Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Nie są to klasyczne wiersze zebrane – utwory z całego ćwierćwiecza twórczości Joanny Mueller, w tym także te pisane dla dzieci, zostały zmienione, przemieszane, przekomponowane i na nowo rozdane. Zmieszane to dynamiczny kolaż literacki, który podsumowuje, ale też przekracza i przemieszcza dotychczasowe książki autorki. Obok wszystkich znanych tekstów znalazły się tu także wiersze premierowe i dotąd niepublikowane. Poezja Mueller to językowy eksperyment, który bierze się z uważności: na ciało, społeczeństwo i codzienność. Gra z rytmem, formą i znaczeniem – bywa zadziorna i czuła, konceptualna i zmysłowa, zawsze świadoma języka jako przestrzeni oporu i gry. Tom, który nie zamyka, lecz otwiera nowe możliwości czytania poezji najmłodszej laureatki Silesiusa za całokształt – na przecięciu znaczeń, rytmów i światów.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 151
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Schodzę.
Szczebel po szczeblu, a
wciąż zatopiona w tlenie,
niebieskim świetle,
przejrzystych atomach
ludzkiego powietrza.
Schodzę.
Przez płetwy kuleję,
spełzam po drabince jak owad,
i nie ma komu
powiedzieć mi, kiedy ocean
się zacznie.
Adrienne Rich, „Nurkuję do wraku” (tłum. Jakub Głuszak)
ustawienia_senne.gif
w polu wiedzącym mogłam grać
wilka lub kapturka
zostałam wilkiem bo nie miałam
tylu czerwonych prześcieradeł
braciszku wołam braciszku
nie pij tej wody prosiłam nie pij
w niej zła śmiecha zaklęła zimne tropy
podłych ludzi i padłych zwierząt
zwietrzą cię i dopadną watahy głodów
a bieskawice utrudzą serce twoje
czerwień rwie zieleń sianych makiem osuwisk
a ja się głowię i troję
co znów ukryłeś za powłoczką snu
czy umiesz się ślizgać po niebie
jak ukraść dom zanim się zmieni w płakalnię
i kto mi przez ciebie łzy wszystkie powróci
weszliśmy w mrok już dość głęboko
wszystko to nas tratuje truje tłamsi obleka
jemy mięso jelenia i cukrowe łabędzie
w domu człowieka o czarnym sercu
zwinięty w piąstkę niezabitku
nie zostawiaj nas tu samotrzeć
bóg trójcę lubi ale po trzykroć przeciwne
kanty stołu przy którym wieczerzamy społem
pełni nie czynią
chłopczyku w baloniku nie bądź mistyfikacją
wykluj się ocaleńcu scal święty młodzianku
rysów nam nie wydłużaj uciekaj skryj się w poręce
gdy wszystkie drzazgi zliżesz w jedno drzewo
pierwszym swym krzykiem będziesz nieść ratunek
[czulent]
narrenschiff czyli muza zaumna
Nie dlatego istnieje język, że ma jakiś sens.
Michel Foucault
agonia nas dogoni płynących ku
narragonii między płótnem a
pędzlem hieronima boscha
i tak
czółno w swej nieczułości
stanie się wiekiem
trumny przemilczą nasz
idiotlekt wschodzące babilony
lecz teraz
na łaskę zdania zdani
w osobność zasobni
godzimy się poleźć w boleść
na dzianie nadziać się
już
placek zbożowy się skruszył choć
nie był to zbożny pobyt już
czerwie pożarły czerwień
czereśni i ciała blade jak drób
lecz wciąż
świat się składa z pomyleń my
błędnie złożeni do świata drżący
nieśpiewni niepewni
na jaki przylądek dotrzemy
niestatkiem słów
O (wuefy 1)
dziś panno anno (joanno) gimnastyka
twarzy (posuwam chmury w parafazji)
usta z podkówki w uśmiech (rugał mnie
w rygiel) z tiku mlasku (toku cietrzewia)
w literę bez dźwięku (stupor i somnolencja)
no już nie ziewamy wymiatamy komin
(a na mnie walą się ściany) odkleszczamy
afekty aż krtań pięknie klaszcze (elipsa
i epilepsja) ja za efekty ręczę przyszedłem
(dręczyć dręczyć) żeby dać wymówienie
urazom (kluczy w gardle śluz gruźliczych
legumin) przyciskam dłoń (wężowe palce
palce) i pani teraz zaśnie (budzę siebie
tylko w cudzych historiach w obcym języku
zmykam sprawniej niż we własnym)
a kto tego słowa nie wypowie ten nie będzie żył
soczewica za pierworództwo
z dziedzicznego osocza je wydębiam ukradkiem
sęk tkwi w drwinach brewion wzniesionych
w pień wyciętych żniwną wystrzyganką
soczewką równonocy
skupionych w podpałkę
koło chorobą toczy
chłopków od snopków w biesową treptankę
strzygi rozplecin w baby postrzyżyn
głowy bez wianków wieńczy czepkami
tańczy nas końcem
kończy nas tańcem
mielę ozorem pielę
zaklinam koci ogon i zajęczą nóżkę
pierwsze ploty za płoty sowy słowom w konkury
