Zapomniane ludobójstwo. Polacy w Państwie Stalina - Nikołaj Iwanow - ebook

Zapomniane ludobójstwo. Polacy w Państwie Stalina ebook

Nikołaj Iwanow

0,0
36,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

„Być Polakiem w Związku Sowieckim w 1938 roku – to mniej więcej to samo,

co być Żydem w III Rzeszy”.

Helena Trybel, świadek ludobójstwa

„Bardzo dobrze! Kopcie i czyśćcie nadal ten polsko-szpiegowski brud.

Niszczcie go w interesie Związku Sowieckiego”.

Józef Stalin

Wkroczenie Sowietów do Polski w 1939 roku było dla wielu szokiem. Rozstrzelanie polskich oficerów przez NKWD wiosną 1940 roku stało się symbolem komunistycznego aparatu terroru…

Lecz Stalin mordował Polaków już w 1937 roku. W ramach „operacji polskiej” zginęło dziesięć razy więcej niewinnych ludzi, niż wynosi liczba ofiar zbrodni katyńskiej. W kraju Stalina każdy Polak był „szpiegiem”. Nikt nie czuł się bezpieczny. Dzieci traciły ojców. Żony mężów. Pustoszały kościoły. Wystarczył podpis jednego człowieka…

Oto historia zapomnianego ludobójstwa, które nie zostało rozliczone. Przypomina nam o nim Rosjanin, wybitny historyk, znawca dziejów mniejszości polskiej w Związku Sowieckim.

Ta zbrodnia nie doczeka się kary. Ale nam, Polakom, nie wolno o niej zapomnieć!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 617

Data ważności licencji: 12/9/2028

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Kobietom mojego życia: żonie Tatianie, córkom Julii, Soni i Soni.

■ WSTĘP

Bardzo dobrze! Kopcie i czyśćcie nadal

ten polsko-szpiegowski brud. Niszczcie go

w interesie Związku Sowieckiego.

Notatka Józefa Stalina na stronie tytułowej raportu

ludowego komisarza spraw wewnętrznych

Nikołaja Jeżowa o postępach w przeprowadzaniu

operacji polskiej”

Być Polakiem w Związku Sowieckim w 1938 roku – to mniej więcej to samo, co być Żydem w III Rzeszy

■ XX wiek był najbardziej krwawy w historii ludzkości w wyniku panowania dwóch potężnych totalitaryzmów: faszyzmu i komunizmu. W celu wzmocnienia swej władzy obydwa wykorzystywały masowy terror, który powoli przekształcał się w podstawowy sposób rządzenia. Jego skutki są przerażające. Miliony rozstrzelanych, zagazowanych, umarłych w rezultacie sztucznie wywołanego głodu, zaginionych w wyniku deportacji i innych form represji – takimi metodami niszczono w zarodku każdą możliwą formę oporu wobec dyktatury. W ten sposób wywoływano w duszach ludzkich potężny strach, który miał sparaliżować umysły i wolę milionów, zarówno świadków przestępstw, jak i kilku następnych pokoleń. Taki był zamysł architektów terroru, dążących do całkowitego znieczulenia również licznego grona zwolenników nowej władzy, zintegrowania ich wokół partii komunistycznej i stworzenia z nich fanatycznie oddanych jej i Stalinowi „janczarów”.

Wichura komunistycznego terroru nie ominęła również Polski. Jej rachunek krzywd wobec komunizmu jest długi: od próby obalenia dopiero co odrodzonej polskiej niepodległości w 1920 roku i wspólnego z hitlerowską III Rzeszą IV rozbioru Polski w 1939 roku w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow, przez masowe mordy na polskich oficerach, aż do zniewolenia narodu w formie PRL-u. Dziś, kiedy Polska jest wolna i należy do NATO oraz Unii Europejskiej, wydawać by się mogło, że lista krzywd wyrządzonych przez komunizm jest pełna i zamknięta. Ale czy tak jest naprawdę? Czy wszystkie kwestie komunistycznych zbrodni na narodzie polskim zostały ostateczne wyjaśnione i, co najważniejsze – godnie upamiętnione?

Książka, którą poddaję ocenie Czytelników, jest poświęcona jednej z najbardziej okrutnych zbrodni komunizmu na narodzie polskim – przeprowadzonej w latach 1937–1938 „operacji polskiej”. Jej ofiarami padło ponad 100 tys. Polaków, głównie obywateli Związku Sowieckiego. Książkę tę napisałem z kilku powodów. Po pierwsze, zetknąłem się z historią Polaków w Związku Sowieckim jeszcze na początku lat osiemdziesiątych, kiedy temat ten był prawnie zakazany zarówno w ZSRS, jak i w PRL. Pierwsze kroki w badaniu tej tematyki stawiałem prawie po omacku, nie mając dostępu do podstawowych dokumentów dotyczących „operacji polskiej”. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych, już po wydaniu mojej pierwszej książki na ten temat 1, uświadomiłem sobie skalę tragedii Polaków w Związku Sowieckim. Dziś, kiedy mam potrzebną wiedzę, uważam za swój obywatelski obowiązek przekazanie jej nowemu pokoleniu Polaków. Po drugie, powodem do napisania niniejszej książki stała się moja przyjaźń z wieloma świadkami tej zbrodni, którzy na moich oczach powoli odchodzą. Odchodzą niestety z wielkim żalem, że ich tragiczny los i los ich bliskich, którzy zginęli w okresie „wielkiego terroru”, nie jest należycie upamiętniony i że nadal w społeczeństwie polskim panuje prawie kompletna niewiedza na temat ich ogromnego dramatu.

W 2009 roku zmarł mój dobry przyjaciel Mieczysław Łoziński, któremu przyrzekłem ocalić od zapomnienia dziesiątki tysięcy polskich ofiar stalinowskiego terroru. Urodzony we wsi Horodyszcze na Żytomierszczyźnie w 1925 roku był on, jak opowiadał, dzieckiem „sowieckiej autonomii polskiej”. Uczęszczał do szkoły polsko-sowieckiej w rodzinnej wsi. Jego rodzina aktywnie uczestniczyła we wszystkich eksperymentach związanych z „autonomią polską” w sowieckiej Rosji. W wyniku represji „operacji polskiej” stracił najbliższych. W 1943 roku wcielono go do Armii Berlinga, z którą trafił do Polski. Tu po przezwyciężeniu wielu trudności natury politycznej pozostał na zawsze. Po upadku komunizmu, pracując jako nauczyciel matematyki w Kłodawie, próbował samotnie udźwignąć ciężar przekazania nowym pokoleniom Polaków prawdy o tragicznym polskim losie w latach 1937–1938. Na własny koszt przygotował i wydał dwie książki wspomnień o polskich doświadczeniach kresowych: Polonia nieznana i Operacja polska. Już będąc ciężko chorym, rozsyłał je czołowym politykom, na uniwersytety, do domów polonijnych na całym świecie. Zwracał się do IPN z prośbą o przeprowadzenie śledztwa w sprawie tych zbrodni stalinowskich. Naiwnie wierzył do ostatnich swych dni, że ta nieznana „polska golgota” poruszy wreszcie opinię publiczną i zajmie poczesne miejsce w polskim panteonie pamięci narodowej. Umarł w przekonaniu, że zabrakło jedynie kilku kroków na tej drodze do godnego upamiętnienia tysięcy polskich ofiar „wielkiego terroru”, że wkrótce na ten temat można będzie mówić pełnym głosem. Tę książkę przekazuję do rąk Czytelników w nadziei, że Mieczysław Łoziński nie mylił się...

