanforda: „Nasze umysły nie są biernymi obserwatorami, którzy zwyczajnie postrzegają rzeczywistość taką, jaka ona jest; nasze umysły w istocie zmieniają rzeczywistość. Innymi słowy, rzeczywistość, której będziemy doświadczać jutro, jest po części produktem sposobu myślenia, jaki nam towarzyszy dziś”5.

A zatem, jak to się dzieje, że ciało, mózg i kultura oddziałują na siebie w tak silny sposób, że potrafią generować te samospełniające się proroctwa? Czym są owe przekonania i oczekiwania, które rządzą naszym zdrowiem fizycznym i psychicznym? I jak możemy wykorzystać te fascynujące odkrycia dla własnych korzyści? Są to kluczowe pytania, na które stara się odpowiedzieć niniejsza książka.

Rozpoczniemy tę podróż od nowej, rewolucyjnej teorii traktującej mózg jak „maszynę predykcyjną”, która wyjaśnia, jak świadome i nieświadome oczekiwania mogą mieć ogromny wpływ na nasze postrzeganie rzeczywistości – od dziwnych halucynacji gnębiących badaczy Arktyki, po nasze doświadczenia bólu i choroby. Co ważne, ta maszyna predykcyjna może również zmieniać fizjologię naszego ciała – a to prowadzi nas do zbadania mocy wiary w medycynę, w tym niezwykle prostą interwencję psychologiczną, która może przyspieszyć powrót do zdrowia po przebytej operacji. Poznamy sposoby komunikowania oczekiwań między osobami poprzez zaraźliwość społeczną i psychosomatyczne źródła wielu najnowszych problemów zdrowotnych, w tym niepokojący wzrost liczby alergii pokarmowych – oraz sposoby, aby nie dać się nabrać na te efekty oczekiwania.

Następnie wyjdziemy poza medycynę, aby zbadać siłę oczekiwania w odniesieniu do kwestii zdrowia i dobrego samopoczuciu. Zobaczymy, w jaki sposób etykietowanie żywności może zmienić sposób, w jaki organizm przetwarza składniki odżywcze, co ma bezpośredni wpływ na naszą talię. Dowiemy się, jak wykorzystać swój umysł, aby pozbyć się bólu związanego z ćwiczeniami fizycznymi i poprawić swoje wyniki sportowe bez stosowania środków zwiększających wydajność oraz jak zmienić swoje fizyczne i psychiczne reakcje na stres. Zrozumiemy, jak dominujące przekonania kulturowe w krajach takich jak Indie zapewniają znacznie lepszą koncentrację i siłę woli. Poznamy również sekrety „superagersów” na przykładzie najstarszej na świecie akrobatki-tancerki salsy, a także potężny potencjał wiary, która może spowolnić efekt spustoszeń dokonanych przez upływający czas – włącznie ze starzeniem się komórek. Wreszcie, powrócimy do tematu plemienia Hmong i odkryjemy, jak ich historia może pomóc nam wszystkim zacząć tworzyć własne samospełniające się przepowiednie.

Na końcu każdego rozdziału znajdują się również streszczenia technik wykorzystania efektów oczekiwań. Będą się one różnić co do szczegółów – ale generalnie lepiej sprawdzają się, jeśli będą powtarzane i regularnie praktykowane. Zachęcam cię, abyś podszedł do nich z otwartym umysłem, testując przedstawione zasady w wygodnych sytuacjach, tak abyś mógł z nich skorzystać nawet w minimalnym zakresie. Chociaż może cię kusić, aby przeskoczyć do praktycznych fragmentów tej książki, zapewniam cię, że te efekty oczekiwań są zwykle bardziej skuteczne, jeśli zrozumiesz, co stoi za ich sukcesem. Im głębiej wejdziesz w ich materię, tym większe osiągniesz korzyści – tak więc przydatne może być również zapisanie konkretnych sposobów, w jakie zamierzasz zastosować je w swoim życiu. Możesz nawet udostępnić swoje wyniki w mediach społecznościowych poprzez hashtag #expectationeffect lub przesłać je na stronę internetową www. expectationeffect.com, którą będę regularnie aktualizował; istnieją pewne badania sugerujące, że dzielenie się efektem oczekiwania z innymi – i wysłuchanie doświadczeń innych – może zwiększyć moc oddziaływania.

Pozwolę sobie wyrazić się jasno. Twój umysł sam nie może czynić cudów – nie możesz po prostu wyobrazić sobie stosów pieniędzy i pomyśleć, że jesteś bogaty, ani wyleczyć się z nieuleczalnej choroby poprzez pozytywną wizualizację. Mimo to twoje oczekiwania i przekonania mogą wpływać – a nawet już wpływają – na twoje życie na wiele innych zaskakujących i potężnych sposobów. Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak obrócić je na swoją korzyść, zapraszam cię do dalszej lektury. Możesz się zadziwić swoim potencjałem zmiany osobistej.

1MASZYNA PREDYKCYJNA

O tym, jak przekonania kształtują naszą rzeczywistość.

To działo się kilka nocy przed Bożym Narodzeniem, a drony wydawały się być wszędzie i nigdzie jednocześnie.

Dramat rozpoczął się 19 grudnia 2018 r. o godzinie 21.00, gdy pracownik ochrony lotniska Gatwick w Londynie zgłosił aktywność dwóch bezzałogowych statków powietrznych – jeden latał wokół ogrodzenia, drugi wewnątrz kompleksu. Zaraz po zgłoszeniu pas startowy został zamknięty w obawie przed zbliżającym się atakiem terrorystycznym. Było to zaledwie 19 miesięcy po zamachu bombowym dokonanym przez islamistów na Manchester Arena i pojawiły się doniesienia, że planowali oni transport materiałów wybuchowych za pomocą dronów komercyjnych.

Chaos narastał przez następne 30 godzin, a dziesiątki kolejnych zgłoszeń doprowadziły do całkowitego zamknięcia lotniska. Jednak mimo usilnych starań funkcjonariusze ochrony i policja nie byli w stanie zlokalizować dronów, które zdawały się znikać tak szybko, jak je zauważono. Co jeszcze bardziej zdumiewające, ich operatorzy najwyraźniej znaleźli sposób na ominięcie wojskowego systemu śledzenia i unieszkodliwiania, który nie był w stanie wykryć żadnej nietypowej aktywności w tym obszarze mimo 170 zgłoszonych obserwacji. Wiadomość o tym szybko rozeszła się do międzynarodowych mediów, które ostrzegły, że podobne ataki mogą mieć miejsce w innych krajach.

Tuż przed godziną 6 rano 21 grudnia zagrożenie minęło, a lotnisko zostało ponownie otwarte. Ktokolwiek stał za atakiem – czy to terrorysta, czy też żartowniś – osiągnął swój cel, jakim było spotęgowanie chaosu, zakłócając podróż 140 000 pasażerów i powodując odwołanie ponad tysiąca lotów. Mimo wysokiej nagrody policja nie znalazła sprawcy, nie ma też ani jednego zdjęcia świadczącego o rzekomym zamachu – co skłania niektórych (w tym pracowników policji) do zastanawiania się, czy drony w ogóle istniały1. Nawet jeśli w pewnym momencie w pobliżu lotniska znajdował się taki obiekt, jest oczywiste, że zdecydowana większość jego obserwacji była mistyfikacją, a powstały chaos był prawie na pewno niepotrzebny.

Mając do dyspozycji tak wiele niezależnych raportów z dziesiątków źródeł, możemy łatwo wykluczyć możliwość, że było to pewnego rodzaju kłamstwo lub spisek. Zamiast tego wydarzenie to pokazuje, jak wielką moc ma oczekiwanie, by zmienić naszą percepcję, a także – czasami – by stworzyć wizję czegoś, co jest całkowicie nieprawdziwe.