Rozkaz NKWD nr 00485

20 lat temu, tuż po upadku komuny w Polsce, wyszła moja książka pod wymownym tytułem Pierwszy naród ukarany. Polacy w Związku Radzieckim 1921–19392. Tytuł ten nadałem trochę na wyrost, nieco intuicyjnie, ponieważ nie znałem jeszcze wtedy wszystkich szczegółów zbrodni na Polakach. Próbowałem w niej ujawnić rodzącej się polskiej opinii społecznej historię komunistycznego ludobójstwa dokonanego na polskiej ludności kresowej na terenach dawnej I Rzeczpospolitej, które nie weszły po traktacie ryskim w skład odrodzonej Polski. Były to zupełnie nieznane dzieje polskiej historii, którą władze komunistyczne zarówno w Związku Sowieckim, jak i w Polsce Ludowej starannie tuszowały, a komunistyczna historiografia fałszowała, jak mogła. Wiele sformułowanych wtedy kwestii ludobójstwa z lat trzydziestych XX wieku udało się nakreślić tylko połowicznie, inne ledwo w ogólnych zarysach. Archiwa komunistyczne były jeszcze niedostępne, a praca jedynie na podstawie źródeł, które można było zdobyć, nie dawała odpowiedzi na wszystkie tak ważne kwestie międzywojennej polskiej historii kresowej. Mogłem jedynie zasugerować istnienie jakiegoś rozkazu Stalina, nakazującego zniszczenie polskości kresowej 3, ale nie przypuszczałem, że represje antypolskie osiągnęły tak wielką skalę. Nie przewidywałem również istnienia tak precyzyjnego dokumentu, jak rozkaz NKWD nr 00485, określający cele, zadania i metody „operacji polskiej”, implikujący prawie totalne represje wobec całej zbiorowości polskiej w Związku Sowieckim.

Tego, co się stało z polską mniejszością narodową w stalinowskim ZSRS pod koniec lat trzydziestych, nie można określić inaczej niż „ludobójstwem”. W wirze „wielkiego terroru” zginęło 15, a może nawet 20% spośród mieszkających tam Polaków. W Związku Sowieckim zapanowała atmosfera „zoologicznej polonofobii”. Nie da się dokładniej nazwać tego, co się stało z narodem polskim w okresie międzywojennym, jak to zrobiła Helena Trybel, Polka, gorliwa katoliczka, matka premiera Ukrainy Jurija Jechanurowa, którą spotkałem w byłej „stolicy polskiej socjalistycznej autonomii na Ukrainie” – Marchlewsku (dziś przemianowanemu na Dowbysz). Powiedziała mi: „Być Polakiem w Związku Sowieckim w 1938 roku – to mniej więcej to samo, co być Żydem w III Rzeszy”4. Pani Helena wie, co mówi. W roku 1938 jej ojca oskarżono o szpiegostwo na rzecz II Rzeczpospolitej. Zapadł wyrok, który mógł być tylko jeden – kara śmierci. Całą rodzinę deportowano nie do „ciepłego” Kazachstanu, a do mroźnej Jakucji, gdzie w zimie temperatura spada do minus 50 stopni. Z głodu i chłodu zmarł tam jej młodszy brat. Pani Helena pamięta, jak uczniowie w jakuckiej szkole, mimo że sami w większości byli dziećmi zesłańców, kpili z jej polskości. Wie, co to znaczy być obywatelem drugiej kategorii. Wie, co to znaczy być Polką. Wie, dlaczego swój los porównuje z losem Żydów w okresie Holocaustu.

Dziś, po rozpadzie Związku Sowieckiego, zmieniła się sytuacja badawcza za Bugiem, dzięku czemu zostały ujawnione potworne zbrodnie na narodzie polskim, dokonane przez totalitarny reżym stalinowski. Teza o Polakach Kresowiakach jako o „pierwszym narodzie ukaranym” znalazła swoje potwierdzenie w licznych nowych dokumentach. Polacy stanowili w 1937 roku 0,64% ludności Związku Sowieckiego, natomiast wśród ofiar stalinowskiego „wielkiego terroru” było ich ponad 15%. Słowa „Polak” i „wróg ludu” brzmiały w tym czasie w uszach przeciętnego obywatela Związku Sowieckiego prawie jak synonimy.

Zastanówmy się nad następującymi suchymi faktami: ludobójstwa na Polakach, mieszkańcach dawnych Kresów polskich (ale również Polakach mieszkających w innych regionach kraju), dokonano w formie realizacji tzw. „operacji polskiej”. Została ona przeprowadzona na podstawie rozkazu nr 00485, wydanego w roku 1937 przez komisarza ludowego spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego Nikołaja Jeżowa. Pochłonęła do 111 tys. istnień ludzkich. Polaków. Zdumiewa niezwykła, nawet na tle całokształtu „wielkiego terroru”, surowość represji antypolskich. Uniewinnienie w przypadku aresztowanych Polaków było rzeczą wyjątkowo rzadką, prawie niespotykaną. W statystykach NKWD na ponad 143 tys. aresztowanych zanotowano zaledwie 40 osób, które całkowicie oczyszczono z zarzutów. Represje antypolskie niewątpliwie można uznać za pierwszy akt polskiej tragedii narodowej, uwieńczonej, jak już mówiliśmy, zdradzieckim paktem z hitlerowcami, Katyniem i sowietyzacją Polski po II wojnie światowej.

Spróbujmy zobrazować rozmiary tych represji. Polaków – ofiar „operacji polskiej”, było na pewno ponad 100 tys. Liczba przerażająca, jeżeli uwzględnimy 650 tys. mieszkańców ZSRS narodowości polskiej, zanotowanych przez spis powszechny 1937 roku. To tak, jakby dzisiaj jakiś wariat z 36 milionów osób obecnie zamieszkujących Polskę zdecydował się wymordować ponad 6 milionów. Czy nie przypomina to Holocaustu?

Według danych IPN, zawartych w książce Polska 1939–1945. Straty osobowe i ofiary represji pod dwiema okupacjami, w czasie II wojny światowej wszystkie straty spowodowane przez Związek Sowiecki (straty w wojnie obronnej 1939 roku, Katyń, wywózki i zsyłki w latach 1939–1941, straty Armii Krajowej i innych jednostek antykomunistycznych) łącznie sięgają 55 tys. zabitych w walce, rozstrzelanych, zmarłych z głodu i chorób na zesłaniu 5. Jest to co najmniej połowę ofiar mniej, niż wynosi liczba zakatowanych Polaków w okresie „wielkiego terroru”. Rozmiar tragedii, jaka spotkała tę mniejszą część narodu polskiego, która na swoje nieszczęście nie znalazła się w granicach II RP po traktacie ryskim, jest niewyobrażalny.

Ten człowiek był odpowiedzialny za śmierć milionów niewinnych ludzi. Na zdjęciu Stalin ze swymi dziećmi: Swietłaną i Wasilijem.

Od momentu, kiedy polskiej opinii publicznej po raz pierwszy w 1991 roku ujawniono tę zbrodnię stalinowską, powstała, na razie skromna, literatura historyczna na ten temat, zarówno polska, jak i rosyjska. Piszą o tym również historycy na Białorusi i Ukrainie. Dominuje jednak nadal sposób przedstawiania losu Polaków w Związku Sowieckim w okresie międzywojennym jako ciekawostki historycznej, białej plamy w historiografii. Szczegóły dotyczące znawców omawianego tematu znajdują się w Dodatku A.

Katalog wymyślonych przestępstw

Bezwzględne prześladowanie Polaków w Związku Sowieckim w latach „wielkiego terroru” spowodowało powstanie ogromnej, przez lata skrupulatnie przechowywanej dokumentacji wymyślonych przestępstw. Tysiące NKWD-zistów (niekiedy przy pomocy zaufanych aktywistów partyjnych) pracowało na granicy swych możliwości fizycznych, sporządzając fikcyjne protokoły przesłuchań, wymyślając najbardziej fantastyczne historie: istnienie wielu podziemnych komórek Polskiej Organizacji Wojskowej, liczne mityczne, dobrze uzbrojone oddziały partyzanckie, składające się z miejscowych Polaków i gotowe do ataku na Armię Czerwoną, grupy trucicieli zdolnych do wszystkiego itp. Czy te stosy kłamstw mają jakąkolwiek wartość badawczą?

Wydana w roku 2010 ponad tysiącstronicowa książka Wielki terror. Operacja polska 1937–19386 daje jednoznaczną odpowiedź na to pytanie: dokumenty NKWD to bardzo ważne źródło (niekiedy jedyne), pokazujące mechanizmy antypolskich represji, wskazujące na skalę prześladowań, wyjaśniające przyczyny przyznania się Polaków do fałszywych win itd. Jest to również dzisiaj jedyne źródło, które przy całej swojej kontrowersyjności pozwala odtworzyć chronologię wydarzeń, ocenić liczbę wysiedlonych, zwolnionych z pracy, aresztowanych, skazanych na obozy pracy i rozstrzelanych.