Coraz więcej neurobadaczy twierdzi, że mózg jest „maszyną predykcyjną”, która konstruuje skomplikowaną symulację świata, opierając się w równym stopniu na swoich oczekiwaniach i wcześniejszych doświadczeniach, podczas gdy surowe dane trafiają w nasze zmysły. Przez większość czasu dla większości ludzi te symulacje pokrywają się z obiektywną rzeczywistością, choć czasem mogą znacznie odbiegać od tego, co faktycznie się dzieje w świecie fizycznym2.

Wiedza na temat maszyny predykcyjnej może wyjaśnić wszystko, od widzeń duchów do katastrofalnie złych decyzji sędziów sportowych – a także tajemniczego pojawiania się nieistniejących dronów na niebie. Może ona pomóc nam zrozumieć, dlaczego nazwa marki piwa może zmienić jego smak, a także pokazuje, jak osoba cierpiąca na fobie postrzega świat w o wiele bardziej przerażający sposób niż jest w rzeczywistości. Ta nowa, wspaniała i jednocząca teoria mózgu zarysowuje również miejsce dla wszystkich efektów oczekiwań, które będziemy analizować w tej książce.

SZTUKA WIDZENIA

Ziarna tej niezwykłej koncepcji mózgu zostały zasiane w połowie XIX wieku przez niemieckiego wszechstronnego naukowca Hermanna von Helmholtza. Studiując anatomię gałki ocznej, zdał sobie sprawę, że wzorce światła padającego na siatkówkę są zbyt zagmatwane, abyśmy mogli rozpoznać, co znajduje się wokół nas. Świat trójwymiarowy – z obiektami znajdującymi się w różnych odległościach i dziwnych kątach – został spłaszczony na dwóch dwuwymiarowych dyskach. W rezultacie kontury są zamazane i nakładają się na siebie, co utrudnia interpretację. A nawet ten sam obiekt może odbijać bardzo różne kolory, w zależności od źródła światła. Jeśli trzymasz tę książkę w dłoniach o zmierzchu, strona, na którą patrzysz, będzie odbijać mniej światła niż ciemnoszara strona w bezpośrednim świetle słonecznym – jednak obie te strony wyglądają na wyraźnie białe.

Helmholtz zasugerował, że mózg korzysta z wcześniejszych doświadczeń, aby uporządkować wizualny bałagan i wymyślić najlepszą możliwą interpretację w procesie, który naukowiec ten nazwał „nieświadomym wnioskowaniem”. Może nam się wydawać, że widzimy świat bez filtrów, ale tak naprawdę wizje tworzą się na „ciemnym tle” umysłu w oparciu o to, co – według Helmholtza – najprawdopodobniej znajduje się przed naszymi oczami3.

Teorie Helmholtza dotyczące optyki wywarły wpływ na artystów postimpresjonistycznych, jak Georges Seurat4, ale dopiero w latach 90. XX wieku koncepcja ta zaczęła nabierać rozpędu w neuronaukach – pojawiły się sygnały, że przewidywania mózgu wpływają na każdy etap przetwarzania wzrokowego5.

Zanim wejdziesz do jakiegoś pomieszczenia, twój mózg ma już wiele symulacji tego, co może się tam znajdować, następnie porównuje je z tym, co faktycznie napotkamy. W niektórych momentach te przewidywania mogą wymagać ponownego dopasowania do danych zbieranych przez siatkówkę oka; w innych przypadkach zaufanie mózgu do swoich przewidywań może być tak duże, że decyduje się on na odrzucenie niektórych sygnałów, akcentując jednocześnie inne. W wyniku wielu powtórzeń tego procesu mózg uzyskuje „najlepsze przypuszczenie” dotyczące danych okoliczności. Jak zauważył Moshe Bar, neuronaukowiec z Uniwersytetu Bar-Ilan w Izraelu, który kierował znaczną częścią tych prac: „Widzimy to, co przewidujemy, a nie to, co tak naprawdę istnieje”.

Obecnie wiele dowodów potwierdza tę hipotezę, nawet anatomia mózgu. Jeśli przyjrzymy się połączeniom nerwowym kory wzrokowej z tyłu głowy, okazuje się, że nerwy doprowadzające sygnały elektryczne z siatkówki są znacznie mniej liczne od połączeń neuronowych, które „zasilają” nasze poczucie przewidywania, które pochodzą z innych regionów mózgu6. Pod względem liczby dostarczanych danych oko jest stosunkowo niewielkim (choć istotnym) elementem widzenia, podczas gdy reszta tego, co widzimy, powstaje „w ciemności”, wewnątrz czaszki.

Mierząc aktywność elektryczną mózgu, neuronaukowcy tacy jak Bar, mogą obserwować efekty naszych przewidywań w czasie rzeczywistym. Bar zaobserwował na przykład przekazywanie sygnałów z czołowych obszarów mózgu – które są zaangażowane w tworzenie oczekiwań – z powrotem do kory wzrokowej na najwcześniejszych etapach przetwarzania wzrokowego, na długo zanim obraz pojawi się w naszej świadomości7.

Istnieje wiele dobrych powodów, dla których mogliśmy ewoluować, by postrzegać świat w ten sposób. Po pierwsze, wykorzystanie przewidywań do kierowania widzenia pomaga mózgowi ograniczyć ilość informacji sensorycznych, które faktycznie przetwarza. Dzięki temu może skupić się na najważniejszych szczegółach – rzeczach, które są najbardziej zaskakujące i które nie pasują do jego aktualnych symulacji.

Jak zauważył Helmholtz, fakt, że mózg polega na przewidywaniu, może również pomóc nam radzić sobie w sytuacji złożonych niejednoznaczności8. Jeśli spojrzysz na poniższy obrazek – jest to autentyczna, choć słabej jakości, wybielona fotografia – prawdopodobnie będziesz miał trudności z dostrzeżeniem czegokolwiek rozpoznawalnego.

Jeśli jednak powiem ci, abyś poszukał krowy zwróconej głową w twoim kierunku, z dużą głową w lewej części obrazu – może się okazać, że coś „zaskoczy” i obraz nagle nabierze sensu. Jeśli tak, właśnie doświadczyłeś, jak twój mózg w procesie przetwarzania predykcyjnego dostosowuje swoje modele mentalne w celu wykorzystania dodatkowej wiedzy, przekształcając obraz w coś sensownego.

A co widzisz, patrząc na poniższy obrazek? (Przyjrzyj się mu przez co najmniej 10 sekund, zanim będziesz czytał dalej).

Jeśli masz tak samo jak ja, to na początku będzie ci bardzo trudno zobaczyć coś konkretnego. A jeśli powiem ci, że to popularne zwierzę? Jeżeli nadal nic nie widzisz, spójrz na oryginalny obrazek (strona 47). Teraz powinien stać się o wiele bardziej czytelny: w tym momencie twój mózg uaktualnia swoje przewidywania9. Gdy już zobaczysz cały obrazek, prawie niemożliwe będzie, abyś uwierzył, że kiedykolwiek sprawiał ci trudność w odbiorze – a efekt tych zaktualizowanych przewidywań będzie trwały. Nawet jeśli wrócisz na tę stronę za rok, będziesz miał o wiele większe szanse na jego odczytanie niż wtedy, gdy po raz pierwszy zobaczyłeś niezrozumiale zestawione plamy czerni i bieli.

Mózg wykorzystuje wszelkie informacje kontekstowe, aby udoskonalić swoje przewidywania – z natychmiastowymi konsekwencjami dla tego, co widzimy. (Gdybyś zobaczył zdjęcie w sklepie zoologicznym lub gabinecie weterynaryjnym, prawdopodobnie z dużo większym prawdopodobieństwem na pierwszy rzut oka dostrzegłbyś psa). Nawet pora roku może wpływać na sposób, w jaki mózg przetwarza niejednoznaczne wizje. Aby to zilustrować, pewna para szwajcarskich naukowców stanęła przy głównym wejściu zoo w Zurychu i zapytała uczestników, co widzą, gdy patrzą na wersję słynnej niejednoznacznej iluzji wizualnej:

W październiku około 90 procent odwiedzających zoo odpowiedziało, że widziało ptaka patrzącego w lewo. W okresie wielkanocnym odsetek ten spadł do 20 procent, podczas gdy zdecydowana większość widziała królika patrzącego w prawo. Spośród dzieci poniżej dziesiątego roku życia, dla których zajączek wielkanocny może być szczególnie ważną postacią, prawie 100 procent widziało królika w okresie wielkanocnym. Maszyna predykcyjna dokonała ewaluacji, która z potencjalnych interpretacji niejednoznacznego obrazu była najistotniejsza, a pora roku zdołała przechylić szalę – z namacalnym skutkiem dla świadomego doświadczenia wizualnego ludzi10.

Obecnie wiemy, że „odgórny” wpływ oczekiwań mózgu nie ogranicza się do widzenia, ale rządzi wszystkimi rodzajami percepcji zmysłowej. I jest on niezwykle skuteczny. Załóżmy, że jedziesz samochodem w mglisty dzień: jeśli dobrze znasz trasę, twoje wcześniejsze doświadczenia pomogą ci w dostrzeżeniu znaku drogowego lub innego samochodu, dzięki czemu unikniesz wypadku. Albo wyobraź sobie, że usiłujesz zrozumieć znaczenie słów wypowiadanych przez kogoś, zakłócanych przez trzeszczącą linię telefoniczną. Będzie to o wiele łatwiejsze, jeśli znasz już akcent i melodykę głosu mówiącego, właśnie dzięki maszynie predykcyjnej.

Przewidując skutki naszych ruchów, mózg może tłumić uczucie dotyku, gdy jedna część naszego ciała styka się drugą. Dzięki temu nie wyskakujemy ze skóry, gdy jedna noga styka się z drugą lub gdy ręka dotyka naszego boku. (To również z tego samego powodu nie reagujemy na własne łaskotki). Błędy w wewnętrznych symulacjach mogą również wyjaśniać, dlaczego osoby po amputacji kończyn nadal często odczuwają ból w kikutach – mózg nie zaktualizował w pełni swojej mapy ciała i błędnie przewiduje, że ręka lub noga są w dużym niebezpieczeństwie.

W każdej z symulacji otaczającego nas świata tworzonej przez mózg nieuchronnie pojawią się drobne błędy – pomylony przedmiot lub źle usłyszane zdanie, które wkrótce zostaną skorygowane. Czasami jednak symulacje te mogą pójść zupełnie na opak, a zwiększone oczekiwania wywołują żywe iluzje rzeczy, które nie istnieją w realnym świecie – na przykład drony latające nad drugim co do wielkości lotniskiem w Wielkiej Brytanii.

W jednej z błyskotliwych demonstracji takiej możliwości poproszono uczestników o przyjrzenie się ekranowi z przypadkowo rozmieszczonymi szarymi kropkami (coś w stylu „śniegu” w nienastrojonej telewizji analogowej). Dzięki odpowiedniej sugestii widzieli oni twarze w 34 procentach prób, mimo że nie było tam nic poza przypadkowym szumem wizualnym. Oczekiwanie, że pojawi się twarz spowodowało, że mózg wyostrzył pewne wzory pikseli w morzu szarości, co doprowadziło do halucynacyjnego widzenia znaczącego obrazu z zadziwiającą częstotliwością. Co więcej, skany mózgu wykazały, że mózg tworzył te halucynacje w czasie rzeczywistym, a uczestnicy wykazywali podwyższoną aktywność neuronalną w regionach normalnie związanych z rozpoznawaniem twarzy11. Najwyraźniej widzieć nie znaczy wierzyć – wręcz na odwrót – wierzyć znaczy widzieć.

Wierzyć to także słyszeć. Holenderscy badacze powiedzieli niektórym studentom, że mogą usłyszeć ledwo namierzalne wykonanie piosenki „White Christmas” Binga Crosby’ego w nagraniu białego szumu. Pomimo że obiektywnie rzecz biorąc nie było tam ani odrobiny linii melodycznej, prawie jedna trzecia uczestników stwierdziła, że naprawdę słyszy tę piosenkę. Zaszczepione przekonanie o tym, co mają usłyszeć sprawiło, że mózgi studentów zaczęły przetwarzać biały szum w różny sposób, akcentując niektóre elementy i tłumiąc inne, aż do momentu, gdy dostali halucynacji na temat śpiewającego Crosby’ego. Co ciekawe, dalsze badania wykazały, że tego rodzaju halucynacje słuchowe są częstsze, gdy czujemy się zestresowani i kiedy spożyliśmy kofeinę, która jest uważana za substancję lekko halucynogenną, która może prowadzić do tego, że mózg ma większe zaufanie względem swoich przewidywań12.

Jeśli wrócimy myślami do funkcjonariuszy na lotnisku Gatwick, łatwo sobie wyobrazić, jak obawy przed zbliżającym się atakiem terrorystycznym mogły wywołać obraz drona na szarym, zimowym niebie, na którym może znajdować się wiele dwuznacznych obiektów – na przykład ptaki lub helikoptery – które maszyna predykcyjna może źle zinterpretować. A im więcej podawano obserwacji, tym więcej osób spodziewało się kolejnych dronów. Gdyby naukowcy byli w stanie zajrzeć do ich mózgów, prawdopodobnie zaobserwowaliby dokładnie taką samą aktywność mózgu, jak u osoby patrzącej na prawdziwego drona13.

Tego rodzaju chwilowe halucynacje mogą być skutkiem błędów maszyny predykcyjnej w niezliczenie wielu innych sytuacjach. Dziwne wizje są nadzwyczaj powszechne wśród badaczy polarnych, ponieważ niezmienna pustka krajobrazu – „biała ciemność”, jak niektórzy to określają – sieje spustoszenie w symulacjach ludzkiej maszyny predykcyjnej.

Jeden z najbardziej pamiętnych przykładów tego zjawiska dotyczy Roalda Amundsena podczas wyprawy na Antarktydę. W dniu 13 grudnia 1911 r. zespół Amundsena był prawie na wyciągnięcie ręki od bieguna i bał się na myśl, że konkurencyjna ekspedycja Roberta Falcona Scotta może ich wyprzedzić w osiągnięciu celu. Gdy rozbijali obóz, jeden z członków grupy Amundsena, Sverre Helge Hassel, krzyknął, że zauważył w oddali poruszających się ludzi. Wkrótce zobaczył ich cały zespół. Kiedy odkrywcy pobiegli naprzód, szybko odkryli, że to leżące w śniegu odchody ich psów. Umysły odkrywców przekształciły je w rzecz, której się obawiali14.