Nie wszystko również w tym potężnym gmachu fałszu zrodziło się w głowach śledczych NKWD i ich szefów, otumanionych ideą oczyszczenia kraju z wrogów. Część informacji zawartej w dokumentach urzędu Jagody i Jeżowa była oparta na faktach. Kiedy w styczniu 1938 roku Nikołaj Jeżow zaproponował Stalinowi urządzenie w Mińsku wielkiego pokazowego procesu agentów polskiego wywiadu, co najmniej część oskarżonych miała być autentycznymi polskimi szpiegami, złapanymi na gorącym uczynku i próbującymi stawiać opór z bronią w ręku. Podobne połączenie prawdy z wymysłem stanowiło nieodzowny element taktyki NKWD.

Czy po przeszło 75 latach od tych wydarzeń istnieje jeszcze możliwość oddzielenia prawdy od wymysłów? Jest to niezwykle trudne zadanie i niniejsza praca podejmuje jedynie próbę jego realizacji. Ponadto wymaga ono wysiłku nie tylko pojedynczych badaczy, lecz przede wszystkim wielkich instytucji podobnych do IPN. Uważam zatem za sprawę najwyższej wagi włączenie zbrodni stalinowskich okresu „wielkiego terroru” na narodzie polskim do najważniejszych zadań problematyki badawczej Instytutu Pamięci Narodowej.

Na razie w Polsce panuje zadziwiająca społeczna obojętność co do odtworzenia historii represji stalinowskich przeciwko Polakom, a szczególnie względem tych będących obywatelami Związku Sowieckiego, mimo że jest to na pewno jedna z największych polskich tragedii narodowych krwawego XX wieku. Tragedia na miarę zbrodni katyńskiej lub powstania warszawskiego. Czy niniejsza książka chociaż w małym stopniu przełamie tę obojętność?

W listopadzie 2012 roku razem z niewielką grupą polskich działaczy polonijnych i z przedstawicielami konsulatu polskiego w Winnicy brałem udział w uroczystościach z okazji 75-lecia „operacji polskiej”, które przy skromnym poparciu „Wspólnoty Polskiej” 7 zorganizował Żytomierski Obwodowy Związek Polaków na Ukrainie, należący do Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie. Uroczystości połączone z niewielką konferencją naukową, przeprowadzone w Żytomierzu i Dowbyszu (Marchlewsku), zebrały przeważnie przedstawicieli lokalnej społeczności polskiej. Głównym wydarzeniem uroczystości była msza żałobna za dusze zamordowanych Polaków w kościele w Dowbyszu i na miejscowym cmentarzu, gdzie znajduje się kilka mogił ofiar terroru. Straszliwą tragedię sprzed lat symbolizuje na tym cmentarzu skromny drewniany krzyż, postawiony przez krewnych tym wszystkim, którzy nie mają mogił lub nie mają krzyża w miejscach swego pochówku. Modliliśmy się przy tym krzyżu: Polacy, Ukraińcy, Rosjanie, Białorusini, Żydzi – katolicy, prawosławni i hebrajczycy – za dusze dziesiątków tysięcy Polaków, zaginionych na całym terytorium tego olbrzymiego kraju. Myśleliśmy: czy po latach ci ludzie doczekają się godnego upamiętnienia? Czy te dziesiątki tysięcy rozstrzelanych za polskość doczeka się krzyża-pomnika?

Oskarżenie o ludobójstwo jest jednym z najcięższych zarzutów w stosunkach międzyludzkich. Dlatego stworzonego przez człowieka systemu politycznego praktykującego politykę ludobójstwa nie można inaczej nazwać jak zbrodniczym. Stalinizm, system utworzony przez partię komunistyczną, stosował podobną politykę na wyjątkowo szeroką skalę, często niespotykaną w dziejach ludzkości. Miliony ofiar „wielkiego głodu” na Ukrainie na początku lat trzydziestych, setki tysięcy zamordowanych tzw. kułaków w okresie przymusowej kolektywizacji, setki tysięcy zabitych, zagłodzonych i zmarłych w czasie tzw. przesiedlenia Koreańczyków, Niemców nadwołżańskich, Tatarów krymskich, Czeczenów, Inguszy, Bałkarców, Kałmuków i innych tzw. narodów „ukaranych”, i wreszcie około 27 mln ofiar wielkiego starcia z innym potwornym totalitaryzmem XX wieku, z niemieckim narodowym socjalizmem w czasie II wojny światowej – oto dalece niepełna lista ofiar, które pochłonął ten system.

Polski rachunek krzywd

Polonofobowie w Rosji twierdzą, że krzywdy doznane przez Polaków są i tak niewielkie w porównaniu z innymi ofiarami straszliwych zbrodni stalinowskich. Wobec takiego argumentu można tylko powiedzieć, że nie ma specjalnej miary, którą dałoby się zmierzyć ogrom polskiego cierpienia i porównać go z cierpieniem innych narodów.

Krzywdy wyrządzone Polakom przez stalinizm mają natomiast swoją wyjątkową specyfikę. Na zawsze bowiem weszli oni do historii ZSRS jako „pierwszy naród ukarany”. Stanowili pierwszą grupę narodowościową zbiorowo represjonowaną w latach 1935–1938 właśnie za swą przynależność narodową, a nie, jak to było dotychczas, za przynależność klasową i rzekomo wynikające z tej przynależności „reakcyjne” poglądy ideologiczne.

Represje antypolskie w międzywojennym ZSRS nawet na tle całokształtu „wielkiego terroru” przerażają swoją unikalnością. Wymagana przez centralę NKWD skala antypolskich represji była tak wielka, że miejscowe oddziały sowieckiej „bezpieki” zmuszone były w wielu wypadkach korzystać po prostu z książek telefonicznych, wybierając z nich polskie i polsko brzmiące nazwiska rzekomych „przestępców” politycznych. Zdumiewa również niezwykła surowość tych represji, gdyż około 80% aresztowanych skazano na śmierć.

„Operacja polska” stała się operacją wzorcową dla działań represyjnych wobec innych narodowości w ramach „wielkiego terroru”. Jeżow, który na polecenie Stalina po Polakach przystąpił do opracowania planu represji w stosunku do obywateli Związku Sowieckiego, uznał za zbędne opracowanie szczegółowych zasad i metod nowych operacji. Wystarczyły wytyczne wypróbowane na Polakach.

Również pierwszeństwo Polaków w kolejce narodów Związku Sowieckiego do GUŁagu daje podstawy do określenia polskiej mniejszości narodowej jako „pierwszego narodu ukaranego”. Termin „narody ukarane” pojawił się w historiografii rosyjskiej początkowo na emigracji. Wprowadzić go do naukowego użytku wewnętrznego próbował Aleksander Sołżenicyn w swym Archipelagu GUŁag8, ale po zmuszeniu go do wyjazdu z kraju i zakazaniu wydawania jego dzieł w ZSRS problem ten powrócił jako jeden z podstawowych tematów badawczych historyków rosyjskich dopiero po upadku systemu totalitarnego. Powrócił, ale w sposób dość kontrowersyjny. W postkomunistycznej historiografii rosyjskiej rozpoczęła się i trwa do dziś dyskusja na temat tego, kogo można, a kogo nie nazywać „narodami ukaranymi”. Nie ma na razie zgody co do kolejności rozpoczęcia represji wobec tej czy innej grupy narodowościowej. Są historycy, którzy twierdzą, że „niemiecka” operacja wyprzedzała polską 9. W rzeczywistości działania represyjne skierowane przeciwko Niemcom początkowo dotyczyły jedynie obywateli niemieckich. Natomiast samą „operację niemiecką” przeprowadzono chronologicznie później i na wzór „operacji polskiej”. Na dodatek jej charakter nie był tak powszechny i tak okrutny, jak prześladowania Polaków. Zarówno skala, jak i nieludzki charakter antypolskich represji nie ma precedensu w historii „wielkiego terroru”. Dlatego obecnie w historiografii rosyjskiej panuje względna zgoda co do tego, że to właśnie Polacy byli największym i szczególnie dotkliwie ukaranym narodem zamieszkałym na terenie ZSRS przed rozpoczęciem II wojny światowej.