Wiele rzekomo paranormalnych doświadczeń może powstać w wyniku podobnego procesu. Kiedy 15 kwietnia 2019 r. w katedrze Notre Dame w Paryżu wybuchł pożar, wielu naocznych świadków donosiło, że widziało postać Jezusa w płomieniach15. Niektórzy zakładali, że był to znak bożej dezaprobaty wobec takiego obrotu wydarzeń; inni, że Zbawca próbował ofiarować pocieszenie tym, którzy ucierpieli w wyniku zniszczeń. Naukowcy twierdzą jednak, że to leżące u podstaw przekonania obserwatorów doprowadziły ich mózgi do interpretacji niejednoznacznych wzorców świetlnych. Za każdym razem, gdy ktoś twierdzi, że widział ducha lub słyszał głosy nieumarłych wśród szumu niezestrojonych fal radiowych, czy też widział obraz Elvisa w chmurach, wina może leżeć po stronie nadpobudliwej maszyny predykcyjnej. Wszystkie te zjawiska są naturalną konsekwencją sposobu, w jaki mózg zazwyczaj nadaje światu sens, choć oczywiście są one dużo bardziej prawdopodobne, jeśli ktoś już ma przekonania religijne lub paranormalne.

Sportowcom i sędziom wyszłoby na dobre, gdyby pamiętali o roli maszyny predykcyjnej w sytuacjach poróżnień. Kiedy tenisista i sędzia kłócą się o punkt, odzwierciedla to poważną różnicę w percepcji: jeden „widział” piłkę wewnątrz kortu, a drugi „widział” ją poza nim. Żadna ze stron nie jest głupia ani nieuczciwa – ich umysły po prostu skonstruowały różne symulacje otaczającego świata, co spowodowało, że radykalnie różnią się doświadczeniami związanymi z tym wydarzeniem. Dla każdej z tych osób percepcja mogła wydawać się tak samo „prawdziwa”, jak zieleń trawy czy błękit nieba. Zwłaszcza pewny siebie gracz może być „zafiksowany” na to, że piłka wyląduje na jego korzyść i bez świadomej chęci oszukania, może to wpłynąć na jego percepcję, którą psychologowie nazywają „widzeniem życzeniowym”16.

W czasie „zamachu” na lotnisku Gatwick policjanci z zaangażowaniem podkreślali wiarygodność swoich naocznych świadków, natomiast teoria mózgu jako maszyny predykcyjnej sugeruje, że może nie istnieć ktoś taki, jak w pełni obiektywny obserwator. Jak ujął to neurobiolog Anil Seth: „nie tylko pasywnie postrzegamy świat, ale aktywnie go tworzymy”. Świat, którego doświadczamy, przenika w takim samym stopniu, jeśli nie w większym, z wewnątrz, jak z zewnątrz”17. Oczekiwania naszych mózgów są w sposób skomplikowany wpisane we wszystko, czego doświadczamy.

Filozoficzne implikacje tej nieodłącznej subiektywności są dość daleko postępujące. Jednak, jak się wkrótce przekonamy, teoria mózgu jako maszyny predykcyjnej ma również ogromne konsekwencje dla naszego samopoczucia – spostrzeżenia, które wykraczają daleko poza pojawienie się zadziwiających iluzji wizualnych. Aby się o tym przekonać, musimy poznać niezwykłego pacjenta.

„BYŁEM ŚLEPY, A TERAZ WIDZĘ”

Pewna młoda kobieta, nazwę ją Sarą, miała kilkanaście lat, kiedy obudziła się prawie całkowicie niewidoma. Jej wzrok pogarszał się od sześciu miesięcy. Teraz widziała tylko słabą poświatę wokół niektórych źródeł światła – wszystko inne było jedną wielką ciemnością. Okuliści nie znaleźli żadnych nieprawidłowości w jej oczach, jednakże fakt ten w żaden sposób nie pomógł w jej codziennym funkcjonowaniu. Sara starannie liczyła każdy krok i dotykała mebli, ucząc się poruszać po swoim domu.

Po przeprowadzeniu licznych badań u Sary zdiagnozowano „funkcjonalne zaburzenie neurologiczne” (ang. functional neurological disorder, FND), termin opisujący poważny problem związany z pracą mózgu i układu nerwowego bez jakichkolwiek oznak uszkodzeń anatomicznych. Inne przykłady to głuchota, utrata czucia lub zanik ruchu w kończynach lub niemożność odczuwania bólu – a wszystko to może występować u osób zdrowych fizjologicznie. I nie są one tak rzadkie, jak można by przypuszczać. Pomimo stosunkowo niskiej świadomości społecznej, FND jest w rzeczywistości drugim najczęstszym powodem, dla którego pacjenci z migreną i bólami głowy są kierowani do neurologa18. Zygmunt Freud zakładał, że objawy te są konsekwencją wypartego stresu lub traumy. Obecnie wielu neurologów uważa, że FND takie jak u Sary może być bezpośrednim wynikiem błędów w przewidywaniach mózgu, które w jakiś sposób tłumią prawidłowe przetwarzanie sygnałów sensorycznych do tego stopnia, że nie są już one odczuwane. W przypadku Sary, jej mózg skutecznie „spuszczał kotarę” na jej oczy.

Sara początkowo odrzuciła sugestię, że jej stan ma podłoże „psychogenne”. Wydawało się to dziwaczną diagnozą, skoro nigdy wcześniej nie doświadczała żadnych zaburzeń psychiatrycznych, a także biorąc pod uwagę fakt, że z nowo nabytą ślepotą radziła sobie wyjątkowo dzielnie. W końcu jednak skierowano ją do Jona Stone’a, neurologa z Uniwersytetu w Edynburgu, który specjalizuje się w FND. Podczas pierwszych rozmów odkrył on, że przed utratą wzroku Sara miała chroniczne migreny, które zdawały się być wywoływane przez światło. Doprowadziło to do tego, że coraz więcej czasu spędzała w zaciemnionych pomieszczeniach. Aż pewnego ranka obudziła się nie widząc nic.

Stone uznał, że wraz z narastającą „fotofobią” (lękiem przed światłem) i ciągłym poszukiwaniem ciemności, mózg Sary w jakiś sposób utknął w przekonaniu, że nic nie widzi. I choć to błędne oczekiwanie mogło powstać nieświadomie, Stone miał nadzieję, że będzie można skorygować ten błąd poprzez nieustanne wsparcie i rozmowy. W tym celu zwracał uwagę, ilekroć Sara nawiązywała z nim kontakt wzrokowy lub naśladowała pewne gesty – były to dowody na to, że nieświadomie jej mózg nadal jest w stanie przetwarzać pewne informacje wizualne. Stone zachęcał rodzinę do podobnych praktyk w domu.

Jako dodatkową zachętę Stone zastosował również nieinwazyjną formę stymulacji mózgu, w której cewka elektromagnetyczna umieszczona na skórze głowy pobudza neurony znajdujące się pod czaszką. Wzmocnienie aktywności elektrycznej w korze wzrokowej może wywołać wrażenie jasnych impulsów świetlnych bez jakiegokolwiek kontaktu z oczami. Zastosowanie tej stymulacji stanowiło zatem bezpośredni dowód na to, że mózg Sary był nadal zdolny do widzenia.

Terapia zadziałała. Po pierwszej sesji stymulacji mózgu Sara stwierdziła, że jest w stanie intensywniej widzieć jasne światło ekranu swojego telefonu. Po trzeciej sesji zaczęła widzieć kolorowe obrazy po raz pierwszy od „ataku” ślepoty. Dalsze postępy były nieznaczne, ale po ośmiu miesiącach od rozpoczęcia leczenia obudziła się pewnego ranka i stwierdziła, że jej wzrok całkowicie wrócił. Co niezwykłe, ustąpiły również chroniczne migreny – w ciągu dwóch tygodni pacjentka nie odczuwała żadnych objawów i była w stanie wrócić do poprzedniego trybu życia19.

KURCZĄCE SIĘ LĘKI

Doświadczenie Sary pokazuje, jak wielką moc ma maszyna predykcyjna i – co równie ważne – dowodzi, że istnieje możliwość skorygowania tych istotnych błędów. Na szczęście większość z nas nigdy nie doświadczy tak silnie przejawiającej się niedoskonałości mózgu, ale istnieje wiele subtelnych sposobów, w jakie nasze postrzeganie jest zniekształcone przez niekoniecznie zdrowe oczekiwania każdego dnia naszego życia, z korzyścią lub szkodą dla nas. Można je opisać jako mikroiluzje – małe odchylenia w percepcji, które potwierdzają i wzmacniają to, co już czujemy.

Podam prosty przykład z własnego życia: niedawno doświadczyłem dwóch prób włamania do mojego mieszkania, podczas których intruzi próbowali sforsować zamek w drzwiach wejściowych i to wtedy gdy ja leżałem w łóżku! Przez wiele miesięcy po tym zdarzeniu mój mózg przekształcał każdy najmniejszy niepokój – w dzień czy w nocy – w odgłos otwieranych drzwi. Nawet uruchomienie drukarki w innym pokoju wydawało się przypominać szczęknięcie zamka, a ja pospiesznie sprawdzałem, czy nie ma tam kolejnego intruza. To wszystko wynikało z nadgorliwych prób zidentyfikowania kolejnego zagrożenia przez maszynę predykcyjną20.

Z biegiem czasu – włączając to wymianę zamków w mieszkaniu – przestałem słyszeć te fantomowe włamania. Istnieją jednak mocne dowody na to, że wielu trwale zakorzenionym lękom i fobiom towarzyszy równie trwale zniekształcone postrzeganie potencjalnych zagrożeń w otoczeniu, które być może nawet częściowo powoduje te stany. Na przykład osoby z lękiem wysokości zostały poproszone o spojrzenie na balkon znajdujący się na wysokości 8 metrów i odgadnięcie odległości do ziemi. Ich szacunki były średnio o około 1,5 m zawyżone w porównaniu do osób bez takiego lęku21. Podobnie osoby z arachnofobią konsekwentnie postrzegają pająki jako znacznie większe i szybsze niż są w rzeczywistości – a im większy jest ich strach, tym silniejsza jest iluzja22. Zwykły pająk domowy, gdy czai się na ścianie obok nas, może zacząć wyglądać bardzo podobnie do groźnej tarantuli.

Zniekształcone postrzeganie, wynikające z błędów w przewidywaniach mózgu, może również przyczyniać się do powstawania lęków społecznych. Kiedy ludzie czują się onieśmieleni, smutni lub zdenerwowani, mają tendencję do postrzegania zdjęć neutralnych twarzy jako bardziej wrogich w porównaniu z osobami, które mają spokojniejsze usposobienie23. Co gorsza, (świadome lub nieświadomie) oczekiwanie odrzucenia sprawia, że osoby te dłużej skupiają się na potencjalnie nieprzyjaznych twarzach, jednocześnie ignorując przyjazne uśmiechy. W jednym z pamiętnych eksperymentów psychologowie śledzili ruchy oczu u studentów, którzy oglądali filmy o młodych osobach podczas przerw w nauce. Badacze odkryli, że sukces społeczny danej osoby silnie zmieniał jej doświadczenia związane z filmami. Osoby, które już wcześniej czuły się popularne i lubiane w swoim otoczeniu, wykazywały tendencję do spoglądania na osoby potakujące, rozmawiające i uśmiechające się, podczas gdy osoby doświadczające izolacji i samotności prawie nie zauważały żadnych oznak ludzkiej sympatii. Zamiast tego o wiele częściej skupiały się na ekspresjach nieżyczliwości lub odrzucenia24. Jak zauważa psycholog Mitch Prinstein: „Wyglądało to tak, jakby oglądali zupełnie inny film – koncentrując się o wiele intensywniej na wskazówkach, których inni prawie w ogóle nie zauważali”25.

Być może sam doświadczyłeś tego przed jakimś szczególnie trudnym wyzwaniem, takim jak np. wystąpienie publiczne: z powodu naszych lęków widownia może wydawać się na pełną znudzonych lub osądzających twarzy. A może po prostu sam fakt, że budzisz się w złym nastroju powoduje, że zauważasz, że podczas podróży do pracy wszyscy w autobusie lub metrze wydają się być w złym nastroju. Są to tymczasowe zniekształcenia. Dla wielu ludzi oczekiwanie wrogości może być jednak głęboko zakorzenione już od najmłodszych lat, a odrzucenie w przeszłości kładzie się długim cieniem na cały ich świat społeczny tak, że nigdy nie doświadczają w pełni przejawów życzliwości wokół siebie.

W każdym z tych przykładów wypaczone spojrzenie na świat wydaje się całkowicie obiektywne. Dzięki interakcji między naszym nastrojem, przewidywaniami mózgu a rzeczywistymi bodźcami zmysłowymi, osoba niespokojna lub przygnębiona naprawdę „widzi” świat jako miejsce o wiele bardziej zagrażające, w taki sam sposób, jak świadkowie na lotnisku Gatwick „widzieli” drony. A to stronnicze przetwarzanie może mieć realne konsekwencje behawioralne, prowadząc do unikania sytuacji, które mogłyby pomóc w zmianie przewidywań mózgu. Jeśli ruchome schody wydają się o wiele wyższe niż są w rzeczywistości, będzie ci trudniej postawić stopę na pierwszym stopniu; a jeśli każda otaczająca cię twarz wydaje się pomarszczona od grymasów, prawdopodobieństwo nawiązania rozmowy z nieznajomą osobą będzie znacznie mniejsze.

Na szczęście można nauczyć się neutralizować te mikroiluzje dzięki treningowi26. W istocie terapia ekspozycyjna – w której zachęca się ludzi do bezpośredniej konfrontacji z własnymi lękami – może działać poprzez przestrojenie ludzkiego postrzegania. W 2016 r. zespół niemieckich badaczy poprosił arachnofobów o założenie headsetu wirtualnej rzeczywistości, za pomocą którego odbyli spacer po pomieszczeniach zawierających realistycznie odwzorowane pająki. Mieli przy tym zrealizować prosty cel: zachować spokój i nie uciekać przed zagrożeniem. Nie tylko zmniejszyły się lęki uczestników przed prawdziwymi pająkami, ale również ich szacunki dotyczące wielkości pająków stały się o wiele bardziej realistyczne27.

Można też bezpośrednio oddziaływać na zniekształcone postrzeganie, stosując technikę znaną jako modyfikacja uprzedzeń poznawczych. Na przykład osoby z danym lękiem otrzymują proste gry komputerowe, w których przedstawia się im serię wyrazów twarzy – są to na przykład ilustracje wróżek ukrywających się wśród górskich szczytów. Zadaniem uczestnika jest szybkie odnalezienie uśmiechniętej, zadowolonej twarzy i zignorowanie tych bardziej wrogo wyglądających. (Jeśli sam chcesz tego spróbować, możesz pobrać aplikację Personal Zen, która została opracowana przez naukowców z nowojorskiego City University i – przynajmniej w momencie pisania tej książki – oferuje darmową wersję próbną na większość smartfonów). Celem jest modyfikacja przetwarzania wzrokowego mózgu tak, aby nie uwypuklał on już pozornie zagrażających aspektów danej sceny. Wielu pacjentów zgłasza wymierne korzyści płynące z tej terapii. Nawet pojedyncza sesja programu takiego jak „Personal Zen” wydaje się przynosić krótkotrwałe zmiany w uczuciach i zachowaniu ludzi – sprawiając na przykład, że lepiej wypadają podczas wystąpień publicznych – natomiast bardziej regularny trening prowadzi do długofalowych korzyści28.