Charakterystyczną cechą „operacji polskiej” było mordowanie w pierwszej kolejności tych, którzy stanowili podporę systemu komunistycznego: czołowych polskich komunistów – zarówno tych należących do KPP, jak i do WKP(b), sowieckiej nomenklatury rządowej, działaczy polskiej autonomii socjalistycznej, wysoko postawionych Polaków: wojskowych i NKWD-zistów 10. Jednak cała ta polska elita sowiecko-komunistyczna stanowiła zaledwie część ogółu ofiar represji. Terror bowiem skierowany był przeciwko całemu społeczeństwu polskiemu. Dlatego nie można rozpatrywać „operacji polskiej” jako wewnętrznej sprawy komunistycznej. Jej ofiary to ostatni przedstawiciele polskiej kresowej inteligencji patriotycznej, inżynierowie, wykwalifikowani robotnicy, którzy przyjechali do Rosji za chlebem, chłopi, potomkowie szlachty zagrodowej, którzy znaleźli się na niekończących się terenach Rosji w poszukiwaniu taniej ziemi. Dla wielu etos pracy zawodowej był ważniejszy od przywiązania do ojczyzny. Niektórzy z nich dopiero wówczas poczuli się Polakami, kiedy do ich drzwi zapukał NKWD-zista. To właśnie Stalin przypomniał polskim komunistom, że są oni przede wszystkim Polakami, a dopiero potem komunistami. Polak komunista został w warunkach stalinizmu symbolem zdrady i nikczemności.

Zupełnie nowa i prawie nieznana karta w polskiej historii – los tych, którzy przyjechali do Rosji wypędzeni przez kryzys światowy w poszukiwaniu godziwej pracy i zarobku w latach industrializacji. Trudno uwierzyć, ale takich osób było ponad 100 tys. O dziwo, byli to ludzie emigrujący „za chlebem” do kraju nękanego głodem i terrorem. Przed ambasadą sowiecką w czasach kryzysu ustawiały się kolejki po wizę roboczą. Naiwnie ubiegali się o nią przeważnie przedstawiciele mniejszości narodowych: Ukraińcy, Białorusini, Żydzi, ale nie brakowało wśród nich i rdzennych Polaków 11. Mało kto z nich przeżył „operację polską”. Gwoli sprawiedliwości odnotujmy, że polscy obywatele nie byli osamotnieni w tej swojej naiwności. Emigrowali do ZSRS „za chlebem” również liczni wykwalifikowani specjaliści niemieccy, Francuzi, a nawet Amerykanie.

Dziś odchodzą ostatni świadkowie „operacji polskiej”. Przez lata komunistyczny system sowiecki robił, co mógł, w celu zatarcia na zawsze pamięci o tej zbrodni. Milczeli świadkowie, zastraszeni i częściowo ogłupieni przez system wychowania komunistycznego i przemożną ideologizację życia codziennego. Milczała przez niewiedzę (lub przez naiwne przekonanie, że komuniści mordują komunistów) polska emigracja antykomunistyczna. Milczał, przeważnie z tych samych powodów, zajęty zimną wojną demokratyczny świat Zachodu. W odróżnieniu od Katynia ofiary zbrodni w ramach „operacji polskiej” nie miały wpływowych krewnych na Zachodzie i Wschodzie (bo w przeważającej większości zostali oni rozstrzelani), którzy pamiętaliby o nich. Również teraz nie mają takiego zaplecza w Rzeczpospolitej. Czy nadszedł wreszcie czas, aby to zmienić? Czy już nie najwyższa pora, aby Polska uznała ofiary „wielkiego terroru” za zbrodnię na narodzie polskim? Najbardziej bolesne jest to, że w dzisiejszej Polsce tak nieliczni rozumieją wymiar tragedii spowodowanej „operacją polską”. „Polacy za Zbruczem”, jak niekiedy nazywano ich w II Rzeczpospolitej, nie stanowili osobnego narodu. Byli nieodłączną historyczną częścią narodu polskiego, w większości oddaną polskim wartościom narodowym, religii i tradycjom historycznym. Przeważająca ich część nie była przybyszami z Polski centralnej. Nie czuła się emigrantami, lecz posiadała odwieczne korzenie kresowe. Większość z nich w różnych okresach przyjęła polskość, traktując ją przeważnie jako czynnik cywilizacyjny tych ziem, jako znak Boży ratujący przed barbarzyństwem. Tu, na Kresach, można było znaleźć najbardziej ofiarne przykłady patriotyzmu polskiego i tu rozkwitła niezwykle bogata i różnorodna gałąź kultury polskiej.

To wszystko powoli odchodzi w niepamięć. Jeszcze jedno pokolenie i możliwe, że polska historia kresowa, polska martyrologia na Kresach, będzie traktowana jako ciekawostka historyczna, która jest w stanie zainteresować na całym świecie jedynie kilku czy kilkunastu badaczy dziwaków...

Zastanówmy się: dlaczego w polskich podręcznikach historii w szkole średniej nie ma nawet wzmianki o tym, co się stało z największym skupiskiem Polaków w Europie poza granicami II Rzeczpospolitej 12? To, co się stało na Kresach, jest tragedią na miarę Katynia. Polacy, polskie ofiary komunizmu, nie mogą i nie powinni być dzieleni na „naszych” i „ich ofiary”, na „lepszych” i „gorszych”, na tych pierwszej i tych drugiej kategorii. Polska pamięć historyczna nie powinna być wybiórcza... Nie może być silnym, zdrowym i godnym szacunku naród, który zapomina lub wykreśla z pamięci tak ważną część własnej historii... Jak długo jeszcze ten drugi, a może pierwszy „Katyń” będzie ignorowany i będzie pozostawać w cieniu tragedii z wiosny 1940 roku?

Polski oficer zabity strzałem w tył głowy w Katyniu lub Starobielsku i polski chłop, wywodzący się ze szlachty zagrodowej spod Mińska lub Berdyczowa, zabity w ten sam sposób i może przez tego samego kata mają takie samo prawo do zachowania pamięci o sobie i na równi zasługują na godne miejsce w martyrologii polskiej XX wieku...

■ I. POLACY W ZWIĄZKU SOWIECKIM

1.1. Polska droga do Rosji. Zesłańcy, emigranci zarobkowi, autochtoni i komuniści

Idee mesjańskie

■ Zarówno w Polsce, jak i Rosji idee mesjańskie były szczególnie popularne, ale oczywiście różniły się w kwestii dotyczącej misji wyzwolenia wszystkich ludów.

Nie wiadomo, czego więcej te idee przyniosły tym narodom: krwi i cierpienia czy chwały i sławy? Nikt oprócz Polski na rozległych obszarach wschodniej i centralnej Europy nie był w stanie skutecznie podważyć pragnienia carów rosyjskich i ich bolszewickich następców, by panować w świecie słowiańskim, być trzecim Rzymem, centrum nowej cywilizacji wschodu. Jedynie Polska mogła być konkurencyjnym wobec Moskwy centrum słowiańszczyzny, opierającym się duchowo nie na tradycjach prawosławia, lecz na zachodnich wartościach cywilizacyjnych, zawartych w katolicyzmie (uznanie moralnego autorytetu Rzymu, poszanowanie tradycji historycznych i narodowych, etos pracy na korzyść ogółu itp.). Ten niezwykły mesjanizm I Rzeczpospolitej wywoływał w Moskwie zarówno niechęć, jak i szacunek. Podobna dwoistość cechuje stosunek Rosjan do Polaków również współcześnie.

W dziejach Rosji Polacy i polskość istniały prawie od zawsze. Wojny i różnorodne konflikty mieszały się przez wieki ze współpracą i wzajemnym wzbogacaniem się kulturowym. Polacy pojawili się za Bugiem i Dnieprem nie tylko z mieczem, ale również z książką i doświadczeniem cywilizacyjnym, jako wysłannicy świata zachodniego.