Zwykłe dostrzeżenie głęboko osadzonej subiektywności mózgu pomogło mi uporać się ze spadkami nastroju. Kiedy czuję się szczególnie zalękniony lub przygnębiony – a świat wokół mnie zdaje się potwierdzać moje obawy – staram się wziąć pod uwagę fakt, że moje emocje i towarzyszące im oczekiwania mogły zniekształcić moją percepcję. Biorąc pod uwagę, że negatywne oczekiwania mogą również wpływać na naszą uwagę, dokładam więcej starań, by szukać rzeczywistych, jednoznacznych aktów życzliwości – w zasadzie replikuję grę modyfikacji uprzedzeń, tylko że odbywa się to w realnym miejscu.

Nie trzeba dodawać, że ta strategia nie jest panaceum na poważną chorobę psychiczną, ale stwierdzam, że często powstrzymuje mnie przed wpadnięciem w spiralę negatywnego myślenia, które kiedyś tylko zaostrzało i przedłużało mój kiepski nastrój. Jest to tylko jeden z przykładów na to, że kiedy zrozumiemy siłę oczekiwań, możemy przekalibrować nasze przewidywania, aby móc doświadczyć zdrowszego i szczęśliwszego spojrzenia na świat.

O SMAKACH SIĘ NIE DYSKUTUJE

Potęga oczekiwań jest szczególnie dobrze znana w świecie gastronomii, gdzie marketingowcy i szefowie kuchni od dawna wykorzystują maszynę predykcyjną w celu zwiększenia przyjemności z jedzenia oferowanych potraw29.

W jednym z najwcześniejszych eksperymentów dotyczących odgórnego wpływu na smak, w latach sześćdziesiątych XX wieku dwóch amerykańskich naukowców badało postrzeganie przez ludzi posiłków astronautów, takich jak zdrowy koktajl o smaku czekoladowym, bogaty w białko, węglowodany i witaminy. Nie znając pochodzenia napoju, ludzie uznawali jego smak za raczej nieapetyczny – była to niska ocena względem mleka czekoladowego. Kiedy jednak napój został wyraźnie oznaczony jako „żywność dla astronautów”, uznanie opinii publicznej znacznie wzrosło. Egzotyczna nazwa – kojarzona z najnowszą nauką – zwiększyła oczekiwania, a w rezultacie zadziałała jako silny wzmacniacz smaku30. Obecnie wiemy, że było to bezpośrednim skutkiem „zmieniającego” smak – zgodnie z oczekiwaniami producentów – rzutowania odgórnego.

Niedawno badacze z MIT przeprowadzili eksperyment. Podchodzili oni do ludzi w dwóch kultowych pubach uniwersyteckich, Muddy Charles i Thirsty Ear, przeprowadzając prosty test smaku. Osoby, które zgodziły się na udział w badaniu, otrzymały próbkę zwykłego piwa (Budweiser lub Samuel Adams) oraz nieznanego im piwa „MIT Brew”. Podobnie jak „kosmiczne dania”, MIT Brew brzmiało nowatorsko i ekscytująco – tak jakby było przygotowane przy użyciu zaawansowanej technologii. Jednak, o czym nie wiedzieli pijący, było ono identyczne jak zwykłe, z tą różnicą, że naukowcy dodali do każdej szklanki kilka kropel octu balsamicznego.

Pomysł piwa z dodatkiem octu początkowo może nie wydawać się apetyczny, ale bywalcy pubów pokochali tę miksturę, a około 60 procent z nich stwierdziło, że zdecydowanie woli MIT Brew od innych drinków. Wiedza na temat octu nie zmieniła tych preferencji, pod warunkiem, że została podana po degustacji. Tak się jednak nie stało w przypadku, gdy badani zostali poinformowani o „tajemniczym składniku”, zanim spożyli piwo. Wówczas tylko około 30 procent badanych doceniło unikalną mieszankę smaków w porównaniu z innymi próbkami. Wpływ ich oczekiwań na doświadczenie smaku piwa wystarczył, by zmniejszyć popularność MIT Brew o połowę31.

Być może sam doświadczyłeś czegoś bardzo podobnego, gdy spróbowałeś drogiego wina. Dzięki zmienionym oczekiwaniom co do jakości, wiedza o wyższej cenie może spowodować wyraźną poprawę smaku – niezależnie od tego, co się faktycznie pije32. Zmiany w wyglądzie mogą mieć podobne skutki. Gdy naukowcy zabarwili białe wino na czerwono, uczestnicy zauważyli znacznie bogatsze nuty w jego smaku – akcenty smakowe „śliwek”, „czekolady” czy „liści tytoniu”, które zazwyczaj kojarzone są z prawdziwymi czerwonymi winami. Siła oczekiwań jest tak duża, że nawet znawcy wina dają się nabrać na tę smakową iluzję33.

Skutki naszych uprzedzeń są widoczne w skanach reakcji mózgu na jedzenie. Kiedy uczestnikom badania podano podstawowy aromat umami MSG, opatrując go etykietą zachwalającą „bogaty i wyśmienity smak”, wykazywali oni większą aktywność w regionach przetwarzających przyjemność smakową niż osoby, którym powiedziano, że otrzymują „glutaminian monosodowy” lub „przegotowaną wodę warzywną”34.

Czasami ta sama substancja może wywoływać intensywną przyjemność lub obrzydzenie, w zależności od oczekiwań danej osoby. Na przykład mieszanina kwasu izowalerianowego i masłowego tworzy lekko cierpki zapach, który można odnaleźć w dwóch znanych substancjach: parmezanie i wymiocinach. Jednak mózg przetwarza ten sam zapach w bardzo różny sposób, w zależności od tego, jak jest on oznaczany, co prowadzi do ślinotoku lub odruchu wymiotnego35.

Te efekty oczekiwań percepcyjnych nie różnią się tak naprawdę od odkodowania obrazków na stronach 25-26 – w każdym przypadku etykiety pomagają nadać sens niejednoznacznym sygnałom, które mogą być interpretowane na wiele sposobów. Biorąc pod uwagę powyższe ustalenia, trudno się dziwić, że gusta kulinarne ludzi tak bardzo się różnią – w zależności od oczekiwań i skojarzeń mogą oni doświadczać zupełnie innych odczuć.

Osoba, która po raz pierwszy próbuje nowej potrawy, może zastosować te odkrycia, czytając wcześniej na temat danej potrawy. Wiedząc, dlaczego innym smakuje to danie, uaktywnisz swój mózg, aby nadał sens sygnałom smakowym, dzięki czemu będziesz w stanie lepiej docenić nieznane ci połączenia smaków. Jest to szczególnie ważne, jeśli jesteś podróżnikiem, a jedzenie znajduje się daleko poza twoją zwykłą strefą komfortu. Na przykład, ostry smak słynnego owocu durian będzie znacznie mniej drażniący, jeśli rozpoznasz w nim „nuty orzecha laskowego, moreli, karmelizowanego banana i tarty egg custard”, opisywane przez niektórych koneserów i nie poddasz się typowym porównaniom do gnijącego mięsa36.

Te same zasady można wykorzystać, kiedy zapraszasz gości na kolację. Raczej nie uda ci się zamienić wody w wino za pomocą myśli lub modlitwy, ale sposób, w jaki będziesz opisywał przyrządzone przez siebie dania będzie miał duży wpływ na to, jak ty i twoi goście je docenicie. Dlatego pamiętaj, by podczas podawania potraw doprawić je „soczystymi” słowami podczas serwowania – słowna dekoracja może być równie ważna jak rzeczywiste, fizyczne składniki. (Wpływ naszych oczekiwań na trawienie i metabolizm oraz na perspektywę utraty wagi poznasz w rozdziale 6).