Nie tylko Dymitriada

W okresie I Rzeczpospolitej obecność Polaków w życiu codziennym ówczesnych mieszkańców Moskowii kojarzyła się zarówno z krwawą rywalizacją o wpływy na terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego, jak i z oddziaływaniem na rozwój cywilizacyjny rodzącej się potęgi imperialnej na wschodzie Europy. Polacy byli nie tylko na Kremlu w 1612 roku, ale obecni byli w życiu codziennym rodzącego się imperium, odgrywając tu rolę „mniejszości zmobilizowanej”, szczególnie widocznej w takich dziedzinach jak wojskowość, zarządzanie administracją państwową, medycyna, edukacja.

Polacy pojawili się w Rosji na długo przed reformami Piotra I, który zdecydował się „wyrąbać okno ku Europie”. Zapoczątkował też głębokie reformy cywilizacyjne, mające na celu zadowolić imperialne apetyty rosyjskich elit i gwałtownie przyspieszyć materialny i duchowy rozwój własnego kraju. Polacy na tej drodze mogli stanowić zarówno przeszkodę, jak i stać się sojusznikami. W jednym i drugim przypadku istotną rolę odegrała paradokslanie przemoc. Polska kolonizacja Rosji była związana z wojnami XVII stulecia. W odróżnieniu od wieku XX (Katyń) polskich jeńców wojennych traktowano wtedy jako niezwykle cenną zdobycz. Zamiast zabijać, kierowano ich do odpowiedzialnej pracy w rodzącym się przemyśle, służby w wojsku rosyjskim i administracji państwowej, wykorzystując ich fachowe kwalifikacje nieosiągalne w Rosji.

Z badań Zygmunta Łukawskiego wynika, że opanowanie i kolonizacja Sybiru odbywała się w dużej mierze przy pomocy polskich jeńców wojennych. W pierwszej połowie XVII stulecia, kiedy cała słowiańska ludność kraju liczyła kilka tysięcy osób, skierowano tu do osad wojskowych ponad tysiąc Polaków 13. Władze rosyjskie, doceniając rolę polskich jeńców wojennych na Syberii, wydały w roku 1630 ukaz, na mocy którego jeńcy mający pochodzenie szlacheckie mogli zachować swój tytuł pod warunkiem przejścia na prawosławie 14.

O znacznej roli Polaków w kolonizacji nowych ziem na wschodzie świadczy następujący ciekawy fakt. Kiedy w 1667 roku zawarty został rozejm w Andruszowie między Rzeczpospolitą a Carstwem Rosyjskim, jeden z artykułów umowy pokojowej mówił o zwolnieniu wszystkich jeńców i ich swobodnym powrocie do ojczyzny. Ku wielkiemu zdziwieniu strony polskiej tylko nieliczni wrócili do domu. Większość pozostała w Rosji, wybierając w nowej ojczyźnie błyskotliwe kariery zawodowe, a niekiedy i polityczne 15.

Rozbiory – zniewolenie i kariera

Upadek I Rzeczpospolitej w wyniku rozbiorów spowodował zarówno długoletnie zniewolenie Polski, jak i otwarcie przed licznymi przedstawicielami szlachty polskiej szerokich perspektyw robienia w Rosji karier zawodowych, społecznych, politycznych i wojskowych. Tymi możliwościami należy tłumaczyć potężny ruch migracyjny na Wschód. Dla niektórych Rosja stała się mekką zarobkową, otwierającą niezwykłe możliwości awansu społecznego i materialnego. Emigracja nasiliła się szczególnie pod koniec XIX i na początku XX wieku, kiedy Imperium Rosyjskie wstąpiło na drogę szybkiego uprzemysłowienia kraju. Liczne polskie skupiska, składające się z robotników przemysłowych, przedsiębiorców, inżynierów i przedstawicieli wolnych zawodów pojawiają się praktycznie w każdym przemysłowym mieście rosyjskim, szczególnie w Odessie, Kijowie, Mińsku, Charkowie, Jekaterinosławiu (Dniepropietrowsk), Kamienskoje (Dnieprodzierżyńsk), Ługańsku, Samarze, Wiatce, Czelabińsku, Carycynie, Rostowie, Tomsku, Nowosibirsku, a także w obu stolicach: Sankt Petersburgu i Moskwie.

Wyjątkową rolę odgrywali Polacy w powstaniu rosyjskiej sieci kolejowej. Odsetek Polaków – budowniczych i pracowników kolei żelaznych w Rosji – był tak wysoki (do 20%), że prawicowa prasa rosyjska uderzyła na alarm, obawiając się zagrożenia obronności kraju. Dotyczyło to przede wszystkim wyjątkowo ważnej strategicznie kolei transsyberyjskiej. Fakt ten stał się nawet przedmiotem dyskusji rządowej w okresie wojny rosyjsko-japońskiej 16.

Wyjątkowo szybki rozwój ekonomiczny Rosji pod koniec XIX i na początku XX stulecia stwarzał niezwykle sprzyjające warunki do szybkiego wzbogacenia się emigrantów z Królestwa. W warunkach rosyjskich największe było zapotrzebowanie na inteligencję techniczną i robotników wykwalifikowanych, którzy stanowili najliczniejszą grupę emigrantów.

Specyficzność procesu polskiej emigracji zarobkowej w drugiej połowie XIX stulecia polegała na tym, że trzon grup kierujących się do Stanów Zjednoczonych, Argentyny, Brazylii, Francji, a więc na zachód, stanowili chłopi i przedstawiciele niższych warstw miejskich. Do Rosji zaś udawała się przede wszystkim inteligencja, mająca na ogół przygotowanie zawodowe, wykształcona i odznaczająca się wysokim poziomem kulturalnym, jak również robotnicy wykwalifikowani i przedsiębiorczy chłopi. Szczególnie duży napływ Polaków do wielkich miast imperium notowano w pierwszym dziesięcioleciu XX w.

Na dalszych Kresach ludność ta przemieszała się z rdzenną ludnością polską, kształtując w ten sposób nową polską jedność na byłych terenach I Rzeczpospolitej. Według Piotra Eberhardta liczba ludności polskiej w guberniach mińskiej, witebskiej i mohylewskiej wahała się w granicach od 2% (Mohylewszczyzna) do 10% (Mińszczyzna), co w dużej mierze odpowiada porewolucyjnym statystykom sowieckim 17.

Pomimo dość pokaźnej liczby emigrantów o zawodach inteligenckich znaczna część polskich skupisk na terenie imperium trudniła się pracą fizyczną, zbliżając się tym samym do warstw proletariackich. Ogółem, według szacunku Zbigniewa Łukawskiego, w przededniu I wojny światowej Rosję właściwą, bez terytorium dalszych Kresów, zamieszkiwało ponad 600 tys. Polaków 18.

Większość traktowała swój pobyt w Rosji jako czasowy, w celach wyłącznie zarobkowych. Dlatego jest całkowicie zrozumiałe, że po odzyskaniu niepodległości prawie dwie trzecie ludności polskiej skorzystało z możliwości repatriacji i przemieściło się do II Rzeczpospolitej.

Przedstawiciele chłopskiej emigracji zarobkowej wśród polskiej ludności kresowej byli nieliczni. Emigracja chłopów polskich do azjatyckiej części imperium nigdy nie przybrała większych rozmiarów. Jej główny nurt kierował się na dalsze Kresy. Tam wśród polskiej ludności kresowej stanowili oni na Białorusi 18–20%, a na Ukrainie prawie 30% ogólnej liczby ludności polskiej na wsi 19.

Wyraźny impuls polskiej chłopskiej emigracji na wschód dała reforma rolna według projektu premiera Piotra Stołypina. Jednak wśród Polaków pęd na nowe ziemie nigdy nie osiągnął takich rozmiarów, jakie zanotowano wśród chłopów rosyjskich, ukraińskich lub białoruskich. W latach 1907–1909 z terenów Królewstwa Polskiego głównie na Syberię wyjechało ponad 7 200 osób, które osiedliły się w gubernii tobolskiej i nad Bajkałem 20.

Chłopi – dobrowolni przesiedleńcy na wschód i inni przedstawiciele tzw. emigracji zarobkowej, nigdy nie byli dominującą grupą w szybko rosnącym polskim społeczeństwie Rosji. Poważną część Polaków w Rosji reprezentowały ofiary różnego rodzaju prześladowań: zesłańcy, katorżnicy, przymusowo wcieleni do rosyjskiego wojska i inni zmuszeni do wyjazdu z terytorium Królestwa Polskiego. Represyjna polityka stosowana wobec Polaków miała na celu ich wynaradawianie. Sprzyjała ona również zacieraniu śladów pochodzenia i zmuszała Polaków do ukrywania swojej narodowości.