SUPERNAŁADOWANE ZMYSŁY

Wykorzystując maszynę predykcyjną, być może uda nam się nawet wyostrzyć ogólną ostrość widzenia i słyszenia, co pozwoli nam widzieć i słyszeć w wysokiej rozdzielczości. Jeśli wydaje się to mało prawdopodobne, wystarczy zastanowić się, jak marka okularów przeciwsłonecznych lub słuchawek może wpływać na zdolności wzrokowe i słuchowe. Na początku 2010 roku zespół izraelskich i amerykańskich badaczy poprosił uczestników o założenie pary okularów przeciwsłonecznych, a następnie o odczytanie 84 słów w ostrym świetle. Każdy miał na sobie parę okularów tej samej jakości, ale osoby, którym powiedziano, że noszą okulary przeciwsłoneczne Ray-Ban, popełnili o połowę mniej błędów niż ci, którym powiedziano, że ich okulary pochodzą od marki średniej klasy. Osoby mające Ray-Bany również szybciej wykonały zadanie w około 60 procentach przypadków.

Co ciekawe, badacze uzyskali dokładnie takie same wyniki w analogicznym zadaniu z wykorzystaniem nakryć głowy wyposażonych w redukcję hałasu. Osoby, które wierzyły, że mają na sobie bardziej prestiżową markę (3M), lepiej słyszały listę słów pomimo hałasu z placu budowy w porównaniu z uczestnikami, którzy myśleli, że otrzymali produkt niższej jakości. W rzeczywistości wszyscy mieli taki sam zestaw37.

W obu eksperymentach zaufanie uczestników do (rzekomo) wysokiej jakości produktów doprowadziło ich do przekonania, że odniosą korzyści ze zwiększonej percepcji odpowiednich obrazów i dźwięków – i właśnie tego doświadczyli, mimo że tak naprawdę nie było żadnej różnicy w technologii. Oczekiwanie, że będą widzieć lub słyszeć lepiej niż gdyby używali innej marki, najwyraźniej zmieniło wizualne i słuchowe przetwarzanie mózgu, co spowodowało, że zaczął on intensywniej pracować, aby stworzyć bogatsze i dokładniejsze symulacje informacji docierających do oczu i uszu.

Odkrycie to odzwierciedla wyniki badania przeprowadzonego przez Ellen Langer z Uniwersytetu Harvarda, które wykazało, że przekonania ludzi mogą mieć uderzający wpływ na ich widzenie na odległość. Uczestnikami badania byli kadeci z Oficerskiego Korpusu Szkoleniowego MIT. Najpierw poddali się standardowemu badaniu wzroku tuż przed wejściem do symulatora lotu. Pomimo tego, że była to symulacja komputerowa, poproszono ich o potraktowanie ćwiczenia jak najbardziej poważnie: aby wyobrazili sobie, że znajdują się w prawdziwym kokpicie i mają reagować w taki sam sposób, jak prawdziwy pilot. W kolejnej symulacji cztery samoloty zbliżały się od przodu, a kadeci mieli za zadanie odczytać numery seryjne zapisane na ich skrzydłach. Kadeci nie wiedzieli, że był to kolejny ukryty test wzroku – wielkość cyfr na skrzydłach samolotu odpowiadały czterem najniższym liniom na standardowej tablicy okulistycznej.

Langer podejrzewała, że kadeci będą kojarzyć doświadczenie pilotowania samolotu z wyjątkowym wzrokiem, a to z kolei poprawiłoby ostrość ich wzroku podczas symulacji – i dokładnie tak się stało. W sumie 40 procent grupy potrafiło poprawnie odczytać mniejszy tekst (na bokach skrzydeł samolotu) niż ten, który byli w stanie dostrzec na standardowej tablicy okulistycznej. Grupa kontrolna, która nie uczestniczyła w pełnej symulacji lotu, a jedynie widziała statyczne obrazy liczb na skrzydłach, nie wykazała żadnej poprawy.

Aby potwierdzić ten efekt, Langer przeprowadziła drugi eksperyment, w którym poprosiła uczestników o kilkukrotne wykonanie gwiazdy – jest to energiczne ćwiczenie gimnastyczne, które, jak twierdziła, może poprawić ich wzrok. Chociaż ruchy prawdopodobnie nie zmieniłyby optyki oka w tak krótkim czasie, uczestnicy ponownie uzyskali lepsze wyniki w późniejszym teście ostrości wzroku dzięki przekonaniu, że sportowcy mają wyraźniejsze widzenie.

Aby uzyskać ostateczne potwierdzenie, Langer zwyczajnie odwróciła kolejność na tablicy okulistycznej, z mniejszymi literami na górze i większymi na dole. Okazało się, że uczestnicy byli w stanie czytać mniejsze litery w odróżnieniu od standardowej planszy najwyraźniej dlatego, że przez lata wcześniejszych badań wyrobili w sobie przekonanie, że łatwiej jest czytać rzędy, które są umieszczone wyżej.

W każdym z eksperymentów Langer oczekiwanie lepszego widzenia wzmacniało przetwarzanie wzrokowe mózgu, co prowadziło do wyostrzenia nieco zamazanych obrazów liter na siatkówce38. Co ciekawe, wiele z tych osób ogólnie miało dobry wzrok – poprawiali oni wyniki w skali powyżej 20/20 – ale nawet osoby z gorszym wzrokiem wykazywały znaczącą poprawę.

Jednak nie wyrzucaj jeszcze okularów ani soczewek kontaktowych: takie zmiany mentalne prawie na pewno nie zrekompensują poważnej wady wzroku. (Krótkowzroczność jest zwykle spowodowana nieprawidłowym kształtem gałki ocznej i nie ma dowodów na to, że ta najwyraźniej trwała zmiana anatomiczna jest wytworem naszego umysłu). Wyniki badań Langer sugerują jednak, że przyjęcie pewnych oczekiwań może przynajmniej poprawić widzenie za pomocą soczewek, które obecnie nosisz, dzięki temu będziesz widzieć świat tak ostro, jak to tylko możliwe.

Dzięki tej książce przekonamy się, że często źle oceniamy własne możliwości i że możliwe jest przekroczenie granic tego, co możemy osiągnąć stosując prostą zmianę sposobu myślenia.

WIELORAKIE ŚWIATY

W swojej autobiograficznej powieści Uwodzenie Minotaura Anaïs Nin pięknie opisuje niedopasowanie percepcji głównej bohaterki Lillian i malarza Jaya.

„Lillian była oszołomiona ogromną rozbieżnością, jaka istniała między modelami Jaya, a tym, co on malował” – czytamy. „Razem spacerowali wzdłuż tej samej rzeki Sekwany, ona widziała ją jedwabiście szarą, wijącą się i mieniącą, on rysował ją nieprzezroczystą, ze sfermentowanym błotem i ławicami korków od butelek po winie oraz chwastami złapanymi w zastygłe brzegi”. Jay, według Nin, był „realistą”, pragnącym przedstawić świat w sposób jak najbardziej obiektywny. Ale czy jego postrzeganie było rzeczywiście bardziej realistyczne niż Lillian? „Nie widzimy rzeczy takimi, jakie są, widzimy je takimi, jacy sami jesteśmy” – konkluduje Lillian w jednym z najbardziej znanych wersów dzieła Nin.

Nasze nowe rozumienie maszyny predykcyjnej ujawnia głęboką prawdę zawartą w tym stwierdzeniu w całym bogactwie ludzkich doświadczeń. W najbardziej skrajnych przypadkach oczekiwania mogą całkowicie zablokować wizję – jak to widzieliśmy w przypadku Sary. W innych przypadkach mogą one stwarzać percepcję czegoś, czego nie ma. A codziennie zdarza się, że nasze uprzedzenia zmieniają to, co już mamy przed oczami – zmieniając smak potrawy, emocje wypisane na twarzy lub widok Sekwany. Te subtelne efekty oczekiwań mogą być mniej dramatyczne niż skrajne halucynacje, ale, jak widzieliśmy, ich konsekwencje mogą być znaczące poprzez tworzenie błędnych kół lub spirali sukcesu w naszym codziennym życiu. Opierając się na spostrzeżeniach Nin: to, co czujemy i myślimy wpływa na to, czego doświadczamy, a to z kolei wpływa na to, co czujemy i myślimy, i tak w koło.

Wiedza ta będzie niezbędna, gdy w kolejnych rozdziałach zajmiemy się badaniem wpływu oczekiwań na nasze zdrowie fizyczne. Maszyna predykcyjna otrzymuje wiele sygnałów z wnętrza ciała, w tym z nerwów nocyceptywnych, które reagują na uszkodzenie lub możliwość uszkodzenia narządów i przyczyniają się do odczuwania bólu. Nasze oczekiwania wpływają na przetwarzanie tych sygnałów w taki sam sposób, w jaki oczekiwania zmieniają nasze doświadczenia związane ze wzrokiem, wrażeniami dźwiękowymi, zapachem, smakiem i dotykiem. Czasami błędne przewidywania mogą nawet stworzyć iluzję bólu wziętego z niczego; mogą też doprowadzić do agonii na podstawie prawdziwej rany fizycznej.

Jednak, co jeszcze bardziej tajemnicze, symulacje mózgu mogą również wywoływać mierzalne zmiany fizjologiczne. Jak zobaczymy, nasze subiektywne oczekiwania mogą stać się obiektywną rzeczywistością naszego ciała – dzięki niesamowitej mocy maszyny predykcyjnej.

Jak postrzegać… świat zmysłów

• Kwestionuj swój obiektywizm z pozycji naocznego świadka. Symulacje mózgu otaczającego nas świata są często słuszne, ale czasami mogą być błędne – a pokorna wiedza o tym fakcie może ci pomóc w rozpoznaniu iluzji, gdy się pojawi.

• Jeśli cierpisz na fobię, pamiętaj, że twój mózg może wyolbrzymiać zagrożenie tak, że wydaje się ono fizycznie większe i straszniejsze niż jest w rzeczywistości. Terapia ekspozycyjna może pomóc w zmniejszeniu tej tendencyjności percepcyjnej.

• Jeśli odczuwasz lęki, pobierz aplikację – na przykład Personal Zen – która ma na celu przekalibrowanie twojej uwagi w odniesieniu do zagrożeń w twoim otoczeniu.

• Jeśli masz zły dzień, spróbuj zastanowić się, w jaki sposób twój nastrój i wynikające z niego oczekiwania mogły zniekształcić twój sposób postrzegania wydarzeń. Niektóre sytuacje są bezsprzecznie złe, podczas gdy inne zdarzenia są bardziej podatne na efekt oczekiwań. Umiejętność rozdzielania tych dwóch rzeczy może uchronić cię przed popadnięciem w zbyt negatywne myślenie.

• Zwiększ swoją radość pochodzącą z doświadczeń zmysłowych, takich jak spożywanie posiłków, dzięki potędze języka. Sposób, w jaki opisujemy produkty żywnościowe, wpływa na ich smak, dlatego warto pomyśleć lub poszukać smakowitych opisów potraw, które podajesz na swój stół.

2POBOŻNE OSZUSTWO

O tym, jak przekonania mogą zmienić proces powrotu do zdrowia po przebytej chorobie.

Niewiele idei naukowych wzbudziło tak wiele emocji – lub tak wielkie oburzenie – jak efekt placebo i potencjał połączenia umysł-ciało.

Już od narodzin nowoczesnej medycyny w XVIII wieku lekarze doskonale zdawali sobie sprawę, że pewne pozorne metody leczenia mogą przynieść ulgę tylko dzięki przekonaniom pacjenta na ich temat. Ale czy te fałszywe lekarstwa mogły kiedykolwiek wyleczyć podstawowy problem? A nawet jeśli działały, to czy nieuczciwość, która jest ich nieodłącznym elementem, nie łamie kodeksu etycznego lekarza?

To były wielkie pytania, które przede wszystkim nurtowały trzeciego prezydenta USA, Thomasa Jeffersona. Pisząc do przyjaciela w 1807 roku wyraził on obawę, że niektórzy lekarze stają się nadgorliwi w podawaniu powszechnie stosowanych leków – takich jak rtęć i opium, które, jak się obawiał, często przynosiły więcej szkody niż pożytku. Uważał, że wiele dolegliwości można lepiej rozwiązać stosując iluzję leczenia medycznego.

„Jeden z najskuteczniejszych lekarzy, jakich kiedykolwiek znałem, zapewniał mnie, że używał więcej pigułek chlebowych, kropli kolorowej wody i proszków niż wszystkich innych lekarstw razem wziętych” – pisał Jefferson. Oszustwo mogło wydawać się moralnie wątpliwe, ale było to lepsze od przepisywania nadmiernej ilości potencjalnie toksycznych substancji, które nie przyniosły pacjentowi żadnej poprawy. Było to, zdaniem Jeffersona, „pobożne oszustwo”1.

Jednak w ciągu następnych dziesięcioleci lekarze stali się znacznie bardziej sceptyczni co do korzyści płynących z wiary. Placebo może przynieść emocjonalną ulgę, ale sztuczne pigułki i mikstury nie interesują nowoczesnej medycyny, która opiera się na wiedzy biologicznej.

Niektórzy praktycy bardziej postrzegali placebo jako narzędzie diagnostyczne do identyfikacji potencjalnych chorych i hipochondryków: jeśli ktoś odczuł ulgę po zastosowaniu pozorowanego leczenia, oznaczało to, że nie cierpiał na prawdziwą chorobę. Do połowy XX wieku artykuły w czasopismach medycznych wyśmiewały osoby reagujące na placebo jako „nieinteligentnych”, „neurotycznych”, „ignoranckich” i „nieprzysposobionych”; czasopismo naukowe The Lancet określiło sam efekt placebo jako „pokorne oszustwo”. Dlaczego ktokolwiek miałby poświęcać czas na badania nad tak bezsensownym zjawiskiem2?

W wyniku tego ciągłego sceptycyzmu nauka o placebo nie mogła długo rozkwitać. Natomiast obecnie wiemy, że pozytywne oczekiwania mogą przynieść znacznie więcej niż tylko emocjonalne pocieszenie, dając prawdziwe ukojenie w wielu schorzeniach fizycznych, takich jak astma, choroba Parkinsona, choroby serca i przewlekły ból. Co jeszcze bardziej zdumiewające, wyleczenie często następuje dzięki tym samym mechanizmom, co działanie leków przepisywanych na te dolegliwości. Połączenie umysł-ciało jest prawdziwe i ma ogromny potencjał.

Fakt, że rozwinęliśmy ten niezwykły dar do samoleczenia, skrywa głęboką tajemnicę, a jego ewolucyjne początki są źródłem wielu debat wśród naukowców. Istnieją też inne zagadki – między innymi fakt, że efekt placebo z czasem rośnie w siłę. Jak to możliwe, że pozorne leczenie, które z samej definicji jest „obojętne” i chemicznie „nieaktywne”, może nagle zyskać na sile? W rzeczywistości istnieje coraz więcej dowodów na to, że ludzie mogą reagować na placebo nawet wtedy, gdy wiedzą, że stosują terapię pozorowaną – takie odkrycie wydaje się przeczyć rozsądkowi.