Historia polskiej zesłańczej martyrologii w Rosji jest długa i okrutna. Dotyczy przede wszystkim końca XVIII i pierwszej połowy XIX w. Był to czas wzmożonych, szczególnie bezwzględnych i bezprecedensowych represji carskich wobec „irredenty polskiej”. 8 tys. zesłanych do centralnej Rosji i na Syberię powstańców kościuszkowskich, 50 tys. osób po powstaniu listopadowym i co najmniej 100 tys. po powstaniu styczniowym – to szacunkowe dane dotyczące polskiej emigracji przymusowej z tego okresu 21. Oczywiście są one orientacyjne, a pochodzą głównie ze wspomnień i pamiętników. Na Syberię i do innych rejonów imperium wędrowało także sporo Polaków o statusie więźniów politycznych – również w okresach międzypowstaniowych. Przeważająca większość tych więźniów, katorżników i zesłańców, nie miała żadnych możliwości powrotu, oprócz oczywiście ucieczki, i dlatego to właśnie ona tworzyła liczne, wpływowe skupiska polskie w różnych krańcach ogromnego imperium, m.in. na Kaukazie, Dalekim Wschodzie i Syberii.

Powrót do kraju

Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę skupiska polskiej emigracji przymusowej w zasadzie przestały istnieć. Większość bowiem byłych katorżników, zesłańców i ich potomków słusznie uważając powstanie II Rzeczpospolitej za dzieło swych rąk, powrót do ojczyzny traktowała jako uwieńczenie ich walki i zwycięstwa.

Odrodzenie Rzeczpospolitej spowodowało zasadnicze zmiany w polskim społeczeństwie w Rosji bolszewickiej. Według szacunków badaczki tej problematyki Doroty Suli w latach 1921–1924 do Polski powróciło co najmniej 2,4 mln osób. Oprócz zesłańców i innych represjonowanych przez władze carskie do Polski w ramach repatriacji w owych latach wyjechało prawie 90% niedawnych emigrantów okresu wojennego 22. W większości byli to przedstawiciele mniejszości narodowych (Żydzi, Białorusini i Ukraińcy), których przymusowo (lub dobrowolnie) władze carskie ewakuowały z terenów przyfrontowych w okresie I wojny światowej, ale nie brakowało wśród nich i Polaków. Były to przeważnie powroty na miejsce stałego zamieszkania. Wracali także liczni przeciwnicy władzy bolszewickiej, którzy czynnie brali udział w wojnie domowej. Nie brakowało wśród repatriantów również przedstawicieli emigracji zarobkowej z poprzednich okresów, którzy w większości traktowali swój pobyt w Rosji jako czasowy. Dlatego jest całkowicie zrozumiałe, że po odzyskaniu niepodległości prawie dwie trzecie tej kategorii przesiedleńców w wyniku repatriacji przemieściło się do II Rzeczpospolitej. Przeważająca część autochtonów, a także zwolennicy władzy sowieckiej pozostali jednak na miejscu.

Ci, którzy zostali

Po rewolucji bolszewickiej na terenach I RP, niewłączonych w skład odrodzonego państwa polskiego, praktycznie przestało istnieć ziemiaństwo polskie, które niewątpliwie miało decydujący wpływ na oblicze polskości na dalszych Kresach. W tej sytuacji podstawowym oparciem dla tejże polskości po zawarciu pokoju ryskiego stała się szlachta zaściankowa. Nie różniła się ona zasadniczo poziomem bytu materialnego od miejscowego chłopstwa, mimo to nie asymilowała się z nim. Jak stwierdza badacz tej problematyki Dariusz Tarasiuk, drobna szlachta najczęściej prezentowała pod względem kulturalno-etnicznym typ mieszany, polsko-białoruski lub polsko-ukraiński, ale politycznie popierający polskość 23.

Bardzo ważnym źródłem dla wyjaśnienia kwestii pochodzenia polskich skupisk na terenie Związku Sowieckiego mogą się stać dane lokalnej administracji sowieckiej zaangażowanej w realizację planu stworzenia polskiej autonomii sowieckiej. Na początku lat dwudziestych, kiedy przed partią bolszewicką dość ostro zarysowała się kwestia sowietyzacji miejscowych Polaków, zdecydowano w celu wypracowania jak najskuteczniejszej taktyki dla tego przedsięwzięcia wyjaśnić rodowód polskich grup etnicznych na terenie państwa bolszewickiego. Latem 1925 roku na Ukrainie została nawet utworzona specjalna komisja rządowa, mająca na celu zbadanie ówczesnej sytuacji polskiej mniejszości narodowej. Przeprowadzono solidne i zakrojone na dużą skalę – jak na tamte czasy – badania socjologiczne. Na obiekt swych badań komisja wybrała 15 najbardziej typowych miejscowości prawobrzeżnej Ukrainy, częściowo lub w większości zamieszkanych przez Polaków.

Na podstawie szczegółowych ankiet, z udziałem dziesiątków rachmistrzów i aktywistów partyjnych, komisja wysunęła następujące wnioski na temat pochodzenia miejscowych Polaków. Pisano w sprawozdaniu:

Polska ludność według pochodzenia dzieli się na trzy nierówne grupy: Najliczniejsza grupa to potomkowie tych, którzy mieszkają [w Rosji] od czasu Polski sprzed 1772 roku Przeważa wśród nich była szlachta. Są także chłopi, których przyjęto nazywać „mazurami”. Druga pod względem liczebności grupa to chłoporobotnicy, przywiezieni przez obszarników 100–150 lat temu do pracy w powstających hutach szkła i innych przedsiębiorstwach. Razem z pracą w zakładzie otrzymywali oni trochę ziemi. Trzecia, najmniej liczna grupa to chłopoprzesiedleńcy, którzy przyjechali 20–30 lat temu w poszukiwaniu taniej ziemi z innych miejscowości Polski, Ukrainy i Rosji. Dla łatwiejszego kupna ziemi chłopi ci w tym czasie przechodzili na prawosławie. Obecnie masowo powracają do katolicyzmu 24.

Pod względem liczebności największa była grupa rdzennej kresowej ludności polskiej, potomkowie szlachty zagrodowej, zagonowej i czynszowej, a także miejscowi chłopi, kiedyś grekokatolicy, którzy w rozmaitych okresach, ale głównie po przyjęciu ustawy o tolerancji religijnej w 1905 roku przeszli na katolicyzm i ulegli polonizacji. Byli oni w dość dużym stopniu przemieszani z przybyszami z terenów Polski etnicznej w okresie przed- i porozbiorowym, takimi jak szukający uwolnienia się spod feudalnego ucisku polscy chłopi uciekinierzy, przedstawiciele zubożałej szlachty koronnej, którzy otrzymywali w nagrodę za zasługi wojenne ziemie na Kresach, a także osoby przedsiębiorcze dążące do nabywania tam taniej ziemi.

Zesłańcy, emigranci zarobkowi, autochtoni i komuniści

Możemy zatem stwierdzić, że po zakończeniu ruchów repatriacyjnych do II RP polska mniejszość narodowa w Związku Sowieckim ze względu na swoje pochodzenie należała do następujących czterech grup:

1. Rdzenni mieszkańcy ziem I RP, które na podstawie ryskiego traktatu pokojowego nie weszły w skład Polski. Grupa ta składała się przeważnie z autochtonicznej ludności polskiej (potomkowie szlachty, chłopi, inteligencja, robotnicy), tzw. Polaków Kresowiaków, odznaczających się rozwiniętym poczuciem odrębności etnicznej i kulturalnej. W okresie zaborów, w związku z represyjną i rusyfikacyjną polityką caratu wobec Polaków, jedna część tej ludności w różnym stopniu utraciła znajomość języka polskiego, druga zaś, etnicznie wywodząca się z miejscowych ukraińskich i białoruskich elit chłopskich, nigdy prawdziwym językiem polskim nawet się nie posługiwała. Jej polskość polegała na głębokim przywiązaniu do katolicyzmu 25. Ta religijnie uwarunkowana świadomość przynależności historycznej do narodu polskiego u spolonizowanych Białorusinów i Ukraińców wkrótce miała posłużyć komunistom jako pretekst do ich sowietyzacji.

2. Emigranci zarobkowi – druga pod względem liczebności (po Polakach Kresowiakach) grupa polskiego społeczeństwa sowieckiego, wywodząca się z niedawnej licznej i bogatej emigracji zarobkowej z XIX i początku XX w. Wielu przedstawicieli tej grupy z różnych, przeważnie majątkowych, przyczyn zdecydowało się na pozostanie w ZSRS. Wśród nich byli głównie wysoko wykwalifikowani robotnicy (w dużych ośrodkach przemysłowych), stosunkowo nieliczni rzemieślnicy oraz pewna liczba inteligencji.

3. Potomkowie zesłańców i innych represjonowanych z różnych okresów, poczynając od XVII stulecia, a także resztka przymusowych przesiedleńców z okresu I wojny światowej. Do tego grona możemy również zaliczyć nieliczne grupy Polaków – byłych żołnierzy armii rosyjskiej, austriackiej i jeńców polskich z okresu wojny polsko-sowieckiej lat 1919–1920, których tragiczne losy wojenne porozrzucały po całym kraju. Ci ostatni reprezentanci emigracji przymusowej, rozlokowani przeważnie za Uralem, na Syberii, w Azji Środkowej i na Kaukazie, nie skorzystali z możliwości repatriacji do odrodzonej ojczyzny głównie z przyczyn swej słabej mobilności, braku środków, aby ruszyć w jakąkolwiek podróż, a także z powodu rodzinnych powiązań z nowym otoczeniem.

4. Polacy komuniści i ich zwolennicy. W dużej mierze byli to emigranci polityczni, którzy przekonani o zwycięstwie komunizmu w Polsce jeszcze tak niedawno (w 1920 roku) przysięgali Polrewkomowi, komunistycznemu rządowi polskiemu pod przewodnictwem Feliksa Dzierżyńskiego, utworzonemu w Białymstoku w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Znajdowali się wśród nich zarówno weterani walki z caratem, aktywni uczestnicy rewolucji październikowej, jak i najnowsi emigranci z II Rzeczpospolitej. Ci ostatni byli nieliczni (zaledwie kilka procent całej zbiorowości polskiej w ZSRS), jednak bardzo aktywni politycznie, fanatycznie przekonani, że zwycięstwo komunizmu w Polsce i całej Europie jest jedynie kwestią czasu. Nie brakowało jednak wśród komunistów polskich w Związku Sowieckim ludzi jedynie pozornie uznających wyższość ideologii komunistycznej, którzy w głębi duszy zachowali wierność Kościołowi katolickiemu i w warunkach domowych pielęgnowali polskie tradycje narodowe.

Misja: sowietyzacja

Wobec powstania za bliską granicą ZSRS państwa polskiego i w kontekście drastycznych przemian ustrojowych, świadomościowych, kulturalnych i ekonomicznych, jakie przygotowywały narodom byłego imperium Romanowów władze komunistyczne, sowietyzacja Polaków była zadaniem niezwykle skomplikowanym. Znaczna część ludności polskiej była głęboko przesiąknięta lojalnością wobec odrodzonej ojczyzny i świadoma swej polskości, dlatego też na tle innych narodów Związku Sowieckiego okazała się najmniej podatna na sowietyzację. Jej dalsze losy są tego jaskrawym dowodem.

Wzrostowi sympatii dla odrodzonej Polski w społeczeństwie kresowym sprzyjała jeszcze jedna znamienna okoliczność. Powstanie władzy sowieckiej wywołało ze zrozumiałych powodów zaostrzenie konfliktów klasowych na wsi, między chłopami a szlachtą. Jak słusznie stwierdza Ryszard Radzik:

[...] dostrzegano u Polaków ich silniejszy związek z kulturą europejską, wyższy poziom gospodarowania, oświaty, umiłowania wolności, lecz także częstą wyniosłość ponad stan – niekiedy wręcz groteskową, odnotowywano przykłady lekceważenia młodej narodowej białoruskości bądź protekcjonalnego doń stosunku. Stereotypy w warunkach charakteryzujących skład klasowo-narodowy społeczeństwa Białorusi powstawały na styku dwóch kultur: chłopskiej (białoruskiej) i pańskiej (polskiej) 26.

Odrębny rodowód wymienionych grup polskiej mniejszości narodowej w Związku Sowieckim warunkował ich odmienny stosunek do władzy sowieckiej, komunistycznej rzeczywistości i przemian zachodzących w kraju. Mimo jednak tej wyraźnej różnorodności wszystkie grupy, nawet komuniści 27, na początku lat dwudziestych wyróżniały się lojalnością wobec polskiej niepodległości. Jedni, co prawda, rozumieli odzyskaną niepodległość jako wartość nadrzędną dla wszystkich Polaków bez względu na pochodzenie i miejsce zamieszkania, inni natomiast jako niepodległość o podłożu klasowym ‒ dla tzw. klas postępowych: robotników i chłopów.

Zaproponowany podział Polaków, którzy w owych latach pozostawali na łasce najpierw Lenina, a później Stalina, skłania do zadania pytania, jak wielu ich tak naprawdę było. Dokładne wyliczenia, a także opis źródeł danych, dzięki którym możemy ustalić liczbę Polaków z ZSRS, znajdują się w Dodatku B.

W tym miejscu podajemy jedynie wynik tych wyliczeń, dokonanych na podstawie spisu powszechnego z 1926 roku, kiedy partia komunistyczna i sam Stalin wciąż jeszcze konstruowali swój system totalnej kontroli nad społeczeństwem. Ten fakt pozwala założyć, że wyniki tego spisu są najbliższe prawdy. Liczebność polskiej mniejszości narodowej w ZSRS w 1926 roku szacujemy na co najmniej 1 mln 200 tys. osób, a więc o ponad 400 tys. więcej, niż podawały oficjalne dane statystyczne. Ta brakująca liczba okazuje się kluczowa, gdy próbujemy zrozumieć skalę „wielkiego terroru”.

1.3. Rewolucja wszechświatowa kontra odrodzenie Rzeczpospolitej. Dylematy polskiej lewicy

Dostępne w wersji pełnej

1.4. „Polska autonomia socjalistyczna” w ZSRS

Dostępne w wersji pełnej

1.5. II Rzeczpospolita a Polacy w ZSRS

Dostępne w wersji pełnej

1.6. „Polska wiara”. Katolik – zawsze Polak?!

Dostępne w wersji pełnej

■ II. „WIELKI TERROR” A POLACY

2.1. Życie w ciągłym strachu. Stalinowski system represyjny

Dostępne w wersji pełnej

2.2. „Białopolacy”, „Polacy faszyści”. Propaganda sowiecka i kształtowanie się obrazu Polaka wroga

Dostępne w wersji pełnej

2.3. Polacy szpiedzy. Prowokacja POW

Dostępne w wersji pełnej

2.4. Polski czynnik w moskiewskich procesach pokazowych

Dostępne w wersji pełnej

2.5. Polak komunista – też wróg. Jak zlikwidowanie KPP wpłynęło na los Polaków w ZSRS?

Dostępne w wersji pełnej

■ III. „OPERACJA POLSKA”

3.1. „Łagodne” represje lat dwudziestych i trzydziestych. Polityka partii komunistycznej w sprawie polskiej. Kto wymyślił POW?

Dostępne w wersji pełnej

3.2. Likwidacja autonomii polskiej i wysiedlenie ludności polskiej z Ukrainy

Dostępne w wersji pełnej

3.3. „Operacja polska” – fundament „wielkiego terroru”

Dostępne w wersji pełnej

3.4. „Operacja polska” na Ukrainie

Dostępne w wersji pełnej

3.5. „Operacja polska” na Białorusi

Dostępne w wersji pełnej

3.6. Zniszczenie polskiej diaspory w Moskwie, Leningradzie i innych regionach kraju

Dostępne w wersji pełnej

3.7. „Operacja polska” w Armii Czerwonej i NKWD

Dostępne w wersji pełnej

3.8. Stalin rozkazuje: zatrzymać terror. Zakończenie „operacji polskiej”

Dostępne w wersji pełnej

ZAKOŃCZENIE

Dostępne w wersji pełnej

■ DODATEK A – BADACZE. HISTORYCY WOBEC „OPERACJI POLSKIEJ”

Dostępne w wersji pełnej

■ DODATEK B – KONTROWERSJE WOKÓŁ LICZEBNOŚCI. ILU POLAKÓW BYŁO NA ŁASCE STALINA?

Dostępne w wersji pełnej

■ DODATEK C – „BIURA POLSKIE” – NIEZNANA KARTA W HISTORII POLSKIEGO KOMUNIZMU

Dostępne w wersji pełnej

ŹRÓDŁA

Dostępne w wersji pełnej

1 Mowa tu o przytoczonej niżej książce Pierwszy naród ukarany. Polacy w Związku Radzieckim 1921–1939.

2 M. Iwanow, Pierwszy naród ukarany. Polacy w Związku Radzieckim 1921–1939, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1991.

3Ibidem, s. 368.

4 M. Iwanow, Matka premiera. O Polakach w Dowbyszu, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2009, nr 1–2, s. 37.

5Polska 1939–1945. Straty osobowe i ofiary represji pod dwiema okupacjami, red. T. Szarota, W. Materski, Warszawa 2009, s. 17.

6Polska i Ukraina w latach trzydziestych – czterdziestych XX wieku, t. 8: Wielki terror. Operacja polska 1937–1938, oprac. zbiorowe, Warszawa – Kijów 2010. Wspólne wydanie instytucji polskiej: IPN – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, oraz ukraińskich: Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, Instytutu Badań Politycznych i Narodowościowych Narodowej Akademii Nauk Ukrainy.

7 Całe to przedsięwzięcie było w głównej mierze dziełem jednego młodego, niezwykle wyczulonego na tragiczne doświadczenia Polaków Kresowiaków człowieka – Michała Dworczyka, który należał do kierownictwa „Wspólnoty Polskiej”.

8 A. Sołżenicyn, Archipelag GUŁag 1918–1956, Pariż 1987, s. 80.

9 W. Chaustow, Riepriessii protiw sowietskich niemcew do naczała massowoj opieracyi 1937 goda, w: Nakazannyj Narod. Riepriessii protiw sowietskich niemcew, red. I. Szczierbakowa, Moskwa 1999, s. 75–83.

10 Patrząc globalnie, likwidowanie właśnie komunistów było charakterystyczne dla całego „wielkiego terroru” w ZSRS.

11Protokoł zasiedanija Politbiuro CK WKP(b) 15 janwaria 1931 g., w: O. Ken, W. Rupasow, Politbiuro KC WKP(b) i otnoszienija SSSR s zapadnymi sosiednimi gosudarstwami, Sankt Peterburg 2000, s. 198–202.

12 W Polsce mało kto wie, że w sprawie przywrócenia pamięci historycznej narodu sporo dzieje się w dzisiejszej Rosji. Słynny Archipelag GUŁag po wieloletnich staraniach Memoriału i innych organizacji społecznych jest wprowadzony do programu szkolnego w Federacji Rosyjskiej. Decyzja o tym została podjęta 9 września 2009 r. Może trochę za późno, ale i tak dobrze. Kilka lat wcześniej do programu szkolnego włączono opowiadanie Sołżenicyna Jeden dzień Iwana Denisowicza.

13 Z. Łukawski, Ludność polska w Rosji 1863–1914, Wrocław 1978, s. 11.

14Ibidem, s. 12

15Ibidem, s. 15.

16Ibidem, s. 69.

17 P. Eberhardt, Przemiany narodowościowe na Białorusi, Warszawa 1999, s. 30–35.

18 Z. Łukawski, op. cit., s. 94.

19 Tamże, s. 86.

20 W. Maziarz. Migracja chłopów polskich na Syberię w końcu XIX i na początku XX wieku, w: Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, red. A. Kuczyński, Wrocław 1998, s. 235.

21 Z. Łukawski, op. cit., s. 17–23.

22 D. Sula, Powrót ludności polskiej z byłego Imperium Rosyjskiego w latach 1918–1937, Warszawa 2013.

23 D. Tarasiuk, Między nadzieją a niepokojem. Działalność społeczno-kulturalna i polityczna Polaków na wschodniej Białorusi w latach 1905–1918, Lublin 2007, s. 22.

24 Centralnyj Derżawnyj Archiw Hromads’kych Objednań Ukrajiny (dalej CDAHOU), [Centralne Państwowe Archiwum Organizacji Społecznych Ukrainy w Kijowie], Otcziot Komissii po sozdaniju polskich sielskich sowietow, Fond 413/1–99, s. 33, 34 (w całej książce, jeśli nie zaznaczono inaczej, tłumaczenia cytatów N. Iwanow).

25 R. Radzik, Kim są Białorusini?, Toruń 2002, s. 49–56.

26Ibidem, s. 160, 161.

27 Świadczy o tym dobitnie reakcja komunistów polskich na podpisanie w 1918 r. przez przedstawicieli rządu bolszewickiego pokoju brzeskiego z Niemcami i ich sojusznikami. Zgodnie z tą umową pokojową Chełmszczyzna z przeważającą ludnością polską została przekazana Ukrainie. Wywołało to ostry protest Feliksa Dzierżyńskiego i Juliana Marchlewskiego, którzy zagrozili nawet podaniem się do dymisji ze wszystkich zajmowanych posad.

28 Według Zygmunta Łukawskiego w 1893 roku co najmniej 50 generałów w armii rosyjskiej było polskiego pochodzenia. Zob. Z. Łukawski, op. cit., s. 103.

29 Jego polskie pochodzenie nie budzi wątpliwości. On sam nigdy nie negował swojej polskości, a niekiedy nawet podkreślał swe polskie koneksje. Świadczy o tym jego zachowanie w latach 1941–1942, kiedy z ramienia sowieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych nadzorował tworzenie Polskich Sił Zbrojnych w ZSRS pod dowództwem generała Władysława Andersa. W licznych rozmowach i pertraktacjach z oficerami korpusu nie ukrywał swego pochodzenia, a niejednokrotnie wręcz je akcentował. Zob. S. Swianiewicz, W cieniu Katynia, Warszawa 1990, s. 229, 230.

30 CDAHOU, Listy do Komisji do spraw Mniejszości Narodowych, Fond 413/1–99, s. 96.

31 Rosyjska Komunistycznej Partia (bolszewików) – nazwa partii komunistycznej w latach 1918–1925.

32 Z. Kurzowa, Sytuacja językowa polskiej ludności wiejskiej w Litewskiej i Białoruskiej SRR, „Przegląd Polonijny” 1985, nr 3, s. 18.

33 Niezwykle agresywna antypolska kampania propagandowa lat trzydziestych sprawiła, że u „ludzi sowieckich” starszego pokolenia określenia „faszysta”, „faszystowski” kojarzą się w równym stopniu z polską sanacją, jak i niemieckim narodowym socjalizmem.

34 N. Bugaj, Czto eto było, w: Iosif Stalin Lawrientiju Bierii: „Ich nado dieportirowat’...” Dokumienty, fakty, kommientarii, Moskwa 1992, s. 4.

35 S. Kropacziew, J. Krinko, Potieri nasielenija SSSR w 1937–1945 gg. Massztaby i formy, Moskwa 2012, s. 181, 182.

INDEKS

Dostępne w wersji pełnej

Projekt okładki Aleksander Czyż

Fotografia na okładce © Hulton-Deutsch Collection/CORBIS

Fotografie we wnętrzu książki ze zbiorów Ośrodka KARTA, domena publiczna, z archiwum Autora

Opieka redakcyjna i fotoedycja Krzysztof Chaba

Konsultacja naukowa Zdzisław Julian Winnicki

Weryfikacja merytoryczna Marcin Jarząbek

Konsultacja językowa Lyudmyla Berbenets

Indeks Ewelina Olaszek

Korekta Joanna Gaudyn Grażyna Rompel

Copyright © by Nikołaj Iwanow 2014 Copyright © for this edition by SIW Znak Sp. z o.o., 2014

ISBN 978-83-240-3044-6

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]

Plik opracował i przygotował Woblink

woblink.com